Bardzo mnie pani zachęciła do tej książki, mówiąc, że to ramotka. Ja akurat takie bardzo lubię :) A już przywracanie książek z lat 60., czy starszych, to super pomysł. Zwłaszcza, że wielu z nich nie znamy, bo ich nie wydawano w Polsce; a jeśli były wydawane, to powinny wracać w nowych tłumaczeniach, jak teraz Faulkner na przykład. Z literatury niemieckojęzycznej bardzo czekam na nowe przekłady powieści Maxa Frischa. Wracając do "Ściany" - "Książka, która zostaje w człowieku" - świetnie to pani ujęła! Na pewno przeczytam!
Bardzo się cieszę, dziękuję, że Pani to napisała i mam nadzieję, że nie zawiedzie ona Pani oczekiwań. :) Proszę dać znać, jak wrażenia po lekturze. A z innych "ramotek", które mimo swojej ramotkowatości zrobiły na mnie wrażenie, to "Wszystko na darmo" Waltera Kempowskiego, też ArtRage wydało. Być może już Pani ją czytała, bo nowa nie jest, ale jeśli nie, to polecam! Ramotka pierwszej klasy! 😂 Serdecznie pozdrawiam! 😃
Chyba zasięg kazał mi tu zajrzeć, bo pojawiłaś się na YT.Nie odniosłam wrażenia, że "Cymelia" to ramotka, a przeczytałam" Wszystko na darmo" Kempowskiego, " Legendy" Lindgrena i "Ścianę" teraz w tłumaczeniu M.Gralińskiej, bo wcześniej znałam książkę z serii KIK-u.Z przyjemnością do niej wróciłam, i do bohaterki Robinsonki, która potrafiła trwać w samotni i chyba nie tęskniła za przeszłością .Przypomniałam sobie swoje zmagania z sianiem fasoli.Dostalam 5 ziaren egzotycznie wyglądającej- była czarna z przebłyskami różu.W ciągu kilku lat dorobiłam się takiej ilości, że przy jej łuskaniu mogłabym napisać traktat.Mam jej tyle, że pokrywa zapotrzebowanie na cały rok.A "Sciana" zdecydowanie warta jest nie tylko czytania, ale i oromocji.Fajny pomysł z tytułem książki w ramie , interesujący obraz.
Czy to zasięg, czy nie zasięg, witam Cię serdecznie na kanale i dziękuję, że dzielisz się swoimi odczuciami. Bo w użytkowaniu literatury nie ma jednego, prawidłowego sposobu jej odbierania. Jest ich tyle, ilu uzbiera czytelników. Weźmy na przykład czynnik „ramotkowatości”. Dla mnie pojawia się w „Cymelii” niczym delikatny aromat powiedzmy goździków. A nie każdy goździki lubi. I nie można jednoznacznie stwierdzić że są złe, nieprzydatne, czy niesmaczne. Przypadkiem, czytałam z „Cymelii” te same książki, które czytałaś Ty i nie ma ich na kanale. To są bardzo dobre rzeczy i warto je przeczytać, tylko że ten aromat goździków nie pozwala mi innych do tego zachęcać. Co innego Fosse! Żadnych goździków, dużo świeżych ziół, może gałka muszkatołowa. Mnie zachwyca nieprzytomnie, ktoś inny powie: „Nawet, nawet”. I tak jest dobrze. Cieszę się że Tobie „Ściana” dała nawet więcej przyjemności, niż mnie, a była przecież na tyle satysfakcjonująca, że na kanale się znalazła. 😀 Pozdrawiam Cię serdecznie i życzę dobrego dnia. Do zobaczenia, mam nadzieję, przy kolejnej książce. 😀 P.S. „Traktat” też mnie zachwycił!
@@wposzukiwaniuksiazkidoskonalej Muszę odsłuchać inne audycje.Zobaczyłam, że wyżaliłam się wcześniej na " Zaufaniu".To niesamowite, że tak trudno na początku czytało się tę powieść.Nie byłam przygotowana na przykłady ze sfery finansjery.O, jakoś mi się rymnęło.A przecież biorę książkę i czytam.No cóż, coś musi być widocznie po raz pierwszy.Skończyłam" Zatokę Francuza"🙉, teraz na tapet wzięłam "Strefę interesów", a w kolejce ponowna lektura Miki Waltariego, ale zanim wrócę do surowych skandynawskich klimatów - " Obcy przyszedł na farmę" i " Cztery zmierzchy"to może " Swobodne wpadanie"K.Pochmary Balcer".
Super! Dużo fajnego! A wiesz, że nie czytam książek dwa razy? Nie lubię. Może kilka razy w życiu mi się zdarzyło i nawet ostatnio, przy okazji opowiadań Luci Berlin. Ale co do zasady, nie potrafię. 🤷♀️😂
@@wposzukiwaniuksiazkidoskonalej Wracam, bo mam taką nadzieję, że zatrzymam czas, który dla mnie przyspiesza niczym kosmiczna rakieta.Wchodzę do pokoju w domu zwanego biblioteką, sięgam po książkę I vzytam.Czasem tylko kilka stron, czasem całą.A może to taktyka z dawnych lat.Mama ograniczała mi czytanie, więc czytałam nową, a pod ręką była wcześniej przeczytana, którą i tak czytałam.Tylko dystans czasowy się zmienił.Czasem jestem na tę taktykę zła, bo przecież mogłabym przeczytać coś nowego, ale mimo to sięgam i sprawdzam czy działa tak samo.I tu jest różnie.
