Dziękuję za Twoją opinię. Przyznam, że nie do końca kupuję tłumaczenie, że nie masz nic do selfpublisherów, ze względu na sposób, w jaki otworzyłeś swoje video (w sumie audio, biorąc pod uwagę, że na ekranie nic się nie dzieje) czy podkreślenie w metryczce, że jest to self. Co prawda Sinister Project nie jest wydawnictwem, tylko marką, a z faktu, że jestem autorem niezależnym jestem wręcz dumny. Jako ciekawostkę mogę też napisać, że "Dziwny Zachód" był przyjęty i planowany do wydania przez wydawnictwo tradycyjne, lecz wycofałem tekst wiedząc już, że zakładam Sinister Project. Co do warstwy językowej - trudno ustrzec się archaizmów pisząc powieść osadzoną w XIX wieku. Wystarczy tylko pomyśleć o tym, jakie kultury się mieszały w Stanach, jaki był poziom edukacji (a właściwie jej brak), żeby zrozumieć, czemu język powieści był stylizowany w ten sposób. Co zaś tyczy się słowa "cholera", starałem się nie używać przekleństw, aby celować z powieścią również do odbiorcy nieco młodszego niż zwykle (14+ w tym wypadku). Zawłaszczenie nazwy konwencji (nie gatunku - tu mała uwaga merytoryczna, ponieważ gatunek literacki to powieść, nowela, epos, baśń etc, konwencje fikcji to fantastyka, sensacja... warto o tym pamiętać jako aspirujący recenzent), było absolutnie celowe. Weird west jako taki jest dość obcy polskim czytelnikom i choć waść, jak twierdzisz, jesteś fanatykiem konwencji, to możesz być w mniejszości. Spokojnie, pracuję nad jej popularyzacją. Zachęcam też do uderzenia do WolfEye Studios, bo stworzyli grę crpg o tytule Weird West... cholerne dranie! :P Co zaś się tyczy narracji, jednym podejdzie, innym nie podejdzie. Jak sam stwierdziłeś, jest to dość popularna książka, która wciąż znajduje rzesze nowych czytelników. Często rozmawiam z nimi na targach, kiedy wracają po kolejne moje powieści, twierdząc, że odblokowali się czytelniczo lub zwyczajnie wkręcili się w czytanie, choć początkowo byli sceptyczni. W sumie, to bardzo miłe. Dziękuję więc za Twoją opinię i życzę powodzenia w odnajdywaniu kolejnych tytułów, poszukiwania dobrej rozrywki oraz popularyzacji czytelnictwa. Każda cegiełka jest bardzo ważna.
Dzięki za wypowiedź. Nie do końca rozumiem, w którym miejscu wykazuję się uprzedzeniami wobec selfpublisherów? Podkreślam tę informację w metryczce, ponieważ chcę uzasadnić, dlaczego daną pozycję umieściłem w kategorii "Niezależnej fantastyki" (jak wskazałem, że Pęknięta korona została wydana przez Initium, to jestem uprzedzony wobec małych wydawnictw?). Nigdy nie twierdziłem, że wydania selfowe z samego swojego założenia są grosze od innych, nie znajdziesz żadnej mojej wypowiedzi w takim stylu. Masz prawo być dumny z bycia autorem niezależnym, a ja tego nigdy nie skrytykuję, bo nie widzę w tym nic złego. Co do języka i sposobu narracji - argumenty przyjmuję, każdy niech sam oceni, które stanowisko bardziej do niego przemawia. Nie twierdziłem nigdy, że moja ocena jest jedyną słuszną. Jeśli chodzi o kwestię tytułu - oczywiście słowa "gatunek" czy "podgatunek" użyłem w potocznym rozumieniu, masz rację, że nie jest to forma poprawna. Od dawna funkcjonuje jednak w języku mówionym i nie zamierzam być w tym zakresie świętszy od papieża. Rozumiem, że nie podoba Ci się mój zarzut, stąd argument ad personam o "aspirującym recenzencie", sam pilnuję tego, by treści recenzowanych książek nie używać jako pretekstu do atakowania autorów, dlatego np. nigdy nie usłyszycie ode mnie, że jakiś pisarz jest grafomanem. Mam nadzieję, że kiedyś będzie to działało w obie strony. Zarzut o zawłaszczeniu nazwy dotyczy podjętej przez Ciebie decyzji i uważam, że jest merytoryczny, niezależnie od tego, czy słuszny, czy nie. Ja wiem, że jestem w mniejszości, ponieważ weird west jest w Polsce niszowy, dlatego tym bardziej uważam Twój ruch z tytułem za szkodliwy dla literatury osadzonej w realiach dziwnego zachodu (nawet muszę pisać to małą literą, by odróżnić od Twojej książki). Podobny zarzut można oczywiście podnieść także wobec gry Weird West, przy czym różnica jest taka, że określenie "Weird West" jest na Zachodzie popularne i ustabilizowane, a "Dziwny Zachód" w Polsce nie, stąd polski odpowiednik jest podatny na manipulacje np. w ramach SEO.
