Agnieszko, nadzwyczaj potrzebny odcinek, bo rzeczywiście po tym co się ostatnio pokazuje w sieci na ten temat można odnieść wrażenie, że bez specjalnej diety, suplementów, czy liofilizatów po dwóch dniach na szlaku możemy potrzebować reanimacji 🙂 ''Rano zjadam najzwyklejszą kanapkę... na wieczór świetnym produktem jest kiełbasa'' - w tym całym szaleństwie zdecydowanie brakowało takiego zdroworozsądkowego głosu 🙂👍 PS A czy mogłabyś zdradzić, gdzie zaopatrujesz się w te wielkie paki z płatkami ryżowymi?
Duże paki płatków kupuję w sklepie badapak.pl mają tam takie rozpłaszczone płatki, które ekspresowo nasiąkają po zalaniu wrzątkiem. Próbowałam też takich czeskich ze sklepu ze zdrową żywnością i też były super, takie w klasycznym kształcie. Mam też firmy Halina, ale wyglądają na takie, które trzeba gotować i nie zdecydowałam się zabrać ich na biwak. Cieszę się, że odcinek się podobał. Po miesiącu na liofilizatach potrzeba wizyty u gastrologa ;-P Po kiełbasie i kanapkach nigdy... Także żaden sponsor mnie nie przekona :-)
3 года назад+1
@@AgnieszkaZebraDziadek Wielkie dzięki za wszystkie namiary 🙂. Przyznam, że przyzwyczaiłem się do noszenia na dnie plecaka jednego liofa na czarną godzinę... i ostatnio jakoś częściej przechodzą ze mną cały szlak i wracają do domu. Muszę w końcu zużyć tego z zeszłorocznej Cesty SNP, bo data przydatności się zbliża 😉
Odkryłem niedawno Twój kanał. Fajnie, że jesteś. A co Cię w ogóle zmotywowało do wędrówek 😊 Szukam sensu w życiu. Jestem wypalony robotą, jakością relacji itd Całe życie byłem pilny, kujon, szczur do gonitwy, hodowany na korpoludka..
Inspirujesz dziewczyno :) :) :) Mimo iż jestem trochę z innej bajki - militarysta, survivalowiec, to jednak przede mną tylko ( patrząc na Ciebie ) 10 dni marszu za kołem podbiegunowym, to trochę inspiracji od Ciebie zaciągnę ( kilka po prostu mi się odświeży ze starych dobrych lat). Super poradniki!!!
W warunkach podróży namiotowych chętnie korzystam z konserw w rodzaju mielonki turystycznej. Dobrze wchodzą z ugotowanym makaronem i zawierą dużo kalorii. W roli surówki sprawdzają się świeże ogórki, które w sezonie letnim są w każdym sklepie. Pomidory są OK, ale ich transport wymaga odrobiny delikatności. Oczywiście atrakcją mogą być czereśnie z lokalnego sklepu i inne takie. Ważne, aby dbać o higeinę, bo zatrucie pokarmowe raczej nie jest wymarzoną sprawą podczas wędrówki. Masło przewożę w szczelnym metalowym pojemniku. Masło dłużej zachowuje świeżość, gdy zaleje się je wodą. Od jakiegoś czasu w polskich sklepach dostępne są gotowe zupy w saszetkach (jakiś krupnik, jarzynowa, fasolka po bretońsku, ...). Można je przechowywać bez lodówki. Mają kilkumiesięczny termin ważności. Smakują nieźle. Jedna saszetka to jakieś 400-500g, więc spora porcja. Zwykłe ziemniaki nie sprawdzają się, bo gotowanie trwa długo, wymaga sporej ilości wody i zużywa dużo paliwa. Kawę można przychowywać w woreczku strunowym. To dużo lżejsze rozwiązanie od szklanych sloików. Oczywiście woreczki strunowe trafiają do jakiegoś sztywnego pojemnika (np. lekkiej puszki po orzeszkach prażonych).
Powiedziałabym że nie wpadłabym na to, że ktoś chciałby na biwaku gotować zirmniaki, ale już raz mi się taka konieczność zdarzyła 😁. Nie radzę trzymać kawy w strunówce, prędko łapie wilgoć
Tego mi brakowało na polskim YT. Prosta lista z podziałem na posiłki dla każdej osoby w polskich górach bez słodkiego pierdzenia, że tylko lyofizaty i zbilansowana dieta od sztabu dietetyków. Chętnie jako raczkujący dowiedziałbym się jakie rodzaje kurtek bierzesz do plecaka na dłuższe dystanse z podziałem na występujące warunki pogodowe. Dlaczego akurat te? Czemu soft lub harsdhell? I czemu dodatkowo wiatrówka? Mam wrażenie, że nie byłbym jedynym ciekawskim. :) Pozdrawiam Królową
Cieszę się, że trafiłam w zapotrzebowanie :-) Pomyślę o filmie o kurtkach, jak najbardziej. W skrócie zawsze hardshell, a czasem dodatkowo wiatrówka. Soft jest ciężki i nie zabieram nigdy. Pozdrawiam!
Bardzo fajne i z życia. Tego w polskim YT brakuje. Praktyka własna i własne doświadczenie. Słucham i się uczę. Super dystans do "stanowiska dietetyków", którzy nie do końca chyba wiedzą o specyfice tego typu aktywności. Teoria teorią a psychika sama mi na zmęczeniu projektuje ,że mam ochotę na "to" i tylko "to" i tyle w temacie :) Też jestem fanem chałwy, orzeszków i sezamków. Pozdrawiam i świetnie prowadzisz kanał. Dużo z niego wynoszę.
Dzięki. Stanowiska dietetyków to jedno, a stan półek sklepowych to drugie, nie wspominając o fantazjach wędrowca :-)
3 года назад+1
@@AgnieszkaZebraDziadek może i fantazjach... ale to my przechodzimy szlak więc to nasza rzeczywistość :) Dla mnie przy moim poziomie jesteś osobą do której chciałbym równać więc mega dziękuję za materiały.
