Wszyscy komentują ze to nic dziwnego ze babcia nie przyszła po Anie i ze to bylo 30+ lat temu i ze to były inne czasy i dzieci czesto chodziły samopasem itd. itd. Jednak 150 plus/minus innych czlonkow rodziny pojawilo sie po swoje dzieci po zakończeniu zabawy. Babcia Ani tego nie zrobiła. Zachowała sie niefrasobliwie i pewnie z tym musiala zyc do końca zycia. Szkoda dziecka.
Wspolczuje rodzinie. Na początku lat 90tych miałam okropna sytuacje. Była zima, dużo śniegu, mialam koło 7-8 lat. Jak co zimę duża grupa dzieci zbierała się z boku bloku by pojeździć na sankach i w tej grupie byłam ja. Górka wyślizgana jak cholera. Zjeżdżam na dół i idzie jakiś Pan. "Cześć, jestem twoim wujkiem i szukam twojej rodziny. Pójdziesz ze mną i pokażesz mi gdzie mieszkasz?" Ja panika, mimo że było bardzo dużo dzieci i sparaliżowało mnie. Jedyne co zdążyłam powiedzieć, to że nie znam Pana. Odwróciłam się i zaczęłam wbiegac pod wysliznaga górkę. Byłam w takim szoku, że ciągnęłam że sobą sanki i niestety facet złapał mnie za nogi. Dzieci zaczęły uciekać pod blok i się rozdzierać. Na całe szczęście pod klatka stał jeden z sąsiadów i zobaczył że ja już się oddałam z tym facetem. Podbiegł do niego i spytał co on chce ode mnie. Zaczął się tłumaczyć że jest z rodziny itd. Sąsiad mnie wyrwał i odprowadził pod klatkę mówić facetowi żeby nie kłamał bo on zna całą moją rodzinę. Nie wiem dlaczego sąsiad nie powiadomił mojej mamy o tej sytuacji ani policji. Ja że strachu nic mamie nie powiedziałam, ale mama zauważyła że jest coś nie tak, bo nie chciałam wychodzić na dwór. Najgorsze jest to, że facet ten chodził jeszcze po moim osiedlu po mieszkaniach i pytał ludzi gdzie mieszka taka dziewczynka, która ma czerwony kombinezon. Nie wiem co by że mną się stało, gdzie bym teraz była i czy wogole bym żyła, ale w tych latach w moim miescie- ulice obok mnie zaginęła Basia i do tej pory jej nie odnaleziono. Jestem bardzo wdzięczna, że ta sytuacja tak się skończyła, ale czasami sobie myślę, że Basia zaginęła, bo mnie udało się uratować.
Chyba jesteśmy z tego samego miasta. W latach 80 mając około 14 lat ( wyglądałam na 10-11) w biały dzień zatrzymał się obok mnie duży fiat. Mężczyzna około 40 zapytał mnie o jedną z ulic. Wskazałam mu kierunek ale on odpowiedział że nie jest stąd i najlepiej by było gdybym wsiadła do samochodu i mu pokazała dokładnie. Uciekałam gdzie pieprz rośnie.....
Straszne, powinien byc ktos dorosly na tej gorce .No ale moj synek tez sam wlasciwie w tym wieku bawil sie na osiedlu sam z innymi dziecmi.Ale pod oknem. Ale byla sytuacja , ze chlopczyka spod bloku porwal i zabil niedaleko domu kolo rzeki.
Pan sugeruje podjęcie pewnych działań w celu wyjaśnienia tego zaginięcia i przypomniała mi się pewna sprawa. Dotyczyła ona morderstwa pewnej młodej kobiety. Sprawca nie został wykryty. Po latach spotykają się dwie panie i jedna zagaduje, że chyba domyśla się kto dokonał zbrodni, ponieważ pewien mieszkaniec ich miejscowości zaczepiał ją, ale udało jej się uciec. Okazało się, że rozmówczyni miała podobne doświadczenie, ale myślała, że to dotyczyło wyłącznie jej samej. Jedna z nich zdecydowała się powiadomić policję. Sprawca dawno zmienił miejsce zamieszkania, ale został odnaleziony i przy pomocy testu DNA udowodniono mu winę.
Jakie jest prawdopodobienstwo,ze w malej miejscowosci,w tym samym czasie gina dwie osoby?Praktycznie w tym samym czasie?I te dwie osoby maja zwiazek z jedna osoba?Dorosla kobieta topi sie w stawie,w okolicy,ktora zna jak "wlasna kieszen"a jej brat uczy Anie...
Może Ania się topila i ta Pani chciała jej pomóc i sama utonela. Z tym, że ciała Ani nie znaleziono. Pytanie czy ta pani lubiła sobie popić. Druga opcja to że kobieta była świadkiem zbrodni i ktoś ja "uciszyl". Albo to wszystko wypadek po pijanemu.
Tez będąc młodym chłopakiem bo mogłem mieć jakieś 10 lat zostałem zaczepiony w biały dzień przez mężczyznę . Nie byłem sam a z kuzynek i braćmi ale młodsi odemnie . Pamiętam że wysiadł facet z autobusu i biegł w naszą stronę i właśnie zaczepił mnie mówiąc żebym pojechał z nim na basen bo tam czeka jego syn i bym go nauczył pływać . Mimo młodego wieku byłem wystraszony i cos mi nie pasowało . Odpowiadałem że muszę iść do kościoła i nie potrafię pływać . Do dziś nie wiem co by było gdybym z nim pojechał ... Dziś mam 34 lata a to pamiętam jak dziś , później bałem się wychodzić z domu że mnie pamiętał .
Miałem podobną sytuację. Jak byłem chłopcem zaczepił mnie mężczyzna w sklepie. Ale robił to w sposób nie nachalny potrafił poprzez rozmowę bardzo zaciekawić. Dzisiaj wiem że 99% był to pedofil .
Miałam bardzo podobną sytuację w wieku 14 lat gdy szłam sobie na spacer w swojej wsi i jechał jakiś starszy facet ciężarówką zatrzymał się koło mnie ja zaczęłam przyspieszać wtedy on zaczął za mną krzyczeć i zaczął biec przerażona uciekłam do sąsiadki jakby nie to że po drugiej stronie ulicy nie było parę domów i że biegam szybko to nie wiem jak by się to skończyło 😢
@@strzaas7303oni -pedofile- tak właśnie działają, są przemili inteligentni,nienachalni - ohyda!!! kara śmierci za krzywdzenie dziecka!!!! koniec kropka! a tu "kochane państwo morawieckie" resocjalizuje......
Jak w wielu sprawach gdzie jest wieś wszyscy o wszystkich wiedza , gdzie pracują ,czym jeżdżą,znają tez Policję , kilka sklepów na krzyż ,lubią plotkować o innych … Lata idą a wieś rządzi się swoimi prawami do tej pory. Sama mieszkam na Wsi od jakiegoś czasu ,i już każdy zna Nas z widzenia .Mam 13-latka który był z psem w biały dzień i opowiadał że jakiś mężczyzna pochwalił jego psa i zapytał czy chce cukierka bo ma ich dużo z pracy , i go poczęstował -myśle że tak się zaczyna… (teraz cukierek później mogło by być co innego )… zmroziło mnie to … to się działo teraz i w tych czasach. Ona tez była nie tutejsza… myśle że ludzie na pewno coś wiedza -ale milczą Przykro mi to stwierdzić ale na miejscu babci czekałabym pod ta szkoła … ale nie osadzam. Dzieci bez rodziców , przeprowadzka nowe otoczenie ciężko to znoszą i ciężko im się przystosować . Ale dziewczynki za zwyczaj są bardziej roztropne i ostrożne . Mam nadzieje że się ta sprawa wreszcie wyjaśni. Swoją droga robić imprezy ze starszymi klasami … druga sprawa gdzie nauczyciel od tych najmłodszych powinni stać z dzieckiem za rękę i czekać na rodzica Bądź nie wypuszczać ze szkoły taka ich rola mówiąc tu o tych najmłodszych … Kończąc warto rozmawiać z dziećmi żeby były ostrożne , to nie jest straszenie tylko edukacja .
Mieszkasz kilka lat na wsi i już wszystko wiesz i podsumowałaś ludzi że wsi tak? Weź pod uwagę, że to były inne czasy. Moim zdaniem zależy od wsi i jacy ludzie tam mieszkają.
W styczniu bieżącego roku pojawił się nowy ślad w tej sprawie, miał zgłosić się świadek z nowymi informacjami. Pisano o tym szeroko w mediach. Czy w tym zakresie wiadomo coś więcej?
Takie czasy. Ja również wracałam w wieku 8 lat 5 km. Po ciemku, przy autostradzie z tirami które jechały tak szybko że podmuch wiatru by zabil. Teraz mam dzieci i tak bym nie zrobiła. Dziwilam się że matka kkazala mi tak chodzić
Ania byłaby w moim wieku dzisiaj. Tak bardzo mi przykro. Miałam więcej szczęścia, jako mała dziewczynka spotkałam na swojej drodze 2 mężczyzn w kremowym samochodzie.I to raczej byla łada, sąsiad miał podobny. Udało mi się uciec. Po tym zdarzeniu, przez długi czas miałam koszmary każdej nocy. ☹️
Znana sprawa. Wszystko wskazuje na to, że sprawcą jest ktoś z okolicy, gdyż to wszystko było zbyt dobrze skoordynowane, by mówić o przypadkowym sprawcy. Do tego dochodzi bardzo dobra orientacja w terenie, więc ten ktoś albo tam mieszkał, pracował lub często bywał. Dzieci i osoby, które nie są w stanie same się obronić trzeba chronić, a nie robić takie rzeczy. Oby udało się doprowadzić to do końca. Pozdrawiam ekipę.
@@lechulechu503 Większość to nie znaczy wszystkie, więc nawet będąc samotnikiem trzeba uważać. Niektórzy sprawcy na cel biorą właśnie osoby samotne, bo takiego kogoś nikt nie będzie szukał. Ani rodzina, ani przyjaciele nie będą się interesować losami takiego kogoś, gdyż tych ludzi wokół po prostu nie będzie z wiadomych względów. Zawsze trzeba mieć oczy dookoła głowy. Pozdrawiam.
A more to drugi syn babci ani czyli jej wujek? Jeśli nie chciała wsiąść z rodzicami koleżanki do samochodu to z pewnością wsiadłaby do samochodu swojego wujka. Był on w tym czasie w tamtej okolicy. Odwiózł swoją mamę ok 20tej. Znał teren i pewnie nie wzbudzał podejrzeń. Niestety takie rzeczy się zdążają
Jestem niewiele młodszy i pamietam lata 90te Otóż zauważam w tej historii i założeniach kilka błędów. 1) Jeśli nawet było 150 dzieci, to przynajmniej cześć mieszkała na tyle blisko, że wracała sama 2) uczniowie 6-8 klasy na 100% wracali sami 3) jedni wracają idąc w jedna str inni w przeciwna 4) nigdy nie jest tak, że wybija 20 i wszyscy wychodzą. Jedni ubierają się dłużej, inni krócej. Jedni idą jeszcze do wc, ktos wychodzi w grupce. 5) powtarzanie jak to po wszystkich przyjechali rodzice - ilu rodziców miało wtedy samochody? I ilu z nich mając po dziecko 200-600m w ten samochód w ogóle wsiadała. Jak sumarycznie przyjechało 10-15 aut, to wszystko W związku z powyższym: jeśli wyszła sama, szła w str mało uczęszczanej drogi, to po kilku minutach i 100m prawdopodobnie o tej porze nie było tam już żywej duszy. P.S. Równie dobrze mogło być tak, że wstydziła się przyznać, że nikt po nią nie przyszedł i wymyśliła historie z babcia zwyczajnie ze wstydu. Ale może zakładała, że babcia jednak przyjdzie, ale babcia chodzi zawsze tą niebezpieczniejsza drogą, bo może jest minutę szybciej i poszła tamtędy, żeby się z babcia nie minąć. Tak czy inaczej - babcia może być kluczem, choć oczywiście jak wie, że ma coś na sumieniu będzie kłamać do śmierci
Dziwię się babci gdy wracała a właściwie podwozona przez kogoś o 20 to dlaczego niepodjechala pod szkołę. Jako woźna musiała wiedzieć o której zabawa się kończy Jest toż dla mnie zupełnie niezrozumiałe!
To skrajnie nieodpowiedzialne by było dlatego myślę, że dziewczynka była z kimś umówiona na powrót. Z drugiej strony w latach 90 trochę inaczej się żyło. Nie było internety, TV też nas nie bombardowała ciągłymi doniesieniami o tych wszystkich nieszczęściach, zabójstwach etc
@@gwizdajlo Owszem, było cotygodniowe 997 . Poza tym zawsze w czwartki leciały kryminały, ludzie byli dobrze uświadomieni. Babka miała wywalone na wnuczkę.... Zdarza sie...
@@damsam8296 Mnie odprowadzali i odbierali jakoś chyba tylko na etapie zerówki i może początek I klasy, potem chodziło się z rówieśnikami. Jestem rocznik 79. Co innego zima, poóźna godzina, ciemno, dlatego nie sądzę żeby Ania miała zaplanowany samotny powrót. Proszę nie oceniajcie tak bezwzględnie jej rodziny😢
@@damsam8296 To w starszych klasach. Tak do II klasy starzy albo dziadkowie odprowadzali i odbierali.Młodsze klasy po lekcjach siedziały na świetlicy i czekały na odbiór, tak do 16, 17....
Możliwe,że jest to ktoś,kto wiedział,że Ani rodzice wyjechali za granicę i że dziewczynka wraz z braciszkiem zostali pod opieką babci.Nasuwa mi się myśl,że może babcia Ani mówiła komuś,że jej wnuczka Ania będzie szła na imprezę szkolną i ten ktoś mógł to wykorzystać i uprowadzić ją.Może też nawet któryś z ojców tych dzieci ?Albo nauczyciel,bądź inny pracownik szkoły,który wiedział,że po Anię nikt nie przyjedzie? Może gdy ten kolega szedł z Anią,to już wtedy ktoś ich śledził ,a gdy chłopiec pozostawił ją samą,to później ten ktoś wciągnął ją do auta?Ewentualnie ktoś z pobliskich mieszkańców wiedział ,że jest szkolna impreza i zaczaił się.Ania mogła mówić dzieciom ,nauczycielom w szkole ,że jej rodzice są we Francji i że ona mieszka teraz z babcią.I informacja mogła rozejść się po ludziach i ktoś mógł tam zrobić jej krzywdę.Trzeba byłoby sprawdzić czy ktokolwiek z tych osób ,które wymieniłem powyżej posiadał wtedy samochód Fiat o kolorze beżowym albo podobny samochód. Pozdrawiam
Co do samochodu, zapewne sprawdzono w sród wieszkancow bo to oczywiste, reszta jest mozliwa i prawdopodobna, niestety zbyt wiele lat minelo, ciezko bedzie cokolwiek ustalic (mozliwe, ze sprawca juz nie zyje)
Albo dziecko było świadkiem czegoś i również zginęło bo tak mogło być że było świadkiem jak ktoś zabił tą kobietę którą odnaleziono martwą. Druga wersja to ktoś komu dziecko ufało tak ja wspomniał Pan Darek. Nie wiem czemu ale mam dziwne przeczucie że ktoś z rodziny.
