I to jest jedna ze składowych wedkarstwa. Zimno, ciepło, kontuzja, ból, mróz, sraczka... Po wszytkim, w domku przy ciepłej herbatce lub wieczornym drineczku tylko się człowiek uśmiecha na samą myśl, czasów minionych nad wodą... Po burzy zawsze słońce! Zdrowia chłopaki!
u mnie było podobnie, Szwecja rzeki, rzeczułki, jeziorka. 3 tyg wyprawa skończyła się 12 dnia. Było zimno, ciągle lało, wiał srogi wiatr a nasze keszułowskie ciucho-domki, które spisały się w południowych częściach kraju to tam gdzie nas wywiało...wtedy mogły służyć tylko jako wyznacznik tego dlaczego w miejscowościach poniżej tak lubią skórę-futra. A te technologiczne ściery co najwyżej mogły służyć jako uszczelnienie namiotów. Zmarznięci i mocno nadszarpnąwszy suchych zapasów po szybkim połowie na byle co byle szybko wróciliśmy gotując na pałę co weszło na hak. Oczywiście skoro paruje to gotowe (woda z rzeki bo jakby inaczej) a tak na drugi dzień z dwóch stron wodospady. To trwało całe bolesne dwa dni i po tym postanowiliśmy wrócić w niezbyt czystych ubraniach... i to nie błoto. Ktoś wpadł na pomysł węgla, także go stworzyliśmy... po tym się mocno poprawiło ale druga strona... srogoobtarta do krwi sprawiała wzruszenie w oczach podróżników. Przystanek w Jarpens szybka diagnoza, elektrolity, ja kroplóweczka i jak nowi. Teraz bez tanich i naturalnych ciuchów oraz srogiego palnika i butelki filtrującej xx firmy się w ogóle nie ruszam. Wolę nie jeść niż nie móc się napić wody.
Też piłem ale wyjątkowo chroniąc się przed odwodnieniem. Teraz bym miał wielkie obawy oraz zabieram coś do picia w bidonie zazwyczaj. Dobre te opowieści, pozdrawiam :)
Podczas podróży na szwedzkie szczupaki, zatruliśmy się z kolegami pizzą skonsumowaną w Gdyni - ale wyrzygałem ją dopiero w Szwecji, prosto do jeziora, z pontonu. Moja zemsta za Potop - koledzy nie wytrzymali i pozbyli się balastu jeszcze na promie. Pozdrawiam serdecznie
kurcze Remek jak nie rozróżniasz sarny od jelenia? Jeleń to ten co pije wodę obok martwej sarny , sarna to ta , która z krainy wiecznych łowów widzi jelenia pijącego wodę:) kiedyś mój towarzysz wyprawy (będąc w karkonoszach) pił wodę z czystego górskiego strumienia, zachwycając się jaka dobra. Na drugi dzień w gory poszedlem sam:D
Miałem dokładnie taką samą sytuację w górach. Lato, sierpień, upał i w połowie trasy wszystkim skończyła się wodą. Nikt się nie spodziewał, że zejdzie jej aż tyle. Po trafieniu na jakiś górski ciurek wszyscy rzuciliśmy się do niego jakby każdy z nas nigdy nie pił wody. I z takim samym zapałem po powrocie z gór biegliśmy do apteki po środki na odrobaczenie. U nas nie skończyło się aż tak hardkorowo jak i Remika, ale strachu się najedliśmy.
W każdym surwiwalowym poradniku jaki oglądałem stało jasno: nie pić surowej wody. Chyba, że już zdychasz z odwodnienia, wtedy lepiej zaryzykować zatrucie niż zostać stołówką dla zwierząt. W takiej wodzie może być wszystko, od pasożytów po bakterie, zatrucie chemiczne... najprościej zagotować większą ilość np. nad ogniskiem i zabrać w teren. :) Ale, do kiedy ktoś nie złapie zatrucia w terenie będzie sobie olewał. ;)
I tak nic nie pobije mojej akcji z Sanu jak w wodzie po same pachy w brzuchy zrobiło mi "bulk", a pozniej znowu i znowu a do brzegu trochę drogi było..... koniec końców dupa w pokrzywach i jajca jak u byczka :D
Tak myślałem że coś tam było takiego, mam taką rzekę w dużych obszarach lasów, co jakiś czas martwe zwierzę, czasem aż się odechciwa tam wejść, nie mówiąc o piciu.
Ja jak jade na ryby to mogę zapomnieć zabrać wędek, przynęt, woderów czy podbieraka ale jest dla mnie jedna świętość której nigdy nie zapomnę zabrać. Mianowicie papier toaletowy.
