Świetna płyta, rewelacyjny koncert. To było niezwykle wzruszające doświadczenie. Chętnie posłucham Twojej recenzji. Widzę, że znajdę Tutaj moje klimaty muzyczne sprzed lat. 😊
The Cure sluchalem jeszcze z kaset magnetofonowych, bo ciezko bylo dostac CD. Kocham ich tworczosc, najslabiej dwie ostatnie plyty, ale ten album to jest to na co czekalem. Kocham ta plyte bezgranicznie. Wyjatkowo piekna. Wrazenia jak przy pierwszym sluchaniu Disintegration
kurła, na przekór wszystkim, warsong i drone sa zajebiste. Najciekawsze. All about wish. Ta płyta jest tak podobna do wish w konstrukcji... i tego mi brakowało. Bo wish to świetny album, bardziej zróznicowany niż D.
Absolutnie wspaniała, poruszająca płyta, w mojej opinii jedna z najlepszych w dyskografii (a cenię najbardziej Wish, Desintegration i Bloodflowers), nie spodziewałem się takiego powrotu, nie mogę przestać jej słuchać
Disintegration😏 Też, mimo, że uwielbiam ten album, złapałem się dopiero ostatnio, że tytuł tej płyty to nie Desintegration, a Disintegration :D Całe życie w błędzie :D Raz człowiek sobie wbił do głowy, że dezintegracja to dezintegracja, a po latach patrzę na okładkę, a tam "Disintegration" 😂
Fajnie sie słuchało recenzji faceta który słuchanie The Cure rozpoczął mniej wiecej w tym samym czasie i od tej samej płyty co ja.ja tez odebrałem przesyłke w poniedziałek ale koło 12.mam wersje 3 płytowa którą dostałem od kobiety w formie prezentu na zblizajace sie imieniny i dolączył do całej kolekcji płytowej mojej ulubionej kapeli .Moim skromnym zdaniem jest to album dobry spójny bez słabych kawałków tzw zapchaj dziur które były słabościa dwóch poprzedników .jest w klimacie muzycznym który najbardziej lubie a w formie tekstowej z racji wieku najbardziej do mnie przemawia .wiec na plus .
Dzięki za fajną recenzję i ciekawe spojrzenie. W kwestii mixu mam podobne odczucia - coś jakby momentami poszło nie tak. Najbardziej boli schowanie gitar w Endsong - koncertowo było znacznie soczyściej. Trochę szkoda, bo brzmienie TC w 2024 jest dużo lepsze niż na dwóch poprzednich płytach, mamy klawisze i więcej warstw, ale przez ten mix zostało to trochę za mocno spłaszczone. Mimo wszystko piękna płyta! ;-)
Ja zacząłem w 83 od Japanese Whispers ale mi się nie spodobała więc cofnąłem się i przepadłem słuchając trylogii Seventeen, Faith i Pornographi, potem już nic od nich mnie nie powalało jak te albumy. Desintegration oczywiście dobra ale to już Pop raczej, taki dark pop 😄 Niezła Bloodflowers, nieco powracając do klimatu z początku lat 80. A ten nowy, nieoczekiwanie trafił do mnie od razu. Jest łatwo przyswajalny a klimatem przypomina Desint. z 89. Duże zaskoczenie na plus. Najlepsze numery? Drone i Endsong oczywiście
Na koncercie nowe kawałki rzeczywiście dużo lepiej zażarły. Czyli realizacja płyty mogła być lepsza, bo wszystko jakieś płaskie, trochę odbiera to życie utworom. A jeśli chodzi o samą muzykę - Mam skojarzenia z “Memento Mori” Depeche Mode. Ciemny, mroczny album o przemijaniu.
Wciąż czekam na swoją kopię tej płyty. Płytę zamówiłem w Rock Serwisie na początku października licząc na to,że w otrzymam ja tuż przed premierą,a tu zonk bo jeszcze jej nie mają na stanie.