Mam wrażenie, że: * każda książka selfa dostaje u ciebie z miejsca niższą ocenę * skupiasz się w zasadzie tylko na formie językowej, bo o fabule niewiele mówisz * często czepiasz się naprawdę nieistotnych pierdoletów, a nie wiemy nic o postaciach, scenariuszu itd. Mam tą książkę i dla mnie to solidne 7/10. Fajne, lekkie i pokręcone.
@@wpajeczejsieci nie robię różnicy pomiędzy selfami i innymi książkami, każdą oceniam uczciwie. Skupiam się na tym, co jest dla mnie najistotniejsze i przecież w tym filmie poruszam wiele kwestii, nie tylko językowych. Przyznaję jednak, że za mało o fabule i postaciach mówię, będę nad tym pracował. Zresztą moja ocena 6/10 i Twoja 7/10 są prawie identyczne. Tłumaczę na końcu, czemu obniżyłem do 5.
@@literaturfantastyczny oglądałem wszystkie twoje recenzje i może w trzech cokolwiek dowiedziałem się o fabule książki i jej bohaterach. W pozostałych było tylko gadanie o kwestiach językowych i tym co ci w nich nie pasuje. Przy recenzji książki Kopijera nie ma w zasadzie nic o samej treści opowieści. Gdybym tej książki nie czytał, to z twojej recenzji totalnie niczego bym nie wyniósł. To samo przy Gorath albo Błękitnym krzyku albo Błękitnej koronie. Blurpy tych książek mówią więcej o fabule niż ty w swoich materiałach. Ja rozumiem, że kwestia językowa jest dla ciebie ważna (i dlatego już wiem, że moja książka nie ma cienia szans ci się spodobać), ale do cholery powiedz COKOLWIEK o fabule, postaciach, konstrukcji opowieści, świecie przedstawionym, relacji postaci, bo w twoich recenzjach tego brakuje lub pojawia się w zakresie szczątkowym. Na razie jest to kolejny materiał, gdzie 99% twej wypowiedzi to marudzenie na kwestie językowe z cytatami wyrwanymi z kontekstu.
