Это видео недоступно.
Сожалеем об этом.
ZAMIOCULCAS VARIEGATA, trzy kolekcjonerskie MONSTERY.. mnóstwo nowych roślin, podłóż i osłonek!
HTML-код
- Опубликовано: 15 авг 2024
- O 14.15 CAŁA DOSTAWA ROŚLIN DOSTĘPNA TUTAJ:
www.jungleboog...
NOWE OSŁONKI:
www.jungleboog...
NOWE PODŁOŻA:
www.jungleboog...
Deszcz wariegacji i urokliwych ciapek 😍 W tej dostawie możesz wzbogacić swoja kolekcję o bardzo unikalne perełki. Takie jak na przykład Zamioculcas zamiifolia variegata 🤩 albo Monstery: Thai Constellation 🌌 z kremowymi przebarwieniami w kształcie gwiezdnych konstelacji i klasyczna Monstera variegata z białą wariegacją. Aranżacyjny sztos ❤️🔥 Piękności pozbawione miejscowo chlorofilu wspaniale wygladają zarówno we wspólnym zestawieniu, jak i wplecione w klasyczną zieleń Twojej kolekcji. Mocna reprezentantka monster to dziś również, soczyście zielona, tam, gdzie akurat nie jest dziurawa 🤪 - Monstera esqueleto. W zeszłym tygodniu bardzo szybko wybyła do nowych domów 😊
Wraca też obłędny Philodendron verrucosum incensi o intrygujacej, marszczonej fakturze aksamitnych liści i okazałe Anthurium Bakerii, które podbiło serca naszych klientek i klientów ❤️🔥
Co jeszcze może Cię zainteresować? Będzie kruczy Zamioculcas Raven, świetlista Dieffenbachia Reflector 🔥 w słusznym rozmiarze, dawno niewidziana Hoya memoria gracilis, w splashu na delikatnie brązowych, mięsistych liściach oraz nowa oplątwa - Tillandsia funckiana 🌱
00:00 Intro
01:05 Nowe podłoża i konkurs (Alocasia Melo)
05:30 Monstera deliciosa variegata
06:40 Monstera Esqueleto
07:22 Zamioculcas zamiifolia variegata
08:30 Zamioculcas Zenzi
08:44 Zamioculcas Raven
09:24 Hoya Gracilis
09:45 Monstera Thai Constellation
10:18 Dieffenbachia Reflector
10:53 Ceropegia woodii variegata
11:20 Tillandsia funckiana
11:33 Hoya australis Lisa
11:50 Pilea peperomioides (Pieniążek)
12:15 Trzykrotki
12:35 Senecio Purple Flush
12:50 Peperomia Napoli Nights
13:00 Nowe osłonki!
16:43 Phalaenopsis Yellow Beauty
17:00 Aglaonema Osaka
17:18 Asparagus falcatus
17:55 Phlebodium Davana
18:15 Nephrolepis Tiger variegata
18:42 Humata tyermanii
19:00 Platycerium bifurcatum (Łosie rogi)
19:17 Maranty
20:32 Philodendron Cobra (Monstera standleyana)
20:55 Philodendron Birkin
21:12 Schismatoglottis Thailand
21:35 Calathea warscewiczii
21:50 Fittonie Forest Flame
22:20 Zielistka Ocean
22:55 Więcej osłonek!
25:45 Epipremnum Marble Queen
26:37 Epipremnum Njoy
27:15 Scindapsus Dark Form
27:42 Philodendron scandens Lemon Lime
27:55 Epipremnum Global Green
28:18 Philodendron scandens Brasil
28:30 Scindapsus pictus Trebie
29:30 Epipremnum Golden Pothos (Neon)
29:45 Philodendron verrucosum i Micans
30:18 Epipremnum pinnatum
30:45 Rhaphidophora tetrasperma
31:20 Alocasia plumbea Metallica
31:50 Alocasia Scalprum
32:30 Alocasia sanderiana Nobili
32:50 Syngonium Maria
33:18 Fittonia Skeleton
33:30 Anthurium bakeri
34:18 Osłonki część trzecia
38:45 Anthurium Zizou
39:00 Philodendron scandens Brasil
39:45 Philodendron scandens
40:12 Epipremnum Golden Pothos (Neon)
Jungle Boogie to butik z roślinami doniczkowymi z całego świata 🌿 Stacjonarnie jesteśmy na Prądzyńskiego 13 we Wrocławiu, ale wysyłamy rośliny na terenie całego kraju.
Strona naszego sklepu jungleboogie.p...
Mamy zarówno rośliny rzadkie i kolekcjonerskie, jak i proste w uprawie piękne roślinki dla początkujących w zielonym temacie 🍃 Służymy fachową radą, dobieramy rośliny do potrzeb i warunków, wykonujemy również aranżacje zielenią w biurach i domach. Oprócz tego prowadzimy warsztaty florystyczne i komponujemy zielone ściany. ☘️🍀 Nasza misja to zazielenić co się da 💚😍
Znajdziecie nas na fejsbuku:
jungleboogie.p...
