Najlepszy moment tej historii to dla mnie samo zakończenie, konkretnie konfrontacja z "Oberonem" w rzeczywistości. Wątek rodzinny, czy to z mojej winy, czy to z winy tłumaczenia jakie oglądałem, wcale mnie nie ruszył i początkowo nie zrozumiałem o co chodziło Sugu. Po dłuższym zastanowieniu się oraz retrospekcji - przyznaję, to druga z rzeczy które się w drugiej połowie udały.
Też uwielbiam końcowe starcie. Pamiętam, że często widziałem opinie jak "edgy" jest ta finałowa konfrontacja, ale mnie ona zawsze porywała i nigdy nie rozumiałem, co złego jest w spuszczaniu wpier**lu uprzywilejowanemu narcyzowi z wysokiego stołka przez nastolatka. Nie po to chłopak spędził ponad 2 lata w brutalnym świecie, znosząc różnego rodzaju psychiczne katusze, żeby mu teraz jakiś zbol próbował udowodnić, że nabyte w wirtualnym świecie doświadczenie nie przekłada się na ogólnie pojętą "siłę" w rzeczywistym życiu. Rozumiem jeśli komuś przeszkadza fakt, że nastolatek (któremu większość mięśni zdążyła zaniknąć) jest w stanie fizycznie się oprzeć dorosłemu, zdrowemu gościowi, ale nie wydaje mi się trudnym do przyjęcia fakt, że przyzwyczajony już do walki chłopak (na dodatek zdrowo wkurzony, zdeterminowany i po prostu zmęczony brakiem spokoju przez ponad dwa lata, któremu została na drodze do szczęścia ostatnia przeszkoda) wygrywa z rozpieszczonym garniakiem... A jeszcze odnośnie wątku Suguhy i Kirito - naprawdę mnie boli, że wątki rodzinne są niemal całkowicie olewane w SAO. Sytuacja ma się znacznie lepiej w przypadku Asuny (której związek z rodziną jest dodatkowo pogłębiany w filmie "SAO Progressive" z zeszłego roku) czy Eugeo (choć tylko w książkach), ale brakuje mi tego typu głębi w większości animowanego "Sword Art Online".
Osobiście twierdzę że Taniec wróżek mógłby być ciekawszy gdyby zamiast drogi do drzewa, od początku Kirito miał dostęp do drzewa a jego celem byłoby zebrać sojuszników by dostać się na szczyt tego drzewa. Przez cały arc próbowałby przekonać graczy w samej grze, jak i osoby z prawdziwego świata że muszą dostać się na szczyt i użyć ukrytej potęgi zwanej współpraca. Sam arc twierdzę że nie jest tragiczny, ale jest zawodem w porównaniu do tego jak Aincrad mógł podnieść nasze oczekiwania. Z Aincradu pamiętam i wracam do wielu scen. Ale Taniec wróżek pozostanie tym "Nieudanym sequelem" który nie zapadł mi w pamięć niczym poza śmieciem na nogach zwanym antagonistą, oraz ponownym spotkaniem ukochanych.
Niestety w SAO praca zespołowa rzadko ma większe znaczenie, przeważnie Kirito robi wszystko sam, a reszta służy mu tylko za drabinę, po której ma dotrzeć do celu.
W ogóle jak wspominałeś o świetnej grze aktorskiej złoczyńcy z SAO to w sezonie letnim seiyuu od Kirito miał role głównego złoczyńcy w bajce Lycoris Recoil i spisał się fantastycznie w byciu takim anime jokerem "żyjemy w społeczeństwie".
@@Pawonashi1 Bardzo polecam ogólnie, niespodziewanie stało się moją ulubioną bajką, śledziłem od pierwszego trailera który się ukazał, spodziewałem się słodkie dziewczynki robiące gun rzeczy w słodki sposób (i to nawet dostałem) do tego znacznie więcej.
Co kolwiek Urahara zrobi mam nadzieje że nie będzie to Ready Player 3. Jak by serio, w filmie Ready Player One jedyne co było związanego z grami to pułapka z E.T na Atari, i Tracer z Overwatcha. W Ready Player Two(gdyby był) to by pewnie dali postacie z anime zamiast popkultury
Najlepszy moment tej historii to dla mnie samo zakończenie, konkretnie konfrontacja z "Oberonem" w rzeczywistości. Wątek rodzinny, czy to z mojej winy, czy to z winy tłumaczenia jakie oglądałem, wcale mnie nie ruszył i początkowo nie zrozumiałem o co chodziło Sugu. Po dłuższym zastanowieniu się oraz retrospekcji - przyznaję, to druga z rzeczy które się w drugiej połowie udały.