Doświadczonego zawsze warto posłuchać🙂 chałwa na pewno dołączy do mojego zestawu. Budyń to tylko z mlekiem, więc zalany wodą kisiel🙂 Do zestawu dodałbym tylko banany, nie wiem ile czego zawierają, ale dają mi energii na dłużej niż różne drobne przekąski, pozdrowienia😊
Ciekawy temat pierwszy raz zabrałem nie to co trzeba i po drodze wyrzucałem dopiero za 3 razem zabrałem prowiant lekki łatwo przyswajalny dający siłę i dobry do przechowywania.
Dzięki za ten filmik, poszedłem na 3 dni z kolegą w trasę i mój 16kg plecak stał się prawdziwą udręką. Laktoza i gluten to dla mnie problem także z przyjemnością wybiorę coś z twojej propozycji :)
W tym wieku chodzę tylko na jedniodniowe trasy. Lubię zabierać ze sobą posiłki MRE z podgrzewaczem chemicznym. To jest co prawda 0,5 kg wagi, ale na jedniodniowej wycieczce nie przeszkadza.
Dzięki za film, mega przydatna seria :) a czy +/- obliczałaś jak wygląda wydatek energetyczny i wartość kcal standardowej dziennej racji żywieniowej podczas takiej wędrówki jak np. w Szwecji?
To głównie zależy od przewyższeń i też od dziennych dystansów. W Szwecji około 3000 kcal, może 3500. Na takim CDT to było jak nic 4000 kcal i jeszcze chudłam :-)
W Polsce jest prosto, bo raz ze wiadomo co jest w sklepie, dwa, te slepy zawsze sie gdzies znajda (najwyzek do 1-1,5km detouru, co juz jest duzo), a trzy, jest tanio, czyli dobrze :) Na deser tylko czekoladka z herbatka, zadnych kisieli/budyni.
Hiker hunger, tzw. głód wędrowca, nienasycony głód, który się pojawia mniej więcej po miesiącu wędrówki i dalej jest już tylko gorzej :-) Metabolizm dostosowuje się do ilości spalanych kalorii i jest się ciągle głodnym
👍😊 - jedzonko ważna rzecz - zwłaszcza podczas wędrówki. Podziwiam Panią - że jest Pani zdyscyplinowana i gotuje sobie na szlaku coś do zjedzenia na ciepło - bo to bardzo ważne.👍 Ja podczas rajdów dawno temu - jadłam byle co - byle szybciej położyć się spać... No, ale to było takie,, turystyczne łażenie " nastolatków - nie myśleliśmy o zdrowiu... Jeśli chodzi o płatki ryżowe - to na Dolnym Śląsku w sklepach można kupić woreczki 180g i 250g firmy,, Kupiec" albo ,, Konpack " - malutkie, łatwo upchnąć w plecaczek. 🙂 Jeśli chodzi o,, głód wędrowca" - to mnie dopada po trzecim kilometrze spaceru... 🤣...i bez czekolady - ani rusz... Serdecznie Panią pozdrawiam!! 😊😊❤️
Na dłuższą metę lepiej nie jeść byle czego, bo organizm opadnie z sił. Ciepłe posiłki jednak mają swoje zalety, a ich przygotowanie nie zajmuje dużo czasu - woda się gotuje, a ja w tym czasie robię coś innego. Dzięki, będę wypatrywać mniejszych opakowań płatków ryżowych, choć takie po 200 g też widuję. Kilogram wychodzi taniej i na początek zabieram takie hurtowe :-) Hihi, to prawda, czekolada obowiązkowa! Pozdrawiam!
Super jedzonko. Od siebie moge polecic makaron ryzowy, namacza sie go okolo pol godziny i mozna go wrzucic do zupki czy jakiegos sosu z warzywami i jest gotowe, aby tylko zagrzac go
Nie pamiętam, wzięłam przypadkowe rzeczy które miałam w domu, tak jak to bywa kiedy robi się zakupy w przypadkowym sklepie. Zwykle używam czeskiego mleka w proszku Milky Day
fajne patenty żywieniowe :), sól ważna sprawa , kisiel też biorę zawsze tylko dodaję jeszcze żelatynę i witaminę c kilka gramów na kubek dla regeneracji lepszej, i więcej tłustości 1 kg smalcu ze skwarkami ma 9tyś kalori a 1 kg cukru 4 tyś dalej zajade na tym hehe ekonomia u mnie wygrywa:)ale smakowitość też jest no i tak samo czekolada musi być:) pozdrawiam:)
Żelatyna i tak jest rozbijana w trawieniu na aminokwasy a potem dopiero łączona w kolagen i inne białka do budowy organizmu, tak więc jako taka żelatyna to mit, ważne jest żeby było białko pełnowartościowe i w odpowiedniej ilości. Przebiałkowanie też nie jest dobre, można sobie na dłuższą metę zrobić krzywdę.
@@ms320 przy tak sporym wysiłku zapotrzebowanie na aminokwasy jest bardzo duże wiec i żelatyna coś da swojego ,tak planuje swoje żywienie żeby było jak najbardziej gęste odżywczo lubię kisiel w górach sobie wszamać więc go trochę wzbogacam a waga żelatyny i wit C malutka:) o jakim przebiałkowaniu mowa po czym ten wniosek ?
Fakt, że żelatyna najpierw się rozkłada, ale z drugiej strony z czegoś trzeba ten kolagen syntezować. Dieta na szlaku jest jednak dość uboga i nie wiadomo czy bez żelatyny byłoby z czego. Zazwyczaj po szlakach mam fazę na galaretki i to musi coś znaczyć. A tak to żelki-misie :-)
@@AgnieszkaZebraDziadek Ja mam fazę na jajka, orzechy i sery :) żelków nie znoszę zwyczajnie, jeszcze kisiel ujdzie ale z trudem. Ale fakt, na dłuuugiej trasie w odludzie z nabiałem na mokro może być problem i gumisie z kiślem wydają się optymalne. W Polsce mamy jeszzcze tu i ówdzie zagrody z kurami, więc można coś przy okazji odkupić od ludzi nawet bez zachodzenia do sklepu. Też mam kury ;)
@@85chmielu Może poszukaj najlepiej w sieci pod hasłami: przebiałczenie, kwasica metaboliczna, dieta Dukana (skutki), hiperkalciuria. Generalnie na co dzień zjada się o wiele za dużo białka, więc myślę że podbijając dawkę żelatyną nawet przy zwiększonym wysiłku trzeba by uważać. Cierpią np. nerki. Jeśli mocz się zaczyna lekko pienić to już jest ostrzeżenie.
