Warto też wspomnieć o Marilyn Monroe. Jej nauczyciel aktorstwa przedstawił jej TYLKO method acting a sama Marilyn nie miała przedtem żadnego doświadczenia na planie (była modelką). Jak wiemy dzisiaj, odbiło się to wyjątkowo negatywnie na jej zdrowiu psychicznym. Wyobraźmy sobie jaki to koszmar. Wyciąganie osobistych traum na światło dzienne za każdym razem, kiedy trzeba było zagrać coś poważnego czy smutnego.
Gdyby tak szukać to tego jest setki tysięcy jeśli nie więcej. Negatywną "perełką" jest znaleźć aktora już z dość dorodnym doświadczeniem. I chyba taki jest sens i intencją tego materiału. "Nie sztuka znajdować kości kiedy człowiek umiera".
Mads bił typowo do Leto ;) Nie chodziło mu o samą metodę, czym jasno dał do zrozumienia nie krytykując korzystającego z niej Day-Lewisa. Wybitności temu drugiego nie można odejmować. Po prostu jeden stymuluje się bardziej, inny mniej. Liczy się efekt końcowy. Jeden musi pobawić się heroiną, żeby osiągnąć wyżyny (Joplin), inny przytulić LSD (Kesey), a w sumie jak się na tym skupić to większość malarzy/pisarzy/muzyków ekstremum twórcze osiągało przy pomocy używek, które paradoksalnie ta kreatywność i moc z czasem zabierają. Jestem przekonana, że wiele z aktorów stosujących metodę Stanisławskiego byłoby w stanie zagrać tak samo, po prostu tak zostali nauczeni i wierzą w to, że to im pomaga - co za tym idzie pomaga. Beztalencie nawet jakby poddawało się codziennie hipnozie nadal nie zagra dobrze.
Na dłuższą metę przez cały film nie ma takich. Aktor to nie piekarz który ma zrobić chleb,aktor to artysta. Dobry aktor poświęca dużo czasu na zgłębienie roli, postaci,filmu,a nie 'A mam zagrać Narutowicza to spoko prezydent i elo".
@@pasta096 Tak, tak. Jak najbardziej zgłębienie roli et cetera to ważne aspekty, ale chodzi o to, żeby aktor potrafił w miarę szybkim tempie zmieniać nastawienie/role
Szanowna redakcjo TVFilmy, czy był na waszym kanale film, a jeśli nie to czy zrobilibyście taki, opowiadający o nienawiści aktorów względem siebie ew. aktorów do reżyserów, bo nurtuje mnie takie zagadnienie. Czy są aktorzy, którzy są gotowi odrzucić rolę/angaż jeśli w obsadzie są aktorzy, z którymi są na wojennej ścieżce ew. scenarzyści czy reżyserzy. Dziękuje i pozdrawiam.
Myślę że życie pracą to powolne wykańczanie samego siebie. Nie ma tu znaczenia czy jesteś aktorem, prezesem czy hydraulikiem. Gdy zatracasz się w pracy kosztem swoje życia tracisz cześć samego siebie. We wszystkim trzeba mieć umiar
A ja się zastanawiam, czy istnieje (i mam wrażenie, ze tak), coś takiego, jak method writing - kiedy to głęboko wchodzi w postać i staje się nią na co dzień, nie aktor ją odgrywający, a pisarz powieści, czy scenarzysta filmowy. I nagle nie tylko opisuje on postać, która mówi i myśli w specyficzny sposób, a niejako sam się tak zachowuje i opisuje własne przeżycia. Sam lubię pisząc swoje rzeczy wchodzi w postać na tyle mocno, ze nie myślę, co powinieniem dać postaci do roboty, ale stawiam ją w miejscu i czasie i staram się zgodnie z jej charakterem odegrać te wydarzenia. Ale na pewno daleko mi od bycia ta postacią i postępowania tak w realnym świecie. Choć zapewne potrzebował bym paru sekund, aby ponownie znaleźć się w realnym świecie, tak oderwany podczas pisarskiego flow. Ale wtedy domownicy wiedzą, że nie można mi przeszkadzać i na mojej klamce wisi iście hotelowa plakietka, aby nie przeszkadzać.
Przypomina mi się film Jaja W Tropikach. Tam był gruby motyw o aktorach za bardzo wczuwających się w rolę, jak np. Downey Jr. grający aktora, który grał murzyna :)
Zabrakło mi tutaj Johna Cleese który po serialu "hotel zacisze" skończył w zakładzie psychiatrycznym i doszło do rozwodu z żoną, z którą grał w tym serialu. To ta młoda blondyneczka.
Uważam, że korzystanie z tej metody zależą od talentu i umiejętności aktora, oraz od tego, jak trudna to dla niej/niego rola. To narzędzie, z którego mają prawo korzystać, ale też nikt nie może ich do tego zmusić. Pełne zanurzenie się w odgrywaną postać może wynieść aktora na wyżyny. Uważam jednak, że korzystanie przez aktorów tylko z tej techniki może upośledzić ich zmysł aktorski. W końcu wielu aktorów tylko poprzez kostiumy, charakteryzację i lokację są w stanie w pełni wcielić się w postać, by po chwili przejść z tym do porządku dziennego, co wydaje się dla psychiki dużo zdrowsze.
Uważam że każdy aktor jest inny i dla każdego inne metody są lepsze aby dobrze zagrać swoją role, robią to na własną odpowiedzialność bo w sumie to oni na tym mogą najwiecej stracić lub zyskać. Praca na planie filmowym jest bardzo często uciążliwa dla ekipy, a aktorstwo metodyczne to tylko jeden z czynników który może to powodować, więc myślę ze nie ma co tego stygmatyzować, tak jak w drugą strone nie ma powodów aby to gloryfikować bo liczy się efekt końcowy. W samym materiale wymienieni byli genialni aktorzy, którzy korzystali z takich sposobów, oraz tacy którzy je krytykowali i obie grupy to dalej wspaniali rzemieślnicy, także każdy ma swoją droge do celu i nie nam to oceniać czy jest słuszna.
