Doskonały odcinek ( jak zwykle) poruszający bardzo ważny problem - niedojrzałości psychicznej i emocjonalnej wielu pseudo opiekunów psów. Wychowałem się od urodzenia z psami , zawsze były w domu , jeden później dwa , różne rasy ale zawsze myśliwskie. Od zawsze byłem uczony że psa można kochać ale pies to zwierzę i granice muszą być zachowane aby zachować rownowagę w tej wspaniałej symbiozie. Mieszkam w mieście i chodząc ze swoim na spacery jestem przerażony tym co widzę i słyszę jak ludzie zwracają się do swoich psów, najbardziej ekstremalna sytuacja z dzisiaj - para w wieku ok 50 lat, 2 głupawe yorki ( wpływ opiekunów) cytuję " gugu gugu chodź laluniu moja mała chodź do mamuni nie chcesz bubu bubu a może do papcia , lalunia zrobiła kupkę chodź mamusia wytrze pupkę" koniec cytatu. Takich sytuacji spotykam wiele. Generalnie z moich obserwacji nasuwa mi się jedna myśl- ludzie powinni przechodzić testy psychologiczne przed przyjęciem psa pod swój dach co bezwzględnie zmniejszyło by ilość ogłupiałych psów, ilość agresywnych psów, ilość psów w schroniskach. Pzdr .
Takich obrazków w mieście, w którym mieszkam jest całe mnóstwo. Na osobę taką jak ja - z gwizdkiem, komendami, zasadami patrzą jak na przybysza z obcej planety. Natomiast ja widzę cale mnóstwo psów przebodźcowanych, z problemami, nieradzącymi sobie z otoczeniem. No i ludzi, którzy są obok psa i kompletnie tego nie zauważają...
Przypadek, ze trafilam na Pana kanalik kilka dni temu i jestem poprostu pod wielkim wrazeniem. Takich ludzi nam potrzeba🙏Panie Jacku. Taaak! Ludzie „zludzili“ psy i to jest tragedia. Jestem groomerem i mam tyle sytuacji, ktorych poprostu nie moge strawic. Te rozmowy z psem podczas oddawania do salonu, tysiace razy powtarzanie, ze wroca po niego, „no nie boj sie“, „nie trzes sie, pancia po ciebie przyjdzie“ a ja potem zbieram owoce. Przez 13 lat mialam szczescie w tej pracy, ze nic mnie jeszcze nie dziabnelo ale.... zawsze patrze na wlasciciela a potem na psa. Widze jak sie zachowuje, spojrzenie- niestety kaganczyk na mordke. Dziekuje za te filmy, bardzo. Ciagle sie ucze😊 A tak na marginesie. Zglosze sie w sprawie szkolenia wyzelki szorstkowlosej. Pozdrawiam serdecznie
Pierwszy raz trafiłam na ten kanał, podoba mi się, ja również parę błędów w wychowaniu psa popelniłam (ale jestem teraz ich świadoma i zmieniam się), a mój belg pięknie aportuje 😃
świetne porównanie z haraczem i wymuszeniem rozbójniczym, ja akurat cenie sobie te "wyklady" teoretyczne bo daja do myślenia i zawsze przypominają o tym żeby trzymać sie swoich zasad względem psa a wtedy i człek szczesliwy i pies szczesliwy :)
Ja dziś obejrzałam dopiero i od razu musiałam zastosować - tzn. twardo potraktować mojego cwaniaka zbója (mieszaniec z gończym 3 lata samiec), który dziś w trybie węszenia za suczkami nie chciał zawarować, kiedy nadjeżdżało auto na naszej spacerowej drodze. Podeszłam bliżej i komenda waruj, a ten zajęty sobą. Kiedy stanęłam przed nim i "waruj", pies zaczyna warczeć, nie z jakąś agresją wielką, tylko okazuje niezadowolenie i odchodzi w kukurydzę z uszami spuszczonymi, żeby nie wykonać warowania i uniknąć konfrontacji. Więc zapięłam na smycz, komenda "do domu", 2 mocne szarpnięcia w kierunku domu i po chwili znowu waruj. Powoli się położył, bez protestów warczących, odpięłam smycz i kazałam zostać, wszystko groźnym tonem. Wykonał, czekał, więc dałam szansę i kontynuowaliśmy spacer. Naprawił się, wszystkie komendy wykonywał, nie wstawał sam po otrzymaniu nagrody, jak często mu się zdarza, pilnował mnie i oglądał się gdzie jestem (bo czasem zgodnie z radami pana Jacka, jak za bardzo oddala się i "wolniej" nie