18:56 - Jako gość zajmujący się uzależnieniem od gier komputerowych powiem śmiało - trafiłeś w sedno. Ludzie poświęcili po 20 lat na granie w gry. Określają się graczami, mówią, że znają się na grach, że gry to ich pasja. Łatwo brylować wśród ludzi, którzy są na Twoim poziomie lub rodziców, którzy w ogóle nie siedzą w grach. Tymczasem w pewnym momencie następuje z rzeczywistością. Ci sami ludzie nagle przekonują się w wieku 28-30, że wcale nie znają się na branży, nie są esportowcami, ani dziennikarzami gamingowymi, tylko dlatego, że od 20 lat pykają w gierki (tak jak rekreacyjne chodzenie na siłownie od 15 lat nie czyni mnie kulturystą, czy trenerem sportów sylwetkowych). Są po prostu casualami, czy też daddy-gamerami. No i docieramy do sedna. Normalnie to nic złego być casualem, ale niestety ci ludzie, których najbardziej boli bycie casualem, to ludzie, którzy nie mają w życiu żadnej innej identyfikacji. Nie realizują się na polu zawodowym, rodzinnym, rozwojowym, czy społecznym. Gry były dla nich wszystkim, a teraz zderzają się z tym, że nawet w tych grach nie są wybitni. Sam atak na Ciebie będzie oczywisty - winą zawsze obarcza się posłańca.
@@krzysiekpiersa6227 dlatego też boją się gier multiplayer typu cs dota lol, bo tam szybko następuje weryfikacja i okazuje się że nie jesteśmy super graczami tak jak nam sie wydawało
tylko że ich nie boli samo bycie casualem tylko to że ktoś zachowuje się względem nich z wyższością tylko dla tego że może więcej osiągnął w jakąś gre albo gra w pro playu, spoko, gratulacje tym wszystkim "hardkorom" że dali rade to zrobić ale to nie znaczy że muszą spluwać za każdym razem na osobe co nie traktuje ds jak życie i używa na przykład summonów xD to tak jakby artysta który malował dzieła które wiszą w muzeum naśmiewał się z gościa który korzysta z programu graficznego i cofa swoje błędy zamiast malować wszystko od początku xD czy może to robić? oczywiście, czy w pewien sposób wyznacza swoim głosem standardy gdy jego głos dociera do szerszej publiki? oczywiście, czy jeśli mówi takie rzeczy to zachowuje się jak burak? moim zdaniem tak, i stąd moim zdaniem tak wiele ludzi nazywa was "elitą" to passywno-agresywne zachowanie daje proste wnioski
@@wieerrere trudny wątek. Z jednej strony jest pasywno-agresywne zachowanie, a z drugiej pewnego rodzaju status quo. Jeżeli przyjdę na spotkanie licencjonowanych kucharzy i powiem, że "wszyscy jesteśmy kucharzami" choć moim maksimum będzie Spaghetti ze słoika Łowicz. Pozostali kucharze powiedzą "fajnie, że masz hobby, fajnie, że zaczynasz coś robić w kuchni" i się rozejdziemy. Jeżeli natomiast będę naciskać w stronę "Ale jesteśmy kucharzami na tym samym poziomie" w końcu usłyszę "nie no stary, nie jesteś nawet blisko, nie oszukujmy się". Ale znowu z czego będą wtedy wynikać moje słowa? Najpewniej z chęci poczucia się jak "prawdziwy kucharz".
Akurat z tym poziomem trudności po części miał racje gracze nie używając przyzywania summona sobie gre utrudniają, to tak jakby w twierdzy przechodząc kampanie twierdzy używając ruchomych tarcz były easy modem bo są zbyt op czy np w CyberPunkku kupienie sobie pojazdu z działkiem i rozwalania większości wrogów maszując lewy myszki, każda gra ma swoją OP mechanikę która zmienia zasadniczo gameplay. Pozostaje tylko pytanie Czy gracz używający Summonów/Ruchomych Tarcz/Samochodu z działkami/ przeszedł tą samą grę ? Kwestia indywidualna każdego odczucia z gry będą inne no ale oczywiście kurw że abusowanie op mechaniki strasznie spłaszcza grę jak i gameplay, na pierwsze playthrough używajcie sobie summonow jak nie dajecie rady ale jak juz przejdziecie gre zagrajcie jeszcze raz bez tej mechaniki sami stwierdzicie czy graliscie w te sama gre. Osobiscie dla mnie nawet w strzelance tryb hardcore a tryb easy to już zupełnie inne gry wymagające zupełnie innego podejścia gameplayu i innych doświadczeń. Kolega z filmu pierdoli i popełnia kilka fikołów ale faktem jest że Kiszak jest darksoulsowym fanboyem i ma zupełnie inną perspektywe. Jest wielu pewnie graczy pośrodku aktualnie przechodze soulsy 1 pierwszy raz (nigdy nie grałem w soulslikea) jestem na końcówce sam nie używam summonów bo jakoś daje rade ale jakbym bił bossa 100 raz to bym sie nie pierdzielił i skorzystał z tej mechaniki. Wyśmiewanie graczy co tego używają moralnie nie jest w porządku ale to jego kanał i jego prawo do wolność słowa moralnie po prostu powinien lepiej dobierać słowa ale nie jest to żaden przymus.... Sam dzięki niemu zacząłem soulsy i mam mieszane odczucia z jednej strony jest to zupełnie nowe growe doświadczenie super zastrzyki dopaminy po pokonaniu Bosa której nie uświadczysz w innych grach a z drugiej drewniana mechanika i dużo wkurzających rzeczy. Ps. Kiszak ty bocie chciałeś w metro na easy grać :D
ta gosc wali takie kocopoly a kiszak jest zalepiony przez soulsy Ale summony to nie op mechanika w takim razie polowa bronie jest op i i nie powinni ich uzywac sam wzywalem zeby pograc z innymi na wszystkich bosach i mialem takie samo doswiadczenie tylko lepsze z kolegami i randomami
@@dejw-s8p Ehm chyba mało zrozumiałeś z tego komentarza. Bycie "skrajnym" w tej kwesti ( "100% Nie nie można używać nigdy i koniec / 100% Powaliło was to jest część gry wszystkie bossy na summonach" tylko świadczy o głupocie skrajnych osób po obu stronach barykady
Ludzie się nakręcają. Ja, reszta ludzi i sam Kiszak w dupie ma czy ktoś gra z summonami. Po coś są. Korzystaj. To tylko i wyłącznie od ciebie zależy jak będziesz grał. Równie dobrze możesz grać z kodami i nikomu nic do tego. Graj jak chcesz. Baw się jeśli sprawia ci to frajdę. Kiszakowi chodziło tylko i wyłącznie o to że gra w taki sposób psuje wrażenia. Ale to wciąż zależy od ciebie jak będziesz grał. Tyle i tylko tyle. Dla przykładu pokazałem mojemu młodszemu kuzynowi soulsy. Zagrał najpierw w 3 i wytłumaczyłem mu że może używać summonów jak sobie nie radzi. Ale sam stwierdził że to frajerskie i przeszedł całą grę bez tego. Nikt nikomu nic nie broni ani nikt cię do niczego nie zmusi. Cała ta sprawa jest wydmuchana do granic możliwości. To trochę tak jakby ktoś ci polecił dobre jedzenie które powinno się jeść z jakimś odpowiednim sosem ale jak sos ci nie smakuje to nikt cię nie zmusi żebyś ten sos jadł. Ale w oczach innych ludzi będziesz uważany za kogoś kto ma dziwny gust smakowy i tyle.
@@kulapm4549 masz mieszane odczucia, bo jeszcze zaden boss nie wytarł tobą podłogi xd ja przechodziłem ds1 pierwszy raz miesiąc temu i dopiero jak artorias i manus mi najebali to pokochałem te gierke
nie utrudniają a grają na powiedzmy normalnym poziomie trudności sorry ale gdy jest sytuacja gdzie ty przyzywasz sobie summona a on solo zaklepuje bossa no to jednak jest baby mode
Odnosząc się do pytania Kiszaka, 27:30, dlaczego summony są / były zabronione na no hitach / hitlessach. Odpwiedź: bo to są tryby gry utworzone przez społeczność, która ma prawo bawić się tak jak lubi,a więc może tworzyć dowolne zasady gry. Podobnie jak z modami do gier, które rządzą się swoimi prawami, bo zostały stworzone przez społecczność, która ustala zasady zmodyfikowanej zabawy. Summony są jedym z domyślnych, oficjalnych narzędzi stworzonych przez FromSoftware. Można się nimi bawić lub nie. Natomiast model zabawy no hit / hitless to pomysł graczy, którzy po raz kolejny udowadniają, jak wspaniałą i złożoną jest gra Elden Ring.
- Używanie przyzwańców * Beee, granie na easy modzie! fuj! - Budowanie builda pod broń która zabija bossa na 3 strzały * Tak, jestem hardckorowym graczem soulsów xD I tak się toczy to koło
@@LKubustion z idiotą nie pogadasz no tyle mogę ci powiedzieć xd jesteś pizdą zwyczajnie w świecie po prostu no tak wygląda świat są gorsi są lepsi -,-
Ten film tego typa jest tylko po to aby pogłaskać po główce leniwych i słabych graczy mówiąc "nie, nie jesteście słabi to oni się na was uwzięli". To jest dla tych co myślą, że są dobrzy ale prawda jest inna i nie mogą tego zaakceptować bo świadomy słaby gracz doskonale wie jaki jest i nie ma z tym problemu.
Dokładnie tutaj gościu zrobił materiał tylko dla tych co boli ich dupa jeśli ktoś powie prawdę że są słabi, słaby i świadomy gracz nie będzie się oburzał bo wie że nie ma to sensu a zdanie reszty go nie obchodzi co jest prawidłowym podejściem.
@@vexter1653a mnie boli dupa jak ktoś płacze, że ktoś chce aby do gry dodać poziomy trudności :D jeden zagra na normalu, drugi na trudnym, trzeci na multi który jest najtrudniejszym trybem gry, a wszystkie solo gierki to gry dla dziewczynek. Chciał bym was zobaczyć w walce na ringu z zawodowym bokserem :D bo przecież poziomy trudności są dla leszczy, i trzeba odrazu zaczynać od najtrudniejszego bo się popsuje odbiór wpierdolu XD.
@@1986Lupos dobrze dziewczynko już lecę ci po maść na ból dupy bo widzę że piecze równo, chciałabyś może do tego jeszcze frytki i piwo ? Może tylko udajesz że nie zrozumiałeś tego co napisałem albo co powiedział Kiszkak albo faktycznie nie zrozumiałeś co jest jeszcze gorsze, w obu tych przypadkach zalecam zrobić rozpęd, pochylić głowę do przodu a następnie zrobić na pełnej prędkości spotkanie głowa-sciana bo i tak nie jest ci do niczego potrzebna, zanim coś napiszesz to naprawdę się zastanów bo to nie przedszkole a tutaj nie siedzą dzieciaczki co pozwolą sobie wejść na głowę.
dowiaduje sie o klubie fanow whisky w moim miescie; przychodze na ich spotkanie; nudza cos beczkach i torfowiskach zamiast sie sie napic; w koncu konsumpcja ja: - ej, dolejcie mi coli
41:15 Mateusz wg mnie dobrą analogią do tego co mówisz będzie pewne porównanie kulinarne. Mianowicie w Skandynawii spożywa się coś takiego jak kiszone śledzie (Surströmming ). Po otwarciu puszki takich śledzi można się porzygać. To jest taki smród jakby ktoś Ci brudną pieluchę na twarz położył. Ogólnie jest to swego rodzaju lokalny przysmak. ALE okazuje się, że taką potrawę trzeba umieć właściwie przyrządzić. Po pierwsze puszkę należy otwierać pod wodą, np. w misce z wodą, żeby gazy które się ulatniają nie śmierdziały. Kolejno takie śledzie podaje się z pieczywem, kwaśną śmietaną, cebulą i gotowanymi ziemniakami i wtedy tak przygotowana potrawa może smakować o wiele lepiej. Fakt to wciąż nie jest potrawa dla każdego, ale jeśli ktoś pokaże nam jak KONSUMOWAĆ (to ważne słowo w tym miejscu) taki produkt może się okazać, że realnie bardzo nam zasmakuje. Teraz wyobraźmy sobie, że pojawia się grupa ludzi, którzy mówią: "Ej ale po co te śledzie w ogóle kisić. może lepiej podać je świeże lub tylko zamarynowane w soli przez 3 dni". To zabija totalnie ideę pierwotnej potrawy. Wracając do soulsów. Ludzie mają problem, że soulsy są jakie są i nie potrafią zrozumieć, że te osoby, które urzekły te gry pierwotnie, trzymaja się przy tej marce ze względu na ich pierwotny smak i oburza ich to, że przychodzą tacy delikwenci i mówią "przestańcie kisić te śledzie bo one są niesmaczne, my je chcemy tylko marynować". Nie rozumieją, a wręcz nie chcą przyjąć do wiadomości, że tym sposobem co prawda dostaną śledzia, ale to już będzie zupełnie inny śledź tym samym pozbawiając amatorów tej potrawy ogromnej przyjemności :/ Jeśli chcą mieć śledzie marynowane nic nie stoi na przeszkodzie żeby zamarynowali swoje, ale niech nie psują potrawy, która ma swoich smakoszy.
Ze złej strony patrzysz każulu, otwierasz puchę pod samym nosem i delektujesz się zapachem. Potem zżerasz śledzie i zapijasz je wodą z puszki. W Twoim porównaniu otwieranie pod wodą, ziemniaki i śmietana to są właśnie summony. Leszczu. Twórca śledzi zaprojektował je tak żeby je jeść a nie sobie je ubarwiać cebulką. Twoje porównanie jest mega mocno nie trafione, a nawet jest zupełnym przeciwieństwem tego co chciałeś osiągnąć ;)
@@montv2 jeśli patrzysz z tej strony to z całym szacunkiem ale również nie masz racji. Mateusz wielokrotnie podkreślał, że soulsy nie są trudnymi grami, a wymagają jedynie czasu poświęconego na ich opanowanie, tym samym moje porównanie jest trafniejsze niż Twoje. Tak samo jak śledzie kiszone wymagają pewnego czasu na ich przyrządzenie, tak solsy wymagają czasu na ich opanowanie. Jeśli interesują Cię challange'e typu no hit, no damage itp śmiało opierniczaj śledzia prosto z puszki. To co proponują robić ludzie którzy jojczą na kiszaka to chcą zalać śledzia keczupem by nic było czuć. Btw jeśli chciałeś mi dogryźć nazywając mnie casualem (bo zakładam że tym właśnie jest "każul") to jak kulą w płot kolego, równie dobrze mógłbyś mnie nazwać brunetem. Mnie rzeczywistość nie gryzie w zad, ja ją akceptuję.
@@marcel2455 Przechodzenie no hit raczej porównałbym do jedzenia śledzia z puszką, albo lżej do otwierania puszki zębami czy kamieniem. To robi pewnie jakiś promil graczy czy tam jacyś streamerzy którzy mogą się tym pochwalić. I pisałem to bardziej prześmiewczo bo mi ogólnie szczerze zwisa kto jak gra ;) Chociaż chyba robienie no hita uważam za dużo bardziej pojebane od przechodzenia gry z summonami.
Najgłupszy kometarz do najgłupszego kometarza. Fan gry wyjśnia jak przechodzić grę którą przeszedł x razy na x różnych sposobów. To może za pierwszym przejściem gry aby mieć już pierwsze doznanie najpełniejsze ogarnij tytuł bez używania broni, na gołe piąchy a nie jako piąte czy dziesiąte wyzwanie jakie sobie założyłeś i w pewnym sensie nauczyłeś się gry
Temat summonów i ułatwiaczy w Eldenie i innych trudnych grach można przenieść na symulator F1. Czy gracza, który jeździ ze wszystkimi asystami można nazwać dobrym graczem? No nie, jest chujowy. Bo chłop może przez pół roku jeździć z asystami i gówno wiedzieć o fizyce opon, taktyce brania zakrętów, on jeździ za kolorową linią - zielona jedziesz, czerwona hamujesz. I taki ktoś może wygrywać całe sezony, ale gwarantuję, że jak mu wyłączysz kontrolę trakcji i asystę linii jazdy, to pierwszy zakręt i leci w żwir (o ile w ogóle uda mu się ruszyć bez poślizgu). Bo on nie gra w symulator bolidu, tylko w Candy Crush Saga na kółkach, patrzy na kolorki i se myśli "ale ja jestem zajebisty".
Racja, w eldenie odpowiednikiem linii wyscigowej będą summony, z kolei odpowiednikami systemu abs, kontroli trakcji i automatycznej skrzynii biegów są - golden vow, flame grant me strenght i flask of wondorous physick
No tak i jak ktoś pamięta początki soulsów na reddicie np. to już tam było głośno i często mówione, że używanie summonów to przyspieszanie i ułatwianie sobie gry, która jest stworzona by być wyzwaniem. A teraz i tak przychodzą Maćki którym pierwszym soulsem jest elden i się dziwią, że jak to tak summony to tryb łatwy?!
@@grzegorzzimodro9884 Jak nie lubię grać w strzelanki, to wtedy nie gram w strzelanki? Jaki jest sens w ogóle grać w gatunek souls-like, który z definicji odpowiada za wysoki poziom trudności, a potem zignorować te "trudności" i mieć pretensje o to, że ktoś w Internecie nazwał taki proces "easy mode". No wtf. Skoro nie szukasz wyzwań w grze, to omijaj te gatunki szerokim łukiem. Nikt tu nie ma pretensji o to, że sobie coś ułatwiłeś - tylko każdy mówi o tym, że jest to zupełnie inne doświadczenie. Wtedy oburzony gracz (który grał z ułatwiaczem) przychodzi, bo czuje się obrażony i wypisuje tego typu bzdury. Odbijając piłeczkę, odzwierciedlając Twój mindset - sarkastycznie napiszę: Czemu w ogóle grasz w gry? Nie rozumiem, po co ta strata czasu. W wolnej chwili to lepiej zainwestować w siebie, pofarmić nadgodziny w robocie i zgarnąć więcej kaski albo wyjść na miasto. To jest prawdziwe spędzanie wolnego czasu, a nie gry. Co Ci da napisanie komentarza pod filmem Kiszaka albo granie w gry w normalnym życiu? Gówno to da. Nie rozumiem. Pozdro. edit: chłop usunął komentarz ze wstydu chyba XD jbc. pisał prawie identyczną wiadomość to tej mojej (sarkastycznej), ale o wyzwaniach w grach.
Wydaje mi się, że ludzie w trakcie tych wszystkich dyskusji zapominają o podstawowych faktach i wznoszą się na wyżyny analiz, podnosząc takie tematy jak Wizja autora, dedykowany styl gry, filozofia gamedesignu itd. Finalnie jednak każda gra to biznes i nawet jeśli Miyazaki jest najczystszą duszą w wszechświecie to wciąż będzie chciał zarobić więcej kasy aby móc tworzyć więcej i lepiej. Fromsoftware zaczynając z DemonSoulsami uderzyło w niszę w której siedziała. Była to grupa hardkorowych graczy którzy oczekiwali wyzwania i potrzeby zaangażowania w grze (Armored Cory to poezja to piękne preludium). Wraz z sukcesem odniesionym przez kolejne części DarkSoulsów i spinoffów pula graczy hardkorowych się powoli kończyła. Powołam się na starożytną technikę statystyk z dupy i stwierdzę, że przy 3 DarkSoulsach osiągneli górny próg hardkorowych graczy tzn., że więcej ich już nie bedzie. I dlatego kompletnie mnie nie dziwi, że Elden Ring na poziomie generalnego designu został stworzony z funkcjami które ułatwiają grę jeszcze bardziej. Ich kolejna gra po prostu musiała być dostępna puli graczy większej niż tylko hardkorowej. Finalnie stworzyli produkt który spełnia potrzeby zarówno hardkorowej bandy jak i nowych ludzi którzy słyszeli legendy o SoulsLikach. Niestety hardkorowcy oburzyli się bo chcieli coś bardziej trudnego, a casuale oburzyli się bo wciąż za trudno finalnie tworząc z Elden Ringa teoretycznie produkt dedykowany nikomu. Fromsoftware na pewno jest tego świadome po tych wszystkich recenzjach, opiniach i esejach. W związku z czym tworząc DLC mieli 2 opcje albo brnąć w casualisacje albo wrócić do łask ich core audience. Wybrali to drugie co mim zdaniem jest dobrą decyzją ale to historia na inny komentarz. Finalnie jednak ważne jest to, że z perspektywy biznesu, fromsoftware będzie musiał casualisować kolejne gry, jeśli chce się rozwijać biznesowo. Do czego więc zmierzam? Całe te dysputy mogą doprowadzić do sytuacji, że część graczy która zaczęła drogę w stronę hardkorowyzacji bardzo szybko z niej ucieknie, bo są tępieni na każdym kroku, za to że okres adaptacyjny ułatwiają sobie tymi funkcjami stworzonymi właśnie dla nich. Kiszak ma racje, że ma prawo mówić co uważa i opinia jakiegoś streamera nie powinna wpływać na to jak ktoś gra. Jednocześnie zapominając o tym jak kruche potrafi być ludzkie ego i nawet zabierając im tą fantazje poczucia z pokonania ,,naJTruDniEjsZEj" gry na rynku zabieracie sobie przyszłość jaką mógłby stworzyć Miyazaki z większą kasą i większym OTP. Paradoksalnie próbując promować swoją pasje, zabijecie jej potencjał na wzrost. Może się mylę, może pierdole, miejmy nadzieje, że tak jest.
W mojej opinii graczy zabolało tylko to, że jak wykorzystasz summony do walki to są nazywani "casualowymi". - No bo jak to, przeszedłem ER, trudną grę, a ty mi mówisz, że jestem niedzielny?
