Myślę, że pomylone są tu pojęcia. Dzieci powinny ponosić odpowiedzialność za swoje czyny a nie być karanym. Zupełnie inny efekt wychowawczy to ostrzeżenie dziecka że np. Do puki nie sprzatniesz zabawek nie obejrzysz bajki, dziecko nie sprząta a więc w wyniku tego mija czas i: bardzo mi przykro, ale nie zdążyłeś i twój ulubiony program minął, to jest konsekwencją twojego wyboru, niz powiedzieć do dziecka : nie chcesz sprzątać więc ZA KARĘ Nie obejrzysz swojego programu. Ukarane dziecko będzie czuć się skrzywdzone przez rodzica i nie za wiele nauczy się poza strachem lub respektem wobec niego.
W świecie dorosłych funkcjonuje pojęcie kary, czy ktoś jeżdżący niebezpiecznie ma ponieś konsekwencje za swoje czyny zostając inwalidą, czy zabijając kogoś. Może lepiej, jednak jeśli wcześniej zostanie ukarany przez policję, wychowując dzieci przygotowujemy je do dorosłego życia, nie do życia pod kloszem. Ukarane dziecko poczuje się skrzywdzone, gdy będzie niesprawiedliwe ukarane lub nie będzie rozumiało swojego błędu. Co do tych zabawek może lepiej wytłumaczyć, dlaczego trzeba posprzątać i traktujmy dzieci poważnie:) Jeśli dziecko nie zdąży posprzątać przed obiadem, to go nie zje? Co ma wspólnego ulubiony program z posprzątaniem, nic. Narzucamy czas wykonania jakieś czynności, a nie uczymy, dlaczego trzeba ja wykonać. Pozdrawiam!
my nie używamy słowa kara, są konsekwencje. Niestety, w przedszkolu są kary i chodzenie do kąta. Ale co się dzieje w przedszkolu, zostaje w przedszkolu, ja się do cioć nie wtrącam. Jest też kwestią skąd się pojawia potrzeba ukarania. Niestety, obserwuję rodziców wymyślających wymagania z pupy i później właśnie karania, bo dziecko to jedyne, nad czym mają władzę absolutną. Więc dzieci obrywają za nieudane życie, upierdliwego szefa, że pomidory w sklepie się skończyły. Pomijam kwestie, że dzieci od samego początku nie uczyliśmy pewnych zachowań, albo dajemy zły przykład, np rodzić siedzący cały czas z nosem w telefonie, strofujący dziecko, że samo ma tego nie robić itd. Jeśli odkładasz wszystko na miejsce i od razu po sobie sprzątasz, dziecko nauczy się tego obserwując co robisz.
Zupełnie nie ujmowałabym tego w kategoriach kar. Myślę, że bardziej adekwatnym stwierdzeniem było by tu sformułowanie: "pozwólmy dzieciom na popełnianie błędów, aby w naturalny sposób doświadczyły konsekwencji swoich zachowań". Kompletnie nie rozumiem, dlaczego autorka ujęła to w kategoriach kary...
w świecie zwierząt to dziecko o coś prosi i dostaje, lub matka ewentualnie stado go odrzuca, zostaje pozarte i na tym cierpienie jego się kończy w świecie ludzi jest inaczej : matka go nienawidzi, ale go trzyma przy sobie ze względu na opinię innych, ale robi stale temu dziecku na złość z tego powodu ze musi sie nim opiekować moze tez zacząć się takim dzieckiem "opiekowac" państwo i robić mu dobrze wpychajac go bez jego zgody do rodziny zastępczej, lub tresując go w szkole czy jakimś innym ośrodku na kształt więzienia bez krat czy ja mogę karać druga istotę bo np nie chce się uczyć, lub nie chce sprzątać? w normalnym swiecie to powiedziałabym mu jak się nie chcesz uczyć to się nie ucz, ty się dla siebie uczysz a nie dla mnie, a jak ci się nie podoba ichcesz sobie bałaganić to zmień sobie dom. w normalnym świecie dziecko byłoby wolne i mogłoby sobie zmienić dom i rodzinę wg własnego widzimisię, ale w naszym narcystycznym państwie jest tylko jego niewolnikiem i niewolnikiem rodziny
❤❤❤❤❤
Myślę, że pomylone są tu pojęcia. Dzieci powinny ponosić odpowiedzialność za swoje czyny a nie być karanym. Zupełnie inny efekt wychowawczy to ostrzeżenie dziecka że np. Do puki nie sprzatniesz zabawek nie obejrzysz bajki, dziecko nie sprząta a więc w wyniku tego mija czas i: bardzo mi przykro, ale nie zdążyłeś i twój ulubiony program minął, to jest konsekwencją twojego wyboru, niz powiedzieć do dziecka : nie chcesz sprzątać więc ZA KARĘ Nie obejrzysz swojego programu. Ukarane dziecko będzie czuć się skrzywdzone przez rodzica i nie za wiele nauczy się poza strachem lub respektem wobec niego.