Rownież miałam taką chorą sytuację... Miałam 16 lat i wracalam od koleżanki do domu, mimo, że nie bylo tak późno to było ciemno, bo to była zima. Przejechał obok mnie samochód i mega przy mnie zwolnił. To była taka bardzo długa droga na której jeżdżą tylko mieszkańcy, po oby dwóch stronach drogi domki jednorodzinne w takim starym stylu. Przejechał tak raz, co już dało mi do myślenia, ale kiedy zobaczyłam, że kawałek dalej zawrócił i jedzie spowrotem i zwalnia, poczułam się mega niepewnie. Nikogo na ulicy. Zadzwoniłam szybko do pierwszego domu i poprosiłam, żeby mnie wpuścili na podwórko, bo ktoś mnie śledzi samochodem. Pan mnie wpuścił. W tym czasie samochód się zatrzymał kawałek dalej, ja się schowałam na podwórku. Wlasciciel domu do mnie wyszedł i zobaczył, że jestem przerażona i powiedziałam mu, że ten samochód stoi 10m dalej. On wyszedł przed dom i jak zaczął spoglądać w tamtą stronę, samochód odjechał. Ja poczekałam jeszcze 10min i poszłam. Wyobraźcie sobie, że za chwilę widzę, że ten samochód znów jedzie w moją stronę - jakby się mijając ze mną i zaczyna zawracać. Ja w nogi i dobiegłam do głównej ulicy, gdzie już był ruch i ludzie, ale jak już dobiegałam to samochód mnie minął i po prostu pojechał dalej. Tam już nie było szans, żeby ci co byli w samochodzie mogli zrobić to, co mieli w zamiarze, bo to była jedna z kilku głównych ulic miasta. Byłam przerażona i nogi mi się trzęsły, ale dotarłam do domu.
O matko mega współczuję... aż mnie przeszedł dreszcz jak opowiadasz. Raz miałam trochę podobnie, jechałam w nocy rowerem od znajomych ścieżka rowerowa wzdłuż trasy i zauważyłam, że od jakiegoś czasu jakiś biały dostawczak jest cały czas równo że mną, zadzwoniłam do znajomych u których byłam, wysłałam I'm numery rejestracyjne tego samochodu, w końcu odbiłam w boczna małą uliczkę, zawróciłam i potem jeszcze raz i zgubiłam ten samochód.
@@paulinakalinowska4971 to jest przerażające. Ja nie należę do bojaźliwych osób, ale mam świadomość jak się to odczuwa. Niebezpieczeństwo czujesz całym ciałem
Wina babci,ze nie przyszla po dziewczymke.Jak mozna bylo liczyc ,ze dziewczynka wroci sama tak poznej porze.Oganizator zabawy tez powinien zadbac o to czy dziewczynka ma z kims wrocic do domu.Moze cialo lezy gdzies w stawie.Moze dziewczynka sie wystraszyla czegos w nocy i uciekajac wpadla do stawu.Zabawy szkolne to organizuje sie w dzien a nie o wieczornej porze.A jezeli juz wieczorem to uczniowie z najnizszych klas powiny byc pod szczegolnym nadzorem swojego wychowawcy.i przekazane na koniec rodzicom.
Bzdura , to było normalne w tamtych czasach, dyskoteki/zabawy szkolne dla klas starszych były po południu do wieczora i dzieci same wracały , wiem bo jestem z tego rocznika i własnie tak było
Podejrzenie, że związek z zaginięciem Ani mógł mieć jakiś chłopak ze starszej klasy, jest sensowne. Należałoby sprawdzić w aktach szkoły kto chodził wtedy do starszych klas biorących udział w zabawie i przyjrzeć się późniejszym losom tych ludzi. Podejrzanymi byliby notowani za przestępstwa, szczególnie seksualne, oraz samobójcy. Sporo roboty, ale chyba byłoby to wykonalne.
Wątpię żeby nastolatek był w stanie ukryć tak dobrze zwłoki dziecka i przez tyle lat żadnego tropu. Zapewne mógłby to być ktoś znajomy Ani ,kogo znała. Ania miała tylko 10 lat -mimo wszystko dzieci w tym wieku potrafią być naiwne, może ktoś jej obiecał że pojedzie do rodziców i pod tym pretekstem Ania po prostu czekała.. Mógł być tak że w ostatnim momencie jednak chciała wrócić do domu i wtedy została wciągnięta i wywieziona gdzieś.
W nocy jak ciemno, to jasny samochód jest bardziej widoczny niż ciemny, dlatego może widzieli, że był beżowy. Mógł świecić księżyc np, mógł być śnieg i wtedy widoczność jest lepsza.
Babcia zostaje odwieziona do domu a dziecko pozostawione na pastwę losu... Nie wyobrażam sobie tego..Jakby nie mogła podjechać z kimś z rodziny po dziecko... Lekkomyślność dorosłych poraża...
Nie wierzę w życiu że Ania chciała iść sama przez te stawy, moja babcia mieszkała za stawem i okropnie się tam po zmierzchu szło z rodzicami a samej nigdy bym się nie odważyła
A te stawy to duże? Myślisz, że istniała by taka możliwość by pomimo poszukiwań nie udało się natrafić na ciało? Wiesz ciała Joanny Gibner zatopionego w jeziorze, pomimo wskazania miejsca przez mordercę nie udawało się przez wiele lat odnaleźć.
@@Florka100 a slyszałas jak te poszukiwania Joanny byly prowadzone,bo rodzina niezbyt pochlebnie je oceniała...a dwa ze cialo Joanny bylo w walizce,bodajże. W sprawie Ani slyszany był krzyk dziecka,trzask drzwi od auta i odjazd...to nie przypadek,tak sądze.
Wiem jako matka ,ze na takich zabawach gdzie sa osmiklasisci tez przemycane sa trunki alkoholowe..Wiem bo moj syn wrocil po takiciej imprezie pijany .Interweniowalam w szkole i powiedzialam nigdy wiecej zabaw o wieczorowej porze.Chocby nie wiem jak nauczyciele pilnowali to jednak uczniowie gdzies znalezli sposob na degustacje .Tam gdzie Ania uczeszczala byli 10latkowie i szesnastlatkowie.I nie wierze ,ze wszyscy byli wzorowi do konca i rozeszli sie kulturalnie i po wszystkich przyjechali rodzice.Po zazyciu niektorych substancji ludzie roznie sie zachowuja.
Panie Darku, czekamy na odcinek o zaginionej Dorocie Białowąs z Wielkopolski z 2016 r. bardzo ciekawa sprawa z wieloma szczegółami w tle. Dziekujemy serdecznie za odcinek
Dokładnie, panie Darku.....trzeba ciągle przypominać o takich nierozwiązanych sprawach......z całą pewnością są świadkowie, którzy coś wiedzą na ten temat
To może być jakiś miejscowy erotoman (osoba znana i szanowana). Taki człowiek dobiera się do kobiet, nastolatek (często są nim zachwycone). Trzeba by pytać kobiet, może która coś powie.
Nie koniecznie. Jeśli Ania zginęła pierwsza, i coś odkryła P. Helena, to wydała na siebie wyrok. Mogło też być odwrotnie. Nie przypominam sobie wzmianki o odstępie czasu w tych dwóch zaginięciach.
Magda Fajna możliwe że ktoś po latach powie ale to mało prawdopodobne. Wg mnie to musiała być jakaś para porywaczy. Nie da się samemu wciągnąć dziecka I odjechać. Jak jest więcej niż 1 sprawca to szansa na wyjaśnienie zawsze rośnie.
A ja myślę, że upór brata, nagłośnienie, czyjeś może sumienie? doprowadzą do tego, że się kiedyś dowiemy. Jestem optymistką jeśli chodzi o nawet natrudniejsze zaginięcia, bo życie nie raz zaskoczyło rozwiązaniem nawet po 20, 30 latach...
W styczniu br. zgłosił się informator,który stwierdził,że sumienie już strasznie go dręczy i dłużej nie potrafi ukrywać prawdy.Twierdzi że od 30 lat ma wiedzę kto zamordował Anię i wie,gdzie sprawca ukrył ciało,ponoć niedaleko miejsca zaginięcia.Ale co dalej w związku z tym -chyba nie wiadomo...
Po takim czasie nikt nie pomógł w sprawie , więc myślę że nagroda nie zostanie odebrana przez nikogo. Bo gdyby ktoś faktycznie dla pieniędzy pomógł w sprawie to znaczy że nie jest człowiekiem . Pozdrawiam ❤ niech Bóg ma nas w opiece wszelkich i oby jak najmniej takich spraw .
Pomoc w sprawie za pieniądze to "nie człowiek? bzdura. A "boga żadnego nie ma i w opiece to trzeba trzymać siebie i innych bliskich i dalszych ludzi też.
Jak myślę o tym, że to dotyczy 10 letniej, bezbronnej dziewczynki to jest mi słabo.. U innych podcasterow był wątek nauczyciela, który to ( wątek) łączył sprawę Ani i Pani znalezionej w stawie
A czy kilka tygodni temu nie podawali do wiadomości publicznej że zgłosił się świadek i trwa weryfikacja .Juz myślałam że ta sprawa jest blisko rozwiązania.
A ten "kolega" co z nią szedł to na pewno nic więcej nie wie? Rozumiem, że to dzieciak, ale jednak ostatni widział Anię, jeśli nawet wierzyć, że nic jej nie zrobił, to może jednak coś więcej widział.
Też mi ten kolega od początku nie grał. Takie to jakieś... No ale z drugiej strony, myślisz, że go tam podszewką na wierzch i jego rodziców z reszta też, nie przetrzepali?
Witam Daro 😊 Jak zawsze ciekawy i rzetelnie opracowany materiał 👌 za co dziękuję Tobie i ekipie i przesyłam pozdrowienia dla Was😊 Życzę Wam i waszym rodzinom spokojnych świąt wielkanocnych 🐣
Modlisz sie? Do kogo? Ludzie kiedy wy zaczniecie wierzyc w zabobony, w bajki, w obłude? Przypominam kiedyś palili czarownice na sztosie. Dzis to jest abstrakcja. Za 30p lat to samo będzie z ta waszą wiarą .... w niewiadomo co i niewiadomo dlaczego. Tzn wiadomo, ze strachu.
Myślę że chłopiec powiedział Ani żeby na niego poczekała że razem będą wracać dlatego czekała na "kogoś" , mówiąc że na babcię. Chłopak mógł być w zmowie z innym chłopcem i coś jej zrobili, zabili. Mógł to zrobić sam jeden chłopak po czym dołączył do grupy młodzieży. Podobna sytuacja do dziewczynki z Koła Andżeliki.
Nieraz słyszymy przy okazji różnych tragicznych historia kryminalnych,gdy na przykład dochodzi do morderstwa,że osoba zamordowana była bardzo ostrożna,nie rozmawiała z obcymi czy też obcym nie otwierała drzwi...Jednak niestety są częste przypadki że taka.wlasnia ostrożna osobą otworzyła drzwi nieznajomemu lub wsiadła do obcego auta co zakończyło się niestety tragedia Do czego pije:Nie zawsze robimy wszystko logicznie i z przemyśleniem czego skutki są niestety tragiczne...Bardzo smutny odcinek😢
Ania celowo oszukała koleżankę, że babcia po nią wyjdzie. Więc tak w 100% Ania nie była w porządku. Najprawdopodobniej w tej tajemnicy Ania ukryła sprawcę.
Panie Dariuszu jestes stwozony do przekazywania tych inf.w formie podcastow . Bardzo polubilam Kryminalny Patrol 👍👌bardzo smutna ta historia.Wspolczuje serdecznie calej rodzinie Ani 😢😭 jak trudno bliskim zyc w Niewiedzy 🙈
Jednego mi tutaj brakuje. Jaka była umowa między Anią a babcią? Kiedy i kto miał ją przywieźć do domu, skoro babcia wybierała się z wizytą? Przecież babcia jako odpowiedzialna za bezpieczeństwo powinna poprosić znajomych o dowiezienie dziecka do domu.
Babcia sama poszła w odwiedziny do kogoś, zamiast pojechać po Anię......całkowity brak wyobraźni i odpowiedzialności.....dla mnie to wprost nie do uwierzenia.....😢 20 godzina,zima,ciemno ,mała dziewczynka musi pokonać sama prawie kilometr drogo do domu😢
@@damsam8296 Nie chodzi o prowadzenie za rączkę ale odpowiedzialność za 10 letnie dziecko,które babcia miała pod opieką......nie chciałabym być w jej skórze
@@sissilady9651 prowadzenie za rączkę użyłem tutaj symbolicznie. Chodzi ogolnie o większą samodzielnosc dzieci. A babci tez mie zazdroszcze; bo mimo iz uwazam, ze nie jest niczemu winna, to na pewno caly czas będzie miala wyrzuty sumienia.
@@damsam8296 Wiem co miałeś na myśli pisząc prowadzenie za rączkę, to przenośnia przecież.....natomiast poczucie winny jest odczuciem subjektywnym,rodzajem wyrzutów sumienia ....."gdyby,jakby,żeby" nie jesteśmy w stanie nim kierować, ani nad nim zapanować.....miałam na myśli pośrednia winę babci ,ponieważ już wcześniej nie chciała się zgodzić na to żeby Ania poszła na tą szkolną imprezę ,więc miała już jaką intuicję a później nawet jej nie odebrała.......więc w tym kontekście babcia ma z całą pewnością pośrednią winę i ogromne wyrzuty sumienia....... w życiu nie da sie wszystkiego przewidzieć ale biorąc dziecko pod opiekę,trzeba być wyjątkowo czujnym ,odpowiedzialnym i zapobiegliwym .....wówczas odczucie ,że w jakiś sposób można było temu nieszczęściu zapobiec nie będzie nas do końca życia dręczyć.......od tego nie ma po prostu ucieczki
Chociaż były inne czasy to dziecko 10 letnie w styczniu o 20 nigdy nie powinno wracać same o tej porze winię niestety babcie pod której opieką była tym bardziej że w tej miejscowości mieszkała nie długo a babcia była gdzieś u syna a ten odwiózł ja samochodem do domu a dziecko miało wrócić samo przez stawy Bardzo to wszystko dziwne
Czekałam na tę sprawę przedstawioną przez Pana. A więc - zamieniam się w słuch. To jedna z najbardziej przygnębiających historii :( Mam wielką nadzieję na to, że jednak Bliscy dowiedzą się co tak naprawdę tam się stało. Pozdrawiam.
Pod koniec tego roku do brata Ani zadzwonił świadek którego przez te prawie 30 lat męczyło sumienie. Twierdzi, że Ania jest zamordowana. Świadek wskazał w przybliżeniu miejsce zakopania zwłok w pobliżu drogi którą szła do domu. Policja narazie szeroko tego nie komentuje ale jest zdania ze wersja świadka jest logiczna i spójna.
Byc moze P Helena, ktora znaleziono cos widziala... Hmm mnie tez sie wydaje ze sprawca byl ktos z okolicy, kto wiedzial ze bedzie zabawa i ze dzieci beda wracaly.. Szkoda ze babcia okazala sie nieodpowiedzialna.. Pozdrawiam ❤️
Proszę przestać szczuć na babcię. Ania miała wracać z koleżanką - jest o tym jasno mowa. Problem w tym, że oszukała koleżankę, że babcia po nią wyjdzie.
@@Wierka6 tak jak w sprawie Magdy Czechowskiej też miała wracać z kuzynką a potem powiedziała jej że chce wracać sama tak to się niestety kończy, rodzice czy też inni dorośli powinni zawsze dopilnować powrotu dziecka do domu bez dyskusyjnie.
Nie wiem czy wiecie o tu nie było poruszane, że ta znaleziona pani Helena, to kobieta, która tam mieszkała kiedyś a w tamtym czasie przyjechała do swojego brata, który był w tamtym czasie nauczycielem w jej szkole. Słuchałam tego na innym podkaście. Nie wiem czemu ta sprawa tu nie była poruszona. Także to, że znaleziono ją a obok leżaka butelka, tonie oznacza że piła, nie było stwierdzone, że piła, bo można było też wlać czes trunku do jej buzi na siłę a butelkę podrzucić. Już nie pamiętam ale chyba ta butelka tylko w części była opróżniona. Po za tym, tu nie wszystko było powiedziane a inne rzeczy dodane lub zmienione I tak naprawdę nie wiadomo kto do końca mówi fakty. Myślę, że to przypuszczenia mogą być adekwatne do prawdy. Bo wiele rzeczy się nie zgadza. Tu nie wszystko zostało powiedziane a było ważne.
