Zgadzam się, praktykuję i mam z tego powodu poważne problemy, bo ponoć zaniedbujemy dzieci i izolujemy od rówieśników... Tylko nikt nie potrafi pojąć, że dzieci nie chcą chodzić na jakiekokwiek grupowe zajęcia- klasyk u introwertyków. Teraz gnój totalny, bo u córki zdiagnozowano zaburzenia lękowe z somatyzacjami. Psychiatra wyraźnie napisał, że chodzi o fobię szkolną, bo córka panicznie boi się hałasu panujacego w szkole, zajęć grupowych itd i nam się opieka społeczna dowaliła, że to nasza wina... bo pozwalamy im rozwijać swoje introwertyczne pasje... i się nie uspołeczniły. Kurcze- ja też nie i dlatego pracuję w systemie samozatrudnienia, partner przed chorobą też miał swoją firmę, ale 'dzieci muszą mieć kontakt z innymi dziećmi poza szkołą'... budowania mega struktur w Minecrafcie z innymi takimi dziećmi nikt nie uznaje... Do tego młody jest dyslektykiem z ADD-ZA i to oczywiście też wina naszego traktowania dzieci i pozwalania im na podejmowanie decyzji odnośnie zajęć dodatkowych, wycieczek, czy lekcji religii... Sorku, że się żalę, ale zwyczajnie mam dość. Tekst babsztyla z opieki- proszę mi na papierze udowodnić, że robimy coś dla dzieci. Niby jak, skoro lubimy razem budować z lego, chodzić na spacery, tworzyć w kuchnii... Nie zmuszę ich aby robili coś czego nie chcą, aby mieć papier na wspólny czas... Więcej- uczyć z dziećmi też mam się nie jak dotąd przez zabawę i oglądanie super filmów na youtube tylko aby mieć to udokumentowane...
Rozumiem, że jako świadomy rodzic udowadnianie, że nie jesteś koniem potrafi być frustrujące, w szczególności przy dzieciach z zaburzeniami, gdzie pewne cechy osobowości mogą się wyraźnie polaryzować (do fobii, jak to opisujesz). I choć nie można odmówić tego, że umiejętność socjalizacji się przydaje, ale w obecnym świecie na szczęście dla wielu - coraz mniej. Lepiej pozwolić dzieciom samodzielnie odkryć ich preferencje i jeśli się da - delikatnie pobudzać je, a nie siłowo wpychać. Też mnie to wkurza, bo przypomina mi to oduczanie leworęcznych pisania lewą ręką. To tylko nieprzyjemność dla dziecia i zero korzyści.
@@praktycznerodzicielstwo7244 Uważam, że umiejętności interpersonalne są istotne, ale tego nie da się nauczyć na siłę posyłając ich tam gdzie nie chcą. Nie ma opcji aby z kogoś skrajnie introwertycznego zrobić ekstrawertyka. Moim zdaniem robienie czegokolwiek w tym kierunku na siłę jedynie doprowadzi do faktycznej fobii społecznej. Coś wykombinuję aby idiotki miały dokumentację, ale nie kosztem dzieci.
