Niestety moje relacje z kolegami, przyjaciółmi nie przetrwały podstawówki, gimnazjum, liceum. Dorosłem już do tego, że ma się po prostu znajomych z aktualnego miejsca pracy albo miejsca, w którym jest się w życiu, zmieniasz prace, obszar życia, po którym się poruszasz, zmieniasz krąg ludzi. Zauważyłem nawet w rodzinie oddalenie się od siebie, takie czasy. Ja również nie wróciłbym do szkoły, głównie przez dojazdy(wieś----> miasto powiatowe).
Olu droga, nie masz pojęcia jak bardzo się z Tobą łączę (w bólu)! Może utżsamiam. Też szczerze nienawidziłam swojej budy (niby szkoły) jaką było gimnazjum, a choć to była ta sama placówka co podstawówka to wcześniej jakoś to znosiłam. Prawdziwe piekło zaczęło się już w wakacje (zdradą teraz już byłej przyjaciółki i śmiercią ukochanego dziadka) przed rozpoczęciem trzech ostatnich lat nauki. Dzieciaki jak i nauczyciele potrafią być wręcz potworami... to, co się wyprawia w szkołach i z jaką bezkarnością przechodzi jest niedorzeczne. Osobiście uważam, że nauczyciele przed rozpoczęciem pracy powinni chodzić na przymusową psychoterapię, oczywiście z wcześniejszą diagnozą oraz pozwoleniem od psychiatry na pracę z dziećmi/nastolatkami. Oni mają za duży wpływ na życie 'podopiecznych', nie wspominając o wywoływanych traumach. Może trochę tęsknię za podstawówką i dzieciństwem, ale do gimnazjum bym nie wróciła (chyba, że z obecnym nastawieniem i doświadczeniem życiowym).
Nie, absolutnie bym nie wróciła do szkoły. Kojarzy mi się ona z wiecznym stresem, gonieniem za jak najlepszymi ocenami i moim największym zawodem miłosnym. Żadna ze szkolnych znajomości nie przetrwała. Będąc w szkole też jakoś nigdy nie byłam zbyt popularna. Mimo kilku miłych wspomnień, nie chciałabym tego przeżyć jeszcze raz.
W Polsce skończyłam podstawówkę i gimnazjum i to był koszmar zarówno przez rówieśników jak i nauczycieli, później wyemigrowałam z rodzicami do Stanów i zaczęłam high school i to był naprawdę dobry czas nie było odpytywania na wyrywki, żadnych nie zapowiedzianych kartkówek, nauczyciele bez kija fajni otwarci, tak samo uczniowie. Nauczyciele byli naprawdę dla nas. Wśród uczniów nie było tak jak na amerykańskich filmach że cheerleadereki nerdy itd tylko każdy był przyjazny. Zaczęłam college ale przez różne zawirowania życiowe musiałam przerwać ale teraz w wieku 36 lat wróciłam i też bardzo lubię tam chodzić pomimo że większość ludzi jest młodszych ale też jest parę osób starszych niż ja
@@berakfilip rozumiem bo ja też tak miałam jak byłam młodsza. Teraz uczę się z miłą chęcią bo jak skończę studia to będę mogła robić to co jest moja pasja chociaż jeszcze długa droga przede mną bo aż 6 lat 😅
Maciek nie zna realiów wspomnianej “regularnej pracy” i tematów typu “weźmiesz sobie L4” i masz ogarnięte. Owszem, legalnie Ci to przysługuje ale często gęsto jest tak że pracodawca prędzej czy później “wyciągnie wnioski” z takiej sytuacji i będzie Cie miał na celowniku. Was z kolei nikt nie wyrzuci z RUclips czy wasze wynagrodzenie nie stanie w miejscu dlatego że przeziębiłeś się parę razy w roku.
Moje nie przetrwały. Choć z jedną z osób mieszkam naprawdę blisko. Kiedyś jeszcze próbowałam kontaktu, ale ten był kolokwialnie mówiąc olewany. Teraz kontakty mam tylko z ludźmi z pracy. No może w sumie z kilkoma z poza. Ale tylko przez wzgląd na wspólne zainteresowania. Ale i tak jestem zaskoczona, bo byłam przekonana, że ten kontakt zerwie się w momencie ich odejścia/zwolnienia z firmy w której ja nadal pracuje. Chyba po prostu to takie czasy, że nie utrzymuje sie już bliższych kontaktów międzyludzkich
Skończyłam szkołę 10 lat temu i do dzisiaj mam koszmary. Osoby, które NA POWAŻNIE mówią, że wolałyby chodzić do szkoły, muszą mieć na prawdę przeyebane życie...
