Nie no Paulowi chodzi o zemstę. Chodzi o to że nie ma problemu z byciem białym mesjaszem i stereotypem kolonialnym tylko z wywołaniem dżihadu galaktycznego
Powiedzenie ze Paul nie ma z tym problemu to spore nadużycie. W książkach ma związku z tym ewidentne rozterki moralne. Widzi przyszłość wiele linii czasowych. Wie że droga którą obiera jest straszna ale inne drogi są jeszcze gorsze.
@@ciosnek5gorsze dla kogo? Dla niego? Dla Atrydów? Nie jest powiedziane dla kogo, możemy się domyślać, że prawdopodobnie dla głównego bohatera, więc wybiera najlepsza drogę dla siebie, która kończy się dżihadem. Dlaczego były źle dowiadujemy się dużo później, ale wtedy już wiemy że Paul uznał swój wybór za zły.
@@ukaszdur855 Gorsze dla ludzkości, bo jedynie droga jihadu, a potem tysięcy lat ucisku była drogą na której ludzkość by przetrwała. Paul widział złotą drogą i próbował nią podążać, ale bał się wyzbycia swojego człowieczeństwa.
Jako osoba, która przeczytała i uwielbia książkę, oba filmy mnie zachwyciły. Więcej, uważam że pod wieloma względami filmy (szczególnie druga część) są po prostu lepsze od oryginału. Po tym jak Denis Villeneuve podszedł do adaptacji Diuny można wyczuć, że świetnie zna oryginał, a wszelkie odstępstwa są dobrze przemyślane. Chani ma wreszcie głębię jako postać. Rola matki Paula nie zanika w połowie historii, a Corrino pojawiają się wcześniej niż na samym końcu. Irulana ma nawet linie dialogowe, czego nie można powiedzieć o Diunie Herberta. Mimo wszystko jednak nie mogę przeboleć braku Hasimira Fenringa 😢.
Yhym czyli reżyser znowu wie lepiej niż twórca uniwersum i wg. Ciebie jest ok? Ja też lubie i książki i nowe filmy, ale super mądra silna sfochana niezależna Chani mnie również irytowała
Motywacja Paula była przedstawiona całkiem wyraźnie, nie bronił się przed pomaganiem fremenom tylko widział skutki swojego przywództwa i to go przerażało.
@@Moralez1016 no chyba o to chodziło. Żeby pokazać fundamentalizm właśnie taki jakim on jest. Czasem jest on powstały ze szlachetnych pobudek. Ale to zawsze fundamentalizm. Nic dobrego z tego nie ma.
jego motywacja jest spłycona. fremeni byli narzędziem w jego planie... w książkach nie kierował się chęcią pomocy fremenom. To ciekawy zabieg który w filmie jest sprowadzony do kliszowego motywu pomocy uciśnionym
@@pawezwanzig909Aż tak to bym tego nie odbierał, fremeni mieli własny plan i pojawienie się Paula przyspieszyło jego realizację. Mam na myśli przekształcenie Diuny. Czyli byli sobie potrzebni nawzajem. Spłycono w filmie na pewno jeden aspekt. Tutaj tylko Paul się uczy, w książkach to on szkolił fremenów. Przychodzi na gotowe.
@@wojbas471 hej hej, nie mieszajcie mnie w wojenki, ja cziluje akurat w hotelu na Arakkis, obsypany przyprawą po uszy - nie wychodzę! A co do samych argumentów, wysłuchałem, nie czuję się przekonany :D. Taki wątek Chani na przykład (btw. czytam Czani) uważam za genialną zmianę, ponieważ wprowadza zróżnicowanie i zniuansowanie w świecie Fremenów oraz kontrę do Stilgara, co daje świetnie wybrzmieć całej głównej kwestii pod tytułem - ich religia to scam. Dodatkowo, fakt, że łączy ją miłość z Paulem a różni ta powiedzmy - polityka, wątek staje się dramatyczny na poziomie indywidualnym (a nie tylko w tej makro scali a propos losów galaktyki). Dla mnie perełka scenariuszowa, i coś o wiele ciekawszego niż w książce.
Chani nie jest „najmądrzejsza” w tym filmie. Jest po prostu konsekwentna. Jest cała frakcja wewnątrz Fremenów, która kwestionuje przepowiednie. A ona jako jedyna zna Paula najlepiej i wie kim jest oraz kim jest jego matka i jaki ma na niego wpływ. Toteż kończy tak, jak zaczynała swoimi słowami pierwszy film: świadoma tego, że to kolejna forma władzy na Fremenami i podporządkowanie ich sobie przez religię. Co jest FAKTEM, a nie tak jak twierdzisz po prostu drogą do ich wyswobodzenia. Powinnaś też wiedzieć, że również w książce Paul sam się nie wybudził z transu. Zrobiła to jego matka podając mu wodę życia. Także kobieta. I nie, Paul nie wziął sobie wdowy po Dżamisie za żonę w książce. Bierze ją pod swoją opiekę, a ona staje się jak gdyby jego „podręczna” na bodajże rok. Więcej: wątki Dżamisa zostały całkowicie wycięte wraz z jego wdową z wersji filmowej Lyncha w 1984 roku. Ale nie przeszkadza Ci to domniemywać, że to przecież "polityczna poprawność". Przy tym popełniasz podstawowe błędy merytoryczne, choć twierdzisz, że znasz książkę. Mówisz niemal cały czas o jednej kobiecej postaci, a niemal w ogóle o innych walorach i aspektach filmu. Nie rozumiem tej recenzji, jestem skonsternowany. Brzmi jak tworzona pod tezę.
„Chani nie jest „najmądrzejsza” w tym filmie. Jest po prostu konsekwentna. Jest cała frakcja wewnątrz Fremenów, która kwestionuje przepowiednie. A ona jako jedyna zna Paula najlepiej i wie kim jest oraz kim jest jego matka i jaki ma na niego wpływ. Toteż kończy tak, jak zaczynała: świadoma tego, że to kolejna forma władzy na Fremenami i podporządkowanie ich sobie przez religię.” - tak, Chani jest konsekwentna, tego jej nie odbieram. Ale jej postać mnie nie przekonuje. Tak jak mówisz - zna Paula. Wie, że jest pełny szacunku dla kultury Fremenów. Wie, jak bardzo mu zależy na tym, żeby nie być prorokiem. Wie, że Paul uważa, że Fremeni powinni wyzwolić się sami. Mimo to cały czas obwieszcza światu swoje niezadowolenie, które w dużej mierze wycelowane jest właśnie w Paula, jakby to była jego wina, że Fremeni coraz bardziej obierają go za swojego przywódcę i jakby nie robił wszystkiego, co może, by temu zapobiec. Do tego Chani wierzy, że wizje Paula są prawdziwe, ale mimo to, kiedy zostaje kwisatz haderach i widzi już pełną przyszłość i mówi, że wszędzie dookoła czeka zagłada dla niego i dla Fremenów i ścieżka, którą obiera to JEDYNA ścieżka, która może ich wszystkich uratować, Chani z jakiegoś powodu się na niego złości i próbuje go powstrzymać, a potem ucieka żeby realizować własny plan. Dla mnie to jest niespójne - nie rozumiem, czy ona w końcu wierzy, że on widzi przyszłość czy nie, wygląda, jakby albo była głupia (wątpię, by taki był cel) albo jej emocjonalność przyćmiła jej całe logiczne myślenie. „A skoro znasz książkę to powinnaś wiedzieć, że Paul sam się nie wybudził. Zrobiła to jego matka podając mu wodę życia. Także kobieta.” - nie przeszkadza mi fakt, że kobiety w Diunie pomagają Paulowi osiągnąć jego pełny potencjał. Nie jestem wrogiem kobiet w filmach. Paul nigdy by się nie narodził, gdyby nie całe pokolenia Bene Gesserit - kobiet! - które starannie manipulowały rodami i ich genami. Przeszkadzało mi (w tym filmie) to, że postać Chani dostała DODATKOWE zasługi, których nie miała w książce, na rzecz UMNIEJSZENIA roli Paula w filmie. Paul był moim ulubionym bohaterem, jego droga do zostania fremeńskim wojownikiem, jego instynktowna wiedza o pustyni, to, że był lepiej wyszkolony w walce i przekazywał wiedzę innym Fremenom, wizje, które prowadziły go do zwycięstwa, to jak zostawał liderem - to była część, która najbardziej podobała mi się w książce. I brakuje mi jej w filmie. Nie podoba mi się to. Mam do tego prawo. Tak jak inni mają prawo do tego, żeby film im się podobał. Sam fakt zwiększenie czasu ekranowego Chani uważam za super pomysł. Chętnie zobaczyłabym, jak dzięki jej wsparciu Paul osiąga to, co osiąga. Ale uważam, że można to było zrobić w inny sposób. Można było na przykład pokazać, jak Chani rozwiązuje wewnętrzne problemy siczy, tak żeby w ogóle nie dotarły do Paula. Albo jak pomaga mu układać genialne plany. Jak pracują RAZEM ku chwale Fremenów. Można to było zrobić nie udejmując postaci Muad’diba, a dodając Chani. Taka wersja znacznie bardziej by mi się podobała. „Mówisz niemal cały czas o jednej kobiecej postaci, niemal w ogóle o innych walorach i aspektach filmu. „ -tak, ten aspekt wybrałam sobie do omówienia. Nie każda recenzja musi mówić o każdym elemencie dzieła. O wszystkich innych aspektach zostało powiedziane naprawdę dużo i nie chciałam tego powtarzać. Powiedziałam, że Diuna 2 to film piękny. Powiedziałam, że jest dobrze nakręcony i że jeśli komuś nie zależy na tych aspektach książki, które wymieniłam w wyższej części tego komentarza, to ten film mu się bardzo spodoba. Mi na tym zależało, więc byłam rozczarowana, bo liczyłam na coś innego. Cieszę się, że film Ci się podobał :) Ja zostanę fanem części pierwszej, część druga pod kątem fabuły na pewno nie będzie w mojej topce, chociaż nie da się ukryć, że warstwa wizualna zachwyca. Czekam na kolejną część, która wkracza na terytoria, których jeszcze nie przeczytałam. Może dzięki temu będą ją odbierać lepiej. Pożyjemy, zobaczymy :)
Wyszczekana Chani, to objaw mody Hollywood na "silne kobiety". No i oczywiście zapomnieli, że baron Harkonnen był gejem, bo jak to gej przecież nie może być zły. Liet Kynes to czarna kobieta, także film niestety jest skażony polityczną poprawnością.
@@BezSchematuno wiesz Drwal co miał featuring ma 200 tys. wyświetleń i w ogóle. Warto się przypodobać widzom Także woke, agenda itd. Tylko tak lekko podane, aby się nie zaszufladkować. Przynajmniej Ja tak to widzę.
@@CzerwFantastyczny Chani jest postacią doktrynalnie blupilową. To co ona robi to są gównotesty czystej krwi. A jak jesteś Muad Dibem, Kwisatz Haderahem i innym takim to potrzebujesz mieć w chacie trochę spokoju, a nie żeby Ci ktoś skakał co chwila do oczu.
Akurat jestem w trakcie czytania pierwszego tomu więc mogę odpowiedzieć/sprecyzować. Po wypiciu wody życia Paul zapada w stan podobny do śpiączki w której jest przez kilka tygodni, jego matka nie wie co się stało ale z jakiegoś powodu wie że musi wezwać Chani. Ta nakazuje matce wielebnej przemienić wodę życia i wtedy w z jakiegoś niezrozumiałego powodu Paul budzi się. Swoją drogą w tej książce wiele opisów jest dziwnych i niezrozumiałych. Więc tak, to Chani wpadała na to jak go obudzić ze śpiączki po wypiciu wody ale nie mieszała łez tylko Jesica przemieniała wodę.
@@omachelbartosz przede wszystkim postać Chani jest zupełnie zmasakrowana i to największy problem filmu. Chani cały czas wierzy w Paula i owszem jest mądra, ale na swój fremeński sposób. Nie kontestuje wiary w mahdiego.
Czytałem książkę i jestem fanem, ale i film bardzo mi się podobał. Pierwsza część tak średnio, ale dwójka to rewelacja. Zabawne bo chociaż jestem uczulony na wszelkie „wtargnięcia”, obecnych trendów do fabuł filmów to tutaj w ogóle tego nie odczułem. Myślę, że reżyser poszedł na pewne ustępstwa, żeby przemycić ile się da swojego przekazu. Ostatecznie dostajemy męskiego wybrańca, który jest górą nad wszystkimi, a Chani przegrała miłość swojego życia bo jest głupio uparta. Czy to nie jest odzwierciedlenie współczesnych młodych kobiet? Paul staje się wszechwiedzący i mówi spokojnie do swojej matki, że Chani zrozumie i jeszcze wróci. Ona do niego, a nie on do niej! No i bardzo odważny przekaz co do nienarodzonych dzieci. Siostra Paula jest tutaj zdecydowanie człowiekiem, a nie zlepkiem komorek, ale Villeneuve dał już sygnał jakie ma poglądy w tej kwestii w Blade Runner 2049. W dobie terroru poprawności politycznej Diuna 2 jest niczym trylogia Sienkiewicza „ku pokrzepieniu serc". Oczywiście wszystko może się jeszcze popsuć w trójce, ale póki co chwilo trwaj 😉
Książkę czytałem i ją uwielbiam, wiadomo, nie wszystko z niej pamiętam. ale film tez mi się podobał. Widzę pewne odstępstwa od książki, ale nie psuja mi one odbioru filmu - niektóre rzeczy trzeba było przeinaczyć na potrzeby innego medium, bo inaczej mogłyby okazać się dla zwykłego widza nieoglądalne. Inne elementy trzeba było pominąć, bo nie były kluczowe dla fabuły, a trzeba było zmieścić się w ograniczonym czasie ekranowym. Co do Chani - cieszę się, że nie zrobiono z niej głównej bohaterki (bo takie zapowiedzi się pojawiały w fazie produkcji!). Dano jej trochę charakteru i sprawczości. Do tego Zendaya po raz pierwszy w swojej karierze przekonała mnie w swojej roli.
Dlaczego tak dużo ludzi łapie się na to pitolenie o zmienianiu na potrzeby madium. Otóż wiele rzeczy czasem zmienić trzeba i można. Jednak zmieniania sensu całości, znaczenia dialogów i charakteru postaci nie da się niczym usprawiedliwić. To wynika z przemożnej chęci zmienienia czegoś, co ktoś stworzył, bo "mi się wydaje, że tak będzie lepiej". Potem taki scenarzysta, reżyser, szołeaner opowiada jak to trudno było przenieść na ekran i dlatego inteligentny facet musiał zostać zastąpiony przez robota ze zwarciem obwodów. A ludzie to łykają i potarzają jak mantrę: "no tak, to przecież adaptacja, inne medium, facet nie może być facetem, złol złolem, a intrygę, ktorą wymyślil baron trzeba przypisać padyszachowi. Oooo tak!" Smutne to
@@edwardwarkus5198 Z tego co pamiętam to cała intryga nie jest przesadnie tłumaczona w książce. Więc zwiększenie roli Imperatora mi nie przeszkadzało - nakreśliło konflikt troszeczkę lepiej. W końcu z jakiegoś powodu pożyczył swoich sardaukarów baronowi, a z książki nie dowiedzieliśmy się za dużo na ten temat. Wątek ze łzami Chani faktycznie nie był idealny, ale znowu - nie przeszkadza mi bardzo zwiększenie roli tej postaci - tak samo jak nie przeszkadza mi zamienienie Glorfindela na Arwenę w Drużynie pierścienia. Taka zamiana miała sens w opowieści filmowej. A co do zmiany całego charakteru Chani - no cóż, przyznaję, że z książki zapamiętałem ją jako dość uległą i bierną - tutaj żeby romans i ogólnie rozwój postaci w miarę działał, musieli nadać jej trochę bardziej wyrazisty charakter. I uważam, że nawet ciekawie z tego wybrnęli - jej relacja z Paulem pod koniec przypominała mi relację Michaela Corleone z jego żoną pod koniec pierwszego Ojca chrzestnego.
@@dariuszpodhalanski6898 Otóż bardzo dokładnie opisane jest, że autorem intrygi był Piter decVries, mentat barona i sam baron. Imperator przystal na "pożyczenie" sardaukarów, bo obawiał się rosnącej popularności księcia Leto w Lansraadzie. Tym bardziej nie bardzo wiedział, jak pozbyć się potencjalnie niebezpiecznego kuzyna. Tu z pewną propozycją przychodzi Harkonnen, który i tak drze koty z Atrydami i to id tysięcy lat. Nikogo wiec nie zdziwi, ani specjalnie nie oburzy fakt ich wzajemnego wycinania się. Tym bardziej, że oficjalnie zostaje wypiwiedziana tradycyjna wendetta między rodami. Przy czym istotnym elementem pyłapki jest zmiana lenna, której Atryda nie może odmówić, bo otwarcie sprzeciwi się Padyszachowi, a przyjmując idzie pod klingi okopanych na Arrakis Harkonnenów. To wszystko baron bardzo dokładnie tłumaczy Feydowi Raucie, którego jreuje na swojego następcę, już przy pierwszym ich pojawieniu się na kartach powieści. To bardzo zmienia sens całości i tłumaczy postepowanie księcia Leto. Przy czym, nie potrafię zrozumieć, dlaczego Gurney i Duncan zostali zamienieni charakterologicznie. To przecież niczemu nie służy. Tylkobtyle i aż tyle
@@dariuszpodhalanski6898 A Chani była wyrazista w swoim całkowitym wsparciu wobec Paula i nie była w tym bierna. Korzystała z miru jakim darzono ją z powodu bycia córką Lieta i jego tragiczną śmiercią. Wystarczyło to pokazać
Nikt Ci książek nie odebrał tworząc lekko inny film. Porównaj sobie Lśnienie Kinga i Kubricka i powiedz, czy Kubrick popełnił błąd zmieniając całkowicie przekaz książki.@@edwardwarkus5198
Czytałem i oglądałem. Moim zdaniem, poza tym, że wycięty jest wątek mentatów, to film jest dużo lepszy niż książka. Czerpie z niej to co najlepsze, a resztę ciągnie do góry. Poza mentatami oczywiście.
Pewnie ktoś już to napisał, ale w książce była scena, gdzie Chani ratuje Paula. Chyba powinnam dać jako spoiler. To SPOILER ALERT W książce Jessica chyba dwa tygodnie próbowała ocucić Paula, ale nic nie pomagało, więc posłała po Chani. Jedyne co mi się nie podobało w tej scenie, to to, że Jessica zmusiła Chani w filmie do pomocy. W książce wtedy mimo niechęci do siebie razem uratowały Paula. Widać, że wtedy nawiązała nić porozumienia. A tak to nie narzekałam na film. Nawet niektóre zmiany mi się podobały. Np. to, że Chani miała większą rolę i jej romans z Paulem był bardziej naturalny niż w oryginalnie. Tam się zeszli właściwie od pstryknięcia palca. Choć zgadzam się, że mogli ją pokazać jako bardziej skonfliktowaną czy uwierzyć w proroctwo czy nie. A co do wątku z żoną Dżamisa, to nie ubolewam. Może by pokazało różnorodność, ale jak dla mnie by zaburzyło rytm filmu? Nie wiem jak to nazwać dokładnie. Musieli w końcu wyciąć jakieś wątki, bo film by trwał 5 godziny tak to. Moim zdaniem, jakbym miała wskazywać, że szkoda, że wycieli, to postać hrabiego Fenringa. Był całkiem interesujący. To tyle ode mnie. Sorry za długi komentarz 😅
W filmie ze wzgledu na to, ze wycieto caly mistycyzm zycia wsrod Fremenow i stopniowo rosnaca 'obcosc' Paula, zrobili z matki prowodyrke spozycia Wody przez Paula. Dlatego tez glupio to wyglada kiedy posyla po Chani.
