No właśnie ostatnio każdy chce ćwiczyć lekko i regenerować się, żeby był rozwój, to tylko trening z niedosytem, to kiedy ktoś ćwiczyć tak ciężko, żeby potrzebna mu była regeneracja? To uczucie kiedy Musisz zrobić przerwę, a nie kiedy tylko Chcesz, z lenistwa. Przynajmniej raz na jakiś czas trzeba się tak rozpędzić, aby z rozbiegu przeskoczyć granicę i jeszcze iść kawałek dalej, żeby oszukać ten wynik, a nie tam już zostać "w wygodnym hotelu za granicą" dla odpoczynku. Mimo, że już jest nieznane, to dopiero wtedy cofać się jeszcze trzeba do domu, bo my zazwyczaj w połowie swoich możliwości czujemy od ciała sygnał "dotarłeś do celu, daj spokój" Wtedy to jest połowa sukcesu ale złożenie drugiej połowy dwa dni później nie składa sie w całość, bo tamto już zniknęło, nie przekraczasz tej swojej faktycznej granicy realnie idąc tylko wtedy świeży, kilka metrów dalej niż poprzednio, bo zaczyna się fajna nowa droga na wypoczęciu. Nie zawsze ale raz na jakiś czas zróbcie tak, aby odpoczywać na prawdę daleko po tym kiedy już odpoczywać się chciało dawno temu i po takiej okropnej podróży z ulgą można spożywać pół płynne posiłki jak maratończycy, papki, płyny, już musisz położyć się ale spać się do końca nie da, więc można odchorować drzemką, medytacją, aby w dzień przerwy dopiero zregenerować coś zniszczonego i będzie odbudowane z mocniejszego materiału, gotowe żeby przesunąć granicę na kolejny raz. Zazwyczaj właśnie wyznaczamy granicę drogi w połowie drogi, a trzeba jeszcze drugie tyle wrócić do domu tego samego dnia, może yo być nawet druga jednostka, może to być wymuszanie, metod w każdym sporcie jest wiele i wracamy długo konsekwentnie z głową, oczywiście metaforycznym spacerkiem. Chwila wytchnienia, przygotowanie głowy, proste węglowodany, a nawet suplementy, wszystko po to aby iść dalej niż nasze założone możliwości, głowa mówi stop, a Ty mówisz "i dont understand, no pain no gain stfu and squat" Mamy piękne czasy z dostępem do wszystkiego i Dalej po końcu przyjemności, nie ma zostawiania niedosytu, tak nie wygrywa sie mistrzostw, bo należy regularnie po regeneracji w pełni bezpiecznie walczyć ze sobą, na wycieńczeniu, daleko poza komfortem drugie tyle na trybie przetrwania, a wtedy poznacie czym jest prawdziwa adaptacja, progresja i to piękne uczucie, kiedy odpoczynek jest dwa razy przyjemniejszy, posiłek smaczniejszy, więc warto dla takich chwil cierpienia żyć. ♥️💪
Jestem w szoku, szczęka na ziemi 😱 Panie Doktorze jest Pan cudownym pasjonatą tego tematu, chylę czoła w wyrazach szacunku za osiągnięcia sportowe i naukowe, życzę jeszcze 50 lat udowadniania światu że wszystko jest możliwe oraz nowych wspaniałych zagadnień naukowych 💪🏻🇵🇱 Wszystkiego dobrego i dużo zdrówka ❤
Czyli dobrze opanowane żonglowanie (płynne wykonywanie ćwiczenia a nie uczenie się jego) np. 3 piłeczkami było by idealnym ćwiczeniem między seriami ???