Albo mieli super szkołę i mają teraz super wspomnienia. Mam zdanie jak ty że też nie chciałabym wrócić do szkoły ale nie zgadzam się że osoby które mają inne zdanie muszą mieć źle dorosłe życie
Nie wróciłabym do szkoły :D Ale wróciłabym na imprezy licealne z moimi nerdami, ciśnięciem w rpgi (gry fabularne), jeżdżenie na konwenty, cosplaye, granie w planszówki i rozmowy o kulturze przy wódce :D No i pijackie szachy
Jestem pielęgniarką, wolę reanimację, operacje zabieg niż szkole... Też mam traumę... Totalnie kocham być dorosła, już teraz 30 letnia kobieta, ktora zna swoją wartość.
Do jakich szkół wy chodziliście?? Raperzy, tancerze, aktorzy, piosenkarze. Dla mnie totalny mind fuck!😮 W latach 90 mieszkałam w małej mazurskiej wiosce i zawsze zazdrościłam dzieciakom z dużych miast, że nawet w takich dzikich latach, mają dostęp do ogromnych zasobów kulturalnych i wchodzą w dorosłość z bardzo uprzywilejowanej pozycji.
Ja tak samo, mam identyczne przemyślenia. Też uczyłam się na wsi i bardzo żałuję, że nie miałam możliwości np. chodzić na taniec i omijały mnie takie rzeczy
Ja wychowałam się na wsi i było nas pięcioro w klasie. W podstawówce nauczyciele byli bardzo fajni, miałam trochę pod górkę z rówieśnikami. W liceum super przyjaźnie, ale za to długotrwały stres ( szkoła z tradycjami itd). W sumie szkołę wspominam dobrze, jedynie stresujące są dla mnie sny związane z matematyką, fizyką, chemią i geografią, gdy odpowiadam przy tablicy🙂
mnie tez uratowało to, ze byłem ogarnięty z innych przedmiotów i babka od matmy była moja wychowawczynią. No i wiadomo, ze pewnie jej tam gadali, ze jestem ogarnięty. Może nie byłem najlepszym uczniem, ale dużo się angażowałem, brałem udziały w konkursach. Więc 3 lata liceum udało mi się przeżyć tylko dlatego. No i przymknęła oko na to, ze czasami ściągałem bo bez tego pewnie siedziałbym tam do dziś :)
Do liceum wrocilabym teraz natychmiast 😉 cudowny czas. Nooo może poza nauczycielką angielskiego, przez którą uciekalam z lekcji. Ale całą resztę wspominam jako świetny kawałek życia. Miałam fantastyczną paczkę, która niestety nie przetrwała w całości, ale z dwoma kumpelami przyjaźnimy się do dziś-20 lat po maturze. Natomiast podstawówka była koszmarem-i dzięki uczniom u nauczycielom
Jeżeli miałbym wracać to na Niemiecki, od podstawówki się go uczyłem i w liceum nawet jako rozszerzony. Problem jednak jest taki, że ja się za późno zgapnąłem, że rzeczowników uczyłem się bez rodzajników, przez co tak na prawdę przez te dziesięć lat nauki, i nawet dzisiaj po prostu strzelam. 😂
Niestety dla mnie cały okres szkolny od przedszkola aż po 8 klasę był spieprzony i traumatyczny. Czas stracony. Nauczyciele byli spoko ale to jednak nie miało wpływu na to jak równieśnicy byli sp!erd0len! . I cóż mimo że 4 letnie liceum było o niebo lepsze. To i tak się ciągnie za mną. Dopiero kiedy jestem bardziej świadom bardziej przeżywam czego doświadczyłem jako nie winny dzieciak. Może nie byłem ofiarą ataków fizycznych chociaż czasem chwile się takie zdarzały. To psychika bardzo źle to zniosła. Czułem się przez cały okres jako podludź, ktoś gorszy, ofiara losu, ktoś zupełnie nienormalny kto się nie nadaje do przebywania w towarzystwie ludzi. Jak się ze mnie nabijano, jak do mnie mówiono, jak mnie ignorowano. To niesamowicie wpłynęło na moją samoocenę. I fakt że w tej pieprzonej szkole nie mogłem czuć się bezpiecznie praktycznie ZAWSZE. Jak nie stres i frustracja z powodu nauki, to jeszcze rówieśnicy. Nie wsadzam wszystkich do tego samego wora bo ciul wie czy niektórzy podążali ślepo za tłumem żeby uniknąć ataków, czy ktoś był