Nie wiem ja tak nie odebralam postaci Chani w filmie xd a) jej poczatkowy sceptycyzm wobec mesjaństwa Paula wyjaśnia różnica kulturowa północ-południe, a późniejszą fakt bliskiej więzi z nim (zresztą on też jej o wielu rzeczach opowiada, wiec to nie jest jej "bycie mądrzejszą" tylko insiderskie informacje z pierwszej ręki - sam Paul sceptycznie podchodzi do działalności swojej matki, mowi jej, że jeżeli pojedzie na południe to zginą miliardy) b) wyjazd na poludnie jest motywowany masakrą siczy, a sam Paul decyzje podejmuje nie przez jej pozwolenie z tego co pamietam tylko po kolejnej wizji, z ktorej mu wychodzi że kurka wodna faktycznie innej opcji nie ma c) w filmie jest dorobiona ta przepowiednia o wiośnie, a wczesniej jest wspomniane że imię plemienne Chani dokladnie to znaczy d) ona ostatecznie walczy, tylko odchodzi na koniec nie chcąc brać udzialu w świętej wojnie, co jest najbardziej zdroworozsądkową postawą jaka istnieje ostetecznie to wszystko w ramach filmu bardzo dobrze gra. a książce wypowiadać się nie będę bo czytałam ją 10 lat temu i pamiętam ją jak przez mgłę xd
Święta Wojna chyba oznaczała zemstę za to ciemiężenie przez dziesięciolecia, a Chani nie chciała brać w tym udziału. Hmm pytanie czy byłaby inna droga, aniżeli wojna? Czy istniała droga pokojowej dyplomacji?
Czytałem książkę i znam ją dość dobrze. I mimo to mi film się podobał. Wiedziałem, że będą zamiany i nastawiłem się na to. Szanuję zdanie innych i twoją opinię , zazwyczaj zgadzam się z tym co publikujesz lecz w tym przypadku staję za filmem i myślę, że odbierasz go z pozycji osoby która spodziewała się adaptacji powieści nie historii opartej na książce :). Osobiście mam trzy zastrzeżenia do filmu. 1. Brak Tufira Hawata i tej postaci. 2. Brak wspomnienia lub jakiego pokazania Gildii Nawigatorów 3. Postać Imperatora, która jest przedstawiona jako złamany, zmęczony starzec co jest podkreślane jego ubiorem - to moje spostrzeżenia do Diuny 2 :) . Ale żeby nie było tak krytycznie Rób dalej swoje bo robisz super robotę i publikuj więcej a książkę kupię i przeczytam i pozwolę sobie na recenzję :) :) A co do łez i wody życia jest taki fragment książki: …Zginęła za kotarami, by wyprawi wodmistrza. Chani siedziała nie spuszczając oczu z Paula. Jeżeli on spróbował to zrobi... - myślała. - A to jest coś, czego mógłby spróbować... Jessika przyklękła obok Chani trzymając zwykły obozowy dzbanek. Agresywny zapach trucizny podrażnił nozdrza Chani. Zanurzyła palec w cieczy, podsunęła ją Paulowi pod sam nos. Skóra na grzbiecie nosa zmarszczyła mu się lekko. Nozdrza rozdęły się powoli. Jessice wyrwało się westchnienie. Chani przytknęła mu wilgotny palec do górnej wargi. Paul odetchnął głęboko, jakby ze szlochem. - Co to jest? - zapytała Jessika. - Bądź cicho - powiedziała Chani. - Musisz przemieni odrobinę świtęj wody. Szybko! O nic nie pytając, ponieważ rozpoznała świadomy ton w głosie Chani, Jessika podniosła dzbanek do ust i pociągnęła niewielki łyk. Oczy Paula rozwarły się szeroko. Spojrzał w górę na Chani. - Ona nie musi przemienia wody - powiedział. Głos miał słaby, ale pewny…
Obejrzałem film, to mogę teraz Twój i dzielić się wrażeniami. Więc po kolei: tak, miałem wrażenie, że Chani najpierw jest najmądrzejsza ze wszystkich, a Paul głupi i przecież to że w pierwszej części oglądał te powiedzmy filmy o Fremenach, to go nie nauczyło prawdziwej wiedzy (w pierwszej części sam pokazywał matce piaskomarsz i jakoś czerwia wtedy nie przywołał, po czym okazuje się, że jednak i tak robi to źle?). A później z kolei Chani staje się płaczliwą, sfochaną idiotką i znika jakakolwiek sympatia. Dobrze, że wyjaśniłaś jej motywację, bo ja w pewnych momentach przestawałem rozumieć, czemu ona jedna jedyna się tak pruje, żeby Paul nie poszedł na pustynię. On też, najpierw nie chce iść, potem jednak idzie, ale niechętnie, aż na końcu staje się charyzmatycznym przywódcą i jednak już chce. A nie rozumiem do końca jego obaw przed zostaniem przywódcą. Przecież to było idealne narzędzie do zemsty i odbudowania potęgi rodu. Fakt, książki nie czytałem, więc nie bolały mnie zmiany fabularne, o których nie wiedziałem, ale było jeszcze parę momentów, kiedy w ogóle nie czułem motywacji pewnych wydarzeń. Na przykład jak Harkonenowie ostrzelali sicz Fremenów i no straszna rzecz, ale to wyglądało jakby tam była tylko ta jedna sicz na całej północy. No i finałowe akcje mimo, że epickie i z rozmachem, to były jakieś takie zbyt łatwe. Fremeni bez problemu zdobyli miasto i nikt nie zareagował jak Paul przyszedł zabić barona Vladimira tylko wszyscy się na niego patrzyli. Jakoś tak za łatwo to wszystko na koniec poszło.
Zupełnie inaczej odebrałem postać Chani w filmie. Była raczej spójna i wiarygodna. Wszystkie jej motywacje były jakoś uzasadnione. Przykładowo: nie tylko Chani nie wierzyła w mesjasza, ale praktycznie całe południe (scena modlitwy). Kwestia tego podziału pojawiła się również w dialogu Bene Geserit, gdzie wyraźnie zaznaczyły, że ich nauki zdecydowanie lepszy skutek odniosły na południu. W filmie izolacja tych społeczeństw jest sprzedana bardzo wiarygodnie. Ogólnie uważam, że kobiece postaci w tym filmie wyszły zaskakująco dobrze jak na współczesną kinematografię.
Ja sobie te nauczanie Chani w filmie tłumaczyłam tak, że Paul już to wszystko wiedział, ale że jego waifu się nim zainteresowała, to karnie udawał ignoranta. Jest nawet taka scena, gdzie Chani tłumaczy mu metodę odzyskiwania wilgoci z łapaczy wiatru, a Paul patrzy na nią takimi serduszkowymi oczami, ale i z pożałowaniem. Chłop więc korzystał z okazji, żeby zaliczyć ;). W książkach przestałam się zastanawiać, skąd Paul wiedział rzeczy, które wiedział, gdy dotarłam do Mesjasza. Uznałam, że Paul po prostu jeszcze przed wypiciem wody życia widział przebłyski przyszłości, a skoro jego syn znał życie pustyni, to Paul też je znał właśnie przez swoje dzieci. Ale oczywiście mogę się mylić.
W książce kapitalnie opisany był reżim wody. Dosłownie wszystko było podporządkowane jej oszczędzaniu. Jedyny wyjątek stanowił pojedynek z Dżamisem ale nie odbywał się on na otwartej przestrzeni jak w filmie a po pojedynku kiedy zwycięzca dostawał wodę zwyciężonego i to małe faux pas, które popełnił Paul w stosunku do Chani wszystko to tworzyło niepowtarzalny klimat. Tutaj wszyscy chodzą jak im wygodnie, pojedynek odbywa się na otwartej przestrzeni, wszystko to rozmywa świat opisany przez Franka Herberta w książce. Nie uważam, że film jest zły ale traci się to wrażenie, że Arrakis jest tak nieprzyjazna życiu, że wykształciła ludzi twardszych od Sardaukarów Padyszacha którzy są w stanie pokonać ich w walce. Kompletnie też nie rozumiem czemu ma służyć zmienianie płci niektórych postaci jak np. Lieta który był ojcem Chani (teraz jest jej matką czy co?). Zaznaczam że na drugiej części nie bylem i pewnie do kina nie pójdę bo takie bezmyślne zmiany mnie irytują, obejrzę jak wejdzie na stream. Podobno hrabia Fenring też jest teraz hrabiną pieron wie po co. Przecież w książce były mega ważne postacie kobiece na czele z Chani, która przecież nie była wcale jakaś słabowita i stanowiła cały czas oparcie dla Paula. Ponieważ siła kobiet to wcale nie walenie wszystkich po mordach jak teraz przedstawiają to w Hollywood. Drogi czerwiu - komentarz w punkt, czekam (nie)cierpliwie na mój egzemplarz książki i pozdrawiam.
Nie ma w ogóle wątku Hrabiego Fenringa został wycięty ale co ciekaw został nagrane z nim sceny ale nie trafił do filmu. Lady Fenring pełni rolę identyczną jak w książce i jest tylko w jednej sekwencji na planecie harkonenów i nie pojawia się ponownie tak samo jak książce.
Jestem świeżo po seansie drugiej Diuny. Był to mini maraton part 1 i 2. Czytałem a raczej przesłuchałem swego czasu tylko pierwszą część i jak bardzo zgadzam się z pierwszymi słowami. Tak trudno jest oglądać tą część po przeczytaniu książki, że to boli. Piszę teraz w emocjach dobiero zaczynam oglądać Twój film, ale już czuję, że sformułuje dobrze to co mam w głowie, bo mi teraz trudno :P
Drogi Czerwiu. Łzy Chani nie grały roli w przemianie - tylko ta kropla wody życia. Łzy były użyte na rozkaz Jessiki, żeby zrobić teatrzyk dla frementów jak to przepowiednia o rosie wiosny pustyni się wypełnia. Dlatego Chani kłóciła się z Jessiką w tej scenie i dlatego Jessika zmusiła ją używając Głosu.
Uważam, że trochę się jednak czepiasz 😉 Jasne, są elementy które zmieniono w stosunku do oryginału - ale moim zdaniem właśnie klimat świata został świetnie zachowany. Film nigdy nie będzie książką, stuprocentowa adaptacja niemal zawsze będzie gniotem. Nie widzę tu też motywu "Zawsze Mądrej Baby" - Chani tu po prostu jest kobietą, której zależy na Paulu, a jednocześnie ma świadomość że jeśli ten stanie się przywódcą, to może go stracić. Może za dużo fochów strzela w filmie, ale nie była jakoś specjalnie koszmarna. Mówisz, że ona niby wie że Paul Atryda nie jest zbawcą - no kurczę, pech, bo jednak jest tym o kim mówiły przepowiednie 😉Gdzie ona niby wie, że Paul nie poprowadzi ich do zwycięstwa tylko do zniewolenia? Sama go zachęca, a on uparcie odmawia bo ma wizję do czego może doprowadzić jego przywództwo. Nie zgodzę się, że książka była o tym jak to Paul Atryda jest takim rycerzykiem co ma ocalić Fremenów (albo, hehe, Wolan 😃) - jest po prostu młodym mężczyzną, który cudem ocalał z rzezi, chciał tylko przeżyć i dopiero z czasem zaczyna pojmować swoją nową rolę. W książce mijały lata, tu mijają - ze względów technicznych - najwyżej miesiące. Bardzo mi się podoba za to tempo filmu - czy raczej całej trylogii. Reżyser wszystko dawkuje tak, by zadowoleni byli fani Diuny (a przynajmniej ich większość), jak i ludzie którzy pierwszy raz w życiu o niej słyszą (mój dwunastoletni syn obejrzał na szybko pierwszą część, był ze mną na drugiej i jest absolutnie zachwycony). Tak więc krótko podsumowując - uważam, że Denis Villeneuve sprawił fanom Diuny cudowny prezent, tak jak swego czasu Peter Jackson to zrobił reżyserując Władcę Pierścieni. Cieszy mnie, że nadal są ludzie (i przede wszystkim producenci, którzy na to dają kasę) którzy potrafią z szacunkiem dla oryginału stworzyć coś wspaniałego. Tak, zawsze będą uproszczenia, zawsze będzie ktoś niezadowolony ("gdzie do diabła jest Tom Bombadil?"), zawsze będą zmiany. Ale nie będzie tego, co mamy na drugim krańcu filmowego świata - czyli Disneya, który niszczy wszystko czego się tknie - w tym dziecko Diuny, Star Wars. Życzę miłego dnia i większego luzu w kinie - jeśli jemy wspaniałe danie to po co sobie psuć ucztę, zastanawiając się nad tym czy w kuchni zachowano wszystkie normy BHP? 😉
O rety! Czerwie!... czepiasz się... czy wyszedłem z kina zadowolony? NIE - bo było mi mało - ale mało tego co już chcieli w filmie pokazać, a nie czego nie pokazali zgodnie z pierwowzorem. miałem wrażenie że 3 akt był pocięty i dostaniemy kiedyś wersję reżyserska 2 części o co najmniej 1godz. dłuższą. Nie mogli tam wstawić już takich wątków jak: 1. wielożeństwo Fremenów - bo nic nie wnosiło to do samego wątku fabuły, a podbudowa dla tej historii zajęłaby zbyt wiele czasu: a. przedstawienie relacji małżeńskiej z pierwszym mężem b. jego śmierć i przeniesienie relacji na Paula i początek tej relacji c. rozwój z czasem ewentualna zmiana lub konsekwencje tejże. Jeżeli nie możesz pokazać przynajmniej jednej z tych rzeczy nie pokazuj jej wcale bo nie będzie wiarygodne cokolwiek z tego co chcesz przedstawić. Ten watek byłby nudny i nie wnoszący do fabuły nic istotnego. Jeżeli Fremeni mieli być przedstawieni jako odpowiednik muzułmanów, to ja w kinie widziałem to odniesienie w scenie modłów i nie trzeba było więcej. 2. Chani - była przedstawicielką młodego pokolenia Fremenów (z północy? - nie czy z południa) wojującego - z innym nastawieniem od fundamentalistycznego, zatem jej sceptycyzm wobec postawy biernie oczekiwanego od pokoleń jakiegoś bliżej nieokreślonego mesjasza wydawał się bardziej naturalny, i później do nagle przybyłego obcego jako tego właśnie mesjasza wydał się całkiem szczery. Jeżeli w książce był inny to tutaj wypadł lepiej - naturalnie i przekonywująco zatem na + dla adaptacji niż na - (niestety ja zdążyłem doczytać do połowy pierwszego tomu czyli 1cz. filmu) 2. Chani to rodowita Fremenka, więc naturalnym jest założyć że będzie wiedzieć o życiu na pustyni praktycznie więcej niż dworski księciunio wychowany w innym świecie i czerpiący swoją wiedzę jedynie z videoencyklopedii (czy jak ją tam nazywali). Mam wiele innych zastrzeżeń, może nie dokładnie do filmu a bardziej książki: np. dlaczego Fremeni mieliby chcieć do jakiegoś zielonego raju? Nie walczyli o przeniesienie się, ale o wolność swoją na pustyni, gdzie żyli od tysiącleci i gdzie przystosowali się do życia i tylko w tej egzystencji przeszkadzali kolejni namiestnicy imperatora zagarniający pustynię z powodu przyprawy, więc koncepcja oczekiwania na mesjasza, który powiedzie ich do ziemi obiecanej jest na wyrost. Przecież mogli się po prostu zamienić na planety z Atrydami jakby to było takie proste... Ale rozumiem że to pewne motywacje fabularne z książki gdzie autor odpłynął. Jeżeli szukać analogii do naszego świata to np. ludy afryki nie walczyły z kolonizatorami o prawo do poszukiwania raju na ziemi, ale o wolność na swojej ziemi, nawet jeżeli jest nią pustynia. Był jeden wyjątek w dziejach z przejściem do ziemi obiecanej - ale ludu który swojej własnej ziemi nie miał, więc nie jest prawidłową paralelą do tego czego chcieliby Fremeni ale to tylko IMO. Ta adaptacja ma swoje wady, jasne np. nieciągłość fabularna w 3 akcie, gdzie wiele ewidentnie wycięto, lub mniejsze głupotki jak: ;) 1. palenie ciał poległych wrogów w świecie, gdzie odsysa się wodę z własnych martwych współplemieńców, 2. czym żywia się czerwie jak na pustyni nie mordują się ludzie? 3. Czy mysiskoczków pustynnych jest wystarczająco dużo aby ludzie mogli się nimi żywić, czym jeszcze się żywią? 4. Czym żywią się mysioskoczki? 5. czy Fremeni nie powinni być przez tysiące lat ewolucji do pustynnych warunków jednolicie śniadzi lub czarni (Stilgar jest jaskrawo blady - nawet nie ma zaczerwienień czy opalenizny od słońca, zresztą jak Paul) Może ktoś podpowie kto czytał więcej świata Diuny ;) Ale generalnie adaptacja LOGICZNIE spina się w całość i ogólne przedstawienie świata jest wiarygodne i tego właśnie nie dowożą inne współczesne adaptacje i z tym jest problem. To, że pominięto jakiś 3-rzędny wątek, a w drugim przedstawiono postać o głębszym charakterze i bardziej pasującą do wydarzeń i logiki świata to tylko raczej +! Miłego dnia!
Mam bardzo podobne przemyślenia :) Co mogę tu dopowiedzieć - czemu nie ma opcji, żeby Fremeni się przenieśli gdzie indziej - jest to też wyjaśnione w 1 części filmu: Leto Atryda chce z nich zrobić swoją armię, która będzie lepsza od armii sardaukarów imperatora, czyli zimne kalkulacje polityczne. Palenie ciał - to fremeni tak mocno odzyskiwali wodę i to była fremeńska technologia, a palenie to zwyczaj najeźdźców, kupuję to, bo skoro zarabiali grubo na przyprawie to dla siebie wodę mogli też sprowadzić z zewnątrz. Myszoskoczki mogły się żywić owadami, pokazano w jakiejś scenie owady. A przy czerwiach to mam tzw "zawieszenie niewiary", furda co jedzą, ale jak się z nich zsiada? ;)
Nie dogodzi każdemu a o gustach się nie rozmawia. Uważam że ekranizacja jest rewelacyjna.. Proponuję samemu nagrać film i zmieścić to w takim czasie jak reżyser. Film porusza najważniejsze wątki książki. Efekty specjalne, muzyka ,sceneria wymiatają. Pozdrawiam.
Nie wiem, w jakim kierunku zmierza kinematografia, jeśli według większości widzów postać kobieca musi być wiecznie wku*wiona i irytująca, żeby móc ją nazwać wyrazistą. Jasne, bo być inteligentną, empatyczną i wspierającą to teraz brak charakteru...
