Jeśli ktoś chce powiedzieć, że ja krytykuję książki innych, bo sam nie potrafię napisać lepszej to tutaj daję możliwość zweryfikowania tej tezy. Zbiór opowiadań, który napisałem na przełomie liceum i gimnazjum: www.opowi.pl/dharmaastra-zbior-opowiadan-a66417/
Wiedźmin jest serią której główne przesłanie traktuje o tym jak działa rasizm , sam Geralt został raz napadnięty bo miał Riviijski akcent ("bo z RIvii to złodzieją są"),a filozofia książki jest tak samo ważna jak jej zgodność fabularna, masz rację "Ostatni Władca Wiatru" to potworna adaptacja nawet gorsza od Wieśka, jednakże ciężko jest mi sobie wyobrazić że Ludy które boją sie różnych dziwnych stworów(najcześciej wyobrażanych z ciemnością złe) dla których wystarczyło jedna malusieńka róznica w wyglądzie żeby spuścić komuś srogi pierdol w rzyć np nie lubili rudych leworecznych(chyba że walczyli w armii) Elfów Krasnoludów czy swoich sąsiadów, którzy są im z wyglądu znacznie bliższsi niż murzyny którzy są no czarni mają inną fizjonomie itp, a mimo to nikogo nie rusza że obok mieszka murzyn. Co do innych "ciekawych" pomysłów Netflixa Kocham monolog Yennefer nad ciałem zmarłej dziewczynki(członek Elitarnego kobiecego bractwa kontrolującego po części świat mówi że dobrze ze się nie urodziła bo kobiety mają gorzej.... ludzie pomijam fakt ze w tamtych czasach jeśli nie byłeś rycerzem albo czarodziejem to miałeś przesrane niezależnie od płci, ale hipokryzja Yennefer to szczyt szczytów) Nie mniej zgadzam się z tobą że stosowanie róznych rasowo aktorów mogłoby mieć sens w wieśku ze wględu na to że to świat zdecydowanie bardziej otwarty niż świat Tolkiena, przykładowa każdą z ras typu Elfowie Krasnoludowie ludzie przedstawić jaką inną rasę pod kątem koloru skóru wtedy obydwie strony byłyby syte. Lewicowi aktywiści "Hurra jesteśmy multi kulti, dzięki temu odpokutujemy za grzechy naszych przodków do 5 mln lat wstecz" no i Fani Sapka "no dobra jest o rasizmie, jest dobrze z pomysłem zrobione, nie mam się do czego przyczepić" to nie jest film historyczny i nie przedstawia postaci historycznych typu Achilles(a zrobiono z niego murzyna przez Netflix) czy Bolesław Chrobry wtedy już się tego nie obroni No cóz teraz to już żartem mogę powiedzieć że najwiekszę wąty mam do urody aktorek no ale cóż "Reality is often disappoitng" jak to mawiał pewien filozof
1) Porównywanie gry, która jest KONTYNUACJĄ wątku książki a porównywanie serialu, który ma być adaptacją zdarzeń fabularnych książki to zupełnie dwie różne kwestie. Gra kontynuuje wątki i historię. A serial zmienia wątki w raz opowiedzianej historii. I tak wiem, że gra nie porusza niektórych tematów typu co się stało z fałszywą Cirillą itd., niemniej twierdzić, że serial jest wierniejszą adaptacją od gry to jest to nielogiczne porównanie bo obie produkcje odwołują się do innych wydarzeń. Gdyby gra próbowała przełożyć fabułę książki, to myślę, że wtedy można by było je porównywać. Jakie postaci gra przywróciła, które umarły? Jedynie na myśl przychodzi mi Regis, o którym sam Sapkowski mówił, że mógłby powrócić (jeśli chodzi o Geralta i Yen to zapraszam do 3 punktu). Dla mnie osobiście "większą zbrodnią" jest mieszanie w fabularnych kwestiach materiału źródłowego jak np. Wątek Ciri w Brokilonie, który został zupełnie przedstawiony inaczej i nie oszukujmy się to co pokazano w serialu w porównaniu do książki było zwyczajnie beznadziejne. Jedyne co mi się podoba to rozwijanie wątków, które były jedynie lekko zarysowane w książce jak np. młodość Yennefer. 2) jeśli chodzi o adaptacje książka - serial to wystarczy sobie porównać do Gry o Tron. Tam Adaptacja serialowa dla pierwszych 2 lub 3 sezonów jest prawie identyczna jak w książce i jakoś nie słyszałem by Fani GoT narzekali na słabe wykonanie serialu. Bardzo żałuje, że to Netflix dostał prawa a nie HBO. Ja osobiście widziałbym inaczej ten serial. Twórcy uparli się by zrobić 3 głównych bohaterów i przeplatać ich historię - Geralta, Yennefer i Ciri. Jak dla mnie było to wciśnięcie tego na siłę, bo to Geralt jest głównym bohaterem w opowiadaniach a Yennefer i Ciri tylko postaciami epizodycznymi. Zmienia się to dopiero w sadze. Myślę, że "Twardogłowi fani" narzekali by mniej gdyby tak właśnie było. Pierwszy sezon/dwa nastawione na postać Geralta np. ekranizacja opowiadań a następnie danie dłuższego czasu ekranowego Yennefer i Ciri, kiedy zaczynają się wydarzenia z sagi i ich rola jest większa. 3) Nie wiadomo czy Geralt faktycznie zginął. Zwłaszcza, że w Epilogu Sezonu Burz pojawia się postać łudząco do niego podobna :). Zakończenie Pani Jeziora jest dość otwarte i niekoniecznie świadczy o śmierci protagonisty. Właśnie dlatego Wiedźmin jest wyjątkowym uniwersum
Książki kończą się wybuchem epidemii, Dijkstra na przykład pod ich koniec zachorował. Zakończenie niby jest otwarte, ale tak naprawdę to jak dla mnie pewne, że wymieniony pan miał na nią umrzeć. To jest właśnie prawdziwy kunszt pisarski - show, don't tell, ale w taki sposób, żeby czytelnik potrafił sobie dużo dopowiedzieć historię zgodną z wizją autora, choć nie została teoretycznie opisana. Co do gier - one są adaptacjami książek, choć nie przedstawiają historii z książek, to funkcjonują jako adaptacje. W domyśle to, co się działo przed początkiem pierwszej gry jest adaptacją historii z książek, częściowo niezgodną z oryginałem (na przykład Triss miała ranę na dekolcie, powiedziała w Krwi Elfów bodajże, że nigdy nie założy już wydekoltowanej sukni, podczas gdy w grach...;) Jest więc moim zdaniem całkiem logiczne by porównać je jako adaptacje. Sagę wiedźmińską uważam za zamkniętą całość, nawet jeśli Sapkowski zmieniłby zdanie kilka lat po jej zakończeniu, to jestem pewien, że jego intencją było zabić Geralta i Yennefer. Czytając wywiady z Andrzejem, nawet po premierze Sezonu Burz, wynika z nich moim zdaniem jednoznacznie, że Geralt ma nie żyć. Nie odniosę się do fanów GoT, bo to nie ten sam fandom.