I na Instagramie:
jungleboogie.p...
#DostawaRoślin #RoślinyDoniczkowe #Zamioculcas #Rośliny
Cześć! Dzięki Wam wszystkim za podzielenie się z nami swoimi wspomnieniami z czasów szkolnych! Tym razem zwycięża użytkownik o nicku RB! Gratulujemy i prosimy o kontakt ze sklepem!
U nas w szkole podstawówka i gimnazjum to był jeden budynek, a że za dzieciaka byłem znany dość szeroko w mojej okolicy z różnych przyczyn to znała mnie też Pani Weronika matematyczka. W szkole i poza nią zawsze robiłem jej jakieś psikusy (np. jak spaliśmy w namiocie w wakcje to zawsze raz na tydzień wyciągaliśmy jej barme wjazdową i wynosiliśmy do lasu 😅). I gdy sie dowiedziałem ze w gimnazjum bedzie moją wychowawczynią to byłem bardzo szczęśliwy 🤣🤣. I chyba w drugiej klasie miałem taką metę na Gothica że jak dorwałem 3 część to rodzice rano do pracy a ja zamiast do szkoły to słuchawki na uszy i jazda z tematem przez cały tydzień. I za jakiś czas Pani Werka zaczęła sie domagać usprawiedliwienia na co ja zawsze mowiłem no że jutro doniose, a że miała przepracowane 35 lat w szkole to wiedziała już co się święci. Zaczęły sie rekolekcje i Ona do mnie że siedzie z nią w ławce. Sami, tylko my dwoje i po chwili mnie pyta o to czy byłem na wagarach w tamtym tygodniu na co ja bez niczego że tak. Nawet nie zdążyłem do domu wrócić mama juz wiedziała i nie muszę mówić co było potem. Na drugi dzień ide do Pani Werki przed lekcjami i mówię że w sumie głupio wyszło ze kłamałem tyle czasu, że przepraszam i że to był ostatni raz. To był moment kulminacyjny w naszej znajomości bo gimnazjum skończyłem 11lat temu a ja dalej utrzymuje kontakt z Panią od matematyki i gdyby nie tamta akcja to nie poznałbym najbardziej wyluzowanej i pełnej takiej pozytywnej energii osoby w moim życiu choć kiedyś myślałem ze to straszna zołza 😂😂
Chyba największa moja wpadka dowodzi że uzdolnienia mogą stać się przekleństwem ale zarazem mogą uratować skóre :) Pewnego pięknego dnia na nudnej lekcji muzyki , w brudnopisie narysowałem karykaturę nauczycielki od muzyki. Kumplowi z ławki tak się spodobało że pod rysik poszło kilkoro następnych nauczycieli. Niestety los chciał, że w roztargnieniu ów zeszyt zostawiłem na ławcę. A że to była ostatnia lekcja poszedłem do domu niczego nie podejrzewając. Następnego dnia, już na samym wejściu do szkoły, wychowawczyni klasowa oznajmiła że chce się widzieć z rodzicem ponieważ była skarga Pani od muzyki. Nie zajarzyłem początkowo o co chodzi bo szczegółów nie powiedziała. Dopiero jak zobaczyłem brudnopis na swojej ławce dotarło do mnie co popełniłem :) Babka od muzyki rzeczywiście mogła poczuć się urażona, bo to była wyjątkowo perfidna karykatura :) Natomiast dzięki temu, na kolejnej lekcji, historii, kiedy zostałem odpytany i nie poszło mi za dobrze, Pani powiedziała: "B....a, normalnie to byłby mierny, ale dam Ci 4 bo jeszcze mnie narysujesz" :D No i dała 4 :)
Potem jeszcze było pare śmiesznych zdarzeń z tym związanych :) Pani od Geografii stwierdziła, że super i powinienem dorabiać na Krupówkach :)
Nasz wychowawca z liceum - pan o ptasim nazwisku ;) miał bardzo flegmatyczny charakter. Do tego włosy zaczesane z boku na bok i wąsy. Uczył nas języka niemieckiego. Wydawało się mu, że zna wszystkie zagrywki uczniów. Często stawał przed nami, wkładał ręce do kieszeni i kołysząc się raz do przodu raz do tyłu wypowiadał zdanie: " Wy nie róbcie nauczyciela w tak zwanego balooooona". Przy czym ostatnim słowom towarzyszyło zarzucenie grzywką 😆Nie nauczyłam się przez 3 lata niemieckiego nawet trochę, za to zdanie co trzeba zrobić na następną lekcję potrafię wyrwana w środku nocy wyrecytować: Wia haben noje wokabeln und cwai ubengen gemacht. Oczywiście nie potrafię tego zapisać 🤣
Nigdy nie zapomnę jak matematyczka w liceum nas terroryzowała pod tablicą i za każdym razem padał od niej tekst "Bardzo dobrze słoneczko, siadaj, jedynka😪"
Chociaż miała też swoje plusy. W pierwszej klasie liceum spóźniłam się na lekcje i kazała mi usiąść obok chłopaka, który dzięki temu zdarzeniu od 10 lat jest moim mężem 😀
Moje wspomnienia sięgają trzeciej klasy zawodówki jak Pani od matematyki na koniec roku szkolnego prawie wszystkim uczniom z mojej klasy postawiła jedynki i nie slyszeć o poprawce więc wpadliśmy na pomysł, że na koniec roku szkolnego kupimy jej wieniec pogrzebowy a gdy się dowiedział dyrektor to bardzo nas odciągał od tego pomysłu, aż jakimś cudem całą klasa dostała pozytywną ocenę.Pozdrawiam😜
Przerażała mnie pani od geografii w podstawówce. Byliśmy w terenie, pamiętam że spojrzałam na las obok, a Ona przepytała mnie z kierunków świata i zarzuciła że ją nie słucham. Te początkowe lata w podstawówce były trudne, pani z historii na swoich lekcjach kazała trzymać wszystkim ręce do tyłu, w sumie jak teraz myślę to dbała o nasze plecy. Była sroga i tak oceniała, rzadko kto miał piątkę, ale ja ją lubiłam bo bardzo ciekawie opowiadała.