@@Wierka6 nie wiesz, czy Ania oszukała, to trzeba by się jej zapytać. To niby koleżanka stwierdziła a gdzie był rodzic tej koleżanki, że pozwolił zostać skoro niby miała Ania z nimi wracać, więc to było już umówione. Więc dorosła osoba nie powinna się zgodzić zostawić dziecko skoro tak może z babcią Ani się umówią. Kto takie rzeczy robi. Słowo niby dziecka jeśli wogole Ania coś takiego powiedziała jest ważniejsze od słowa między dorosłymi, którzy się umówili, że zabiorą też Anię. Ja jak osoba dorosła gdybym powiedziała, że razem ze swoim dzieckiem zabiorę i dziecko sąsiadów, to choćby to dziecko mówiło i zapewniało, że napewno babcią, czy ktoś inny przyjedzie po nie, to bym nie wierzyła a dotrzymała słowa. Po za tym jako dorosła osoba nie zostawiła bym czyjegoś dziecka w nocy tak naprawdę na pastwę losu. Coś w tej sprawie jest nie tak i kogoś kryją. Po za tym jak już pisałam, w tym podkaście nie wszystko jest powiedziane. Bo ta kobietę co znaleźli niby pijaną to siostra nauczyciela który uczył w szkole gdzie u żyła się Ania. To jest istotna sprawa, bo ta kobieta przyjechała do niego, do swojego brata i ciekawe, że ginie a obok niej nie opróżniona butelka. Proszę posłuchać innych podkastów. Babcia nie przyjechała, bo widać powierzyła wnuczkę innemu rodzicowi, by odebrał, który się nie wywiązał. To co z tamtej miejscowości mówią niektórzy ludzie, to nie znaczy, że to prawda a przy tym oskarżają Anię, że ona kłamała a z kąd wiecie, że tak było ? Bo ktoś tak stwierdził a jaka masz pewność, że mówi prawdę. Najlepiej zwalić winę, na niby nie żyjąca osobę i to na dziecko, które samo nie może się obronić. Zawsze dorośli ponoszą odpowiedzialność. Wstyd, że dorośli ludzie zwalają winę na dziecko, że ona kłamała a nawet jeśli, to nikt dorosły nie zostawia w nocy dziecka i taka jest prawda.
@@monikajanicka5137 Wiemy wiemy. W innych miejscach była też informacja, że ta siostra była alkoholiczką, więc wszystko jest możliwe. Niejeden alkoholik tak skończył.
Straszna historia. Rodzice do końca życia nie wybaczą sobie wyjazdu za "lepszym życiem". A co do eksperymentu śledczego,to zorganizować zabawę proponuje po latach,wtedy wszyscy przyjdą i zaczną wspominać,a w trakcie wspomnień wyjdzie szydło z worka.
Panie Dariuszu, zainteresował mnie Pan wspominając o wciąż istniejącym procederze nielegalnych adopcji, czy może kiedyś Pan by o tym opowiedział? Oraz, nie daje mi spokoju zaginięcie ze szpitala małej Kasi Matei w połowie lat osiemdziesiątych. Może rozważa Pan opowiedzenie o tym czy jest to zbyt odległe? Pozdrawiam serdecznie. Zdrowych, Spokojnych Świąt dla Pana i Pana Bliskich.
w tym miasteczku panuje zmowa milczenia, nie ma nikogo odważnego kto by się odważył wyznać co tak naprawdę się stało, podejrzewam że ludzie wiedzą ale nie chcą mówić z różnych powodów
A czy przypadkiem ta odnaleziona martwa kobieta nie była siostrą wychowawcy Ani lub nauczyciela uczącego w tej szkole? Wiele podcastów słuchałam na ten temat i gdzieś chyba jest taka informacja… a to byłby ciekawy wątek
A może było tak że ktoś zaproponował Ani,że zawiezie ją do rodziców do Francji, bo akurat tam się wybiera, a ona zgodziła się na tą propozycję bo bardzo tęskniła za rodzicami. Ta hipoteza przyszła mi do głowy na koniec tej historii. Być może to była osoba znana Ani i znana jej babci i dlatego Ania temu komuś zaufała, a znając babcie to one lubią dzielić się różnymi sprawami z innymi i ktoś wykorzystał sytuację do porwania dziewczynki. Babci o propozycji nie mogła powiedzieć bo za żadne skarby by jej na to nie pozwoliła no i pewnie bardziej by ją pilnowała . A po drugie po zabawie okłamała swoją koleżankę i jej rodziców że przyjdzie po nią babcia. No i kolegę który ją chciał odprowadzić do domu też musiała jakoś zniechęcić do towarzyszenia jej i dlatego powiedziała że idzie przez stawy. A może to było umówione miejsce spotkania z osobą, która miała ją zawieźć do rodziców, bynajmniej ona w to uwierzyła. To takie moje przemyślenia po obejrzeniu filmiku
a ja wierzę w sny. Niech rodzina przypomni sobie czy przez te lata nie przewija się w snach jakaś osoba czy miejsce, niech przywiązuje wagę do snów które ma dziś też . Jeśli za zaginięciem stoi ktoś zupełnie obcy ,nieznany to oczywiście się to nie wyśni ,chyba że jakieś miejsce ,ale też pod warunkiem że jest znajome. Jeśli zaś za zaginięciem stoi osoba znana osobiście rodzinie,lub chociaż nie znana osobiście ale znana z widzenia to bardzo możliwe że będzie się ona przewijała w snach rodziny. Jeśli u członków rodziny powtarzają się w snach obraz jakiejś osoby to należy tym tropem iść.
Niewykluczone jest ze była to jakas szajka,w innych materiałach podawano że ktoś zaczepiał inne dzieci,wcześniej...ale czy to prawda czy plotka i czy miało związek z tą sprawą? Wiadomości w wiosce i między ościennymi rozchodzą się dość szybko,ktoś z rodzin dzieci z tej szkoły lub ich sąsiadów z niezdrowymi zaintetesowaniami mógł zainteresować się dziewczynką która mieszka u rodziny,bez rodziców którzy są za granicą i niestety mógł to wykorzystać. To czy dziecko by nie poszło samo,poszłoby gdyby np.ktoś obiecał że przywiezie mu mamę...tęsknota dziecka jest nie do obliczenia. Nie zmienia to faktu ze dziecko,bez względu na wszystko powinno być z tej zabawy odebrane...
Obejrzalem kilka dni temu , pierwsze przemyslenia to nie zostawil bym tak dziecka , sam jestem emigrantem i nie wyobrazam sobie zostawic nawet babci dziecko na tak dlugi czas , ale jedna rzecz mnie zastanawia , ze zniknelo "obce" dziecko tzn nie miejscowe czyzby miejscowe wiedzialy cos czego nie wiedziala ona? Moze jednak jakies kolezanki, koledzy cos zauwazyli, moze mysleli , ze nie istotne , odszukac tych co nawet wyjechali, moze cos pamietaja.
W tej sprawie nie rozumiem jednego , to babcia w pierwotnym założeniu miała iść po Anię , czy nie miała iść po nią . Ania powiedziała że czeka na babcię . Kobieta wyłowiona ze stawu musi mieć związek z zaginięciem Ani, wyłowiona kobieta była rodziną z nauczycielem w-fu z Ani szkoły . To jest klucz !
Przedewszystkim , pozdrawiam Pana bardzo serdecznie Panie Dariuszu oraz cały zespół Pana Współpracowników !!!! Dziękuję również za wspaniale opracowany Materiał , oczywiście tak samo jak każdy inny , profesjonalnie przedstawiony !!!!
Ta dziewczynka napewno została zamordowana.....I to zaraz po porwaniu...I zakopana tak że nikt jej nie znajdzie...a że zrobił to ktoś kto kto tam mieszka w pobliżu jest oczywiste...chociaż ta decyzja małej Ani też nie była normalna żeby iść samej taką samotną drogą....dużo rzeczy tu nie pasuje....I to że ponoć miała ją babcia odebrać...babcia zaprzecza...nic takiego nie było mówione..a więc od kogo dostała tą wiadomość??? ktoś jej to powiedział podczas zabawy???....jakiś starszy chłopiec??dużo trzeba było wtedy wyjaśnić ......czy teraz to coś jeszcze pomoże..??? nie wiem...ale ktoś napewno coś wie...I tu jest nadzieja że zacznie mówić....ale dziewczynka napewno nie żyje a zabójca jest moim zdaniem kos z miejscowych....I nikt by go w życiu nie podejrzewał.....szanowany ojciec...I i mąż.....😢😢😢😢
Panie Dariuszu, przecież około godziny 20-tej wuja Ani (brat jej mamy) odwoził swoją mamę do domu. A wspomniał Pan, ze Szkola jest oddalona o 700 metrów od domu babci, czyli niedaleko. Może Wuja coś wie??? To byla jedyna znajoma, zmotoryzowana osoba W TYM CZASIE, która znała Ania… Proszę o komentarz.
Ja niestety tez tak myśle. Ania nie chciała wsiąść do auta z koleżanka ale mysle ze wsiadła by do sita swojego wujka. On był w tym czasie w tamtym miejscu i był zmotoryzowany. Niestety ale najczęściej w takich przypadkach winnymi okazują się bliscy ludzie- rodzina sąsiedzi przyjaciele rodziny.
@@amelkak5855 dużo dzieci wracalo wtedy do domu. Może to inne dziecko krzyczało?tylko jaki powód?Pytanie gdzie dokładnie był ten krzyk, czy w miejscu w którym Ania na pewno była?
A ja zapytam… gdzie była babcia?..spotkanie było ważniejsze od opieki nad wnuczka ?.. czemu jej nie odebrała ?? O co tu chodzi??? To niedorzeczne , żeby zostawić dziecko samo sobie ..
Na kanale Szymona Wochala z 997 są rysopisy 2 facetów (lub jednego ale z opisu różnych ludzi). Ciekawe czy są to ci faceci co zaczepiali wcześniej dzieci. Szkoda że tu nic o tym niewspomniane było, tylko ogolnikowo wszystko. Ktoś pod tym filmem pisał, że po pojawieniu się śledczych w okolicy, została spalona opuszczona stodoła. Przypadek?Brat znalezionej kobiety- nauczyciel nie zgłosił jej zaginięcia. Zaginęła dzień wcześniej od Ani tj 23 stycznia. Prokurator opowiada o jednej z wersji jako sporze rodzinnym.
Może większa kasa i gruba obietnica, że jak ktoś anonim wyślę pocztą (bez znaczka na policję i że policja odbierze taki list) to nie będzie ciągany po posterunkach i sądach, może otworzy ". zmowę milczenia". Do przemyślenia dla Was
@@ptasiekszatan309 masz rację. Ale świadki takich spraw zawsze dostają kasę za wiadomości? Jak jest w innych sprawach? Np. :w pewnej sprawie policja prosiła w mediach o nagrania jak porywa dziewczynę, która później udusił i bardzo dużo ludzi zgłosiło się z nagraniami. Jeden kierowca autobusu miał dobrej jakości nagranie nr rej samoch. Dostał nagrodę? Czy inni jak zgłosili się też kasę dostali za chęć pomocy?
Nie można zapominać, że pedofilem jest często nauczyciel, ksiądz, wujek, a nawet ten o cztery lata starszy kolega ze szkoły, który mógł sobie w Ani znaleźć swoją pierwszą ofiarę na zaspokojenie swojego pierwszego popędu seksualnego, dziewczynki zakochują się czasami już nawet w wieku przedszkolnym w swoich starszych kolegach.
nie powiedzą. trzeba rozwiązać sprawę zabójstwa tej kobiety, krok po kroku. bo ktoś ją do tego stawu zapędził. jakim cudem, zimą kobieta , która ma odwiedzić swojego brata idzie nawalona ?? to nie pasuje, chyba, że ktoś ją spił wódką, np w samochodzie, ale zaczęła uciekać i wpadła do wody. świadkiem tego , mogła być mała Ania , bo w tym czasie wracała ze szkoły i widziała to ,że ktoś goni tą kobietę. jeżeli we wsi pojawia się dwóch obcych typów i zaczepia małe dziewczynki, to cała wieś już wie , do kogo ta patologia przyjechała. znajomi Ani i jej babci ?? błąd polega na tym , że pan skupia uwagę na Ani, a to może nie być rozwiązaniem tej sprawy
9:03 - 9:09 Jest grudzień godzina 20sta w styczniu :) dobre. Nikt nie powiedział, że ma być ciemno. Zeleży jaka była zima w tamtym roku. Jezeli nasypało, a takie zimy w tamtych latach były czymś zwyczajnym to było widno w nocy od sniegu jak za dnia:)...
Moim zdaniem ona na kogoś faktycznie czekała, dlatego teoria o okolicznym pedofilu jest mało prawdopodobna, a nawet gdyby, to marne szanse na odnalezienie odwodów w tej sprawie, bo żywej Ani (w tym takiej sytuacji) już na pewno się nie znajdzie. Bardziej prawdopodobne jest, że znała sprawcę. W dzisiejszych czasach pomyślałabym o internetowej znajomości, ale w 1995 internet dopiero się rodził.
Jestem rocznik 74 mieszkam w duzym miescie i nie dopuszczalne bylo aby nauczycielka wypuściła dzieci same ze szkoly. Rodzic zawsze musiał pisemnie zaznaczyc czy dziecko wraca samo do domu czy pod opieką dorosłego.Ale tak ja napisalam mieszkam w mieście.
A ta kobieta martwa? Może Ania cos wiedziała o tej sprawie???? I została uciszona???? Ta pani to rodzona siostra wychowawcy klasy Ani!!!!!! Dziwne to wszystko..
Witam Panie Darku bardzo mi zależy o moderstwie w Górach Stołowych 17 sierpnia 1997 czy jest nadzieja ze Policja odnajdzie sprawców pozdrawiam serdecznie
Ciekawostka - Ania Ilczuk czyli Emilka z Pierwszej miłości zagrała w rekonstrukcji zdarzeń w 997 w 2001-m roku Annę Kembrowską zamordowaną wtedy w Górach Stołowych w sierpniu w 1997-m roku.
Witam i pozdrawiam Pana. Nie koniecznie musiala te osobe znac, niestety eksperyment dokonany Niemczech okazuje trudna prawde. Przy odpowiedniej argumentacji dzieci ida niestety 😢 z kazdym, tez przy bardzo krotkiej nieobecnosci rodzica po wczesniejszej rozmowie, ze nie wolno im isc z obcym. Tutaj potrzebne sa intensywne treningi zachowawcze na kakretnych przykladach. Samo mowienie dzieciom nic w sytuacji "podbramkowej" nie daje😢
Gdyby pod szkołą pojawił się ktoś znany to przecież ludzie by to też odnotowali. Tym bardziej łatwiej by było skojarzyć z kim sie mogła spotkać. Wg mnie pod szkołą nikt nie czekał. Ten samochód musiał się pojawić kiedy dzieci wracały i porywacz wypatrzył przypadkową okazję gdzie było ciemno i nie było nikogo poza Anią.
Czemu wychodzicie z przekonania ze ktoś znany jej podjechał pod szkole? Przecież szla nad stawy a po 2 być może ktoś ja wziął do auta siłą, wersja ze starszym kolega najbardziej prawdopodobna
HALO A CO TY SADZISZ O TEJ SPRAWIE ZNAM CIE Z KANALU JTO I SUPER ZE KOGOS ZNAJOMEGO SPOTKALAM POZDRAWIAM A CO DO MNIE TO MI SIE WYDAJE ZE COS TAM BABCIA I TEN JEJ SYN BRALI UDZIAL W TYM ZAGINIECIU ALE ZASZLO ZA DALEKO I MUSIELI POZBYC SIE ZAGINIONEJ DZIEWCZYNKI A NIE CHCE MI SIE WIERZYC ZE KTOS OBCY JA PORWAL . PRZEWAZNIE TO ZAWSZE KTOS Z RODZINY LUB ZNAJOMY OFIARY. JA W LATACH 78/85 CHODZILAM Z JEDEN KILOMETR DO SZKOLY I TEZ WE WSI NO NIE BYLO WTEDY TYLE AUT I NIE BYLO INTERNETU A POMIMO OSIEM LAT DO PODSTAWOWEJ SZKOLY CHODZILAM I NIKT NIGDY NIKOGO NIE ODBIERAL A POTEM 5 LAT PRZEZ GESTY PARK CHODZILAM DO TECHNIKUM ROLNICZEGO I TYLKO RAZ PRZECHODZIL PODEJRZANY OBCY TYP OD KTOREGO SZYBKO UCIEKLAM I NIE ZYCZE NIKOMU TAKIEGO SPOTKANIA.