Podobne problemy można uzyskać w dysfunkcyjnej rodzinie, nie wiesz z czasem co to maska a co twoja prawdziwa osobowość. Platasz się w używaniu jednej, a tu drugiej
Gdy aktor, który odgrywa jakąś rolę bardzo starannie - przy czym metody ,,actingu" nie mają tu większego znaczenia - i to starannie do tego stopnia, że w tej roli staje się tą rolą a swoją osobowość chowa bardzo głęboko w podświadomość, daleko pod warstwę roli, widać jak ,,jego ciało staje się inną istotą, a na twarzy pływa gra cieni". Tak kiedyś słyszałem, dlatego właśnie to ostatnie określenie spiąłem w cudzysłów; tak również zrozumiałem, gdy ujrzałem tego rodzaju rolę w kinie czy w puszczanym w domowym zaciszu filmie: Joker Phoenixa, Aileen Wuornos Theron, Ted Bundy Efrona (również w filmie "Złoto" Efron ponoć wypada świetnie), Fisk Vincenta D'Onofrio, sierżant Hartman R. Lee Ermey'a. Zastanawia mnie jedno, czym kieruje się aktor/aktorka, jak pracuje jego/jej wewnętrzne Ja, gdy przyjdzie mu/jej się zmierzyć z odegraniem roli psychopaty, seryjnego mordercy, osoby aspołecznej, apodyktycznej i zimnej, ale na pierwszy rzut oka wyglądającej jak typowy sąsiad z naprzeciwka. Sęk w tym, że aktorzy i aktorki tak niekiedy wchłaniają drugie Ja, w które się wcielają, że wygląda to tak jakby podpisali oni pakt z diabłem, tak jakby żaden człowiek nie był zdolny do takiego poświęcenia, jakie widzimy.
Pierwsze co mi przyszło do głowy to rola Martina Sheena w Czasie Apokalipsy i początkowa scena w hotelu, gdzie aktor wykorzystał własną depresję aby głęboko wczuć się w postać. W ogóle miał po nakręceniu tego filmu poważne problemy ze sobą
Zdanie "nazwisko brzmi słowiańsko" miałoby sens gdyby Stanisławski był np. Niemcem czy Francuzem, bo te narody nie są słowiańskie. Ale tak jak jest w materiale, to jest dziwne
Dokładnie, brzmi słowiańsko ale nie jest Polakiem tylko Rosjaninem. W tym zdaniu pojawiły się dwie bzdury totalne. Pierwsza to sugestia że słowianinem może być tylko Polak, druga to sugestia że Rosjanie to nie słowianie. Cccccombo.
Człowiek z Księżyca to mój ulubiony film a rola Jima wybitna, tysiąc razy lepsza niż Malika w Bohemian Rhapsody, który według mnie grał tylko zębami 😂. Ten film to nie tylko Carrey, to także Giamatti i De Vito, którzy grali Boba Żmudę i George Shapiro, zresztą te dwie postaci miały też swoje role w filmie.Z kolei De Vito był jedną z gwiazd serialu Taxi, o którym jest sporo w filmie. To coś więcej niż film
Osobiście uwielbiam metod acting i bardzo cenię aktorów, którzy się na to decydują w związku z konkretną rolą, a Mikkelsen w tym momencie sporo stracił w moich oczach.
Uważam, że zarówno wywyższanie tej metody jako jakiegoś cudownego środka na dobre aktorstwo jak i przypisywanie jej wyłącznie negatywów jest bez sensu. Jeśli aktorowi nikt tego nie narzuca i nie przekracza pewnej granicy przy wczuwaniu się w postać (typu przywali komuś, czy złapie za tyłek poza planem), to nie uważam, że powinien być to problem. To bardzo specyficzny zawód i każdy powinien go wykonywać tak jak uważa, że będzie mu najlepiej. Uwielbiam gadanie o tym, że no to po prostu wymówka dla aktora który chce być sobie dupkiem na planie. A może właśnie na co dzień nie lubi być dupkiem i nie chce być, może właśnie w ten sposób chce się upewnić, że dobrze zagra dupka, bo normalnie nim nie jest? Jeśli komuś pomaga to w roli i nikogo nie krzywdzi (adnotacja dla niektórych - bycie niemiłym, czy nawet hamskim, wygłupy, sprawianie, że ktoś się poczuje niekomfortowo etc. nie są krzywdzeniem) to nie widzę problemu.
W którym to filmie Antony Hopkins zagrał ocalałego z rozbitego samolotu i tu o co mi cjodzi : była tam scena, że aktor miał zagrać osobę bardzo zmęczoną i, i Hopkins usiadł i zagrał zmęczonago a jego współpartner musiał przed ujęciem przebiec kilkaset metrów. Nie jestem aktorem ale ( to są moje przemyślenia), że wcielać się w rolę powinno na planie a nie po za nim. Czy to jest normalne gdy ktoś przynosi pracę do domu?
Lekcja przetrwania tytul filmu. Hopkins jest jak markowe wino im starszy tym lepszy w filmie Ojciec rozwala system!! Jednak ma pewna manierę (ktora widze w kazdej postaci jaka zagra) nie umiem tego opisac ale widac to jak w momentach kiedy sie zastanawia albo podejmuje pewne kroki, przemyslenia niby nic ale zawsze to wylapuje!? Nie wiem moze to tylko moje spostrzeżenia??
Takie przemiany i wczuwanie się w rolę są imponujące, ale jak widać po tym materiale są one często autodestruktywne fizycznie i psychicznie. Bardziej mi zaimponuje aktor, który nie będąc zmęczonym zagra kogoś wyczerpanego w wiarygodny sposób niż ktoś kto ciężko się wymęczył przed zagraniem danej sceny. Oczywiście są wyjątki, wyrzeźbić sylwetkę do pewnych ról aktorzy jakoś muszą, ale i to ma w sobie patologię jak np w przypadku Chrisa Hemswortha(Thor z MCU) i tego jak ten przez 30-coś godzin przed nagrywaniem scen bez koszulki nie pije wody bo wtedy jego mięśnie wyglądają najlepiej.
@@weronikajansen6354 Tego nie wiem, ale o Chrisie się ostatnio o tym wzmianka pojawiła apropo nadchodzącego nowego Thora i tego jak bardzo Chris liczył na to, że może się tym razem obejdzie bez ściągania koszulki. Trochę pech bo go do gołej rzyci praktycznie rozbierają w tym filmie.