Dzień dobry od kilku odcinków jestem na twoim kanale s trafiłem na niego po wywiadzie na kanale Niech to Szlak i po zostane na dłużej. Ciekawy odcinek i przydatny bo szykuję się w tym roku na MSB w urlopie znaczy się będę próbował go przejść he he i też mylałem żeby jakiegoś lyofa zakupić ale po twoim filmie stwierdzam że faktycznie szkoda kasy na tego typu jedzenie lepiej je przeznaczyć na zwykłe jedzonko lub coś innego dzięki i pozdrawiam serdecznie.
Hej. Witam na kanale :-) W Mszanie Dolnej pamiętam, że coś konkretnego można zjeść, myślę że też w innych miejscowościach i schroniskach dobry obiad się trafi na regenerację sił :-) Powodzenia na szlaku i pozdrawiam
@@AgnieszkaZebraDziadek Dzięki za odpowiedż , do urlopu mam jeszcze troszkę czasu ale muszę zgromadzić troszkę sprzętu a właściwie to plecak dobry bo jakiś czas temu dwa sprzedałem i zastanawiam się nad On My Way Xpack One Hiker bo chcę przejść ten szlak w miarę na lekko mam nadzieję że mi wystarczy jego wielkość, wiadomo wszystko zależy od ekwipunku ale brat ma Gregory zulu 35 i ten plecak już sam w sobie jest mi nie wygodny mam nadzieję że On My Way się sprawdzi.
Wydaje mi się, że wspominałam - w warunkach polskich można je zjadać pod sklepem i nie trzeba dźwigać. Bardzo lubię jabłka na pustyni i w innych upalnych miejscach, jak teraz w Chorwacji, a banany to standard
tak naprawdę jest z tym więcej kłopotu niż korzyści. W Polsce zupełnie zbędne, ale gdzie indziej czasem ułatwia życie, jeżeli trzeba jakoś bardzo daleko i drogo jechać po jedzenie albo jeśli chodzi o paczki ze sprzętem na zmianę
@@pewienkurczak4581 Wychodzi na to, że są dwa rodzaje, te drobne trzeba albo potrzymać ciepłe zaizolowane (w bluzę np) ale te duże, które wyglądają prawie jak kukurydziane zaraz są miękkie, a nawet powiedziałabym że za miękkie
Wszystko super ale jeśli ktoś nie posiada kuchenki aby sobie gotować na szlaku to już ma ograniczone możliwości co do gotowania. Ale odcinek na plusik 👍
Polecam gwiazdki Lubelli i to zapakowac do plastikowej butelki np po mleku, tak mam zawsze na splywie. Ryz nie, bo zabiera wode, duzo wody a tu ruski patent na noszenie ryzu i kaszy :) gdyby ktos nie kumal ryskiego to on w tej palce ma 1/2 kg kaszy kuskus :) tam oni maja tez inne patenty polecam kanal ruclips.net/video/rbP7xiGN3C8/видео.html
Suszone morele to na pewno dobry pomysł? Z doświadczenia wiem, że przyspieszają one perystaltykę, więc warto je jeść kiedy w bliskiej perspektywie ma się jakąś fajną toaletę.
Na mnie (i na kolege) piwo na szlaku dziala jak painkiller, na jakies 0,5-1h usmierza bol i wszelkie niedogodnosci miesniowo-stawowe. Serio. Praktykowane jednak tylko na trasach "od schroniska do schroniska", nie z namiotem. Jednak z nawadnianiem, to moze tylko na chwile, bo jednak odwadnia ogolnie i to czuc.
Nie myślałaś o dehydracji własnych posiłków? Od kilku lat "doktoryzuję" się w tym temacie. Wszystko sprawdza się super. Na moim kanale pierwszy film. Będę wdzięczny za komentarz co o tym myślisz.
Nie zaopatruję się w jedzenie na wiele miesięcy, tylko kupuję na bieżąco w sklepach. Na pewno jest to ciekawa opcja na jakąś zimową wyprawę bez sklepów, ale na szlaki nie bardzo. Niemniej życzę powodzenia i smacznego :-)
Na pewno przydatny odcinek, niestety jedzenie zupełnie nie dla mnie - stosuję dietę roślinną, a i bez niej wędlina ze sklepu nie przeszłaby mi przez gardło, a laktozy nie toleruje mój organizm (ciekawe, czy jest sojowe mleko w proszku;)). Na dodatek od zawsze nienawidzę sezamków ;) Bez warzyw byłoby mi trudno długo wędrować. Jeśli kiedyś będę się wybierać na jakiś długi szlak, będę musiała mocno pogłówkować. Na ten moment po całym dniu w Puszczy Kampinoskiej chodzimy na frytki i piwo do leśnych barów :) A w trakcie małych wędrówek - pasztety ze strączków (najlepszy z bardzo mało znanego lędźwianu - rewelacja), chleb, ogórek kiszony, orzechy, banany, owoce suszone, ewentualnie gotowe kanapki zabrane z domu. Unikam cukru rafinowanego, ale gorzka czekolada (bezmleczna) też się zdarza. Pozdrawiam serdecznie.
Może kiedyś zrobię odcinek bezmięsny :-). Większość znanych mi wegan na długich wędrówkach była zmuszona przejść na wegetarianizm, takie życie. Na krótszych myślę że nie ma większych problemów, choć zależy gdzie się jest. Pozdrawiam!
@@AgnieszkaZebraDziadek ja już sobie nie wyobrażam jedzenia produktów odzwierzęcych... Ale nie jestem piechurką długodystansową, więc raczej nie umrę z wycieńczenia :)
Większość podróżników rozwodzi się dużo nad ulubionymi nożami a tu proszę nie nosisz dużego noża. Naprawdę radzisz sobie z tym małym victorinoxem? Tego nie mogę zrozumieć - nie mieć czym pokroić chleba czy sera.