Mam wrażenie że jeśli czytałaś DIunę to jednak nie do końca zrozumiałaś jej przesłania dotyczące Paula, które sam autor musiał doprecyzować drugą książką. Mam wrażenie że za bardzo opierasz się na tym że jest to książka o wyzwoleniu Fremenów, kiedy tak naprawdę jest o zemście Paula i o jego przemianie, który tak naprawdę pod płaszczem bycia mesjaszem zniewala ich, aby dokonać zemsty i podbić imperium wyżynając znaczną jego część. Co do przepowiedni, z jednej strony wiesz że to cała przepowiednia jest bajką przygotowaną przez Bene Gesserit, ale z drugiej traktujesz ją jako jakąś prawdziwą przepowiednie. Przypominam że Paul staje się Kwizatz Haderach nie dlatego ze dotknął stópką jakiś boski byt, tylko starannie przeprowadzona manipulacja genetyczna. Czyli nie był tak naprawdę żadnym mesjaszem tylko człowiekiem z unikatowymi umiejętnościami (Matki Wielebne posiadają podobne tyle że widzą tylko przeszłość) trafiającym na przygotowany grunt. Słowa że będzie znał życie pustyni jakby się urodził, to też nie chodziło o to że on intucyjnie będzie je znał, bo nie znał, i w książce i w filmie jest pokazane jak sam z ciekawości i z pomocą mentorów się tego uczy, jjeden nie poprzez ciekawość i większy szacunek dla Fremenów zna te zwyczaje lepiej niż jego ojciec czy Gurney. Chani nie jest tak bez powodu mądrzejsza, po prostu jest religijnie sceptyczna i patrzy na całą przepowiednie krytycznie, bo skoro Fremeni mają postąpić zgodnie z przepowiednią to tracą wolną wolę, uwolnią się z jarzma Harkonnenów zostając fanatycznymi narzędziami ich mesjasza (który jak już napisałem nim nie jest). Gdzie tu wolność? Łza Chani nie ma znaczenia w przypadku obudzenia Paula, chodziło o samą Wodę Życia, łza to był teatrzyk aby kolejny element "przepowiedni" się spełnił. Chani wiedziała że nic w jej łzie nie ma magicznego , dlatego powiedziała Jessice żeby ona sama go obudziła. W książce cały ten fragment jest fatalnie napisany, nawet nie ma opisu jak Paul zasypia, jest napisane że stwierdza że musi wypić Wodę Życia, cyk zasypa, po chwili mijają 3 tygodnie. Paul zarzeka się połowę filmu że nie jest żadnym mesjaszem bo zna mechanizm jak cała przepowiednia powstała, a w tym momencie nie chce iść tą drogą, zniszczenie Siczy Tabr i śmierć ogromych ilości Fremenów skłania go jednak do zmiany zdania. Tym bardziej że jego matka jak Wielebna cały czas podsyca kult do momentu że nie ma wyboru, jeśli chce zemścić się na Harkonnena i zostać władcą Arrakis musi iść tą drogą. Rozumiem dlaczego brakuje pewnych elementów z książki, woda Dzammisa, żony itp. bo ostatecznie one nie maja znaczenia dla fabuły, byłyby tylko ciekawostkami, nie byłyby to znaczące motywatory decyzji Paula, a długość filmu by się bardzo rozrosła, dla mnie byłoby spoko im dłużej, im więcej tym lepiej, ale i tak usłyszysz głosy że film jest za długi. Świat książki jest genialny, koncept też, postacie bardzo nierówne, a sama literatura bardzo słaba moim zdaniem, Herbert nie był dobrym pisarzem. Gdyby książki powstawały w zespołach to on stworzyłby koncept, zarysował każdą z postaci i cały przebieg fabuły ale potem do pracy przystąpiłyby osoby które lepiej operują słowem pisanym, tak aby czytało się lepiej ale zachować przesłanie i klimat. Co potwierdza sam Herbert tym, że musiał napsać Mesjasza Diuny bo przyznał że czytelnicy nie zrozumieli jego celu jakim byłoo przedstawienie Paula jako antybohatera. A klimat i przesłanie wg. mnie Villeneuve zawarł genialnie, wprowadzając zmiany bo rzadko kiedy filmowanie literatury 1 do 1 służy filmowi (tym bardziej że książka powstała w latach 60"), to nie jest historia wyzwolenia o kulturze Fremenów i ich wyzwoleniu, tylko o tym jak machinacje i plany tworzą fanatyków którzy są zniewoleni własną wiarą, a kierują nimi ludzie realizujący własne ambicje.
Zgadzam się w pełni. Po pierwszej części byłem strasznie rozczarowany. właśnie dlatego gdyż jestem wielkim fanem Diuny i całej serii Franka Herberta. Jego saga jest pełna głębi filozoficznej, teologicznej i psychologicznej, czego u Villenevea nie ma w ogóle. Ten film dla mnie to piękna pisanka, która jest ładna z wierzchu, ale niestety pusta w środku.
Przed chwila wróciłem z filmu. Książki nie czytałem i choć film mi się podobał nie był to nic niesamowitego (może poza ostatnią bitwa i ujeżdżaniem czerwia przez Poula) ale prawie wszystkie zmiany o których mówiłaś mi nie pasowały podczas seansu. Wkurzająca Zendaya która ma focha bez większego powodu (chyba, że czytała scenariusz i wiedziała jak to będzie z córką cesarza), przepowiedziany mesjasz który miał być spoza ich ludu ale nagle jest jakiś konflikt, że mesjasz spoza ludu musi pochodzić z ich ludu. Ta nauka pustynnego chodu który niczym się nie różni od tego jak oryginalnie chodził Atryda.
Może ja źle odbieram wszystkie sześć książek... ale tak Paul nie ma wyboru, bo jest produktem tysięcy lat machinacji Bene Gesserit. Cokolwiek zrobi i cokolwiek wybierze to zakon i tak rozegra własną gierkę. Paul po prostu przeczytał wszystko co mógł na temat pustyni, ale no przecież nie koniecznie to oznacza perfekcyjne zrozumienie. Imho dodanie tego ma sens - uzupełnia to i owo. Tak powinien to imho robić Stilgar a nie Chani, ale okej Dennis. Chani - serio wcale nie widzę żeby ona była jakoś wybitnie "mądrą" postacią. Notorycznie robi głupoty, jest imho skrajnie krótkowzroczna i kompletnie nie ogarnia tego co Paul tak właściwie robi. Mimo że jakąś wiedzę o tym ma, mogła coś zakumać... a nie zakumała. Na końcu się obraziła i tyle. Także no ja tam jednak widzę raczej naburmuszoną dumną wojowniczkę, której Paul nadepnął na odcisk :D ale oczywiście to mogą być hormony. Chani to akurat w tej wersji wojowniczka a nie jakaś myślicielka. Tak w książce także jest tak że to Chani pomaga Paulowi przeżyć rytuał. Tak odbyło się to ciut inaczej, tam Jessica przemienia wodę ale nadal jest tam Chani i to ona odwala tam brudną robotę. Tak "Sihaya" jest czymś co się w książce pojawia. I to nawet więcej niż raz. Skoro znasz książki to powinnaś to wiedzieć bo to dość istotne było. Później Leto II wykorzystuje to do stworzenia Siaynoq. W sumie na tym się opiera cała ta "mitologia", że na Arrakis mają wrócić roślinki - Chani to córka Lieto Kynesa, który nad tym właśnie pracował. Halo, ja nie chce być tu okrutna - ale ty serio czytałaś te książki? Może trzeba było to zrobić ponownie przed filmem? :D A co do bycia trochę bezwolnym... biorąc pod uwagę że Diuna to taka seria książek gdzie chłopy myślą sobie że rządzą a tak serio to są trzymani za jaja przez zakon Bene Gesserit, to w sumie jest to idealne podsumowanie całego sześcioksięgu. Mnie się akurat podoba że Dennis niczego tu nie ukrywał, tylko od razu pojechał z tym że to zakon rozdaje wszystkie karty, że cokolwiek nie zrobisz - to pewnie stoi za tym zakon. Zakon jest wszędzie i rozgrywa grę na tysiace lat... Paul akurat jest tego świadom. Jessica zaś wie że Paul jest mocno nie na rękę zakonowi, bo im popsuł genetyczne roszady na tysiąc lat, bo miał być Paulinką. Ponownie - tu trzeba przeczytać wszystkie sześć książek. Ewidentnie Dennis nie ograniczył się tylko do tej pierwszej, ale pojechał dalej. Motyw z żonami - serio po co mi to w tym filmie? Mieli nam to pokazywać? Pokazali nam że większość kobiet u Fremenów to nie są per se wojowniczki a właśnie podległe matki i raczej żony. Ile przypada żon na męża - z punktu widzenia widza to jest nieistotne. Zresztą imho widz jeśli jest rozgarnięty to się tego domyśli, bo fremeni to przecież prawie że 1 do 1 kopia muzułmanów z naszego świata, a ci też mają wielożeństwo na dokładnie tych samych zasadach - że nie każdy chłop ma dużo żon, a jedynie ten najbogatszy. Tam nie ma wielożenstwa absolutnego :D Tak, film jest niestety pocięty - imho tu by się przydał manewr Hobbita i zrobienie 3 filmów z jednej książki. Ale widać się nie dało, imho Villanueve bardzo by chciał mieć jednak 3 film - w sumie podobno wycieli tu 2h... to jest w sumie osobny film :D
To jest czesc 2 ale dopiero pierwszej książki. W książkach Paul całkowicie zdominował Bene Gesserit, a jego siostra budziła w nich absolutne przerażenie. Po czym z własnej woli odrzucił to co zrobił syn. Podbnie Leto II. Przez 3000 lat dokładnie kierował swoim losem, a nawet śmiercią i jej konsekwencjami.
"bo fremeni to przecież prawie że 1 do 1 kopia muzułmanów z naszego świata" częściowo są bazowani na Beduinach, ale też i na czarnych plemionach podróżujących. Też myślałem, że to tylko "Arabusy" i był przeciwko czarnoskórym w filmie, potem się doinformowałem, że bazował ich na tych i na tych.
Czytałem książkę i byłem teraz w kinie na maratonie diuny i coś mnie zirytowało mocno. Po za tym że pierwsza część była bardzo wierna książce ( na tyle ile można bylo) i zapowiadała przez to że druga zrobi tak samo. Zirytował mnie też sposób dosiadania czerwi, pierwsza część była zdecydowanie bliżej pokazania tego jak to się robi. Druga pokazała że to raczej przypadek. Książka miała to dużo lepiej przemyślane. Pominięto całkowicie wątek gildi i tego że fremeni przyprawą ich przekupywali żeby nie było satelit. Zgadzam się z tobą że nie było sensu zmieniać ani matki Paula ani Chani, byly dostatecznie silnymi postaciami w książkach. O ile pamiętam to w książce Chani też wybudzała Paula po wypiciu wody życia. Tu chyba dodali łzy, co mi się w sumie podobało. Pasowało do fremeńskiej kultury wokół wody. I co do końcówki, mam wrażenie że zupełnie zmienili sens. W książce wyglądało na to że będzie pokuj a tu wojna się rozlała. Mam wrażenie że jak różnorodność w filmach to tylko w jednym kierunku... Szkoda. Bardzo fajna recencja, dodała mi kilka rzeczy do przemyślenia, dziękuje 🥰😍
Pani kochana, leje Pani miód na me zbolałe serce. Wreszcie ktoś napisał to, co myślałem przez całą bezsenną noc po seansie. Plus, to, czego na razie Pani nie powiedziała, ale powie.
Czytałem książkę i jestem zagorzałym fanem. Film mi się bardzo podobał. Po wysłuchaniu pani opinii mqm wrażenie, że różne filmy oglądaliśmy ☺ Chani, Jessica, Paul... Kurcze inaczej jakoś to wszystko odebrałem.
Witam, minęło pół roku od premiery. Byłem zachwycony obydwoma częściami filmu, ale nie przeczytałem wtedy książki. Właśnie skończyłem pierwszą książkę i mam rewatch przed sobą. Jednakże gdy czytałem i przypominał mi się film, to... pozostaje mi powiedzieć, że wykastrowano materiał źródłowy i to dosyć mocno. Począwszy od zmiany płci, jednej z kluczowych postaci, aż po zmienienie kompletnie charakterów części, po wycięcie świetnych wątków. Ogólnie jestem zawiedziony, szczególnie sforsowanymi politpoprawnymi elementami i zmianą samej Chani. Zendaya jest fatalna w tej roli i zupełnie nie przypomina oryginału. Aczkolwiek w twoim materiale, popełniłaś kilka gaf, jednak zwalam to na pamięć. Ps. Nie powiedziałbym, że Fremeni są na muzułmanach inspirowani. Powiedziałbym, że jak wszystko w Diunie, to amalgamat wszystkich wierzeń, ludów Ziemii. Ps2. Łapka w dół, zmieniona na łapkę w górę
Nie czytałem książki, ale ten motyw fałszywego proroka którym "nie chcem ale muszem" bardzo mi się podobał bo motyw manipulacji religia zyskuje drugie dno, czy pragmatycznie to wykorzystać, idealistycznie się buntować czy może starać wyważyć (trochę przypominało mi motyw neo Genesis evangelion). No ale tak postać Hanki najsłabsza, ogólnie też średnio zagrana na 'jedną gębę'
Właśnie o to w tym chodzi iż on stworzył siebie jako proroka, a w kolejnych książkach zauważył iż jest to zła droga, ze stworzył dżihad, fundamentalizm które jest zaprzeczeniem tego co miało być. Sam zaburzył linie czasową, nie odważył się pójść "złotą drogą" która poszedł jego syn (która o ile dobrze zrozumiałem - tu mogę się mylić bo to zagmatwane - ma na celu uwolnić ludzi aby dokonali ekspansji wszechświata i byli niewidoczni dla takich jak on widzących przyszłość). Walczy sam z swoim mesjanizmem jako wędrowny prorok na przekór swojej siostrze która ten mesjanizm podtrzymuje.
@@Bull_Byk no to śmiem twierdzić że w filmie lepiej rozwiązali :D skoro zaczął walczyć z mesjanizmem zanim zaczął nim być. Może dzięki temu nie będzie trzeba czekać na syna w kolejnych filmach tylko te cechy jemu przypiszą
Mocno się NIE zgadzam z tą recką. To Paul Atryda był jak byk głównym bohaterem filmu i wszystko się kręciło wokół niego. I bardzo dobrze! Dla mnie to wybrzmiało bez wątpliwości, a Chani (czytam zawsze Czani) była rolą dla niego pomocniczą przez lwią większość czasu. Jest bardziej niezależna niż w książce, ale bez przesady. Mam wrażenie, że Twoje zastrzeżenia wobec filmowej Chani są niestety szukaniem dziury w całym. Po kolei. Kksiążkę czytałam dawno i tylko pierwszą część, zmęczyła mnie, ale doceniam. Film bardzo mi się podobał, chociaż widzę kilka wad (żeby nie było). Co myślę o filmie: 1) różnice północ-południe u fremenów są bardzo dobrze zarysowane, logicznie. Północ styka się z najeźdźcami więc jest inna - ale nie "mądrzejsza" tylko bardziej sceptyczna wobec "starych" wierzeń. Zrozumiały proces na styku kultur. tak samo jak i to, ze młodzież jest bardziej sceptyczna i buntownicza niż starszyzna. Żaden zgrzyt. I sta też wynika częśc konfliktu Chani z Jessiką. To Jessika jest mądrzejsza i wie więcej, rozgrywa politykę. A Chani jest idealistką. 2) umiejętności Paula: z początku to, że umie założyć filtrak i chodzić po piasku to jeszcze nie mistyczne moce (w małym stopniu), tylko efekt pilnego przyswajania wiedzy. W pierwszej części widzimy, jak Paul się tego najnormalniej uczy. Dokładając szczyptę mistycznego talentu dostajemy pozaświatowca, który zna fremeńskie zwyczaje wyjątkowo (jak na pozaświatowców) ale u licha nie AŻ tak dobrze jak sami fremeni. Dlatego Stilgar i Chani go uczą. Chani robi to "potejemnie" może też dlatego, żeby pobyć tylko we dwójkę na pustyni? Przecież widać, że od początku chłopak jej się podoba ;) W każdym razie głównym nauczycielem jest w filmie Stilgar! 3) droga na mesjasza: tak, Paul nie ma wyboru (widzimy to dopiero w momencie, jak już się stał KH i dostrzega "wszystkie drogi" jak dr. Strange), ale Chani tego NIE WIE, ona wie tylko to, co głosiły fundamentalne proroctwa i to, co Paul sam jej powiedział ze swoich wizji. Ona chce, żeby miał wybór i żeby nie wybierał wojny totalnej. 4) Gdzie są te fochy Chani? Przez większość filmu wspiera Paula, a buntuje się dopiero wtedy, gdy Paul sięga po władzę absolutną (jak dla mnie zmiana na duży plus, a nie minus). BTW, największe jaja pokazuje w tej scenie Paul, i to tak, że szczena opada z podziwu do samej podłogi, jak można tego nie zobaczyć? Chani pokazuje swoje jaja dopiero na sam koniec, kiedy nie klęka przed nowym imperatorem tylko odchodzi (znowu zmiana, która mi się podoba, bo jest logiczną kontynuacją przedstawionego w filmach charakteru - obojga). 5) nawet w książce Paul nie wziął za żonę wdowy po Jamisie! Nie chciał się z nią ożenić tylko przejął opiekę. To już nie szukanie dziur, ale błąd. 6)"moje" minusy w filmie: przyspieszenie czasu akcji z lat na parę miesięcy, cała ta droga mesjasza dzieje się trochę za szybko. Wycięcie nawigatorów i mentatów, z tym się zgadzam. No i brak zarysowania szerzej polityki rodów. Światło poszło na bene geserit (słusznie), no i Atrydów i Harkonnenów jak w książce zresztą, ale brakuje mi jednak szerszej "gry o tron", bo o ile książka mnie nie przekonała do tego świata, film zrobił to w 100% Innymi słowy, film był za krótki i chciałabym dostać jeszcze więcej. Pozdrawiam
Jestem wybrańcem i nie czytałem książek z uniwersum Diuny, nawet tego unikałem bo kiedyś widziałem starą ekranizacje diuny i mocno mnie zniechecila do tego swiata. Sytuacje zmienila premiera pierwszej diuny a druga jest jeszcze lepsza dla mnie film to mocne 8/7 i bylem zachwycony po seansie i masz racje nieścisłości z książką nie rzucają się w oczy a historia jest logiczna i zwięzła a przy konkurencji czarno-kolorowej to diuna jest arcydziełem i nawet fakt ze glowny bohater nie zostal wymieniony na czarną babe jest dla mnie zaskoczeniem reasumując film zajebisty, rozrywka pierwsza klasa
Też miałem odczucie że w pierwszej części, fabuła z książki jest wiernie odzwierciedlona a w drugiej twórcy zrobili speedrun wycinając moim zdaniem ważne elementy z książki. Byłem zawiedziony że po zabiciu Dżamisa, Paul nie "przejął" jego rodziny. W, ogóle film jest dobry i myślę, że warto go obejrzeć.
Zendaya w każdym jej filmie była naburmuszona, robiąca po swojemu bo tak, i irytująca :) nic dziwnego, to ten typ aktorki, nowoczesny i przyszłościowy ;)
Tak jak Cię bardzo Dominika lubię i szanuję tak chyba zrozumiałem zupełnie odwrotnie przesłanie i fabułę cz. drugiej.... Ciekawe, a książkę słuchałem w wersji audiobooka i widzę różnice ale wcale mnie aż tak nie oburzają. Jak dla mnie cz. druga nie jest aż takim arcydziełem ale 8,5/10 może dostać :)
Osobiscie czekalem na moment w filmie gdy Poul mial poznac dzieci Jamisa, no i sie nie doczekalem. W ksiazce bardzo mocny moment byl przekazanie informacji o smierci syna. Dla mnie to ta scena ukazywala ogronma przemiane Poula. Ale faktycznie gdybym nie czytal ksiazki to sam w sobie film jest zajebisty
Na samym początku filmu w rozmowie z matką Paul wyznaje jej, że wbrew temu, co uważał jego ojciec, on zamierza zemścić się na Harkonenach i cesarzu oraz że zgodnie z tym co mowil jego ojciec, chce wykorzystać w tym celu Fremenów. Dodaje, że tylko część Fremenów w niego wierzy, a drugą część będzie musiał do siebie przekonać. Kwestia ta pozornie nie wraca juz w filmie, ale warto obejrzeć całość jeszcze raz z myślą, że Paul manipuluje Chani, zeby przez nią jej ateistycznymi przyjaciółkami. Wszystkie momenty, w których mowi, ze nie jest/ nie chce być prorokiem to zagrywka w celu pozyskania zaufania sceptyków, skoro nie można pozyskać ich wiary.
Wizualnie to piękny film, więc z odpowiednim nastawieniem warto obejrzeć, zwłaszcza pierwszą część. Co by nie mówić o Villeneuve to na stronie wizualnej zna się świetnie 😍
Nareszcie ktoś, kto w tym chórze zachwytów zauważa, jak bardzo druga część nie oddaje sensu prozy Herberta. Wizualnie przepięknie, scenariuszowo słabo.
Przecież oddaje całkiem nieźle. Sam pisarz miał tendencję do "przegadywania" postaci, 90% akcji zwykle działo się w głowie bohaterów, oczywistością jest, że tego nie pokażą w filmie. Aczkolwiek charaktery postaci, ich motywacje oraz relacje zostały oddane całkiem wiernie. Całkiem wiernie oczywiście nie znaczy identycznie.
Przecież oddaje całkiem nieźle. Sam pisarz miał tendencję do "przegadywania" postaci, 90% akcji zwykle działo się w głowie bohaterów, oczywistością jest, że tego nie pokażą w filmie. Aczkolwiek charaktery postaci, ich motywacje oraz relacje zostały oddane całkiem wiernie. Całkiem wiernie oczywiście nie znaczy identycznie.
