Pogłębiarka nie mogłaby istnieć i rozwijać się, gdyby nie Twoja życzliwość i hojne wsparcie, za co z całego serca dziękujemy! Jeżeli cenisz to, co robimy, możesz wesprzeć naszą pracę na trzy sposoby: - przez zrzutkę: zrzutka.pl/fp9srd - przez Patronite: pogle.pl/7GtL5 - przez darowiznę wpłaconą na konto: 22 1870 1045 2078 1068 8519 0001 (Nest Bank Spółka Akcyjna) Tytuł: Darowizna na cele statusowe Fundacja Pogłębiarka Nowy Świat 33/13 00-029 Warszawa
Dla równowagi w tym temacie moim zdaniem warto, aby wypowiedziała się osoba do gruntu znająca NPR i doświadczona jako jego Nauczyciel/ Doradca. Bo to z tej strony może to zagadnienie istotnie inaczej wyglądać. Moim zdaniem księża, którzy na ogól niespecjalnie znają NPR, dość lekką ręką dają dyspensę na prezerwatywę, zamiast odesłać na konsultację do Doradcy Życia Rodzinnego, który ma dyplom Nauczyciela NPR. Bo takie naprawdę trudne przypadku, że się nie znajdzie metody/ reguły NPR, są marginalne. No i kwestia stosowania NPR w mentalności antykoncepcyjnej- to też temat warty omówienia od strony świeckiego specjalisty - praktyka w NPR, najlepiej jednocześnie wykształconego z teologii...
Jestem matką czwórki dzieci i w życiu nie słyszałam tak trzeźwo myślącego,rozumnego księdza.Zawsze byliśmy otwarci na potomstwo ale w końcu zaczyna brakować sił i zdrowia. Dziękuję, obejrzę z uwagą ten materiał
Jedno zastrzeżenie. Jakikolwiek ksiądz Dariusz nie jest i czego nie mówi, to tutaj jednak mówił wiele razy, że nie chce uogólniać, że nie można jednego klucza podawać do różnych zamków.
@@LaraLaraCroft40 Nie chcialabym sie dowiedziec, ze moje przyjscie na swiat bylo aktem heroizmu moich rodzicow. Heroizm, moim zdaniem, nie powinien byc motywacja do rozmnazania sie. Jesli ktos czuje, ze dziesiatka dzieci da mu radosc i ze jest w stanie dac milosc, oraz zapewnic godziwe warunki dziesiatce, to super. Jesli ktos czuje, ze chce jedno dziecko albo wcale, to tez super. Nie rozumiem, dlaczego posiadanie dzieci mialoby byc heroizmem a nie po prostu potrzeba serca.
@@noligray5828 bo jak poszperasz w internecie i księgarniach oraz zgłębisz temat to się dowiesz, że ponad połowa kobiet na świecie tak właśnie odczuwa macierzyństwo. Wiele z nich ma dzieci, ale bardziej dlatego, że nie do końca sobie zdawały sprawę z trudu, jaki to niesie. Zapytane w ogólnoświatowym wywiadzie czy chciałyby podjąć inną decyzję, gdyby dostały drugą szansę w życiu, to w większości odpowiadają, że nie zdecydowałyby się po raz drugi na to samo. Wychowują więc w heroiźmie. Ja się zgadzam ze stwierdzeniem, że macierzyństwo to heroizm, bo nikt do tego nie przygotowuje, a wiele kobiet wychowuje dzieci z odpowiedzialności za nie i tylko tyle. Poszukaj materiałów, bo tego dużo jest i zobaczysz jak wiele kobiet się w tym "heroiźmie" nie odnajduje.... nie mogę reklamować tutaj pewnie pozycji książkowych, więc trudno mi przytoczyć tytuł książki, która odsłoniła całe to zjawisko na skalę światową.... poza tym pamiętajmy, że wiele kobiet wychowuje dzieci np. z gwałtów i wtedy nie ma mowy o potrzebie serca, tylko jest to czysty heroizm... zachęcam się wdrożyć w temat
A ja mam wrażenie, że niewiele ta rozmowa wyjaśniła. Mało konkretów, więcej kręcenia się wokół tematu i próba jakiegoś obejścia zadanych pytań. Duchowni oczywiście bardzo sympatyczni, życzliwi, merytorycznie podchodzący do tematu. Mam jednak jakieś takie poczucie, szczególnie ze strony Księdza Darka, że temat był dla niego na tyle niewygodny, że bał się odpowiadać wprost na pytania, co mnie jako słuchającej dawało takie odczucie, że błądzimy i nie wiadomo dokąd zmierzamy. Mimo wszystko dziękuję Wam bardzo, że podejmujecie takie tematy i w sposób mądry i łagodny próbujecie je rozpracować :)
Mam nadzieję, że będzie więcej takich wypowiedzi księży. Niektórzy mają ogromne problemy psychologiczne po rozmowach z niedouczonymi księżmi, którzy nie mają podstaw dotyczących psychologii oraz psychologicznego rozwoju człowieka.
Jakże potrzebna ta rozmowa! Jestem mamą 4 wspaniałych dzieci, najstarsza córka zaczęła 2 klasę podstawówki. Kocham moją dużą rodzinę nad życie, ale...na ten moment naprawdę nie damy rady więcej. Nie mówię, że już nigdy, ale w tym momencie, godzenie pracy zawodowej z prowadzeniem domu jest ponad nasze siły. Kiedy w domu panuje sajgon, a każdy dzień jest walką z czasem, naprawdę myśl o kolejnym dziecku mnie przeraża. Lęk przed grzechem jest jednak tak silny,że zwyczajnie zaczęliśmy się z mężem od siebie oddalać, a kontakt fizyczny z własnym mężem mnie paraliżuje. Chyba nie powinno tak być...Zdanie księży,z którym poruszałam ten temat często jest skrajnie różne. I bądź tu mądry katoliku:)
zrozumie ten, kto był/jest w takiej sytuacji, kto nie był da rade typu: " każdy ma nieść swój krzyż", "naucz sie metod", "wystarczy zaufać", "prawdziła miłość wszystko zniesie", " to takie proste, tylko ludzie wszytsko komplikują" , "chcesz być wygodny/a", "módl sie , a bedzie Ci dane", "jedzcie na rekolekcje, albo chodziaż kursy małzeńskie" . A Ty stoisz z rozdarciem wewnętrzym i zastanawiasz sie co jest ze mna / z nami nie tak. A potem jak jednak rodzina tego nie wytrzyma ...... to słyszysz "sam/sama jesteś sobie winna".
Podoba mi się Pani zakończenie: bądź tu mądry katoliku i dodam moje bądź mądry w wyborze kogo słuchasz, bądź mądry w braniu odpowiedzialności za siebie i swoje życie.
Szczerze, to spodziewałem się czegoś bardziej konkretnego....duży stopień ogółowości, dużo tłumaczenia Kościoła.. wszystko rozczłonkowane i nie trzymające się jakiejś myśli... Kiedy otwieram Ewangelię i czytam o łotrze na krzyżu, którył rozpoznał w Jezusie Mesjasza, niewinnego baranka.... uznając wcześniej słuszną karę za swoje występki, myśle sobie, że Komuś takiemu chcę wierzyć, ktory w takiej chwili towarzyszył z wyboru skazańcom, samemuxstając sie skazańcem. Przychodzimy do Kościoła sprawujemy Eucharystie, czy to oznacza zgromadzenie doskonałych etycznie ludzi.... już akt pokuty który odmawiamy na początku mówi nam....uznajmy przed Bogiem, że jesteśmy grzeszni, abyśmy mogli sprawować Jego najświętszą ofiarę... akcent nie jest położony na to czy my stojący tutaj zasługujemy, aby tu stać... ciężar jest położony na uznanie swojej grzeszności i tego, że w świetle prawa, nie powinno nas tu być... a uznanie grzechu- sprawia, że stajemy się godni... Papież mówi, że Eucharystia nie jest nagroda za moralne życie... ale zaproszeniem dla głodnych Boga ludzi... znakiem Jego obecności... Kiedy staniemy sie tym Kosciołem, którego On pragnął, otwartym na człowieka i działającego Ducha Swietego... kiedy zaufamy temu działaniu. Miłość małżeńska jest wyróżnioną wspólnotą... ale człowiek jest w drodze, dojrzewa, dorasta, chce sięgać czasem niemożliwości.... czasem sie pomyli, potknie przewróci... zabłądzi i to jest normalne... dlaczego w Kosciele od razu odrzucamy mozliwość uczestnictwa w Eucharystii, która jest pokarmem na drogę... ma nas wewnetrznie uzdolnić do głębi Komunii...a my się tylko slizgamy po wierzchu, sądząc, że Bog sprawiedliwie nas ukaze za zło wynikajace z naszej słabości.... Zaufajmy w ten wielki projekt Boga jakim jest małżeństwo, na którym opiera się cały świat, nie tylko swiat katolicki. Dwa znaki jednoczący i otwarty na płodność i ich nierozdzielność oczywiście, że jest WAŻNY. W praktyce jednak, kiedy kobieta zmaga sie np. z traumą z dzieciństwa i śmiertelnie boi sie zajść w ciążę...nie wynika z jej złej woli, czy świadomego wyboru... ale działają w niej takie siły, który odłączają ją od racjonalnego myślenia... ona współżyjąc w okresie niepłodnym, będzie robiła, co chwilę test ciążowy, aby zniwelować silny lęk i upewnić się, że w końcu przyjdzie okres. Lęki prokreacyjne są bardzo dużym problemem i ogromnie wpływają na dobrostan psychofizyczny kobiet. Inna kobieta stosowała npr przez 5 lat przy 3 dzieci do czasu, aż jej mąż, nie wykorzystywał obserwacji do inicjowania poczecia syna, na którym mu bardzo zależało. Kobieta zachodziła w ciąże i poraniała w sumie 4 w tym raz bliźnięta. Facet nie przyjmował do wiadomości, że kolejne zajscie w ciążę może pozbawić jego córki matki.Ostatecznie kobieta zmuszona byla porzucić npr, aby mąż nie wiedział w której fazie cyklu ona jest. Przykładów mam sporo, ale nie o to chodzi. Npr ma swoje zalety. Dbałość o zdrowie. Świadomość własnego ciała. Nawyk współżycia w naturalnym jego przebiegu. Ale są sytuacje w małżeństwach, które czasem dla ich dobra, można korzystać z formy antykoncepcji bezwzględnie wyłaczając tą która ktora niszczy również poczęte życie... No i też te okresy wstrzemieźliwości, zakończone tym kiedy kobieta wchodzi w faze niepłodna i z natury traci zainteresowanie współzyciem... i podejmuje je jedynie z pewnego obowiązku czy konieczności, żeby nie powiedzieć z musu. Co jest podwójnym ciosem dla męża, który najpierw zmaga sie z napięciem seksualnym i podejmuje wstrzemięźliwość z musu (dla dobra żony i dzieci już urodzonych)i w zamian później może zbliżyć się do żony, która z musu podejmuje współżycie. Przestrzeń jaka się pojawia w tym oddaleniu od ciała i jego potrzeb jest kosmiczna. Pierwsze współzycie w okresie nieplodnym to tzw. na rozładowanie. Drugie już z większym luzem.Trzecie juz zaczyna sie napiecie przedmiesiaczkowe i wszystko jest nie tak. Czwarte aby jeszcze wykorzystać, zeby sie nie zmarnowało itd.itd. Jesli by poprzestać jedynie na npr wyszedlby nam smutny obraz chrześcijaństwa. Nie da się zbudować harmonii nie uwzględniając potrzeb ciał, ktore służa miłości. Zanim czlowiek do tego dojrzeje potrzeba mnostwo lat i dbania o rozwój. W tym rozwoju fundamentalną rolę pełni Duch Święty, ktory stopniowo przemienia i podprowadza od jednego dobra, do większego dobra. Naiwnościa było by myśleć, że Kościół jest w stanie tak wychować mlodych, aby od razu byli w swoich decyzjach heroiczni... zwlaszcza ze mlodych Kosciele mozna policzyc na palcach. Wiec albo bierzemy real czyli to jak jest nie rzucamy kłód tylko cierpliwie towarzyszymy grzesznikom, albo czynimy wspólnotę zamkniętą dla tych doskonałych., Tylko, co wtedy z tą otwartością na życie? Mąż z 25 letnim stażem i ojciec 4 dzieci, świadomy npr-owiec, teolog malżeństwa i rodzin, grzesznik, który ufa w moc Ducha Onowiciela.
Doczepię się do jednego, jako kobieta. Przestańcie proszę w waszej argumentacji mówić, jakoby kobieta poza dniami płodnymi traciła całkowitą ochotę na seks i robiła to z musu, to nie jest prawda.
@@irzad7miejsce852 to jest cześć prawdy. Osobiście tak nie mam, ale znam blisko przynajmniej jedną kobietę, która tak ma i cierpi z tego powodu mimo tego że jest to małżeństwo bardzo świadomie dbające o swój związek. I to cierpi do tego stopnia, że u spowiednika szukali rady i znaleźli w postaci poluzowania doktryny ogólnie mówiąc. No i mimo, że nie brakuje mi zasadniczo ochoty na seks w fazie poowulacyjnej, to bardzo mi jest bliski powyższy opis niezdrowej dynamiki zycia seksualnego bo pewne jego elementy widzę w swoim przeżywaniu tego cyklu, a przynajmniej niektórych cyklów. I to współżycie przed miesiączką, żeby się nie zmarnowało 😂 Wybaczcie, nie wiem, czy śmiać się, czy płakać...
@@irzad7miejsce852 a jednak, jak wynika z rozmów z koleżankami, tak właśnie dzieje się u większości kobiet które znam... Hormony mają duży wpływ na to. Aczkolwiek na pewno jest część kobiet, które mają ochotę pomimo tego
@@MsPaulina-Official Doświadczenia Twojego grona znajomych, to nie doświadczenia ogólne, ja nie mówię, że libido nie jest mniejsze, ale pisanie, że go praktycznie nie ma i kobiety poza dniami plodnymi muszą się zmuszać do seksu, nie jest prawdą.
Dzięki za tę rozmowę, w końcu po tylu latach mój mąż otwiera oczy ale musiał to usłyszeć od Kapłana ... tym bardziej jestem wdzięczna bo mówimy tym samym " językiem" :) P.s. Pan Pulikowski powinien posłuchać :)
Cały kanał robi super robotę 😊 Tak trzymajcie ❤ Ks. Piórkowski, prof. Marek Kita, ks. prof. Strzelczyk - najwyższy poziom merytoryczny i dobrze się słucha. Ja dodam jeszcze jeden argument, który chyba nie padł w podcaście. Każdy z nas będzie sam odpowiadał przed Bogiem, więc niech każdy postępuje według własnego sumienia. Prymat sumienia jest zresztą oficjalną (choć jak niechętnie głoszoną) nauką Kościoła.
Życzę, aby oczekiwanie na mające się narodzić Dzieciątko przyniosło Pani w tym świętym dniu pokój, nadzieję i radość, a także otwartość na to, co jeszcze dziś może jest dla Pani niepojęte. Życzę z doświadczenia i po przejściach, ale dzięki otwartości na nowo znalazłam w nauce Kościoła wąską drogę do Ojca.
Super sensowna rozmowa. Dla porównania proszę posłuchać Pana Pulikowskiego, który od lat wpędza małżonków w poczucie winy i łamie sumienia. Jestem ojcem szóstki dzieci. Kocham moją żonę i sam jestem kochany. Zajęło nam wiele czasu przepracowanie naszego stosunku (nomen omen) współżycia i antykoncepcji. Sami decydujemy w sumieniu i współżyjemy stosując prezerwatywy. Widzę jak brak relacji intymnej często nas niszczył - naszą psychikę, nasze relacje, zrozumienie siebie itd. Rozum i sumienie podpowiadają nam jak postępować. A przecież i rozum i sumienie to narzędzia, w które wyposażył nas Bóg.
Pulikowski ma swoje plusy i minusy. Są kawalki jego głoszenia które sa dobre, dobrze ujmują relacje damsko męskie itp ale są też kawalki które hm nie wiem jak je nazwać, może nie aż tak radykalnie ale jest z nimi pewien problem.
Jak słyszę bzdury że antykoncepcja niszczy relację małżeńską to aż mnie skręca że złości i frustracji bo jest dokładnie odwrotnie jeśli małżeństwo nie chce mieć dzieci ile fabryka dała! To co niszczy małżeństwo to ciągłe odmawianie sobie, pilnowanie się, seks wtedy gdy kobiecie zbytnio się nie chce i nie osiągnie takich doznań jak w dni płodne...wiem coś o tym niestety 😢
Pan Pulikowski kieruje się nauką Pana Jezusa i chwała Panu, że są ludzie, którzy jeszcze nie zbłądzili i nie przesiąknęli duchem tego świata. Życie katolika musi się znacznie różnić od życia ludzi niewierzących, inaczej nie można się nazywać katolikiem. Mowa Pana Jezusa jest trudna i ciężko wytrwać na właściwej drodze zwłaszcza dziś gdzie jest tyle pokus i tyle treści, które wpływają na nasze myślenie
@@AlexanDra-td7qc pan Pulikowski przez dłuugie lata nie mógł z żoną począć dziecka, nie był nigdy w małzenstwie które od razu miało dzieci, nie był nigdy osobą słabą witalnie, lub z jakimis innymi trudnosciami urodzenia zdrowego dziecka i wychowania. To tez trzeba brac pod uwagę bo podejscie Pana Pulikowskiego jest naznaczone jego osobistym doswiadczeniem, a ma on tylko swoje, nigdy nie był w zadnej innej sytuacji jak tylko w tej swojej. Zauwazam ze jako miłosnik zycia pan Pulikowski nie decyduje sie na zostanie rodzicem zastępczym lub adopcyjnym mimo braków przeszkód w zyciu. Co tez mnie mocno zastanawia biorąc pod uwage jak bardzo jest za otwarciem w teorii na zycie, dla mnie to swego rodzaju zgrzyt w postawie pana Pulikowskiego.
Droga Pogłębiarko. Jeżeli ktoś z Was to czyta to proszę przekażcie ks. Dariuszowi tę informację. Otóż po raz pierwszy w życiu piszę opinię w Internecie na temat drugiego człowieka. Ale nie mogłem się powstrzymać w tym wypadku. To już kolejny podcast z ks. Dariuszem i z każdym razem kiedy go słucham odnoszę wrażenie, że jest to bardzo fajny człowiek, bardzo prosty (oczywiście to jest komplement) i taki zwyczajny. Mam poczucie jakiegoś dobra które się z niego wylewa, a jednocześnie bardzo duża pokora i skromność. Znam kilka takich osób prywatnie i ks. Dariusz bardzo pasuje mi do takiego modelu osoby. Po prostu mega sympatyczna postać. Czekam na kolejne podcasty z ks. Dariuszem :)
Fajność człowieka i sympatyczność nie daje zrozumienia ale daje fajne odczucie. Proszę się zastanowić, czy po tym podkaście rozumie Pan temat, czy "fajnie się czuje"?
jak się poczyta amoris laetitia to możemy dojść do wniosku że prawo służy miłości a nie na odwrót i że ślepe trzymanie się litery prawa jest formą faryzeizmu któremu Jezus się sprzeciwiał i wskazywał na prymat miłości
Tylko że Jezus mówi na przykład: Idź i nie grzesz więcej. Nie mówi: to prawo jest glupie znieście je Mówi: ani jota nie będzie zmieniona przyszedłem wypełnić prawo a nie je znieść. Mam wrażenie że ludzie często chcieli by zniesienia sprzeciwu kościoła wobec antykoncepcji argumentując właśnie ze Miłość ważna nie prawo itp zamiast spojrzeć bardziej całościowo że potrzebujemy by wielu ludzi było chętnych zgodnie z naturą mieć dzieci i w ten sposob tez wzrastać jako ludzie a wyjątki nawet jak czasami są to trzeba z nimi ostrożnie by były właśnie wyjątkami a nie norma.
@piotrszczerbinski2338 to chyba wszystko zależy (zwłaszcza jak jest się zwolennikiem relatywizmu moralnego) bo trzeba się zatrzymać i zapytać o jakim Prawie mówi Jezus - czy chodzi o prawo ludzkie (np sprzeciwił się rozwodom na które przyzwalał Mojżesz - Mt5:18 vs Mt19:8) czy chodzi o Prawo Boże i też można się spierać czy 10 przykazań ma prymat nad Prawem Miłości Boga i Bliźniego .. i czy w niektórych przypadkach Miłość znosi prawo - Mt12:1-14...
@@piotrszczerbinski2338 zbrodnia używania kwantyfikatorów wielkich leży po obu stronach barykady - obie strony lubią nadużywać słów takich jak "zawsze" i "nigdy" i zawsze (😅) są ofiary tech zbrodni..
Dziękuję za rozmowę!Jestem osobą samotną,codzienne pracuję z dziećmi w szkole.Bardzo podobała mnie myśl o intencji w sercach małżonków.Ksiądz ma racje-z intencji wychodzi prawda,a ludzi patrzą na zewnętrzne zjawiska,a na serca nie patrzą.Przecież największa walka idzie o sercu ludzkim
Sama nie mam dzieci. Jednak od wielu moich znajomych będących w KK słyszę o tym trudzie, np. W momencie depresji poporodowej i leķu przed kolejnym dzieckiem w kwestii materialnej itp. Potrzeba zmian w KK w tej kwestii, na pewno mentalnych. Poruszyliście ważny temat!❤
@@gwosc100 raczej zaczął luzować zasady, bo choćby pozwolił na przystępowanie do Komunii małżonków w powtórnych związkach, jeśli nie będą współżyli. Nie oceniam czy to dobrze, czy źle, ale myślę, że w jakiejś mierze od JPII zaczęło się luzowanie sztywnej moralności seksualnej.
@@Izabela_Wojtal żadna rewolucja.. pozorne luzowanie, bo seksualność nadal trzymana na wodzy przez biskupa. Zastanów się i poczytaj jak kobiety były i nadal są traktowane w kościele. Pozornie nazywane niewiastami itd, ale wydźwięk jest jednoznaczny i sprowadzający do usługiwania, rezygnowania z siebie i zadowalanie mężczyzn
Bo księża (ale też sami ojcowie)często nie wiedzą o tych trudnościach. Sprzedaje nam się urocza reklamę ciąży, porodu czy rodzicielstwa a później wielu doznaje szoku.
@@gwosc100duża zasługę miała pani Półtwaska, która nie była zbytnio dobrą matka jak i żoną. A przynajmniej ja bym nie chciał mieć takiej matki czy żony
Mamy dzieci i dzieci i obydwoje z żoną czujemy, że w naszej sytuacji nie podołamy większej ilości. W teorii moglibyśmy stosować naturalne planowanie rodziny, zgodnie z nauką Kościoła. Ale Kościół nie bierze pod uwagi bardzo ważnej rzeczy, mianowicie libido kobiety jest często największe podczas owulacji, czyli wtedy kiedy seksu uprawiać nie wolno. Raz że to krzywdzące względem kobiety, bo niejako odmawia się jej przyjemności, a dwa, że to właśnie w tym okresie dzięki największej namiętności najbardziej się do siebie zbliżyć. No i warto dodać, że przy małżeństwach z dziećmi to wcale nie jest tak łatwo znaleźć czas i chęć. Czesto czlowiek nie ma czasu, okazji i siły, a wprowadzając dodatkowy czynnik w postaci cyklu kobiety może sprawić, że udany stosunek, który zbliży i da przyjemność zarówno żonie i mężowi, a dodakowo nie będzie ryzykiem kolejnej ciąży może przypaść kilka razy w roku.