Przeokrutny incydent kałowy. Nie jestem graczem soulsów, ale chętnie spróbuję zagrać tak jak Ty czy Maciejczak polecacie. Dlaczego? Bo rozumiem jak to działa. Dużo gram w Europę Universalis IV i to oczywiste, że jakbym zagrał multi pvp z gościem, który trzeci raz włączył grę to bym go dojechał przed 1500 rokiem. Nie wynika to z mojej biologicznej wyższości, a z faktu, że wiem co i kiedy kliknąć, na co wydawać punkty, jak ułożyć armię, znam ukryte mechaniki gry etc. Z drugiej strony, jakbym zagrał z prograczem który ma w to 10k godzin to ja bym dostał lanie w godzinę. Tak działa świat
Też chcę poczuć uczucie ukończenia maratonu biegowego ale potrzebuje ułatwienie więc 99.9% dystansu ukończę w samochodzie,niech każdy poczuje radość z ukończenia maratonu,niech więcej ludzi czerpie radość z maratonów
4 месяца назад+4
Okej, chciałem przeprosić za moje poprzednie komentarze. Po przeanalizowaniu wszystkich argumentów za i przeciw jednak przyznaję rację Kiszakowi w kwestii summonów (wcale satysfakcja z walki z Radagonem, którego nawet jeszcze nie pokonałem, ale mam mega fun z uczenia się jego movesetu i powolnej obserwacji progressu jaki robię nie miała z tym nic wspólnego xD)
18:10 Osobiście uważam, że nie powinno się porównywać produkcji single-player do gier esportowych. Te drugie są z definicji nastawione na rywalizację z innymi, podczas gry te pierwsze polegają głównie na walce z samym sobą. W LoLu i CSie odpalając grę automatycznie jesteś otoczony bańkami lepszych oraz gorszych i dokładnie na to się godzisz wchodząc do rozgrywki rankingowej. Tu twoim celem jest BYCIE LEPSZYM OD DRUGIEGO GRACZA. Z kolei w przypadku gier singlowych, twoim celem jest UKOŃCZENIE DANEGO TYTUŁU. To trochę jak klasyczne przebiegnięcie maratonu. Musisz dobiec do mety i dopiero wtedy możesz czuć się usatysfakcjonowany. Wiesz, że gdzieś obok biegną inni zawodnicy, ale skupiasz się na tym, żeby ukończyć trasę. Czy zrobisz to w 4 godziny, 5, 6, czy nawet 8 - bez znaczenia. Liczy się to, że przejdziesz go do końca i to z tego powinieneś być dumny, bo pokonałeś defaultowe wyzwanie przygotowane przez twórców. Potem możesz narzekać, że ten odcinek był za bardzo pod górkę, tu słońce za bardzo świeciło, tu za daleko były od siebie stoiska z wodą, możesz wymieniać reporterce wszystkie aspekty które sprawiły ci trudność i co twoim zdaniem powinno być zrobione inaczej, ale koniec końców dopisujesz sobie to zwycięstwo na swoje konto, bo zwyciężyłeś z samym sobą. Problem pojawia się, kiedy po dobiegnięciu na metę obok stoi ktoś słyszący twój wywód, dodatkowo zasypujący cię słowami: "no dobra, ukończyłeś wyścig, ale co z tego skoro obok jest podium najszybszych zawodników i wcale tam nie stoisz, a tak w ogóle to nie doświadczyłeś tego co ja, bo biegłeś w profesjonalnym stroju przygotowanym przez organizatorów, a ja na starcie zdecydowałem się zdjąć buty i co kilometr robić 10 pompek, zatem jesteś gorszy i nic nie wiesz o biegnięciu maratonu". Pomijam oczywiście mameje, które zrezygnowały w połowie i żalą się, że to wina organizatorów, bo ten bieg to powinien być na 20km, a nie 42km, bo to po prostu oznacza, że to jeszcze nie był ich czas i muszą coś zmienić w swoim nastawieniu. Ale we wcześniejszym przykładzie - obaj ukończyliście wyścig. To jest sytuacja, w której 0-1 skala jest jak najbardziej wskazana. A to, że profesjonalni wyjadacze postanawiają wyjść poza te ramy aż do 1,1... 1,2... to tylko i wyłącznie ich sprawa, bo ty nie brałeś udziału w tej konkurencji, a jesteś do niej porównywany. Uważam też, że obie strony są tutaj w błędzie. Zarówno ci, którzy szukają akceptacji u profesjonalistów, aby ci poklepali ich po plecach i przyznali że są z nich dumni, jak i ci, którzy na siłę poszerzają innym standardową skalę przygotowaną przez twórców, może nawet nieświadomie umniejszając osiągnięciom kogoś innego, bo sami zaznaczyli sobie sufit o wiele wyżej. Nie każdy ma taką samą mentalność, nie każdy potrzebuje sobie ten sufit ciągle przesuwać i wreszcie nie każdy chce rywalizować z innymi, co nie znaczy, że te rzeczy to coś złego. Jest to też pewnie kwestia tego, że jakiś casual zabłądził i trafił do grupy wyjadaczy, którzy podstawowy etap mają już dawno za sobą i obracają się w swoim zamkniętym gronie, a najgorzej kiedy taki ktoś trafi jeszcze na prosa, starającego się go przekonać do próby podwyższenia sufitu twardą ręką, nie szczędząc przy tym ostrych słów i emocji. Osobiście uważam, że 70% osób po czymś takim się odbije, a pozostali faktycznie posłuchają i potem przyznają rację. Niestety nikt nie ma tu 100% racji, bo jedni na siłę szukają akceptacji, jedni na siłę umniejszają profesjonalistom, inni na siłę umniejszają casualom, a jeszcze inni zwyczajnie błędnie ocenili grono do którego dołączyli i zbyt późno zorientowali się, że są przytłoczeni wyjadaczami będącymi 10 poziomów wyżej i nie do końca się odnajdują.
Korzystanie z summonów na pierwszym podejściu to jak brać rower na maraton. Niby ukończyłeś, ale tak naprawdę nie osiągnąłeś nawet połowę tego co biegacze. Ja póki co jestem casualem jak cholera w przypadku soulsów, a postanowiłem zrobić przejście bez armora oraz summonów i mam większą frajdę niż z robienia bossów np. w Valheim (Tam bossy dosłownie można zrobić szybko pierwszą lepszą bronią).
Elden ring był moim pierwszym souls likeiem i używałem summonów bo zwyczajnie nie znałem idei soulsów przeszedłem tak grę 2/3 razy i potem zagrałem w sekiro gdzie nie było takich ułatwień i potem wróciłem do eldena i zrobiłem runa bez summonów i uważam że ten run był dużo lepszy od tamtych z summonami bo w ogóle nie uczyłem się bossa tylko rozkiniałem jak go zbrutefrocować a bez summonów doceniłem jak świetnym bossem był np godfrey teraz przechodzę DLC bez summonów Radahn mnie bije już 5 godzinę i jest zajebiście
Wszystkim summoniarzom życzę aby wyhodowali jaja jak Mijagi i potrafili się przyznać do własnej "słabości". Nie ma w tym nic złego. "I want to preface this by saying I absolutely suck at video games. So my approach or play style was to use everything I have at my disposal, all the assistance, every scrap of aid that the game offers, and also all the knowledge that I have as the architect of the game… the freedom and open-world nature of Elden Ring perhaps lowered the barrier to entry, and I might be the one who's benefiting the most from that, as a player, more than anyone else." -Hidetaka Miyazaki
Przeszedłem tydzień temu po raz pierwszy dark soulsy 1 i dzięki niej wiem, że wyjdę z depresji. na Malekicie zginąłem z 50 razy. Rok temu bym się popłakał, odinstalował grę i stwierdził że Jest chujowa. Zamiast tego zdjąłem zbroję aby było trudniej i zabrałem się do roboty. Zajęło mi to tydzień. Nikt i nic nie odbierze mi dzikiej satysfakcji jaka przychodzi po osiągnięciu czegoś, co wydawało ci się niemożliwe. Gdybym przeszedł przez grę summonami, zawsze już bym miał świadomość z tył głowy, że byłem za słaby.
@Kiszak Pozwolę sobie na krótki wstęp, moim pierwszym soulsem był Elden i przeszedłem go na summonach. Aktualnie mam w nim 300h i Radahn poległ już solo (oczywiście po paru godzinach) i sprawiło to mega dużo frajdy. Dodatkowo ogrywam DS1 (props dla Ciebie za zachęcenie) i mam 100h w bloodborne (elo ok. 2500). Słuchając całej "dramy" summonowej uważam że to jest wielki misunderstanding. Ja widzę to tak tak, że w eldenie jest mnóstwo poziomów trudności: 1. Mimic + summony graczy + overleveled + op build 2. Mimic + overleveled + op build 3. Overleveled + op build 4. Op build (magia niby łatwiejsza, ale przykładowo rellana była dla mnie prostsza z Golden vow i flame give me strength z wielką pala niż night kometą) 5. Zwykły build bez dopalaczy 6. Bez amora 7. No death 8. No hit 9. Sl1 I moim zdaniem tylko to zależy od konkretnej osoby gdzie sobie zaczyna i czy ma w ogóle chęci "iść dalej" (Ja osobiście ją mam). Ta rozpiska ma na celu pokazania tego, że cała dyskusja jest totalnie z dupy, bo Ciebie może np. Irytować że ktoś gra z mimiciem, summonami itp., bo nie przezywają w całosci gry, a jakiegoś łba co zrobił No hita też może irytować że przechodziłeś dodatek z Golden vowem, flame give me strength czy z bronią z dużą szansa na staggera. Dodatkowo imo to nie jest w ogóle najważniejsza rzecz w tych grach, bo to fabuła mi osobiście sprawia największą radość. Przykładowo quest Igona z dodatku mnie zajebiscie ubawił, a gdybym go nie wezwał na walkę z Baylem (abstrahując od faktu że chuja w niej robił) to nie odkryłbym całej historii. Reasumując, zachęcajmy, pokazujmy różne możliwości, ale niech każdy gra jak chce. LUDOS
Jako noob soulsowy nie uważam tej gry za trudną. Po prostu nie można grać na pałę. Trzeba uważać cały czas i być na maksa skupionym. Tak jak z oglądaniem jakiegoś zawiłego filmu vs oglądanie mody na sukces.
@@Muhammad_Sumbul555 dokładnie. Jak zacząłem grę to od razu miałem skojarzenia z grami na NES typu Mario czy contra. Co chwilę ginales i od początku, aż w końcu opanowywales dany sektor do perfekcji i gra szla dalej. ❤️
@@MrKaFapodstawka jest faktycznie w miare "łatwa", poza kilkoma momentami, trójka się robi trudna w DLC. Jak jeszcze nie grałeś to koniecznie ograj, najlepsi i najbardziej wymagający bossowie są właśnie tam
Ok, obejrzałem cały materiał. Cała afera o "rzekomym" umniejszaniu czy też montowanie filmu który przedstawia, że Kiszak umniejsza wraz z graczami chęć zagrania w gry Soulsowe i Soulsopodobne są Kuriozum. Osobiście przyznam się nie grałem w Eldena nie grałem w DS-a 1, 2, 3. Jedynie to Jedi Fallen Order i przymierzam się do BloodBorn-a oraz Lies of P. W 2021 kupiłem Sekiro ze względu na klimat Japonii oraz cudowny system walki, gdzie jak słyszałem mnóstwo dźwięczącej stali wprawiało mnie w dreszcze. Przyznaje odbiłem się jak piłka od poprzeczki. Wróciłem w tym roku, dokładnie 2 tygodnie temu. Gram w Sekiro z różnymi emocjami na czele z w*********, dlaczego? Bo widziałem jak znajomi grają. Jeden ze znajomych podsunął mi Kanał Kiszaka. Zacząłem oglądać o BloodBornie, o Sekiro, DS-ach i stwierdziłem sobie, muszę znowu spróbować bo się da to zrobić. To tylko my jesteśmy odpowiedzialni za to, że chcemy się nauczyć, to my chcemy zagrać jak to zrobimy to jest nasza sprawa. Jak ktoś będzie chciał to przejść na "wyższym" poziomie, Super jak ktoś się odbije życie może spróbuje znowu tak jak ja. Naprawdę nie róbmy gier służących tylko po to, by gra głaskała Nas po głowach. Zgadzam się z Tobą @Kiszak jak i z całą społecznością tutaj zebraną. Zajebistą robotę robicie pod względem zachęcania oraz pokazu co można osiągnąć samym zawzięciem i determinacją. Nadmienię tylko, że gry wyścigowe też się dzielą na różne Arcadowe, Simcadowe oraz symulacyjne rozgrywki. To też trzeba zmienić? Może z symulatora trzeba zrobić MarioKarta. Gracze obudźmy się, gry są po to by Nas wprowadzać, dawać Wam wyższe umiejętności, uczyć bawić i rozwijać oraz zachęcić do poznania świata przedstawionego. Tak jak książki, wyjazdy i poznawanie kultur. Trzymajcie się Panie oraz Panowie i jeszcze raz naprawdę genialną robotę robicie pokazując graczom, że się po prostu da to zrobić coś co na pierwszy rzut oka jest nieosiągalne.
Ja nie umiem grać, ale często mnie tak interesuje historia danej gry, że pobieram mody by mieć łatwiej. Często używam poradników, by nie pominąć żadnej notki, która dopowiada co się wydarzyło. Często gram parę razy, by zobaczyć każde zakończenie. Dla mnie gra to opowiedzenie ciekawej, angażującej historii. Coś jak interaktywna książka. Inni robią wyzwania, inni podziwiają widoczki. Jezu, jak ktoś ma problem z trudnością to niech se mody pobiorą, a nie płaczą xD A nie wymuszają, by każdemu było prosto jeezu. Mnie lies of p wkurwiło, bo kupiłam grę dla fabuły, a tu mnie zaskoczył soul like i pół roku spróbowałam pokonać jednego bossa. My bad, nie dla mnie i pobrałam mody. Po prostu.
Smutny ale prawdziwy znak czasów. Ludzie cierpią na taki jakby strach przed tym że nie zdążą skonsumować wszystkiego co się na rynku pojawia (news flash - nigdy nie da się zobaczyc i ograć wszystkiego). Takie głupie myślenie, że skoro "mam pracę, rodzinę, obowiązki, mogę pograć tylko godzinkę dziennie" to wolę przelecieć wszystko na szybko bez wnikania i zgłębiania tematu zamiast wgryźć się w trydny tytuł i poświęcić mu więcej niż 2 tygodnie... Takie głupie podbudowywanie ego. Na koniec roku taki kolo usiądzie przy podsumowaniu, podliczy że ukończył 20 gier w tym 3 soulsy. Sam sobie uściśnie rękę, poklepie po plecach i powie do lustra "ale jestem zajebistym graczem" 😅🤷 A potem pójdzie płakac na forum, że Miyazaki musi dodać summony do Demon's Souls bo on chce to "przejść" 😂
Ludzie ogarnijcie sie przez 7 miesięcy odbijalem sie od godskin duo w sumie jakieś 60 h ingame i tak mogłem se przyzwac summona mogłem se przyzwac kolege moglem skopiowac op build z yt czy nawet sprawdzić jak ich cheesować ale tego nie zrobilem bo zdaje sobje sprawe jaka głębsza nauka leży w soulslikach rozumiem że dzięki grze moge sie też czegoś nauczyć a czego uczymy się z soulsów że dzięki dyscyplinie i samozaparciu mozemy dokanć niesamowitych żeczy i jest to nauka na całe życie ale nie mam problemu do nikogo kto tych mechanik używa lecz jestem świadomy że traci on w ten sposób pewien kluczowy aspekt rozgrywki i wydaje mi sie że kiszak też nie ma do was żadnego problemu poprostu chce żebyście odkryli to piękno kryjące się w tych grach
You cheated not only the game, but yourself. You didn't grow. You didn't improve. You took a shortcut and gained nothing. You experienced a hollow victory. Nothing was risked and nothing was gained. It's sad that you don't know the difference. Uwielbiam tą pastę i jak bardzo wkurwia ona mięczaków
Mnie zachęciło to że w tej grze że jest trudniej. Nigdy nie gralem w Soulsy, zawsze się dziwiłem co tu ludzie tak chwalą te mechaniki walki itd. Przecież w W3 i innych assasynach też ma się fikołki, odskoki, rachu ciachu itd. No ale teraz jak już trochę pograłem to widzę tą różnice. Soulsy posiadają mechaniki walki, a takie wieśki jej poprostu nie mają. Nie rozumiem podejścia że ludzie chcą by wszystko było dla wszystkich. Jeszcze z 20lat takiego podejścia do życia (bo to występuje w różnych dziedzinach, nie tylko w grach) i się zatrzymamy w rozwoju jako ludzkość.
Jak tak tego słucham, to dochodzę do wniosku, że wszystko rozbija się o niedopowiedzenia i inne rozumienie słów. Kiszka mówiąc "jesteś gorszym graczem" ma na myśli "jesteś gorszym graczem w Soulsy" co jest prawdą. Ci którzy się oburzają słyszą "jesteś gorszym graczem w ogóle, gorszym graczem komputerowym". Posługując się analogią to jest tak jakby zawodowy pływak, który postanowił wziąć udział w zawodach w bieganiu i przybiegł ostatni usłyszał "jesteś gorszym sportowcem", a przecież gorszym sportowcem nie jest. Jest gorszym biegaczem, za to lepszym pływakiem. Podobnie ktoś kto specjalizuje się w strategiach turowych może być beznadziejnym soulsiarzem (choć chce w to grać mimo wszystko), za to wybitnym strategiem. No chyba, że jesteś całkowitym casuslowcem we wszystkie gry, wtedy tak, jesteś gorszym graczem XD (nie mylić z gorszym człowiekiem, co mam wrażenie często jest tak odbierane). Niby wszyscy mówimy tym samym językiem, jednak prawda jest taka, że każdy z nas ma swoją zbiasowaną osobistymi doświadczeniami wersję. Warto zawsze się zastanawiać czy aby na pewno zrozumieliśmy, co ktoś inny chciał przekazać.
Utrudniasz sobie życie. To proste, padaja teksty w stylu "robiac X jesteś gorszym graczem/kimkolwiek" i pewni ludzie odbieraja to jako obelge. Mimo że granie na easy mode jest z definicji oznaka bycia słabszym, ktoś kto jest super np w jakaś gierke nie gra przecie na easy mode. Niestety po usłyszeniu obelgi mózg im sie wyłącza. Skutki masz np na tym filmiku. Obiektywnie rzecz biorac nikt nie wie o co im chodzi i czemu w ogóle obchodzi ich że ktoś ich nazwał lamusami w gierke. Jak to ich tak dotyka to niech graja bez ułatwień i essa. Ale takich rozkmin nie sa w stanie podjąć bo jak pisałam pare linijek wyżej "mózg im sie wyłączył". Dziś tych tzw "płatków śniegu" jest pełno.
Grając pierwszy raz w Lies of P, użyłem raz summona na biskupie. Miałem wrażenie, że oszukuje bo walka była giga prosta wtedy. Stwierdziłem, że nie ma oszukiwania i zacząłem grę od nowa. ESSA
Kurna zwykle nie pisze komentarzy ale teraz czuję że po prostu muszę. Bo cała afera summonowa dała mi do myślenia. Sam przeszedłem Eldena zanim poznałem twórczość Kiszaka i przeszedłem go typowo po casualowemu. Z mimikiem i bluźnierczym ostrzem i myślałem że luz bo każdy tak przechodzi. Ale przez Kiszaka zagrałem w DS1 i moje podejście zupełnie się zmieniło. Bo emocje gdy jesteś z bossem sam na sam są o wiele mocniejsze. Czujesz większą presję i jest więcej okazji żeby się przez to wywalić. A walka z ONS to złoto bo presja jest jeszcze większa. Walczysz sam z dwoma przekoksami i musisz sobie dać radę, a gdy ci się to uda to satysfakcja jest nieskończona. Sam uważam ONS'a za najlepsze przeżycie gamingowe w moim życiu i wiem że bym tego nie przeżył gdybym pokonał ich z pomocą. Tak samo teraz przechodzę Eldena bez summonów bo rzeczywiście czuje że coś mnie w tej grze ominęło. I co? Grając sam mam zupełnie nowe wnioski z gry i zaczynam analizować dokładniej projekt samej gry. Zaczynam pisać notatki po walce z bossem. I aż kurna mam ochotę stworzyć z tego coś więcej. Widzę teraz ile straciłem grając summonami. Ile przeszło mi koło nosa. No cóż może z moich notatek stworzę coś więcej bo aż mam się ochotę podzielić ze światem moimi spostrzeżeniami. Takie to cholerne echo wydarzeń. LUDOS!!
Problem leży między innymi w tym, że ludzie nie potrafią przyjąć od kogoś, że są w czymś słabi. Zawsze muszą do tego coś dodać, "a bo on się wywyższa", "ja tak gram bo jestem taka opcja. W czym masz problem?" Może tych dwóch panów pomoże. Seneka: "A to, co nazywamy zniewagą czym jest? Żartują z mojej łysej głowy, słabych oczu, chudych nóg, wzrostu. Jakąż zniewagą jest mówienie o tym, co oczywiste?" Ryan Holiday: "Wielkość czlowieka uwidocznia się jedynie wówczas, gdy doświadcza przeciwności. Nie martw się o to, czy będzie trudno. Będzie trudno na pewno. Skup się na tym, że ci to pomoże. Dlatego nie musisz się bać. Siniaki i blizny stają się zbroją. Wysilki stają się doświadczeniami. Czynią. nas lepszymi. Przygotowały nas na tę chwile, a ta chwila przygotowuje nas na chwile, które są przed nami. To przyprawa dzięki której zwycięstwo tak dobrze smakuje. Gdyby to bylo proste, wszyscy mogliby to zrobić. Gdyby wszy scy to zrobili, ile byloby to warte?" A tu bonusik ode mnie: Jak nie masz czasu na gry to nie graj kurwa. Najlepiej nic nie rób i płacz w poduszkę essa Mam nadzieję, że za dwa tysiące lat będą to cytowali.
