Mój tata nie miał swoich butów (przed II Wojną Światową). W niedzielę, aby pójść do kościoła, czekał na powrót swojego ojca. Oszczędzał buty, 6 kilometrów szedł po miedzach boso. Buty (za duże) zakładał tuż przed wejściem "między ludzi" i wejściem do kościoła.
Tata na wesele buty pożyczył, mama była z bogatego dom gdzie było wielu parobków a mimo to do kościoła chodziła boso a dopiero tuż przed buty wkładała. Tak musiał robić prawie każdy z powodu braku utwardzonych drug i gigantycznego błota.
Potwierdzam moja mama rocznik 56 mówiła tak samo że na pole chodziło się boso po rżysku (szok). Dodam że w takiej np. Anglii gdzie mieszkałem parę lat nie było w cale aż tak lepiej przed wojną. Myślę że to nie trudne czasy ale era poddaństwa panom była tego skutkiem. Pany chodzili po pałacach a ludność jak bydło po oborze.
Rodzice mojej babci wyjechali przed wojną spod Biłgoraja na roboty na Łotwę. Babcia urodzona tam w czasie wojny wspomina, że na Łotwie było skromnie ale na folwarku mieli drewniane podłogi, bieżącą wodę a nawet dojście do prądu. W latach 50-tych, w końcu udało im się wrócić pod Biłograj (wieś Sól) i wspomina, że przyjazd tam to był dla niej szok cywilizacyjny: na całą wieś przypadały dwie studnie, z których czerpano wodę (pranie robiono w rzece), ludzie mieszkali w drewnianych chatach pokrytych słomą, zamiast podłóg klepisko, niektórzy spali ze zwierzętami za drewnianym parawanem i nie mieli nawet sławojki (robili "swoje" za domem"). Chłopi orali pole krowami i żyli niemal jak w średniowieczu. Trzy pary bielizny, ubranie - do roboty i do kościoła na osobę. Za to na całą rodzinę - para butów (tanio kupiona "po biłgorajskich żydach") dwie pary trzewików i dwie pary sandałków - jedna na sznurku. Praktycznie tylko młodzi ludzie mieli skończoną pełną szkołę podstawową i jakąś potrzebę zmiany, dlatego zdecydowana większość zaczęła nowe życie w miastach, z dala od zacofanej i przeludnionej wsi. Również rodzina babci po roku pobytu tam wymigrowała na ziemie odzyskane ale wciąż jestem zdumiony, że od "średniowiecza" dzielą nas zaledwie 2-3 pokolenia. Dziś Śól jest urokliwym i całkiem zamożnym przedmieściem Biłgoraja, aż trudno uwierzyć opowieściom babci ale ja jej wierzę, bo podobne relacje daje się usłyszeć z tysięcy powojennych wsi
@@WielkaHistoria Moja mama (74 lata) urodzona w małej wsi pod Garwolinem opowiadała, że prać chodziło się "do parowu", bo wody w studni starczało tylko na potrzeby typu gotowanie i mycie (duże zwierzęta gospodarskie też pojono w naturalnych zbiornikach wodnych). Sama część dzieciństwa spędziłam na wsi niedaleko Warszawy, nie było bieżącej wody, więc wodę do prania (mieliśmy pralkę Frania) i mycia trzeba było najpierw wyciągnąć z głębokiej studni, a potem grzać na piecu opalanym węglem i drewnem.
Znajoma ze studiów jeszcze na początku XXI wieku nie miała ciepłej wody w domu na wsi w Wielkopolsce. Skrajny przypadek, ale bywały i takie. Człek szybko przywyka do dobrego i zapomina jak to dawniej bywało...
Mam 55 lat, z dzieciństwa dokładnie pamietam wizyty u babci (lubelskie), ona po wodę pitną chodziła z wiadrami zaczepionymi na łańcuchach po obu stronach wyślizganej/wyrobionej belki, którą kładło się na karku! Z krowami chodziło się pod wieczór do pobliskiego wodopoju, a do łazienki za stodole😢 to była norma. A byli też biedniejsi sąsiedzi, u których w domach było klepisko i dach pokryty strzechą. Koniec lat 70-tych! Potem już nie miałam okazji tam bywać, nie wiem od kiedy mają kanalizację? Ale wiem dokładnie, bo nagrałam (!) zwierzenie mieszkanki tej wsi, że spuszcza nieczystości do rzeczki zamiast płacić za wywóz, bo za podłączenie do kanalizacji trzeba było zapłacić, więc tego nie zrobiła. Jest 2025 rok w środku Europy, czy aby na pewno nie średniowiecze?
Moja matka Slazaczka mowi, ze jej przyszly maz dlugo przed slubem nie chcial poznac ja z rodzicami z podtarnowskiej wsi. W koncu tam pojechali (poczatek lat 70 tych). Przezyla szok cywilizacyjny. Klepisko w domu, slawojka, ktorej nikt nie uzywal (dla miastowych) wszyscy sr..li za stodola a u sasiadow nagie dzieci sie bawily w blocie ze swiniami. Byla w zupelnym szoku. Potem, co ja nawet pamietam - lata 80 te, z kazda wizyta na tej wsi (juz podloga byla drewniana) wozilismy wedliny i inne jedzenie -tak!!! z slaskiego miasteczka na wies. W zamian za co dostawalismy jakies jaja i stara kure (na co moja slaska babcia sklinala mowiac ze to nie do jedzenia.
Polskie chłopstwo przez ostatnich 100 lat przeszło od etapu strasznej biedy do tego co mają dziś. A dziś żyją znacznie lepiej niż szlachta i panujący onegdaj. I bardzo dobrze. Źle, bo tego nikt, absolutnie nikt nie docenia. A to przecież wypracowaliśmy my wszyscy i każdy z osobna własną pracą. A szkoda że ktoś nie ceni siebie.
Cóż - idąc tym tropem - ubrania szlachty i magnatów na obrazach też były inne niż to, w czym normalnie chodzili, ich wizerunki także były idealizowane, może nawet jeszcze bardziej (malarze musieli się wykazać) - w końcu zaś - do dzisiaj robiąc selfie patrzymy, jak wyszliśmy, i gdy się nie podoba, to od razu kasujemy - to co przekazujemy światu niewiele ma wspólnego z rzeczywistością: te piękne sesje bożonarodzeniowe we wnętrzach aranżowanych przez fotografów - za sto lat nikt nie będzie pamiętał, że dziadek z babcią mieszkali w bloku na 40 m2, bo na zdjęciach przecież pałace :) Tak więc to absolutnie uniwersalna zasada i nie ma powodu, aby nie dotyczyła dawnych chłopów.
Bo pan Janicki jest pudłem rezonansowym (albo specjalnie zadaniowany), do podtrzymywania lewicowej narracji o wrednej szlachcie, która na wszelkie sposoby zamęczała biednych chłopów. Dzisiaj, jego narracja ma służyć pacyfikowaniu negatywnych nastrojów społeczeństwa, które w rzeczywistości, jest sprowadzane pod względem majętności do poziomu, podług którego, przeciętny chłop pańszczyźniany jawi się jako całkiem zamożny człowiek. Jak się Julki i Oskarki dowiedzą z filmiku, że w przeszłości większość ludzi, żyła przez setki lat w tak strasznych warunkach, to tym bardziej, będą przekonane do aktualnego "dobrobytu" w jakim żyją.
To samo jest nawet i współcześnie. Oglądając filmy, a nawet bardziej seriale codzienne wielokrotnie komentuje się: kto tak niby chodzi po domu :D Chyba, że to ja jestem jakaś dziwna i wracając po całym dniu do domu przebieram się w ciuchy domowy, kapcie, zmywam makijaż...
Bylam w malenkim muzeum lokalnym w Muszynie, gdzie pokazano dawne materialy tkane i drukowane w ,,łączkę ". Potem sposoby wytwarzania filcu. To był szok. Wiem jak szorstka i gryząca jest welna naszych owiec. Potem jeszcze pamiętam w roku 2014 bylam na jakichs targach ksiazkowych, gdzie byly też wyklady i warsztaty. Oglądałam odzież wiejską (być może odtworzoną). Te wełniane dziane pończochy do tej pory mnie prześladują. A dziewczyny w tym chodziły, bo niby w czym innym?
Skórę miały grubszą, szorstką, mniej wrażliwą, niewymuskaną balsamami, kremami czy nawet maściami w przypadku chorób skórnych, to i odczucia dyskomfortu były ograniczone.
Zawsze mnie zachwycała umiejętność mojej babki (przekazana częściowo też matce; ja już posiadłam tylko ich echo) naprawiania każdego typu uszkodzeń odzieży. A sweter, wielokrotnie przerabiany, cerowany, łatany nową włóczką, na koniec oddawany był do gręplarza, który zamieniał go na luźne włókna, które babcia w domu na kołowrotku przerabiała na włóczkę i znowu robiła sweter. Generalnie na takiej wsi ogromnie dużo zależało od własnej zaradności, pracowitości, sprawności rąk, mniej od zamożności. I po odzieży właśnie najlepiej było widać, czy masz te przymioty, czyś wart jest mariażu, czy jesteś raczej lichym wycieruchem i ponad świniopasa nie awansujesz.
Kto miał fach w ręku i pole to miał kasę a dziad był dziadek chodź rył nosem w robocie cały dzień , dziad na misję robił cały dzień było niewolnictwo a komunizm dziadom ,,przychylił trochę nieba i dziś dziad w mieście z pieskiem chadza po parku i wspiera ostatnie pokolenie 😂😂😂
Komunizm przychylił nieba zwłaszcza tym chłopom, którzy nie byli wstanie zapłacić narzuconego kontyngentu i za to zamykali ich do więzienia, zostawiając kobietę z dziećmi bez gospodarza.@@AaaBbb-hs2di
@@AaaBbb-hs2di A to po polsku napisz, bo nie wiem o co ci chodzi! Ja pierdziu, strzelam, że masz jakieś 20 lat i byłeś uczony pod uzyskanie matury a nie pod kątem uzyskania wiedzy.
Ponad świniopasa nie awansujesz? Naprawdę? Mój pra-pra dziadek, Wojciech w połowie XIX w. był zwykłym robolem budującym D.Ż.W.W. (Drogę Żelazną Warszawsko-Wiedeńską). Jego syn, Wawrzyniec zaś kolejarzem (zapewne konduktorem) w pociągach na trasach z Warszawy. Na pewno jeździł do Łodzi, bo jako bojowiec PPS woził w czasie Rewolucji 1905 r. z Łodzi do Warszawy "bibułę" dla "Ziutka" (J. Piłsudskiego). Jego syn zaś (mój dziadek) był zawiadowcą stacji. Dopiero mój ojciec zerwał z tą tradycją i został inżynierem mechanikiem.
Lata 197x małym pyrtkiem byłem, kieleckie, pod wiejskim kościołem człowiek odwija z gazety ładne buty, i zmienia bardzo zużyte, które ma na nogach. Do dzisiaj pamiętam
Ze względu na częstotliwość noszenia, do dnia dzisiejszego przetrwały jedynie ubrania na niedzielną mszę. Te codzienne były używane dopóki się nie rozleciały, to też w skansenach ich nie ma. Nawet teraz przeprowadzamy recykling na koszulkach (ciuch codzienny- piżama- szmatki/ciuch do warsztatu) a co dopiero taki chłop.
zasadniczo to sprzed XX wieku prawie nic nie przetrwało jesli chodzi o wiejskie stroje, muzea pokazują raczej dzisiejsze rekonstrukcje i wyobrażenia a nie artefakty (choć są oczywiście wyjątki)
Ciekawa uwaga! Dodał bym jeszcze, że te codzienne rzeczy się wyrzucało, a odświętne zostawiało (czasami), nawet jeśli już nie były używane. Wciąż mam w szafie moje mundurki harcerskie - choć kilkadziesiąt lat ich nie używam i dawno bym w nie się nie zmieścił...
Dziękuję za kolejny ciekawy odcinek. Tak zdroworozsądkowo patrząc na te stroje z muzeów trzebaby się zastanowić czy tak byli ubrani na co dzień no i tak czysciutko. Pozdrawiamy serdecznie 👋😄😁👍
Dzieki za material 👌 Mieszkam przy dawnej granicy panstwowej Gmina Zbroslawice auf Deutsch Broslawitz powiat Tarnowskie Gory. Do dzis widac roznice w zabudowie i ukladzie pol.
Moja świętej pamięci babcia , która urodziła się jeszcze w zaborze austriackim , opowiadała jaka na wsi była straszna bieda . Nawet jak w latach 20 , XX wieku zamieszkała w mieście , w kamienicy nie było wody czy łazienek , a ubikacja była jedna na korytarzu na kilka mieszkań.
@@beataward3611 Wspólne WC na korytarzu w kamienicy to jeszcze lata 70-te i 80-te XX wieku. Mieszkania były wydzielone za komuny po 1-2 pokoje z "pełnowymiarowych" mieszkań oryginalnych, należących do średnio-bogatych sfer typu urzędnicy, oficerowie czy bogaci rzemieślnicy. Łazienka - też na korytarzu, a tak to wszyscy myli się w misce. Dopiero po "transformacji" i to tej późniejszej mieszkania w kamienicach z powrotem zostały wykupione przez bogatszych ludzi i połączone ponownie w jedną funkcjonalną całość. Wysokość pomieszczeń ponad 3.5 metra oraz rozmiary pokoi i ogólna jakość konstrukcji 100-letnich kamienic dalece przewyższały prowizorki PRL-u więc ceny takich mieszkań były (i są nadal...) odpowiednio wysokie.
Jeśli była ubikacja na korytarzu, to pewnie i woda bieżąca też była - tylko zimna w dwóch rurach przechodzących właśnie przez te ubikacje - jedna do spłukiwania i jedna do umywalki.
@@jacekwidor3306 Ja mieszkałem w dość nowej pruskiej kamienicy wybudowanej na przełomie XIX i XX wieku. Była zimna woda i piece kaflowe, a podgrzewacze elektryczne czy gaz to był wynalazek już w epoce późnego Gierka.
Tak pamiętam te kamienice W moim rodzinnym miasteczku jeszcze kilka stoi choć duża częsc jest wyburzona lub jest do rozbiórki Lata 80/90 sama patologia tam przebywała Sceny dantejskie krzyki, gonili sie na golasa po kamienicy Szewc miał tam kanciape I nie wytrzymał 😂to były czasy no trzeba przyznać że było wesoło
Za późno. Już noszę taki. Kołnierz w barwach pracodawcy... Ale to by tam było nic. Noszę też poza pracą kołnierz korporacji odzieżowej, telefon z symbolem kolejnego mojego pana lennego, a i w paru innych miejscach takie znaczniki na sobie znajdę. Ratunku więc nie ma, ale komentarz jest.