3 piłeczki to pikuś, według mnie mocny trening zaczyna się, gdy dwie masz w lewej i dwie w prawej, więc faktycznie osobno pracują ale jednocześnie. Uczysz się skillując lewą o wiele bardziej, w różnych czynnościach dnia codziennego również, bo prawa zawsze już robiła wszystko. Ps. To nauka nowej zdolności ma największe możliwości, droga, a nie cel, więc ja nigdy nie przystaję na płynnym żonglowaniu po rozgrzewce, zawsze się wystawiam na próbę, a to jedno oko zamknę, "gorzej" rzucę, zmienię jedną piłkę na inny rozmiar/wagę, to zmusza mózg do pracy w trybie ciągłym, a nie wyuczonym, jednak gdy schodzę na 3 piłeczki to jest "automat" tak łatwy, że mogę w trakcie tego czytać płynnie książkę którą postawię przed oczami, a nawet podczas czterech jest to możliwe 💪
@@SSJ4noname zgadzam się że najwięcej korzyści przynosi nauka nowych rzeczy i ciagła zmiana. Chodziło mi o to że żonglowanie 3 piłeczki jest dużo prostsze do nauczenia chociaż nie dla każdego. Dla przeciętnej osoby kaskada 3 piłeczki opanowana w sposób taki że się ją wykonuje automatycznie jest w większym zasięgu niż fontanna 4 piłeczkami. Bo żonglerka trzymając po 2 piłeczki w każdej ręce to inny poziom i wymaga dużo więcej czasu i motywacji żeby to opanować. Moim zdaniem (choć mogę się mylić) i z mojego doświadczenie taka aktywna przerwa między seriami w której sobie żongluje 3 piłeczki (bo wtedy jeszcze nie umiałem 4) pozytywnie wpływa na przebieg treningu. Choć żonglowanie 4 piłeczkami było by lepsze, wiadomo.
@@do6ciuUnlimited niektórym przychodzi z dużą łatwością nawet sześć piłeczek, zawsze mnie to fascynowało, a mi przychodziło z trudem przeskoczyć na cztery ale wiem, że brak wrodzonego talentu daje właśnie dużą możliwość nauki i fajnie spojrzeć na trudność tej nauki jako na pozytywny bodziec. Też zonglowałem w przerwie robiąc fbw, a już teraz lubię między seriami po prostu skupiać głowę bez ruchu ciałem, tylko płuca ruszam, bo oszczędzam energię ale jest to bardzo korzystny bodziec zewnętrzny, większości się przyda, gdy brak "tego czegoś" w środku ale można to zastąpić/wspomóc Mozartem haha symfonia praska mi pomagała przed żonglowaniem, znam ją chyba na pamięć i po tym medytowaniu, czyli nie robiłem nic ale już byłem skupiony i dało to szybszy efekt, a na koniec była u mnie nauka, również szybsza. W treningu akurat posiłkuję się już inną muzyką, albo właśnie własnymi myślami, czyli medytacją przed i w trakcie, żeby dodać tego lepszego performencu, jednak już nie potrzebuję się położyć w zupełnej ciszy, a kiedyś Pan Mozart był wręcz niezbędny, bo zagłuszał myśli. Tak jak mówisz każdy jest inny, trzeba indywidualnie poznać siebie, to najsilniej działająca lekcja 💪 SIŁA
Z Miodem ciężej się słucha ale to doskonały trening słuchu, przeciwieństwo zbyt głośnych dźwięków 😂 jak w życiu delikatnie przychłuchłem od hałasu maszyny to naprawiłem słuch, wiem co mówię 😅
Wysłuchałam z ogromnym zainteresowaniem 👌👏
Cieszymy się bardzo 💪💪💪
No właśnie ostatnio każdy chce ćwiczyć lekko i regenerować się, żeby był rozwój, to tylko trening z niedosytem, to kiedy ktoś ćwiczyć tak ciężko, żeby potrzebna mu była regeneracja?
To uczucie kiedy Musisz zrobić przerwę, a nie kiedy tylko Chcesz, z lenistwa.