Też uwielbiam końcowe starcie. Pamiętam, że często widziałem opinie jak "edgy" jest ta finałowa konfrontacja, ale mnie ona zawsze porywała i nigdy nie rozumiałem, co złego jest w spuszczaniu wpier**lu uprzywilejowanemu narcyzowi z wysokiego stołka przez nastolatka. Nie po to chłopak spędził ponad 2 lata w brutalnym świecie, znosząc różnego rodzaju psychiczne katusze, żeby mu teraz jakiś zbol próbował udowodnić, że nabyte w wirtualnym świecie doświadczenie nie przekłada się na ogólnie pojętą "siłę" w rzeczywistym życiu.
Rozumiem jeśli komuś przeszkadza fakt, że nastolatek (któremu większość mięśni zdążyła zaniknąć) jest w stanie fizycznie się oprzeć dorosłemu, zdrowemu gościowi, ale nie wydaje mi się trudnym do przyjęcia fakt, że przyzwyczajony już do walki chłopak (na dodatek zdrowo wkurzony, zdeterminowany i po prostu zmęczony brakiem spokoju przez ponad dwa lata, któremu została na drodze do szczęścia ostatnia przeszkoda) wygrywa z rozpieszczonym garniakiem...
A jeszcze odnośnie wątku Suguhy i Kirito - naprawdę mnie boli, że wątki rodzinne są niemal całkowicie olewane w SAO. Sytuacja ma się znacznie lepiej w przypadku Asuny (której związek z rodziną jest dodatkowo pogłębiany w filmie "SAO Progressive" z zeszłego roku) czy Eugeo (choć tylko w książkach), ale brakuje mi tego typu głębi w większości animowanego "Sword Art Online".
Osobiście twierdzę że Taniec wróżek mógłby być ciekawszy gdyby zamiast drogi do drzewa, od początku Kirito miał dostęp do drzewa a jego celem byłoby zebrać sojuszników by dostać się na szczyt tego drzewa. Przez cały arc próbowałby przekonać graczy w samej grze, jak i osoby z prawdziwego świata że muszą dostać się na szczyt i użyć ukrytej potęgi zwanej współpraca.
Sam arc twierdzę że nie jest tragiczny, ale jest zawodem w porównaniu do tego jak Aincrad mógł podnieść nasze oczekiwania. Z Aincradu pamiętam i wracam do wielu scen. Ale Taniec wróżek pozostanie tym "Nieudanym sequelem" który nie zapadł mi w pamięć niczym poza śmieciem na nogach zwanym antagonistą, oraz ponownym spotkaniem ukochanych.
Niestety w SAO praca zespołowa rzadko ma większe znaczenie, przeważnie Kirito robi wszystko sam, a reszta służy mu tylko za drabinę, po której ma dotrzeć do celu.
W ogóle jak wspominałeś o świetnej grze aktorskiej złoczyńcy z SAO to w sezonie letnim seiyuu od Kirito miał role głównego złoczyńcy w bajce Lycoris Recoil i spisał się fantastycznie w byciu takim anime jokerem "żyjemy w społeczeństwie".
Nawet nie wiedziałem że Matsuoka w tym zagrał. Zresztą Lycoris Recoil w ogóle nie był na moim radarze, ale poszukam sobie jakichś fragmentów z nim
@@Pawonashi1 Bardzo polecam ogólnie, niespodziewanie stało się moją ulubioną bajką, śledziłem od pierwszego trailera który się ukazał, spodziewałem się słodkie dziewczynki robiące gun rzeczy w słodki sposób (i to nawet dostałem) do tego znacznie więcej.
Co kolwiek Urahara zrobi mam nadzieje że nie będzie to Ready Player 3. Jak by serio, w filmie Ready Player One jedyne co było związanego z grami to pułapka z E.T na Atari, i Tracer z Overwatcha. W Ready Player Two(gdyby był) to by pewnie dali postacie z anime zamiast popkultury