Jest podobna sprawa zaginięcia dziewczynki Sylwia Iszczyłowicz. Dziewczynka zaginęła w Zabrzu, praktycznie w centrum miasta, rok 1999. Będzie Pan mówił o tej sprawie? Pozdrawiam Pana i cała ekipę :)
W styczniu br. zgłosił się informator,który stwierdził,że sumienie już strasznie go dręczy i dłużej nie potrafi ukrywać prawdy.Twierdzi że od 30 lat ma wiedzę kto zamordował Anię i wie,gdzie sprawca ukrył ciało,ponoć niedaleko miejsca zaginięcia.Ale co dalej w związku z tym -chyba nie wiadomo...
Moim zdaniem, to był ktoś kto znał Anię i jej rodzinę. Może obiecał, że ją zabierze do rodziców do Francji. Musiał użyć konkretnego wabika, żeby przekonać dziecko by z nim, z nią czy nawet z nimi poszła. Jako dziecko mieszkałam w jednej z miejscowości gdzie wiedziałam, którą drogą wracać do domu, a której unikać. Przeważnie z takich zabaw szkolnych wracaliśmy grupowo idąc mniej uczęszczanymi drogami, czyli tzw na skróty. Do dziś ciarki mnie przechodzą jak sobie przypomnę, jaką nieświadomość niebezpieczeństwa mieliśmy jako dzieci. Mimo ostrzeżeń i dyscypliny w domu.
Jestem tego samego zdania co Ty. Co wiemy: Wiemy że dzieci zamieszkały z dziadkami od paru miesięcy. Ostatnie pięć lat opiekę nad nimi sprawowała mama. Z wyjazdami taty sobie radziły ale rozłąka z mamą była bardzo bolesna. To zostało wykorzystane przez sprawce zaginięcia Ani, według mojego poczucia. Dodam że osobę tą rodzina może nawet dziś sama wytypować, wystarczy że cofną się do okresu przed zniknięciem Ani. Tak jak wspomniałaś osoba ta była związana z rodziną czyli (członek rodziny bądz znajomy lub sąsiad) który do nich przyjeżdżał bądź przychodził. Przychodził bardziej mi tu pasuje. Który będąc blisko dziecka nie wzbudzał niepokoju osób z otoczenia. Ania, w późniejszym czasie, w inny niż do pozostałych osób odwiedzających dom dziadków reagowała emocjonalnie ( bardziej radosna) widząc tą osobę. Ta osoba działała według planu który sobie ułożyła prawdopodobnie majac na uwadze także zamordowanie i ukryciem ciała dziecka aby uniknąć odpowiedzalności karnej za pedofilie. Według mojego poczucia, wypytywał dziecko o uczucia do i tęsknotę za mamą. Powiedział że w krótce wyjeżdza do Francji, pyta dziecko czy chciało by jechać. Mówi że będzie miał tylko jedno wolne miejsce. Obiecuje dziecku że je zabierze do mamy. Mówi aby ona nic nie mówiła młodszemu bratu bo będzie mu przykro. Mówi także żeby nic nie wspominała dziadkom bo to będzie dla nich także niespodzianka kiedy wszyscy razem wrócą. Swój plan realizował stopniowo w określonym czasie. Nie działo się to w ciągu jednego dnia ani kilku godzin. Czekał cierpliwie na nadążającą się okazje. Szkolna zabawa była tym dniem. Ania poinformowała tą osobe o tym że babcia w końcu wyraziła zgodę i że będzie szła na zabawę. Zapytana z kim będzie wracać odpowiedziała że z koleżanką i jej rodzicami bo tak ustaliła babcia. Ania według mnie zostaję poinstruowana przez tego człowieka, żeby nie jechała z tymi ludźmi pod pretekstem że babcia zmieniła zdanie i że po nią przyjdzie. Obiecał jej że podjedzie po nią i że w tym dniu wyjadą razem do rodziców do mamy za którą tak bardzo dziewczynka tęskni. Ania nierpliwie spogladajaca przez okno, według mnie wypatrywała osobnika który ma po nią przyjechać, oczywiście (był ostrożny, nie zrobił tego żeby go nikt nie widział w okolicy szkoły) ( być może to osoba nie mająca dzieci) (może kawaler)(wujek, kuzyn któregoś z rodziców bądz wujek po sąsiedzku) (może to być nastolatek 18,19 lat posiadajacy samochód) Ania staje się niecierpliwa i postanowia dłużej nie czekać na ów człowieka. Ponieważ sama bała się wracać do domu postanowiła skorzystać z propozycji kolegi. Dziewczynka według mnie dostrzegła tego człowieka i podziękowała koledze, mówiąc że reszte drogi pójdzie sama. Więc chłopiec się oddalił dołączając do grupy swoich kolegów. Mozliwe że osoba ta powiedziała Ani że auto jest w jakimś tam miejscu i muszą kawałek przejść. Dziecko niezauważone oddaliło się ze sprawcom. Z tego co wiemy Ania była dziewczynką ostrożną nie ufająca nieznajomym. Oczywiście moje poczucia mogą być błędne, prawda może być zupełnie inna. Ps 1) Wersja że za tym stoi osoba małoletnia (starszy kolega)jest dla mnie tylko z jednego powodu nie realna. W zabicie mogę uwierzyć ale w ukryciu ciała żeby go przez tyle lat nie znaleziono już nie. Czy młodzież 14 --15 lat w tamtym okresie potrafiła zaskoczyć swoimi pomysłami ukrycia ciała osób przez nich zamordowanych ? Tu pytanie do śledczych. Według mnie niemożliwe, odrzucam ten trop. Jednak jest jeden wyjątek, że to członek rodziny danego nastolatka lub znajoma osoba dorosła, która dowiaduje się od niego o bestialskim czynie do którego się dopuścił, postanawia ukryć ciało a także utrzymywać wszystko w tajemnicy do dnia dzisiejszego. 2) Za zaginięcie Ani może być odpowiedzialna osoba obca z okolicznych miejscowości, która dowiedziała się o zabawie w szkole, przyjechała, wypatrzyła dziecko, porwała i skrzywdziła. Ten trop byłby możliwy dla mnie wówczas gdyby nie kłamstwo Ani skierowane do koleżanki i jej rodziców którzy chcieli lub mieli ją podwieźć do domu, że przyjedzie po nią babcia. Pytania są ważne, np: Czy babcia uzgadniała z rodzicami koleżanki, z koleżanką czy Ani powiedziała że po zakończeniu zabawy ma wróc z (np Asią) i jej rodzicami do domu ? Czy babcia Ani powiedziała jej, że jak sie wyrobi to po nią przyjdzie ? Czy kwestia odbioru dziecka była dokładnie omówiona ? Jeśli nie, to oznajmienie że czeka na babcie nie musiało być Ani kłamstwem. Jeśli była dogadana to pytanie dlaczego Ania skłamała. Dlaczego Ania najpierw wyraziła chęć na odprowadzenie ją przez kolegę do domu a w trakcie dalszej drogi rezygnuje ? Możliwe że Ania dostrzegła osobę na którą czekała. Bądź Ania nie rezygnuje i fakty są inne. Czy na odcinku drogi którą chłopiec przeszedł z Anią mijali osobę stojącą lub idącą ? Może samochód ? Jeśli tak, to być może Ania ją rozpoznała, kolega niekoniecznie. Po jakim czasie i w którym miejscu chłopiec przyłączył się do grupy rówieśników ? Być może ta młodzież zwróciła na coś szczególnego uwagę. Uważam że zadawane pytania i otrzymane odpowiedzi zawężają krąg podejrzanych. Osoba oskarżająca, obwiniająca, ubliżająca dziadkom, babci czy rodzicom, powinna stanąć przed lustrem i zapytać siebie ,,kim jestem,, Rodzinie❤️ i bliskim❤️ życzę aby sprawa Ani wyjaśniła się a odpowiedzialny za jej zaginięcie otrzymał odpowiednią do jego czynu karę.
Chetnie zobaczylabym o Sylwi z Zabrza. Tez do dzisiaj nic nie wiadomo. Fajny program. Powinni byc tacy ludzie jak Pan, ale jeszcze zadajacy pytania odpowiednim osobom/sluzbom, moze by na nowo cos ruszylo i nie jedni bliscy sie w koncu dowiedzieli wszystkiego. Bo sa sprawy ktore z jakiegos dziwnego powodu stoja mimo ze mozna ruszyc dalej, chociazby sprawa chlopcow z osrodka w Rewalu. Pozdrawiam
Mi się wydaje że skoro było słychać krzyk dziecka to nie można zakładać że znała porywacza i że wsiadła do samochodu tylko po prostu że została wciągnięta. Jak bym się też przyjrzała czy było jakieś inne dziecko które miało być odebrane a nie zostało odebrane. Bo teraz załóżmy że po któreś dziecko miał przyjechać jego kuzyn albo znajomy rodziców i zamiast odebrać to dziecko to porwał Anię
Może Ci ludzie(mężczyźni) znali rodziców Ani jesCze z czasów gdy mieszkali w Polsce i wiedzieli, że sie wyprowadzili. Ania ich kojarzyła, skoro już się pojawiali w okolicy, to moze z nią rozmawiali i ,,i mówili sie", że przyjadą znow o zabiorą ja do rodziców lub obiecali cos innego, dlatego tak pytała o godzinę i patrzyła za okno w trakcie dyskoteki? Zastanawia mnie też jej brat. W innym reportażu nie wiedział, nie pamiętal zbyt wiele, nie wyglądał tez na przejetego..
Ciekawi mnie czy sprawdzono wszystkich pracowników szkoły,przecież ktoś musiał pilnować tych uczniów na imprezie.Mala dziewczynka ma raczej ograniczone środowisko w którym się obraca.Nie wiem dlaczego ale intuicja albo logika podpowiada mi pracownika szkoły,znajomy babci z pracy
Właściwie wszystkie sugestie przedstawione przez Pana są możliwe. Jak dla mnie , to dziewczynka musiała znać tego porywacza albo mordercę. To mógł być ktoś z jej otoczenia. Druga wersja, to porwanie dla okupu, bo przecież rodzicie zarabiają pieniądze we Francji, mogło coś pójść nie tak. A co z wujaszkiem, jest kryształowy czy nie ? A sama babcia ? I podstawowe pytanie, czy rodzicie łożyli na utrzymanie Ani i jej brata, bo pensja Woźnej w szkole do najwyższych nie należy. A często się mówi, jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze.
Wszyscy komentują ze to nic dziwnego ze babcia nie przyszła po Anie i ze to bylo 30+ lat temu i ze to były inne czasy i dzieci czesto chodziły samopasem itd. itd. Jednak 150 plus/minus innych czlonkow rodziny pojawilo sie po swoje dzieci po zakończeniu zabawy. Babcia Ani tego nie zrobiła. Zachowała sie niefrasobliwie i pewnie z tym musiala zyc do końca zycia. Szkoda dziecka.
Wspolczuje rodzinie. Na początku lat 90tych miałam okropna sytuacje. Była zima, dużo śniegu, mialam koło 7-8 lat. Jak co zimę duża grupa dzieci zbierała się z boku bloku by pojeździć na sankach i w tej grupie byłam ja. Górka wyślizgana jak cholera. Zjeżdżam na dół i idzie jakiś Pan. "Cześć, jestem twoim wujkiem i szukam twojej rodziny. Pójdziesz ze mną i pokażesz mi gdzie mieszkasz?" Ja panika, mimo że było bardzo dużo dzieci i sparaliżowało mnie. Jedyne co zdążyłam powiedzieć, to że nie znam Pana. Odwróciłam się i zaczęłam wbiegac pod wysliznaga górkę. Byłam w takim szoku, że ciągnęłam że sobą sanki i niestety facet złapał mnie za nogi. Dzieci zaczęły uciekać pod blok i się rozdzierać. Na całe szczęście pod klatka stał jeden z sąsiadów i zobaczył że ja już się oddałam z tym facetem. Podbiegł do niego i spytał co on chce ode mnie. Zaczął się tłumaczyć że jest z rodziny itd. Sąsiad mnie wyrwał i odprowadził pod klatkę mówić facetowi żeby nie kłamał bo on zna całą moją rodzinę. Nie wiem dlaczego sąsiad nie powiadomił mojej mamy o tej sytuacji ani policji. Ja że strachu nic mamie nie powiedziałam, ale mama zauważyła że jest coś nie tak, bo nie chciałam wychodzić na dwór. Najgorsze jest to, że facet ten chodził jeszcze po moim osiedlu po mieszkaniach i pytał ludzi gdzie mieszka taka dziewczynka, która ma czerwony kombinezon. Nie wiem co by że mną się stało, gdzie bym teraz była i czy wogole bym żyła, ale w tych latach w moim miescie- ulice obok mnie zaginęła Basia i do tej pory jej nie odnaleziono. Jestem bardzo wdzięczna, że ta sytuacja tak się skończyła, ale czasami sobie myślę, że Basia zaginęła, bo mnie udało się uratować.
Straszne zdarzenie, bardzo współczuję.
Chyba jesteśmy z tego samego miasta. W latach 80 mając około 14 lat ( wyglądałam na 10-11) w biały dzień zatrzymał się obok mnie duży fiat. Mężczyzna około 40 zapytał mnie o jedną z ulic. Wskazałam mu kierunek ale on odpowiedział że nie jest stąd i najlepiej by było gdybym wsiadła do samochodu i mu pokazała dokładnie. Uciekałam gdzie pieprz rośnie.....
Straszne... Miałaś dużo, dużo szczęścia...
Straszne, powinien byc ktos dorosly na tej gorce .No ale moj synek tez sam wlasciwie w tym wieku bawil sie na osiedlu sam z innymi dziecmi.Ale pod oknem. Ale byla sytuacja , ze chlopczyka spod bloku porwal i zabil niedaleko domu kolo rzeki.
No masakra aż mnie zatkało Całe szczęście że nic się nie stało
Pan sugeruje podjęcie pewnych działań w celu wyjaśnienia tego zaginięcia i przypomniała mi się pewna sprawa. Dotyczyła ona morderstwa pewnej młodej kobiety. Sprawca nie został wykryty. Po latach spotykają się dwie panie i jedna zagaduje, że chyba domyśla się kto dokonał zbrodni, ponieważ pewien mieszkaniec ich miejscowości zaczepiał ją, ale udało jej się uciec. Okazało się, że rozmówczyni miała podobne doświadczenie, ale myślała, że to dotyczyło wyłącznie jej samej.
Jedna z nich zdecydowała się powiadomić policję. Sprawca dawno zmienił miejsce zamieszkania, ale został odnaleziony i przy pomocy testu DNA udowodniono mu winę.
Dla ciekawych, tu chodzi o morderstwo Mandy Stavik w 1989 roku.
@@katharina... 🤍
Jakie jest prawdopodobienstwo,ze w malej miejscowosci,w tym samym czasie gina dwie osoby?Praktycznie w tym samym czasie?I te dwie osoby maja zwiazek z jedna osoba?Dorosla kobieta topi sie w stawie,w okolicy,ktora zna jak "wlasna kieszen"a jej brat uczy Anie...