@@NadwornyBlazen No cóż wydaje mi się w takim wypadku mamy odmienne punkty widzenia. Książki kończą się wybuchem Catriony to prawda, ale nie ma fragmentu, który mówi, że Dijkstra pod koniec Pani Jeziora zachorował. Uciekał wtedy z Boreasem Munem i Isengrimem Faoiltiarna do Zerrikanii. W ich rozmowie nie ma żadnych objawów choroby, więc w sumie nie wiem skąd ta informacja i ciężko mi się odnieść. Oczywiście w pełni się zgodzę, że gry są częściowo niezgodne z oryginałem i powstało wiele na ten temat artykułów. Fałszywa Ciriilla, dekolt Triss, dwa miecze Geralta w grze. Dla mnie osobiście gra ma przewagę nad serialem tym, że ona kontynuuje wątki z książki tzn. Geralt mógł zacząć lubić nosić brodę, kiedy w książce jej nie znosił. Mógł też uznać, że noszenie dwóch mieczy jest bardziej użyteczne, gdyż nie wiadomo czy natrafi na człowieka czy potwora (chociaż to tylko nadinterpretacja i próba immersyjnego wytłumaczenia, a najprawdopodobniej chodzi o zwykły pragmatyzm) Tak samo z Triss, być może nigdy nie miała więcejnosić takiej sukni, ale być może po tych kilku latach po wydarzeniach z sagi, w których umiejscowiona jest gra pojawił się jakiś specyfik, który pozwolił jej "zakryć" te blizny spod Sodden. (Oczywiście twórcy zapewne po prostu przeoczyli ten fakt o dekolcie przy tworzeniu modelu, ale jak widać można sobie to wytłumaczyć "in Universe".) Dzieła Sapkowskiego czytałem plus minus 5 lub 6 razy i zawsze byłem przekonany, że kwestia śmierci Geralta jest niedopowiedziana, że wraz z czarodziejką po prostu znikają z Ciri. Wytłumaczenie w grach o Wyspie Jabłoni mi się bardzo podoba. Śmierć Yennefer w takim wypadku byłaby słaba, bo umarła bo co? Jak Padme w Star Wars straciła wolę życia? Bo nie widzę tutaj innego wyjaśnienia poza wycieńczeniem organizmu przez używanie magii. Ciri w rozmowie z rycerzem Galahadem też nie wydaje się jakaś "przybita", jak to sobie można wyobrażać w przypadku śmierci jej przybranych rodziców. Jest Panią czasów i miejsc i myślę, że jej zdolności mogłyby jakoś ich uratować dlatego przeniosła się z nimi. Mimo wszystko gra ma tutaj przewagę, bo nie zmienia wątków w książce tak jak robi to serial. Serial zmienia całkowicie wydarzenia z książek i to w sposób znaczący, a gra pomimo również niektórych znaczących przeoczeń może robić to jednak bardzo immersyjnie. Dlatego moim zdaniem gra ma przewagę nad tym serialem i jest po prostu lepszą adaptacją.
Możliwe, że się pomyliłem co do Dijkstry, bo czytałem dawno, kojarzy mi się coś z kaszleniem nad listem do Filippy, ale nawet jeśli to swój argument dalej podtrzymuję. Nie twierdzę, że świat przedstawiony w serialu jest wiarygodniejszy od tego w grach, ani że będąc mniej wierną adaptacją jest gorszym dziełem sztuki od serialu. Po prostu, myślę, że wielu się ze mną zgodzi, że w Wiedźminie ważniejsza jest treść od formy. Choć treść gier jest wielce zajmująca, jest mniej wierna treści książek, nawet jeśli forma jest bardzo starannie oddana.
Ech, przecież gry Wiedźmińskie nie są adaptacją, to taka kontynuacja. "Setting mógłby być inny" - no to bardzo ciekawie jak inny, karabin i dwa magazynki ? ;> Ogólnie Drwal wg. mnie lepiej poradził sobie z argumentami, ale doceniam próbę polemiki. Dodam też, że film to dzieło graficzne, więc chcąc nie chcąc musi zmierzyć się z wyborem konkretnego wyglądu postaci, uzbrojenia, miejsc i potworów.
Jak odpowiedziałem do jednego z poniższych komentarzy, gry są adaptacją - bo adaptują świat z książek, by przedstawić swoją wersję wydarzeń mających miejsce po akcji z książek. Poza tym dokonały kilku zmian w świecie przedstawionym, wobec których nie można ich nazwać pełnoprawną kontynuacją. Powstają adaptacje, które są np. przełożeniem dzieł Szekspirowskich na współczesne czasy. Gdyby twórcy chcieli, to by mogli zrobić Wiedźmina z karabinami, jak najbardziej, jak już mówiłem, na przestrzeni dziejów powstawały takie rzeczy.