Ja się pytam gdzie ten sandacz na stawię Koziorożca 3000szt narybku wpuścili a szczupaka 4000 szt narybku PZW ochota podobno jedna osoba zlowil sandacza na pinki ale zdjęć nie ma to nie wierzę
Ja się nażłopałem późną wiosną i potem 2 tygodnie miałem osłabienie, jadłowstręt. Rzeka w rezerwacie, pełno bobrów, a bobry mają jakiegoś pasożyta szkodzącego ludziom, więc pewno go złapałem. Brat mi polecił serial "Ludzie gór" i tam było o tym w pierwszym sezonie.
Brawo za picie wody prosto z rzeki, nigdy nie wiadomo czy wlasnie nie ma zdechlych zwierzat, albo co bardzo popularne w norwegii duzo owiec, a wiec duzo odchodow owiec w rzece.
Jak dobrze, że wróciliście 😁
I to jest jedna ze składowych wedkarstwa. Zimno, ciepło, kontuzja, ból, mróz, sraczka... Po wszytkim, w domku przy ciepłej herbatce lub wieczornym drineczku tylko się człowiek uśmiecha na samą myśl, czasów minionych nad wodą... Po burzy zawsze słońce! Zdrowia chłopaki!
pozdrowienia
Wędkarstwo to są ludzie i historię. Uwielbiam.😁👍🐟
Bardzo pomocny film panowie!!
Jakkolwiek to brzmi-tęskniłem za Wami i tymi opowieściami! 😃
Dobrze, że tylko tak się skończyło…
Wreszcie można się napić na weekend słuchając mistrzów 👍
Brawa chłopaki, cudna opowieść.
OMG. Oni jeszcze sa!!!!! Super!!!!! Dzieki🤜🤛
No i elegancko 4:38 rano kawa przed pracą opowieść wysluchana... Mogę jechać.
Wspaniale WAS znowu widzieć!
u mnie było podobnie, Szwecja rzeki, rzeczułki, jeziorka. 3 tyg wyprawa skończyła się 12 dnia. Było zimno, ciągle lało, wiał srogi wiatr a nasze keszułowskie ciucho-domki, które spisały się w południowych częściach kraju to tam gdzie nas wywiało...wtedy mogły służyć tylko jako wyznacznik tego dlaczego w miejscowościach poniżej tak lubią skórę-futra. A te technologiczne ściery co najwyżej mogły służyć jako uszczelnienie namiotów. Zmarznięci i mocno nadszarpnąwszy suchych zapasów po szybkim połowie na byle co byle szybko wróciliśmy gotując na pałę co weszło na hak. Oczywiście skoro paruje to gotowe (woda z rzeki bo jakby inaczej) a tak na drugi dzień z dwóch stron wodospady. To trwało całe bolesne dwa dni i po tym postanowiliśmy wrócić w niezbyt czystych ubraniach... i to nie błoto. Ktoś wpadł na pomysł węgla, także go stworzyliśmy... po tym się mocno poprawiło ale druga strona... srogoobtarta do krwi sprawiała wzruszenie w oczach podróżników. Przystanek w Jarpens szybka diagnoza, elektrolity, ja kroplóweczka i jak nowi. Teraz bez tanich i naturalnych ciuchów oraz srogiego palnika i butelki filtrującej xx firmy się w ogóle nie ruszam. Wolę nie jeść niż nie móc się napić wody.
Też piłem ale wyjątkowo chroniąc się przed odwodnieniem. Teraz bym miał wielkie obawy oraz zabieram coś do picia w bidonie zazwyczaj. Dobre te opowieści, pozdrawiam :)
Uwielbiam gówniane opowieści też miałem parę na rybach , tylko ja poleciałem na tory oddać co swoje ^^ genialna opowieść
Niezła sraka😉 dobrze że skończyło się tak a nie inaczej 😊
Jak dobrze że wróciliście😍
Pozdrowienia i do następnego
Podczas podróży na szwedzkie szczupaki, zatruliśmy się z kolegami pizzą skonsumowaną w Gdyni - ale wyrzygałem ją dopiero w Szwecji, prosto do jeziora, z pontonu.
Moja zemsta za Potop - koledzy nie wytrzymali i pozbyli się balastu jeszcze na promie.
Pozdrawiam serdecznie
Trzeba brać ze sobą węgiel może być ten z ogniska na zatrucie idealny pomaga też na przeziębienie pozdro.