Kiepsko. Współczuję. Od dawna nie kupuję w RS właśnie ze względu na ich ciągłe nieogarnięcie stanów magazynowych. Jesli mam przy płycie info, że dostawa będzie 2-60 dni, kupuję gdzieś indziej. Choć kiedyś zdarzało sie, że dostarczali przed światową premierą.
Zwróć uwagę, że są dwie wersje masteringu wersji winylowej- jedną przygotował Miles Showell w Abbey Road Studios, a drugą zrobili w Stanach Bernie Grundmana i Brian Lucey. Obie wersje dostępne są w Europie, może ta amerykańska bardziej by Ci podeszła
Masz rację, o tym zapomniałem, racja. Może rzeczywiście tu leży problem w różnicy pomiędzy tymi tłoczeniami. Co w sumie też nie zmienia faktu, że tłoczenia half speedowe mają inne pasma przenoszenia od normalnych. Ale nawet porównując wersję CD, czy BD looseless, z tym tłoczeniem winylowym i tak brzmienie tego albumu jest płaskie
Gdzie można kupić oryginalny winyl. Szukam w sieci. Ludzie piszą, że jakoś jest wątpliwa… potrzebuje na prezent dla mojego syna. Dziękuję za polecenie!
O! Jak ładnie Pan wyartykułował, to co i ja sobie pomyślałem po odsłuchu. Ta płyta jest baaardzo monotonna, niestety nie-hipnotyczna, tylko właśnie monotonna. Rzeczywiście sprawia wrażenie jakby to był jeden utwór; ale nie wiem czy to dobrze, bo jest ona przez to też nieco nużąca. Porównania do Disintegration są muzycznie nie na miejscu. No, nie, nie, nie. To nie jest zła płyta, ale... Tekstowo broni się, ale muzycznie chyba nie. I, gdy po raz pierwszy jej słuchałem - to ją wyłączyłem w trakcie ze względu na kiepski mastering. Przepraszam, ale ta płyta jest zepsuta przez nagrywaczy. Pozdrowienia dla Autora recenzji.
Szczerze mówiąc wersja studyjna to trochę zmarnowany potencjał, porównując ją do koncertu w Troxy, który można znaleźć na oficjalnym kanale i był premierowym koncertem. Na koncercie brzmieli po prostu znacznie lepiej i żadna kompresja tutaj nic nie zmienia.
Do dupy jest ta płyta. Alone też jest do dupy. Jedynie w Drone:Nodrone jest parę fajnych dźwięków. Zawsze jednak znajdzie się ktoś, kto powiedział, że to nie o muzykę tu chodzi i że Songs of a Lost World to właścieie fenomen ideologiczno literacko filozoficzno egzystencjalny. Ano niech będzie
Może to ma związek z wiekiem, może pora roku, może... Jako fan TheCure od lat 80' tych, jestem zmęczony po wysłuchaniu tej płyty. Słucham kolejny raz i nadal ... to samo, trochę męcząca jest ta płyta. Może musi poleżeć na półce, żeby... co czynię.
Leżenie na półce? Dokładnie. Ta płyta nadaje się tylko do tego. Medialny hurgot wokół, filozoficzno-egzystencjalna otoczka ale pod względem muzycznym to mizeria jest.
Na kolana nie rzuca i każdy to przyzna, kto do albumu podejdzie na chłodno. Aczkolwiek album słaby nie jest. Zaczyna się tragicznie, ale kończy najlepszym utworem dziesięciominutowym. Ten mi się podoba bardzo. Trochę dziwnie płyta została wyprodukowana, trochę mi się to zlewa, a czasami przydałaby się jakaś przestrzeń. Ogólna ocena 6/10.
Płyta jest do dupy. Jedyne co interesujące to Drone;No drone i Endsong ale dopiero od szóstej minuty, chociaż właściwie to tylko klon Last Day of Summer
Szczerze mówiąc dotąd tego nie robiłem. Transmisji live też nie miałem odwagi, więc jeszcze tematu nie ogarniam 😂😂😂 Może za jakiś czas. Póki co dość analogowo podchodzę do tematu.😉👍 dzięki za zwrócenie uwagi na ten temat.