zadziała, to się mu chowam, albo skręcam w zarośla, żeby mnie szukał i wiedział, że to on ma się mnie trzymać). Nie wiem, czy dobrze zrobiłam kontynuując spacer, ale dziś udało się go przywrócić do współpracy. I jak zwykle, jak ma ze mną jakiś konflikt to potem się przymila do mnie i chce żeby go głaskać, bardziej niż normalnie, wspina się przednimi łapami na kolana. Dziś tak zrobił po spacerze. I nie wiem czy dla niego to chęć, żeby z powrotem go zaakceptować w "stadzie", czy spoufalanie się i próba zdominowania. Tak samo zachowuje się, jak się wystraszy, jak minie zagrożenie to przychodzi do mnie i wspina się, ogląda na mnie, jak nie pogłaskam, macha ogonem przyjaźnie i przybliża się ile może. Może ja trochę za dużo mu pozwalam, ale jest też dywersja rodzinna i to ja muszę mu czasem odświeżać nauki... Inaczej skończyłby zawsze na uwięzi ze swoim charakterem i bez mojego usilnego stosowania porad pana Jacka. A tak ma znacznie więcej radochy w swoim piesowym życiu. Dziękuję za film.
Mam dokładnie taki sam problem z 2 letnią suką małego musterlandera. Mam ją od 8 tygodnia i od samego początku pasja w łowisku ogromna ale z aportem to ma ogromny problem. Nie aportuje upolowanego ptactwa z pola tylko je wskazuje. A na smyczy to jej się włącza jakąś agresja do innych psów, no i ciągnie masakrycznie. A na swobodnym wybiegu spokojna. Darz Bór 🐗
No pies miał za dobrze i mu się hierarchia poprzestawiała kompletnie. Niestety ale teraz taka nowomoda nastała na zbytnie użalanie się nad psami. Masa poradników jak wychowywać psa nadająca się do małych kanapowców. A to pieska nie wolno skarcić, a to nie powinien zostawać sam bo tęskni (w takim układzie psy powinni posiadać tylko bezrobotni i pracujący w domu), a to psie przedszkola. Najgorzej że traktowanie psa jak członka rodziny - równoprawnego z ludźmi - jest traktowane jak coś wspaniałego. To jest absurd bo pies musi znać swoje miejsce w szeregu. Ale to są błędy wychowawcze od początku. Tutaj być może psu ciężko było przełknąć fakt że nie dostaje już nic za darmo. A co do tego ataku - może pies odebrał to jako atak na niego? Tak gwałtowna reakcja wskazywałaby chyba na odruch instynktowny. Oczywiście Pan tutaj jest specem :)
Wpadło miesięczne okienko to Jacek napraw psa :/ Słabo to widzę szczerze mówiąc po takim podejściu właścicieli. Ludzie to nie auto! Że wymieni się część, naoliwi, sprawdzi układ u Jacka i będzie jakoś jechało! Dziękuję za pozdrowienia. Kasia i Rayan
Widzę dużo podobieństw do naszego psa. Niestety pies (duży pudel z zadatkiem na myśliwskiego) nie jest mój i nie do mnie należy decyzja, a żałuję bo już bym szukała miejsca u Pana. Staram się korzystać z cennych wskazówek, ale jednak poziom wiedzy nie ten.
To ja mam do słów podejście rzeczowe. Mówię do swoich psów "syn" "córka". Jednak pamiętam, że to są PSY i mają swoje potrzeby do spełnienia. Zwłaszcza mając trzy skrajnie różne rasy (łajka jakucka,rottweiler,border collie)
Mam ogromny sentyment do tej rasy, miałem suczke, która łowiecko zapowiadała się fatalnie, wręcz beznadziejnie. Mnóstwo pracy i kilometrów do łowiska odalonego 150km często raz w tygodniu. Gaja okazała się psem o ogromnej pasji z którym polowanie było czymś niesamowitym dla mnie i co jej sprawiało nieopisaną radość. W domu natomiast piesczoch bez grama agresji, ulubienica żony i córki. Jeden kleszcz, 24h i nie mam przyjaciela i towarzysza Łowów... Darz Bór
A co się stało po ukąszeniu ?? Mam psa, który w tygodniu potrafi mieć 3-4 sztuki na sobie lekko i tak od 3 lat. Staram się szybko wyciągać, ale nie raz się przeoczy, że trochę popije krwi.. Na razie odpukać nic się nie stało.