Bardzo mnie pani zachęciła do tej książki, mówiąc, że to ramotka. Ja akurat takie bardzo lubię :) A już przywracanie książek z lat 60., czy starszych, to super pomysł. Zwłaszcza, że wielu z nich nie znamy, bo ich nie wydawano w Polsce; a jeśli były wydawane, to powinny wracać w nowych tłumaczeniach, jak teraz Faulkner na przykład. Z literatury niemieckojęzycznej bardzo czekam na nowe przekłady powieści Maxa Frischa. Wracając do "Ściany" - "Książka, która zostaje w człowieku" - świetnie to pani ujęła! Na pewno przeczytam!
Bardzo się cieszę, dziękuję, że Pani to napisała i mam nadzieję, że nie zawiedzie ona Pani oczekiwań. :) Proszę dać znać, jak wrażenia po lekturze. A z innych "ramotek", które mimo swojej ramotkowatości zrobiły na mnie wrażenie, to "Wszystko na darmo" Waltera Kempowskiego, też ArtRage wydało. Być może już Pani ją czytała, bo nowa nie jest, ale jeśli nie, to polecam! Ramotka pierwszej klasy! 😂
Serdecznie pozdrawiam! 😃
@@wposzukiwaniuksiazkidoskonalej O, nie znam Kempowskiego! Dziękuję za polecenie!
Chyba zasięg kazał mi tu zajrzeć, bo pojawiłaś się na YT.Nie odniosłam wrażenia, że "Cymelia" to ramotka, a przeczytałam" Wszystko na darmo" Kempowskiego, " Legendy" Lindgrena i "Ścianę" teraz w tłumaczeniu M.Gralińskiej, bo wcześniej znałam książkę z serii KIK-u.Z przyjemnością do niej wróciłam, i do bohaterki Robinsonki, która potrafiła trwać w samotni i chyba nie tęskniła za przeszłością .Przypomniałam sobie swoje zmagania z sianiem fasoli.Dostalam 5 ziaren egzotycznie wyglądającej- była czarna z przebłyskami różu.W ciągu kilku lat dorobiłam się takiej ilości, że przy jej łuskaniu mogłabym napisać traktat.Mam jej tyle, że pokrywa zapotrzebowanie na cały rok.A "Sciana" zdecydowanie warta jest nie tylko czytania, ale i oromocji.Fajny pomysł z tytułem książki w ramie , interesujący obraz.
Czy to zasięg, czy nie zasięg, witam Cię serdecznie na kanale i dziękuję, że dzielisz się swoimi odczuciami. Bo w użytkowaniu literatury nie ma jednego, prawidłowego sposobu jej odbierania. Jest ich tyle, ilu uzbiera czytelników. Weźmy na przykład czynnik „ramotkowatości”. Dla mnie pojawia się w „Cymelii” niczym delikatny aromat powiedzmy goździków. A nie każdy goździki lubi. I nie można jednoznacznie stwierdzić że są złe, nieprzydatne, czy niesmaczne. Przypadkiem, czytałam z „Cymelii” te same książki, które czytałaś Ty i nie ma ich na kanale. To są bardzo dobre rzeczy i warto je przeczytać, tylko że ten aromat goździków nie pozwala mi innych do tego zachęcać. Co innego Fosse! Żadnych goździków, dużo świeżych ziół, może gałka muszkatołowa. Mnie zachwyca nieprzytomnie, ktoś inny powie: „Nawet, nawet”. I tak jest dobrze. Cieszę się że Tobie „Ściana” dała nawet więcej przyjemności, niż mnie, a była przecież na tyle satysfakcjonująca, że na kanale się znalazła. 😀
Pozdrawiam Cię serdecznie i życzę dobrego dnia. Do zobaczenia, mam nadzieję, przy kolejnej książce. 😀
P.S. „Traktat” też mnie zachwycił!
@@wposzukiwaniuksiazkidoskonalej Muszę odsłuchać inne audycje.Zobaczyłam, że wyżaliłam się wcześniej na " Zaufaniu".To niesamowite, że tak trudno na początku czytało się tę powieść.Nie byłam przygotowana na przykłady ze sfery finansjery.O, jakoś mi się rymnęło.A przecież biorę książkę i czytam.No cóż, coś musi być widocznie po raz pierwszy.Skończyłam" Zatokę Francuza"🙉, teraz na tapet wzięłam "Strefę interesów", a w kolejce ponowna lektura Miki Waltariego, ale zanim wrócę do surowych skandynawskich klimatów - " Obcy przyszedł na farmę" i " Cztery zmierzchy"to może " Swobodne wpadanie"K.Pochmary Balcer".
Super! Dużo fajnego!
A wiesz, że nie czytam książek dwa razy? Nie lubię. Może kilka razy w życiu mi się zdarzyło i nawet ostatnio, przy okazji opowiadań Luci Berlin. Ale co do zasady, nie potrafię. 🤷♀️😂
@@wposzukiwaniuksiazkidoskonalej Wracam, bo mam taką nadzieję, że zatrzymam czas, który dla mnie przyspiesza niczym kosmiczna rakieta.Wchodzę do pokoju w domu zwanego biblioteką, sięgam po książkę I vzytam.Czasem tylko kilka stron, czasem całą.A może to taktyka z dawnych lat.Mama ograniczała mi czytanie, więc czytałam nową, a pod ręką była wcześniej przeczytana, którą i tak czytałam.Tylko dystans czasowy się zmienił.Czasem jestem na tę taktykę zła, bo przecież mogłabym przeczytać coś nowego, ale mimo to sięgam i sprawdzam czy działa tak samo.I tu jest różnie.
Tak, tak, zapewne różnie. I to byłaby dla mnie przynęta. 😂