Wszyscy się mylą. Ważną kwestią dla nas - widzów jest efekt. Środki do uzyskania takowego są nam obojętne jeśli pewni jesteśmy swego osądu. Jeśli nasza wewnętrzna ocena aktora w danym dziele to 21,37 punktu, to bez znaczenia jest jak zachowywał się na planie, dopóki nie zaczniemy się tym dogłębnie interesować. Aktor to zawód jak każdy inny i tak powinien być rozpatrywany. Czy myślimy o tym, czy hydraulik, który właśnie zrobił nam zlew ćwiczy kolanka w domu, po ciemku?
Dla mnie to logiczne że żeby się wcielać w złe postacie potrzeba więcej przygotowania. Przecież mieliście materiał w TVgry że gracze domyślnie wybierają dobrą ścieżkę i ciężko ich przekonać do spróbowania złej ścieżki (sam tak mam). Tutaj, w graniu możliwe że jest analogicznie. Domyślnymi zachowaniami jest zachowywać się dobrze, zgodnie z przyjętymi normami (tak nas ewolucja stworzyła, jak nie respektowałeś zasad to byłeś wykluczony ze społeczności i miałeś mniejsze szanse na przeżycie).
jestem urodzony przed rokiem 2000, mogło by się wydawać że uwielbiam technologie i sztuczną grafikę komputerową i bezmyślną akcję... no nie , nie jest tak .. od filmu .. a teraz jak to tylko możliwe.. wymagam od filmu prawdziwości, a więc kreacje aktorów z charakteryzacją nie CGI VFX odbieram o wiele lepiej (SpiderMan za SpiderManem .. dopiero przy making off wyszło na jaw że aktor Holland stoi na ulicy w NY na schodach i puka w drzwi, a wszystkie bloki i drzewa i samochody wokół były z zielonego tła).. poświęcenie się przy charakteryzacji.. szanuje Raven z Xmen, Hellboya, Draxa ze Strażników Galaktyki i kilku innych który chcieli marnować czas na stołku, a nie weszli tylko do studia po zdjęcie skan twarzy textura do modelu 3D = największe oszustwo po 2015 roku - LOGAN Wolverine i częściowo John Wick i Matrix 4. Dzięki za ujęcia Jim Carrey, teraz wiem dlaczego JOKER tak się ruszał i miał taką fryzurę, po prostu był lustrem tych dwóch postaci.
W filmie Furia Shia Labeuf się nie mył do filmu i Brat Pitt nie był z tego powodu szczęśliwy? Angelina Joli sama mówiła, że Brat nie myje się często i śmierdzi. To może swój smród nie przeszkadza, ale kogoś już tak?
Rosjanie to też Słowianie... Co do samej metody, to tak i nie. Nie dlatego że aktor nie dlatego uczy się zawodu żeby musiał aż tak angażować się w rolę, chodzi mi o poświęcanie siebie. Aktor powinien umieć zagrać daną postać. Tak, to świetna metoda która dodaje realizmu, przykładem niech będzie Pan Wołodyjowski i walka na szable z Kmicicem w Potopie, czy to nie było wejście w rolę? (Robiliście o tym materiał)
Ja się właśnie zastanawiam gdzie jest właściwie limit czy ktoś faktycznie tylko gra czy już JEST daną postacią z filmu. Jak patrzę sobie na historie Carri,ego w tym filmie o Księżycu, to aż wierzyć się nie chce, że tylko dlatego, że chciał pewnie tylko coś udowodnić (nie wiem nie zwracałem za bardzo uwagi na materiał tak więc tylko se tak myślę) zniszczył sobie psychikę. Naprawdę, jak tak dalej pójdzie to już co 2 osoba z branży będzie miała tak samo zniszczoną psychikę i się już raczej nigdy nie pozbierają. :/
Moim zdaniem osoba stosującą owe techniki może poczuć się jak odgrywana postać ale jeżeli nie szły by za tym sugestie do scenariusza i reżysera oraz interpretacji materiału źródłowego to może niewiele dać. A czy warte świeczki możliwe że nie poświęcić osobę dla arcydzieła moim zdaniem nie ale są warjacji.
Dla mnie żadna metoda jeśli kogoś krzywdzi, nie jest warta zachwytów. Świat będzie istniał i bez "wspaniałej gry aktorkiej... w...". Method acting nie jest jedynym sposobem by grać wybitnie.
Film tu pokazany pięknie, lecz jedynie w teorii opowiada o tym aspeckie aktorów, ale czy autor tego filmu rozumie o czym jest mowa? Założę się, że nie, bo słychać to w tym automatycznym głosie - "nie muszę rozumieć co mówię, ważne, żebym przekazał informację". Aktorstwo to coś więcej niż tylko "granie na planie". To potężna walka z emocjami, które trzeba przywołać we wspomnieniach, które nie zawsze w życiu są dobre. To rozdrapywanie starych ran na nowo, by w jak najbardziej prawdziwy sposób oddać emocje na twarzy i w języku ciała. Ktoś, kto tego nie doświadczył, to tego nie zrozumie.
Brakuje mi polskiego akcentu, chociażby w postaci „Dnia świra”. Nie wiem, co prawda, czy Kondrat posługiwał się Stanisławskim, ale wiem, że miał ogromne problemy z wróceniem tym razem do roli Marka z roli Adasia, Adama. Mimo, że nie pierwszy raz grał tę postać.