To raczej bushcrafterzy są wielbicielami noży. Długodystansowcy noszą albo takie małe scyzoryki jak mój albo wcale. Chleb i ser jak najbardziej da się pokroić małym Victorinoxem, choć chleb najczęściej kupuję krojony. W recenzji pokazałam jak kroję :-) ruclips.net/video/-iR5cl02DSU/видео.html
@@AgnieszkaZebraDziadek Bardzo cenie Twoje filmy , wiedze i zdobyte doswiadczenei, ale w tej kwestii osobiscie absolutnie sie nie zgadzam. Moj Dziadek zawsze powtarzal "nie wybieraj sie do lasu bez noza". Kwestei krojenia to jedno ale samotny hiking niesie za soba ryzko sytuacji awaryjncyh a wtedy noz moze okazac sie niezbedny. np. rozpalenie ogniska w trudnych warunkach zeby sie wysuszyc( krzesiwo i noz zeby wykonac pierzaste patyki i dostac sie do suchej wewnetrznej czesci drzewa), ewentualna obrona przed dzikim zwierzeciem, przygotowanie awaryjnego schronienia , i mnostwo innych. Sytuacje ekstremalne ( nie kazdemu) ale sie zdazaja a wtedy czloweik na lonie dziczy jest skazany sam na siebie. A 5cm victorinox i zapalniczka mini-Blick nie stanowia wiarygodnego zabezpieczenia w razie "W".
@@kalka79 Każdy zabiera co mu pasuje i myślę, że nie ma sensu nikogo do niczego na siłę przekonywać. Zarówno krzesiwo jak i nóż uważam za zbędne. Czasem zimą zabieram nóż i skrobię pierzaste patyki, ale jako element "zestawu surwiwalowego" zabieram parafinę. Generalnie nie palę ognisk, tylko czasem dla rozrywki. Ciepło zapewnia dobry śpiwór, a schronienie namiot. Nożem nie obronisz się przed zwierzęciem i przed człowiekiem raczej też nie, tu bardziej przydaje się rozsądek. O zwierzętach muszę zrobić osobny film, bo jest tu bardzo dużo mitów. Nie jestem surwiwalowcem ani bushcrafterem, więc po prostu mam inne podejście. Myślę, że kluczem jest tu doświadczenie.
@@AgnieszkaZebraDziadek jeżeli dla Ciebie, idac na dlugie dni w dziczm zwykla mini zapalniczka jest bardziej niezawodnym zrodlem ognia niz porzadne krzesiwo to nie mamy o czym dyskutowac. masz po prostu wielkie szczescie ,ze nie zaznalas sytuacji awaryjnej w swoich wedrowkach. pozdrawiam i zycze powodzenia w dalszym wloczykijowstwie czy tez wloczykijowaniu , jak zwal tak zwal.
@@kalka79 Rzecz w tym, że nie mam potrzeby posiadania źródła ognia (nie mówię o zimie). Zapalniczka jest do kuchenki, jak ta się zepsuje to po prostu zjem zimny obiad - trudno. Miałam mnóstwo sytuacji, które można byłoby zinterpretować jako awaryjne - takie życie. W każdym razie podpowiedziałeś mi ciekawy temat na film. Pozdrawiam!
Dzięki Królowo, Twoje doświadczenie powoduje ,że rady odnośnie żywienia są bezcenne.Normalność , bez nadymania się.Pozdrawiam
Bardzo dziękuję!
@@AgnieszkaZebraDziadek czy od diety szlakowej moze trafic szlag?
Temat idealny dla mnie.. tego właśnie szukałam :) normalne, proste jedzenie bez udziwnień w długiej podróży
Super :-)
Agnieszko, nadzwyczaj potrzebny odcinek, bo rzeczywiście po tym co się ostatnio pokazuje w sieci na ten temat można odnieść wrażenie, że bez specjalnej diety, suplementów, czy liofilizatów po dwóch dniach na szlaku możemy potrzebować reanimacji 🙂
''Rano zjadam najzwyklejszą kanapkę... na wieczór świetnym produktem jest kiełbasa'' - w tym całym szaleństwie zdecydowanie brakowało takiego zdroworozsądkowego głosu 🙂👍
PS
A czy mogłabyś zdradzić, gdzie zaopatrujesz się w te wielkie paki z płatkami ryżowymi?
Duże paki płatków kupuję w sklepie badapak.pl mają tam takie rozpłaszczone płatki, które ekspresowo nasiąkają po zalaniu wrzątkiem. Próbowałam też takich czeskich ze sklepu ze zdrową żywnością i też były super, takie w klasycznym kształcie. Mam też firmy Halina, ale wyglądają na takie, które trzeba gotować i nie zdecydowałam się zabrać ich na biwak.
Cieszę się, że odcinek się podobał. Po miesiącu na liofilizatach potrzeba wizyty u gastrologa ;-P Po kiełbasie i kanapkach nigdy... Także żaden sponsor mnie nie przekona :-)
@@AgnieszkaZebraDziadek Wielkie dzięki za wszystkie namiary 🙂.
Przyznam, że przyzwyczaiłem się do noszenia na dnie plecaka jednego liofa na czarną godzinę... i ostatnio jakoś częściej przechodzą ze mną cały szlak i wracają do domu. Muszę w końcu zużyć tego z zeszłorocznej Cesty SNP, bo data przydatności się zbliża 😉
Odkryłem niedawno Twój kanał. Fajnie, że jesteś. A co Cię w ogóle zmotywowało do wędrówek 😊 Szukam sensu w życiu. Jestem wypalony robotą, jakością relacji itd Całe życie byłem pilny, kujon, szczur do gonitwy, hodowany na korpoludka..
No to nadajesz się na długodystansowca 😉 może w którymś z q&a znajdziesz odpowiedź, są na razie tylko dwa na kanale 😁
Szanuję i pozdrawiam. Komentarz dla zasięgów. Dziękuję!