Moi rodzice też mieli ten problem, niestety. Gdy byłam w podstawówce, zmuszali mnie do chodzenia na dodatkowe lekcje wf-u w szkole, tak zwane SKS-y, bo miałam bardzo złą kondycję i ogółem za mało się ruszałam. Nienawidziłam tych zajęć, bo uczęszczały na nie chamskie starsze dziewczyny, które dokuczały mi z powodu mojego wysokiego wzrostu. Żadna z moich koleżanek z klasy nie chodziła na te lekcje, więc nie miałam tam nawet z kim pogadać. Poza tym, lekcje nie przynosiły efektów, bo zawsze po przebiegnięciu całej sali dosłownie wypluwałam płuca i czułam się przez to gorsza od innych. Że taka wysoka, to powinna świetnie w kosza grać itd, a ma problem z przebiegnięciem sali gimnastycznej. Nie potrafiłam wtedy wytłumaczyć moim rodzicom, że się tam bardzo źle czuję i po prostu kłóciłam się, że "nie chcę tam chodzić" a oni uważali, że jestem po prostu leniwa. Nie rozumieli, że wolałam spędzać swój wolny czas po szkole w domu i nieraz dostawałam srogi ochrzan jak opuściłam którąś z tych lekcji. W końcu się dowiedzieli i pozwolili mi nie chodzić, ale moje uprzedzenie do sportu niestety pozostało do tej pory. :/
No to jest dokładnie to co miałem na myśli pisząc ten scenariusz. Opisałaś dokładnie scenariusz jaki miałem przed oczami jak myślę, że rodzice lubią dzieciom na siłę przeszkadzać nie wiedząc tak naprawdę co robią.
Często mam wyrzuty sumienia, że za mało z dzieckiem robię, że nie przygotowuje kreatywnych zabaw sensorycznych. A ono samo wymyśla najlepsze zabawy i świetnie się rozwija we własnym tempie. Podziwiam jej kreatywność i czasem myślę że grunt to jej nie przeszkadzać, nie narzucać programu zajęć, tylko wspierać w jej pomysłach. To najlepsza droga
1) Zalapisuj profilaktycznie dziecku zęby. 2) zmuszaj dziecko do kontaktów z rówieśnikami. 3) dziw się czemu dziecko nie chce mieć kontaktu z innymi dziećmi. 4) zbywaj dziecko gdy chcę rozmawiać Zna ktoś lepszą drogę do załatwienia dziecku problemów społecznych? Dobra są lepsze, ale wątpię żeby takie sposoby załatwili dziecku rodzice których choć odrobinę zaskarży na dziecku.
Co miałeś na myśli nawiązując do 6 godzinnej gry na komputerze? Nie spodobał mi się ten fragment. Osobiście uważam, że przy takiej ilości godzin przed grą można to już śmiało nazwać uzależnieniem. Widzę to na własnym przykładzie. Sam jestem uzależniony (uzależnienie pozostaje do końca życia) od gier komputerowych i zdaje sobie sprawę, że mimo było to przyjemne to mogłem dużo innych rzeczy za ten czas zrobić. Parę plusów dostrzegam jakie uzyskałem po przez tak strawiony czas, lecz wydaje mi się, że dużo więcej byłoby ich, gdybym nie poświęcił tyłu godzin na tę sprawę.
Konkretnie to, że rodzic nie interesuje się kontekstem dlaczego dziecko siedzi. Może być inny powód niż zwykle bezmyślne granie dla grania, a wtedy też rodzic może zaproponować coś w zamian wartościowego. Bezmyślny zakaz będzie po prostu krzywdzący.
@@Szopa03 A skąd wiesz że jakbyś spędzał ten czas inaczej nie popadł byś w gorsze uzależnienie wyniszczające jeszcze przy tym organizm, często posiadanie sporo wolnego czasu kończy się głupimi pomysłami.
@@gigaczad Ahh, no faktycznie, tego nie wiem. Masz tutaj rację. Uczciwiej byłoby powiedzieć, że przepuszczam, iż ten czas mógłby lepiej spożytkowany. Lecz było jak było, czasu nie cofnę. Mimo niekiedy nachodzących mnie wyrzutów sumienia nie przejmuje się tym, ponieważ jest to totalnie bez sensu i Jezus po przez między innymi ludzi dał mi tę świadomość, że ważne jest tu i teraz, że mogę zmieniać swoje życie na lepsze i dążyć do celów.