@@NadwornyBlazen Jesli chodzo o adaptacje to czesciowo masz tylko racje. Wyjasnia to szerzej prawo o wlasnosci intelektualnej. Co zas do zmian w klimacie to w zasadzie jest to rozmawianie jak o tym co w ogole mozna zrobic. Czy moge wstac jutro rano i zabic pierwszego spotkanego czlowieka. W zasadzie czemu nie, ale bede musial sie zmierzyc z konsekwencjami swojego wyboru. Tak samo z adaptacja, w zasadzie mogli by zmienic wszystko, ale nie wszystko by sie im oplacalo.
@@huberttarnowski4980 Masz oczywiście rację co do tego, że zmiany w adaptacji to zawsze ryzyko i powinny pasować do ogólnej osi i charakteru fabuły, jeśli ta akurat jest zachowana. Niemniej oceniając daną adaptację ludzie często ją oceniają źle, bo nie robi czegoś k samo jak materiał źródłowy. To błąd.
@@NadwornyBlazen Czemu błąd. Od dobrej adaptacji oczekuję by umiała adaptować, jak robi to źle to mamy pochwalić twórcę za co ?? Za odwagę?? ;> jak dla mnie serial Wiedźmin jest słabą adaptacją, choć miał przebłyski (odcinki 3-5), gry natomiast są fenomenalne, choć moim zdaniem dopiero część 3 przeskoczyła legendarnego Gothica 2 :)
Hmm ciekawy temat jeśli chodzi o wiedźmina. Osobiście nie podobał mi się serial. Ale jak tu wyraźnie przytoczyłeś to moja subiektywna opinia ," a jak się komuś nie podoba to nie musi oglądać". Ja osobiście wolę oglądać do końca by oceniać. Chyba jedną z najważniejszych przyczyn dlaczego ogląda się filmy jest to by je ocenić. Bo chyba dzięki temu że filmy/seriale oceniamy to wiemy czy dane dzieło będziemy oglądać czy nie. Adaptacje to już inny temat. Osobiście wolę gdy adaptacje są zgodne z orginałem, ale nie da się stworzyć adaptacji w 100% zgodną z książką. Wynika to z tego powodu że inne ramy są w filmie serialu I książce. Nie którzy narzekają na to że Władca pierścieni jest za długi, inni wściekają się o to że nie było Toma Bombadila a jeszcze inni mówią że jest rasistowski. Nie da się wszystkim udogodzić. Małe pole do popisu ma reżyser filmu - nie każdy wysiedzi 3 godziny jak przy WP. Serial daje owiele większe pole do popisu. Książka de facto ograniczeń nie ma. Kończąc, osobiście wolę wierniejsze adaptacje, ale trzeba być świadom że nie da się stworzyć doskonałej adaptacji. Wszystko zależy od subiektywnego pola widzenia, lecz wiadomo są tytuły poruszające głębszą tematykę I te tytuły podobają się większej liczbie osób (zazwyczaj). Jak zwykle film bardzo dobry I za to trzeba cenić. Pozdrawiam :)
Gry są bardziej kontynuacją niż adaptacją. Wiedźmin od netflix opowiada historię z ksiązek a gry opowiadają nowom historię. Każda kontynuacja ma 99% że zmieni podceganie danej opowiedzieci Np. Star Wars Anakin zabija imperatora a w części 9 Palpatin powraca więc jego śmierć była bez znaczenia PS. Man problem z błędami z góry przepraszam
@@NadwornyBlazen dobrze wiem o tym. Ten przykład miał pokaża że kontynuacje zmieniają więcej niż adaptacja i mogłem podać lepszy przykład ale tylko taki przykład przyszedł mi do głowy PS. W pierwszym zamiśle nie było Geralda albo był tylko npc nie pamiętam (dawno to czytałem) To jest jedyna różnica i ta różnica ma wpływ na to że gier można użalać za nie kanoniczne a nowa Trylogię tak nie można
Ależ oczywiście, że można uznać Nową Trylogię za niekanoniczną, sam to robię od lat :) według prawa formalnego opowieść może i należy do Disneya, ale według prawa sztuki (bo o perspektywie sztuki tutaj dyskutujemy) opowieść zawsze należy do autora, a żeby ją przejąć, trzeba ją zrozumieć tak dobrze, jak ją rozumie sam twórca. A oczywistym jest, że Disney jej nie rozumie.
@@NadwornyBlazen mogłem ująć to w inny sposób (jestem tępy) a sam mam na koncie tylko e.7 i zgadzam się w 100% sztukę trzeba zrozumieć ale to rozbija się o interpretacje tura jest subiektywna i Disney w ten sposób zrozumiał (największy błędem było że na pierwszym miejscu były pieniądze a nie historia) ale interpelacja zawsze jest poprawa o ile znać dane książke, filmy itp. Nigdy nie da się zrozumieć tak jak autor bo każdy człowiek ma nieco inne poglondy, przeżycia
@@Spirit3141 Da się, choć to niesamowicie trudne. Wymaga zrozumienia filozofii świata przedstawionego, a ta w Gwiezdnych Wojnach wymagałaby bardzo dużo czasu, którego twórcy nie poświęcili.
Dla mnie serial był naprawdę fajny. Na początku myślałam że Henry sobie nie poradzi takie słodko pierdzący aktor ma grać Wiedźmina. Masakra... Ale jednak dał radę u zagrał rewelacyjnie
Odnośnie wypowiedzi do Władcy P, czarni nie byli jedynymi ludzmi, którzy przyłączyli się do Saurona(Esterlingowie, Haradrimowie i cześć Numenoryjczyków). Nie za bardzo rozumiem, wypowiedź czarni zostali wybieleni? Bo jeśli bazujesz na zdaniu, że tylko czarni się przyłączyli to proponuje poszukać więcej info lub poczytać. Pozdrawiam
Wybacz mi ten merytoryczny błąd. Niemniej trzymam się twierdzenia, że postacie, które według pierwowzoru miały być czarne zostały wybielone. Bazuję na zdaniu, że jedyni czarni w książce są przedstawieni jako negatywne postacie. Czy zgadzasz się z tą tezą?