I tak czy siak amerykańscy czy angielscy aktorzy (wiadomo, że nie wszyscy) mają to czego nie mają, np. NASI POLSCY ARTYŚCI. Mam tu na myśli naturalność, spontaniczność i talent. Najśmieszniejsze w tym wszystkim natomiast jest to, że tam aktorzy wyciągają wnioski z błędów pracy swoich kolegów, a u nas mamy filmy, które potem lądują z ocenami 3-4 na Filmwebie lub na kanale Mietczyńskiego. Czemu w materiale nie ma przesady gry aktorskiej na przykładach w polskim kinie? Acha już wiem, bo materiał by trwał 2 godziny...
znam tylko dwa przykłady Tomasz Kot miał w sobie naturalność przy 2 filmach biograficznych ... drugi przykład to zgolenie włosów psychiczna bariera nie lubienie swojego wyglądu Borys Szyc był raz łysy jak kolano , ten film policjantka kobieta na krótko z jeżem na głowie "Siły Specjalne" albo szybkie rozebranie się strata sukienki "Skrzydlate świnie" "Sexyfiy" Córki Dancingu" czasem się udaje lecz tak na serio Polska kręci dopiero od 2011 2015 roku, Bagiński wiele zmienił podejścia do cyfrowych efektów i jakości i że można porzucić romanse - Legendy Polskie.Allegro Twardowsky
"Czemu w materiale nie ma przesady gry aktorskiej na przykładach w polskim kinie? Acha już wiem, bo materiał by trwał 2 godziny..." koszta koszta co 3 film to komedia lub sponsorowanie z WFDiF (Wytwórnia Filmów Dokumentalnych i Fabularnych) (Polski Instytut Sztuki Filmowej) jednak że pozycje Wojenne na faktach lub też Biograficzne są zdecydowanie dłuższe .. a Marvel i Disnay przebija wszystko tam już średnia czasu 2:58 .. dlatego przy innych czujemy już że to za krótkie.
Najlepszym filmem w całej światowej kinematografii jest Terminator 2 Dzień Sądu.To nie jest tylko moje zdanie, ale ogromnej rzeszy ludzi,krytyków filmowych z całego świata.Terminator 2 jest ogólnie najlepszym filmem akcji/sci-fi ze wszystkich filmów akcji,sensacyjnych czy science-fiction.
Kwestia gustu. Mnie ten film wynudził, choć pewnie dlatego, że w ogóle nie znam „postaci źródłowej“, jak i jej fenomenu. Humor tam przedstawiony, do mnie na przykład, nie trafia.
Pamiętajmy ile aktorzy biorą pieniędzy za udział w filmie. Skoro biorą ciężką kasę🤑 To niech robią COŚ naprawdę dobrego. A bez "głębokiego" wejścia w rolę, nie ma dobrego bohatera. Popieram Carreya, uważam, że dobrze zrobił. Rola to nie tylko założenie maski🤪🥸 ale i "wejście" w skórę bohatera.
Może gdyby Mads urzył omawianej metody to w najnowszych 'Fantastycznych zwierzętach' na prawdę byłby Najpotężniejszym Czarnoksiężnikiem swoich czasów, który swoją postacią i przesłaniem porywał za sobą tłumy, a nie sfrustrowanym politykiem z aparycją nauczyciela informatyki w gimnazjum, ale kto wie..
O nie! Aktory mają problemy po grze w filmie? A może to tylko rozdmuchany temat, żeby ludzie im współczuli i ich podziwiali, a za kamerą wycierają oczy dolarami. Potem jadą wypocząć do jednej ze swoich willi a my lecimy do kina ze swoimi pieniążkami bo przecież Christian tak się poświęcił dla roli, że jesteśmy mu to winni. Nie lubię Patisona ale ... ma rację BULLSHIT !
„Kim w ogóle był ten Stanisławowski? Nazwisko brzmi słowiańsko, ale to nie Polak a Rosjanin” w kontekście całego zdania, a nie tylko wycinka ma to więcej sensu. Bo to zdanie nie sugeruje, że Rosjanie to nie Słowianie tylko, że słowiańskie nazwisko choć brzmi na polskie to jest rosyjskie
@@donatienalphonsefrancoisde6478 to nie ma sensu wcale. Sugeruje że słowianinem może być tylko Polak, na dodatek sugeruje że Rosjanin nim nie jest. No weź przeczytaj to jeszcze raz. Xd
Warto też wspomnieć o Marilyn Monroe. Jej nauczyciel aktorstwa przedstawił jej TYLKO method acting a sama Marilyn nie miała przedtem żadnego doświadczenia na planie (była modelką). Jak wiemy dzisiaj, odbiło się to wyjątkowo negatywnie na jej zdrowiu psychicznym. Wyobraźmy sobie jaki to koszmar. Wyciąganie osobistych traum na światło dzienne za każdym razem, kiedy trzeba było zagrać coś poważnego czy smutnego.
Gdyby tak szukać to tego jest setki tysięcy jeśli nie więcej. Negatywną "perełką" jest znaleźć aktora już z dość dorodnym doświadczeniem. I chyba taki jest sens i intencją tego materiału. "Nie sztuka znajdować kości kiedy człowiek umiera".
Mads Mikkelsen ma racje. Bo dobry i utalentowany aktor, nie potrzebuje żadnych stymulacji, on, czy ona po prostu robi swoje i jest git.
Mads bił typowo do Leto ;) Nie chodziło mu o samą metodę, czym jasno dał do zrozumienia nie krytykując korzystającego z niej Day-Lewisa. Wybitności temu drugiego nie można odejmować. Po prostu jeden stymuluje się bardziej, inny mniej. Liczy się efekt końcowy. Jeden musi pobawić się heroiną, żeby osiągnąć wyżyny (Joplin), inny przytulić LSD (Kesey), a w sumie jak się na tym skupić to większość malarzy/pisarzy/muzyków ekstremum twórcze osiągało przy pomocy używek, które paradoksalnie ta kreatywność i moc z czasem zabierają. Jestem przekonana, że wiele z aktorów stosujących metodę Stanisławskiego byłoby w stanie zagrać tak samo, po prostu tak zostali nauczeni i wierzą w to, że to im pomaga - co za tym idzie pomaga. Beztalencie nawet jakby poddawało się codziennie hipnozie nadal nie zagra dobrze.
Moim zdaniem to właśnie najwybitniejszymi są ci którzy praktycznie na pstryknięcie palców potrafią przybrać inne oblicze i finezyjność gestów.
Na dłuższą metę przez cały film nie ma takich. Aktor to nie piekarz który ma zrobić chleb,aktor to artysta. Dobry aktor poświęca dużo czasu na zgłębienie roli, postaci,filmu,a nie 'A mam zagrać Narutowicza to spoko prezydent i elo".
@@pasta096 Tak, tak. Jak najbardziej zgłębienie roli et cetera to ważne aspekty, ale chodzi o to, żeby aktor potrafił w miarę szybkim tempie zmieniać nastawienie/role
Politycy?