Możesz być kim chcesz... Ale nie idziesz na strażaka, bo to ciężka praca, nie idziesz na policjanta, bo to niebezpieczne, nie idziesz na ratownika medycznego, bo to duża odpowiedzialność, a ty jesteś nie ogarnięty. I taki to wolny wybór... :( Ale na zajęcia dodatkowe to też nie zapiszą. Karate ? Nie, bo ty chudy jesteś i cię połamią. Piłka nożna ? Nie, bo to dużo trzeba biegać, a ty tylko siedzisz przed tym komputerem. Szachy ? Nudne są, nie spodobają ci się. I później trzeba siedzieć kilka godzin przed komputerem, żeby w internecie w te szachy grać. Wiem z własnego życia...
Tak! Siedzenie kolejną godzinę przed komputerem trzeba przerwać. I zaproponować zamianę świata wirtualnego na realny i konstruowanie czegoś z przyjaciółmi w realu. To nie jest żadne sabotowanie tylko zdrowa rodzicielska intuicja. Dziecko bardzo łatwo się uzależnia i będzie uzadasadniać każdą minutę przy komputerze ważną czynnością do zrobienia.
Jeśli rodzic nie wyciągnie lekcji, to tak, jasne. Dziecko będzie miało dysonans, wie że coś wyszło źle, rodzic zadowolony z siebie - niefajnie, zaufanie maleje. Dlatego cała ogólna idea kanału jest taka, by być mądrzejszym rodzicem :)
Wiele racji ja jednak widze to trochę inaczej. Dwie moje czolowe zasady to. Daj bezpieczeństwo i zasady. Towarzysz poznawaj ale i zachecaj do piznawania siebie. Najawzniejsza rzecz którą należy robić to PRZYTULAĆ. Dzieci wyruszają się zewnętrznie.
W sensie może to nie wybrzmiało w filmie jak powinno. Dziecka nie zostawiamy jak wolnego atomu, ale podążamy za nim, a nie wodzimy za nos gdzie nam się wydaje będzie fajnie. Słuchamy jego propozycji, dajemy się mu sparzyć, zyskać zaufanie do własnego osądu. Gdy coś zaproponujemy - nie upieramy się, pozwalamy na testowanie, podążamy i odkrywamy dziecko krok po kroku. To różnica gdy dziecko spróbuje kolorować prawą, a potem lewą ręką i samo podejmie decyzje co mu lepiej, a gdy rodzic będzie próbował leworęczne dziecko "przestawiać" na siłę. W tym rzecz i tu jest to przeszkadzanie i cała idea - gdy rodzic sam nie wie co robi, a robi to na siłę.
A cóż w tym złego? To tylko twoja ocena, możliwe że błędna i jakieś przekonanie, że dziecko musi być ambitne. Lepiej mieć szczęśliwe dziecko niż ambitne z nerwicą 😉 człowiek potrzebuje czasu aby dojrzeć, poznać siebie. Żeby zrozumieć że życie jest drogą i sama podróż jest celem i czerpanie z niej radości jest najważniejsze. Jak widzisz kogoś medytującego, myślisz, ooo nic nie robi, a on odwala mega robotę!
Ja też byłam niby nie "ambitnym" dzieckiem. Ale nikt nie chwalił mnie mądrze. Za to ciągle byłam głupio krytykowana. Nie mówię, że to Twoja wina, że dziecko takie jest, ale z pewnością Twoją winą jest, że tak postrzegasz własne dziecko. Podejrzewam, że Twoje dziecko nie leży całymi dniami wpatrzone w sufit, ale podejmuje jakieś aktywności. Deceń te aktywności i uznaje je za ważne, podnoś ich ważność i wartość głośno to wyrażając, chwaląc za to (ale nie przesadnie, bo dziecko przestanie w to wierzyć), a dziecko będzie podejmowało kolejne próby. Dzieci są mądre.