Ogórek jest po to, żebyś mógł go sobie zjeść, ale możesz też wsadzić go sobie w dupę. Każdy może sobie konsumować produkt na swój sposób, ale nie próbujcie wmawiać innym, że wsadzane ogórka w odbyt jest zgodne z jego przeznaczeniem i tak samo fajne. Piękno tych gier polega na stawaniu oko w oko z przeciwnikiem, jeden na jeden. Nauka, cierpienie, a finalnie niesamowita satysfakcja z wygranej. Przywołanie summona, ustawienie się za bossem i walenie go w plecy to easy mode. Jak tak grasz, to jesteś słabszym graczem i musisz to zaakceptować.
Jestem Casualem kurde ale , jak bym grał z pomocnikami to tak jak bym jej nie przeszedł. Zrobie tyle prób aż to przejdę. Nie poddam się i nie pójdę na łatwiznę.
Jestem w trakcie robienia SL1 w DS3. Został mi tylko Nameless King do zrobienia. Na Soul of Cinder siedziałem lekko z 8 godzin XD. Nie ma rzeczy niemożliwych, tylko odpowiedni mindset. Jedyne co cię ogranicza to jesteś ty sam. LUDOS Update: Nameless zrobiony jak bura suka
I całkowicie się zgadzam z Tobą Kiszak. Przeszedłem Elden Ring za pierwszym razem z summonami i zdawałem sobię sprawę że ułatwiam sobie gre. Teraz skończyłem grać w Bloodborn i postawiłem sobię wyzwanie, i dzięki twojemu kanałowi i temu co próbujesz przekazać zacząłem znow grać w Eldena ale bez summonow i czuję swoj osobisty progress i jestem z siebie dumny, staram sie przez to przełamywać swoje slabości, a co do innych gier to już dawno nie grałem na normalu, wszystko ogrywam na poziomie Hard lub wyższym, zresztą to był mój pomysł na przygotowanie sie do grania w soulslike, przygotować sie na frustrację, częste umieranie i przełamywanie swoich trudności i słabości. Rób swoje Kiszaka bo masz wpływ na graczy którzy chcą wyciągać wiecej z gier. Pozdro.
33:05 ,,jak nie chcesz grać u podstawy w ciężką grę to nie graj w ciężką grę’’, co to wgl za argument w kwestii summonów? Jest mechanika do wykorzystania i jak nie chcesz to nie używasz, chcesz używasz, od początku materiału wałkujesz to że nikomu nie mówisz jak ma grać, a potem rzucasz takie zdanie, które neguje jakiś sposób grania, bo Ty tak uważasz, myślę że na tym polega cały problem, Ty zamiast powiedzieć MOIM ZDANIEM granie w taki sposób to zabieranie sobie wyzwania z gry, to zamiast tego rzucasz w aether słowa, które Ty uważasz za oczywiste dla Ciebie, że jest to tylko Twoje zdanie, niemniej wydźwięk jest zupełnie inny, także uważam iż problem leży w tym jak formułujesz to co mówisz, niż realnie wypowiedziane słowa
Pogubilem sie po tej wypowiedzi z graniem na normalu , easy albo hardzie. Przeciez w soulsach granie bez summonow to wlasnie normal, z summonami easy mod, a wyzwania to hard.
Nieco inny punkt widzenia: ja mam tak, że jak za dobrze poznam metę jakiegoś zagadnienia to przestaje mnie to bawić - mam zbyt analityczny umysł i po prostu, gdy znam mechanizmy czegoś zbyt dobrze to mój mózg zaraz to wszystko liczy, a jak wszystko mam przeliczone to.. nie mam z tego zabawy. Satysfakcję z obliczania rzeczy przenoszę na poziom zawodowy, a jak oglądam film czy gram w grę to się chcę zanużyć w skonstruowanym dziele, tj. na tej zasadzie, że nie musisz mieć doktoratu z fizyki brył kulistych żeby mieć fun z gry w piłkę :)
Długie, ale chuj. Jestem soulsowcem od DS1 na PS3, kocham te gry całym sercem. Przeszedłem Eldena 3 razy - przywołując, na NG+ bez przyzywania i nową postacią od zera bez przyzywania. Zawsze tak mam, że najpierw chcę w grze zrobić wszystko, zebrać wszystko i chłonąć świat w swoim tempie, dlatego użyłem przywołajek, żeby mi ten świat nie zbrzydł. Później dopiero jak wiem, że znam świat i wszystko zobaczyłem mogę grać challengowo, bo nie czuję presji odkrywcy. Dopiero niedawno trafiłem na Twój kanał, bo szukałem czegoś związanego z grą. Nie ukrywam, że na początku wkurwiłem się na twoje słowa o summoniarzach - kurwa serio jestem gorszy? Przecież przeszedłem grę bez summonów i tarczy za trzecim razem Zagłębiłem się w więcej Twoich materiałów. Widziałem film o mamie przechodzącą grę i Ciebie jak męczysz się z final bossem 11h, trochę głupio mi się zrobiło, bo całe DLC przeszedłem w 25h. Mój trzeci raz był co prawda satysfakcjonujący, ale pierwszego razu nigdy się nie zapomina i w sumie dobrze gadasz. Natomiast może właśnie odniesiesz się do osób takie jak ja, które dopiero za którymś razem kończą grę na normalu czyli przez duchów? Bo tak, summony to easy mode, a gra bez nich jest tym domyślnym trybem.
Dzięki kiszakowi siadam do sl1 w dark souls 1 a po nim do nohita w między czasie przechodze elden ringa i takie pierdolenie casuali typu gra jest za trudna i moge grać sobie jak chce mnie wkurwia graj sobie jak chcesz ale zrozum że ta gra jest u podstaw trudna soulslike to z reguły trudne gry a jeśli weźmiesz takiego "przyzwańca" to psujesz sobie najciekawszy elemtent tych gier jakim są bossy satysfakcja jak została ze mną od pokonania moich pierwszych soulsów czyli dark souls 3 jest nie do opisania nie wyobrażam sobie przejścia ich z summonami szczególnie ostatniego bosa przy którym spędziłem cały wieczór czyli jakieś 4/5 godzin i to uczucie po pokonaniu go jest czymś niesamowitym mam nadzieje że fromsoftware pójdzie w inną strone i zamiast ułatwiac te gry rzuci cegłą w twarz causali którzy płaczą bo sa z pokolenia tiktoka które jest słabe i nie umie przegrywać. Podsumowując git gut widzimy się na polu walki w pogrobnie ludologiczna essa niech będzie z wami
Witam😊 ja jestem tego zdania że każdy z nas of zawsze uczył się danej gry😊 sam kiedyś byłem leszczem 😅 nie potrafiłem pokonać samouczka bossa w DS3 odbilem się od tej gry😊 byłem na tyle zaciętym graczem że wróciłem i zrobiłem każdą grę soulslike do końca 😊 teraz widzę że nowi gracze poprostu nie chcą tej nauki chcą iść na łatwiznę 😊 sam kiedyś nie umiałem grać w soulslike A teraz robię progres 😊 zrobiłem elden ring DS i DS3 bez levelowania 😊 mam dużą satysfakcję z tego jak można iść do przodu😊 popieram zdanie Kiszaka😊
Od dłuższego czasu zbieram się, żeby napisać ten komentarz z powodu mojej dysleksji, ale mam wrażenie, że ta drama z Summonowaniem jest jak drama o to, jak jeść sushi - czy pałeczkami, czy widelcem. Każda normalna osoba wie, że powinno się jeść pałeczkami, ale nikt ci nie zabroni używać widelca. Co z tego, że psujesz sobie doznania? Sam ukończyłem tylko Dark Souls 3 i wiem, jakie doznania miałem po pokonaniu Tancerki po 86 próbach. Wiem też, co się stało, gdy miałem już dość i poprosiłem kumpla o pomoc z bossami - gra wtedy mi się znudziła.
Robie sl1 w eldenie i jako zakonczenie wyzwania robie malenie. Mam na niej juz ok 500 prob co zajelo mi 8h a wiem ze jeszcze pewnie dluga droga przedemna by ja pokonac ale i tak z kazdej porazki wyjmuje lekcje i mega zabawe daje mi to wyzwanie i za nic nie chcial bym go sobie zepsuc sumonami. Nie moge sie doczekac satysfakcji jak w koncu ja pokonam bo takiego radana robilem 7h i bylo to niesamowite odczucie. Kazdemu polecam sprobowac sobie i przezyc ta piekna podroz i nie psuc ja sobie sumonami. LUDOS
Materiał mega spoko. Najbardziej mnie bawi brak zdania innych osób( a właściwie brak własnego zdania). Ostatnio pod materiałem na żywo pewien gracz się wypowiadał tak(parafrazuję): „co za ameby grają z summonami, tak nie powinno się grać, kiszak mówi, że to są zjeby” Ale oczywiście nie docierały do niego argumenty, że kompletnie nie kuma afery summonowej. Nie kuma, że każdy gra jak chce i kiszak ma wyjebane w to co kto robi. XD
Po raz kolejny mogę stwierdzić, że sam przechodziłem Elden Ringa z summonami, a totalnie nie odbieram personalnie tego co mówi Mateusz. Tak wiem, że przeszedłem grę na easy mode. No i...? Nie rozumiem w czym problem. Tak gram gorzej. No i...? Wiem, że gdybym tego nie zrobił miałbym pewnie większą satysfakcję, ale tego nie zrobiłem i nie płaczę na lewo i prawo, że mnie internety obgadują, że gram słabo :/ Jeszcze proponuję żeby mi ktoś napisał, że mam brązowe włosy (bo mam). Rzeczywistość jest jaka jest, jeśli chcesz być dobry graczem w danym tytule to pokaż, że tak jest, a nie płacz, że ktoś powiedział, że nie umiesz grać. P.S. Btw to jest znacznie szerszy problem, bo wychodzi poza gry komputerowe. Zauważmy, że to samo dotyczy dyskusji światopoglądowych (polityka, religia, różne ideologie) ludzie każdą krytykę (czy sensowną czy nie) traktują jako atak na samych siebie. Jeśli masz argumenty to nie ma powodu żeby się unosić po prostu przedstaw je i jeśli ktoś ogarnia temat, jeśli nie od razu to po czasie, i tak przyzna ci rację. Jeśli racji nie masz to zastanów się i sam przyznaj rację dyskutantowi. Żeby nie było sam jestem podatny na ten mechanizm (a w dzisiejszym świecie jest to neizwykle łatwe). Posunięta do granic możliwości "płatko-śniegowość" sprawia, że ludzie zamiast rozmawiać zaczynają się na siebie obrażać, co w konsekwencji doprowadza do podziału na zwalczające się wzajemnie plemiona.
Grałem w DS3 z mindsetem że będę umierał 15 razy na jednym bossie, potem zawalczyłem z gundyrem i zrozumiałem że do tej gry wystarczy złapać rytm. W soulslikeach nie ważne jakich czy bloodborne czy seria souls czy elden, nie ma czegoś czego nie możesz się nauczyć albo zaadaptować wystarczy odrobina prób i błędów.Jeśli chcesz grać summonami to graj ale wiedz że to utępi twoje doświadczenie i ogólne poczucie satysfakcji z zabicia bossa czy ogólnie rozgrywki
Moja taktyka na soulsy jest taka, że za pierwszym razem przechodzę ze wszystkimi ułatwieniami jakie są możliwe, a potem każde kolejne przejście robię coraz bardziej sobie to ograniczając. Gdzie ostatnie przejście jest już bez jakichkolwiek ułatwiaczy.
Nie wiem czy ma to jakiekolwiek znaczenie ale kluczyłem dobre 1,5 h po tej bibliotece w DLC do Eldena żeby wyjść z drugiej strony ginąc raz za razem od przeciwników upadków czy własnej głupoty skakania po czym się dało i satysfakcja której doświadczyłem znajdując samemu windę która sprowadziła mnie na dół do nowego obszaru była cudowna i to jest jedna z tych przyjemności których doświadczamy w Eldenie złożoność lokacji i satysfakcja z wyjścia z tego piekielnego labiryntu którym była dla mnie biblioteka w Shadow Keepie. Pozdrawiam wszystkich graczy.
Update zaraz za tą windą jest pewien boss który spuścił mi tęgie lanie kolokwialnie mówiąc 1h cudownej nauki jego ruchów i po problemie 0 summonów 0 graczy do pomocy. satysfakcja gwarantowana.
Gram w gry odkąd byłem w stanie jako dziecko utrzymać w rękach pada na dłużej niż pół godziny (mam 32lata) i teraz zacząłem ogrywać DS1, z większością bossów nie miałem większych problemów, najwiecej deadow miałem z Bed of Chaos, 4Kings, Capra Demon ( wiadomo dlaczego ) i Smok na końcu DLC, ale do żadnego bossa nie było więcej niż 6 podejść, aż pojawił się Manus, bilem bydlaka 2.5 godziny nie licząc śmierci aż sie udało (nawet jedna walkę miałem taka gdzie zrobiłem 80% HP na hitlessie, podjaralem się i DSy mnie skarcily za zlekceważenie końcówki ) i tak, Manus jest moim ulubionym bossem DS1 i jak wspominam ta grę to mam przed sobą te oczy w otchłani :)
Toż to wytwór edukacyjny ludzi pokroju minister Nowackiej, tacy mają być teraz ludzie. Ja jestem konserwatystą i mam staroświeckie podejście do oceny ludzi. Pracujesz nad czymś więcej niż ja, masz jakiś talent lepszy niż JA i dzięki czemu jesteś lepszy w tym ode mnie to MÓJ problem, że jestem gorszy w tym, to JA powinienem popracować nad sobą jeżeli mi na tym zależy. Nie wiem czy Kiszak jest prawicowy czy lewicowy mam to "gdzieś tam" gram w gry od 10 roku życia to znaczy od 34 lat i niestety teraz jestem casualem, ale to MÓJ problem nie Kiszaka, uważam że jego podejście jest właściwe, jego kanał jest dla graczy i dla ludzi myślących. Kiszakowi i spółce zależy na rozwoju ludzi i to jest bardzo źle bo ludzie mają być głupi i bez ambicji.
Załóżmy że ma miejsce spotkanie klubu whiskey. Sa koneserzy którzy opowiadaja o swoich przeżyciach z tym alkoholem, o jej właściwościach smakowych, aromatach, rocznikach czy rodzajach beczek w jakich jest przechowywana. Tłum smakoszy whiskey ktorzy przyszli na spotkanie zgadza sie z tym co mowia bo mają podobne doświadczenia, też zaczynaja wyczuwac te aromaty po wielu probach i sobie rozmawiaja dalej bez problemu. I nagle wchodzi jakis facet, wyciaga z plecaka cole i zaczyna lac do tej ich whiskey coli. Koneserzy tlumacza mu że to co robi zniszczy jego doswiadczenia bo nie wyczuje tych aromatów zalewajac je colą ale on z oburzeniem mowi że lycha wykrzywia i woli sobie dolac żeby bylo latwiej przełknąć. Na co jeden ze smakoszy mówi "wgl nie rozumiesz idei smakowania whiskey. Dolewanie coli niszczy całą zabawę" A chlop oburzony mowi "jak ty masz czelnosc mi mowic jak ja mam pic, wczoraj wyzerowalem 3 piwa na imprezie ty mnie nie ucz" Na co prowadzacy koneser z wąsem odpowiada "Do whiskey trzeba dojrzec, jej smak jest okrutny ale mozna w tym palacym uczuciu wyczuc nuty błogości potrzeba tylko czasu i cierpliwości" Bierze szklo i nalewa mu jeden z lepszych roczników jakich ma przy sobie aktualnie. Na co typ odpowiada że on to nie ma czasu na takie glupoty on sie przyszedl tu najebac za darmo i każdy ma prawo pić tak jak chce i nie chce byc przez nich uważany za gorszego tym samym dolewajac do szklanki cole i sok pomarańczowy. Bardzo podobna sytuacja z tą całą aferą moim zdaniem
siema chciałem tylko powiedzieć że dzięki tobie zagrałem w soulsy, pierwszą grą było lies of p i nigdy nie czułem większej satysfakcji bijąc bossa 4h kiedy inni mówili że bili go 15 min
Ej ale wiesz, że korzystanie z mechaniki gry to nie to samo co instalowanie cheatów ? Co to za durne porównanie które ciągle powtarzasz. Próbujesz mieć rację na siłę. Gość dobrze powiedział, to niektórzy celowo wybierają hard mode zakazując sobie pewnych rzeczy. Jak masz pretensje to miej do twórców, że coś takiego umieścili w grze a nie do graczy, że z tego korzystają.
Gram w DS1 z twoim playthrough, swoimi bledami rozjebalem WIELKA PALE z +14 na +10 i zrobilem manusa za 4 razem. Teraz mecze Gwyna mimo ze wiem ze moge skonczyc DLC bez walki zlastem, ale chce go najebac na łeb za mna juz 15 prób i nie odpuszczam. Mimo presji spolecznej ja chce przejsc wszystkie souls like wciagneła mnie jedynka niesamowicie. Nastepny raz chce przejsc juz sam bez podpowiedzi.
Aż mi się przypominają początki w CS go jak cała szkoła napierdalala. Wpadłem raz na mecz ziomeczkow którzy mieli wysokie rangi i ssalem po same kule. W szkole śmiechom nie było końca. I tutaj stałem na rozdrożu... Mogłem pierdolnąć to i zająć się czymś innym (w tamtym okresie gralem w dwoch zespolach i nakurwialem na gitarze srogo) albo wyciągnąć wnioski i podnieść swojego skilla (po jakimś czasie to ja się śmiałem xD). I na tym etapie rodzi się pewien problem.. albo bardziej taki sprawdzian charakteru. Bo jeżeli nie jesteś nudną amebą która siedzi w domu i czeka aż słońce zajdzie to masz opcje żeby wypełnić czas czymś innym w czym chcesz się rozwijac i możesz mieć absolutnie wyjebane. Ja myślę że problem z takimi ludźmi jest dwojaki.. albo to są chujowo wychowani ludzie w warunkach gdzie zawsze byli zwycięzcami i to jest ich pierwsze zetknięcie z rzeczywistością albo poza szkołą/studiami/praca nie mają kompletnie żadnego innego zajęcia.
Ja już mam po dziurki w nosie tego tematu. Jestem wg. Twoich Kiszaku standardów casualem - i mam już dość słuchania tego jak to MY casuale chcemy tego czy tamtego. Jak to MY niszczymy. Naucz się w końcu nie wrzucać wszystkich do jednego worka to może twoje słowa będą lepiej przyjmowane. I wiem, że to niby skrót myślowy - szkoda, że za 20tym razem już to przestaje brzmieć jak skrót. Trudno ciągle siebie wyłączać z tego WY wszyscy non top w każdym filmie. Bo ja nigdy nic takiego o co NAS oskarżasz nie mówiłam i nie robiłam, nie kłóciłam się i nie wpychałam nic nikomu a słucham jak to MY ciągle to robimy. A WY bla bla a WY bla bla. Nie da się tego już słuchać. 100 filmów na temat tego jak MY niszczymy. A ja wciąż nie wiem jak rzucanie słoikami usypiającymi ma być hardcorowe wg Ciebie (to u Ciebie widziałam w Eldenie). Ja nie mówię że ty czy Piotrek nie macie trochę racji - nawet tak zaczęłam uważać uznając to, co mówicie. Szkoda, że już mam po dziurki w nosie tego pitolenia do takiego poziomu, że zaczyna to mieć odwrotny skutek od zamierzonego. Zamiast zachęcona z filmu na film to czuję się zniechęcona. Zamiast chcieć was słuchać tak o, po prostu, przy obiadku to zaczynam, wyłączać te filmy podirytowana. Zaraz się okaże, że moja duma z przejścia Darkest Dungeon też jest gówno-śmiechu warta bo nie zrobiłam tego z takimi pomysłami jak ty na rozgrywkę i wgl to jestem ciulem casualem nijakim zrąbanym.
Tyle razy mówi, porównuje się i wrzuca do graczy hardkorowych, a używa za każdym razem wszystkich ułatwień, weaknessów itd. (Poza summonami, bo to już znaczy, że ktoś jest słaby, nie to że używa OP buildów, gdzie jednym ciosem boss traci 1/5 paska) Level hard hipokryzji. Oglądałem nie jeden odcinek i nie raz to używał OP broni i tylko buffował się wszystkimi możliwymi buffami. Nie wiem, ile razy musi porównywać długość przyrodzenia, aby zrozumieć, że jeśli ktoś chce używać summonów, to spoko, bo liczy się fakt, że ktoś doświadczył te same wspaniałe projekty lokacji, przeciwników etc. co każdy kto przechodzi grę. I tak się składa, że większość takowych osób "summoniarzy" nie bierze OP buildów i nie buffuje się wszystkimi buffami, tylko chce poprostu przejść grę. Tak to wygląda jak ktoś nie pytany chwali się tym, że przeszedł grę, uwaga "bez summonów", jak porównywanie przyrodzenia.
To jest jakieś socjalistyczne i lewackie podejście do gier komputowych. Ten tekst o serduszku mnie rozwalił, jeszcze brakowało tylko że by w tle poleciała Majka Jeżowska i Wszystkie dzieci nasze są...
Pierwszy raz gram w gre tego typu i pokonałem Bossa przy użyciu sammonów i to uczucie porównywalne z pokonaniem moba na mapie później podszedłem do niego bez summonów i po kilkunastu próbach satysfakcja była nieporównywalna plus zmusiło mnie to do poznania jakiej broni chce używać wiec same plusy!