Ale tu głównym problemem jest ten BIO vinyl czy tam ECO vinyl, i jest to splunięcie ludziom w twarz. Ja wiem, ze pomysł bardzo szlachetny, ale jakość odbiega od zwyczajnego winyla po prostu. To samo było z ostatnią płytą Billie Eilish, ludzie byli wściekli.
Nie sądzę, mam już płyty wydane na bio winylu, choćby "Quiet Logic" Haruomi Hosono i dźwięk jest idealny, wręczreferencyjny. A co do Bilie Eilish, to nie wiem, nie ma w moim słowniku wykonawców muzycznych takiego kogoś 😁😁😁
Ludzie, zostawiajcie komentarze i lajki, by Dźwiękoholika polubił algorytm.
Przesłuchane parę razy widzę wspólny mianownik z ostatnią płytą Depeche Mode, nostalgia, przemijanie, pożegnania.
Świetna płyta, rewelacyjny koncert. To było niezwykle wzruszające doświadczenie.
Chętnie posłucham Twojej recenzji.
Widzę, że znajdę Tutaj moje klimaty muzyczne sprzed lat. 😊
The Cure sluchalem jeszcze z kaset magnetofonowych, bo ciezko bylo dostac CD. Kocham ich tworczosc, najslabiej dwie ostatnie plyty, ale ten album to jest to na co czekalem. Kocham ta plyte bezgranicznie. Wyjatkowo piekna. Wrazenia jak przy pierwszym sluchaniu Disintegration
Dobra płyta na jesienną szarugę :)
Endsong to coś najlepszego, co powstało w ostatnich 2 dekadach
Z córą już wiemy co do buta sobie kupimy ;)
Pzdr sąsiad ;)
kurła, na przekór wszystkim, warsong i drone sa zajebiste. Najciekawsze. All about wish. Ta płyta jest tak podobna do wish w konstrukcji... i tego mi brakowało. Bo wish to świetny album, bardziej zróznicowany niż D.
Absolutnie wspaniała, poruszająca płyta, w mojej opinii jedna z najlepszych w dyskografii (a cenię najbardziej Wish, Desintegration i Bloodflowers), nie spodziewałem się takiego powrotu, nie mogę przestać jej słuchać
Disintegration😏 Też, mimo, że uwielbiam ten album, złapałem się dopiero ostatnio, że tytuł tej płyty to nie Desintegration, a Disintegration :D Całe życie w błędzie :D Raz człowiek sobie wbił do głowy, że dezintegracja to dezintegracja, a po latach patrzę na okładkę, a tam "Disintegration" 😂
Dzięki za świetny materiał. Recenzja wciąga, ale pogadankę o kwestiach tłoczenia winylów to już 2 razy cofałem i pewnie będę wracał :) ~pozdro!
Cudowna plyta❤
Fajnie sie słuchało recenzji faceta który słuchanie The Cure rozpoczął mniej wiecej w tym samym czasie i od tej samej płyty co ja.ja tez odebrałem przesyłke w poniedziałek ale koło 12.mam wersje 3 płytowa którą dostałem od kobiety w formie prezentu na zblizajace sie imieniny i dolączył do całej kolekcji płytowej mojej ulubionej kapeli .Moim skromnym zdaniem jest to album dobry spójny bez słabych kawałków tzw zapchaj dziur które były słabościa dwóch poprzedników .jest w klimacie muzycznym który najbardziej lubie a w formie tekstowej z racji wieku najbardziej do mnie przemawia .wiec na plus .