@@wuwek Zmierzam do tego, że w filmie wcale nie są czarni. Użyte przeze mnie słowo "wybielanie" to kalka z angielskiego, w którym termin "whitewashing" oznacza obsadzanie białych aktorów w rolach czarnoskórych postaci.
@@NadwornyBlazen Rozumiem o co Ci chodzi ale o ile to fakt to chyba zdjęcia kręcono w Nowej Zelandii i było to podyktowane raczej kwestią organizacji statystów. Zmierzając do meritum ten drwal jednak miał rację, że można nie wprowadzać poprawności politycznej bo nawet kiedy czarnych grają biali jest dla nich obraźliwe. Odnosząc to do serialu netfliksa tam wprowadzili multi do społeczności a tego nie ma we Wladcy P, nie ma czarnego porucznika lub jakiejś bohaterki. I szczerze miałbym beke widząc jak czarny kapitan gondoru pomaga w misji powiernika. Pozdrawiam
Nie wiem, czy to faktycznie kwestia organizacji statystów, może i tak było, ale nawet jeśli, to wciąż uważam, że na dobre wyszło, bo obserwowanie czarnoskórych Haradrimów będących wsparciem wojsk Mordoru byłby kiepskim pomysłem. Tak, to byłoby słabe, gdyby wśród Rohirimów czy Gondorczyków przewijali się czarnoskórzy, ale Władca Pierścieni ma bardziej mityczną strukturę, o czym w sumie powinienem był powiedzieć. Co innego Wiedźmin, który odbiega od takiej formy i jego komentarz tyczy się częściowo historii, ale również świata współczesnego. Czarni nawet się komponują z Wiedźminem.
Nigdy nie jarałem się Wiedźminem. Książek nie czytałem, w pierwszym Wiedźminie doszedłem do drugiego poziomu, a serialu nie zamierzam oglądać. Myśl moją chciałbym rozpocząć od tego jaką wielką różnice robi dla mnie oglądanie filmu z lat przed 2010, a filmów po 2010. Gdy oglądam filmy sprzed 2010 roku, próbuje zrozumieć co autor miał na myśli, lub po prostu cieszę się filmem. Gdy teraz oglądam najnowsze filmy, często zamiast je analizować, lub dobrze się bawić zastanawiam się "czy obstawienie w tej roli aktora murzyna to był artystyczny zamysł reżysera, czy wymóg poprawności artystycznej?". Ostatnio ogarniam uniwersum Warhammera 40k i jakie było moje zdziwienie, gdy okazało się, że środowiska feministyczne, próbowały wymusić na Games Workshop wprowadzenie żeńskich SpaceMarines w ramach "równości". Jest to tyle niedorzeczne, że stworzenie żeńskich SpaceMarines było, by niezgodne z lore, a w samym Wh 40k są elitarne żeńskie oddziały. I w tym akapicie dochodzę do meritum. Polityczna poprawność niszczy w imię "różnorodności" różnorodność między światami fantasy i powoli zbliżamy się do miejsca gdzie każdy świat fantasy będzie podany wedle recepty liberałów w sosie amerykańskim. Ostatnią kwestią jaką chciałbym poruszyć jest "imperializm kulturowy USA". Próbują całą swoją skomplikowaną historię i problemy z nią związaną, przez narracje narzucić całemu światu. Przykładem niech tu będzie, Kingdom Come Deliverance, gdzie oskarżali twórców o rasizm tylko dlatego, że w swej produkcji nie umieścili murzyna... To tak jakby Polacy krytykowali Tarantino za ukazanie w Django pozytywnej postaci Niemca, bo jak dobrze wiemy Niemcy są źli i światowi nie wolno zapomnieć o krzywdach jakie nam wyrządzili. Podsumowując. Gdyby Powrót Króla miał swoją premierę dzisiaj to również, byłby oskarżany o poprawność polityczną, ale tylko dlatego, bo ludziom zaczyna co raz ciążyć, a opnie takie jak Rębajło to wołanie odbiorcy dzieła o odciążenie go spod ciężaru poprawności politycznej.
Ja się zgadzam, że to poważny problem, to narzucanie twórcom, jakie mają mieć podejście. Ale argumenty Rębajły nie są dość trafne. Kieruję się zasadą: "Lepsze dyskusje na temat sztuki poskutkują lepszą sztuką", która jest parafrazą opisu kanału Royal Ocean Film Family.
@@NadwornyBlazen Dlatego napisałem, że Rębajło woła. Wołanie w którym ważniejszy jest wpływ na rzeczywistość, niż przybliżenie się do prawdy. I myślę, że nikt twórcom nie narzuca wizji świata, lecz wcześniej pracodawca upewnił się, że jego poglądy są odpowiednie. W końcu, żadna firma nie chce, by na nagłówka pojawiły się informacje, że zatrudniają "rasistów", "seksistów" lub "homofobów".