@@wacawvv9588 Nie każdy kleszcze jest zarażony, wystarczy trafić na tego jednego. Mimo wyczesywania po polowaniu zdążało się nie raz wyjmować wbite w skórę kleszcze, ale nic się nie działo.
@@wacawvv9588jak trafisz na takiego z babeszjozą to chwila moment i psa może nie być. Moja suka jak zaraziła się babeszjozą to dobrze, że szybko zareagowaliśmy. Samą babeszjozę się szybko opanowało, ale w powikłaniu wyszła ostra niewydolność nerek. Ratowaliśmy ją półtora miesiąca. Udało się, ale było trudno. Trzeba psy zabezpieczać. W zależności od terenu to DOBRA obroża lub tabletki. Mieszkam w Warszawie i już na samej obroży polegać nie będę
Ja mam Dogo Argentino...i byl maltretowany od szczeniaka. Przeszadl reabilizacje, wspanialy przyjaciel. Przepraszam ale MOLOSY roznia sie od psow. Skazywac psa na smierc ? ...PRAWDOPODOBNIE PAN SIE NIE NADAJE DO TEJ RASY?
Po konsultacji z Jackiem, wyrzucona została długa opowieść o tym dlaczego pies Dogo Argentino został skazany na śmierć. Rozwiewając wszelkie wątpliwości - pies ten po ataku został zabraony z UPM oraz zabrany na obserwacje. Dopiero po wnikliwej analizie została podjęta trudna decyzja o eutanazji psa, gdyż ten stanowił zagrożenie dla otoczenia, i nie dało się już nakierować go na dobrą drogę. Jest to jeden przypadek na ponad tysiąc psów szkolonych przez Jacka. Mam nadzieję, że udało mi się przybliżyć tę nieprzyjemną sytuację i zrozumiała Pani, że czasami już nikt nie jest w stanie nic zrobić. Dlatego tak ważna jest wczesna diagnostyka problemów i skierowanie się do specjalisty w celu wyleczenia ich. Rozumiem Pani empatię do pieska, jednak jeśli nie posidamy pełni wiedzy o sytuacji, wstrzymałbym się od takich tez. Pozdrawiam, Realizator Mateusz
Czasami nic się nie da zrobić. Mieliśmy kiedyś w domu takiego psa. Zagryzłby dziecko bez mrugnięcia okiem. Nie był bity, miał kontakt z ludźmi, nie był ani rozpieszczony ani tłamszony. Ktoś powie - oddać na szkolenie może będzie dobrze. A może następnym razem kogoś zagryzie. Moim zdaniem ryzyko było zbyt wysokie. Po konsultacjach z odpowiednimi specjalistami również mój tato podjął decyzję o eutanazji. Wśród psów jak wśród ludzi - zdarzają się osobniki agresywne i zabójcy.
Smutna historia, nie oceniam, ale też trochę nie rozumiem - dlaczego w ogóle taki pies trafił na szkolenie prowadzone bez udziału opiekuna? Chyba, że sytuacja już wcześniej była krytyczna, i miała to być tak zwana "ostatnia deska ratunku" - to wtedy szacun za podjęcie tej ostatniej próby. Nie znam dogów argentyńskich, ale mam "charakterną" podhalaneczkę i wiem, że w przypadku tego typu psów jakiekolwiek szkolenie (nawet w zakresie zasad "domowych") musi być oparte o zaufanie i więź z opiekunem, a tą się buduje długo. A fakt, że pies wykona wyuczoną komendę na polecenie któregoś z opiekunów nie oznacza, że posłucha też obcej osoby. Na silną presję ze strony obcej osoby może zareagować agresywnie, co wynika z wzmacnianych przez pokolenia cech psów stróżująco-obronnych.
Dla zasięgu, obejrzane 5 razy.