Dzięki za świetną, merytoryczną recenzję 👍
Dzięki, polecam się na przyszłość 😉👍
Dzięki za fajną recenzję i ciekawe spojrzenie. W kwestii mixu mam podobne odczucia - coś jakby momentami poszło nie tak. Najbardziej boli schowanie gitar w Endsong - koncertowo było znacznie soczyściej. Trochę szkoda, bo brzmienie TC w 2024 jest dużo lepsze niż na dwóch poprzednich płytach, mamy klawisze i więcej warstw, ale przez ten mix zostało to trochę za mocno spłaszczone. Mimo wszystko piękna płyta! ;-)
Piekny album
Super się tego slucha
Ja zacząłem w 83 od Japanese Whispers ale mi się nie spodobała więc cofnąłem się i przepadłem słuchając trylogii Seventeen, Faith i Pornographi, potem już nic od nich mnie nie powalało jak te albumy. Desintegration oczywiście dobra ale to już Pop raczej, taki dark pop 😄 Niezła Bloodflowers, nieco powracając do klimatu z początku lat 80. A ten nowy, nieoczekiwanie trafił do mnie od razu. Jest łatwo przyswajalny a klimatem przypomina Desint. z 89. Duże zaskoczenie na plus. Najlepsze numery? Drone i Endsong oczywiście
Drogi MaćQ. Chodzę tak nie i ten no i słucham tych Kiurów nie i ten no i chodzę no i wiesz no… no tak wiesz... ;)
No i nie jarasz się jak torf za lasem 😁
@@dzwiekoholik no niestety... ale chciałem! serio! ;)
Ten termiczny Box to zbiór singli z 3 pierwszych albumów Massive Attack, posiadam i działa do dziś
Tak dokładnie Massive Attack. Świetne miksy.👍👍👍
Na koncercie nowe kawałki rzeczywiście dużo lepiej zażarły. Czyli realizacja płyty mogła być lepsza, bo wszystko jakieś płaskie, trochę odbiera to życie utworom. A jeśli chodzi o samą muzykę - Mam skojarzenia z “Memento Mori” Depeche Mode. Ciemny, mroczny album o przemijaniu.
Wciąż czekam na swoją kopię tej płyty. Płytę zamówiłem w Rock Serwisie na początku października licząc na to,że w otrzymam ja tuż przed premierą,a tu zonk bo jeszcze jej nie mają na stanie.
Kiepsko. Współczuję. Od dawna nie kupuję w RS właśnie ze względu na ich ciągłe nieogarnięcie stanów magazynowych. Jesli mam przy płycie info, że dostawa będzie 2-60 dni, kupuję gdzieś indziej. Choć kiedyś zdarzało sie, że dostarczali przed światową premierą.
Też czekam😒 Rockservis olewa swoich klientów i dziwnie się tłumaczy!
Zwróć uwagę, że są dwie wersje masteringu wersji winylowej- jedną przygotował Miles Showell w Abbey Road Studios, a drugą zrobili w Stanach Bernie Grundmana i Brian Lucey. Obie wersje dostępne są w Europie, może ta amerykańska bardziej by Ci podeszła
Masz rację, o tym zapomniałem, racja. Może rzeczywiście tu leży problem w różnicy pomiędzy tymi tłoczeniami. Co w sumie też nie zmienia faktu, że tłoczenia half speedowe mają inne pasma przenoszenia od normalnych. Ale nawet porównując wersję CD, czy BD looseless, z tym tłoczeniem winylowym i tak brzmienie tego albumu jest płaskie
Gdzie można kupić oryginalny winyl. Szukam w sieci. Ludzie piszą, że jakoś jest wątpliwa… potrzebuje na prezent dla mojego syna. Dziękuję za polecenie!
Choćby w Empiku. Można również poszukać na allegro w którymś ze sklepów płytowych 😉
Raz przesłuchałem i średnio mi podeszło.
Ja przesłuchałem cztery razy. Płyta słabiuteńka. Ogólnie mulenie. Jak przy słuchaniu błądzi się myślami gdzie indziej, to znaczy że jest coś nie tak.