@@samotnywolnywilk1829 Dobrze powiedziane. Swoją drogą, planuję nagrać wideo na temat ograniczania twórców i wrzucania im gwałtem różnorodności do fabuły. Na pewno odniosę się w tym materiale do Twojego komentarza :)
Jeśli ktoś chce powiedzieć, że ja krytykuję książki innych, bo sam nie potrafię napisać lepszej to tutaj daję możliwość zweryfikowania tej tezy. Zbiór opowiadań, który napisałem na przełomie liceum i gimnazjum: www.opowi.pl/dharmaastra-zbior-opowiadan-a66417/
Wiedźmin jest serią której główne przesłanie traktuje o tym jak działa rasizm , sam Geralt został raz napadnięty bo miał Riviijski akcent ("bo z RIvii to złodzieją są"),a filozofia książki jest tak samo ważna jak jej zgodność fabularna, masz rację "Ostatni Władca Wiatru" to potworna adaptacja nawet gorsza od Wieśka, jednakże ciężko jest mi sobie wyobrazić że Ludy które boją sie różnych dziwnych stworów(najcześciej wyobrażanych z ciemnością złe) dla których wystarczyło jedna malusieńka róznica w wyglądzie żeby spuścić komuś srogi pierdol w rzyć np nie lubili rudych leworecznych(chyba że walczyli w armii) Elfów Krasnoludów czy swoich sąsiadów, którzy są im z wyglądu znacznie bliższsi niż murzyny którzy są no czarni mają inną fizjonomie itp, a mimo to nikogo nie rusza że obok mieszka murzyn. Co do innych "ciekawych" pomysłów Netflixa Kocham monolog Yennefer nad ciałem zmarłej dziewczynki(członek Elitarnego kobiecego bractwa kontrolującego po części świat mówi że dobrze ze się nie urodziła bo kobiety mają gorzej.... ludzie pomijam fakt ze w tamtych czasach jeśli nie byłeś rycerzem albo czarodziejem to miałeś przesrane niezależnie od płci, ale hipokryzja Yennefer to szczyt szczytów)
Nie mniej zgadzam się z tobą że stosowanie róznych rasowo aktorów mogłoby mieć sens w wieśku ze wględu na to że to świat zdecydowanie bardziej otwarty niż świat Tolkiena, przykładowa każdą z ras typu Elfowie Krasnoludowie ludzie przedstawić jaką inną rasę pod kątem koloru skóru wtedy obydwie strony byłyby syte. Lewicowi aktywiści "Hurra jesteśmy multi kulti, dzięki temu odpokutujemy za grzechy naszych przodków do 5 mln lat wstecz" no i Fani Sapka "no dobra jest o rasizmie, jest dobrze z pomysłem zrobione, nie mam się do czego przyczepić"
to nie jest film historyczny i nie przedstawia postaci historycznych typu Achilles(a zrobiono z niego murzyna przez Netflix) czy Bolesław Chrobry wtedy już się tego nie obroni
No cóz teraz to już żartem mogę powiedzieć że najwiekszę wąty mam do urody aktorek no ale cóż "Reality is often disappoitng" jak to mawiał pewien filozof
1) Porównywanie gry, która jest KONTYNUACJĄ wątku książki a porównywanie serialu, który ma być adaptacją zdarzeń fabularnych książki to zupełnie dwie różne kwestie. Gra kontynuuje wątki i historię. A serial zmienia wątki w raz opowiedzianej historii. I tak wiem, że gra nie porusza niektórych tematów typu co się stało z fałszywą Cirillą itd., niemniej twierdzić, że serial jest wierniejszą adaptacją od gry to jest to nielogiczne porównanie bo obie produkcje odwołują się do innych wydarzeń. Gdyby gra próbowała przełożyć fabułę książki, to myślę, że wtedy można by było je porównywać. Jakie postaci gra przywróciła, które umarły? Jedynie na myśl przychodzi mi Regis, o którym sam Sapkowski mówił, że mógłby powrócić (jeśli chodzi o Geralta i Yen to zapraszam do 3 punktu). Dla mnie osobiście "większą zbrodnią" jest mieszanie w fabularnych kwestiach materiału źródłowego jak np. Wątek Ciri w Brokilonie, który został zupełnie przedstawiony inaczej i nie oszukujmy się to co pokazano w serialu w porównaniu do książki było zwyczajnie beznadziejne. Jedyne co mi się podoba to rozwijanie wątków, które były jedynie lekko zarysowane w książce jak np. młodość Yennefer.
2) jeśli chodzi o adaptacje książka - serial to wystarczy sobie porównać do Gry o Tron. Tam Adaptacja serialowa dla pierwszych 2 lub 3 sezonów jest prawie identyczna jak w książce i jakoś nie słyszałem by Fani GoT narzekali na słabe wykonanie serialu. Bardzo żałuje, że to Netflix dostał prawa a nie HBO. Ja osobiście widziałbym inaczej ten serial. Twórcy uparli się by zrobić 3 głównych bohaterów i przeplatać ich historię - Geralta, Yennefer i Ciri. Jak dla mnie było to wciśnięcie tego na siłę, bo to Geralt jest głównym bohaterem w opowiadaniach a Yennefer i Ciri tylko postaciami epizodycznymi. Zmienia się to dopiero w sadze. Myślę, że "Twardogłowi fani" narzekali by mniej gdyby tak właśnie było. Pierwszy sezon/dwa nastawione na postać Geralta np. ekranizacja opowiadań a następnie danie dłuższego czasu ekranowego Yennefer i Ciri, kiedy zaczynają się wydarzenia z sagi i ich rola jest większa.