Przynajmniej raz na jakiś czas trzeba się tak rozpędzić, aby z rozbiegu przeskoczyć granicę i jeszcze iść kawałek dalej, żeby oszukać ten wynik, a nie tam już zostać "w wygodnym hotelu za granicą" dla odpoczynku.
Mimo, że już jest nieznane, to dopiero wtedy cofać się jeszcze trzeba do domu, bo my zazwyczaj w połowie swoich możliwości czujemy od ciała sygnał "dotarłeś do celu, daj spokój"
Wtedy to jest połowa sukcesu ale złożenie drugiej połowy dwa dni później nie składa sie w całość, bo tamto już zniknęło, nie przekraczasz tej swojej faktycznej granicy realnie idąc tylko wtedy świeży, kilka metrów dalej niż poprzednio, bo zaczyna się fajna nowa droga na wypoczęciu.
Nie zawsze ale raz na jakiś czas zróbcie tak, aby odpoczywać na prawdę daleko po tym kiedy już odpoczywać się chciało dawno temu i po takiej okropnej podróży z ulgą można spożywać pół płynne posiłki jak maratończycy, papki, płyny, już musisz położyć się ale spać się do końca nie da, więc można odchorować drzemką, medytacją, aby w dzień przerwy dopiero zregenerować coś zniszczonego i będzie odbudowane z mocniejszego materiału, gotowe żeby przesunąć granicę na kolejny raz.
Zazwyczaj właśnie wyznaczamy granicę drogi w połowie drogi, a trzeba jeszcze drugie tyle wrócić do domu tego samego dnia, może yo być nawet druga jednostka, może to być wymuszanie, metod w każdym sporcie jest wiele i wracamy długo konsekwentnie z głową, oczywiście metaforycznym spacerkiem.
Chwila wytchnienia, przygotowanie głowy, proste węglowodany, a nawet suplementy, wszystko po to aby iść dalej niż nasze założone możliwości, głowa mówi stop, a Ty mówisz "i dont understand, no pain no gain stfu and squat"
Mamy piękne czasy z dostępem do wszystkiego i Dalej po końcu przyjemności, nie ma zostawiania niedosytu, tak nie wygrywa sie mistrzostw, bo należy regularnie po regeneracji w pełni bezpiecznie walczyć ze sobą, na wycieńczeniu, daleko poza komfortem drugie tyle na trybie przetrwania, a wtedy poznacie czym jest prawdziwa adaptacja, progresja i to piękne uczucie, kiedy odpoczynek jest dwa razy przyjemniejszy, posiłek smaczniejszy, więc warto dla takich chwil cierpienia żyć.
♥️💪
Niesamowity człowiek. Ogromna wiedza i doświadczenie. Wielki szacunek Panie Profesorze.👍💪💪👍
Dzięki 👊 wpadaj częściej na nasz kanał 💪
Warto wysłuchać wykładu...
Szczęść Boże ratuj się kto może. Wspaniały człowiek. Show must go on.
Bóg zapłać. Dziś dzień Ojca, więc również dzięki Ojcze nasz, za... wszystko i nic✌️
Jestem w szoku, szczęka na ziemi 😱 Panie Doktorze jest Pan cudownym pasjonatą tego tematu, chylę czoła w wyrazach szacunku za osiągnięcia sportowe i naukowe, życzę jeszcze 50 lat udowadniania światu że wszystko jest możliwe oraz nowych wspaniałych zagadnień naukowych 💪🏻🇵🇱 Wszystkiego dobrego i dużo zdrówka ❤
bardzo ciekawy film👍dzięki💪
Dzięki 💪 zapraszamy po więcej na nasz kanał 👊
Dziękujemy za miłe słowa 💪💪💪 zapraszamy częściej na nasz kanał 👊
Ciekawym zagadnieniem byłaby również dieta stosowana w codziennym życiu, przed i po zawodach.. :-)
Imopeksis? Pozdrawiam
Czyli dobrze opanowane żonglowanie (płynne wykonywanie ćwiczenia a nie uczenie się jego) np. 3 piłeczkami było by idealnym ćwiczeniem między seriami ???