obojętny, a niektórzy po czym widzę to teraz mieli swoje własne kompleksy jakieś bóle dupy i wyżywali się na mnie, oczerniając , ośmieszając i zupełnie izolując. Nawet grupa osób z którymi się trzymałem, im zaczęło powoli odpierdalać i właściwie sam już nie wiedziałem gdzie mam się podziać. Okres szkolny to był czas dla mnie tylko zmarnowany, traumatyczny, przykry, smutny i jakbymkolwiek inaczej tego nie nazwał. Jak sam Maciek powiedział jeśli ktoś żarł na stołówce to był wytykany palcami bo było mówione że rodzice to biedacy. To było coś na tej zasadzie. I no najgorsze jest to że dzieciaki potrafią być tak tępe że nie wiedzą jak bardzo w ten sposób krzywdzą. Dopiero teraz zrozumiałem dlaczego później z takich sytuacji wychodzą jakieś samookaleczenia czy odbieranie sobie życia. A ja mimo że byłem normalny, tylko należałem do nieśmiałych, zbyt empatycznych, wrażliwych, i łatwowiernych dostałem solidnie po łapach i nigdy mi to nie było po drodze. + dałem sobie wmówić że takie zachowania są normalne i takie traktowanie. Ale nie wziąłem pod uwagę wtedy tego że oprócz takich drwin dla zabawy czy wyzywania się powinny występować też zachowania uprzejmie, życzliwe itp. I nic takiego nie padło w moją stronę. Próbując się domyślać jak postąpić żeby się przypodobać czy cokolwiek to zwykła manipulacja. Nie miałem jak się też postawić bo po tego typu rówieśnikach można było się spodziewać wszystkiego czyli by wyskoczyli we 3 na jednego a też że byli ciężsi, więksi a ja chudy i lekki nie miałem ani 1 % szans żeby wyjść z tego cało. I nie miałem ŻADNEGO wsparcia czy jakichkolwiek skutecznych działań które by temu zaprzestały. Liceum było lepiej. Mogłem się otworzyć, mieć wszystko w dupie co kto sobie o mnie pomyśli. Ale za nauką oczywiście nie tęsknię i spieprzonym systemem edukacji. Zawody miłosne, problemy psychiczne z powodu pandemii. No dość przykry okres. Ale znajomości przynajmniej lepsze zostały z tego wyniesione. I obecnie jak poszedłem do roboty która nie jest najwyższych lotów i nie jest to co planuje robić do końca życia.....mogło być gorzej i nie cofnąłbym się tam choćby na 1 dzień jeśli nie chcę i nie mogę niczego zmienić. Czy wpieprzyć ewentualnie swoim oprawcom xp Co było kiedyś tam już zostaje i nie powróci. Teraz jest teraz i ja tu zostaję i nie wybiegam w przód czy tył.
Ta opowieść o śledziach w śmietanie i ziemniakach na stołówce była w*uj mocna 😨😖😂 Ja bym chętnie wróciła na szkolne dyskoteki .. ta muza te outfity to było git !
3:45 u mnie w zawodowce taki hiuj bieda że nie mieli kasy na materiały i robilismy jakieś rzeczy . My uczniowie mieliśmy ani grosza z tego to był dopiero wyzysk
Po takim tygodniu pracy (która mnie męczy psychicznie) jak teraz, gdzie robię prawie 70h - z wielką przyjemnością bym wrócił do liceum 😬 Tam przynajmniej miałem wolne weekendy. A teraz w każdą prawie sobotę siedzę do ~13 w pracy 😮💨
Mimo że w liceum było ciężko jeśli chodzi o większość rówieśników, to i tak chciałabym wrócić do tych czasów. Po 15 latach nadal mam kontakt z tymi najważniejszymi, z którymi często chodziliśmy na wagary 😄
no moje szkolnictwo to było jedno wielkie jebane piekło od przedszkola do teraz końca studiów osamotnienie w każdej z tych etapów szkolnych przez co to co w sp nadal męczy w teraźniejszym czasie kiedy już mam 23 lata i generalnie chujowo idzie z poznawaniem ludzi XD nienawidzę szkoły i nigdy bym tam nie wrócił
U mnie chemia 4, fizyka 4 a matma ledwo zdana(leeedwo). W gimnazjum same 5,4 a matma 2. Podstawowa to samo... ps: skonczylam ekonomie w Niemczech😂 szkola i kiepscy nauczyciele nic o nas nie mowia, nic!
