Mała uwaga - w 1991 roku nie było tam jeszcze ulicy Lesława Pagi. Otwarto ją dopiero w 2004. Ulica Spadochroniarzy kończyła się ślepo. Na ironię - w kwietniu, niedaleko miejsca gdzie zamordowano Iwonę otwarto nową siedzibę Wydział Pedagogiki i Psychologii gdzie w 1991 studiowała Iwona.
Kręcę się już od kilku miesięcy w sprawie nowych wątków, komentarzy, analiz, itp. Coraz bardziej skłaniam się do dwóch wersji odnośnie mordercy/ów. Pierwsza jest taka, że osoba ta już po prostu nie żyje. Druga jest taka, że wyjechała z kraju gdy nie było jeszcze biometryki w paszportach. Coraz mniej mnie przekonuje możliwość obecności tej osoby w kraju, tym bardziej w Lublinie lub w okolicach pod miastem. Co prawda jest nikła możliwość, że był to tzw. morderca jednorazowy i od czasu zbrodni nie "wychylił" się już z niczym co mogłoby się skończyć jego wizytą na komisariacie i przypadkową wpadką z daktyloskopią. Ale z drugiej strony, ktoś kto popełnia taki czyn z lubieżności lub na tle seksualnym raczej jest typem "predatora" i jedna ofiara tylko wzmaga "apetyt" na więcej. To by tu jednak nie pasowało, do zaszycia się na uboczu i siedzenia cicho tyle lat bez występów jak mysz pod miotłą. Dodatkowo, pobyt na miejscu w kraju, prędzej czy później wymusiłby wyrobienia dowodu osobistego biometrycznego a więc znowu ta daktyloskopia. Tu się nic nie klei, jeżeli to "morderca jednorazowy", który stłamsił w sobie głód takich morderstw to taka osoba prędzej czy później podupadnie na zdrowiu psychicznym, więc można by zaryzykować, że albo wyląduje na starość w szpitalu psychiatrycznym albo będzie miał na tym tle bardzo poważne problemy ze zdrowiem, być może nie leczone. Jeżeli jest samotnikiem to tym bardziej wzrasta prawdopodobieństwo jego śmierci na miejscu w kraju. Jeżeli nie był samotny i miał rodzinę albo partnerkę to musiałby mieć bardzo mocne skłonności psychopatyczne aby skrywać w sobie to wydarzenie i normalnie funkcjonować dalej na miejscu, tym bardziej trudno byłoby mu z upływem wieku. Mój typ to samotnik, spod miasta, mieszkający sam bez rodziny i partnerki. Obstawiam, że już nie żyje, jeśli żyje to uważam, że wyjechał dość szybko z kraju po tej zbrodni bo obawiał się rozpoznania na podstawie portretów pamięciowych. Ciekawy jestem co sądzicie na ten temat ?
Jeszcze jedna rzecz, skoro są dowody daktyloskopijne to znaczyłoby, że nie wyrabiał paszportu ani żadnego innego dokumentu gdzie wymagany jest odcisk palca. Co to może oznaczać ? Na przykład to, że przestępca już nie żyje albo żyje poza granicami kraju , w państwie gdzie wyjazd nie wymagał paszportu ? Ciężko mi sobie wyobrazić, aby ktoś od 33 lat nie zmieniał sobie dowodu i funkcjonował w kraju.
Trzeba sprawdzić znalezione DNA z bazą danych zebraną podczas robienia szczepień na covid....o ile oczywiście jakość tego DNA pobranego po tylu dniach po znalezieniu ciała do czegoś się jeszcze nadaje.
Dziękuję za odcinek💓
Świadkowie go rozpoznali, włosy się zgadzały, sam się przyznał ... a Sad go uniewinnił. To co musiałoby się stać żeby go skazali ?
To jest chore.
Mała uwaga - w 1991 roku nie było tam jeszcze ulicy Lesława Pagi. Otwarto ją dopiero w 2004. Ulica Spadochroniarzy kończyła się ślepo. Na ironię - w kwietniu, niedaleko miejsca gdzie zamordowano Iwonę otwarto nową siedzibę Wydział Pedagogiki i Psychologii gdzie w 1991 studiowała Iwona.
Mała uwaga - Jolanta, nie Iwona :)
Kręcę się już od kilku miesięcy w sprawie nowych wątków, komentarzy, analiz, itp. Coraz bardziej skłaniam się do dwóch wersji odnośnie mordercy/ów. Pierwsza jest taka, że osoba ta już po prostu nie żyje. Druga jest taka, że wyjechała z kraju gdy nie było jeszcze biometryki w paszportach. Coraz mniej mnie przekonuje możliwość obecności tej osoby w kraju, tym bardziej w Lublinie lub w okolicach pod miastem. Co prawda jest nikła możliwość, że był to tzw. morderca jednorazowy i od czasu zbrodni nie "wychylił" się już z niczym co mogłoby się skończyć jego wizytą na komisariacie i przypadkową wpadką z daktyloskopią. Ale z drugiej strony, ktoś kto popełnia taki czyn z lubieżności lub na tle seksualnym raczej jest typem "predatora" i jedna ofiara tylko wzmaga "apetyt" na więcej. To by tu jednak nie pasowało, do zaszycia się na uboczu i siedzenia cicho tyle lat bez występów jak mysz pod miotłą. Dodatkowo, pobyt na miejscu w kraju, prędzej czy później wymusiłby wyrobienia dowodu osobistego biometrycznego a więc znowu ta daktyloskopia. Tu się nic nie klei, jeżeli to "morderca jednorazowy", który stłamsił w sobie głód takich morderstw to taka osoba prędzej czy później podupadnie na zdrowiu psychicznym, więc można by zaryzykować, że albo wyląduje na starość w szpitalu psychiatrycznym albo będzie miał na tym tle bardzo poważne problemy ze zdrowiem, być może nie leczone. Jeżeli jest samotnikiem to tym bardziej wzrasta prawdopodobieństwo jego śmierci na miejscu w kraju. Jeżeli nie był samotny i miał rodzinę albo partnerkę to musiałby mieć bardzo mocne skłonności psychopatyczne aby skrywać w sobie to wydarzenie i normalnie funkcjonować dalej na miejscu, tym bardziej trudno byłoby mu z upływem wieku. Mój typ to samotnik, spod miasta, mieszkający sam bez rodziny i partnerki. Obstawiam, że już nie żyje, jeśli żyje to uważam, że wyjechał dość szybko z kraju po tej zbrodni bo obawiał się rozpoznania na podstawie portretów pamięciowych. Ciekawy jestem co sądzicie na ten temat ?
Jeszcze jedna rzecz, skoro są dowody daktyloskopijne to znaczyłoby, że nie wyrabiał paszportu ani żadnego innego dokumentu gdzie wymagany jest odcisk palca. Co to może oznaczać ? Na przykład to, że przestępca już nie żyje albo żyje poza granicami kraju , w państwie gdzie wyjazd nie wymagał paszportu ? Ciężko mi sobie wyobrazić, aby ktoś od 33 lat nie
zmieniał sobie dowodu i funkcjonował w kraju.
13:17 - powinno być "wykazał niezrozumiałą chwiejność".
Trzeba sprawdzić znalezione DNA z bazą danych zebraną podczas robienia szczepień na covid....o ile oczywiście jakość tego DNA pobranego po tylu dniach po znalezieniu ciała do czegoś się jeszcze nadaje.
Piotrek gdzie jest wywiad z Pacyniakiem?👽
💙🖤💚
To Adam Machuj z Kambodzy