Kołnierz w barwie pracodawcy jest dowodem na skrajna nieskuteczność przypisania do ziemi. Nawet na amerykańskich plantacjach udawało się osiągać jakaś współprace w zapobieganiu zbiegostwa tylko w obrębie regionu - w sąsiednim stanie były często nowozalozone plantacje gdzie oferowano lepsze warunki (odpowiednik naszej wolnizny). Różnica między krajami wynikała głównie z tego że polskie elity były dużo mniej agresywne id amerykańskich, tureckich czy rosyjskich. Żołnierze Rzeczypospolitej nosili łuki by odróżnić się od niezdarnego ziemianstwa, które popisywało się drogimi celnymi sztucerami na polowaniach, ale nie umiało trafić ani tym bardziej dobić zwierzyny😊 ale ziemianstwu udawało się wykorzystywać na swoją korzyść konflikty w rodzinach chłopskich, dzieląc ich członków na mających prawo do migracji i nie mających - jednak na dłuższą metę duża ilość ludności nie będącej gospodarzami kończyła się masowymi zachętami do migracji - i do USA i na Syberię.
Jest na to sposób, który sam stosuję. Unikać kupowania odzieży z widocznym logo producenta. Na telefon zakładam etui. Bo po co robić za żywą reklamę i to darmową?
@@jarosawwitaszek-wysocki7927 skrajne niezrozumienie tematu... Tu nie o przypisanie chłopa chodziło, a o megalomanię. Gdy widzisz na targu 3 chłopów w barwach Kowalczyka, 2 w barwach Iksińskiego i aż 8 w barwach Nowaka - to myślisz sobie "Kurde, jaki ten Nowak musi być bogaty", a nie "Ale też Nowak kiepsko pilnuje swoich chłopów" To samo z logiem - twój pracownik nie ma nie chcieć przejść do konkurencji, a widok pracownika w uniformie akurat twojego brandu ma być jak najpowszechniejszy i zauważalny.
@@smaragdusaurochs1942 też mam etui i też nie nosze koszulek z wyraźnym logo. Ten komentarz raczej miał być satyrą na kapitalizm, tak samo, jak końcówka w wykonaniu pana Kamila.
U Bystronia czytałem właśnie, że te tzw stroje ludowe - barwne i różniące się regionami - to XVIII-wieczne wytwory miejskich krawców, u których początkowo bogatsi chłopi zaczęli zamawiać stroje, inspirując się widokiem mieszczan przyjeżdżających powoli na wycieczki na wieś.
tak, jeśli te najbogatsze stroje istniały faktycznie, a nie tylko na obrazach, to często albo były już kupowane, albo uzupełniane miejskimi elementami, albo przynajmniej mocno wzorowane na modzie miejskiej. W mało której wsi czy rodzinie były domorosłe artystki krawiectwa, tkactwa czy hafciarstwa zdolne w całości stworzyć takie cuda. A jeszcze mniej wiejskich kobiet miałoby na to czas i potrzebne surowce...
@@WielkaHistoria niestety, w większości, mentalnie zostaliśmy tymi chłopami (widzę to sam po sobie). Brakuje nam sprawczości, dążenia do rozwoju i samorealizacji. Nie mówie, że na Zachodzie było dużo lepiej ale nas jakby szybko przetransferowano ze społeczeństwa wiejskiego (takie było całe 20-lecie jeszcze) do uprzemysłowionego, za PRL, bez jakiejkolwiejk zmiany struktur społecznych. Pan często skupia się na czasach szlacheckich, ale jak ostatnio przeczytałem dużo o pierwszej połowie XX wieku, to włos się na głowie jeży. Właściwie nie nastąpiły żadne zmiany w feudalnym podejściu do pracownika, mimo, że na Zachodzie pewne ruchy emancypacyjne i społeczne funkcjonowały od jakiegoś czasu.
@@ninamarkiewicz9073 może próbowano je diametralnie zmienić lecz nie zawsze się to udawało. Natomiast tak, mentalnie, nawet w okresie PRL, byliśmy tacy sami, tylko wizualnie odmienni. Tak naprawdę ostatnie 20-30 lat przeżywamy spóźnioną rewolucję.
@@pawekrupa6066 Do dziś można zauważyć, że pracodawca zwraca się do swoich podwładnych na ty, a podwładni na pan. Oczywiście nie zawsze i nie wszędzie ale jest to zauważalne.
Stroje wyjściowe do kościoła a te na pole to dwa różne światy. Do dzisiaj ulica pokazuje to dokładnie,zwłaszcza gdy ci co ubierają się inaczej niż wszyscy(a przynajmniej tak myślą) wyglądają zwyczajnie i tak jak pozostali ;)
Biorąc na logikę, to przecież jakość ubioru jest zależna od zamożności człowieka. To jest zależność ponadczasowa i ponadregionalna, bo wynikająca z własnych warunków życia. Choć bywają one różne, to generalnie są one zbliżone dla wielu ludzi na danym terenie. Chłopi przez wiele setek lat byli tak biedni, że na wiosnę mieli problem fizycznego przetrwania. Stąd w naszym języku określenia takie jak przednówek, czy nowalijki. Toteż mało kogo z chłopstwa było stać na ubiory przedstawiane przez Kolberga i Norblina, jeśli w ogóle było stać kogokolwiek. Praktyczna strona ubioru jest zaś taka, że każdy kto bierze się za jakąkolwiek ciężką, fizyczną i mało czystą robotę nie zakłada najlepszych swoich ubrań a jakieś stare, znoszone, nie nadające się do wyjścia między ludzi. Chyba że ma specjalne ubranie robocze, przeznaczone do takiego celu, a to przecież jest koszt, który można zaoszczędzić używając ubrań znoszonych. To przecież czysta ekonomika życia codziennego. Kwestia ubioru chłopów jest kopią kwestii wyglądu chat chłopskich w skansenach, przedstawiających mocno wyidealizowany i mało prawdziwy świat. Dopiero głębsza analiza sytuacji daje realny pogląd na sprawę.
Chłop = gospodarz. Reszta wsi (... i rodziny) miała kawałek dachu nad głową i narzędzia, ale nie odziedziczyła prawa do ziemi. Chlopstwa nie trzeba było przypisywać do ziemi w czasach prosperity, bo wtedy gospodarze byli bogatsi od ubogiej szlachty. Nawet wtedy gdy było ciezko6i teoretycznie ich pilnowano to mogli z łatwością odejść, ale woleli utrudniać to ubogim krewnym, w sojuszu ze szlachta, bo właśnie rękami tych krewnych, nierzadko własnych synów, odrabiali pańszczyzne, a migrować często im się nie chciało. Gdy wieś była już ludniejsza, a bogactwa zostało tyle samo co wcześniej, to zachecano ludność do migracji, planując zmniejszyć w ten sposób ilość frustrujacych się bidul. Gospodarz w każdym wypadku pełnił rolę uzbrojonego nadzorcy i strażnika zbiorów.
Wiesz, czytam te wasze komentarze i dochodzę do wniosku, że wszyscy znacie się na historii jak kury na astronomii. Przede wszystkim GENERALIZOWANIE. Jeszcze chyba nawet w średniowieczu pojawił się podział na regiony bogate (Wielkopolska, Pomorze, część Mazowsza i Małopolski i biedne. Nie porównuj proszę wielkopolskiego Bambra, czy Kurpia, Krakusa spod Krakowa lub Księżaka spod Łowicza do jakiegoś chłopka małorolnego. Bo nie wszyscy byli małorolni. Generalnie, najlepiej mieli ci z dóbr kościelnych. Wiem, bo moi przodkowie przez stulecia byli wójtami w tych dobrach (Łowickim Kluczu Dóbr Arcybiskupów Gnieźnieńskich) i pracując nad genealogią rodu zagłębiłem się w to zagadnienie. Oczywiście byli komornicy (bez ziemi), zagrodnicy (posiadający dom). Ale najbardziej reprezentatywną grupą byli kmiecie zwani z szacunkiem "pracowitymi". We wsi Maków, gdzie co kilka lat robiono inwentaryzację dóbr ci mieli swoich własnych "pańszczyźnianych" (komorników) i ta inwentaryzacja ich wymienia. Zagrodnicy zaś (poza pracą za pieniądze na cudzym) często parali się rzemiosłem. Byli wśród nich szewcy, rymarze, garncarze, wyplatacze koszów czy producenci sukna obsługujący okoliczne wsie. Obecność wytwórców świadczyła o tym, że chłopi mieli pieniądze i zamiast chodzić boso kupowali buty u miejscowego szewca. I jakoś nie znalazłem wzmianek o głodzie. Były zarazy (najgorsza po Potopie), ale wciąż napływali nowi zajmujący opustoszałe działki. To dlatego car Aleksander I dał te dobra pani Joannie Grudzińskiej jako godne wiano małżeńskie. Przejął je później car Mikołaj I i widząc jak dobrze prosperują zabawił się liberalny eksperyment uwłaszczając Księżaków w latach 30-tych XIX w. Ergo - gdzieś tam był na pewno głód i bieda, ale w Księstwie raczej nie były powszechne. Podobnie pod Krakowem czy w Wielkopolsce lub na Pomorzu!
W całej tej dyskusji brakuje mi uwzględnienia jednej kwestii: zależy kiedy i gdzie. W Księstwie Łowickim ubierali przed uwłaszczeniem lniane szmaty, podobne jak pod Warszawą. Jak rozparcelowano folwarki i każdy gospodarz podwoił swój kapitał to pojawiła się moda na to, co dziś nazywamy księżackim strojem ludowym. Dzisiaj te same, odziedziczone stroje, które nosiło się na co dzień, my nosimy na odpustach, dlatego też tak bronię naszego księżackiego ubioru, bo razi mnie sugestia, że strój tradycyjny nie jest prawdziwy. Tak samo nie wypowiem się wnętrzach chałupy w innych regionach, ale z opisów Anieli Chmielińskiej wynika, że przeciętne domostwo księżackie było dla miastowych dość imponujące, a przynajmniej nie przypominało nędzy, o jakiej mówi Janicki opisując ogół polskiej wsi biorąc pod uwagę każdy region etnograficzny i okres historyczny. Uważam, że wystawy etnograficzne, które wielu uważa za nieautentyczne dotyczą w dużej mierze właśnie takich regionów jak Łowickie, Podhale itd. które długo zachowały swoją tożsamość i unikalną kulturę. Wieś np. podwarszawska szybko zagubiła tradycje ludowe, bo tradycja ludowa pod warszawą była taka że panowała tam bieda z nędzą i wygodniej było kupić palto i kaszkiecik w mieście niż robić swój len i sukno. Oczywiście nie mówię, że każdy Księżak był wiecznie odziany jak szlachcic i w drugą stronę, że każdy Mazur podwarszawski był nędzarzem, ale myślę, że to dłuższe zachowanie tradycji na Księstwie wynika właśnie z zamożności i opłacalności utrzymania tradycyjnej kultury materialnej. Myślę, że to też nie tak, że chłop spod Warszawy po uwłaszczeniu chodził wiecznie obdarty, ale odsetek obdartych i sytuacji w życiu, kiedy chodziło się w byle czym był większy właśnie tam, gdzie w XX w. już nie było tradycyjnej kultury materialnej. Bezpiecznie można stwierdzić, że realia księżackie dobrze pokazuje film "Chłopi" z 73 roku, kostiumy były ponoć dobierane przez mieszkańców Pszczonowa w gminie Maków, którzy przed wojną ubierali się na co dzień w strój tradycyjny i oni całkiem trafnie podsumowali całą tę debatę: Borynę (najbogatszego gospodarza na wsi) ubrali w coś, co wygląda 1:1 jak współcześnie wytworzony strój łowicki, a Kubę (parobka) w brudne łachy, które strój łowicki przypominają tylko krojem.
@@stivelypsis4200 Wiesz, Księstwo Łowickie było bogate już w XVIII w. To była własność Arcybiskupów Gnieźnieńskich, a ci już od pierwszej połowy XVIII w. postawili na gospodarkę czynszową, a nie folwarczną. Pojawiła się całkiem spora grupa "okupników", którzy zamiast odrabiać pańszczyznę płacili czynsz zwany "okupem". Najważniejsze jednak było to, co stało się w pierwszej połowie XIX w. Po pierwsze, car Mikołaj I uwłaszczył chłopów w Księstwie już w latach 30-tych XIX w. No i powstała w 1845. D.Ż.W.W. (Droga Żelazna Warszawsko Wiedeńska), która otworzyła przed Księstwem możliwość zbytu produktów rolnych z jednej strony do Warszawy, z drugiej do Ładzi. A od 1848 do Sosnowca i błyskawicznie rozwijającego się Zagłębia. Drugim dobrodziejstwem była praca. Cała masa chłopów znalazła zatrudnienie "na kolei" i dzięki temu w mniejszym stopniu groziło polom rozdrobnienie. Tu osobisty wtrend: Mój pra-pra dziadek, Wojciech właśnie tam znalazł pracę. Mój dziadek (a jego wnuk), Stanisław gospodarzył na CZTERECH MORGACH. W Kieleckim to by była rodzinna katastrofa - głód z nędzą i szczaw na przednówku. Ale on i jego rodzina żyli dostanio, a jego "pola" były czymś na kształt "działki pracowniczej". Bo on był zawiadowcą stacji i swoje gospodarstwo traktował jako miejsce do zrelaksowania się po pracy. Ba! Na zdjęciach on i jego żona (a moja babcia) wyglądają na mieszczańską klasę średnią. Nota bene, a propos tego, co powiedziałeś: Na zdjęciu ślubnym babcia wygląda jak "gopsodarska córka" (pasiak, haftowany gorset, wysokie, sznurowane buty, korale z bursztynów) dziadek jak "dziedzic" (bryczesy, oficerki, dobrze skrojona marynarka, biała koszula). Na następnym zaś babcia wygląda jak "mieszczka". Podobnie dziadek. Nawet ich dzieci są ubrane "po miastowemu". Mój ojciec jak typowy uczeń gimnazjum, a jego siostra, ciocia Marysia (zabita (najpewniej przypadkowo) przez jakiegoś Niemca w 1939 r.) zaś wygląda jak laleczka - długie i niesforne blond włosy upięte wstążką, plisowana sukieneczka, bluzeczka, pończoszki i buciki.
Obecnie również nawet do własnego ogródka chociażby z kwiatami nie idzie się pracować w garsonce i szpilkach, ale w rzeczach wygodnych, starych, nadających się do ubrudzenia i przypadkowego podarcia. A puenta bardzo trafna. Pozdrawiam autora i słuchaczy.