Ja też miałam taką jędzę w kl. 1-3. Brzydka, sucha i żylasta jak Ent, ostra jak chilli, o parzącym wzroku jak pokrzywa, jadowita jak Barszcz Sosnowskiego. Torturowała wszystkich uczniów wrzucaniem rzeżuchy do kanapek. To prawdziwa porażka pedagogiczna dla nauczyciela-zostawić tylko nieprzyjemne wspomnienia.
Hej wszystkim :)
Może nie jest to jakieś hardcorowe wydarzenie, ale jednak zapadło w pamięć i czasem się do tego wraca.
W gimnazjum miałam epizod chęci nauki gry na gitarze. Nasza ówczesna katechetka na gitarze grać potrafiła i zaproponowała naukę w ramach zajęć i można było jakieś plusy podłapać (zawsze taką relgią można było podnieść trochę średnią 😂). No więc przychodzę do szkoły z gitarą klasyczną na lekcję, katechetka gitarę ogląda po czym bez ostrzeżenia łamie cały gryf (część ze strunami) o kolano. Wszyscy w szoku, a najbardziej ja. Katechetka wytłumaczyła się następująco: daj dziecko tacie tą gitarę, niech sklei jeszcze raz, bo krzywa, nie da się na niej grać.
Tata gitarę skleił (jeszcze gorzej niż była) i do końca lat nastoletnich pełniła funkcję ozdoby 😊Do tematu nie wróciłam 🤣
😮😮😮😮
To wyglądało na złamanie z premedytacją, czy złamanie w trakcie próby wyprostowania? :D
@@kete1e Złamanie z premedytacją, złapała gitarę i zlamała ją o kolano. Jak Bruce Lee 🤣
W podstawówce miałam nauczycielkę, która nie poruszała się po szkole bez kija bambusowego. Do tej pory jak rozpakowuję paczki z roślinami to mi się ta nauczycielka przypomina. Do tego na lekcji mówiła "ruchi muchi, wybuchi".
Wracając wspomnieniami do czasów ogólniaka zawsze widzę panią X, która uczyła mnie i moją klasę geografii. Mimo, że doskonale znała ery i epoki ziemi niemal całą swoją energię przekładała na miłość do kwiatów i swojego psa. Historie o spacerach i zbieraniu kasztanów czy opowieść o podgryzającym miętę Tytusie najbardziej utkwiły w mojej pamięci. Pani X co poniedziałek zamiast tłumaczyć nam rodzaje cumulusów zawsze dzielnie podlewała wszystkie zamknięte w sali roślinki. Razem z klasą doskonale wiedzieliśmy jak przełożyć sprawdziany, kupując jej kolejne małe cudo w doniczce 😂 działało przez całe trzy lata
Jednym z moich najlepszych szkolnych wspomnień była przygoda z Panią od biologii. Bardzo wcześnie zaraziłem się roślinna pasją i podczas pewnej lekcji biologii przeglądałem rośliny na zagranicznych stronach ( u nas były jeszcze ciężko dostępne ).Nauczycielka zauważyła to i chciała odebrać mi telefon oraz wstawić uwagę. Zacząłem się tłumaczyć co właśnie robię i od słowa do słowa wyszła na jaw moja pasja i tydzień później prowadziłem już prezentacje o moich roślinach czym nauczycielka była zauroczona. I dziś 7 lat po zakończeniu liceum nadal wymieniam i wysyłam sobie z Panią Asią moja nauczycillelka różne szczepki i ogryzki :p ^^
W drugiej klasie przystępowałem do bierzmowania co się wiążę z opinią katechetki w indeksie, prawda? :D
No to sprawdzała mój zeszyt z religii. (PRZERYWNIK=wiecie jak wygląda zeszyt prawda? Każdy to wie... Kod kreskowy jest na 100% z tyłu, prawda?)