Niestety moje relacje z kolegami, przyjaciółmi nie przetrwały podstawówki, gimnazjum, liceum. Dorosłem już do tego, że ma się po prostu znajomych z aktualnego miejsca pracy albo miejsca, w którym jest się w życiu, zmieniasz prace, obszar życia, po którym się poruszasz, zmieniasz krąg ludzi. Zauważyłem nawet w rodzinie oddalenie się od siebie, takie czasy.
Ja również nie wróciłbym do szkoły, głównie przez dojazdy(wieś----> miasto powiatowe).
Olu droga, nie masz pojęcia jak bardzo się z Tobą łączę (w bólu)! Może utżsamiam. Też szczerze nienawidziłam swojej budy (niby szkoły) jaką było gimnazjum, a choć to była ta sama placówka co podstawówka to wcześniej jakoś to znosiłam. Prawdziwe piekło zaczęło się już w wakacje (zdradą teraz już byłej przyjaciółki i śmiercią ukochanego dziadka) przed rozpoczęciem trzech ostatnich lat nauki. Dzieciaki jak i nauczyciele potrafią być wręcz potworami... to, co się wyprawia w szkołach i z jaką bezkarnością przechodzi jest niedorzeczne. Osobiście uważam, że nauczyciele przed rozpoczęciem pracy powinni chodzić na przymusową psychoterapię, oczywiście z wcześniejszą diagnozą oraz pozwoleniem od psychiatry na pracę z dziećmi/nastolatkami. Oni mają za duży wpływ na życie 'podopiecznych', nie wspominając o wywoływanych traumach.
Może trochę tęsknię za podstawówką i dzieciństwem, ale do gimnazjum bym nie wróciła (chyba, że z obecnym nastawieniem i doświadczeniem życiowym).
Nie, absolutnie bym nie wróciła do szkoły. Kojarzy mi się ona z wiecznym stresem, gonieniem za jak najlepszymi ocenami i moim największym zawodem miłosnym. Żadna ze szkolnych znajomości nie przetrwała. Będąc w szkole też jakoś nigdy nie byłam zbyt popularna. Mimo kilku miłych wspomnień, nie chciałabym tego przeżyć jeszcze raz.
W Polsce skończyłam podstawówkę i gimnazjum i to był koszmar zarówno przez rówieśników jak i nauczycieli, później wyemigrowałam z rodzicami do Stanów i zaczęłam high school i to był naprawdę dobry czas nie było odpytywania na wyrywki, żadnych nie zapowiedzianych kartkówek, nauczyciele bez kija fajni otwarci, tak samo uczniowie. Nauczyciele byli naprawdę dla nas. Wśród uczniów nie było tak jak na amerykańskich filmach że cheerleadereki nerdy itd tylko każdy był przyjazny. Zaczęłam college ale przez różne zawirowania życiowe musiałam przerwać ale teraz w wieku 36 lat wróciłam i też bardzo lubię tam chodzić pomimo że większość ludzi jest młodszych ale też jest parę osób starszych niż ja
O boże jak myslem że miałbym się czegoś ucztc to rzygać mi się chce
@@berakfilip rozumiem bo ja też tak miałam jak byłam młodsza. Teraz uczę się z miłą chęcią bo jak skończę studia to będę mogła robić to co jest moja pasja chociaż jeszcze długa droga przede mną bo aż 6 lat 😅
Maciek nie zna realiów wspomnianej “regularnej pracy” i tematów typu “weźmiesz sobie L4” i masz ogarnięte.
Owszem, legalnie Ci to przysługuje ale często gęsto jest tak że pracodawca prędzej czy później “wyciągnie wnioski” z takiej sytuacji i będzie Cie miał na celowniku.
Was z kolei nikt nie wyrzuci z RUclips czy wasze wynagrodzenie nie stanie w miejscu dlatego że przeziębiłeś się parę razy w roku.