@@wpajeczejsieci Możesz oczywiście mieć dowolną opinię na temat moich recenzji, nic mi do tego. Chciałbym jednak zwrócić uwagę na pewne możliwe do zweryfikowania kwestie: - Między nami występuje istotna różnica w podejściu do tego, czym są i czym powinny być recenzje. Ja nie uważam, by recenzja miała służyć za opis fabuły, bohaterów i miejsc wymyślonych przez autora (choć często "recenzje" się do tego sprowadzają). W każdej mojej recenzji podnoszę te kwestie, ale w bardzo ograniczonym zakresie. Z tego powodu blurb przekazuje więcej informacji o tych kwestiach, niż moja publikacja. Fakt, może informacji o fabule czy bohaterach jest za mało i przemyślę to w kolejnych filmach, niemniej nigdy nie będzie tak, że recenzja stanie się opisem zawartości książki. Specjalnie wróciłem także do wymienionych przez Ciebie filmów i zarówno w recenzjach Goratha, Mroku we krwi, Błękitnego Krzyku i Pękniętej koronie poruszałem kwestie fabuły i świata przedstawionego. Fakt, w bardzo ograniczonym zakresie, ale też takie są moje założenia przy recenzjach. - Nigdy nie ukrywałem (a wręcz w kilku filmach to podkreślałem), że w przypadku recenzji fantastyki niezależnej skupiam się na kwestiach językowych. Jest to dla mnie jeden z najważniejszych elementów książki, a podawane przeze mnie argumenty i przykłady mają być - przynajmniej w moich założeniach - pomocą dla autorów w doskonaleniu swojego warsztatu językowego. Jakbym chciał po prostu czepiać się dla samego czepiania, waliłbym w niepodobające mi się książki jak w bęben, a tego nie robię. Jeśli kwestie językowe nie są dla Ciebie tak istotne lub odbierasz je inaczej, możesz mieć zupełnie inną ocenę danej książki i to jest jak najbardziej OK. Nigdy nie twierdziłem, że moja ocena danej powieści jest ważniejsza od oceny kogoś innego. - Nie bardzo rozumiem zarzut, że podaję cytaty wyrwane z kontekstu. Zawsze podaję je jako przykład rozwiązań lub technik językowych, które mi się nie podobają. Czy umieszczenie ich w kontekście innych zdań zmieniłoby w jakikolwiek sposób odbiór tych argumentów? Nie wydaje mi się. - Ponownie sprowadzasz moje filmy do "99% marudzenia na język", choć nie wydaje mi się to prawdą. Nawet w tym filmie poruszam takie kwestie, jak dwójka głównych bohaterów, realia, w jakich dzieje się akcja, elementy fantastyczne umieszczone w kontekście historycznym, problemy w utrzymaniu tempa akcji, przegadanie narracji, system magii użyty w książce, problem z tytułem. Przeanalizowałem sobie tę recenzję i kwestie językowe stanowią w niej mniej niż 1/3 materiału. Nie mogę też nie zauważyć, że to chyba Twoja trzecia (?) wypowiedź, w której antycypujesz moją opinię na temat Twojej książki, której jeszcze nawet nie zacząłem czytać. Niestety używasz już argumentów o tym, że jestem uprzedzony do selfpublisherów, choć jest wręcz przeciwnie - lubię i chcę wspierać to środowisko, między innymi dlatego czytam tyle książek przez nie wydawanych. Podchodzę jednak do moich recenzji uczciwie i nie będę udawał, że coś mi się podobało, gdy było inaczej.
@@literaturfantastyczny KAŻDA recenzja selfa jaką masz na kanale jest w zasadzie negatywna. Ta była umiarkowana. Niby jak mam widzieć cię inaczej. Naprawdę nie dajesz mi cienia powodu, aby mieć inne założenia. Poza tym nie tylko ja zauważyłem, że w swoich recenzjach prawie nic nie mówisz o fabule, postaciach, przyczynowości i innych elementach książki. Non-stop tylko jest o warstwie językowej. W zasadzie nie mam pojęcia jakie elementy fabuły i dlaczego ci się podobały lub nie podobały, bo praktycznie o tym nie mówisz. nie wiem do jakiej grupy odbiorców książka mogłaby trafić, bo o tym nie mówisz. Nie mam pojęcia o strukturach świata przedstawionego, bo to prezentujesz w formie minimalnie szkieletowej. Za to słucham litanii cytatów z punktowaniem błędów językowych (gdzie nie zawsze masz rację). Serio, mam wrażenie jakbym siedział na zajęciach z języka polskiego w liceum. Ja odpadam, bo wolę posłuchać faktycznej recenzji książki, żeby na jej podstawie podjąć decyzję czy podany tytuł sięgnę lub podyskutować na temat samej książki. U ciebie tego nie znalazłem.