Może Ania się topila i ta Pani chciała jej pomóc i sama utonela. Z tym, że ciała Ani nie znaleziono. Pytanie czy ta pani lubiła sobie popić. Druga opcja to że kobieta była świadkiem zbrodni i ktoś ja "uciszyl". Albo to wszystko wypadek po pijanemu.
no i jest jasne kto to
Tez będąc młodym chłopakiem bo mogłem mieć jakieś 10 lat zostałem zaczepiony w biały dzień przez mężczyznę . Nie byłem sam a z kuzynek i braćmi ale młodsi odemnie . Pamiętam że wysiadł facet z autobusu i biegł w naszą stronę i właśnie zaczepił mnie mówiąc żebym pojechał z nim na basen bo tam czeka jego syn i bym go nauczył pływać . Mimo młodego wieku byłem wystraszony i cos mi nie pasowało . Odpowiadałem że muszę iść do kościoła i nie potrafię pływać . Do dziś nie wiem co by było gdybym z nim pojechał ... Dziś mam 34 lata a to pamiętam jak dziś , później bałem się wychodzić z domu że mnie pamiętał .
trza było z nim pojechać, teraz nigdy sie tego nie dowiesz
Miałem podobną sytuację. Jak byłem chłopcem zaczepił mnie mężczyzna w sklepie. Ale robił to w sposób nie nachalny potrafił poprzez rozmowę bardzo zaciekawić. Dzisiaj wiem że 99% był to pedofil .
Miałam bardzo podobną sytuację w wieku 14 lat gdy szłam sobie na spacer w swojej wsi i jechał jakiś starszy facet ciężarówką zatrzymał się koło mnie ja zaczęłam przyspieszać wtedy on zaczął za mną krzyczeć i zaczął biec przerażona uciekłam do sąsiadki jakby nie to że po drugiej stronie ulicy nie było parę domów i że biegam szybko to nie wiem jak by się to skończyło 😢
@@fantinilukaszIDIOTA I ZBOK!!!!!! WON
@@strzaas7303oni -pedofile- tak właśnie działają, są przemili inteligentni,nienachalni - ohyda!!! kara śmierci za krzywdzenie dziecka!!!! koniec kropka! a tu "kochane państwo morawieckie" resocjalizuje......
Jak w wielu sprawach gdzie jest wieś wszyscy o wszystkich wiedza , gdzie pracują ,czym jeżdżą,znają tez Policję , kilka sklepów na krzyż ,lubią plotkować o innych … Lata idą a wieś rządzi się swoimi prawami do tej pory. Sama mieszkam na Wsi od jakiegoś czasu ,i już każdy zna Nas z widzenia .Mam 13-latka który był z psem w biały dzień i opowiadał że jakiś mężczyzna pochwalił jego psa i zapytał czy chce cukierka bo ma ich
dużo z pracy , i go poczęstował -myśle że tak się zaczyna… (teraz cukierek później mogło by być co innego )… zmroziło mnie to … to się działo teraz i w tych czasach. Ona tez była nie tutejsza… myśle że ludzie na pewno coś wiedza -ale milczą Przykro mi to stwierdzić ale na miejscu babci czekałabym pod ta szkoła … ale nie osadzam. Dzieci bez rodziców , przeprowadzka nowe otoczenie ciężko to znoszą i ciężko im się przystosować . Ale dziewczynki za zwyczaj są bardziej roztropne i ostrożne . Mam nadzieje że się ta sprawa wreszcie wyjaśni.
Swoją droga robić imprezy ze starszymi klasami … druga sprawa gdzie nauczyciel od tych najmłodszych powinni stać z dzieckiem za rękę i czekać na rodzica
Bądź nie wypuszczać ze szkoły taka ich rola mówiąc tu o tych najmłodszych …
Kończąc warto rozmawiać z dziećmi żeby były ostrożne , to nie jest straszenie tylko edukacja .
Mieszkasz kilka lat na wsi i już wszystko wiesz i podsumowałaś ludzi że wsi tak? Weź pod uwagę, że to były inne czasy. Moim zdaniem zależy od wsi i jacy ludzie tam mieszkają.
😮😮😮
Im dłużej tu mieszkam Tym bardziej przekonuję się że wieś rzadzi się swoimi zasadami i kropka . Najciemniej pod latarnią….
W styczniu bieżącego roku pojawił się nowy ślad w tej sprawie, miał zgłosić się świadek z nowymi informacjami. Pisano o tym szeroko w mediach. Czy w tym zakresie wiadomo coś więcej?
Nie wyobrażam sobie żeby tak młode dziecko wracało do domu w takich okolicznościach.....
Takie czasy. Ja również wracałam w wieku 8 lat 5 km. Po ciemku, przy autostradzie z tirami które jechały tak szybko że podmuch wiatru by zabil. Teraz mam dzieci i tak bym nie zrobiła. Dziwilam się że matka kkazala mi tak chodzić
Ja od 1 klasy chodziłam na piechotę 4 km do szkoły . Tak było i nikogo to nie dziwiło
Ania byłaby w moim wieku dzisiaj. Tak bardzo mi przykro. Miałam więcej szczęścia, jako mała dziewczynka spotkałam na swojej drodze 2 mężczyzn w kremowym samochodzie.I to raczej byla łada, sąsiad miał podobny. Udało mi się uciec. Po tym zdarzeniu, przez długi czas miałam koszmary każdej nocy. ☹️
wyjdź za mąż i sypiaj z mężem ?? koszmary będą większe, jak to w związkach.
Znana sprawa. Wszystko wskazuje na to, że sprawcą jest ktoś z okolicy, gdyż to wszystko było zbyt dobrze skoordynowane, by mówić o przypadkowym sprawcy. Do tego dochodzi bardzo dobra orientacja w terenie, więc ten ktoś albo tam mieszkał, pracował lub często bywał. Dzieci i osoby, które nie są w stanie same się obronić trzeba chronić, a nie robić takie rzeczy. Oby udało się doprowadzić to do końca. Pozdrawiam ekipę.
Większość takich czynów jak i morderstw odbywa się w kręgach znajomych. Dobrze że jestem dziś samotnikiem
@@lechulechu503 Większość to nie znaczy wszystkie, więc nawet będąc samotnikiem trzeba uważać. Niektórzy sprawcy na cel biorą właśnie osoby samotne, bo takiego kogoś nikt nie będzie szukał. Ani rodzina, ani przyjaciele nie będą się interesować losami takiego kogoś, gdyż tych ludzi wokół po prostu nie będzie z wiadomych względów. Zawsze trzeba mieć oczy dookoła głowy. Pozdrawiam.
@@lechulechu503 Sam nie wierzysz w to co piszesz z tym byciem samotnym.
@@lechulechu503troche niedobrze. Czlowiek jest ssakiem stadnym.
A more to drugi syn babci ani czyli jej wujek? Jeśli nie chciała wsiąść z rodzicami koleżanki do samochodu to z pewnością wsiadłaby do samochodu swojego wujka. Był on w tym czasie w tamtej okolicy. Odwiózł swoją mamę ok 20tej. Znał teren i pewnie nie wzbudzał podejrzeń. Niestety takie rzeczy się zdążają
Jestem niewiele młodszy i pamietam lata 90te
Otóż zauważam w tej historii i założeniach kilka błędów.
1) Jeśli nawet było 150 dzieci, to przynajmniej cześć mieszkała na tyle blisko, że wracała sama
2) uczniowie 6-8 klasy na 100% wracali sami
3) jedni wracają idąc w jedna str inni w przeciwna
4) nigdy nie jest tak, że wybija 20 i wszyscy wychodzą. Jedni ubierają się dłużej, inni krócej. Jedni idą jeszcze do wc, ktos wychodzi w grupce.
5) powtarzanie jak to po wszystkich przyjechali rodzice - ilu rodziców miało wtedy samochody? I ilu z nich mając po dziecko 200-600m w ten samochód w ogóle wsiadała.
Jak sumarycznie przyjechało 10-15 aut, to wszystko
W związku z powyższym: jeśli wyszła sama, szła w str mało uczęszczanej drogi, to po kilku minutach i 100m prawdopodobnie o tej porze nie było tam już żywej duszy.
P.S.
Równie dobrze mogło być tak, że wstydziła się przyznać, że nikt po nią nie przyszedł i wymyśliła historie z babcia zwyczajnie ze wstydu. Ale może zakładała, że babcia jednak przyjdzie, ale babcia chodzi zawsze tą niebezpieczniejsza drogą, bo może jest minutę szybciej i poszła tamtędy, żeby się z babcia nie minąć.
Tak czy inaczej - babcia może być kluczem, choć oczywiście jak wie, że ma coś na sumieniu będzie kłamać do śmierci
Najbardziej trafne spostrzeżenia .
Dziwię się babci gdy wracała a właściwie podwozona przez kogoś o 20 to dlaczego niepodjechala pod szkołę. Jako woźna musiała wiedzieć o której zabawa się kończy Jest toż dla mnie zupełnie niezrozumiałe!
To skrajnie nieodpowiedzialne by było dlatego myślę, że dziewczynka była z kimś umówiona na powrót. Z drugiej strony w latach 90 trochę inaczej się żyło. Nie było internety, TV też nas nie bombardowała ciągłymi doniesieniami o tych wszystkich nieszczęściach, zabójstwach etc
@@gwizdajlo Owszem, było cotygodniowe 997 . Poza tym zawsze w czwartki leciały kryminały, ludzie byli dobrze uświadomieni. Babka miała wywalone na wnuczkę.... Zdarza sie...
Dajcie spokój. W latach 90-tych tez chodziłem do podstawówki. Wtedy nie było tak jak teraz, rodzice nie odbierali dzieci, tylko same wracaly
@@damsam8296 Mnie odprowadzali i odbierali jakoś chyba tylko na etapie zerówki i może początek I klasy, potem chodziło się z rówieśnikami. Jestem rocznik 79. Co innego zima, poóźna godzina, ciemno, dlatego nie sądzę żeby Ania miała zaplanowany samotny powrót. Proszę nie oceniajcie tak bezwzględnie jej rodziny😢
@@damsam8296 To w starszych klasach. Tak do II klasy starzy albo dziadkowie odprowadzali i odbierali.Młodsze klasy po lekcjach siedziały na świetlicy i czekały na odbiór, tak do 16, 17....
Możliwe,że jest to ktoś,kto wiedział,że Ani rodzice wyjechali za granicę i że dziewczynka wraz z braciszkiem zostali pod opieką babci.Nasuwa mi się myśl,że może babcia Ani mówiła komuś,że jej wnuczka Ania będzie szła na imprezę szkolną i ten ktoś mógł to wykorzystać i uprowadzić ją.Może też nawet któryś z ojców tych dzieci ?Albo nauczyciel,bądź inny pracownik szkoły,który wiedział,że po Anię nikt nie przyjedzie?
Może gdy ten kolega szedł z Anią,to już wtedy ktoś ich śledził ,a gdy chłopiec pozostawił ją samą,to później ten ktoś wciągnął ją do auta?Ewentualnie ktoś z pobliskich mieszkańców wiedział ,że jest szkolna impreza i zaczaił się.Ania mogła mówić dzieciom ,nauczycielom w szkole ,że jej rodzice są we Francji i że ona mieszka teraz z babcią.I informacja mogła rozejść się po ludziach i ktoś mógł tam zrobić jej krzywdę.Trzeba byłoby sprawdzić czy ktokolwiek z tych osób ,które wymieniłem powyżej posiadał wtedy samochód Fiat o kolorze beżowym albo podobny samochód.
Pozdrawiam
Co do samochodu, zapewne sprawdzono w sród wieszkancow bo to oczywiste, reszta jest mozliwa i prawdopodobna, niestety zbyt wiele lat minelo, ciezko bedzie cokolwiek ustalic (mozliwe, ze sprawca juz nie zyje)
A może ,ktoś z najbliższej rodzinie
Albo dziecko było świadkiem czegoś i również zginęło bo tak mogło być że było świadkiem jak ktoś zabił tą kobietę którą odnaleziono martwą. Druga wersja to ktoś komu dziecko ufało tak ja wspomniał Pan Darek. Nie wiem czemu ale mam dziwne przeczucie że ktoś z rodziny.
Zdecydowanie najlepszy program, podziękowania dla całej ekipy Kryminalnego Patrolu! Ode mnie zawsze 👍🏻
Dla mnie to niepojęte, mimo, że wiem wiem to były inne czasy...nie przyjść po dziesięcioletnie dziecko zimą o godzinie dwudziestej pod szkołę....
babka zawinila
Rownież miałam taką chorą sytuację... Miałam 16 lat i wracalam od koleżanki do domu, mimo, że nie bylo tak późno to było ciemno, bo to była zima. Przejechał obok mnie samochód i mega przy mnie zwolnił. To była taka bardzo długa droga na której jeżdżą tylko mieszkańcy, po oby dwóch stronach drogi domki jednorodzinne w takim starym stylu. Przejechał tak raz, co już dało mi do myślenia, ale kiedy zobaczyłam, że kawałek dalej zawrócił i jedzie spowrotem i zwalnia, poczułam się mega niepewnie. Nikogo na ulicy. Zadzwoniłam szybko do pierwszego domu i poprosiłam, żeby mnie wpuścili na podwórko, bo ktoś mnie śledzi samochodem. Pan mnie wpuścił. W tym czasie samochód się zatrzymał kawałek dalej, ja się schowałam na podwórku. Wlasciciel domu do mnie wyszedł i zobaczył, że jestem przerażona i powiedziałam mu, że ten samochód stoi 10m dalej. On wyszedł przed dom i jak zaczął spoglądać w tamtą stronę, samochód odjechał. Ja poczekałam jeszcze 10min i poszłam. Wyobraźcie sobie, że za chwilę widzę, że ten samochód znów jedzie w moją stronę - jakby się mijając ze mną i zaczyna zawracać. Ja w nogi i dobiegłam do głównej ulicy, gdzie już był ruch i ludzie, ale jak już dobiegałam to samochód mnie minął i po prostu pojechał dalej. Tam już nie było szans, żeby ci co byli w samochodzie mogli zrobić to, co mieli w zamiarze, bo to była jedna z kilku głównych ulic miasta. Byłam przerażona i nogi mi się trzęsły, ale dotarłam do domu.
O matko mega współczuję... aż mnie przeszedł dreszcz jak opowiadasz. Raz miałam trochę podobnie, jechałam w nocy rowerem od znajomych ścieżka rowerowa wzdłuż trasy i zauważyłam, że od jakiegoś czasu jakiś biały dostawczak jest cały czas równo że mną, zadzwoniłam do znajomych u których byłam, wysłałam I'm numery rejestracyjne tego samochodu, w końcu odbiłam w boczna małą uliczkę, zawróciłam i potem jeszcze raz i zgubiłam ten samochód.
@@paulinakalinowska4971 to jest przerażające. Ja nie należę do bojaźliwych osób, ale mam świadomość jak się to odczuwa. Niebezpieczeństwo czujesz całym ciałem
Wina babci,ze nie przyszla po dziewczymke.Jak mozna bylo liczyc ,ze dziewczynka wroci sama tak poznej porze.Oganizator zabawy tez powinien zadbac o to czy dziewczynka ma z kims wrocic do domu.Moze cialo lezy gdzies w stawie.Moze dziewczynka sie wystraszyla czegos w nocy i uciekajac wpadla do stawu.Zabawy szkolne to organizuje sie w dzien a nie o wieczornej porze.A jezeli juz wieczorem to uczniowie z najnizszych klas powiny byc pod szczegolnym nadzorem swojego wychowawcy.i przekazane na koniec rodzicom.
Bzdura , to było normalne w tamtych czasach, dyskoteki/zabawy szkolne dla klas starszych były po południu do wieczora i dzieci same wracały , wiem bo jestem z tego rocznika i własnie tak było
Podejrzenie, że związek z zaginięciem Ani mógł mieć jakiś chłopak ze starszej klasy, jest sensowne. Należałoby sprawdzić w aktach szkoły kto chodził wtedy do starszych klas biorących udział w zabawie i przyjrzeć się późniejszym losom tych ludzi. Podejrzanymi byliby notowani za przestępstwa, szczególnie seksualne, oraz samobójcy. Sporo roboty, ale chyba byłoby to wykonalne.