Doskonały odcinek ( jak zwykle) poruszający bardzo ważny problem - niedojrzałości psychicznej i emocjonalnej wielu pseudo opiekunów psów. Wychowałem się od urodzenia z psami , zawsze były w domu , jeden później dwa , różne rasy ale zawsze myśliwskie. Od zawsze byłem uczony że psa można kochać ale pies to zwierzę i granice muszą być zachowane aby zachować rownowagę w tej wspaniałej symbiozie. Mieszkam w mieście i chodząc ze swoim na spacery jestem przerażony tym co widzę i słyszę jak ludzie zwracają się do swoich psów, najbardziej ekstremalna sytuacja z dzisiaj - para w wieku ok 50 lat, 2 głupawe yorki ( wpływ opiekunów) cytuję " gugu gugu chodź laluniu moja mała chodź do mamuni nie chcesz bubu bubu a może do papcia , lalunia zrobiła kupkę chodź mamusia wytrze pupkę" koniec cytatu. Takich sytuacji spotykam wiele. Generalnie z moich obserwacji nasuwa mi się jedna myśl- ludzie powinni przechodzić testy psychologiczne przed przyjęciem psa pod swój dach co bezwzględnie zmniejszyło by ilość ogłupiałych psów, ilość agresywnych psów, ilość psów w schroniskach. Pzdr .
Takich obrazków w mieście, w którym mieszkam jest całe mnóstwo. Na osobę taką jak ja - z gwizdkiem, komendami, zasadami patrzą jak na przybysza z obcej planety. Natomiast ja widzę cale mnóstwo psów przebodźcowanych, z problemami, nieradzącymi sobie z otoczeniem. No i ludzi, którzy są obok psa i kompletnie tego nie zauważają...
Przypadek, ze trafilam na Pana kanalik kilka dni temu i jestem poprostu pod wielkim wrazeniem. Takich ludzi nam potrzeba🙏Panie Jacku. Taaak! Ludzie „zludzili“ psy i to jest tragedia. Jestem groomerem i mam tyle sytuacji, ktorych poprostu nie moge strawic. Te rozmowy z psem podczas oddawania do salonu, tysiace razy powtarzanie, ze wroca po niego, „no nie boj sie“, „nie trzes sie, pancia po ciebie przyjdzie“ a ja potem zbieram owoce. Przez 13 lat mialam szczescie w tej pracy, ze nic mnie jeszcze nie dziabnelo ale.... zawsze patrze na wlasciciela a potem na psa. Widze jak sie zachowuje, spojrzenie- niestety kaganczyk na mordke. Dziekuje za te filmy, bardzo. Ciagle sie ucze😊 A tak na marginesie. Zglosze sie w sprawie szkolenia wyzelki szorstkowlosej. Pozdrawiam serdecznie
Pierwszy raz trafiłam na ten kanał, podoba mi się, ja również parę błędów w wychowaniu psa popelniłam (ale jestem teraz ich świadoma i zmieniam się), a mój belg pięknie aportuje 😃
Pozdrawiam!!! DARZBÓR!!! Nic tylko oglądać i się uczyć!!!
świetne porównanie z haraczem i wymuszeniem rozbójniczym, ja akurat cenie sobie te "wyklady" teoretyczne bo daja do myślenia i zawsze przypominają o tym żeby trzymać sie swoich zasad względem psa a wtedy i człek szczesliwy i pies szczesliwy :)
Świetny film! 💪
Super
38:24
Oczywiście że tak! :)
👍
Najlepszy😀
Ja dziś obejrzałam dopiero i od razu musiałam zastosować - tzn. twardo potraktować mojego cwaniaka zbója (mieszaniec z gończym 3 lata samiec), który dziś w trybie węszenia za suczkami nie chciał zawarować, kiedy nadjeżdżało auto na naszej spacerowej drodze. Podeszłam bliżej i komenda waruj, a ten zajęty sobą. Kiedy stanęłam przed nim i "waruj", pies zaczyna warczeć, nie z jakąś agresją wielką, tylko okazuje niezadowolenie i odchodzi w kukurydzę z uszami spuszczonymi, żeby nie wykonać warowania i uniknąć konfrontacji. Więc zapięłam na smycz, komenda "do domu", 2 mocne szarpnięcia w kierunku domu i po chwili znowu waruj. Powoli się położył, bez protestów warczących, odpięłam smycz i kazałam zostać, wszystko groźnym tonem. Wykonał, czekał, więc dałam szansę i kontynuowaliśmy spacer. Naprawił się, wszystkie komendy wykonywał, nie wstawał sam po otrzymaniu nagrody, jak często mu się zdarza, pilnował mnie i oglądał się gdzie jestem (bo czasem zgodnie z radami pana Jacka, jak za bardzo oddala się i "wolniej" nie zadziała, to się mu chowam, albo skręcam w zarośla, żeby mnie szukał i wiedział, że to on ma się mnie trzymać). Nie wiem, czy dobrze zrobiłam kontynuując spacer, ale dziś udało się go przywrócić do współpracy. I jak zwykle, jak ma ze mną jakiś konflikt to potem się przymila do mnie i chce żeby go głaskać, bardziej niż normalnie, wspina się przednimi łapami na kolana. Dziś tak zrobił po spacerze. I nie wiem czy dla niego to chęć, żeby z powrotem go zaakceptować w "stadzie", czy spoufalanie się i próba zdominowania. Tak samo zachowuje się, jak się wystraszy, jak minie zagrożenie to przychodzi do mnie i wspina się, ogląda na mnie, jak nie pogłaskam, macha ogonem przyjaźnie i przybliża się ile może. Może ja trochę za dużo mu pozwalam, ale jest też dywersja rodzinna i to ja muszę mu czasem odświeżać nauki... Inaczej skończyłby zawsze na uwięzi ze swoim charakterem i bez mojego usilnego stosowania porad pana Jacka. A tak ma znacznie więcej radochy w swoim piesowym życiu. Dziękuję za film.