Przejdźmy do rzeczy, wmówiła mi, że prowadzę go od tyłu. Tłumaczyłem jej 15 minut, że tak nie jest, bo nawet kod kreskowy z tyłu zeszytu a okładka zdobiona jest z przodu i dobrze go prowadzę, ale bez skutku.
I właśnie w taki piękny i dziwny sposób miałem poprawkę z bierzmowania, bo kochana pani katechetka wpisała mi naganną opinię. :)
W liceum zostaliśmy poproszeni o umycie tablicy były duże i ciężkie ja wzięłam dwóch kolegów do pomocy zdjelismy tablicę że ściany i udaliśmy się do łazienki tam przy pomocy szczotek wyblyszczylismy tablicę. Fajna szkoła 3 LO we Wrocławiu pozdrawiam🙋♀️ jestem chora a oglądając rośliny cieszę się i uśmiecham do wszystkich💚💚💚💚💚💚💚💚
Moje najbardziej zatrważające wspomnienie związane z nauczycielem to dzień, w którym sama nim zostałam 🤣 choć nigdy nie planowałam 😅 ale spoko, całkiem niedawno zaczęłam więc chyba jeszcze nie miałam szansy zostać bohaterem historii o jakie prosiliście 🤣🤣🤣💚💚💚
Teraz ta historia bardzo mnie śmieszy, ale wtedy nie było mi chyba tak do śmiechu. Jak byłam w 1 albo w 2 klasie podstawówki byłam mało lubianym dzieckiem, wychowawczyni naszej klasy też za bardzo mnie lubiła i vice versa. Zawsze przypominała mi wiedźmę z burzą rudych loków. I tego dnia rysowaliśmy koty, które od dziecka kocham. Dzieci po kolei przychodziły do wychowawczyni i ona oceniała te rysunki. I pamiętam, że koleżanka z ławki według mnie zrobiła dużo gorszy rysunek kota, a dostała 5, a ja starałam się bardzo w tamtym momencie i dostałam 3. Odchodząc od biurka wychowawczyni byłam oburzona tak bardzo, że pokazałam jej język. Myślałam, że wychowawczyni tego nie zobaczyła, niestety zauważyła. Nie pamiętam, co było dalej, prawdopodobnie ta sytuacja wywołała ogromny stres. Wiem tyle, że moja mama została wezwana do szkoły, a jak wróciła do domu to tak się śmiała, że pokazałam ten język, że nie wyciągnęła żadnych konsekwencji. No i ja w sumie też się do dziś z tego śmieję 😁😂
Moje wspnienie ze strasznym nauczycielem to z dyrektorką mojej szkoły podstawowej i gimnazjum, taka typowa pani z okresu komuny, tak mi się kojarzyła. Na jej lekcji historii nie można było patrzeć w inne miejsce czy przedmiot a nawet rówieśnika obok, tylko na nią, bo to był znak że nie słuchasz na lekcji. Trzeba było siedziec prosto, ręce trzeba było mieć na ławce. Pewnego razu uśmiechnęłam się porozumiewawczo do koleżanki, po prostu spojrzałyśmy na siebie chyba z myślą " byle do dzwonka". Dyrektorka widząc to nakrzyczalana nas, że śmiejemy się z niej, jesteśmy bezczelne, że uwagę nam wpisze... to było 15 lat temu może 🙂 gdy chodziłam do szkoły przez 6 lat podstawówki i 3 lata gimnazjum to nigdy na jej twarzy uśmiechu nie widzialam, a wzrokiem mroziła każdego.
Ja kiedyś oberwałem w podstawówce dziennikiem w głowę, w obecnych czasach nie do pomyślenia.
A ja kreda...