Dzięki
Inspirujesz dziewczyno :) :) :)
Mimo iż jestem trochę z innej bajki - militarysta, survivalowiec, to jednak przede mną tylko ( patrząc na Ciebie ) 10 dni marszu za kołem podbiegunowym, to trochę inspiracji od Ciebie zaciągnę ( kilka po prostu mi się odświeży ze starych dobrych lat).
Super poradniki!!!
Zawsze warto popatrzeć na świat z innej perspektywy :-) wędrówka to często survival :-)
W warunkach podróży namiotowych chętnie korzystam z konserw w rodzaju mielonki turystycznej. Dobrze wchodzą z ugotowanym makaronem i zawierą dużo kalorii. W roli surówki sprawdzają się świeże ogórki, które w sezonie letnim są w każdym sklepie. Pomidory są OK, ale ich transport wymaga odrobiny delikatności. Oczywiście atrakcją mogą być czereśnie z lokalnego sklepu i inne takie. Ważne, aby dbać o higeinę, bo zatrucie pokarmowe raczej nie jest wymarzoną sprawą podczas wędrówki. Masło przewożę w szczelnym metalowym pojemniku. Masło dłużej zachowuje świeżość, gdy zaleje się je wodą. Od jakiegoś czasu w polskich sklepach dostępne są gotowe zupy w saszetkach (jakiś krupnik, jarzynowa, fasolka po bretońsku, ...). Można je przechowywać bez lodówki. Mają kilkumiesięczny termin ważności. Smakują nieźle. Jedna saszetka to jakieś 400-500g, więc spora porcja. Zwykłe ziemniaki nie sprawdzają się, bo gotowanie trwa długo, wymaga sporej ilości wody i zużywa dużo paliwa. Kawę można przychowywać w woreczku strunowym. To dużo lżejsze rozwiązanie od szklanych sloików. Oczywiście woreczki strunowe trafiają do jakiegoś sztywnego pojemnika (np. lekkiej puszki po orzeszkach prażonych).
Powiedziałabym że nie wpadłabym na to, że ktoś chciałby na biwaku gotować zirmniaki, ale już raz mi się taka konieczność zdarzyła 😁. Nie radzę trzymać kawy w strunówce, prędko łapie wilgoć
Tego mi brakowało na polskim YT. Prosta lista z podziałem na posiłki dla każdej osoby w polskich górach bez słodkiego pierdzenia, że tylko lyofizaty i zbilansowana dieta od sztabu dietetyków.
Chętnie jako raczkujący dowiedziałbym się jakie rodzaje kurtek bierzesz do plecaka na dłuższe dystanse z podziałem na występujące warunki pogodowe. Dlaczego akurat te? Czemu soft lub harsdhell? I czemu dodatkowo wiatrówka? Mam wrażenie, że nie byłbym jedynym ciekawskim. :)
Pozdrawiam Królową
Cieszę się, że trafiłam w zapotrzebowanie :-)
Pomyślę o filmie o kurtkach, jak najbardziej. W skrócie zawsze hardshell, a czasem dodatkowo wiatrówka. Soft jest ciężki i nie zabieram nigdy.
Pozdrawiam!
💯👍🤩Bardzo fajne zestawienie. Łapka w góre I komentarz dla zasięgu. Niech sie niesie 👍🌻🍀
Dzięki, cieszę się, że się podobało
Bardzo fajne i z życia. Tego w polskim YT brakuje. Praktyka własna i własne doświadczenie. Słucham i się uczę. Super dystans do "stanowiska dietetyków", którzy nie do końca chyba wiedzą o specyfice tego typu aktywności. Teoria teorią a psychika sama mi na zmęczeniu projektuje ,że mam ochotę na "to" i tylko "to" i tyle w temacie :) Też jestem fanem chałwy, orzeszków i sezamków. Pozdrawiam i świetnie prowadzisz kanał. Dużo z niego wynoszę.
Dzięki. Stanowiska dietetyków to jedno, a stan półek sklepowych to drugie, nie wspominając o fantazjach wędrowca :-)
@@AgnieszkaZebraDziadek może i fantazjach... ale to my przechodzimy szlak więc to nasza rzeczywistość :) Dla mnie przy moim poziomie jesteś osobą do której chciałbym równać więc mega dziękuję za materiały.
Doświadczonego zawsze warto posłuchać🙂 chałwa na pewno dołączy do mojego zestawu. Budyń to tylko z mlekiem, więc zalany wodą kisiel🙂 Do zestawu dodałbym tylko banany, nie wiem ile czego zawierają, ale dają mi energii na dłużej niż różne drobne przekąski, pozdrowienia😊
Są suszone banany, bardzo lekkie :-) Pozdrawiam!
Ciekawy temat pierwszy raz zabrałem nie to co trzeba i po drodze wyrzucałem dopiero za 3 razem zabrałem prowiant lekki łatwo przyswajalny dający siłę i dobry do przechowywania.
Po jakimś czasie niestety wszystko się przejada i nie bardzo jest co jeść :-)
Dzięki za ten filmik, poszedłem na 3 dni z kolegą w trasę i mój 16kg plecak stał się prawdziwą udręką. Laktoza i gluten to dla mnie problem także z przyjemnością wybiorę coś z twojej propozycji :)
Coś się pewnie trafi i bez laktozy i bez glutenu, ale nie gwarantuje że to tego typu zestaw
Kolejny świetny film, ja na szlak zabieram wędzoną przez siebie słoninę ale nie każdy lubi takie jedzenie
Dobry boczek z ogniska to jest to!
Ja zawsze nabiorę za dużo i zamiast schudnąć to jest na odwrót.
Fajnie się oglądało.
Też mi się to zdarza ;-P Dzięki
Siemka Aga super odcinek! Pozdrawiam, kisiel najlepszy!!!
Zgadzam się, kisiel jest świetny. Zachęcam do oddania głosu w ankiecie w karcie społeczność :-)
Dziękuję bardzo za świetną materiał
:-) Pozdrowienia
Ja ostatnio z chleba przerzuciłam się na wafle ryżowe, z których modzę kanapki. Zajmują trochę miejsca, ale za to jakie lekkie 😜
Nie przepadam :-) W sumie wagowo wychodzi podobnie, tylko mają więcej powietrza :-)
W tym wieku chodzę tylko na jedniodniowe trasy. Lubię zabierać ze sobą posiłki MRE z podgrzewaczem chemicznym. To jest co prawda 0,5 kg wagi, ale na jedniodniowej wycieczce nie przeszkadza.