6:40 w książce Paul faktycznie nazywał Chani Sihaja - wiosna pustyni. I Chani faktycznie była przy jego przemianie, ale nie obudziła go, tylko się domyśliła powodu jego stanu, a on się akurat w tym momencie obudził. Z resztą zarzutów się zgadzam., Jako maniak Diuny byłem zachwycony 1 częścią filmu, to druga jest mega rozmyta, rozjechana i pkastrowana z kluczowych wątków: Alia, która się urodziła i zabiła Harkonnena, brak wątku nawigatorów Gildii, brak postaci hrabiego Fenringa (no bo wagę tego wątku skumulowała jego żona Lady Fenring). Plastycznie kilka tematów też poniżej (znacznie poniżej) poziomu 1 części: sceny walki rozmazane i niewyraźne, jakby brakło kasy na realizację, Fremeni wyskakujący z piachu tuż przed pozycjami wroga (przekopali się czy co). I najgorsze wrażenie wizualne - czerwie. Majestatyczne istoty, gigantyczne pierścienice poruszające się w podobie do naszych dżdżownic - na filmie suną po pustyni jak TGV po szynach. Naprawdę porównując część 2 do części 1 to jakaś masakra jest i niedoróbka. Jedyne, co mnie pozytywnie zaskoczyło, to Feyd Rautha - młody psychol bardzo dobrze oddający tą postać z książki.
W pełni się zgadzam. Cała idea książki została wypaczona, a na filmową Chani po prostu nie da się patrzyć. Nie trawię baby! Zepsuli jedna z moich ulubionych książkowych postaci.
6:10 kwisatz haderach to po prostu mieszanka genów różnych rodów, Paul był nim od urodzenia, a nie przeżył dla tego, że chani płakała i zmieszała swoje łzy z wodą życia, ona mu podała trochę trucizny czerwia, przez co się obudził, tak jak w książce, i tak jak w książce, Jessika nawet nie myślała że wypił truciznę, a wpadła na to chani
czytałem wszystko z uniwersum Diuny. dla mnie już pierwsza część to max 6/10. drugą odsłonę obejrzę... kiedyś, bo mam inne, ciekawsze rzeczy do roboty 😆
Książkę czytałem już daaawno temu, będąc w wieku szczenięcym. Nie była to łatwa lektura, nie zapalałem miloscia do Diuny, przez co niewiele szczegółów pamiętałem, a film oglądało mi się świetnie (choć nie bez uwag). Po powrocie z kina przegrzebałem biblioteczkę i robie drugie podejście:>
Cieszy mnie twoja recenzja, Dominiko oznacza to że nie byłem w tym wszystkim odsamotnionym przypałowcem - byłem tak samo wkur.... ony i miałem TO SAMO ODCZUCIE ! Dokładnie ten film był tak głupi .... Wyliniały wypaczył wykoślawił wszystko w tak ohydny sposób że po wyjściu z seansu musiałem spalić pół paczki żeby się uspokoić .... Zendaja jak zwykle zagrała wurkw..oną zendaje na god modzie bo jak mary sue wszystko wie najlepiej mimo iż jest prostą dziewczyną z pustyni ! Zabili ten romans i piękną historię miedzy Chani ( Ja zawsze czytałem CZANI ! ) a Paulem - jak myślę że ten gość chce jeszcze zdemolować Mesjasza to przechodzą mnie ciarki ! Nie będę spojlerował ale mógł bym tu pisać a pisać co zniszczył ten funkcjonariusz ideologiczny no ale może pod spojlerową pełna recenzją ! Na chwilę obecną nie polecam tego gniota mini seria nadal jest najbliżej książki. Pozdrawiam Czerwiu ! Niechaj Szejhulud ma cie w opiece.
Zgodzę się, że film (w szczególności druga część) stanowczo zbyt mocno odstaje od książki. Niemniej jednak dla tych co książki nie czytali to jest to całkiem dobry film w klimatach si-fi. Dla mnie plusy w tym filmie są następujące: - W końcu księżniczka Irulan tworzy zapiski o Muad'Dibie, - Vladimir ma grawitacyjne dryfy takie jak sobie wyobrażałem, - Próba ujeżdżania Czerwia przez Paula (sztos), - Scenografia, kostiumy, kadry i muzyka, - Sceny z Lady Margot na Geidi Prime (wiem, że w książce było inaczej ale jednak :) ), - Pokazanie sadystycznej natury barona na niewolnikach. A teraz minusy: - Obawiam się, że możemy dostać w kolejnej części typowe ''young-adult love story'' między Paulem a Chani: ja cię kocham, ty kochasz inną, strzelę focha i będzie drama na pół filmu, - Zrobienie z Jessici strasznej suczy. Nie była aż tak (totalitarnie) manipulacyjna jak w książce, - Zabicie barona przez Pola (po co wstawiać i zatrudniać na jedną scenę Anya Taylor-Joy, skoro nie odegra tej najważniejszej sceny?), - Reakcje Stilgara (strasznie "simpował" Paula XD), - Brak przedstawicieli Gildii w scenie gdy Paul groził wysadzeniem pól przyprawowych, - Nie użycie ani razu słowa melanż tylko ciągle przyprawa, jak i zamienienie oryginalnego koloru melanżu z niebieskiego na pomarańczowy, - Brak sceny zjednoczenia umysłów po przemianie wody życia przez Jessice. Mógłbym jeszcze dużo powymieniać ale wydaje mi się, że są to plusy i minusy, które najmocniej dało się wyczuć.
Tam jest calutka mitologia do tego, to się nie wzięło z niczego. To nawiązuje choćby do pracy Lieta Kynesa, który chciał zmienić klimat Arrakis, a Chani to jest jego córka przecież.
Witam Pani Dominiko :> Już słucham i zerkam, ponieważ dawno Pani nie słyszałem i przemawia przeze mnie tęsknota za Pani głosem:> Dziękuję pięknie, rączki całuję, kłaniam się nisko i pozdrawiam milutko:>
Czytałem książkę jako młody chłopak 15-20 lat temu i zawsze czytałem "Czani", jak można byłoby inaczej to odebrać. Postać Chani bez chemii. Niestety najwierniejszy był miniserial sprzed 20 lat :)
więc tak Chani czytałem jako Czani, Bene Gesserit jako Bene Dżeserit, a wątek przebudzenia Kwisatz Haderach wyglądał tak, że Paul wypił jedną kroplę, zapadł w letarg na granicy śmierci i bliskość Chani dała mu możliwość przebudzenia się, jeśli dobrze kojarzę to podążała wtedy jego świadomość za jej głosem
Przede wszystkim pierwsza część była świetna i dawała nadzieję na super ekranizację. Poczułem poważną obawę przed drugą cześcią, gdy na końcu pierwszej zobaczyłem Zendayę. Niestety spełniły się moje największe obawy. Postać Chani jest zupełnie pozbawiona charakteru. Zrobili z nią niemal to samo co Amazon z Galadrielą. Poza tym zabrakło czasu na porządne zbudowanie charakteru Paula, nie wspominając o innych postaciach. To jeszcze mogę zrozumieć. Saga Diuny jest trudna do ekranizacji, bo połowa treści zawiera się w "życiu wewnętrznym" postaci. Jednak tego co zrobili Chani nie wybaczę.
Wole Diunę z 1984. Tam był świetne wszystko i to jak panował nad robalami. Wczoraj byłem w kinie. Wyszedem z lekka zawiedziony. Atryda miał dylemat moralny w kwestii prowadzenia ich. Nawet w starej wersji, było pokazane, że wizje go przerażają i boi się. Dopóki nie napił sie wody życia. W nowej Diunie ten wątek jest za długo ciągnięty. Jedyny nowy trend, jaki bił po oczach to różnorodność, nacisk, zwłaszcza na jedną właściwą rasę i kolor ciemnej skóry. Wątek z "silną" kobietą, która wszystko wie? Jakoś to we mnie nie uderzyło, nie zwróciłem uwagi na to. Raczej to był związek oparty na wspólnych rozmowach. Gdzie facet dźwiga dużo rzeczy na barkach i ona go uzupełnia w innych rzeczach, widzi pewne inne rzeczy. Choć w starej wersji na pustyi faktycznie sam był i się uczył. Ogólnie polecam obejrzeć wszystke Diuny jakie wyszły wraz z serialem. Co do filmu, w połowie się znudziłem, ciężko mi się to oglądało. Dopóki nie pojawiła się końcowa akcja. Za długo ciągneli ten wątek jego niezdecydowania. Poza tym z tego co się orientuję, to końcówkę filmu też zmienieli. W książce nie było odwety na tych innych co przylecieli. Zapomniałem jak się nazywali :)
Ciekawe spostrzeżenie i zgadzam się z większością, ale w tym wymyślonym wątku z wypiciem wody życia mam wrażenie, że bardziej chodziło o pokazanie cynizmu Paula. Dlatego został spoliczkowany, ponieważ Chania zrozumiała, że udawał martwego,a ona w to uwierzyła. Więc jest tu z jednej strony miłość, a z drugiej kalkulacja u Paula, a reakcje Chani wynikają z tego, że jest świadoma tego konfliktu. Wygląda na to, że muszę odświeżyć sobie książkę, bo podczas seansu miałem wrażenie, że motywacje, jak i droga Paula do stania się mahdim, została nieco inaczej rozpisana przez Herberta. Niemniej, film wciąż zrobił na mnie wrażenie.
Na dobrą sprawę wątek z odziedziczeniem rodziny Dżamisa przez Paula był już wyeliminowany w pierwszej części, bo Paul nie zapłakał nad jego zwłokami, co było w książce.
O kurde, masz rację! Sam wyłapałem że przeinaczono pojedynek Feyda Rauthy. Spoiler! Baron nigdy by nie zaryzykował życia członka rodu w pojedynku. Walka w książce była ustawiona. Co też fajnie pokazywało że Vladimir, jak Sun Tzu. Najpierw wygrywa bitwę, później rusza w pole.
Top 3 najgłupszych scen 1) -Wiem kto jest moim dziadkiem, czemu mi nie powiedziałaś? - Bo też dopiero się dowiedziałam. 2) pt wbijmy sobie miecze w brzuchy i pogadajmy 3) zaatakujmy mieczami wielką koparkę, mimo, że mamy lasery, które od razu je wysadzą. No i na dokładkę irytująca Chani, wiecznie o coś wkurzona
Chyba oglądaliśmy różne filmy i czytaliśmy różne książki, a czytałem całe uniwersum Diuny łącznie z tymi tomami gdzie Hebert już lekko odjechał :) Reasumując: Myślę, że tezę tego materiału postawiła Pani sobie juz dużo wcześniej, a teraz trzeba było tylko tak wybiórczo dobrać materiał z filmu (albo nieco go nadinterpretować) by tę tezę udowodnić, Nie,,, Dziękuję...
też pamietam postać chani z wymową jaką podałeś, i tez brakuje mi wielu rzeczy - takich jak lata spędzone na pustyni budując społeczeństwo fremenów, motywu długoletniego związku z chani i losu owocu tego związku, pracy jaką kolektywnie wykonali bohaterowie by doprowadzić do sukcesu ataku na wielki mur barierowy, świadomej i urodzonej arii od noża w kończącej film scenie w pałacu na arrakis, nakreśleniu przynajmniej graczy z którymi będą się mierzyć podczas potencjalnej kontynuacji - gidii i jej nawigatorów, wysokich rodów, wspomnieniu o jihadzie butleriańskim, wreszcie o czerwiach w ogóle, i w szczególe shai-huludzie i będąc dopiero po filmie strasznie mnie to irytowało. wreszcie ktoś wspomniał mi stary argument wedle którego książka jest nie do sfilmowania - musiałaby ekranizacja trwać wyjątkowo długo - a tak mamy dwie juz adaptacje z czego ostatnią osobiście uważam za lepszą, choć w chwili pisania tych słów już zaczynam wewnętrzną kłótnię bo ekranizacja lyncha ma swoje chwile : ) pozdrowienia i dzięki za klip!
Jak to dobrze że nie tylko mnie drażni ta cała Chani, znaczy nigdzie więcej w Internecie nie czytałem takich opinii. Praktycznie cały film naburmuszona gęba i foch nie wiadomo o co. Z pani Zindai aktorka też taka sobie co najwyżej średnio więc raczej powinna pozostać przy rapie czy co ona tam na co dzień robi 🤣👍
DIUNĘ czytałem bardzo dawno, ale z tego co z niej wyniosłem, pamiętam że Paul nie był rycerzem na białym koniu - on na początku po prostu chciał przeżyć, potem ujrzał we Fremenach narzędzie zemsty, a dopiero dalej, już pod wpływem melanżu, ujrzał siebie jako imperatora. Atrydów przedstawiono jako ród szlachetny i honorowy, tym niemniej polityka nigdy nie jest czysta. W zamysłach księcia Leto , przyprawa oraz Fremeni miieli być kluczem do zdobycia potęgi ( przecież po to wysyłał do nich Duncana i Guerneya), ino w bardzej czysty i korzystniejszy dla obu stron sposób (niż za Harkonnenów). Nie widziałem filmu, ale jak widzę zgodnie z aktualnymi trendami, to już nie będzie film o Paulu i jego drodze.Tak jak ostatni Dr Strange nie był o doktorze, Thor nie był o Thorze, a Mandalorianin też jest już tylko "pomagierem". Za to wszystkie filmy o "silnych.niezależnych heroinach" leżą i kwiczą o toksycznych fanach. PS. Imię Chani też czytałem na polski sposób
Drogi Czerwiu Troche mocna ta krytyka. Film i ksiazka to zupelnie inne media ( przeciez to wiesz) Villeneuve musial wybrac sposob na przedstawienie tego w sposob, ktory obroni sie w kinie. I zrobil to w sposob moim zdaniem doskonaly.
Tez czulem rozczarowanie, ale nie czytałem ksiazki. Ogladalem serial za dzieciaka i wiem co nieco o swiecie. Filmu nie uwazam za zly, ale glod na wiecej pozostal. Czas siegnac po ksiazke, chyba w koncu naszla ta pora :D
Zgaduję (bo filmu jeszcze nie widziałem), że taka nowoczesna Kani jaką według Twojego opisu chciał pokazać Wilnef musiałaby być po prostu zagrana przez dużo dużo lepszą aktorkę, która by to jakoś zniuansowała, dodała jakichś odcieni, a Żendaja, no cóż, jak zachwyca, jak nie zachwyca. Ciekaw jestem jak się w tej części sprawuje Fergusson?
"Oglądam i czytam, żebyście Wy nie musieli!" - dziekuję, NIE TRZEBA! Ja, a przypuszczam, że i inni oglądamy, czytamy bo CHCEMY. Książka Diuna dlatego jest taka wyjątkowa i wspaniała, że można ją różnie interpretować i wyszukiwać w niej różne płaszczyzny opowieści. Czy Freemeni mieli być cudownie przeniesieni do upragnionego raju pod przywództwem Poula czy byli tylko środkiem do osiagnięcia celu przez niego. Dlatego i w filmie można zinterpretować opowieść o Paulu w ten sposób co Ty ale też i inaczej. Można też oceniać film zupełnie różnie i mamy do tego prawo, więc i ja mam prawo nie zgadzać się z tym co wygadujesz ;)
Tak, postać Chani zmienili sporo w stosunku do książek. W filmie zachowuje się totalnie inaczej. Przede wszystkim też mimo początkowych niesnasek (a raczej tego, że sobie totalnie nie ufały) łączy siły z matką Paula, dla jego dobra. W filmie są przedstawione jako totalne przeciwności i dwa różne obozy.. Rozumiem jednak skąd te różnice i mogę przymknąć na nie oko bo ogólnie film jest ucztą dla oka i naprawdę warto na niego pójść. Nawet jeśli Chani jest tam irytująca. Nawet jeśli zmienili motywacje i działania kilku bohaterów w stosunku do książki. To i tak jest adaptacja Diuny która szanuje fanów. PS: We Władcy Pierścieni filmie też narzekano (w tym ja), że Gimli był w Dwóch Wieżach w większości comic reliefem :P
Ja jako wielki fan książki, musze powiedziedzieć że mi sie podobało. Mimo zmian czuć przesłanie książki i krytykę "mitu mesjasza". A samo widowisko jest genialne, bardziej ubolewałem, nad nie pokazaniem nam bliżej Fremenów. A propo Chani (którą czytam Czani xD) to faktycznie ta zmiana najmniej mi sie podobała, ale rozumiem że reżyser (nie umiem pisać jego nazwiska) zrobił to, by przesłanie było wyraźniejsze.
Czy jestem jedyną osobą, która nie kupuje kompletnie tej romantycznej relacji....? Zero chemii, rozmemłane to jakieś 😂 już chyba wolałabym wyciąć te miłostki całkiem - nic by ta fabuła nie straciła
Hara była służącą, nie żoną, bo po zabiciu Dżamisa miał wybór, żeby była żona lub służącą
Jeśli uważasz (1:37) że w książce motywacją Poula jest pomoc Fremenom to chyba czytaliśmy inne książki.
Nie no Paulowi chodzi o zemstę. Chodzi o to że nie ma problemu z byciem białym mesjaszem i stereotypem kolonialnym tylko z wywołaniem dżihadu galaktycznego
Powiedzenie ze Paul nie ma z tym problemu to spore nadużycie. W książkach ma związku z tym ewidentne rozterki moralne. Widzi przyszłość wiele linii czasowych. Wie że droga którą obiera jest straszna ale inne drogi są jeszcze gorsze.
@@ciosnek5gorsze dla kogo? Dla niego? Dla Atrydów? Nie jest powiedziane dla kogo, możemy się domyślać, że prawdopodobnie dla głównego bohatera, więc wybiera najlepsza drogę dla siebie, która kończy się dżihadem. Dlaczego były źle dowiadujemy się dużo później, ale wtedy już wiemy że Paul uznał swój wybór za zły.
@@szymonlechdzieciol było by lepiej gdyby był czarnym mesjaszem i stereotypem kolonialnym?
@@ukaszdur855 Gorsze dla ludzkości, bo jedynie droga jihadu, a potem tysięcy lat ucisku była drogą na której ludzkość by przetrwała. Paul widział złotą drogą i próbował nią podążać, ale bał się wyzbycia swojego człowieczeństwa.
Jako osoba, która przeczytała i uwielbia książkę, oba filmy mnie zachwyciły.
Więcej, uważam że pod wieloma względami filmy (szczególnie druga część) są po prostu lepsze od oryginału.
Po tym jak Denis Villeneuve podszedł do adaptacji Diuny można wyczuć, że świetnie zna oryginał, a wszelkie odstępstwa są dobrze przemyślane.
Chani ma wreszcie głębię jako postać. Rola matki Paula nie zanika w połowie historii, a Corrino pojawiają się wcześniej niż na samym końcu. Irulana ma nawet linie dialogowe, czego nie można powiedzieć o Diunie Herberta. Mimo wszystko jednak nie mogę przeboleć braku Hasimira Fenringa 😢.
Yhym czyli reżyser znowu wie lepiej niż twórca uniwersum i wg. Ciebie jest ok? Ja też lubie i książki i nowe filmy, ale super mądra silna sfochana niezależna Chani mnie również irytowała
Motywacja Paula była przedstawiona całkiem wyraźnie, nie bronił się przed pomaganiem fremenom tylko widział skutki swojego przywództwa i to go przerażało.
Dżihad prowadzony przez fanatyków, z czaszką jego ojca na fladze 🙃
@@Moralez1016 no chyba o to chodziło. Żeby pokazać fundamentalizm właśnie taki jakim on jest. Czasem jest on powstały ze szlachetnych pobudek. Ale to zawsze fundamentalizm. Nic dobrego z tego nie ma.
Paul nie ma własnej woli. Nie jest ani dobry ani zły, to tylko marionetka przeznaczenia.
jego motywacja jest spłycona. fremeni byli narzędziem w jego planie... w książkach nie kierował się chęcią pomocy fremenom. To ciekawy zabieg który w filmie jest sprowadzony do kliszowego motywu pomocy uciśnionym
@@pawezwanzig909Aż tak to bym tego nie odbierał, fremeni mieli własny plan i pojawienie się Paula przyspieszyło jego realizację. Mam na myśli przekształcenie Diuny. Czyli byli sobie potrzebni nawzajem. Spłycono w filmie na pewno jeden aspekt. Tutaj tylko Paul się uczy, w książkach to on szkolił fremenów. Przychodzi na gotowe.
No dziękuję. Wreszcie ktoś z banieczki fantastycznej sekunduje moim kluczowym punktom krytyki wobec drugiej Diuny
Musisz sprowadzić Michała na ziemię bo ten przesadził dał 10/10 😅
@@wojbas471 Michał z innej perspektywy patrzy na filmy więc nie dziwię się takiej oceny.