W liceum uczyła przez lata pani od matematyki. Uczyła jeszcze moich rodziców, ciocie i potem, jako jedyną klasę w szkole, także nas. Takie szczęście. Była bardzo surowa, wizyty przy tablicy to był dramat. Jedna lekcja była jednak wyjątkowa. Wcześniej, na wf, przy rzucie piłką lekarską, wybiłam sobie środkowy palec (ten super przydatny do gestu powszechnie uważanego za obraźliwy). Na matmę poszłam z palcem opatrzonym, a co ważniejsze, usztywnionym w jedynej możliwej pozycji: pełen wyprost. Konsternacja pani profesor i dobry nastrój całej klasy bezcenne😁
🪴🪴🪴Nasza geografica miała kreatywne pomysły na ograniczenie ściągania. Na każdej klasówce co 3-5 min zarządzała „falę” 🤣 jak na koncertach albo imprezach. Wstając i machając rękami nie dało się korzystać z pomocy naukowych🫣 wszystkie ściągi wypadały z rękawów, spod swetrów lub spod studnic. Była skuteczna ale ubaw też mieliśmy niezły 🌱
Moja pani od chemii była też wicedyrektorem. Wszyscy bali się jej podwójnie. Z racji funkcji, ale też dlatego że miała uszkodzone jedno oko (na skutek eksperymentu robionego właśnie w szkole na lekcji). Nigdy nie było wiadomo, czy na sprawdzianie jak patrzy w lewo to nie widzi ściągających po prawo 😉
Natomiast pani z biologii bardzo żywo wspominała mojego brata, który wyciągał jej siedząc w ostatniej ławce rybki z akwarium. Powiedziała, że pamięta się albo kujony albo łobuzów 🤭
Pamiętam jak poszłam pierwszy raz do szkoły, trochę zestresowana, zagubiona. Już tuż po wejściu dostała mi się zjebka od woźnej, że nie przebrałam butów. Gęsto się jej musiałam tłumaczyć, że ja tu przyszłam uczyć. 😉
To super że macie osłonki z wewnętrznym wymiarem bo to zawsze jest problem, wszędzie piszą zewnętrzny. Pozdrawiam 🤗
Witam🙂, moja historia sięga już zamierzchłych czasów, jednak pamiętam ją do tej pory. Chodziłam wtedy do siódmej klasy szkoły podstawowej, mój brat kilka lat młodszy do trzeciej, uczyliśmy się w tej samej szkole. Jako starsza siostra za punkt honoru uznałam doglądanie brata na przerwach, i pewnego dnia zobaczyłam że kilku chłopaków go zaczepiło. Ja bardzo grzeczna, prawie wzorowa uczennica, zamieniłam się wtedy wręcz w diabła, wpadłam między intruzów, skopałam po tyłkach, wyszarpałam za włosy, tak że rozbiegli się w popłochu. Wszystko działo się na korytarzu szkolnym w obecności wielu "widzów"😄jak również najstraszniejszej nauczycielki od matematyki. Afera była na całą szkołę, za karę klęczałam godzinę na woreczkach z grochem w kącie klasy z rękami w górze trzymając dodatkowo jakąś książkę, uwaga do dzienniczka obowiązkowo, rozmowa nauczycielki z rodzicami, bo jak to możliwe żeby taka grzeczna uczennica się biła. Jakoś to wszystko przeżyłam, jednak najbardziej było mi przykro, że nikt z nauczycieli nie docenił mojego poświęcenia i bohaterskiego czynu, a jedynie spotkała mnie za to dotkliwa kara. W oczach mojej klasy, zdobyłam jednak duże uznanie i podziw 😄
Całe życie w szkole ( prawie) to jest wyzwanie, jako uczeń, rodzic ucznia i przede wszystkim nauczyciel. Sytuacji śmiesznych, poważnych i innych oraz bardzo dużo wspomnień. Ale praca z nastolatkami to też czasami .... .
Moje traumatyczne wspomnienie z liceum... Mieliśmy z kilkoma osobami na wywiadówce przeciwstawić się Profesorce od historii i uświadomić rodzicom jak bardzo niesprawiedliwie nas ocenia... oczywiście ostatecznie nikt nie miał odwagi się odezwać, więc ja jedyna chciałam pokazać chłopakowi, że się nie boje i się odezwałam. Kosztowało mnie to obniżeniem oceny z historii, nie dostaniem się przez to na uczelnię a chłopak i tak ze mną zerwał. Plus tej sytuacji - ja najbardziej nieśmiała ..udowodniłam sobie że też potrafię tupnąć nóżką. Pozdrawiam
Czasy szkolne mam już dawno za sobą, wiele wartych opowiedzenia historii ciągle jednak w głowie pozostaje i ciężko opisać tylko jedną... Jednak, na myśl o Dniu Nauczyciela i szkole - uruchamia mi się Ania z Jungle Boogie :-) Moja przygoda z roślinami dopiero się zaczyna. Jungle Boogie jest moim Przewodnikiem po świecie roślin. Każdy film oglądam mając pod ręką zeszyt i długopis. Notuje każdą wskazówkę... Zapisuje rośliny, które chce mieć w swojej kolekcji... Wracam tym samym do czasów szkolnych czy też studenckich, gdzie również spotykałam Nauczycieli pełnych pasji i zaangażowania.
Jejku, kocham was za zamio wariegatę! Już zamówiony, nie mogę się doczekać, aż stanie u mnie w pokoju
Miałam Panią z matematyki 😁 postrach szkoły ! 1 metr 50 centymetrów wzrostu ,przy błędnej odpowiedzi przy tablicy robiła kokosy po głowie potężnym złotym pierścieniem ,dłoń odwracała ,do góry nogami😂 i ogromniastym oczkiem jechała z koksem💪 . Nie lubię matmy😁
W liceum miałam nauczycielkę łaciny, która siała prawdziwy postrach. Dziś się z tego śmieję, ale w szkole wtorki były dla mnie traumatyczne ;) Pani kazała się tytułować per "Pani magister", w każdej klasie miała swojego ulubieńca, którego dręczyła, a kartkówki pisało się po kilka razy zanim udało się je zaliczyć (a wymagała zaliczenia każdej deklinacji!). Miała żółte zęby od papierosów, zachrypnięty, nieprzyjemny głos i używała wściekle różowej szminki :D Nazywaliśmy ją Ropuchą. Żaden uczeń nie zasługuje, żeby spotkać kogoś takiego na swojej drodze, nawet jeśli po latach się z tego śmieje :D
Oj mam dużo wspomnień. Jedno ze studium informatycznego. Poszłam tam razem z moim przyszłym mężem, wtedy narzeczonym ( ps. dwa filmy wcześniej z Tykwą😂). Mieliśmy egzamin z języka programowania C++. Nauczycielem była młoda blond atrakcyjna kobieta. Tak samo jak ładna to i ostra. Kompletnie temat nie w moim klimacie. Patrzyłam jak mój wtedy narzeczony wylosował trzy pytania i kartki odłożył do słoika, z którego się je losowało. Jakież było zdziwienie nauczycielki jak wylądowałam te same😅😅😅. I w ten oto sposób zaliczyłam na 5 egzamin.