"30% siła wpływu rodzica". ??? Jak mam zacząć wychowywać/działać - gdy - powstrzymuję się często bo zachowuję się jak moi rodzice wobec mnie. Zachowaniami które mi bardzo przeszkadzały. ;/;/
Powiedziałam mamie kiedyś że chce cosplay. Odpowiedź brzmiała oczywiście nie bo po co ci to, nie będzie ci się podobać itp. Ale dla mnie przebranie się za postać a anime to nie przebranie się tylko zrozumienie co ta postać mogła czuć, utożsamienie się z nią i inne rzeczy, nie będę się rozpisywać. A za to ona kupiła mi... Zestaw do geometrii. Zostawię to bez komentarza.
Rodzicu nie zmuszaj dziecka do robienia czegoś czego nie cierpi. Moje dzieci nie cierpią chodzić do szkoły.... Nie cierpią się wysilać i pokonywać słabości, nie cierpią być ograniczane w korzystaniu z komputera, nie cierpią zdrowego jedzenia, nie cierpią rano wstawać, nie cierpią zajęć na basenie, nie cierpią sprzątać pokojów, nie cierpią słuchać dobrych rad. Od dziś je od tego uwolnię bo nowoczesne wychowanie dało mi jasne wskazowki jak ukształtować spełnionego dorosłego. Ciekawe jakich wyborów dokonają?
Zgadzasz się z tą zasadą? Doświadczyłeś czegoś podobnego ze strony rodziców lub u siebie?
Zgadzam się, praktykuję i mam z tego powodu poważne problemy, bo ponoć zaniedbujemy dzieci i izolujemy od rówieśników... Tylko nikt nie potrafi pojąć, że dzieci nie chcą chodzić na jakiekokwiek grupowe zajęcia- klasyk u introwertyków. Teraz gnój totalny, bo u córki zdiagnozowano zaburzenia lękowe z somatyzacjami. Psychiatra wyraźnie napisał, że chodzi o fobię szkolną, bo córka panicznie boi się hałasu panujacego w szkole, zajęć grupowych itd i nam się opieka społeczna dowaliła, że to nasza wina... bo pozwalamy im rozwijać swoje introwertyczne pasje... i się nie uspołeczniły. Kurcze- ja też nie i dlatego pracuję w systemie samozatrudnienia, partner przed chorobą też miał swoją firmę, ale 'dzieci muszą mieć kontakt z innymi dziećmi poza szkołą'... budowania mega struktur w Minecrafcie z innymi takimi dziećmi nikt nie uznaje...
Do tego młody jest dyslektykiem z ADD-ZA i to oczywiście też wina naszego traktowania dzieci i pozwalania im na podejmowanie decyzji odnośnie zajęć dodatkowych, wycieczek, czy lekcji religii...
Sorku, że się żalę, ale zwyczajnie mam dość.
Tekst babsztyla z opieki- proszę mi na papierze udowodnić, że robimy coś dla dzieci. Niby jak, skoro lubimy razem budować z lego, chodzić na spacery, tworzyć w kuchnii... Nie zmuszę ich aby robili coś czego nie chcą, aby mieć papier na wspólny czas...
Więcej- uczyć z dziećmi też mam się nie jak dotąd przez zabawę i oglądanie super filmów na youtube tylko aby mieć to udokumentowane...
Rozumiem, że jako świadomy rodzic udowadnianie, że nie jesteś koniem potrafi być frustrujące, w szczególności przy dzieciach z zaburzeniami, gdzie pewne cechy osobowości mogą się wyraźnie polaryzować (do fobii, jak to opisujesz). I choć nie można odmówić tego, że umiejętność socjalizacji się przydaje, ale w obecnym świecie na szczęście dla wielu - coraz mniej. Lepiej pozwolić dzieciom samodzielnie odkryć ich preferencje i jeśli się da - delikatnie pobudzać je, a nie siłowo wpychać. Też mnie to wkurza, bo przypomina mi to oduczanie leworęcznych pisania lewą ręką. To tylko nieprzyjemność dla dziecia i zero korzyści.
@@praktycznerodzicielstwo7244 Uważam, że umiejętności interpersonalne są istotne, ale tego nie da się nauczyć na siłę posyłając ich tam gdzie nie chcą.
