Potwierdzam, oddanie steru w ustabilizowanej sytuacji żeglugi osobie z objawami choroby morskiej potrafi pozytywnie zadziałać już po 2 minutach. Człowiek czuje korelację między falowaniem, kołysaniem, oporem na sterze oraz własnym oddziaływaniem na ster. Uczucie niespójności informacji, jakie dostarczają nam zmysły i lęku że oddziałowują na nas siły nad którymi nie panujemy, przestaje być dominujące. Warto też wyraźnie powiedzieć, że stosowanie skrótu myślowego "zaburzenia błędnika", który często słyszę jest wprowadzające w błąd i generuje dalsze mity. Kapitanie Adamie, czy mógłbyś do opisu filmu dodać listę wymienianych leków? Z tekstu mówionego nie odkodowałem jednoznacznie niektórych obcych nazw własnych.
Widziałem w sprzedaży zatyczki do uszu, które podobno pomagają na chorobę morską. Podobno działają na takiej zasadzie, że jedna jest inna niż druga i dzięki temu powstaje efekt, który oszukuje nasze zmysły. Czy mieliście jakieś doświadczenia z tym sposobem radzenia sobie? Czy u kogoś to zadziałało?
Witaj, cóż mogę powiedzieć. Podobnie jak opaski na nadgarstki i żucie imbiru i kilka innych sposobów. Nigdy nie widziałem żeby zadziałały, homeopatia też z punktu widzenia medycyny tradycyjnej nie powinna działać a czasem działa. Jednak dla pewności raczej nie na nich opierałbym swoje bezpieczeństwo i komfort medyczny. Jak będziesz miał z nimi doświadczenie to chętnie je poznam. Powodzenia
Ja mam chorobę morską przez około 2 doby chociaż bardziej złe samopoczucie i stany lękowe niż wymiotowanie, jednak gorzej przechodzę chorobę lądową po zejściu na ląd.
Cóż, choroba to choroba. ma swoje konsekwencje zawsze. A na morzu nie zgodził bym się żeby ktoś chorował 3 dni bo ktoś powiedział że kiedyś mu przejdzie. Jeszcze głupszy tekst że każdy ma swoją falę :) Cóż, jedni są bardziej wrażliwi inni mniej. A sama choroba morska to objaw zdrowego organizmu, tylko jak każdej choroby nigdy nie należy jej bagatelizować. Niestety nawet grypa może skończyć się utratą zdrowia i choroba morska zbagatelizowana może skończyć się utratą zdrowia. warto to pamiętać i nie pozwolić żeby ktoś godzinami chorował a reszta to ignoruje. Pozdrawiam serdecznie i życzę przyjemnych rejsów !
Myślałem,.że nie mam. Przy sterze ok. Tylko pod.poklad i jak!!!...natychmiast krzyżem na podłogę. Tabletki i tylko 2 dni.w.plecy. południu wy Atlantyk 56°12`
Witam Zbigniew. Na morzu wystarczy pamiętać, że długotrwała choroba morska może zagrozić zdrowiu i w konsekwencji życiu. Dlatego nie wolno jej ignorować. A przed nią się zabezpieczać i z nią walczyć to już wiesz po wysłuchaniu podcastu. Powodzenia i życzę wielu dnia na morzu bez choroby morskiej Kpt Adam Jakubczak
Dzięki :)
cała przyjemność po naszej stronie !
Potwierdzam, oddanie steru w ustabilizowanej sytuacji żeglugi osobie z objawami choroby morskiej potrafi pozytywnie zadziałać już po 2 minutach. Człowiek czuje korelację między falowaniem, kołysaniem, oporem na sterze oraz własnym oddziaływaniem na ster. Uczucie niespójności informacji, jakie dostarczają nam zmysły i lęku że oddziałowują na nas siły nad którymi nie panujemy, przestaje być dominujące.
Warto też wyraźnie powiedzieć, że stosowanie skrótu myślowego "zaburzenia błędnika", który często słyszę jest wprowadzające w błąd i generuje dalsze mity.
Kapitanie Adamie, czy mógłbyś do opisu filmu dodać listę wymienianych leków? Z tekstu mówionego nie odkodowałem jednoznacznie niektórych obcych nazw własnych.
Widziałem w sprzedaży zatyczki do uszu, które podobno pomagają na chorobę morską. Podobno działają na takiej zasadzie, że jedna jest inna niż druga i dzięki temu powstaje efekt, który oszukuje nasze zmysły. Czy mieliście jakieś doświadczenia z tym sposobem radzenia sobie? Czy u kogoś to zadziałało?
Witaj, cóż mogę powiedzieć. Podobnie jak opaski na nadgarstki i żucie imbiru i kilka innych sposobów. Nigdy nie widziałem żeby zadziałały, homeopatia też z punktu widzenia medycyny tradycyjnej nie powinna działać a czasem działa. Jednak dla pewności raczej nie na nich opierałbym swoje bezpieczeństwo i komfort medyczny. Jak będziesz miał z nimi doświadczenie to chętnie je poznam. Powodzenia
Ja mam chorobę morską przez około 2 doby chociaż bardziej złe samopoczucie i stany lękowe niż wymiotowanie, jednak gorzej przechodzę chorobę lądową po zejściu na ląd.
Cóż, choroba to choroba. ma swoje konsekwencje zawsze. A na morzu nie zgodził bym się żeby ktoś chorował 3 dni bo ktoś powiedział że kiedyś mu przejdzie. Jeszcze głupszy tekst że każdy ma swoją falę :) Cóż, jedni są bardziej wrażliwi inni mniej. A sama choroba morska to objaw zdrowego organizmu, tylko jak każdej choroby nigdy nie należy jej bagatelizować.
Niestety nawet grypa może skończyć się utratą zdrowia i choroba morska zbagatelizowana może skończyć się utratą zdrowia. warto to pamiętać i nie pozwolić żeby ktoś godzinami chorował a reszta to ignoruje.
Pozdrawiam serdecznie i życzę przyjemnych rejsów !
Myślałem,.że nie mam. Przy sterze ok. Tylko pod.poklad i jak!!!...natychmiast krzyżem na podłogę. Tabletki i tylko 2 dni.w.plecy. południu wy Atlantyk 56°12`
Witam Zbigniew. Na morzu wystarczy pamiętać, że długotrwała choroba morska może zagrozić zdrowiu i w konsekwencji życiu. Dlatego nie wolno jej ignorować. A przed nią się zabezpieczać i z nią walczyć to już wiesz po wysłuchaniu podcastu.
Powodzenia i życzę wielu dnia na morzu bez choroby morskiej
Kpt Adam Jakubczak