Widuję na filmach, ale nie miałam nigdy okazji spróbować
Ooo fajnie, płatki ryżowe będę stosował bo zawsze gotowałem ryż . 💙
Uwaga bo są bardzo kleiste i na obiad nie będą zbyt smaczne, tylko na śniadanie
Dzięki za film, mega przydatna seria :) a czy +/- obliczałaś jak wygląda wydatek energetyczny i wartość kcal standardowej dziennej racji żywieniowej podczas takiej wędrówki jak np. w Szwecji?
To głównie zależy od przewyższeń i też od dziennych dystansów. W Szwecji około 3000 kcal, może 3500. Na takim CDT to było jak nic 4000 kcal i jeszcze chudłam :-)
W Polsce jest prosto, bo raz ze wiadomo co jest w sklepie, dwa, te slepy zawsze sie gdzies znajda (najwyzek do 1-1,5km detouru, co juz jest duzo), a trzy, jest tanio, czyli dobrze :)
Na deser tylko czekoladka z herbatka, zadnych kisieli/budyni.
Dokładnie :-)
Herbatka i czekolada to mój drugi deser :-P
Hej, co to jest ten "higher hunger"? (nie wiem czy dobrze napisałem.)
Hiker hunger, tzw. głód wędrowca, nienasycony głód, który się pojawia mniej więcej po miesiącu wędrówki i dalej jest już tylko gorzej :-) Metabolizm dostosowuje się do ilości spalanych kalorii i jest się ciągle głodnym
"jeść wszystko po prostu NORMALNIE ... (tak jak w dzieciństwie od mamy żadnych "cuda diet")...😃
Dokładnie :-)
👍😊 - jedzonko ważna rzecz - zwłaszcza podczas wędrówki. Podziwiam Panią - że jest Pani zdyscyplinowana i gotuje sobie na szlaku coś do zjedzenia na ciepło - bo to bardzo ważne.👍 Ja podczas rajdów dawno temu - jadłam byle co - byle szybciej położyć się spać... No, ale to było takie,, turystyczne łażenie " nastolatków - nie myśleliśmy o zdrowiu... Jeśli chodzi o płatki ryżowe - to na Dolnym Śląsku w sklepach można kupić woreczki 180g i 250g firmy,, Kupiec" albo ,, Konpack " - malutkie, łatwo upchnąć w plecaczek. 🙂 Jeśli chodzi o,, głód wędrowca" - to mnie dopada po trzecim kilometrze spaceru... 🤣...i bez czekolady - ani rusz... Serdecznie Panią pozdrawiam!! 😊😊❤️
Na dłuższą metę lepiej nie jeść byle czego, bo organizm opadnie z sił. Ciepłe posiłki jednak mają swoje zalety, a ich przygotowanie nie zajmuje dużo czasu - woda się gotuje, a ja w tym czasie robię coś innego.
Dzięki, będę wypatrywać mniejszych opakowań płatków ryżowych, choć takie po 200 g też widuję. Kilogram wychodzi taniej i na początek zabieram takie hurtowe :-)
Hihi, to prawda, czekolada obowiązkowa! Pozdrawiam!
@@AgnieszkaZebraDziadek👍😊😊
Super jedzonko. Od siebie moge polecic makaron ryzowy, namacza sie go okolo pol godziny i mozna go wrzucic do zupki czy jakiegos sosu z warzywami i jest gotowe, aby tylko zagrzac go
Jak najbardziej bardzo często jadam makaron ryżowy, wrzucam do wrzątku i za 3 minuty jest gotowy, przeważnie do zupy albo tak jak piszesz sosu
czyżby mleko w proszku ze spółdzielni siedleckiej? Nie spodziewałem się tego, że nawet u was to jest
Nie pamiętam, wzięłam przypadkowe rzeczy które miałam w domu, tak jak to bywa kiedy robi się zakupy w przypadkowym sklepie. Zwykle używam czeskiego mleka w proszku Milky Day
fajne patenty żywieniowe :), sól ważna sprawa , kisiel też biorę zawsze tylko dodaję jeszcze żelatynę i witaminę c kilka gramów na kubek dla regeneracji lepszej, i więcej tłustości 1 kg smalcu ze skwarkami ma 9tyś kalori a 1 kg cukru 4 tyś dalej zajade na tym hehe ekonomia u mnie wygrywa:)ale smakowitość też jest no i tak samo czekolada musi być:) pozdrawiam:)
Żelatyna i tak jest rozbijana w trawieniu na aminokwasy a potem dopiero łączona w kolagen i inne białka do budowy organizmu, tak więc jako taka żelatyna to mit, ważne jest żeby było białko pełnowartościowe i w odpowiedniej ilości. Przebiałkowanie też nie jest dobre, można sobie na dłuższą metę zrobić krzywdę.
@@ms320 przy tak sporym wysiłku zapotrzebowanie na aminokwasy jest bardzo duże wiec i żelatyna coś da swojego ,tak planuje swoje żywienie żeby było jak najbardziej gęste odżywczo lubię kisiel w górach sobie wszamać więc go trochę wzbogacam a waga żelatyny i wit C malutka:) o jakim przebiałkowaniu mowa po czym ten wniosek ?
Fakt, że żelatyna najpierw się rozkłada, ale z drugiej strony z czegoś trzeba ten kolagen syntezować. Dieta na szlaku jest jednak dość uboga i nie wiadomo czy bez żelatyny byłoby z czego. Zazwyczaj po szlakach mam fazę na galaretki i to musi coś znaczyć. A tak to żelki-misie :-)
@@AgnieszkaZebraDziadek Ja mam fazę na jajka, orzechy i sery :) żelków nie znoszę zwyczajnie, jeszcze kisiel ujdzie ale z trudem. Ale fakt, na dłuuugiej trasie w odludzie z nabiałem na mokro może być problem i gumisie z kiślem wydają się optymalne. W Polsce mamy jeszzcze tu i ówdzie zagrody z kurami, więc można coś przy okazji odkupić od ludzi nawet bez zachodzenia do sklepu. Też mam kury ;)
@@85chmielu Może poszukaj najlepiej w sieci pod hasłami: przebiałczenie, kwasica metaboliczna, dieta Dukana (skutki), hiperkalciuria. Generalnie na co dzień zjada się o wiele za dużo białka, więc myślę że podbijając dawkę żelatyną nawet przy zwiększonym wysiłku trzeba by uważać. Cierpią np. nerki. Jeśli mocz się zaczyna lekko pienić to już jest ostrzeżenie.