Jak byłem w technikum to wyjebali 3 typów ze szkoły bo wciągali koks na przerwie, a to dopiero początek zalet
Sztos. W sam raz na ostatnia godzine beznadziejnego dnia pracy. Dziekuje
mam to samo.. jeszcze godzina i do domu wiec wjezdzam w papiery rozwodowe :)
W sam raz przed nocka
Moje nie przetrwały. Choć z jedną z osób mieszkam naprawdę blisko. Kiedyś jeszcze próbowałam kontaktu, ale ten był kolokwialnie mówiąc olewany. Teraz kontakty mam tylko z ludźmi z pracy. No może w sumie z kilkoma z poza. Ale tylko przez wzgląd na wspólne zainteresowania. Ale i tak jestem zaskoczona, bo byłam przekonana, że ten kontakt zerwie się w momencie ich odejścia/zwolnienia z firmy w której ja nadal pracuje. Chyba po prostu to takie czasy, że nie utrzymuje sie już bliższych kontaktów międzyludzkich
Skończyłam szkołę 10 lat temu i do dzisiaj mam koszmary. Osoby, które NA POWAŻNIE mówią, że wolałyby chodzić do szkoły, muszą mieć na prawdę przeyebane życie...
Albo mieli super szkołę i mają teraz super wspomnienia. Mam zdanie jak ty że też nie chciałabym wrócić do szkoły ale nie zgadzam się że osoby które mają inne zdanie muszą mieć źle dorosłe życie
Również bym za żadne skarby nie wrócił ale do podstawówki (straszną klasę miałem) w liceum ludzie spoko ale wiadomo. Pozdrawiam
Nie wróciłabym do szkoły :D Ale wróciłabym na imprezy licealne z moimi nerdami, ciśnięciem w rpgi (gry fabularne), jeżdżenie na konwenty, cosplaye, granie w planszówki i rozmowy o kulturze przy wódce :D No i pijackie szachy
Jestem pielęgniarką, wolę reanimację, operacje zabieg niż szkole... Też mam traumę... Totalnie kocham być dorosła, już teraz 30 letnia kobieta, ktora zna swoją wartość.
Dokładnie tak
Oglądałam i właśnie przyszła Miszonowa koszulka 🥰🥰🥰
Yeah💖🔥który grzech wybrałaś? :)
Avaritia 😀
Profesor Krol love :) pozdro dla ludzi ze Slowaka!
Do jakich szkół wy chodziliście?? Raperzy, tancerze, aktorzy, piosenkarze. Dla mnie totalny mind fuck!😮
W latach 90 mieszkałam w małej mazurskiej wiosce i zawsze zazdrościłam dzieciakom z dużych miast, że nawet w takich dzikich latach, mają dostęp do ogromnych zasobów kulturalnych i wchodzą w dorosłość z bardzo uprzywilejowanej pozycji.
Ja tak samo, mam identyczne przemyślenia. Też uczyłam się na wsi i bardzo żałuję, że nie miałam możliwości np. chodzić na taniec i omijały mnie takie rzeczy
Dla mnie też to brzmiało jak Ameryka, ja dorastałem na wsi , miejscowość 1000 mieszkańców.
Ja wychowałam się na wsi i było nas pięcioro w klasie. W podstawówce nauczyciele byli bardzo fajni, miałam trochę pod górkę z rówieśnikami. W liceum super przyjaźnie, ale za to długotrwały stres ( szkoła z tradycjami itd). W sumie szkołę wspominam dobrze, jedynie stresujące są dla mnie sny związane z matematyką, fizyką, chemią i geografią, gdy odpowiadam przy tablicy🙂
mnie tez uratowało to, ze byłem ogarnięty z innych przedmiotów i babka od matmy była moja wychowawczynią. No i wiadomo, ze pewnie jej tam gadali, ze jestem ogarnięty. Może nie byłem najlepszym uczniem, ale dużo się angażowałem, brałem udziały w konkursach. Więc 3 lata liceum udało mi się przeżyć tylko dlatego. No i przymknęła oko na to, ze czasami ściągałem bo bez tego pewnie siedziałbym tam do dziś :)
Wróciłbym chętnie podstawówka/gimbaza na miesiąc i bym pewnie juz by mi wystarczyło : D pozdro!!
Do liceum wrocilabym teraz natychmiast 😉 cudowny czas. Nooo może poza nauczycielką angielskiego, przez którą uciekalam z lekcji. Ale całą resztę wspominam jako świetny kawałek życia. Miałam fantastyczną paczkę, która niestety nie przetrwała w całości, ale z dwoma kumpelami przyjaźnimy się do dziś-20 lat po maturze.