@@wojbas471 hej hej, nie mieszajcie mnie w wojenki, ja cziluje akurat w hotelu na Arakkis, obsypany przyprawą po uszy - nie wychodzę! A co do samych argumentów, wysłuchałem, nie czuję się przekonany :D. Taki wątek Chani na przykład (btw. czytam Czani) uważam za genialną zmianę, ponieważ wprowadza zróżnicowanie i zniuansowanie w świecie Fremenów oraz kontrę do Stilgara, co daje świetnie wybrzmieć całej głównej kwestii pod tytułem - ich religia to scam. Dodatkowo, fakt, że łączy ją miłość z Paulem a różni ta powiedzmy - polityka, wątek staje się dramatyczny na poziomie indywidualnym (a nie tylko w tej makro scali a propos losów galaktyki). Dla mnie perełka scenariuszowa, i coś o wiele ciekawszego niż w książce.
@@PonarzekajmyoFilmachDO KŁA DNIE ❤️🫶🏻🤘
Chani nie jest „najmądrzejsza” w tym filmie. Jest po prostu konsekwentna. Jest cała frakcja wewnątrz Fremenów, która kwestionuje przepowiednie. A ona jako jedyna zna Paula najlepiej i wie kim jest oraz kim jest jego matka i jaki ma na niego wpływ. Toteż kończy tak, jak zaczynała swoimi słowami pierwszy film: świadoma tego, że to kolejna forma władzy na Fremenami i podporządkowanie ich sobie przez religię. Co jest FAKTEM, a nie tak jak twierdzisz po prostu drogą do ich wyswobodzenia.
Powinnaś też wiedzieć, że również w książce Paul sam się nie wybudził z transu. Zrobiła to jego matka podając mu wodę życia. Także kobieta.
I nie, Paul nie wziął sobie wdowy po Dżamisie za żonę w książce. Bierze ją pod swoją opiekę, a ona staje się jak gdyby jego „podręczna” na bodajże rok. Więcej: wątki Dżamisa zostały całkowicie wycięte wraz z jego wdową z wersji filmowej Lyncha w 1984 roku. Ale nie przeszkadza Ci to domniemywać, że to przecież "polityczna poprawność". Przy tym popełniasz podstawowe błędy merytoryczne, choć twierdzisz, że znasz książkę.
Mówisz niemal cały czas o jednej kobiecej postaci, a niemal w ogóle o innych walorach i aspektach filmu.
Nie rozumiem tej recenzji, jestem skonsternowany. Brzmi jak tworzona pod tezę.
„Chani nie jest „najmądrzejsza” w tym filmie. Jest po prostu konsekwentna. Jest cała frakcja wewnątrz Fremenów, która kwestionuje przepowiednie. A ona jako jedyna zna Paula najlepiej i wie kim jest oraz kim jest jego matka i jaki ma na niego wpływ. Toteż kończy tak, jak zaczynała: świadoma tego, że to kolejna forma władzy na Fremenami i podporządkowanie ich sobie przez religię.”
- tak, Chani jest konsekwentna, tego jej nie odbieram. Ale jej postać mnie nie przekonuje. Tak jak mówisz - zna Paula. Wie, że jest pełny szacunku dla kultury Fremenów. Wie, jak bardzo mu zależy na tym, żeby nie być prorokiem. Wie, że Paul uważa, że Fremeni powinni wyzwolić się sami. Mimo to cały czas obwieszcza światu swoje niezadowolenie, które w dużej mierze wycelowane jest właśnie w Paula, jakby to była jego wina, że Fremeni coraz bardziej obierają go za swojego przywódcę i jakby nie robił wszystkiego, co może, by temu zapobiec. Do tego Chani wierzy, że wizje Paula są prawdziwe, ale mimo to, kiedy zostaje kwisatz haderach i widzi już pełną przyszłość i mówi, że wszędzie dookoła czeka zagłada dla niego i dla Fremenów i ścieżka, którą obiera to JEDYNA ścieżka, która może ich wszystkich uratować, Chani z jakiegoś powodu się na niego złości i próbuje go powstrzymać, a potem ucieka żeby realizować własny plan. Dla mnie to jest niespójne - nie rozumiem, czy ona w końcu wierzy, że on widzi przyszłość czy nie, wygląda, jakby albo była głupia (wątpię, by taki był cel) albo jej emocjonalność przyćmiła jej całe logiczne myślenie.
„A skoro znasz książkę to powinnaś wiedzieć, że Paul sam się nie wybudził. Zrobiła to jego matka podając mu wodę życia. Także kobieta.”
- nie przeszkadza mi fakt, że kobiety w Diunie pomagają Paulowi osiągnąć jego pełny potencjał. Nie jestem wrogiem kobiet w filmach. Paul nigdy by się nie narodził, gdyby nie całe pokolenia Bene Gesserit - kobiet! - które starannie manipulowały rodami i ich genami. Przeszkadzało mi (w tym filmie) to, że postać Chani dostała DODATKOWE zasługi, których nie miała w książce, na rzecz UMNIEJSZENIA roli Paula w filmie. Paul był moim ulubionym bohaterem, jego droga do zostania fremeńskim wojownikiem, jego instynktowna wiedza o pustyni, to, że był lepiej wyszkolony w walce i przekazywał wiedzę innym Fremenom, wizje, które prowadziły go do zwycięstwa, to jak zostawał liderem - to była część, która najbardziej podobała mi się w książce. I brakuje mi jej w filmie. Nie podoba mi się to. Mam do tego prawo. Tak jak inni mają prawo do tego, żeby film im się podobał.
Sam fakt zwiększenie czasu ekranowego Chani uważam za super pomysł. Chętnie zobaczyłabym, jak dzięki jej wsparciu Paul osiąga to, co osiąga. Ale uważam, że można to było zrobić w inny sposób. Można było na przykład pokazać, jak Chani rozwiązuje wewnętrzne problemy siczy, tak żeby w ogóle nie dotarły do Paula. Albo jak pomaga mu układać genialne plany. Jak pracują RAZEM ku chwale Fremenów. Można to było zrobić nie udejmując postaci Muad’diba, a dodając Chani. Taka wersja znacznie bardziej by mi się podobała.
„Mówisz niemal cały czas o jednej kobiecej postaci, niemal w ogóle o innych walorach i aspektach filmu. „
-tak, ten aspekt wybrałam sobie do omówienia. Nie każda recenzja musi mówić o każdym elemencie dzieła. O wszystkich innych aspektach zostało powiedziane naprawdę dużo i nie chciałam tego powtarzać. Powiedziałam, że Diuna 2 to film piękny. Powiedziałam, że jest dobrze nakręcony i że jeśli komuś nie zależy na tych aspektach książki, które wymieniłam w wyższej części tego komentarza, to ten film mu się bardzo spodoba. Mi na tym zależało, więc byłam rozczarowana, bo liczyłam na coś innego.
Cieszę się, że film Ci się podobał :) Ja zostanę fanem części pierwszej, część druga pod kątem fabuły na pewno nie będzie w mojej topce, chociaż nie da się ukryć, że warstwa wizualna zachwyca. Czekam na kolejną część, która wkracza na terytoria, których jeszcze nie przeczytałam. Może dzięki temu będą ją odbierać lepiej. Pożyjemy, zobaczymy :)
Wyszczekana Chani, to objaw mody Hollywood na "silne kobiety". No i oczywiście zapomnieli, że baron Harkonnen był gejem, bo jak to gej przecież nie może być zły. Liet Kynes to czarna kobieta, także film niestety jest skażony polityczną poprawnością.
wow
@@BezSchematuno wiesz Drwal co miał featuring ma 200 tys. wyświetleń i w ogóle. Warto się przypodobać widzom Także woke, agenda itd. Tylko tak lekko podane, aby się nie zaszufladkować. Przynajmniej Ja tak to widzę.
@@CzerwFantastyczny Chani jest postacią doktrynalnie blupilową. To co ona robi to są gównotesty czystej krwi. A jak jesteś Muad Dibem, Kwisatz Haderahem i innym takim to potrzebujesz mieć w chacie trochę spokoju, a nie żeby Ci ktoś skakał co chwila do oczu.
Akurat jestem w trakcie czytania pierwszego tomu więc mogę odpowiedzieć/sprecyzować.
Po wypiciu wody życia Paul zapada w stan podobny do śpiączki w której jest przez kilka tygodni, jego matka nie wie co się stało ale z jakiegoś powodu wie że musi wezwać Chani.
Ta nakazuje matce wielebnej przemienić wodę życia i wtedy w z jakiegoś niezrozumiałego powodu Paul budzi się. Swoją drogą w tej książce wiele opisów jest dziwnych i niezrozumiałych.
Więc tak, to Chani wpadała na to jak go obudzić ze śpiączki po wypiciu wody ale nie mieszała łez tylko Jesica przemieniała wodę.
Czerw jest zazdrosna o Chani, proste 😁
Czyli było w książce? XD Recenzja roku.
Było ALE jak dobrze rozumiem w filmie było zupełnie inaczej.
Ale nie oglądałem filmu się nie mogę powiedzieć na sto procent.
W innym materiale pewna pani tez mi to napisała, ze nie mieszala łzy tylko inaczej go wybudzila
@@omachelbartosz przede wszystkim postać Chani jest zupełnie zmasakrowana i to największy problem filmu. Chani cały czas wierzy w Paula i owszem jest mądra, ale na swój fremeński sposób. Nie kontestuje wiary w mahdiego.
Czytałem książkę i jestem fanem, ale i film bardzo mi się podobał. Pierwsza część tak średnio, ale dwójka to rewelacja. Zabawne bo chociaż jestem uczulony na wszelkie „wtargnięcia”, obecnych trendów do fabuł filmów to tutaj w ogóle tego nie odczułem. Myślę, że reżyser poszedł na pewne ustępstwa, żeby przemycić ile się da swojego przekazu. Ostatecznie dostajemy męskiego wybrańca, który jest górą nad wszystkimi, a Chani przegrała miłość swojego życia bo jest głupio uparta. Czy to nie jest odzwierciedlenie współczesnych młodych kobiet? Paul staje się wszechwiedzący i mówi spokojnie do swojej matki, że Chani zrozumie i jeszcze wróci. Ona do niego, a nie on do niej! No i bardzo odważny przekaz co do nienarodzonych dzieci. Siostra Paula jest tutaj zdecydowanie człowiekiem, a nie zlepkiem komorek, ale Villeneuve dał już sygnał jakie ma poglądy w tej kwestii w Blade Runner 2049. W dobie terroru poprawności politycznej Diuna 2 jest niczym trylogia Sienkiewicza „ku pokrzepieniu serc". Oczywiście wszystko może się jeszcze popsuć w trójce, ale póki co chwilo trwaj 😉
Książkę czytałem i ją uwielbiam, wiadomo, nie wszystko z niej pamiętam. ale film tez mi się podobał. Widzę pewne odstępstwa od książki, ale nie psuja mi one odbioru filmu - niektóre rzeczy trzeba było przeinaczyć na potrzeby innego medium, bo inaczej mogłyby okazać się dla zwykłego widza nieoglądalne. Inne elementy trzeba było pominąć, bo nie były kluczowe dla fabuły, a trzeba było zmieścić się w ograniczonym czasie ekranowym. Co do Chani - cieszę się, że nie zrobiono z niej głównej bohaterki (bo takie zapowiedzi się pojawiały w fazie produkcji!). Dano jej trochę charakteru i sprawczości. Do tego Zendaya po raz pierwszy w swojej karierze przekonała mnie w swojej roli.
Dlaczego tak dużo ludzi łapie się na to pitolenie o zmienianiu na potrzeby madium. Otóż wiele rzeczy czasem zmienić trzeba i można. Jednak zmieniania sensu całości, znaczenia dialogów i charakteru postaci nie da się niczym usprawiedliwić. To wynika z przemożnej chęci zmienienia czegoś, co ktoś stworzył, bo "mi się wydaje, że tak będzie lepiej". Potem taki scenarzysta, reżyser, szołeaner opowiada jak to trudno było przenieść na ekran i dlatego inteligentny facet musiał zostać zastąpiony przez robota ze zwarciem obwodów. A ludzie to łykają i potarzają jak mantrę: "no tak, to przecież adaptacja, inne medium, facet nie może być facetem, złol złolem, a intrygę, ktorą wymyślil baron trzeba przypisać padyszachowi. Oooo tak!"
Smutne to
@@edwardwarkus5198 Z tego co pamiętam to cała intryga nie jest przesadnie tłumaczona w książce. Więc zwiększenie roli Imperatora mi nie przeszkadzało - nakreśliło konflikt troszeczkę lepiej. W końcu z jakiegoś powodu pożyczył swoich sardaukarów baronowi, a z książki nie dowiedzieliśmy się za dużo na ten temat. Wątek ze łzami Chani faktycznie nie był idealny, ale znowu - nie przeszkadza mi bardzo zwiększenie roli tej postaci - tak samo jak nie przeszkadza mi zamienienie Glorfindela na Arwenę w Drużynie pierścienia. Taka zamiana miała sens w opowieści filmowej. A co do zmiany całego charakteru Chani - no cóż, przyznaję, że z książki zapamiętałem ją jako dość uległą i bierną - tutaj żeby romans i ogólnie rozwój postaci w miarę działał, musieli nadać jej trochę bardziej wyrazisty charakter. I uważam, że nawet ciekawie z tego wybrnęli - jej relacja z Paulem pod koniec przypominała mi relację Michaela Corleone z jego żoną pod koniec pierwszego Ojca chrzestnego.
@@dariuszpodhalanski6898
Otóż bardzo dokładnie opisane jest, że autorem intrygi był Piter decVries, mentat barona i sam baron. Imperator przystal na "pożyczenie" sardaukarów, bo obawiał się rosnącej popularności księcia Leto w Lansraadzie. Tym bardziej nie bardzo wiedział, jak pozbyć się potencjalnie niebezpiecznego kuzyna. Tu z pewną propozycją przychodzi Harkonnen, który i tak drze koty z Atrydami i to id tysięcy lat. Nikogo wiec nie zdziwi, ani specjalnie nie oburzy fakt ich wzajemnego wycinania się. Tym bardziej, że oficjalnie zostaje wypiwiedziana tradycyjna wendetta między rodami. Przy czym istotnym elementem pyłapki jest zmiana lenna, której Atryda nie może odmówić, bo otwarcie sprzeciwi się Padyszachowi, a przyjmując idzie pod klingi okopanych na Arrakis Harkonnenów.
To wszystko baron bardzo dokładnie tłumaczy Feydowi Raucie, którego jreuje na swojego następcę, już przy pierwszym ich pojawieniu się na kartach powieści. To bardzo zmienia sens całości i tłumaczy postepowanie księcia Leto.
Przy czym, nie potrafię zrozumieć, dlaczego Gurney i Duncan zostali zamienieni charakterologicznie. To przecież niczemu nie służy.
Tylkobtyle i aż tyle
@@dariuszpodhalanski6898
A Chani była wyrazista w swoim całkowitym wsparciu wobec Paula i nie była w tym bierna. Korzystała z miru jakim darzono ją z powodu bycia córką Lieta i jego tragiczną śmiercią. Wystarczyło to pokazać
Nikt Ci książek nie odebrał tworząc lekko inny film. Porównaj sobie Lśnienie Kinga i Kubricka i powiedz, czy Kubrick popełnił błąd zmieniając całkowicie przekaz książki.@@edwardwarkus5198
Oglądam, oglądam, a buzia mi się coraz bardziej cieszy i uśmiecha :)
Oj zdecydowanie ten film się rozjeżdża z książką. Cieszę się, że ktoś o tym mówi.
No i dobrze, że się rozjeżdża. Ja chcę zobaczyć inną wersję tej historii.
@@paulkellerman2603 Good for you.
Tylko że najpierw trzeba by znać ksiazkę.
Do tego to jest film - adaptacja...
@@IwonaKlich Polecam przeczytać!
Czytałem i oglądałem. Moim zdaniem, poza tym, że wycięty jest wątek mentatów, to film jest dużo lepszy niż książka. Czerpie z niej to co najlepsze, a resztę ciągnie do góry. Poza mentatami oczywiście.
Pewnie ktoś już to napisał, ale w książce była scena, gdzie Chani ratuje Paula.
Chyba powinnam dać jako spoiler.
To SPOILER ALERT
W książce Jessica chyba dwa tygodnie próbowała ocucić Paula, ale nic nie pomagało, więc posłała po Chani. Jedyne co mi się nie podobało w tej scenie, to to, że Jessica zmusiła Chani w filmie do pomocy. W książce wtedy mimo niechęci do siebie razem uratowały Paula. Widać, że wtedy nawiązała nić porozumienia.
A tak to nie narzekałam na film. Nawet niektóre zmiany mi się podobały. Np. to, że Chani miała większą rolę i jej romans z Paulem był bardziej naturalny niż w oryginalnie. Tam się zeszli właściwie od pstryknięcia palca. Choć zgadzam się, że mogli ją pokazać jako bardziej skonfliktowaną czy uwierzyć w proroctwo czy nie.
A co do wątku z żoną Dżamisa, to nie ubolewam. Może by pokazało różnorodność, ale jak dla mnie by zaburzyło rytm filmu? Nie wiem jak to nazwać dokładnie. Musieli w końcu wyciąć jakieś wątki, bo film by trwał 5 godziny tak to.
Moim zdaniem, jakbym miała wskazywać, że szkoda, że wycieli, to postać hrabiego Fenringa. Był całkiem interesujący.
To tyle ode mnie. Sorry za długi komentarz 😅
W filmie ze wzgledu na to, ze wycieto caly mistycyzm zycia wsrod Fremenow i stopniowo rosnaca 'obcosc' Paula, zrobili z matki prowodyrke spozycia Wody przez Paula. Dlatego tez glupio to wyglada kiedy posyla po Chani.
Nie wiem ja tak nie odebralam postaci Chani w filmie xd
a) jej poczatkowy sceptycyzm wobec mesjaństwa Paula wyjaśnia różnica kulturowa północ-południe, a późniejszą fakt bliskiej więzi z nim (zresztą on też jej o wielu rzeczach opowiada, wiec to nie jest jej "bycie mądrzejszą" tylko insiderskie informacje z pierwszej ręki - sam Paul sceptycznie podchodzi do działalności swojej matki, mowi jej, że jeżeli pojedzie na południe to zginą miliardy)
b) wyjazd na poludnie jest motywowany masakrą siczy, a sam Paul decyzje podejmuje nie przez jej pozwolenie z tego co pamietam tylko po kolejnej wizji, z ktorej mu wychodzi że kurka wodna faktycznie innej opcji nie ma
c) w filmie jest dorobiona ta przepowiednia o wiośnie, a wczesniej jest wspomniane że imię plemienne Chani dokladnie to znaczy
d) ona ostatecznie walczy, tylko odchodzi na koniec nie chcąc brać udzialu w świętej wojnie, co jest najbardziej zdroworozsądkową postawą jaka istnieje
ostetecznie to wszystko w ramach filmu bardzo dobrze gra. a książce wypowiadać się nie będę bo czytałam ją 10 lat temu i pamiętam ją jak przez mgłę xd
Święta Wojna chyba oznaczała zemstę za to ciemiężenie przez dziesięciolecia, a Chani nie chciała brać w tym udziału.
Hmm pytanie czy byłaby inna droga, aniżeli wojna? Czy istniała droga pokojowej dyplomacji?
Czytałem książkę i znam ją dość dobrze. I mimo to mi film się podobał. Wiedziałem, że będą zamiany i nastawiłem się na to. Szanuję zdanie innych i twoją opinię , zazwyczaj zgadzam się z tym co publikujesz lecz w tym przypadku staję za filmem i myślę, że odbierasz go z pozycji osoby która spodziewała się adaptacji powieści nie historii opartej na książce :). Osobiście mam trzy zastrzeżenia do filmu. 1. Brak Tufira Hawata i tej postaci. 2. Brak wspomnienia lub jakiego pokazania Gildii Nawigatorów 3. Postać Imperatora, która jest przedstawiona jako złamany, zmęczony starzec co jest podkreślane jego ubiorem - to moje spostrzeżenia do Diuny 2 :) . Ale żeby nie było tak krytycznie Rób dalej swoje bo robisz super robotę i publikuj więcej a książkę kupię i przeczytam i pozwolę sobie na recenzję :) :)
A co do łez i wody życia jest taki fragment książki:
…Zginęła za kotarami, by wyprawi wodmistrza. Chani siedziała nie spuszczając oczu z Paula. Jeżeli on spróbował to zrobi... - myślała.