W zawodówce miałam nauczylkę od fizyki, która jeśli ktoś rzuł gumę na lekcji to mówiła: nie połykaj, bo będziesz srać kaloszami lub gdy się śmieliśmy to mówiła: nie śmiejcie się tak, bo zębami ławki porysujecie 😅
Moja nauczycielka z podstawówki miała super metodę zmuszania do nauki/odrabiania lekcji/prowadzenia zeszytu. Metoda nazywała się "latajacy zeszyt" . Troszke jaśniej ? Przykladowo :odpowiadajac przy tablicy nic nie umiales, bądź zeszyt byl zbiorem bazgrałów co sie dzialo? Zeszyt ten lecial przez pół klasy przy suficie a Ty siadaleś z pałą. Dziękuję 😁
podstawówkę wspominam bardzo żle , często bylalo superm bita i wyzywana od najgorszych i najbiedniejszych , brat często mnie bronił i też obrywał , nauczyciele mieli swoich faworytow z bogatych rodzin , bardzo to bolalo ,nieraz plakalam i nie chcialam iść do szkoly ,ale w szkole średniej już bylo super ,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,
często byłam bita , przepraszam za błąd
Od razu przypomniała mi się pani od matematyki z liceum i jej powiedzonka, np.: "prędzej konia w cyrku nauczą tańczyć, niż was matematyki", ".....siedzą takie lelum polelum"...., a przy wystawianiu ocen, gdy ktoś miał np.: 2,2,3,3, było: "na dwoje babka wróży, do tablicy". Najstraszniejsze było to "do tablicy", brrrr😖😱 Ufff, dobrze, że to już tylko wspomnienia, teraz można się pośmiać 😂 Pozdrawiam pięknie 🌞🍁
W szkole średniej nauczycielka chemii wytypowała mnie do podlewania roślin na korytarzach, więc lekcje tegoż przedmiotu spędzałam, latając z konewką. Może i nigdy nie zrozumiałam chemii, ale za to... nie lubię też podlewać roślin ;D, więc większość moich badyli skończyła w hydroponice, dlatego teraz chociaż czuję się jak mały chemik, kiedy przygotowuję pożywkę. ;)
Hejka
Może nie jest to zdarzenie mrożące krew w żyłach, ale z pewnością nie zapomnę go do końca życia.
Na języku polskim w 4 kl liceum przerabialiśmy kolejką dość grubaśną lekturę przed maturami. Profesor zapomniał swojej książki, więc zapożyczył mojej - akurat siedziałam w pierwszym rzędzie. Mówiąc do klasy - otwórzmy książkę na stronie... I ją podał
W tym momencie zamilkł przeglądając tekst. Biedny spalił totalnie buraka, po czym jąkając się powiedział - a, to nie ta książka...
Jasne, że nie ta
Oprawiona w szarą oprawkę dla niepoznaki książka autorstwa G. Mastertona
I żeby było ciekawie otworzył akurat na tej NAJBARDZIEJ pikantnej stronie 🙈
Ja. Myślałam że zapadnę się pod ławkę a nauczyciel do końca lekcji nie zerknął w moją stronę 😂😂😂
Żeby było wesoło, nadal po latach utrzymujemy ze sobą kontakt i nieraz wspominamy ze śmiechem tą sytuację 🤣
Najbardziej przerażające wspomnienie z nauczycielem to to, jak miałam migrenę skojarzoną w trakcie lekcji. Miałam długą drogę do domu, dlatego powiedziałam o mojej dolegliwości wychowawczyni, chcąc się zwolnić wcześniej z lekcji, żeby dotrzeć do domu o własnych nogach. Niestety dowiedziałam się, że zmyślam i muszę wysiedzieć w szkole kolejnych parę godzin, czekając, aż zaczną mi szwankować zmysły. Do tej pory nie pamiętam jak udało mi się przejść wtedy przez ruchliwą ulicę lewo widząc na oczy.