@@wpajeczejsieci Jeszcze raz podkreślę - masz prawo do takiej opinii, nie zamierzam Cię przekonywać do swojego zdania. Pamiętaj, że kanał dopiero wystartował i recenzji selfów jest zaledwie kilka. Każda ocena takiej książki wynika z mojej opinii na jej temat, jak przeczytam selfa, który bardzo mi się spodoba, to uczciwie to powiem i nie odejmę mu punktów w końcowej ocenie za to, że nie został wydany w wydawnictwie. Nie będę natomiast sztucznie zawyżał oceny za to, że ktoś postanowił wydać książkę poza takim wydawnictwem. Jeśli poszukujesz rozbudowanych wypowiedzi dotyczących fabuły, postaci i elementów świata przedstawionego, to u mnie ich nie znajdziesz. Mówię to uczciwie i nie gniewam się, że poszukując takich treści udasz się w inne miejsce. Ja na przykład nie czytam blogów, które skupiają się na opisywaniu fabuły, zamiast podejść krytycznie do samej książki. Uważam, że recenzja nie jest kolejną platformą reklamową autora i nie musi wskazywać, do jakiej grupy czytelników jest kierowana książka, choć oczywiście może to robić. Ja po prostu tego nie robię. Tak jak wspominałem - podaję przykłady na poparcie moich argumentów, ponieważ jestem wobec moich słuchaczy fair. Jeśli się z czymś nie zgadzają, mogą odnieść się do konkretu i mnie skrytykować, nie obrażam się. Mógłbym moje argumenty językowe podać w skrótowej formie bez przykładów, ale byłaby to wtedy litania zarzutów bez możliwości ich zweryfikowania. To dopiero byłoby nieuczciwe. Jeśli masz wrażenie, że moje filmy są wyłącznie przypierdolką językową, przykro mi. Obiektywnie jednak tak nie jest, ponieważ nawet w tym filmie stanowią mniejszą część materiału.
Dziękuję za Twoją opinię. Przyznam, że nie do końca kupuję tłumaczenie, że nie masz nic do selfpublisherów, ze względu na sposób, w jaki otworzyłeś swoje video (w sumie audio, biorąc pod uwagę, że na ekranie nic się nie dzieje) czy podkreślenie w metryczce, że jest to self. Co prawda Sinister Project nie jest wydawnictwem, tylko marką, a z faktu, że jestem autorem niezależnym jestem wręcz dumny. Jako ciekawostkę mogę też napisać, że "Dziwny Zachód" był przyjęty i planowany do wydania przez wydawnictwo tradycyjne, lecz wycofałem tekst wiedząc już, że zakładam Sinister Project.
Co do warstwy językowej - trudno ustrzec się archaizmów pisząc powieść osadzoną w XIX wieku. Wystarczy tylko pomyśleć o tym, jakie kultury się mieszały w Stanach, jaki był poziom edukacji (a właściwie jej brak), żeby zrozumieć, czemu język powieści był stylizowany w ten sposób. Co zaś tyczy się słowa "cholera", starałem się nie używać przekleństw, aby celować z powieścią również do odbiorcy nieco młodszego niż zwykle (14+ w tym wypadku).
Zawłaszczenie nazwy konwencji (nie gatunku - tu mała uwaga merytoryczna, ponieważ gatunek literacki to powieść, nowela, epos, baśń etc, konwencje fikcji to fantastyka, sensacja... warto o tym pamiętać jako aspirujący recenzent), było absolutnie celowe. Weird west jako taki jest dość obcy polskim czytelnikom i choć waść, jak twierdzisz, jesteś fanatykiem konwencji, to możesz być w mniejszości. Spokojnie, pracuję nad jej popularyzacją. Zachęcam też do uderzenia do WolfEye Studios, bo stworzyli grę crpg o tytule Weird West... cholerne dranie! :P
Co zaś się tyczy narracji, jednym podejdzie, innym nie podejdzie. Jak sam stwierdziłeś, jest to dość popularna książka, która wciąż znajduje rzesze nowych czytelników. Często rozmawiam z nimi na targach, kiedy wracają po kolejne moje powieści, twierdząc, że odblokowali się czytelniczo lub zwyczajnie wkręcili się w czytanie, choć początkowo byli sceptyczni. W sumie, to bardzo miłe.