W XIX wieku, nie mówiąc już o czasach wcześniejszych, ludzie nie posiadali dzisiejszch technologii wytwarzania ubrań. Ubrania nawet prymitywne były wielokrotnie droższe niż dzisiaj , więc do użytku domowego wykorzystywano najgorsze i wiele razy naprawiane ubrania. Szlachta nawet zamożna też do prac codziennych używała gorszych ubrań.
A jaka jest różnica między pańszczyzną a dzisiejszym systemem podatkowym? Chłop musiał odrobić za darmo jakąś określoną liczbę dni w roku. Dzisiaj płaci się podatki . W Polsce w ostatnich latach zaczynamy w roku podatkowym pracować na siebie statystycznie w czerwcu. Tak więc prawie pół roku pracujemy za darmo. Tak więc prawi
@@macsol1797 Jest różnica między pań a płaceniem podatków. Chociaż by to że nie jesteś niczyją własnością i możesz podróżować i masz wole co chcesz w życiu robić. W tych podatkach płacisz również za drogi którymi sie poruszasz płacisz na wojsko które ma chronić granic (mam na myśli sprzęt i organizację i zawodowych) płacisz za policje która chroni żeby Ci żony nikt nie zg. i dzieci nie sprzed itd. Zależy jak na to patrzeć. W każdym razie my Polacy mieliśmy juz okres że nie płaciliśmy żadnych podatków i skończyło się potopem i do dziś ponosimy tego konekwecje. NIe chcesz płacić podatków to będziesz płacić na obce mocarstwo. Pozdr i Wszystkiego dobrego.
@@user_grzegorz8627 Zgoda, dokładnie to samo robili chłopi. Budowali i naprawiali drogi mosty i inną ówczesną infrastrukturę. Pracowali też na Pana który miał obowiązek świadczyć na rzecz obrony państwa swoją służbą i podatkami. Co do podległości wobec pana to inna rzecz. Na pewno nie było dobrze, ale ja nie otym pisałem. Pozdrawiam.
Pod kątem psychologicznym ludzie z tamtej epoki niewiele różnili się od ludzi współczesnych. Czy aby 3:16 nie mamy analogii do współczesnych czasów? Gdzie potomkowie chłopów i chłopek, czyli współcześni chłopi i chłopki, ale tylko obleczeni w hilfigery i z ajfonami, eksponują się w social mediach i zapominają dodawać, że to tylko wycinek rzeczywistości, a nie całość ich samych? 😊 Czy współcześni ludzie znowu nie kierują się wyobrażeniami „jakbym chciał żeby było/żebym wyglądał” a zupełnie pomijają stan faktyczny i realny? Syndrom wyparcia? Podświadoma selekcja niepokojących informacji docierających do odbiorcy? Co do codziennego wyglądu chłopa najbardziej zbliżonym do rzeczywistości był: Obraz „Bociany” Chełmońskiego z 1900 r Lub wygląd Kargula w filmie „Kochaj albo rzuć” w scenie jak robią sobie wszyscy wspólne zdjęcie dla Jaśka z Ameryki. Z tym, że to i tak wyidealizowany wizerunek, bo „czysty” i obraz malowany, oraz na taśmie filmowej nie oddaje zapachu oraz nie pokazuje mikro współtowarzyszy w podróży życiowej, czyli pluskiew, wszy, owsików i innych.
Oczywiście że tak! Za 200 lat jakiś ówczesny K.Janicki będzie odważnie łamał stereotypy mówiąc, że w XXI wieku ludzie wcale nie wyglądali tak, jak to pokazują nakręcone reklamy. Sorry, ale dla mnie od zawsze było oczywistością, że owe "stroje ludowe" są strojami odświętnymi chłopów bogatych. A faktyczni chłopi chodzili w szarych szmacianych giezłach. Nie wiem, kto w ogóle się mógłby nabierać na ta cepeliadę. Ale z drugiej strony po komentarzach widzę sporo "olśnionych" przez te dość oczywiste uwagi.
Nie i jeśli kogoś stać na przysłowiowego Iphone'a, Hilfingera to jest człowiekiem awansu społecznego, a licząc do tego jak żył chłop w XVII wieku - to całkiem znacznego.🙂
@ trzeba umieć czytać pomiędzy wierszami i traktować myśl jako całość, a nie wybiórczo skupiać się na pojedynczych słowach i z tego tworzyć kontrargumenty. Ajfony i hilfigery to mocne uproszczenie, gdzie zawiera się w tym jakikolwiek telefon czy ubiór. Do tego jak ktoś posiada jakikolwiek telefon i ma ładniejsze ubranie niż przeciętny chłop z tamtego okresu, to wcale nie oznacza, że nie ma w danym człowieku wiele z takiego zwykłego chłopa. A jest i to wiele. To są rzeczy nieuświadomione, oraz wyparte, które powracają w momentach mówienia o tego typu rzeczach i wspominaniu o przeszłości oraz pochodzeniu. W każdym człowieku jest wiele archetypów, oraz innych wzorców które tkwią w podświadomości czy to z własnego dzieciństwa gdzie rodzice przekazywali własne wzorce które dostawali we własnych domach, oraz w genach, gdzie dział Genetyki- epigenetyka dokładnie opisuje mechanizmy dziedziczenia zachowań. Ajfony i hilfigery czytaj telefony i ładniejsze ubrania może wyznaczają status materialny, ale w żadnym stopniu nie wyznaczają statusu mentalnego. Dopóki ludzie będą żyć obiegowymi opiniami, będą wierzyć na słowo, nie będą pracować nad sobą i własnymi emocjami, to będą takim chłopem pańszczyźnianym XXI wieku, na którego garbie jeździ pan, tylko w innej, bardziej cywilizowanej formie.
@@ropppson Przecież Polacy w swoim mniemaniu to potomkowie szlachciców i niewielu przyznaje się do chłopskich korzeni, a archetypy nie dotyczą wcale prawdy historycznej, a są jakaś formą własnych wyobrażeń, czy zbiorowej świadomości.
Dwa tygodnie ten film był u mnie otwarty w tabsie, parę godzin temu przeczytałem o lnie i modzie na niego w międzywojniu i mam wrażenie, że wiem do kąd ten filmik zmierza :p
To mi przypomina mój wielji szok kiedy jako kilkulatek zobaczyłem pierwszy raz górali w Gorcach pasących owce w... łachach zamiast w tych portkach z parzenicami. Ale kto normalny pasałby owce w stroju niedzielnym, w którym chodzi się do kościoła? Ciekawe byłoby poszukać starych zdjęć z tej samej okolicy z pola i z kościoła. Przypuszczam, że im dawniejsze czasy, tym łatwiej znaleźć te z kościoła a tych z pola ani śladu.
wczesne zdjęcia były jednak zawsze pozowane, wymagały by "modele" stali nieruchomo na zawołanie. Więc istnieją np. zdjęcia grup chłopów przed dworem, dziekujacych panu ;). Mało w tym autentyzmu.
Mam zajęcie ślubne moich dziadków z końca lat XX-tych. Dziadek w garniturze, babcia w modnej wówczas fryzurze i sukience. 60 lat później pomagałem babci w polu przy żniwach: babcia w chuście, ja w dziurawych portkach z zakurzoną i zmierzwioną fryzurą i bez skarpet, wóz z koniem Kubą w akcji... Gdyby nam ktoś zrobił focię, to by ona świetnie pasowała do jako ilustracja do tego filmu🤣 Który chłopski strój jest tym prawdziwym, to bardzo dyskusyjna sprawa.
@@crocusscepusiensis3872 Gdyby ten "historyk" mial przedstawic wyglad wspolczesnego Polaka, wzialby sobie za wzor wyglad bezdomnego cierpiacego na chorobe alkoholowa, ktory od wielu miesiecy sie nie myl i nie zmienial ubran. Wystarczy poczytac jego "produkcje"- tytul takiego artykulu brzmialby "Tak wygladaja wspolczesni Polacy"
@@antosiamagd5158Ja sobie Pana Historyka bardzo cenię, bo przedstawia pewien mocno zaniedbany w szkolnej wersji historii aspekt naszych dziejów. Co nie przeszkadza mi, rasowo czystemu chłopu, czuć się kulturowym potomkiem szlachty. Dla przykładu, powinniśmy uznać taki np. pałac w Łańcucie za pałac chłopski skoro pracą chłopów został zbudowany i należy dziś do naszej Rzeczypospolitej Chłopskiej🤣🤣🤣
@@OLIWIA647 Owszem, jest. Wystarczy dowiedzieć się, kim jest autor. Istnieje coś takiego, jak rzetelność naukowa. Ponadto wyniki moich badań pokrywają się z tą wiedzą, czerpaną z konkretnych źródeł, a nie tylko z opowieści dziadków.
Panie Kamilu, kolejny bardzo ciekawy mikrowykład na temat rzeczywistości. Ponad każdy z partykularnych tematów jest temat generalny: rzeczywistość a urojenia na jej temat. Historia - jak Pan pokazuje - bardzo silnie różni się od tego co się nam tak powszechnie w skali społecznej, zdaje. Fundamentalne pomyłki i po prostu głęboko fałszywe wyobrażenia nie dotyczą jednak tego co było kiedyś, ale i tego co jest współcześnie, co dzieje się dziś. Mając urojenia co do przeszłości, tym łatwiej kontynuować te urojenia co do teraźniejszości. Niezwykle silnym motywem wypierania rzeczywistości jest wstyd. Chłop, niewolnik pańszczyźniany, doświadczając pyszności stroju i zachowania jego właściciela, nie mógł nie czuć się realnie chamem w swoim nędznym ubiorze, ledwo zasłaniającym - jak Pan wspomniał historyczną chłopską wypowiedź - części wstydliwe. W rzeczy samej, należałoby raczej znaleźć zupełnie rożne słowa na określenie stroju, ponieważ tak bardzo się różniło t co nosił dziedzic od tego co miał na sobie - nie "nosił" - chłop. Już w samym słowie kryje się błąd rozróżnienia. W sprawie kolorów ubioru: barwniki. barwnik do tkanin to było zwykle coś drogiego, nawet bardzo drogiego, trwały barwnik jest zwykle pochodzenia mineralnego. By uzyskać taki barwnik potrzebny jest cały przemysł, dawniej może w postaci solidnych manufaktur i solidnej wiedzy o tym gdzie i jak pozyskać minerały, jak je przetworzyć i zamienić w finalną formę, wreszcie jak realizować dystrybucję, czyli handel. Barwniki z pewnością były trudno osiągalne dla chłopa, niezależnie od ich ceny. Barwne nici - musiały być rzeczą rzadką, dostępną tylko zamożnym, ale też takim którzy uważali, że w ogóle warto zapłacić za coś takiego. A to już kultura i wyższe potrzeby, co w chłopskim środowisku życia mogło być bardzo słabo obecne. Różnica rzeczywistości życia pana i chama. Barwniki roślinne mają ograniczoną paletę kolorów, łatwo płowieją, nie mają utrwalacza a i one pozyskiwane są ze specyficznych roślin, a nie takich jakie chłop mógł znaleźć tam gdzie żył.
Czołem. Właśnie rozpocząłem czytać Pana książkę "W chlopskiej chacie". Jest ciekawa i napisana przystępnym językiem. Moge dorzucic jeszcze ze dwie ciekawostki do rozdziału o budowie chaty. Drewno na dom często było wycinane w zimę po nocy. Ponoć drewno było wówczas lepsze. (kwestia soków które zima nie krazyly po pniach). I owe kamienie ukladane po rogach chat jako swoiste fundamenty były po prostu nazywane kamieniami węgielnymi. Od węgła czyli rogu.
właściwie powinienem był wspomnieć o tym, że nazwa kamieni węgielnych wzięła się wlascie stąd :) jeśli kiedyś będzie drugie wydanie to dopiszę, dziękuję za sugestię:)
Zaczęłam ostatnio czytać "Życie w chłopskiej chacie" - po pierwsze fajnie, że kartki nie są śnieżnobiałe, a mają miły dla oka kolor 😉 W dodatku jak czytam to w głowie mam pana głos. No i już sporo ciekawostek. A w temacie drzwi - u mnie na wsi w lato zawsze drzwi są otwarte na oścież od rana do zmierzchu, nie wyobrażam sobie inaczej 😁
To tak jak z góralami, którzy jak tylko odkryli, że na turystyce można zarobić więcej niż na wypasaniu owiec to sami sobie wymyślili prawie całą estetykę i kulturę. Nie tylko oni zresztą, bo wszędzie na świecie tak było, nawet na Hawajach :)
Odnosząc się do niektórych komentarzy, czym innym jest jednak pokazywanie wycinka swojej, prywatnej rzeczywistości na fb, czy insta, a czym innym kreowanie i to celowe, wyidealizowanych fragmentów określonej rzeczywistości na idyllę, w dodatku po to, by tych zafałszowany treści uczyły się szerokie masy ludzi... Przeczytałam ostatnio zarówno "Pańszczyznę", wcześniej "chłopki", sporo nasłuchałam się również od mojej 90 letniej babci na temat życia we wsi na początku XX wieku. Biorąc to wszystko pod uwagę, te rumiane, krągłe postaci z rycin, które było widać na filmiku wyglądają jak makabryczny żart... Poza tym, oczywiście jak zawsze, świetny film. 💪
Panie Kamilu, bardzo dziękuję za kolejny ciekawy odcinek, który przekonuje do zakupu nowej książki. Chciałabym zapytać, czy jest szansa na to, żeby udostępniane przez Pana filmiki miały angielskie napisy. Sądzę, że łatwiej i szybciej o takie rozwiązanie niż o tłumaczenie książek na obce języki. Moje pytanie to właściwie pytanie zadawane przez moich cudzoziemskich studentów, którym często przytaczam przykłady opisane przez Pana, a oni bardzo chcieliby sami móc do nich sięgnąć. Opanowanie języka polskiego na takim poziomie, aby mogli zrozumieć treści w filmikach lub książkach, to zadanie czasochłonne - oni chcieliby już. Pozdrawiam serdecznie i życzę wszystkiego dobrego w 2025 roku!
myślę o tym od jakiegoś czasu, ale ze względu na działanie algorytmów YT musiałbym już wtedy robić napisy angielskie do każdego odcinka. Na razie zasoby czasu nie pozwalają na to, ale na pewno rzecz jest na mojej liście rzeczy, które warto byłoby ogarnąć :)
Mieszkam w Szwajcarii,Egerrsiet obok Sankt Gallen.U nas od wczesnej wiosny do poźnego lata , dorośli i dzieci chodzą boso z wyboru. Moja córka swoje dzieci puszcza do przedszkola również boso.Taka tu moda panuje. Ludzie idą do kościoła w niedzielę boso a przed wejściem do kościoła wkładają buty. Po mszy ksiądz stoi przed kościołem podaje wszystkim rękę i dziękuję za przybycie często też oferuje nam poczęstunek gorące wino jak jest zimno a latem kiełbaski jakieś zupy wszyscy jedzą śmieją się i rozmawiają razem.Ale nie wszędzie w Szwajcarii tak jest.