@@krzysztofkrzysztof7074sprawdź sobie skuteczność wszystkich metod bo głupoty piszesz. NMP rodziny sprawdzą się pod warunkiem regularnych cykli i to nie zawsze chyba że w połączeniu z inną metodą
To chyba nie ja potrzebuję doczytania. W objawowo-termicznej (np Rotzer) przecież mierzymy temperaturę i śluz, i na podstawie tego wyznaczamy moment owulacji. Zawsze gdy chce się dyskredytować NPR (czy tam jak kto woli MRP) podaje się jakieś zarzuty skierowane do kalendarzyka, tylko że metoda Rotzera to kompletnie inna metoda. Możesz mieć nawet na zmianę cykle 25, 30, 35, 40 dni i wciąż nie wpływa to na skuteczność bo nie ma prawa mieć, tu mierzymy objawy i temperaturę.
@@krzysztofkrzysztof7074npr ma tylko jedną zaletę - jest naturalna. Za to poza tym, ma same wady: ogromny stres, wielkie ryzyko niechcianej ciąży, brak bliskości. Koszmar. Ja nigdy nie chciałam mieć dzieci i mieć nie będę na pewno, a mężczyźni nie maja prawa wypowiadać się na takie tematy.
Miałam przywilej poznać Ojca Darka i pisać z Nim ! ❤ ecce Homo, oto człowiek czyli pozostać człowiekiem i współczuć i patrzeć na każdego indywidualnie a nie przedmiotowo ! ❤
Dobrze, że takie tematy coraz częściej są poruszane. Wielu katolików zmaga się z problemami, o których była mowa. Odnośnie szukania pomocy, wsparcia osób mieszkających w małych miastach i wioskach, to może dobrym rozwiązaniem byłyby poradnie online prowadzone przez dobrze przygotowane osoby, żony, mężów, osoby duchowne i potrzebnych specjalistów. Na początek może chociaż jedna poradnia na jedną diecezję. Oczywiście należy rozwijać istniejące punkty pomocy stacjonarnej, gdzie można spotkać się i porozmawiać „twarzą w twarz”. Przede wszystkim jednak istotne jest podejście to tematu seksualności. Zgadzam się z ks. Dariuszem, że Kościół przez ostatnie 50 lat i tak zrobił milowy krok do przodu w podejściu do seksu w małżeństwie (czy taka rozmowa byłaby możliwa kilkadziesiąt lat temu?). Dokumenty Kościoła jednak tego nie oddają. Z tego powodu jest spore zamieszanie, niepewność wielu małżonków. Jeden ksiądz mówi, że w danej sprawie można tak, drugi, że nie można, a trzeci jeszcze inaczej. Takie jest moje i moich znajomych doświadczenie. Uważam, że w tym temacie powinniśmy odejść od legalizmu, sztywnych norm obowiązujących jednakowo wszystkich. To pojawiło się w rozmowie - każdy jest inny, każde małżeństwo indywidualnie odkrywa swoją seksualność. A świat? Są różne tradycje, dziedzictwo kulturowe, więc nie można narzucać w tak intymnej materii jednakowych rozwiązań dla wszystkich. Nie oznacza to jednak, że jest za relatywizmem moralnym. Absolutnie nie. „Normą” powinna być nasza wiara, relacja z Bogiem, skupienie się na oddawaniu czci „w duchu i prawdzie”. Mówimy tutaj o małżeństwach chrześcijańskich, czyli takich gdzie mąż i żona mają osobistą relację z Bogiem, dla których Jezus jest Panem i Zbawicielem. To determinuje wszystkie aspekty naszego życia, włącznie z seksualnością. Czy nasz Ojciec nie cieszy się kiedy małżonkowie w wolności i radości obdarowują się pocałunkami, pieszczotami i najbliższym jaki może być tu na ziemi zbliżeniem ciała i ducha? W seksie małżeńskim jest coś z boskości. Biblijna „Pieśń nad Pieśniami” pięknie to przedstawia. Tak więc, moim zdaniem należy stawiać na edukację (dobrze pojętą, opartą o rzetelną naukę) i dojrzałość chrześcijańską. Wówczas nasz wysiłek skupiony zostanie na rozwijaniu wiary, relacji z Bogiem, małżonkiem, z dziećmi. „Sprawy techniczne” w seksie są oczywiście istotne, ale nie najważniejsze. Można i trzeba o nich dyskutować. W temacie rozmowy - moim zdaniem, małżonkowie, którzy mają już kilkoro dzieci, mogliby używać prezerwatyw, kiedy pojawienie się kolejnych dzieci byłoby dla nich bardzo trudne - wychowawczo, psychicznie czy materialne. Takie sytuacje zawsze będą indywidualnym wyborem małżonków, nie da się ich zapisać w przepisach. Potrzeba więc dojrzałego, odpowiedzialnego człowieka. Z tym wiąże się nauczanie, katechizacja, ale to szerszy temat na inną wypowiedź. Z żoną mamy ponad 35 letni staż małżeński, czyli można domyśleć się, że jesteśmy w wieku koło 60-tki 😊 Seksualnie wciąż jesteśmy aktywni i bywa wesoło. Pewnie jak zdecydowana większość małżonków katolickich i my mieliśmy wiele dylematów moralnych. Bywało różnie, ale staraliśmy się stosować NPR. W praktyce ta metoda czasami była pomocna, ale nie zawsze się sprawdzała. Kobieta ma swój cykl i kiedy ma dni płodne to ma też ochotę na seks. Wydaje się naturalne, aby właśnie w takim czasie dochodziło do zbliżenia, aby zarówno mąż i żona czerpali z tego jak największą radość. Nasz seks przez lata ewaluował, ale widzimy jak bardzo buduje nasz związek, umacnia go. Z naszego „kochania” narodziło się 4 wspaniałych dzieci 😊, dziś już dorosłych, myślę, że szczęśliwych i odpowiedzialnych. Pozdrawiam
Fajnie, że robicie takie rzeczy. Myślę, że w Kościele jest potrzeba problematyzacji i wchodzenia głębiej w dane zagadnienia. Wielu z nas chciałoby iść do księdza i otrzymać gotową receptę na swoje życie. I w przekonaniu wielu (także samych księży) to ksiądz jest wyrocznią. Wszyscy wiemy, że świat się zmienia. I nie chodzi o to (moim zdaniem) żeby dostosować się do zmian - bliżej nieokreślonego "czegoś", tylko starać się, bez lęku, szukać tego co słuszne w danej sytuacji.
Jesli Kościół w swej nauce sie zmienia, to bardzo powoli. Hierchowie nie chcą dostrzec, ze my juz dawno sie zmieniliśmy. Dowodem na potrzeby zmian, są dla mnie historie życia mojej babci i jej sióstr. Wszystkie miały kilkanascioro dzieci. Kazda pochowaka kilkoro. Kochały, ale nie mialy czasu dla dzieci, ani możliwości aby odpowienio o nie dbać. Musiały ciezko pracować w domu i w polu, a w nocy oddawac sie swoim mężom. Nie chciały kolejnych dzieci, Wiecej dzieci oznaczalo biedę. Najwiekszą, kiedy na raka umarl moj dziadek. Niech mi tu ktos powie, ze to bylo piekne życie...???
@maxiemme2272 oczywiście, mężczyźni mieli tu znaczącą rolę, proszę jednak, nie zapominajmy, że kosciół ze swoją nauką wplywa na nasze postrzeganie i rozumienie świata, szczególnie jesli pewne zachowania czy "wątpliwe wartosci" obwarowuje zakazem, nakazem i groźbą grzechu "nie do wybaczenia". Jestem na tyle dojrzała, że z lekcji religii pamiętam straszenie Bogiem, a nie naukę o miłości i miłosierdziu. Dopiero teraz dowiedziałam się, że 6 głównych prawd wiary, które wbijałam na pamięć są elementem tzw małego katechizmu dla "niepiśmiennych" co by im ułatwić rozumienie zasad. Pozdrawiam Wigilijnie:)
Dziękuję! Cudownie się tego słucha, cudownie Was się słucha. Kościół zaczyna mieć ludzką twarz, nie oderwaną od rzeczywistości ludzi którzy w tym małżeńsko- rodzinnym świecie są codziennie. Żona i mama 3 dzieci
Myślę, że problem tych decyzji (nie ważne czy dotyczą współżycia czy innego tematu ), w ogóle podejmowania jakichkolwiek decyzji w oparciu o wiarę i Kościół jest dlatego, że sam Kościół nie uczy/ nie mówi/ nie pokazuje jak budować prawdziwą relację z Bogiem ale w głównej mierze skupia się na literze prawa. I to powoduje, że człowiek skupia się na tym prawie i przepisach, a nie na samej wierze i poglebianiu relacji z Chrystusem.
Tak! To jest dla mnie też trudne w momentach, kiedy nie zgadzam się z jakimś aspektem nauczania KK czy ze stanowiskiem, które może nie jest oficjalne ale jest głoszone przez wielu księży. Mam w sobie ogromny lęk czy mogę zaufać mojemu sumieniu i intuicji, bo z jednej strony wiem o prymacie sumienia, a z drugiej... z drugiej jest "2000 lat tradycji", oskarżenia o relatywizm i lęk, że "zło ukrywa się pod postacią dobra"
To nie chodzi tylko o rodziny, które mają 4 dzieci. Ja mam dwójkę dzieci, ale mam 47 lat i nie jest to bezpieczne żebym teraz była w ciążę. Niebezpieczne dla mnie ale i tez dla dziecka. Jest duże ryzyko wad płodu w tym wieku.
Zgadza się! Dobrze, że pojawiają się wogóle coraz cześciej głosy poddające w wątpliwość NPR jako jedyną słuszną i najlepszą drogę dla katolickiego małżeństwa, bo życie pokazuje, że często ten wybór, zamiast budować - rujnuje więź małżeńską.. Natomiast zawsze jako przykład takich trudnych sytuacji podawane są tam wielodzietne rodziny, które już nie mają sił, środków, czasem problemy medyczne itp. Natomiast istnieje grupa kobiet - nazwijmy to "dojrzalszych" - takich 40+, czyli wchodzących w okres premonopauzy. Nie są to starsze, siwe panie, ktore widzimy w reklamach suplementów na menopauzę...nie.. Ale.. zdrowe, atrakcyjne, cały czas młode i normalnie funkcjonujące kobiety, które chcą nadal normalnie funkcjonować jako żony i nadal przeżywać normalnie intymność w małżeństwie. Jednak w tym czasie, tj. w premnenopauzy, cykle stają się nieregularne - często całymi tygodniami lub miesiącami nie wiadomo co tak naprawdę dzieje się z płodnością, bo objawy stają się nieczytelne..(mimo stosowania wcześniej NPR i znajomości siebie przez lata..) i taka sytuacja może trwać KILKA LAT! nawet do 8-10 lat! i to się nie unormuje, jak po ciąży.. już nie bedzie normalnie, tego się nie da przeczekać.. - natomiast z wiekiem coraz bardziej zwiększa się ryzyko wad rozwojowych u dziecka i powikłań dla matki w przypadku ewentualnej ciąży.. i co wtedy?? Nie współżyć?? Niestety, ale to jest jedno w kolejnych pytań bez odpowiedzi i kolejna luka w metodzie NPR, która miała być dobra dla wszystkich ma każdą sytuację życiową..
@Tomek-z7k otóż to. Jakbyśmy mieli mało wstrzemiezliowsci przez codzienne zycie(praca, stres,zmeczenie,choroby itd.) Jak dodamy do tego NPR to wyjdzie nam 1-2stosunki na miesiąc 🤣
@Pimpekduduś ile by nie było. Najważniejsze to brak poczucia strachu leku piętna wstydu poczucia GRZECHU bo było przyjemne ale bez szans na poczęcie. Kwintesencja kompletnego idiotyzmu nauki KK to sprawdzenie czynnika rozrodczego jako klucza do oceny moralnej małżeństwa. Wszystko co nie prowadzi do pełnego seksu jest grzechem tj musi być nastawienie na prokreacje. Reszta jest nieważna nawet jeśli trzeba miesiącami trwać " w ubiegającej wstrzemięźliwości".
Dziękuję SJ Darkowi za podzielenie się przemyśleniami i pokazanie jak przez wieki zwiększa się poznanie zamysłu Boga. “Mojżesz dał nam Prawo, natomiast dzięki Jezusowi Chrystusowi nadeszła łaska i prawda.” Jana 1:17 PLNT
Jeszcze inną specyficzną sytuacją jest gdy tylko jedna osoba w małżeństwie jest osobą wierząca. U nas po urodzeniu trzeciego dziecka (które było nieplanowane) mąż zdecydował się na wazektomię. Ja Mu tego pomysłu nie odradzałam, ponieważ nie byłam w stanie przytoczyć żadnego argumentu, który nie byłby związany z wiarą. Pan Bóg uwolnił mnie od wyrzutów sumienia, które miałam, że w sumie to się cieszę z tej decyzji (choć gdybym miała wybór, to zdecydowanie wolałabym by mąż uwierzył i z tego powodu zrezygnował z zabiegu o co szczerze się modliłam).
@@martynam8632 my oboje z Mężem jesteśmy wierzący a i tak uważamy wazektomię lub usunięcie jajowodów za akceptowalne w sytuacji, kiedy już absolutnie nie można mieć kolejnego dziecka. Jeżeli po 50 rż będę dalej płodna albo wcześniej kolejna ciąża będzie zagrażała mojemu życiu, to sami się na to zdecydujemy.
Bardzo ważny temat i dobry podcast! Na decyzję Jana Pawła II wpływ miała Wanda Pułtawska. W wielu trudnych sytuacjach małżeńskich faktycznie ścisłe trzymanie się zakazu stosowania antykoncepcji powoduje , że gubi się w tym wszystkim człowiek i dobro małżeństwa. Bardzo ciężko znaleźć mądrego kapłana, który mądrze w takiej drodze poprowadzi. Sama przeszłam tą drogę i doszłam do takich samych wniosków jak ksiądz i bardzo cieszę się , że to wreszcie głośno wybrzmiało. Na koniec rozeznawania w takich sytuacjach trudnych małżonkowie muszą podjąć decyzję w sumieniu, ale ciężko to od kapłanów usłyszeć. Dziękuję za to, że jesteście 😊❤
I warto tez znac historie Pani Wandy. I jej podejscie do seksualnosci i jej rozumienie seksualnosci. Warto znac podstawy na jakich pewne decyzje papieskie sa podejmowane. I zastanowic sie, czy byly to przeslanki, ktore dzis uznalibysmy za sluszne...
Mamy z mężem dwoje dzieci i zdecydowałam, że nie chce mieć więcej. I to nie z pobudek egoistycznych, że figurę mi ciąża zniszczy, że mi się nie chce itd. Jestem osoba bardzo zalękniona i tyle stresu, lęku ile mnie kosztowało bycie w ciąży i obecnie posiadanie dzieci, nie chce tego znów przeżywać, po prostu nie jest to na moje siły, psychiczne przede wszystkim. Nie umiem wyzbyć się ciągłego strachu o zdrowie dzieci, we wszelkich ich dolegliwościach dopatruje się poważnych chorób. Życie w ciągłym lęku i stresie przepłaciłam już choroba żołądka. Nie chce kolejnych dzieci, chce się skupić na tych obecnych i na swoim zdrowiu, aby wyjść jakoś z tej nerwicy lękowej. I stosujemy z mężem prezerwatywy. I nie przystępujemy do komunii, a tak bardzo nam tego brakuje... Nie wiem jednak, czy nawet jak jakiś ksiądz powie, że w naszej sytuacji prezerwatywy są ok, to czy naprawdę według Boga to jest ok? Póki nie będzie oficjalnej zmiany w myśleniu Kościoła, to zawsze będę miała wątpliwości. A pewnie nigdy w tej kwestii nie będzie...
Myślisz, że dla wszechmogącego Boga stwórcy, który ukochał Cie tak bardzo, że pozwolił na męczeńska śmierć swojego syna, litera prawa jest ważniejsza, od Twojego dobra i szczęścia. Bóg chce Ciebie zdrowej. Twoim obowiązkiem jest zadbac o zdrowie. A jednocześnie jesteś w relacji małżeńskiej i ona nie zaczeka, aż wszystko się ułoży. Żyjesz teraz, w tym momencie swojego życia. Zdecyduj, co najlepszego możesz zrobić w swojej konkretnej sytuacji ? Wiesz, jaki jest ideał. Kiedy on będzie możliwy to do niego wrócisz. Jestem przekonana, że Bóg chce być z Tobą w bliskości
Dziękuję za dotykanie tabu w KK. To jest odwaga ojca prawdziwa i jednocześnie wielka wrażliwość. Być w ciele prawdziwie z duchem i cielesnością, możliwie blisko małżonkowie. Bardzo się cieszę z tego spotkania i gratuluję odwagi. Ojcze jesteś wielki!
Bardzo ciekawa rozmowa. Tak sobie myślę o tym, co powiedział o. Darek na temat potrzeby towarzyszenia duchowego (bardziej niż spowiedzi). To taka rozkmina z kategorii makro-reform, więc z zasady wiadomo, że to złożone i trudne, ale ja też takie lubię, więc jednak się wypowiem 😅 Nie wystarczyłoby oczywiście stworzenie formy kontaktu, typu „od teraz w każdej parafii księża mają stworzyć możliwość towarzyszenia duchowego w taki i taki sposób”. Należałoby jeszcze przeszkolić osoby, które miałyby to robić. Nie lubię uogólnień i uproszczeń, ale obawiam się, że wielu „zwykłych” księży nie ma odpowiednich kompetencji i umiejętności. I wiary. … I tu wchodzimy w temat kształcenia księży i doboru osób do tego zawodu, superwizji… Szeroko, szeroko i coraz szerzej 😅 Ale rozkminy są fajne :) Co ciekawe, takie same (sic!) rozważania snułam na temat nauczycieli, studiując pedagogikę 🙃
Dla mnie to jest dosyć proste. Liczy się duch prawa, a nie litera prawa. Mówi się nawet, że litera zabija, a duch daje życie. Jeśli para rozeznaje, że dla dobra rodziny, powinna sięgnąć po antykoncepcję, to niech tak robi i nie oczekuje, że ktoś rozezna to za nią. Byle to rozeznawanie było uczciwe.
Uczciwe, czyli jakie? Uczciwość względem prawdy? Czyli trzeba by powiedzieć jaka jest prawda o antykoncepcji, a tutaj w rozmowie nie zostało to powiedziane. Dużo było "nie rozumiem", "nie wiem", itp... radzę jednak poszukać prawdy nt antykoncepcji.
13'46 "nie rozumiem [czesci nauczania humane vitae]" - to jest coś nowego!!! Z Mezem czytalismy, dyskutowalismy, chcielismy dyskutowac na zewnątrz zestawiając nasze doswiadczenie z tym wznioslym językiem. I zazwyczaj konczylo sie na tym "to jak nie rozumiesz to przeczytaj jeszcze to i tamto". Nikt nie uznawal, ze moze jednak nasze intuicje mają sens i że nie chcemy podejmowac waznych decyzji o zyciu intymnym poprzez wciskanie się teoretyczne ramy, ktore nie przystają do naszego doswiadczenia. Przestalam liczyc na zrozumienie mojego "nie rozumiem" a tu prosze - mila niespodzianka!
@@teresalichota1743 Hej, "nie czuć się samotnie" to jest pogłębienie czegokolwiek? Nie czuję się samotnie, bo mój "pasterz" nie rozumie, tak jak ja? Hej!? Czy naprawdę o to chodzi żeby się poczuć dobrze?
@@chyraski Trudno to ująć w komentarzu pod filmem, gdybyśmy się spotkali i pogadali to może byśmy przybliżyli do siebie nasze punkty widzenia. Ale tu chyba nie ma sensu odpowiadać literalnie na pytanie. Hej! Pozdrawiam!!
@@teresalichota1743 chętnie, bo jednak liczyłem na podjęcie tematu w podkascie a nie na rozmywanie tematu. Jeśli chcesz pociągnąć rozmowę dalej skontaktujmy się na priv i pogadajmy bo może to będzie z pożytkiem doczesnym i wiecznym?
Podam przykład mojego małżeństwa. Mamy dwójkę dzieci (jedno już dorosłe). Trzy lata temu okazało się że moja żona ma niewydolność serca. W tej chwili przy życiu trzymają ją tabletki. Nie może mieć dzieci bo albo leki zabiją dziecko, albo odstawienie leków zabije żonę i dziecko. Niestety ale antykoncepcja stała się koniecznością.
Jeśli kobieta ma 50+ i jest plodna!!!! to naprawdę trudno zrezygnować z antykoncepcji. Ciąża może się bardzo źle skończyć i dla dziecka, i dla matki. Temat jest niezmiernie trudny.
@@AgnieszkaStock ja jeżeli będę płodna po 50 rż albo kolejna ciąża będzie zagrażała mojemu życiu, to zapłacę za usunięcie jajowodów, choćbym miała za granicę jechać. Mam to już w głowie poukładane i jestem przekonana, że Pan Bóg się o to nie pogniewa.
Można poczytać artykuł Marcina Kędzierskiego w kwartalniku "Więź", pt.: "Co dalej z dyskusją o katolickiej etyce seksualnej". Tego samego autora, również w "Więzi": "Katolicka etyka seksualna; przed drugim etapem rewolucji seksualnej", M.T. Terlikowscy: "Seks w małżeństwie, czyli przyjemność i namiętność koniecznie potrzebne" ("Więź"), Dariusz Piórkowski SJ "Eros, agape i seks" (tamże). Warto też obejrzeć na YT "Czy Kościół boi się seksualności? Jubileusz miesięcznika "W drodze"". Dziękujemy. Szczęść Boże "Pogłębiarce".
Jak wspaniale, że ten temat został podjęty! Oby z Bożą pomocą Kościół dojrzewał w głębszym poznaniu zamysłu Boga odnośnie seksualności. A propòs wątku problematycznego wsparcia duszpasterskiego osób z mniejszych miast i wsi. Gdyby byli towarzysze duchowi gotowi udzielać wsparcia online - mieć dyżury w określonym czasie w określone dni, kiedy można się umówić na rozmowę online - to byłby sztos! Towarzyszenie duchowe to nie spowiedź, więc chyba dałoby się to z grubsza odbywać w tej formie, a w ten sposób osoby z miejsc, gdzie normalnie by tego nie mogły uzyskać, miałyby wsparcie w rozwoju. Bóg chce mieć synów, a nie niewolników, niezależnie od tego, gdzie mieszkają.