3) Nie wiadomo czy Geralt faktycznie zginął. Zwłaszcza, że w Epilogu Sezonu Burz pojawia się postać łudząco do niego podobna :). Zakończenie Pani Jeziora jest dość otwarte i niekoniecznie świadczy o śmierci protagonisty. Właśnie dlatego Wiedźmin jest wyjątkowym uniwersum
Książki kończą się wybuchem epidemii, Dijkstra na przykład pod ich koniec zachorował. Zakończenie niby jest otwarte, ale tak naprawdę to jak dla mnie pewne, że wymieniony pan miał na nią umrzeć. To jest właśnie prawdziwy kunszt pisarski - show, don't tell, ale w taki sposób, żeby czytelnik potrafił sobie dużo dopowiedzieć historię zgodną z wizją autora, choć nie została teoretycznie opisana. Co do gier - one są adaptacjami książek, choć nie przedstawiają historii z książek, to funkcjonują jako adaptacje. W domyśle to, co się działo przed początkiem pierwszej gry jest adaptacją historii z książek, częściowo niezgodną z oryginałem (na przykład Triss miała ranę na dekolcie, powiedziała w Krwi Elfów bodajże, że nigdy nie założy już wydekoltowanej sukni, podczas gdy w grach...;) Jest więc moim zdaniem całkiem logiczne by porównać je jako adaptacje. Sagę wiedźmińską uważam za zamkniętą całość, nawet jeśli Sapkowski zmieniłby zdanie kilka lat po jej zakończeniu, to jestem pewien, że jego intencją było zabić Geralta i Yennefer. Czytając wywiady z Andrzejem, nawet po premierze Sezonu Burz, wynika z nich moim zdaniem jednoznacznie, że Geralt ma nie żyć. Nie odniosę się do fanów GoT, bo to nie ten sam fandom.
@@NadwornyBlazen No cóż wydaje mi się w takim wypadku mamy odmienne punkty widzenia. Książki kończą się wybuchem Catriony to prawda, ale nie ma fragmentu, który mówi, że Dijkstra pod koniec Pani Jeziora zachorował. Uciekał wtedy z Boreasem Munem i Isengrimem Faoiltiarna do Zerrikanii. W ich rozmowie nie ma żadnych objawów choroby, więc w sumie nie wiem skąd ta informacja i ciężko mi się odnieść. Oczywiście w pełni się zgodzę, że gry są częściowo niezgodne z oryginałem i powstało wiele na ten temat artykułów. Fałszywa Ciriilla, dekolt Triss, dwa miecze Geralta w grze. Dla mnie osobiście gra ma przewagę nad serialem tym, że ona kontynuuje wątki z książki tzn. Geralt mógł zacząć lubić nosić brodę, kiedy w książce jej nie znosił. Mógł też uznać, że noszenie dwóch mieczy jest bardziej użyteczne, gdyż nie wiadomo czy natrafi na człowieka czy potwora (chociaż to tylko nadinterpretacja i próba immersyjnego wytłumaczenia, a najprawdopodobniej chodzi o zwykły pragmatyzm) Tak samo z Triss, być może nigdy nie miała więcejnosić takiej sukni, ale być może po tych kilku latach po wydarzeniach z sagi, w których umiejscowiona jest gra pojawił się jakiś specyfik, który pozwolił jej "zakryć" te blizny spod Sodden. (Oczywiście twórcy zapewne po prostu przeoczyli ten fakt o dekolcie przy tworzeniu modelu, ale jak widać można sobie to wytłumaczyć "in Universe".) Dzieła Sapkowskiego czytałem plus minus 5 lub 6 razy i zawsze byłem przekonany, że kwestia śmierci Geralta jest niedopowiedziana, że wraz z czarodziejką po prostu znikają z Ciri. Wytłumaczenie w grach o Wyspie Jabłoni mi się bardzo podoba. Śmierć Yennefer w takim wypadku byłaby słaba, bo umarła bo co? Jak Padme w Star Wars straciła wolę życia? Bo nie widzę tutaj innego wyjaśnienia poza wycieńczeniem organizmu przez używanie magii. Ciri w rozmowie z rycerzem Galahadem też nie wydaje się jakaś "przybita", jak to sobie można wyobrażać w przypadku śmierci jej przybranych rodziców. Jest Panią czasów i miejsc i myślę, że jej zdolności mogłyby jakoś ich uratować dlatego przeniosła się z nimi. Mimo wszystko gra ma tutaj przewagę, bo nie zmienia wątków w książce tak jak robi to serial. Serial zmienia całkowicie wydarzenia z książek i to w sposób znaczący, a gra pomimo również niektórych znaczących przeoczeń może robić to jednak bardzo immersyjnie. Dlatego moim zdaniem gra ma przewagę nad tym serialem i jest po prostu lepszą adaptacją.
Możliwe, że się pomyliłem co do Dijkstry, bo czytałem dawno, kojarzy mi się coś z kaszleniem nad listem do Filippy, ale nawet jeśli to swój argument dalej podtrzymuję. Nie twierdzę, że świat przedstawiony w serialu jest wiarygodniejszy od tego w grach, ani że będąc mniej wierną adaptacją jest gorszym dziełem sztuki od serialu. Po prostu, myślę, że wielu się ze mną zgodzi, że w Wiedźminie ważniejsza jest treść od formy. Choć treść gier jest wielce zajmująca, jest mniej wierna treści książek, nawet jeśli forma jest bardzo starannie oddana.
Ech, przecież gry Wiedźmińskie nie są adaptacją, to taka kontynuacja. "Setting mógłby być inny" - no to bardzo ciekawie jak inny, karabin i dwa magazynki ? ;> Ogólnie Drwal wg. mnie lepiej poradził sobie z argumentami, ale doceniam próbę polemiki. Dodam też, że film to dzieło graficzne, więc chcąc nie chcąc musi zmierzyć się z wyborem konkretnego wyglądu postaci, uzbrojenia, miejsc i potworów.
Jak odpowiedziałem do jednego z poniższych komentarzy, gry są adaptacją - bo adaptują świat z książek, by przedstawić swoją wersję wydarzeń mających miejsce po akcji z książek. Poza tym dokonały kilku zmian w świecie przedstawionym, wobec których nie można ich nazwać pełnoprawną kontynuacją. Powstają adaptacje, które są np. przełożeniem dzieł Szekspirowskich na współczesne czasy. Gdyby twórcy chcieli, to by mogli zrobić Wiedźmina z karabinami, jak najbardziej, jak już mówiłem, na przestrzeni dziejów powstawały takie rzeczy.