Pod jednym z materiałów o aferze summonowej napisałem komentarz, że jestem dadgamerem, oraz wspomniałem, jak granie wyglądało u mnie kiedyś. W wielkim skrócie przytoczyłem kilka zdań o tym, że kiedyś gry dawały mi więcej frajdy, ponieważ inaczej byłe przeze mnie konsumowane. Kurwa jestem teraz słabszy w gry, widzę to. Nie mam z tym problemu. Rozumiem to, co chce Kiszak przekazać, nie boli mnie to, że jestem tym leszczem aktualnie. Podam inny przykład, jestem kolarzem amatorem od kilku lat. Średnio robię tygodniowo 250-300km. Na początku roku, kumpel z Gdańska zawitał do mnie na stare śmieci i zapytał, czy zrobię z nim jakiś wypad na rower. Twierdził, że on coś tam śmiga. Trasa szybko zweryfikowała go, że chuja tam jeździ. Jest ode mnie gorszy, ponieważ zwyczajnie poświęca mniej wysiłku na rowerze. Po naszym wypadzie, podziękował mi, powiedział, że trasa mu się podobała, ale musi jeszcze do mojego poziomu jeszcze się podszkolić. Czy jest ode mnie gorszy? No pewnie, że tak! Jednak zamiast pierdolić, żebym następnym razem wybrał łatwiejszą trasę i wolniej jechał, sam doszedł do wniosku, że mu potrenować. Proste.
Cała ta drama jest wyssana z palca, ale zgodze się z tym, że przywołańcy w DS 1/2/3 czy ER itp są źle zbalansowani. Zobaczyłem, jak trudną klasą jest mroczny przywoływacz w modzie Gothic 2 Nwe Balance. Dlatego śmiem twierdzić, że przywołańcy w ER są przelewelowani, a ich siła nie zależy od jakiejś konkretnej statystyki. Taki mały matematyczny przykład z G2 NB: szkielet przy 100 inta - bije około 25 dmg, niepełne obrażenia bossom i ma około 460 hp, za to przy 200 inta bije około 50dmg pełne obrażenia bossom i posiada około 700 hp (liczby mogą być mocno przybliżone, ale dobrze oddają progresję w tym modzie). Tymczasem ER: przywołaniec jest zależny tylko od tego, czy masz na tyle many, że potrafisz go przywołać. Sam grałem w ER z summonami, ale to było podejście, któreś z kolei i w 100% pod summony. Zawiodłem się na tym buildzie, bo był zbyt prosty i opierał się na tym, żebym miał na tyle życia, aby przetrwać ataki aoe.
Co to jest za pomysł, że summony to domyślny sposób zmagania się z przeciwnikami zaprojektowany przez twórców? Tak, stworzyli skomplikowany system walki, żebyś mógł stać z tyłu i patrzeć, jak duszek robi bossa za ciebie
1:22:50 bo to ja chcę grać w grę, bo utożsamiam się ze swoją postacią, jestem głównym bohaterem, więc chcę mieć to poczucie że to ja robię rzeczy. Ale to moje podejście przeszkadza mi cieszyć się innymi świetnymi grami, np. W baldurs gate nie mogę grać bo to że gram drużyną a nie postacią mnie denerwuje. Kiedyś dałem szansę divinity 2 ale nie byłem w stanie grać w drużynie a jak zrobiłem nową postać i zacząłem biegać solo to dosyć szybko gra zaczęła nudzić, ewidentnie nie była stworzona pod granie jednoosobową drużyną xD
Tak w zasadzie ja na twoim miejscu Liszaj zamiast nakłaniać czy polecać tym wszystkim zatwardziałym zjebom to wszystko zacząłbym się faktycznie z nich śmiać gdyż nic to nie zmieni może faktycznie poczują się gorzej i spróbują jak należy
mam w 1 soulsach 44h, połowę tego czasu one-handowałem broń, nie ulepszylem estusa, umarła mi powierniczka w firelink, gram najlżejszym rollem, bez tarczy, toporem +10. Jestem na ONS i mogłem założyć havela i ich rozjebać, mogłem tępo nawalać atak i ich zaklikać. Nawet to nieraz robiłem żeby sprowadzić czy się da, jak wygląda druga faza ale za każdym razem w ostatniej chwili się specjalnie podkładałem. Jak wytłumaczcie, że czując się casualem i mając totalnie niskie zdanie o swoim skillu, wkurwiłem się gdy Taurus demon spadł w przepaść za 3 podejściem? Było mi przykro że nie miałem okazji z nim walczyć. Nie wiem czy już jestem "hardcorem" czy "casualem" ale jestem wam wdzięczny, że podzieliliście się ze mną tym przeżyciem.
Nie używam summonów, bo liczy się droga a nie cel. Bo jeżeli spędzę na bossie 2h, 4h czy nawet 20h to czuję że pokonałem bossa, bo stałem się lepszy. Cel daje mi emocje jednorazowe i jasne będę się cieszył z tego że go osiągnąłem, ale to drogę będę potem wspominał, świadomość jak upadałem na początku i z czasem stawałem się lepszy, świadomość że skoro poradziłem sobie z tym bossem (np. projektem w pracy) to dla czego miałbym sobie nie poradzić z następnym (projektem cięższym, lepiej płatnym itp). Bo to droga mnie rozwija a nie osiąganie celu.
Powiem króko - Jeżeli idziesz na siłownie pierwszy raz a masz pewną wiedze nakreśloną przez nazwijmy to dla przykłądu "swiat influencerów" to wychodzisz z zalożenia,ze powinienes wycisnac na klate na ławce swoją wage .ale jako leszcz nie jestes w stanie więc teraz masz dwa wyjscia.Albo uwazasz ze powinienes miec taryfe ulgową i jako swiezak ten prog powinien wynosic 60% masy ciala albo akceptujesz powod dla ktorego tam poszedles pierwszy raz czyli,ze jestes gównem i zaczynasz swoja przygode od zera i grindujesz...W soulslike jak zaczynasz NIE MASZ SZANS przejsc gry w kilka dni bez uzywania summonow itp bo MUSISZ nauczyc sie mechanik a to trwa i tu łacz watek...przywykliscie do tresci z tiktoka szybka dawka dopaminy i scroll dalej. a to trzeba jak z ksiazka powoli nie patrzac na zegarek i essa ;)
Akurat ten cały Pajdos był jakimś redaktorem gierkowa, pisał jakiejś artykuły, dlatego pewnie go boli, plus chcę się wybić na kiszaku bo jest popularny.
Nie spodziewałem się, że dożyję czasów w których największym problemem dla ludzi będzie wysoki poziom trudności albo ogólne wyzwanie w grach i będą się o niego spinać. To tylko pokazuje jak gaming upada bo inaczej się tego nazwać nie można. Jeżeli jesteś w jakieś grze słaby, to w nią nie grasz i idziesz grać w takie gry jakie preferujesz, tak proste a jednak ciężkie do zrozumienia dla wielu. U mnie jest tak, że jestem cienki w gry strategiczne, ale nie będę tworzył jakiś petycji do twórców żeby tak zmodyfikowali grę, że wszystko będzie się samo robiło, tylko idę grać w shootery (które uwielbiam) albo slashery które zazwyczaj są prostsze i się dobrze w nich bawię. Chcesz wyzwania, to idziesz grać w takie soulsy czy inne gry które słyną z wysokiego poziomu trudności. Ja już niedługo biorę się za pierwsze Dark Soulsy bo chcę przetestować swoje umiejętności i po prostu chcę zagrać w tytuł który przysporzy mi jakieś wyzwanie. U mnie od zawsze panuje takie przekonanie, że każdy niech gra w to co chcę i gra w taki sposób jaki będzie mu najbardziej odpowiadał. Chcesz grać z summonami to graj, nikt ci tego nie zabroni bo kogo to interesuje czy zagrasz z summonami czy nie. Dlaczego żyjemy w czasach w których ludzie kłócą się o to w jaki sposób powinno się grać w gry. Co nie zmienia faktu, że gry które nie przysparzają w pewnym stopniu wyzwania nie powinny być nazywane grami. Ile razy czułem satysfakcję kilkanaście lat temu grając w takiego crasha w którym nie mogłem przejść pewnego poziomu i w końcu mi się to udało i mogłem odetchnąć z ulgą.
Kiszak tak naprawdę gdyby nie było możliwości sumonna to ponad połowa graczy nie przeszła by tej gry i co najlepsze że Ci co nawet nie próbują inaczej zagrać najwięcej szczekają podejrzewam że przy przegranej walce z bossem nawet nie kombinują z buildem grając bez mózgu biorą pomoc w przyzywaniu bo nie myślą jak "wykombinować taktykę na bossa"
Kiszak nie jest koniunkturalistą i mówi, co myśli. A łby co im to nie pasuje, zamiast nie oglądać, to będą cancelować, pomawiać i na siłę próbować dyktować, jak ktoś ma prowadzić swój kanał w imię walki z mową nienawiści.. jebac te miernoty. Szanujcie wolność słowa i miejcie swoje zdanie, bo obudzicie się z ręką w nocniku. Nie pozdrawiam
Mnie w tym wszystkim najbardziej bawi to, jak ludzie narzekają na to, że gry są za trudne, a oni nie mają tyle czasu na granie, bo praca albo dzieci. Ja sam jestem osobą pracującą i jakoś nie mam z tym bólu dupy. Myślę, że większość osób tutaj to ludzie co mają prace, studia albo dzieci i nie mają problemu, że gry są za trudne, Jeśli ktoś wybrał konkretną ścieżkę w życiu to, czemu potem narzeka, że na nic nie ma czasu. Ja na przykład nie mam dzieci. Po pierwsze to raczej byłbym chusteczkowym rodzicem, a po drugie mnie wkurwiają. Nie dałbym rady wrócić z pracy i do końca dnia zajmować się bachorem. Jak wrócę z roboty i ogarnę wszystko, co mam do zrobienia to chce usiąść przed komputerem i obejrzeć serial albo w coś pograć (Tak jestem uzależniony). Jak kiedyś zabiorę się za DS1 i będę męczył się z bossem 5 godzin to i tak go zrobię. Będę umierał po kilkanaście razy jak debil, ale w końcu go pokonam. Czekam na ból dupy ludzi, bo napisałem "bachor".
To jest niesamowite że Kiszak w kółko powtarzasz to samo, tłumaczysz jak małym dzieciom do porzygu sprawę trywialną i wszystko jak krew w piach.... Eeehhhh ciężka sprawa z tymi widzami.
Mam wrażenie że autor chce popularyzacji soulsow za wszelką cene Czyli twórcy maja zrobić wszystko by gra była dla każdego I skutkiem takiego zjebanego podejścia będzie zatracanie gatunku Jakość gry spadnie żeby próg wejścia był niższy i każdy mógł pograć w te gierki A to co robi kiszak to popularyzacja gatunku przy jednoczesnym podnoszeniu poziomu community (ich skilla ambicji itp.) Dzieki czemu koncept souls like pozostaje bliski oryginałowi, nie zatraci się
Niesamowite. Tłumaczenia kiszaka porównałbym do sensu stwierdzenia Parisa Platynova „Jebać ulane kurwy”. Kiszak może zrobić niezliczoną ilość streamów z wyjaśnieniem dlaczego jako gamer warto grać w soulsy, w bardzo dosadny sposób, a równocześnie rozbudowany, a i tak zostanie niezrozumiany. Oni nie uruchomili tych części mózgu odpowiedzialnych za analizę, ale trzymam kciuki, aby kiedyś synapsy się połączyły.
Przykro mi ale to jest dużo mniej skomplikowane, otóż są ludzie którzy w momencie usłyszenia bluzgów pod swoim adresem absolutnie przestaja słuchać reszty. Czyli możesz im zrobić wykład o tym co robia źle, jak maja poprawić życie itd a oni i tak usłysza jedynie że ich zbluzgałeś/aś. Takich ludzi (zwłaszcza w sieci) sa całe stada.
Przechodząc ds1 po raz pierwszy nawet nie wiedziałem że da się summonować, gdyż cały czas byłem hollowem. Dopiero przechodząc po raz drugi zdałem sobie sprawę, że mogę przyzywać npców do walki. Skorzystałem z tego z ciekawości i byłem przerażony jak diametralnie różniły się walki z summonami od tych bez nich. Gdybym przeszedł ds1 za pierwszym razem korzystając z summonów jestem pewien, że nie zakochałbym się w tym gatunku i byłaby to tylko kolejna gra którą przeszedłem i odinstalowałem.
Pierwsze przejście z Eldenem miałem z summonami i wiele z przeciwników było prosta , teraz przechodzę jeszcze raz bez summonów i magi ofensywnej i bawię wie o wiele wiele lepiej i też nie mama 8h dziennie na granie i nie boli mnie to wcale 👍 gram w swoim tempie i nie rozumiem bólu ludzi , że oni nie mają czasu grać w gry .
Podziwiam, że po gadce o empatii nie wyłączyłeś tego wideo. Gra za trudna, bo nie przechodzi się sama. Podprogowe wywieranie presji na twórcach, żeby ułatwili rozgrywkę. Przechodzą giereczkę na easy, a i tak z problemami. Giereczka po jednym przejściu do wywalenia. Community zebrane wokół gry, które chce z niej wyciągać ile się da, pozostawione z gównianą produkcją. I essa pora na turówkę z auto gameplayem na telefoniku patrzyć jak cyferki się same pojawiają. No i wiadomo, to my im mówimy, jak mają grać przecież. Bo nie uznajemy samograjstwa za jakikolwiek rozwój. Może i dotyczy to dwóch różnych tematów, ale jebać nas. Ludologiczna essa byczq, trzymaj się w tym bagnie, jebla idzie dostać.
Ja tylko tak przypomne że istnieje gość który przeszedł DSy na ślepo. Swoja drogą zawsze się bałam tych gier, że są ciężkie, że w nich nie podołam moje myslenie zmienił gość który przedzedł tą gre stopami na macie do tańczenia, stwierdziłem wtedy że skoro on przechodzi gre w ten sposób to czemu mam jej nie przejść normalnie. LUDOS
Dodam od siebie że w moim przypadku elden ring był pierwszym soulslikiem jaki ogrywałem i za pierwszym razem go nie ukończyłem przez właśnie summony ponieważ zrobiły z mojej rozgrywki absolutną nudę Dopiero po przejściu DS3 przeszedłem elden ringa na nowo bez summonów gdzie w ogóle nie odczuwałem znużenia Także w moim mniemaniu granie summonami powoduje odbicie się od gry ponieważ gra staje się wtedy okropnie nudna
Tak sobie przypomniałem że jak użyłeś kodów w HoM3 to potem na tablicy wyników lądowałeś na końcu z dopiskiem "Cheater!" Może trzeba zrobić podobnie teraz, jak kończysz bosa z summonami to nie dostajesz Achievmenta.
Różnica w tym że summony to normalna mechanika gry, która jest ci przedstawiana praktycznie na samym początku, a kody to po prostu narzędzia developerskie udostępnione graczą. Porównywanie użycia summona do użycia kodów jest głupie
@@MrNobody-dq2vj dlatego po prostu nie dostanie osiągnięcia, a nie będzie oznaczany jako cheater. Poza tym osiągnięcie powinno być przyznawane za włożenie wysiłku, a nie przechodzenie gry na easy.
@@nufiko A czemu miałby nie dostać? A po za tym jak dany gracz miałby się dowiedzieć o tym że użycie tej konkretnej mechaniki pozbawi go osiągnięcia? Po za tym skąd wiesz czy gracz który dopiero co zaczyna przygodę z gra jaka jest elden ring nie włożył wysiłku w pokonanie bossa, gracze mają różny poziom umiejętności i coś co dla.jed ego jest banalne dla innego może być trudne i jego wysiłek włożony w pokonanie bossa z summonem może być równoznaczny z twoim gdzie pokonujesz go bez summona.
@@MrNobody-dq2vj wystarczy że wymaganie do osiągnięcia będzie pokonaj bossa samotnie. A jak tak stopniu jemy wysiłek to może dawajmy wszystkie achievmenty za włączenie gry, w końcu skąd wiesz czy osoba która włącza ma wszystkie kończyny i dobry wzrok, może w samo włączenie gry włożyła mnóstwo wysiłku.
Prawda jest taka, że coraz mniej osób ma umiejętność ocenienia, czy dana rzecz, usługa, rozrywka jest dla nich. To widać coraz mocniej w każdym medium, na IG pod rolką o tym, że ktoś otwiera bar z drinkami bez alko setki komentarzy oburzonych piwoszów, którzy wolą mieć wybór, na filwebie w dyskusjach pod filmami o czarnoskórych osobach masa wpisów o tym, że to lewackie i rasistowskie tworzone w myśl woke, a teraz drama o ułatwianie trudnych gier. Czas nauczyć się na nowo, że wyskakujące na "dla Ciebie" treści niekoniecznie są dla ciebie i zamiast się na to oburzać, zacząć spędzać czas na czymś przyjemnym, a nie wymagającym i frustrującym
59:42 to muszą pisać zjeby bo ja mam 16 lat i teraz pracuje w wakacje po 8h i jakoś mam czas na granie w dlc. Mógłbym mieć wakacje 2 miesiące ale chce sobie zarobić i nie przeszkadza mi fakt że zamiast grać +7h to gram z 2 lub 3.
Ogólnie, dobrze że w grach są metody na ułatwienie imo, mój ojciec przykładowo, gra w wolfensteina, bf, czy dooma i zawsze zaczyna on od najniższego poziomu trudności a po jakimś czasie gdy się nauczy wszystkiego bo wiadomo że z refleksem gorzej jest w pewnym wieku (50l) to przechodzi wszystkie te gry na najwyższym poziomie
Gadałem do monitora co argument bo to było tak głupie ale tutaj 1:05:00 to już jest naprawdę brudne i złe. To jest typowy przykład próby zepchnięcia dyskusji na inny tor, sztuczka manipulacyjna którą często stosują politycy. Nie masz argumentów na tyle przekonujących żeby samemu w nie uwierzyć więc schodzisz w inny, pozornie tożsamy rejon i tam próbujesz coś ugrać. Nagła zmiana tematu typowo wywodzącego się z dyskusji aksjologicznej na prawdziwy problem związany z optymalizacją tak by ewentualnie wymusić zgodę rozmówcy, że "tak to jest problem" i otwarciu sobie drogi to możliwości przyznania, że "ej przecież się ze mną wcześniej zgodziłeś. Jesteś niekonsekwentny?" Wyjątkowo brudne zagranie, które pozbawia gościa praktycznie całej wiarygodności bo widać z jakim nastawieniem wyszedł do dyskusji gdy musi uciekać się do sztuczek manipulacyjnych.
Typowy filmik stworzony przez kolejny "płatek śniegu", płaczący jak mu jest źle bo ktoś zaburzył jego strefę komfortu. Krytyka w 2k24? Zapomnij, będzie jazgot :D
Płatek nie ogarnia że są piloci samolotów i są ekstremalni piloci latający metr nad ziemią do góry nogami co jest czymś zupełnie nieosiągalnym dla każdego pilota i można tu szukać milionów takich przykładów...
Naprawdę nie rozumiem tej całej afery. Wszystko opiera się na tym, że ktoś wyraził swoją opinie i teraz każdy patrzy na elden ringa przez pryzmat właśnie tej opinii. KONIEC KOŃCÓW TO JEST GRA i jej główne zadanie to sprawianie tobie radości, pełności.... czegokolwiek. To czy radość sprawia ci 1 shotowanie każdego bossa czy nauczenie się jego każdego ataku i zabicie go za 10000 razem, to powinna być indywidualna sprawa każdego gracza i nie musisz się wartościować opinią kogoś innego.
Afera Summonowa: ruclips.net/video/O05ofDSAnPQ/видео.html
🟢 Wesprzyj kanał: ruclips.net/channel/UC5SCWle5EgiN7vzMMwPOpugjoin
🔴 Zapraszam na Streamy - Codziennie ~20:00 : www.twitch.tv/putrefy
🎥 Kanał Archiwum: www.youtube.com/@KiszakArchiwum
🎬 Kanał z Clipami: www.youtube.com/@KiszakClipy
👕 Moje Koszulki Kupicie Tutaj: alldead.pl/ 💀 (reklama)
🔷 Discord: discord.gg/FGGCFj9B36
📷 Instagram: instagram.com/thekiszak/
💲Kupuj gry taniej na Instant Gaming: www.instant-gaming.com/?igr=kiszak (reklama)
mnie wciągnąłeś do POE. dzięki tobie znowu zacząłem grać.
18:56 - Jako gość zajmujący się uzależnieniem od gier komputerowych powiem śmiało - trafiłeś w sedno. Ludzie poświęcili po 20 lat na granie w gry. Określają się graczami, mówią, że znają się na grach, że gry to ich pasja. Łatwo brylować wśród ludzi, którzy są na Twoim poziomie lub rodziców, którzy w ogóle nie siedzą w grach. Tymczasem w pewnym momencie następuje z rzeczywistością.
Ci sami ludzie nagle przekonują się w wieku 28-30, że wcale nie znają się na branży, nie są esportowcami, ani dziennikarzami gamingowymi, tylko dlatego, że od 20 lat pykają w gierki (tak jak rekreacyjne chodzenie na siłownie od 15 lat nie czyni mnie kulturystą, czy trenerem sportów sylwetkowych). Są po prostu casualami, czy też daddy-gamerami.
No i docieramy do sedna. Normalnie to nic złego być casualem, ale niestety ci ludzie, których najbardziej boli bycie casualem, to ludzie, którzy nie mają w życiu żadnej innej identyfikacji. Nie realizują się na polu zawodowym, rodzinnym, rozwojowym, czy społecznym. Gry były dla nich wszystkim, a teraz zderzają się z tym, że nawet w tych grach nie są wybitni.
Sam atak na Ciebie będzie oczywisty - winą zawsze obarcza się posłańca.
Tak, najciężej jest przyznać przed samym sobą, że to ,w co wierzyłeś przez X lat, jest nieprawdą.
100%racja.