Natomiast podstawówka była koszmarem-i dzięki uczniom u nauczycielom
Jeżeli miałbym wracać to na Niemiecki, od podstawówki się go uczyłem i w liceum nawet jako rozszerzony. Problem jednak jest taki, że ja się za późno zgapnąłem, że rzeczowników uczyłem się bez rodzajników, przez co tak na prawdę przez te dziesięć lat nauki, i nawet dzisiaj po prostu strzelam. 😂
Jakie przyjaźnie miłości . Ja tylko miałem tylko znęcanie ale prześladowania
Niestety dla mnie cały okres szkolny od przedszkola aż po 8 klasę był spieprzony i traumatyczny. Czas stracony. Nauczyciele byli spoko ale to jednak nie miało wpływu na to jak równieśnicy byli sp!erd0len! . I cóż mimo że 4 letnie liceum było o niebo lepsze. To i tak się ciągnie za mną. Dopiero kiedy jestem bardziej świadom bardziej przeżywam czego doświadczyłem jako nie winny dzieciak. Może nie byłem ofiarą ataków fizycznych chociaż czasem chwile się takie zdarzały. To psychika bardzo źle to zniosła. Czułem się przez cały okres jako podludź, ktoś gorszy, ofiara losu, ktoś zupełnie nienormalny kto się nie nadaje do przebywania w towarzystwie ludzi.
Jak się ze mnie nabijano, jak do mnie mówiono, jak mnie ignorowano. To niesamowicie wpłynęło na moją samoocenę. I fakt że w tej pieprzonej szkole nie mogłem czuć się bezpiecznie praktycznie ZAWSZE. Jak nie stres i frustracja z powodu nauki, to jeszcze rówieśnicy. Nie wsadzam wszystkich do tego samego wora bo ciul wie czy niektórzy podążali ślepo za tłumem żeby uniknąć ataków, czy ktoś był obojętny, a niektórzy po czym widzę to teraz mieli swoje własne kompleksy jakieś bóle dupy i wyżywali się na mnie, oczerniając , ośmieszając i zupełnie izolując. Nawet grupa osób z którymi się trzymałem, im zaczęło powoli odpierdalać i właściwie sam już nie wiedziałem gdzie mam się podziać. Okres szkolny to był czas dla mnie tylko zmarnowany, traumatyczny, przykry, smutny i jakbymkolwiek inaczej tego nie nazwał.
Jak sam Maciek powiedział jeśli ktoś żarł na stołówce to był wytykany palcami bo było mówione że rodzice to biedacy. To było coś na tej zasadzie. I no najgorsze jest to że dzieciaki potrafią być tak tępe że nie wiedzą jak bardzo w ten sposób krzywdzą. Dopiero teraz zrozumiałem dlaczego później z takich sytuacji wychodzą jakieś samookaleczenia czy odbieranie sobie życia.
A ja mimo że byłem normalny, tylko należałem do nieśmiałych, zbyt empatycznych, wrażliwych, i łatwowiernych dostałem solidnie po łapach i nigdy mi to nie było po drodze. + dałem sobie wmówić że takie zachowania są normalne i takie traktowanie. Ale nie wziąłem pod uwagę wtedy tego że oprócz takich drwin dla zabawy czy wyzywania się powinny występować też zachowania uprzejmie, życzliwe itp. I nic takiego nie padło w moją stronę. Próbując się domyślać jak postąpić żeby się przypodobać czy cokolwiek to zwykła manipulacja. Nie miałem jak się też postawić bo po tego typu rówieśnikach można było się spodziewać wszystkiego czyli by wyskoczyli we 3 na jednego a też że byli ciężsi, więksi a ja chudy i lekki nie miałem ani 1 % szans żeby wyjść z tego cało.
I nie miałem ŻADNEGO wsparcia czy jakichkolwiek skutecznych działań które by temu zaprzestały.
Liceum było lepiej. Mogłem się otworzyć, mieć wszystko w dupie co kto sobie o mnie pomyśli.
Ale za nauką oczywiście nie tęsknię i spieprzonym systemem edukacji. Zawody miłosne, problemy psychiczne z powodu pandemii. No dość przykry okres. Ale znajomości przynajmniej lepsze zostały z tego wyniesione.