@@NadwornyBlazen Jesli chodzo o adaptacje to czesciowo masz tylko racje. Wyjasnia to szerzej prawo o wlasnosci intelektualnej. Co zas do zmian w klimacie to w zasadzie jest to rozmawianie jak o tym co w ogole mozna zrobic. Czy moge wstac jutro rano i zabic pierwszego spotkanego czlowieka. W zasadzie czemu nie, ale bede musial sie zmierzyc z konsekwencjami swojego wyboru. Tak samo z adaptacja, w zasadzie mogli by zmienic wszystko, ale nie wszystko by sie im oplacalo.
@@huberttarnowski4980 Masz oczywiście rację co do tego, że zmiany w adaptacji to zawsze ryzyko i powinny pasować do ogólnej osi i charakteru fabuły, jeśli ta akurat jest zachowana. Niemniej oceniając daną adaptację ludzie często ją oceniają źle, bo nie robi czegoś k samo jak materiał źródłowy. To błąd.
@@NadwornyBlazen Czemu błąd. Od dobrej adaptacji oczekuję by umiała adaptować, jak robi to źle to mamy pochwalić twórcę za co ?? Za odwagę?? ;> jak dla mnie serial Wiedźmin jest słabą adaptacją, choć miał przebłyski (odcinki 3-5), gry natomiast są fenomenalne, choć moim zdaniem dopiero część 3 przeskoczyła legendarnego Gothica 2 :)
Hmm ciekawy temat jeśli chodzi o wiedźmina. Osobiście nie podobał mi się serial. Ale jak tu wyraźnie przytoczyłeś to moja subiektywna opinia ," a jak się komuś nie podoba to nie musi oglądać". Ja osobiście wolę oglądać do końca by oceniać. Chyba jedną z najważniejszych przyczyn dlaczego ogląda się filmy jest to by je ocenić. Bo chyba dzięki temu że filmy/seriale oceniamy to wiemy czy dane dzieło będziemy oglądać czy nie.
Adaptacje to już inny temat. Osobiście wolę gdy adaptacje są zgodne z orginałem, ale nie da się stworzyć adaptacji w 100% zgodną z książką. Wynika to z tego powodu że inne ramy są w filmie serialu I książce. Nie którzy narzekają na to że Władca pierścieni jest za długi, inni wściekają się o to że nie było Toma Bombadila a jeszcze inni mówią że jest rasistowski. Nie da się wszystkim udogodzić. Małe pole do popisu ma reżyser filmu - nie każdy wysiedzi 3 godziny jak przy WP. Serial daje owiele większe pole do popisu. Książka de facto ograniczeń nie ma.
Kończąc, osobiście wolę wierniejsze adaptacje, ale trzeba być świadom że nie da się stworzyć doskonałej adaptacji. Wszystko zależy od subiektywnego pola widzenia, lecz wiadomo są tytuły poruszające głębszą tematykę I te tytuły podobają się większej liczbie osób (zazwyczaj).
Jak zwykle film bardzo dobry I za to trzeba cenić. Pozdrawiam :)
Gry są bardziej kontynuacją niż adaptacją. Wiedźmin od netflix opowiada historię z ksiązek a gry opowiadają nowom historię. Każda kontynuacja ma 99% że zmieni podceganie danej opowiedzieci
Np. Star Wars Anakin zabija imperatora a w części 9 Palpatin powraca więc jego śmierć była bez znaczenia
PS. Man problem z błędami z góry przepraszam
Star Wars to zupełnie inna sytuacja. CDP kupili prawa do adaptacji, Disney - prawa do oryginału.
@@NadwornyBlazen dobrze wiem o tym. Ten przykład miał pokaża że kontynuacje zmieniają więcej niż adaptacja i mogłem podać lepszy przykład ale tylko taki przykład przyszedł mi do głowy
PS. W pierwszym zamiśle nie było Geralda albo był tylko npc nie pamiętam (dawno to czytałem)
To jest jedyna różnica i ta różnica ma wpływ na to że gier można użalać za nie kanoniczne a nowa Trylogię tak nie można
Ależ oczywiście, że można uznać Nową Trylogię za niekanoniczną, sam to robię od lat :) według prawa formalnego opowieść może i należy do Disneya, ale według prawa sztuki (bo o perspektywie sztuki tutaj dyskutujemy) opowieść zawsze należy do autora, a żeby ją przejąć, trzeba ją zrozumieć tak dobrze, jak ją rozumie sam twórca. A oczywistym jest, że Disney jej nie rozumie.
@@NadwornyBlazen mogłem ująć to w inny sposób (jestem tępy) a sam mam na koncie tylko e.7 i zgadzam się w 100% sztukę trzeba zrozumieć ale to rozbija się o interpretacje tura jest subiektywna i Disney w ten sposób zrozumiał (największy błędem było że na pierwszym miejscu były pieniądze a nie historia) ale interpelacja zawsze jest poprawa o ile znać dane książke, filmy itp.
Nigdy nie da się zrozumieć tak jak autor bo każdy człowiek ma nieco inne poglondy, przeżycia
@@Spirit3141 Da się, choć to niesamowicie trudne. Wymaga zrozumienia filozofii świata przedstawionego, a ta w Gwiezdnych Wojnach wymagałaby bardzo dużo czasu, którego twórcy nie poświęcili.
Dla mnie serial był naprawdę fajny. Na początku myślałam że Henry sobie nie poradzi takie słodko pierdzący aktor ma grać Wiedźmina. Masakra... Ale jednak dał radę u zagrał rewelacyjnie
Odnośnie wypowiedzi do Władcy P, czarni nie byli jedynymi ludzmi, którzy przyłączyli się do Saurona(Esterlingowie, Haradrimowie i cześć Numenoryjczyków). Nie za bardzo rozumiem, wypowiedź czarni zostali wybieleni? Bo jeśli bazujesz na zdaniu, że tylko czarni się przyłączyli to proponuje poszukać więcej info lub poczytać.