- A to jest coś, czego mógłby spróbować... Jessika przyklękła obok Chani trzymając zwykły obozowy dzbanek. Agresywny zapach trucizny podrażnił nozdrza Chani. Zanurzyła palec w cieczy, podsunęła ją Paulowi pod sam nos. Skóra na grzbiecie nosa zmarszczyła mu się lekko. Nozdrza rozdęły się powoli. Jessice wyrwało się westchnienie. Chani przytknęła mu wilgotny palec do górnej wargi. Paul odetchnął głęboko, jakby ze szlochem.
- Co to jest? - zapytała Jessika.
- Bądź cicho - powiedziała Chani.
- Musisz przemieni odrobinę świtęj wody. Szybko! O nic nie pytając, ponieważ rozpoznała świadomy ton w głosie Chani, Jessika podniosła dzbanek do ust i pociągnęła niewielki łyk. Oczy Paula rozwarły się szeroko. Spojrzał w górę na Chani.
- Ona nie musi przemienia wody - powiedział. Głos miał słaby, ale pewny…
Obejrzałem film, to mogę teraz Twój i dzielić się wrażeniami. Więc po kolei: tak, miałem wrażenie, że Chani najpierw jest najmądrzejsza ze wszystkich, a Paul głupi i przecież to że w pierwszej części oglądał te powiedzmy filmy o Fremenach, to go nie nauczyło prawdziwej wiedzy (w pierwszej części sam pokazywał matce piaskomarsz i jakoś czerwia wtedy nie przywołał, po czym okazuje się, że jednak i tak robi to źle?). A później z kolei Chani staje się płaczliwą, sfochaną idiotką i znika jakakolwiek sympatia. Dobrze, że wyjaśniłaś jej motywację, bo ja w pewnych momentach przestawałem rozumieć, czemu ona jedna jedyna się tak pruje, żeby Paul nie poszedł na pustynię. On też, najpierw nie chce iść, potem jednak idzie, ale niechętnie, aż na końcu staje się charyzmatycznym przywódcą i jednak już chce. A nie rozumiem do końca jego obaw przed zostaniem przywódcą. Przecież to było idealne narzędzie do zemsty i odbudowania potęgi rodu.
Fakt, książki nie czytałem, więc nie bolały mnie zmiany fabularne, o których nie wiedziałem, ale było jeszcze parę momentów, kiedy w ogóle nie czułem motywacji pewnych wydarzeń. Na przykład jak Harkonenowie ostrzelali sicz Fremenów i no straszna rzecz, ale to wyglądało jakby tam była tylko ta jedna sicz na całej północy. No i finałowe akcje mimo, że epickie i z rozmachem, to były jakieś takie zbyt łatwe. Fremeni bez problemu zdobyli miasto i nikt nie zareagował jak Paul przyszedł zabić barona Vladimira tylko wszyscy się na niego patrzyli. Jakoś tak za łatwo to wszystko na koniec poszło.
Zupełnie inaczej odebrałem postać Chani w filmie. Była raczej spójna i wiarygodna. Wszystkie jej motywacje były jakoś uzasadnione.
Przykładowo: nie tylko Chani nie wierzyła w mesjasza, ale praktycznie całe południe (scena modlitwy). Kwestia tego podziału pojawiła się również w dialogu Bene Geserit, gdzie wyraźnie zaznaczyły, że ich nauki zdecydowanie lepszy skutek odniosły na południu. W filmie izolacja tych społeczeństw jest sprzedana bardzo wiarygodnie.
Ogólnie uważam, że kobiece postaci w tym filmie wyszły zaskakująco dobrze jak na współczesną kinematografię.
Gdyby dzisiaj Krasicki pisał "Wstęp do bajek" to by dodał:
Była feministka, co nie miała focha.
A Chani jest największą feminą na planszy.
Ja sobie te nauczanie Chani w filmie tłumaczyłam tak, że Paul już to wszystko wiedział, ale że jego waifu się nim zainteresowała, to karnie udawał ignoranta. Jest nawet taka scena, gdzie Chani tłumaczy mu metodę odzyskiwania wilgoci z łapaczy wiatru, a Paul patrzy na nią takimi serduszkowymi oczami, ale i z pożałowaniem.
Chłop więc korzystał z okazji, żeby zaliczyć ;).
W książkach przestałam się zastanawiać, skąd Paul wiedział rzeczy, które wiedział, gdy dotarłam do Mesjasza. Uznałam, że Paul po prostu jeszcze przed wypiciem wody życia widział przebłyski przyszłości, a skoro jego syn znał życie pustyni, to Paul też je znał właśnie przez swoje dzieci.
Ale oczywiście mogę się mylić.
Tak bylo, po wystawieniu na dzialanie przyprawy Paul zaczal miec wizje jeszcze przed spozyciem Wody.
W książce kapitalnie opisany był reżim wody. Dosłownie wszystko było podporządkowane jej oszczędzaniu. Jedyny wyjątek stanowił pojedynek z Dżamisem ale nie odbywał się on na otwartej przestrzeni jak w filmie a po pojedynku kiedy zwycięzca dostawał wodę zwyciężonego i to małe faux pas, które popełnił Paul w stosunku do Chani wszystko to tworzyło niepowtarzalny klimat. Tutaj wszyscy chodzą jak im wygodnie, pojedynek odbywa się na otwartej przestrzeni, wszystko to rozmywa świat opisany przez Franka Herberta w książce. Nie uważam, że film jest zły ale traci się to wrażenie, że Arrakis jest tak nieprzyjazna życiu, że wykształciła ludzi twardszych od Sardaukarów Padyszacha którzy są w stanie pokonać ich w walce. Kompletnie też nie rozumiem czemu ma służyć zmienianie płci niektórych postaci jak np. Lieta który był ojcem Chani (teraz jest jej matką czy co?). Zaznaczam że na drugiej części nie bylem i pewnie do kina nie pójdę bo takie bezmyślne zmiany mnie irytują, obejrzę jak wejdzie na stream. Podobno hrabia Fenring też jest teraz hrabiną pieron wie po co. Przecież w książce były mega ważne postacie kobiece na czele z Chani, która przecież nie była wcale jakaś słabowita i stanowiła cały czas oparcie dla Paula. Ponieważ siła kobiet to wcale nie walenie wszystkich po mordach jak teraz przedstawiają to w Hollywood. Drogi czerwiu - komentarz w punkt, czekam (nie)cierpliwie na mój egzemplarz książki i pozdrawiam.
Nie ma w ogóle wątku Hrabiego Fenringa został wycięty ale co ciekaw został nagrane z nim sceny ale nie trafił do filmu. Lady Fenring pełni rolę identyczną jak w książce i jest tylko w jednej sekwencji na planecie harkonenów i nie pojawia się ponownie tak samo jak książce.
Jestem świeżo po seansie drugiej Diuny. Był to mini maraton part 1 i 2. Czytałem a raczej przesłuchałem swego czasu tylko pierwszą część i jak bardzo zgadzam się z pierwszymi słowami. Tak trudno jest oglądać tą część po przeczytaniu książki, że to boli. Piszę teraz w emocjach dobiero zaczynam oglądać Twój film, ale już czuję, że sformułuje dobrze to co mam w głowie, bo mi teraz trudno :P
Drogi Czerwiu. Łzy Chani nie grały roli w przemianie - tylko ta kropla wody życia. Łzy były użyte na rozkaz Jessiki, żeby zrobić teatrzyk dla frementów jak to przepowiednia o rosie wiosny pustyni się wypełnia. Dlatego Chani kłóciła się z Jessiką w tej scenie i dlatego Jessika zmusiła ją używając Głosu.
Uważam, że trochę się jednak czepiasz 😉 Jasne, są elementy które zmieniono w stosunku do oryginału - ale moim zdaniem właśnie klimat świata został świetnie zachowany. Film nigdy nie będzie książką, stuprocentowa adaptacja niemal zawsze będzie gniotem. Nie widzę tu też motywu "Zawsze Mądrej Baby" - Chani tu po prostu jest kobietą, której zależy na Paulu, a jednocześnie ma świadomość że jeśli ten stanie się przywódcą, to może go stracić. Może za dużo fochów strzela w filmie, ale nie była jakoś specjalnie koszmarna. Mówisz, że ona niby wie że Paul Atryda nie jest zbawcą - no kurczę, pech, bo jednak jest tym o kim mówiły przepowiednie 😉Gdzie ona niby wie, że Paul nie poprowadzi ich do zwycięstwa tylko do zniewolenia? Sama go zachęca, a on uparcie odmawia bo ma wizję do czego może doprowadzić jego przywództwo.
Nie zgodzę się, że książka była o tym jak to Paul Atryda jest takim rycerzykiem co ma ocalić Fremenów (albo, hehe, Wolan 😃) - jest po prostu młodym mężczyzną, który cudem ocalał z rzezi, chciał tylko przeżyć i dopiero z czasem zaczyna pojmować swoją nową rolę. W książce mijały lata, tu mijają - ze względów technicznych - najwyżej miesiące.
Bardzo mi się podoba za to tempo filmu - czy raczej całej trylogii. Reżyser wszystko dawkuje tak, by zadowoleni byli fani Diuny (a przynajmniej ich większość), jak i ludzie którzy pierwszy raz w życiu o niej słyszą (mój dwunastoletni syn obejrzał na szybko pierwszą część, był ze mną na drugiej i jest absolutnie zachwycony).
Tak więc krótko podsumowując - uważam, że Denis Villeneuve sprawił fanom Diuny cudowny prezent, tak jak swego czasu Peter Jackson to zrobił reżyserując Władcę Pierścieni. Cieszy mnie, że nadal są ludzie (i przede wszystkim producenci, którzy na to dają kasę) którzy potrafią z szacunkiem dla oryginału stworzyć coś wspaniałego. Tak, zawsze będą uproszczenia, zawsze będzie ktoś niezadowolony ("gdzie do diabła jest Tom Bombadil?"), zawsze będą zmiany. Ale nie będzie tego, co mamy na drugim krańcu filmowego świata - czyli Disneya, który niszczy wszystko czego się tknie - w tym dziecko Diuny, Star Wars.
Życzę miłego dnia i większego luzu w kinie - jeśli jemy wspaniałe danie to po co sobie psuć ucztę, zastanawiając się nad tym czy w kuchni zachowano wszystkie normy BHP? 😉
Czytałam książkę, film mi się podobał.
O rety! Czerwie!... czepiasz się...
czy wyszedłem z kina zadowolony?
NIE - bo było mi mało - ale mało tego co już chcieli w filmie pokazać, a nie czego nie pokazali zgodnie z pierwowzorem. miałem wrażenie że 3 akt był pocięty i dostaniemy kiedyś wersję reżyserska 2 części o co najmniej 1godz. dłuższą. Nie mogli tam wstawić już takich wątków jak:
1. wielożeństwo Fremenów - bo nic nie wnosiło to do samego wątku fabuły, a podbudowa dla tej historii zajęłaby zbyt wiele czasu:
a. przedstawienie relacji małżeńskiej z pierwszym mężem
b. jego śmierć i przeniesienie relacji na Paula i początek tej relacji
c. rozwój z czasem ewentualna zmiana lub konsekwencje tejże.
Jeżeli nie możesz pokazać przynajmniej jednej z tych rzeczy nie pokazuj jej wcale bo nie będzie wiarygodne cokolwiek z tego co chcesz przedstawić. Ten watek byłby nudny i nie wnoszący do fabuły nic istotnego.
Jeżeli Fremeni mieli być przedstawieni jako odpowiednik muzułmanów, to ja w kinie widziałem to odniesienie w scenie modłów i nie trzeba było więcej.
2. Chani - była przedstawicielką młodego pokolenia Fremenów (z północy? - nie czy z południa) wojującego - z innym nastawieniem od fundamentalistycznego, zatem jej sceptycyzm wobec postawy biernie oczekiwanego od pokoleń jakiegoś bliżej nieokreślonego mesjasza wydawał się bardziej naturalny, i później do nagle przybyłego obcego jako tego właśnie mesjasza wydał się całkiem szczery. Jeżeli w książce był inny to tutaj wypadł lepiej - naturalnie i przekonywująco zatem na + dla adaptacji niż na - (niestety ja zdążyłem doczytać do połowy pierwszego tomu czyli 1cz. filmu)
2. Chani to rodowita Fremenka, więc naturalnym jest założyć że będzie wiedzieć o życiu na pustyni praktycznie więcej niż dworski księciunio wychowany w innym świecie i czerpiący swoją wiedzę jedynie z videoencyklopedii (czy jak ją tam nazywali).
Mam wiele innych zastrzeżeń, może nie dokładnie do filmu a bardziej książki:
np. dlaczego Fremeni mieliby chcieć do jakiegoś zielonego raju?
Nie walczyli o przeniesienie się, ale o wolność swoją na pustyni, gdzie żyli od tysiącleci i gdzie przystosowali się do życia i tylko w tej egzystencji przeszkadzali kolejni namiestnicy imperatora zagarniający pustynię z powodu przyprawy, więc koncepcja oczekiwania na mesjasza, który powiedzie ich do ziemi obiecanej jest na wyrost.
Przecież mogli się po prostu zamienić na planety z Atrydami jakby to było takie proste... Ale rozumiem że to pewne motywacje fabularne z książki gdzie autor odpłynął.
Jeżeli szukać analogii do naszego świata to np. ludy afryki nie walczyły z kolonizatorami o prawo do poszukiwania raju na ziemi, ale o wolność na swojej ziemi, nawet jeżeli jest nią pustynia.
Był jeden wyjątek w dziejach z przejściem do ziemi obiecanej - ale ludu który swojej własnej ziemi nie miał, więc nie jest prawidłową paralelą do tego czego chcieliby Fremeni ale to tylko IMO.
Ta adaptacja ma swoje wady, jasne np. nieciągłość fabularna w 3 akcie, gdzie wiele ewidentnie wycięto, lub mniejsze głupotki jak: ;)
1. palenie ciał poległych wrogów w świecie, gdzie odsysa się wodę z własnych martwych współplemieńców,
2. czym żywia się czerwie jak na pustyni nie mordują się ludzie?
3. Czy mysiskoczków pustynnych jest wystarczająco dużo aby ludzie mogli się nimi żywić, czym jeszcze się żywią?
4. Czym żywią się mysioskoczki?
5. czy Fremeni nie powinni być przez tysiące lat ewolucji do pustynnych warunków jednolicie śniadzi lub czarni (Stilgar jest jaskrawo blady - nawet nie ma zaczerwienień czy opalenizny od słońca, zresztą jak Paul)
Może ktoś podpowie kto czytał więcej świata Diuny ;)
Ale generalnie adaptacja LOGICZNIE spina się w całość i ogólne przedstawienie świata jest wiarygodne i tego właśnie nie dowożą inne współczesne adaptacje i z tym jest problem. To, że pominięto jakiś 3-rzędny wątek, a w drugim przedstawiono postać o głębszym charakterze i bardziej pasującą do wydarzeń i logiki świata to tylko raczej +!
Miłego dnia!
Mam bardzo podobne przemyślenia :) Co mogę tu dopowiedzieć - czemu nie ma opcji, żeby Fremeni się przenieśli gdzie indziej - jest to też wyjaśnione w 1 części filmu: Leto Atryda chce z nich zrobić swoją armię, która będzie lepsza od armii sardaukarów imperatora, czyli zimne kalkulacje polityczne. Palenie ciał - to fremeni tak mocno odzyskiwali wodę i to była fremeńska technologia, a palenie to zwyczaj najeźdźców, kupuję to, bo skoro zarabiali grubo na przyprawie to dla siebie wodę mogli też sprowadzić z zewnątrz. Myszoskoczki mogły się żywić owadami, pokazano w jakiejś scenie owady. A przy czerwiach to mam tzw "zawieszenie niewiary", furda co jedzą, ale jak się z nich zsiada? ;)
Nie dogodzi każdemu a o gustach się nie rozmawia. Uważam że ekranizacja jest rewelacyjna.. Proponuję samemu nagrać film i zmieścić to w takim czasie jak reżyser. Film porusza najważniejsze wątki książki. Efekty specjalne, muzyka ,sceneria wymiatają. Pozdrawiam.
Nie wiem, w jakim kierunku zmierza kinematografia, jeśli według większości widzów postać kobieca musi być wiecznie wku*wiona i irytująca, żeby móc ją nazwać wyrazistą. Jasne, bo być inteligentną, empatyczną i wspierającą to teraz brak charakteru...
Żeby postacie były ludzkie i wyraziste trzeba zachować jakiś balans między dobrymi a złymi cechami charakteru
Mam wrażenie że jeśli czytałaś DIunę to jednak nie do końca zrozumiałaś jej przesłania dotyczące Paula, które sam autor musiał doprecyzować drugą książką.
Mam wrażenie że za bardzo opierasz się na tym że jest to książka o wyzwoleniu Fremenów, kiedy tak naprawdę jest o zemście Paula i o jego przemianie, który tak naprawdę pod płaszczem bycia mesjaszem zniewala ich, aby dokonać zemsty i podbić imperium wyżynając znaczną jego część.
Co do przepowiedni, z jednej strony wiesz że to cała przepowiednia jest bajką przygotowaną przez Bene Gesserit, ale z drugiej traktujesz ją jako jakąś prawdziwą przepowiednie. Przypominam że Paul staje się Kwizatz Haderach nie dlatego ze dotknął stópką jakiś boski byt, tylko starannie przeprowadzona manipulacja genetyczna. Czyli nie był tak naprawdę żadnym mesjaszem tylko człowiekiem z unikatowymi umiejętnościami (Matki Wielebne posiadają podobne tyle że widzą tylko przeszłość) trafiającym na przygotowany grunt. Słowa że będzie znał życie pustyni jakby się urodził, to też nie chodziło o to że on intucyjnie będzie je znał, bo nie znał, i w książce i w filmie jest pokazane jak sam z ciekawości i z pomocą mentorów się tego uczy, jjeden nie poprzez ciekawość i większy szacunek dla Fremenów zna te zwyczaje lepiej niż jego ojciec czy Gurney.
Chani nie jest tak bez powodu mądrzejsza, po prostu jest religijnie sceptyczna i patrzy na całą przepowiednie krytycznie, bo skoro Fremeni mają postąpić zgodnie z przepowiednią to tracą wolną wolę, uwolnią się z jarzma Harkonnenów zostając fanatycznymi narzędziami ich mesjasza (który jak już napisałem nim nie jest). Gdzie tu wolność?
Łza Chani nie ma znaczenia w przypadku obudzenia Paula, chodziło o samą Wodę Życia, łza to był teatrzyk aby kolejny element "przepowiedni" się spełnił. Chani wiedziała że nic w jej łzie nie ma magicznego , dlatego powiedziała Jessice żeby ona sama go obudziła. W książce cały ten fragment jest fatalnie napisany, nawet nie ma opisu jak Paul zasypia, jest napisane że stwierdza że musi wypić Wodę Życia, cyk zasypa, po chwili mijają 3 tygodnie.
Paul zarzeka się połowę filmu że nie jest żadnym mesjaszem bo zna mechanizm jak cała przepowiednia powstała, a w tym momencie nie chce iść tą drogą, zniszczenie Siczy Tabr i śmierć ogromych ilości Fremenów skłania go jednak do zmiany zdania. Tym bardziej że jego matka jak Wielebna cały czas podsyca kult do momentu że nie ma wyboru, jeśli chce zemścić się na Harkonnena i zostać władcą Arrakis musi iść tą drogą.
Rozumiem dlaczego brakuje pewnych elementów z książki, woda Dzammisa, żony itp. bo ostatecznie one nie maja znaczenia dla fabuły, byłyby tylko ciekawostkami, nie byłyby to znaczące motywatory decyzji Paula, a długość filmu by się bardzo rozrosła, dla mnie byłoby spoko im dłużej, im więcej tym lepiej, ale i tak usłyszysz głosy że film jest za długi.