Kochana, sprawa jest poważna , zapraszam zadzwonić , żeby nie było za późno (;
Mam dokładnie taki sam problem z 2 letnią suką małego musterlandera. Mam ją od 8 tygodnia i od samego początku pasja w łowisku ogromna ale z aportem to ma ogromny problem. Nie aportuje upolowanego ptactwa z pola tylko je wskazuje. A na smyczy to jej się włącza jakąś agresja do innych psów, no i ciągnie masakrycznie. A na swobodnym wybiegu spokojna. Darz Bór 🐗
Spoko
Mam problem z beglem pies tarza się w każdym możliwym gównie jest szansa jakoś temu zaradzić?
Tak da się
No pies miał za dobrze i mu się hierarchia poprzestawiała kompletnie. Niestety ale teraz taka nowomoda nastała na zbytnie użalanie się nad psami. Masa poradników jak wychowywać psa nadająca się do małych kanapowców. A to pieska nie wolno skarcić, a to nie powinien zostawać sam bo tęskni (w takim układzie psy powinni posiadać tylko bezrobotni i pracujący w domu), a to psie przedszkola. Najgorzej że traktowanie psa jak członka rodziny - równoprawnego z ludźmi - jest traktowane jak coś wspaniałego. To jest absurd bo pies musi znać swoje miejsce w szeregu. Ale to są błędy wychowawcze od początku. Tutaj być może psu ciężko było przełknąć fakt że nie dostaje już nic za darmo.
A co do tego ataku - może pies odebrał to jako atak na niego? Tak gwałtowna reakcja wskazywałaby chyba na odruch instynktowny. Oczywiście Pan tutaj jest specem :)
Witam . Prosiłbym o niej do strony pana jak się może z panem skontaktować.
Wpadło miesięczne okienko to Jacek napraw psa :/ Słabo to widzę szczerze mówiąc po takim podejściu właścicieli. Ludzie to nie auto! Że wymieni się część, naoliwi, sprawdzi układ u Jacka i będzie jakoś jechało! Dziękuję za pozdrowienia. Kasia i Rayan
Widzę dużo podobieństw do naszego psa. Niestety pies (duży pudel z zadatkiem na myśliwskiego) nie jest mój i nie do mnie należy decyzja, a żałuję bo już bym szukała miejsca u Pana. Staram się korzystać z cennych wskazówek, ale jednak poziom wiedzy nie ten.
To ja mam do słów podejście rzeczowe. Mówię do swoich psów "syn" "córka". Jednak pamiętam, że to są PSY i mają swoje potrzeby do spełnienia. Zwłaszcza mając trzy skrajnie różne rasy (łajka jakucka,rottweiler,border collie)
Mam ogromny sentyment do tej rasy, miałem suczke, która łowiecko zapowiadała się fatalnie, wręcz beznadziejnie. Mnóstwo pracy i kilometrów do łowiska odalonego 150km często raz w tygodniu. Gaja okazała się psem o ogromnej pasji z którym polowanie było czymś niesamowitym dla mnie i co jej sprawiało nieopisaną radość. W domu natomiast piesczoch bez grama agresji, ulubienica żony i córki.
Jeden kleszcz, 24h i nie mam przyjaciela i towarzysza Łowów...
Darz Bór
A co się stało po ukąszeniu ?? Mam psa, który w tygodniu potrafi mieć 3-4 sztuki na sobie lekko i tak od 3 lat. Staram się szybko wyciągać, ale nie raz się przeoczy, że trochę popije krwi.. Na razie odpukać nic się nie stało.