Porządnie!
kurcze Remek jak nie rozróżniasz sarny od jelenia? Jeleń to ten co pije wodę obok martwej sarny , sarna to ta , która z krainy wiecznych łowów widzi jelenia pijącego wodę:) kiedyś mój towarzysz wyprawy (będąc w karkonoszach) pił wodę z czystego górskiego strumienia, zachwycając się jaka dobra. Na drugi dzień w gory poszedlem sam:D
Wreszcie jesteście 😃
Miałem dokładnie taką samą sytuację w górach. Lato, sierpień, upał i w połowie trasy wszystkim skończyła się wodą. Nikt się nie spodziewał, że zejdzie jej aż tyle. Po trafieniu na jakiś górski ciurek wszyscy rzuciliśmy się do niego jakby każdy z nas nigdy nie pił wody. I z takim samym zapałem po powrocie z gór biegliśmy do apteki po środki na odrobaczenie. U nas nie skończyło się aż tak hardkorowo jak i Remika, ale strachu się najedliśmy.
W końcu... Pozdrawiam :)
Opowieści...wjechały niczym watacha dzików w pyrki 😃
Nareszcie... Powrót w Chwale ‼️👊👍🍺
Pytanie co by było gdybyś przegotował taka (Sarnową) wodę
Nie ma to jak w szkole na przerwie oglondac opowieści dziwnej tresc😁😁😉😉
W każdym surwiwalowym poradniku jaki oglądałem stało jasno: nie pić surowej wody. Chyba, że już zdychasz z odwodnienia, wtedy lepiej zaryzykować zatrucie niż zostać stołówką dla zwierząt. W takiej wodzie może być wszystko, od pasożytów po bakterie, zatrucie chemiczne...
najprościej zagotować większą ilość np. nad ogniskiem i zabrać w teren. :) Ale, do kiedy ktoś nie złapie zatrucia w terenie będzie sobie olewał. ;)
I tak nic nie pobije mojej akcji z Sanu jak w wodzie po same pachy w brzuchy zrobiło mi "bulk", a pozniej znowu i znowu a do brzegu trochę drogi było..... koniec końców dupa w pokrzywach i jajca jak u byczka :D
Jak zwykle przestroga i trochę humoru 👍
Ale coś w tym jest , bo ja kolegę na spływie pontonowym Ogińskim z zatrucia pokarmowego wyleczyłem
Dolnośląskie i lubuskie rzeki zasypane dzikami z ASF, więc tu problemy prawie jak w banku :)
Pozdrawiam
Dobre :-)
Tak myślałem że coś tam było takiego, mam taką rzekę w dużych obszarach lasów, co jakiś czas martwe zwierzę, czasem aż się odechciwa tam wejść, nie mówiąc o piciu.
Ja jak jade na ryby to mogę zapomnieć zabrać wędek, przynęt, woderów czy podbieraka ale jest dla mnie jedna świętość której nigdy nie zapomnę zabrać.
Mianowicie papier toaletowy.
Wszystko jasne .... już wiemy czemu tak schudłeś xD
Bo to stara prawda. Na wyjeździe rano 50ml mocnej wódki na glodniaka. Potem śniadanie i zsiadłe mleko...Chyba ze ktoś nie może. Wrzody albo co.
No wreszcie zalogowani:-)
Nie będę pił chyba że wódkę ze strumienia 🤠🤘
♥️
Piękne ze szczęścia
Ja się pytam gdzie ten sandacz na stawię Koziorożca 3000szt narybku wpuścili a szczupaka 4000 szt narybku PZW ochota podobno jedna osoba zlowil sandacza na pinki ale zdjęć nie ma to nie wierzę
Ja zafundowałem sobie podobna akcje z piciem wody że strumienia. Po dobie męczarni wylądowałem pod kroplówka. Nie polecam.
Siemanko
👊🏼
Pierwszyy pozdro. Panowie
700 👍
Raz się napiłem wody z rzeki w Polsce. Pierwszy i ostatni raz
Ja się nażłopałem późną wiosną i potem 2 tygodnie miałem osłabienie, jadłowstręt. Rzeka w rezerwacie, pełno bobrów, a bobry mają jakiegoś pasożyta szkodzącego ludziom, więc pewno go złapałem. Brat mi polecił serial "Ludzie gór" i tam było o tym w pierwszym sezonie.
nie miesza się Panie Wódki i Ibuprofenu....uszkadza enzymy Wątrobowe...
Brawo za picie wody prosto z rzeki, nigdy nie wiadomo czy wlasnie nie ma zdechlych zwierzat, albo co bardzo popularne w norwegii duzo owiec, a wiec duzo odchodow owiec w rzece.
zapraszam serdecznie do śledzenia mojego kanału GoGoFishing . pozdrawiam Was
Trzeba być berem grylsem
Ibuprofen i alkohol....porzegnać się z nerkami.
❤