W gimnazjum poszłam na wagary na rynek w Krakowie. Rozpoznał mnie tam nauczyciel, z którym miałam jedne z zajęć tego dnia. Podszedł, przywitał się, oznajmił że mam gołębią kupę na głowie i życzył miłego dnia 😅 Wstyd nie z tej ziemi haha
Tylko raz zdarzyło mi się otrzymać ocenę niedostateczną na koniec semestru a był to pierwszy semestr fizyki LO. Nasza rudowłosa nauczycielka oceniła tak około 30 procent klasy. Pamiętam pewną lekcję gdzie nauczycielka postanowiła niespodziewanie przepytywać uczniów. Czułam wielki stres, spojrzałam za okno i pomyślałam "Panie Boże proszę żeby mnie nie wybrała" po czym usłyszałam głos "a Ty co tam widzisz za oknem, bujasz w obłokach , proszę do odpowiedzi ..."🥲🙄 skończyło się na ndst, wściekła urwałam się po lekcji do domu.
Najciekawsze wspomnienie było z nauczycielem biologii która zawsze na lekcjach przynosiła różne ciekawe zeczy jak np. Nerwy człowieka, szkielet królika, wnętrze żaby. Oraz pod koniec 3 klasy liceum przyniosła takie zabawki żeby się pobawić w archeologów i zamiast lekcji szukaliśmy zabawkowych kości świecących w ciemności.
Poza tematem konkursowym. Jak ja uwielbiam potwory Monstery i Zamiokulkasy. Chciałabym takie monstra mieć u siebie.
W gimnazjum (tak, tak tym dziwnym tworze, którego nie był, potem był, a teraz znowu go nie ma ;) ) miałam dość neurotyczną nauczycielkę fizyki - rozstawiała nas po kątach (tak, dosłownie w rogach sali) żebyśmy nie gadali. Czasem w efekcie zaczynało brakować kątów w sali (!) i staliśmy po dwie osoby, naturalnie... zaczynając gadać, za co zwykle dostawało nam się kredą rzucaną zgodnie z wszelkimi fizycznymi prawami trajektorii lotu.
Ja tam byłam grzeczna, nauczyciele mnie lubili a ja ich w większości, ale raz w 2 klasie podstawowej dostałam uwagę, za przelanie rzeżuchy czego nie zrobiłam. To była jedyna nauczycielka która nie dawała mi żyć, a co najlepsze była moją wychowawczynią, szkolnym pedagogiem do którego uczęszczałam i poza lekcjami była milutka i kochana dla mnie. jak byłam w starszych klasach to mnie chwaliła itd. a przez pierwsze 3 lata mnie dręczyła.
Ja byłam cicha i spokojna. Ale mój syn z reguły cichy i spokojny ( po mamusi) na lekcji polskiego w szkole podstawowej poproszony o przeczytanie zadania domowego wstał przeczytał je, po czym Pani ( a była bardzo surowa) chcąc mu wpisać dobrą ocenę poprosiła o zeszyt. Po czym mój syn oznajmił jej, że w zasadzie tego zadania to on nie ma w zeszycie, bo go nie przepisał z brudnopisu, ale pamięta co napisał. Jak się można domyśleć zadania wogóle nie miał i wymyślił wszystko na poczekaniu. Pani chyba przeszła wtedy jakieś załamanie, bo nie wpisała mu jedynki. Kazała uzupełnić w zeszycie zadanie a sama za niedługo poszła na roczny urlop.
Pamiętam jak na lekcji matematyczka zaczęła po kolei, od pierwszej ławki brać uczniów do tablicy. Wszyscy wracali z jedynką. Gdy przyszła moja kolej, wstałem, pogodzony z jedynką, a matematyczka do mnie " Ty Mariusz siadaj, dla ciebie to za proste".
Na Biotad Plus lecimy???
Do 4 klasy podstawówki przeszliśmy do innej " dużej "szkoły. Wszystko nowe . Moja siostra była wtedy w 8 klasie . Pewnego dnia dyrektorka poprosila mnie bym zawołała panią od geografi . Jedyne co wiedzialam o tej poni to to że nazywa się Kobra, bo tak koleżanki mojej siostry o niej mówiły.
Pukam, i poproszona wchodzę do środka i myślę sobie , ale do niej pasuje to nazwisko , stara, okulary jak denka od słoików.
No i wypaliłam
- Pani Kobra pani dyrektor panią wola .
W całej klasie wybuchł gigantyczny śmiech
Pani geograficzna czerwona jak burak wychodzi z klasy . Miałam przechlapane 🤦♀️🙈
Chyba pani która była moją wychowawczynią, już na spotkaniu przed 1 września na które przyszli rodzice z dziećmi, pani stwierdziła że na plażę nie przyszli, Ona ubrała się w garsonkę a my co?. Od pierwszych dni kazała nam się umyć ( niektórzy mieli makijaż), ubrać marynarki i siedzieć tak jak jesteśmy w dzienniku. Jej dobra strona było to że rozumiała że nie każdy jest matematykiem i nie zmuszała nas do chodzenia do tablicy. Pozdrawiam.
Ja miałem panią wiec dyrektor która bardzo mnie nie lubiła , zawołała mnie do gabinetu , zwyzywała mnie od debili , to było straszne , po tym wydarzeniu zawsze miałem pasek na świadectwie 😂 jednak nie było to tak straszne w skutkach
Trzymaj się
Witam i czekam na roślinki i pozdrwiam
Wspominam nauczycielkę od biologii, która na nasze powitanie w czwartej klasie:" Dzieeń doobryy Paaanii" odpowiadała " Głuuupieee dzieeeciii"
Także tego ...
