Bardzo czekałem na tą recenzję :) mi się bardzo podobało to że te wnętrza pałacowe nie są "pałacowe", że ogród nie jest ogrodem pałacowym z tamtych czasów, że basen w którym pływa księżniczka nie jest zadbanym basenem... Te elementy współczesności Ja odebrałem jako bardzo celowy zabieg - telefon, ciągnik przed przejazdem kolejowym czy plastikowy mop na palacowym korytarzu. Miałem poczucie że to takie trochę puszczenie oka do widza że ta historia nie jest tak naprawdę kostiumową opowieścią o cesarzowej a czymś bardziej uniwersalnym. Raczej opowieścią o tym co dziś tylko przebraną w dekoracje z tamtych czasów...
Mi sie film podobal wlasnie przez wybory scenograficzne i muzyczne w tym filmie - to odswiezanace ze w filmie koatiumowym widzimy takie stare troche przebrzmiale pomieszczenia. Ja mysle ze wlasnie elzbieta w swojej niedoskonalosci jest postacia ciekawa. Nie musimy miec bohaterki zdecydowanej, zbuntowanej, wiedzacej czego chce i zmieniajaca monarchie - to taki stereotypowy obraz silnej bohaterki. Tutaj mamy bohaterke niedoskonala, ale film nie boi sie jej tak pokazywac - ze prozna, ze mysli glownie o sobie, a jednoczesnie niestandardowa, teskniaca niepasujaca. Swietna rola Vickie Kribs;)
Ja trochę nie na temat, ale szukałam u Was recenzji „Rozdzielenia” i o dziwo nie znalazłam. A to jeden z lepszych seriali jakie ostatnio można polecić :)
Gorset to oczywiście symbol opresji wobec kobiet. Miałabyś Marta ochotę go nosić? Film bardzo mi się podobał - pożegnanie z landszaftowym i przesłodzonym obrazem Sisi. Wreszcie! Zabawny i pełen wyobraźni film historyczno-feministyczny. Świetna ścieżka dźwiękowa Camille. Brawa też za scenografię - wszelkie monarsze opowieści powinny pokazywać, że sama koncepcja funkcjonowania czegoś takiego w XXI wieku jest zmurszała i powinna już być tylko historią. Celebryci nie zasługują na uwagę, postaci historyczne już tak. Buntuję się wobec interpretacji, że to kobieta o zaburzeniach osobowości. Tu mamy kobietę pełną niezgody na puste życie, służenie za reprezentacyjną lalkę nie mającą na nic wpływu. Satysfakcjonująca opowiastka o emancypacji i nieposłuszeństwie postaci historycznej. Chyba Marta masz jakieś swoje wyobrażenie, jak powinna funkcjonować arystokracja - jak są tacy bogaci, to niech siedzą cicho i wypełniają ze szczęśliwością swoje obowiązki i potwierdzają wyobrażenia plebsu o ich życiu! To podejście przebija też przez Twoje opowieści o filmie Spencer. Tak jakbyś zapominała, że to też po prostu kobiety.
Jeśli gorset jest symbolem opresji wobec kobiet, to nie mniejszym są współczesne staniki - niedopasowane do większości kobiecych kształtów, robione masowo z syntetyków duszących ciało, z wbijającymi się cienkimi ramiączkami i wystającymi drutami, które ranią skórę. Gorset to był po prostu element bielizny znacznie bardziej wyrafinowany niż to co mamy współcześnie, a co najważniejsze - szyty na miarę, a więc dopasowany do indywidualnych potrzeb kobiety, wiele kobiet zwłaszcza z miseczką D i większą wiele by dało za bieliznę z mocną konstrukcją, która chroni je przed ciężarem ich piersi, jednocześnie nadając im atrakcyjny kształt. A jeśli chodzi o sam film - to zadam pytanie: w jaki sposób Elżbieta buntuje się wobec niezgody na puste życie? Romansując z kuzynem i biorąc heroinę? Z jej buntu nie wynika nic produktywnego, nic ciekawego. Czy gdyby nie była arystokratką tylko współczesną kobietą z marginesu i robiłaby dokładnie te same rzeczy to również podziwiałabyś ją za siłę i odwagę czy wręcz odwrotnie? Status danej osoby łatwo nam przysłania prawdziwą treść jej zachowania - dlatego nie robi na mnie wrażenia ani film Spencer ani W gorsecie.
@@DrugiSeans Wystarczy pójść do dobrej brafitterki (pewnie kiedyś do gorseciarki). Buntuje się poprzez wypowiedzenie posłuszeństwa - na tym zazwyczaj polega bunt. A czy wynika z niego coś produktywnego - niekoniecznie (tak to z buntami bywa), a czy ciekawego - i owszem. Też podziwiam kobiety współcześnie żyjące, które sprzeciwiają się ograniczeniom, a szczególnie te z marginesu społecznego, które odchodzą od przemocowego faceta i zaczynają życie od nowa.