Pozdrawiam
Wybacz mi ten merytoryczny błąd. Niemniej trzymam się twierdzenia, że postacie, które według pierwowzoru miały być czarne zostały wybielone. Bazuję na zdaniu, że jedyni czarni w książce są przedstawieni jako negatywne postacie. Czy zgadzasz się z tą tezą?
@@NadwornyBlazen No tak ale w filmie też są jedynymi czarnymi po złej stronie, po dobrej biali, więc nie było w tym filmie wybielania.
@@wuwek Zmierzam do tego, że w filmie wcale nie są czarni. Użyte przeze mnie słowo "wybielanie" to kalka z angielskiego, w którym termin "whitewashing" oznacza obsadzanie białych aktorów w rolach czarnoskórych postaci.
@@NadwornyBlazen Rozumiem o co Ci chodzi ale o ile to fakt to chyba zdjęcia kręcono w Nowej Zelandii i było to podyktowane raczej kwestią organizacji statystów. Zmierzając do meritum ten drwal jednak miał rację, że można nie wprowadzać poprawności politycznej bo nawet kiedy czarnych grają biali jest dla nich obraźliwe. Odnosząc to do serialu netfliksa tam wprowadzili multi do społeczności a tego nie ma we Wladcy P, nie ma czarnego porucznika lub jakiejś bohaterki.
I szczerze miałbym beke widząc jak czarny kapitan gondoru pomaga w misji powiernika.
Pozdrawiam
Nie wiem, czy to faktycznie kwestia organizacji statystów, może i tak było, ale nawet jeśli, to wciąż uważam, że na dobre wyszło, bo obserwowanie czarnoskórych Haradrimów będących wsparciem wojsk Mordoru byłby kiepskim pomysłem. Tak, to byłoby słabe, gdyby wśród Rohirimów czy Gondorczyków przewijali się czarnoskórzy, ale Władca Pierścieni ma bardziej mityczną strukturę, o czym w sumie powinienem był powiedzieć. Co innego Wiedźmin, który odbiega od takiej formy i jego komentarz tyczy się częściowo historii, ale również świata współczesnego. Czarni nawet się komponują z Wiedźminem.
Nigdy nie jarałem się Wiedźminem. Książek nie czytałem, w pierwszym Wiedźminie doszedłem do drugiego poziomu, a serialu nie zamierzam oglądać.
Myśl moją chciałbym rozpocząć od tego jaką wielką różnice robi dla mnie oglądanie filmu z lat przed 2010, a filmów po 2010. Gdy oglądam filmy sprzed 2010 roku, próbuje zrozumieć co autor miał na myśli, lub po prostu cieszę się filmem. Gdy teraz oglądam najnowsze filmy, często zamiast je analizować, lub dobrze się bawić zastanawiam się "czy obstawienie w tej roli aktora murzyna to był artystyczny zamysł reżysera, czy wymóg poprawności artystycznej?".
Ostatnio ogarniam uniwersum Warhammera 40k i jakie było moje zdziwienie, gdy okazało się, że środowiska feministyczne, próbowały wymusić na Games Workshop wprowadzenie żeńskich SpaceMarines w ramach "równości". Jest to tyle niedorzeczne, że stworzenie żeńskich SpaceMarines było, by niezgodne z lore, a w samym Wh 40k są elitarne żeńskie oddziały.
I w tym akapicie dochodzę do meritum. Polityczna poprawność niszczy w imię "różnorodności" różnorodność między światami fantasy i powoli zbliżamy się do miejsca gdzie każdy świat fantasy będzie podany wedle recepty liberałów w sosie amerykańskim.
Ostatnią kwestią jaką chciałbym poruszyć jest "imperializm kulturowy USA". Próbują całą swoją skomplikowaną historię i problemy z nią związaną, przez narracje narzucić całemu światu. Przykładem niech tu będzie, Kingdom Come Deliverance, gdzie oskarżali twórców o rasizm tylko dlatego, że w swej produkcji nie umieścili murzyna...
To tak jakby Polacy krytykowali Tarantino za ukazanie w Django pozytywnej postaci Niemca, bo jak dobrze wiemy Niemcy są źli i światowi nie wolno zapomnieć o krzywdach jakie nam wyrządzili.
Podsumowując. Gdyby Powrót Króla miał swoją premierę dzisiaj to również, byłby oskarżany o poprawność polityczną, ale tylko dlatego, bo ludziom zaczyna co raz ciążyć, a opnie takie jak Rębajło to wołanie odbiorcy dzieła o odciążenie go spod ciężaru poprawności politycznej.
Ja się zgadzam, że to poważny problem, to narzucanie twórcom, jakie mają mieć podejście. Ale argumenty Rębajły nie są dość trafne. Kieruję się zasadą: "Lepsze dyskusje na temat sztuki poskutkują lepszą sztuką", która jest parafrazą opisu kanału Royal Ocean Film Family.
@@NadwornyBlazen Dlatego napisałem, że Rębajło woła. Wołanie w którym ważniejszy jest wpływ na rzeczywistość, niż przybliżenie się do prawdy.
I myślę, że nikt twórcom nie narzuca wizji świata, lecz wcześniej pracodawca upewnił się, że jego poglądy są odpowiednie. W końcu, żadna firma nie chce, by na nagłówka pojawiły się informacje, że zatrudniają "rasistów", "seksistów" lub "homofobów".
@@NadwornyBlazen I na fali niechęci poprawności politycznej, możemy obudzić się na skraju drugiej strony.
@@samotnywolnywilk1829 Dobrze powiedziane. Swoją drogą, planuję nagrać wideo na temat ograniczania twórców i wrzucania im gwałtem różnorodności do fabuły. Na pewno odniosę się w tym materiale do Twojego komentarza :)
@@NadwornyBlazen Będzie mi niezwykle miło:)