Świetny podcast, bardzo mądra rozmowa. Jedynie wydaje mi się, że temat wytrysku poza drogami rodnymi kobiety został nie dość rozwinięty, bo jednak rzeczywiście KK uznaje to za grzech ciężki, a ks. Darek jakby nie dokończył refleksji na ten temat odnosząc się jedynie do historycznych poglądów KK na ten temat podczas gdy to nauczanie jest nadal aktualne
Dziękuję za ten temat, który jest bardzo ważny i niezwykle trudny do przejścia pewnie przez wiele małżeństw. Niestety brak jest tak jak mówiliście wsparcia w tym kierunku i wielu nie ma na tyle zawziętości by samemu go rozwiązać bez szkody dla małżeństwa. Na pocieszenia tych co drążą temat jest możliwe znaleźć nawet poza wielkimi miastami towarzysza duchowego i spowiednika który pomoże. Może trwa to niekiedy lata ale jest możliwe. Naprawdę od prostego księdza na wsi można usłyszeć nawet jeszcze lepsze zrozumienie i radę niż tu ale nie mogę tu się tym dzielić bo każdy jest inny. Warto szukać porady i w szczerości pytać pierwsze Boga a potem ludzi bo naprawdę się da. Dziękuję i pozdrawiam.
Ciekawy temat również dla małżonków koło 50. Nie wszystkie kobiety przechodzą menopauzę zaraz po 40. Dziecko w wieku 50 lat, o tym też się nie mówi. Dziękuję za tą rozmowę❤.
A bylby to ciekawy temat to rozmowy. Moim zdaniem, jesli to dziecko kochane i chciane, to super. (Calkiem sporo dzieci ma duzo starszych tatusiow i nikt sie nie czepia, wiec dlaczego wiek mamusi jest problemem?) Z drugiej strony przeraza mnie ilu ludzi ma dzieci z poczucia obowiazku, i zeby nie miec grzechu stostowania antykoncepcji... Czy czlowiek powinien przychodzic na swiat bo jego rodzice poczuli sie w obowiazku go splodzic? Czy to dobra motywacja?
@@noligray5828super by było by wszystkie dzieci ba wszyscy ludzie byli kochani i warto do tego dążyć a jeszcze lepiej by jednocześnie społeczeństwo nie wymieralo bo mam wrażenie że często efektem ubocznym braku presji społecznej jest to że dzieci jest mało. Potrzebujemy mądrych działań by nie było ani tak że społeczeństwo jest tylko gdy jest presja a zanika gdy jej nie ma tylko by wielu ludzi wybierało kochać gdy mają na to warunki w sensie nie mają skrajnych przeszkód.
Mam 41 lat i dwójkę malutkich dzieci (1 i 3 lata) . Po ostatnim porodzie zaczełam chorować na nadciśnienie.Dla organizmu w tym wieku dwa porodu to bylo zbyt duze obciazenie. Trzeba tez pomyślec o dzieciach ktore bedac nastolatkami beda mialy rodzicow w wieku dziadkow a moze juz ich nie bedzie na swiecie. Mialam ogromny dylemat ze wspolzyciem , bo oboje z mężem wiemy ze kolejna ciaza to w naszym przypadku nieodpowiedzialnosc. Dziekuje za rozmowę, tak bardzo ważna!!!
Działanie wbrew sumieniu jest grzechem, a to sumienie czasem stoi w sprzeczności z konkretną interpretacją litery prawa. Dlatego jest to tak bolesne dla małżonków. Zgadzam się, że trzeba sprawę rozpatrywać indywidualnie, sytuacji relacyjnych jest nieskończenie wiele. Chętnie przeczytałbym od wypowiadających się nauczycieli NPR, w jakim są wieku i jakie mieli w życiu małżeńskim najpoważniejsze przeszkody w regularnym współżyciu; mam wrażenie, że to jest dużo ciekawsze niż konsensus naukowy co do NPR, o czym można sobie doczytać.
Jeszcze dodam- czy to nie jest nakladanie na ludzi ciężarów, ktorych sami nie mogliby uniesc? Chodzi o całkowity zakaz antykoncepcji bez względu na sytuację danego małżeństwa. Ideal jest poekny,wzniosły, Bogu dzięki ze wielu małżeństwom sie udaje tak zyc. Ale ile małżeństw, tyle sytuacji...
Dwa znajome małżeństwa, które chwaliły się świetnym zastosowaniem metod naturalnych, okazały się ... bezpłodne. Jednym w końcu udało się mieć dziecko, drugiemu małżeństwu nie.
@@joannajoanka3672to podobnie jak małżeństwo pulikowskich. NPR jest całkiem dobre na początku małżeństwa, ale jak już się pojawia dzieci, jak zdrowie zaczyna szwankowac, coraz mniej mamy czasu i więcej obowiązków to już tak kolorowo nie jest.
Oglądalam kiedys film Mary's Land - Ziemia Maryi. Byl w tym filmie wątek swieckiego 'misjonarza' który na niebezpiecznych przedmiesciach gdzies w Ameryce Poludniowej szedl do dzielnicy gdzie pracowaly prostytutki, i odmawial z nimi rozaniec . Te prostytutki, mimo ze nie mialy mozliwosci zrezygnowac ze swojej profesji, dawaly swiadectwa jak Maryja realnie dziala w ich zyciu, ze doswiadczaja jej matczynej milosci , ze sie modla.do Boga za jej wstawiennictwem. I to mnie tak uderzylo ze Bog nie ma naprawde wzgledu na osobe, a jesli ktos jest daleko od Niego to i tak Bog sie zniza do grzesznika..a my w Kosciele katolickim nie umiemy otworzyc sie na milosc Boga i nie umiemy bydowac z nim relacji, bo zamiasy zapraszac.Go do swoich spraw.i zycia, skupiamy sie na tym.np zeby nauczyc sie NPR i stosowac tej metody literalnie bo w przeciwnym wypadku nie czujemy sie godni Bozej Milosci. Nie wiem, poplątane to jest dla mnie. Grzech oczywiscie jest grzechem, ale gdzie jest napisane w Biblii jak malzonkowie maja sie kochac , a jak nie ? Jest przykazanie : nie cudzoloz. A dwa najwazniejsze : Kochaj Boga. Kochaj Ludzi.
Bardzo madre patrzenie na seks w malzenstwie. Moim zdanie. Za duzo jest obostrzen w nauczaniu seks w malzenstwie dla malzonkow staje sie pozniej wiekszym poblemem niz radoscia, bo trzeba sie dostosowac do regul ze mozna sie kochac tak albo inaczej albo wtedy i wtedy . Seks ma byc z szacunkiem do malzonka ale ma byc radodcia i wyrazaniem milosci a nie tylko stresem czy to juz grzech czy jeszcze nie, czy isc do Komunii czy juz nie mozna bo seks sie nie skonczyl w drogach rodnych... ponizajace nawet ze malzonkowie musza pozniej isc do ksiedza i mu sie spowiadac z tego. Nauczanie przedslubne powinno byc takie ze malzonkowie maja siebie szanowac ,swoje dzieci, przyjmowac dzieci jesli juz sie pojawia , ale przede wszystkim kierowac sie miloscia i szacunkiem. I uczyc tez jak zd soba w malzenstwie rozmawiac, jak rozwiazywac konflikty... moim zdaniem nieraz wiecej i czesciej grzeszy sie w relacjach pycha, obrazaniem siebie, niz samym seksem. Rzeczywiscie malzenstwo w optyce samego seksu i prokreacji jawi sie jako stan w ktorym grozi nam tylko sam grzech, przez co trzeba uwazac ciagle zeby nie zgrzeszyc.
Bardzo pocieszające:... potrzeba ma być zrealizowana, ale warto zachować otwartość na sposób jej realizacji... uznaje moje potrzeby, bo są ważne i zastanawiam się w jaki mądry Boży sposób mają być zrealizowane... Bardzo budująca i pożyteczna zachęta.Dziekuje.
Pan Bog powiedzial do kobiety i mezczyzny "idzcie i rozmnazajcie sie" - ale nie powiedzial im jak i kiedy maja sie rozmnazac, ile dzieci mają miec... dotyka mnie to ze nauki dla malzenstw opieraja sie za bardzo na nauczaniu jak poprawnie uprawiac seks w zwiazku a nie ucza np jak pokonywac kryzysy , jak zarzadzac wspolnymi pieniedzmi, jak rozmawiac z dziecmi, gdzie sie udac jesli beda problemy w malzenstwie... ingeruje sie za bardzo w ta sfere. A jest powiedziane w KK ze malzenstwo ma. "miec tyle dzieci za ile jest w stanie wziac odpowiedzialnosc". Wpedzanie ludzi w poczucie winy ze realizują swoją milosc i potrzeby w seksie w malzenstwie , oddala ich bardziej od siebie i od Boga bo czuja sie niegodni bycia z Jezusem To juz lepiej w ogole byloby nie wchodzic w malzentwo skoro malzenstwo ma.byc ciaglym strachem przed popelnieniem grzechu ciezkiego i byc ciagle na niego narazonym. Tylko nie bycie w malzenstwie nie sprawia ze znika potrzeba bliskosci czulosci i realizowania sie w seksie. Zatem chyba tak to Bog zamierzyl ze to jest, jedynie osoby ktore wybieraja zycie z Bogiem zamiast z druga osoba moze inaczej sobie z tym radza
Ja na przyklad jestem w takiej sytuacji, że nawet nie wiem od czrgo zaczac. Od lat choruje na depresje i zaburzenia lękowe. Jako 19 latka bylam z chlopakiem, który wykorzystywal mnie seksualnie. Pierwszy raz kiedy się upilam niestety na imprezie. Nie chciałam, czułam się potem pusta, odcięta od swoich emocji. Potem sie na to zgadzalam bo nie umialam odmówić, chcialam byc kochana, wazna, zauwazona, czesto byl alkohol, a kiedy chcialam to przerwać to mnie szantażował ze cos sobie zrobi. Pamiętam jak jechaliśmy na ślub jego kuzyna i tam była opcja że dla gości są pokoje w hotelu, oczywiście on chciał i załatwił dla nas. Ja miałam w głowie wtedy tylko myśl że znowu to będzie. Ostatecznie sam mnie porzucił po jakimś czasie. Bylam wolna. Pozniej spotkalam mojego meza, byliśmy razem przed ślubem jakieś 5 lat i przed slubem mieszkalismy u moich rodzicow (2 pokojowe mieszkanie). To może trwało z rok, dwa lata. Potrzebowałam go, mialam tylko jego, tylko z nim moglam sie dzielic tym co mi jest, chorowalam wtedy takze na depresje i zaburzenia lękowe. Na spowiedzi przed ślubnej wyszlo że ze sobą mieszkamy i ksiadz stwierdził, że gorszymy sąsiadow tym i dopoki moj przyszły mąż sie nie wyprowadzi to nie da nam rozgrzeszenia. Bylo to straszne doświadczenie, płakaliśmy i zachodzilismy w głowę co zrobić bo chcemy przystepować do komunii i dostać rozgrzeszenie. Nie wspolzylismy przed slubem. Wyprowadzil sie z powrotem do swoich rodzicow. Nie mieszkalismy razem. To bylo trudne, mysle ze pewne rzeczy popsulo. Co wiecej pozniej rozmawialam z innym ksiadzem i on mial na to inne spojrzenie - wg niego my nikogo nie gorszylismy, ze jesli sasiedzi cos sobie wyobrazali, ze mieszkajac razem wspołzyjemy to oni sami siebie gorszyli. Nie my ich. I nie widzial nic zlego w tym, ze mieszkalismy razem, zwłaszcza ze z rodzicami na 2 pokojowym mieszkaniu. I tutaj juz jest rozbieznosc ze kazdy ksiadz moze powiedziec cos innego i jak tu przyjsc z jakims problemem, dylematem. Mam chodzic do roznych i tam gdzie jego zdanie pokryje sie z moim to go posluchac? Bo inny moze mi zle doradzic. Dzisiaj jestesmy 8 lat po slubie, jestem po terapii, ale wciaz choruje. Na terapii wyszlo ze bylam gwalcona przez mojego bylego chlopaka. Ja wciąż czuję się trochę winna. Psychoterapeutka konsultowala to z innymi i ze swoim superwizorem. Do dzisiaj ma to wplyw na nasze pożycie seksualne w malzenstwie. Co wiecej, bedac swiadoma ze mam wiele do przepracowania traum, peoblemow natury psychicznej nie chce po prostu powolywac na swiat dziecka. Nie dopoki nie uporam sie ze soba. Bo nie chce skrzywdzic dziecka, przekazac traum. Uwazam ze to dojrzale podejscie. Poza tym od 8 lat po slubie niewiele razy ze soba wspolzylismy - to jest problem bo oddala to malzonkow od siebie. I co np wg takiego ksiedza powinnismy robic w tej sytuacji? Nie kazdego stac na seksuologa, psychoterapeute od par itp. Nas w tym momencie na pewno nie. I jest to bolesna sprawa, bo wiadomo ze pragnie sie tej bliskosci, ale sa kwestie ktore nam ją utrudniają. Ale nawet gdybysmy sie o nią postarali to nie jest dobry czas na dzieci z ww przyczyn. A poza tym raczej bysmy sie chcieli nacieszyc tez tą bliskością bez lęku, że skończy się to ciążą na ktotą nie jest dobry czas, gdyby już nam sie udalo. Bardzo jestem ciekawa co ksiadz by powiedzial na taka historie? Pozdrawiam
Wierzę, że Bóg, który jest źródłem wszelkiej Miłości jest blisko Ciebie i wkrótce Cię uzdrowi ❤ Miej ufność w Jezusie i szukaj Jego słów dla Ciebie. Ps. Napisz proszę skąd pochodzisz?
Zaczęłam słuchać i poczatek byl ciężki ale widzę ze, ksiadz próbuje dobrać odpowiednie słowa 😊😂 super dziekuje za bardzo na czasie potrzebny wywiad Jesteśmy z mezem 22 lata malzenstwem i dzieki życiu z Bogiem naze życie seksualne również sie zmieniło bo pytamy Pana a, On tak pięknie odpowiada w Piśmie świętym na, wszelkie pytania. Choćby Pieśń nad pieśniami pokazała nam ze seksualność jest piekna i dozwolona kiedy oboje jesteśmy gotowi ze mamy siebie szanować i kiedy ja nie mogę bo, choćby nie mam siły (mamy 3 dzieci) lub wrecz czuje sie obolała po calym dniu wtedy moj maz pamieta, ze ma mnie kochać jak Jezus ukochał kościół i daje mi wtedy duzo szacunku czułości i opiekuje sie mną a, ja wlasnie wtedy widząc jak Maz mnie traktuje otwieram sie na Jego potrzeby ❤ Do tego trafiliśmy na wspaniałego ksiedza proboszcza którego mamy w Parafii i potwierdził i upewnił nas ze w naszej sytuacji rozgrzesza nas w naszej decyzji kiedy i jak bo wie ze Bóg jest dla nas tak ważny ❤
Jak tu nie być rozczarowanym i wkurzonym na nauczanie Kościoła... oczekiwałabym więcej zrozumienia dla osób, które je odrzucają po tym jak zryło im psychikę i rozwaliło małżeństwo 😢
Jeszcze odpowiem na pytanie jaka jest roznica miedzy malzenstwem, ktore stosuje npr i odklada poczęcie od takiego, ktore stosuje prezerwatywy. Jezeli para wspolzyje tylko w dni bezwzglednej nieplodnosci, to ma wlasciwie 100 proc pewnosci, ze nie zajdzie w ciążę. Stosowanie prezerwatywy to jakos 96 proc, wiec w tym wypadku to drugie malzenstwo jest bardziej otwarte na życie...
Logicznie żadna ale kto powiedział, że doktryna kościelna ma być logiczna. Przecież na pewnym poziomie ogólności można antykoncepcją nazwać każde celowe działanie mające na celu zapobiegnięcie zapłodnieniu podczas stosunku - pod taką definicją mieszczą się zarówno metody wykorzystujące wiedze o cyklu, mechaniczne (prezerwatywy), farmakologiczne, stosunek przerywany i wszystkie inne. Cel czy "intencja" - jak kto woli - jest ten sam - mieć seks bez jego prokreacyjnych konsekwencji. Z "probabilistycznego" punktu widzenia żadna metoda nie daje absolutnych 100% pewności więc każdą można nazwać w jakiś sposób "otwartą na życie" (poza może chirurgiczną sterylizacją, ta daje 100%). Określenie, która metoda jest "naturalna" jest arbitralne jaką sobie przyjmiemy definicję naturalności. Doktryna kościelna operuje wywodzącymi się o Arystotelesa i zaadoptowanymi przez Tomasza z Akwinu pojęciami określającymi naturalność - arbitralnymi jak każda filozofia. Równie dobrze można arguementować, że naturą człowieka jest właśnie wymyślanie technologii i wtedy każdy wynalazek jest niejako "naturalny" dla człowieka. (nawet "podpierajac się" odpowiednio dobranymi odpowiednio zinterpretowanymi fragmentami biblii, np fagmenty o "Czynieniu sobie ziemi poddaną" czy tym podobne, Biblia powstała w kulturze neolitycznej - tj agrarnej, rolniczej - przecież "rolnictwo" to też "wynalazek" czy "technologia" człowieka - byli ludzie, którzy go nie znali, tzw. pierwotne społeczeństwa zbieracko-łowieckie). Setki lat temu ludzie żyli średnio 30-40 lat i to było "naturalne", teraz żyją w wielu krajach średnio dwukrtonie dłużej? Czy to jest "naturalne"? Mogli umrzeć od infekcji zęba tj. na przysłwiowy "ból zęba" - teraz się to praktycznie nie zdarza w krajach z odpowiednią opieką medyczną. Jak za 100 lat będą np. żyli średnio po 100 to będzie to "naturalne"?
Prezerwatywa, jej użycie to środek działania małżonków, który się podejmuje. To czyn, który podobnie jak myśl, słowo czy zaniedbanie, może być grzechem. NPR to brak czynu, zaniechanie jakiegoś czynu. Poniekąd, a może nawet i w swojej istocie, forma ascezy. Zaniechanie, ale nie zaniedbanie. Nie ma obowiązku płodzenia dzieci. Nie ma czynności, nie ma i grzechu. Można wybierać kiedy chce się współżyć, można nie współżyć w dni płodne, bo można nie chcieć współżyć dla potomstwa (św.Paweł(!), sw.Augustyn). Jednak nie można na owe naturalne skutki współżycia wpływać środkami ludzkimi, ludzkim działaniem.
Jestem ojcem 5 dzieci (z tego jedno w niebie). Rozumiem i dociera do mnie to co mówicie ale zastanawiam się dlaczego to mówicie? Urodziłem się w 1989 r i wychowywałem w domu gdzie mieszkaliśmy w dwie rodziny z kuzynostwem w sumie 8 dzieci. Na tamten czas niewiedzieliśmy, że my czy nasi rodzice jesteśmy "nienormalni". Okno Overtona w tej materii zostało przesunięte w takie miejsce, że 2 dzieci to max akceptowalny społecznie a mający 3 i więcej dzieci codziennie słyszysz na placu zabaw "no i jak wy sobie radzicie","podziwiam was ja bym tak nie mógł/nie mogła". Niestety ten podkast przybija pieczęć na tym stanie rzeczy. Nie potrzebujemy promocji na antykoncepcje po 4tym dziecku tylko przywrócenia godności rodzicielstwu. Dyskurs internetowy obecnie wgniata rodzine w ziemie. Matki nazywane są Madkami, dzieci bąbelkami i kaszojadami a obraz ojca który wyłania się z tego podcastu też nie napawa optymizmem. Wstańmy z kolan!
Nie - ten podcast nie jest w ogóle o dzietności, a tym bardziej nie piętnuje liczebności ani nie jest promocją antykoncepcji. Podcast przede wszystkim stara się spojrzeć na sytuacje, które nie są łatwe dla małżeństw, którym jeszcze zależy na kościele i jego nauczaniu (bo inne już dawno się tym nie przejmują). W ogóle nie chodzi tu przecież o liczbę dzieci, tylko o sytuacje braku opcji współżycia, kiedy nie można (z różnych powodów) pozwolić sobie na kolejne dziecko, a cele współżycia są dwa, równorzędne - dla przypomnienia. Jeśli Ty możesz mieć 4, 5, 6, i więcej to chwała ci że możesz. Ale wyobraź sobie, że czasem posiadanie dwóch jest bardzo trudne, a posiadanie 5 bardzo łatwe. Nazywanie dzieci bąbelkami albo kaszojadami, to czułe i pełne miłości określenie własnych dzieci. Nigdy nie słyszałem, aby ktoś mówił tak z powodu pogardy do dzieci.
Pan patrzy przez pryzmat swojej sytuacji, jakby inni ludzie i ich problemy nie były ważne. Może te komentujące osoby tak naprawdę Panu zazdroszczą. I po co w ogóle się przejmować takimi komentarzami.
Dziecku trzeba poświęcić czas, a im więcej dzieci tym mniej czasu na każde z nich co wynika z prostego rachunku. Dzisiaj dziecko ma znacznie więcej zagrożeń niż 30 lat temu, po prostu cywilizacja przyniosła nowe, nieznane wcześniej patologie lub nieznane ich natężenie. Zgodzę się że napuszczanie na "madki i bąbeli" jest straszne i szkodliwe, podobnie jak wyzywanie bezdzietnych od lambadziarzy. Pozdrawiam
Ważny głos, tylko pytanie czy żona mogłaby tu go potwierdzić? Czy macie zaangażowanie i obowiązki rozłożone równo między was dwoje? Bo może Ty się dziwisz czemu ludzie pytają jak sobie radzicie, a żona ledwo zipie?
Ja miałam taką sytuację, o której mówicie. Miałam pięcioro dzieci i męża dosyć ostro pijącego, a w ciążę zachodzilam praktycznie w ciągu całego cyklu,❤😊
No właśnie.Przecież tego nauczał Chrystus-,, nie człowiek dla szabatu a szabat dla człowieka".Jak uzdrowił w szabat to faryzeusze zarzucali Mu łamanie przepisøw prawa...I wtedy odpowiedział,,jak Twoje zwierzę wpadnie w dół w szabat,to nie wyciągniesz go?Najważniejsza jest Miłošć.Bardzo potrzebna wypowiedź.
A co z osobami z niepełnosprawnościami z problemami zdrowotnymi a którzy chcą być w małżeństwie wierzą bardzo a niw mogą sobie pozwolić na dzieci z uwagi na zdrowie nawet jakby sie zdecydowano na jedno to co dalej ?rezygnować z uczucia według nauki kościoła....
No właśnie... mamy potrzeby seksualne ( chodzi nie o to że jesteśmy jak zwierzęta, no ale mamy potrzebę dotyku, czulosci) - jeśli jesteśmy osobami świeckimi to przed małżeństwem nam nie wolno sie realizowac - więc pozostaje wejść w malzenstwo jeśli chce się mieć taką bliskość z drugim człowiekiem- ale wyśrubowane zasady w relacjach intymnych sprawiają że czujemy się bardziej brudni i niegodni Jezusa niz gdybyśmy żyli samotnie, trzeba by się chyba było wykastrować żeby nic nie odczuwać i wtedy nie grzeszyć. Chyba nie o to Bogu chodzilo
Bóg widzi serce człowieka i ostatecznie to On osądzi intencje. Rozmywanie nauki Kościoła w tym zakresie spowoduje wiele szkód, bo antykoncepcja prowadzi do wielu patologii. Po wysłuchaniu do samego końca rozumiem intencje. Chodzi o to żeby próbować zrozumieć człowieka i jego sytuację. Udział świeckich par przy doradzaniu bardzo wskazany.
