W dobie dzisiejszego debilizmu opowieść może być mało zrozumiała. Jak to tak można się wysławiać bez "yyyyy, eeee, wogle..." o bluzgach już nie wspominając.
Miał Pan niesamowite szczęście, dla większości ludzi uczestniczyć w takiej wyprawie to szczyt marzeń. Zresztą w dzisiejszych czasach taka wyprawa nie miałby już tego klimatu. Miło się słucha jak Pan opowiada. Dużo zdrowia życzę.
Słownictwo, wymowa, akcent!!! Miód na moje uszy! Wielka rzadkość w dzisiejszych czasach ignorancji języjowej. No i oczywiscie bardzo ciekawa histroria. Moglbym tak jeszcze kilka godzin sluchać.
Czołem wszystkim żyjącym lodowym wojownikom. Chwała tym którzy oddali tam życie. Wielkimi zgłoskami zapisali się na kartach naszej wspaniałej historii.
Otóż nie, PZA nie zorganizował zimowej wyprawy. Była to wyprawa w normalnym himalajskim sezonie - jesienna. Wyjazd z Polski z różnych względów nieco się opóźnił ale wyprawa działała na Lhotse głównie jesienią i przeciągnęła się aż do grudnia. Atak szczytowy (nieudany) miał miejsce 25 grudnia czyli już podczas astronomicznej zimy. Zawada i Heinrich dotarli na 8250 i było to pierwsze w histori przekroczenie 8000 m zimą. Wspominana granica między ZSRR a Iranem to aktualnie miasto Culfa w Azerbejdżanie i miasto Dżolfa w Iranie, a rzeka graniczna to Araks. Nie była to pierwsza polska wyprawa, która w tamten rejon udała się samochodem. W 1969 wyprawa na Malubiting jechała do Islamabadu Nysą. Także wyprawa Klubu Wysokogórskiego Wrocław w roku 1975, która dokonała pierwszego polskiego wejścia na szczyt ośmiotysięczny (Broad Peak Central) pojechała w Karakorum samochodem Jelcz 315.
Dziękujemy za czujność! Zgadza się, w wyniku opóźnień wyprawa zorganizowana w sezonie jesiennym przedłużyła się, aż do sezonu zimowego. Większość działań na Lhotse miała miejsce jesienią. Baza pod górą została założona 21 października. Pierwsze trzy obozy powstały do 11 listopada. Ze względu na pogorszenie się warunków pogodowych obóz czwarty założony został dopiero 11 grudnia, przed rozpoczęciem astronomicznej zimy. 24 grudnia Zawada i Heinrich dotarli do obozu IV z którego następnego dnia ruszyli w kierunku wierzchołka. Pogoda zmusiła ich do odwrotu na wysokości 8250 metrów. Ze względu na dobiegającą końca ważność pozwolenia które umożliwiało wspinaczkę jedynie do 1 stycznia 1975 roku - Andrzej Zawada zdecydował się zakończyć wyprawę. Gratulujemy wiedzy i spostrzegawczości!
Tylko czy to naprawdę z podnoszoną tylną osią i turbodoładowanym silnikiem To był naprawdę Jelcz 315 kropka Mój wujek jeżdżący na Rosję konkretnie obwód kaliningradzki i bliskie rosyjskie republiki i jeździł w takim pojazdem czasami miał kursy do Warszawy i Jednym z pierwszych miał plastikowy spojler na dachu właśnie dodatkową oś by można było wozić przyczepy bardziej doładowane i wsadzone Turbo do silnika nie wiem ile to miało nie sądzę że więcej niż 240 lecz jadąc z wujkiem 90 na godzinę nie czułem dyskomfortu w załadowanym oczywiście w Mielcu i przyczepie. Żeby ktoś nie powiedział są błędy wypowiedzi ponieważ ją mówię a Google ją przestawia na tekst To po pierwsze a po drugie faktycznie 90 km na dla takiego załadowanego Jelcza to było maksimum lepiej było jechać pomiędzy 70 a 75 w tym bardziej że maksymalnie ciężarówki mogły po Polsce jeździć właśnie w zakresie tych prędkości i tak też były dobierane obroty i tak dalej kropka Były oczywiście dalekobieżne ciężarówki lecz one nie brały takich obciążeń dlatego że miały tak zwane szybkie mosty u z nimi ja dało się jechać te 90 na godzinę lecz nie przy takim ładunku jak u wujka do Kaliningradu czyli suma sumarum około 20 do 21 ton
Podziwiam chłopaków dlatego że na taką drogę mogli dostać również Kamaza o którego utrzymanie w górach w Rosji nie stanowiłoby problemu A utrzymanie tam Jelcza i skąd wziąć części jeśli się zepsuje to był problem. Chłopaki po prostu mi jaja i chcieli promować to co nasze
Żaden wymieniacz nie ma pojęcia nawet że kwas acetylosalicylowy, składnik aspiryny jest zajebistym topnikiem. Aczkolwiek lutowanie tym nie należy do przyjemnych rzeczy.... zwłaszcza jak się zaciągniesz dymem....