Szanowna redakcjo TVFilmy, czy był na waszym kanale film, a jeśli nie to czy zrobilibyście taki, opowiadający o nienawiści aktorów względem siebie ew. aktorów do reżyserów, bo nurtuje mnie takie zagadnienie. Czy są aktorzy, którzy są gotowi odrzucić rolę/angaż jeśli w obsadzie są aktorzy, z którymi są na wojennej ścieżce ew. scenarzyści czy reżyserzy. Dziękuje i pozdrawiam.
The Rock i Vin Diesel
Popieram. Ciekawy temat.
Reynolds chyba z Johanson nie chciałby grać
Chris Rock i Will Smith
Jest odcinek o aktorach będących niemiłymi dla obsady i pracowników studia, chyba najbardziej zbliżony do pytania
Myślę że życie pracą to powolne wykańczanie samego siebie. Nie ma tu znaczenia czy jesteś aktorem, prezesem czy hydraulikiem. Gdy zatracasz się w pracy kosztem swoje życia tracisz cześć samego siebie. We wszystkim trzeba mieć umiar
Super odcinek!
Chcemy więcej takich!
A ja się zastanawiam, czy istnieje (i mam wrażenie, ze tak), coś takiego, jak method writing - kiedy to głęboko wchodzi w postać i staje się nią na co dzień, nie aktor ją odgrywający, a pisarz powieści, czy scenarzysta filmowy. I nagle nie tylko opisuje on postać, która mówi i myśli w specyficzny sposób, a niejako sam się tak zachowuje i opisuje własne przeżycia.
Sam lubię pisząc swoje rzeczy wchodzi w postać na tyle mocno, ze nie myślę, co powinieniem dać postaci do roboty, ale stawiam ją w miejscu i czasie i staram się zgodnie z jej charakterem odegrać te wydarzenia. Ale na pewno daleko mi od bycia ta postacią i postępowania tak w realnym świecie. Choć zapewne potrzebował bym paru sekund, aby ponownie znaleźć się w realnym świecie, tak oderwany podczas pisarskiego flow. Ale wtedy domownicy wiedzą, że nie można mi przeszkadzać i na mojej klamce wisi iście hotelowa plakietka, aby nie przeszkadzać.
Np bela lugosi
Adam Mickiewicz miał fazy, które można nazwać method writingiem.
@@Streetcat1987 czyli?
Karol May zawiesił sobie na drzwiach tabliczkę "Karol May zwany Old Shatterhandem"
Coś jak w filmie "Sekretne okno"?
Przypomina mi się film Jaja W Tropikach.
Tam był gruby motyw o aktorach za bardzo wczuwających się w rolę, jak np. Downey Jr. grający aktora, który grał murzyna :)
Umiejętności GRY nie dodaje gromadzenie tuszy lub jej zrzucanie. Ale takie rzeczy się dobrze sprzedają i macą w glowie.
Zabrakło mi tutaj Johna Cleese który po serialu "hotel zacisze" skończył w zakładzie psychiatrycznym i doszło do rozwodu z żoną, z którą grał w tym serialu. To ta młoda blondyneczka.
Poczytaj o Iwonie Petry, polska aktorka co też psychicznie nie wyrobiła
4:25 akurat Daniel Day-Lewis grał w "Ostatnim Mohikaninie" bardzo pozytywną postać.
Raczej nie dla tych zwierząt, które sam upolował ;)
Uważam, że korzystanie z tej metody zależą od talentu i umiejętności aktora, oraz od tego, jak trudna to dla niej/niego rola. To narzędzie, z którego mają prawo korzystać, ale też nikt nie może ich do tego zmusić. Pełne zanurzenie się w odgrywaną postać może wynieść aktora na wyżyny. Uważam jednak, że korzystanie przez aktorów tylko z tej techniki może upośledzić ich zmysł aktorski. W końcu wielu aktorów tylko poprzez kostiumy, charakteryzację i lokację są w stanie w pełni wcielić się w postać, by po chwili przejść z tym do porządku dziennego, co wydaje się dla psychiki dużo zdrowsze.
Uważam że każdy aktor jest inny i dla każdego inne metody są lepsze aby dobrze zagrać swoją role, robią to na własną odpowiedzialność bo w sumie to oni na tym mogą najwiecej stracić lub zyskać. Praca na planie filmowym jest bardzo często uciążliwa dla ekipy, a aktorstwo metodyczne to tylko jeden z czynników który może to powodować, więc myślę ze nie ma co tego stygmatyzować, tak jak w drugą strone nie ma powodów aby to gloryfikować bo liczy się efekt końcowy. W samym materiale wymienieni byli genialni aktorzy, którzy korzystali z takich sposobów, oraz tacy którzy je krytykowali i obie grupy to dalej wspaniali rzemieślnicy, także każdy ma swoją droge do celu i nie nam to oceniać czy jest słuszna.
Podobne problemy można uzyskać w dysfunkcyjnej rodzinie, nie wiesz z czasem co to maska a co twoja prawdziwa osobowość. Platasz się w używaniu jednej, a tu drugiej
Gdy aktor, który odgrywa jakąś rolę bardzo starannie - przy czym metody ,,actingu" nie mają tu większego znaczenia - i to starannie do tego stopnia, że w tej roli staje się tą rolą a swoją osobowość chowa bardzo głęboko w podświadomość, daleko pod warstwę roli, widać jak ,,jego ciało staje się inną istotą, a na twarzy pływa gra cieni". Tak kiedyś słyszałem, dlatego właśnie to ostatnie określenie spiąłem w cudzysłów; tak również zrozumiałem, gdy ujrzałem tego rodzaju rolę w kinie czy w puszczanym w domowym zaciszu filmie: Joker Phoenixa, Aileen Wuornos Theron, Ted Bundy Efrona (również w filmie "Złoto" Efron ponoć wypada świetnie), Fisk Vincenta D'Onofrio, sierżant Hartman R. Lee Ermey'a. Zastanawia mnie jedno, czym kieruje się aktor/aktorka, jak pracuje jego/jej wewnętrzne Ja, gdy przyjdzie mu/jej się zmierzyć z odegraniem roli psychopaty, seryjnego mordercy, osoby aspołecznej, apodyktycznej i zimnej, ale na pierwszy rzut oka wyglądającej jak typowy sąsiad z naprzeciwka. Sęk w tym, że aktorzy i aktorki tak niekiedy wchłaniają drugie Ja, w które się wcielają, że wygląda to tak jakby podpisali oni pakt z diabłem, tak jakby żaden człowiek nie był zdolny do takiego poświęcenia, jakie widzimy.