@@krzysiekpiersa6227 dlatego też boją się gier multiplayer typu cs dota lol, bo tam szybko następuje weryfikacja i okazuje się że nie jesteśmy super graczami tak jak nam sie wydawało
tylko że ich nie boli samo bycie casualem tylko to że ktoś zachowuje się względem nich z wyższością tylko dla tego że może więcej osiągnął w jakąś gre albo gra w pro playu, spoko, gratulacje tym wszystkim "hardkorom" że dali rade to zrobić ale to nie znaczy że muszą spluwać za każdym razem na osobe co nie traktuje ds jak życie i używa na przykład summonów xD to tak jakby artysta który malował dzieła które wiszą w muzeum naśmiewał się z gościa który korzysta z programu graficznego i cofa swoje błędy zamiast malować wszystko od początku xD czy może to robić? oczywiście, czy w pewien sposób wyznacza swoim głosem standardy gdy jego głos dociera do szerszej publiki? oczywiście, czy jeśli mówi takie rzeczy to zachowuje się jak burak? moim zdaniem tak, i stąd moim zdaniem tak wiele ludzi nazywa was "elitą" to passywno-agresywne zachowanie daje proste wnioski
@@wieerrere trudny wątek. Z jednej strony jest pasywno-agresywne zachowanie, a z drugiej pewnego rodzaju status quo. Jeżeli przyjdę na spotkanie licencjonowanych kucharzy i powiem, że "wszyscy jesteśmy kucharzami" choć moim maksimum będzie Spaghetti ze słoika Łowicz. Pozostali kucharze powiedzą "fajnie, że masz hobby, fajnie, że zaczynasz coś robić w kuchni" i się rozejdziemy. Jeżeli natomiast będę naciskać w stronę "Ale jesteśmy kucharzami na tym samym poziomie" w końcu usłyszę "nie no stary, nie jesteś nawet blisko, nie oszukujmy się".
Ale znowu z czego będą wtedy wynikać moje słowa? Najpewniej z chęci poczucia się jak "prawdziwy kucharz".
KUR*** co ja tu robię XD
NIE MA WYZWANIA NIE MA GRANIA ELO
Akurat z tym poziomem trudności po części miał racje gracze nie używając przyzywania summona sobie gre utrudniają, to tak jakby w twierdzy przechodząc kampanie twierdzy używając ruchomych tarcz były easy modem bo są zbyt op czy np w CyberPunkku kupienie sobie pojazdu z działkiem i rozwalania większości wrogów maszując lewy myszki, każda gra ma swoją OP mechanikę która zmienia zasadniczo gameplay. Pozostaje tylko pytanie Czy gracz używający Summonów/Ruchomych Tarcz/Samochodu z działkami/ przeszedł tą samą grę ? Kwestia indywidualna każdego odczucia z gry będą inne no ale oczywiście kurw że abusowanie op mechaniki strasznie spłaszcza grę jak i gameplay, na pierwsze playthrough używajcie sobie summonow jak nie dajecie rady ale jak juz przejdziecie gre zagrajcie jeszcze raz bez tej mechaniki sami stwierdzicie czy graliscie w te sama gre. Osobiscie dla mnie nawet w strzelance tryb hardcore a tryb easy to już zupełnie inne gry wymagające zupełnie innego podejścia gameplayu i innych doświadczeń. Kolega z filmu pierdoli i popełnia kilka fikołów ale faktem jest że Kiszak jest darksoulsowym fanboyem i ma zupełnie inną perspektywe. Jest wielu pewnie graczy pośrodku aktualnie przechodze soulsy 1 pierwszy raz (nigdy nie grałem w soulslikea) jestem na końcówce sam nie używam summonów bo jakoś daje rade ale jakbym bił bossa 100 raz to bym sie nie pierdzielił i skorzystał z tej mechaniki. Wyśmiewanie graczy co tego używają moralnie nie jest w porządku ale to jego kanał i jego prawo do wolność słowa moralnie po prostu powinien lepiej dobierać słowa ale nie jest to żaden przymus.... Sam dzięki niemu zacząłem soulsy i mam mieszane odczucia z jednej strony jest to zupełnie nowe growe doświadczenie super zastrzyki dopaminy po pokonaniu Bosa której nie uświadczysz w innych grach a z drugiej drewniana mechanika i dużo wkurzających rzeczy.
Ps. Kiszak ty bocie chciałeś w metro na easy grać :D
ta gosc wali takie kocopoly a kiszak jest zalepiony przez soulsy Ale summony to nie op mechanika w takim razie polowa bronie jest op i i nie powinni ich uzywac sam wzywalem zeby pograc z innymi na wszystkich bosach i mialem takie samo doswiadczenie tylko lepsze z kolegami i randomami
@@dejw-s8p Ehm chyba mało zrozumiałeś z tego komentarza. Bycie "skrajnym" w tej kwesti ( "100% Nie nie można używać nigdy i koniec / 100% Powaliło was to jest część gry wszystkie bossy na summonach" tylko świadczy o głupocie skrajnych osób po obu stronach barykady
Ludzie się nakręcają. Ja, reszta ludzi i sam Kiszak w dupie ma czy ktoś gra z summonami. Po coś są. Korzystaj. To tylko i wyłącznie od ciebie zależy jak będziesz grał. Równie dobrze możesz grać z kodami i nikomu nic do tego. Graj jak chcesz. Baw się jeśli sprawia ci to frajdę. Kiszakowi chodziło tylko i wyłącznie o to że gra w taki sposób psuje wrażenia. Ale to wciąż zależy od ciebie jak będziesz grał. Tyle i tylko tyle. Dla przykładu pokazałem mojemu młodszemu kuzynowi soulsy. Zagrał najpierw w 3 i wytłumaczyłem mu że może używać summonów jak sobie nie radzi. Ale sam stwierdził że to frajerskie i przeszedł całą grę bez tego.
Nikt nikomu nic nie broni ani nikt cię do niczego nie zmusi. Cała ta sprawa jest wydmuchana do granic możliwości. To trochę tak jakby ktoś ci polecił dobre jedzenie które powinno się jeść z jakimś odpowiednim sosem ale jak sos ci nie smakuje to nikt cię nie zmusi żebyś ten sos jadł. Ale w oczach innych ludzi będziesz uważany za kogoś kto ma dziwny gust smakowy i tyle.
@@kulapm4549 masz mieszane odczucia, bo jeszcze zaden boss nie wytarł tobą podłogi xd ja przechodziłem ds1 pierwszy raz miesiąc temu i dopiero jak artorias i manus mi najebali to pokochałem te gierke
nie utrudniają a grają na powiedzmy normalnym poziomie trudności sorry ale gdy jest sytuacja gdzie ty przyzywasz sobie summona a on solo zaklepuje bossa no to jednak jest baby mode
Odnosząc się do pytania Kiszaka, 27:30, dlaczego summony są / były zabronione na no hitach / hitlessach. Odpwiedź: bo to są tryby gry utworzone przez społeczność, która ma prawo bawić się tak jak lubi,a więc może tworzyć dowolne zasady gry. Podobnie jak z modami do gier, które rządzą się swoimi prawami, bo zostały stworzone przez społecczność, która ustala zasady zmodyfikowanej zabawy. Summony są jedym z domyślnych, oficjalnych narzędzi stworzonych przez FromSoftware. Można się nimi bawić lub nie. Natomiast model zabawy no hit / hitless to pomysł graczy, którzy po raz kolejny udowadniają, jak wspaniałą i złożoną jest gra Elden Ring.
- Używanie przyzwańców
* Beee, granie na easy modzie! fuj!
- Budowanie builda pod broń która zabija bossa na 3 strzały
* Tak, jestem hardckorowym graczem soulsów xD
I tak się toczy to koło
na 3 strzały w podejściu nohit XD Cymbale xd
@@panjupikx To jak przechodzę w przyzwańcami na podejściu nohit to już mogę być hardcorowym graczem, cymbale?
@@LKubustion z idiotą nie pogadasz no tyle mogę ci powiedzieć xd jesteś pizdą zwyczajnie w świecie po prostu no tak wygląda świat są gorsi są lepsi -,-
@@LKubustion pograj w jakieś mmo szybko zejdziesz na ziemie kolego xd
@@panjupikx zacznij używać mózgu zanim coś napiszesz, to przestaniesz pisać takie bzdury, kolego
Ten film tego typa jest tylko po to aby pogłaskać po główce leniwych i słabych graczy mówiąc "nie, nie jesteście słabi to oni się na was uwzięli". To jest dla tych co myślą, że są dobrzy ale prawda jest inna i nie mogą tego zaakceptować bo świadomy słaby gracz doskonale wie jaki jest i nie ma z tym problemu.
Dokładnie tutaj gościu zrobił materiał tylko dla tych co boli ich dupa jeśli ktoś powie prawdę że są słabi, słaby i świadomy gracz nie będzie się oburzał bo wie że nie ma to sensu a zdanie reszty go nie obchodzi co jest prawidłowym podejściem.
Poruchalibyscie chlopaki, bo przykro sie to czyta
To tak jak niektórzy nie potrafią jeździć manualem samochodem bo mają automat i uważają, że są świetnymi kierowcami xD
@@vexter1653a mnie boli dupa jak ktoś płacze, że ktoś chce aby do gry dodać poziomy trudności :D jeden zagra na normalu, drugi na trudnym, trzeci na multi który jest najtrudniejszym trybem gry, a wszystkie solo gierki to gry dla dziewczynek. Chciał bym was zobaczyć w walce na ringu z zawodowym bokserem :D bo przecież poziomy trudności są dla leszczy, i trzeba odrazu zaczynać od najtrudniejszego bo się popsuje odbiór wpierdolu XD.
@@1986Lupos dobrze dziewczynko już lecę ci po maść na ból dupy bo widzę że piecze równo, chciałabyś może do tego jeszcze frytki i piwo ? Może tylko udajesz że nie zrozumiałeś tego co napisałem albo co powiedział Kiszkak albo faktycznie nie zrozumiałeś co jest jeszcze gorsze, w obu tych przypadkach zalecam zrobić rozpęd, pochylić głowę do przodu a następnie zrobić na pełnej prędkości spotkanie głowa-sciana bo i tak nie jest ci do niczego potrzebna, zanim coś napiszesz to naprawdę się zastanów bo to nie przedszkole a tutaj nie siedzą dzieciaczki co pozwolą sobie wejść na głowę.
Kiszak ogladajacy Kiszaka i mowiacy, że "typ dobrze gada" to złoto 😂
dowiaduje sie o klubie fanow whisky w moim miescie; przychodze na ich spotkanie; nudza cos beczkach i torfowiskach zamiast sie sie napic; w koncu konsumpcja
ja: - ej, dolejcie mi coli
Whisky bez coli, jest jak Elden z summonami. Totalnie bez dobrego smaku.
41:15 Mateusz wg mnie dobrą analogią do tego co mówisz będzie pewne porównanie kulinarne. Mianowicie w Skandynawii spożywa się coś takiego jak kiszone śledzie (Surströmming ). Po otwarciu puszki takich śledzi można się porzygać. To jest taki smród jakby ktoś Ci brudną pieluchę na twarz położył. Ogólnie jest to swego rodzaju lokalny przysmak. ALE okazuje się, że taką potrawę trzeba umieć właściwie przyrządzić. Po pierwsze puszkę należy otwierać pod wodą, np. w misce z wodą, żeby gazy które się ulatniają nie śmierdziały. Kolejno takie śledzie podaje się z pieczywem, kwaśną śmietaną, cebulą i gotowanymi ziemniakami i wtedy tak przygotowana potrawa może smakować o wiele lepiej. Fakt to wciąż nie jest potrawa dla każdego, ale jeśli ktoś pokaże nam jak KONSUMOWAĆ (to ważne słowo w tym miejscu) taki produkt może się okazać, że realnie bardzo nam zasmakuje. Teraz wyobraźmy sobie, że pojawia się grupa ludzi, którzy mówią:
"Ej ale po co te śledzie w ogóle kisić. może lepiej podać je świeże lub tylko zamarynowane w soli przez 3 dni".
To zabija totalnie ideę pierwotnej potrawy.
Wracając do soulsów. Ludzie mają problem, że soulsy są jakie są i nie potrafią zrozumieć, że te osoby, które urzekły te gry pierwotnie, trzymaja się przy tej marce ze względu na ich pierwotny smak i oburza ich to, że przychodzą tacy delikwenci i mówią "przestańcie kisić te śledzie bo one są niesmaczne, my je chcemy tylko marynować". Nie rozumieją, a wręcz nie chcą przyjąć do wiadomości, że tym sposobem co prawda dostaną śledzia, ale to już będzie zupełnie inny śledź tym samym pozbawiając amatorów tej potrawy ogromnej przyjemności :/ Jeśli chcą mieć śledzie marynowane nic nie stoi na przeszkodzie żeby zamarynowali swoje, ale niech nie psują potrawy, która ma swoich smakoszy.
Ze złej strony patrzysz każulu, otwierasz puchę pod samym nosem i delektujesz się zapachem. Potem zżerasz śledzie i zapijasz je wodą z puszki. W Twoim porównaniu otwieranie pod wodą, ziemniaki i śmietana to są właśnie summony. Leszczu. Twórca śledzi zaprojektował je tak żeby je jeść a nie sobie je ubarwiać cebulką.
Twoje porównanie jest mega mocno nie trafione, a nawet jest zupełnym przeciwieństwem tego co chciałeś osiągnąć ;)
@@montv2 jeśli patrzysz z tej strony to z całym szacunkiem ale również nie masz racji. Mateusz wielokrotnie podkreślał, że soulsy nie są trudnymi grami, a wymagają jedynie czasu poświęconego na ich opanowanie, tym samym moje porównanie jest trafniejsze niż Twoje. Tak samo jak śledzie kiszone wymagają pewnego czasu na ich przyrządzenie, tak solsy wymagają czasu na ich opanowanie. Jeśli interesują Cię challange'e typu no hit, no damage itp śmiało opierniczaj śledzia prosto z puszki. To co proponują robić ludzie którzy jojczą na kiszaka to chcą zalać śledzia keczupem by nic było czuć.
Btw jeśli chciałeś mi dogryźć nazywając mnie casualem (bo zakładam że tym właśnie jest "każul") to jak kulą w płot kolego, równie dobrze mógłbyś mnie nazwać brunetem. Mnie rzeczywistość nie gryzie w zad, ja ją akceptuję.
@@marcel2455 Przechodzenie no hit raczej porównałbym do jedzenia śledzia z puszką, albo lżej do otwierania puszki zębami czy kamieniem. To robi pewnie jakiś promil graczy czy tam jacyś streamerzy którzy mogą się tym pochwalić. I pisałem to bardziej prześmiewczo bo mi ogólnie szczerze zwisa kto jak gra ;) Chociaż chyba robienie no hita uważam za dużo bardziej pojebane od przechodzenia gry z summonami.
Najgłupszy kometarz do najgłupszego kometarza. Fan gry wyjśnia jak przechodzić grę którą przeszedł x razy na x różnych sposobów. To może za pierwszym przejściem gry aby mieć już pierwsze doznanie najpełniejsze ogarnij tytuł bez używania broni, na gołe piąchy a nie jako piąte czy dziesiąte wyzwanie jakie sobie założyłeś i w pewnym sensie nauczyłeś się gry
Temat summonów i ułatwiaczy w Eldenie i innych trudnych grach można przenieść na symulator F1. Czy gracza, który jeździ ze wszystkimi asystami można nazwać dobrym graczem? No nie, jest chujowy. Bo chłop może przez pół roku jeździć z asystami i gówno wiedzieć o fizyce opon, taktyce brania zakrętów, on jeździ za kolorową linią - zielona jedziesz, czerwona hamujesz. I taki ktoś może wygrywać całe sezony, ale gwarantuję, że jak mu wyłączysz kontrolę trakcji i asystę linii jazdy, to pierwszy zakręt i leci w żwir (o ile w ogóle uda mu się ruszyć bez poślizgu). Bo on nie gra w symulator bolidu, tylko w Candy Crush Saga na kółkach, patrzy na kolorki i se myśli "ale ja jestem zajebisty".
O to dobry przykład.
Racja, w eldenie odpowiednikiem linii wyscigowej będą summony, z kolei odpowiednikami systemu abs, kontroli trakcji i automatycznej skrzynii biegów są - golden vow, flame grant me strenght i flask of wondorous physick
No tak i jak ktoś pamięta początki soulsów na reddicie np. to już tam było głośno i często mówione, że używanie summonów to przyspieszanie i ułatwianie sobie gry, która jest stworzona by być wyzwaniem. A teraz i tak przychodzą Maćki którym pierwszym soulsem jest elden i się dziwią, że jak to tak summony to tryb łatwy?!
"i se mysli ale jestem zajebisty" i to was boli? Urojenie, ze inni (tak jak wy) pompuja sobie ego przejsciem gry?
@@grzegorzzimodro9884 Jak nie lubię grać w strzelanki, to wtedy nie gram w strzelanki? Jaki jest sens w ogóle grać w gatunek souls-like, który z definicji odpowiada za wysoki poziom trudności, a potem zignorować te "trudności" i mieć pretensje o to, że ktoś w Internecie nazwał taki proces "easy mode". No wtf. Skoro nie szukasz wyzwań w grze, to omijaj te gatunki szerokim łukiem. Nikt tu nie ma pretensji o to, że sobie coś ułatwiłeś - tylko każdy mówi o tym, że jest to zupełnie inne doświadczenie. Wtedy oburzony gracz (który grał z ułatwiaczem) przychodzi, bo czuje się obrażony i wypisuje tego typu bzdury.
Odbijając piłeczkę, odzwierciedlając Twój mindset - sarkastycznie napiszę: Czemu w ogóle grasz w gry? Nie rozumiem, po co ta strata czasu. W wolnej chwili to lepiej zainwestować w siebie, pofarmić nadgodziny w robocie i zgarnąć więcej kaski albo wyjść na miasto. To jest prawdziwe spędzanie wolnego czasu, a nie gry. Co Ci da napisanie komentarza pod filmem Kiszaka albo granie w gry w normalnym życiu? Gówno to da. Nie rozumiem.
Pozdro.
edit: chłop usunął komentarz ze wstydu chyba XD jbc. pisał prawie identyczną wiadomość to tej mojej (sarkastycznej), ale o wyzwaniach w grach.
Wydaje mi się, że ludzie w trakcie tych wszystkich dyskusji zapominają o podstawowych faktach i wznoszą się na wyżyny analiz, podnosząc takie tematy jak Wizja autora, dedykowany styl gry, filozofia gamedesignu itd. Finalnie jednak każda gra to biznes i nawet jeśli Miyazaki jest najczystszą duszą w wszechświecie to wciąż będzie chciał zarobić więcej kasy aby móc tworzyć więcej i lepiej.
Fromsoftware zaczynając z DemonSoulsami uderzyło w niszę w której siedziała. Była to grupa hardkorowych graczy którzy oczekiwali wyzwania i potrzeby zaangażowania w grze (Armored Cory to poezja to piękne preludium). Wraz z sukcesem odniesionym przez kolejne części DarkSoulsów i spinoffów pula graczy hardkorowych się powoli kończyła. Powołam się na starożytną technikę statystyk z dupy i stwierdzę, że przy 3 DarkSoulsach osiągneli górny próg hardkorowych graczy tzn., że więcej ich już nie bedzie. I dlatego kompletnie mnie nie dziwi, że Elden Ring na poziomie generalnego designu został stworzony z funkcjami które ułatwiają grę jeszcze bardziej. Ich kolejna gra po prostu musiała być dostępna puli graczy większej niż tylko hardkorowej. Finalnie stworzyli produkt który spełnia potrzeby zarówno hardkorowej bandy jak i nowych ludzi którzy słyszeli legendy o SoulsLikach.
Niestety hardkorowcy oburzyli się bo chcieli coś bardziej trudnego, a casuale oburzyli się bo wciąż za trudno finalnie tworząc z Elden Ringa teoretycznie produkt dedykowany nikomu. Fromsoftware na pewno jest tego świadome po tych wszystkich recenzjach, opiniach i esejach. W związku z czym tworząc DLC mieli 2 opcje albo brnąć w casualisacje albo wrócić do łask ich core audience. Wybrali to drugie co mim zdaniem jest dobrą decyzją ale to historia na inny komentarz. Finalnie jednak ważne jest to, że z perspektywy biznesu, fromsoftware będzie musiał casualisować kolejne gry, jeśli chce się rozwijać biznesowo.
Do czego więc zmierzam? Całe te dysputy mogą doprowadzić do sytuacji, że część graczy która zaczęła drogę w stronę hardkorowyzacji bardzo szybko z niej ucieknie, bo są tępieni na każdym kroku, za to że okres adaptacyjny ułatwiają sobie tymi funkcjami stworzonymi właśnie dla nich. Kiszak ma racje, że ma prawo mówić co uważa i opinia jakiegoś streamera nie powinna wpływać na to jak ktoś gra. Jednocześnie zapominając o tym jak kruche potrafi być ludzkie ego i nawet zabierając im tą fantazje poczucia z pokonania ,,naJTruDniEjsZEj" gry na rynku zabieracie sobie przyszłość jaką mógłby stworzyć Miyazaki z większą kasą i większym OTP.
Paradoksalnie próbując promować swoją pasje, zabijecie jej potencjał na wzrost.
Może się mylę,
może pierdole,
miejmy nadzieje,
że tak jest.
W mojej opinii graczy zabolało tylko to, że jak wykorzystasz summony do walki to są nazywani "casualowymi". - No bo jak to, przeszedłem ER, trudną grę, a ty mi mówisz, że jestem niedzielny?
A ja tam wole być Casualem i gram sobie z summonami, jakoś nie przeszkadza mi że gram w to jak pizda XDD
@@AtomowyGlonojadNo i gitara i to szanuje bo przyznać się do słabości trzeba mieć jaja.
Później spróbuj bez nich a zobaczysz że warto.