Świat książki jest genialny, koncept też, postacie bardzo nierówne, a sama literatura bardzo słaba moim zdaniem, Herbert nie był dobrym pisarzem. Gdyby książki powstawały w zespołach to on stworzyłby koncept, zarysował każdą z postaci i cały przebieg fabuły ale potem do pracy przystąpiłyby osoby które lepiej operują słowem pisanym, tak aby czytało się lepiej ale zachować przesłanie i klimat. Co potwierdza sam Herbert tym, że musiał napsać Mesjasza Diuny bo przyznał że czytelnicy nie zrozumieli jego celu jakim byłoo przedstawienie Paula jako antybohatera.
A klimat i przesłanie wg. mnie Villeneuve zawarł genialnie, wprowadzając zmiany bo rzadko kiedy filmowanie literatury 1 do 1 służy filmowi (tym bardziej że książka powstała w latach 60"), to nie jest historia wyzwolenia o kulturze Fremenów i ich wyzwoleniu, tylko o tym jak machinacje i plany tworzą fanatyków którzy są zniewoleni własną wiarą, a kierują nimi ludzie realizujący własne ambicje.
czytałem i obchodzi mnie! film nie jest bez wad ale to i tak arcydzieło. nara
Zgadzam się w pełni. Po pierwszej części byłem strasznie rozczarowany. właśnie dlatego gdyż jestem wielkim fanem Diuny i całej serii Franka Herberta. Jego saga jest pełna głębi filozoficznej, teologicznej i psychologicznej, czego u Villenevea nie ma w ogóle. Ten film dla mnie to piękna pisanka, która jest ładna z wierzchu, ale niestety pusta w środku.
Przed chwila wróciłem z filmu. Książki nie czytałem i choć film mi się podobał nie był to nic niesamowitego (może poza ostatnią bitwa i ujeżdżaniem czerwia przez Poula) ale prawie wszystkie zmiany o których mówiłaś mi nie pasowały podczas seansu. Wkurzająca Zendaya która ma focha bez większego powodu (chyba, że czytała scenariusz i wiedziała jak to będzie z córką cesarza), przepowiedziany mesjasz który miał być spoza ich ludu ale nagle jest jakiś konflikt, że mesjasz spoza ludu musi pochodzić z ich ludu. Ta nauka pustynnego chodu który niczym się nie różni od tego jak oryginalnie chodził Atryda.
Bardzo się podobało, koszulka też 😊
Może ja źle odbieram wszystkie sześć książek... ale tak Paul nie ma wyboru, bo jest produktem tysięcy lat machinacji Bene Gesserit. Cokolwiek zrobi i cokolwiek wybierze to zakon i tak rozegra własną gierkę.
Paul po prostu przeczytał wszystko co mógł na temat pustyni, ale no przecież nie koniecznie to oznacza perfekcyjne zrozumienie. Imho dodanie tego ma sens - uzupełnia to i owo. Tak powinien to imho robić Stilgar a nie Chani, ale okej Dennis.
Chani - serio wcale nie widzę żeby ona była jakoś wybitnie "mądrą" postacią. Notorycznie robi głupoty, jest imho skrajnie krótkowzroczna i kompletnie nie ogarnia tego co Paul tak właściwie robi. Mimo że jakąś wiedzę o tym ma, mogła coś zakumać... a nie zakumała. Na końcu się obraziła i tyle. Także no ja tam jednak widzę raczej naburmuszoną dumną wojowniczkę, której Paul nadepnął na odcisk :D ale oczywiście to mogą być hormony. Chani to akurat w tej wersji wojowniczka a nie jakaś myślicielka.
Tak w książce także jest tak że to Chani pomaga Paulowi przeżyć rytuał. Tak odbyło się to ciut inaczej, tam Jessica przemienia wodę ale nadal jest tam Chani i to ona odwala tam brudną robotę. Tak "Sihaya" jest czymś co się w książce pojawia. I to nawet więcej niż raz. Skoro znasz książki to powinnaś to wiedzieć bo to dość istotne było. Później Leto II wykorzystuje to do stworzenia Siaynoq. W sumie na tym się opiera cała ta "mitologia", że na Arrakis mają wrócić roślinki - Chani to córka Lieto Kynesa, który nad tym właśnie pracował. Halo, ja nie chce być tu okrutna - ale ty serio czytałaś te książki? Może trzeba było to zrobić ponownie przed filmem? :D
A co do bycia trochę bezwolnym... biorąc pod uwagę że Diuna to taka seria książek gdzie chłopy myślą sobie że rządzą a tak serio to są trzymani za jaja przez zakon Bene Gesserit, to w sumie jest to idealne podsumowanie całego sześcioksięgu. Mnie się akurat podoba że Dennis niczego tu nie ukrywał, tylko od razu pojechał z tym że to zakon rozdaje wszystkie karty, że cokolwiek nie zrobisz - to pewnie stoi za tym zakon. Zakon jest wszędzie i rozgrywa grę na tysiace lat... Paul akurat jest tego świadom. Jessica zaś wie że Paul jest mocno nie na rękę zakonowi, bo im popsuł genetyczne roszady na tysiąc lat, bo miał być Paulinką.
Ponownie - tu trzeba przeczytać wszystkie sześć książek. Ewidentnie Dennis nie ograniczył się tylko do tej pierwszej, ale pojechał dalej. Motyw z żonami - serio po co mi to w tym filmie? Mieli nam to pokazywać? Pokazali nam że większość kobiet u Fremenów to nie są per se wojowniczki a właśnie podległe matki i raczej żony. Ile przypada żon na męża - z punktu widzenia widza to jest nieistotne. Zresztą imho widz jeśli jest rozgarnięty to się tego domyśli, bo fremeni to przecież prawie że 1 do 1 kopia muzułmanów z naszego świata, a ci też mają wielożeństwo na dokładnie tych samych zasadach - że nie każdy chłop ma dużo żon, a jedynie ten najbogatszy. Tam nie ma wielożenstwa absolutnego :D
Tak, film jest niestety pocięty - imho tu by się przydał manewr Hobbita i zrobienie 3 filmów z jednej książki. Ale widać się nie dało, imho Villanueve bardzo by chciał mieć jednak 3 film - w sumie podobno wycieli tu 2h... to jest w sumie osobny film :D
W pierwszej części jakoś doskonale rozumiał pustynie. Vide scena jak uczy matkę poruszać się po pustyni by czerwia (hehe) nie przywołać
To jest czesc 2 ale dopiero pierwszej książki. W książkach Paul całkowicie zdominował Bene Gesserit, a jego siostra budziła w nich absolutne przerażenie. Po czym z własnej woli odrzucił to co zrobił syn. Podbnie Leto II. Przez 3000 lat dokładnie kierował swoim losem, a nawet śmiercią i jej konsekwencjami.
"bo fremeni to przecież prawie że 1 do 1 kopia muzułmanów z naszego świata" częściowo są bazowani na Beduinach, ale też i na czarnych plemionach podróżujących. Też myślałem, że to tylko "Arabusy" i był przeciwko czarnoskórym w filmie, potem się doinformowałem, że bazował ich na tych i na tych.
@@Sarevokfr nie nie rozumiał. W pierwszej cześć masz momenty gdy mu Stilgar i Chani tłumaczą rzeczy. Sugeruje te książkę jednak przeczytać.
Czytałem książkę i byłem teraz w kinie na maratonie diuny i coś mnie zirytowało mocno. Po za tym że pierwsza część była bardzo wierna książce ( na tyle ile można bylo) i zapowiadała przez to że druga zrobi tak samo. Zirytował mnie też sposób dosiadania czerwi, pierwsza część była zdecydowanie bliżej pokazania tego jak to się robi. Druga pokazała że to raczej przypadek. Książka miała to dużo lepiej przemyślane.
Pominięto całkowicie wątek gildi i tego że fremeni przyprawą ich przekupywali żeby nie było satelit.
Zgadzam się z tobą że nie było sensu zmieniać ani matki Paula ani Chani, byly dostatecznie silnymi postaciami w książkach.
O ile pamiętam to w książce Chani też wybudzała Paula po wypiciu wody życia. Tu chyba dodali łzy, co mi się w sumie podobało. Pasowało do fremeńskiej kultury wokół wody.
I co do końcówki, mam wrażenie że zupełnie zmienili sens. W książce wyglądało na to że będzie pokuj a tu wojna się rozlała.
Mam wrażenie że jak różnorodność w filmach to tylko w jednym kierunku... Szkoda.
Bardzo fajna recencja, dodała mi kilka rzeczy do przemyślenia, dziękuje 🥰😍
Pani kochana, leje Pani miód na me zbolałe serce. Wreszcie ktoś napisał to, co myślałem przez całą bezsenną noc po seansie. Plus, to, czego na razie Pani nie powiedziała, ale powie.
Ależ pięknie powiedziane, Brawo!
Czytałem książkę i jestem zagorzałym fanem. Film mi się bardzo podobał. Po wysłuchaniu pani opinii mqm wrażenie, że różne filmy oglądaliśmy ☺ Chani, Jessica, Paul... Kurcze inaczej jakoś to wszystko odebrałem.
Chyba też różne książki czytaliśmy :D
Nie czytałam książek i oba filmy mega m się podobały
To już Ci się potem filmy nie spodobaja
Witam, minęło pół roku od premiery. Byłem zachwycony obydwoma częściami filmu, ale nie przeczytałem wtedy książki.
Właśnie skończyłem pierwszą książkę i mam rewatch przed sobą. Jednakże gdy czytałem i przypominał mi się film, to... pozostaje mi powiedzieć, że wykastrowano materiał źródłowy i to dosyć mocno. Począwszy od zmiany płci, jednej z kluczowych postaci, aż po zmienienie kompletnie charakterów części, po wycięcie świetnych wątków. Ogólnie jestem zawiedziony, szczególnie sforsowanymi politpoprawnymi elementami i zmianą samej Chani. Zendaya jest fatalna w tej roli i zupełnie nie przypomina oryginału.
Aczkolwiek w twoim materiale, popełniłaś kilka gaf, jednak zwalam to na pamięć.
Ps. Nie powiedziałbym, że Fremeni są na muzułmanach inspirowani. Powiedziałbym, że jak wszystko w Diunie, to amalgamat wszystkich wierzeń, ludów Ziemii.
Ps2. Łapka w dół, zmieniona na łapkę w górę
Zgadzam się z twoimi uwagami.👍
Nie czytałem książki, ale ten motyw fałszywego proroka którym "nie chcem ale muszem" bardzo mi się podobał bo motyw manipulacji religia zyskuje drugie dno, czy pragmatycznie to wykorzystać, idealistycznie się buntować czy może starać wyważyć (trochę przypominało mi motyw neo Genesis evangelion). No ale tak postać Hanki najsłabsza, ogólnie też średnio zagrana na 'jedną gębę'
caly film to dobrze narkecona i napompowana marketingowo lipa
Właśnie o to w tym chodzi iż on stworzył siebie jako proroka, a w kolejnych książkach zauważył iż jest to zła droga, ze stworzył dżihad, fundamentalizm które jest zaprzeczeniem tego co miało być. Sam zaburzył linie czasową, nie odważył się pójść "złotą drogą" która poszedł jego syn (która o ile dobrze zrozumiałem - tu mogę się mylić bo to zagmatwane - ma na celu uwolnić ludzi aby dokonali ekspansji wszechświata i byli niewidoczni dla takich jak on widzących przyszłość). Walczy sam z swoim mesjanizmem jako wędrowny prorok na przekór swojej siostrze która ten mesjanizm podtrzymuje.
@@Bull_Byk no to śmiem twierdzić że w filmie lepiej rozwiązali :D skoro zaczął walczyć z mesjanizmem zanim zaczął nim być. Może dzięki temu nie będzie trzeba czekać na syna w kolejnych filmach tylko te cechy jemu przypiszą
@@Bull_Byk Mogło tak być :)😀
@@Bull_Byk dorabianie "pi..." uszu. Tyle powiem.
Mocno się NIE zgadzam z tą recką. To Paul Atryda był jak byk głównym bohaterem filmu i wszystko się kręciło wokół niego. I bardzo dobrze! Dla mnie to wybrzmiało bez wątpliwości, a Chani (czytam zawsze Czani) była rolą dla niego pomocniczą przez lwią większość czasu. Jest bardziej niezależna niż w książce, ale bez przesady. Mam wrażenie, że Twoje zastrzeżenia wobec filmowej Chani są niestety szukaniem dziury w całym. Po kolei. Kksiążkę czytałam dawno i tylko pierwszą część, zmęczyła mnie, ale doceniam. Film bardzo mi się podobał, chociaż widzę kilka wad (żeby nie było). Co myślę o filmie:
1) różnice północ-południe u fremenów są bardzo dobrze zarysowane, logicznie. Północ styka się z najeźdźcami więc jest inna - ale nie "mądrzejsza" tylko bardziej sceptyczna wobec "starych" wierzeń. Zrozumiały proces na styku kultur. tak samo jak i to, ze młodzież jest bardziej sceptyczna i buntownicza niż starszyzna. Żaden zgrzyt. I sta też wynika częśc konfliktu Chani z Jessiką. To Jessika jest mądrzejsza i wie więcej, rozgrywa politykę. A Chani jest idealistką.
2) umiejętności Paula: z początku to, że umie założyć filtrak i chodzić po piasku to jeszcze nie mistyczne moce (w małym stopniu), tylko efekt pilnego przyswajania wiedzy. W pierwszej części widzimy, jak Paul się tego najnormalniej uczy. Dokładając szczyptę mistycznego talentu dostajemy pozaświatowca, który zna fremeńskie zwyczaje wyjątkowo (jak na pozaświatowców) ale u licha nie AŻ tak dobrze jak sami fremeni. Dlatego Stilgar i Chani go uczą. Chani robi to "potejemnie" może też dlatego, żeby pobyć tylko we dwójkę na pustyni? Przecież widać, że od początku chłopak jej się podoba ;) W każdym razie głównym nauczycielem jest w filmie Stilgar!
3) droga na mesjasza: tak, Paul nie ma wyboru (widzimy to dopiero w momencie, jak już się stał KH i dostrzega "wszystkie drogi" jak dr. Strange), ale Chani tego NIE WIE, ona wie tylko to, co głosiły fundamentalne proroctwa i to, co Paul sam jej powiedział ze swoich wizji. Ona chce, żeby miał wybór i żeby nie wybierał wojny totalnej.
4) Gdzie są te fochy Chani? Przez większość filmu wspiera Paula, a buntuje się dopiero wtedy, gdy Paul sięga po władzę absolutną (jak dla mnie zmiana na duży plus, a nie minus). BTW, największe jaja pokazuje w tej scenie Paul, i to tak, że szczena opada z podziwu do samej podłogi, jak można tego nie zobaczyć? Chani pokazuje swoje jaja dopiero na sam koniec, kiedy nie klęka przed nowym imperatorem tylko odchodzi (znowu zmiana, która mi się podoba, bo jest logiczną kontynuacją przedstawionego w filmach charakteru - obojga).
5) nawet w książce Paul nie wziął za żonę wdowy po Jamisie! Nie chciał się z nią ożenić tylko przejął opiekę. To już nie szukanie dziur, ale błąd.
6)"moje" minusy w filmie: przyspieszenie czasu akcji z lat na parę miesięcy, cała ta droga mesjasza dzieje się trochę za szybko. Wycięcie nawigatorów i mentatów, z tym się zgadzam. No i brak zarysowania szerzej polityki rodów. Światło poszło na bene geserit (słusznie), no i Atrydów i Harkonnenów jak w książce zresztą, ale brakuje mi jednak szerszej "gry o tron", bo o ile książka mnie nie przekonała do tego świata, film zrobił to w 100% Innymi słowy, film był za krótki i chciałabym dostać jeszcze więcej. Pozdrawiam
Jestem wybrańcem i nie czytałem książek z uniwersum Diuny, nawet tego unikałem bo kiedyś widziałem starą ekranizacje diuny i mocno mnie zniechecila do tego swiata. Sytuacje zmienila premiera pierwszej diuny a druga jest jeszcze lepsza dla mnie film to mocne 8/7 i bylem zachwycony po seansie i masz racje nieścisłości z książką nie rzucają się w oczy a historia jest logiczna i zwięzła a przy konkurencji czarno-kolorowej to diuna jest arcydziełem i nawet fakt ze glowny bohater nie zostal wymieniony na czarną babe jest dla mnie zaskoczeniem reasumując film zajebisty, rozrywka pierwsza klasa
Też miałem odczucie że w pierwszej części, fabuła z książki jest wiernie odzwierciedlona a w drugiej twórcy zrobili speedrun wycinając moim zdaniem ważne elementy z książki. Byłem zawiedziony że po zabiciu Dżamisa, Paul nie "przejął" jego rodziny. W, ogóle film jest dobry i myślę, że warto go obejrzeć.
Zendaya w każdym jej filmie była naburmuszona, robiąca po swojemu bo tak, i irytująca :) nic dziwnego, to ten typ aktorki, nowoczesny i przyszłościowy ;)
Przyszłościowy? Wątpię. Ludzie tego nie kupią. Kariery jej nie wróżę.
Dzięki nareszcie ktoś to zauważył. A wystarczyło dodać kilka zdań tu i tam, co dałoby większą klarowność.
Tak jak Cię bardzo Dominika lubię i szanuję tak chyba zrozumiałem zupełnie odwrotnie przesłanie i fabułę cz. drugiej.... Ciekawe, a książkę słuchałem w wersji audiobooka i widzę różnice ale wcale mnie aż tak nie oburzają. Jak dla mnie cz. druga nie jest aż takim arcydziełem ale 8,5/10 może dostać :)
Osobiscie czekalem na moment w filmie gdy Poul mial poznac dzieci Jamisa, no i sie nie doczekalem. W ksiazce bardzo mocny moment byl przekazanie informacji o smierci syna. Dla mnie to ta scena ukazywala ogronma przemiane Poula. Ale faktycznie gdybym nie czytal ksiazki to sam w sobie film jest zajebisty
Na samym początku filmu w rozmowie z matką Paul wyznaje jej, że wbrew temu, co uważał jego ojciec, on zamierza zemścić się na Harkonenach i cesarzu oraz że zgodnie z tym co mowil jego ojciec, chce wykorzystać w tym celu Fremenów. Dodaje, że tylko część Fremenów w niego wierzy, a drugą część będzie musiał do siebie przekonać. Kwestia ta pozornie nie wraca juz w filmie, ale warto obejrzeć całość jeszcze raz z myślą, że Paul manipuluje Chani, zeby przez nią jej ateistycznymi przyjaciółkami. Wszystkie momenty, w których mowi, ze nie jest/ nie chce być prorokiem to zagrywka w celu pozyskania zaufania sceptyków, skoro nie można pozyskać ich wiary.
Po piętnastej sekundzie wiedziałem, że to jest super recenzja. Brawo!
Czytam od ponad 30 lat co rok 6 części "podstawowych" i boję się obejrzeć filmy po dokonaniach mistrzów od Wiedźmina, czy innych rings of pała.
Wizualnie to piękny film, więc z odpowiednim nastawieniem warto obejrzeć, zwłaszcza pierwszą część. Co by nie mówić o Villeneuve to na stronie wizualnej zna się świetnie 😍
Poul: "I'm not a Messiah".
Fremmeni: "He is a Messiah".
Parsknęłam w kinie w tym momencie, Żywot Briana stanął przed oczami jak żywy. Tylko czekałam aż się zaczną kłócić o cenę tykwy 🤣😍
@@CzerwFantastyczny Ja tylko się śmiałem.
Love You 😀❤🌹 za tę recenzję .
Niby człowiek wiedział, a jednak się łudził...
Zawszę mnie cieszyło że Herbert inspirował się W pustyni i w puszczy.
Nareszcie ktoś, kto w tym chórze zachwytów zauważa, jak bardzo druga część nie oddaje sensu prozy Herberta. Wizualnie przepięknie, scenariuszowo słabo.
Oglądałeś?
Ale tak konkretnie: w czym nie oddaje?
Przecież oddaje całkiem nieźle. Sam pisarz miał tendencję do "przegadywania" postaci, 90% akcji zwykle działo się w głowie bohaterów, oczywistością jest, że tego nie pokażą w filmie. Aczkolwiek charaktery postaci, ich motywacje oraz relacje zostały oddane całkiem wiernie.
Całkiem wiernie oczywiście nie znaczy identycznie.