Dziękuję serdecznie 😊😊
Proszę!
Dzień dobry od kilku odcinków jestem na twoim kanale s trafiłem na niego po wywiadzie na kanale Niech to Szlak i po zostane na dłużej. Ciekawy odcinek i przydatny bo szykuję się w tym roku na MSB w urlopie znaczy się będę próbował go przejść he he i też mylałem żeby jakiegoś lyofa zakupić ale po twoim filmie stwierdzam że faktycznie szkoda kasy na tego typu jedzenie lepiej je przeznaczyć na zwykłe jedzonko lub coś innego dzięki i pozdrawiam serdecznie.
Hej. Witam na kanale :-) W Mszanie Dolnej pamiętam, że coś konkretnego można zjeść, myślę że też w innych miejscowościach i schroniskach dobry obiad się trafi na regenerację sił :-) Powodzenia na szlaku i pozdrawiam
@@AgnieszkaZebraDziadek Dzięki za odpowiedż , do urlopu mam jeszcze troszkę czasu ale muszę zgromadzić troszkę sprzętu a właściwie to plecak dobry bo jakiś czas temu dwa sprzedałem i zastanawiam się nad On My Way Xpack One Hiker bo chcę przejść ten szlak w miarę na lekko mam nadzieję że mi wystarczy jego wielkość, wiadomo wszystko zależy od ekwipunku ale brat ma Gregory zulu 35 i ten plecak już sam w sobie jest mi nie wygodny mam nadzieję że On My Way się sprawdzi.
@@jacekjokiel8816 Zazwyczaj się sprawdza, bo jest miękki i dopasowuje się do ciała, ale wiadomo, zawsze dopiero okazuje się po przymierzeniu.
Ja na początek szlaku zabieram domową granolę, trochę ciężka, ale pyszna i nie potrzeba wrzątku. 😄
Zapomniałam o granoli, widzisz, a domowa musi być super!
Jedna bułeczka na śniadanie i jedna na wieczór... hmmm :)
Ale dobrze nadziane! ;-)
na przekąskę zabieram zwykle jabłka, słodziutkie, soczyste, zaspakajają i głód i pragnienie,a czasami też banany... nic nie mówiłaś o owocach?
Wydaje mi się, że wspominałam - w warunkach polskich można je zjadać pod sklepem i nie trzeba dźwigać. Bardzo lubię jabłka na pustyni i w innych upalnych miejscach, jak teraz w Chorwacji, a banany to standard
Dla mnie tez sprawa z depozytami jest jakby pojsciem na latwizne..:) no, najwyzej chodzi o jakies leki itp.
tak naprawdę jest z tym więcej kłopotu niż korzyści. W Polsce zupełnie zbędne, ale gdzie indziej czasem ułatwia życie, jeżeli trzeba jakoś bardzo daleko i drogo jechać po jedzenie albo jeśli chodzi o paczki ze sprzętem na zmianę
@@AgnieszkaZebraDziadek tak, gdzies w innych krajach, na dzikich szlakach tak, jak najbardziej😊
Z płatków ryżowych przechodzę na gryczane, bo pierwsze trzeba gotować 2 minuty dłużej.
Błyskawicznych (instant) płatków ryżowych wcale nie trzeba gotować, zalewam je wrzątkiem i po chwili są gotowe.
Ale nie są tak miękkie jak trzeba (i nie podchodzą mi) a instrukcja mówi gotować 2-3 min. i faktycznie wtedy są smaczniejsze.
@@pewienkurczak4581 Wychodzi na to, że są dwa rodzaje, te drobne trzeba albo potrzymać ciepłe zaizolowane (w bluzę np) ale te duże, które wyglądają prawie jak kukurydziane zaraz są miękkie, a nawet powiedziałabym że za miękkie
Wszystko super ale jeśli ktoś nie posiada kuchenki aby sobie gotować na szlaku to już ma ograniczone możliwości co do gotowania. Ale odcinek na plusik 👍
To prawda. Mogłabym zrobić odcinek o cold soakingu, ale nie wiem czy jest aż tylu fanów tego rozwiązania...
Polecam gwiazdki Lubelli i to zapakowac do plastikowej butelki np po mleku, tak mam zawsze na splywie. Ryz nie, bo zabiera wode, duzo wody
a tu ruski patent na noszenie ryzu i kaszy :) gdyby ktos nie kumal ryskiego to on w tej palce ma 1/2 kg kaszy kuskus :) tam oni maja tez inne patenty polecam kanal
ruclips.net/video/rbP7xiGN3C8/видео.html
Gwiazdki się trochę za bardzo rozgotowuja, wolę makaron w kształcie ryżu
Suszone morele to na pewno dobry pomysł? Z doświadczenia wiem, że przyspieszają one perystaltykę, więc warto je jeść kiedy w bliskiej perspektywie ma się jakąś fajną toaletę.
Nic takiego nie stwierdziłam, może masz jakąś nadwrażliwość
Szanuję za bezrpetensjonalność, ja bym dodał jeszce kiełbase i czteropak piwa
Dzięki! O kiełbasie coś wspomniałam, tylko nie miałam do pokazania :-) Piwo ponoć dobrze nawadnia - można nieść zamiast wody...
Na mnie (i na kolege) piwo na szlaku dziala jak painkiller, na jakies 0,5-1h usmierza bol i wszelkie niedogodnosci miesniowo-stawowe. Serio. Praktykowane jednak tylko na trasach "od schroniska do schroniska", nie z namiotem. Jednak z nawadnianiem, to moze tylko na chwile, bo jednak odwadnia ogolnie i to czuc.