Przeokrutny incydent kałowy. Nie jestem graczem soulsów, ale chętnie spróbuję zagrać tak jak Ty czy Maciejczak polecacie. Dlaczego? Bo rozumiem jak to działa. Dużo gram w Europę Universalis IV i to oczywiste, że jakbym zagrał multi pvp z gościem, który trzeci raz włączył grę to bym go dojechał przed 1500 rokiem. Nie wynika to z mojej biologicznej wyższości, a z faktu, że wiem co i kiedy kliknąć, na co wydawać punkty, jak ułożyć armię, znam ukryte mechaniki gry etc.
Z drugiej strony, jakbym zagrał z prograczem który ma w to 10k godzin to ja bym dostał lanie w godzinę. Tak działa świat
Też chcę poczuć uczucie ukończenia maratonu biegowego ale potrzebuje ułatwienie więc 99.9% dystansu ukończę w samochodzie,niech każdy poczuje radość z ukończenia maratonu,niech więcej ludzi czerpie radość z maratonów
Okej, chciałem przeprosić za moje poprzednie komentarze. Po przeanalizowaniu wszystkich argumentów za i przeciw jednak przyznaję rację Kiszakowi w kwestii summonów (wcale satysfakcja z walki z Radagonem, którego nawet jeszcze nie pokonałem, ale mam mega fun z uczenia się jego movesetu i powolnej obserwacji progressu jaki robię nie miała z tym nic wspólnego xD)
18:10 Osobiście uważam, że nie powinno się porównywać produkcji single-player do gier esportowych. Te drugie są z definicji nastawione na rywalizację z innymi, podczas gry te pierwsze polegają głównie na walce z samym sobą. W LoLu i CSie odpalając grę automatycznie jesteś otoczony bańkami lepszych oraz gorszych i dokładnie na to się godzisz wchodząc do rozgrywki rankingowej. Tu twoim celem jest BYCIE LEPSZYM OD DRUGIEGO GRACZA.
Z kolei w przypadku gier singlowych, twoim celem jest UKOŃCZENIE DANEGO TYTUŁU. To trochę jak klasyczne przebiegnięcie maratonu. Musisz dobiec do mety i dopiero wtedy możesz czuć się usatysfakcjonowany. Wiesz, że gdzieś obok biegną inni zawodnicy, ale skupiasz się na tym, żeby ukończyć trasę. Czy zrobisz to w 4 godziny, 5, 6, czy nawet 8 - bez znaczenia. Liczy się to, że przejdziesz go do końca i to z tego powinieneś być dumny, bo pokonałeś defaultowe wyzwanie przygotowane przez twórców. Potem możesz narzekać, że ten odcinek był za bardzo pod górkę, tu słońce za bardzo świeciło, tu za daleko były od siebie stoiska z wodą, możesz wymieniać reporterce wszystkie aspekty które sprawiły ci trudność i co twoim zdaniem powinno być zrobione inaczej, ale koniec końców dopisujesz sobie to zwycięstwo na swoje konto, bo zwyciężyłeś z samym sobą. Problem pojawia się, kiedy po dobiegnięciu na metę obok stoi ktoś słyszący twój wywód, dodatkowo zasypujący cię słowami: "no dobra, ukończyłeś wyścig, ale co z tego skoro obok jest podium najszybszych zawodników i wcale tam nie stoisz, a tak w ogóle to nie doświadczyłeś tego co ja, bo biegłeś w profesjonalnym stroju przygotowanym przez organizatorów, a ja na starcie zdecydowałem się zdjąć buty i co kilometr robić 10 pompek, zatem jesteś gorszy i nic nie wiesz o biegnięciu maratonu". Pomijam oczywiście mameje, które zrezygnowały w połowie i żalą się, że to wina organizatorów, bo ten bieg to powinien być na 20km, a nie 42km, bo to po prostu oznacza, że to jeszcze nie był ich czas i muszą coś zmienić w swoim nastawieniu. Ale we wcześniejszym przykładzie - obaj ukończyliście wyścig. To jest sytuacja, w której 0-1 skala jest jak najbardziej wskazana. A to, że profesjonalni wyjadacze postanawiają wyjść poza te ramy aż do 1,1... 1,2... to tylko i wyłącznie ich sprawa, bo ty nie brałeś udziału w tej konkurencji, a jesteś do niej porównywany.
Uważam też, że obie strony są tutaj w błędzie. Zarówno ci, którzy szukają akceptacji u profesjonalistów, aby ci poklepali ich po plecach i przyznali że są z nich dumni, jak i ci, którzy na siłę poszerzają innym standardową skalę przygotowaną przez twórców, może nawet nieświadomie umniejszając osiągnięciom kogoś innego, bo sami zaznaczyli sobie sufit o wiele wyżej. Nie każdy ma taką samą mentalność, nie każdy potrzebuje sobie ten sufit ciągle przesuwać i wreszcie nie każdy chce rywalizować z innymi, co nie znaczy, że te rzeczy to coś złego. Jest to też pewnie kwestia tego, że jakiś casual zabłądził i trafił do grupy wyjadaczy, którzy podstawowy etap mają już dawno za sobą i obracają się w swoim zamkniętym gronie, a najgorzej kiedy taki ktoś trafi jeszcze na prosa, starającego się go przekonać do próby podwyższenia sufitu twardą ręką, nie szczędząc przy tym ostrych słów i emocji. Osobiście uważam, że 70% osób po czymś takim się odbije, a pozostali faktycznie posłuchają i potem przyznają rację. Niestety nikt nie ma tu 100% racji, bo jedni na siłę szukają akceptacji, jedni na siłę umniejszają profesjonalistom, inni na siłę umniejszają casualom, a jeszcze inni zwyczajnie błędnie ocenili grono do którego dołączyli i zbyt późno zorientowali się, że są przytłoczeni wyjadaczami będącymi 10 poziomów wyżej i nie do końca się odnajdują.
Komentarz złoto.
Korzystanie z summonów na pierwszym podejściu to jak brać rower na maraton. Niby ukończyłeś, ale tak naprawdę nie osiągnąłeś nawet połowę tego co biegacze. Ja póki co jestem casualem jak cholera w przypadku soulsów, a postanowiłem zrobić przejście bez armora oraz summonów i mam większą frajdę niż z robienia bossów np. w Valheim (Tam bossy dosłownie można zrobić szybko pierwszą lepszą bronią).
Elden ring był moim pierwszym souls likeiem i używałem summonów bo zwyczajnie nie znałem idei soulsów przeszedłem tak grę 2/3 razy i potem zagrałem w sekiro gdzie nie było takich ułatwień i potem wróciłem do eldena i zrobiłem runa bez summonów i uważam że ten run był dużo lepszy od tamtych z summonami bo w ogóle nie uczyłem się bossa tylko rozkiniałem jak go zbrutefrocować a bez summonów doceniłem jak świetnym bossem był np godfrey teraz przechodzę DLC bez summonów Radahn mnie bije już 5 godzinę i jest zajebiście
Wszystkim summoniarzom życzę aby wyhodowali jaja jak Mijagi i potrafili się przyznać do własnej "słabości". Nie ma w tym nic złego.
"I want to preface this by saying I absolutely suck at video games. So my approach or play style was to use everything I have at my disposal, all the assistance, every scrap of aid that the game offers, and also all the knowledge that I have as the architect of the game… the freedom and open-world nature of Elden Ring perhaps lowered the barrier to entry, and I might be the one who's benefiting the most from that, as a player, more than anyone else." -Hidetaka Miyazaki
Przeszedłem tydzień temu po raz pierwszy dark soulsy 1 i dzięki niej wiem, że wyjdę z depresji.
na Malekicie zginąłem z 50 razy.
Rok temu bym się popłakał, odinstalował grę i stwierdził że Jest chujowa.
Zamiast tego zdjąłem zbroję aby było trudniej i zabrałem się do roboty.
Zajęło mi to tydzień.
Nikt i nic nie odbierze mi dzikiej satysfakcji jaka przychodzi po osiągnięciu czegoś, co wydawało ci się niemożliwe.
Gdybym przeszedł przez grę summonami, zawsze już bym miał świadomość z tył głowy, że byłem za słaby.
+1
mi po zdjęciu zbroi jakoś prościej się grało XD
@@este6558 Nosiłem lekką zbroję ważącą mniej niż 25% udźwigu i roll się nie zmienił, jeżeli to podejrzewasz.
@Kiszak
Pozwolę sobie na krótki wstęp, moim pierwszym soulsem był Elden i przeszedłem go na summonach. Aktualnie mam w nim 300h i Radahn poległ już solo (oczywiście po paru godzinach) i sprawiło to mega dużo frajdy. Dodatkowo ogrywam DS1 (props dla Ciebie za zachęcenie) i mam 100h w bloodborne (elo ok. 2500).
Słuchając całej "dramy" summonowej uważam że to jest wielki misunderstanding.
Ja widzę to tak tak, że w eldenie jest mnóstwo poziomów trudności:
1. Mimic + summony graczy + overleveled + op build
2. Mimic + overleveled + op build
3. Overleveled + op build
4. Op build (magia niby łatwiejsza, ale przykładowo rellana była dla mnie prostsza z Golden vow i flame give me strength z wielką pala niż night kometą)
5. Zwykły build bez dopalaczy
6. Bez amora
7. No death
8. No hit
9. Sl1
I moim zdaniem tylko to zależy od konkretnej osoby gdzie sobie zaczyna i czy ma w ogóle chęci "iść dalej" (Ja osobiście ją mam).
Ta rozpiska ma na celu pokazania tego, że cała dyskusja jest totalnie z dupy, bo Ciebie może np. Irytować że ktoś gra z mimiciem, summonami itp., bo nie przezywają w całosci gry, a jakiegoś łba co zrobił No hita też może irytować że przechodziłeś dodatek z Golden vowem, flame give me strength czy z bronią z dużą szansa na staggera.
Dodatkowo imo to nie jest w ogóle najważniejsza rzecz w tych grach, bo to fabuła mi osobiście sprawia największą radość. Przykładowo quest Igona z dodatku mnie zajebiscie ubawił, a gdybym go nie wezwał na walkę z Baylem (abstrahując od faktu że chuja w niej robił) to nie odkryłbym całej historii.
Reasumując, zachęcajmy, pokazujmy różne możliwości, ale niech każdy gra jak chce.
LUDOS
Jako noob soulsowy nie uważam tej gry za trudną. Po prostu nie można grać na pałę. Trzeba uważać cały czas i być na maksa skupionym. Tak jak z oglądaniem jakiegoś zawiłego filmu vs oglądanie mody na sukces.
dodam jeszcze że trzeba wyciągać wnioski z swoich błędów
Zwyczajnie gra w starym formacie tworzenia gier
@@Muhammad_Sumbul555 dokładnie. Jak zacząłem grę to od razu miałem skojarzenia z grami na NES typu Mario czy contra. Co chwilę ginales i od początku, aż w końcu opanowywales dany sektor do perfekcji i gra szla dalej. ❤️
Ja też jestem noobem, a jakoś w tydzień udało mi się przejść DS3 i uważam że ta gra nie jest tak trudna jak każdy gada
@@MrKaFapodstawka jest faktycznie w miare "łatwa", poza kilkoma momentami, trójka się robi trudna w DLC. Jak jeszcze nie grałeś to koniecznie ograj, najlepsi i najbardziej wymagający bossowie są właśnie tam
Ok, obejrzałem cały materiał. Cała afera o "rzekomym" umniejszaniu czy też montowanie filmu który przedstawia, że Kiszak umniejsza wraz z graczami chęć zagrania w gry Soulsowe i Soulsopodobne są Kuriozum. Osobiście przyznam się nie grałem w Eldena nie grałem w DS-a 1, 2, 3. Jedynie to Jedi Fallen Order i przymierzam się do BloodBorn-a oraz Lies of P. W 2021 kupiłem Sekiro ze względu na klimat Japonii oraz cudowny system walki, gdzie jak słyszałem mnóstwo dźwięczącej stali wprawiało mnie w dreszcze. Przyznaje odbiłem się jak piłka od poprzeczki. Wróciłem w tym roku, dokładnie 2 tygodnie temu. Gram w Sekiro z różnymi emocjami na czele z w*********, dlaczego? Bo widziałem jak znajomi grają. Jeden ze znajomych podsunął mi Kanał Kiszaka. Zacząłem oglądać o BloodBornie, o Sekiro, DS-ach i stwierdziłem sobie, muszę znowu spróbować bo się da to zrobić. To tylko my jesteśmy odpowiedzialni za to, że chcemy się nauczyć, to my chcemy zagrać jak to zrobimy to jest nasza sprawa. Jak ktoś będzie chciał to przejść na "wyższym" poziomie, Super jak ktoś się odbije życie może spróbuje znowu tak jak ja. Naprawdę nie róbmy gier służących tylko po to, by gra głaskała Nas po głowach. Zgadzam się z Tobą @Kiszak jak i z całą społecznością tutaj zebraną. Zajebistą robotę robicie pod względem zachęcania oraz pokazu co można osiągnąć samym zawzięciem i determinacją. Nadmienię tylko, że gry wyścigowe też się dzielą na różne Arcadowe, Simcadowe oraz symulacyjne rozgrywki. To też trzeba zmienić? Może z symulatora trzeba zrobić MarioKarta. Gracze obudźmy się, gry są po to by Nas wprowadzać, dawać Wam wyższe umiejętności, uczyć bawić i rozwijać oraz zachęcić do poznania świata przedstawionego. Tak jak książki, wyjazdy i poznawanie kultur. Trzymajcie się Panie oraz Panowie i jeszcze raz naprawdę genialną robotę robicie pokazując graczom, że się po prostu da to zrobić coś co na pierwszy rzut oka jest nieosiągalne.
Ja nie umiem grać, ale często mnie tak interesuje historia danej gry, że pobieram mody by mieć łatwiej. Często używam poradników, by nie pominąć żadnej notki, która dopowiada co się wydarzyło. Często gram parę razy, by zobaczyć każde zakończenie. Dla mnie gra to opowiedzenie ciekawej, angażującej historii. Coś jak interaktywna książka.
Inni robią wyzwania, inni podziwiają widoczki.
Jezu, jak ktoś ma problem z trudnością to niech se mody pobiorą, a nie płaczą xD
A nie wymuszają, by każdemu było prosto jeezu.
Mnie lies of p wkurwiło, bo kupiłam grę dla fabuły, a tu mnie zaskoczył soul like i pół roku spróbowałam pokonać jednego bossa. My bad, nie dla mnie i pobrałam mody. Po prostu.
Smutny ale prawdziwy znak czasów. Ludzie cierpią na taki jakby strach przed tym że nie zdążą skonsumować wszystkiego co się na rynku pojawia (news flash - nigdy nie da się zobaczyc i ograć wszystkiego). Takie głupie myślenie, że skoro "mam pracę, rodzinę, obowiązki, mogę pograć tylko godzinkę dziennie" to wolę przelecieć wszystko na szybko bez wnikania i zgłębiania tematu zamiast wgryźć się w trydny tytuł i poświęcić mu więcej niż 2 tygodnie...
Takie głupie podbudowywanie ego. Na koniec roku taki kolo usiądzie przy podsumowaniu, podliczy że ukończył 20 gier w tym 3 soulsy. Sam sobie uściśnie rękę, poklepie po plecach i powie do lustra "ale jestem zajebistym graczem" 😅🤷
A potem pójdzie płakac na forum, że Miyazaki musi dodać summony do Demon's Souls bo on chce to "przejść" 😂
Ludzie ogarnijcie sie przez 7 miesięcy odbijalem sie od godskin duo w sumie jakieś 60 h ingame i tak mogłem se przyzwac summona mogłem se przyzwac kolege moglem skopiowac op build z yt czy nawet sprawdzić jak ich cheesować ale tego nie zrobilem bo zdaje sobje sprawe jaka głębsza nauka leży w soulslikach rozumiem że dzięki grze moge sie też czegoś nauczyć a czego uczymy się z soulsów że dzięki dyscyplinie i samozaparciu mozemy dokanć niesamowitych żeczy i jest to nauka na całe życie ale nie mam problemu do nikogo kto tych mechanik używa lecz jestem świadomy że traci on w ten sposób pewien kluczowy aspekt rozgrywki i wydaje mi sie że kiszak też nie ma do was żadnego problemu poprostu chce żebyście odkryli to piękno kryjące się w tych grach
You cheated not only the game, but yourself. You didn't grow. You didn't improve. You took a shortcut and gained nothing. You experienced a hollow victory. Nothing was risked and nothing was gained. It's sad that you don't know the difference.
Uwielbiam tą pastę i jak bardzo wkurwia ona mięczaków
A mnie bawi pompowanie sobie ego przejsciem gierki "w trudniejszy sposob"
@@Balder2137^
Mnie zachęciło to że w tej grze że jest trudniej. Nigdy nie gralem w Soulsy, zawsze się dziwiłem co tu ludzie tak chwalą te mechaniki walki itd.
Przecież w W3 i innych assasynach też ma się fikołki, odskoki, rachu ciachu itd.
No ale teraz jak już trochę pograłem to widzę tą różnice. Soulsy posiadają mechaniki walki, a takie wieśki jej poprostu nie mają.
Nie rozumiem podejścia że ludzie chcą by wszystko było dla wszystkich. Jeszcze z 20lat takiego podejścia do życia (bo to występuje w różnych dziedzinach, nie tylko w grach) i się zatrzymamy w rozwoju jako ludzkość.
Jak tak tego słucham, to dochodzę do wniosku, że wszystko rozbija się o niedopowiedzenia i inne rozumienie słów. Kiszka mówiąc "jesteś gorszym graczem" ma na myśli "jesteś gorszym graczem w Soulsy" co jest prawdą. Ci którzy się oburzają słyszą "jesteś gorszym graczem w ogóle, gorszym graczem komputerowym". Posługując się analogią to jest tak jakby zawodowy pływak, który postanowił wziąć udział w zawodach w bieganiu i przybiegł ostatni usłyszał "jesteś gorszym sportowcem", a przecież gorszym sportowcem nie jest. Jest gorszym biegaczem, za to lepszym pływakiem. Podobnie ktoś kto specjalizuje się w strategiach turowych może być beznadziejnym soulsiarzem (choć chce w to grać mimo wszystko), za to wybitnym strategiem. No chyba, że jesteś całkowitym casuslowcem we wszystkie gry, wtedy tak, jesteś gorszym graczem XD (nie mylić z gorszym człowiekiem, co mam wrażenie często jest tak odbierane). Niby wszyscy mówimy tym samym językiem, jednak prawda jest taka, że każdy z nas ma swoją zbiasowaną osobistymi doświadczeniami wersję. Warto zawsze się zastanawiać czy aby na pewno zrozumieliśmy, co ktoś inny chciał przekazać.
Utrudniasz sobie życie.
To proste, padaja teksty w stylu "robiac X jesteś gorszym graczem/kimkolwiek" i pewni ludzie odbieraja to jako obelge.
Mimo że granie na easy mode jest z definicji oznaka bycia słabszym, ktoś kto jest super np w jakaś gierke nie gra przecie na easy mode.
Niestety po usłyszeniu obelgi mózg im sie wyłącza.
Skutki masz np na tym filmiku.
Obiektywnie rzecz biorac nikt nie wie o co im chodzi i czemu w ogóle obchodzi ich że ktoś ich nazwał lamusami w gierke.
Jak to ich tak dotyka to niech graja bez ułatwień i essa.
Ale takich rozkmin nie sa w stanie podjąć bo jak pisałam pare linijek wyżej "mózg im sie wyłączył".
Dziś tych tzw "płatków śniegu" jest pełno.
Grając pierwszy raz w Lies of P, użyłem raz summona na biskupie. Miałem wrażenie, że oszukuje bo walka była giga prosta wtedy. Stwierdziłem, że nie ma oszukiwania i zacząłem grę od nowa.
ESSA
Kurna zwykle nie pisze komentarzy ale teraz czuję że po prostu muszę. Bo cała afera summonowa dała mi do myślenia. Sam przeszedłem Eldena zanim poznałem twórczość Kiszaka i przeszedłem go typowo po casualowemu. Z mimikiem i bluźnierczym ostrzem i myślałem że luz bo każdy tak przechodzi. Ale przez Kiszaka zagrałem w DS1 i moje podejście zupełnie się zmieniło. Bo emocje gdy jesteś z bossem sam na sam są o wiele mocniejsze. Czujesz większą presję i jest więcej okazji żeby się przez to wywalić. A walka z ONS to złoto bo presja jest jeszcze większa. Walczysz sam z dwoma przekoksami i musisz sobie dać radę, a gdy ci się to uda to satysfakcja jest nieskończona. Sam uważam ONS'a za najlepsze przeżycie gamingowe w moim życiu i wiem że bym tego nie przeżył gdybym pokonał ich z pomocą. Tak samo teraz przechodzę Eldena bez summonów bo rzeczywiście czuje że coś mnie w tej grze ominęło. I co? Grając sam mam zupełnie nowe wnioski z gry i zaczynam analizować dokładniej projekt samej gry. Zaczynam pisać notatki po walce z bossem. I aż kurna mam ochotę stworzyć z tego coś więcej. Widzę teraz ile straciłem grając summonami. Ile przeszło mi koło nosa. No cóż może z moich notatek stworzę coś więcej bo aż mam się ochotę podzielić ze światem moimi spostrzeżeniami. Takie to cholerne echo wydarzeń. LUDOS!!
Problem leży między innymi w tym, że ludzie nie potrafią przyjąć od kogoś, że są w czymś słabi. Zawsze muszą do tego coś dodać, "a bo on się wywyższa", "ja tak gram bo jestem taka opcja. W czym masz problem?" Może tych dwóch panów pomoże.
Seneka:
"A to, co nazywamy zniewagą czym jest? Żartują z mojej łysej głowy, słabych oczu, chudych nóg, wzrostu. Jakąż zniewagą jest mówienie o tym, co oczywiste?"