Jest napisane ponoć w nauczaniu kościoła że malzenstwo powinno mieć tyle dzieci za ile jest w stanie wziąć odpowiedzialność ( dzieci już poczęte oczywiście to inna kwestia i wiadomo że trzeba za nie wziąć odpowiedzialność ) . Antykoncepcja zatem pozwala świadomie decydować. Jak myślę o NPR to wydaje mi się że czasem zbytnie nadgorliwe przestrzeganie tej metody, może rodzic napięcia między małżonkami i oddalać ich od siebie.
Dzięki! Fajny przykład nie wylewania dziecka z kąpielą i dla mnie, paradoksalnie, zachęta do większej ostrożności w moich decyzjach. Pozdrawiam serdecznie obu Rozmówców 👋
''Obejrzałem wczoraj reportaż Gutowskiego. Wiedziałem od kilku lat, że Wojtyła wiedział (choć nie mogłem o tym mówić) - moja hipoteza (nie mam dowodów) jest taka, że był obiektem „admiracji” Sapiehy i że być może w związku z tym był zdysocjowany (posługiwał się dysocjacją jako mechanizmem obronnym czyli że miał jakby dwie części w swojej osobowości, czyli że nie był zintegrowany i na zewnątrz komunikował się jedną z części) - uciekł w obsesyjność narracji o „teologii ciała” aby nie skonfrontować się z samym sobą i własną seksualnością oraz własnymi wyborami, które widać u Gutowskiego. Ekspresja tej „świętej” części wzmacniała idealizację Wojtyły - przez co nam dziś trudno mieć zintegrowane spojrzenie na obiekt bez rozszczepienia na jedynie dobre aspekty lub jedynie złe. Dysocjacyjna „ślepota” Wojtyły była - być może - jak u Szawła/św. Pawła sposobem poradzenia sobie z własną przeszłością. Pacjent niezintegrowany rozszczepia grupę terapeutyczną. Podobnie teraz JP II będzie jeszcze bardziej rozszczepiać na tych, którzy będą go idealizować a dewaluację pomieszczą we „wrogach” Kościoła i na tych, co będą go dewaluować („bestia z Wadowic”) a idealizację umieszczać gdzie indziej. Potrzebujemy jakiegoś rodzaju „psychoterapii” by jako naród (niekoniecznie wspólnota wierzących) sobie z tym poradzić.'' prof Krajewski-Siuda, psychiatra i psychoterapeuta.
NPR działa wbrew naturze kobiety i mężczyzny. W czasie dni płodnych zazwyczaj kobieta ma największą ochotę na seks i wtedy musi się powstrzymywać. Działają także fermony, hormony, aby była bardziej atrakcyjna dla mężczyzny , zazwyczaj ma wtedy cerę w dobrej kondycji, włosy ładnie się układają itp...no i wtedy ban na współżycie według NPR. Za to w dni niepłodne niektóre kobiety czasem odczuwają niechęć do współżycia, jest też problem z wilgotnością części intymnych...to właśnie wtedy można współżyć. Uważam, że Kościół powinien wziąć w końcu pod uwagę naturalny rytm cyklu kobiety, a nie narzucać działanie wbrew naturze.
To współżyj w dni płodne i miej dziecko. To Bóg tak wymyślił, nie kościół zagubione roszczeniowe kobiety. A stosowanie gumy i tabletek nie jest wbrew naturze? Głupota nie boli, a szkoda.
@@martaasawstraszną roszczeniowość mieć przyjemność z seksu w ciągu całego życia częściej niż poczyna się dziecko. Okropne te baby! No okropne! Coś czuję, że gdyby mężczyźnie powiedzieć , że seks przyjemny może być tylko wtedy, kiedy pocznie się dziecko....to prezerwatywy byłyby rozdawane na rekolekcjach jako ochrona małżeńskiej wiezi 🤣
@@DWoongdokładnie, albo gdyby Bóg nie chciał żeby przyjemnosc z seksu była to by jej nie dał odczuwać w ciele. I gdyby takie było zamierzenie Boga na malzenstwo to dzieci byłyby poczynane jedynie po to aby być poczęte, bez żadnej przyjemnosci i bliskosci z małżonkiem, i malzenstwo naprawdę służyłoby tylko do prokreacji, tylko kto by chciał w takie malzenstwo wchodzić jeśli w sumie nie miałby w sobie tej potrzeby zjednoczenia cielesnego z drugim człowiekiem? Wtedy tworzyłyby się instytucje a nie rodziny , oparte na miłości. Przestańmy demonizować seks !
wiele małżeństw ma ten dylemat po porodzie przez cesarskie cięcie. Kobieta na wypisie ze szpitala dostaje zalecenie by z następną ciążą poczekać 1.5-2lata, bo szybsza ciąża zagrażałaby jej życiu. I tu powstaje dylemat.. życie jest święte, rownież życie matki... ale zrozumienia u księży w tym temacie brak🤷🏼♀️ potem kolejna ciąża i strach o swoje życie. Na prawdę wiele par w takich sytuacjach nie wie do kogo pójść po radę
Po prostu to ty nic nie rozumiesz nie księża, ze npr to nie antykoncepcja. Ale za to rozumiesz że antykoncepcja jest najlepszym rozwiązaniem, choć nie jest bardzo skuteczna w przeciwieństwie do npr, które jest bardzo skuteczne i nie jest ubezpladnianiem się.
@@martaasaw czytam komentarze i trafiam na któryś z kolei Pani komentarz- wszystkie pisane z poczuciem wyższości i agresją. Może warto czasem nie napisać nic nie pluć jadem.
@@martaasawja też czytam któryś Pani komentarz i skąd ta agresja? Upokarzanie innymi. Wyzwiska. Litości. Nie może być tak, że Pani stosuje NPR a inni prezerwatywy? Po prostu.
Słuchając tego podcastu odnoszę wrażenie, że wniosek jest taki: czekamy na zmiany w przepisach Kościelnych, a to co jest teraz zapisane, poddajemy własnemu rozeznaniu i sami podejmujemy decyzję. Podoba mi się to jak konkretnie Daniel zadaje pytania i wyłapuje wymijające odpowiedzi księdza i z determinacją dąży do uzyskania odpowiedzi. Ja jestem z tych osób „tradycyjnych”, a jeżeli mam jakiś dylemat dot. przepisów prawa to chciałbym porozmawiać z kimś kompetentnym, osobą zakorzenioną w katolicyzmie, która powie „tak”/„nie”. Trudne są te tematy związane ze współżyciem.
Jak ktoś chce zawrzeć ważne sakramentalnie małżeństwo ale nie chce mieć dzieci, to niech poczeka do menopauzy, 70-latkom Kościół udziela ślubów bez zawahania, mimo, że z góry wiadomo, że dzieci mieć ani by nie mogli, ani pewnie już nie chcieli ;-) taki to spójny ten Kościół, że jak 25-latkowie się boją to ślubu nie da, ale jak 75-latkowie chcą ślubu to da, mimo, że statek potencjalnego potomstwa już dawno odpłynął.
Tak... No cóż, generalnie dzieci to naprawdę piękna sprawa, ale jeśli ktoś ich nie chce, to zmuszanie robi krzywdę i takiej parze, i potencjalnym dzieciom z przymusu. Natomiast czasem wcale nie chodzi o niechęć do potomstwa, tylko o pewne lęki, negatywną wizję świata, i tak dalej. I to warto przepracować też dla samego siebie, i takie przepracowanie może skutkować otwarciem na ewentualność rodzicielstwa. P.s. za długo też nie można znowu czekać, bo impotentom też nie dadzą ślubu 🤣🤣🤣😉 wybacz, nie wiadomo czy się śmiać czy płakać :)
@@malgorzatachp Impotentom nie dadza slubu. Bo przeciez niezdolnosc do penetracji jest tozsama z niezdolnoscia do kochania drugiej osoby. Logiczne. (Zupelnie nie rozumiem nauki kosciola w kwestii zmuszania ludzi do posiadania dzieci i odmawiania osobom niezdolnym do aktu seksualnego, prawa do spelnionej milosci...)
Podrzucam link do ciekawego wywiadu - jak sprawy się mają w prawosławiu ( ortodoksyjne chrzescijanstwo) cyt : "Jakie są różnice w akcentowaniu celów małżeństwa? Kościół katolicki podkreśla płodność i budowanie rodziny, a prawosławny? Na pierwszym jest miłość i rozwój małżonków. Uzupełnianie się w dążeniu do Królestwa Bożego. Dzieci też są oczywiście celem małżeństwa, ale nie najważniejszym. Bezpłodność nie stanowi przeszkody. Zdajemy się na wolę Bożą. Kiedyś patriarcha Bartłomiej powiedział, że nie zamierza wchodzić do sypialni małżeńskich - to sprawa niesłychanie intymna i Kościół stara się zachować w sposób taktowny. Nie ingeruje, nie narzuca wzorców, ponieważ byłoby to ograniczanie rozwoju ludzi. W prawosławiu sytuacja jest o tyle bardziej skomplikowana, że za ideał rozwoju człowieka uważa się życie monastyczne. Monastyr daje gwarancję, że możliwość grzeszenia jest mniejsza. Małżeństwo więc powinno orientować się na ten wzorzec. Małżonkowie to osoby postawione na drodze do Królestwa. Do jednego celu prowadzą dwie ścieżki: życia pustelniczego i małżeńskiego. Więc na tej drodze Kościół nie stawia znaków zakazu i nakazu, tylko uważa, że należy dać małżonkom wolność rozwoju. Chrześcijaństwo jest religią wolności, więc nie można niczego narzucać wiernym, poza zwyczajną moralnością, która każdego obowiązuje" zob : www.liturgia.cerkiew.pl/texty.php?id_n=67&id=115
ale to wymaga wyjaśniania ciągle?... że we wszystkim liczy się serce i intencja a nie prawo i przepis? że drugie służą tym pierwszym a nie na odwrót? że szabat jest dla człowieka a nie człowiek dla szabatu?... ile czasu potrzebujemy jeszcze żeby tą ewangeliczną prawdę zrozumieć?
Dlaczego dobrze jest dla czlowieka jesli jest otwarty na zycie, w sensie na posiadanie dzieci? Dlaczego wszyscy musza chciec miec dzieci i co jest zlego w tym, ze ktos nie chce?
Nie muszą, ale wydaje się że w przypadku osób zdrowych, żyjących zdrowych relacjach jest to naturalna postawa - wpisana w naszą naturę tak samo jak w naturę każdej istoty żywej. Nie podlega wyborowi i wypełnia proces dojrzewania człowieka, fizyczny i psychiczny. Wybór i decyzja są czymś racjonalnym opartym o to jakie ograniczenia dostrzegamy. Nad tym można się zastanawiać.
Jestem otwarta na życie, jednak moj mąż dużo mniej. Uważa, że dwoje dzieci już wystarczy. Tłumaczy sie kiepskim zdrowiem i lękiem o to, co by było, gdybyśmy mieli malutkie dziecko, a jemu coś by sie stało... Dodatkowo fakt, ze zaszlam w trzecią nieplanowaną ciążą, którą poroniłam sprawia, że mąż już nie ufa mojemu ciału i chce zabezpieczać sie zawsze. Nie wiem jak to rozeznać... Zgadzam sie na prezerwatywę. Jednak unikam współżycia bo wiem, ze będzie użyta prezerwatywa. Myślę, ze gdyby nie ten "zakaz" o wiele chetniej współżyłabym z mężem, bo nie postrzegalabym tego, że skonczy sie to grzechem, ale że to bedzie wzajemne oddanie sobie siebie w miłości.
Lęk męża i jego poczucie odpowiedzialności, tak jak on je rozumie, etap jego drogi też wypada uwzględniać. Twój przypadek to przykład na możliwość zastosowania wyjątku opisanego przed laty w vademecum dla spowiedników. Mąż chce używać prezerwatywy a nie ty, więc możesz się zgodzić na współżycie nie popełniając sama grzechu. To jest nauka z przed prawie 30 lat (1997), nawet nie potrzeba nowszych odwołań. Każdy ksiądz powinien znać zasady tego wyjątku - nie wahaj się zapytać. Warto byłoby rozpoznawać swoją płodność i tak, niezależnie od stosowania prezerwatywy przez męża, żebyś wiedziała kiedy możliwości ciąży fizycznie nie ma, zaznajamiać męża z płodnością (angażować) - skonsultować stosowaną metodę z nauczycielem, kilka razy jeśli trzeba. Droga w stronę unikania współżycia nie jest korzystna, bo to się przeobrazi w niechęć do zbliżeń lub do męża, a zbliżenia są potrzebne dla zdrowego związku - wybierz zamiast unikania drogę lepszego poznania płodności a ten wyjątek z vademecum stosuj jako tymczasowe rozwiązanie na teraz, dopóki płodność jest nieopanowana, dopóki mąż nie przekona się do współżycia bez prezerwatywy. Zapytaj o ten temat swojego spowiednika, myślę że to ci pomoże.
@@markrelato nie jest stricte wyjątek. To jest normalna sytuacja braku dobrowolności (grzechu w postaci antykoncepcji, a nie seksu), która po prostu wyłącza grzech (tzn że nie ma o nim mowy). Małżonek, który nie chce antykoncepcji może się zgodzić na to, ale powinien odwodzić od tego drugiego małżonka, nie przyzwalać na to, i to tylko w takiej sytuacji która grozi gorszym złem (np. rozpadem rodziny, odejściem, itd.). Jest się wtedy niejako pod ścianą i dla pojednania miłości bez grzechu, nawet cudzego, wolno wówczas zgodzić się na antykoncepcję. To są bardzo trudne i bardzo rzadkie sytuacje, raczej obecne w małżeństwach gdy jeden z małżonków odszedł od wiary. W stricte katolickich małżeństwach taka sytuacja raczej nie wystąpi.
@@krzysmster Nie chodzi tylko o skrajne sytuacje jak rozpad rodziny, odejście, bycie pod ścianą - w grę wchodzą dużo "prostsze" okoliczności i powody, jak "zwykła" więź między małżonkami, która jest bardzo ważna dla zdrowej relacji małżeństwa. Sytuacje takie mają miejsce o wiele częściej, nie tylko w okolicznościach odejścia którejś strony od wiary albo związku ze stroną niewierzącą. Trzeba też dodać, że strona która chciałaby nie stosować antykoncepcji, nie musi za każdym razem (przed współżyciem) odwodzić od tego pomysłu męża/żonę i zawsze się ostro sprzeciwiać - współżycie nie byłoby normalne ani zgodne, ani miłosne i jednoczące, gdyby istniały takie wymagania, poprzedzone wyrażaniem swojej niezgody, niechęci. W praktyce wystarczy raz na jakiś czas w innych okolicznościach porozmawiać razem i zapytać, czy współmałżonek może zmienił zdanie, może mniej się boi, może czegoś się dowiedział i ma już inne podejście, jakieś przemyślenia itd. To ma być rozmowa w przyjaźni i miłości, nie sprowadza się do odmawiania antykoncepcji przy (prawie) każdym współżyciu. Odniosłem, może mylnie, wrażenie, że opisujesz sytuację tak jakby strona która nie chce antykoncepcji, była pod ciężkim przymusem i prawie przemocą z drugiej strony - i że dopiero to usprawiedliwia antykoncepcję (prezerwatywy), a takie formy przymusu (albo współżyjemy albo koniec związku) - gdyby istniały - świadczyłyby o patologicznej relacji. W tym wyjątku nie chodzi tylko o takie chore sytuacje. Małżeństwo może być bardzo się kochające i rozumiejące w wielu dziedzinach, lecz mające różnicę zdań (z różnych powodów) w temacie stosowania prezerwatyw (z powodu np. różnej wrażliwości religijnej) i żeby nie tworzyć muru w miejscu tak ważnym dla małżeństwa jak współżycie, uwzględnia się takie sytuacje w praktyce pomocy duchowej lub spowiedzi, że druga strona może inaczej patrzeć na ten temat.
@@markrela ma to sens, niemniej przydałoby się odczytać ten sens w źródle, z którego czerpiesz to przemyślenie. Dlatego mi by się to przydało, bo jak dotąd nieco inaczej (tak jak napisałem wcześniej) interpretowałem katechizm i inne stwierdzenia Kościoła na ten temat. Twoje przemyślenia powyżej to naprowadzenie, ale czy znajduje odzwierciedlenie w nauce chrystusowej, którą rozprzestrzenienia Kościół? Póki co, wątpię
O współżyciu małżonków deliberuje gość, który z założenia nie ma żony!!! Tak wiem, wiele razy od takich mistrzów słyszałem, że on czytał, on wie, on wiele rozmawia…..ludzie co oni z Wami robią?! Do łóżka bezczelnie Wam się wepchnęli! Czemu wiara w Boga odbiera zdrowe myślenie! Gość powiedział tyle, że nic nie powiedział!!!
Z doświadczenia wiem, że używanie antykoncepcji mocno uprzedmiatawia człowieka i go odczłowiecza - teraz gdy się od niej odwróciliśmy wróciła głęboka relacja, emocje i radość z bliskości związana też z odpowiedzialnością (posiadam dzieci)
@@martaasaw używać drugiego człowieka dla własnej przyjemności można równie dobrze stosując NPR. Decyduje tutaj jakość relacji a nie rodzaj stosowanej antykoncepcji.
Prawda jest taka, że każde małżeństwo jest inne, więc jak tu zostało powiedziane, podchodzimy indywidualnie. Dla jednych 1 dziecko będzie wyczerpującym heroizmem, a inni będą ogarniać piątkę dzieci i dadzą radę. Nie możemy ludziom zabraniać współżycia w małżeństwie, ale też nie sprowadzajmy wszystkiego do seksu, bo bez niego spokojnie można funkcjonować i pozbywać się napięć :) sztuka poznania siebie...
Ale dlaczego dziecko mialoby byc heroizmem? Dlaczego uznajemy, ze dziecko trzeba miec przez heroizm? I ze to dobrze, ze ma sie dzieci przez heroizm, bo nie posiadanie dzieci to egoizm? (No i czy wolno wymagac od ludzi heroizmu? Jesli dla kogos dziecko jest heroizmem, to czy wolno nam wymagac od niego zeby sie na ten heroizm zdecydowalo?)
O, tak, ja tez zwrocilam uwage na to, ze w Biblii nie ma za bardzo relacji rodzicow z dziecmi, szczegolnie synow z ojcami. Synowie widziani sa jako przekazanie genow i utrzymanie kasy oraz wladzy w rodzinie. Vide Abraham. Czy on kochal swoich synow ? Czy chcial miec dzieci dlatego, zeby je kochac? Jakos tego nie widze. Z Hiobem zdziwilo mnie, ze jego dzieci zginely a potem dostal nowe i wszystko bylo ok...
Pogłębiarka nie mogłaby istnieć i rozwijać się, gdyby nie Twoja życzliwość i hojne wsparcie, za co z całego serca dziękujemy! Jeżeli cenisz to, co robimy, możesz wesprzeć naszą pracę na trzy sposoby:
- przez zrzutkę: zrzutka.pl/fp9srd
- przez Patronite: pogle.pl/7GtL5
- przez darowiznę wpłaconą na konto: 22 1870 1045 2078 1068 8519 0001 (Nest Bank Spółka Akcyjna)
Tytuł: Darowizna na cele statusowe
Fundacja Pogłębiarka
Nowy Świat 33/13
00-029 Warszawa
Dla równowagi w tym temacie moim zdaniem warto, aby wypowiedziała się osoba do gruntu znająca NPR i doświadczona jako jego Nauczyciel/ Doradca. Bo to z tej strony może to zagadnienie istotnie inaczej wyglądać. Moim zdaniem księża, którzy na ogól niespecjalnie znają NPR, dość lekką ręką dają dyspensę na prezerwatywę, zamiast odesłać na konsultację do Doradcy Życia Rodzinnego, który ma dyplom Nauczyciela NPR.
Bo takie naprawdę trudne przypadku, że się nie znajdzie metody/ reguły NPR, są marginalne.
No i kwestia stosowania NPR w mentalności antykoncepcyjnej- to też temat warty omówienia od strony świeckiego specjalisty - praktyka w NPR, najlepiej jednocześnie wykształconego z teologii...
Myślę że lepiej dla poglebiarki jak przestanie istnieć
@@martaasawdlaczego?!
@@piotrszczerbinski2338 bo kłamie
@@magdalenahola4425będzie taki odcinek 😊
Jestem matką czwórki dzieci i w życiu nie słyszałam tak trzeźwo myślącego,rozumnego księdza.Zawsze byliśmy otwarci na potomstwo ale w końcu zaczyna brakować sił i zdrowia.
Dziękuję, obejrzę z uwagą ten materiał
bardzo madre slowa, potwierdzam i przylaczam sie
Czwórka to według mnie już heroizm :)
Jedno zastrzeżenie. Jakikolwiek ksiądz Dariusz nie jest i czego nie mówi, to tutaj jednak mówił wiele razy, że nie chce uogólniać, że nie można jednego klucza podawać do różnych zamków.
@@LaraLaraCroft40 Nie chcialabym sie dowiedziec, ze moje przyjscie na swiat bylo aktem heroizmu moich rodzicow. Heroizm, moim zdaniem, nie powinien byc motywacja do rozmnazania sie. Jesli ktos czuje, ze dziesiatka dzieci da mu radosc i ze jest w stanie dac milosc, oraz zapewnic godziwe warunki dziesiatce, to super. Jesli ktos czuje, ze chce jedno dziecko albo wcale, to tez super. Nie rozumiem, dlaczego posiadanie dzieci mialoby byc heroizmem a nie po prostu potrzeba serca.
@@noligray5828 bo jak poszperasz w internecie i księgarniach oraz zgłębisz temat to się dowiesz, że ponad połowa kobiet na świecie tak właśnie odczuwa macierzyństwo. Wiele z nich ma dzieci, ale bardziej dlatego, że nie do końca sobie zdawały sprawę z trudu, jaki to niesie. Zapytane w ogólnoświatowym wywiadzie czy chciałyby podjąć inną decyzję, gdyby dostały drugą szansę w życiu, to w większości odpowiadają, że nie zdecydowałyby się po raz drugi na to samo. Wychowują więc w heroiźmie. Ja się zgadzam ze stwierdzeniem, że macierzyństwo to heroizm, bo nikt do tego nie przygotowuje, a wiele kobiet wychowuje dzieci z odpowiedzialności za nie i tylko tyle. Poszukaj materiałów, bo tego dużo jest i zobaczysz jak wiele kobiet się w tym "heroiźmie" nie odnajduje.... nie mogę reklamować tutaj pewnie pozycji książkowych, więc trudno mi przytoczyć tytuł książki, która odsłoniła całe to zjawisko na skalę światową.... poza tym pamiętajmy, że wiele kobiet wychowuje dzieci np. z gwałtów i wtedy nie ma mowy o potrzebie serca, tylko jest to czysty heroizm... zachęcam się wdrożyć w temat
A ja mam wrażenie, że niewiele ta rozmowa wyjaśniła. Mało konkretów, więcej kręcenia się wokół tematu i próba jakiegoś obejścia zadanych pytań.