@@TheMaecki No to prawda. W każdym razie działanie orzeźwiające jest
Nie myślałaś o dehydracji własnych posiłków? Od kilku lat "doktoryzuję" się w tym temacie. Wszystko sprawdza się super. Na moim kanale pierwszy film. Będę wdzięczny za komentarz co o tym myślisz.
Nie zaopatruję się w jedzenie na wiele miesięcy, tylko kupuję na bieżąco w sklepach. Na pewno jest to ciekawa opcja na jakąś zimową wyprawę bez sklepów, ale na szlaki nie bardzo. Niemniej życzę powodzenia i smacznego :-)
chyba z 90% bym takiego jedzenia nie zabrał
ryż i kasze instant z polskiej firmy GRANERO - polecam ogromnie - nie jest gumowato
Słyszałam o nich wielokrotnie, ale nie miałam okazji spróbować
cześć
PSS Spolem ZADZI😉
Zawsze!
Na pewno przydatny odcinek, niestety jedzenie zupełnie nie dla mnie - stosuję dietę roślinną, a i bez niej wędlina ze sklepu nie przeszłaby mi przez gardło, a laktozy nie toleruje mój organizm (ciekawe, czy jest sojowe mleko w proszku;)). Na dodatek od zawsze nienawidzę sezamków ;) Bez warzyw byłoby mi trudno długo wędrować. Jeśli kiedyś będę się wybierać na jakiś długi szlak, będę musiała mocno pogłówkować. Na ten moment po całym dniu w Puszczy Kampinoskiej chodzimy na frytki i piwo do leśnych barów :) A w trakcie małych wędrówek - pasztety ze strączków (najlepszy z bardzo mało znanego lędźwianu - rewelacja), chleb, ogórek kiszony, orzechy, banany, owoce suszone, ewentualnie gotowe kanapki zabrane z domu. Unikam cukru rafinowanego, ale gorzka czekolada (bezmleczna) też się zdarza. Pozdrawiam serdecznie.
Może kiedyś zrobię odcinek bezmięsny :-). Większość znanych mi wegan na długich wędrówkach była zmuszona przejść na wegetarianizm, takie życie. Na krótszych myślę że nie ma większych problemów, choć zależy gdzie się jest. Pozdrawiam!
@@AgnieszkaZebraDziadek ja już sobie nie wyobrażam jedzenia produktów odzwierzęcych... Ale nie jestem piechurką długodystansową, więc raczej nie umrę z wycieńczenia :)
Większość podróżników rozwodzi się dużo nad ulubionymi nożami a tu proszę nie nosisz dużego noża. Naprawdę radzisz sobie z tym małym victorinoxem? Tego nie mogę zrozumieć - nie mieć czym pokroić chleba czy sera.
To raczej bushcrafterzy są wielbicielami noży. Długodystansowcy noszą albo takie małe scyzoryki jak mój albo wcale. Chleb i ser jak najbardziej da się pokroić małym Victorinoxem, choć chleb najczęściej kupuję krojony. W recenzji pokazałam jak kroję :-) ruclips.net/video/-iR5cl02DSU/видео.html
@@AgnieszkaZebraDziadek Bardzo cenie Twoje filmy , wiedze i zdobyte doswiadczenei, ale w tej kwestii osobiscie absolutnie sie nie zgadzam. Moj Dziadek zawsze powtarzal "nie wybieraj sie do lasu bez noza". Kwestei krojenia to jedno ale samotny hiking niesie za soba ryzko sytuacji awaryjncyh a wtedy noz moze okazac sie niezbedny. np. rozpalenie ogniska w trudnych warunkach zeby sie wysuszyc( krzesiwo i noz zeby wykonac pierzaste patyki i dostac sie do suchej wewnetrznej czesci drzewa), ewentualna obrona przed dzikim zwierzeciem, przygotowanie awaryjnego schronienia , i mnostwo innych. Sytuacje ekstremalne ( nie kazdemu) ale sie zdazaja a wtedy czloweik na lonie dziczy jest skazany sam na siebie. A 5cm victorinox i zapalniczka mini-Blick nie stanowia wiarygodnego zabezpieczenia w razie "W".
@@kalka79 Każdy zabiera co mu pasuje i myślę, że nie ma sensu nikogo do niczego na siłę przekonywać. Zarówno krzesiwo jak i nóż uważam za zbędne. Czasem zimą zabieram nóż i skrobię pierzaste patyki, ale jako element "zestawu surwiwalowego" zabieram parafinę. Generalnie nie palę ognisk, tylko czasem dla rozrywki. Ciepło zapewnia dobry śpiwór, a schronienie namiot. Nożem nie obronisz się przed zwierzęciem i przed człowiekiem raczej też nie, tu bardziej przydaje się rozsądek. O zwierzętach muszę zrobić osobny film, bo jest tu bardzo dużo mitów. Nie jestem surwiwalowcem ani bushcrafterem, więc po prostu mam inne podejście. Myślę, że kluczem jest tu doświadczenie.
@@AgnieszkaZebraDziadek jeżeli dla Ciebie, idac na dlugie dni w dziczm zwykla mini zapalniczka jest bardziej niezawodnym zrodlem ognia niz porzadne krzesiwo to nie mamy o czym dyskutowac. masz po prostu wielkie szczescie ,ze nie zaznalas sytuacji awaryjnej w swoich wedrowkach. pozdrawiam i zycze powodzenia w dalszym wloczykijowstwie czy tez wloczykijowaniu , jak zwal tak zwal.
@@kalka79 Rzecz w tym, że nie mam potrzeby posiadania źródła ognia (nie mówię o zimie). Zapalniczka jest do kuchenki, jak ta się zepsuje to po prostu zjem zimny obiad - trudno. Miałam mnóstwo sytuacji, które można byłoby zinterpretować jako awaryjne - takie życie.
W każdym razie podpowiedziałeś mi ciekawy temat na film. Pozdrawiam!
Najlepszy tekst z tymi oliwkami - jak sie skoncza to trudno- to sie nazywa bezproblemowe podejscie do zycia. 🫒🫒🫒
Hehe, no tak 😊