@@jimkojote8858 skoro mnie stać to zamawiam i wymieniam lub serwis to robi. Po co takie głupoty piszesz? Mamy XXI w. - chłopie rozwijaj się a nie cofaj.
Kochani Popierajmy swoje puki jeszcze jest bo Jelcza już straciliśmy a naprawdę jak by Ditroit wszedł do masowej produkcji to inne ciężarowe auta były by 100lat za murzynami
Bez przesady. To tylko silnik. Zresztą w tamtym czasie np. ciągnik siodłowy Iveco robił już zajebiste wrażenie i przykładowo PKS Warszawa za granicę puszczał tylko zestawy z ciągnikami siodłowymi Iveco. Jelcz był nawet mało popularny w byłych demoludach, nie mówiąc już o reszcie Europy.
Racja, jakby w jelczu był na prawdę CR toby ta naprawa pomogła tyle co umarłemu kadzidło, 10x większe ciśnienie rozsadziłoby te plasterki blaszki konserwowej i ten lut.
@@gyrayec Pan Mirosław pod koniec materiału wspomina jak wiele lat wspominany Jelcz służył w PZA. Jeśli tylko nadarzy się okazja to z chęcią przeprowadzimy dłuższy wywiad z Panem Wiśniewskim w którym również poruszymy tematu powrotu wyprawy do Polski. Pozdrawiamy
@@gory_tv szanuję polski przemysł,nie tylko motoryzacyjny,pozdrawiam pana z filmu,życzę zdrówka i jeszcze wielu wypraw!Jelcz i Star to nasze poczciwe marki👍
Czuć elokwencję, miło posłuchać pięknej polszczyzny w pozornie prostej historii
I pomyśleć, że opowiada to kierowca, nie jakiś tam spec od PR.
W dobie dzisiejszego debilizmu opowieść może być mało zrozumiała. Jak to tak można się wysławiać bez "yyyyy, eeee, wogle..." o bluzgach już nie wspominając.
Mirek jest lekarzem, chirurgiem, artystą fotografem.
Miał Pan niesamowite szczęście, dla większości ludzi uczestniczyć w takiej wyprawie to szczyt marzeń. Zresztą w dzisiejszych czasach taka wyprawa nie miałby już tego klimatu. Miło się słucha jak Pan opowiada. Dużo zdrowia życzę.
Słownictwo, wymowa, akcent!!! Miód na moje uszy! Wielka rzadkość w dzisiejszych czasach ignorancji języjowej. No i oczywiscie bardzo ciekawa histroria. Moglbym tak jeszcze kilka godzin sluchać.
Miód na uszy?
Naprawdę???
Czołem wszystkim żyjącym lodowym wojownikom. Chwała tym którzy oddali tam życie. Wielkimi zgłoskami zapisali się na kartach naszej wspaniałej historii.
Więcej!
Super się tego słucha! Więcej zdjęć i więcej z tej wyprawy
Świetny materiał.
Niesamowity człowiek.
Fajna historia, czekam na pełną wersję można z tym panem spokojnie nagrać godzinny materiał
więcej więcej więcej!
super ! historia !!! pozdrawiam !!!