Ryan Holiday:
"Wielkość czlowieka uwidocznia się jedynie wówczas, gdy doświadcza przeciwności. Nie martw się o to, czy będzie trudno. Będzie trudno na pewno. Skup się na tym, że ci to pomoże. Dlatego nie musisz się bać. Siniaki i blizny stają się zbroją. Wysilki stają się doświadczeniami. Czynią. nas lepszymi. Przygotowały nas na tę chwile, a ta chwila przygotowuje nas na chwile, które są przed nami. To przyprawa dzięki której zwycięstwo tak dobrze smakuje. Gdyby to bylo proste, wszyscy mogliby to zrobić. Gdyby wszy
scy to zrobili, ile byloby to warte?"
A tu bonusik ode mnie:
Jak nie masz czasu na gry to nie graj kurwa. Najlepiej nic nie rób i płacz w poduszkę essa
Mam nadzieję, że za dwa tysiące lat będą to cytowali.
Ogórek jest po to, żebyś mógł go sobie zjeść, ale możesz też wsadzić go sobie w dupę. Każdy może sobie konsumować produkt na swój sposób, ale nie próbujcie wmawiać innym, że wsadzane ogórka w odbyt jest zgodne z jego przeznaczeniem i tak samo fajne. Piękno tych gier polega na stawaniu oko w oko z przeciwnikiem, jeden na jeden. Nauka, cierpienie, a finalnie niesamowita satysfakcja z wygranej. Przywołanie summona, ustawienie się za bossem i walenie go w plecy to easy mode. Jak tak grasz, to jesteś słabszym graczem i musisz to zaakceptować.
Jestem Casualem kurde ale , jak bym grał z pomocnikami to tak jak bym jej nie przeszedł.
Zrobie tyle prób aż to przejdę.
Nie poddam się i nie pójdę na łatwiznę.
Jestem w trakcie robienia SL1 w DS3. Został mi tylko Nameless King do zrobienia. Na Soul of Cinder siedziałem lekko z 8 godzin XD. Nie ma rzeczy niemożliwych, tylko odpowiedni mindset. Jedyne co cię ogranicza to jesteś ty sam. LUDOS
Update: Nameless zrobiony jak bura suka
Ludos
Czuje sie personalnie zaatakowany bo ja tak nie umiem teraz mi zaplac odszkodowanie za straty moralne 😢😢😢
@@celebezz ojejku, wybacz, już przelewam
I całkowicie się zgadzam z Tobą Kiszak. Przeszedłem Elden Ring za pierwszym razem z summonami i zdawałem sobię sprawę że ułatwiam sobie gre. Teraz skończyłem grać w Bloodborn i postawiłem sobię wyzwanie, i dzięki twojemu kanałowi i temu co próbujesz przekazać zacząłem znow grać w Eldena ale bez summonow i czuję swoj osobisty progress i jestem z siebie dumny, staram sie przez to przełamywać swoje slabości, a co do innych gier to już dawno nie grałem na normalu, wszystko ogrywam na poziomie Hard lub wyższym, zresztą to był mój pomysł na przygotowanie sie do grania w soulslike, przygotować sie na frustrację, częste umieranie i przełamywanie swoich trudności i słabości. Rób swoje Kiszaka bo masz wpływ na graczy którzy chcą wyciągać wiecej z gier. Pozdro.
33:05 ,,jak nie chcesz grać u podstawy w ciężką grę to nie graj w ciężką grę’’, co to wgl za argument w kwestii summonów? Jest mechanika do wykorzystania i jak nie chcesz to nie używasz, chcesz używasz, od początku materiału wałkujesz to że nikomu nie mówisz jak ma grać, a potem rzucasz takie zdanie, które neguje jakiś sposób grania, bo Ty tak uważasz, myślę że na tym polega cały problem, Ty zamiast powiedzieć MOIM ZDANIEM granie w taki sposób to zabieranie sobie wyzwania z gry, to zamiast tego rzucasz w aether słowa, które Ty uważasz za oczywiste dla Ciebie, że jest to tylko Twoje zdanie, niemniej wydźwięk jest zupełnie inny, także uważam iż problem leży w tym jak formułujesz to co mówisz, niż realnie wypowiedziane słowa
Pogubilem sie po tej wypowiedzi z graniem na normalu , easy albo hardzie. Przeciez w soulsach granie bez summonow to wlasnie normal, z summonami easy mod, a wyzwania to hard.
Dziękuje, ale mam inne zdanie i co teraz?
Nieco inny punkt widzenia: ja mam tak, że jak za dobrze poznam metę jakiegoś zagadnienia to przestaje mnie to bawić - mam zbyt analityczny umysł i po prostu, gdy znam mechanizmy czegoś zbyt dobrze to mój mózg zaraz to wszystko liczy, a jak wszystko mam przeliczone to.. nie mam z tego zabawy.
Satysfakcję z obliczania rzeczy przenoszę na poziom zawodowy, a jak oglądam film czy gram w grę to się chcę zanużyć w skonstruowanym dziele, tj. na tej zasadzie, że nie musisz mieć doktoratu z fizyki brył kulistych żeby mieć fun z gry w piłkę :)
Długie, ale chuj. Jestem soulsowcem od DS1 na PS3, kocham te gry całym sercem. Przeszedłem Eldena 3 razy - przywołując, na NG+ bez przyzywania i nową postacią od zera bez przyzywania.
Zawsze tak mam, że najpierw chcę w grze zrobić wszystko, zebrać wszystko i chłonąć świat w swoim tempie, dlatego użyłem przywołajek, żeby mi ten świat nie zbrzydł. Później dopiero jak wiem, że znam świat i wszystko zobaczyłem mogę grać challengowo, bo nie czuję presji odkrywcy.
Dopiero niedawno trafiłem na Twój kanał, bo szukałem czegoś związanego z grą. Nie ukrywam, że na początku wkurwiłem się na twoje słowa o summoniarzach - kurwa serio jestem gorszy? Przecież przeszedłem grę bez summonów i tarczy za trzecim razem
Zagłębiłem się w więcej Twoich materiałów. Widziałem film o mamie przechodzącą grę i Ciebie jak męczysz się z final bossem 11h, trochę głupio mi się zrobiło, bo całe DLC przeszedłem w 25h.
Mój trzeci raz był co prawda satysfakcjonujący, ale pierwszego razu nigdy się nie zapomina i w sumie dobrze gadasz. Natomiast może właśnie odniesiesz się do osób takie jak ja, które dopiero za którymś razem kończą grę na normalu czyli przez duchów? Bo tak, summony to easy mode, a gra bez nich jest tym domyślnym trybem.
Dzięki kiszakowi siadam do sl1 w dark souls 1 a po nim do nohita w między czasie przechodze elden ringa i takie pierdolenie casuali typu gra jest za trudna i moge grać sobie jak chce mnie wkurwia graj sobie jak chcesz ale zrozum że ta gra jest u podstaw trudna soulslike to z reguły trudne gry a jeśli weźmiesz takiego "przyzwańca" to psujesz sobie najciekawszy elemtent tych gier jakim są bossy satysfakcja jak została ze mną od pokonania moich pierwszych soulsów czyli dark souls 3 jest nie do opisania nie wyobrażam sobie przejścia ich z summonami szczególnie ostatniego bosa przy którym spędziłem cały wieczór czyli jakieś 4/5 godzin i to uczucie po pokonaniu go jest czymś niesamowitym mam nadzieje że fromsoftware pójdzie w inną strone i zamiast ułatwiac te gry rzuci cegłą w twarz causali którzy płaczą bo sa z pokolenia tiktoka które jest słabe i nie umie przegrywać. Podsumowując git gut widzimy się na polu walki w pogrobnie ludologiczna essa niech będzie z wami
Witam😊 ja jestem tego zdania że każdy z nas of zawsze uczył się danej gry😊 sam kiedyś byłem leszczem 😅 nie potrafiłem pokonać samouczka bossa w DS3 odbilem się od tej gry😊 byłem na tyle zaciętym graczem że wróciłem i zrobiłem każdą grę soulslike do końca 😊 teraz widzę że nowi gracze poprostu nie chcą tej nauki chcą iść na łatwiznę 😊 sam kiedyś nie umiałem grać w soulslike A teraz robię progres 😊 zrobiłem elden ring DS i DS3 bez levelowania 😊 mam dużą satysfakcję z tego jak można iść do przodu😊 popieram zdanie Kiszaka😊
Dzięki Kiszakowi zrobiłem DS bez levelowania oglądałem jego challenge na no hita i mnie tak wzięło 😅
Od dłuższego czasu zbieram się, żeby napisać ten komentarz z powodu mojej dysleksji, ale mam wrażenie, że ta drama z Summonowaniem jest jak drama o to, jak jeść sushi - czy pałeczkami, czy widelcem. Każda normalna osoba wie, że powinno się jeść pałeczkami, ale nikt ci nie zabroni używać widelca. Co z tego, że psujesz sobie doznania?
Sam ukończyłem tylko Dark Souls 3 i wiem, jakie doznania miałem po pokonaniu Tancerki po 86 próbach. Wiem też, co się stało, gdy miałem już dość i poprosiłem kumpla o pomoc z bossami - gra wtedy mi się znudziła.
Robie sl1 w eldenie i jako zakonczenie wyzwania robie malenie. Mam na niej juz ok 500 prob co zajelo mi 8h a wiem ze jeszcze pewnie dluga droga przedemna by ja pokonac ale i tak z kazdej porazki wyjmuje lekcje i mega zabawe daje mi to wyzwanie i za nic nie chcial bym go sobie zepsuc sumonami. Nie moge sie doczekac satysfakcji jak w koncu ja pokonam bo takiego radana robilem 7h i bylo to niesamowite odczucie. Kazdemu polecam sprobowac sobie i przezyc ta piekna podroz i nie psuc ja sobie sumonami. LUDOS
Materiał mega spoko. Najbardziej mnie bawi brak zdania innych osób( a właściwie brak własnego zdania). Ostatnio pod materiałem na żywo pewien gracz się wypowiadał tak(parafrazuję): „co za ameby grają z summonami, tak nie powinno się grać, kiszak mówi, że to są zjeby” Ale oczywiście nie docierały do niego argumenty, że kompletnie nie kuma afery summonowej. Nie kuma, że każdy gra jak chce i kiszak ma wyjebane w to co kto robi. XD
Kiszak jest jedynym człowiekiem który potrafi zmienić 30 min w półtorej godziny, szacuneczek.
Po raz kolejny mogę stwierdzić, że sam przechodziłem Elden Ringa z summonami, a totalnie nie odbieram personalnie tego co mówi Mateusz. Tak wiem, że przeszedłem grę na easy mode. No i...? Nie rozumiem w czym problem. Tak gram gorzej. No i...? Wiem, że gdybym tego nie zrobił miałbym pewnie większą satysfakcję, ale tego nie zrobiłem i nie płaczę na lewo i prawo, że mnie internety obgadują, że gram słabo :/ Jeszcze proponuję żeby mi ktoś napisał, że mam brązowe włosy (bo mam). Rzeczywistość jest jaka jest, jeśli chcesz być dobry graczem w danym tytule to pokaż, że tak jest, a nie płacz, że ktoś powiedział, że nie umiesz grać.
P.S. Btw to jest znacznie szerszy problem, bo wychodzi poza gry komputerowe. Zauważmy, że to samo dotyczy dyskusji światopoglądowych (polityka, religia, różne ideologie) ludzie każdą krytykę (czy sensowną czy nie) traktują jako atak na samych siebie. Jeśli masz argumenty to nie ma powodu żeby się unosić po prostu przedstaw je i jeśli ktoś ogarnia temat, jeśli nie od razu to po czasie, i tak przyzna ci rację. Jeśli racji nie masz to zastanów się i sam przyznaj rację dyskutantowi. Żeby nie było sam jestem podatny na ten mechanizm (a w dzisiejszym świecie jest to neizwykle łatwe). Posunięta do granic możliwości "płatko-śniegowość" sprawia, że ludzie zamiast rozmawiać zaczynają się na siebie obrażać, co w konsekwencji doprowadza do podziału na zwalczające się wzajemnie plemiona.
Grałem w DS3 z mindsetem że będę umierał 15 razy na jednym bossie, potem zawalczyłem z gundyrem i zrozumiałem że do tej gry wystarczy złapać rytm. W soulslikeach nie ważne jakich czy bloodborne czy seria souls czy elden, nie ma czegoś czego nie możesz się nauczyć albo zaadaptować wystarczy odrobina prób i błędów.Jeśli chcesz grać summonami to graj ale wiedz że to utępi twoje doświadczenie i ogólne poczucie satysfakcji z zabicia bossa czy ogólnie rozgrywki
Super materiał, dzięki Kiszak za umilanie mi czasu.
Moja taktyka na soulsy jest taka, że za pierwszym razem przechodzę ze wszystkimi ułatwieniami jakie są możliwe, a potem każde kolejne przejście robię coraz bardziej sobie to ograniczając. Gdzie ostatnie przejście jest już bez jakichkolwiek ułatwiaczy.
Nie wiem czy ma to jakiekolwiek znaczenie ale kluczyłem dobre 1,5 h po tej bibliotece w DLC do Eldena żeby wyjść z drugiej strony ginąc raz za razem od przeciwników upadków czy własnej głupoty skakania po czym się dało i satysfakcja której doświadczyłem znajdując samemu windę która sprowadziła mnie na dół do nowego obszaru była cudowna i to jest jedna z tych przyjemności których doświadczamy w Eldenie złożoność lokacji i satysfakcja z wyjścia z tego piekielnego labiryntu którym była dla mnie biblioteka w Shadow Keepie. Pozdrawiam wszystkich graczy.
Update zaraz za tą windą jest pewien boss który spuścił mi tęgie lanie kolokwialnie mówiąc 1h cudownej nauki jego ruchów i po problemie 0 summonów 0 graczy do pomocy. satysfakcja gwarantowana.
Gram w gry odkąd byłem w stanie jako dziecko utrzymać w rękach pada na dłużej niż pół godziny (mam 32lata) i teraz zacząłem ogrywać DS1, z większością bossów nie miałem większych problemów, najwiecej deadow miałem z Bed of Chaos, 4Kings, Capra Demon ( wiadomo dlaczego ) i Smok na końcu DLC, ale do żadnego bossa nie było więcej niż 6 podejść, aż pojawił się Manus, bilem bydlaka 2.5 godziny nie licząc śmierci aż sie udało (nawet jedna walkę miałem taka gdzie zrobiłem 80% HP na hitlessie, podjaralem się i DSy mnie skarcily za zlekceważenie końcówki ) i tak, Manus jest moim ulubionym bossem DS1 i jak wspominam ta grę to mam przed sobą te oczy w otchłani :)
Toż to wytwór edukacyjny ludzi pokroju minister Nowackiej, tacy mają być teraz ludzie. Ja jestem konserwatystą i mam staroświeckie podejście do oceny ludzi. Pracujesz nad czymś więcej niż ja, masz jakiś talent lepszy niż JA i dzięki czemu jesteś lepszy w tym ode mnie to MÓJ problem, że jestem gorszy w tym, to JA powinienem popracować nad sobą jeżeli mi na tym zależy.
Nie wiem czy Kiszak jest prawicowy czy lewicowy mam to "gdzieś tam" gram w gry od 10 roku życia to znaczy od 34 lat i niestety teraz jestem casualem, ale to MÓJ problem nie Kiszaka, uważam że jego podejście jest właściwe, jego kanał jest dla graczy i dla ludzi myślących.
Kiszakowi i spółce zależy na rozwoju ludzi i to jest bardzo źle bo ludzie mają być głupi i bez ambicji.
Załóżmy że ma miejsce spotkanie klubu whiskey.
Sa koneserzy którzy opowiadaja o swoich przeżyciach z tym alkoholem, o jej właściwościach smakowych, aromatach, rocznikach czy rodzajach beczek w jakich jest przechowywana. Tłum smakoszy whiskey ktorzy przyszli na spotkanie zgadza sie z tym co mowia bo mają podobne doświadczenia, też zaczynaja wyczuwac te aromaty po wielu probach i sobie rozmawiaja dalej bez problemu. I nagle wchodzi jakis facet, wyciaga z plecaka cole i zaczyna lac do tej ich whiskey coli. Koneserzy tlumacza mu że to co robi zniszczy jego doswiadczenia bo nie wyczuje tych aromatów zalewajac je colą ale on z oburzeniem mowi że lycha wykrzywia i woli sobie dolac żeby bylo latwiej przełknąć. Na co jeden ze smakoszy mówi "wgl nie rozumiesz idei smakowania whiskey. Dolewanie coli niszczy całą zabawę"
A chlop oburzony mowi "jak ty masz czelnosc mi mowic jak ja mam pic, wczoraj wyzerowalem 3 piwa na imprezie ty mnie nie ucz"
Na co prowadzacy koneser z wąsem odpowiada "Do whiskey trzeba dojrzec, jej smak jest okrutny ale mozna w tym palacym uczuciu wyczuc nuty błogości potrzeba tylko czasu i cierpliwości"
Bierze szklo i nalewa mu jeden z lepszych roczników jakich ma przy sobie aktualnie.
Na co typ odpowiada że on to nie ma czasu na takie glupoty on sie przyszedl tu najebac za darmo i każdy ma prawo pić tak jak chce i nie chce byc przez nich uważany za gorszego tym samym dolewajac do szklanki cole i sok pomarańczowy.
Bardzo podobna sytuacja z tą całą aferą moim zdaniem
Whisky bez coli to syf imo
siema chciałem tylko powiedzieć że dzięki tobie zagrałem w soulsy, pierwszą grą było lies of p i nigdy nie czułem większej satysfakcji bijąc bossa 4h kiedy inni mówili że bili go 15 min
Ej ale wiesz, że korzystanie z mechaniki gry to nie to samo co instalowanie cheatów ? Co to za durne porównanie które ciągle powtarzasz. Próbujesz mieć rację na siłę. Gość dobrze powiedział, to niektórzy celowo wybierają hard mode zakazując sobie pewnych rzeczy. Jak masz pretensje to miej do twórców, że coś takiego umieścili w grze a nie do graczy, że z tego korzystają.
Gram w DS1 z twoim playthrough, swoimi bledami rozjebalem WIELKA PALE z +14 na +10 i zrobilem manusa za 4 razem. Teraz mecze Gwyna mimo ze wiem ze moge skonczyc DLC bez walki zlastem, ale chce go najebac na łeb za mna juz 15 prób i nie odpuszczam. Mimo presji spolecznej ja chce przejsc wszystkie souls like wciagneła mnie jedynka niesamowicie. Nastepny raz chce przejsc juz sam bez podpowiedzi.
Aż mi się przypominają początki w CS go jak cała szkoła napierdalala. Wpadłem raz na mecz ziomeczkow którzy mieli wysokie rangi i ssalem po same kule. W szkole śmiechom nie było końca. I tutaj stałem na rozdrożu... Mogłem pierdolnąć to i zająć się czymś innym (w tamtym okresie gralem w dwoch zespolach i nakurwialem na gitarze srogo) albo wyciągnąć wnioski i podnieść swojego skilla (po jakimś czasie to ja się śmiałem xD). I na tym etapie rodzi się pewien problem.. albo bardziej taki sprawdzian charakteru. Bo jeżeli nie jesteś nudną amebą która siedzi w domu i czeka aż słońce zajdzie to masz opcje żeby wypełnić czas czymś innym w czym chcesz się rozwijac i możesz mieć absolutnie wyjebane. Ja myślę że problem z takimi ludźmi jest dwojaki.. albo to są chujowo wychowani ludzie w warunkach gdzie zawsze byli zwycięzcami i to jest ich pierwsze zetknięcie z rzeczywistością albo poza szkołą/studiami/praca nie mają kompletnie żadnego innego zajęcia.
Ja już mam po dziurki w nosie tego tematu. Jestem wg. Twoich Kiszaku standardów casualem - i mam już dość słuchania tego jak to MY casuale chcemy tego czy tamtego. Jak to MY niszczymy. Naucz się w końcu nie wrzucać wszystkich do jednego worka to może twoje słowa będą lepiej przyjmowane. I wiem, że to niby skrót myślowy - szkoda, że za 20tym razem już to przestaje brzmieć jak skrót. Trudno ciągle siebie wyłączać z tego WY wszyscy non top w każdym filmie. Bo ja nigdy nic takiego o co NAS oskarżasz nie mówiłam i nie robiłam, nie kłóciłam się i nie wpychałam nic nikomu a słucham jak to MY ciągle to robimy. A WY bla bla a WY bla bla. Nie da się tego już słuchać. 100 filmów na temat tego jak MY niszczymy. A ja wciąż nie wiem jak rzucanie słoikami usypiającymi ma być hardcorowe wg Ciebie (to u Ciebie widziałam w Eldenie). Ja nie mówię że ty czy Piotrek nie macie trochę racji - nawet tak zaczęłam uważać uznając to, co mówicie. Szkoda, że już mam po dziurki w nosie tego pitolenia do takiego poziomu, że zaczyna to mieć odwrotny skutek od zamierzonego. Zamiast zachęcona z filmu na film to czuję się zniechęcona. Zamiast chcieć was słuchać tak o, po prostu, przy obiadku to zaczynam, wyłączać te filmy podirytowana. Zaraz się okaże, że moja duma z przejścia Darkest Dungeon też jest gówno-śmiechu warta bo nie zrobiłam tego z takimi pomysłami jak ty na rozgrywkę i wgl to jestem ciulem casualem nijakim zrąbanym.
Tyle razy mówi, porównuje się i wrzuca do graczy hardkorowych, a używa za każdym razem wszystkich ułatwień, weaknessów itd. (Poza summonami, bo to już znaczy, że ktoś jest słaby, nie to że używa OP buildów, gdzie jednym ciosem boss traci 1/5 paska) Level hard hipokryzji. Oglądałem nie jeden odcinek i nie raz to używał OP broni i tylko buffował się wszystkimi możliwymi buffami. Nie wiem, ile razy musi porównywać długość przyrodzenia, aby zrozumieć, że jeśli ktoś chce używać summonów, to spoko, bo liczy się fakt, że ktoś doświadczył te same wspaniałe projekty lokacji, przeciwników etc. co każdy kto przechodzi grę. I tak się składa, że większość takowych osób "summoniarzy" nie bierze OP buildów i nie buffuje się wszystkimi buffami, tylko chce poprostu przejść grę. Tak to wygląda jak ktoś nie pytany chwali się tym, że przeszedł grę, uwaga "bez summonów", jak porównywanie przyrodzenia.