Przecież oddaje całkiem nieźle. Sam pisarz miał tendencję do "przegadywania" postaci, 90% akcji zwykle działo się w głowie bohaterów, oczywistością jest, że tego nie pokażą w filmie. Aczkolwiek charaktery postaci, ich motywacje oraz relacje zostały oddane całkiem wiernie.
Całkiem wiernie oczywiście nie znaczy identycznie.
Brawo Dominika. Niestety większość recenzentów wychwala postać Chani i nie widzi lub udaję ze nie widzi problemów z jej przedstawieniem 😂
6:40 w książce Paul faktycznie nazywał Chani Sihaja - wiosna pustyni. I Chani faktycznie była przy jego przemianie, ale nie obudziła go, tylko się domyśliła powodu jego stanu, a on się akurat w tym momencie obudził. Z resztą zarzutów się zgadzam., Jako maniak Diuny byłem zachwycony 1 częścią filmu, to druga jest mega rozmyta, rozjechana i pkastrowana z kluczowych wątków: Alia, która się urodziła i zabiła Harkonnena, brak wątku nawigatorów Gildii, brak postaci hrabiego Fenringa (no bo wagę tego wątku skumulowała jego żona Lady Fenring).
Plastycznie kilka tematów też poniżej (znacznie poniżej) poziomu 1 części: sceny walki rozmazane i niewyraźne, jakby brakło kasy na realizację, Fremeni wyskakujący z piachu tuż przed pozycjami wroga (przekopali się czy co). I najgorsze wrażenie wizualne - czerwie. Majestatyczne istoty, gigantyczne pierścienice poruszające się w podobie do naszych dżdżownic - na filmie suną po pustyni jak TGV po szynach. Naprawdę porównując część 2 do części 1 to jakaś masakra jest i niedoróbka. Jedyne, co mnie pozytywnie zaskoczyło, to Feyd Rautha - młody psychol bardzo dobrze oddający tą postać z książki.
W pełni się zgadzam. Cała idea książki została wypaczona, a na filmową Chani po prostu nie da się patrzyć. Nie trawię baby! Zepsuli jedna z moich ulubionych książkowych postaci.
6:10 kwisatz haderach to po prostu mieszanka genów różnych rodów, Paul był nim od urodzenia, a nie przeżył dla tego, że chani płakała i zmieszała swoje łzy z wodą życia, ona mu podała trochę trucizny czerwia, przez co się obudził, tak jak w książce, i tak jak w książce, Jessika nawet nie myślała że wypił truciznę, a wpadła na to chani
czytałem wszystko z uniwersum Diuny. dla mnie już pierwsza część to max 6/10. drugą odsłonę obejrzę... kiedyś, bo mam inne, ciekawsze rzeczy do roboty 😆
Książkę czytałem już daaawno temu, będąc w wieku szczenięcym. Nie była to łatwa lektura, nie zapalałem miloscia do Diuny, przez co niewiele szczegółów pamiętałem, a film oglądało mi się świetnie (choć nie bez uwag). Po powrocie z kina przegrzebałem biblioteczkę i robie drugie podejście:>
Chani "wie", bo jest córką Lieta, który miał własny plan...to znaczy mogłaby "wiedzieć", w innym filmie.
nie czytałem i jestem rozczarowany. ale rozczarowany pod kątem że wmawiają że to arcydzieło :)
Cieszy mnie twoja recenzja, Dominiko oznacza to że nie byłem w tym wszystkim odsamotnionym przypałowcem - byłem tak samo wkur.... ony i miałem TO SAMO ODCZUCIE ! Dokładnie ten film był tak głupi .... Wyliniały wypaczył wykoślawił wszystko w tak ohydny sposób że po wyjściu z seansu musiałem spalić pół paczki żeby się uspokoić .... Zendaja jak zwykle zagrała wurkw..oną zendaje na god modzie bo jak mary sue wszystko wie najlepiej mimo iż jest prostą dziewczyną z pustyni ! Zabili ten romans i piękną historię miedzy Chani ( Ja zawsze czytałem CZANI ! ) a Paulem - jak myślę że ten gość chce jeszcze zdemolować Mesjasza to przechodzą mnie ciarki ! Nie będę spojlerował ale mógł bym tu pisać a pisać co zniszczył ten funkcjonariusz ideologiczny no ale może pod spojlerową pełna recenzją ! Na chwilę obecną nie polecam tego gniota mini seria nadal jest najbliżej książki. Pozdrawiam Czerwiu ! Niechaj Szejhulud ma cie w opiece.
Zgodzę się, że film (w szczególności druga część) stanowczo zbyt mocno odstaje od książki. Niemniej jednak dla tych co książki nie czytali to jest to całkiem dobry film w klimatach si-fi. Dla mnie plusy w tym filmie są następujące:
- W końcu księżniczka Irulan tworzy zapiski o Muad'Dibie,
- Vladimir ma grawitacyjne dryfy takie jak sobie wyobrażałem,
- Próba ujeżdżania Czerwia przez Paula (sztos),
- Scenografia, kostiumy, kadry i muzyka,
- Sceny z Lady Margot na Geidi Prime (wiem, że w książce było inaczej ale jednak :) ),
- Pokazanie sadystycznej natury barona na niewolnikach.
A teraz minusy:
- Obawiam się, że możemy dostać w kolejnej części typowe ''young-adult love story'' między Paulem a Chani: ja cię kocham, ty kochasz inną, strzelę focha i będzie drama na pół filmu,
- Zrobienie z Jessici strasznej suczy. Nie była aż tak (totalitarnie) manipulacyjna jak w książce,
- Zabicie barona przez Pola (po co wstawiać i zatrudniać na jedną scenę Anya Taylor-Joy, skoro nie odegra tej najważniejszej sceny?),
- Reakcje Stilgara (strasznie "simpował" Paula XD),
- Brak przedstawicieli Gildii w scenie gdy Paul groził wysadzeniem pól przyprawowych,
- Nie użycie ani razu słowa melanż tylko ciągle przyprawa, jak i zamienienie oryginalnego koloru melanżu z niebieskiego na pomarańczowy,
- Brak sceny zjednoczenia umysłów po przemianie wody życia przez Jessice.
Mógłbym jeszcze dużo powymieniać ale wydaje mi się, że są to plusy i minusy, które najmocniej dało się wyczuć.
Imię głównej bohaterki to oczywiście Hanka ;)
I tak jedyny prawdziwy Kwisatz Haderach to...nie bez spojlerow ;), A jako fan książek uważam oba filmy za naprawdę udane.
Paul nazywał Chani "wiosną pustyni" => Sihaja. Ale to był tylko taki komplement. :P
Tam jest calutka mitologia do tego, to się nie wzięło z niczego. To nawiązuje choćby do pracy Lieta Kynesa, który chciał zmienić klimat Arrakis, a Chani to jest jego córka przecież.
To nie Paul nazwał Chani Sihają. To jej imię plemienne (to samo, co Usul w przypadku Paula).
Witam Pani Dominiko :>
Już słucham i zerkam, ponieważ dawno Pani nie słyszałem i przemawia przeze mnie tęsknota za Pani głosem:>
Dziękuję pięknie, rączki całuję, kłaniam się nisko i pozdrawiam milutko:>
A mi się mega film podobał, solidne 10 na 10
Czytałem książkę jako młody chłopak 15-20 lat temu i zawsze czytałem "Czani", jak można byłoby inaczej to odebrać.
Postać Chani bez chemii. Niestety najwierniejszy był miniserial sprzed 20 lat :)
Dzięki za radosny początek dnia. Czekam na full recenzję ze spoilerami, bo Dupa: Fart Two nie mam zamiaru oglądać :)
więc tak Chani czytałem jako Czani, Bene Gesserit jako Bene Dżeserit, a wątek przebudzenia Kwisatz Haderach wyglądał tak, że Paul wypił jedną kroplę, zapadł w letarg na granicy śmierci i bliskość Chani dała mu możliwość przebudzenia się, jeśli dobrze kojarzę to podążała wtedy jego świadomość za jej głosem
Nareszcie sensowna recenzja. Zgodna z książką.
To wiele wyjaśnia dlaczego ten film podobał się Stelmachowi XD
Gość jest top 3 najbardziej wkurwiajacych ludzi w necie obok Baobaba z uniwersum Magicala i Rafała Kosno z uniwersum Kononowicza.
I Radka Pisiuli 🤭
Dlaczego mu się spodobał ???
@@deagostinochanell9344Radka Pisuli?????
A pierwsza część mu się nie podobała, a to tak jak mi, więc też coś ze mną nie tak.
Świetna recenzja. Jestem podbudowany tym że jakiś głos wyłamał się z chóru zachwytów nad Diuną i pędzę zamówić książkę.
Przede wszystkim pierwsza część była świetna i dawała nadzieję na super ekranizację. Poczułem poważną obawę przed drugą cześcią, gdy na końcu pierwszej zobaczyłem Zendayę. Niestety spełniły się moje największe obawy. Postać Chani jest zupełnie pozbawiona charakteru. Zrobili z nią niemal to samo co Amazon z Galadrielą.
Poza tym zabrakło czasu na porządne zbudowanie charakteru Paula, nie wspominając o innych postaciach. To jeszcze mogę zrozumieć. Saga Diuny jest trudna do ekranizacji, bo połowa treści zawiera się w "życiu wewnętrznym" postaci. Jednak tego co zrobili Chani nie wybaczę.
Wole Diunę z 1984. Tam był świetne wszystko i to jak panował nad robalami. Wczoraj byłem w kinie. Wyszedem z lekka zawiedziony. Atryda miał dylemat moralny w kwestii prowadzenia ich. Nawet w starej wersji, było pokazane, że wizje go przerażają i boi się. Dopóki nie napił sie wody życia. W nowej Diunie ten wątek jest za długo ciągnięty. Jedyny nowy trend, jaki bił po oczach to różnorodność, nacisk, zwłaszcza na jedną właściwą rasę i kolor ciemnej skóry. Wątek z "silną" kobietą, która wszystko wie? Jakoś to we mnie nie uderzyło, nie zwróciłem uwagi na to. Raczej to był związek oparty na wspólnych rozmowach. Gdzie facet dźwiga dużo rzeczy na barkach i ona go uzupełnia w innych rzeczach, widzi pewne inne rzeczy. Choć w starej wersji na pustyi faktycznie sam był i się uczył.
Ogólnie polecam obejrzeć wszystke Diuny jakie wyszły wraz z serialem.
Co do filmu, w połowie się znudziłem, ciężko mi się to oglądało. Dopóki nie pojawiła się końcowa akcja. Za długo ciągneli ten wątek jego niezdecydowania. Poza tym z tego co się orientuję, to końcówkę filmu też zmienieli. W książce nie było odwety na tych innych co przylecieli. Zapomniałem jak się nazywali :)
Mam takie se odczucia, piąteczka!
W kwestii nowej części, mam takie same odczucia @@gruchenstein9163
Ok, czyli jednak. Moj problem z tym filmem to znajomość ksiazki 😂
Ciekawe spostrzeżenie i zgadzam się z większością, ale w tym wymyślonym wątku z wypiciem wody życia mam wrażenie, że bardziej chodziło o pokazanie cynizmu Paula. Dlatego został spoliczkowany, ponieważ Chania zrozumiała, że udawał martwego,a ona w to uwierzyła. Więc jest tu z jednej strony miłość, a z drugiej kalkulacja u Paula, a reakcje Chani wynikają z tego, że jest świadoma tego konfliktu. Wygląda na to, że muszę odświeżyć sobie książkę, bo podczas seansu miałem wrażenie, że motywacje, jak i droga Paula do stania się mahdim, została nieco inaczej rozpisana przez Herberta.
Niemniej, film wciąż zrobił na mnie wrażenie.
Diuna to nie Pólnoc Południe czy Niewolnica Isaura ;)
Wczoraj dostałam wiadomość od inpost że paczka z twoją książką jest w trakcie przygotowania!! Od tamtego momentu nie mogę przestać myśleć o tym😄
Już wkrótce! Ja też nie mogę się doczekać i dostać ją w łapki... 😍❤
Na dobrą sprawę wątek z odziedziczeniem rodziny Dżamisa przez Paula był już wyeliminowany w pierwszej części, bo Paul nie zapłakał nad jego zwłokami, co było w książce.
Jesteś świetna, robisz bardzo dobrą robotę, i kocham cie czy coś!
O kurde, masz rację! Sam wyłapałem że przeinaczono pojedynek Feyda Rauthy.
Spoiler! Baron nigdy by nie zaryzykował życia członka rodu w pojedynku. Walka w książce była ustawiona. Co też fajnie pokazywało że Vladimir, jak Sun Tzu. Najpierw wygrywa bitwę, później rusza w pole.
Top 3 najgłupszych scen 1) -Wiem kto jest moim dziadkiem, czemu mi nie powiedziałaś? - Bo też dopiero się dowiedziałam. 2) pt wbijmy sobie miecze w brzuchy i pogadajmy 3) zaatakujmy mieczami wielką koparkę, mimo, że mamy lasery, które od razu je wysadzą. No i na dokładkę irytująca Chani, wiecznie o coś wkurzona
Poczytaj czym były tarcze w uniwersum Diuny i jak reagowały na lasery.
Chyba oglądaliśmy różne filmy i czytaliśmy różne książki, a czytałem całe uniwersum Diuny łącznie z tymi tomami gdzie Hebert już lekko odjechał :)
Reasumując: Myślę, że tezę tego materiału postawiła Pani sobie juz dużo wcześniej, a teraz trzeba było tylko tak wybiórczo dobrać materiał z filmu (albo nieco go nadinterpretować) by tę tezę udowodnić,
Nie,,, Dziękuję...
Reasumując?
Raczej insynuując.
też pamietam postać chani z wymową jaką podałeś, i tez brakuje mi wielu rzeczy - takich jak lata spędzone na pustyni budując społeczeństwo fremenów, motywu długoletniego związku z chani i losu owocu tego związku, pracy jaką kolektywnie wykonali bohaterowie by doprowadzić do sukcesu ataku na wielki mur barierowy, świadomej i urodzonej arii od noża w kończącej film scenie w pałacu na arrakis, nakreśleniu przynajmniej graczy z którymi będą się mierzyć podczas potencjalnej kontynuacji - gidii i jej nawigatorów, wysokich rodów, wspomnieniu o jihadzie butleriańskim, wreszcie o czerwiach w ogóle, i w szczególe shai-huludzie i będąc dopiero po filmie strasznie mnie to irytowało. wreszcie ktoś wspomniał mi stary argument wedle którego książka jest nie do sfilmowania - musiałaby ekranizacja trwać wyjątkowo długo - a tak mamy dwie juz adaptacje z czego ostatnią osobiście uważam za lepszą, choć w chwili pisania tych słów już zaczynam wewnętrzną kłótnię bo ekranizacja lyncha ma swoje chwile : ) pozdrowienia i dzięki za klip!
Jak to dobrze że nie tylko mnie drażni ta cała Chani, znaczy nigdzie więcej w Internecie nie czytałem takich opinii. Praktycznie cały film naburmuszona gęba i foch nie wiadomo o co. Z pani Zindai aktorka też taka sobie co najwyżej średnio więc raczej powinna pozostać przy rapie czy co ona tam na co dzień robi 🤣👍
Jest partnerką Toma Hollanda, to robi.
Xd zagrała też o wiele różnorodne role niż Tom Holland.
Przy książce zasypiałem a film mi się podoba
DIUNĘ czytałem bardzo dawno, ale z tego co z niej wyniosłem, pamiętam że Paul nie był rycerzem na białym koniu - on na początku po prostu chciał przeżyć, potem ujrzał we Fremenach narzędzie zemsty, a dopiero dalej, już pod wpływem melanżu, ujrzał siebie jako imperatora. Atrydów przedstawiono jako ród szlachetny i honorowy, tym niemniej polityka nigdy nie jest czysta. W zamysłach księcia Leto , przyprawa oraz Fremeni miieli być kluczem do zdobycia potęgi ( przecież po to wysyłał do nich Duncana i Guerneya), ino w bardzej czysty i korzystniejszy dla obu stron sposób (niż za Harkonnenów). Nie widziałem filmu, ale jak widzę zgodnie z aktualnymi trendami, to już nie będzie film o Paulu i jego drodze.Tak jak ostatni Dr Strange nie był o doktorze, Thor nie był o Thorze, a Mandalorianin też jest już tylko "pomagierem". Za to wszystkie filmy o "silnych.niezależnych heroinach" leżą i kwiczą o toksycznych fanach. PS. Imię Chani też czytałem na polski sposób
Drogi Czerwiu
Troche mocna ta krytyka. Film i ksiazka to zupelnie inne media ( przeciez to wiesz) Villeneuve musial wybrac sposob na przedstawienie tego w sposob, ktory obroni sie w kinie. I zrobil to w sposob moim zdaniem doskonaly.
Kozacka koszulka :D
Tez czulem rozczarowanie, ale nie czytałem ksiazki. Ogladalem serial za dzieciaka i wiem co nieco o swiecie. Filmu nie uwazam za zly, ale glod na wiecej pozostal. Czas siegnac po ksiazke, chyba w koncu naszla ta pora :D
Pomyśleć, że są ludzie, którzy ten film porównują do trylogii Władcy Pierścieni Petera Jacksona. Co za profanacja. 😅😂
Zgaduję (bo filmu jeszcze nie widziałem), że taka nowoczesna Kani jaką według Twojego opisu chciał pokazać Wilnef musiałaby być po prostu zagrana przez dużo dużo lepszą aktorkę, która by to jakoś zniuansowała, dodała jakichś odcieni, a Żendaja, no cóż, jak zachwyca, jak nie zachwyca. Ciekaw jestem jak się w tej części sprawuje Fergusson?
"Oglądam i czytam, żebyście Wy nie musieli!" - dziekuję, NIE TRZEBA!
Ja, a przypuszczam, że i inni oglądamy, czytamy bo CHCEMY.
Książka Diuna dlatego jest taka wyjątkowa i wspaniała, że można ją różnie interpretować i wyszukiwać w niej różne płaszczyzny opowieści. Czy Freemeni mieli być cudownie przeniesieni do upragnionego raju pod przywództwem Poula czy byli tylko środkiem do osiagnięcia celu przez niego. Dlatego i w filmie można zinterpretować opowieść o Paulu w ten sposób co Ty ale też i inaczej. Można też oceniać film zupełnie różnie i mamy do tego prawo, więc i ja mam prawo nie zgadzać się z tym co wygadujesz ;)
Tak, postać Chani zmienili sporo w stosunku do książek. W filmie zachowuje się totalnie inaczej. Przede wszystkim też mimo początkowych niesnasek (a raczej tego, że sobie totalnie nie ufały) łączy siły z matką Paula, dla jego dobra.
W filmie są przedstawione jako totalne przeciwności i dwa różne obozy..
Rozumiem jednak skąd te różnice i mogę przymknąć na nie oko bo ogólnie film jest ucztą dla oka i naprawdę warto na niego pójść. Nawet jeśli Chani jest tam irytująca. Nawet jeśli zmienili motywacje i działania kilku bohaterów w stosunku do książki. To i tak jest adaptacja Diuny która szanuje fanów.
PS: We Władcy Pierścieni filmie też narzekano (w tym ja), że Gimli był w Dwóch Wieżach w większości comic reliefem :P
Ja jako wielki fan książki, musze powiedziedzieć że mi sie podobało. Mimo zmian czuć przesłanie książki i krytykę "mitu mesjasza". A samo widowisko jest genialne, bardziej ubolewałem, nad nie pokazaniem nam bliżej Fremenów. A propo Chani (którą czytam Czani xD) to faktycznie ta zmiana najmniej mi sie podobała, ale rozumiem że reżyser (nie umiem pisać jego nazwiska) zrobił to, by przesłanie było wyraźniejsze.
Czy jestem jedyną osobą, która nie kupuje kompletnie tej romantycznej relacji....? Zero chemii, rozmemłane to jakieś 😂 już chyba wolałabym wyciąć te miłostki całkiem - nic by ta fabuła nie straciła
Byłem na maratonie. Na 2 przysypiałem lekko bo była po 1 w nocy. Idę jeszcze raz. Koniec mnie rozbił..nie tak miało być!
Zabawne ze nawet na koncu filmu alia sie nie urodzila, czyli wlasciwie akcja tych dwoch filmow to krocej niz 9 miesiecy xDDD