Nie ma opcji aby z kogoś skrajnie introwertycznego zrobić ekstrawertyka. Moim zdaniem robienie czegokolwiek w tym kierunku na siłę jedynie doprowadzi do faktycznej fobii społecznej.
Coś wykombinuję aby idiotki miały dokumentację, ale nie kosztem dzieci.
Dziękuje
Moi rodzice też mieli ten problem, niestety. Gdy byłam w podstawówce, zmuszali mnie do chodzenia na dodatkowe lekcje wf-u w szkole, tak zwane SKS-y, bo miałam bardzo złą kondycję i ogółem za mało się ruszałam. Nienawidziłam tych zajęć, bo uczęszczały na nie chamskie starsze dziewczyny, które dokuczały mi z powodu mojego wysokiego wzrostu. Żadna z moich koleżanek z klasy nie chodziła na te lekcje, więc nie miałam tam nawet z kim pogadać. Poza tym, lekcje nie przynosiły efektów, bo zawsze po przebiegnięciu całej sali dosłownie wypluwałam płuca i czułam się przez to gorsza od innych. Że taka wysoka, to powinna świetnie w kosza grać itd, a ma problem z przebiegnięciem sali gimnastycznej. Nie potrafiłam wtedy wytłumaczyć moim rodzicom, że się tam bardzo źle czuję i po prostu kłóciłam się, że "nie chcę tam chodzić" a oni uważali, że jestem po prostu leniwa. Nie rozumieli, że wolałam spędzać swój wolny czas po szkole w domu i nieraz dostawałam srogi ochrzan jak opuściłam którąś z tych lekcji. W końcu się dowiedzieli i pozwolili mi nie chodzić, ale moje uprzedzenie do sportu niestety pozostało do tej pory. :/
No to jest dokładnie to co miałem na myśli pisząc ten scenariusz. Opisałaś dokładnie scenariusz jaki miałem przed oczami jak myślę, że rodzice lubią dzieciom na siłę przeszkadzać nie wiedząc tak naprawdę co robią.
Często mam wyrzuty sumienia, że za mało z dzieckiem robię, że nie przygotowuje kreatywnych zabaw sensorycznych. A ono samo wymyśla najlepsze zabawy i świetnie się rozwija we własnym tempie. Podziwiam jej kreatywność i czasem myślę że grunt to jej nie przeszkadzać, nie narzucać programu zajęć, tylko wspierać w jej pomysłach. To najlepsza droga
1) Zalapisuj profilaktycznie dziecku zęby.
2) zmuszaj dziecko do kontaktów z rówieśnikami.
3) dziw się czemu dziecko nie chce mieć kontaktu z innymi dziećmi.
4) zbywaj dziecko gdy chcę rozmawiać
Zna ktoś lepszą drogę do załatwienia dziecku problemów społecznych? Dobra są lepsze, ale wątpię żeby takie sposoby załatwili dziecku rodzice których choć odrobinę zaskarży na dziecku.
Niestety, to prosta droga do unieszczęśliwienia dziecka
Droga znana z autopsji.
Aż przyjemnie się słuchało. Piąteczka :)
Piątka! :D
Co miałeś na myśli nawiązując do 6 godzinnej gry na komputerze?
Nie spodobał mi się ten fragment.
Osobiście uważam, że przy takiej ilości godzin przed grą można to już śmiało nazwać uzależnieniem.
Widzę to na własnym przykładzie. Sam jestem uzależniony (uzależnienie pozostaje do końca życia) od gier komputerowych i zdaje sobie sprawę, że mimo było to przyjemne to mogłem dużo innych rzeczy za ten czas zrobić. Parę plusów dostrzegam jakie uzyskałem po przez tak strawiony czas, lecz wydaje mi się, że dużo więcej byłoby ich, gdybym nie poświęcił tyłu godzin na tę sprawę.
