Jan Kanty Walery Eljasz-Radzikowski, używał imienia Walery (ur. 13 września 1840 w Krakowie, zm. 23 marca 1905 w Krakowie) - polski malarz i fotograf, popularyzator Tatr i Zakopanego, współzałożyciel Towarzystwa Tatrzańskiego, autor przewodników tatrzańskich, członek korespondent Towarzystwa Muzeum Narodowego Polskiego w Rapperswilu od 1897 roku, członek Wydziału Towarzystwa Gimnastycznego „Sokół” w Krakowie w 1895 roku.
Utwór doskonały, dobrze znany niegdyś polskiej publiczności. Niestety - opinia Jachimeckiego, wielokrotnie powtarzana, a sformułowana "przed wiekami", nie jest trafna i ma taką samą wartość, jak określenie "granitowa przyroda góralska". Nawet Boy-Żeleński, który w swym tłumaczeniu Brantome'a używał słowa "przyroda" w zupełnie innym znaczeniu, czegoś takiego by nie wymyślił. Jachimecki był pod wielkim urokiem Wagnera i muzyki wcześniejszej - z wyjątkiem Chopina - znał niewiele. Wszystko, co nie było do Wagnera lub Ryszarda Straussa podobne, uważał za mało wartościowe, akademickie i przestarzałe. Konstrukcja kompozycji Żeleńskiego nie jest znowu taka konwencjonalna, tak samo jak melodyka. Są tu pewne wpływy Mendelssohna (którego w czasach Jachimeckiego nie ceniono), ale trudno, aby ich nie było. Są one i u Griega i u Saint-Saensa, nie mówiąc o Mahlerze. Są refleksy rozwiązań Beethovena (u kogo ich nie ma!?), a nawet Berlioza (przygotowanie do fugata) - może kto powie, że Berlioz był akademicki? Element ilustracyjny oczywiście jest obecny - sugestia burzy jak najbardziej według wzorów Beethovenowskich z Symfonii Pastoralnej! Kto tego nie usłyszał, to albo jest głuchy, albo w ogóle nie posunął się poza pierwszą stronę partytury. Instrumentacja jest bardzo pomysłowa i efektowna, a "pewność ręki" nadzwyczajna. Brak nowatorskich rozwiązań w zakresie orkiestracji można zarzucić nawet Szymanowskiemu, ale jest to zarzut bez sensu. Nie mam pretensji do p. Ewy Chamiec. Przeciwnie - jestem wdzięczy, że przyczyniła się do popularyzacji świetnego utworu i to zamieszczając jego najlepsze znane wykonanie. A że przytoczyła słowa Jachimeckiego i innych... W końcu powinniśmy polegać na autorytetach. Niestety - autorytet Jachimeckiego jest w kwestii analitycznej i stylokrytycznej bardzo wątpliwy, ale większość muzykologów dalej cytuje jego wypowiedzi bez najmniejszej potrzeby sprawdzenia ich merytorycznej wartości.
Tak rzeczywiście niesprawiedliwe opinie o naszej muzyce to nie taka niestety rzadkość, sam Karol Szymanowski wypowiadał się niepochlebnie o Moniuszce. Więc odkrywajmy na nowo Żeleńskiego w tym roku i wracajmy do Moniuszki w kolejnym jego roku jubileuszowym w 2022.
Cóż, powiedziane zostało już chyba wszystko w opisie. Szkoda, że zazwyczaj dzieła wyborne powstawały na uchodźstwie, lub jakkolwiek po za granicami Ojczyzny Polskich twórców. Choć może na szczęście... Na szczęście, bo powstawały.
✹Znakomity Władysław ŻELEŃSKI u CzarMuzyki --> ruclips.net/p/PL41F968F1CE4263D8
Ach... to moje regiony. I w najlepszym towarzystwie!