Czy na tej CD deluxe to bluray to na pewno jest 5.1 dźwięk 🤔
O! Jak ładnie Pan wyartykułował, to co i ja sobie pomyślałem po odsłuchu. Ta płyta jest baaardzo monotonna, niestety nie-hipnotyczna, tylko właśnie monotonna. Rzeczywiście sprawia wrażenie jakby to był jeden utwór; ale nie wiem czy to dobrze, bo jest ona przez to też nieco nużąca. Porównania do Disintegration są muzycznie nie na miejscu. No, nie, nie, nie. To nie jest zła płyta, ale... Tekstowo broni się, ale muzycznie chyba nie. I, gdy po raz pierwszy jej słuchałem - to ją wyłączyłem w trakcie ze względu na kiepski mastering. Przepraszam, ale ta płyta jest zepsuta przez nagrywaczy. Pozdrowienia dla Autora recenzji.
Szczerze mówiąc wersja studyjna to trochę zmarnowany potencjał, porównując ją do koncertu w Troxy, który można znaleźć na oficjalnym kanale i był premierowym koncertem. Na koncercie brzmieli po prostu znacznie lepiej i żadna kompresja tutaj nic nie zmienia.
@mstozsto4756 tak, perka momentami brzmi jak nie fizyczne bębny, ale elektryczne panele jak Kombi w latach 80 😉
@ co nie zmienia faktu, że ten album i koncert otwierający to wybitne arcydzieło…
Jak na tyle lat czekania 3 kawalki na całą płytę to slabo
A koncert to geriatria na żywo z watą na glowie.
Słaby album.Alone jako jedyna piosenka strawna.
Do dupy jest ta płyta. Alone też jest do dupy. Jedynie w Drone:Nodrone jest parę fajnych dźwięków. Zawsze jednak znajdzie się ktoś, kto powiedział, że to nie o muzykę tu chodzi i że Songs of a Lost World to właścieie fenomen ideologiczno literacko filozoficzno egzystencjalny. Ano niech będzie
Może to ma związek z wiekiem, może pora roku, może... Jako fan TheCure od lat 80' tych, jestem zmęczony po wysłuchaniu tej płyty. Słucham kolejny raz i nadal ... to samo, trochę męcząca jest ta płyta. Może musi poleżeć na półce, żeby... co czynię.
Leżenie na półce? Dokładnie. Ta płyta nadaje się tylko do tego. Medialny hurgot wokół, filozoficzno-egzystencjalna otoczka ale pod względem muzycznym to mizeria jest.
Na kolana nie rzuca i każdy to przyzna, kto do albumu podejdzie na chłodno. Aczkolwiek album słaby nie jest. Zaczyna się tragicznie, ale kończy najlepszym utworem dziesięciominutowym. Ten mi się podoba bardzo. Trochę dziwnie płyta została wyprodukowana, trochę mi się to zlewa, a czasami przydałaby się jakaś przestrzeń. Ogólna ocena 6/10.
Płyta jest do dupy. Jedyne co interesujące to Drone;No drone i Endsong ale dopiero od szóstej minuty, chociaż właściwie to tylko klon Last Day of Summer
szkoda, że czatu nie włączyłeś
Szczerze mówiąc dotąd tego nie robiłem. Transmisji live też nie miałem odwagi, więc jeszcze tematu nie ogarniam 😂😂😂
Może za jakiś czas. Póki co dość analogowo podchodzę do tematu.😉👍 dzięki za zwrócenie uwagi na ten temat.
Ale tu głównym problemem jest ten BIO vinyl czy tam ECO vinyl, i jest to splunięcie ludziom w twarz. Ja wiem, ze pomysł bardzo szlachetny, ale jakość odbiega od zwyczajnego winyla po prostu. To samo było z ostatnią płytą Billie Eilish, ludzie byli wściekli.
Nie sądzę, mam już płyty wydane na bio winylu, choćby "Quiet Logic" Haruomi Hosono i dźwięk jest idealny, wręczreferencyjny. A co do Bilie Eilish, to nie wiem, nie ma w moim słowniku wykonawców muzycznych takiego kogoś 😁😁😁