Dziękuję więc za Twoją opinię i życzę powodzenia w odnajdywaniu kolejnych tytułów, poszukiwania dobrej rozrywki oraz popularyzacji czytelnictwa. Każda cegiełka jest bardzo ważna.
Super, odpowiedź z klasą
Dzięki za wypowiedź. Nie do końca rozumiem, w którym miejscu wykazuję się uprzedzeniami wobec selfpublisherów? Podkreślam tę informację w metryczce, ponieważ chcę uzasadnić, dlaczego daną pozycję umieściłem w kategorii "Niezależnej fantastyki" (jak wskazałem, że Pęknięta korona została wydana przez Initium, to jestem uprzedzony wobec małych wydawnictw?). Nigdy nie twierdziłem, że wydania selfowe z samego swojego założenia są grosze od innych, nie znajdziesz żadnej mojej wypowiedzi w takim stylu. Masz prawo być dumny z bycia autorem niezależnym, a ja tego nigdy nie skrytykuję, bo nie widzę w tym nic złego.
Co do języka i sposobu narracji - argumenty przyjmuję, każdy niech sam oceni, które stanowisko bardziej do niego przemawia. Nie twierdziłem nigdy, że moja ocena jest jedyną słuszną.
Jeśli chodzi o kwestię tytułu - oczywiście słowa "gatunek" czy "podgatunek" użyłem w potocznym rozumieniu, masz rację, że nie jest to forma poprawna. Od dawna funkcjonuje jednak w języku mówionym i nie zamierzam być w tym zakresie świętszy od papieża. Rozumiem, że nie podoba Ci się mój zarzut, stąd argument ad personam o "aspirującym recenzencie", sam pilnuję tego, by treści recenzowanych książek nie używać jako pretekstu do atakowania autorów, dlatego np. nigdy nie usłyszycie ode mnie, że jakiś pisarz jest grafomanem. Mam nadzieję, że kiedyś będzie to działało w obie strony. Zarzut o zawłaszczeniu nazwy dotyczy podjętej przez Ciebie decyzji i uważam, że jest merytoryczny, niezależnie od tego, czy słuszny, czy nie.
Ja wiem, że jestem w mniejszości, ponieważ weird west jest w Polsce niszowy, dlatego tym bardziej uważam Twój ruch z tytułem za szkodliwy dla literatury osadzonej w realiach dziwnego zachodu (nawet muszę pisać to małą literą, by odróżnić od Twojej książki). Podobny zarzut można oczywiście podnieść także wobec gry Weird West, przy czym różnica jest taka, że określenie "Weird West" jest na Zachodzie popularne i ustabilizowane, a "Dziwny Zachód" w Polsce nie, stąd polski odpowiednik jest podatny na manipulacje np. w ramach SEO.
Mam wrażenie, że:
* każda książka selfa dostaje u ciebie z miejsca niższą ocenę
* skupiasz się w zasadzie tylko na formie językowej, bo o fabule niewiele mówisz
* często czepiasz się naprawdę nieistotnych pierdoletów, a nie wiemy nic o postaciach, scenariuszu itd.
Mam tą książkę i dla mnie to solidne 7/10. Fajne, lekkie i pokręcone.
@@wpajeczejsieci nie robię różnicy pomiędzy selfami i innymi książkami, każdą oceniam uczciwie. Skupiam się na tym, co jest dla mnie najistotniejsze i przecież w tym filmie poruszam wiele kwestii, nie tylko językowych. Przyznaję jednak, że za mało o fabule i postaciach mówię, będę nad tym pracował. Zresztą moja ocena 6/10 i Twoja 7/10 są prawie identyczne. Tłumaczę na końcu, czemu obniżyłem do 5.