Za krótkie! Chciałbym poznać dalsze losy tej wyprawy
Wow, to była przygoda.
Otóż nie, PZA nie zorganizował zimowej wyprawy. Była to wyprawa w normalnym himalajskim sezonie - jesienna. Wyjazd z Polski z różnych względów nieco się opóźnił ale wyprawa działała na Lhotse głównie jesienią i przeciągnęła się aż do grudnia. Atak szczytowy (nieudany) miał miejsce 25 grudnia czyli już podczas astronomicznej zimy. Zawada i Heinrich dotarli na 8250 i było to pierwsze w histori przekroczenie 8000 m zimą.
Wspominana granica między ZSRR a Iranem to aktualnie miasto Culfa w Azerbejdżanie i miasto Dżolfa w Iranie, a rzeka graniczna to Araks.
Nie była to pierwsza polska wyprawa, która w tamten rejon udała się samochodem. W 1969 wyprawa na Malubiting jechała do Islamabadu Nysą.
Także wyprawa Klubu Wysokogórskiego Wrocław w roku 1975, która dokonała pierwszego polskiego wejścia na szczyt ośmiotysięczny (Broad Peak Central) pojechała w Karakorum samochodem Jelcz 315.
Dziękujemy za czujność! Zgadza się, w wyniku opóźnień wyprawa zorganizowana w sezonie jesiennym przedłużyła się, aż do sezonu zimowego. Większość działań na Lhotse miała miejsce jesienią. Baza pod górą została założona 21 października. Pierwsze trzy obozy powstały do 11 listopada. Ze względu na pogorszenie się warunków pogodowych obóz czwarty założony został dopiero 11 grudnia, przed rozpoczęciem astronomicznej zimy. 24 grudnia Zawada i Heinrich dotarli do obozu IV z którego następnego dnia ruszyli w kierunku wierzchołka. Pogoda zmusiła ich do odwrotu na wysokości 8250 metrów. Ze względu na dobiegającą końca ważność pozwolenia które umożliwiało wspinaczkę jedynie do 1 stycznia 1975 roku - Andrzej Zawada zdecydował się zakończyć wyprawę.
Gratulujemy wiedzy i spostrzegawczości!
Tylko czy to naprawdę z podnoszoną tylną osią i turbodoładowanym silnikiem To był naprawdę Jelcz 315 kropka Mój wujek jeżdżący na Rosję konkretnie obwód kaliningradzki i bliskie rosyjskie republiki i jeździł w takim pojazdem czasami miał kursy do Warszawy i Jednym z pierwszych miał plastikowy spojler na dachu właśnie dodatkową oś by można było wozić przyczepy bardziej doładowane i wsadzone Turbo do silnika nie wiem ile to miało nie sądzę że więcej niż 240 lecz jadąc z wujkiem 90 na godzinę nie czułem dyskomfortu w załadowanym oczywiście w Mielcu i przyczepie. Żeby ktoś nie powiedział są błędy wypowiedzi ponieważ ją mówię a Google ją przestawia na tekst To po pierwsze a po drugie faktycznie 90 km na dla takiego załadowanego Jelcza to było maksimum lepiej było jechać pomiędzy 70 a 75 w tym bardziej że maksymalnie ciężarówki mogły po Polsce jeździć właśnie w zakresie tych prędkości i tak też były dobierane obroty i tak dalej kropka Były oczywiście dalekobieżne ciężarówki lecz one nie brały takich obciążeń dlatego że miały tak zwane szybkie mosty u z nimi ja dało się jechać te 90 na godzinę lecz nie przy takim ładunku jak u wujka do Kaliningradu czyli suma sumarum około 20 do 21 ton
Podziwiam chłopaków dlatego że na taką drogę mogli dostać również Kamaza o którego utrzymanie w górach w Rosji nie stanowiłoby problemu A utrzymanie tam Jelcza i skąd wziąć części jeśli się zepsuje to był problem. Chłopaki po prostu mi jaja i chcieli promować to co nasze
Fajnie się słucha. Tylko czemu tak krótko? I czemu obraz jest obcięty po bokach?