Ciekawy filmik! Jako antropolog zgadzam się z Panem. Większość ludzi słysząc ;;chłopi'', stroje chłopskie'', ma przed oczami stroje zespołów takie jak Mazowsze cze Śląsk. A takie piękne stroje były tylko od święta. I to też głownie u tych zamożniejszych chłopów.
Jest w domu zdjęcie mojego dziadka z braćmi, wykonane tuż po 2WŚ, ciemne spodnie przewiazane w pasie sznurkiem i biała koszula. Dziadek opowiadał, że buty nosił tylko zimą tz jak robiło się chłodniej, do wiosny.
Juz dawno z taką ciekawością nie słuchałem o historii, nie mówiąc o historii Polski. Filmiki pomimo że krótkie w formie (co jest bardzo wygodne), są bogate w treści, i można je oglądać, albo słuchać, w wolnych chwilach.
Na myśl przyszła mi między innymi góralska gunia, która ma bardzo archaiczny krój, posiadająca cechy ubioru niemalże prehistorycznego. Zwłaszcza w wersji Górali Śląskich ta archaiczność jest widoczna. "Kultura Ludowa Słowian" Kazimierza Moszyńskiego to must have swoją drogą. Pozdrawiam!
Prawda , , Wiele z tego pamietam jeszcze z lat 1970,, cale lato jako dziecko chodzilem wszedzie boso Na boso tez lubieli chodzic wujowie majacy juz wtedy rodziny ,, szkiel i smieci wtedy nie bylo xd , Wiele ubran bylo szytych i potem latanych szczegolnie dla dziec Dziadek rocznik 1924 zawsze chodzil w jednym ulubionym szarym roboczym stroju w ktorego kieszeniach mial same ,,skarby,,Natomiast prababcia rocznik 1900 juz w wieku 70 lat byla mocno przygarbiona Jeszecz miala slubne zdjecie w tradycyjnych ludowych ,,Jakach,,
Czytałem opracowanie na temat polskiego naukowca urodzonego na przełomie XIX/XX wieku. Było napisane, że na zajęcia na uczelnię chodził w stroju wojskowym, który miał z czasów swojej służby wojskowej, bo to było jego jedyne ładniejsze ubranie, które posiadał.
Ciekawy materiał. Może spojrzałby pan na produkcje polskiej kinomatografii i jak one ukazują chłopów w Polsce? Ciekaw jestem jak blisko rzeczywistości ukazała chłopstwo ostatnia ekranizacja „Chłopów” właśnie.
Z racji niedożywienia byli też opóźnieni umysłowo w stosunku do szlachty i do narodów, gdzie nie było czterech wieków niewolnictwa. Nie chcę być złośliwy, ale to widać nawet dzisiaj.
Tak wyglądali odświętnie ,ci których było na to stać ,biedni też na niedzielę ubierali się jak mogli najładniej-to jest po prostu norma u ludzi.Lustrem była rodzina.
na pewno takie w przyszłości będą :) ostatnio napisałem książkę o chlopach, więc teraz takich tematów jest więcej. Ale ja ogółem nie lubię być monotematyczny :)
Mam zdjęćie babci mojego dziadka z samego początku dwudziestego stulecia, dość dobrze była ubrana i chociaż już dość stara, to pięknie na swój wiek wyglądala z gladziutką tearzą i wyprostowaną dylwetką ,jednak była szlachcianką wydaną za bogatego chlopa.
Kiedyś udało mi sie porozmawiać z panią, która zajmowała się polewaniem lnu w celu wybielenia przed wojną (zajecie młodej dziewczyny) - była zbulwesowana moją sugestią, że tkanina była szaro-bura - musiała być bieluśka. Poza tym z własnego doświadczenia z praniu 100%lnu z błota - pare godzin na słońcu i jest znów biały. Moja babcia zapamietała za to jak przed wojną jej babcia czyściła i kąpała swoje owce, żeby wełna była czysta i dobrej jakości. Czasem nam sie wydaje, że ludzie musieli być brudni i śmierdzący, bo teraz mamy pralki a co się dzieje w lato w komunikacji miejskiej... Ale to tylko my patrzymy ze swojej perspektywy - na dowód są ruchy rekonstrukcyjne, gdzie można sie zapoznać jak to mogło działać.
Ciekawa refleksja. Oczywiście nie doceniamy że ludzie w przeszłości jednak przywiązywali wagę do schludności, nawet jeśli w inny sposób niż my. Ale z drugiej strony należy pamiętać jak *wielkie* były ograniczenia praktyczne. Pełne pranie odzieży rzadko odbywało się częściej niż raz na kwartał, tylko zamożni chłopi mogli sobie pozwolić na nie raz w miesięcu. A w międzyczasie chodzono na ogół cały czas w jednym stroju...
Moja babcia ur1911 mowila mi ze przed wojna Zydowscy handlarze sprzedawali uzywane ciuchy I wyposazenie domowe na targach wiejskich . Po ciuchy leprzej jakosci trzeba bylo jechac na targ do Lomzy ale tu just trzeba bylo miec gotowke. Na targach wiejskich handel wymienny byl Norma az do lat 60. Dziadek ur1907 wiele razy wspominal " dobre,mocne spodnie,koszule i kurtki" po wojskach ktore przetaczaly sie po Lomzynskiem 1914-20. Te uzywano na codzien i do pracy i zydowscy krawcy naprzwiali je .Identycznie bylo po drugiej wojnie ale tu unikano chodzenia publicznie w wojskowych ciuchach bo MO czepialo sie.
@@waldemar1973 To jest zresztą powszechna przypadłość w różnych epokach - ci naprawdę najbiedniejsi bardzo rzadko emigrują, bo nie stać ich na podróż i przeżycie pierwszych kilku miesięcy w nowym kraju, zanim dorobią się czegokolwiek. Tak było nawet za Gierka, kiedy poluzowano możliwości wyjazdu poza kraje RWPG.
A co z tzw. strojami ludowymi? to też fikcja? Styl zakopiański został wymyślony przez Witkiewicza, czy podobnie było w innych regionach? Fantastyczny kanał!!!!! Dziękuję.
Nie wiem jak nosił się mój prapradziad,ale już pradziad na codzień nosił odzież lnianą utkaną i uszytą przez moją prababcię,natomiast do kościoła miał galowy strój.Miał na lato kamasze,a zimą buty z cholewami.we własnej zagrodzie chodził w łapciach szytych własnoręcznie.Babcia opowiadała z wielką miłością oswoim ojcu.O matce mniej mówiła,więc nie wiem co nosiła prababcia.Pamiętam że okradzono ją z korzucha po prabapci.Wiem też że buty były bardzo cenne ilatem do kościoła nosiło się buty i dopiero w niedalekiej odległości od kościoła zakładalo się je po umyciu stóp.Trudno sobie to dziś wyobrazić,ale to było naprawdę inne życie.Wiem jeszcze że prapradziad był człowiekiem niskim ikrempym a pradziad był smukły i wysoki ponadprzeciętnie.Wielka szkoda,że nie wiem nic o pochodzeniu pradziadka.
Bardzo podoba mi się sposób w jaki odczarowuje Pan wyobrażenie o sielankowym i pachnącym świeżym siankiem zyciu na dawnej wsi. Jeszcze nie tak bardzo dawno chłop żeby coś mieć musial to sobie od podstaw wytworzyć. Bo pieniędzy na kupienie gotowego produktu to raczej nie miał. No chyba że ktoś z wiejskiej " elity" - kowal, młynarz albo cieśla.
Panie Kamilu szanowny odbiegając trochę od tematu,czy mógłby pan naświetlić temat utraty szkachectwa,okoliczności w jakich tracono szlachectwo oraz konsekwencji jego utraty?
No ale te stroje w muzeach skądś się wzięły, więc jednak jakiś procent zamożniejszych chłopów je nosił. Kiedy jako dziecko jeździłem w latach 70 czy 80 na wieś to widziałem, że odzież do roboty była raczej znoszona i brudna ale w niedzielę czy po pracy noszono raczej czystą. Obecnie na YT można oglądać serię filmów z Wytwórni Filmów Oświatowych i w jednym z filmów na ujęciach z wsi polskiej z początku lat 60 porównano dwa gospodarstwa wiejskie gdzie na jednym gospodarz i całe obejście wyglądało jak z lat 60 ale XIX w. Jedno wielkie dziadostwo i nędza, drugie już było znacznie bardziej cywilizowane, więc generalizacja w jedną czy drugą stronę pewnie też się nie sprawdza.
Ogólnie chłop =gospodarz, czyli ten który dziedziczy ziemię obciążona pańszczyzna, teoretycznie nie może jej opuścić ale w rzeczywistości może to zrobić z łatwością tylko nie chce - bo żyje nieraz lepiej niż ubogi szlachcic. Reszta wsi (... i rodziny) to parobcy. Panny też dzieliły się na te z wianem (posażne) i te bez (nie licząc wianka i warkocza ;) ). Chlopstwa czy mieszczaństwa nie można postrzegać jako "stanów" bo to była zwykła fikcja i nie można postrzegać gospodarza inaczej niż jako kolaborujacego ze szlachcicem przeciw tym którzy mieli tylko kawałek dachu nad głową lub tylko narzędzia.
Czy do spoglądania (choćby przypadkowego) w swoje odbicie np. w wodzie, też podchodzono z taką dozą „ostrożności”, jak w przypadku luster? PS. Piękny opał, aż szkoda palić 😉
raczej nie, choć z odbiciami ogółem wiązało się zawsze pełno przesądów. Ale lustro to jednak było dla chłopa coś obcego, podejrzanego. Kolejna niebezpieczna i dziwna fanaberia, wymagająca rezerwy. a co do opału - ma tyle tłuszczu że na pewno by dobrze posłużył za podpałkę. Ale jednak bardziej się przydaje jako termofor ;)
Takie są /uroki/ gospodarki zasadniczo chcąc nie chcąc nie [uznającej] wymiany pieniężnej towarów oraz usług... Pozdrawiam serdecznie. Gwinea Bissau globtroter GUGL
Mój tata nie miał swoich butów (przed II Wojną Światową). W niedzielę, aby pójść do kościoła, czekał na powrót swojego ojca. Oszczędzał buty, 6 kilometrów szedł po miedzach boso. Buty (za duże) zakładał tuż przed wejściem "między ludzi" i wejściem do kościoła.
Mój tata (rocznik '50) też opowiadał podobne historie, tylko już nie wiem, czy o swoim dzieciństwie, czy o swoim ojcu 🫢
Mój dziadek podobnie
Tata na wesele buty pożyczył, mama była z bogatego dom gdzie było wielu parobków a mimo to do kościoła chodziła boso a dopiero tuż przed buty wkładała. Tak musiał robić prawie każdy z powodu braku utwardzonych drug i gigantycznego błota.
Tak u nas też identyczna historia 😢
Potwierdzam moja mama rocznik 56 mówiła tak samo że na pole chodziło się boso po rżysku (szok). Dodam że w takiej np. Anglii gdzie mieszkałem parę lat nie było w cale aż tak lepiej przed wojną. Myślę że to nie trudne czasy ale era poddaństwa panom była tego skutkiem. Pany chodzili po pałacach a ludność jak bydło po oborze.
Rodzice mojej babci wyjechali przed wojną spod Biłgoraja na roboty na Łotwę. Babcia urodzona tam w czasie wojny wspomina, że na Łotwie było skromnie ale na folwarku mieli drewniane podłogi, bieżącą wodę a nawet dojście do prądu. W latach 50-tych, w końcu udało im się wrócić pod Biłograj (wieś Sól) i wspomina, że przyjazd tam to był dla niej szok cywilizacyjny: na całą wieś przypadały dwie studnie, z których czerpano wodę (pranie robiono w rzece), ludzie mieszkali w drewnianych chatach pokrytych słomą, zamiast podłóg klepisko, niektórzy spali ze zwierzętami za drewnianym parawanem i nie mieli nawet sławojki (robili "swoje" za domem"). Chłopi orali pole krowami i żyli niemal jak w średniowieczu. Trzy pary bielizny, ubranie - do roboty i do kościoła na osobę. Za to na całą rodzinę - para butów (tanio kupiona "po biłgorajskich żydach") dwie pary trzewików i dwie pary sandałków - jedna na sznurku. Praktycznie tylko młodzi ludzie mieli skończoną pełną szkołę podstawową i jakąś potrzebę zmiany, dlatego zdecydowana większość zaczęła nowe życie w miastach, z dala od zacofanej i przeludnionej wsi. Również rodzina babci po roku pobytu tam wymigrowała na ziemie odzyskane ale wciąż jestem zdumiony, że od "średniowiecza" dzielą nas zaledwie 2-3 pokolenia. Dziś Śól jest urokliwym i całkiem zamożnym przedmieściem Biłgoraja, aż trudno uwierzyć opowieściom babci ale ja jej wierzę, bo podobne relacje daje się usłyszeć z tysięcy powojennych wsi
Dziękuję za ten fascynujący wycinek rodzinnej historii!
@@WielkaHistoria Moja mama (74 lata) urodzona w małej wsi pod Garwolinem opowiadała, że prać chodziło się "do parowu", bo wody w studni starczało tylko na potrzeby typu gotowanie i mycie (duże zwierzęta gospodarskie też pojono w naturalnych zbiornikach wodnych). Sama część dzieciństwa spędziłam na wsi niedaleko Warszawy, nie było bieżącej wody, więc wodę do prania (mieliśmy pralkę Frania) i mycia trzeba było najpierw wyciągnąć z głębokiej studni, a potem grzać na piecu opalanym węglem i drewnem.
Znajoma ze studiów jeszcze na początku XXI wieku nie miała ciepłej wody w domu na wsi w Wielkopolsce. Skrajny przypadek, ale bywały i takie. Człek szybko przywyka do dobrego i zapomina jak to dawniej bywało...
Mam 55 lat, z dzieciństwa dokładnie pamietam wizyty u babci (lubelskie), ona po wodę pitną chodziła z wiadrami zaczepionymi na łańcuchach po obu stronach wyślizganej/wyrobionej belki, którą kładło się na karku! Z krowami chodziło się pod wieczór do pobliskiego wodopoju, a do łazienki za stodole😢
to była norma.
A byli też biedniejsi sąsiedzi, u których w domach było klepisko i dach pokryty strzechą. Koniec lat 70-tych! Potem już nie miałam okazji tam bywać, nie wiem od kiedy mają kanalizację? Ale wiem dokładnie, bo nagrałam (!) zwierzenie mieszkanki tej wsi, że spuszcza nieczystości do rzeczki zamiast płacić za wywóz, bo za podłączenie do kanalizacji trzeba było zapłacić, więc tego nie zrobiła. Jest 2025 rok w środku Europy, czy aby na pewno nie średniowiecze?