@@literaturfantastyczny oglądałem wszystkie twoje recenzje i może w trzech cokolwiek dowiedziałem się o fabule książki i jej bohaterach. W pozostałych było tylko gadanie o kwestiach językowych i tym co ci w nich nie pasuje. Przy recenzji książki Kopijera nie ma w zasadzie nic o samej treści opowieści. Gdybym tej książki nie czytał, to z twojej recenzji totalnie niczego bym nie wyniósł. To samo przy Gorath albo Błękitnym krzyku albo Błękitnej koronie. Blurpy tych książek mówią więcej o fabule niż ty w swoich materiałach. Ja rozumiem, że kwestia językowa jest dla ciebie ważna (i dlatego już wiem, że moja książka nie ma cienia szans ci się spodobać), ale do cholery powiedz COKOLWIEK o fabule, postaciach, konstrukcji opowieści, świecie przedstawionym, relacji postaci, bo w twoich recenzjach tego brakuje lub pojawia się w zakresie szczątkowym. Na razie jest to kolejny materiał, gdzie 99% twej wypowiedzi to marudzenie na kwestie językowe z cytatami wyrwanymi z kontekstu.
@@wpajeczejsieci Możesz oczywiście mieć dowolną opinię na temat moich recenzji, nic mi do tego. Chciałbym jednak zwrócić uwagę na pewne możliwe do zweryfikowania kwestie:
- Między nami występuje istotna różnica w podejściu do tego, czym są i czym powinny być recenzje. Ja nie uważam, by recenzja miała służyć za opis fabuły, bohaterów i miejsc wymyślonych przez autora (choć często "recenzje" się do tego sprowadzają). W każdej mojej recenzji podnoszę te kwestie, ale w bardzo ograniczonym zakresie. Z tego powodu blurb przekazuje więcej informacji o tych kwestiach, niż moja publikacja. Fakt, może informacji o fabule czy bohaterach jest za mało i przemyślę to w kolejnych filmach, niemniej nigdy nie będzie tak, że recenzja stanie się opisem zawartości książki. Specjalnie wróciłem także do wymienionych przez Ciebie filmów i zarówno w recenzjach Goratha, Mroku we krwi, Błękitnego Krzyku i Pękniętej koronie poruszałem kwestie fabuły i świata przedstawionego. Fakt, w bardzo ograniczonym zakresie, ale też takie są moje założenia przy recenzjach.
- Nigdy nie ukrywałem (a wręcz w kilku filmach to podkreślałem), że w przypadku recenzji fantastyki niezależnej skupiam się na kwestiach językowych. Jest to dla mnie jeden z najważniejszych elementów książki, a podawane przeze mnie argumenty i przykłady mają być - przynajmniej w moich założeniach - pomocą dla autorów w doskonaleniu swojego warsztatu językowego. Jakbym chciał po prostu czepiać się dla samego czepiania, waliłbym w niepodobające mi się książki jak w bęben, a tego nie robię. Jeśli kwestie językowe nie są dla Ciebie tak istotne lub odbierasz je inaczej, możesz mieć zupełnie inną ocenę danej książki i to jest jak najbardziej OK. Nigdy nie twierdziłem, że moja ocena danej powieści jest ważniejsza od oceny kogoś innego.
- Nie bardzo rozumiem zarzut, że podaję cytaty wyrwane z kontekstu. Zawsze podaję je jako przykład rozwiązań lub technik językowych, które mi się nie podobają. Czy umieszczenie ich w kontekście innych zdań zmieniłoby w jakikolwiek sposób odbiór tych argumentów? Nie wydaje mi się.
- Ponownie sprowadzasz moje filmy do "99% marudzenia na język", choć nie wydaje mi się to prawdą. Nawet w tym filmie poruszam takie kwestie, jak dwójka głównych bohaterów, realia, w jakich dzieje się akcja, elementy fantastyczne umieszczone w kontekście historycznym, problemy w utrzymaniu tempa akcji, przegadanie narracji, system magii użyty w książce, problem z tytułem. Przeanalizowałem sobie tę recenzję i kwestie językowe stanowią w niej mniej niż 1/3 materiału.