Pierwsze co mi przyszło do głowy to rola Martina Sheena w Czasie Apokalipsy i początkowa scena w hotelu, gdzie aktor wykorzystał własną depresję aby głęboko wczuć się w postać. W ogóle miał po nakręceniu tego filmu poważne problemy ze sobą
Spoko film?
@@adenauer5454 Jak najbardziej. Najlepiej obejrzyj wersję reżyserką, bo zwykła (kinowa) była nieco ocenzurowana...
@@YaReXpl dobra dzięki 😁
Fajny materiał :)
Zdanie "nazwisko brzmi słowiańsko" miałoby sens gdyby Stanisławski był np. Niemcem czy Francuzem, bo te narody nie są słowiańskie. Ale tak jak jest w materiale, to jest dziwne
Dokładnie, brzmi słowiańsko ale nie jest Polakiem tylko Rosjaninem. W tym zdaniu pojawiły się dwie bzdury totalne. Pierwsza to sugestia że słowianinem może być tylko Polak, druga to sugestia że Rosjanie to nie słowianie. Cccccombo.
Ty jesteś wszędzie!
Czyli method acting= udawanie/granie za wszelką cenę postaci, charakteru w filmie tak , aby maksymalnie utożsamić się z bohaterem 😌
Człowiek z Księżyca to mój ulubiony film a rola Jima wybitna, tysiąc razy lepsza niż Malika w Bohemian Rhapsody, który według mnie grał tylko zębami 😂. Ten film to nie tylko Carrey, to także Giamatti i De Vito, którzy grali Boba Żmudę i George Shapiro, zresztą te dwie postaci miały też swoje role w filmie.Z kolei De Vito był jedną z gwiazd serialu Taxi, o którym jest sporo w filmie. To coś więcej niż film
Osobiście uwielbiam metod acting i bardzo cenię aktorów, którzy się na to decydują w związku z konkretną rolą, a Mikkelsen w tym momencie sporo stracił w moich oczach.
Uważam, że zarówno wywyższanie tej metody jako jakiegoś cudownego środka na dobre aktorstwo jak i przypisywanie jej wyłącznie negatywów jest bez sensu. Jeśli aktorowi nikt tego nie narzuca i nie przekracza pewnej granicy przy wczuwaniu się w postać (typu przywali komuś, czy złapie za tyłek poza planem), to nie uważam, że powinien być to problem. To bardzo specyficzny zawód i każdy powinien go wykonywać tak jak uważa, że będzie mu najlepiej. Uwielbiam gadanie o tym, że no to po prostu wymówka dla aktora który chce być sobie dupkiem na planie. A może właśnie na co dzień nie lubi być dupkiem i nie chce być, może właśnie w ten sposób chce się upewnić, że dobrze zagra dupka, bo normalnie nim nie jest? Jeśli komuś pomaga to w roli i nikogo nie krzywdzi (adnotacja dla niektórych - bycie niemiłym, czy nawet hamskim, wygłupy, sprawianie, że ktoś się poczuje niekomfortowo etc. nie są krzywdzeniem) to nie widzę problemu.
4:56 wkońcu wiem skąd ten mem
W którym to filmie Antony Hopkins zagrał ocalałego z rozbitego samolotu i tu o co mi cjodzi : była tam scena, że aktor miał zagrać osobę bardzo zmęczoną i, i Hopkins usiadł i zagrał zmęczonago a jego współpartner musiał przed ujęciem przebiec kilkaset metrów. Nie jestem aktorem ale ( to są moje przemyślenia), że wcielać się w rolę powinno na planie a nie po za nim. Czy to jest normalne gdy ktoś przynosi pracę do domu?
Tak, to jest normalne. Każdy tak robi, w jakimś stopniu.
Lekcja przetrwania tytul filmu. Hopkins jest jak markowe wino im starszy tym lepszy w filmie Ojciec rozwala system!! Jednak ma pewna manierę (ktora widze w kazdej postaci jaka zagra) nie umiem tego opisac ale widac to jak w momentach kiedy sie zastanawia albo podejmuje pewne kroki, przemyslenia niby nic ale zawsze to wylapuje!? Nie wiem moze to tylko moje spostrzeżenia??
3:50 "A kiedy grał w ostatnim Mohikaninie..." tym czasem w tle "Psie pazury"
Czy zrobiliście film o sławnych aktorach którzy nie lubią Hollywood?
"Nie będzie tu przykładów gdzie aktor schudł lub przytył do danej roli" - 5 minut później o tym jak Bale chudnie i tyje do roli :D
w filmie jest cytuję "I nie mówię tu >>tylko
To jest wspominka, a nie rozwijanie tematu o tym. Jakby miał rozwinąć, to byłoby 10 minut o tym. Jest osobny film nawet.
Hoho ciekawi mnie ten temat.
Takie przemiany i wczuwanie się w rolę są imponujące, ale jak widać po tym materiale są one często autodestruktywne fizycznie i psychicznie. Bardziej mi zaimponuje aktor, który nie będąc zmęczonym zagra kogoś wyczerpanego w wiarygodny sposób niż ktoś kto ciężko się wymęczył przed zagraniem danej sceny. Oczywiście są wyjątki, wyrzeźbić sylwetkę do pewnych ról aktorzy jakoś muszą, ale i to ma w sobie patologię jak np w przypadku Chrisa Hemswortha(Thor z MCU) i tego jak ten przez 30-coś godzin przed nagrywaniem scen bez koszulki nie pije wody bo wtedy jego mięśnie wyglądają najlepiej.
Nie był to przypadkiem Henry Cavill w roli Wiedźmina z tym nie piciem wody?
@@weronikajansen6354 Tego nie wiem, ale o Chrisie się ostatnio o tym wzmianka pojawiła apropo nadchodzącego nowego Thora i tego jak bardzo Chris liczył na to, że może się tym razem obejdzie bez ściągania koszulki.