Jan Kanty Walery Eljasz-Radzikowski, używał imienia Walery (ur. 13 września 1840 w Krakowie, zm. 23 marca 1905 w Krakowie) - polski malarz i fotograf, popularyzator Tatr i Zakopanego, współzałożyciel Towarzystwa Tatrzańskiego, autor przewodników tatrzańskich, członek korespondent Towarzystwa Muzeum Narodowego Polskiego w Rapperswilu od 1897 roku, członek Wydziału Towarzystwa Gimnastycznego „Sokół” w Krakowie w 1895 roku.
Przepiękne "tatrzańskie spotkanie"...
Pozdrawiam ciepło. ;o)
Świetny utwór. Fajnie, że ktoś to umieścił na YT. Pozdrawiam.
świetne.
Utwór doskonały, dobrze znany niegdyś polskiej publiczności. Niestety - opinia Jachimeckiego, wielokrotnie powtarzana, a sformułowana "przed wiekami", nie jest trafna i ma taką samą wartość, jak określenie "granitowa przyroda góralska". Nawet Boy-Żeleński, który w swym tłumaczeniu Brantome'a używał słowa "przyroda" w zupełnie innym znaczeniu, czegoś takiego by nie wymyślił. Jachimecki był pod wielkim urokiem Wagnera i muzyki wcześniejszej - z wyjątkiem Chopina - znał niewiele. Wszystko, co nie było do Wagnera lub Ryszarda Straussa podobne, uważał za mało wartościowe, akademickie i przestarzałe. Konstrukcja kompozycji Żeleńskiego nie jest znowu taka konwencjonalna, tak samo jak melodyka. Są tu pewne wpływy Mendelssohna (którego w czasach Jachimeckiego nie ceniono), ale trudno, aby ich nie było. Są one i u Griega i u Saint-Saensa, nie mówiąc o Mahlerze. Są refleksy rozwiązań Beethovena (u kogo ich nie ma!?), a nawet Berlioza (przygotowanie do fugata) - może kto powie, że Berlioz był akademicki? Element ilustracyjny oczywiście jest obecny - sugestia burzy jak najbardziej według wzorów Beethovenowskich z Symfonii Pastoralnej! Kto tego nie usłyszał, to albo jest głuchy, albo w ogóle nie posunął się poza pierwszą stronę partytury. Instrumentacja jest bardzo pomysłowa i efektowna, a "pewność ręki" nadzwyczajna. Brak nowatorskich rozwiązań w zakresie orkiestracji można zarzucić nawet Szymanowskiemu, ale jest to zarzut bez sensu. Nie mam pretensji do p. Ewy Chamiec. Przeciwnie - jestem wdzięczy, że przyczyniła się do popularyzacji świetnego utworu i to zamieszczając jego najlepsze znane wykonanie. A że przytoczyła słowa Jachimeckiego i innych... W końcu powinniśmy polegać na autorytetach. Niestety - autorytet Jachimeckiego jest w kwestii analitycznej i stylokrytycznej bardzo wątpliwy, ale większość muzykologów dalej cytuje jego wypowiedzi bez najmniejszej potrzeby sprawdzenia ich merytorycznej wartości.
Tak rzeczywiście niesprawiedliwe opinie o naszej muzyce to nie taka niestety rzadkość, sam Karol Szymanowski wypowiadał się niepochlebnie o Moniuszce. Więc odkrywajmy na nowo Żeleńskiego w tym roku i wracajmy do Moniuszki w kolejnym jego roku jubileuszowym w 2022.
Cóż, powiedziane zostało już chyba wszystko w opisie.
Szkoda, że zazwyczaj dzieła wyborne powstawały na uchodźstwie, lub jakkolwiek po za granicami Ojczyzny Polskich twórców. Choć może na szczęście... Na szczęście, bo powstawały.
A tam, gdyby nie tęsknota za domem to pewnie Mickiewicz czy Chopin nie byłby taki sam... Szkoda tylko, że nasi nie mogli wrócić do domu...
Trochę jak Mahler przez te uderzenia.