To jest jakieś socjalistyczne i lewackie podejście do gier komputowych. Ten tekst o serduszku mnie rozwalił, jeszcze brakowało tylko że by w tle poleciała Majka Jeżowska i Wszystkie dzieci nasze są...
Pierwszy raz gram w gre tego typu i pokonałem Bossa przy użyciu sammonów i to uczucie porównywalne z pokonaniem moba na mapie później podszedłem do niego bez summonów i po kilkunastu próbach satysfakcja była nieporównywalna plus zmusiło mnie to do poznania jakiej broni chce używać wiec same plusy!
Pod jednym z materiałów o aferze summonowej napisałem komentarz, że jestem dadgamerem, oraz wspomniałem, jak granie wyglądało u mnie kiedyś. W wielkim skrócie przytoczyłem kilka zdań o tym, że kiedyś gry dawały mi więcej frajdy, ponieważ inaczej byłe przeze mnie konsumowane. Kurwa jestem teraz słabszy w gry, widzę to. Nie mam z tym problemu.
Rozumiem to, co chce Kiszak przekazać, nie boli mnie to, że jestem tym leszczem aktualnie.
Podam inny przykład, jestem kolarzem amatorem od kilku lat. Średnio robię tygodniowo 250-300km.
Na początku roku, kumpel z Gdańska zawitał do mnie na stare śmieci i zapytał, czy zrobię z nim jakiś wypad na rower. Twierdził, że on coś tam śmiga. Trasa szybko zweryfikowała go, że chuja tam jeździ. Jest ode mnie gorszy, ponieważ zwyczajnie poświęca mniej wysiłku na rowerze. Po naszym wypadzie, podziękował mi, powiedział, że trasa mu się podobała, ale musi jeszcze do mojego poziomu jeszcze się podszkolić. Czy jest ode mnie gorszy? No pewnie, że tak! Jednak zamiast pierdolić, żebym następnym razem wybrał łatwiejszą trasę i wolniej jechał, sam doszedł do wniosku, że mu potrenować. Proste.
Cała ta drama jest wyssana z palca, ale zgodze się z tym, że przywołańcy w DS 1/2/3 czy ER itp są źle zbalansowani. Zobaczyłem, jak trudną klasą jest mroczny przywoływacz w modzie Gothic 2 Nwe Balance. Dlatego śmiem twierdzić, że przywołańcy w ER są przelewelowani, a ich siła nie zależy od jakiejś konkretnej statystyki. Taki mały matematyczny przykład z G2 NB: szkielet przy 100 inta - bije około 25 dmg, niepełne obrażenia bossom i ma około 460 hp, za to przy 200 inta bije około 50dmg pełne obrażenia bossom i posiada około 700 hp (liczby mogą być mocno przybliżone, ale dobrze oddają progresję w tym modzie). Tymczasem ER: przywołaniec jest zależny tylko od tego, czy masz na tyle many, że potrafisz go przywołać. Sam grałem w ER z summonami, ale to było podejście, któreś z kolei i w 100% pod summony. Zawiodłem się na tym buildzie, bo był zbyt prosty i opierał się na tym, żebym miał na tyle życia, aby przetrwać ataki aoe.
W całym tym jego materiale najbardziej mnie bawi chyba to, że podając definicję elitaryzmu jako źródło użył wikipedii XD
Co to jest za pomysł, że summony to domyślny sposób zmagania się z przeciwnikami zaprojektowany przez twórców? Tak, stworzyli skomplikowany system walki, żebyś mógł stać z tyłu i patrzeć, jak duszek robi bossa za ciebie
Czas zacząć być przyzywanym do pomocy i poruchać innym żony xDDD
ten uczuć jak odpalisz sobie yt w tle i słyszysz w słuchawkach wkurwionego kiszaka gdy sobie obiad robisz😅
1:22:50 bo to ja chcę grać w grę, bo utożsamiam się ze swoją postacią, jestem głównym bohaterem, więc chcę mieć to poczucie że to ja robię rzeczy.
Ale to moje podejście przeszkadza mi cieszyć się innymi świetnymi grami, np. W baldurs gate nie mogę grać bo to że gram drużyną a nie postacią mnie denerwuje. Kiedyś dałem szansę divinity 2 ale nie byłem w stanie grać w drużynie a jak zrobiłem nową postać i zacząłem biegać solo to dosyć szybko gra zaczęła nudzić, ewidentnie nie była stworzona pod granie jednoosobową drużyną xD
Tak w zasadzie ja na twoim miejscu Liszaj zamiast nakłaniać czy polecać tym wszystkim zatwardziałym zjebom to wszystko zacząłbym się faktycznie z nich śmiać gdyż nic to nie zmieni może faktycznie poczują się gorzej i spróbują jak należy
mam w 1 soulsach 44h, połowę tego czasu one-handowałem broń, nie ulepszylem estusa, umarła mi powierniczka w firelink, gram najlżejszym rollem, bez tarczy, toporem +10. Jestem na ONS i mogłem założyć havela i ich rozjebać, mogłem tępo nawalać atak i ich zaklikać. Nawet to nieraz robiłem żeby sprowadzić czy się da, jak wygląda druga faza ale za każdym razem w ostatniej chwili się specjalnie podkładałem.
Jak wytłumaczcie, że czując się casualem i mając totalnie niskie zdanie o swoim skillu, wkurwiłem się gdy Taurus demon spadł w przepaść za 3 podejściem? Było mi przykro że nie miałem okazji z nim walczyć.
Nie wiem czy już jestem "hardcorem" czy "casualem" ale jestem wam wdzięczny, że podzieliliście się ze mną tym przeżyciem.
Nie używam summonów, bo liczy się droga a nie cel. Bo jeżeli spędzę na bossie 2h, 4h czy nawet 20h to czuję że pokonałem bossa, bo stałem się lepszy. Cel daje mi emocje jednorazowe i jasne będę się cieszył z tego że go osiągnąłem, ale to drogę będę potem wspominał, świadomość jak upadałem na początku i z czasem stawałem się lepszy, świadomość że skoro poradziłem sobie z tym bossem (np. projektem w pracy) to dla czego miałbym sobie nie poradzić z następnym (projektem cięższym, lepiej płatnym itp). Bo to droga mnie rozwija a nie osiąganie celu.
Powiem króko - Jeżeli idziesz na siłownie pierwszy raz a masz pewną wiedze nakreśloną przez nazwijmy to dla przykłądu "swiat influencerów" to wychodzisz z zalożenia,ze powinienes wycisnac na klate na ławce swoją wage .ale jako leszcz nie jestes w stanie więc teraz masz dwa wyjscia.Albo uwazasz ze powinienes miec taryfe ulgową i jako swiezak ten prog powinien wynosic 60% masy ciala albo akceptujesz powod dla ktorego tam poszedles pierwszy raz czyli,ze jestes gównem i zaczynasz swoja przygode od zera i grindujesz...W soulslike jak zaczynasz NIE MASZ SZANS przejsc gry w kilka dni bez uzywania summonow itp bo MUSISZ nauczyc sie mechanik a to trwa i tu łacz watek...przywykliscie do tresci z tiktoka szybka dawka dopaminy i scroll dalej. a to trzeba jak z ksiazka powoli nie patrzac na zegarek i essa ;)
No Kiszak akurat mnie wciągnąłeś w Dark Soulsy
Akurat ten cały Pajdos był jakimś redaktorem gierkowa, pisał jakiejś artykuły, dlatego pewnie go boli, plus chcę się wybić na kiszaku bo jest popularny.
No to teraz (24 min) powiedziałeś coś fantastycznego. Brawo
Nie spodziewałem się, że dożyję czasów w których największym problemem dla ludzi będzie wysoki poziom trudności albo ogólne wyzwanie w grach i będą się o niego spinać. To tylko pokazuje jak gaming upada bo inaczej się tego nazwać nie można. Jeżeli jesteś w jakieś grze słaby, to w nią nie grasz i idziesz grać w takie gry jakie preferujesz, tak proste a jednak ciężkie do zrozumienia dla wielu. U mnie jest tak, że jestem cienki w gry strategiczne, ale nie będę tworzył jakiś petycji do twórców żeby tak zmodyfikowali grę, że wszystko będzie się samo robiło, tylko idę grać w shootery (które uwielbiam) albo slashery które zazwyczaj są prostsze i się dobrze w nich bawię. Chcesz wyzwania, to idziesz grać w takie soulsy czy inne gry które słyną z wysokiego poziomu trudności. Ja już niedługo biorę się za pierwsze Dark Soulsy bo chcę przetestować swoje umiejętności i po prostu chcę zagrać w tytuł który przysporzy mi jakieś wyzwanie. U mnie od zawsze panuje takie przekonanie, że każdy niech gra w to co chcę i gra w taki sposób jaki będzie mu najbardziej odpowiadał. Chcesz grać z summonami to graj, nikt ci tego nie zabroni bo kogo to interesuje czy zagrasz z summonami czy nie. Dlaczego żyjemy w czasach w których ludzie kłócą się o to w jaki sposób powinno się grać w gry. Co nie zmienia faktu, że gry które nie przysparzają w pewnym stopniu wyzwania nie powinny być nazywane grami. Ile razy czułem satysfakcję kilkanaście lat temu grając w takiego crasha w którym nie mogłem przejść pewnego poziomu i w końcu mi się to udało i mogłem odetchnąć z ulgą.
Kiszak tak naprawdę gdyby nie było możliwości sumonna to ponad połowa graczy nie przeszła by tej gry i co najlepsze że Ci co nawet nie próbują inaczej zagrać najwięcej szczekają podejrzewam że przy przegranej walce z bossem nawet nie kombinują z buildem grając bez mózgu biorą pomoc w przyzywaniu bo nie myślą jak "wykombinować taktykę na bossa"
i bardzo dobrze gdyby nie przeszli, niech się odbijają skoro są słabi
Kiszak nie jest koniunkturalistą i mówi, co myśli. A łby co im to nie pasuje, zamiast nie oglądać, to będą cancelować, pomawiać i na siłę próbować dyktować, jak ktoś ma prowadzić swój kanał w imię walki z mową nienawiści.. jebac te miernoty. Szanujcie wolność słowa i miejcie swoje zdanie, bo obudzicie się z ręką w nocniku. Nie pozdrawiam
I jeszcze jedno:
EASY MODE - summony, coop
NORMAL MODE - solo
HARD MODE - sl1, hitless
I tak dalej.. tak ciężko to zrozumieć?
Mnie w tym wszystkim najbardziej bawi to, jak ludzie narzekają na to, że gry są za trudne, a oni nie mają tyle czasu na granie, bo praca albo dzieci. Ja sam jestem osobą pracującą i jakoś nie mam z tym bólu dupy. Myślę, że większość osób tutaj to ludzie co mają prace, studia albo dzieci i nie mają problemu, że gry są za trudne, Jeśli ktoś wybrał konkretną ścieżkę w życiu to, czemu potem narzeka, że na nic nie ma czasu. Ja na przykład nie mam dzieci. Po pierwsze to raczej byłbym chusteczkowym rodzicem, a po drugie mnie wkurwiają. Nie dałbym rady wrócić z pracy i do końca dnia zajmować się bachorem. Jak wrócę z roboty i ogarnę wszystko, co mam do zrobienia to chce usiąść przed komputerem i obejrzeć serial albo w coś pograć (Tak jestem uzależniony). Jak kiedyś zabiorę się za DS1 i będę męczył się z bossem 5 godzin to i tak go zrobię. Będę umierał po kilkanaście razy jak debil, ale w końcu go pokonam.
Czekam na ból dupy ludzi, bo napisałem "bachor".
nie możesz odpowiadać na krytykę na swój temat, bo gość się obrazi i popłacze, że jej nie przyjąłeś z otwartym sercem
To jest niesamowite że Kiszak w kółko powtarzasz to samo, tłumaczysz jak małym dzieciom do porzygu sprawę trywialną i wszystko jak krew w piach.... Eeehhhh ciężka sprawa z tymi widzami.
Mam wrażenie że autor chce popularyzacji soulsow za wszelką cene
Czyli twórcy maja zrobić wszystko by gra była dla każdego
I skutkiem takiego zjebanego podejścia będzie zatracanie gatunku
Jakość gry spadnie żeby próg wejścia był niższy i każdy mógł pograć w te gierki
A to co robi kiszak to popularyzacja gatunku przy jednoczesnym podnoszeniu poziomu community (ich skilla ambicji itp.) Dzieki czemu koncept souls like pozostaje bliski oryginałowi, nie zatraci się
Niesamowite. Tłumaczenia kiszaka porównałbym do sensu stwierdzenia Parisa Platynova „Jebać ulane kurwy”. Kiszak może zrobić niezliczoną ilość streamów z wyjaśnieniem dlaczego jako gamer warto grać w soulsy, w bardzo dosadny sposób, a równocześnie rozbudowany, a i tak zostanie niezrozumiany. Oni nie uruchomili tych części mózgu odpowiedzialnych za analizę, ale trzymam kciuki, aby kiedyś synapsy się połączyły.
Przykro mi ale to jest dużo mniej skomplikowane, otóż są ludzie którzy w momencie usłyszenia bluzgów pod swoim adresem absolutnie przestaja słuchać reszty.
Czyli możesz im zrobić wykład o tym co robia źle, jak maja poprawić życie itd a oni i tak usłysza jedynie że ich zbluzgałeś/aś.
Takich ludzi (zwłaszcza w sieci) sa całe stada.
Przechodząc ds1 po raz pierwszy nawet nie wiedziałem że da się summonować, gdyż cały czas byłem hollowem. Dopiero przechodząc po raz drugi zdałem sobie sprawę, że mogę przyzywać npców do walki. Skorzystałem z tego z ciekawości i byłem przerażony jak diametralnie różniły się walki z summonami od tych bez nich. Gdybym przeszedł ds1 za pierwszym razem korzystając z summonów jestem pewien, że nie zakochałbym się w tym gatunku i byłaby to tylko kolejna gra którą przeszedłem i odinstalowałem.
Pierwsze przejście z Eldenem miałem z summonami i wiele z przeciwników było prosta , teraz przechodzę jeszcze raz bez summonów i magi ofensywnej i bawię wie o wiele wiele lepiej i też nie mama 8h dziennie na granie i nie boli mnie to wcale 👍 gram w swoim tempie i nie rozumiem bólu ludzi , że oni nie mają czasu grać w gry .
Podziwiam, że po gadce o empatii nie wyłączyłeś tego wideo.
Gra za trudna, bo nie przechodzi się sama. Podprogowe wywieranie presji na twórcach, żeby ułatwili rozgrywkę. Przechodzą giereczkę na easy, a i tak z problemami. Giereczka po jednym przejściu do wywalenia. Community zebrane wokół gry, które chce z niej wyciągać ile się da, pozostawione z gównianą produkcją.
I essa pora na turówkę z auto gameplayem na telefoniku patrzyć jak cyferki się same pojawiają.
No i wiadomo, to my im mówimy, jak mają grać przecież. Bo nie uznajemy samograjstwa za jakikolwiek rozwój. Może i dotyczy to dwóch różnych tematów, ale jebać nas.
Ludologiczna essa byczq, trzymaj się w tym bagnie, jebla idzie dostać.
Ja tylko tak przypomne że istnieje gość który przeszedł DSy na ślepo. Swoja drogą zawsze się bałam tych gier, że są ciężkie, że w nich nie podołam moje myslenie zmienił gość który przedzedł tą gre stopami na macie do tańczenia, stwierdziłem wtedy że skoro on przechodzi gre w ten sposób to czemu mam jej nie przejść normalnie. LUDOS
1:24:13 to jest nowe zjawisko: souls cuckold xD ktoś robi coś fajnego za ciebie i jeszcze się z tego cieszysz xD
Dodam od siebie że w moim przypadku elden ring był pierwszym soulslikiem jaki ogrywałem i za pierwszym razem go nie ukończyłem przez właśnie summony ponieważ zrobiły z mojej rozgrywki absolutną nudę
Dopiero po przejściu DS3 przeszedłem elden ringa na nowo bez summonów gdzie w ogóle nie odczuwałem znużenia
Także w moim mniemaniu granie summonami powoduje odbicie się od gry ponieważ gra staje się wtedy okropnie nudna
24:20 Chciałem tylko powiedzieć iż identyfikuje się z poglądami przedstawionymi w tej wypowiedzi.
35:23 Dzięki tobie postanowiłem ograć DS1 i nagle okazało się, że soulslike'i są tym, czego szukałem w gamingu.
Tak sobie przypomniałem że jak użyłeś kodów w HoM3 to potem na tablicy wyników lądowałeś na końcu z dopiskiem "Cheater!" Może trzeba zrobić podobnie teraz, jak kończysz bosa z summonami to nie dostajesz Achievmenta.
Różnica w tym że summony to normalna mechanika gry, która jest ci przedstawiana praktycznie na samym początku, a kody to po prostu narzędzia developerskie udostępnione graczą. Porównywanie użycia summona do użycia kodów jest głupie
@@MrNobody-dq2vj dlatego po prostu nie dostanie osiągnięcia, a nie będzie oznaczany jako cheater. Poza tym osiągnięcie powinno być przyznawane za włożenie wysiłku, a nie przechodzenie gry na easy.
@@nufiko A czemu miałby nie dostać? A po za tym jak dany gracz miałby się dowiedzieć o tym że użycie tej konkretnej mechaniki pozbawi go osiągnięcia? Po za tym skąd wiesz czy gracz który dopiero co zaczyna przygodę z gra jaka jest elden ring nie włożył wysiłku w pokonanie bossa, gracze mają różny poziom umiejętności i coś co dla.jed ego jest banalne dla innego może być trudne i jego wysiłek włożony w pokonanie bossa z summonem może być równoznaczny z twoim gdzie pokonujesz go bez summona.
@@MrNobody-dq2vj wystarczy że wymaganie do osiągnięcia będzie pokonaj bossa samotnie. A jak tak stopniu jemy wysiłek to może dawajmy wszystkie achievmenty za włączenie gry, w końcu skąd wiesz czy osoba która włącza ma wszystkie kończyny i dobry wzrok, może w samo włączenie gry włożyła mnóstwo wysiłku.
Prawda jest taka, że coraz mniej osób ma umiejętność ocenienia, czy dana rzecz, usługa, rozrywka jest dla nich. To widać coraz mocniej w każdym medium, na IG pod rolką o tym, że ktoś otwiera bar z drinkami bez alko setki komentarzy oburzonych piwoszów, którzy wolą mieć wybór, na filwebie w dyskusjach pod filmami o czarnoskórych osobach masa wpisów o tym, że to lewackie i rasistowskie tworzone w myśl woke, a teraz drama o ułatwianie trudnych gier. Czas nauczyć się na nowo, że wyskakujące na "dla Ciebie" treści niekoniecznie są dla ciebie i zamiast się na to oburzać, zacząć spędzać czas na czymś przyjemnym, a nie wymagającym i frustrującym
59:42 to muszą pisać zjeby bo ja mam 16 lat i teraz pracuje w wakacje po 8h i jakoś mam czas na granie w dlc. Mógłbym mieć wakacje 2 miesiące ale chce sobie zarobić i nie przeszkadza mi fakt że zamiast grać +7h to gram z 2 lub 3.
Ogólnie, dobrze że w grach są metody na ułatwienie imo, mój ojciec przykładowo, gra w wolfensteina, bf, czy dooma i zawsze zaczyna on od najniższego poziomu trudności a po jakimś czasie gdy się nauczy wszystkiego bo wiadomo że z refleksem gorzej jest w pewnym wieku (50l) to przechodzi wszystkie te gry na najwyższym poziomie
Gadałem do monitora co argument bo to było tak głupie ale tutaj 1:05:00 to już jest naprawdę brudne i złe. To jest typowy przykład próby zepchnięcia dyskusji na inny tor, sztuczka manipulacyjna którą często stosują politycy. Nie masz argumentów na tyle przekonujących żeby samemu w nie uwierzyć więc schodzisz w inny, pozornie tożsamy rejon i tam próbujesz coś ugrać. Nagła zmiana tematu typowo wywodzącego się z dyskusji aksjologicznej na prawdziwy problem związany z optymalizacją tak by ewentualnie wymusić zgodę rozmówcy, że "tak to jest problem" i otwarciu sobie drogi to możliwości przyznania, że "ej przecież się ze mną wcześniej zgodziłeś. Jesteś niekonsekwentny?"
Wyjątkowo brudne zagranie, które pozbawia gościa praktycznie całej wiarygodności bo widać z jakim nastawieniem wyszedł do dyskusji gdy musi uciekać się do sztuczek manipulacyjnych.
Ci ludzie po prostu konsumują treści ale ich nie doświadczają.
Typowy filmik stworzony przez kolejny "płatek śniegu", płaczący jak mu jest źle bo ktoś zaburzył jego strefę komfortu. Krytyka w 2k24? Zapomnij, będzie jazgot :D
Płatek nie ogarnia że są piloci samolotów i są ekstremalni piloci latający metr nad ziemią do góry nogami co jest czymś zupełnie nieosiągalnym dla każdego pilota i można tu szukać milionów takich przykładów...
Naprawdę nie rozumiem tej całej afery. Wszystko opiera się na tym, że ktoś wyraził swoją opinie i teraz każdy patrzy na elden ringa przez pryzmat właśnie tej opinii. KONIEC KOŃCÓW TO JEST GRA i jej główne zadanie to sprawianie tobie radości, pełności.... czegokolwiek. To czy radość sprawia ci 1 shotowanie każdego bossa czy nauczenie się jego każdego ataku i zabicie go za 10000 razem, to powinna być indywidualna sprawa każdego gracza i nie musisz się wartościować opinią kogoś innego.