Trochę pech bo go do gołej rzyci praktycznie rozbierają w tym filmie.
Wszyscy się mylą. Ważną kwestią dla nas - widzów jest efekt. Środki do uzyskania takowego są nam obojętne jeśli pewni jesteśmy swego osądu.
Jeśli nasza wewnętrzna ocena aktora w danym dziele to 21,37 punktu, to bez znaczenia jest jak zachowywał się na planie, dopóki nie zaczniemy się tym dogłębnie interesować.
Aktor to zawód jak każdy inny i tak powinien być rozpatrywany. Czy myślimy o tym, czy hydraulik, który właśnie zrobił nam zlew ćwiczy kolanka w domu, po ciemku?
Jim & Andy to cudowny dokument, choć Mads z RiGCzem
Dla mnie to logiczne że żeby się wcielać w złe postacie potrzeba więcej przygotowania. Przecież mieliście materiał w TVgry że gracze domyślnie wybierają dobrą ścieżkę i ciężko ich przekonać do spróbowania złej ścieżki (sam tak mam). Tutaj, w graniu możliwe że jest analogicznie. Domyślnymi zachowaniami jest zachowywać się dobrze, zgodnie z przyjętymi normami (tak nas ewolucja stworzyła, jak nie respektowałeś zasad to byłeś wykluczony ze społeczności i miałeś mniejsze szanse na przeżycie).
To chyba dobrze świadczy o tych aktorach, niepokojące byłoby jakby w 3 sekundy byli perfekcyjni w byciu bucami/dup***/psycho***.
jestem urodzony przed rokiem 2000, mogło by się wydawać że uwielbiam technologie i sztuczną grafikę komputerową i bezmyślną akcję... no nie , nie jest tak .. od filmu .. a teraz jak to tylko możliwe.. wymagam od filmu prawdziwości, a więc kreacje aktorów z charakteryzacją nie CGI VFX odbieram o wiele lepiej (SpiderMan za SpiderManem .. dopiero przy making off wyszło na jaw że aktor Holland stoi na ulicy w NY na schodach i puka w drzwi, a wszystkie bloki i drzewa i samochody wokół były z zielonego tła).. poświęcenie się przy charakteryzacji.. szanuje Raven z Xmen, Hellboya, Draxa ze Strażników Galaktyki i kilku innych który chcieli marnować czas na stołku, a nie weszli tylko do studia po zdjęcie skan twarzy textura do modelu 3D = największe oszustwo po 2015 roku - LOGAN Wolverine i częściowo John Wick i Matrix 4.
Dzięki za ujęcia Jim Carrey, teraz wiem dlaczego JOKER tak się ruszał i miał taką fryzurę, po prostu był lustrem tych dwóch postaci.
W filmie Furia Shia Labeuf się nie mył do filmu i Brat Pitt nie był z tego powodu szczęśliwy? Angelina Joli sama mówiła, że Brat nie myje się często i śmierdzi. To może swój smród nie przeszkadza, ale kogoś już tak?
Rosjanie to też Słowianie... Co do samej metody, to tak i nie. Nie dlatego że aktor nie dlatego uczy się zawodu żeby musiał aż tak angażować się w rolę, chodzi mi o poświęcanie siebie. Aktor powinien umieć zagrać daną postać. Tak, to świetna metoda która dodaje realizmu, przykładem niech będzie Pan Wołodyjowski i walka na szable z Kmicicem w Potopie, czy to nie było wejście w rolę? (Robiliście o tym materiał)
Przeczytajcie o aktorce która grała w Szamance
Ja się właśnie zastanawiam gdzie jest właściwie limit czy ktoś faktycznie tylko gra czy już JEST daną postacią z filmu. Jak patrzę sobie na historie Carri,ego w tym filmie o Księżycu, to aż wierzyć się nie chce, że tylko dlatego, że chciał pewnie tylko coś udowodnić (nie wiem nie zwracałem za bardzo uwagi na materiał tak więc tylko se tak myślę) zniszczył sobie psychikę. Naprawdę, jak tak dalej pójdzie to już co 2 osoba z branży będzie miała tak samo zniszczoną psychikę i się już raczej nigdy nie pozbierają. :/
Moim zdaniem osoba stosującą owe techniki może poczuć się jak odgrywana postać ale jeżeli nie szły by za tym sugestie do scenariusza i reżysera oraz interpretacji materiału źródłowego to może niewiele dać.
A czy warte świeczki możliwe że nie poświęcić osobę dla arcydzieła moim zdaniem nie ale są warjacji.
Dobry aktor nie musi stosować tej metody, wystarczy że po prostu zagra co ma zagrać.
Dla mnie żadna metoda jeśli kogoś krzywdzi, nie jest warta zachwytów. Świat będzie istniał i bez "wspaniałej gry aktorkiej... w...". Method acting nie jest jedynym sposobem by grać wybitnie.
Film tu pokazany pięknie, lecz jedynie w teorii opowiada o tym aspeckie aktorów, ale czy autor tego filmu rozumie o czym jest mowa? Założę się, że nie, bo słychać to w tym automatycznym głosie - "nie muszę rozumieć co mówię, ważne, żebym przekazał informację".
Aktorstwo to coś więcej niż tylko "granie na planie". To potężna walka z emocjami, które trzeba przywołać we wspomnieniach, które nie zawsze w życiu są dobre. To rozdrapywanie starych ran na nowo, by w jak najbardziej prawdziwy sposób oddać emocje na twarzy i w języku ciała. Ktoś, kto tego nie doświadczył, to tego nie zrozumie.
I niech teraz taki aktor jak np. Jared Leto gra mordercę. Jak daleko się posunie w stosowaniu tej metody? Zamorduje kogoś żeby nie wyjść z roli?
A co z belą lugosi?
Brakuje mi polskiego akcentu, chociażby w postaci „Dnia świra”. Nie wiem, co prawda, czy Kondrat posługiwał się Stanisławskim, ale wiem, że miał ogromne problemy z wróceniem tym razem do roli Marka z roli Adasia, Adama. Mimo, że nie pierwszy raz grał tę postać.
Judd Nelson nie wychodził ze swojej roli na planie "Klubu winowajców".
Metoda Stanisławskiego?