Moja matka Slazaczka mowi, ze jej przyszly maz dlugo przed slubem nie chcial poznac ja z rodzicami z podtarnowskiej wsi. W koncu tam pojechali (poczatek lat 70 tych). Przezyla szok cywilizacyjny. Klepisko w domu, slawojka, ktorej nikt nie uzywal (dla miastowych) wszyscy sr..li za stodola a u sasiadow nagie dzieci sie bawily w blocie ze swiniami. Byla w zupelnym szoku. Potem, co ja nawet pamietam - lata 80 te, z kazda wizyta na tej wsi (juz podloga byla drewniana) wozilismy wedliny i inne jedzenie -tak!!! z slaskiego miasteczka na wies. W zamian za co dostawalismy jakies jaja i stara kure (na co moja slaska babcia sklinala mowiac ze to nie do jedzenia.
Polskie chłopstwo przez ostatnich 100 lat przeszło od etapu strasznej biedy do tego co mają dziś. A dziś żyją znacznie lepiej niż szlachta i panujący onegdaj. I bardzo dobrze. Źle, bo tego nikt, absolutnie nikt nie docenia. A to przecież wypracowaliśmy my wszyscy i każdy z osobna własną pracą. A szkoda że ktoś nie ceni siebie.
Obecne czasy są jednak dużo lepsze także pod względem odzieży.Dobrej niedzieli bez wzgledu w czym sobie chodzimy słuchając tej opowieści.
Tak, ale Czyste Powietrze, Woda, Żywność były przyjazne dla środowiska, ale teraz?😮
@Marek-z9n2i Mieszkam w mniejszej miejscowości gdzie jest dużo zieleni i cieszę się że tak jest.Przy tym wokół cała masa przyjaznych dobrych ludzi.
Zgoda. Mamy się w co ubrać, ale nasi przodkowie mieli to szczęście, że nosili ubrania z naturalnych tkanin.
@anais.207 Obecnie kupno ubioru z naturalnych tkanin typu bawełna czy len nie jest żadną trudnością.Sama tylko takie kupuję.
@irmena173 Ale że trzy razy więcej trzeba zapłacić niż za anilane i poliestry.
Cóż - idąc tym tropem - ubrania szlachty i magnatów na obrazach też były inne niż to, w czym normalnie chodzili, ich wizerunki także były idealizowane, może nawet jeszcze bardziej (malarze musieli się wykazać) - w końcu zaś - do dzisiaj robiąc selfie patrzymy, jak wyszliśmy, i gdy się nie podoba, to od razu kasujemy - to co przekazujemy światu niewiele ma wspólnego z rzeczywistością: te piękne sesje bożonarodzeniowe we wnętrzach aranżowanych przez fotografów - za sto lat nikt nie będzie pamiętał, że dziadek z babcią mieszkali w bloku na 40 m2, bo na zdjęciach przecież pałace :) Tak więc to absolutnie uniwersalna zasada i nie ma powodu, aby nie dotyczyła dawnych chłopów.
Właśnie. Czasem spotykamy się też z problemem wizerunków imaginacyjnych - to jest problem ważny przy badaniu historii odzieży.
@@Myszkrakowska Tiaa, i tylko się zastanawiamy, po co francuskiemu pachniczowi był ten złoty młoteczek, a on się nim co chwilę stukał w głowę...
Bo pan Janicki jest pudłem rezonansowym (albo specjalnie zadaniowany), do podtrzymywania lewicowej narracji o wrednej szlachcie, która na wszelkie sposoby zamęczała biednych chłopów. Dzisiaj, jego narracja ma służyć pacyfikowaniu negatywnych nastrojów społeczeństwa, które w rzeczywistości, jest sprowadzane pod względem majętności do poziomu, podług którego, przeciętny chłop pańszczyźniany jawi się jako całkiem zamożny człowiek. Jak się Julki i Oskarki dowiedzą z filmiku, że w przeszłości większość ludzi, żyła przez setki lat w tak strasznych warunkach, to tym bardziej, będą przekonane do aktualnego "dobrobytu" w jakim żyją.
To samo jest nawet i współcześnie. Oglądając filmy, a nawet bardziej seriale codzienne wielokrotnie komentuje się: kto tak niby chodzi po domu :D Chyba, że to ja jestem jakaś dziwna i wracając po całym dniu do domu przebieram się w ciuchy domowy, kapcie, zmywam makijaż...
Kurde, i tu też cenzor wyciął mój komentarz? Ja już chyba za sam nick dostaję bana.
Bylam w malenkim muzeum lokalnym w Muszynie, gdzie pokazano dawne materialy tkane i drukowane w ,,łączkę ". Potem sposoby wytwarzania filcu. To był szok. Wiem jak szorstka i gryząca jest welna naszych owiec. Potem jeszcze pamiętam w roku 2014 bylam na jakichs targach ksiazkowych, gdzie byly też wyklady i warsztaty. Oglądałam odzież wiejską (być może odtworzoną). Te wełniane dziane pończochy do tej pory mnie prześladują. A dziewczyny w tym chodziły, bo niby w czym innym?
Skórę miały grubszą, szorstką, mniej wrażliwą, niewymuskaną balsamami, kremami czy nawet maściami w przypadku chorób skórnych, to i odczucia dyskomfortu były ograniczone.
Zawsze mnie zachwycała umiejętność mojej babki (przekazana częściowo też matce; ja już posiadłam tylko ich echo) naprawiania każdego typu uszkodzeń odzieży. A sweter, wielokrotnie przerabiany, cerowany, łatany nową włóczką, na koniec oddawany był do gręplarza, który zamieniał go na luźne włókna, które babcia w domu na kołowrotku przerabiała na włóczkę i znowu robiła sweter. Generalnie na takiej wsi ogromnie dużo zależało od własnej zaradności, pracowitości, sprawności rąk, mniej od zamożności. I po odzieży właśnie najlepiej było widać, czy masz te przymioty, czyś wart jest mariażu, czy jesteś raczej lichym wycieruchem i ponad świniopasa nie awansujesz.
Kto miał fach w ręku i pole to miał kasę a dziad był dziadek chodź rył nosem w robocie cały dzień , dziad na misję robił cały dzień było niewolnictwo a komunizm dziadom ,,przychylił trochę nieba i dziś dziad w mieście z pieskiem chadza po parku i wspiera ostatnie pokolenie 😂😂😂
@@AaaBbb-hs2di A panom bez wazeliny do zatka wlezie byle go pogłaskali
Komunizm przychylił nieba zwłaszcza tym chłopom, którzy nie byli wstanie zapłacić narzuconego kontyngentu i za to zamykali ich do więzienia, zostawiając kobietę z dziećmi bez gospodarza.@@AaaBbb-hs2di
@@AaaBbb-hs2di A to po polsku napisz, bo nie wiem o co ci chodzi!
Ja pierdziu, strzelam, że masz jakieś 20 lat i byłeś uczony pod uzyskanie matury a nie pod kątem uzyskania wiedzy.
Ponad świniopasa nie awansujesz? Naprawdę? Mój pra-pra dziadek, Wojciech w połowie XIX w. był zwykłym robolem budującym D.Ż.W.W. (Drogę Żelazną Warszawsko-Wiedeńską). Jego syn, Wawrzyniec zaś kolejarzem (zapewne konduktorem) w pociągach na trasach z Warszawy. Na pewno jeździł do Łodzi, bo jako bojowiec PPS woził w czasie Rewolucji 1905 r. z Łodzi do Warszawy "bibułę" dla "Ziutka" (J. Piłsudskiego). Jego syn zaś (mój dziadek) był zawiadowcą stacji. Dopiero mój ojciec zerwał z tą tradycją i został inżynierem mechanikiem.
W swych pamiętnikach Wincenty Witos opisuje codzienną rzeczywistość wsi galicyjskiej końca XIX wieku : panowała przerażająca nędza i głód
Lata 197x małym pyrtkiem byłem, kieleckie, pod wiejskim kościołem człowiek odwija z gazety ładne buty, i zmienia bardzo zużyte, które ma na nogach.
Do dzisiaj pamiętam
Te ładne koszmarnie uwierały w stopy. Tortury najlepiej skrócić do minimum. 😅
Ze względu na częstotliwość noszenia, do dnia dzisiejszego przetrwały jedynie ubrania na niedzielną mszę. Te codzienne były używane dopóki się nie rozleciały, to też w skansenach ich nie ma. Nawet teraz przeprowadzamy recykling na koszulkach (ciuch codzienny- piżama- szmatki/ciuch do warsztatu) a co dopiero taki chłop.
zasadniczo to sprzed XX wieku prawie nic nie przetrwało jesli chodzi o wiejskie stroje, muzea pokazują raczej dzisiejsze rekonstrukcje i wyobrażenia a nie artefakty (choć są oczywiście wyjątki)
Na końcu jeszcze na szmatki do czyszczenia i konserwowania smarem samochodu, roweru itp :))
Mimo to powinni zrekonstruować owe "szmaty" i je również pokazać; nie takie skomplikowane przedmioty są przecież rekonstruowane.
Ciekawa uwaga! Dodał bym jeszcze, że te codzienne rzeczy się wyrzucało, a odświętne zostawiało (czasami), nawet jeśli już nie były używane.
Wciąż mam w szafie moje mundurki harcerskie - choć kilkadziesiąt lat ich nie używam i dawno bym w nie się nie zmieścił...
moje koszulki przechodzą takie same etapy
Świetny żart na koniec! :D a w sumie mający nieco odwzorowania w naszych czasach w postaci ubrań firmowych ;) Pozdrawiam :)
pis i peo XD przepraszam musialem XD to oczywiste
@zaczerlany-band A co to jest XD?
Jak zawsze super nauka historii . Dziękuję .👍🍀
Lubię Pana słuchać, muszę tu częściej zaglądać :)
Ciekawy materiał, bardzo lubię słuchać.
I wyobrażam sobie....
Wspaniały kanał ,Kamilu dziękujemy za regularne dodawanie super filmow ..a ta biblioteka za Tobą rewelka,od razu widać że naukowiec
Jak zawsze ciekawie opowiedziane. Jestem właśnie w trakcie lektury Pana książki :)
Dziękuję za kolejny ciekawy odcinek. Tak zdroworozsądkowo patrząc na te stroje z muzeów trzebaby się zastanowić czy tak byli ubrani na co dzień no i tak czysciutko. Pozdrawiamy serdecznie 👋😄😁👍
Dzieki za material 👌
Mieszkam przy dawnej granicy panstwowej Gmina Zbroslawice auf Deutsch Broslawitz powiat Tarnowskie Gory.
Do dzis widac roznice w zabudowie i ukladzie pol.
Moja świętej pamięci babcia , która urodziła się jeszcze w zaborze austriackim , opowiadała jaka na wsi była straszna bieda . Nawet jak w latach 20 , XX wieku zamieszkała w mieście , w kamienicy nie było wody czy łazienek , a ubikacja była jedna na korytarzu na kilka mieszkań.
To tak jak u Kiepskich😆
@@beataward3611 Wspólne WC na korytarzu w kamienicy to jeszcze lata 70-te i 80-te XX wieku. Mieszkania były wydzielone za komuny po 1-2 pokoje z "pełnowymiarowych" mieszkań oryginalnych, należących do średnio-bogatych sfer typu urzędnicy, oficerowie czy bogaci rzemieślnicy. Łazienka - też na korytarzu, a tak to wszyscy myli się w misce. Dopiero po "transformacji" i to tej późniejszej mieszkania w kamienicach z powrotem zostały wykupione przez bogatszych ludzi i połączone ponownie w jedną funkcjonalną całość. Wysokość pomieszczeń ponad 3.5 metra oraz rozmiary pokoi i ogólna jakość konstrukcji 100-letnich kamienic dalece przewyższały prowizorki PRL-u więc ceny takich mieszkań były (i są nadal...) odpowiednio wysokie.
Jeśli była ubikacja na korytarzu, to pewnie i woda bieżąca też była - tylko zimna w dwóch rurach przechodzących właśnie przez te ubikacje - jedna do spłukiwania i jedna do umywalki.
@@jacekwidor3306 Ja mieszkałem w dość nowej pruskiej kamienicy wybudowanej na przełomie XIX i XX wieku. Była zimna woda i piece kaflowe, a podgrzewacze elektryczne czy gaz to był wynalazek już w epoce późnego Gierka.
Tak pamiętam te kamienice W moim rodzinnym miasteczku jeszcze kilka stoi choć duża częsc jest wyburzona lub jest do rozbiórki Lata 80/90 sama patologia tam przebywała Sceny dantejskie krzyki, gonili sie na golasa po kamienicy Szewc miał tam kanciape I nie wytrzymał 😂to były czasy no trzeba przyznać że było wesoło
Dziękuję bardzo za te niezwykle ciekawe opowiastki
Za późno. Już noszę taki. Kołnierz w barwach pracodawcy...
Ale to by tam było nic. Noszę też poza pracą kołnierz korporacji odzieżowej, telefon z symbolem kolejnego mojego pana lennego, a i w paru innych miejscach takie znaczniki na sobie znajdę. Ratunku więc nie ma, ale komentarz jest.
Straszne! Ale prawdziwe.
Kołnierz w barwie pracodawcy jest dowodem na skrajna nieskuteczność przypisania do ziemi. Nawet na amerykańskich plantacjach udawało się osiągać jakaś współprace w zapobieganiu zbiegostwa tylko w obrębie regionu - w sąsiednim stanie były często nowozalozone plantacje gdzie oferowano lepsze warunki (odpowiednik naszej wolnizny). Różnica między krajami wynikała głównie z tego że polskie elity były dużo mniej agresywne id amerykańskich, tureckich czy rosyjskich. Żołnierze Rzeczypospolitej nosili łuki by odróżnić się od niezdarnego ziemianstwa, które popisywało się drogimi celnymi sztucerami na polowaniach, ale nie umiało trafić ani tym bardziej dobić zwierzyny😊 ale ziemianstwu udawało się wykorzystywać na swoją korzyść konflikty w rodzinach chłopskich, dzieląc ich członków na mających prawo do migracji i nie mających - jednak na dłuższą metę duża ilość ludności nie będącej gospodarzami kończyła się masowymi zachętami do migracji - i do USA i na Syberię.
Jest na to sposób, który sam stosuję. Unikać kupowania odzieży z widocznym logo producenta. Na telefon zakładam etui. Bo po co robić za żywą reklamę i to darmową?