Mam taka diwenbachie ma już około 1 metr
Jak zwykle Szymon, pokazał swoją muzyczną drogę, super, starsza pani
ja mam pytanie, dlaczego duża zdrowa trzykrotka nagle uschła mimo podlewania z nawozem i z dala od bezpośredniego słońca?( nie umarła ponieważ z pod ziemi wychodzą nowe pędy)
Moze za suche powietrze jest w pomieszczeniu
W pierwszej klasie nauczycielka do mnie mówiła ,, ( moje nazwisko) jak na ciebie patrzę to mi się niedobrze robi,,
Do szkoły nie chciałem chodzić przez to jak nauczycielka zwracała się do mnie. 😞
Wtedy były inne czasy, początek lat siedemdziesiątych. Tak czy siak nie powinna w taki sposób zwracać się do ucznia czy dziecka.
To niesłychane, że można tak komuś powiedzieć... Zwłaszcza młodemu człowiekowi.
@@kete1e W dzisiejszych czasach to taki nauczyciel by miał... wtedy były inne czasy. Uczeń czy rodzic nie mieli nic do powiedzenia.
Pani od matematyki ,bila nas linijka,jesli nie umielismy😂😂😂szkole podstawą bardzo zle wspominam😢
Nie mam zbyt miłego wspomnienia z nauczycielką z liceum. Owa pani uczyła nas przedsiębiorczości. Niestety nasza szkoła nie miała zbyt dobrej passy do przyzwoitych ekonomów, ale ta pani wciąż stanowiła swego rodzaju najczarniejszy z czarnych kawałków węgla, które podobno miały być brylantami. Owa pedagog potrafiła całej klasie, która de facto była jeszcze szczylami nie znającymi życia, narzekać jaka to ona jest biedna bo wzięła kredyt we frankach, a frank tak do góry skoczył przecież. Coś nie halo, że osoba, która powinna uczyć nas jak inwestować tak obficie żali nam się swoją sromotną porażką na tym polu. Po za tym z tego co siostra mi mówi, to owa pani wciąż żali się na wspomniany kredyt swoim klasom, nawet mimo faktu, że dawno go już spłaciła. No ja osobiście się boję tego jaka osoba uczy młodych ludzi o pieniądzach.
Co więcej owa pani miała też inne nie fajne "przygody". Kiedyś zmieniła nam bez powodu w sumie sale lekcyjną. Normalnie mieliśmy jakąś randomową salę, ale teraz stwierdziła że wejdzie z nami do swojej sali. Pech chciał, że owa pani pełni pieczę nad salą komputerową. Praktycznie cała klasa rozpierzchła się po komputerach, kompletnie ignorując normalne ławki na środku sali. Mieli nadzieje na luźną lekcje, jak to dzieciaki niedoświadczone życiem. Zrobił się przy tym hałas, co jest raczej normą przy wchodzeniu do sali. A nasza pani pedagog miała chyba jakiś zły dzień, bo zamiast wykonać swoją pracę i uciszyć gówniaki, to siedziała bez słowa przy biurku. Minęło 5 minut, 10 minut, 20 minut i zero śladu inteligencji nauczycielki. Cała klasa szaleje na komputerach w tym czasie jakby sami w domach ich nie mieli. Nagle po pół godziny wyszła bez słowa z sali. Przypominam, wyszła z sali komputerowej, za którą w pełni odpowiada. I to nie było tylko na chwilę i za same drzwi. Poszła do szkolnego baru i wróciła na sam koniec zajęć z kanapką. Jakby się coś stało, to szkoła mogła ją wywalić na zbity pysk. Ale co ciekawe sama pani nigdy osobiście nas nie opieprzyła, tylko miała na nas ogromnego focha do końca roku szkolnego. Dopiero następnego dnia na wychowawczej nasza wychowawczyni zaczęła nas ojeżdżać za to co się stało, bo biedna pani od przedsiębiorczości nie miała jak prowadzić zajęć. Ale to, że nie podjęła żadnych prób uciszenia klasy mat-fiz, która uchodziła za najgrzeczniejszą w całym zespole szkół to inna sprawa. Dosłownie wystarczyło by raz zwróciła uwagę klasy na swoją osobę. Jak nie chciało jej się krzyczeć to mogła pierdyknąć dziennikiem o biurko. Czy może za dużo wymagam by wykonywać swoja prace jak się jest nauczycielem?
W mojej dawnej szkole był stary nauczyciel fizyki 🥸 i zawsze na lekcji powtarzał "Jak wół pierdzi to obora słucha" 🤣🙃
Czy wiadomo który komentarz wygrał?
Juz jest rozwiazanie - tu w komentarzach
Ja na Religii odpaliłam petardę wystrzeliła petarda w klasie i ksiądz wywalił mnie za drzwi😁