W świecie dorosłych funkcjonuje pojęcie kary, czy ktoś jeżdżący niebezpiecznie ma ponieś konsekwencje za swoje czyny zostając inwalidą, czy zabijając kogoś. Może lepiej, jednak jeśli wcześniej zostanie ukarany przez policję, wychowując dzieci przygotowujemy je do dorosłego życia, nie do życia pod kloszem. Ukarane dziecko poczuje się skrzywdzone, gdy będzie niesprawiedliwe ukarane lub nie będzie rozumiało swojego błędu. Co do tych zabawek może lepiej wytłumaczyć, dlaczego trzeba posprzątać i traktujmy dzieci poważnie:) Jeśli dziecko nie zdąży posprzątać przed obiadem, to go nie zje? Co ma wspólnego ulubiony program z posprzątaniem, nic. Narzucamy czas wykonania jakieś czynności, a nie uczymy, dlaczego trzeba ja wykonać. Pozdrawiam!
my nie używamy słowa kara, są konsekwencje. Niestety, w przedszkolu są kary i chodzenie do kąta. Ale co się dzieje w przedszkolu, zostaje w przedszkolu, ja się do cioć nie wtrącam. Jest też kwestią skąd się pojawia potrzeba ukarania. Niestety, obserwuję rodziców wymyślających wymagania z pupy i później właśnie karania, bo dziecko to jedyne, nad czym mają władzę absolutną. Więc dzieci obrywają za nieudane życie, upierdliwego szefa, że pomidory w sklepie się skończyły. Pomijam kwestie, że dzieci od samego początku nie uczyliśmy pewnych zachowań, albo dajemy zły przykład, np rodzić siedzący cały czas z nosem w telefonie, strofujący dziecko, że samo ma tego nie robić itd. Jeśli odkładasz wszystko na miejsce i od razu po sobie sprzątasz, dziecko nauczy się tego obserwując co robisz.
Ciekawe jak mówisz 1000 razy prosisz i tłumaczysz i kary ma gdzieś i tak za jakiś czas znowu zrobi to samo. Ręce opadają
Zapraszam na konto pozytywną dyscyplina😉
Zupełnie nie ujmowałabym tego w kategoriach kar. Myślę, że bardziej adekwatnym stwierdzeniem było by tu sformułowanie: "pozwólmy dzieciom na popełnianie błędów, aby w naturalny sposób doświadczyły konsekwencji swoich zachowań". Kompletnie nie rozumiem, dlaczego autorka ujęła to w kategoriach kary...
Dokładnie to powiedziała na końcu filmu
Nadal uważam że słowo kara jest tu nietrafionym sformułowaniem. Mnie kara kojarzy się jednak z czymś zupełnie innym.
Jeżeli rodzice karzą dzieci, to prędzej czy później dzieci będą karać rodziców.
To chyba zalezy jaka kara...
Chyba mam prawo odmówic mu przyjemnosci w ramach kary?
w świecie zwierząt to dziecko o coś prosi i dostaje, lub matka ewentualnie stado go odrzuca, zostaje pozarte i na tym cierpienie jego się kończy
w świecie ludzi jest inaczej : matka go nienawidzi, ale go trzyma przy sobie ze względu na opinię innych, ale robi stale temu dziecku na złość z tego powodu ze musi sie nim opiekować
moze tez zacząć się takim dzieckiem "opiekowac" państwo i robić mu dobrze wpychajac go bez jego zgody do rodziny zastępczej, lub tresując go w szkole czy jakimś innym ośrodku na kształt więzienia bez krat
czy ja mogę karać druga istotę bo np nie chce się uczyć, lub nie chce sprzątać? w normalnym swiecie to powiedziałabym mu jak się nie chcesz uczyć to się nie ucz, ty się dla siebie uczysz a nie dla mnie, a jak ci się nie podoba ichcesz sobie bałaganić to zmień sobie dom. w normalnym świecie dziecko byłoby wolne i mogłoby sobie zmienić dom i rodzinę wg własnego widzimisię, ale w naszym narcystycznym państwie jest tylko jego niewolnikiem i niewolnikiem rodziny