@@wacawvv9588 Nie każdy kleszcze jest zarażony, wystarczy trafić na tego jednego. Mimo wyczesywania po polowaniu zdążało się nie raz wyjmować wbite w skórę kleszcze, ale nic się nie działo.
@@antoniskwierczynski4784 Jakie objawy miał pies po tym felernym kleszczu? Przeoczyłeś go ?ile czasu był wbity?
@@wacawvv9588jak trafisz na takiego z babeszjozą to chwila moment i psa może nie być. Moja suka jak zaraziła się babeszjozą to dobrze, że szybko zareagowaliśmy. Samą babeszjozę się szybko opanowało, ale w powikłaniu wyszła ostra niewydolność nerek. Ratowaliśmy ją półtora miesiąca. Udało się, ale było trudno. Trzeba psy zabezpieczać. W zależności od terenu to DOBRA obroża lub tabletki. Mieszkam w Warszawie i już na samej obroży polegać nie będę
Ciągle się zastanawiam,dlaczego takie małe zasiegi.
Czy nikt nie mógł przejść tego pieska i uratować przed uśpieniem?
Co za fiksacje miał ten pies.
a zawsze pan mowil ze nie wolno krzyczec na psa
Ja mam Dogo Argentino...i byl maltretowany od szczeniaka. Przeszadl reabilizacje, wspanialy przyjaciel. Przepraszam ale MOLOSY roznia sie od psow. Skazywac psa na smierc ? ...PRAWDOPODOBNIE PAN SIE NIE NADAJE DO TEJ RASY?
Po konsultacji z Jackiem, wyrzucona została długa opowieść o tym dlaczego pies Dogo Argentino został skazany na śmierć. Rozwiewając wszelkie wątpliwości - pies ten po ataku został zabraony z UPM oraz zabrany na obserwacje. Dopiero po wnikliwej analizie została podjęta trudna decyzja o eutanazji psa, gdyż ten stanowił zagrożenie dla otoczenia, i nie dało się już nakierować go na dobrą drogę. Jest to jeden przypadek na ponad tysiąc psów szkolonych przez Jacka. Mam nadzieję, że udało mi się przybliżyć tę nieprzyjemną sytuację i zrozumiała Pani, że czasami już nikt nie jest w stanie nic zrobić. Dlatego tak ważna jest wczesna diagnostyka problemów i skierowanie się do specjalisty w celu wyleczenia ich. Rozumiem Pani empatię do pieska, jednak jeśli nie posidamy pełni wiedzy o sytuacji, wstrzymałbym się od takich tez.
Pozdrawiam,
Realizator Mateusz
Czasami nic się nie da zrobić. Mieliśmy kiedyś w domu takiego psa. Zagryzłby dziecko bez mrugnięcia okiem. Nie był bity, miał kontakt z ludźmi, nie był ani rozpieszczony ani tłamszony. Ktoś powie - oddać na szkolenie może będzie dobrze. A może następnym razem kogoś zagryzie. Moim zdaniem ryzyko było zbyt wysokie. Po konsultacjach z odpowiednimi specjalistami również mój tato podjął decyzję o eutanazji. Wśród psów jak wśród ludzi - zdarzają się osobniki agresywne i zabójcy.
@@K-CHOMA Dlatego bardzo ważne jest udać się do specjalisty i polegać na widzy osób, które się znają. Dziękujemy za Pańską historię!
Smutna historia, nie oceniam, ale też trochę nie rozumiem - dlaczego w ogóle taki pies trafił na szkolenie prowadzone bez udziału opiekuna? Chyba, że sytuacja już wcześniej była krytyczna, i miała to być tak zwana "ostatnia deska ratunku" - to wtedy szacun za podjęcie tej ostatniej próby. Nie znam dogów argentyńskich, ale mam "charakterną" podhalaneczkę i wiem, że w przypadku tego typu psów jakiekolwiek szkolenie (nawet w zakresie zasad "domowych") musi być oparte o zaufanie i więź z opiekunem, a tą się buduje długo. A fakt, że pies wykona wyuczoną komendę na polecenie któregoś z opiekunów nie oznacza, że posłucha też obcej osoby. Na silną presję ze strony obcej osoby może zareagować agresywnie, co wynika z wzmacnianych przez pokolenia cech psów stróżująco-obronnych.