Nie mogę też nie zauważyć, że to chyba Twoja trzecia (?) wypowiedź, w której antycypujesz moją opinię na temat Twojej książki, której jeszcze nawet nie zacząłem czytać. Niestety używasz już argumentów o tym, że jestem uprzedzony do selfpublisherów, choć jest wręcz przeciwnie - lubię i chcę wspierać to środowisko, między innymi dlatego czytam tyle książek przez nie wydawanych. Podchodzę jednak do moich recenzji uczciwie i nie będę udawał, że coś mi się podobało, gdy było inaczej.
@@literaturfantastyczny KAŻDA recenzja selfa jaką masz na kanale jest w zasadzie negatywna. Ta była umiarkowana. Niby jak mam widzieć cię inaczej. Naprawdę nie dajesz mi cienia powodu, aby mieć inne założenia. Poza tym nie tylko ja zauważyłem, że w swoich recenzjach prawie nic nie mówisz o fabule, postaciach, przyczynowości i innych elementach książki. Non-stop tylko jest o warstwie językowej. W zasadzie nie mam pojęcia jakie elementy fabuły i dlaczego ci się podobały lub nie podobały, bo praktycznie o tym nie mówisz. nie wiem do jakiej grupy odbiorców książka mogłaby trafić, bo o tym nie mówisz. Nie mam pojęcia o strukturach świata przedstawionego, bo to prezentujesz w formie minimalnie szkieletowej. Za to słucham litanii cytatów z punktowaniem błędów językowych (gdzie nie zawsze masz rację). Serio, mam wrażenie jakbym siedział na zajęciach z języka polskiego w liceum.
Ja odpadam, bo wolę posłuchać faktycznej recenzji książki, żeby na jej podstawie podjąć decyzję czy podany tytuł sięgnę lub podyskutować na temat samej książki. U ciebie tego nie znalazłem.
@@wpajeczejsieci Jeszcze raz podkreślę - masz prawo do takiej opinii, nie zamierzam Cię przekonywać do swojego zdania. Pamiętaj, że kanał dopiero wystartował i recenzji selfów jest zaledwie kilka. Każda ocena takiej książki wynika z mojej opinii na jej temat, jak przeczytam selfa, który bardzo mi się spodoba, to uczciwie to powiem i nie odejmę mu punktów w końcowej ocenie za to, że nie został wydany w wydawnictwie. Nie będę natomiast sztucznie zawyżał oceny za to, że ktoś postanowił wydać książkę poza takim wydawnictwem.
Jeśli poszukujesz rozbudowanych wypowiedzi dotyczących fabuły, postaci i elementów świata przedstawionego, to u mnie ich nie znajdziesz. Mówię to uczciwie i nie gniewam się, że poszukując takich treści udasz się w inne miejsce. Ja na przykład nie czytam blogów, które skupiają się na opisywaniu fabuły, zamiast podejść krytycznie do samej książki. Uważam, że recenzja nie jest kolejną platformą reklamową autora i nie musi wskazywać, do jakiej grupy czytelników jest kierowana książka, choć oczywiście może to robić. Ja po prostu tego nie robię.
Tak jak wspominałem - podaję przykłady na poparcie moich argumentów, ponieważ jestem wobec moich słuchaczy fair. Jeśli się z czymś nie zgadzają, mogą odnieść się do konkretu i mnie skrytykować, nie obrażam się. Mógłbym moje argumenty językowe podać w skrótowej formie bez przykładów, ale byłaby to wtedy litania zarzutów bez możliwości ich zweryfikowania. To dopiero byłoby nieuczciwe.
Jeśli masz wrażenie, że moje filmy są wyłącznie przypierdolką językową, przykro mi. Obiektywnie jednak tak nie jest, ponieważ nawet w tym filmie stanowią mniejszą część materiału.
Dzień dobry. W jaki sposób można się z Panem skontaktować?
@@przemysawborkowski3849 najlepiej mailem: michurpg@gmail.com