No jak samobójca , to raczej odpada ze śledztwa.
@@skywalkerluk1 Ale ustalić można i trzeba...
@@skywalkerluk1 😂
Chłopak w tym wieku chyba by się tego nie dopuścił. Ja stawiam na kogoś bardzo znajomego a nawet kogoś z rodziny...
Wątpię żeby nastolatek był w stanie ukryć tak dobrze zwłoki dziecka i przez tyle lat żadnego tropu. Zapewne mógłby to być ktoś znajomy Ani ,kogo znała. Ania miała tylko 10 lat -mimo wszystko dzieci w tym wieku potrafią być naiwne, może ktoś jej obiecał że pojedzie do rodziców i pod tym pretekstem Ania po prostu czekała.. Mógł być tak że w ostatnim momencie jednak chciała wrócić do domu i wtedy została wciągnięta i wywieziona gdzieś.
W nocy jak ciemno, to jasny samochód jest bardziej widoczny niż ciemny, dlatego może widzieli, że był beżowy. Mógł świecić księżyc np, mógł być śnieg i wtedy widoczność jest lepsza.
Rezolutna dziewczynka nie pojechała z rodzicami koleżanki ,ale chciała iść z kolegą przez teren okolicznych stawów. Jakieś to niedorzeczne.
10
Profesjonalna analiza przebiegu prawdopodobnych dla śledztwa wydarzeń......logiką pana Darka byłego policjanta.....super
Babcia zostaje odwieziona do domu a dziecko pozostawione na pastwę losu... Nie wyobrażam sobie tego..Jakby nie mogła podjechać z kimś z rodziny po dziecko... Lekkomyślność dorosłych poraża...
Jakis ty mądry...
Posłuchaj innych podkastów na ten temat to dowiesz się czemu babcia nie pojechała po Anię.
Nie wierzę w życiu że Ania chciała iść sama przez te stawy, moja babcia mieszkała za stawem i okropnie się tam po zmierzchu szło z rodzicami a samej nigdy bym się nie odważyła
A te stawy to duże? Myślisz, że istniała by taka możliwość by pomimo poszukiwań nie udało się natrafić na ciało? Wiesz ciała Joanny Gibner zatopionego w jeziorze, pomimo wskazania miejsca przez mordercę nie udawało się przez wiele lat odnaleźć.
@@Florka100 a slyszałas jak te poszukiwania Joanny byly prowadzone,bo rodzina niezbyt pochlebnie je oceniała...a dwa ze cialo Joanny bylo w walizce,bodajże.
W sprawie Ani slyszany był krzyk dziecka,trzask drzwi od auta i odjazd...to nie przypadek,tak sądze.
@@rapanuja03 stawiam na kogoś z rodziny...
@@mar-mz8kv spuszczono podobno wodę z tych stawów tak słyszałam.
Wiem jako matka ,ze na takich zabawach gdzie sa osmiklasisci tez przemycane sa trunki alkoholowe..Wiem bo moj syn wrocil po takiciej imprezie pijany .Interweniowalam w szkole i powiedzialam nigdy wiecej zabaw o wieczorowej porze.Chocby nie wiem jak nauczyciele pilnowali to jednak uczniowie gdzies znalezli sposob na degustacje .Tam gdzie Ania uczeszczala byli 10latkowie i szesnastlatkowie.I nie wierze ,ze wszyscy byli wzorowi do konca i rozeszli sie kulturalnie i po wszystkich przyjechali rodzice.Po zazyciu niektorych substancji ludzie roznie sie zachowuja.
Panie Darku, czekamy na odcinek o zaginionej Dorocie Białowąs z Wielkopolski z 2016 r. bardzo ciekawa sprawa z wieloma szczegółami w tle. Dziekujemy serdecznie za odcinek
Dokładnie, panie Darku.....trzeba ciągle przypominać o takich nierozwiązanych sprawach......z całą pewnością są świadkowie, którzy coś wiedzą na ten temat
To może być jakiś miejscowy erotoman (osoba znana i szanowana). Taki człowiek dobiera się do kobiet, nastolatek (często są nim zachwycone). Trzeba by pytać kobiet, może która coś powie.
czy p.Helena zgineła tej samej nocy? jeśli tak, to nie jest to przypadek
Nie koniecznie. Jeśli Ania zginęła pierwsza, i coś odkryła P. Helena, to wydała na siebie wyrok. Mogło też być odwrotnie. Nie przypominam sobie wzmianki o odstępie czasu w tych dwóch zaginięciach.
Myślę,że nigdy się nie dowiemy co się stało z Anią.Starsi mieszkańcy pewnie wiedzą,ale milczą.Szkoda tylko brata,który chce dociec prawdy.
Magda Fajna możliwe że ktoś po latach powie ale to mało prawdopodobne. Wg mnie to musiała być jakaś para porywaczy. Nie da się samemu wciągnąć dziecka I odjechać. Jak jest więcej niż 1 sprawca to szansa na wyjaśnienie zawsze rośnie.
A ja myślę, że upór brata, nagłośnienie, czyjeś może sumienie? doprowadzą do tego, że się kiedyś dowiemy. Jestem optymistką jeśli chodzi o nawet natrudniejsze zaginięcia, bo życie nie raz zaskoczyło rozwiązaniem nawet po 20, 30 latach...
W styczniu br. zgłosił się informator,który stwierdził,że sumienie już strasznie go dręczy i dłużej nie potrafi ukrywać prawdy.Twierdzi że od 30 lat ma wiedzę kto zamordował Anię i wie,gdzie sprawca ukrył ciało,ponoć niedaleko miejsca zaginięcia.Ale co dalej w związku z tym -chyba nie wiadomo...
@@iza_k8 nie licz na wyrzuty sumienia zwyroli.
@@FotoMultiarteJaronska-Nowak zwyroli nie,ale może jak ktoś coś wie to na starość na łożu śmierci powie,ale wątpię .
Dziękuję za kolejny Odcinek Panie Darku i Pozdrawiam Serdecznie 👍❤️
Po takim czasie nikt nie pomógł w sprawie , więc myślę że nagroda nie zostanie odebrana przez nikogo. Bo gdyby ktoś faktycznie dla pieniędzy pomógł w sprawie to znaczy że nie jest człowiekiem . Pozdrawiam ❤ niech Bóg ma nas w opiece wszelkich i oby jak najmniej takich spraw .
Pomoc w sprawie za pieniądze to "nie człowiek? bzdura. A "boga żadnego nie ma i w opiece to trzeba trzymać siebie i innych bliskich i dalszych ludzi też.
Jak myślę o tym, że to dotyczy 10 letniej, bezbronnej dziewczynki to jest mi słabo.. U innych podcasterow był wątek nauczyciela, który to ( wątek) łączył sprawę Ani i Pani znalezionej w stawie
A czy kilka tygodni temu nie podawali do wiadomości publicznej że zgłosił się świadek i trwa weryfikacja .Juz myślałam że ta sprawa jest blisko rozwiązania.
Witam wszystkich serdecznie życzę powodzenia w dalszych działaniach Dobrego Dnia życzy Stary Baca Dzięki za głoszenie prawdy
A ten "kolega" co z nią szedł to na pewno nic więcej nie wie? Rozumiem, że to dzieciak, ale jednak ostatni widział Anię, jeśli nawet wierzyć, że nic jej nie zrobił, to może jednak coś więcej widział.
Też mi ten kolega od początku nie grał. Takie to jakieś... No ale z drugiej strony, myślisz, że go tam podszewką na wierzch i jego rodziców z reszta też, nie przetrzepali?
Może ten kolega coś zauważył ,ale kiedyś bał się coś powiedzieć.Mysle że teraz można powiadomić anonimowo na policję
Witam Daro 😊
Jak zawsze ciekawy i rzetelnie opracowany materiał 👌 za co dziękuję Tobie i ekipie i przesyłam pozdrowienia dla Was😊
Życzę Wam i waszym rodzinom spokojnych świąt wielkanocnych 🐣
Czekam od lat na rozwiazanıe. Straszna historia. Modle sie za rodzine
Modlisz sie? Do kogo? Ludzie kiedy wy zaczniecie wierzyc w zabobony, w bajki, w obłude?
Przypominam kiedyś palili czarownice na sztosie. Dzis to jest abstrakcja. Za 30p lat to samo będzie z ta waszą wiarą .... w niewiadomo co i niewiadomo dlaczego. Tzn wiadomo, ze strachu.
modlitwy nie przynoszą skutku.
@@adaria7504 może w twoim przypadku
Dlaczego babcia była zajęta czymś innym a nie odebrała dziecka ze szkoły.... przecież 20 godz zimą to już kompletna noc.
Bo może matka z ojcem chcieli zarobić szybciej na wymarzony dom i sprzedali córkę o czym babcia wiedziała
Myślę że chłopiec powiedział Ani żeby na niego poczekała że razem będą wracać dlatego czekała na "kogoś" , mówiąc że na babcię. Chłopak mógł być w zmowie z innym chłopcem i coś jej zrobili, zabili. Mógł to zrobić sam jeden chłopak po czym dołączył do grupy młodzieży. Podobna sytuacja do dziewczynki z Koła Andżeliki.
Panie Darku,podzielam pasje,które Panem kierują,też tak mam.Odkryć sprawcę,uczynić zadość sprawiedliwości,tę żyłkę się ma albo nie...Pan ma👍💛
P. Dariusz wspaniałe przedstawia, historię spraw. Wspaniały kanał na RUclips. Pozdrawiam serdecznie całą ekipę.
To już nie jest pasja. To już jest pasjans! 👍👍❤❤😍😍
Nieraz słyszymy przy okazji różnych tragicznych historia kryminalnych,gdy na przykład dochodzi do morderstwa,że osoba zamordowana była bardzo ostrożna,nie rozmawiała z obcymi czy też obcym nie otwierała drzwi...Jednak niestety są częste przypadki że taka.wlasnia ostrożna osobą otworzyła drzwi nieznajomemu lub wsiadła do obcego auta co zakończyło się niestety tragedia
Do czego pije:Nie zawsze robimy wszystko logicznie i z przemyśleniem czego skutki są niestety tragiczne...Bardzo smutny odcinek😢
To sie raczej rzadko zdarza, ja sadze, ze czesto sa to wlasnie osoby znane (mysle o tych nie wyjasnionych)
Ania celowo oszukała koleżankę, że babcia po nią wyjdzie. Więc tak w 100% Ania nie była w porządku. Najprawdopodobniej w tej tajemnicy Ania ukryła sprawcę.
@@Wierka6 Też tak myślę
Powinien byc podany rok , miejscowosc powtorzona kilka razy , wojewodzctwo , nawet nazwisko i pochodzenie etniczne . To sa bardzo wazne szczegoly .
Panie Dariuszu jestes stwozony do przekazywania tych inf.w formie podcastow . Bardzo polubilam Kryminalny Patrol 👍👌bardzo smutna ta historia.Wspolczuje serdecznie calej rodzinie Ani 😢😭 jak trudno bliskim zyc w Niewiedzy 🙈
Jednego mi tutaj brakuje. Jaka była umowa między Anią a babcią? Kiedy i kto miał ją przywieźć do domu, skoro babcia wybierała się z wizytą? Przecież babcia jako odpowiedzialna za bezpieczeństwo powinna poprosić znajomych o dowiezienie dziecka do domu.
No właśnie,tutaj wiecej takich luk,raczej to tylko "liźnięty" temat
dziwne zachowanie babci dla mnie niezrozumiale tym bardziej ze pracujac w szkole wiedziala o ktorej zabawa sie konczy a moze podjechal po anie wujek
Dokladnie!
Babcia sama poszła w odwiedziny do kogoś, zamiast pojechać po Anię......całkowity brak wyobraźni i odpowiedzialności.....dla mnie to wprost nie do uwierzenia.....😢 20 godzina,zima,ciemno ,mała dziewczynka musi pokonać sama prawie kilometr drogo do domu😢
Byly zupełnie inne czasy. Dzieci były o wiele bardziej samodzielne. W czwartej klasie rodzice od dawna nie prowadzali na za rączkę
@@damsam8296
Nie chodzi o prowadzenie za rączkę ale odpowiedzialność za 10 letnie dziecko,które babcia miała pod opieką......nie chciałabym być w jej skórze
@@sissilady9651 prowadzenie za rączkę użyłem tutaj symbolicznie. Chodzi ogolnie o większą samodzielnosc dzieci. A babci tez mie zazdroszcze; bo mimo iz uwazam, ze nie jest niczemu winna, to na pewno caly czas będzie miala wyrzuty sumienia.
@@damsam8296
Wiem co miałeś na myśli pisząc prowadzenie za rączkę, to przenośnia przecież.....natomiast poczucie winny jest odczuciem subjektywnym,rodzajem wyrzutów sumienia ....."gdyby,jakby,żeby"
nie jesteśmy w stanie nim kierować, ani nad nim zapanować.....miałam na myśli pośrednia winę babci ,ponieważ już wcześniej nie chciała się zgodzić na to żeby Ania poszła na tą szkolną imprezę ,więc miała już jaką intuicję a później nawet jej nie odebrała.......więc w tym kontekście babcia ma z całą pewnością pośrednią winę i ogromne wyrzuty sumienia....... w życiu nie da sie wszystkiego przewidzieć ale biorąc dziecko pod opiekę,trzeba być wyjątkowo czujnym ,odpowiedzialnym i zapobiegliwym .....wówczas odczucie ,że w jakiś sposób można było temu nieszczęściu zapobiec nie będzie nas do końca życia dręczyć.......od tego nie ma po prostu ucieczki
Chociaż były inne czasy to dziecko 10 letnie w styczniu o 20 nigdy nie powinno wracać same o tej porze winię niestety babcie pod której opieką była tym bardziej że w tej miejscowości mieszkała nie długo a babcia była gdzieś u syna a ten odwiózł ja samochodem do domu a dziecko miało wrócić samo przez stawy Bardzo to wszystko dziwne
Czekałam na tę sprawę przedstawioną przez Pana. A więc - zamieniam się w słuch. To jedna z najbardziej przygnębiających historii :( Mam wielką nadzieję na to, że jednak Bliscy dowiedzą się co tak naprawdę tam się stało. Pozdrawiam.
Pod koniec tego roku do brata Ani zadzwonił świadek którego przez te prawie 30 lat męczyło sumienie. Twierdzi, że Ania jest zamordowana. Świadek wskazał w przybliżeniu miejsce zakopania zwłok w pobliżu drogi którą szła do domu. Policja narazie szeroko tego nie komentuje ale jest zdania ze wersja świadka jest logiczna i spójna.
Wow! I co w sprawie do chwili obecnej?
Byc moze P Helena, ktora znaleziono cos widziala... Hmm mnie tez sie wydaje ze sprawca byl ktos z okolicy, kto wiedzial ze bedzie zabawa i ze dzieci beda wracaly.. Szkoda ze babcia okazala sie nieodpowiedzialna.. Pozdrawiam ❤️
Proszę przestać szczuć na babcię. Ania miała wracać z koleżanką - jest o tym jasno mowa. Problem w tym, że oszukała koleżankę, że babcia po nią wyjdzie.
@@Wierka6 tak jak w sprawie Magdy Czechowskiej też miała wracać z kuzynką a potem powiedziała jej że chce wracać sama tak to się niestety kończy, rodzice czy też inni dorośli powinni zawsze dopilnować powrotu dziecka do domu bez dyskusyjnie.
Nie wiem czy wiecie o tu nie było poruszane, że ta znaleziona pani Helena, to kobieta, która tam mieszkała kiedyś a w tamtym czasie przyjechała do swojego brata, który był w tamtym czasie nauczycielem w jej szkole. Słuchałam tego na innym podkaście. Nie wiem czemu ta sprawa tu nie była poruszona. Także to, że znaleziono ją a obok leżaka butelka, tonie oznacza że piła, nie było stwierdzone, że piła, bo można było też wlać czes trunku do jej buzi na siłę a butelkę podrzucić. Już nie pamiętam ale chyba ta butelka tylko w części była opróżniona. Po za tym, tu nie wszystko było powiedziane a inne rzeczy dodane lub zmienione I tak naprawdę nie wiadomo kto do końca mówi fakty. Myślę, że to przypuszczenia mogą być adekwatne do prawdy. Bo wiele rzeczy się nie zgadza. Tu nie wszystko zostało powiedziane a było ważne.