Duchowni oczywiście bardzo sympatyczni, życzliwi, merytorycznie podchodzący do tematu. Mam jednak jakieś takie poczucie, szczególnie ze strony Księdza Darka, że temat był dla niego na tyle niewygodny, że bał się odpowiadać wprost na pytania, co mnie jako słuchającej dawało takie odczucie, że błądzimy i nie wiadomo dokąd zmierzamy.
Mimo wszystko dziękuję Wam bardzo, że podejmujecie takie tematy i w sposób mądry i łagodny próbujecie je rozpracować :)
Mam nadzieję, że będzie więcej takich wypowiedzi księży. Niektórzy mają ogromne problemy psychologiczne po rozmowach z niedouczonymi księżmi, którzy nie mają podstaw dotyczących psychologii oraz psychologicznego rozwoju człowieka.
Brawo za ten podcast, brawo za odwagę i zrozumienie tego delikatnego, a jakże ważnego tematu ❤. Dziękuję 🙏
Bardzo mądry, inteligentny, życiowy kapłan. Oby jak najwięcej ludzi wątpiących trafiało na takich księży.
Jakże potrzebna ta rozmowa! Jestem mamą 4 wspaniałych dzieci, najstarsza córka zaczęła 2 klasę podstawówki. Kocham moją dużą rodzinę nad życie, ale...na ten moment naprawdę nie damy rady więcej. Nie mówię, że już nigdy, ale w tym momencie, godzenie pracy zawodowej z prowadzeniem domu jest ponad nasze siły. Kiedy w domu panuje sajgon, a każdy dzień jest walką z czasem, naprawdę myśl o kolejnym dziecku mnie przeraża. Lęk przed grzechem jest jednak tak silny,że zwyczajnie zaczęliśmy się z mężem od siebie oddalać, a kontakt fizyczny z własnym mężem mnie paraliżuje. Chyba nie powinno tak być...Zdanie księży,z którym poruszałam ten temat często jest skrajnie różne. I bądź tu mądry katoliku:)
zrozumie ten, kto był/jest w takiej sytuacji, kto nie był da rade typu: " każdy ma nieść swój krzyż", "naucz sie metod", "wystarczy zaufać", "prawdziła miłość wszystko zniesie", " to takie proste, tylko ludzie wszytsko komplikują" , "chcesz być wygodny/a", "módl sie , a bedzie Ci dane", "jedzcie na rekolekcje, albo chodziaż kursy małzeńskie" . A Ty stoisz z rozdarciem wewnętrzym i zastanawiasz sie co jest ze mna / z nami nie tak. A potem jak jednak rodzina tego nie wytrzyma ...... to słyszysz "sam/sama jesteś sobie winna".
Powodzenia odwagi nie lękajcie się. Wierzę że rozeznacie dobrze. Cokolwiek zrobicie Bóg Was kocha
@@agnieszkap.1602 dokładnie tak.
Podoba mi się Pani zakończenie: bądź tu mądry katoliku i dodam moje bądź mądry w wyborze kogo słuchasz, bądź mądry w braniu odpowiedzialności za siebie i swoje życie.
@@teresalichota1743 ale jednak nieuniknione,zapraszajmy Ducha Świętego i Jego mądrość każdego dnia do naszego życia,będzie łatwiej☺️
Szczerze, to spodziewałem się czegoś bardziej konkretnego....duży stopień ogółowości, dużo tłumaczenia Kościoła.. wszystko rozczłonkowane i nie trzymające się jakiejś myśli...
Kiedy otwieram Ewangelię i czytam o łotrze na krzyżu, którył rozpoznał w Jezusie Mesjasza, niewinnego baranka.... uznając wcześniej słuszną karę za swoje występki, myśle sobie, że Komuś takiemu chcę wierzyć, ktory w takiej chwili towarzyszył z wyboru skazańcom, samemuxstając sie skazańcem.
Przychodzimy do Kościoła sprawujemy Eucharystie, czy to oznacza zgromadzenie doskonałych etycznie ludzi.... już akt pokuty który odmawiamy na początku mówi nam....uznajmy przed Bogiem, że jesteśmy grzeszni, abyśmy mogli sprawować Jego najświętszą ofiarę... akcent nie jest położony na to czy my stojący tutaj zasługujemy, aby tu stać... ciężar jest położony na uznanie swojej grzeszności i tego, że w świetle prawa, nie powinno nas tu być... a uznanie grzechu- sprawia, że stajemy się godni... Papież mówi, że Eucharystia nie jest nagroda za moralne życie... ale zaproszeniem dla głodnych Boga ludzi... znakiem Jego obecności... Kiedy staniemy sie tym Kosciołem, którego On pragnął, otwartym na człowieka i działającego Ducha Swietego... kiedy zaufamy temu działaniu.
Miłość małżeńska jest wyróżnioną wspólnotą... ale człowiek jest w drodze, dojrzewa, dorasta, chce sięgać czasem niemożliwości.... czasem sie pomyli, potknie przewróci... zabłądzi i to jest normalne... dlaczego w Kosciele od razu odrzucamy mozliwość uczestnictwa w Eucharystii, która jest pokarmem na drogę... ma nas wewnetrznie uzdolnić do głębi Komunii...a my się tylko slizgamy po wierzchu, sądząc, że Bog sprawiedliwie nas ukaze za zło wynikajace z naszej słabości.... Zaufajmy w ten wielki projekt Boga jakim jest małżeństwo, na którym opiera się cały świat, nie tylko swiat katolicki. Dwa znaki jednoczący i otwarty na płodność i ich nierozdzielność oczywiście, że jest WAŻNY.
W praktyce jednak, kiedy kobieta zmaga sie np. z traumą z dzieciństwa i śmiertelnie boi sie zajść w ciążę...nie wynika z jej złej woli, czy świadomego wyboru... ale działają w niej takie siły, który odłączają ją od racjonalnego myślenia... ona współżyjąc w okresie niepłodnym, będzie robiła, co chwilę test ciążowy, aby zniwelować silny lęk i upewnić się, że w końcu przyjdzie okres. Lęki prokreacyjne są bardzo dużym problemem i ogromnie wpływają na dobrostan psychofizyczny kobiet.
Inna kobieta stosowała npr przez 5 lat przy 3 dzieci do czasu, aż jej mąż, nie wykorzystywał obserwacji do inicjowania poczecia syna, na którym mu bardzo zależało. Kobieta zachodziła w ciąże i poraniała w sumie 4 w tym raz bliźnięta. Facet nie przyjmował do wiadomości, że kolejne zajscie w ciążę może pozbawić jego córki matki.Ostatecznie kobieta zmuszona byla porzucić npr, aby mąż nie wiedział w której fazie cyklu ona jest.
Przykładów mam sporo, ale nie o to chodzi.
Npr ma swoje zalety. Dbałość o zdrowie. Świadomość własnego ciała. Nawyk współżycia w naturalnym jego przebiegu. Ale są sytuacje w małżeństwach, które czasem dla ich dobra, można korzystać z formy antykoncepcji bezwzględnie wyłaczając tą która ktora niszczy również poczęte życie...
No i też te okresy wstrzemieźliwości, zakończone tym kiedy kobieta wchodzi w faze niepłodna i z natury traci zainteresowanie współzyciem... i podejmuje je jedynie z pewnego obowiązku czy konieczności, żeby nie powiedzieć z musu. Co jest podwójnym ciosem dla męża, który najpierw zmaga sie z napięciem seksualnym i podejmuje wstrzemięźliwość z musu (dla dobra żony i dzieci już urodzonych)i w zamian później może zbliżyć się do żony, która z musu podejmuje współżycie. Przestrzeń jaka się pojawia w tym oddaleniu od ciała i jego potrzeb jest kosmiczna.
Pierwsze współzycie w okresie nieplodnym to tzw. na rozładowanie. Drugie już z większym luzem.Trzecie juz zaczyna sie napiecie przedmiesiaczkowe i wszystko jest nie tak. Czwarte aby jeszcze wykorzystać, zeby sie nie zmarnowało itd.itd. Jesli by poprzestać jedynie na npr wyszedlby nam smutny obraz chrześcijaństwa. Nie da się zbudować harmonii nie uwzględniając potrzeb ciał, ktore służa miłości. Zanim czlowiek do tego dojrzeje potrzeba mnostwo lat i dbania o rozwój. W tym rozwoju fundamentalną rolę pełni Duch Święty, ktory stopniowo przemienia i podprowadza od jednego dobra, do większego dobra. Naiwnościa było by myśleć, że Kościół jest w stanie tak wychować mlodych, aby od razu byli w swoich decyzjach heroiczni... zwlaszcza ze mlodych Kosciele mozna policzyc na palcach. Wiec albo bierzemy real czyli to jak jest nie rzucamy kłód tylko cierpliwie towarzyszymy grzesznikom, albo czynimy wspólnotę zamkniętą dla tych doskonałych., Tylko, co wtedy z tą otwartością na życie?
Mąż z 25 letnim stażem i ojciec 4 dzieci, świadomy npr-owiec, teolog malżeństwa i rodzin, grzesznik, który ufa w moc Ducha Onowiciela.
Doczepię się do jednego, jako kobieta. Przestańcie proszę w waszej argumentacji mówić, jakoby kobieta poza dniami płodnymi traciła całkowitą ochotę na seks i robiła to z musu, to nie jest prawda.
@@irzad7miejsce852zależy od kobiety, stanu zdrowia, psychiki itp.. chyba jednak większość tak ma. Nie widzialam jednak zadnych statystyk
@@irzad7miejsce852 to jest cześć prawdy. Osobiście tak nie mam, ale znam blisko przynajmniej jedną kobietę, która tak ma i cierpi z tego powodu mimo tego że jest to małżeństwo bardzo świadomie dbające o swój związek. I to cierpi do tego stopnia, że u spowiednika szukali rady i znaleźli w postaci poluzowania doktryny ogólnie mówiąc.
No i mimo, że nie brakuje mi zasadniczo ochoty na seks w fazie poowulacyjnej, to bardzo mi jest bliski powyższy opis niezdrowej dynamiki zycia seksualnego bo pewne jego elementy widzę w swoim przeżywaniu tego cyklu, a przynajmniej niektórych cyklów. I to współżycie przed miesiączką, żeby się nie zmarnowało 😂 Wybaczcie, nie wiem, czy śmiać się, czy płakać...
@@irzad7miejsce852 a jednak, jak wynika z rozmów z koleżankami, tak właśnie dzieje się u większości kobiet które znam... Hormony mają duży wpływ na to. Aczkolwiek na pewno jest część kobiet, które mają ochotę pomimo tego
@@MsPaulina-Official Doświadczenia Twojego grona znajomych, to nie doświadczenia ogólne, ja nie mówię, że libido nie jest mniejsze, ale pisanie, że go praktycznie nie ma i kobiety poza dniami plodnymi muszą się zmuszać do seksu, nie jest prawdą.
Dzięki za tę rozmowę, w końcu po tylu latach mój mąż otwiera oczy ale musiał to usłyszeć od Kapłana ... tym bardziej jestem wdzięczna bo mówimy tym samym " językiem" :)
P.s. Pan Pulikowski powinien posłuchać :)
Cały kanał robi super robotę 😊 Tak trzymajcie ❤ Ks. Piórkowski, prof. Marek Kita, ks. prof. Strzelczyk - najwyższy poziom merytoryczny i dobrze się słucha. Ja dodam jeszcze jeden argument, który chyba nie padł w podcaście. Każdy z nas będzie sam odpowiadał przed Bogiem, więc niech każdy postępuje według własnego sumienia. Prymat sumienia jest zresztą oficjalną (choć jak niechętnie głoszoną) nauką Kościoła.
Obserwuję księdza na fb i wielokrotnie słuchałam jego wypowiedzi na yt. Mądry kapłan. Bardzo podoba mi się prowadzenie tego wywiadu pod kątem pytań.
Nie potrafię wyrazić jak cenna i ważna jest dla mnie ta rozmowa. Bóg zapłać ❤
Ważna, bo w końcu można sobie pozwolić na antykoncepcję? Hmmm.... Mam nadzieję, że nie.
Życzę, aby oczekiwanie na mające się narodzić Dzieciątko przyniosło Pani w tym świętym dniu pokój, nadzieję i radość, a także otwartość na to, co jeszcze dziś może jest dla Pani niepojęte. Życzę z doświadczenia i po przejściach, ale dzięki otwartości na nowo znalazłam w nauce Kościoła wąską drogę do Ojca.
Super sensowna rozmowa. Dla porównania proszę posłuchać Pana Pulikowskiego, który od lat wpędza małżonków w poczucie winy i łamie sumienia.
Jestem ojcem szóstki dzieci. Kocham moją żonę i sam jestem kochany. Zajęło nam wiele czasu przepracowanie naszego stosunku (nomen omen) współżycia i antykoncepcji.
Sami decydujemy w sumieniu i współżyjemy stosując prezerwatywy. Widzę jak brak relacji intymnej często nas niszczył - naszą psychikę, nasze relacje, zrozumienie siebie itd. Rozum i sumienie podpowiadają nam jak postępować. A przecież i rozum i sumienie to narzędzia, w które wyposażył nas Bóg.
Pulikowski ma swoje plusy i minusy. Są kawalki jego głoszenia które sa dobre, dobrze ujmują relacje damsko męskie itp ale są też kawalki które hm nie wiem jak je nazwać, może nie aż tak radykalnie ale jest z nimi pewien problem.
@@piotrszczerbinski2338 taaa jasne...zazwyczaj podchodzi do tych spraw bardzo stereotypowo
Jak słyszę bzdury że antykoncepcja niszczy relację małżeńską to aż mnie skręca że złości i frustracji bo jest dokładnie odwrotnie jeśli małżeństwo nie chce mieć dzieci ile fabryka dała! To co niszczy małżeństwo to ciągłe odmawianie sobie, pilnowanie się, seks wtedy gdy kobiecie zbytnio się nie chce i nie osiągnie takich doznań jak w dni płodne...wiem coś o tym niestety 😢
Pan Pulikowski kieruje się nauką Pana Jezusa i chwała Panu, że są ludzie, którzy jeszcze nie zbłądzili i nie przesiąknęli duchem tego świata. Życie katolika musi się znacznie różnić od życia ludzi niewierzących, inaczej nie można się nazywać katolikiem. Mowa Pana Jezusa jest trudna i ciężko wytrwać na właściwej drodze zwłaszcza dziś gdzie jest tyle pokus i tyle treści, które wpływają na nasze myślenie
@@AlexanDra-td7qc pan Pulikowski przez dłuugie lata nie mógł z żoną począć dziecka, nie był nigdy w małzenstwie które od razu miało dzieci, nie był nigdy osobą słabą witalnie, lub z jakimis innymi trudnosciami urodzenia zdrowego dziecka i wychowania. To tez trzeba brac pod uwagę bo podejscie Pana Pulikowskiego jest naznaczone jego osobistym doswiadczeniem, a ma on tylko swoje, nigdy nie był w zadnej innej sytuacji jak tylko w tej swojej. Zauwazam ze jako miłosnik zycia pan Pulikowski nie decyduje sie na zostanie rodzicem zastępczym lub adopcyjnym mimo braków przeszkód w zyciu. Co tez mnie mocno zastanawia biorąc pod uwage jak bardzo jest za otwarciem w teorii na zycie, dla mnie to swego rodzaju zgrzyt w postawie pana Pulikowskiego.
Droga Pogłębiarko. Jeżeli ktoś z Was to czyta to proszę przekażcie ks. Dariuszowi tę informację. Otóż po raz pierwszy w życiu piszę opinię w Internecie na temat drugiego człowieka. Ale nie mogłem się powstrzymać w tym wypadku. To już kolejny podcast z ks. Dariuszem i z każdym razem kiedy go słucham odnoszę wrażenie, że jest to bardzo fajny człowiek, bardzo prosty (oczywiście to jest komplement) i taki zwyczajny. Mam poczucie jakiegoś dobra które się z niego wylewa, a jednocześnie bardzo duża pokora i skromność. Znam kilka takich osób prywatnie i ks. Dariusz bardzo pasuje mi do takiego modelu osoby. Po prostu mega sympatyczna postać. Czekam na kolejne podcasty z ks. Dariuszem :)
Fajność człowieka i sympatyczność nie daje zrozumienia ale daje fajne odczucie. Proszę się zastanowić, czy po tym podkaście rozumie Pan temat, czy "fajnie się czuje"?
@@chyraskinie zesraj się.
Dzieki Duchowi Świętemu za tego mądrego księdza! I prowadzacemu za swietne prowadzenie wywiadu:) Komentarz dla zasięgów :)
jak się poczyta amoris laetitia to możemy dojść do wniosku że prawo służy miłości a nie na odwrót i że ślepe trzymanie się litery prawa jest formą faryzeizmu któremu Jezus się sprzeciwiał i wskazywał na prymat miłości
Tylko że Jezus mówi na przykład: Idź i nie grzesz więcej. Nie mówi: to prawo jest glupie znieście je
Mówi: ani jota nie będzie zmieniona przyszedłem wypełnić prawo a nie je znieść. Mam wrażenie że ludzie często chcieli by zniesienia sprzeciwu kościoła wobec antykoncepcji argumentując właśnie ze Miłość ważna nie prawo itp zamiast spojrzeć bardziej całościowo że potrzebujemy by wielu ludzi było chętnych zgodnie z naturą mieć dzieci i w ten sposob tez wzrastać jako ludzie a wyjątki nawet jak czasami są to trzeba z nimi ostrożnie by były właśnie wyjątkami a nie norma.
@piotrszczerbinski2338 to chyba wszystko zależy (zwłaszcza jak jest się zwolennikiem relatywizmu moralnego) bo trzeba się zatrzymać i zapytać o jakim Prawie mówi Jezus - czy chodzi o prawo ludzkie (np sprzeciwił się rozwodom na które przyzwalał Mojżesz - Mt5:18 vs Mt19:8) czy chodzi o Prawo Boże i też można się spierać czy 10 przykazań ma prymat nad Prawem Miłości Boga i Bliźniego .. i czy w niektórych przypadkach Miłość znosi prawo - Mt12:1-14...
@marekauk3758 niektórych to ważne słowo bo ludzie mają pokusę robić z wyjątkow normę
@@piotrszczerbinski2338 zbrodnia używania kwantyfikatorów wielkich leży po obu stronach barykady - obie strony lubią nadużywać słów takich jak "zawsze" i "nigdy" i zawsze (😅) są ofiary tech zbrodni..
@marekauk3758 wielkie kwantyfikatory nigdy nie są dobre... hm zaraz może jednak są wyjątki :)
Dziękuję za rozmowę!Jestem osobą samotną,codzienne pracuję z dziećmi w szkole.Bardzo podobała mnie myśl o intencji w sercach małżonków.Ksiądz ma racje-z intencji wychodzi prawda,a ludzi patrzą na zewnętrzne zjawiska,a na serca nie patrzą.Przecież największa walka idzie o sercu ludzkim
Sama nie mam dzieci. Jednak od wielu moich znajomych będących w KK słyszę o tym trudzie, np. W momencie depresji poporodowej i leķu przed kolejnym dzieckiem w kwestii materialnej itp. Potrzeba zmian w KK w tej kwestii, na pewno mentalnych.
Poruszyliście ważny temat!❤
Podziękuj rodakowi JP2. On nałożył taki metalowy krzyż małżonkom praktykującym katolikom..
@@gwosc100 raczej zaczął luzować zasady, bo choćby pozwolił na przystępowanie do Komunii małżonków w powtórnych związkach, jeśli nie będą współżyli. Nie oceniam czy to dobrze, czy źle, ale myślę, że w jakiejś mierze od JPII zaczęło się luzowanie sztywnej moralności seksualnej.
@@Izabela_Wojtal żadna rewolucja.. pozorne luzowanie, bo seksualność nadal trzymana na wodzy przez biskupa. Zastanów się i poczytaj jak kobiety były i nadal są traktowane w kościele. Pozornie nazywane niewiastami itd, ale wydźwięk jest jednoznaczny i sprowadzający do usługiwania, rezygnowania z siebie i zadowalanie mężczyzn
Bo księża (ale też sami ojcowie)często nie wiedzą o tych trudnościach. Sprzedaje nam się urocza reklamę ciąży, porodu czy rodzicielstwa a później wielu doznaje szoku.
@@gwosc100duża zasługę miała pani Półtwaska, która nie była zbytnio dobrą matka jak i żoną. A przynajmniej ja bym nie chciał mieć takiej matki czy żony
Mamy dzieci i dzieci i obydwoje z żoną czujemy, że w naszej sytuacji nie podołamy większej ilości. W teorii moglibyśmy stosować naturalne planowanie rodziny, zgodnie z nauką Kościoła. Ale Kościół nie bierze pod uwagi bardzo ważnej rzeczy, mianowicie libido kobiety jest często największe podczas owulacji, czyli wtedy kiedy seksu uprawiać nie wolno. Raz że to krzywdzące względem kobiety, bo niejako odmawia się jej przyjemności, a dwa, że to właśnie w tym okresie dzięki największej namiętności najbardziej się do siebie zbliżyć.
No i warto dodać, że przy małżeństwach z dziećmi to wcale nie jest tak łatwo znaleźć czas i chęć. Czesto czlowiek nie ma czasu, okazji i siły, a wprowadzając dodatkowy czynnik w postaci cyklu kobiety może sprawić, że udany stosunek, który zbliży i da przyjemność zarówno żonie i mężowi, a dodakowo nie będzie ryzykiem kolejnej ciąży może przypaść kilka razy w roku.
@@krzysztofkrzysztof7074sprawdź sobie skuteczność wszystkich metod bo głupoty piszesz. NMP rodziny sprawdzą się pod warunkiem regularnych cykli i to nie zawsze chyba że w połączeniu z inną metodą
To chyba nie ja potrzebuję doczytania. W objawowo-termicznej (np Rotzer) przecież mierzymy temperaturę i śluz, i na podstawie tego wyznaczamy moment owulacji. Zawsze gdy chce się dyskredytować NPR (czy tam jak kto woli MRP) podaje się jakieś zarzuty skierowane do kalendarzyka, tylko że metoda Rotzera to kompletnie inna metoda. Możesz mieć nawet na zmianę cykle 25, 30, 35, 40 dni i wciąż nie wpływa to na skuteczność bo nie ma prawa mieć, tu mierzymy objawy i temperaturę.
@@krzysztofkrzysztof7074 U niektorych nawet ta metoda nie dziala. Taka jest prawda.
@@krzysztofkrzysztof7074npr ma tylko jedną zaletę - jest naturalna. Za to poza tym, ma same wady: ogromny stres, wielkie ryzyko niechcianej ciąży, brak bliskości. Koszmar. Ja nigdy nie chciałam mieć dzieci i mieć nie będę na pewno, a mężczyźni nie maja prawa wypowiadać się na takie tematy.
Świetna rozmowa, taką personalistyczna. Spoglądając na człowieka. Gratulacje dla Was 👏👏👏
Miałam przywilej poznać Ojca Darka i pisać z Nim ! ❤ ecce Homo, oto człowiek czyli pozostać człowiekiem i współczuć i patrzeć na każdego indywidualnie a nie przedmiotowo ! ❤
Rewolucja, świeże powietrze, prawda, zdrowy rozsądek, refleksja, a wszystko tu oparte o Jezusa. dziękuję.
