Miałem takiego wiele lat. Jak go kupiłem ( był trzymany w garażu, stan idealny) to zaraz wpakowałem w niego własnoręcznie ( jak sam nie zrobisz to nie masz) z 5 kilo natrysku i wtrysku w przekroje wosku (dobre wyroby zachodnie typu UBS 220 czy inne Tectyle) w każdą szczelinkę trzykrotnie ( z przerwą parę dni na wyschnięcie) a na to jeszcze po paru miesiącach bitumo-wosk na podwozie. Zakonserwowałem też solidnie podszybie i klapę. Po chyba 5 latach ponownie woskowałem. Po ponad 10 latach oddałem członkowi rodziny bez grama rdzy z przebiegiem ponad 300 000. Podwozie i przekroje zamknięte przetrzymały super, na lakierze kilka małych purchli zaraz zaprawiane. Jedyną jego wadą były słabe uszczelki pod głowicą. Robiłem 2 razy .Nie wolno było ani na moment nawet delikatnie przegrzać. Po drugiej uszczelce domontowałem ręczny włącznik wentylatora na korki w ruchu miejskim aby wcześniej włączać wentylator.
Jakoś mnie nigdy ten Rover nie przekonywał, ale z ciekawości bym się kiedyś przejechał. Myślę ogólnie w przyszłym roku do powrotu do Poloneza na co dzień. Audi chyba niestety nie jest dla mnie, im więcej nim przejeżdżam, to tym bardziej tak myślę. Nie powiem, że Audi robi złe samochody, ale nie podoba mi się jak niektóre rzeczy działają. Wszystko dopiero wychodzi po jeździe w różnych warunkach. Jeszcze czekam na zimę. Miałem nadzieję, że wyjdę trochę z tego graciarstwa, ale ta choroba weszła tak mocno, że nie mogę się poruszać dłużej pojazdami bardziej "cywilizowanymi". Wszyscy którzy zakazują mi gratów będą się chyba musieli pogodzić z tym, że się tak nie da. Pozdrawiam
No różnica jest spora, zwłaszcza powyżej 4k obrotów, rover dostaje kopa tam gdzie OHV już umiera, także absolutnie rozumiem zwolenników tego silnika, ale sam na dłuższą metę wolę jednak starą OHV-ke, lata wstecz jak szukałem dla siebie poldorovera już się przekonałem że te choć dużo mocniejsze i nowocześniejsze silniki mogą być w naprawdę marnym stanie, a ich naprawa to już nie jest taka prościzna jak OHV, z resztą nigdy moim priorytetem nie była moc, pewnie wtedy bym nawet nie spojrzał na poloneza, ale na szczęście najbardziej sobię cenie klimat i jest jak jest ;) a co do graciarstwa, to trzeba korzystać póki się da! Cywilizowanymi jeszcze się zdążymy najeździć ;) również pozdrawiam.
Ja nadal choć częściami powiedzmy nie pasującymi oficjalnie naprawiam szesnachę, bo jak wiadomo koncerny samochodowe zostawiają często ciekawe furtki w ramach oszczędności
Miałem takiego wiele lat. Jak go kupiłem ( był trzymany w garażu, stan idealny) to zaraz wpakowałem w niego własnoręcznie ( jak sam nie zrobisz to nie masz) z 5 kilo natrysku i wtrysku w przekroje wosku (dobre wyroby zachodnie typu UBS 220 czy inne Tectyle) w każdą szczelinkę trzykrotnie ( z przerwą parę dni na wyschnięcie) a na to jeszcze po paru miesiącach bitumo-wosk na podwozie. Zakonserwowałem też solidnie podszybie i klapę. Po chyba 5 latach ponownie woskowałem. Po ponad 10 latach oddałem członkowi rodziny bez grama rdzy z przebiegiem ponad 300 000. Podwozie i przekroje zamknięte przetrzymały super, na lakierze kilka małych purchli zaraz zaprawiane.
Jedyną jego wadą były słabe uszczelki pod głowicą. Robiłem 2 razy .Nie wolno było ani na moment nawet delikatnie przegrzać. Po drugiej uszczelce domontowałem ręczny włącznik wentylatora na korki w ruchu miejskim aby wcześniej włączać wentylator.
Dźwięk Szesnachy bez wydechu
Jakoś mnie nigdy ten Rover nie przekonywał, ale z ciekawości bym się kiedyś przejechał.
Myślę ogólnie w przyszłym roku do powrotu do Poloneza na co dzień. Audi chyba niestety nie jest dla mnie, im więcej nim przejeżdżam, to tym bardziej tak myślę. Nie powiem, że Audi robi złe samochody, ale nie podoba mi się jak niektóre rzeczy działają. Wszystko dopiero wychodzi po jeździe w różnych warunkach. Jeszcze czekam na zimę.
Miałem nadzieję, że wyjdę trochę z tego graciarstwa, ale ta choroba weszła tak mocno, że nie mogę się poruszać dłużej pojazdami bardziej "cywilizowanymi". Wszyscy którzy zakazują mi gratów będą się chyba musieli pogodzić z tym, że się tak nie da. Pozdrawiam
No różnica jest spora, zwłaszcza powyżej 4k obrotów, rover dostaje kopa tam gdzie OHV już umiera, także absolutnie rozumiem zwolenników tego silnika, ale sam na dłuższą metę wolę jednak starą OHV-ke, lata wstecz jak szukałem dla siebie poldorovera już się przekonałem że te choć dużo mocniejsze i nowocześniejsze silniki mogą być w naprawdę marnym stanie, a ich naprawa to już nie jest taka prościzna jak OHV, z resztą nigdy moim priorytetem nie była moc, pewnie wtedy bym nawet nie spojrzał na poloneza, ale na szczęście najbardziej sobię cenie klimat i jest jak jest ;) a co do graciarstwa, to trzeba korzystać póki się da! Cywilizowanymi jeszcze się zdążymy najeździć ;) również pozdrawiam.
Ja nadal choć częściami powiedzmy nie pasującymi oficjalnie naprawiam szesnachę, bo jak wiadomo koncerny samochodowe zostawiają często ciekawe furtki w ramach oszczędności
Podlużnica piękna😁
No taki kwiatuszek z niego był :D
a czego ściągało go ?
To był wrost, więc powodów było kilka, trzymający hamulec, fatalny stan zawieszenia czy ukł. Kierowniczego, czy np. urwana po drodze podłużnica xd
poszedł na dawce?
Tak, Na nic innego się nie nadawał
@@czardaczFSO z ciekawości swap do twojego ;)?
@@maciekbmx157 ja zostaje przy OHV
Kolega od początku do kombi chciał go na swap
Jeszcze nie taki zły był
Zdecydowanie, wyrwana podłużnica po przejechaniu kilkunastu kilometrów to wyznacznik bardzo dobrego stanu 👍
ale pierdzi