I obecnie jak poszedłem do roboty która nie jest najwyższych lotów i nie jest to co planuje robić do końca życia.....mogło być gorzej i nie cofnąłbym się tam choćby na 1 dzień jeśli nie chcę i nie mogę niczego zmienić. Czy wpieprzyć ewentualnie swoim oprawcom xp
Co było kiedyś tam już zostaje i nie powróci. Teraz jest teraz i ja tu zostaję i nie wybiegam w przód czy tył.
19:50 "big in japan"
16:45 Dzisiaj człowiek ciagle zmienia pracę
„Cause back in school
We are the leaders of it all” na wstępie ojjj by siadło
zajebisty odcinek
Ta opowieść o śledziach w śmietanie i ziemniakach na stołówce była w*uj mocna 😨😖😂 Ja bym chętnie wróciła na szkolne dyskoteki .. ta muza te outfity to było git !
Ja gdybym mogła to wróciłabym tylko do podstawówki🥲 to był najpiękniejszy szkolny etap
3:45 u mnie w zawodowce taki hiuj bieda że nie mieli kasy na materiały i robilismy jakieś rzeczy . My uczniowie mieliśmy ani grosza z tego to był dopiero wyzysk
a ja tam każdą szkołę wspominam dobrze
0:55 atreaz gorąco?????????? gdzie 15 stopni ?????? deszcz
Zazdroszczę bo bardzo lubię taką pogodę, u mnie jest 29° 😐
@@clearquartz6482 a ja twoją . Na rowerek lub jeziorko
23:21 hahaha
Po takim tygodniu pracy (która mnie męczy psychicznie) jak teraz, gdzie robię prawie 70h - z wielką przyjemnością bym wrócił do liceum 😬
Tam przynajmniej miałem wolne weekendy. A teraz w każdą prawie sobotę siedzę do ~13 w pracy 😮💨
Mimo że w liceum było ciężko jeśli chodzi o większość rówieśników, to i tak chciałabym wrócić do tych czasów. Po 15 latach nadal mam kontakt z tymi najważniejszymi, z którymi często chodziliśmy na wagary 😄
U mnie juz zerowka byla koszmarem😂 liceum bylo chyba najlepsze. Wyjechalam po maturze na studia do De i kontakt z wszystkimi sie urwal. Zero.
Tyle lat zmarnowanych. Nigyw życiu bym nie wrócił
Pozdro dla Was ❤
Ja dobrze wspominam podstawówkę i gimnazjum 😊 liceum było najgorsze studia spoko
Jeden z moich najgorszych koszmarów to to że jestem w szkole i mam być zaraz pytana z matematyki 😅😅😅😅😅😅😅 najgorzej
Mój mąż patrzył się na mnie bardzo intensywnie przy tym odcinku 😅
Ma na imię Shaun i nie mówi po polsku 😂😂😂 tylko zerkał co to za "szon-y" 😅
Wargiszon i Maciola najlepsze.
no moje szkolnictwo to było jedno wielkie jebane piekło od przedszkola do teraz końca studiów osamotnienie w każdej z tych etapów szkolnych przez co to co w sp nadal męczy w teraźniejszym czasie kiedy już mam 23 lata i generalnie chujowo idzie z poznawaniem ludzi XD nienawidzę szkoły i nigdy bym tam nie wrócił
👍
Czyli wy nie byliscie normalni w szkole
Naprawde boomerzy.. "Bo za moich czasów.. to hoho.. dzieciaki.. wujki wam opowią.."
I fluoryzacja 😂
Ja się przebierałem za punishera
Rocznik 1980 pamiętacie mundurki niebieskie? Tarczę
Hej rocznik 87 pamiętam te fartuszki i tarcze ale u mnie to była końcówka tej ery... 1 i 2 klasa podstawówki 😊
Byłem palą z matmy i z fizyki a z chemii miałem piątkę
U mnie chemia 4, fizyka 4 a matma ledwo zdana(leeedwo). W gimnazjum same 5,4 a matma 2. Podstawowa to samo... ps: skonczylam ekonomie w Niemczech😂 szkola i kiepscy nauczyciele nic o nas nie mowia, nic!
@@mag9049 😀
Ja też nie chcę wracać rozumiem
Kanapki
Nie było neta i kompów
I książeczka oszczędności
Ciekawe o czym znow beda pierdolic.
Podpowiedzą może być tytuł odcinka😏
Przeczytaj tytul odcinka bedzie Ci łatwiej.