Konkretnie to, że rodzic nie interesuje się kontekstem dlaczego dziecko siedzi. Może być inny powód niż zwykle bezmyślne granie dla grania, a wtedy też rodzic może zaproponować coś w zamian wartościowego. Bezmyślny zakaz będzie po prostu krzywdzący.
@@praktycznerodzicielstwo7244
To jest dobre. Rozumiem
Dziękuję bardzo za odpowiedź :)
@@Szopa03 A skąd wiesz że jakbyś spędzał ten czas inaczej nie popadł byś w gorsze uzależnienie wyniszczające jeszcze przy tym organizm, często posiadanie sporo wolnego czasu kończy się głupimi pomysłami.
@@gigaczad Ahh, no faktycznie, tego nie wiem. Masz tutaj rację. Uczciwiej byłoby powiedzieć, że przepuszczam, iż ten czas mógłby lepiej spożytkowany.
Lecz było jak było, czasu nie cofnę. Mimo niekiedy nachodzących mnie wyrzutów sumienia nie przejmuje się tym, ponieważ jest to totalnie bez sensu i Jezus po przez między innymi ludzi dał mi tę świadomość, że ważne jest tu i teraz, że mogę zmieniać swoje życie na lepsze i dążyć do celów.
Ja gram czasami 10h dziennie i nie jestem uzależniony
Możesz być kim chcesz... Ale nie idziesz na strażaka, bo to ciężka praca, nie idziesz na policjanta, bo to niebezpieczne, nie idziesz na ratownika medycznego, bo to duża odpowiedzialność, a ty jesteś nie ogarnięty. I taki to wolny wybór... :( Ale na zajęcia dodatkowe to też nie zapiszą. Karate ? Nie, bo ty chudy jesteś i cię połamią. Piłka nożna ? Nie, bo to dużo trzeba biegać, a ty tylko siedzisz przed tym komputerem. Szachy ? Nudne są, nie spodobają ci się. I później trzeba siedzieć kilka godzin przed komputerem, żeby w internecie w te szachy grać. Wiem z własnego życia...
W 7:30 wyskoczyła mi reklama, której pierwsze słowa brzmiały "konic tego siedzenia przed komputerem" xD.
W skrócie: jak jesteś rodzicem, nie oglądaj "poradników wychowawczych" dla rodziców sponsorowanych przez fundusz sprawiedliwości.
Tak! Siedzenie kolejną godzinę przed komputerem trzeba przerwać. I zaproponować zamianę świata wirtualnego na realny i konstruowanie czegoś z przyjaciółmi w realu. To nie jest żadne sabotowanie tylko zdrowa rodzicielska intuicja. Dziecko bardzo łatwo się uzależnia i będzie uzadasadniać każdą minutę przy komputerze ważną czynnością do zrobienia.
08:50 dziecko tez może nie ufać już rodzicowi ,który pozwolił na coś co zle się skończyło.
Jeśli rodzic nie wyciągnie lekcji, to tak, jasne. Dziecko będzie miało dysonans, wie że coś wyszło źle, rodzic zadowolony z siebie - niefajnie, zaufanie maleje. Dlatego cała ogólna idea kanału jest taka, by być mądrzejszym rodzicem :)
Praktyczne Rodzicielstwo ❤️
Jak zrobić, żeby tata to obejrzał, ale żeby nie było, że ja to mu pokazałem?
Wyślij komuś kto ma do niego numer, żeby ta osoba wysłała
Wiele racji ja jednak widze to trochę inaczej. Dwie moje czolowe zasady to. Daj bezpieczeństwo i zasady. Towarzysz poznawaj ale i zachecaj do piznawania siebie. Najawzniejsza rzecz którą należy robić to PRZYTULAĆ. Dzieci wyruszają się zewnętrznie.