@@tomjeery2741 nie jestem do końca pewien
@@piotrszczerbinski2338 Polecam książkę Boskie DNA.
Temat dla wszystkich dojrzałych ludzi , wspaniale jest posłuchać takich ludzi.
😊
Dobrze, że takie tematy coraz częściej są poruszane. Wielu katolików zmaga się z problemami, o których była mowa. Odnośnie szukania pomocy, wsparcia osób mieszkających w małych miastach i wioskach, to może dobrym rozwiązaniem byłyby poradnie online prowadzone przez dobrze przygotowane osoby, żony, mężów, osoby duchowne i potrzebnych specjalistów. Na początek może chociaż jedna poradnia na jedną diecezję. Oczywiście należy rozwijać istniejące punkty pomocy stacjonarnej, gdzie można spotkać się i porozmawiać „twarzą w twarz”.
Przede wszystkim jednak istotne jest podejście to tematu seksualności. Zgadzam się z ks. Dariuszem, że Kościół przez ostatnie 50 lat i tak zrobił milowy krok do przodu w podejściu do seksu w małżeństwie (czy taka rozmowa byłaby możliwa kilkadziesiąt lat temu?). Dokumenty Kościoła jednak tego nie oddają. Z tego powodu jest spore zamieszanie, niepewność wielu małżonków. Jeden ksiądz mówi, że w danej sprawie można tak, drugi, że nie można, a trzeci jeszcze inaczej. Takie jest moje i moich znajomych doświadczenie. Uważam, że w tym temacie powinniśmy odejść od legalizmu, sztywnych norm obowiązujących jednakowo wszystkich. To pojawiło się w rozmowie - każdy jest inny, każde małżeństwo indywidualnie odkrywa swoją seksualność. A świat? Są różne tradycje, dziedzictwo kulturowe, więc nie można narzucać w tak intymnej materii jednakowych rozwiązań dla wszystkich. Nie oznacza to jednak, że jest za relatywizmem moralnym. Absolutnie nie.
„Normą” powinna być nasza wiara, relacja z Bogiem, skupienie się na oddawaniu czci „w duchu i prawdzie”. Mówimy tutaj o małżeństwach chrześcijańskich, czyli takich gdzie mąż i żona mają osobistą relację z Bogiem, dla których Jezus jest Panem i Zbawicielem. To determinuje wszystkie aspekty naszego życia, włącznie z seksualnością. Czy nasz Ojciec nie cieszy się kiedy małżonkowie w wolności i radości obdarowują się pocałunkami, pieszczotami i najbliższym jaki może być tu na ziemi zbliżeniem ciała i ducha? W seksie małżeńskim jest coś z boskości. Biblijna „Pieśń nad Pieśniami” pięknie to przedstawia.
Tak więc, moim zdaniem należy stawiać na edukację (dobrze pojętą, opartą o rzetelną naukę) i dojrzałość chrześcijańską. Wówczas nasz wysiłek skupiony zostanie na rozwijaniu wiary, relacji z Bogiem, małżonkiem, z dziećmi. „Sprawy techniczne” w seksie są oczywiście istotne, ale nie najważniejsze. Można i trzeba o nich dyskutować. W temacie rozmowy - moim zdaniem, małżonkowie, którzy mają już kilkoro dzieci, mogliby używać prezerwatyw, kiedy pojawienie się kolejnych dzieci byłoby dla nich bardzo trudne - wychowawczo, psychicznie czy materialne. Takie sytuacje zawsze będą indywidualnym wyborem małżonków, nie da się ich zapisać w przepisach. Potrzeba więc dojrzałego, odpowiedzialnego człowieka. Z tym wiąże się nauczanie, katechizacja, ale to szerszy temat na inną wypowiedź.
Z żoną mamy ponad 35 letni staż małżeński, czyli można domyśleć się, że jesteśmy w wieku koło 60-tki 😊 Seksualnie wciąż jesteśmy aktywni i bywa wesoło. Pewnie jak zdecydowana większość małżonków katolickich i my mieliśmy wiele dylematów moralnych. Bywało różnie, ale staraliśmy się stosować NPR. W praktyce ta metoda czasami była pomocna, ale nie zawsze się sprawdzała. Kobieta ma swój cykl i kiedy ma dni płodne to ma też ochotę na seks. Wydaje się naturalne, aby właśnie w takim czasie dochodziło do zbliżenia, aby zarówno mąż i żona czerpali z tego jak największą radość. Nasz seks przez lata ewaluował, ale widzimy jak bardzo buduje nasz związek, umacnia go. Z naszego „kochania” narodziło się 4 wspaniałych dzieci 😊, dziś już dorosłych, myślę, że szczęśliwych i odpowiedzialnych. Pozdrawiam
Fajnie, że robicie takie rzeczy. Myślę, że w Kościele jest potrzeba problematyzacji i wchodzenia głębiej w dane zagadnienia. Wielu z nas chciałoby iść do księdza i otrzymać gotową receptę na swoje życie. I w przekonaniu wielu (także samych księży) to ksiądz jest wyrocznią.
Wszyscy wiemy, że świat się zmienia. I nie chodzi o to (moim zdaniem) żeby dostosować się do zmian - bliżej nieokreślonego "czegoś", tylko starać się, bez lęku, szukać tego co słuszne w danej sytuacji.
Bardzo ciekawe, wielki szacunek dla księdza, żeby szanować każdego człowieka niezależnie od płci. Pozdrawiam serdecznie 🎉
Dziękuję za bardzo światłe spojrzenie na ten jednak bardzo trudny dla nas katolików temat❤
Jesli Kościół w swej nauce sie zmienia, to bardzo powoli. Hierchowie nie chcą dostrzec, ze my juz dawno sie zmieniliśmy. Dowodem na potrzeby zmian, są dla mnie historie życia mojej babci i jej sióstr. Wszystkie miały kilkanascioro dzieci. Kazda pochowaka kilkoro. Kochały, ale nie mialy czasu dla dzieci, ani możliwości aby odpowienio o nie dbać. Musiały ciezko pracować w domu i w polu, a w nocy oddawac sie swoim mężom. Nie chciały kolejnych dzieci, Wiecej dzieci oznaczalo biedę. Najwiekszą, kiedy na raka umarl moj dziadek. Niech mi tu ktos powie, ze to bylo piekne życie...???
@@dorotabush6160 To raczej kwestią świadomości, czym jest małżeństwo że strony obojga małżonków (bardziej męskiej strony) niz nauczania Koscioła....
@maxiemme2272 oczywiście, mężczyźni mieli tu znaczącą rolę, proszę jednak, nie zapominajmy, że kosciół ze swoją nauką wplywa na nasze postrzeganie i rozumienie świata, szczególnie jesli pewne zachowania czy "wątpliwe wartosci" obwarowuje zakazem, nakazem i groźbą grzechu "nie do wybaczenia". Jestem na tyle dojrzała, że z lekcji religii pamiętam straszenie Bogiem, a nie naukę o miłości i miłosierdziu. Dopiero teraz dowiedziałam się, że 6 głównych prawd wiary, które wbijałam na pamięć są elementem tzw małego katechizmu dla "niepiśmiennych" co by im ułatwić rozumienie zasad. Pozdrawiam Wigilijnie:)
A ja uważam że to świetny temat
Dziękuję! Cudownie się tego słucha, cudownie Was się słucha. Kościół zaczyna mieć ludzką twarz, nie oderwaną od rzeczywistości ludzi którzy w tym małżeńsko- rodzinnym świecie są codziennie.
Żona i mama 3 dzieci
Bardzo dobre podejście duszpasterskie tego księdza👏.
Trzeba zgłębiać ten temat i chcemy o tym
Mówić ❤️
1:06:15 - uff, dziękuję za to pytanie i jeszcze bardziej za odpowiedź, też mnie ten aspekt mierził niesamowicie.
Bardzo doceniam, ze Ksiadz potrafi powiedziec NIE WIEM ❤️❤️❤️
Dostałem Odpowiedź od Was na Wieloletnie Zmagania się w tym temacie .Dziękuję Wam ❤
Myślę, że problem tych decyzji (nie ważne czy dotyczą współżycia czy innego tematu ), w ogóle podejmowania jakichkolwiek decyzji w oparciu o wiarę i Kościół jest dlatego, że sam Kościół nie uczy/ nie mówi/ nie pokazuje jak budować prawdziwą relację z Bogiem ale w głównej mierze skupia się na literze prawa. I to powoduje, że człowiek skupia się na tym prawie i przepisach, a nie na samej wierze i poglebianiu relacji z Chrystusem.
Tak! To jest dla mnie też trudne w momentach, kiedy nie zgadzam się z jakimś aspektem nauczania KK czy ze stanowiskiem, które może nie jest oficjalne ale jest głoszone przez wielu księży. Mam w sobie ogromny lęk czy mogę zaufać mojemu sumieniu i intuicji, bo z jednej strony wiem o prymacie sumienia, a z drugiej... z drugiej jest "2000 lat tradycji", oskarżenia o relatywizm i lęk, że "zło ukrywa się pod postacią dobra"
Poruszyłeś bardzo odważny, trudny, ale niesamowicie ważny temat Danielu. Dziękuję.
To nie chodzi tylko o rodziny, które mają 4 dzieci. Ja mam dwójkę dzieci, ale mam 47 lat i nie jest to bezpieczne żebym teraz była w ciążę. Niebezpieczne dla mnie ale i tez dla dziecka. Jest duże ryzyko wad płodu w tym wieku.
Zgadza się!
Dobrze, że pojawiają się wogóle coraz cześciej głosy poddające w wątpliwość NPR jako jedyną słuszną i najlepszą drogę dla katolickiego małżeństwa, bo życie pokazuje, że często ten wybór, zamiast budować - rujnuje więź małżeńską.. Natomiast zawsze jako przykład takich trudnych sytuacji podawane są tam wielodzietne rodziny, które już nie mają sił, środków, czasem problemy medyczne itp. Natomiast istnieje grupa kobiet - nazwijmy to "dojrzalszych" - takich 40+, czyli wchodzących w okres premonopauzy. Nie są to starsze, siwe panie, ktore widzimy w reklamach suplementów na menopauzę...nie.. Ale.. zdrowe, atrakcyjne, cały czas młode i normalnie funkcjonujące kobiety, które chcą nadal normalnie funkcjonować jako żony i nadal przeżywać normalnie intymność w małżeństwie. Jednak w tym czasie, tj. w premnenopauzy, cykle stają się nieregularne - często całymi tygodniami lub miesiącami nie wiadomo co tak naprawdę dzieje się z płodnością, bo objawy stają się nieczytelne..(mimo stosowania wcześniej NPR i znajomości siebie przez lata..) i taka sytuacja może trwać KILKA LAT! nawet do 8-10 lat! i to się nie unormuje, jak po ciąży.. już nie bedzie normalnie, tego się nie da przeczekać.. - natomiast z wiekiem coraz bardziej zwiększa się ryzyko wad rozwojowych u dziecka i powikłań dla matki w przypadku ewentualnej ciąży.. i co wtedy?? Nie współżyć?? Niestety, ale to jest jedno w kolejnych pytań bez odpowiedzi i kolejna luka w metodzie NPR, która miała być dobra dla wszystkich ma każdą sytuację życiową..
@@agama3311wtedy pozostaje ta cudowna" ubogacająca" wstrzemięźliwość wspamiany wynalazek KRK
@Tomek-z7k otóż to. Jakbyśmy mieli mało wstrzemiezliowsci przez codzienne zycie(praca, stres,zmeczenie,choroby itd.) Jak dodamy do tego NPR to wyjdzie nam 1-2stosunki na miesiąc 🤣
@robertmin3827 gdzie statystyczna norma to 2-3 w tygodniu, a w młodych małżeństwach nawet 5. Hehe.
@Pimpekduduś ile by nie było. Najważniejsze to brak poczucia strachu leku piętna wstydu poczucia GRZECHU bo było przyjemne ale bez szans na poczęcie. Kwintesencja kompletnego idiotyzmu nauki KK to sprawdzenie czynnika rozrodczego jako klucza do oceny moralnej małżeństwa. Wszystko co nie prowadzi do pełnego seksu jest grzechem tj musi być nastawienie na prokreacje. Reszta jest nieważna nawet jeśli trzeba miesiącami trwać " w ubiegającej wstrzemięźliwości".
Dziękuję SJ Darkowi za podzielenie się przemyśleniami i pokazanie jak przez wieki zwiększa się poznanie zamysłu Boga. “Mojżesz dał nam Prawo, natomiast dzięki Jezusowi Chrystusowi nadeszła łaska i prawda.”
Jana 1:17 PLNT
Chorowałam 5 lat na chorobę przy której nie dało się niczym określić dni płodnych..tak się zdarza
Jeszcze inną specyficzną sytuacją jest gdy tylko jedna osoba w małżeństwie jest osobą wierząca. U nas po urodzeniu trzeciego dziecka (które było nieplanowane) mąż zdecydował się na wazektomię. Ja Mu tego pomysłu nie odradzałam, ponieważ nie byłam w stanie przytoczyć żadnego argumentu, który nie byłby związany z wiarą. Pan Bóg uwolnił mnie od wyrzutów sumienia, które miałam, że w sumie to się cieszę z tej decyzji (choć gdybym miała wybór, to zdecydowanie wolałabym by mąż uwierzył i z tego powodu zrezygnował z zabiegu o co szczerze się modliłam).
Jedna osoba wierząca... A to ciekawe. W związku z tym ślub cywilny, tak? Czy kościelny ?
@@Dorota-xu4hbkościelny, jednostronny
@@Dorota-xu4hbkościelny, jednostronny
Kościelny, jednostronny
@@martynam8632 my oboje z Mężem jesteśmy wierzący a i tak uważamy wazektomię lub usunięcie jajowodów za akceptowalne w sytuacji, kiedy już absolutnie nie można mieć kolejnego dziecka. Jeżeli po 50 rż będę dalej płodna albo wcześniej kolejna ciąża będzie zagrażała mojemu życiu, to sami się na to zdecydujemy.
Bardzo ważny temat i dobry podcast! Na decyzję Jana Pawła II wpływ miała Wanda Pułtawska. W wielu trudnych sytuacjach małżeńskich faktycznie ścisłe trzymanie się zakazu stosowania antykoncepcji powoduje , że gubi się w tym wszystkim człowiek i dobro małżeństwa. Bardzo ciężko znaleźć mądrego kapłana, który mądrze w takiej drodze poprowadzi. Sama przeszłam tą drogę i doszłam do takich samych wniosków jak ksiądz i bardzo cieszę się , że to wreszcie głośno wybrzmiało. Na koniec rozeznawania w takich sytuacjach trudnych małżonkowie muszą podjąć decyzję w sumieniu, ale ciężko to od kapłanów usłyszeć. Dziękuję za to, że jesteście 😊❤
I warto tez znac historie Pani Wandy. I jej podejscie do seksualnosci i jej rozumienie seksualnosci. Warto znac podstawy na jakich pewne decyzje papieskie sa podejmowane. I zastanowic sie, czy byly to przeslanki, ktore dzis uznalibysmy za sluszne...
@@noligray5828zawsze będzie trochę wątpliwości co z Ducha Świętego a co z człowieka
@@noligray5828 co masz na myśli? jakie to były przesłanki?
Mamy z mężem dwoje dzieci i zdecydowałam, że nie chce mieć więcej. I to nie z pobudek egoistycznych, że figurę mi ciąża zniszczy, że mi się nie chce itd. Jestem osoba bardzo zalękniona i tyle stresu, lęku ile mnie kosztowało bycie w ciąży i obecnie posiadanie dzieci, nie chce tego znów przeżywać, po prostu nie jest to na moje siły, psychiczne przede wszystkim. Nie umiem wyzbyć się ciągłego strachu o zdrowie dzieci, we wszelkich ich dolegliwościach dopatruje się poważnych chorób. Życie w ciągłym lęku i stresie przepłaciłam już choroba żołądka. Nie chce kolejnych dzieci, chce się skupić na tych obecnych i na swoim zdrowiu, aby wyjść jakoś z tej nerwicy lękowej. I stosujemy z mężem prezerwatywy. I nie przystępujemy do komunii, a tak bardzo nam tego brakuje... Nie wiem jednak, czy nawet jak jakiś ksiądz powie, że w naszej sytuacji prezerwatywy są ok, to czy naprawdę według Boga to jest ok? Póki nie będzie oficjalnej zmiany w myśleniu Kościoła, to zawsze będę miała wątpliwości. A pewnie nigdy w tej kwestii nie będzie...
Biblia nigdzie nie zabrania antykoncepcji. Aborcja to co innego. O tym już jasno się wypowiada
Myślisz, że dla wszechmogącego Boga stwórcy, który ukochał Cie tak bardzo, że pozwolił na męczeńska śmierć swojego syna, litera prawa jest ważniejsza, od Twojego dobra i szczęścia. Bóg chce Ciebie zdrowej. Twoim obowiązkiem jest zadbac o zdrowie. A jednocześnie jesteś w relacji małżeńskiej i ona nie zaczeka, aż wszystko się ułoży. Żyjesz teraz, w tym momencie swojego życia. Zdecyduj, co najlepszego możesz zrobić w swojej konkretnej sytuacji ? Wiesz, jaki jest ideał. Kiedy on będzie możliwy to do niego wrócisz. Jestem przekonana, że Bóg chce być z Tobą w bliskości
Dziękuję za dotykanie tabu w KK.
To jest odwaga ojca prawdziwa i jednocześnie wielka wrażliwość. Być w ciele prawdziwie z duchem i cielesnością, możliwie blisko małżonkowie. Bardzo się cieszę z tego spotkania i gratuluję odwagi. Ojcze jesteś wielki!
Bardzo ciekawa rozmowa. Tak sobie myślę o tym, co powiedział o. Darek na temat potrzeby towarzyszenia duchowego (bardziej niż spowiedzi). To taka rozkmina z kategorii makro-reform, więc z zasady wiadomo, że to złożone i trudne, ale ja też takie lubię, więc jednak się wypowiem 😅 Nie wystarczyłoby oczywiście stworzenie formy kontaktu, typu „od teraz w każdej parafii księża mają stworzyć możliwość towarzyszenia duchowego w taki i taki sposób”. Należałoby jeszcze przeszkolić osoby, które miałyby to robić. Nie lubię uogólnień i uproszczeń, ale obawiam się, że wielu „zwykłych” księży nie ma odpowiednich kompetencji i umiejętności. I wiary. … I tu wchodzimy w temat kształcenia księży i doboru osób do tego zawodu, superwizji… Szeroko, szeroko i coraz szerzej 😅 Ale rozkminy są fajne :) Co ciekawe, takie same (sic!) rozważania snułam na temat nauczycieli, studiując pedagogikę 🙃
Dla mnie to jest dosyć proste. Liczy się duch prawa, a nie litera prawa. Mówi się nawet, że litera zabija, a duch daje życie. Jeśli para rozeznaje, że dla dobra rodziny, powinna sięgnąć po antykoncepcję, to niech tak robi i nie oczekuje, że ktoś rozezna to za nią. Byle to rozeznawanie było uczciwe.
@@anetabatko8138 W punkt
👍
Uczciwe, czyli jakie? Uczciwość względem prawdy? Czyli trzeba by powiedzieć jaka jest prawda o antykoncepcji, a tutaj w rozmowie nie zostało to powiedziane. Dużo było "nie rozumiem", "nie wiem", itp... radzę jednak poszukać prawdy nt antykoncepcji.
Bardzo dziękuję za tę mądrą rozmowę i nadzieję dla wszystkich,którzy chcą wiedzieć więcej i coraz bardziej kochać:)
13'46 "nie rozumiem [czesci nauczania humane vitae]" - to jest coś nowego!!! Z Mezem czytalismy, dyskutowalismy, chcielismy dyskutowac na zewnątrz zestawiając nasze doswiadczenie z tym wznioslym językiem. I zazwyczaj konczylo sie na tym "to jak nie rozumiesz to przeczytaj jeszcze to i tamto". Nikt nie uznawal, ze moze jednak nasze intuicje mają sens i że nie chcemy podejmowac waznych decyzji o zyciu intymnym poprzez wciskanie się teoretyczne ramy, ktore nie przystają do naszego doswiadczenia. Przestalam liczyc na zrozumienie mojego "nie rozumiem" a tu prosze - mila niespodzianka!
Ks. Dariusz tez nie rozumie, więc spotkaliście się przy "nie rozumieniu" a nie zrozumieniu 🙂radzę szukać zrozumienia dalej
@@chyraski Czasem wystarczy po prostu nie czuć się samotnie w swoim "nie rozumiem".
@@teresalichota1743 Hej, "nie czuć się samotnie" to jest pogłębienie czegokolwiek? Nie czuję się samotnie, bo mój "pasterz" nie rozumie, tak jak ja? Hej!? Czy naprawdę o to chodzi żeby się poczuć dobrze?
@@chyraski Trudno to ująć w komentarzu pod filmem, gdybyśmy się spotkali i pogadali to może byśmy przybliżyli do siebie nasze punkty widzenia. Ale tu chyba nie ma sensu odpowiadać literalnie na pytanie. Hej! Pozdrawiam!!
@@teresalichota1743 chętnie, bo jednak liczyłem na podjęcie tematu w podkascie a nie na rozmywanie tematu. Jeśli chcesz pociągnąć rozmowę dalej skontaktujmy się na priv i pogadajmy bo może to będzie z pożytkiem doczesnym i wiecznym?
Dziękuję za poruszenie tego tematu. Dla mnie jest ważny i od jakiegoś czasu zastanawiałam się nad podejściem kościoła.
Podam przykład mojego małżeństwa. Mamy dwójkę dzieci (jedno już dorosłe). Trzy lata temu okazało się że moja żona ma niewydolność serca. W tej chwili przy życiu trzymają ją tabletki. Nie może mieć dzieci bo albo leki zabiją dziecko, albo odstawienie leków zabije żonę i dziecko. Niestety ale antykoncepcja stała się koniecznością.
Jeśli kobieta ma 50+ i jest plodna!!!! to naprawdę trudno zrezygnować z antykoncepcji. Ciąża może się bardzo źle skończyć i dla dziecka, i dla matki. Temat jest niezmiernie trudny.
Nie jest w ogóle trudny. Nie chcesz dziecka - zabezpieczasz się.
@@AgnieszkaStock ja jeżeli będę płodna po 50 rż albo kolejna ciąża będzie zagrażała mojemu życiu, to zapłacę za usunięcie jajowodów, choćbym miała za granicę jechać. Mam to już w głowie poukładane i jestem przekonana, że Pan Bóg się o to nie pogniewa.
Temat bardzo ważny.Dziękuje❤😊🍏
Można poczytać artykuł Marcina Kędzierskiego w kwartalniku "Więź", pt.: "Co dalej z dyskusją o katolickiej etyce seksualnej". Tego samego autora, również w "Więzi": "Katolicka etyka seksualna; przed drugim etapem rewolucji seksualnej", M.T. Terlikowscy: "Seks w małżeństwie, czyli przyjemność i namiętność koniecznie potrzebne" ("Więź"), Dariusz Piórkowski SJ "Eros, agape i seks" (tamże). Warto też obejrzeć na YT "Czy Kościół boi się seksualności? Jubileusz miesięcznika "W drodze"". Dziękujemy. Szczęść Boże "Pogłębiarce".
