PODAJ DYSKOGRAFIĘ | KING CRIMSON | NOISECAST 28 feat. Piotr Paciorkowski i Łukasz Kumański

Поделиться
HTML-код
  • Опубликовано: 12 дек 2024

Комментарии • 20

  • @pawekogut1644
    @pawekogut1644 2 дня назад

    Znakomity podcast. KC słucham od 1996 toku. Jako pierwszy album poznałem Thrak a następnie debiut i resztę. Uwielbiam ich oficjalne bootlegi.

  • @rcin
    @rcin 7 дней назад +5

    Wspaniale, że taki podcast powstał!
    Pierwsza trójka moich ulubionych płyt KC to (w kolejności wydania): Discipline, Beat, Thrak i The Power to Believe (nie da rady - wyszła czwórka ;) )
    Zespół poznałem jako 15-latek dokładnie w momencie wydania THRAK i praktycznie do dziś jest to mój wykonawca nr 1 i z pewnością mający wpływ na to, że sam zostałem muzykiem.
    Będąc młodszy i chłonniejszy na dźwięki byłem mocno zafascynowany płytami KC "drugiego" wcielenia, czyli od "Lark`s..." Te riffy i to brzmienie moim zdaniem miało większą moc, niż tak kultowy Black Sabbath (za którym nie przepadam). Z czasem jednak, jak z większością zespołów z tamtego czasu, ta muzyka stała się dla mnie bardziej wartością muzealną (w dobrym słowa znaczeniu), dokumentalną, odkrywczą i genialną na swoje czasy. Chociaż potężny bas Wettona do dziś powoduje ciarki na plecach (szkoda, że Wetton poszedł potem w bardziej kombatancki rock progresywny).
    Discipline czy Beat nie zestarzały się moim zdaniem. Fenomenalne polirytmycznie, polimetryczne przebiegi, trochę jakby z inspiracji Philippem Glassem i genialny wokalista - gitarzysta A. Belew (zbyt mało doceniony w historii muzyki, choć na to zasługuje) + genialna sekcja rytmiczna. Do nie przez wszystkich lubianej Beat mam sentyment szczególny - po Thrak, była to moja druga poznana płyta KC.
    Lata 90/00 to cios w postaci Thrak. Płyta, która wyszła gdy jeszcze jeszcze tlił się grunge, a wszelakie dinozaury rocka wydawały płyty mniej lub bardziej udane (zazwyczaj mniej). A tu z szafy wychodzi Double Trio i zamiata konkurencję. Mój ulubiony utwór - znów nieoczywisty - People (specyficznie pojęty funk i rytmiczna rozpierducha w drugiej części).
    Constr. of Light było przegięte produkcyjnie (dobrze, że Mastelotto dograł wiele lat później żywe bębny). I to jest chyba główny powód dlaczego płyta ta jest krytykowana. Niestety uległa ona też wtedy wchodzącemu trendowi mocnego kompresowania i zgłaśniania nagrań. Ale utwór tytułowy - majstersztyk! Wspominane w podcaście "pajączki", tu zostały wymyślone na nowo - dwie gitary grają przeplatankę (jedna gitara gra dźwięk, druga po niej powtarza, i tak w kółko). To samo rozwiązanie jest potem na kolejnej płycie w "Level five", Eyes Wide Open i "Elektrik". Świetne!
    Ostatnia płyta studyjna to fenomen, choć oczywiście znów niedoceniony. Jeszcze większą moc tej płyty pokazuje DVD "Live in Japan".
    Ostatnie wcielenie KC z J. Jakszykiem wolałbym przemilczeć. Byłem na koncercie tego składu we Wrocławiu, chcąc załapać się raz w życiu na zobaczenie Crimson, ale mocno się rozczarowałem. Jakszyk wokalista dobry, rzetelny do śpiewania starych numerów. Jako gitarzysta, to kompletna przepaść między nim a Belewem (w czasie tego koncertu podczas Level Five przypominał sobie na scenie partię Belewa, potem się pomylił i przestał grać...) Pomysł z 3 perkusistami bardziej wizualny, niż przysparzający muzyce jakości (zazwyczaj i tak grało dwóch bębniarzy). Zestawy perkusyjne ustawione "nowatorsko" na przodzie sceny i nieizolowane od siebie i publiczności pleksą (co przy koncertach double trio w latach 90 było stosowane). Powodowało to tutaj, że szczególnie pierwsze rzędy miały harmider akustyczny związany z nagłośnieniem zespołu jako całości z tzw. przodów + słyszenie bębnów bezpośrednio ze sceny. No i repertuar - z całym szacunkiem kombatancki, dinozaurowy, czyli coś od czego Fripp zawsze słusznie uciekał. Zresztą wspomniano o tym w podcaście.
    Crimson był dla mnie zawsze (poza ostatnim, koncertowym okresem) grupą, która nie oglądała się za siebie. To było niełatwe i mozolne, ale arcyciekawe parcie wprzód.
    Dzięki za interesujący podcast.

  • @lyzkaczylichilli6278
    @lyzkaczylichilli6278 8 дней назад +4

    KC można porównać do Pabla Picassa, który tworzył nowe kierunki i je porzucał. Dlatego każda płyta jest tak różna i doskonała. King Crimson to magia.

  • @220192element
    @220192element 7 дней назад +2

    Czekam na omówienie dyskografii Death 🔥🔥🔥🔥

  • @BocJan
    @BocJan 6 дней назад +1

    Kurde, mądrych to i posłuchać dobrze.