Kto od Szczytomaniaka :D ?
Ja
Ja.
Obecny 👊👋
Ja teź! Helena G.
PO PROSTU SZOK 😲 TE CZASY JUŻ NIE WRÓCĄ KIEDY ROBIŁO SIĘ COŚ Z NICZEGO. A JA WTEDY PRZYCHODZIŁEM NA ŚWIAT...
W Moskwie Wujek był Jelczem mój, wujek.
Polak potrafi 🙂
7:18 Ciekawe, czy dzisiejsi ludzie i wymieniacze zwani mechanikami umieli by tak polutować rurkę 30 atm? Szacun, dzisiejsze pokolenie to niemoty.
Nie są uczeni kreatywnego podejścia w stresujących sytuacjach. Tylko po najmniejszej linii oporu. , zamówić wymienić i po problemie.
Żaden wymieniacz nie ma pojęcia nawet że kwas acetylosalicylowy, składnik aspiryny jest zajebistym topnikiem. Aczkolwiek lutowanie tym nie należy do przyjemnych rzeczy.... zwłaszcza jak się zaciągniesz dymem....
@@RemontidEalny Jeść można to chyba sztachnąć się też? ;-)
@@tomaszjan8598 Powodzenia, polecam - niezapomniane przeżycie :D
@@jimkojote8858 skoro mnie stać to zamawiam i wymieniam lub serwis to robi. Po co takie głupoty piszesz? Mamy XXI w. - chłopie rozwijaj się a nie cofaj.
Co za historia
Gdzie dzisiaj jest ten Jelcz ?
jelcza nie ma, tylko rurka została
Dobre:):)
Kurczaki co tak krótko????????????????
Jest to nigdzie wcześniej niepublikowany materiał archiwalny. Pozdrawiamy
Kochani Popierajmy swoje puki jeszcze jest bo Jelcza już straciliśmy a naprawdę jak by Ditroit wszedł do masowej produkcji to inne ciężarowe auta były by 100lat za murzynami
Marzę o polskich autach,osobowe i ciężarowe
Bez przesady. To tylko silnik.
Zresztą w tamtym czasie np. ciągnik siodłowy Iveco robił już zajebiste wrażenie i przykładowo PKS Warszawa za granicę puszczał tylko zestawy z ciągnikami siodłowymi Iveco.
Jelcz był nawet mało popularny w byłych demoludach, nie mówiąc już o reszcie Europy.
z tymi rurkami wysokiego ciśnienia to trochę nie tak bo jelcz miał 6 a nie 16 i ciśnienie jakie tam panuje to nie 30 a 170 barów
Racja, jakby w jelczu był na prawdę CR toby ta naprawa pomogła tyle co umarłemu kadzidło, 10x większe ciśnienie rozsadziłoby te plasterki blaszki konserwowej i ten lut.
Chyba 6 a nie 16 rurek.
MacGyver się chowa
Z Warszawy do Nepalu. A z powrotem też? Jeśli nie, to sukces był tylko połowiczny...
Tak, oczywiście. Jelcz szczęśliwie dojechał również z Nepalu do Warszawy i służył PZA jeszcze przez wiele lat. Pozdrawiamy
@@gory_tv To dlaczego nie ma tego w filmie?
@@gyrayec Pan Mirosław pod koniec materiału wspomina jak wiele lat wspominany Jelcz służył w PZA. Jeśli tylko nadarzy się okazja to z chęcią przeprowadzimy dłuższy wywiad z Panem Wiśniewskim w którym również poruszymy tematu powrotu wyprawy do Polski. Pozdrawiamy
@@gory_tv zróbcie taki materiał, ten bardzo fajny, myślę że cz2 byłaby napewno bardzo ciekawa
@@gory_tv szanuję polski przemysł,nie tylko motoryzacyjny,pozdrawiam pana z filmu,życzę zdrówka i jeszcze wielu wypraw!Jelcz i Star to nasze poczciwe marki👍
Polak potrafi. Jak nie Polak to kto???
:)
Zobaczcie - Kononowicz K2 : )