3 piłeczki to pikuś, według mnie mocny trening zaczyna się, gdy dwie masz w lewej i dwie w prawej, więc faktycznie osobno pracują ale jednocześnie. Uczysz się skillując lewą o wiele bardziej, w różnych czynnościach dnia codziennego również, bo prawa zawsze już robiła wszystko.
Ps. To nauka nowej zdolności ma największe możliwości, droga, a nie cel, więc ja nigdy nie przystaję na płynnym żonglowaniu po rozgrzewce, zawsze się wystawiam na próbę, a to jedno oko zamknę, "gorzej" rzucę, zmienię jedną piłkę na inny rozmiar/wagę, to zmusza mózg do pracy w trybie ciągłym, a nie wyuczonym, jednak gdy schodzę na 3 piłeczki to jest "automat" tak łatwy, że mogę w trakcie tego czytać płynnie książkę którą postawię przed oczami, a nawet podczas czterech jest to możliwe 💪
@@SSJ4noname zgadzam się że najwięcej korzyści przynosi nauka nowych rzeczy i ciagła zmiana. Chodziło mi o to że żonglowanie 3 piłeczki jest dużo prostsze do nauczenia chociaż nie dla każdego. Dla przeciętnej osoby kaskada 3 piłeczki opanowana w sposób taki że się ją wykonuje automatycznie jest w większym zasięgu niż fontanna 4 piłeczkami. Bo żonglerka trzymając po 2 piłeczki w każdej ręce to inny poziom i wymaga dużo więcej czasu i motywacji żeby to opanować. Moim zdaniem (choć mogę się mylić) i z mojego doświadczenie taka aktywna przerwa między seriami w której sobie żongluje 3 piłeczki (bo wtedy jeszcze nie umiałem 4) pozytywnie wpływa na przebieg treningu. Choć żonglowanie 4 piłeczkami było by lepsze, wiadomo.
@@do6ciuUnlimited niektórym przychodzi z dużą łatwością nawet sześć piłeczek, zawsze mnie to fascynowało, a mi przychodziło z trudem przeskoczyć na cztery ale wiem, że brak wrodzonego talentu daje właśnie dużą możliwość nauki i fajnie spojrzeć na trudność tej nauki jako na pozytywny bodziec.
Też zonglowałem w przerwie robiąc fbw, a już teraz lubię między seriami po prostu skupiać głowę bez ruchu ciałem, tylko płuca ruszam, bo oszczędzam energię ale jest to bardzo korzystny bodziec zewnętrzny, większości się przyda, gdy brak "tego czegoś" w środku ale można to zastąpić/wspomóc Mozartem haha symfonia praska mi pomagała przed żonglowaniem, znam ją chyba na pamięć i po tym medytowaniu, czyli nie robiłem nic ale już byłem skupiony i dało to szybszy efekt, a na koniec była u mnie nauka, również szybsza.
W treningu akurat posiłkuję się już inną muzyką, albo właśnie własnymi myślami, czyli medytacją przed i w trakcie, żeby dodać tego lepszego performencu, jednak już nie potrzebuję się położyć w zupełnej ciszy, a kiedyś Pan Mozart był wręcz niezbędny, bo zagłuszał myśli.
Tak jak mówisz każdy jest inny, trzeba indywidualnie poznać siebie, to najsilniej działająca lekcja
💪 SIŁA
Mozna sluchac i sluchac. Miod na me uszy
Z Miodem ciężej się słucha ale to doskonały trening słuchu, przeciwieństwo zbyt głośnych dźwięków 😂 jak w życiu delikatnie przychłuchłem od hałasu maszyny to naprawiłem słuch, wiem co mówię 😅
Dzięki wielkie 💪💪💪