@@Wierka6 nie wiesz, czy Ania oszukała, to trzeba by się jej zapytać. To niby koleżanka stwierdziła a gdzie był rodzic tej koleżanki, że pozwolił zostać skoro niby miała Ania z nimi wracać, więc to było już umówione. Więc dorosła osoba nie powinna się zgodzić zostawić dziecko skoro tak może z babcią Ani się umówią. Kto takie rzeczy robi. Słowo niby dziecka jeśli wogole Ania coś takiego powiedziała jest ważniejsze od słowa między dorosłymi, którzy się umówili, że zabiorą też Anię. Ja jak osoba dorosła gdybym powiedziała, że razem ze swoim dzieckiem zabiorę i dziecko sąsiadów, to choćby to dziecko mówiło i zapewniało, że napewno babcią, czy ktoś inny przyjedzie po nie, to bym nie wierzyła a dotrzymała słowa. Po za tym jako dorosła osoba nie zostawiła bym czyjegoś dziecka w nocy tak naprawdę na pastwę losu. Coś w tej sprawie jest nie tak i kogoś kryją. Po za tym jak już pisałam, w tym podkaście nie wszystko jest powiedziane. Bo ta kobietę co znaleźli niby pijaną to siostra nauczyciela który uczył w szkole gdzie u żyła się Ania. To jest istotna sprawa, bo ta kobieta przyjechała do niego, do swojego brata i ciekawe, że ginie a obok niej nie opróżniona butelka. Proszę posłuchać innych podkastów. Babcia nie przyjechała, bo widać powierzyła wnuczkę innemu rodzicowi, by odebrał, który się nie wywiązał. To co z tamtej miejscowości mówią niektórzy ludzie, to nie znaczy, że to prawda a przy tym oskarżają Anię, że ona kłamała a z kąd wiecie, że tak było ? Bo ktoś tak stwierdził a jaka masz pewność, że mówi prawdę. Najlepiej zwalić winę, na niby nie żyjąca osobę i to na dziecko, które samo nie może się obronić. Zawsze dorośli ponoszą odpowiedzialność. Wstyd, że dorośli ludzie zwalają winę na dziecko, że ona kłamała a nawet jeśli, to nikt dorosły nie zostawia w nocy dziecka i taka jest prawda.
@@monikajanicka5137 Wiemy wiemy. W innych miejscach była też informacja, że ta siostra była alkoholiczką, więc wszystko jest możliwe. Niejeden alkoholik tak skończył.
Kilkuletnie dziecko pozostawione same sobie,wraca do domu samotnie i w ciemnościach???????
Straszna historia. Rodzice do końca życia nie wybaczą sobie wyjazdu za "lepszym życiem".
A co do eksperymentu śledczego,to zorganizować zabawę proponuje po latach,wtedy wszyscy przyjdą i zaczną wspominać,a w trakcie wspomnień wyjdzie szydło z worka.
Jak w Agatha Christie ksiazce.
Końcówka podobna mi się, a właściwie podrzucony pomysł. Darku, oby powolutku coś w tym kierunku zaczęło się dziać! 👍
Panie Dariuszu,robi pan kawał dobrej roboty,szacun 👌. Gorące pozdrowienia z Legnicy.
Panie Dariuszu, zainteresował mnie Pan wspominając o wciąż istniejącym procederze nielegalnych adopcji, czy może kiedyś Pan by o tym opowiedział? Oraz, nie daje mi spokoju zaginięcie ze szpitala małej Kasi Matei w połowie lat osiemdziesiątych. Może rozważa Pan opowiedzenie o tym czy jest to zbyt odległe? Pozdrawiam serdecznie. Zdrowych, Spokojnych Świąt dla Pana i Pana Bliskich.
Bardzo przykra sprawa 😢😢😢 ciągle czekam na jakieś nowe informacje w sprawie Ani...
w tym miasteczku panuje zmowa milczenia, nie ma nikogo odważnego kto by się odważył wyznać co tak naprawdę się stało, podejrzewam że ludzie wiedzą ale nie chcą mówić z różnych powodów
A czy przypadkiem ta odnaleziona martwa kobieta nie była siostrą wychowawcy Ani lub nauczyciela uczącego w tej szkole? Wiele podcastów słuchałam na ten temat i gdzieś chyba jest taka informacja… a to byłby ciekawy wątek
Gdyby tak było to trzebaby zainteresować się tym nauczycielem , przecież siostra mogła coś wiedzieć o dziwnych skłonnościach brata i dlatego zginęła.
A może było tak że ktoś zaproponował Ani,że zawiezie ją do rodziców do Francji, bo akurat tam się wybiera, a ona zgodziła się na tą propozycję bo bardzo tęskniła za rodzicami. Ta hipoteza przyszła mi do głowy na koniec tej historii. Być może to była osoba znana Ani i znana jej babci i dlatego Ania temu komuś zaufała, a znając babcie to one lubią dzielić się różnymi sprawami z innymi i ktoś wykorzystał sytuację do porwania dziewczynki. Babci o propozycji nie mogła powiedzieć bo za żadne skarby by jej na to nie pozwoliła no i pewnie bardziej by ją pilnowała . A po drugie po zabawie okłamała swoją koleżankę i jej rodziców że przyjdzie po nią babcia. No i kolegę który ją chciał odprowadzić do domu też musiała jakoś zniechęcić do towarzyszenia jej i dlatego powiedziała że idzie przez stawy. A może to było umówione miejsce spotkania z osobą, która miała ją zawieźć do rodziców, bynajmniej ona w to uwierzyła. To takie moje przemyślenia po obejrzeniu filmiku
Też o tym pomyślałam, mogła umówić się z ta osobą, że to będzie ich wspólna tajemnica ...
Według mnie kluczowe jest, iż skłamała, że ma podjechać po nią babcia. Nie zrobiła tego bez powodu.
Nie ma pewności że tak powiedziała, ludzie konfabulują
może umówiła sie na randke
Dzieci czasami kłamią w dziwnych sytuacjach i zupełnie niepotrzebnie
@@fantinilukasz Dziesięciolatka? Możliwe.. ale raczej z rówieśnikiem, a nie ze zmotoryzowanym porywaczem....
Bardzo przykre , szkoda ,że babcia nie zapewniła bezpiecznego powrotu wnuczce do domu.
a ja wierzę w sny. Niech rodzina przypomni sobie czy przez te lata nie przewija się w snach jakaś osoba czy miejsce, niech przywiązuje wagę do snów które ma dziś też . Jeśli za zaginięciem stoi ktoś zupełnie obcy ,nieznany to oczywiście się to nie wyśni ,chyba że jakieś miejsce ,ale też pod warunkiem że jest znajome. Jeśli zaś za zaginięciem stoi osoba znana osobiście rodzinie,lub chociaż nie znana osobiście ale znana z widzenia to bardzo możliwe że będzie się ona przewijała w snach rodziny. Jeśli u członków rodziny powtarzają się w snach obraz jakiejś osoby to należy tym tropem iść.
🫣😱
SSuper robotę Pan robi, powtarzam to wciąż, Pozdrawiam :)
Niewykluczone jest ze była to jakas szajka,w innych materiałach podawano że ktoś zaczepiał inne dzieci,wcześniej...ale czy to prawda czy plotka i czy miało związek z tą sprawą?
Wiadomości w wiosce i między ościennymi rozchodzą się dość szybko,ktoś z rodzin dzieci z tej szkoły lub ich sąsiadów z niezdrowymi zaintetesowaniami mógł zainteresować się dziewczynką która mieszka u rodziny,bez rodziców którzy są za granicą i niestety mógł to wykorzystać.
To czy dziecko by nie poszło samo,poszłoby gdyby np.ktoś obiecał że przywiezie mu mamę...tęsknota dziecka jest nie do obliczenia.
Nie zmienia to faktu ze dziecko,bez względu na wszystko powinno być z tej zabawy odebrane...
Obejrzalem kilka dni temu , pierwsze przemyslenia to nie zostawil bym tak dziecka , sam jestem emigrantem i nie wyobrazam sobie zostawic nawet babci dziecko na tak dlugi czas , ale jedna rzecz mnie zastanawia , ze zniknelo "obce" dziecko tzn nie miejscowe czyzby miejscowe wiedzialy cos czego nie wiedziala ona? Moze jednak jakies kolezanki, koledzy cos zauwazyli, moze mysleli , ze nie istotne , odszukac tych co nawet wyjechali, moze cos pamietaja.
W tej sprawie nie rozumiem jednego , to babcia w pierwotnym założeniu miała iść po Anię , czy nie miała iść po nią . Ania powiedziała że czeka na babcię . Kobieta wyłowiona ze stawu musi mieć związek z zaginięciem Ani, wyłowiona kobieta była rodziną z nauczycielem w-fu z Ani szkoły . To jest klucz !
Padła sugestia, że Ania skłamała, że czeka na babcię.
Bo sie umowila z nauczycielem wfu....wszystko w temacie.zakopal i se mozecie szukac
Wielce prawdopodobne. Kobieta coś mogła wiedzieć dlatego zginęła a dziecko nauczycielowi jak najbardziej mogło ufać.
Wniosek taki , że belfer wf-u ma na sumieniu dwie ofiary. Kiedy zaginęła kobieta ze stawu.!!!!
Przedewszystkim , pozdrawiam Pana bardzo serdecznie Panie Dariuszu oraz cały zespół Pana Współpracowników !!!!
Dziękuję również za wspaniale opracowany
Materiał , oczywiście tak samo jak każdy inny , profesjonalnie przedstawiony !!!!
Dziękujemy. Pozdrawiamy 🙂
@@dariusznowak4171 Trzymajcie się👍
Ta dziewczynka napewno została zamordowana.....I to zaraz po porwaniu...I zakopana tak że nikt jej nie znajdzie...a że zrobił to ktoś kto kto tam mieszka w pobliżu jest oczywiste...chociaż ta decyzja małej Ani też nie była normalna żeby iść samej taką samotną drogą....dużo rzeczy tu nie pasuje....I to że ponoć miała ją babcia odebrać...babcia zaprzecza...nic takiego nie było mówione..a więc od kogo dostała tą wiadomość??? ktoś jej to powiedział podczas zabawy???....jakiś starszy chłopiec??dużo trzeba było wtedy wyjaśnić ......czy teraz to coś jeszcze pomoże..??? nie wiem...ale ktoś napewno coś wie...I tu jest nadzieja że zacznie mówić....ale dziewczynka napewno nie żyje a zabójca jest moim zdaniem kos z miejscowych....I nikt by go w życiu nie podejrzewał.....szanowany ojciec...I i mąż.....😢😢😢😢
Panie Dariuszu, przecież około godziny 20-tej wuja Ani (brat jej mamy) odwoził swoją mamę do domu. A wspomniał Pan, ze Szkola jest oddalona o 700 metrów od domu babci, czyli niedaleko. Może Wuja coś wie??? To byla jedyna znajoma, zmotoryzowana osoba W TYM CZASIE, która znała Ania…
Proszę o komentarz.
Ja niestety tez tak myśle. Ania nie chciała wsiąść do auta z koleżanka ale mysle ze wsiadła by do sita swojego wujka. On był w tym czasie w tamtym miejscu i był zmotoryzowany. Niestety ale najczęściej w takich przypadkach winnymi okazują się bliscy ludzie- rodzina sąsiedzi przyjaciele rodziny.
@@ktedot ale wtedy raczej by nie krzyczała?bo po co skoro wujka znała, a jednak ktoś słyszał krzyk dziecka i trzaśniecie drzwiami
@@amelkak5855 dużo dzieci wracalo wtedy do domu. Może to inne dziecko krzyczało?tylko jaki powód?Pytanie gdzie dokładnie był ten krzyk, czy w miejscu w którym Ania na pewno była?
A ja zapytam… gdzie była babcia?..spotkanie było ważniejsze od opieki nad wnuczka ?.. czemu jej nie odebrała ?? O co tu chodzi??? To niedorzeczne , żeby zostawić dziecko samo sobie ..
To było normalne w tamtych czasach
@@aneta8399 a tam normalne , babcia byla nienormalna
Na kanale Szymona Wochala z 997 są rysopisy 2 facetów (lub jednego ale z opisu różnych ludzi). Ciekawe czy są to ci faceci co zaczepiali wcześniej dzieci. Szkoda że tu nic o tym niewspomniane było, tylko ogolnikowo wszystko. Ktoś pod tym filmem pisał, że po pojawieniu się śledczych w okolicy, została spalona opuszczona stodoła. Przypadek?Brat znalezionej kobiety- nauczyciel nie zgłosił jej zaginięcia. Zaginęła dzień wcześniej od Ani tj 23 stycznia. Prokurator opowiada o jednej z wersji jako sporze rodzinnym.
Może większa kasa i gruba obietnica, że jak ktoś anonim wyślę pocztą (bez znaczka na policję i że policja odbierze taki list) to nie będzie ciągany po posterunkach i sądach, może otworzy ". zmowę milczenia". Do przemyślenia dla Was
Jak ktoś wysle anonim to jak dostanie kasę? Anonim pieniędzy nie odbierze 😂🤦🏼♂️🤷🏼♂️
@@ptasiekszatan309 masz rację. Ale świadki takich spraw zawsze dostają kasę za wiadomości? Jak jest w innych sprawach? Np. :w pewnej sprawie policja prosiła w mediach o nagrania jak porywa dziewczynę, która później udusił i bardzo dużo ludzi zgłosiło się z nagraniami. Jeden kierowca autobusu miał dobrej jakości nagranie nr rej samoch. Dostał nagrodę? Czy inni jak zgłosili się też kasę dostali za chęć pomocy?
Panie Darku super odcinek :)
Nie można zapominać, że pedofilem jest często nauczyciel, ksiądz, wujek, a nawet ten o cztery lata starszy kolega ze szkoły, który mógł sobie w Ani znaleźć swoją pierwszą ofiarę na zaspokojenie swojego pierwszego popędu seksualnego, dziewczynki zakochują się czasami już nawet w wieku przedszkolnym w swoich starszych kolegach.
Bardzo szkoda mi ani wspolczoje tagze rodzinie mam nadzieje ze ania morze zyje niewiem tak mysle czy odnajdzie sie tez nie wiem czas pokaże
nie powiedzą. trzeba rozwiązać sprawę zabójstwa tej kobiety, krok po kroku. bo ktoś ją do tego stawu zapędził. jakim cudem, zimą kobieta , która ma odwiedzić swojego brata idzie nawalona ?? to nie pasuje, chyba, że ktoś ją spił wódką, np w samochodzie, ale zaczęła uciekać i wpadła do wody. świadkiem tego , mogła być mała Ania , bo w tym czasie wracała ze szkoły i widziała to ,że ktoś goni tą kobietę. jeżeli we wsi pojawia się dwóch obcych typów i zaczepia małe dziewczynki, to cała wieś już wie , do kogo ta patologia przyjechała. znajomi Ani i jej babci ?? błąd polega na tym , że pan skupia uwagę na Ani, a to może nie być rozwiązaniem tej sprawy
Świetne te filmy 👍.Dobra robota.
9:03 - 9:09 Jest grudzień godzina 20sta w styczniu :) dobre. Nikt nie powiedział, że ma być ciemno. Zeleży jaka była zima w tamtym roku. Jezeli nasypało, a takie zimy w tamtych latach były czymś zwyczajnym to było widno w nocy od sniegu jak za dnia:)...
Moim zdaniem ona na kogoś faktycznie czekała, dlatego teoria o okolicznym pedofilu jest mało prawdopodobna, a nawet gdyby, to marne szanse na odnalezienie odwodów w tej sprawie, bo żywej Ani (w tym takiej sytuacji) już na pewno się nie znajdzie.