@@jarosawwitaszek-wysocki7927 skrajne niezrozumienie tematu... Tu nie o przypisanie chłopa chodziło, a o megalomanię. Gdy widzisz na targu 3 chłopów w barwach Kowalczyka, 2 w barwach Iksińskiego i aż 8 w barwach Nowaka - to myślisz sobie "Kurde, jaki ten Nowak musi być bogaty", a nie "Ale też Nowak kiepsko pilnuje swoich chłopów"
To samo z logiem - twój pracownik nie ma nie chcieć przejść do konkurencji, a widok pracownika w uniformie akurat twojego brandu ma być jak najpowszechniejszy i zauważalny.
@@smaragdusaurochs1942 też mam etui i też nie nosze koszulek z wyraźnym logo. Ten komentarz raczej miał być satyrą na kapitalizm, tak samo, jak końcówka w wykonaniu pana Kamila.
Wspaniały program Jestem wielkà fankà Dziekuje
Skąd piszesz, że masz czeską klawiaturę? 😀
@ Z Czech😂😆
@@beataward3611 tak myślałem haha :P
Bardzo ciekawy odcinek, pozdrowienia dla pięknego kota 🐱
Kiciusie, słodycze, niech będą w programie ❤❤❤❤❤
U Bystronia czytałem właśnie, że te tzw stroje ludowe - barwne i różniące się regionami - to XVIII-wieczne wytwory miejskich krawców, u których początkowo bogatsi chłopi zaczęli zamawiać stroje, inspirując się widokiem mieszczan przyjeżdżających powoli na wycieczki na wieś.
tak, jeśli te najbogatsze stroje istniały faktycznie, a nie tylko na obrazach, to często albo były już kupowane, albo uzupełniane miejskimi elementami, albo przynajmniej mocno wzorowane na modzie miejskiej. W mało której wsi czy rodzinie były domorosłe artystki krawiectwa, tkactwa czy hafciarstwa zdolne w całości stworzyć takie cuda. A jeszcze mniej wiejskich kobiet miałoby na to czas i potrzebne surowce...
@@WielkaHistoria niestety, w większości, mentalnie zostaliśmy tymi chłopami (widzę to sam po sobie). Brakuje nam sprawczości, dążenia do rozwoju i samorealizacji. Nie mówie, że na Zachodzie było dużo lepiej ale nas jakby szybko przetransferowano ze społeczeństwa wiejskiego (takie było całe 20-lecie jeszcze) do uprzemysłowionego, za PRL, bez jakiejkolwiejk zmiany struktur społecznych. Pan często skupia się na czasach szlacheckich, ale jak ostatnio przeczytałem dużo o pierwszej połowie XX wieku, to włos się na głowie jeży. Właściwie nie nastąpiły żadne zmiany w feudalnym podejściu do pracownika, mimo, że na Zachodzie pewne ruchy emancypacyjne i społeczne funkcjonowały od jakiegoś czasu.
@@pawekrupa6066 W PRL struktury społeczne uległy DIAMETRALNEJ zmianie, łącznie z nomenklaturą, lecz nie mentalność.
@@ninamarkiewicz9073 może próbowano je diametralnie zmienić lecz nie zawsze się to udawało. Natomiast tak, mentalnie, nawet w okresie PRL, byliśmy tacy sami, tylko wizualnie odmienni. Tak naprawdę ostatnie 20-30 lat przeżywamy spóźnioną rewolucję.
@@pawekrupa6066 Do dziś można zauważyć, że pracodawca zwraca się do swoich podwładnych na ty, a podwładni na pan. Oczywiście nie zawsze i nie wszędzie ale jest to zauważalne.
Stroje wyjściowe do kościoła a te na pole to dwa różne światy. Do dzisiaj ulica pokazuje to dokładnie,zwłaszcza gdy ci co ubierają się inaczej niż wszyscy(a przynajmniej tak myślą) wyglądają zwyczajnie i tak jak pozostali ;)
Dziękuję za informację. Podziwam pańską wiedze i elokwencją. Job well done.
Biorąc na logikę, to przecież jakość ubioru jest zależna od zamożności człowieka. To jest zależność ponadczasowa i ponadregionalna, bo wynikająca z własnych warunków życia. Choć bywają one różne, to generalnie są one zbliżone dla wielu ludzi na danym terenie. Chłopi przez wiele setek lat byli tak biedni, że na wiosnę mieli problem fizycznego przetrwania. Stąd w naszym języku określenia takie jak przednówek, czy nowalijki. Toteż mało kogo z chłopstwa było stać na ubiory przedstawiane przez Kolberga i Norblina, jeśli w ogóle było stać kogokolwiek. Praktyczna strona ubioru jest zaś taka, że każdy kto bierze się za jakąkolwiek ciężką, fizyczną i mało czystą robotę nie zakłada najlepszych swoich ubrań a jakieś stare, znoszone, nie nadające się do wyjścia między ludzi. Chyba że ma specjalne ubranie robocze, przeznaczone do takiego celu, a to przecież jest koszt, który można zaoszczędzić używając ubrań znoszonych. To przecież czysta ekonomika życia codziennego. Kwestia ubioru chłopów jest kopią kwestii wyglądu chat chłopskich w skansenach, przedstawiających mocno wyidealizowany i mało prawdziwy świat. Dopiero głębsza analiza sytuacji daje realny pogląd na sprawę.
Z opowiesci taty dopiero za "malarza z Austrii" było każdego !!! chłopa stać na buty.
Chłop = gospodarz. Reszta wsi (... i rodziny) miała kawałek dachu nad głową i narzędzia, ale nie odziedziczyła prawa do ziemi. Chlopstwa nie trzeba było przypisywać do ziemi w czasach prosperity, bo wtedy gospodarze byli bogatsi od ubogiej szlachty. Nawet wtedy gdy było ciezko6i teoretycznie ich pilnowano to mogli z łatwością odejść, ale woleli utrudniać to ubogim krewnym, w sojuszu ze szlachta, bo właśnie rękami tych krewnych, nierzadko własnych synów, odrabiali pańszczyzne, a migrować często im się nie chciało. Gdy wieś była już ludniejsza, a bogactwa zostało tyle samo co wcześniej, to zachecano ludność do migracji, planując zmniejszyć w ten sposób ilość frustrujacych się bidul. Gospodarz w każdym wypadku pełnił rolę uzbrojonego nadzorcy i strażnika zbiorów.
Wiesz, czytam te wasze komentarze i dochodzę do wniosku, że wszyscy znacie się na historii jak kury na astronomii. Przede wszystkim GENERALIZOWANIE. Jeszcze chyba nawet w średniowieczu pojawił się podział na regiony bogate (Wielkopolska, Pomorze, część Mazowsza i Małopolski i biedne. Nie porównuj proszę wielkopolskiego Bambra, czy Kurpia, Krakusa spod Krakowa lub Księżaka spod Łowicza do jakiegoś chłopka małorolnego. Bo nie wszyscy byli małorolni. Generalnie, najlepiej mieli ci z dóbr kościelnych. Wiem, bo moi przodkowie przez stulecia byli wójtami w tych dobrach (Łowickim Kluczu Dóbr Arcybiskupów Gnieźnieńskich) i pracując nad genealogią rodu zagłębiłem się w to zagadnienie. Oczywiście byli komornicy (bez ziemi), zagrodnicy (posiadający dom). Ale najbardziej reprezentatywną grupą byli kmiecie zwani z szacunkiem "pracowitymi". We wsi Maków, gdzie co kilka lat robiono inwentaryzację dóbr ci mieli swoich własnych "pańszczyźnianych" (komorników) i ta inwentaryzacja ich wymienia. Zagrodnicy zaś (poza pracą za pieniądze na cudzym) często parali się rzemiosłem. Byli wśród nich szewcy, rymarze, garncarze, wyplatacze koszów czy producenci sukna obsługujący okoliczne wsie. Obecność wytwórców świadczyła o tym, że chłopi mieli pieniądze i zamiast chodzić boso kupowali buty u miejscowego szewca. I jakoś nie znalazłem wzmianek o głodzie. Były zarazy (najgorsza po Potopie), ale wciąż napływali nowi zajmujący opustoszałe działki. To dlatego car Aleksander I dał te dobra pani Joannie Grudzińskiej jako godne wiano małżeńskie. Przejął je później car Mikołaj I i widząc jak dobrze prosperują zabawił się liberalny eksperyment uwłaszczając Księżaków w latach 30-tych XIX w. Ergo - gdzieś tam był na pewno głód i bieda, ale w Księstwie raczej nie były powszechne. Podobnie pod Krakowem czy w Wielkopolsce lub na Pomorzu!
W całej tej dyskusji brakuje mi uwzględnienia jednej kwestii: zależy kiedy i gdzie. W Księstwie Łowickim ubierali przed uwłaszczeniem lniane szmaty, podobne jak pod Warszawą. Jak rozparcelowano folwarki i każdy gospodarz podwoił swój kapitał to pojawiła się moda na to, co dziś nazywamy księżackim strojem ludowym. Dzisiaj te same, odziedziczone stroje, które nosiło się na co dzień, my nosimy na odpustach, dlatego też tak bronię naszego księżackiego ubioru, bo razi mnie sugestia, że strój tradycyjny nie jest prawdziwy.
Tak samo nie wypowiem się wnętrzach chałupy w innych regionach, ale z opisów Anieli Chmielińskiej wynika, że przeciętne domostwo księżackie było dla miastowych dość imponujące, a przynajmniej nie przypominało nędzy, o jakiej mówi Janicki opisując ogół polskiej wsi biorąc pod uwagę każdy region etnograficzny i okres historyczny. Uważam, że wystawy etnograficzne, które wielu uważa za nieautentyczne dotyczą w dużej mierze właśnie takich regionów jak Łowickie, Podhale itd. które długo zachowały swoją tożsamość i unikalną kulturę. Wieś np. podwarszawska szybko zagubiła tradycje ludowe, bo tradycja ludowa pod warszawą była taka że panowała tam bieda z nędzą i wygodniej było kupić palto i kaszkiecik w mieście niż robić swój len i sukno.
Oczywiście nie mówię, że każdy Księżak był wiecznie odziany jak szlachcic i w drugą stronę, że każdy Mazur podwarszawski był nędzarzem, ale myślę, że to dłuższe zachowanie tradycji na Księstwie wynika właśnie z zamożności i opłacalności utrzymania tradycyjnej kultury materialnej. Myślę, że to też nie tak, że chłop spod Warszawy po uwłaszczeniu chodził wiecznie obdarty, ale odsetek obdartych i sytuacji w życiu, kiedy chodziło się w byle czym był większy właśnie tam, gdzie w XX w. już nie było tradycyjnej kultury materialnej.
Bezpiecznie można stwierdzić, że realia księżackie dobrze pokazuje film "Chłopi" z 73 roku, kostiumy były ponoć dobierane przez mieszkańców Pszczonowa w gminie Maków, którzy przed wojną ubierali się na co dzień w strój tradycyjny i oni całkiem trafnie podsumowali całą tę debatę: Borynę (najbogatszego gospodarza na wsi) ubrali w coś, co wygląda 1:1 jak współcześnie wytworzony strój łowicki, a Kubę (parobka) w brudne łachy, które strój łowicki przypominają tylko krojem.
@@stivelypsis4200 Wiesz, Księstwo Łowickie było bogate już w XVIII w. To była własność Arcybiskupów Gnieźnieńskich, a ci już od pierwszej połowy XVIII w. postawili na gospodarkę czynszową, a nie folwarczną. Pojawiła się całkiem spora grupa "okupników", którzy zamiast odrabiać pańszczyznę płacili czynsz zwany "okupem". Najważniejsze jednak było to, co stało się w pierwszej połowie XIX w. Po pierwsze, car Mikołaj I uwłaszczył chłopów w Księstwie już w latach 30-tych XIX w. No i powstała w 1845. D.Ż.W.W. (Droga Żelazna Warszawsko Wiedeńska), która otworzyła przed Księstwem możliwość zbytu produktów rolnych z jednej strony do Warszawy, z drugiej do Ładzi. A od 1848 do Sosnowca i błyskawicznie rozwijającego się Zagłębia. Drugim dobrodziejstwem była praca. Cała masa chłopów znalazła zatrudnienie "na kolei" i dzięki temu w mniejszym stopniu groziło polom rozdrobnienie. Tu osobisty wtrend: Mój pra-pra dziadek, Wojciech właśnie tam znalazł pracę. Mój dziadek (a jego wnuk), Stanisław gospodarzył na CZTERECH MORGACH. W Kieleckim to by była rodzinna katastrofa - głód z nędzą i szczaw na przednówku. Ale on i jego rodzina żyli dostanio, a jego "pola" były czymś na kształt "działki pracowniczej". Bo on był zawiadowcą stacji i swoje gospodarstwo traktował jako miejsce do zrelaksowania się po pracy. Ba! Na zdjęciach on i jego żona (a moja babcia) wyglądają na mieszczańską klasę średnią. Nota bene, a propos tego, co powiedziałeś: Na zdjęciu ślubnym babcia wygląda jak "gopsodarska córka" (pasiak, haftowany gorset, wysokie, sznurowane buty, korale z bursztynów) dziadek jak "dziedzic" (bryczesy, oficerki, dobrze skrojona marynarka, biała koszula). Na następnym zaś babcia wygląda jak "mieszczka". Podobnie dziadek. Nawet ich dzieci są ubrane "po miastowemu". Mój ojciec jak typowy uczeń gimnazjum, a jego siostra, ciocia Marysia (zabita (najpewniej przypadkowo) przez jakiegoś Niemca w 1939 r.) zaś wygląda jak laleczka - długie i niesforne blond włosy upięte wstążką, plisowana sukieneczka, bluzeczka, pończoszki i buciki.
Te manekiny z butików to jest mistrzostwo 😂
No właśnie! A żaden mężczyzna nie ma zarostu.
pan to się zawsze złośliwie czepia szczegółów i pewnie dlatego tak fajnie się pana ogląda.
Obecnie również nawet do własnego ogródka chociażby z kwiatami nie idzie się pracować w garsonce i szpilkach, ale w rzeczach wygodnych, starych, nadających się do ubrudzenia i przypadkowego podarcia. A puenta bardzo trafna. Pozdrawiam autora i słuchaczy.
W XIX wieku, nie mówiąc już o czasach wcześniejszych, ludzie nie posiadali dzisiejszch technologii wytwarzania ubrań. Ubrania nawet prymitywne były wielokrotnie droższe niż dzisiaj , więc do użytku domowego wykorzystywano najgorsze i wiele razy naprawiane ubrania. Szlachta nawet zamożna też do prac codziennych używała gorszych ubrań.
Na końcu opis zwyczajów panujących w korporacjach. Dzisiejszych właścicieli pańszczy. Nic się nie zmienia od wieków.
A jaka jest różnica między pańszczyzną a dzisiejszym systemem podatkowym?
Chłop musiał odrobić za darmo jakąś określoną liczbę dni w roku.