On wygląda jak THIS MAN
nie da się słuchać tego pytającego tonu w KAŻDYM zdaniu. Męczące strasznie.
I tak czy siak amerykańscy czy angielscy aktorzy (wiadomo, że nie wszyscy) mają to czego nie mają, np. NASI POLSCY ARTYŚCI. Mam tu na myśli naturalność, spontaniczność i talent. Najśmieszniejsze w tym wszystkim natomiast jest to, że tam aktorzy wyciągają wnioski z błędów pracy swoich kolegów, a u nas mamy filmy, które potem lądują z ocenami 3-4 na Filmwebie lub na kanale Mietczyńskiego. Czemu w materiale nie ma przesady gry aktorskiej na przykładach w polskim kinie? Acha już wiem, bo materiał by trwał 2 godziny...
znam tylko dwa przykłady Tomasz Kot miał w sobie naturalność przy 2 filmach biograficznych ... drugi przykład to zgolenie włosów psychiczna bariera nie lubienie swojego wyglądu Borys Szyc był raz łysy jak kolano , ten film policjantka kobieta na krótko z jeżem na głowie "Siły Specjalne" albo szybkie rozebranie się strata sukienki "Skrzydlate świnie" "Sexyfiy" Córki Dancingu" czasem się udaje lecz tak na serio Polska kręci dopiero od 2011 2015 roku, Bagiński wiele zmienił podejścia do cyfrowych efektów i jakości i że można porzucić romanse - Legendy Polskie.Allegro Twardowsky
"Czemu w materiale nie ma przesady gry aktorskiej na przykładach w polskim kinie? Acha już wiem, bo materiał by trwał 2 godziny..." koszta koszta co 3 film to komedia lub sponsorowanie z WFDiF (Wytwórnia Filmów Dokumentalnych i Fabularnych) (Polski Instytut Sztuki Filmowej) jednak że pozycje Wojenne na faktach lub też Biograficzne są zdecydowanie dłuższe .. a Marvel i Disnay przebija wszystko tam już średnia czasu 2:58 .. dlatego przy innych czujemy już że to za krótkie.
@@Tobnjuks Za bardzo chaotycznie piszesz, żebym to rozkminil.
najgorzej ten brak naturalności można odczuć w polskim dubbingu, poza bardzo nielicznymi wyjątkami
@@alastor471 Polski dubbing to w ogóle nie powinien istnieć, ale to inna kwestia
Gdzie Dr. Strangelove?
Gdzie można obejrzeć ten dokument o Carreyu?
Moim zdaniem to już zaburzenia osobowości
czyli tylko kreskowki
Chciałam powiedzieć tylko że kocham Willa Poultera
Człowiek z Księżyca jest najlepszym filmem w historii kina
Najlepszym filmem w całej światowej kinematografii jest Terminator 2 Dzień Sądu.To nie jest tylko moje zdanie, ale ogromnej rzeszy ludzi,krytyków filmowych z całego świata.Terminator 2 jest ogólnie najlepszym filmem akcji/sci-fi ze wszystkich filmów akcji,sensacyjnych czy science-fiction.
Kwestia gustu. Mnie ten film wynudził, choć pewnie dlatego, że w ogóle nie znam „postaci źródłowej“, jak i jej fenomenu. Humor tam przedstawiony, do mnie na przykład, nie trafia.
Metoda aktorska, a nie aktorstwo metodyczne?
Hm jeśli jared leto zastosował tą metodę w suiside squad, to co z tego, skoro ten film to kupa
Pamiętajmy ile aktorzy biorą pieniędzy za udział w filmie. Skoro biorą ciężką kasę🤑 To niech robią COŚ naprawdę dobrego. A bez "głębokiego" wejścia w rolę, nie ma dobrego bohatera. Popieram Carreya, uważam, że dobrze zrobił. Rola to nie tylko założenie maski🤪🥸 ale i "wejście" w skórę bohatera.
The joker to też
ITS MORBIN TIME
Może gdyby Mads urzył omawianej metody to w najnowszych 'Fantastycznych zwierzętach' na prawdę byłby Najpotężniejszym Czarnoksiężnikiem swoich czasów, który swoją postacią i przesłaniem porywał za sobą tłumy, a nie sfrustrowanym politykiem z aparycją nauczyciela informatyki w gimnazjum, ale kto wie..
Shia "lebef" a nie "lebuf" :P
Widząc tytuł od razu pomyślałam o H. Ledgerze...
Córka to wykapany ojciec.
Mads
zależy od aktora, takiemu letto nic nie pomoże
O nie! Aktory mają problemy po grze w filmie? A może to tylko rozdmuchany temat, żeby ludzie im współczuli i ich podziwiali, a za kamerą wycierają oczy dolarami. Potem jadą wypocząć do jednej ze swoich willi a my lecimy do kina ze swoimi pieniążkami bo przecież Christian tak się poświęcił dla roli, że jesteśmy mu to winni.
Nie lubię Patisona ale ... ma rację BULLSHIT !
Ooo człowieku masz głos jak lektor z Dragon Ball Z na RTL
Bardzo ciekawy temat, szkoda tylko, że prowadzący ma tak nudną dykcję oraz okropny głos aż nie da się słuchać niestety....
Ja nie mam z nią żadnego problemu.
Okropny głos? Serio nie dało się inaczej?
2
Cały ten Hollywood to spirytysi..
Rosjanin to tez słowianin
"..brzmi słowiańsko, ale to nie Polak a Rosjanin..." a Rosjanie to nie słowianie ? :D
Bo tej bzdurze musiałem ten film wyłaczyć.
Chyba "Po"
„Kim w ogóle był ten Stanisławowski? Nazwisko brzmi słowiańsko, ale to nie Polak a Rosjanin” w kontekście całego zdania, a nie tylko wycinka ma to więcej sensu. Bo to zdanie nie sugeruje, że Rosjanie to nie Słowianie tylko, że słowiańskie nazwisko choć brzmi na polskie to jest rosyjskie
*Stanisławski
To nie oglądaj. Kto cię zmusza.
@@donatienalphonsefrancoisde6478 to nie ma sensu wcale. Sugeruje że słowianinem może być tylko Polak, na dodatek sugeruje że Rosjanin nim nie jest. No weź przeczytaj to jeszcze raz. Xd