  • @R2112-i9c
    @R2112-i9c 7 дней назад +2

    Znacznie lepsze jest ReconstruKction of Light na akustycznej perkusji! Warto o tym wspomnieć,proponuję audycję o mniej oczywistych zespołach np.BJH, Beggars Opera,Heldon,Nirvana( prawdziwa),Ange,Tassavalan Presidenti, Gnidrolog etc ...

  • @jakubsokoowski4896
    @jakubsokoowski4896 7 дней назад +6

    To ja parę słów w obronie Lizard.
    1 - To bardzo nieoczywista i wielobarwna płyta. Zgoda - jest tu być może odrobinę tej rycersko-dworskości, która tak Was drażni. Ale tak naprawdę przy uważniejszym słuchaniu - nie aż tak wiele, jak mogłoby się wydawać. Fajnie to określił Piotr Weltrowski, że to niby ładny sen, ale gdzieś jednak czai się tu jakiś potworniejszy dysonans. Ja bym powiedział nawet, że on wypełza niemal z każdego zakamarka.
    Ja ten niepokoik słyszę i w Circus. I w tytułowej suicie (druga część), a nawet w nieco głupawym Indoor Games, które zresztą nauczyłem się lubić za puls, dysonujące akordy, absurd i niespotykany chyba nigdzie indziej sposób łączenia jazzu z rockiem.
    Nie podszyta tym nerwem jest pewnie tylko balladka Lady of the Dancing Water. Ale czy serio ustępuje ona innym balladkowym numerom z dwóch pierwszych płyt?
    2 - Nie przywiązywałbym większej uwagi do tego, czy płyta podoba się samym twórcom. Czy przypadkiem nie było tak w przypadku omawianego w podcaście "Starless" czy miliona innych kanonicznych dziełek i tekstów kultury?
    3 - Suita na drugiej strony niestrawna, bo wokal Andersona? Warto nadmienić, że ten wokal pojawia się tu jedynie w pierwszej części utworu, która trwa 4 minuty 35 sekund. Pozostaje nam więc jeszcze niemal 20 minut, wypełnionych po brzegi świetnymi improwizacjami, melodiami i partiami basu (zwłaszcza w Bolero) i niepokojącym zakończeniem.
    4 - Kwestia subiektywna, ale akurat całkiem lubię wokal Jona Andersona. Może niekoniecznie w dużych ilościach, ale jednak. Ma on swoją unikalną melodykę i mnóstwo KOLORU, który pasuje do tej płyty.
    4 - Co do zarzutów o wokal Haskella, to faktycznie to najsłabsza wokalnie płyta Crimson. Rozumiem, że boli. Ale z drugiej, wokal nie należał nigdy do najważniejszych elementów akurat tego zespołu.
    W skrócie - lubię do niej wracać, wracam często. Pewnie częściej niż do niektórych wyżej rozstawianych klasyków.

    • @marcinbaj3000
      @marcinbaj3000 6 дней назад +5

      Lizard jest świetne, jazzowe, inspirowane Sketches of Spain Daviesa. Utwór tytułowy świetny, wokal JA super. Moje top4 jesli chodzi o KC.

  • @piotrmaniawski930
    @piotrmaniawski930 7 дней назад +1

    Jako wieloletni fan King Crimson nie rozumiem zachwytów nad "Red"
    Zawsze dużo ciekawsza była dla mnie poprzednia. Zapomnieliście o cudownym "Trio"
    "Islands" fantastyczna, przyznaję. A "Thrak" mnie zabiła swoją nowoczesnością.
    Zespół brzmiał bardziej świeżo niż młode wilki z tamtych lat.

  • @artursierant8899
    @artursierant8899 4 дня назад

    Zrobiliście mi niedzielne popołudnie. Dzięki. Przy okazji: co to jest „china”, bo co to są „pajączki” już wiem :)

  • @tomekjalukowicz6220
    @tomekjalukowicz6220 9 дней назад +1

    35:00 Centipede "Septober Energy" :)

  • @Retyuret
    @Retyuret 9 дней назад +6

    To może za jakiś czas o Voivod? :)

  • @mariuszkosik3498
    @mariuszkosik3498 7 дней назад +1

    Czy możecie wyświetlać okładkę płyty którą w danym momencie omawiacie? Bardzo by to ułatwiło rozeznanie się w dyskografii ludzom którzy nie znają danego zespołu. Z góry dziękuję.

  • @pjak2756
    @pjak2756 9 дней назад +7

    posłuchałbym o Type O Negative

  • @bcek007
    @bcek007 9 дней назад +2

    Zasięg

  • @MK-vb7ub
    @MK-vb7ub 9 дней назад +1

    Jakko Jakszyk wygląda jak Bilbo Baggins 😅

  • @wvr23ph59
    @wvr23ph59 8 дней назад

    Niestety odium "Epithaph" i "In the Court..." wisi nad KC (jak "Another brick..." nad Floydem), a to chyba najnudniejsza płyta (oprócz eksperymentów i "Schizoid")...

  • @arturborubar00
    @arturborubar00 4 дня назад

    "Cat Food" i "Ladies On a Road" - czy można nagrać głupsze utwory?

  • @rysiek5765
    @rysiek5765 8 дней назад +1

    Panowie..nielubicie klasycznego KING CRIMSON. i tyle.. ..tylko Red i Red...która dlamnie jest momentami monotonna.Pogadajcie sobie o Sleyer lub Megadeth.