Dzisiaj płaci się podatki . W Polsce w ostatnich latach zaczynamy w roku podatkowym pracować na siebie statystycznie w czerwcu. Tak więc prawie pół roku pracujemy za darmo.
Tak więc prawi
@@macsol1797 Ale przynajmniej nie biją.
@@macsol1797 Jest różnica między pań a płaceniem podatków. Chociaż by to że nie jesteś niczyją własnością i możesz podróżować i masz wole co chcesz w życiu robić.
W tych podatkach płacisz również za drogi którymi sie poruszasz płacisz na wojsko które ma chronić granic (mam na myśli sprzęt i organizację i zawodowych) płacisz za policje która chroni żeby Ci żony nikt nie zg. i dzieci nie sprzed itd. Zależy jak na to patrzeć.
W każdym razie my Polacy mieliśmy juz okres że nie płaciliśmy żadnych podatków i skończyło się potopem i do dziś ponosimy tego konekwecje.
NIe chcesz płacić podatków to będziesz płacić na obce mocarstwo.
Pozdr i Wszystkiego dobrego.
@@user_grzegorz8627 Zgoda, dokładnie to samo robili chłopi. Budowali i naprawiali drogi mosty i inną ówczesną infrastrukturę. Pracowali też na Pana który miał obowiązek świadczyć na rzecz obrony państwa swoją służbą i podatkami. Co do podległości wobec pana to inna rzecz. Na pewno nie było dobrze, ale ja nie otym pisałem. Pozdrawiam.
Najlepszy kanal historyczny na YT, dziękuję Panu za pańską Prace i dar przekazywania wiedzy
Nie do końca rzetelna ta wiedza np nie uwzględnia życia pod zaborami...itd
@@OLIWIA647 Chyba się mylisz.
Pod kątem psychologicznym ludzie z tamtej epoki niewiele różnili się od ludzi współczesnych.
Czy aby 3:16 nie mamy analogii do współczesnych czasów? Gdzie potomkowie chłopów i chłopek, czyli współcześni chłopi i chłopki, ale tylko obleczeni w hilfigery i z ajfonami, eksponują się w social mediach i zapominają dodawać, że to tylko wycinek rzeczywistości, a nie całość ich samych? 😊
Czy współcześni ludzie znowu nie kierują się wyobrażeniami „jakbym chciał żeby było/żebym wyglądał” a zupełnie pomijają stan faktyczny i realny?
Syndrom wyparcia? Podświadoma selekcja niepokojących informacji docierających do odbiorcy?
Co do codziennego wyglądu chłopa najbardziej zbliżonym do rzeczywistości był:
Obraz „Bociany” Chełmońskiego z 1900 r
Lub wygląd Kargula w filmie „Kochaj albo rzuć” w scenie jak robią sobie wszyscy wspólne zdjęcie dla Jaśka z Ameryki.
Z tym, że to i tak wyidealizowany wizerunek, bo „czysty” i obraz malowany, oraz na taśmie filmowej nie oddaje zapachu oraz nie pokazuje mikro współtowarzyszy w podróży życiowej, czyli pluskiew, wszy, owsików i innych.
Oczywiście że tak! Za 200 lat jakiś ówczesny K.Janicki będzie odważnie łamał stereotypy mówiąc, że w XXI wieku ludzie wcale nie wyglądali tak, jak to pokazują nakręcone reklamy.
Sorry, ale dla mnie od zawsze było oczywistością, że owe "stroje ludowe" są strojami odświętnymi chłopów bogatych. A faktyczni chłopi chodzili w szarych szmacianych giezłach. Nie wiem, kto w ogóle się mógłby nabierać na ta cepeliadę. Ale z drugiej strony po komentarzach widzę sporo "olśnionych" przez te dość oczywiste uwagi.
Nie i jeśli kogoś stać na przysłowiowego Iphone'a, Hilfingera to jest człowiekiem awansu społecznego, a licząc do tego
jak żył chłop w XVII wieku - to całkiem znacznego.🙂
@ trzeba umieć czytać pomiędzy wierszami i traktować myśl jako całość, a nie wybiórczo skupiać się na pojedynczych słowach i z tego tworzyć kontrargumenty.
Ajfony i hilfigery to mocne uproszczenie, gdzie zawiera się w tym jakikolwiek telefon czy ubiór. Do tego jak ktoś posiada jakikolwiek telefon i ma ładniejsze ubranie niż przeciętny chłop z tamtego okresu, to wcale nie oznacza, że nie ma w danym człowieku wiele z takiego zwykłego chłopa.
A jest i to wiele. To są rzeczy nieuświadomione, oraz wyparte, które powracają w momentach mówienia o tego typu rzeczach i wspominaniu o przeszłości oraz pochodzeniu. W każdym człowieku jest wiele archetypów, oraz innych wzorców które tkwią w podświadomości czy to z własnego dzieciństwa gdzie rodzice przekazywali własne wzorce które dostawali we własnych domach, oraz w genach, gdzie dział Genetyki- epigenetyka dokładnie opisuje mechanizmy dziedziczenia zachowań.
Ajfony i hilfigery czytaj telefony i ładniejsze ubrania może wyznaczają status materialny, ale w żadnym stopniu nie wyznaczają statusu mentalnego.
Dopóki ludzie będą żyć obiegowymi opiniami, będą wierzyć na słowo, nie będą pracować nad sobą i własnymi emocjami, to będą takim chłopem pańszczyźnianym XXI wieku, na którego garbie jeździ pan, tylko w innej, bardziej cywilizowanej formie.
Szlachta o wiele bardziej żyła na pokaz
@@ropppson Przecież Polacy w swoim mniemaniu to potomkowie szlachciców i niewielu przyznaje się do chłopskich
korzeni, a archetypy nie dotyczą wcale prawdy historycznej, a są jakaś formą własnych wyobrażeń, czy zbiorowej
świadomości.
Dziękuję za nowy, ciekawy odcinek.
Dwa tygodnie ten film był u mnie otwarty w tabsie, parę godzin temu przeczytałem o lnie i modzie na niego w międzywojniu i mam wrażenie, że wiem do kąd ten filmik zmierza :p
Dziękujemy
Dziękuję. Pozdrawiam serdecznie
To mi przypomina mój wielji szok kiedy jako kilkulatek zobaczyłem pierwszy raz górali w Gorcach pasących owce w... łachach zamiast w tych portkach z parzenicami. Ale kto normalny pasałby owce w stroju niedzielnym, w którym chodzi się do kościoła? Ciekawe byłoby poszukać starych zdjęć z tej samej okolicy z pola i z kościoła. Przypuszczam, że im dawniejsze czasy, tym łatwiej znaleźć te z kościoła a tych z pola ani śladu.
wczesne zdjęcia były jednak zawsze pozowane, wymagały by "modele" stali nieruchomo na zawołanie. Więc istnieją np. zdjęcia grup chłopów przed dworem, dziekujacych panu ;). Mało w tym autentyzmu.
Mam zajęcie ślubne moich dziadków z końca lat XX-tych. Dziadek w garniturze, babcia w modnej wówczas fryzurze i sukience. 60 lat później pomagałem babci w polu przy żniwach: babcia w chuście, ja w dziurawych portkach z zakurzoną i zmierzwioną fryzurą i bez skarpet, wóz z koniem Kubą w akcji... Gdyby nam ktoś zrobił focię, to by ona świetnie pasowała do jako ilustracja do tego filmu🤣 Który chłopski strój jest tym prawdziwym, to bardzo dyskusyjna sprawa.
@@crocusscepusiensis3872 Gdyby ten "historyk" mial przedstawic wyglad wspolczesnego Polaka, wzialby sobie za wzor wyglad bezdomnego cierpiacego na chorobe alkoholowa, ktory od wielu miesiecy sie nie myl i nie zmienial ubran. Wystarczy poczytac jego "produkcje"- tytul takiego artykulu brzmialby "Tak wygladaja wspolczesni Polacy"
@@antosiamagd5158Ja sobie Pana Historyka bardzo cenię, bo przedstawia pewien mocno zaniedbany w szkolnej wersji historii aspekt naszych dziejów. Co nie przeszkadza mi, rasowo czystemu chłopu, czuć się kulturowym potomkiem szlachty. Dla przykładu, powinniśmy uznać taki np. pałac w Łańcucie za pałac chłopski skoro pracą chłopów został zbudowany i należy dziś do naszej Rzeczypospolitej Chłopskiej🤣🤣🤣
może wtedy nawet dałoby się tam wejść bez zakładania muzealnych kapci? czy może to się w końcu zmieniło w paru ostatnich latach? ;-)
Dziękuję za podesłanie mi linku na interesujący mnie temat 👍
Dziękuję za pana pracę i dzielenie się swoją wiedzą ❤
Ta wiedza nie jest rzetelna...
@@OLIWIA647 Owszem, jest. Wystarczy dowiedzieć się, kim jest autor. Istnieje coś takiego, jak rzetelność naukowa. Ponadto wyniki moich badań pokrywają się z tą wiedzą, czerpaną z konkretnych źródeł, a nie tylko z opowieści dziadków.
W XXI w. Też mamy takiego Norblina, tylko teraz nazywa się Instagram i Social Media 😉
Dobre 😂❤
Panie Kamilu, uwielbiam te groźby 🙂
Dziękuję ❤
Bardzo ciekawie się tego ogląda, dziękuję bardzo serdecznie
Ciekawie Pan opowiada,dziękuję i życzę wszystkiego co najlepsze w Nowym Roku 2025.
Dziękuję za kolejny przeciekawy podcast. Uwielbiam Pana słuchać 😊
Panie Kamilu, kolejny bardzo ciekawy mikrowykład na temat rzeczywistości.
Ponad każdy z partykularnych tematów jest temat generalny: rzeczywistość a urojenia na jej temat.
Historia - jak Pan pokazuje - bardzo silnie różni się od tego co się nam tak powszechnie w skali społecznej, zdaje. Fundamentalne pomyłki i po prostu głęboko fałszywe wyobrażenia nie dotyczą jednak tego co było kiedyś, ale i tego co jest współcześnie, co dzieje się dziś.
Mając urojenia co do przeszłości, tym łatwiej kontynuować te urojenia co do teraźniejszości.
Niezwykle silnym motywem wypierania rzeczywistości jest wstyd. Chłop, niewolnik pańszczyźniany, doświadczając pyszności stroju i zachowania jego właściciela, nie mógł nie czuć się realnie chamem w swoim nędznym ubiorze, ledwo zasłaniającym - jak Pan wspomniał historyczną chłopską wypowiedź - części wstydliwe.
W rzeczy samej, należałoby raczej znaleźć zupełnie rożne słowa na określenie stroju, ponieważ tak bardzo się różniło t co nosił dziedzic od tego co miał na sobie - nie "nosił" - chłop. Już w samym słowie kryje się błąd rozróżnienia.
W sprawie kolorów ubioru: barwniki. barwnik do tkanin to było zwykle coś drogiego, nawet bardzo drogiego, trwały barwnik jest zwykle pochodzenia mineralnego. By uzyskać taki barwnik potrzebny jest cały przemysł, dawniej może w postaci solidnych manufaktur i solidnej wiedzy o tym gdzie i jak pozyskać minerały, jak je przetworzyć i zamienić w finalną formę, wreszcie jak realizować dystrybucję, czyli handel.
Barwniki z pewnością były trudno osiągalne dla chłopa, niezależnie od ich ceny.
Barwne nici - musiały być rzeczą rzadką, dostępną tylko zamożnym, ale też takim którzy uważali, że w ogóle warto zapłacić za coś takiego. A to już kultura i wyższe potrzeby, co w chłopskim środowisku życia mogło być bardzo słabo obecne. Różnica rzeczywistości życia pana i chama.
Barwniki roślinne mają ograniczoną paletę kolorów, łatwo płowieją, nie mają utrwalacza a i one pozyskiwane są ze specyficznych roślin, a nie takich jakie chłop mógł znaleźć tam gdzie żył.
Tak mi się skojarzyła odzież pokazująca przynależność do pana z ubraniami pracowników np sklepów (nie ujmując ich ciężkiej pracy❤)
😊
Czołem. Właśnie rozpocząłem czytać Pana książkę "W chlopskiej chacie". Jest ciekawa i napisana przystępnym językiem. Moge dorzucic jeszcze ze dwie ciekawostki do rozdziału o budowie chaty. Drewno na dom często było wycinane w zimę po nocy. Ponoć drewno było wówczas lepsze. (kwestia soków które zima nie krazyly po pniach). I owe kamienie ukladane po rogach chat jako swoiste fundamenty były po prostu nazywane kamieniami węgielnymi. Od węgła czyli rogu.
właściwie powinienem był wspomnieć o tym, że nazwa kamieni węgielnych wzięła się wlascie stąd :) jeśli kiedyś będzie drugie wydanie to dopiszę, dziękuję za sugestię:)
Kotki ❤ i wartościowy materiał 🙂
Oprócz treści filmików, uwielbiam też Pana przecudne kotki .Pozdrawian
Zaczęłam ostatnio czytać "Życie w chłopskiej chacie" - po pierwsze fajnie, że kartki nie są śnieżnobiałe, a mają miły dla oka kolor 😉 W dodatku jak czytam to w głowie mam pana głos. No i już sporo ciekawostek. A w temacie drzwi - u mnie na wsi w lato zawsze drzwi są otwarte na oścież od rana do zmierzchu, nie wyobrażam sobie inaczej 😁
czyli w pełnej zgodzie z tradycją:). Pozdrawiam!
Bardzo interesujące 👍
100 % racji Panie Kamilu.
Pierwszą fabrykę postawiono już (dopiero) w 1864 roku przy ulicy Piotrkowskiej 104 i była to zmechanizowana tkalnia wełny.
To tak jak z góralami, którzy jak tylko odkryli, że na turystyce można zarobić więcej niż na wypasaniu owiec to sami sobie wymyślili prawie całą estetykę i kulturę. Nie tylko oni zresztą, bo wszędzie na świecie tak było, nawet na Hawajach :)
Nie ma to, jak dobry marketing i reklama.
O kołtunie chciałabym posłuchać i ogólnie o chorobach i śmiertelności wśród dzieci.
Ja też. Nie jestem w stanie wyobrazić sobie, jak wyglądał KOŁTUN.
@@agnieszkamynczak2882 chyba prawie jak filc ;)
@@agnieszkamynczak2882 jest na zdjęciu na filmiku który komentujesz
@@agnieszkamynczak2882 Jak dredy (tylko jeden i duży)
No i kołtun był w żywym organizmem bo tyle owadów w nim mieszkało.