@@bozenas.6830 No rozumiem, tu się różnimy, ja tu nie widzę nic ciekawego. Może też dlatego, że od razu na myśl przychodzi mi inna Elżbieta, Elżbieta II, która jako dobry monarcha rozumiała, że przywilej jej urodzenia, to nie tylko ten przywilej, ale i poważne obowiązki. Elżbieta Bawarska chętnie korzystała z przywilejów, a odmawiała wszelkich swoich obowiązków, woląc raczyć się heroiną. Moim zdaniem jej postawa byłaby znacznie bardziej krytycznie odbierana, gdyby reżyserka opowiadała nie o cesarzowej, a o zwykłej kobiecie. A paradoksalnie - to właśnie od arystokracji powinno się wymagać nieskończenie więcej. Oni nie dość, że urodzili się w przywileju i ogromnym bogactwie, to wierzą, iż jest to wola boska, bo mają specjalną misję do spełnienia na Ziemi. Franciszek Józef wyraźnie rozumiał ten obowiązek wobec narodu, jego cesarzowa niespecjalnie i dlatego na podstawie tego filmu trudno mi mieć dla niej szacunek i współczucie.
@@DrugiSeans Widocznie nie cenię sobie tak bardzo posłuszeństwa wobec tradycji. I wątpię, że jest jeszcze ktokolwiek, kto wierzy w "wolę boską". A przynajmniej mam taką nadzieję.
cierpienie przy zaburzeniach osobowości może być równie dotkliwe w jedwabiu jak w trudnych warunkach. nazywanie nudnym życia osoby, która cierpi jest po prostu nieczułe, bo jeśli każdy dzień jest walką, żeby przetrwać skąd znaleźć siłę na zmienianie świata czy robienie ekscytujących rzeczy?
Jest delikatna różnica, pomiędzy byciem nieczułym dla osoby, a nieczułym dla filmu. Rozumiem, że wczułaś się w przeżycia takiej interpretacji Elżbiety, ja po prostu kompletnie nie.
Bardzo czekałem na tą recenzję :) mi się bardzo podobało to że te wnętrza pałacowe nie są "pałacowe", że ogród nie jest ogrodem pałacowym z tamtych czasów, że basen w którym pływa księżniczka nie jest zadbanym basenem... Te elementy współczesności Ja odebrałem jako bardzo celowy zabieg - telefon, ciągnik przed przejazdem kolejowym czy plastikowy mop na palacowym korytarzu. Miałem poczucie że to takie trochę puszczenie oka do widza że ta historia nie jest tak naprawdę kostiumową opowieścią o cesarzowej a czymś bardziej uniwersalnym. Raczej opowieścią o tym co dziś tylko przebraną w dekoracje z tamtych czasów...
Ależ cudownie że ktoś wie że gorsety jednak były wygodne, a nie stanowiły hur dur narzędzie tortur.
Dziękuję. Pomogliście mi zrozumieć film. Oglądałam już 3 razy. Mnie się podobał.
Dla mnie w gorsecie jest świetne. Bezwarunkowo zakochałem się w vicky krieps i świecie gdzie monarchia jest na skraju upadku.
Dziękuję.
Mi sie film podobal wlasnie przez wybory scenograficzne i muzyczne w tym filmie - to odswiezanace ze w filmie koatiumowym widzimy takie stare troche przebrzmiale pomieszczenia. Ja mysle ze wlasnie elzbieta w swojej niedoskonalosci jest postacia ciekawa. Nie musimy miec bohaterki zdecydowanej, zbuntowanej, wiedzacej czego chce i zmieniajaca monarchie - to taki stereotypowy obraz silnej bohaterki. Tutaj mamy bohaterke niedoskonala, ale film nie boi sie jej tak pokazywac - ze prozna, ze mysli glownie o sobie, a jednoczesnie niestandardowa, teskniaca niepasujaca. Swietna rola Vickie Kribs;)
W kwestii gorsetu polecam film na kanale Żebrowskiej.
TLDW: gorsety były wygodne.
Ja trochę nie na temat, ale szukałam u Was recenzji „Rozdzielenia” i o dziwo nie znalazłam. A to jeden z lepszych seriali jakie ostatnio można polecić :)
No cóż, nawet nie widzieliśmy i niewiele o nim wiemy, ale dzięki za polecenie:)
@@DrugiSeans to koniecznie musicie nadrobić, aż Wam zazdroszczę :)
Ilm cudowny to była ciekawa konwencja coś innego,wszystko tak mi
Alo być
Gorset to oczywiście symbol opresji wobec kobiet. Miałabyś Marta ochotę go nosić? Film bardzo mi się podobał - pożegnanie z landszaftowym i przesłodzonym obrazem Sisi. Wreszcie! Zabawny i pełen wyobraźni film historyczno-feministyczny. Świetna ścieżka dźwiękowa Camille. Brawa też za scenografię - wszelkie monarsze opowieści powinny pokazywać, że sama koncepcja funkcjonowania czegoś takiego w XXI wieku jest zmurszała i powinna już być tylko historią.