Przytulanie się to moja ulubiona rzecz :)
Gorzej jak dziecko jest mało ambitne i nie chce niczego robić. Zasada nieprzeszkadzania mu w tym chyba nie działa pozytywnie
Co to znaczy "mało ambitne"? I dlaczego miałoby takie być lub co mogłoby zmienić je na "bardziej ambitne"?
W sensie może to nie wybrzmiało w filmie jak powinno. Dziecka nie zostawiamy jak wolnego atomu, ale podążamy za nim, a nie wodzimy za nos gdzie nam się wydaje będzie fajnie. Słuchamy jego propozycji, dajemy się mu sparzyć, zyskać zaufanie do własnego osądu. Gdy coś zaproponujemy - nie upieramy się, pozwalamy na testowanie, podążamy i odkrywamy dziecko krok po kroku. To różnica gdy dziecko spróbuje kolorować prawą, a potem lewą ręką i samo podejmie decyzje co mu lepiej, a gdy rodzic będzie próbował leworęczne dziecko "przestawiać" na siłę. W tym rzecz i tu jest to przeszkadzanie i cała idea - gdy rodzic sam nie wie co robi, a robi to na siłę.
@@praktycznerodzicielstwo7244 to brzmi jak wychowanie w duchu demokratycznym Emilio Reggio :)
A cóż w tym złego? To tylko twoja ocena, możliwe że błędna i jakieś przekonanie, że dziecko musi być ambitne. Lepiej mieć szczęśliwe dziecko niż ambitne z nerwicą 😉 człowiek potrzebuje czasu aby dojrzeć, poznać siebie. Żeby zrozumieć że życie jest drogą i sama podróż jest celem i czerpanie z niej radości jest najważniejsze. Jak widzisz kogoś medytującego, myślisz, ooo nic nie robi, a on odwala mega robotę!
Ja też byłam niby nie "ambitnym" dzieckiem. Ale nikt nie chwalił mnie mądrze. Za to ciągle byłam głupio krytykowana. Nie mówię, że to Twoja wina, że dziecko takie jest, ale z pewnością Twoją winą jest, że tak postrzegasz własne dziecko. Podejrzewam, że Twoje dziecko nie leży całymi dniami wpatrzone w sufit, ale podejmuje jakieś aktywności. Deceń te aktywności i uznaje je za ważne, podnoś ich ważność i wartość głośno to wyrażając, chwaląc za to (ale nie przesadnie, bo dziecko przestanie w to wierzyć), a dziecko będzie podejmowało kolejne próby. Dzieci są mądre.
"30% siła wpływu rodzica". ???
Jak mam zacząć wychowywać/działać - gdy - powstrzymuję się często bo zachowuję się jak moi rodzice wobec mnie. Zachowaniami które mi bardzo przeszkadzały. ;/;/
Powiedziałam mamie kiedyś że chce cosplay. Odpowiedź brzmiała oczywiście nie bo po co ci to, nie będzie ci się podobać itp. Ale dla mnie przebranie się za postać a anime to nie przebranie się tylko zrozumienie co ta postać mogła czuć, utożsamienie się z nią i inne rzeczy, nie będę się rozpisywać. A za to ona kupiła mi... Zestaw do geometrii. Zostawię to bez komentarza.
Rodzicu nie zmuszaj dziecka do robienia czegoś czego nie cierpi. Moje dzieci nie cierpią chodzić do szkoły.... Nie cierpią się wysilać i pokonywać słabości, nie cierpią być ograniczane w korzystaniu z komputera, nie cierpią zdrowego jedzenia, nie cierpią rano wstawać, nie cierpią zajęć na basenie, nie cierpią sprzątać pokojów, nie cierpią słuchać dobrych rad. Od dziś je od tego uwolnię bo nowoczesne wychowanie dało mi jasne wskazowki jak ukształtować spełnionego dorosłego. Ciekawe jakich wyborów dokonają?
Tym razem pierwsza 😉
No nie da się zaprzeczyć :)
.