Odnosząc się do niektórych komentarzy, czym innym jest jednak pokazywanie wycinka swojej, prywatnej rzeczywistości na fb, czy insta, a czym innym kreowanie i to celowe, wyidealizowanych fragmentów określonej rzeczywistości na idyllę, w dodatku po to, by tych zafałszowany treści uczyły się szerokie masy ludzi... Przeczytałam ostatnio zarówno "Pańszczyznę", wcześniej "chłopki", sporo nasłuchałam się również od mojej 90 letniej babci na temat życia we wsi na początku XX wieku. Biorąc to wszystko pod uwagę, te rumiane, krągłe postaci z rycin, które było widać na filmiku wyglądają jak makabryczny żart... Poza tym, oczywiście jak zawsze, świetny film. 💪
uwielbiam Twoje filmy :)
Mam książki Kamila Janickiego, rewelacja.
Kamilu, najpierw w moim domu zagosciłeś jako autor książek. Teraz jako wielka persona, osobowość ze swoimi filmami. Pozdrawiam z Dolnego Śląska
ja wcale nie taka wielka persona, schudłem trochę w ostatnim roku! :) Też pozdrawiam :)
Panie Kamilu, bardzo dziękuję za kolejny ciekawy odcinek, który przekonuje do zakupu nowej książki. Chciałabym zapytać, czy jest szansa na to, żeby udostępniane przez Pana filmiki miały angielskie napisy. Sądzę, że łatwiej i szybciej o takie rozwiązanie niż o tłumaczenie książek na obce języki. Moje pytanie to właściwie pytanie zadawane przez moich cudzoziemskich studentów, którym często przytaczam przykłady opisane przez Pana, a oni bardzo chcieliby sami móc do nich sięgnąć. Opanowanie języka polskiego na takim poziomie, aby mogli zrozumieć treści w filmikach lub książkach, to zadanie czasochłonne - oni chcieliby już. Pozdrawiam serdecznie i życzę wszystkiego dobrego w 2025 roku!
myślę o tym od jakiegoś czasu, ale ze względu na działanie algorytmów YT musiałbym już wtedy robić napisy angielskie do każdego odcinka. Na razie zasoby czasu nie pozwalają na to, ale na pewno rzecz jest na mojej liście rzeczy, które warto byłoby ogarnąć :)
Mieszkam w Szwajcarii,Egerrsiet obok Sankt Gallen.U nas od wczesnej wiosny do poźnego lata , dorośli i dzieci chodzą boso z wyboru. Moja córka swoje dzieci puszcza do przedszkola również boso.Taka tu moda panuje. Ludzie idą do kościoła w niedzielę boso a przed wejściem do kościoła wkładają buty. Po mszy ksiądz stoi przed kościołem podaje wszystkim rękę i dziękuję za przybycie często też oferuje nam poczęstunek gorące wino jak jest zimno a latem kiełbaski jakieś zupy wszyscy jedzą śmieją się i rozmawiają razem.Ale nie wszędzie w Szwajcarii tak jest.
Tak bardzo chłonę pana materiały i nigdy nie mam ich dosyć. Pozdrawiam noworocznie.
Dziekuje bardzo
Ciekawy filmik! Jako antropolog zgadzam się z Panem. Większość ludzi słysząc ;;chłopi'', stroje chłopskie'', ma przed oczami stroje zespołów takie jak Mazowsze cze Śląsk. A takie piękne stroje były tylko od święta. I to też głownie u tych zamożniejszych chłopów.
krótko i węzłowato, to lubię
Jest w domu zdjęcie mojego dziadka z braćmi, wykonane tuż po 2WŚ, ciemne spodnie przewiazane w pasie sznurkiem i biała koszula. Dziadek opowiadał, że buty nosił tylko zimą tz jak robiło się chłodniej, do wiosny.
Juz dawno z taką ciekawością nie słuchałem o historii, nie mówiąc o historii Polski. Filmiki pomimo że krótkie w formie (co jest bardzo wygodne), są bogate w treści, i można je oglądać, albo słuchać, w wolnych chwilach.
Na myśl przyszła mi między innymi góralska gunia, która ma bardzo archaiczny krój, posiadająca cechy ubioru niemalże prehistorycznego. Zwłaszcza w wersji Górali Śląskich ta archaiczność jest widoczna. "Kultura Ludowa Słowian" Kazimierza Moszyńskiego to must have swoją drogą. Pozdrawiam!
Dzień dobry 🤗 pozdrawiam serdecznie.
Prawda , , Wiele z tego pamietam jeszcze z lat 1970,, cale lato jako dziecko chodzilem wszedzie boso Na boso tez lubieli chodzic wujowie majacy juz wtedy rodziny ,, szkiel i smieci wtedy nie bylo xd , Wiele ubran bylo szytych i potem latanych szczegolnie dla dziec Dziadek rocznik 1924 zawsze chodzil w jednym ulubionym szarym roboczym stroju w ktorego kieszeniach mial same ,,skarby,,Natomiast prababcia rocznik 1900 juz w wieku 70 lat byla mocno przygarbiona Jeszecz miala slubne zdjecie w tradycyjnych ludowych ,,Jakach,,
Czytałem opracowanie na temat polskiego naukowca urodzonego na przełomie XIX/XX wieku. Było napisane, że na zajęcia na uczelnię chodził w stroju wojskowym, który miał z czasów swojej służby wojskowej, bo to było jego jedyne ładniejsze ubranie, które posiadał.
Pozdrawiam serdecznie 🎉
Ciekawy materiał. Może spojrzałby pan na produkcje polskiej kinomatografii i jak one ukazują chłopów w Polsce? Ciekaw jestem jak blisko rzeczywistości ukazała chłopstwo ostatnia ekranizacja „Chłopów” właśnie.
Dziękuję
Z racji niedożywienia byli też opóźnieni umysłowo w stosunku do szlachty i do narodów, gdzie nie było czterech wieków niewolnictwa. Nie chcę być złośliwy, ale to widać nawet dzisiaj.
No cóż. Byli też po prostu brzydsi.
Podaj adres, trochę ci jedzenia wyśle.
Niewolnictwo było niemal wszędzie i niemal zawsze.
@@rafa-qq7xm100%
@@rafa-qq7xm Nie, bo pańszczyzny albo nie było, albo była bardzo krótko w Europie zachodniej.
Uwielbiam Pana słuchać, a pański uśmiech doprowadza do apopleksji wszelkich propagatorów wegetarianizmu ;)
Bardzo polecam książkę
Na cudzym i na swoim
DZiekuję
Tak wyglądali odświętnie ,ci których było na to stać ,biedni też na niedzielę ubierali się jak mogli najładniej-to jest po prostu norma u ludzi.Lustrem była rodzina.
Super kanał. Czy można prosić o odcinek o miastach? 🙏🙏
na pewno takie w przyszłości będą :) ostatnio napisałem książkę o chlopach, więc teraz takich tematów jest więcej. Ale ja ogółem nie lubię być monotematyczny :)
No tak, jak chodziłem do szkoły to historia wyglądała inaczej . Pozdrawiam i najlepszego w nowym roku.
Mam zdjęćie babci mojego dziadka z samego początku dwudziestego stulecia, dość dobrze była ubrana i chociaż już dość stara, to pięknie na swój wiek wyglądala z gladziutką tearzą i wyprostowaną dylwetką ,jednak była szlachcianką wydaną za bogatego chlopa.
Kiedyś udało mi sie porozmawiać z panią, która zajmowała się polewaniem lnu w celu wybielenia przed wojną (zajecie młodej dziewczyny) - była zbulwesowana moją sugestią, że tkanina była szaro-bura - musiała być bieluśka. Poza tym z własnego doświadczenia z praniu 100%lnu z błota - pare godzin na słońcu i jest znów biały. Moja babcia zapamietała za to jak przed wojną jej babcia czyściła i kąpała swoje owce, żeby wełna była czysta i dobrej jakości. Czasem nam sie wydaje, że ludzie musieli być brudni i śmierdzący, bo teraz mamy pralki a co się dzieje w lato w komunikacji miejskiej... Ale to tylko my patrzymy ze swojej perspektywy - na dowód są ruchy rekonstrukcyjne, gdzie można sie zapoznać jak to mogło działać.
Ciekawa refleksja. Oczywiście nie doceniamy że ludzie w przeszłości jednak przywiązywali wagę do schludności, nawet jeśli w inny sposób niż my. Ale z drugiej strony należy pamiętać jak *wielkie* były ograniczenia praktyczne. Pełne pranie odzieży rzadko odbywało się częściej niż raz na kwartał, tylko zamożni chłopi mogli sobie pozwolić na nie raz w miesięcu. A w międzyczasie chodzono na ogół cały czas w jednym stroju...
UWIELBIAM PAŃSKIE WYPOWIEDZI !!!
SZACUNEK DLA PANA I MIŁEGO DLA KOTÓW 👍👍👍
Moja babcia ur1911 mowila mi ze przed wojna Zydowscy handlarze sprzedawali uzywane ciuchy I wyposazenie domowe na targach wiejskich . Po ciuchy leprzej jakosci trzeba bylo jechac na targ do Lomzy ale tu just trzeba bylo miec gotowke. Na targach wiejskich handel wymienny byl Norma az do lat 60.
Dziadek ur1907 wiele razy wspominal " dobre,mocne spodnie,koszule i kurtki" po wojskach ktore przetaczaly sie po Lomzynskiem 1914-20. Te uzywano na codzien i do pracy i zydowscy krawcy naprzwiali je .Identycznie bylo po drugiej wojnie ale tu unikano chodzenia publicznie w wojskowych ciuchach bo MO czepialo sie.
Na wschodzie była bród głód i nędza. Dlatego ludzie wyjeżdżali np do Ameryki a i tylko ci co mieli jakiś majatek
@@waldemar1973 To jest zresztą powszechna przypadłość w różnych epokach - ci naprawdę najbiedniejsi bardzo rzadko emigrują, bo nie stać ich na podróż i przeżycie pierwszych kilku miesięcy w nowym kraju, zanim dorobią się czegokolwiek. Tak było nawet za Gierka, kiedy poluzowano możliwości wyjazdu poza kraje RWPG.
A co z tzw. strojami ludowymi? to też fikcja? Styl zakopiański został wymyślony przez Witkiewicza, czy podobnie było w innych regionach?
Fantastyczny kanał!!!!! Dziękuję.
Słyszałem, że kiedyś w niektórych częściach Podlasia każda z sąsiadujących ze sobą wsi miała inny "strój ludowy".
Pozdrawiam 💚
Nie wiem jak nosił się mój prapradziad,ale już pradziad na codzień nosił odzież lnianą utkaną i uszytą przez moją prababcię,natomiast do kościoła miał galowy strój.Miał na lato kamasze,a zimą buty z cholewami.we własnej zagrodzie chodził w łapciach szytych własnoręcznie.Babcia opowiadała z wielką miłością oswoim ojcu.O matce mniej mówiła,więc nie wiem co nosiła prababcia.Pamiętam że okradzono ją z korzucha po prabapci.Wiem też że buty były bardzo cenne ilatem do kościoła nosiło się buty i dopiero w niedalekiej odległości od kościoła zakładalo się je po umyciu stóp.Trudno sobie to dziś wyobrazić,ale to było naprawdę inne życie.Wiem jeszcze że prapradziad był człowiekiem niskim ikrempym a pradziad był smukły i wysoki ponadprzeciętnie.Wielka szkoda,że nie wiem nic o pochodzeniu pradziadka.
Bardzo podoba mi się sposób w jaki odczarowuje Pan wyobrażenie o sielankowym i pachnącym świeżym siankiem zyciu na dawnej wsi.
Jeszcze nie tak bardzo dawno chłop żeby coś mieć musial to sobie od podstaw wytworzyć. Bo pieniędzy na kupienie gotowego produktu to raczej nie miał. No chyba że ktoś z wiejskiej " elity" - kowal, młynarz albo cieśla.
subskrybuje 😀
Pozdrawiam
Panie Kamilu szanowny odbiegając trochę od tematu,czy mógłby pan naświetlić temat utraty szkachectwa,okoliczności w jakich tracono szlachectwo oraz konsekwencji jego utraty?
jest na ten temat odcinek, choć już dość stary. "Czego najbardziej bał się kazdy szlachcic". Pozdrawiam :)
W 'amazon' firmowe t-shirty nam dają, cobyśmy znaczni byli
No ale te stroje w muzeach skądś się wzięły, więc jednak jakiś procent zamożniejszych chłopów je nosił. Kiedy jako dziecko jeździłem w latach 70 czy 80 na wieś to widziałem, że odzież do roboty była raczej znoszona i brudna ale w niedzielę czy po pracy noszono raczej czystą. Obecnie na YT można oglądać serię filmów z Wytwórni Filmów Oświatowych i w jednym z filmów na ujęciach z wsi polskiej z początku lat 60 porównano dwa gospodarstwa wiejskie gdzie na jednym gospodarz i całe obejście wyglądało jak z lat 60 ale XIX w. Jedno wielkie dziadostwo i nędza, drugie już było znacznie bardziej cywilizowane, więc generalizacja w jedną czy drugą stronę pewnie też się nie sprawdza.
Podasz link?
ruclips.net/video/UaUrnGnrM2A/видео.html
ruclips.net/video/-tTUJTFbKuc/видео.html
Ogólnie chłop =gospodarz, czyli ten który dziedziczy ziemię obciążona pańszczyzna, teoretycznie nie może jej opuścić ale w rzeczywistości może to zrobić z łatwością tylko nie chce - bo żyje nieraz lepiej niż ubogi szlachcic. Reszta wsi (... i rodziny) to parobcy. Panny też dzieliły się na te z wianem (posażne) i te bez (nie licząc wianka i warkocza ;) ). Chlopstwa czy mieszczaństwa nie można postrzegać jako "stanów" bo to była zwykła fikcja i nie można postrzegać gospodarza inaczej niż jako kolaborujacego ze szlachcicem przeciw tym którzy mieli tylko kawałek dachu nad głową lub tylko narzędzia.
Czy do spoglądania (choćby przypadkowego) w swoje odbicie np. w wodzie, też podchodzono z taką dozą „ostrożności”, jak w przypadku luster?
PS. Piękny opał, aż szkoda palić 😉
raczej nie, choć z odbiciami ogółem wiązało się zawsze pełno przesądów. Ale lustro to jednak było dla chłopa coś obcego, podejrzanego. Kolejna niebezpieczna i dziwna fanaberia, wymagająca rezerwy.
a co do opału - ma tyle tłuszczu że na pewno by dobrze posłużył za podpałkę. Ale jednak bardziej się przydaje jako termofor ;)
Takie są /uroki/ gospodarki zasadniczo chcąc nie chcąc nie [uznającej] wymiany pieniężnej towarów oraz usług... Pozdrawiam serdecznie. Gwinea Bissau globtroter GUGL
Moja babcia dzieliła parę butów ze swoimi dwiema siostrami. Musiały chodzić do kościoła na różne godziny, żeby wymienić się butami.