Celebryci nie zasługują na uwagę, postaci historyczne już tak. Buntuję się wobec interpretacji, że to kobieta o zaburzeniach osobowości. Tu mamy kobietę pełną niezgody na puste życie, służenie za reprezentacyjną lalkę nie mającą na nic wpływu. Satysfakcjonująca opowiastka o emancypacji i nieposłuszeństwie postaci historycznej.
Chyba Marta masz jakieś swoje wyobrażenie, jak powinna funkcjonować arystokracja - jak są tacy bogaci, to niech siedzą cicho i wypełniają ze szczęśliwością swoje obowiązki i potwierdzają wyobrażenia plebsu o ich życiu! To podejście przebija też przez Twoje opowieści o filmie Spencer. Tak jakbyś zapominała, że to też po prostu kobiety.
Jeśli gorset jest symbolem opresji wobec kobiet, to nie mniejszym są współczesne staniki - niedopasowane do większości kobiecych kształtów, robione masowo z syntetyków duszących ciało, z wbijającymi się cienkimi ramiączkami i wystającymi drutami, które ranią skórę. Gorset to był po prostu element bielizny znacznie bardziej wyrafinowany niż to co mamy współcześnie, a co najważniejsze - szyty na miarę, a więc dopasowany do indywidualnych potrzeb kobiety, wiele kobiet zwłaszcza z miseczką D i większą wiele by dało za bieliznę z mocną konstrukcją, która chroni je przed ciężarem ich piersi, jednocześnie nadając im atrakcyjny kształt. A jeśli chodzi o sam film - to zadam pytanie: w jaki sposób Elżbieta buntuje się wobec niezgody na puste życie? Romansując z kuzynem i biorąc heroinę? Z jej buntu nie wynika nic produktywnego, nic ciekawego. Czy gdyby nie była arystokratką tylko współczesną kobietą z marginesu i robiłaby dokładnie te same rzeczy to również podziwiałabyś ją za siłę i odwagę czy wręcz odwrotnie? Status danej osoby łatwo nam przysłania prawdziwą treść jej zachowania - dlatego nie robi na mnie wrażenia ani film Spencer ani W gorsecie.
@@DrugiSeans Wystarczy pójść do dobrej brafitterki (pewnie kiedyś do gorseciarki). Buntuje się poprzez wypowiedzenie posłuszeństwa - na tym zazwyczaj polega bunt. A czy wynika z niego coś produktywnego - niekoniecznie (tak to z buntami bywa), a czy ciekawego - i owszem. Też podziwiam kobiety współcześnie żyjące, które sprzeciwiają się ograniczeniom, a szczególnie te z marginesu społecznego, które odchodzą od przemocowego faceta i zaczynają życie od nowa.
@@bozenas.6830 No rozumiem, tu się różnimy, ja tu nie widzę nic ciekawego. Może też dlatego, że od razu na myśl przychodzi mi inna Elżbieta, Elżbieta II, która jako dobry monarcha rozumiała, że przywilej jej urodzenia, to nie tylko ten przywilej, ale i poważne obowiązki. Elżbieta Bawarska chętnie korzystała z przywilejów, a odmawiała wszelkich swoich obowiązków, woląc raczyć się heroiną. Moim zdaniem jej postawa byłaby znacznie bardziej krytycznie odbierana, gdyby reżyserka opowiadała nie o cesarzowej, a o zwykłej kobiecie. A paradoksalnie - to właśnie od arystokracji powinno się wymagać nieskończenie więcej. Oni nie dość, że urodzili się w przywileju i ogromnym bogactwie, to wierzą, iż jest to wola boska, bo mają specjalną misję do spełnienia na Ziemi. Franciszek Józef wyraźnie rozumiał ten obowiązek wobec narodu, jego cesarzowa niespecjalnie i dlatego na podstawie tego filmu trudno mi mieć dla niej szacunek i współczucie.
@@DrugiSeans Widocznie nie cenię sobie tak bardzo posłuszeństwa wobec tradycji. I wątpię, że jest jeszcze ktokolwiek, kto wierzy w "wolę boską". A przynajmniej mam taką nadzieję.
@@bozenas.6830 No tak teraz na propsie jest jedynie słuszna eurokomuna....
To była arystokratka czy siostra, której Sisi nie pozwoliła wyjść za maż?
cierpienie przy zaburzeniach osobowości może być równie dotkliwe w jedwabiu jak w trudnych warunkach. nazywanie nudnym życia osoby, która cierpi jest po prostu nieczułe, bo jeśli każdy dzień jest walką, żeby przetrwać skąd znaleźć siłę na zmienianie świata czy robienie ekscytujących rzeczy?
Jest delikatna różnica, pomiędzy byciem nieczułym dla osoby, a nieczułym dla filmu. Rozumiem, że wczułaś się w przeżycia takiej interpretacji Elżbiety, ja po prostu kompletnie nie.
Wszystko tak miało być pan to odebralduzo lepiej