Jak wspaniale, że ten temat został podjęty! Oby z Bożą pomocą Kościół dojrzewał w głębszym poznaniu zamysłu Boga odnośnie seksualności.
A propòs wątku problematycznego wsparcia duszpasterskiego osób z mniejszych miast i wsi. Gdyby byli towarzysze duchowi gotowi udzielać wsparcia online - mieć dyżury w określonym czasie w określone dni, kiedy można się umówić na rozmowę online - to byłby sztos! Towarzyszenie duchowe to nie spowiedź, więc chyba dałoby się to z grubsza odbywać w tej formie, a w ten sposób osoby z miejsc, gdzie normalnie by tego nie mogły uzyskać, miałyby wsparcie w rozwoju. Bóg chce mieć synów, a nie niewolników, niezależnie od tego, gdzie mieszkają.
Sytuacje zyciowe... zdrowy rozsadek malzonkow ..dziekuje
Świetny podcast, bardzo mądra rozmowa. Jedynie wydaje mi się, że temat wytrysku poza drogami rodnymi kobiety został nie dość rozwinięty, bo jednak rzeczywiście KK uznaje to za grzech ciężki, a ks. Darek jakby nie dokończył refleksji na ten temat odnosząc się jedynie do historycznych poglądów KK na ten temat podczas gdy to nauczanie jest nadal aktualne
I bzdurne.
Dziękuję za ten temat, który jest bardzo ważny i niezwykle trudny do przejścia pewnie przez wiele małżeństw. Niestety brak jest tak jak mówiliście wsparcia w tym kierunku i wielu nie ma na tyle zawziętości by samemu go rozwiązać bez szkody dla małżeństwa. Na pocieszenia tych co drążą temat jest możliwe znaleźć nawet poza wielkimi miastami towarzysza duchowego i spowiednika który pomoże. Może trwa to niekiedy lata ale jest możliwe. Naprawdę od prostego księdza na wsi można usłyszeć nawet jeszcze lepsze zrozumienie i radę niż tu ale nie mogę tu się tym dzielić bo każdy jest inny. Warto szukać porady i w szczerości pytać pierwsze Boga a potem ludzi bo naprawdę się da. Dziękuję i pozdrawiam.
Ciekawy temat również dla małżonków koło 50. Nie wszystkie kobiety przechodzą menopauzę zaraz po 40. Dziecko w wieku 50 lat, o tym też się nie mówi. Dziękuję za tą rozmowę❤.
A bylby to ciekawy temat to rozmowy. Moim zdaniem, jesli to dziecko kochane i chciane, to super. (Calkiem sporo dzieci ma duzo starszych tatusiow i nikt sie nie czepia, wiec dlaczego wiek mamusi jest problemem?) Z drugiej strony przeraza mnie ilu ludzi ma dzieci z poczucia obowiazku, i zeby nie miec grzechu stostowania antykoncepcji... Czy czlowiek powinien przychodzic na swiat bo jego rodzice poczuli sie w obowiazku go splodzic? Czy to dobra motywacja?
@@noligray5828super by było by wszystkie dzieci ba wszyscy ludzie byli kochani i warto do tego dążyć a jeszcze lepiej by jednocześnie społeczeństwo nie wymieralo bo mam wrażenie że często efektem ubocznym braku presji społecznej jest to że dzieci jest mało. Potrzebujemy mądrych działań by nie było ani tak że społeczeństwo jest tylko gdy jest presja a zanika gdy jej nie ma tylko by wielu ludzi wybierało kochać gdy mają na to warunki w sensie nie mają skrajnych przeszkód.
@@noligray5828 Anita Sokołowska to jest jakaś jurorka z "top model" urodziła chyba przed pięćdziesiątką pierwsze dziecko
@@noligray5828 a Karol Strasburger chyba miał 78 lat jak został ojcem któregoś dziecka z kolei takie rzeczy się zdarzają
Mam 41 lat i dwójkę malutkich dzieci (1 i 3 lata) . Po ostatnim porodzie zaczełam chorować na nadciśnienie.Dla organizmu w tym wieku dwa porodu to bylo zbyt duze obciazenie. Trzeba tez pomyślec o dzieciach ktore bedac nastolatkami beda mialy rodzicow w wieku dziadkow a moze juz ich nie bedzie na swiecie. Mialam ogromny dylemat ze wspolzyciem , bo oboje z mężem wiemy ze kolejna ciaza to w naszym przypadku nieodpowiedzialnosc. Dziekuje za rozmowę, tak bardzo ważna!!!
Działanie wbrew sumieniu jest grzechem, a to sumienie czasem stoi w sprzeczności z konkretną interpretacją litery prawa. Dlatego jest to tak bolesne dla małżonków. Zgadzam się, że trzeba sprawę rozpatrywać indywidualnie, sytuacji relacyjnych jest nieskończenie wiele.
Chętnie przeczytałbym od wypowiadających się nauczycieli NPR, w jakim są wieku i jakie mieli w życiu małżeńskim najpoważniejsze przeszkody w regularnym współżyciu; mam wrażenie, że to jest dużo ciekawsze niż konsensus naukowy co do NPR, o czym można sobie doczytać.
Jeszcze dodam- czy to nie jest nakladanie na ludzi ciężarów, ktorych sami nie mogliby uniesc? Chodzi o całkowity zakaz antykoncepcji bez względu na sytuację danego małżeństwa. Ideal jest poekny,wzniosły, Bogu dzięki ze wielu małżeństwom sie udaje tak zyc. Ale ile małżeństw, tyle sytuacji...
Dwa znajome małżeństwa, które chwaliły się świetnym zastosowaniem metod naturalnych, okazały się ... bezpłodne. Jednym w końcu udało się mieć dziecko, drugiemu małżeństwu nie.
@@joannajoanka3672to podobnie jak małżeństwo pulikowskich.
NPR jest całkiem dobre na początku małżeństwa, ale jak już się pojawia dzieci, jak zdrowie zaczyna szwankowac, coraz mniej mamy czasu i więcej obowiązków to już tak kolorowo nie jest.
Bóg nikomu antykoncepcji nie zabrania. Nie nakazuje też mieć dzieci. Zamiast słuchać księży poczytać pismo święte. Tam wszystkie odpowiedzi się znajdą
Morał z tego taki nie osądzać nikogo ,bo nie mamy takiej władzy i mądrości.
Dzięki za tę rozmowę. Pozdrawiam.
Oglądalam kiedys film Mary's Land - Ziemia Maryi. Byl w tym filmie wątek swieckiego 'misjonarza' który na niebezpiecznych przedmiesciach gdzies w Ameryce Poludniowej szedl do dzielnicy gdzie pracowaly prostytutki, i odmawial z nimi rozaniec . Te prostytutki, mimo ze nie mialy mozliwosci zrezygnowac ze swojej profesji, dawaly swiadectwa jak Maryja realnie dziala w ich zyciu, ze doswiadczaja jej matczynej milosci , ze sie modla.do Boga za jej wstawiennictwem. I to mnie tak uderzylo ze Bog nie ma naprawde wzgledu na osobe, a jesli ktos jest daleko od Niego to i tak Bog sie zniza do grzesznika..a my w Kosciele katolickim nie umiemy otworzyc sie na milosc Boga i nie umiemy bydowac z nim relacji, bo zamiasy zapraszac.Go do swoich spraw.i zycia, skupiamy sie na tym.np zeby nauczyc sie NPR i stosowac tej metody literalnie bo w przeciwnym wypadku nie czujemy sie godni Bozej Milosci. Nie wiem, poplątane to jest dla mnie. Grzech oczywiscie jest grzechem, ale gdzie jest napisane w Biblii jak malzonkowie maja sie kochac , a jak nie ? Jest przykazanie : nie cudzoloz. A dwa najwazniejsze : Kochaj Boga. Kochaj Ludzi.
Dziękuję za ten komentarz. ❤️
Bardzo madre patrzenie na seks w malzenstwie. Moim zdanie. Za duzo jest obostrzen w nauczaniu seks w malzenstwie dla malzonkow staje sie pozniej wiekszym poblemem niz radoscia, bo trzeba sie dostosowac do regul ze mozna sie kochac tak albo inaczej albo wtedy i wtedy . Seks ma byc z szacunkiem do malzonka ale ma byc radodcia i wyrazaniem milosci a nie tylko stresem czy to juz grzech czy jeszcze nie, czy isc do Komunii czy juz nie mozna bo seks sie nie skonczyl w drogach rodnych... ponizajace nawet ze malzonkowie musza pozniej isc do ksiedza i mu sie spowiadac z tego. Nauczanie przedslubne powinno byc takie ze malzonkowie maja siebie szanowac ,swoje dzieci, przyjmowac dzieci jesli juz sie pojawia , ale przede wszystkim kierowac sie miloscia i szacunkiem. I uczyc tez jak zd soba w malzenstwie rozmawiac, jak rozwiazywac konflikty... moim zdaniem nieraz wiecej i czesciej grzeszy sie w relacjach pycha, obrazaniem siebie, niz samym seksem. Rzeczywiscie malzenstwo w optyce samego seksu i prokreacji jawi sie jako stan w ktorym grozi nam tylko sam grzech, przez co trzeba uwazac ciagle zeby nie zgrzeszyc.
Bardzo pocieszające:... potrzeba ma być zrealizowana, ale warto zachować otwartość na sposób jej realizacji... uznaje moje potrzeby, bo są ważne i zastanawiam się w jaki mądry Boży sposób mają być zrealizowane... Bardzo budująca i pożyteczna zachęta.Dziekuje.
Pan Bog powiedzial do kobiety i mezczyzny "idzcie i rozmnazajcie sie" - ale nie powiedzial im jak i kiedy maja sie rozmnazac, ile dzieci mają miec... dotyka mnie to ze nauki dla malzenstw opieraja sie za bardzo na nauczaniu jak poprawnie uprawiac seks w zwiazku a nie ucza np jak pokonywac kryzysy , jak zarzadzac wspolnymi pieniedzmi, jak rozmawiac z dziecmi, gdzie sie udac jesli beda problemy w malzenstwie... ingeruje sie za bardzo w ta sfere. A jest powiedziane w KK ze malzenstwo ma. "miec tyle dzieci za ile jest w stanie wziac odpowiedzialnosc". Wpedzanie ludzi w poczucie winy ze realizują swoją milosc i potrzeby w seksie w malzenstwie , oddala ich bardziej od siebie i od Boga bo czuja sie niegodni bycia z Jezusem
To juz lepiej w ogole byloby nie wchodzic w malzentwo skoro malzenstwo ma.byc ciaglym strachem przed popelnieniem grzechu ciezkiego i byc ciagle na niego narazonym. Tylko nie bycie w malzenstwie nie sprawia ze znika potrzeba bliskosci czulosci i realizowania sie w seksie. Zatem chyba tak to Bog zamierzyl ze to jest, jedynie osoby ktore wybieraja zycie z Bogiem zamiast z druga osoba moze inaczej sobie z tym radza
❤❤ dziękuję za tę rozmowę!
Ja na przyklad jestem w takiej sytuacji, że nawet nie wiem od czrgo zaczac. Od lat choruje na depresje i zaburzenia lękowe. Jako 19 latka bylam z chlopakiem, który wykorzystywal mnie seksualnie. Pierwszy raz kiedy się upilam niestety na imprezie. Nie chciałam, czułam się potem pusta, odcięta od swoich emocji. Potem sie na to zgadzalam bo nie umialam odmówić, chcialam byc kochana, wazna, zauwazona, czesto byl alkohol, a kiedy chcialam to przerwać to mnie szantażował ze cos sobie zrobi. Pamiętam jak jechaliśmy na ślub jego kuzyna i tam była opcja że dla gości są pokoje w hotelu, oczywiście on chciał i załatwił dla nas. Ja miałam w głowie wtedy tylko myśl że znowu to będzie. Ostatecznie sam mnie porzucił po jakimś czasie. Bylam wolna. Pozniej spotkalam mojego meza, byliśmy razem przed ślubem jakieś 5 lat i przed slubem mieszkalismy u moich rodzicow (2 pokojowe mieszkanie). To może trwało z rok, dwa lata. Potrzebowałam go, mialam tylko jego, tylko z nim moglam sie dzielic tym co mi jest, chorowalam wtedy takze na depresje i zaburzenia lękowe.
Na spowiedzi przed ślubnej wyszlo że ze sobą mieszkamy i ksiadz stwierdził, że gorszymy sąsiadow tym i dopoki moj przyszły mąż sie nie wyprowadzi to nie da nam rozgrzeszenia. Bylo to straszne doświadczenie, płakaliśmy i zachodzilismy w głowę co zrobić bo chcemy przystepować do komunii i dostać rozgrzeszenie. Nie wspolzylismy przed slubem. Wyprowadzil sie z powrotem do swoich rodzicow. Nie mieszkalismy razem. To bylo trudne, mysle ze pewne rzeczy popsulo. Co wiecej pozniej rozmawialam z innym ksiadzem i on mial na to inne spojrzenie - wg niego my nikogo nie gorszylismy, ze jesli sasiedzi cos sobie wyobrazali, ze mieszkajac razem wspołzyjemy to oni sami siebie gorszyli. Nie my ich. I nie widzial nic zlego w tym, ze mieszkalismy razem, zwłaszcza ze z rodzicami na 2 pokojowym mieszkaniu.
I tutaj juz jest rozbieznosc ze kazdy ksiadz moze powiedziec cos innego i jak tu przyjsc z jakims problemem, dylematem. Mam chodzic do roznych i tam gdzie jego zdanie pokryje sie z moim to go posluchac? Bo inny moze mi zle doradzic.
Dzisiaj jestesmy 8 lat po slubie, jestem po terapii, ale wciaz choruje. Na terapii wyszlo ze bylam gwalcona przez mojego bylego chlopaka. Ja wciąż czuję się trochę winna. Psychoterapeutka konsultowala to z innymi i ze swoim superwizorem. Do dzisiaj ma to wplyw na nasze pożycie seksualne w malzenstwie. Co wiecej, bedac swiadoma ze mam wiele do przepracowania traum, peoblemow natury psychicznej nie chce po prostu powolywac na swiat dziecka. Nie dopoki nie uporam sie ze soba. Bo nie chce skrzywdzic dziecka, przekazac traum. Uwazam ze to dojrzale podejscie. Poza tym od 8 lat po slubie niewiele razy ze soba wspolzylismy - to jest problem bo oddala to malzonkow od siebie. I co np wg takiego ksiedza powinnismy robic w tej sytuacji? Nie kazdego stac na seksuologa, psychoterapeute od par itp. Nas w tym momencie na pewno nie. I jest to bolesna sprawa, bo wiadomo ze pragnie sie tej bliskosci, ale sa kwestie ktore nam ją utrudniają. Ale nawet gdybysmy sie o nią postarali to nie jest dobry czas na dzieci z ww przyczyn. A poza tym raczej bysmy sie chcieli nacieszyc tez tą bliskością bez lęku, że skończy się to ciążą na ktotą nie jest dobry czas, gdyby już nam sie udalo.
Bardzo jestem ciekawa co ksiadz by powiedzial na taka historie?
Pozdrawiam
Człowiek musi słuchać Boga we własnym sercu !
bo to jest ,,izdebka" do modlitwy i rozmów ze Stwórcą.
Wierzę, że Bóg, który jest źródłem wszelkiej Miłości jest blisko Ciebie i wkrótce Cię uzdrowi ❤ Miej ufność w Jezusie i szukaj Jego słów dla Ciebie.
Ps. Napisz proszę skąd pochodzisz?
Potrzebny temat do obgadania❤miło się was słuchało
Miłość i łaska buduje na naturze❤
Brawo dla prowadzącego, bardzo dobrze poprowadzony wywiad
Zaczęłam słuchać i poczatek byl ciężki ale widzę ze, ksiadz próbuje dobrać odpowiednie słowa 😊😂 super dziekuje za bardzo na czasie potrzebny wywiad
Jesteśmy z mezem 22 lata malzenstwem i dzieki życiu z Bogiem naze życie seksualne również sie zmieniło bo pytamy Pana a, On tak pięknie odpowiada w Piśmie świętym na, wszelkie pytania. Choćby Pieśń nad pieśniami pokazała nam ze seksualność jest piekna i dozwolona kiedy oboje jesteśmy gotowi ze mamy siebie szanować i kiedy ja nie mogę bo, choćby nie mam siły (mamy 3 dzieci) lub wrecz czuje sie obolała po calym dniu wtedy moj maz pamieta, ze ma mnie kochać jak Jezus ukochał kościół i daje mi wtedy duzo szacunku czułości i opiekuje sie mną a, ja wlasnie wtedy widząc jak Maz mnie traktuje otwieram sie na Jego potrzeby ❤
Do tego trafiliśmy na wspaniałego ksiedza proboszcza którego mamy w Parafii i potwierdził i upewnił nas ze w naszej sytuacji rozgrzesza nas w naszej decyzji kiedy i jak bo wie ze Bóg jest dla nas tak ważny ❤
Dziękuję za podjęcie tematu😊 Polecam książki Magdaleny Kleczyńskiej😊
Jak tu nie być rozczarowanym i wkurzonym na nauczanie Kościoła... oczekiwałabym więcej zrozumienia dla osób, które je odrzucają po tym jak zryło im psychikę i rozwaliło małżeństwo 😢
Jeszcze odpowiem na pytanie jaka jest roznica miedzy malzenstwem, ktore stosuje npr i odklada poczęcie od takiego, ktore stosuje prezerwatywy. Jezeli para wspolzyje tylko w dni bezwzglednej nieplodnosci, to ma wlasciwie 100 proc pewnosci, ze nie zajdzie w ciążę. Stosowanie prezerwatywy to jakos 96 proc, wiec w tym wypadku to drugie malzenstwo jest bardziej otwarte na życie...
Logicznie żadna ale kto powiedział, że doktryna kościelna ma być logiczna. Przecież na pewnym poziomie ogólności można antykoncepcją nazwać każde celowe działanie mające na celu zapobiegnięcie zapłodnieniu podczas stosunku - pod taką definicją mieszczą się zarówno metody wykorzystujące wiedze o cyklu, mechaniczne (prezerwatywy), farmakologiczne, stosunek przerywany i wszystkie inne. Cel czy "intencja" - jak kto woli - jest ten sam - mieć seks bez jego prokreacyjnych konsekwencji. Z "probabilistycznego" punktu widzenia żadna metoda nie daje absolutnych 100% pewności więc każdą można nazwać w jakiś sposób "otwartą na życie" (poza może chirurgiczną sterylizacją, ta daje 100%). Określenie, która metoda jest "naturalna" jest arbitralne jaką sobie przyjmiemy definicję naturalności. Doktryna kościelna operuje wywodzącymi się o Arystotelesa i zaadoptowanymi przez Tomasza z Akwinu pojęciami określającymi naturalność - arbitralnymi jak każda filozofia. Równie dobrze można arguementować, że naturą człowieka jest właśnie wymyślanie technologii i wtedy każdy wynalazek jest niejako "naturalny" dla człowieka. (nawet "podpierajac się" odpowiednio dobranymi odpowiednio zinterpretowanymi fragmentami biblii, np fagmenty o "Czynieniu sobie ziemi poddaną" czy tym podobne, Biblia powstała w kulturze neolitycznej - tj agrarnej, rolniczej - przecież "rolnictwo" to też "wynalazek" czy "technologia" człowieka - byli ludzie, którzy go nie znali, tzw. pierwotne społeczeństwa zbieracko-łowieckie). Setki lat temu ludzie żyli średnio 30-40 lat i to było "naturalne", teraz żyją w wielu krajach średnio dwukrtonie dłużej? Czy to jest "naturalne"? Mogli umrzeć od infekcji zęba tj. na przysłwiowy "ból zęba" - teraz się to praktycznie nie zdarza w krajach z odpowiednią opieką medyczną. Jak za 100 lat będą np. żyli średnio po 100 to będzie to "naturalne"?
Prezerwatywa, jej użycie to środek działania małżonków, który się podejmuje. To czyn, który podobnie jak myśl, słowo czy zaniedbanie, może być grzechem.
NPR to brak czynu, zaniechanie jakiegoś czynu. Poniekąd, a może nawet i w swojej istocie, forma ascezy. Zaniechanie, ale nie zaniedbanie. Nie ma obowiązku płodzenia dzieci. Nie ma czynności, nie ma i grzechu.
Można wybierać kiedy chce się współżyć, można nie współżyć w dni płodne, bo można nie chcieć współżyć dla potomstwa (św.Paweł(!), sw.Augustyn). Jednak nie można na owe naturalne skutki współżycia wpływać środkami ludzkimi, ludzkim działaniem.
Czasami nie da sie ustalic dni nieplodnych metodami naturalnymi
Jestem ojcem 5 dzieci (z tego jedno w niebie). Rozumiem i dociera do mnie to co mówicie ale zastanawiam się dlaczego to mówicie? Urodziłem się w 1989 r i wychowywałem w domu gdzie mieszkaliśmy w dwie rodziny z kuzynostwem w sumie 8 dzieci. Na tamten czas niewiedzieliśmy, że my czy nasi rodzice jesteśmy "nienormalni". Okno Overtona w tej materii zostało przesunięte w takie miejsce, że 2 dzieci to max akceptowalny społecznie a mający 3 i więcej dzieci codziennie słyszysz na placu zabaw "no i jak wy sobie radzicie","podziwiam was ja bym tak nie mógł/nie mogła". Niestety ten podkast przybija pieczęć na tym stanie rzeczy. Nie potrzebujemy promocji na antykoncepcje po 4tym dziecku tylko przywrócenia godności rodzicielstwu. Dyskurs internetowy obecnie wgniata rodzine w ziemie. Matki nazywane są Madkami, dzieci bąbelkami i kaszojadami a obraz ojca który wyłania się z tego podcastu też nie napawa optymizmem. Wstańmy z kolan!
Nie - ten podcast nie jest w ogóle o dzietności, a tym bardziej nie piętnuje liczebności ani nie jest promocją antykoncepcji. Podcast przede wszystkim stara się spojrzeć na sytuacje, które nie są łatwe dla małżeństw, którym jeszcze zależy na kościele i jego nauczaniu (bo inne już dawno się tym nie przejmują). W ogóle nie chodzi tu przecież o liczbę dzieci, tylko o sytuacje braku opcji współżycia, kiedy nie można (z różnych powodów) pozwolić sobie na kolejne dziecko, a cele współżycia są dwa, równorzędne - dla przypomnienia. Jeśli Ty możesz mieć 4, 5, 6, i więcej to chwała ci że możesz. Ale wyobraź sobie, że czasem posiadanie dwóch jest bardzo trudne, a posiadanie 5 bardzo łatwe. Nazywanie dzieci bąbelkami albo kaszojadami, to czułe i pełne miłości określenie własnych dzieci. Nigdy nie słyszałem, aby ktoś mówił tak z powodu pogardy do dzieci.
Pan patrzy przez pryzmat swojej sytuacji, jakby inni ludzie i ich problemy nie były ważne. Może te komentujące osoby tak naprawdę Panu zazdroszczą. I po co w ogóle się przejmować takimi komentarzami.
Dziecku trzeba poświęcić czas, a im więcej dzieci tym mniej czasu na każde z nich co wynika z prostego rachunku. Dzisiaj dziecko ma znacznie więcej zagrożeń niż 30 lat temu, po prostu cywilizacja przyniosła nowe, nieznane wcześniej patologie lub nieznane ich natężenie. Zgodzę się że napuszczanie na "madki i bąbeli" jest straszne i szkodliwe, podobnie jak wyzywanie bezdzietnych od lambadziarzy. Pozdrawiam
świetny komentarz, pozdrawia tata 7 dzieci ;)
Ważny głos, tylko pytanie czy żona mogłaby tu go potwierdzić? Czy macie zaangażowanie i obowiązki rozłożone równo między was dwoje? Bo może Ty się dziwisz czemu ludzie pytają jak sobie radzicie, a żona ledwo zipie?
Ja miałam taką sytuację, o której mówicie. Miałam pięcioro dzieci i męża dosyć ostro pijącego, a w ciążę zachodzilam praktycznie w ciągu całego cyklu,❤😊
Tu jest pytanie czy nie powinnaś się całkowicie odseparować od męża?
No właśnie.Przecież tego nauczał Chrystus-,, nie człowiek dla szabatu a szabat dla człowieka".Jak uzdrowił w szabat to faryzeusze zarzucali Mu łamanie przepisøw prawa...I wtedy odpowiedział,,jak Twoje zwierzę wpadnie w dół w szabat,to nie wyciągniesz go?Najważniejsza jest Miłošć.Bardzo potrzebna wypowiedź.
A co z osobami z niepełnosprawnościami z problemami zdrowotnymi a którzy chcą być w małżeństwie wierzą bardzo a niw mogą sobie pozwolić na dzieci z uwagi na zdrowie nawet jakby sie zdecydowano na jedno to co dalej ?rezygnować z uczucia według nauki kościoła....
No właśnie... mamy potrzeby seksualne ( chodzi nie o to że jesteśmy jak zwierzęta, no ale mamy potrzebę dotyku, czulosci) - jeśli jesteśmy osobami świeckimi to przed małżeństwem nam nie wolno sie realizowac - więc pozostaje wejść w malzenstwo jeśli chce się mieć taką bliskość z drugim człowiekiem- ale wyśrubowane zasady w relacjach intymnych sprawiają że czujemy się bardziej brudni i niegodni Jezusa niz gdybyśmy żyli samotnie, trzeba by się chyba było wykastrować żeby nic nie odczuwać i wtedy nie grzeszyć. Chyba nie o to Bogu chodzilo
Dzięki za podjęcie tego tematu!
Bóg widzi serce człowieka i ostatecznie to On osądzi intencje. Rozmywanie nauki Kościoła w tym zakresie spowoduje wiele szkód, bo antykoncepcja prowadzi do wielu patologii.
Po wysłuchaniu do samego końca rozumiem intencje. Chodzi o to żeby próbować zrozumieć człowieka i jego sytuację. Udział świeckich par przy doradzaniu bardzo wskazany.
Brak antykoncepcji tam gdzie małżonkowie już naprawdę nie mogą pozwolić sobie na kolejne dzieci to dopiero rodzi patologie i frustracje!!
Jest napisane ponoć w nauczaniu kościoła że malzenstwo powinno mieć tyle dzieci za ile jest w stanie wziąć odpowiedzialność ( dzieci już poczęte oczywiście to inna kwestia i wiadomo że trzeba za nie wziąć odpowiedzialność ) . Antykoncepcja zatem pozwala świadomie decydować. Jak myślę o NPR to wydaje mi się że czasem zbytnie nadgorliwe przestrzeganie tej metody, może rodzic napięcia między małżonkami i oddalać ich od siebie.
Dzięki! Fajny przykład nie wylewania dziecka z kąpielą i dla mnie, paradoksalnie, zachęta do większej ostrożności w moich decyzjach. Pozdrawiam serdecznie obu Rozmówców 👋
''Obejrzałem wczoraj reportaż Gutowskiego. Wiedziałem od kilku lat, że Wojtyła wiedział (choć nie mogłem o tym mówić) - moja hipoteza (nie mam dowodów) jest taka, że był obiektem „admiracji” Sapiehy i że być może w związku z tym był zdysocjowany (posługiwał się dysocjacją jako mechanizmem obronnym czyli że miał jakby dwie części w swojej osobowości, czyli że nie był zintegrowany i na zewnątrz komunikował się jedną z części) - uciekł w obsesyjność narracji o „teologii ciała” aby nie skonfrontować się z samym sobą i własną seksualnością oraz własnymi wyborami, które widać u Gutowskiego. Ekspresja tej „świętej” części wzmacniała idealizację Wojtyły - przez co nam dziś trudno mieć zintegrowane spojrzenie na obiekt bez rozszczepienia na jedynie dobre aspekty lub jedynie złe.
Dysocjacyjna „ślepota” Wojtyły była - być może - jak u Szawła/św. Pawła sposobem poradzenia sobie z własną przeszłością.
Pacjent niezintegrowany rozszczepia grupę terapeutyczną. Podobnie teraz JP II będzie jeszcze bardziej rozszczepiać na tych, którzy będą go idealizować a dewaluację pomieszczą we „wrogach” Kościoła i na tych, co będą go dewaluować („bestia z Wadowic”) a idealizację umieszczać gdzie indziej. Potrzebujemy jakiegoś rodzaju „psychoterapii” by jako naród (niekoniecznie wspólnota wierzących) sobie z tym poradzić.''
prof Krajewski-Siuda, psychiatra i psychoterapeuta.
NPR działa wbrew naturze kobiety i mężczyzny.
W czasie dni płodnych zazwyczaj kobieta ma największą ochotę na seks i wtedy musi się powstrzymywać. Działają także fermony, hormony, aby była bardziej atrakcyjna dla mężczyzny , zazwyczaj ma wtedy cerę w dobrej kondycji, włosy ładnie się układają itp...no i wtedy ban na współżycie według NPR.
Za to w dni niepłodne niektóre kobiety czasem odczuwają niechęć do współżycia, jest też problem z wilgotnością części intymnych...to właśnie wtedy można współżyć.
Uważam, że Kościół powinien wziąć w końcu pod uwagę naturalny rytm cyklu kobiety, a nie narzucać działanie wbrew naturze.
Dokladnie tak jest.
To współżyj w dni płodne i miej dziecko. To Bóg tak wymyślił, nie kościół zagubione roszczeniowe kobiety. A stosowanie gumy i tabletek nie jest wbrew naturze? Głupota nie boli, a szkoda.
@@martaasawstraszną roszczeniowość mieć przyjemność z seksu w ciągu całego życia częściej niż poczyna się dziecko. Okropne te baby! No okropne! Coś czuję, że gdyby mężczyźnie powiedzieć , że seks przyjemny może być tylko wtedy, kiedy pocznie się dziecko....to prezerwatywy byłyby rozdawane na rekolekcjach jako ochrona małżeńskiej wiezi 🤣
@@DWoongdokładnie, albo gdyby Bóg nie chciał żeby przyjemnosc z seksu była to by jej nie dał odczuwać w ciele. I gdyby takie było zamierzenie Boga na malzenstwo to dzieci byłyby poczynane jedynie po to aby być poczęte, bez żadnej przyjemnosci i bliskosci z małżonkiem, i malzenstwo naprawdę służyłoby tylko do prokreacji, tylko kto by chciał w takie malzenstwo wchodzić jeśli w sumie nie miałby w sobie tej potrzeby zjednoczenia cielesnego z drugim człowiekiem? Wtedy tworzyłyby się instytucje a nie rodziny , oparte na miłości. Przestańmy demonizować seks !
wiele małżeństw ma ten dylemat po porodzie przez cesarskie cięcie. Kobieta na wypisie ze szpitala dostaje zalecenie by z następną ciążą poczekać 1.5-2lata, bo szybsza ciąża zagrażałaby jej życiu. I tu powstaje dylemat.. życie jest święte, rownież życie matki... ale zrozumienia u księży w tym temacie brak🤷🏼♀️ potem kolejna ciąża i strach o swoje życie. Na prawdę wiele par w takich sytuacjach nie wie do kogo pójść po radę
Po prostu to ty nic nie rozumiesz nie księża, ze npr to nie antykoncepcja. Ale za to rozumiesz że antykoncepcja jest najlepszym rozwiązaniem, choć nie jest bardzo skuteczna w przeciwieństwie do npr, które jest bardzo skuteczne i nie jest ubezpladnianiem się.
@@martaasaw czytam komentarze i trafiam na któryś z kolei Pani komentarz- wszystkie pisane z poczuciem wyższości i agresją. Może warto czasem nie napisać nic nie pluć jadem.
@@anuknu3923 czytasz wszystkie moje komentarze, gratuluję! Czytaj dalej, może się czegoś dowiesz.
@@martaasawja też czytam któryś Pani komentarz i skąd ta agresja? Upokarzanie innymi. Wyzwiska. Litości. Nie może być tak, że Pani stosuje NPR a inni prezerwatywy? Po prostu.
@@martaasawNie jest bardzo skuteczne
Słuchając tego podcastu odnoszę wrażenie, że wniosek jest taki: czekamy na zmiany w przepisach Kościelnych, a to co jest teraz zapisane, poddajemy własnemu rozeznaniu i sami podejmujemy decyzję. Podoba mi się to jak konkretnie Daniel zadaje pytania i wyłapuje wymijające odpowiedzi księdza i z determinacją dąży do uzyskania odpowiedzi. Ja jestem z tych osób „tradycyjnych”, a jeżeli mam jakiś dylemat dot. przepisów prawa to chciałbym porozmawiać z kimś kompetentnym, osobą zakorzenioną w katolicyzmie, która powie „tak”/„nie”. Trudne są te tematy związane ze współżyciem.
Jak ktoś chce zawrzeć ważne sakramentalnie małżeństwo ale nie chce mieć dzieci, to niech poczeka do menopauzy, 70-latkom Kościół udziela ślubów bez zawahania, mimo, że z góry wiadomo, że dzieci mieć ani by nie mogli, ani pewnie już nie chcieli ;-) taki to spójny ten Kościół, że jak 25-latkowie się boją to ślubu nie da, ale jak 75-latkowie chcą ślubu to da, mimo, że statek potencjalnego potomstwa już dawno odpłynął.
Ciekawy komentarz. Moze po menopauzie będe miala spokojniejsze sumienia w takim razie.
Tak... No cóż, generalnie dzieci to naprawdę piękna sprawa, ale jeśli ktoś ich nie chce, to zmuszanie robi krzywdę i takiej parze, i potencjalnym dzieciom z przymusu. Natomiast czasem wcale nie chodzi o niechęć do potomstwa, tylko o pewne lęki, negatywną wizję świata, i tak dalej. I to warto przepracować też dla samego siebie, i takie przepracowanie może skutkować otwarciem na ewentualność rodzicielstwa.
P.s. za długo też nie można znowu czekać, bo impotentom też nie dadzą ślubu 🤣🤣🤣😉 wybacz, nie wiadomo czy się śmiać czy płakać :)
@@malgorzatachp Impotentom nie dadza slubu. Bo przeciez niezdolnosc do penetracji jest tozsama z niezdolnoscia do kochania drugiej osoby. Logiczne. (Zupelnie nie rozumiem nauki kosciola w kwestii zmuszania ludzi do posiadania dzieci i odmawiania osobom niezdolnym do aktu seksualnego, prawa do spelnionej milosci...)
Podrzucam link do ciekawego wywiadu - jak sprawy się mają w prawosławiu ( ortodoksyjne chrzescijanstwo) cyt :
"Jakie są różnice w akcentowaniu celów małżeństwa? Kościół katolicki podkreśla płodność i budowanie rodziny, a prawosławny?
Na pierwszym jest miłość i rozwój małżonków. Uzupełnianie się w dążeniu do Królestwa Bożego. Dzieci też są oczywiście celem małżeństwa, ale nie najważniejszym. Bezpłodność nie stanowi przeszkody. Zdajemy się na wolę Bożą. Kiedyś patriarcha Bartłomiej powiedział, że nie zamierza wchodzić do sypialni małżeńskich - to sprawa niesłychanie intymna i Kościół stara się zachować w sposób taktowny. Nie ingeruje, nie narzuca wzorców, ponieważ byłoby to ograniczanie rozwoju ludzi.
W prawosławiu sytuacja jest o tyle bardziej skomplikowana, że za ideał rozwoju człowieka uważa się życie monastyczne. Monastyr daje gwarancję, że możliwość grzeszenia jest mniejsza. Małżeństwo więc powinno orientować się na ten wzorzec. Małżonkowie to osoby postawione na drodze do Królestwa. Do jednego celu prowadzą dwie ścieżki: życia pustelniczego i małżeńskiego. Więc na tej drodze Kościół nie stawia znaków zakazu i nakazu, tylko uważa, że należy dać małżonkom wolność rozwoju. Chrześcijaństwo jest religią wolności, więc nie można niczego narzucać wiernym, poza zwyczajną moralnością, która każdego obowiązuje" zob : www.liturgia.cerkiew.pl/texty.php?id_n=67&id=115
ale to wymaga wyjaśniania ciągle?... że we wszystkim liczy się serce i intencja a nie prawo i przepis? że drugie służą tym pierwszym a nie na odwrót? że szabat jest dla człowieka a nie człowiek dla szabatu?... ile czasu potrzebujemy jeszcze żeby tą ewangeliczną prawdę zrozumieć?
Dlaczego dobrze jest dla czlowieka jesli jest otwarty na zycie, w sensie na posiadanie dzieci? Dlaczego wszyscy musza chciec miec dzieci i co jest zlego w tym, ze ktos nie chce?
Nie muszą, ale wydaje się że w przypadku osób zdrowych, żyjących zdrowych relacjach jest to naturalna postawa - wpisana w naszą naturę tak samo jak w naturę każdej istoty żywej. Nie podlega wyborowi i wypełnia proces dojrzewania człowieka, fizyczny i psychiczny.
Wybór i decyzja są czymś racjonalnym opartym o to jakie ograniczenia dostrzegamy. Nad tym można się zastanawiać.
Jestem otwarta na życie, jednak moj mąż dużo mniej. Uważa, że dwoje dzieci już wystarczy. Tłumaczy sie kiepskim zdrowiem i lękiem o to, co by było, gdybyśmy mieli malutkie dziecko, a jemu coś by sie stało... Dodatkowo fakt, ze zaszlam w trzecią nieplanowaną ciążą, którą poroniłam sprawia, że mąż już nie ufa mojemu ciału i chce zabezpieczać sie zawsze.
Nie wiem jak to rozeznać... Zgadzam sie na prezerwatywę. Jednak unikam współżycia bo wiem, ze będzie użyta prezerwatywa. Myślę, ze gdyby nie ten "zakaz" o wiele chetniej współżyłabym z mężem, bo nie postrzegalabym tego, że skonczy sie to grzechem, ale że to bedzie wzajemne oddanie sobie siebie w miłości.
Twój przypadek to wg. mnie doskonały przykład tego że nie da się wszystkiego sprowadzić do przepisów jak KK, liczy się intencja.
Lęk męża i jego poczucie odpowiedzialności, tak jak on je rozumie, etap jego drogi też wypada uwzględniać. Twój przypadek to przykład na możliwość zastosowania wyjątku opisanego przed laty w vademecum dla spowiedników. Mąż chce używać prezerwatywy a nie ty, więc możesz się zgodzić na współżycie nie popełniając sama grzechu. To jest nauka z przed prawie 30 lat (1997), nawet nie potrzeba nowszych odwołań. Każdy ksiądz powinien znać zasady tego wyjątku - nie wahaj się zapytać. Warto byłoby rozpoznawać swoją płodność i tak, niezależnie od stosowania prezerwatywy przez męża, żebyś wiedziała kiedy możliwości ciąży fizycznie nie ma, zaznajamiać męża z płodnością (angażować) - skonsultować stosowaną metodę z nauczycielem, kilka razy jeśli trzeba. Droga w stronę unikania współżycia nie jest korzystna, bo to się przeobrazi w niechęć do zbliżeń lub do męża, a zbliżenia są potrzebne dla zdrowego związku - wybierz zamiast unikania drogę lepszego poznania płodności a ten wyjątek z vademecum stosuj jako tymczasowe rozwiązanie na teraz, dopóki płodność jest nieopanowana, dopóki mąż nie przekona się do współżycia bez prezerwatywy. Zapytaj o ten temat swojego spowiednika, myślę że to ci pomoże.
@@markrelato nie jest stricte wyjątek. To jest normalna sytuacja braku dobrowolności (grzechu w postaci antykoncepcji, a nie seksu), która po prostu wyłącza grzech (tzn że nie ma o nim mowy). Małżonek, który nie chce antykoncepcji może się zgodzić na to, ale powinien odwodzić od tego drugiego małżonka, nie przyzwalać na to, i to tylko w takiej sytuacji która grozi gorszym złem (np. rozpadem rodziny, odejściem, itd.). Jest się wtedy niejako pod ścianą i dla pojednania miłości bez grzechu, nawet cudzego, wolno wówczas zgodzić się na antykoncepcję. To są bardzo trudne i bardzo rzadkie sytuacje, raczej obecne w małżeństwach gdy jeden z małżonków odszedł od wiary. W stricte katolickich małżeństwach taka sytuacja raczej nie wystąpi.
@@krzysmster Nie chodzi tylko o skrajne sytuacje jak rozpad rodziny, odejście, bycie pod ścianą - w grę wchodzą dużo "prostsze" okoliczności i powody, jak "zwykła" więź między małżonkami, która jest bardzo ważna dla zdrowej relacji małżeństwa. Sytuacje takie mają miejsce o wiele częściej, nie tylko w okolicznościach odejścia którejś strony od wiary albo związku ze stroną niewierzącą. Trzeba też dodać, że strona która chciałaby nie stosować antykoncepcji, nie musi za każdym razem (przed współżyciem) odwodzić od tego pomysłu męża/żonę i zawsze się ostro sprzeciwiać - współżycie nie byłoby normalne ani zgodne, ani miłosne i jednoczące, gdyby istniały takie wymagania, poprzedzone wyrażaniem swojej niezgody, niechęci. W praktyce wystarczy raz na jakiś czas w innych okolicznościach porozmawiać razem i zapytać, czy współmałżonek może zmienił zdanie, może mniej się boi, może czegoś się dowiedział i ma już inne podejście, jakieś przemyślenia itd. To ma być rozmowa w przyjaźni i miłości, nie sprowadza się do odmawiania antykoncepcji przy (prawie) każdym współżyciu. Odniosłem, może mylnie, wrażenie, że opisujesz sytuację tak jakby strona która nie chce antykoncepcji, była pod ciężkim przymusem i prawie przemocą z drugiej strony - i że dopiero to usprawiedliwia antykoncepcję (prezerwatywy), a takie formy przymusu (albo współżyjemy albo koniec związku) - gdyby istniały - świadczyłyby o patologicznej relacji. W tym wyjątku nie chodzi tylko o takie chore sytuacje. Małżeństwo może być bardzo się kochające i rozumiejące w wielu dziedzinach, lecz mające różnicę zdań (z różnych powodów) w temacie stosowania prezerwatyw (z powodu np. różnej wrażliwości religijnej) i żeby nie tworzyć muru w miejscu tak ważnym dla małżeństwa jak współżycie, uwzględnia się takie sytuacje w praktyce pomocy duchowej lub spowiedzi, że druga strona może inaczej patrzeć na ten temat.
@@markrela ma to sens, niemniej przydałoby się odczytać ten sens w źródle, z którego czerpiesz to przemyślenie. Dlatego mi by się to przydało, bo jak dotąd nieco inaczej (tak jak napisałem wcześniej) interpretowałem katechizm i inne stwierdzenia Kościoła na ten temat. Twoje przemyślenia powyżej to naprowadzenie, ale czy znajduje odzwierciedlenie w nauce chrystusowej, którą rozprzestrzenienia Kościół? Póki co, wątpię
Świetną rozmowa!
Punktem wyjścia do podjecia decyzji są intencje.
O współżyciu małżonków deliberuje gość, który z założenia nie ma żony!!! Tak wiem, wiele razy od takich mistrzów słyszałem, że on czytał, on wie, on wiele rozmawia…..ludzie co oni z Wami robią?! Do łóżka bezczelnie Wam się wepchnęli! Czemu wiara w Boga odbiera zdrowe myślenie! Gość powiedział tyle, że nic nie powiedział!!!
Z doświadczenia wiem, że używanie antykoncepcji mocno uprzedmiatawia człowieka i go odczłowiecza - teraz gdy się od niej odwróciliśmy wróciła głęboka relacja, emocje i radość z bliskości związana też z odpowiedzialnością (posiadam dzieci)
Możesz doprecyzować, co konkretnie w sztucznej antykoncepcji uprzedmiotawia i odczłowiecza, i uniemożliwia relację oraz bliskość?
Oczywiście, bo to jest używanie drugiej osoby dla przyjemności.
@@martaasaw używać drugiego człowieka dla własnej przyjemności można równie dobrze stosując NPR. Decyduje tutaj jakość relacji a nie rodzaj stosowanej antykoncepcji.
@@wojciecht7808 oczywiście można, ale npr to nie jest antykoncepcja.
@@martaasaw jest, tyle że naturalna.
Daniel, Ty to potrafisz podejśćOjca Darka 🤣🤣♥️
Prawda jest taka, że każde małżeństwo jest inne, więc jak tu zostało powiedziane, podchodzimy indywidualnie. Dla jednych 1 dziecko będzie wyczerpującym heroizmem, a inni będą ogarniać piątkę dzieci i dadzą radę. Nie możemy ludziom zabraniać współżycia w małżeństwie, ale też nie sprowadzajmy wszystkiego do seksu, bo bez niego spokojnie można funkcjonować i pozbywać się napięć :) sztuka poznania siebie...
Trzeba sobie tylko odpowiedzieć na pytanie: czy seks jest co do zasady zły czy dobry :)
Ale dlaczego dziecko mialoby byc heroizmem? Dlaczego uznajemy, ze dziecko trzeba miec przez heroizm? I ze to dobrze, ze ma sie dzieci przez heroizm, bo nie posiadanie dzieci to egoizm? (No i czy wolno wymagac od ludzi heroizmu? Jesli dla kogos dziecko jest heroizmem, to czy wolno nam wymagac od niego zeby sie na ten heroizm zdecydowalo?)
@@noligray5828 absolutnie nikogo nie wolno zmuszać do heroizmu, bo będzie z tego tylko tragedia...
@@noligray5828nie chodzi o to że dziecko jest heroizmem a cały trud wokół niego
Strasznie to zawiłe. I jak zwykły człowiek ma się w tym odnaleźć....
A po co sobie tym głowę zawracać
O, tak, ja tez zwrocilam uwage na to, ze w Biblii nie ma za bardzo relacji rodzicow z dziecmi, szczegolnie synow z ojcami. Synowie widziani sa jako przekazanie genow i utrzymanie kasy oraz wladzy w rodzinie. Vide Abraham. Czy on kochal swoich synow ? Czy chcial miec dzieci dlatego, zeby je kochac? Jakos tego nie widze. Z Hiobem zdziwilo mnie, ze jego dzieci zginely a potem dostal nowe i wszystko bylo ok...