Bardziej prawdopodobne jest, że znała sprawcę. W dzisiejszych czasach pomyślałabym o internetowej znajomości, ale w 1995 internet dopiero się rodził.
Jestem rocznik 74 mieszkam w duzym miescie i nie dopuszczalne bylo aby nauczycielka wypuściła dzieci same ze szkoly. Rodzic zawsze musiał pisemnie zaznaczyc czy dziecko wraca samo do domu czy pod opieką dorosłego.Ale tak ja napisalam mieszkam w mieście.
Archiwum X da radę 😮
Dziękuję za super pracę Pozdrawiam z Niemiec
A ta kobieta martwa? Może Ania cos wiedziała o tej sprawie???? I została uciszona???? Ta pani to rodzona siostra wychowawcy klasy Ani!!!!!! Dziwne to wszystko..
Witam Panie Darku bardzo mi zależy o moderstwie w Górach Stołowych 17 sierpnia 1997 czy jest nadzieja ze Policja odnajdzie sprawców pozdrawiam serdecznie
Chodzi o studentów? Archiwum X chyba ma odcinek o tym
Ciekawostka - Ania Ilczuk czyli Emilka z Pierwszej miłości zagrała w rekonstrukcji zdarzeń w 997 w 2001-m roku Annę Kembrowską zamordowaną wtedy w Górach Stołowych w sierpniu w 1997-m roku.
Witam i pozdrawiam Pana. Nie koniecznie musiala te osobe znac, niestety eksperyment dokonany Niemczech okazuje trudna prawde. Przy odpowiedniej argumentacji dzieci ida niestety 😢 z kazdym, tez przy bardzo krotkiej nieobecnosci rodzica po wczesniejszej rozmowie, ze nie wolno im isc z obcym. Tutaj potrzebne sa intensywne treningi zachowawcze na kakretnych przykladach. Samo mowienie dzieciom nic w sytuacji "podbramkowej" nie daje😢
Gdyby pod szkołą pojawił się ktoś znany to przecież ludzie by to też odnotowali. Tym bardziej łatwiej by było skojarzyć z kim sie mogła spotkać. Wg mnie pod szkołą nikt nie czekał. Ten samochód musiał się pojawić kiedy dzieci wracały i porywacz wypatrzył przypadkową okazję gdzie było ciemno i nie było nikogo poza Anią.
Czemu wychodzicie z przekonania ze ktoś znany jej podjechał pod szkole? Przecież szla nad stawy a po 2 być może ktoś ja wziął do auta siłą, wersja ze starszym kolega najbardziej prawdopodobna
Zwróćmy uwagę że to mała miejscowość i nie wierzę że obcy ja uprowadził.
Dorośli ludzie nie mają za grosz wyobraźni jedni wyjechali a babcia nieodpowiedzialna teraz dom wybudują ech szkoda gadaç
Pozdrawiam i życzę zdrówka panie Darku👍
HALO A CO TY SADZISZ O TEJ SPRAWIE
ZNAM CIE Z KANALU JTO I SUPER ZE KOGOS ZNAJOMEGO SPOTKALAM POZDRAWIAM
A CO DO MNIE TO MI SIE WYDAJE ZE COS TAM BABCIA I TEN JEJ SYN BRALI UDZIAL W TYM ZAGINIECIU ALE ZASZLO ZA DALEKO I MUSIELI POZBYC SIE ZAGINIONEJ DZIEWCZYNKI A NIE CHCE MI SIE WIERZYC ZE KTOS OBCY JA PORWAL . PRZEWAZNIE TO ZAWSZE KTOS Z RODZINY LUB ZNAJOMY OFIARY.
JA W LATACH 78/85 CHODZILAM Z JEDEN KILOMETR DO SZKOLY I TEZ WE WSI NO NIE BYLO WTEDY TYLE AUT I NIE BYLO INTERNETU A POMIMO OSIEM LAT DO PODSTAWOWEJ SZKOLY CHODZILAM I NIKT NIGDY NIKOGO NIE ODBIERAL A POTEM 5 LAT PRZEZ GESTY PARK CHODZILAM DO TECHNIKUM ROLNICZEGO I TYLKO RAZ PRZECHODZIL PODEJRZANY OBCY TYP OD KTOREGO SZYBKO UCIEKLAM I NIE ZYCZE NIKOMU TAKIEGO SPOTKANIA.
@@danutafeja8654 No witam miło znajomego zobaczyć na innym kanale Pozdrawiam Widzę że Rocznikowo jesteśmy w tym samym wieku😀😘
A co do tej sprawy mam podobne domniemania do Ciebie👌
Jest podobna sprawa zaginięcia dziewczynki Sylwia Iszczyłowicz. Dziewczynka zaginęła w Zabrzu, praktycznie w centrum miasta, rok 1999.
Będzie Pan mówił o tej sprawie?
Pozdrawiam Pana i cała ekipę :)
Pamiętam straszna tragedia, nie rozwiązana do dziś.
Było o tym w Mk997.
W styczniu br. zgłosił się informator,który stwierdził,że sumienie już strasznie go dręczy i dłużej nie potrafi ukrywać prawdy.Twierdzi że od 30 lat ma wiedzę kto zamordował Anię i wie,gdzie sprawca ukrył ciało,ponoć niedaleko miejsca zaginięcia.Ale co dalej w związku z tym -chyba nie wiadomo...
Też jestem ciekawa
Ciekawa sprawa. Powinna być łatwa do rozwiązania ale 28 lat temu... Teraz to utopia. Policja w tamtym czasie zawaliła robotę.
Nie pierwszy raz, wez poprawke na tzw. tamte czasy, problemy kadrowe, marny sprzet itd.
Moim zdaniem, to był ktoś kto znał Anię i jej rodzinę. Może obiecał, że ją zabierze do rodziców do Francji. Musiał użyć konkretnego wabika, żeby przekonać dziecko by z nim, z nią czy nawet z nimi poszła. Jako dziecko mieszkałam w jednej z miejscowości gdzie wiedziałam, którą drogą wracać do domu, a której unikać. Przeważnie z takich zabaw szkolnych wracaliśmy grupowo idąc mniej uczęszczanymi drogami, czyli tzw na skróty. Do dziś ciarki mnie przechodzą jak sobie przypomnę, jaką nieświadomość niebezpieczeństwa mieliśmy jako dzieci. Mimo ostrzeżeń i dyscypliny w domu.
Jestem tego samego zdania co Ty. Co wiemy: Wiemy że dzieci zamieszkały z dziadkami od paru miesięcy. Ostatnie pięć lat opiekę nad nimi sprawowała mama. Z wyjazdami taty sobie radziły ale rozłąka z mamą była bardzo bolesna. To zostało wykorzystane przez sprawce zaginięcia Ani, według mojego poczucia. Dodam że osobę tą rodzina może nawet dziś sama wytypować, wystarczy że cofną się do okresu przed zniknięciem Ani. Tak jak wspomniałaś osoba ta była związana z rodziną czyli (członek rodziny bądz znajomy lub sąsiad) który do nich przyjeżdżał bądź przychodził. Przychodził bardziej mi tu pasuje. Który będąc blisko dziecka nie wzbudzał niepokoju osób z otoczenia. Ania, w późniejszym czasie, w inny niż do pozostałych osób odwiedzających dom dziadków reagowała emocjonalnie ( bardziej radosna) widząc tą osobę. Ta osoba działała według planu który sobie ułożyła prawdopodobnie majac na uwadze także zamordowanie i ukryciem ciała dziecka aby uniknąć odpowiedzalności karnej za pedofilie. Według mojego poczucia, wypytywał dziecko o uczucia do i tęsknotę za mamą. Powiedział że w krótce wyjeżdza do Francji, pyta dziecko czy chciało by jechać. Mówi że będzie miał tylko jedno wolne miejsce. Obiecuje dziecku że je zabierze do mamy. Mówi aby ona nic nie mówiła młodszemu bratu bo będzie mu przykro. Mówi także żeby nic nie wspominała dziadkom bo to będzie dla nich także niespodzianka kiedy wszyscy razem wrócą. Swój plan realizował stopniowo w określonym czasie. Nie działo się to w ciągu jednego dnia ani kilku godzin. Czekał cierpliwie na nadążającą się okazje. Szkolna zabawa była tym dniem.
Ania poinformowała tą osobe o tym że babcia w końcu wyraziła zgodę i że będzie szła na zabawę. Zapytana z kim będzie wracać odpowiedziała że z koleżanką i jej rodzicami bo tak ustaliła babcia. Ania według mnie zostaję poinstruowana przez tego człowieka, żeby nie jechała z tymi ludźmi pod pretekstem że babcia zmieniła zdanie i że po nią przyjdzie. Obiecał jej że podjedzie po nią i że w tym dniu wyjadą razem do rodziców do mamy za którą tak bardzo dziewczynka tęskni. Ania nierpliwie spogladajaca przez okno, według mnie wypatrywała osobnika który ma po nią przyjechać, oczywiście (był ostrożny, nie zrobił tego żeby go nikt nie widział w okolicy szkoły) ( być może to osoba nie mająca dzieci) (może kawaler)(wujek, kuzyn któregoś z rodziców bądz wujek po sąsiedzku) (może to być nastolatek 18,19 lat posiadajacy samochód) Ania staje się niecierpliwa i postanowia dłużej nie czekać na ów człowieka. Ponieważ sama bała się wracać do domu postanowiła skorzystać z propozycji kolegi. Dziewczynka według mnie dostrzegła tego człowieka i podziękowała koledze, mówiąc że reszte drogi pójdzie sama. Więc chłopiec się oddalił dołączając do grupy swoich kolegów. Mozliwe że osoba ta powiedziała Ani że auto jest w jakimś tam miejscu i muszą kawałek przejść. Dziecko niezauważone oddaliło się ze sprawcom. Z tego co wiemy Ania była dziewczynką ostrożną nie ufająca nieznajomym.
Oczywiście moje poczucia mogą być błędne, prawda może być zupełnie inna.
Ps
1)
Wersja że za tym stoi osoba małoletnia (starszy kolega)jest dla mnie tylko z jednego powodu nie realna. W zabicie mogę uwierzyć ale w ukryciu ciała żeby go przez tyle lat nie znaleziono już nie. Czy młodzież 14 --15 lat w tamtym okresie potrafiła zaskoczyć swoimi pomysłami ukrycia ciała osób przez nich zamordowanych ? Tu pytanie do śledczych. Według mnie niemożliwe, odrzucam ten trop. Jednak jest jeden wyjątek, że to członek rodziny danego nastolatka lub znajoma osoba dorosła, która dowiaduje się od niego o bestialskim czynie do którego się dopuścił, postanawia ukryć ciało a także utrzymywać wszystko w tajemnicy do dnia dzisiejszego.
2)
Za zaginięcie Ani może być odpowiedzialna osoba obca z okolicznych miejscowości, która dowiedziała się o zabawie w szkole, przyjechała, wypatrzyła dziecko, porwała i skrzywdziła. Ten trop byłby możliwy dla mnie wówczas gdyby nie kłamstwo Ani skierowane do koleżanki i jej rodziców którzy chcieli lub mieli ją podwieźć do domu, że przyjedzie po nią babcia.
Pytania są ważne, np:
Czy babcia uzgadniała z rodzicami koleżanki, z koleżanką czy Ani powiedziała że po zakończeniu zabawy ma wróc z (np Asią) i jej rodzicami do domu ?
Czy babcia Ani powiedziała jej, że jak sie wyrobi to po nią przyjdzie ?
Czy kwestia odbioru dziecka była dokładnie omówiona ? Jeśli nie, to oznajmienie że czeka na babcie nie musiało być Ani kłamstwem. Jeśli była dogadana to pytanie dlaczego Ania skłamała.
Dlaczego Ania najpierw wyraziła chęć na odprowadzenie ją przez kolegę do domu a w trakcie dalszej drogi rezygnuje ? Możliwe że Ania dostrzegła osobę na którą czekała. Bądź Ania nie rezygnuje i fakty są inne.
Czy na odcinku drogi którą chłopiec przeszedł z Anią mijali osobę stojącą lub idącą ? Może samochód ? Jeśli tak, to być może Ania ją rozpoznała, kolega niekoniecznie.
Po jakim czasie i w którym miejscu chłopiec przyłączył się do grupy rówieśników ? Być może ta młodzież zwróciła na coś szczególnego uwagę.
Uważam że zadawane pytania i otrzymane odpowiedzi zawężają krąg podejrzanych.
Osoba oskarżająca, obwiniająca, ubliżająca dziadkom, babci czy rodzicom, powinna stanąć przed lustrem i zapytać siebie ,,kim jestem,,
Rodzinie❤️ i bliskim❤️ życzę aby sprawa Ani wyjaśniła się a odpowiedzialny za jej zaginięcie otrzymał odpowiednią do jego czynu karę.
Moim zdaniem ktoś Anię zwabił w pewne miejsce okłamując ją, że ma wiadomości od jej rodziców albo, że ma od nich prezent dla dziewczynki.
Chetnie zobaczylabym o Sylwi z Zabrza. Tez do dzisiaj nic nie wiadomo.
Fajny program.
Powinni byc tacy ludzie jak Pan, ale jeszcze zadajacy pytania odpowiednim osobom/sluzbom, moze by na nowo cos ruszylo i nie jedni bliscy sie w koncu dowiedzieli wszystkiego. Bo sa sprawy ktore z jakiegos dziwnego powodu stoja mimo ze mozna ruszyc dalej, chociazby sprawa chlopcow z osrodka w Rewalu.
Pozdrawiam
Mi się wydaje że skoro było słychać krzyk dziecka to nie można zakładać że znała porywacza i że wsiadła do samochodu tylko po prostu że została wciągnięta. Jak bym się też przyjrzała czy było jakieś inne dziecko które miało być odebrane a nie zostało odebrane. Bo teraz załóżmy że po któreś dziecko miał przyjechać jego kuzyn albo znajomy rodziców i zamiast odebrać to dziecko to porwał Anię
Może Ci ludzie(mężczyźni) znali rodziców Ani jesCze z czasów gdy mieszkali w Polsce i wiedzieli, że sie wyprowadzili. Ania ich kojarzyła, skoro już się pojawiali w okolicy, to moze z nią rozmawiali i ,,i mówili sie", że przyjadą znow o zabiorą ja do rodziców lub obiecali cos innego, dlatego tak pytała o godzinę i patrzyła za okno w trakcie dyskoteki? Zastanawia mnie też jej brat. W innym reportażu nie wiedział, nie pamiętal zbyt wiele, nie wyglądał tez na przejetego..
Trop tego auta z zasłonkami jest ciekawy, przez te zasłonki i że dzieci to zeznały, jak to się mówi dzieci nie kłamią
Ciekawi mnie czy sprawdzono wszystkich pracowników szkoły,przecież ktoś musiał pilnować tych uczniów na imprezie.Mala dziewczynka ma raczej ograniczone środowisko w którym się obraca.Nie wiem dlaczego ale intuicja albo logika podpowiada mi pracownika szkoły,znajomy babci z pracy
Panie Darku jak zwykle fajny i ciekawy artykul.Zycze wesolych Swiat Wiekanocnych
Kolega który chce odprowadzić, w połowie drogi zmienia zdanie . Może też przyjrzeć się nauczycielom 🤔
Właściwie wszystkie sugestie przedstawione przez Pana są możliwe. Jak dla mnie , to dziewczynka musiała znać tego porywacza albo mordercę. To mógł być ktoś z jej otoczenia. Druga wersja, to porwanie dla okupu, bo przecież rodzicie zarabiają pieniądze we Francji, mogło coś pójść nie tak. A co z wujaszkiem, jest kryształowy czy nie ? A sama babcia ? I podstawowe pytanie, czy rodzicie łożyli na utrzymanie Ani i jej brata, bo pensja Woźnej w szkole do najwyższych nie należy. A często się mówi, jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze.