To prawda . Kobiety nie wspierają się tylko oceniają, idąc na plac zabaw jest się pod obserwacją innych matek ... jak ubrałaś dziecko, co dajesz do picia, jakiego kremu używasz na słońce itd . Nie ma wsparcia ,jest swojego rodzaju pogarda dla drugiej matki bo co by nie zrobiła to jest źle..
Ja też karmiłam mlekiem modyfikowanym , moje dziecko jest zdrowe , szczęśliwe i kochane. Nie jesteśmy gorsze od mam , które karmią piersią. Niestety próbowałam karmić piersią i tylko był placz dziecka i mój. Miałam sutki kompletnie nie przystosowane , nakładki nie pomagały , dziecko było głodne mi pokarm zniknął przez to wszystko. Kochamy dzieci tak samo i nikt nie ma prawa nas krytykować , hejtować itp.
Pewnie, że jesteśmy super matkami! Tez karmiłam dwóch synów mlekiem mm. U mnie zadecydował trochę los i chyba moj organizm. Próbowałam karmić piersią i niestety ale zaglodzilam bym dzieci .I to były słowa lekarza pediatry. Musiałam pokazać mleko ktore odciagalam. Sino szare przezroczyste jak woda. Od razu było wzięte na butle. Nie żałuję. Dzieci zdrowe, nie chorują i rosną. I nie mam tu żadnych wyrzutów ani nie czuje się gorsza matka.
Dokładnie! Po to mamy 21 wiek, aby korzystać z dobrej jakości mm. Ja zawsze mówię.. biedne matki w Afryce i nie tylko martwią się, żeby cokolwiek dać dzieciom a u nas tylko się słyszy.. mm nie, słoiczek nie, chrupek kukurydziany też nie. Masakra
Karmiłam mm, prawie od początku, jak mnie ktoś pytał czy mam pokarm to odpowiadałam że lodówka jest pełna i mam co jeść, córka kończy niedługo 2 latka, jest śliczna i zdrowa i ma szczęśliwą mamę. Każda mama robi to co najlepsze dla niej i dla dziecka! Powodzenia i zdrowia! Jakąkolwiek decyzję podejmiesz to pamiętaj że jesteś najlepszą mamą dla swojego synka!
Ludzie to są jednak dziwne. Karmiłam mlekiem modyfikowanym oboje moich Dzieci i oboje wyrośli na mądrych, inteligentnych wrażliwych i zdrowych młodych ludzi. Mało tego, uważam, że jestem i byłam dobrą matką. Także tak...
Moja historia jest troszkę bardziej skomplikowana, ale wnioski są dokładnie takie same. Pierwsze problemy z karmieniem pojawiły się już w 2 dobie życia córki. Nikt mi nie potrafił pomoc mimo, że przychodziły położne, doradczyni laktacyjna szpitalna...Dopiero po 1,5 tygodnia ktoś zwrócił uwagę, że dziecko ma skrajnie krótkie wędzidełko i nie jest w stanie złapać cycka nawet jak bardzo się staram ja i ona. Natychmiast umówiliśmy prywatny zabieg podcięcia wędzidełka i liczyliśmy na to,że teraz już będzie łatwiej... Nie było... W 3 tyg życia trafiliśmy do szpitala z powodu utraty wagi, bólów brzuszka i dziwnych kup. Znowu, przez tydzień robiono że mnie wariatkę bo przecież wszystko jest ok tylko muszę częściej przystawiać. 2 dni po wyjściu ze szpitala zaczęły się krwawienia z jelit! Trwało to do 3 miesiąca życia Małej. Dopiero wtedy trafiliśmy do lekarza który zdiagnozował silna alergię. Przez ponad rok córka piła mieszankę aminokwasową (to dopiero szit w porównaniu z mlekiem modyfikowanym ;) ) przez wielu lekarzy nazywaną mlekiem na przeżycie. W międzyczasie okazało się jeszcze, że podcięte wędzidełko nadal jest bardzo krótkie i trzeba drugi raz podcinać. Obecnie córka ma 20 miesięcy, pije normalne mleko modyfikowane i w brew temu co wszyscy mówili jest bardzo silna, zdrowa, oraz w ocenie lekarza wyjątkowo bystra i rozwija się dużo szybciej niż rówieśnicy. Do póki walczyłam o karmieniu piersią miałam wyrzuty sumienia , ale pewnego dnia po prostu coś do mnie dotarło. Postanowiłam, że nie będę tracić 3 h w ciągu dnia, żeby za wszelką cenę dać dziecku 100 ml mojego mleka tylko poświęcę ten czas na zabawę z nią, na przytulanie i na odpoczynek i wtedy poczułam że jestem lepszą mama!
Wspaniały film i bardzo potrzebny! Urodziłam przez cc, karmienie małej to był dramat. Pierwszym problemem było za krótkie wędzidełko, później wieczne zapalenie piersi, antybiotyk i zwijanie się z bólu przy karmieniu dziecka. Przeszłam na mm, córka zaraz kończy roczek, ma piękną wagę, jest bardzo duża i nie żałuję. Cudownie, że o tym mówisz.. Mi bardzo pomogła mama która mówiła żebym nie płakała, bo sama byłam karmiona mm i to nie jest nic złego. Niestety osoby z zewnątrz czują wieczną potrzebę pouczania mam, a już w szczególności tych które dopiero urodziły.
Poruszasz bardzo ważny temat. Moje dziecko ma 4 miesiące, od 2 karmię tylko mm. Wcześniej było to karmienie mieszane. Miałam podobnie, malutki nie chciał jeść z piersi, bardzo się przy tym denerwował. Próbowaliśmy nakładek i było troszkę lepiej ale z czasem on potrzebował coraz więcej a małemu bardzo słabo leciało. Mówi się, że pokarm ma każda matka tylko trzeba często przystawiać dziecko do piersi. Tylko pytanie jakim kosztem. Co z tego, że miałam pokarm skoro musiał "wisieć" mi na piersi godzinami. Mama była nieszczęśliwa bo nie miała czasu na nic, dom, siebie. Dodatkowo naczytałam się, że jak to nie karmię piersią to przecież jestem złą matką, nie daje mu cennych wartości odżywczych. Następnie pojawiły się u mnie lekkie problemy zdrowotne musiałam brać antybiotyk przy którym już napewno nie mogłam karmić. I wiecie co od tamtej pory nasze życie wygląda zupełnie inaczej. Możemy wychodzić na długie spacery (wcześniej nie mogliśmy bo malutki co chwilę był głodny), bawić się razem, a ja mogę cieszyć się tym macierzyństwem. I nie dam już sobie wmówić że jestem złą matką. W końcu mm zostało wymyślone przez ekspertów i to że go podaje to nie oznacza że dziecko truje. Dodatkowo moja mama też mnie karmiła mm a jakoś jestem zdrową 30-letnią kobietą. :)
Szanuję Cię bardzo za ten film. Ja nie miałam pokarmu od pierwszych dni i zostałam za to już w szpitalu oceniona jako gorsza, bo mi się nie chce, bo sobie tak wymyśliłam. Długo myślałam że taka jest prawda i mój stan był fatalny. Dziś wiem, że tak po prostu się dzieje i nie można się biczować. Pozdrawiam 🙂
Super, że coraz więcej mówi się o tym, jak trudne może być karmienie piersią. Uważam, że powinno się przyszle mamy bardziej edukować w w tym temacie. Nasza droga mleczna też była trudna, zawiła, obfita w pot i łzy. Było dokarmianie mm, z którego po miesiącu udało się zejść i została sama pierś 🥰 dobry doradca, wsparcie, chęci i wytrwałość, i karmienie piersią naprawdę może być przyjemne. Natomiast ocenianie kogoś przez pryzmat tego w jaki sposób karmi dziecko jest po prostu słabe 😊 nie wiem dlaczego my kobiety często same sobie podcinamy skrzydła zamiast się wspierać. Tymbardziej, że wiemy, jak trudne mogą być początki macierzyństwa i jak to wsparcie i zrozumienie jest ważne i potrzebne.
Ja miałam podobnie. Dokarmiałam mm na noc przez około 2 miesiace a potem tylko pierś. Teraz po dwóch latach nadal karmię piersią i jestem z tego powodu szczęśliwa. Tak strasznie nasze społeczeństwo i kobiety chcą wyboru ale jak idzie o karmienie i wiele innych spraw to my kobiety jestesmy pierwsze żeby krytykować czyjś wybór. Smutne to, zajmijmy się sobą a jeśli chcemy wyrazić swoje zdanie to zróbmy to bez oceniania bo nie wiemy co ta osoba przeżywa.
Kochana ja osobiście nigdy nie rozumiałam gloryfikacji karmienia piersią, ja się z tym zupełnie nie czułam fajnie. Żałuję że nie zrezygnowałam wcześniej. Z perspektywy prawie 5 lat wiem jak bezsensowne było stresowanie się i wyrzuty sumienia. Ważne żeby dziecko było najedzone i kochane ❤️❤️❤️
Od początku bardzo chciałam karmić piersią. Niestety trwało to niecałe dwa dni i to tylko dlatego, że w pierwszych dniach dziecko potrzebuje bardzo mało tego pokarmu. Później synek był ciągle głodny i ciągle przy piersi. Obydwoje mieliśmy dość. Po tygodniu ciągłych prób stwierdzilam, że sprawdze ile tego mleka jest. Przez godzinę z dwóch (!) piersi odciągnęłam 10 ml. Przystawiałam go jeszcze przez miesiąc jednoczesnie dokarmiając mm. Aż w końcu pokarm zanikł całkowicie. My mamy plany swoje a życie swoje 🤷♀️
Karmiłam dwójkę swoich dzieci od urodzenia mm bo wiedziałam że nie dla mnie karmienie piersią, obrzydzałoby mnie to 🤷 Miałam gdzieś opinie innych w tym temacie.
Mialam tak samo karmiłam troche piersią glownie mm moje dzieci są piekne mądre i zdrowe mamy ogromna więź wiec nie ma co oceniać innych niech kazdy sie zajmie sobą i swoimi dziecmi
Tak, każdy ma wybór i odpowiada za siebie. Dla mnie karmienie piersią było straszną traumą - ból był nie do zniesienia, porównywalny do wiercenia w miazdze zębowej przy nerwie bez znieczulenia. Cierpiałam jak potępieniec, wyłam z bólu, ale żeby dziecka nie straszyć nie mogłam głośno. Widziałam że dziecku mleko matki bardzo służyło, kupy były ładniejsze niż później na modyfikowanym , dziecko było dużo spokojniejsze, lepiej się czuło, nie krzyczało tak często jak na modyfikowanym. Niestety musiałam przejść na modyfikowane, bo nie byłam w stanie wytrzymać takiego bólu całą dobę, co parę godzin. Nie widziałam aby inne matki tak cierpiały. Gdyby nie ten ból na pewno nigdy nie zrezygnowałabym z karmienia piersią.
Pierwsze dziecko - próbowałam karmić piersią bardzo, byłam młodziutka i bardzo wpływ miało na mnie otoczenie. Ale po zapaleniu piersi i gorączce 41st powiedziałam dość. Karmiłam 6 tygodni z wielkim bólem, wiele łez wylałam jak i zarówno moje dziecko. Decyzja o przejściu na mm była najlepsza jaką mogłam podjąć. W czerwcu urodziłam drugie dziecko i tutaj już w ciąży wiedziałam, że jeśli nie uda mi się kp, nie będę się męczyć jak za pierwszym razem. Karmiłam tylko tak na prawdę 2 dni pobytu w szpitalu i wiedziałam że jednak to nie to i już w drodze do domu poszłam kupić mm. Nie żałuję. Moje dzieci są szczęśliwe, ja jestem szczęśliwa i to jest dla mnie najważniejsze.
Ja tez karmie mlekiem od samego początku. Nie czuje się zla matka. Szczerze to kazde złote rady nie zawsze są super bo kazde dziecko jest inne , jak jego mama. Pozdrawiam
Ja mam historię. Podjęłam decyzję, że będę karmić mlekiem modyfikowanym. Wyszliśmy ze szpitala. Po jakimś czasie przyjechali dziadki poznać wnuka. Teściowa MADZIA KARMISZ? Mówię, że tak. Pora karmienia, teściowa patrzy, że dostaje butelkę A MÓWIŁAŚ, ŻE KARMISZ a ja śmiech NO PRZECIEŻ TO ROBIĘ 😂🤣. Wiedziałam o co jej chodzi jak pytała ale ponieważ uważam to pytanie za głupie to odpowiedziałam z premedytacją bez wyjaśnień. A na koniec wyszło jak wyszło to i tak dostał cyca bo miałam dużo pokarmu. Mój syn też leżał na lampie jak najwięcej raz na brzuszku raz na plecach. Pozdrawiam
Jakby nie było mleka modyfikowanego to moje dziecko umarło by z głody. W ogóle nie miałam mleka, nie miałam tak wykształconych brodawek jak powinny, obwiniałam się o to bardzo ale po dwóch tygodniach odpuściłam tą walkę. Córka ma prawie dwa lata, jest szczęśliwym zdrowym słoneczkiem mamusi. W Polsce też jest to małe mleko w szpitalu a lampa w postaci łóżeczka przyjeżdża do pokoju więc da się to pogodzić z karmieniem piersią. Chyba, że po dwóch dniach to nie pomaga to wtedy idzie się na inne lampy, takie świecące od góry i od dołu. W szpitalu przychodziła do mnie doradca laktacyjny, mimo dużej determinacji też nie pomogła.
Ja przez pierwszy miesiac sciagalam moje mleko i zawozilam dzieciom bo były na OIOM-ie inaczej się nie dało. Jak miałam więcej pokarmu to mrozilam na późniejszy czas. Po powrocie do domu przez 2 tygodnie dalej dawałam moje mleko. Gdy dzieci zaczęły mieć kolki to wszystko się posypało, bywało tak że nie było kiedy ściągnąć pokarmu. Do tego doszedł stres i tak zakończyliśmy przygodę z kpi. Zaczęły dostawać mleko modyfikowane, teraz mają ponad rok i wszystko jest z nimi ok :)
Ja pierwsze moje dziecko urodziłam tuż po 20-tym roku życie. Na karmienie piersią chyba w ogóle nie byłam gotowa. Karmiłam piersią miesiąc i to był koniec. I wcale nie miałam wyrzutów sumienia. Przy drugim dziecku, kilka lat później, pobiłam rekord w naszej rodzinie. Karmiłam do 26-tego miesiąca życia dziecka. Wszyscy mówili że to przesada. Nie planowałam tego, to wydarzyło się samo. Widocznie to było najlepsze dla dziecka, w obu moich przypadkach.
U nas była taka sytuacja, że po moim karmieniu piersią Młody spadał z wagi. Nie dojadał a samo mleko z cyca to było za mało i teraz moje pytanie: Czy w takiej sytuacji należy brnąć i męczyć siebie i dziecko bo jedyną drogą jest karmienie piersią? Próbowaliśmy mieszanego ale tak jak mówiłaś, butla to jest butla jednak. Aktualnie ma 13 lat i ja nie widzę, żeby był jakiś niedokarmiony :P
Faktycznie droga mleczna jest mega trudna i mało się o tym mówi. U mnie po cc na początku było trudno po prostu z przystawieniem malucha. Generalnie w szpitalu był dokarmiony mm żebym ja mogła odpocząć po moim trudnym porodzie naturalnym który właśnie skończył się cc. Po powrocie do domu mały bardzo płakał więc był dokarmiany. Mi również pomogły nakładki i pani położna, która wytłumaczyła żeby jak najczęściej przystawiać malucha bo ma chęć ssania i potem faktycznie już bez nakładek fajnie dawał radę. Do tej pory nie miałam nawału pokarmu więc nawet wkładki się nie przydały. Teraz są dalsze problemy jak gazy czy nadmierne jedzenie które kończy się potokiem mleka, ale kiedy wcześniej chciałabym skończyć karmić jest krzyk i płacz więc dalej ten temat się ciągnie Dodatkowo maluch nie zaśnie inaczej jak na moim brzuchu. Czasem zdarzy się ze po karmieniu na leżąco zaśnie obok i tu różnie na minutę, na 20 minut albo godzinę do dwóch. Czasem po takiej pobudce biorę go na brzuch i wtedy śpi spokojnie. W takiej pozycji potrafi przespać nawet do 7 godzin. Ciekawe co będzie dalej bo skończył już 2 miesiące i będzie co raz większy 😮
Hej, rodzilam w Dublinie 6 miesięcy temu, wymarzylam sobie poród naturalny i karmienie piersią. Niestety rzeczywistość okazała się dla mnie brutalna bo poród zakończył się bardzo ciężką cesarka ( dla mnie i dla małego). Po utracie sporej ilości krwi nie miałam siły ruszyć ręka więc mały został nakarmiony butelka przez tatę. Po powrocie na sale robiłam wszystko w mojej mocy aby nam wyszło kp... Po 7 godzinnym maratonie ( dziecko cały czas na piersi ) położna zaproponowała że nakarmi małego butelka żebym mogła odpocząć ( nie spałam 3 dni) i tak zaczęło się karmienie mieszane. Poczucie porażki było ogromne . Do tego baby blues i byłam na prostej drodze do depresji poporodowej ( prawie 2 tygodnie w szpitalu bez partnera także się do tego przyczyniło). Ja nie miałam takiego szczęścia do konsulantki laktacyjnej w szpitalu. Kiedy poprosiłam o pomoc zostałam poinformowana że niestety nie każda kobieta może karmić piersią i pewnie ja się do tych zaliczam , ręce opadają. Dostałam pompę i także szło kiepsko . Niestety wszystko razem ( ciężki poród, samotność w szpitalu, wysoka gorączka po porodzie, stres) doprowadziło do zaniku mleka . Dopiero teraz, pół roku później zaczynam godzic się z tym ze nie udalo sie . Ale najważniejsze że maluch jest zdrowy, silny i szczęśliwy. Pozdrawiam z Dublina
Karmilam mm z wyboru. Kilka raz dziennie przychodzily do mnie pielgrzymki pielegniarek i poloznych, mowiac jaka to ja zla decyzje podjelam i ze nie chce dac dziecku tego co teraz jest dla niego najlepsze. W koncu odpuscily i daly tabletki na zanik laktacji.
Nie miałam problemu z pokarmem i z przystawieniem a jednak pierwszego syna przestałam karmić z dnia na dzień po 6 miesiącach a drugiego po 4 i przeszłam na mm tylko i wyłącznie dlatego, że ja tego chciałam. Sama z siebie nie chciałam już dłużej tego ciągnąć po tym jak widziałam 1,5 rocznego synka koleżanki, który rozerwał jej bluzkę bo chciał mleka. Mój mąż nie miał żadnego problemu z zaakceptowaniem mojej decyzji, a ja nie żałuje tego. Każda z nas decyduje sama.
Jeszcze w ciąży moja położna pytała jak chcę karmić synka. Powiedziałam szczerze, że spróbujemy na pewno piersią, ale zobaczymy co z tego wyjdzie. Nie szło Nam od początku, jeszcze w szpitalu mały był na kroplówkach z antybiotykiem, przez co był dodatkowo zestresowany. Bardzo dużo płakał, ja nie potrafiłam Go przystawić, położna dała mi nakładki, było lepiej, ale tak dużo nerwów mi to sprawiało, że psychicznie nie czułam się najlepiej. Do tego było to dla mnie bardzo bolesne. Jak słyszałam od innych kobiet jaka to piękna chwila, więź z dzieckiem itd to myślałam, że coś ze mną jest nie tak. Jak odpuściłam i przeszłam tylko na mm odżyłam. Dopiero wtedy zaczęłam cieszyć się macierzyństwem w pełni.
Super, że poruszyłaś ten temat. Na prawdę karmienie piersią jest bardzo trudne na samym początku i wiedzą to tylko osoby, które przez to przeszły. Nasza historia jest to bardzo podobna do twojej, tylko zaczęło się nie od naświetleń, a od tego że miałam za mało pokarmu na początku i mała przyzwyczaiła sie do butelki. Przeszliśmy przez dramatyczne chwile. Uratowała nas praca w konsultantką laktacyjną. Było bardzo ciężko, płacz malutkiej, mój i męża. Musiałam po każdym karmieniu/próbie karmienia odciągać mleko i dokarmiać małą mm (bo dalej za mało pokarmu było) i tak 10-16 razy na dobę... Ale sytuacja zaczęła się zmieniać na plus i choć bardzo powoli na lepsze. Na samym końcu mówiłam, że jeśli to już nie będzie koniec to się poddaje i zostajemy przy mm. Właśnie wtedy doradca powiedziała przechodzimy na samą pierś. Nam się udało ciężką pracą, ale nigdy nie skrytykuje osoby, która się poddła albo po prostu podjęła taką decyzję bo najważniejsze żeby to mama i dziecko byli szczęśliwi ❤️
Ja jestem 2,5 mca po porodzie i moja droga z karmieniem też nie była łatwa. Moja córka nie umiała złapać brodawki przez co musiałam w szpitalu karmić wyłącznie mm też z tych jednorazowych butelek. Z każdym dniem bałam się,że pokarm w piersiach się nie rozwinie a mała się rozleniwi. Kiedy wyszlysmy że szpitala na następny dzień przyjechała położna, która jest rowniez doradca laktacyjnym i zasugerowała spróbowanie karmienia przez nakładki na sutki i to się udało. Mała ciągła jak szalona. Więc była tylko te 4 pierwsze dni na mm. Ja nie miałam problemu z mlekiem wiec mała byla tylko na cycu. Potem ciężko było mi odstawić te nakładki i tak karmiłam ją aż 8 tyg. Udałam się do innego doradcy, zobaczyła że wszystko anatomicznie w buzi małej jest ok i żebyśmy próbowały bez tych nakładek. Męczyliśmy się tak około tygodnia. Kiedy nam to karmienie bez nakladek nie szło, to zakładałam je i juz. Ale w końcu udało się :) karmimy się bez. Karmiąc przez nakładki sama pewnie wiesz, że czasem się z tego wylewało l,zawsze trzeba było pamiętać o umyciu i żeby zawsze je przy sobie mieć. Więc wychodząc musiałam mieć je zawsze na uwadze. Cieszę się że mi pomogły karmić, natomiast najlepiej używać ich niedługo :)
Rodzilam w irlandii , deklarowalam w szpitalu że będę karmić piersią, ale życie potoczyło się inaczej i mleko się nie pojawiło, i tak jak zaznaczyłas w filmie nikt mi nie sugerował mm dopóki sama nie zapytałam bo Mała ssala ale mleka nie było, pielęgniarki robiły cuda żeby to mleko się pojawiło i żeby mi pomóc ale koniec końcem skończyło się na mm. I nie uważam się za gorsza matkę. Moje dziecko jest szczęśliwe i zdrowe. A te wszystkie matki krytykujace karmienie mm nie znalazły się w sytuacji w której musiały by wybrać czy mm czy zostawić dziecko głodne, myślę że jakby tak było wybrały by mm i siedziały cicho. Karmienie to sprawa indywidualna i nikomu nic do tego , czy to nasze mamy czy teścowe czy inne koleżanki niech swoje komentarze zostawia dla siebie 😍😁 życze zdrówka i rosnijcie zdrowe 😘
Może jak by mówiło się dużo o tym, że karmienie piersią nie zawsze jest łatwe, że często są problemy a im większy problem tym bardziej sie nakręcamy i jest jeszcze gorzej ... do tego jeszcze w PL często nie diagnozuje się problemu tylko: masz złe piersi, nie masz mleka (mimo, że masz), nikt nie mówi o KPI Często jesteś zostawiona sama sobie i o ile w dużym mieście łatwo jest o prywatną konsultację z doradcą laktacyjny to na prowincji już nie zawsze. Poza tym pierwsza córka z powodu moich problemów od 3 mca życia na mm i okaz zdrowia a druga na piersi i ciągle sie smarka :D
Kochana wiem o czym mówisz, jak bym słyszała swoją historię. Ja mam dwóch synków i były dwie cc. Za każdym razem nie miałam pokarmu. Wiem juz słyszałam nie raz "jak to nie masz mleka, każdy ma". No niestety nie u mnie. Brodawki wklęsłe, żadne nakładki nie zdały egzaminu. Ściągalam laktatorem 3 tyg w obu przypadkach, był płacz i mój i małego bo chciał jeść a z piersi nie lecialo. Urodziłam 4 mce temu poraz drugi karmie mm i nie ma znaczenia jak karmimy ważne żeby dziecko było najedzone, szczęśliwe i zdrowe. 😊
Nie znoszę tego laktoterroru... Przez pierwsze 4 miesiące karmiłam tylko piersią, ale od początku z nakładkami. Przyszedł kryzys laktacyjny i zaczęliśmy dokarmiać mm. Od 8 miesiąca życia tylko mm (no i oczywiście od 6 miesiąca pokarmy stałe). Karmienie piersią to był dla mnie chyba najgorszy jak do tej pory element macierzyństwa i jeśli kiedykolwiek będę miała kolejne dziecko, to na pewno nie będę robiła nic na siłę. Poruszyłaś bardzo ważny temat 🙂.
Karmiłam piersią miesiąc, potem musiałam przejść na mm i wszystko jest super :) córa rośnie i sie cudownie rozwija :) nie wiem skąd ta taka nagonka, że tylko karmienie piersią jest ok... nie każdy może karmić piersią i to jest ok.
Urodziłąm w październiku, też probowałam karmić piersią. Mala ryczała non stop, źle ssała, źle łapała, gryzła... Druga noc to byl koszmar bo ryczała non stop i nie mogłam wyjać jej cycka z ust bo byl ryk. Nie ssałą tylko gryzła co pare minut. W domu po wyjsciu ze szpitala to samo, cały dzień na cycu i cały dzień ryczała. Czwartego dnia wieczorem wyciagłam laktator i okazalo się że nie mam za dużo pokarmu. Cztery dni głodziłam dziecko. Tamtej nocy co 2.5h wstawalam i odciagalam, dokarmiałam formułą. Public health nurse namawiała mnie żeby czesciej odciagac i rozbujać laktacje. Miałam poczucie że jestem fatalna matką bo nie mam do tego cierpiwosci. Żałuję że nie bylo nikogo (profesjonalisty) ktory by powiedział że jest OK przejsc na formułę jesli to jest dla mnie tak trudne zamiast wzbudzać poczucie winy i dawać "rady". Powoli odciagalam przez 3 tyg i przestalam. Nic na siłę. Sama musiałam sobie w głowie poukładać że jest ok
Tytuł mnie rozwalił ...serio ?? Dwóch synów wykarmilam mm. Ze wzgledu na liczne zapalenia piersi, drenaże... Nie uważam by było to coś złego...tak samo jak dzieci po cięciu cesarskim. Sa tak samo inteligentne, piękne, mądre, wspaniałe ! 💗💙💜💚
U mnie minęło już 15 lat... Ale moja historia była taka. Po 13 godzinach porodu podjęto decyzję o cesarskim cięciu. Nie miałam pokarmu zaraz po porodzie. Kazano mi przystawiać małego mimo wszystko, żeby miał prawidłowy odruch ssania... ale karmiłam go mlekiem modyfikowanym. Pokarm pojawił się u mnie w 6 dobie (byłam jeszcze w szpitalu), pokazano mi jak przystawiać syna.. i bez problemu przeszliśmy na karmienie piersią. Po wyjściu do domu (po 7 dobie) z tym karmieniem było różnie... popękane krwawiące brodawki, zastój w piersi.. Ja jednak zaparłam się, że chcę karmić piersią. Nie czułam na sobie żadnej presji, sama tego chciałam. Miałam dużo pokarmu, nie chciałam żeby się marnował. ALE. Nie miałam absolutnie żadnego problemu z tym, aby od czasu do czasu podać synowi mm. W nocy praktycznie nie spał, ciągle chciał być przy piersi... to jedyną szansą na przespaną noc od czasu do czasu była butelka z mm, która po prostu nasyciła go na dłużej. Karmiłam piersią 8 miesięcy, w międzyczasie dostawał również mm, zwłaszcza kiedy był pod opieką dziadków czy taty. Uważam, że wybór sposobu karmienia dziecka należy ZAWSZE do matki. Dziecku, które dostaje mm nie dzieje się przecież żadna krzywda. Ważne, żeby zdrowo rosło. A jeśli chodzi o cesarkę.. też czasem na forach znajdowałam teksty, że nie można się nazywać prawdziwą matką jeśli nie urodziło się naturalnie... albo nie można nazywać porodu porodem tylko 'wydobycinami' czy jakoś tak (bawi mnie to ogromnie). Moje dziecko by umarło, gdyby nie została podjęta decyzja o cesarce. Po 13 godzinach w bólu i strachu z ulgą przyjęłam informację, że będzie CC. I doskonale rozumiem kobiety, które na CC decydują się od razu, mimo tego, że ja sama bardzo chciałam urodzić naturalnie. Zostawmy każdej kobiecie wybór, każda z nas sama musi przeżyć swoje życie i niech robi to tak, żeby i jej i dziecku było dobrze.
Ja karmiłam okol 2 miesiące siace piersią tez rozniej raz piersią raz mleko mm , widzialam z czasem ze nie najada sie mlekiem z piersi i musiałam dawać mm . Nie dołowałam się bo najedzone dziecko to szczęśliwe dziecko :) . A mi w pewnym momencie to juz sutki odpadały, krwawiły itp troche ucieszyłam się ze przejdziemy na butelkę ,polecam mleko hipp dobry skład:) . Aktualnie syn ma 18 miesiecy i jest dużym zdrowym chłopcem.
Pierwsze dziecko karmiłam 2 tygodnie, z każdej strony slyszlama dogryzki,drugie po 4 miesiącu zaczęłam karmić mm bo mojego mleka jest za mało :/ szczerze? Mam w nosie co kto mówi, grunt że moje dzieci są zdrowe i szczęśliwe :)
Tak! Bardzo wartościowy filmik! Ja karmiłam córę 15 miesięcy kp, ale... Pierwsze miesiące to była droga przez mękę, powieść można o tym by napisać. Pod koniec to była już przyjemność. I wcale dzięki temu KP mała nie uniknęła jakiś chorób. A na początku też wspieraliśmy się mm, bo rozkręcenie laktacji było trudne, a głodne dziecko to złe dziecko i nie ma ochoty tracić energii na to, czy biust będzie współpracował 🤷 grunt, żeby maluch był najedzony i zadowolony, co za różnica jakim mlekiem🙂
Dobrze prawisz :) Niezależnie co mówią inni słuchajcie siebie i swojego organizmu! Ja mialam termin porodu na końcówkę września 2020, urodziłam zdecydowanie wcześniej, bo w połowie lipca 2020 po paru dosyc trudnych miesiącach przebytych w szpitalu. Moje dziecko z bardzo niską wagą urodzeniową (poniżej 1kg) trafiło po paru dniach na OIOM w innym szpitalu, więc nie miałam do niego wejścia przez pandemię. Będąc w szpitalu, w którym rodziłam lekarze subtelnie, lecz konsekwetnie naciskali mnie bym karmiła piersią, bo "dla dziecka mleko matki jest najlepsze, szczególnie u takiego wcześniaka" - i mówili mi to wszyscy, lekarze, pielęgniarki, inne matki ... ja w tym czasie brałam na tyle silne leki, że nie mogłam karmić, ale słuchając tych głosów zaczełam rozkręcać laktacje. I to było jedno z gorszych doświadczeń, bo co 3 godziny męczyłam się z mechanicznym urządzeniem, piłam herbatki i brałam tableteczki, ciągle myślałam o tym żeby mleka było jak najwięcej, a potem grzecznie wylewałam mleko. Czemu? "bo przecież powinnam szybko przestać brać leki, a jak dziecko wróci do domu wartoby było karmić go piersią .." Po 5 tygodniach laktacja zaczęła mi ustawać, mleka było coraz mniej. Byłam wtedy załamana. Psychicznie wykończona. Czułam presje, pojawiły się myśli typu "teraz nie jestem w stanie pomóc memu dziecku, jak wróci do domu też nie będę mogła mu pomóc bo bez laktacji nie będę mogła karmić piersią .." Wiecie co? Moje dziecko wróciło do domu dopiero na początku października. I teraz w sumie się cieszę, że taka sytuacja u mnie miała miejsce, bo będąc pod presją psychiczną by rozkręcić karmienie piersią psychicznie powoli się wykańczałam. Coraz gorzej się czułam. A teraz widzę, że karmiąc mm moje dziecko rośnie bez problemu. I mleko modyfikowane wcale nie jest gorsze od naturalnego.
Mój syn ma obecnie 7 lat. Udało min się karmić piersią, jednak absolutnie nie mam nic przeciwko karmieniu mm. Uważam, że to jest decyzja ( a czasem niestety konieczność) warunkowana wieloma czynnikami. Ja karmiłam swojego syna 2,5 roku i byłam z tego powodu napiętnowana. Co gorsza - nawet przez lekarzy. Wielokrotnie słyszałam, że dziecku w tym wieku to już moje mleko nic nie daje, że jest pozbawione wartości, że uzależniam od siebie syna i takie tam bzdury. Ja kochałam bliskość z moim dzieckiem i On tego również potrzebował. Uważam, że nie można krytykować decyzji kobiet odnoście karmienia. Każda matka chce dla swojego dziecka jak najlepiej i to ona jest z nim najbliżej i to ona najlepiej zna jego potrzeby.
I przypomniało mi się co przechodziliśmy trzy miesiące temu. Mój Synek urodził się prawie miesiąc przed terminem (późny wcześniak), w szpitalu przystawiony do piersi i wydawało się że wszystko jest ok. W drugiej dobie wyszła żółtaczka i okazało się że Młody stracił zbyt dużo masy niż na ten czas powinien. Była lampa i również skorzystałam z mm. Położne bardzo wspierające na oddziale 🥰 ani razu nie zasugerowały że to coś złego że dajemy mm, mówiły że najważniejsze żeby Mały przybierał kg. Ja miałam chwile załamki że nie potrafię dziecka swojego nakarmić ale wielkim wsparciem był mój Partner ❤ po wyjściu ze szpitala dawaliśmy moje mleko odciągnięte bo był problem ze ssaniem, dawaliśmy mm. Później były nakładki a w 10 dobie życia Synek miał podcięte wędzidełko i to okazało się naszym ratunkiem dla kp 🙂 Teraz Mały ma 3msc i karmie tylko piersią. Komentarze ludzi, że co to za matka że daje butle są żałosne i poniżej pasa, zwłaszcza nie znając sytuacji. Najważniejsze jest by nie robić dziecku krzywdy i tak jak powiedziałaś, dopóki dziecko rośnie i wszystko jest z nim ok to jesteśmy najlepszymi mamami dla nich 💕
Aaa i jeszcze u mnie poród skończył się cc to już w ogóle co ze mnie za matka i kobieta 🙉😂 ale nie warto słuchać tych głupot, bo tylko my same (i ewentualnie nasi najbliżsi) wiemy co przeszliśmy, jak i dlaczego
Pierwsze dziecko karmiłam 3 tygodnie i strasznie to przeżywalam,drugie dziecko 2 lata 🙈 A różnicy nie widzę oboje zdrowi.Nie ma co się martwić 😉 pozdrawiam serdecznie ❤
Jeszcze przed urodzeniem młodego wiedziałam, że nie będę karmić piersią. Wiedzialam jak moje życie wygląda i nie dla mnie będzie karmienie piersią. Dla picu karmiłam w szpitalu a co do czego pielęgniarki same mleko przyniosły dla świętego spokoju. W domu odciągałam ale młody go nie chciał więc dałam sobie spokój. Borys ma 14 msc, karmiony butla super zdrowy chłop 😎
Jestem położną i mam świadomość jakie korzyści płyną z karmienia piersią, jednak mam wrażenie że po narodzinach dziecka zapomina się o mamie, którą mogą rządzić skrajne emocje i patrzy się tylko na noworodka. Na studiach licencjackich miałam sytuację kiedy mama urodziła dziecko i nie chciała karmić piersią, mówiła o tym wprost. Lekarz naskoczył na nią jakby co najmniej chciała to dziecko zabić, a co się niestety okazało. Kobieta która urodziła była w przeszłości molestowana seksualnie i karmienie piersią tylko jej o tym przypominało. Życie nie jest zero jedynkowe. Nie oceniajmy nigdy nikogo. Nie wiemy jaka historia kryje się za daną osobą. Pozdrawiam
Pierwsze pytanie jakie pada po porodzie to jak karmisz swoje dziecko...czy to jest aż tak bardzo istotne? Dlaczego wszystkich to tak bardzo interesuje? Ja karmiłam piersią, później odciągałam swój pokarm i podawałam go przez butelkę ale dość szybko w wyniku stresu musiałam przejść na mm. Presja otoczenia jest tak duża że momentami bałam się przyznać jak moje dziecko jest żywione. W głowie siedziała mi tylko jedna myśl, jesteś zła bo nie karmisz " cyckiem". Dziś już potrafię zrozumieć że tak to nie działa, mam zdrową super rozwijająca się córeczkę ale jako młoda mama, która dopiero poznawała świat macierzyństwa niestety poddałam się presji i popadłam w załamanie z powodu tego jakie mleko pije moje dziecko. Teraz tylko współczuję ludziom, którzy zadadzą mi to pytanie przy kolejnym dziecku....
Z pierwszym synem męczyłam się dosłownie pół roku. Miałam straszne wyrzuty sumienia że nie daje rady go nakarmić, aż w końcu mleko samo się skończyło. Z drugim powiedziałam że spróbuję ale nie chce się nakręcać że muszę. Karmiłam miesiąc i nie dałam rady. Chyba karmienie piersią nie jest dla wszystkich. Poprostu niektóre kobiety nie są do tego stworzone. Ważne żeby maluch był najedzony, a najedzony to szczęśliwy i mama też szczęśliwa 😉
Przed porodem mówiłam sobie, że "muszę" karmić piersią chociaż miesiąc - tak sobie postanowiłam. Nawet gdyby miałoby to być karmienie mieszane, to minimum tyle chciałam z piersią wytrzymać, tak dla swojego zdrowia psychicznego, że próbowałam. Po porodzie wyszło jak wyszło, przez 5 tygodni raz dziennie dokarmialiśmy wieczorem mm, a tak to tylko pierś i na samej piersi jest do dziś, choć córa skończyła niedawno 8mc (teraz oczywiście już pierś i inne posiłki z rozszerzania diety). Nam zatem udało się karmić, choć początki nie były łatwe, pierwsze "sesje" trwały po godzinę z wiszeniem na cycu... Myślałam nie raz, żeby to olać (mówiąc wprost), ale koleżanka mi doradziła, żebym odpuściła i zobaczyła jak będzie zamiast się stresować. I rzeczywiście, jak dałam sobie luz, to karmienie z piersi poszło już gładko. To i wygodna pozycja (u nas najlepsza na leżąco) - pomogły w sprawie. Nie zmienia to faktu, że gdybym musiała przejść wcześniej na mm, to bym przeszła i nie robiła problemu. Szwagierka od początku nie chciała dawać piersi i jak ktoś ją o to pytał, to twierdziła, że to "terror laktacyjny" i nie chciała nawet o tym mówić - też miała do tego prawo jakby nie patrzeć. ;) Oczywistym jest chyba, że niezależnie od sposobu karmienia, każda matka chce jak najlepiej dla swojego dziecka i tyle.
Zazdroszczę wszystkim mamą które karmią piersią bez najmniejszego problemu u mnie każda kropla mleka była na wagę złota córka okropnie złościła się przy piersi bo nic jej nie leciało nie znam pojęcia nawał kapanie mleka mokra koszula czy wkładki laktacyjne każda porcja mleka 30 ml to godzina siedzenia przy laktatorze elektrycznym udało się karmić odciągniętym mlekiem 8 miesięcy ale ile to kosztowało nerwów stresu nieprzespanych nocy wiem tylko ja Kobietki nie oceniajcie innych mam przez pryzmat tego czy karmią piersią czy mm czy rodziły naturalnie czy przez cc każda z nas jest inna i ma prawo do własnych wyborów.
U mnie sytuacja bazująca na płaczu i zgrzytanie zębów , w szpitalu wręcz zmuszano Nas do karmieni piersią, po mimo „jak w moim przypadku” całkowitego braku pokarmu .... poranione piersi, duża depresja ze robię wszystko nie tak ciagle płacząca córeczka. Dopiero położona która przyszła do Nas na wizytę patronażowa w domu powiedziała mi wprost że bez pokarmu nie wykarmie dziecka i żeby się pogodzić z karmieniem mm.. Córeczka ma teraz 13 miesięcy jest cudownym szczęśliwym dzieckiem, ja tez jakoś z tego wyszłam . Ale Karmienie do dziś zostaje dla mnie koszmarnym wspomnieniem
Mając w pamięci karmienie mojego siostrzeńca mm, a zwłaszcza szykowanie tej butelki z gorącą wodą w nocy przy akompaniamencie płaczu, przy moim pierwszym dziecku byłam zdeterminowana karmić piersią. Udało się, synek dobrze ssał. Na początku wspomagałam się femalticerem i laktatorem, potem z górki. Żadnego zapalenia, poranionych sutków czy aft u małego. Karmiłam 13 mscy, przestałam, dlatego, że wróciłam do pracy. Ani moja mama, ani babcia, ani siostra nie karmiły dzieci piersią, ja jestem pierwsza i jestem z tego powodu szczęśliwa. Wiem, że nie wszystkie matki mają tak łatwo jak ja, do głowy by mi nie przyszło, żeby je potępiać, dlatego że karmią mm. Szanujmy swoje wybory. Obecnie oczekuję drugiego synka i też mam nadzieję karmić piersią.
Mieszkam w UK, urodziłam 9 lat temu. Od początku chciałam karmić piersią. Niestety, ciężki poród, mój trudny połóg, sprawiły że nie dałam rady... Karmiłam od początku mlekiem modyfikowanym. No moja mama z wielkimi pretensjami, że jak to tak można. Ze mleko modyfikowane ejst zle itd. Smutne jest to jak każdy dookoła potrafi krytykować, a postawić się na moim miejscu nie miał kto, żeby się przekonać co poszło nie tak.
A ja właśnie zamawiam butelki dla moich bliźniaków które urodzą się przez CC. Postaram się karmić naturalnie ale jak się nie uda to się nie uda. Już też słyszałam stwierdzenia typu- ooo widzę że się nastawiasz na karmienie butelką. Nie nie nastawiam się na nic, ale muszę być gotowa na każda możliwość. I czy uda mi się karmić tydzień miesiąc czy rok albo wcale, trudno. Jedyne co mnie obchodzi to to aby dzieci urodziły się w bezpiecznym dla nic terminie.
Jeśli chodzi o prawo polskie również nikt nie może narzucić ani tego ani tego. Osoba znająca się na temacie nie może mowić o wyższośći jednego mleka od drugiego. Współczuję, że kobiety musza jeszcze sie spotykac z hejtem bo nie chcą karmić cycem albo urodziły przez cesarke, ci ludzie nie znają się na medycynie, na życiu, mityczne przejście przez drogi rodne może i jest cudowne i piękne ale nie zawsze możliwe, kobiety powinny wyluzować, Ciebie Olga pozdrawiam i życzę wszystkiego co najlepsze.
Przy pierwszym moim dziecku jakoś podczas ciąży nie myślałam o tym, ze nie da się karmić piersią. W mojej głowie było to proste, jestem mama, urodziłam dziecko, wiec na pewno będę karmić piersią. Okej, urodziłam i tak jak u Ciebie po porodzie u syna pojawiła się duża zoltaczka, czyli najlepiej by dużo spał, nie chcia chwytać piersi, a ja jako mama, która urodziła swoje pierwsze dziecko nie miałam pojęcia jak to zmienić. Położne (różne) próbowały mi pokazać ale się nie udało. W domu próbowałam, było tak ze karmilismy się 3 godz a on nadal był głodny, ja zmęczona, zniechęcona, zrozpaczona. Wróciliśmy po dwóch dniach do szpitala na naświetlanie starałam się karmić piersią, położne mi pomagały ale nie szło to najlepiej. Wróciliśmy do domu, postanowiłam odciągać mleko laktatorem i tak karmilismy się miesiąc. Do tego baby blues.. to był najgorszy miesiąc w moim życiu. Ciągły płacz, strach o dziecko, myśli ze jestem zła mama. Przeszliśmy na mm syn był zadowolony i ja. To była dobra decyzja. Syn jest zdrowy, nic mu się nie dzieje po mm:) teraz przy drugim dziecku byłam już mądrzejsza :) nie nastawiałam się mocno na karmienie. Macierzystwo i połóg stał się pięknym okresem. Udało się tyle co się udało, najważniejsze ze dziecko jest zdrowe, uśmiechnięte i rozwija się prawidłowo :)
Od początku zależało mi na kp, niestety musiałam dokarmiać synka mm bo nie wystarczało pokarmu. Próbowałam wszelkich metod, przystawialam ile się da niestety był głodny, płakał, prężył się i musialam się wspomagać butlą. Synek ma teraz 2 miesiące i na razie jadę na karmieniu mieszanym ale nie wiem jak długo jeszcze dam radę. Do tego okazało się, że ma wzmożone napięcie i refluks i stąd te problemy. Potrafi płakać przy piersi i przy butelce. Kupuję specjalne mleko dla alergików i zageszczacz. Ogarnąć to logistycznie proste nie jest. Już psychicznie puściło ale było kiepsko. Doszłam do wniosku, że ważniejsze jest aby dziecko czuło miłość mamy, a nie czym jest karmione. Nie chcę się zarzynać i katować z karmieniem. Nieszczęśliwa mama to nieszczęśliwe dziecko.
Moje obydwie dziewczyny były karmione mm z dwóch różnych powodów. Niestety różnie bywa z akceptacją... Przy pierwszej córce w szpitalu zmuszali do kp, nawet jak dziecko z sąsiedniej sali nie jadło cały dzień i ciągle płakało nie pozwolili podać mm . Przy drugiej córce w innym szpitalu miałam prawo wyboru. Przyszedł jakiś specjalista i zapytał na jakie karmienie się decyduję i poinformował, że nie będą mojej decyzji negować czy zmuszać i powiedział że obojętnie czy wybiorę kp czy mm to oni dołożą wszelkich starań by mnie w tym wspierać. PS Byłam też świadkiem raz w Ośrodku zdrowia jak Pani, która umawia wizyty wyzwała dziewczynę, która chciała się do nich zapisać po tym jak ta przyznała, że karmi mm. Nie pytając przyczynę , przy wszystkich wyzwała ją od wyrodnych i patologicznych matek :( Potem kazało się, że dziewczyna w przeszłości chorowała na nowotwór piersi i była po mastektomi obu piersi :(
Ja synka urodziłam poprzez CC całą pierwszą dobę spał , potem nie miałam swojego mleka aż do 5 doby było mi z tym źle ale karmiłam mlekiem modyfikowanym po powrocie do domu usłyszałam od rodziny męża ,, takie duże piersi a mleka nie dają " ważne żeby dziecko rosło i było szczęśliwe , mały ma ponad rok i jest radosnym chłopcem a ja przestałam się przejmować opinią innych
Kurcze, chyba taki trochę temat naganiany. Ja nie spotkałam się z opinią "gorszej matki" bo karmii mm. Ja karmiłam naturalnie bo chciałam i miałam pokarm. Ale mam dużo koleżanek które karmią mm i nigdy z tego powodu nie miały nieprzyjemności. Nawet rozmawiałyśmy o tym z koleżankami, ze dobrze ze żyjemy w obecnych czasach bo jeśli ktoś nie chce/nie może karmić piersią to mm jest na wyciągnięcie ręki w wielu sklepach/drogeriach/aptekach można je dostać. A w czasach naszych babć to było trudne zorganizować jakies mleko i butle. Po urodzeniu moje dziecko było bardzo głodne po kilku godzinach, ładnie ssało ale miałam mało mleka. Pani pielęgniarka przyszła do mnie i zapytała czy wyrażam zgodę na to, że ona nakarmi moje dziecko mm bo ten płacz jest z głodu. Oczywiście że się zgodziłam bo tak jak wspominasz w filmiku jest taka granica tego płaczu. Następne karmienie naturalne szło coraz lepiej. I karmiłam rok. Po tym czasie sama zdecydowałam że wystarczy. Nikt tego nie komentował ani mnie nie pytał w tej kwestii. Opiekę okołoporodową miałam super. Rodziłam w Warszawie.
Pierwszego syna karmiłam piersią miesiąc. Nakręciłam się, że tylko kp i koniec. Jednak życie zweryfikowało, mały słabo się najadał, mojego mleka było tyle, że kocię by się nie najadło. Zewsząd słyszałam, że źle robię dając młodemu mm. Już wtedy miałam to w nosie, skoro moje walki i pomoc położnych laktacyjnych nie pomogły to daremny trud. Syn wiecznie głodny, ja wściekła na siebie a nie chciałam w przyszłości wspominać tych pierwszych wspólnych miesięcy jako koszmaru. Ale, ale karmienie modyfikowanym mlekiem też nie było łatwe! Kilka różnych mlek a mały ciągle miał problemy brzuszkowe. Jak już znaleźliśmy mleko idealne to pojawiał się problem z butlą, a to za słabo leci a to za mocno, smoczek ma kijowy kształt itp. Dopiero jak syn miał 4 miesiące udało się znaleźć idealny duet butla + mleko. Przy drugim synu zaczęłam karmić piersią i udawało się to przez 4 miesiące. Później powtórka z rozrywki. Tu było łatwiej z doborem mm i butli bo młodszy dzieć polubił się z zestawem takim jak miał starszy ;) Moi chłopcy już są duzi, ale ciągle pamiętam ten bój o pełne brzuszki ;) Każdej mamie maluszka chce powiedzieć żeby słuchała swojego ciała i rozsądku a nie obcych wścibskich ludzi, którzy tak naprawdę nigdy nie będą w Waszej skórze. Róbcie tak abyście były szczęśliwe i wspólne początki wspominały jako najpiękniejszy czas a nie koszmar 😘
Gratuluję narodzin synka .Ja urodziłam w lipcu przez CC i też karmię mm .Co do tego nacisku na karmienie piersią u nas w Polsce to jakiś koszmar .Mój mały też miał ostrą zoltaczke i musieliśmy zostać dłużej w szpitalu .Najlepszy natomiast jest tekst jak ktoś się pyta : karmisz? Nie kur*a glodze,bo karmienie mm to już nie karmienie 😂 trzymaj się cieplutko i dużo zdrówka dla Was życzę a opinie innych ludzi trzeba mieć w ... Ty jesteś matka i wiesz co dla dziecka jest dobre ❤💙❤
Czyli wychodzi na to że nie jestem prawdziwą matką bo nie dość że miałam CC to jeszcze karmiłam mm... Masakra co ludzie mają w głowach, serio. Ja próbowałam karmić piersią przez miesiąc, mały po godzinie ssania był wykończony i dalej głodny. Pediatra mi mówił że głodze dziecko. Pomyslcie co wtedy czuje kobieta, w dodatku w trakcie połogu kiedy hormonu szaleją. Po miesiącu powiedziałam dość. Młody był na mm, nie chorował, ładnie przybierał na wadze a mój mąż wstawał i karmił na zmianę ze mną bo nie było wymówki że przecież to ja mam piersi 😉 łatwo wszystkim oceniać z boku ale zanim ktokolwiek coś skomentuje niech pomyśli dwa razy. Pozdrawiam serdecznie ❤️
Ja przy starszym też miałam podobną historię. Musieliśmy zostać dłużej w szpitalu podawali mu leki do ust strzykawką. Ja oczywiście mówiłam, że będę karmić piersią, nawet położna się ucieszyła że taką decyzję podjęłam bo jak to powiedziała: dużo matek decyduje się na mm i rezygnuje z karmienia piersią, a to bardzo ważne (11lat temu poród w Anglii).Jak ten mój młody nie chciał się przystawic i jak krzyczał, taki stres że na samo wspomnienia do dziś mnie w brzuch ściska. Dalej się uparłam i przystaeiałam go, położna codziennie była w domu , próbowaliśmy i tak i siak nie udało się, zadzwoniła po panią od laktacji to samo. Okazało się, że młody stracił na wadze, panie stwierdziły że młody ma bardzo słaby oddruch ssania i nie będzie jadł z piesi. Poród był zakończony bardzo nagłym cesarskim cięciem, ratując jego życie został zabrany do inkubatora i tam przeleżał prawię dobę. Położna i pani o laktacji powiedziały, że to wszystko się złożyło na ten problem z przystawieniem (podawanie leków i karmienie to gdy był w inkubatorze).Nie wiem czemu tak się uparłam na karmienie piersią, myślę że to przez ten poród bo oczywiście nastawiłam się na naturalny. Miałam takie poczucie że wszystko wyszło źle i jak nie będę karmić piersią to młody nie będzie czuł więzi. Przez pół roku ściągałam pokarm i tak był karmiony. Dalej nie mogłam przejść tylko na mm. W głowie miałam taka blokadę, że to mm jest złe. W tedy jakaś nagonka była i w Anglii i w Polsce że matki karmią mm dużo matek ponoć rezygnowało itp. programy w tv, wypowiedzi ekspertów. Głupota jaki stres dla mnie i dziecka
Początek Twojej historii to jakbym słyszała o sobie. Też syn miał zoltaczke i tydzień dłużej w szpitalu spędziliśmy na lampach, do tego wszystkiego porod zakończył się nagłym cc co nie pomagało w karmieniu. Dzięki super położnych i próbie odciagania mleka i dodawania sztucznego synek był mniej zirytowany aż w końcu po tygodniu odstawiłam mleko modyfikowane. Ja już miałam momenty zwątpienia czy pierś ma sens. Tylko dzięki położonym nie poddalam się i myślę że gdybym szybciej wyszła ze szpitala to inaczej by się potoczyło to wszystko.
Mam wrażenie, ze niektóre mamy karmiace mm zachowują się bardzo defensywnie jesli o to chodził i tłumacza się czasem nie wiadomo czy komus czy same sobie...
Ja mam 3 dziaci pierwszy syn urodził sie jak wczesniaki więc to mleko wiadomo musiałam odciągać bo był karmiony sądą już jak nauczył się ssać to pierwszy próby było z butelki i później z piesi niestety ze był malutki nie dawał rady a ja przez stres który przeżyłam w 111 dniach w których byl w szpitalu straciłam pokarm i tak sie skończyła moja przygoda z mlekiem matki. Znów córeczka urodziła się o czasie mimo nakładka i różnym próba nie dala sie przystawić wiec było karmiona moim mlekiem i mlekiem modifikowanym i nie czułam sie gorsza. Najmłodsza córeczka też urodziła jako wczesniaki ale przez CC, i nie wiem czy przez CC moja laktacja skończyla się i ciągu dwóch miesięcy. Czy czuje się gorsza Mamą nie ja próbowałam starałam się ale matki natury nikt nie pobije i trzeba sie z tym pogodzić
Miło mi że mogę Cię znowu oglądać. Moja historia z karmieniem pokazuje że czasem życie za nas zdecyduje jak będziemy karmić. Jestem mamą od roku. To moje pierwsze dziecko. Urodzilam nagle w 38tyg ciąży siłami natury. Na początku zero pokarmu wiec masaże herbatki laktator elektryczny i pielęgniarki które na siłę mi wmawialy że muszę przystawiać to mleko sie pojawi. W szpitalu dostawaliśmy mleko modyfikowane. U mnie pokarm pojawił się ok 5 dnia po porodzie .nie było go duzo ale maly nie chciał ssac i tak szczerze raz mi się udało Go tylko nakarmić tak bez dokarmiania mm. Super uczucie. W miedzy czasie odciągałam i podawałam mu w butelce. Każdy mi mówił że muszę karmić piersią bo to najlepsze dla dziecka. Czułam ogromną presje. Na 12 dzień po porodzie pojawiły się u mnie komplikacje wylądowałam w szpitalu zakrzepica mnie dopadła. Moje dziecko zabrał mój brat z żoną i zajęli się nim. A ja ze stresu i nerwów że musiałam swoje maleństwo zostawić straciłam całkowicie pokarm. Bylam ponad tydzień w szpitalu to był najgorszy czas dla mnie rozłąki z moim dzieckiem. Wlasnie 6 grudnia uprosilam lekarza prowadzącego żeby zrobil i mnie i mojemu dziecku taki prezent mikołajkowy i wypuścił mnie do domu. Po namyśle i tym że mu przysięgłam że będę leżeć i stosować się do zaleceń pozwolił mi wyjść ze szpitala. To były najlepsze mikołajki w moim życiu. Pokarm straciłam bezpowrotnie.ale jak to lekarz stwierdził że dobrze się stało bo gdybym go miala musiałabym odciągać i wylewać przez leki które brałam nie mogłabym go podawać dziecku. A to była by dla mnie dodatkowa praca. Od tamtego czasu jestesmy na mm wiadomo pozniej bylo rozszerzanie diety. Teraz je mm 2 razy dziennie. Jest wesołym dobrze rozwijającym.sie dzieckiem. Nie czuje się absolutnie gorasza mamą. I wychodzę z założenia że nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. Pozdrawiam Ciebie i całusy dla synka. 🥰🤩😘
Uwielbiam to jak kobiety inne kobiety nazywają złą matka bo karmi mm. Ja też młodą karmiłam prawie od początku. Próbowałam piersią ale miałam za mało mleka. Tak miałam mało córka się nie najadała leciała z wagi a potem już całkowicie mi zaniķło i od tego czasu karmię mm. I szczerze dla mnie to najwygodniejsza forma. Dzicko zdrowe super się rozwija. A mam koleżanki które kp i dzieci ich ciągle chore. Teraz jestem w ciąży z drugim i butla będzie w pogotowiu na początku spróbuje kp ale bez przesady jeżeli będzie tak jak wcześniej od razu przejdę na butle. I mam gdzieś opinie innych najważniejsze żeby dziecko było najedzone.
Mam 3 odniesienia do tego, co powiedziałaś: 1) sama jestem przykładem tego, że dziecko się "rozleniwia" na butelce - jako noworodek chorowałam na uszy i z jakiegoś powodu picie/przełykanie przynosiło mi ulgę, a przynajmniej tak moja mama wywnioskowała, bo nie płakałam jedynie jak jadłam. Zdiagnozowali mi to dopiero jak miałam 4 lub 5 tygodni, więc zanim to nastąpiło mama myślała, że jestem głodna, bo cały czas jej płakałam (mówi, że spała po 1-2h na dobę, nie wyobrażam sobie tego...). A że kiedyś nie było tzw. "trudnych" butelek, tylko brało się rozgrzaną igłę i nią robiło dziurę w smoczku (wyszła, jaka wyszła), to dziecku się po prostu to mleko wlewało do buzi, więc po cholerę miałam się męczyć i ssać cyca? 2) karmienie jest (lub bywa) trudne, bolesne i czasem frustrujące - urodziłam młodą przez cesarkę, dosłownie walczyłam o laktację (dużo przystawiania, laktator, napoje wspomagające itp.), bolały mnie piersi, mleka wieczorami jest mało, więc dziecię się denerwowało - karmiliśmy się w mieszany sposób przez 3 tygodnie, potem jakimś cudem udało mi się przejść tylko na pierś, ale to wymagało niesamowitej determinacji - konsultację z doradcą laktacyjną, podcięcie wędzidełek u 4 tygodniowego malucha (trudne przeżycie, a temat w mojej okolicy popularny, mam wrażenie, że czasem wręcz "przediagnozowany") i milion innych tematów, w tym mój dość ciężki baby blues po porodzie. Dziecię z różnych powodów może mieć też problem z przystawieniem - budowa buzi, piersi mamy itp. i o tym należy pamiętać i dopasować karmienie do malucha i mamy. 3) na kobiety karmiące piersią "za długo" też się źle patrzy - sama karmię już 16 m-cy, czego wcale nie planowałam - najpierw chciałam dotrzeć do końca 3., potem 6., 9. miesiąca, wreszcie do roku i odstawić (koniec zmieniał się z czasem). Ale dziecię mam jakie mam (każde jest inne) - typowy cycoholik, bez smoczka i butelki, który znajduje ukojenie w tej bliskości i chociaż czasem mam serdecznie dość, to robię to dla niej i dobrze się z tym czuję (oczywiście swoje komentarze w tej kwestii też usłyszałam). Przykre po prostu jest to, że tak łatwo innym przychodzi ocenianie i dawanie "dobrych" rad bez znajomości sytuacji. Dlatego nie dziwię się, że nie wszystkie matki nie decydują się na karmienie piersią i powinna to być indywidualna decyzja, jak każda zresztą związana z macierzyństwem, a innym nic do tego. Także karmcie się jak chcecie i decydujcie w zgodzie z samym sobą, a maluszki niech będą zdrowe i szczęśliwe jak ich mamy ;) Przesyłam dużo ciepła!
@@eln1514 powiem Ci, że też czasem się tego obawiam, bo nie chciałabym jej odstawiać w płaczu, ale stwierdziłam, że będę się tym martwić, jak przyjdzie czas, póki co, chociaż czasem jest ciężko i mam serdecznie dość, nie myślę o tym i staram się cieszyć z tej bliskości, bo jeszcze chwila i małe będą przechodzić na drugą stronę ulicy na widok mam 😁 ściskam ciepło ❤️
Kropka w kropkę nasza historia przy czym u nas zoltaczka nasilila sie w 10 dobie.Trafilismy do szpitala gdzie położne sypaly uwagami typu "no tak to jest jak matka dziecka wykarmic nie może, dziecko do szpitala trafia itp." To zabilo moją laktacje ;) Teraz mam drugiego babla tez wyszla zoltaczka i tez dokarmiam mm,tym razem od początku i zoltaczka schodzi piorunem.U nas w szpitalach często panuje taki terror laktacyjny.Na kazdej wizycie pytaja czy karmisz, musisz karmić a nie zawsze dziewczyny otrzymuja pomoc w tym zakresie.
Karmiłam córkę mlekiem modyfikowanym i miałam szczerze w dupie co ktoś o tym myśli. W szpitalu wręcz przymuszali nas do karmienia piersią chociaż nie każda od razu miała mleko (jestem po cc) i nie chcieli dawać na początku mm. Nie chodziło o to ze nie chciałam karmić tylko kobietom po cc dużo później uruchamia się laktacja i tak było u mnie. Cc miałam we wtorek a nawał dostałam w sobotę w dniu wyjścia. Myślałam wtedy ze uda się jednak karmić ale się nie udało. Córka ma prawie trzy lata. Jest zdrowa i szczęśliwa. Pozdrawiam
Odmówiłam karmienia piersią. Tzn ja zawsze mówiłam, ze nie chce karmić piersią przy czym każdy mówił „zajdziesz w ciąże to zmienisz zdanie” Zaszłam i nie zmieniłam. Po porodzie również zdania nie zmieniłam za to byłam bardzo krytykowana w szpitalu i wręcz nękana do tego stopnia, ze wypisałam siebie i dziecko po 48h na własne żądanie przy czym ja byłam po cc. Poprosiłam tylko o zbadanie dziecka, spytałam czy jest wszystko ok po czym powiedziałam, ze proszę wypis i wychodzę. Dziecko ma aktualnie prawie 1,5 roku i jakoś nic mu sie po tym mm nie stało ale ja w oczach „idealnych maDek” jestem matką wyrodną
My daliśmy radę przez miesiąc na piersi, syn zaczął się denerwować, płakać, a ja frustrować i też płakać. Dzisiaj mija rok młody szczęśliwy, ja uspokojona... To samo mi powiedziano jak mały przybiera na wadze i dobrze się rozwija to nie ma się czego obawiać. Nie miał nawet kolek... Nie czuje się gorsza, wręcz przeciwnie jestem dumna że moje dziecko jest zdrowe. Ty będziesz wiedzieć kiedy przejść na butle. Powodzenia 😘
Prawda jest jedna, wszystkie opinie i komentarze powinnyśmy mieć głęboko... Gdzieś :). Ja tak mam, jestem szczęśliwa i moje dziecko również jest szczęśliwe! Amen
słucham ciebie i jakbym widziała swoją historie dosłownie krok w krok z tym ze mój synek miał infekcje krwi a nie żółtaczkę i tydzień w szpitalu dokarmianie butelka zrobiło swoje leniuszek się denerwował przy piersi a ja się z tym strasznie męczyłam psychicznie i fizycznie było to wyczerpujące wiec zdecydowałam o KPI
Temat karmienia to temat rzeka.. ja 4 miesiące walczyłam o karmienie piersią, milion specjalistów,doradców.. i niestety się nie udawało. Ostatecznie trafiłam na grupę mam odciągających mleko i zaczęłam randkować z laktatorem. Bardzo mi zależało, żeby karmić naturalnie i cieszę się,że się udaje chociaż nie jest to łatwe i przyjemne... ale jakaś alternatywa o której mało się mówi😒 a nieudane kp przepłaciłam kilkoma miesiącami depresji.. która się ciągnie za mną do dzisiaj. Pozdrawiam wszystkie mamusie❤
Karmiłam od początku piersią niestety mój synek ciągle płakał, teraz to wiem był głodny cały czas potem dostał jedną butelkę mleka modyfikowanego ale to było za mało i nie przybierał na wadze więc za radą znajomej odciągnęłam mleko z obu piersi było to 70 ml to bardzo mało i wcale się mu nie dziwię że płakał bo był głodny. Teraz mój synek ma 5 tygodni, karmie go mlekiem i tym co odciągnę ale tego bardzo mało jest. A teraz jest szczęśliwy bo najedzony i widać jak rośnie. Finalnie nie wiem czy nie zakończę karmienia piersią bo już nie chce mojej piersi a i tak mało mam mleka. Bardzo chciałam karmić piersią bo wiem że jest najlepsze dla dziecka i robiłam to ale niestety natura nie dała mi obfitości pokarmu dla małego, swoje dołożyła kolka która przez bolący brzuszek zniechęcała maluszka do jedzenia,dzięki Bogu jest mleko modyfikowane. Ja też uważam że po to jest to mleko żeby używać go w różnych sytuacjach nie zawsze możemy karmić choć chcemy. Póki dziecko rozwija się i jest szczęśliwe to matka taka cieszy się dzieckiem. Potępianie karmienia mlekiem modyfikowanym jest złe a nie mleko, to decyzja matki a każda dobra matka chce jak najlepiej dla dziecka i wybiera to co najlepsze, powody są różne jak różne są kobiety i ich historie ale dobro dziecka to priorytet i kropka, dyskusja jest zbędna. Może nieco chaotycznie piszę ale sens mojej wypowiedzi to życie prowadzi Nas drogami którymi nie chcieliśmy pójść i to co my chcemy ma się nijak w stosunku do faktu dokonanego przed którym stajemy. Pozdrawiam wszystkie Mamy jesteście najlepsze bez względu na to czym karmicie i nie dajcie sobie wmówić ze jest inaczej 🥰🥰🥰😘😘😘
Moja córeczka tez miała żółtaczkę, przez to byłyśmy w szpitalu w sumie pięć dni. Malutka ile wytrzymała w łóżeczku tyle leżała pod lampą a jak już nie chciała to dawali mi ją do łóżka i ja siedziałam w okularach przeciwsłonecznych (haha czułam się dziwacznie ale cóż) lampa skierowana była na moje łóżko i wtedy mogłam ją karmić (a przynajmniej podejmować próby- No bo umówmy się, na początku jest z tym ciężko) a mała była w dalszym ciągu naświetlana. Szkoda że u Ciebie Ci tego nie zaproponowali ( rodziłam i mieszkam we Francji) a i tez wyszłam ze szpitala karmiąc przez nakładkę ( mało chwytne brodawki) ale po czasie udało mi się z nich zejść. Młoda ma 9 miesięcy i nadal się karmimy
Rozumiem Cie w 100% nie warto sie przejmować tym co mowaia inni nie znają sytuacji kazde dziecko jest inne tak jak i My. Tez czułam sie winna przez otoczenie ale teraz synek juz ma 2 miesiąc i jest na mm a ja już nie czuje się winna. Karmie go tak i trudno. Najważniejsza jest miłość która sie daje dziecku i tyle. Pozdrawiam serdecznie. Życzę dużo zdrówka dla Małego 😘
Pierwsze 2 tygodnie karmienia piersią to ból, ból i ból. Teraz natomiast dla mnie to sama przyjemność 😍 Nie każdy musi to lubić, chcieć.. Po to jest mm żeby mieć wybór i niech każdy wybierze dla siebie a nie za kogoś.
Nie ogarniam tego jak można wtrącać się w takie rzeczy jak wychowywanie dziecka. Jak można stwierdzić, że ktoś jest gorszą matką. Nie było mi dane mieć dziecka i często też słyszę, że jeśli nie mamy dziecka , nie tworzymy prawdziwej rodziny. To jest chore jak ludzie potrafią być bezczelni. Oleśka, jesteś super mamą ❤ Pozdrawiam Was mocno! Duz o zdrówka 🤗
Miałam podobnie młody poznał butelkę w szpitalu też przez żółtaczkę. Po powrocie do domu odrazu doradca laktacyjny. Na szczęście udało się żeby znowu zaczął jeść z piersi chociaż na początku był dokarmiany mlekiem modyfikowanym to teraz 13 tc je tylko pierś :-). Ale łatwo nie było. Tez oszukiwalam nakładkami i używamy ich cały czas. Na wzmocnienie laktacji pije słód jęczmienny i mega pomoga.
Ja miałam w domu i szpitalu odwrotnie. Drugiego syna Chciałam karmić piersią od razu po porodzie, musiałam mieć CC i dostałam synka bardzo szybko. Ale już w nocy byl głodny i pielęgniarka sama zasugerowała butlę. W domu mama mi mówiła "daj mu butelkę bo głodny". Ale jak tylko po pierwszym miesiącu zostałam sama i odstawiłam butlę, tak karmiłam syna do 16 miesiąca piersią, bo nawet nie chciał spróbować mm. Zaczęłam gotować mu mannę na zwykłym mleku i tak się odstawił ☺️. Są różne sytuacje i każdy ma prawo do własnego zdania, a i dziecko da nam znać czego potrzebuje. Pierwszego syna karmiłam mieszanie przez sporo czasu, a przed rokiem przeszedł na mm i było ok. Także, trzeba robić zgodnie z własnym przekonaniem, bo najważniejszy jest spokój matki i dziecka ☺️
Lo matko! To mnie by chyba zlinczowali bo urodzilam przez cesarke i karmie mlekiem modyfikowanym! W obu przypadkach nie byl to moj wybor ale nie zaluje, ze tak sie stalo a moj syn to wesoly, zdrowy chlopczyk, rozwijajacy sie w tempie blyskawicy :) Pozdrawiam, sciskam i zycze wytrwalosci i sily - tez jestem swieza mama mieszkajaca za granica :)
Karmiłam pierwsze dziecko piersią 16 miesięcy (cały czas z nakładka!), drugie karmię rownież (już bez). To moja decyzja, moja bardzo, bardzo ciężka praca, bo karmienie piersią wcale nie jest takie proste, ale walczyłam o to bardzo zaciekle, bo pomimo, że absolutnie nie mam nic przeciwko karmieniu mm, wiem, że mleko mamy jest najlepsze i najtańsze 😂 natomiast.. wydaje mi się, że ta bańka, że kobiety karmiące mm są gorsze nakręcają one same, bo same gdzieś poniekąd muszą udowadniać, że to nic takiego. Czasem też myślę, że przez połóg i takie poczucie winy, że nie podołały... Absolutnie niepotrzebne. Ja w Polsce, będąc dwukrotnie po porodzie nie spotkałam się z tym, żeby ktoś wychwalał karmienie piersią, a negował karmienie sztuczne. Wręcz przeciwnie. Jak tylko u mojego syna zaczęły się pojawiać problemy brzuszkowe lekarze od razu chcieli mi wcisnąć mieszankę z apteki nie szukając przyczyny. Nie neguje żadnego karmienia, każda mama daje swojemu dziecku to co uważa za najlepsze. Oczywiście, jakiekolwiek uwagi, które pojawią się gdzieś w przestrzeni najczęściej są z..internetu. Twarzą w twarz nikt Ci nie powie, że jesteś beznadziejna matka, bo dajesz bebiko, albo matka wariatką, bo w przychodni wyciągasz cyca na wierzch (chociaz akurat to mogłoby się zdarzyć...).. takze komentarze na temat karmienia dziecka miałabym daleko i głęboko.. natomiast poziom edukacji dot.karmienia dzieci to już zupełnie inna bajka...
Jaki potrzebny filmik, jak dobrze wytłumaczone. Brawo! Ja mam wczesniaka, mała była dwa tygodnie sama w szpitalu. Kiedy wróciłam z nią do domu nie było mowy o karmieniu piersią, sama pani od laktacji mówiła że mamy dostawaic butelkę zeby małej wyrobić odruch ssania. Ale rozumieli to tylko moi rodzice,a ciocie, kuzynki, wujowie.. Oj nasłuchałam się co to za matka że nie karmi piersią 🤦♀️
Karmię piersią synka już rok i wydaje mi się, że w zależności od metody karmienia, bardziej skupiamy się/wychwytujemy te nieprzychylne komentarze odnośnie naszej metody. Bo szczerze, nie pamiętam, żebym do tej pory usłyszała jakiś przychylny komentarz, na temat mojego karmienia piersią. Wręcz czuje się traktowana jak jakiś oszołom, który już "tak długo karmi dziecko cyckiem, a moje mleko przecież już jest bezwartościowe". Karmienie piersią ok, ale do pół roku życia, wszystko co potem to już dziwactwo. Jest mi przykro, tymbardziej, że karmienie piersią to piękna, ale naprawdę trudna przygoda i zrozumie to tylko ta osoba, która tego doświadczyła...
a co jak matka nie ma pokarmu to co ma zrobić,to jak karmi to tylko jej sprawa,nie jest inna i tyle,urodziłam 2 dzieci karmiłam minimalnie piersią ale były głodne starczyło niewiele,karmiłam sztucznie ,ważne było dla mnie by było najedzone nie darło się z głodu,starszy wypłakała sobie pępek dopiero jak dostał butlę spał i budził się na jedzenie ,albo nawet nie budził się ,dlatego ważne było mu by miał pełny brzuszek,dzieci jadły i przybierały fajnie na wadze i to najważniejsze,nie napiszę więcej bo nie lubię tego tematu,młodszy ma 32 lata ,widzę,że przez lata nic się w świadomości ludzi nie zmienia ,,przykro to mówić ale nie oceniajmy drugiego człowieka bo nie jesteśmy w stanie określić jego odporności psychicznej
Walczyłam o karmienie piersią 2 miesiące. Niby wiedziałam, że mm to nic złego, ale presja otoczenia i mojej głowy sprawiły, że pierwsze 2 miesiące po porodzie to był dramat. Przepłaciłam to równowagą psychiczną. Nienawidziłam karmienia a mimo to dociągnęłam do końca 16 mięsiąca życia szefowej. Odetchnęłam z ulgą jak prawie miesiąc temu odstawiłam :)
Hej! Ja po dwóch cesarzach. Po pierwszym porodzie nikt mi nie powiedział ze mleka w cycku może nie być z powodu cesarki. Dwa dni w szpitalu męczarni. Ja płakałam i mała. Jak mała zbyt dużo straciła na wadze to butelkę mi dali. Położne głowę mi psuły, tylko jedna tak od serca ze mną pogadała i tak jak u ciebie na maxa pocieszyła ze wcale cyckiem nie trzeba karmić. Pierwsze co w domu zrobiłam to butelkę dałam i ani myślałam o cycku. Głowa tak mi się zablokowała ze po drugiej cesarce odrazu krzykami w szpitalu ze butelkę chce. Wisialo mi co kto myśli o mnie. Trzeba żyć po swojemu! Dodam tyko ze mieszkam w Szwecji. Pozdrawiam i gratuluje bobaska!
"Co Cię rozczarowało w macierzyństwie?" "Inne matki."
W punkt!
To prawda . Kobiety nie wspierają się tylko oceniają, idąc na plac zabaw jest się pod obserwacją innych matek ... jak ubrałaś dziecko, co dajesz do picia, jakiego kremu używasz na słońce itd . Nie ma wsparcia ,jest swojego rodzaju pogarda dla drugiej matki bo co by nie zrobiła to jest źle..
Jak ktoś zapyta czy karmisz odpowiedź nie kur... Głodzę.
i to jest super komentarz.
O to to, tak trzeba odpowiadać durnowatym. Pozdrawiam;)
Ja tak właśnie odpowiadałam, jak ktoś pytał co je dziecko. Oraz wtedy, gdy bylam gdzieś sama, jak ja śmie, bez dziecka wyjść xd
@@zuzannaciszewska9253 niestety takie nasze polskie realia
@@zuzannaciszewska9253 Bez dziecka wyjść źle a z dzieckiem nie daj boż...
Ja też karmiłam mlekiem modyfikowanym , moje dziecko jest zdrowe , szczęśliwe i kochane. Nie jesteśmy gorsze od mam , które karmią piersią. Niestety próbowałam karmić piersią i tylko był placz dziecka i mój. Miałam sutki kompletnie nie przystosowane , nakładki nie pomagały , dziecko było głodne mi pokarm zniknął przez to wszystko. Kochamy dzieci tak samo i nikt nie ma prawa nas krytykować , hejtować itp.
Pewnie, że jesteśmy super matkami! Tez karmiłam dwóch synów mlekiem mm. U mnie zadecydował trochę los i chyba moj organizm. Próbowałam karmić piersią i niestety ale zaglodzilam bym dzieci .I to były słowa lekarza pediatry. Musiałam pokazać mleko ktore odciagalam. Sino szare przezroczyste jak woda. Od razu było wzięte na butle. Nie żałuję. Dzieci zdrowe, nie chorują i rosną. I nie mam tu żadnych wyrzutów ani nie czuje się gorsza matka.
Dokładnie! Po to mamy 21 wiek, aby korzystać z dobrej jakości mm. Ja zawsze mówię.. biedne matki w Afryce i nie tylko martwią się, żeby cokolwiek dać dzieciom a u nas tylko się słyszy.. mm nie, słoiczek nie, chrupek kukurydziany też nie. Masakra
U mnie bylo dokladnie tak samo. Pozdrawiam :)
Karmiłam mm, prawie od początku, jak mnie ktoś pytał czy mam pokarm to odpowiadałam że lodówka jest pełna i mam co jeść, córka kończy niedługo 2 latka, jest śliczna i zdrowa i ma szczęśliwą mamę. Każda mama robi to co najlepsze dla niej i dla dziecka! Powodzenia i zdrowia! Jakąkolwiek decyzję podejmiesz to pamiętaj że jesteś najlepszą mamą dla swojego synka!
Ludzie to są jednak dziwne. Karmiłam mlekiem modyfikowanym oboje moich Dzieci i oboje wyrośli na mądrych, inteligentnych wrażliwych i zdrowych młodych ludzi. Mało tego, uważam, że jestem i byłam dobrą matką. Także tak...
Moja historia jest troszkę bardziej skomplikowana, ale wnioski są dokładnie takie same. Pierwsze problemy z karmieniem pojawiły się już w 2 dobie życia córki. Nikt mi nie potrafił pomoc mimo, że przychodziły położne, doradczyni laktacyjna szpitalna...Dopiero po 1,5 tygodnia ktoś zwrócił uwagę, że dziecko ma skrajnie krótkie wędzidełko i nie jest w stanie złapać cycka nawet jak bardzo się staram ja i ona. Natychmiast umówiliśmy prywatny zabieg podcięcia wędzidełka i liczyliśmy na to,że teraz już będzie łatwiej... Nie było... W 3 tyg życia trafiliśmy do szpitala z powodu utraty wagi, bólów brzuszka i dziwnych kup. Znowu, przez tydzień robiono że mnie wariatkę bo przecież wszystko jest ok tylko muszę częściej przystawiać. 2 dni po wyjściu ze szpitala zaczęły się krwawienia z jelit! Trwało to do 3 miesiąca życia Małej. Dopiero wtedy trafiliśmy do lekarza który zdiagnozował silna alergię. Przez ponad rok córka piła mieszankę aminokwasową (to dopiero szit w porównaniu z mlekiem modyfikowanym ;) ) przez wielu lekarzy nazywaną mlekiem na przeżycie. W międzyczasie okazało się jeszcze, że podcięte wędzidełko nadal jest bardzo krótkie i trzeba drugi raz podcinać. Obecnie córka ma 20 miesięcy, pije normalne mleko modyfikowane i w brew temu co wszyscy mówili jest bardzo silna, zdrowa, oraz w ocenie lekarza wyjątkowo bystra i rozwija się dużo szybciej niż rówieśnicy. Do póki walczyłam o karmieniu piersią miałam wyrzuty sumienia , ale pewnego dnia po prostu coś do mnie dotarło. Postanowiłam, że nie będę tracić 3 h w ciągu dnia, żeby za wszelką cenę dać dziecku 100 ml mojego mleka tylko poświęcę ten czas na zabawę z nią, na przytulanie i na odpoczynek i wtedy poczułam że jestem lepszą mama!
Wspaniały film i bardzo potrzebny! Urodziłam przez cc, karmienie małej to był dramat. Pierwszym problemem było za krótkie wędzidełko, później wieczne zapalenie piersi, antybiotyk i zwijanie się z bólu przy karmieniu dziecka. Przeszłam na mm, córka zaraz kończy roczek, ma piękną wagę, jest bardzo duża i nie żałuję. Cudownie, że o tym mówisz.. Mi bardzo pomogła mama która mówiła żebym nie płakała, bo sama byłam karmiona mm i to nie jest nic złego. Niestety osoby z zewnątrz czują wieczną potrzebę pouczania mam, a już w szczególności tych które dopiero urodziły.
Poruszasz bardzo ważny temat. Moje dziecko ma 4 miesiące, od 2 karmię tylko mm. Wcześniej było to karmienie mieszane. Miałam podobnie, malutki nie chciał jeść z piersi, bardzo się przy tym denerwował. Próbowaliśmy nakładek i było troszkę lepiej ale z czasem on potrzebował coraz więcej a małemu bardzo słabo leciało. Mówi się, że pokarm ma każda matka tylko trzeba często przystawiać dziecko do piersi. Tylko pytanie jakim kosztem. Co z tego, że miałam pokarm skoro musiał "wisieć" mi na piersi godzinami. Mama była nieszczęśliwa bo nie miała czasu na nic, dom, siebie. Dodatkowo naczytałam się, że jak to nie karmię piersią to przecież jestem złą matką, nie daje mu cennych wartości odżywczych. Następnie pojawiły się u mnie lekkie problemy zdrowotne musiałam brać antybiotyk przy którym już napewno nie mogłam karmić. I wiecie co od tamtej pory nasze życie wygląda zupełnie inaczej. Możemy wychodzić na długie spacery (wcześniej nie mogliśmy bo malutki co chwilę był głodny), bawić się razem, a ja mogę cieszyć się tym macierzyństwem. I nie dam już sobie wmówić że jestem złą matką. W końcu mm zostało wymyślone przez ekspertów i to że go podaje to nie oznacza że dziecko truje. Dodatkowo moja mama też mnie karmiła mm a jakoś jestem zdrową 30-letnią kobietą. :)
Szanuję Cię bardzo za ten film. Ja nie miałam pokarmu od pierwszych dni i zostałam za to już w szpitalu oceniona jako gorsza, bo mi się nie chce, bo sobie tak wymyśliłam. Długo myślałam że taka jest prawda i mój stan był fatalny. Dziś wiem, że tak po prostu się dzieje i nie można się biczować. Pozdrawiam 🙂
Super, że coraz więcej mówi się o tym, jak trudne może być karmienie piersią. Uważam, że powinno się przyszle mamy bardziej edukować w w tym temacie. Nasza droga mleczna też była trudna, zawiła, obfita w pot i łzy. Było dokarmianie mm, z którego po miesiącu udało się zejść i została sama pierś 🥰 dobry doradca, wsparcie, chęci i wytrwałość, i karmienie piersią naprawdę może być przyjemne. Natomiast ocenianie kogoś przez pryzmat tego w jaki sposób karmi dziecko jest po prostu słabe 😊 nie wiem dlaczego my kobiety często same sobie podcinamy skrzydła zamiast się wspierać. Tymbardziej, że wiemy, jak trudne mogą być początki macierzyństwa i jak to wsparcie i zrozumienie jest ważne i potrzebne.
Ja miałam podobnie. Dokarmiałam mm na noc przez około 2 miesiace a potem tylko pierś. Teraz po dwóch latach nadal karmię piersią i jestem z tego powodu szczęśliwa. Tak strasznie nasze społeczeństwo i kobiety chcą wyboru ale jak idzie o karmienie i wiele innych spraw to my kobiety jestesmy pierwsze żeby krytykować czyjś wybór. Smutne to, zajmijmy się sobą a jeśli chcemy wyrazić swoje zdanie to zróbmy to bez oceniania bo nie wiemy co ta osoba przeżywa.
Kochana ja osobiście nigdy nie rozumiałam gloryfikacji karmienia piersią, ja się z tym zupełnie nie czułam fajnie. Żałuję że nie zrezygnowałam wcześniej. Z perspektywy prawie 5 lat wiem jak bezsensowne było stresowanie się i wyrzuty sumienia. Ważne żeby dziecko było najedzone i kochane ❤️❤️❤️
Pewnie. Od niemowlaka karm dziecko chemia i modyfikowanym jedzeniem
@@PiesekLeszek. Tak, wtedy jest szansa, że może nie wyrośnie na takiego typa jak ty 🤣
Od początku bardzo chciałam karmić piersią. Niestety trwało to niecałe dwa dni i to tylko dlatego, że w pierwszych dniach dziecko potrzebuje bardzo mało tego pokarmu. Później synek był ciągle głodny i ciągle przy piersi. Obydwoje mieliśmy dość. Po tygodniu ciągłych prób stwierdzilam, że sprawdze ile tego mleka jest. Przez godzinę z dwóch (!) piersi odciągnęłam 10 ml. Przystawiałam go jeszcze przez miesiąc jednoczesnie dokarmiając mm. Aż w końcu pokarm zanikł całkowicie. My mamy plany swoje a życie swoje 🤷♀️
Karmiłam dwójkę swoich dzieci od urodzenia mm bo wiedziałam że nie dla mnie karmienie piersią, obrzydzałoby mnie to 🤷 Miałam gdzieś opinie innych w tym temacie.
Miałam tak samo😉
Tak trzeba. Przecież nie będą Tobie robić przeglądu piersi. Chyba, że znajdzie się jakiś c...c co powie "pokaż" O_o
Mialam tak samo karmiłam troche piersią glownie mm moje dzieci są piekne mądre i zdrowe mamy ogromna więź wiec nie ma co oceniać innych niech kazdy sie zajmie sobą i swoimi dziecmi
Witaj w klubie 😉
Miałam to samo .Mam 3 dzieci i nigdy nie karmiłam piersią.Nie czułam tego .
Tak, każdy ma wybór i odpowiada za siebie. Dla mnie karmienie piersią było straszną traumą - ból był nie do zniesienia, porównywalny do wiercenia w miazdze zębowej przy nerwie bez znieczulenia. Cierpiałam jak potępieniec, wyłam z bólu, ale żeby dziecka nie straszyć nie mogłam głośno. Widziałam że dziecku mleko matki bardzo służyło, kupy były ładniejsze niż później na modyfikowanym , dziecko było dużo spokojniejsze, lepiej się czuło, nie krzyczało tak często jak na modyfikowanym. Niestety musiałam przejść na modyfikowane, bo nie byłam w stanie wytrzymać takiego bólu całą dobę, co parę godzin. Nie widziałam aby inne matki tak cierpiały. Gdyby nie ten ból na pewno nigdy nie zrezygnowałabym z karmienia piersią.
Pierwsze dziecko - próbowałam karmić piersią bardzo, byłam młodziutka i bardzo wpływ miało na mnie otoczenie. Ale po zapaleniu piersi i gorączce 41st powiedziałam dość. Karmiłam 6 tygodni z wielkim bólem, wiele łez wylałam jak i zarówno moje dziecko. Decyzja o przejściu na mm była najlepsza jaką mogłam podjąć. W czerwcu urodziłam drugie dziecko i tutaj już w ciąży wiedziałam, że jeśli nie uda mi się kp, nie będę się męczyć jak za pierwszym razem. Karmiłam tylko tak na prawdę 2 dni pobytu w szpitalu i wiedziałam że jednak to nie to i już w drodze do domu poszłam kupić mm. Nie żałuję. Moje dzieci są szczęśliwe, ja jestem szczęśliwa i to jest dla mnie najważniejsze.
Ja tez karmie mlekiem od samego początku. Nie czuje się zla matka. Szczerze to kazde złote rady nie zawsze są super bo kazde dziecko jest inne , jak jego mama. Pozdrawiam
Ja mam historię. Podjęłam decyzję, że będę karmić mlekiem modyfikowanym. Wyszliśmy ze szpitala. Po jakimś czasie przyjechali dziadki poznać wnuka. Teściowa MADZIA KARMISZ? Mówię, że tak. Pora karmienia, teściowa patrzy, że dostaje butelkę A MÓWIŁAŚ, ŻE KARMISZ a ja śmiech NO PRZECIEŻ TO ROBIĘ 😂🤣. Wiedziałam o co jej chodzi jak pytała ale ponieważ uważam to pytanie za głupie to odpowiedziałam z premedytacją bez wyjaśnień. A na koniec wyszło jak wyszło to i tak dostał cyca bo miałam dużo pokarmu. Mój syn też leżał na lampie jak najwięcej raz na brzuszku raz na plecach. Pozdrawiam
ja zawsze odpowiadałam, że nie - głodzę ;P
Jakby nie było mleka modyfikowanego to moje dziecko umarło by z głody. W ogóle nie miałam mleka, nie miałam tak wykształconych brodawek jak powinny, obwiniałam się o to bardzo ale po dwóch tygodniach odpuściłam tą walkę. Córka ma prawie dwa lata, jest szczęśliwym zdrowym słoneczkiem mamusi. W Polsce też jest to małe mleko w szpitalu a lampa w postaci łóżeczka przyjeżdża do pokoju więc da się to pogodzić z karmieniem piersią. Chyba, że po dwóch dniach to nie pomaga to wtedy idzie się na inne lampy, takie świecące od góry i od dołu. W szpitalu przychodziła do mnie doradca laktacyjny, mimo dużej determinacji też nie pomogła.
Ja przez pierwszy miesiac sciagalam moje mleko i zawozilam dzieciom bo były na OIOM-ie inaczej się nie dało. Jak miałam więcej pokarmu to mrozilam na późniejszy czas. Po powrocie do domu przez 2 tygodnie dalej dawałam moje mleko. Gdy dzieci zaczęły mieć kolki to wszystko się posypało, bywało tak że nie było kiedy ściągnąć pokarmu. Do tego doszedł stres i tak zakończyliśmy przygodę z kpi. Zaczęły dostawać mleko modyfikowane, teraz mają ponad rok i wszystko jest z nimi ok :)
Ja pierwsze moje dziecko urodziłam tuż po 20-tym roku życie. Na karmienie piersią chyba w ogóle nie byłam gotowa. Karmiłam piersią miesiąc i to był koniec. I wcale nie miałam wyrzutów sumienia. Przy drugim dziecku, kilka lat później, pobiłam rekord w naszej rodzinie. Karmiłam do 26-tego miesiąca życia dziecka. Wszyscy mówili że to przesada. Nie planowałam tego, to wydarzyło się samo. Widocznie to było najlepsze dla dziecka, w obu moich przypadkach.
U nas była taka sytuacja, że po moim karmieniu piersią Młody spadał z wagi. Nie dojadał a samo mleko z cyca to było za mało i teraz moje pytanie: Czy w takiej sytuacji należy brnąć i męczyć siebie i dziecko bo jedyną drogą jest karmienie piersią? Próbowaliśmy mieszanego ale tak jak mówiłaś, butla to jest butla jednak.
Aktualnie ma 13 lat i ja nie widzę, żeby był jakiś niedokarmiony :P
Faktycznie droga mleczna jest mega trudna i mało się o tym mówi. U mnie po cc na początku było trudno po prostu z przystawieniem malucha. Generalnie w szpitalu był dokarmiony mm żebym ja mogła odpocząć po moim trudnym porodzie naturalnym który właśnie skończył się cc. Po powrocie do domu mały bardzo płakał więc był dokarmiany. Mi również pomogły nakładki i pani położna, która wytłumaczyła żeby jak najczęściej przystawiać malucha bo ma chęć ssania i potem faktycznie już bez nakładek fajnie dawał radę. Do tej pory nie miałam nawału pokarmu więc nawet wkładki się nie przydały. Teraz są dalsze problemy jak gazy czy nadmierne jedzenie które kończy się potokiem mleka, ale kiedy wcześniej chciałabym skończyć karmić jest krzyk i płacz więc dalej ten temat się ciągnie
Dodatkowo maluch nie zaśnie inaczej jak na moim brzuchu. Czasem zdarzy się ze po karmieniu na leżąco zaśnie obok i tu różnie na minutę, na 20 minut albo godzinę do dwóch. Czasem po takiej pobudce biorę go na brzuch i wtedy śpi spokojnie. W takiej pozycji potrafi przespać nawet do 7 godzin. Ciekawe co będzie dalej bo skończył już 2 miesiące i będzie co raz większy 😮
Hej, rodzilam w Dublinie 6 miesięcy temu, wymarzylam sobie poród naturalny i karmienie piersią. Niestety rzeczywistość okazała się dla mnie brutalna bo poród zakończył się bardzo ciężką cesarka ( dla mnie i dla małego). Po utracie sporej ilości krwi nie miałam siły ruszyć ręka więc mały został nakarmiony butelka przez tatę. Po powrocie na sale robiłam wszystko w mojej mocy aby nam wyszło kp... Po 7 godzinnym maratonie ( dziecko cały czas na piersi ) położna zaproponowała że nakarmi małego butelka żebym mogła odpocząć ( nie spałam 3 dni) i tak zaczęło się karmienie mieszane. Poczucie porażki było ogromne . Do tego baby blues i byłam na prostej drodze do depresji poporodowej ( prawie 2 tygodnie w szpitalu bez partnera także się do tego przyczyniło). Ja nie miałam takiego szczęścia do konsulantki laktacyjnej w szpitalu. Kiedy poprosiłam o pomoc zostałam poinformowana że niestety nie każda kobieta może karmić piersią i pewnie ja się do tych zaliczam , ręce opadają. Dostałam pompę i także szło kiepsko . Niestety wszystko razem ( ciężki poród, samotność w szpitalu, wysoka gorączka po porodzie, stres) doprowadziło do zaniku mleka . Dopiero teraz, pół roku później zaczynam godzic się z tym ze nie udalo sie . Ale najważniejsze że maluch jest zdrowy, silny i szczęśliwy. Pozdrawiam z Dublina
A dodam że za radą pediatry odstawilismy mm w 4 miesiącu i mały 2 tyg był tylko piersi i zaczął spadać na wadze, od 5 miesiąca tylko mm.
Karmilam mm z wyboru. Kilka raz dziennie przychodzily do mnie pielgrzymki pielegniarek i poloznych, mowiac jaka to ja zla decyzje podjelam i ze nie chce dac dziecku tego co teraz jest dla niego najlepsze. W koncu odpuscily i daly tabletki na zanik laktacji.
Nie miałam problemu z pokarmem i z przystawieniem a jednak pierwszego syna przestałam karmić z dnia na dzień po 6 miesiącach a drugiego po 4 i przeszłam na mm tylko i wyłącznie dlatego, że ja tego chciałam. Sama z siebie nie chciałam już dłużej tego ciągnąć po tym jak widziałam 1,5 rocznego synka koleżanki, który rozerwał jej bluzkę bo chciał mleka. Mój mąż nie miał żadnego problemu z zaakceptowaniem mojej decyzji, a ja nie żałuje tego. Każda z nas decyduje sama.
Jeszcze w ciąży moja położna pytała jak chcę karmić synka. Powiedziałam szczerze, że spróbujemy na pewno piersią, ale zobaczymy co z tego wyjdzie. Nie szło Nam od początku, jeszcze w szpitalu mały był na kroplówkach z antybiotykiem, przez co był dodatkowo zestresowany. Bardzo dużo płakał, ja nie potrafiłam Go przystawić, położna dała mi nakładki, było lepiej, ale tak dużo nerwów mi to sprawiało, że psychicznie nie czułam się najlepiej. Do tego było to dla mnie bardzo bolesne. Jak słyszałam od innych kobiet jaka to piękna chwila, więź z dzieckiem itd to myślałam, że coś ze mną jest nie tak. Jak odpuściłam i przeszłam tylko na mm odżyłam. Dopiero wtedy zaczęłam cieszyć się macierzyństwem w pełni.
Super, że poruszyłaś ten temat. Na prawdę karmienie piersią jest bardzo trudne na samym początku i wiedzą to tylko osoby, które przez to przeszły. Nasza historia jest to bardzo podobna do twojej, tylko zaczęło się nie od naświetleń, a od tego że miałam za mało pokarmu na początku i mała przyzwyczaiła sie do butelki. Przeszliśmy przez dramatyczne chwile.
Uratowała nas praca w konsultantką laktacyjną. Było bardzo ciężko, płacz malutkiej, mój i męża. Musiałam po każdym karmieniu/próbie karmienia odciągać mleko i dokarmiać małą mm (bo dalej za mało pokarmu było) i tak 10-16 razy na dobę... Ale sytuacja zaczęła się zmieniać na plus i choć bardzo powoli na lepsze. Na samym końcu mówiłam, że jeśli to już nie będzie koniec to się poddaje i zostajemy przy mm. Właśnie wtedy doradca powiedziała przechodzimy na samą pierś. Nam się udało ciężką pracą, ale nigdy nie skrytykuje osoby, która się poddła albo po prostu podjęła taką decyzję bo najważniejsze żeby to mama i dziecko byli szczęśliwi ❤️
Ja jestem 2,5 mca po porodzie i moja droga z karmieniem też nie była łatwa. Moja córka nie umiała złapać brodawki przez co musiałam w szpitalu karmić wyłącznie mm też z tych jednorazowych butelek. Z każdym dniem bałam się,że pokarm w piersiach się nie rozwinie a mała się rozleniwi. Kiedy wyszlysmy że szpitala na następny dzień przyjechała położna, która jest rowniez doradca laktacyjnym i zasugerowała spróbowanie karmienia przez nakładki na sutki i to się udało. Mała ciągła jak szalona. Więc była tylko te 4 pierwsze dni na mm. Ja nie miałam problemu z mlekiem wiec mała byla tylko na cycu. Potem ciężko było mi odstawić te nakładki i tak karmiłam ją aż 8 tyg. Udałam się do innego doradcy, zobaczyła że wszystko anatomicznie w buzi małej jest ok i żebyśmy próbowały bez tych nakładek. Męczyliśmy się tak około tygodnia. Kiedy nam to karmienie bez nakladek nie szło, to zakładałam je i juz. Ale w końcu udało się :) karmimy się bez. Karmiąc przez nakładki sama pewnie wiesz, że czasem się z tego wylewało l,zawsze trzeba było pamiętać o umyciu i żeby zawsze je przy sobie mieć. Więc wychodząc musiałam mieć je zawsze na uwadze. Cieszę się że mi pomogły karmić, natomiast najlepiej używać ich niedługo :)
Rodzilam w irlandii , deklarowalam w szpitalu że będę karmić piersią, ale życie potoczyło się inaczej i mleko się nie pojawiło, i tak jak zaznaczyłas w filmie nikt mi nie sugerował mm dopóki sama nie zapytałam bo Mała ssala ale mleka nie było, pielęgniarki robiły cuda żeby to mleko się pojawiło i żeby mi pomóc ale koniec końcem skończyło się na mm. I nie uważam się za gorsza matkę. Moje dziecko jest szczęśliwe i zdrowe. A te wszystkie matki krytykujace karmienie mm nie znalazły się w sytuacji w której musiały by wybrać czy mm czy zostawić dziecko głodne, myślę że jakby tak było wybrały by mm i siedziały cicho.
Karmienie to sprawa indywidualna i nikomu nic do tego , czy to nasze mamy czy teścowe czy inne koleżanki niech swoje komentarze zostawia dla siebie 😍😁 życze zdrówka i rosnijcie zdrowe 😘
Może jak by mówiło się dużo o tym, że karmienie piersią nie zawsze jest łatwe, że często są problemy a im większy problem tym bardziej sie nakręcamy i jest jeszcze gorzej ... do tego jeszcze w PL często nie diagnozuje się problemu tylko: masz złe piersi, nie masz mleka (mimo, że masz), nikt nie mówi o KPI Często jesteś zostawiona sama sobie i o ile w dużym mieście łatwo jest o prywatną konsultację z doradcą laktacyjny to na prowincji już nie zawsze. Poza tym pierwsza córka z powodu moich problemów od 3 mca życia na mm i okaz zdrowia a druga na piersi i ciągle sie smarka :D
Kochana wiem o czym mówisz, jak bym słyszała swoją historię. Ja mam dwóch synków i były dwie cc. Za każdym razem nie miałam pokarmu. Wiem juz słyszałam nie raz "jak to nie masz mleka, każdy ma". No niestety nie u mnie. Brodawki wklęsłe, żadne nakładki nie zdały egzaminu. Ściągalam laktatorem 3 tyg w obu przypadkach, był płacz i mój i małego bo chciał jeść a z piersi nie lecialo. Urodziłam 4 mce temu poraz drugi karmie mm i nie ma znaczenia jak karmimy ważne żeby dziecko było najedzone, szczęśliwe i zdrowe. 😊
karmiłam samą piersią do 3m a potem mm.. wszyscy żyją i mają się dobrze🤓
Nie znoszę tego laktoterroru... Przez pierwsze 4 miesiące karmiłam tylko piersią, ale od początku z nakładkami. Przyszedł kryzys laktacyjny i zaczęliśmy dokarmiać mm. Od 8 miesiąca życia tylko mm (no i oczywiście od 6 miesiąca pokarmy stałe). Karmienie piersią to był dla mnie chyba najgorszy jak do tej pory element macierzyństwa i jeśli kiedykolwiek będę miała kolejne dziecko, to na pewno nie będę robiła nic na siłę. Poruszyłaś bardzo ważny temat 🙂.
Jejku miałam tak samo. 18 h wywoływany poród zakończony CC nie był dla mnie tak traumatyczny jak karmienie piersią.
Dzięki za szerzenie świadomości i podzielenie się swoją historią! :)
Karmiłam piersią miesiąc, potem musiałam przejść na mm i wszystko jest super :) córa rośnie i sie cudownie rozwija :) nie wiem skąd ta taka nagonka, że tylko karmienie piersią jest ok... nie każdy może karmić piersią i to jest ok.
Urodziłąm w październiku, też probowałam karmić piersią. Mala ryczała non stop, źle ssała, źle łapała, gryzła... Druga noc to byl koszmar bo ryczała non stop i nie mogłam wyjać jej cycka z ust bo byl ryk. Nie ssałą tylko gryzła co pare minut. W domu po wyjsciu ze szpitala to samo, cały dzień na cycu i cały dzień ryczała. Czwartego dnia wieczorem wyciagłam laktator i okazalo się że nie mam za dużo pokarmu. Cztery dni głodziłam dziecko. Tamtej nocy co 2.5h wstawalam i odciagalam, dokarmiałam formułą. Public health nurse namawiała mnie żeby czesciej odciagac i rozbujać laktacje. Miałam poczucie że jestem fatalna matką bo nie mam do tego cierpiwosci. Żałuję że nie bylo nikogo (profesjonalisty) ktory by powiedział że jest OK przejsc na formułę jesli to jest dla mnie tak trudne zamiast wzbudzać poczucie winy i dawać "rady". Powoli odciagalam przez 3 tyg i przestalam. Nic na siłę. Sama musiałam sobie w głowie poukładać że jest ok
Tytuł mnie rozwalił ...serio ?? Dwóch synów wykarmilam mm. Ze wzgledu na liczne zapalenia piersi, drenaże... Nie uważam by było to coś złego...tak samo jak dzieci po cięciu cesarskim. Sa tak samo inteligentne, piękne, mądre, wspaniałe ! 💗💙💜💚
Moi tez byli naswietlani pod lampami 2 tygodnie. Odciagalam swoj pokarm i karmilam moim mlekiem.
U mnie minęło już 15 lat... Ale moja historia była taka. Po 13 godzinach porodu podjęto decyzję o cesarskim cięciu. Nie miałam pokarmu zaraz po porodzie. Kazano mi przystawiać małego mimo wszystko, żeby miał prawidłowy odruch ssania... ale karmiłam go mlekiem modyfikowanym. Pokarm pojawił się u mnie w 6 dobie (byłam jeszcze w szpitalu), pokazano mi jak przystawiać syna.. i bez problemu przeszliśmy na karmienie piersią. Po wyjściu do domu (po 7 dobie) z tym karmieniem było różnie... popękane krwawiące brodawki, zastój w piersi.. Ja jednak zaparłam się, że chcę karmić piersią. Nie czułam na sobie żadnej presji, sama tego chciałam. Miałam dużo pokarmu, nie chciałam żeby się marnował. ALE. Nie miałam absolutnie żadnego problemu z tym, aby od czasu do czasu podać synowi mm. W nocy praktycznie nie spał, ciągle chciał być przy piersi... to jedyną szansą na przespaną noc od czasu do czasu była butelka z mm, która po prostu nasyciła go na dłużej. Karmiłam piersią 8 miesięcy, w międzyczasie dostawał również mm, zwłaszcza kiedy był pod opieką dziadków czy taty. Uważam, że wybór sposobu karmienia dziecka należy ZAWSZE do matki. Dziecku, które dostaje mm nie dzieje się przecież żadna krzywda. Ważne, żeby zdrowo rosło. A jeśli chodzi o cesarkę.. też czasem na forach znajdowałam teksty, że nie można się nazywać prawdziwą matką jeśli nie urodziło się naturalnie... albo nie można nazywać porodu porodem tylko 'wydobycinami' czy jakoś tak (bawi mnie to ogromnie). Moje dziecko by umarło, gdyby nie została podjęta decyzja o cesarce. Po 13 godzinach w bólu i strachu z ulgą przyjęłam informację, że będzie CC. I doskonale rozumiem kobiety, które na CC decydują się od razu, mimo tego, że ja sama bardzo chciałam urodzić naturalnie. Zostawmy każdej kobiecie wybór, każda z nas sama musi przeżyć swoje życie i niech robi to tak, żeby i jej i dziecku było dobrze.
Ja karmiłam okol 2 miesiące siace piersią tez rozniej raz piersią raz mleko mm , widzialam z czasem ze nie najada sie mlekiem z piersi i musiałam dawać mm . Nie dołowałam się bo najedzone dziecko to szczęśliwe dziecko :) . A mi w pewnym momencie to juz sutki odpadały, krwawiły itp troche ucieszyłam się ze przejdziemy na butelkę ,polecam mleko hipp dobry skład:) . Aktualnie syn ma 18 miesiecy i jest dużym zdrowym chłopcem.
Pierwsze dziecko karmiłam 2 tygodnie, z każdej strony slyszlama dogryzki,drugie po 4 miesiącu zaczęłam karmić mm bo mojego mleka jest za mało :/ szczerze? Mam w nosie co kto mówi, grunt że moje dzieci są zdrowe i szczęśliwe :)
Tak! Bardzo wartościowy filmik! Ja karmiłam córę 15 miesięcy kp, ale... Pierwsze miesiące to była droga przez mękę, powieść można o tym by napisać. Pod koniec to była już przyjemność. I wcale dzięki temu KP mała nie uniknęła jakiś chorób. A na początku też wspieraliśmy się mm, bo rozkręcenie laktacji było trudne, a głodne dziecko to złe dziecko i nie ma ochoty tracić energii na to, czy biust będzie współpracował 🤷 grunt, żeby maluch był najedzony i zadowolony, co za różnica jakim mlekiem🙂
Dobrze prawisz :) Niezależnie co mówią inni słuchajcie siebie i swojego organizmu!
Ja mialam termin porodu na końcówkę września 2020, urodziłam zdecydowanie wcześniej, bo w połowie lipca 2020 po paru dosyc trudnych miesiącach przebytych w szpitalu. Moje dziecko z bardzo niską wagą urodzeniową (poniżej 1kg) trafiło po paru dniach na OIOM w innym szpitalu, więc nie miałam do niego wejścia przez pandemię.
Będąc w szpitalu, w którym rodziłam lekarze subtelnie, lecz konsekwetnie naciskali mnie bym karmiła piersią, bo "dla dziecka mleko matki jest najlepsze, szczególnie u takiego wcześniaka" - i mówili mi to wszyscy, lekarze, pielęgniarki, inne matki ... ja w tym czasie brałam na tyle silne leki, że nie mogłam karmić, ale słuchając tych głosów zaczełam rozkręcać laktacje. I to było jedno z gorszych doświadczeń, bo co 3 godziny męczyłam się z mechanicznym urządzeniem, piłam herbatki i brałam tableteczki, ciągle myślałam o tym żeby mleka było jak najwięcej, a potem grzecznie wylewałam mleko. Czemu? "bo przecież powinnam szybko przestać brać leki, a jak dziecko wróci do domu wartoby było karmić go piersią .."
Po 5 tygodniach laktacja zaczęła mi ustawać, mleka było coraz mniej. Byłam wtedy załamana. Psychicznie wykończona. Czułam presje, pojawiły się myśli typu "teraz nie jestem w stanie pomóc memu dziecku, jak wróci do domu też nie będę mogła mu pomóc bo bez laktacji nie będę mogła karmić piersią .."
Wiecie co? Moje dziecko wróciło do domu dopiero na początku października. I teraz w sumie się cieszę, że taka sytuacja u mnie miała miejsce, bo będąc pod presją psychiczną by rozkręcić karmienie piersią psychicznie powoli się wykańczałam. Coraz gorzej się czułam.
A teraz widzę, że karmiąc mm moje dziecko rośnie bez problemu. I mleko modyfikowane wcale nie jest gorsze od naturalnego.
Mój syn ma obecnie 7 lat. Udało min się karmić piersią, jednak absolutnie nie mam nic przeciwko karmieniu mm. Uważam, że to jest decyzja ( a czasem niestety konieczność) warunkowana wieloma czynnikami.
Ja karmiłam swojego syna 2,5 roku i byłam z tego powodu napiętnowana. Co gorsza - nawet przez lekarzy. Wielokrotnie słyszałam, że dziecku w tym wieku to już moje mleko nic nie daje, że jest pozbawione wartości, że uzależniam od siebie syna i takie tam bzdury. Ja kochałam bliskość z moim dzieckiem i On tego również potrzebował. Uważam, że nie można krytykować decyzji kobiet odnoście karmienia. Każda matka chce dla swojego dziecka jak najlepiej i to ona jest z nim najbliżej i to ona najlepiej zna jego potrzeby.
I przypomniało mi się co przechodziliśmy trzy miesiące temu. Mój Synek urodził się prawie miesiąc przed terminem (późny wcześniak), w szpitalu przystawiony do piersi i wydawało się że wszystko jest ok. W drugiej dobie wyszła żółtaczka i okazało się że Młody stracił zbyt dużo masy niż na ten czas powinien. Była lampa i również skorzystałam z mm. Położne bardzo wspierające na oddziale 🥰 ani razu nie zasugerowały że to coś złego że dajemy mm, mówiły że najważniejsze żeby Mały przybierał kg. Ja miałam chwile załamki że nie potrafię dziecka swojego nakarmić ale wielkim wsparciem był mój Partner ❤ po wyjściu ze szpitala dawaliśmy moje mleko odciągnięte bo był problem ze ssaniem, dawaliśmy mm. Później były nakładki a w 10 dobie życia Synek miał podcięte wędzidełko i to okazało się naszym ratunkiem dla kp 🙂 Teraz Mały ma 3msc i karmie tylko piersią. Komentarze ludzi, że co to za matka że daje butle są żałosne i poniżej pasa, zwłaszcza nie znając sytuacji. Najważniejsze jest by nie robić dziecku krzywdy i tak jak powiedziałaś, dopóki dziecko rośnie i wszystko jest z nim ok to jesteśmy najlepszymi mamami dla nich 💕
Aaa i jeszcze u mnie poród skończył się cc to już w ogóle co ze mnie za matka i kobieta 🙉😂 ale nie warto słuchać tych głupot, bo tylko my same (i ewentualnie nasi najbliżsi) wiemy co przeszliśmy, jak i dlaczego
Pierwsze dziecko karmiłam 3 tygodnie i strasznie to przeżywalam,drugie dziecko 2 lata 🙈 A różnicy nie widzę oboje zdrowi.Nie ma co się martwić 😉 pozdrawiam serdecznie ❤
Jeszcze przed urodzeniem młodego wiedziałam, że nie będę karmić piersią. Wiedzialam jak moje życie wygląda i nie dla mnie będzie karmienie piersią. Dla picu karmiłam w szpitalu a co do czego pielęgniarki same mleko przyniosły dla świętego spokoju. W domu odciągałam ale młody go nie chciał więc dałam sobie spokój. Borys ma 14 msc, karmiony butla super zdrowy chłop 😎
Jestem położną i mam świadomość jakie korzyści płyną z karmienia piersią, jednak mam wrażenie że po narodzinach dziecka zapomina się o mamie, którą mogą rządzić skrajne emocje i patrzy się tylko na noworodka. Na studiach licencjackich miałam sytuację kiedy mama urodziła dziecko i nie chciała karmić piersią, mówiła o tym wprost. Lekarz naskoczył na nią jakby co najmniej chciała to dziecko zabić, a co się niestety okazało. Kobieta która urodziła była w przeszłości molestowana seksualnie i karmienie piersią tylko jej o tym przypominało. Życie nie jest zero jedynkowe. Nie oceniajmy nigdy nikogo. Nie wiemy jaka historia kryje się za daną osobą. Pozdrawiam
Pierwsze pytanie jakie pada po porodzie to jak karmisz swoje dziecko...czy to jest aż tak bardzo istotne? Dlaczego wszystkich to tak bardzo interesuje? Ja karmiłam piersią, później odciągałam swój pokarm i podawałam go przez butelkę ale dość szybko w wyniku stresu musiałam przejść na mm. Presja otoczenia jest tak duża że momentami bałam się przyznać jak moje dziecko jest żywione. W głowie siedziała mi tylko jedna myśl, jesteś zła bo nie karmisz " cyckiem". Dziś już potrafię zrozumieć że tak to nie działa, mam zdrową super rozwijająca się córeczkę ale jako młoda mama, która dopiero poznawała świat macierzyństwa niestety poddałam się presji i popadłam w załamanie z powodu tego jakie mleko pije moje dziecko. Teraz tylko współczuję ludziom, którzy zadadzą mi to pytanie przy kolejnym dziecku....
Z pierwszym synem męczyłam się dosłownie pół roku. Miałam straszne wyrzuty sumienia że nie daje rady go nakarmić, aż w końcu mleko samo się skończyło. Z drugim powiedziałam że spróbuję ale nie chce się nakręcać że muszę. Karmiłam miesiąc i nie dałam rady. Chyba karmienie piersią nie jest dla wszystkich. Poprostu niektóre kobiety nie są do tego stworzone. Ważne żeby maluch był najedzony, a najedzony to szczęśliwy i mama też szczęśliwa 😉
Przed porodem mówiłam sobie, że "muszę" karmić piersią chociaż miesiąc - tak sobie postanowiłam. Nawet gdyby miałoby to być karmienie mieszane, to minimum tyle chciałam z piersią wytrzymać, tak dla swojego zdrowia psychicznego, że próbowałam. Po porodzie wyszło jak wyszło, przez 5 tygodni raz dziennie dokarmialiśmy wieczorem mm, a tak to tylko pierś i na samej piersi jest do dziś, choć córa skończyła niedawno 8mc (teraz oczywiście już pierś i inne posiłki z rozszerzania diety). Nam zatem udało się karmić, choć początki nie były łatwe, pierwsze "sesje" trwały po godzinę z wiszeniem na cycu... Myślałam nie raz, żeby to olać (mówiąc wprost), ale koleżanka mi doradziła, żebym odpuściła i zobaczyła jak będzie zamiast się stresować. I rzeczywiście, jak dałam sobie luz, to karmienie z piersi poszło już gładko. To i wygodna pozycja (u nas najlepsza na leżąco) - pomogły w sprawie. Nie zmienia to faktu, że gdybym musiała przejść wcześniej na mm, to bym przeszła i nie robiła problemu. Szwagierka od początku nie chciała dawać piersi i jak ktoś ją o to pytał, to twierdziła, że to "terror laktacyjny" i nie chciała nawet o tym mówić - też miała do tego prawo jakby nie patrzeć. ;) Oczywistym jest chyba, że niezależnie od sposobu karmienia, każda matka chce jak najlepiej dla swojego dziecka i tyle.
Zazdroszczę wszystkim mamą które karmią piersią bez najmniejszego problemu u mnie każda kropla mleka była na wagę złota córka okropnie złościła się przy piersi bo nic jej nie leciało nie znam pojęcia nawał kapanie mleka mokra koszula czy wkładki laktacyjne każda porcja mleka 30 ml to godzina siedzenia przy laktatorze elektrycznym udało się karmić odciągniętym mlekiem 8 miesięcy ale ile to kosztowało nerwów stresu nieprzespanych nocy wiem tylko ja
Kobietki nie oceniajcie innych mam przez pryzmat tego czy karmią piersią czy mm czy rodziły naturalnie czy przez cc każda z nas jest inna i ma prawo do własnych wyborów.
U mnie sytuacja bazująca na płaczu i zgrzytanie zębów , w szpitalu wręcz zmuszano Nas do karmieni piersią, po mimo „jak w moim przypadku” całkowitego braku pokarmu .... poranione piersi, duża depresja ze robię wszystko nie tak ciagle płacząca córeczka. Dopiero położona która przyszła do Nas na wizytę patronażowa w domu powiedziała mi wprost że bez pokarmu nie wykarmie dziecka i żeby się pogodzić z karmieniem mm.. Córeczka ma teraz 13 miesięcy jest cudownym szczęśliwym dzieckiem, ja tez jakoś z tego wyszłam . Ale Karmienie do dziś zostaje dla mnie koszmarnym wspomnieniem
Mając w pamięci karmienie mojego siostrzeńca mm, a zwłaszcza szykowanie tej butelki z gorącą wodą w nocy przy akompaniamencie płaczu, przy moim pierwszym dziecku byłam zdeterminowana karmić piersią. Udało się, synek dobrze ssał. Na początku wspomagałam się femalticerem i laktatorem, potem z górki. Żadnego zapalenia, poranionych sutków czy aft u małego. Karmiłam 13 mscy, przestałam, dlatego, że wróciłam do pracy. Ani moja mama, ani babcia, ani siostra nie karmiły dzieci piersią, ja jestem pierwsza i jestem z tego powodu szczęśliwa. Wiem, że nie wszystkie matki mają tak łatwo jak ja, do głowy by mi nie przyszło, żeby je potępiać, dlatego że karmią mm. Szanujmy swoje wybory.
Obecnie oczekuję drugiego synka i też mam nadzieję karmić piersią.
Mam dorosłe dzieci, karmiłam mlekiem Bebiko, trzeba robić tak żeby było dobrze,a ludzie niech sobie gadają co chcą, pozdrawiam serdecznie
Ja tez karmie mm , jak komus nie pasuje to jego sprawa, nie warto sie przejmowac...
Mieszkam w UK, urodziłam 9 lat temu. Od początku chciałam karmić piersią. Niestety, ciężki poród, mój trudny połóg, sprawiły że nie dałam rady... Karmiłam od początku mlekiem modyfikowanym. No moja mama z wielkimi pretensjami, że jak to tak można. Ze mleko modyfikowane ejst zle itd. Smutne jest to jak każdy dookoła potrafi krytykować, a postawić się na moim miejscu nie miał kto, żeby się przekonać co poszło nie tak.
A ja właśnie zamawiam butelki dla moich bliźniaków które urodzą się przez CC. Postaram się karmić naturalnie ale jak się nie uda to się nie uda. Już też słyszałam stwierdzenia typu- ooo widzę że się nastawiasz na karmienie butelką. Nie nie nastawiam się na nic, ale muszę być gotowa na każda możliwość. I czy uda mi się karmić tydzień miesiąc czy rok albo wcale, trudno. Jedyne co mnie obchodzi to to aby dzieci urodziły się w bezpiecznym dla nic terminie.
Jeśli chodzi o prawo polskie również nikt nie może narzucić ani tego ani tego. Osoba znająca się na temacie nie może mowić o wyższośći jednego mleka od drugiego. Współczuję, że kobiety musza jeszcze sie spotykac z hejtem bo nie chcą karmić cycem albo urodziły przez cesarke, ci ludzie nie znają się na medycynie, na życiu, mityczne przejście przez drogi rodne może i jest cudowne i piękne ale nie zawsze możliwe, kobiety powinny wyluzować, Ciebie Olga pozdrawiam i życzę wszystkiego co najlepsze.
Przy pierwszym moim dziecku jakoś podczas ciąży nie myślałam o tym, ze nie da się karmić piersią. W mojej głowie było to proste, jestem mama, urodziłam dziecko, wiec na pewno będę karmić piersią. Okej, urodziłam i tak jak u Ciebie po porodzie u syna pojawiła się duża zoltaczka, czyli najlepiej by dużo spał, nie chcia chwytać piersi, a ja jako mama, która urodziła swoje pierwsze dziecko nie miałam pojęcia jak to zmienić. Położne (różne) próbowały mi pokazać ale się nie udało. W domu próbowałam, było tak ze karmilismy się 3 godz a on nadal był głodny, ja zmęczona, zniechęcona, zrozpaczona. Wróciliśmy po dwóch dniach do szpitala na naświetlanie starałam się karmić piersią, położne mi pomagały ale nie szło to najlepiej. Wróciliśmy do domu, postanowiłam odciągać mleko laktatorem i tak karmilismy się miesiąc. Do tego baby blues.. to był najgorszy miesiąc w moim życiu. Ciągły płacz, strach o dziecko, myśli ze jestem zła mama. Przeszliśmy na mm syn był zadowolony i ja. To była dobra decyzja. Syn jest zdrowy, nic mu się nie dzieje po mm:) teraz przy drugim dziecku byłam już mądrzejsza :) nie nastawiałam się mocno na karmienie. Macierzystwo i połóg stał się pięknym okresem. Udało się tyle co się udało, najważniejsze ze dziecko jest zdrowe, uśmiechnięte i rozwija się prawidłowo :)
Jakbym czytała swoją historię:)
Od początku zależało mi na kp, niestety musiałam dokarmiać synka mm bo nie wystarczało pokarmu. Próbowałam wszelkich metod, przystawialam ile się da niestety był głodny, płakał, prężył się i musialam się wspomagać butlą. Synek ma teraz 2 miesiące i na razie jadę na karmieniu mieszanym ale nie wiem jak długo jeszcze dam radę. Do tego okazało się, że ma wzmożone napięcie i refluks i stąd te problemy. Potrafi płakać przy piersi i przy butelce. Kupuję specjalne mleko dla alergików i zageszczacz. Ogarnąć to logistycznie proste nie jest. Już psychicznie puściło ale było kiepsko. Doszłam do wniosku, że ważniejsze jest aby dziecko czuło miłość mamy, a nie czym jest karmione. Nie chcę się zarzynać i katować z karmieniem. Nieszczęśliwa mama to nieszczęśliwe dziecko.
A jakie mleko jest u was ok? Bebilon advance nie?
Moje obydwie dziewczyny były karmione mm z dwóch różnych powodów. Niestety różnie bywa z akceptacją... Przy pierwszej córce w szpitalu zmuszali do kp, nawet jak dziecko z sąsiedniej sali nie jadło cały dzień i ciągle płakało nie pozwolili podać mm . Przy drugiej córce w innym szpitalu miałam prawo wyboru. Przyszedł jakiś specjalista i zapytał na jakie karmienie się decyduję i poinformował, że nie będą mojej decyzji negować czy zmuszać i powiedział że obojętnie czy wybiorę kp czy mm to oni dołożą wszelkich starań by mnie w tym wspierać.
PS Byłam też świadkiem raz w Ośrodku zdrowia jak Pani, która umawia wizyty wyzwała dziewczynę, która chciała się do nich zapisać po tym jak ta przyznała, że karmi mm. Nie pytając przyczynę , przy wszystkich wyzwała ją od wyrodnych i patologicznych matek :( Potem kazało się, że dziewczyna w przeszłości chorowała na nowotwór piersi i była po mastektomi obu piersi :(
Ja synka urodziłam poprzez CC całą pierwszą dobę spał , potem nie miałam swojego mleka aż do 5 doby było mi z tym źle ale karmiłam mlekiem modyfikowanym po powrocie do domu usłyszałam od rodziny męża ,, takie duże piersi a mleka nie dają " ważne żeby dziecko rosło i było szczęśliwe , mały ma ponad rok i jest radosnym chłopcem a ja przestałam się przejmować opinią innych
Kurcze, chyba taki trochę temat naganiany. Ja nie spotkałam się z opinią "gorszej matki" bo karmii mm. Ja karmiłam naturalnie bo chciałam i miałam pokarm. Ale mam dużo koleżanek które karmią mm i nigdy z tego powodu nie miały nieprzyjemności. Nawet rozmawiałyśmy o tym z koleżankami, ze dobrze ze żyjemy w obecnych czasach bo jeśli ktoś nie chce/nie może karmić piersią to mm jest na wyciągnięcie ręki w wielu sklepach/drogeriach/aptekach można je dostać. A w czasach naszych babć to było trudne zorganizować jakies mleko i butle.
Po urodzeniu moje dziecko było bardzo głodne po kilku godzinach, ładnie ssało ale miałam mało mleka. Pani pielęgniarka przyszła do mnie i zapytała czy wyrażam zgodę na to, że ona nakarmi moje dziecko mm bo ten płacz jest z głodu. Oczywiście że się zgodziłam bo tak jak wspominasz w filmiku jest taka granica tego płaczu. Następne karmienie naturalne szło coraz lepiej. I karmiłam rok. Po tym czasie sama zdecydowałam że wystarczy. Nikt tego nie komentował ani mnie nie pytał w tej kwestii. Opiekę okołoporodową miałam super. Rodziłam w Warszawie.
Pierwszego syna karmiłam piersią miesiąc. Nakręciłam się, że tylko kp i koniec. Jednak życie zweryfikowało, mały słabo się najadał, mojego mleka było tyle, że kocię by się nie najadło. Zewsząd słyszałam, że źle robię dając młodemu mm. Już wtedy miałam to w nosie, skoro moje walki i pomoc położnych laktacyjnych nie pomogły to daremny trud. Syn wiecznie głodny, ja wściekła na siebie a nie chciałam w przyszłości wspominać tych pierwszych wspólnych miesięcy jako koszmaru. Ale, ale karmienie modyfikowanym mlekiem też nie było łatwe! Kilka różnych mlek a mały ciągle miał problemy brzuszkowe. Jak już znaleźliśmy mleko idealne to pojawiał się problem z butlą, a to za słabo leci a to za mocno, smoczek ma kijowy kształt itp. Dopiero jak syn miał 4 miesiące udało się znaleźć idealny duet butla + mleko. Przy drugim synu zaczęłam karmić piersią i udawało się to przez 4 miesiące. Później powtórka z rozrywki. Tu było łatwiej z doborem mm i butli bo młodszy dzieć polubił się z zestawem takim jak miał starszy ;) Moi chłopcy już są duzi, ale ciągle pamiętam ten bój o pełne brzuszki ;) Każdej mamie maluszka chce powiedzieć żeby słuchała swojego ciała i rozsądku a nie obcych wścibskich ludzi, którzy tak naprawdę nigdy nie będą w Waszej skórze. Róbcie tak abyście były szczęśliwe i wspólne początki wspominały jako najpiękniejszy czas a nie koszmar 😘
Twoja historia z karmieniem bardzo przypomina mi moje doświadczenia, bardzo chciałam karmić ale było mnóstwo komplikacji pisanych życiem...
Gratuluję narodzin synka .Ja urodziłam w lipcu przez CC i też karmię mm .Co do tego nacisku na karmienie piersią u nas w Polsce to jakiś koszmar .Mój mały też miał ostrą zoltaczke i musieliśmy zostać dłużej w szpitalu .Najlepszy natomiast jest tekst jak ktoś się pyta : karmisz? Nie kur*a glodze,bo karmienie mm to już nie karmienie 😂 trzymaj się cieplutko i dużo zdrówka dla Was życzę a opinie innych ludzi trzeba mieć w ... Ty jesteś matka i wiesz co dla dziecka jest dobre ❤💙❤
Zawsze mnie to dziwi jak to inni ludzie wszystko lepiej wiedzą od nas samych na każdy możliwy temat nie znając sytuacji😂😂 trzymaj się 😀😘
Czyli wychodzi na to że nie jestem prawdziwą matką bo nie dość że miałam CC to jeszcze karmiłam mm... Masakra co ludzie mają w głowach, serio. Ja próbowałam karmić piersią przez miesiąc, mały po godzinie ssania był wykończony i dalej głodny. Pediatra mi mówił że głodze dziecko. Pomyslcie co wtedy czuje kobieta, w dodatku w trakcie połogu kiedy hormonu szaleją. Po miesiącu powiedziałam dość. Młody był na mm, nie chorował, ładnie przybierał na wadze a mój mąż wstawał i karmił na zmianę ze mną bo nie było wymówki że przecież to ja mam piersi 😉 łatwo wszystkim oceniać z boku ale zanim ktokolwiek coś skomentuje niech pomyśli dwa razy. Pozdrawiam serdecznie ❤️
Ja przy starszym też miałam podobną historię. Musieliśmy zostać dłużej w szpitalu podawali mu leki do ust strzykawką. Ja oczywiście mówiłam, że będę karmić piersią, nawet położna się ucieszyła że taką decyzję podjęłam bo jak to powiedziała: dużo matek decyduje się na mm i rezygnuje z karmienia piersią, a to bardzo ważne (11lat temu poród w Anglii).Jak ten mój młody nie chciał się przystawic i jak krzyczał, taki stres że na samo wspomnienia do dziś mnie w brzuch ściska. Dalej się uparłam i przystaeiałam go, położna codziennie była w domu , próbowaliśmy i tak i siak nie udało się, zadzwoniła po panią od laktacji to samo. Okazało się, że młody stracił na wadze, panie stwierdziły że młody ma bardzo słaby oddruch ssania i nie będzie jadł z piesi. Poród był zakończony bardzo nagłym cesarskim cięciem, ratując jego życie został zabrany do inkubatora i tam przeleżał prawię dobę. Położna i pani o laktacji powiedziały, że to wszystko się złożyło na ten problem z przystawieniem (podawanie leków i karmienie to gdy był w inkubatorze).Nie wiem czemu tak się uparłam na karmienie piersią, myślę że to przez ten poród bo oczywiście nastawiłam się na naturalny. Miałam takie poczucie że wszystko wyszło źle i jak nie będę karmić piersią to młody nie będzie czuł więzi. Przez pół roku ściągałam pokarm i tak był karmiony. Dalej nie mogłam przejść tylko na mm. W głowie miałam taka blokadę, że to mm jest złe. W tedy jakaś nagonka była i w Anglii i w Polsce że matki karmią mm dużo matek ponoć rezygnowało itp. programy w tv, wypowiedzi ekspertów. Głupota jaki stres dla mnie i dziecka
Początek Twojej historii to jakbym słyszała o sobie. Też syn miał zoltaczke i tydzień dłużej w szpitalu spędziliśmy na lampach, do tego wszystkiego porod zakończył się nagłym cc co nie pomagało w karmieniu. Dzięki super położnych i próbie odciagania mleka i dodawania sztucznego synek był mniej zirytowany aż w końcu po tygodniu odstawiłam mleko modyfikowane. Ja już miałam momenty zwątpienia czy pierś ma sens. Tylko dzięki położonym nie poddalam się i myślę że gdybym szybciej wyszła ze szpitala to inaczej by się potoczyło to wszystko.
Mam wrażenie, ze niektóre mamy karmiace mm zachowują się bardzo defensywnie jesli o to chodził i tłumacza się czasem nie wiadomo czy komus czy same sobie...
Ja mam 3 dziaci pierwszy syn urodził sie jak wczesniaki więc to mleko wiadomo musiałam odciągać bo był karmiony sądą już jak nauczył się ssać to pierwszy próby było z butelki i później z piesi niestety ze był malutki nie dawał rady a ja przez stres który przeżyłam w 111 dniach w których byl w szpitalu straciłam pokarm i tak sie skończyła moja przygoda z mlekiem matki. Znów córeczka urodziła się o czasie mimo nakładka i różnym próba nie dala sie przystawić wiec było karmiona moim mlekiem i mlekiem modifikowanym i nie czułam sie gorsza. Najmłodsza córeczka też urodziła jako wczesniaki ale przez CC, i nie wiem czy przez CC moja laktacja skończyla się i ciągu dwóch miesięcy. Czy czuje się gorsza Mamą nie ja próbowałam starałam się ale matki natury nikt nie pobije i trzeba sie z tym pogodzić
Miło mi że mogę Cię znowu oglądać. Moja historia z karmieniem pokazuje że czasem życie za nas zdecyduje jak będziemy karmić. Jestem mamą od roku. To moje pierwsze dziecko. Urodzilam nagle w 38tyg ciąży siłami natury. Na początku zero pokarmu wiec masaże herbatki laktator elektryczny i pielęgniarki które na siłę mi wmawialy że muszę przystawiać to mleko sie pojawi. W szpitalu dostawaliśmy mleko modyfikowane. U mnie pokarm pojawił się ok 5 dnia po porodzie .nie było go duzo ale maly nie chciał ssac i tak szczerze raz mi się udało Go tylko nakarmić tak bez dokarmiania mm. Super uczucie. W miedzy czasie odciągałam i podawałam mu w butelce. Każdy mi mówił że muszę karmić piersią bo to najlepsze dla dziecka. Czułam ogromną presje. Na 12 dzień po porodzie pojawiły się u mnie komplikacje wylądowałam w szpitalu zakrzepica mnie dopadła. Moje dziecko zabrał mój brat z żoną i zajęli się nim. A ja ze stresu i nerwów że musiałam swoje maleństwo zostawić straciłam całkowicie pokarm. Bylam ponad tydzień w szpitalu to był najgorszy czas dla mnie rozłąki z moim dzieckiem. Wlasnie 6 grudnia uprosilam lekarza prowadzącego żeby zrobil i mnie i mojemu dziecku taki prezent mikołajkowy i wypuścił mnie do domu. Po namyśle i tym że mu przysięgłam że będę leżeć i stosować się do zaleceń pozwolił mi wyjść ze szpitala. To były najlepsze mikołajki w moim życiu. Pokarm straciłam bezpowrotnie.ale jak to lekarz stwierdził że dobrze się stało bo gdybym go miala musiałabym odciągać i wylewać przez leki które brałam nie mogłabym go podawać dziecku. A to była by dla mnie dodatkowa praca. Od tamtego czasu jestesmy na mm wiadomo pozniej bylo rozszerzanie diety. Teraz je mm 2 razy dziennie. Jest wesołym dobrze rozwijającym.sie dzieckiem. Nie czuje się absolutnie gorasza mamą. I wychodzę z założenia że nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. Pozdrawiam Ciebie i całusy dla synka. 🥰🤩😘
Uwielbiam to jak kobiety inne kobiety nazywają złą matka bo karmi mm. Ja też młodą karmiłam prawie od początku. Próbowałam piersią ale miałam za mało mleka. Tak miałam mało córka się nie najadała leciała z wagi a potem już całkowicie mi zaniķło i od tego czasu karmię mm. I szczerze dla mnie to najwygodniejsza forma. Dzicko zdrowe super się rozwija. A mam koleżanki które kp i dzieci ich ciągle chore. Teraz jestem w ciąży z drugim i butla będzie w pogotowiu na początku spróbuje kp ale bez przesady jeżeli będzie tak jak wcześniej od razu przejdę na butle. I mam gdzieś opinie innych najważniejsze żeby dziecko było najedzone.
Mam 3 odniesienia do tego, co powiedziałaś:
1) sama jestem przykładem tego, że dziecko się "rozleniwia" na butelce - jako noworodek chorowałam na uszy i z jakiegoś powodu picie/przełykanie przynosiło mi ulgę, a przynajmniej tak moja mama wywnioskowała, bo nie płakałam jedynie jak jadłam. Zdiagnozowali mi to dopiero jak miałam 4 lub 5 tygodni, więc zanim to nastąpiło mama myślała, że jestem głodna, bo cały czas jej płakałam (mówi, że spała po 1-2h na dobę, nie wyobrażam sobie tego...). A że kiedyś nie było tzw. "trudnych" butelek, tylko brało się rozgrzaną igłę i nią robiło dziurę w smoczku (wyszła, jaka wyszła), to dziecku się po prostu to mleko wlewało do buzi, więc po cholerę miałam się męczyć i ssać cyca?
2) karmienie jest (lub bywa) trudne, bolesne i czasem frustrujące - urodziłam młodą przez cesarkę, dosłownie walczyłam o laktację (dużo przystawiania, laktator, napoje wspomagające itp.), bolały mnie piersi, mleka wieczorami jest mało, więc dziecię się denerwowało - karmiliśmy się w mieszany sposób przez 3 tygodnie, potem jakimś cudem udało mi się przejść tylko na pierś, ale to wymagało niesamowitej determinacji - konsultację z doradcą laktacyjną, podcięcie wędzidełek u 4 tygodniowego malucha (trudne przeżycie, a temat w mojej okolicy popularny, mam wrażenie, że czasem wręcz "przediagnozowany") i milion innych tematów, w tym mój dość ciężki baby blues po porodzie. Dziecię z różnych powodów może mieć też problem z przystawieniem - budowa buzi, piersi mamy itp. i o tym należy pamiętać i dopasować karmienie do malucha i mamy.
3) na kobiety karmiące piersią "za długo" też się źle patrzy - sama karmię już 16 m-cy, czego wcale nie planowałam - najpierw chciałam dotrzeć do końca 3., potem 6., 9. miesiąca, wreszcie do roku i odstawić (koniec zmieniał się z czasem). Ale dziecię mam jakie mam (każde jest inne) - typowy cycoholik, bez smoczka i butelki, który znajduje ukojenie w tej bliskości i chociaż czasem mam serdecznie dość, to robię to dla niej i dobrze się z tym czuję (oczywiście swoje komentarze w tej kwestii też usłyszałam). Przykre po prostu jest to, że tak łatwo innym przychodzi ocenianie i dawanie "dobrych" rad bez znajomości sytuacji.
Dlatego nie dziwię się, że nie wszystkie matki nie decydują się na karmienie piersią i powinna to być indywidualna decyzja, jak każda zresztą związana z macierzyństwem, a innym nic do tego.
Także karmcie się jak chcecie i decydujcie w zgodzie z samym sobą, a maluszki niech będą zdrowe i szczęśliwe jak ich mamy ;)
Przesyłam dużo ciepła!
Mam to samo- malutka ani smoczka ani butelki nie akceptuje- jedynie pierś. Trochę obawiam sie jak to będzie przy odstawianiu
@@eln1514 powiem Ci, że też czasem się tego obawiam, bo nie chciałabym jej odstawiać w płaczu, ale stwierdziłam, że będę się tym martwić, jak przyjdzie czas, póki co, chociaż czasem jest ciężko i mam serdecznie dość, nie myślę o tym i staram się cieszyć z tej bliskości, bo jeszcze chwila i małe będą przechodzić na drugą stronę ulicy na widok mam 😁 ściskam ciepło ❤️
Kropka w kropkę nasza historia przy czym u nas zoltaczka nasilila sie w 10 dobie.Trafilismy do szpitala gdzie położne sypaly uwagami typu "no tak to jest jak matka dziecka wykarmic nie może, dziecko do szpitala trafia itp." To zabilo moją laktacje ;) Teraz mam drugiego babla tez wyszla zoltaczka i tez dokarmiam mm,tym razem od początku i zoltaczka schodzi piorunem.U nas w szpitalach często panuje taki terror laktacyjny.Na kazdej wizycie pytaja czy karmisz, musisz karmić a nie zawsze dziewczyny otrzymuja pomoc w tym zakresie.
Karmiłam córkę mlekiem modyfikowanym i miałam szczerze w dupie co ktoś o tym myśli. W szpitalu wręcz przymuszali nas do karmienia piersią chociaż nie każda od razu miała mleko (jestem po cc) i nie chcieli dawać na początku mm. Nie chodziło o to ze nie chciałam karmić tylko kobietom po cc dużo później uruchamia się laktacja i tak było u mnie. Cc miałam we wtorek a nawał dostałam w sobotę w dniu wyjścia. Myślałam wtedy ze uda się jednak karmić ale się nie udało. Córka ma prawie trzy lata. Jest zdrowa i szczęśliwa. Pozdrawiam
Olesia jak Ty pięknie wyglądasz
Samo to przymuszanie do karmienia piersią już wprowadza w stres. Znam to uczucie i jeszcze ocena innych ludzi ...
mam dwie córki i obie karmiłam mlekiem modyfikowanym - starsza ma już 20 lat młodsza 15 i obie mają się świetnie - pozdrawiam ;)
Odmówiłam karmienia piersią. Tzn ja zawsze mówiłam, ze nie chce karmić piersią przy czym każdy mówił „zajdziesz w ciąże to zmienisz zdanie”
Zaszłam i nie zmieniłam. Po porodzie również zdania nie zmieniłam za to byłam bardzo krytykowana w szpitalu i wręcz nękana do tego stopnia, ze wypisałam siebie i dziecko po 48h na własne żądanie przy czym ja byłam po cc. Poprosiłam tylko o zbadanie dziecka, spytałam czy jest wszystko ok po czym powiedziałam, ze proszę wypis i wychodzę. Dziecko ma aktualnie prawie 1,5 roku i jakoś nic mu sie po tym mm nie stało ale ja w oczach „idealnych maDek” jestem matką wyrodną
My daliśmy radę przez miesiąc na piersi, syn zaczął się denerwować, płakać, a ja frustrować i też płakać. Dzisiaj mija rok młody szczęśliwy, ja uspokojona... To samo mi powiedziano jak mały przybiera na wadze i dobrze się rozwija to nie ma się czego obawiać. Nie miał nawet kolek... Nie czuje się gorsza, wręcz przeciwnie jestem dumna że moje dziecko jest zdrowe. Ty będziesz wiedzieć kiedy przejść na butle. Powodzenia 😘
Prawda jest jedna, wszystkie opinie i komentarze powinnyśmy mieć głęboko... Gdzieś :). Ja tak mam, jestem szczęśliwa i moje dziecko również jest szczęśliwe! Amen
słucham ciebie i jakbym widziała swoją historie dosłownie krok w krok z tym ze mój synek miał infekcje krwi a nie żółtaczkę i tydzień w szpitalu dokarmianie butelka zrobiło swoje leniuszek się denerwował przy piersi a ja się z tym strasznie męczyłam psychicznie i fizycznie było to wyczerpujące wiec zdecydowałam o KPI
Temat karmienia to temat rzeka.. ja 4 miesiące walczyłam o karmienie piersią, milion specjalistów,doradców.. i niestety się nie udawało. Ostatecznie trafiłam na grupę mam odciągających mleko i zaczęłam randkować z laktatorem. Bardzo mi zależało, żeby karmić naturalnie i cieszę się,że się udaje chociaż nie jest to łatwe i przyjemne... ale jakaś alternatywa o której mało się mówi😒 a nieudane kp przepłaciłam kilkoma miesiącami depresji.. która się ciągnie za mną do dzisiaj. Pozdrawiam wszystkie mamusie❤
Karmiłam od początku piersią niestety mój synek ciągle płakał, teraz to wiem był głodny cały czas potem dostał jedną butelkę mleka modyfikowanego ale to było za mało i nie przybierał na wadze więc za radą znajomej odciągnęłam mleko z obu piersi było to 70 ml to bardzo mało i wcale się mu nie dziwię że płakał bo był głodny. Teraz mój synek ma 5 tygodni, karmie go mlekiem i tym co odciągnę ale tego bardzo mało jest. A teraz jest szczęśliwy bo najedzony i widać jak rośnie. Finalnie nie wiem czy nie zakończę karmienia piersią bo już nie chce mojej piersi a i tak mało mam mleka. Bardzo chciałam karmić piersią bo wiem że jest najlepsze dla dziecka i robiłam to ale niestety natura nie dała mi obfitości pokarmu dla małego, swoje dołożyła kolka która przez bolący brzuszek zniechęcała maluszka do jedzenia,dzięki Bogu jest mleko modyfikowane. Ja też uważam że po to jest to mleko żeby używać go w różnych sytuacjach nie zawsze możemy karmić choć chcemy. Póki dziecko rozwija się i jest szczęśliwe to matka taka cieszy się dzieckiem. Potępianie karmienia mlekiem modyfikowanym jest złe a nie mleko, to decyzja matki a każda dobra matka chce jak najlepiej dla dziecka i wybiera to co najlepsze, powody są różne jak różne są kobiety i ich historie ale dobro dziecka to priorytet i kropka, dyskusja jest zbędna. Może nieco chaotycznie piszę ale sens mojej wypowiedzi to życie prowadzi Nas drogami którymi nie chcieliśmy pójść i to co my chcemy ma się nijak w stosunku do faktu dokonanego przed którym stajemy. Pozdrawiam wszystkie Mamy jesteście najlepsze bez względu na to czym karmicie i nie dajcie sobie wmówić ze jest inaczej 🥰🥰🥰😘😘😘
Moja córeczka tez miała żółtaczkę, przez to byłyśmy w szpitalu w sumie pięć dni. Malutka ile wytrzymała w łóżeczku tyle leżała pod lampą a jak już nie chciała to dawali mi ją do łóżka i ja siedziałam w okularach przeciwsłonecznych (haha czułam się dziwacznie ale cóż) lampa skierowana była na moje łóżko i wtedy mogłam ją karmić (a przynajmniej podejmować próby- No bo umówmy się, na początku jest z tym ciężko) a mała była w dalszym ciągu naświetlana. Szkoda że u Ciebie Ci tego nie zaproponowali ( rodziłam i mieszkam we Francji) a i tez wyszłam ze szpitala karmiąc przez nakładkę ( mało chwytne brodawki) ale po czasie udało mi się z nich zejść. Młoda ma 9 miesięcy i nadal się karmimy
Rozumiem Cie w 100% nie warto sie przejmować tym co mowaia inni nie znają sytuacji kazde dziecko jest inne tak jak i My. Tez czułam sie winna przez otoczenie ale teraz synek juz ma 2 miesiąc i jest na mm a ja już nie czuje się winna. Karmie go tak i trudno. Najważniejsza jest miłość która sie daje dziecku i tyle. Pozdrawiam serdecznie. Życzę dużo zdrówka dla Małego 😘
Pierwsze 2 tygodnie karmienia piersią to ból, ból i ból. Teraz natomiast dla mnie to sama przyjemność 😍
Nie każdy musi to lubić, chcieć.. Po to jest mm żeby mieć wybór i niech każdy wybierze dla siebie a nie za kogoś.
Nie ogarniam tego jak można wtrącać się w takie rzeczy jak wychowywanie dziecka.
Jak można stwierdzić, że ktoś jest gorszą matką.
Nie było mi dane mieć dziecka i często też słyszę, że jeśli nie mamy dziecka , nie tworzymy prawdziwej rodziny.
To jest chore jak ludzie potrafią być bezczelni.
Oleśka, jesteś super mamą ❤ Pozdrawiam Was mocno! Duz o zdrówka 🤗
Miałam podobnie młody poznał butelkę w szpitalu też przez żółtaczkę. Po powrocie do domu odrazu doradca laktacyjny. Na szczęście udało się żeby znowu zaczął jeść z piersi chociaż na początku był dokarmiany mlekiem modyfikowanym to teraz 13 tc je tylko pierś :-). Ale łatwo nie było. Tez oszukiwalam nakładkami i używamy ich cały czas. Na wzmocnienie laktacji pije słód jęczmienny i mega pomoga.
Ja miałam w domu i szpitalu odwrotnie. Drugiego syna Chciałam karmić piersią od razu po porodzie, musiałam mieć CC i dostałam synka bardzo szybko. Ale już w nocy byl głodny i pielęgniarka sama zasugerowała butlę. W domu mama mi mówiła "daj mu butelkę bo głodny". Ale jak tylko po pierwszym miesiącu zostałam sama i odstawiłam butlę, tak karmiłam syna do 16 miesiąca piersią, bo nawet nie chciał spróbować mm. Zaczęłam gotować mu mannę na zwykłym mleku i tak się odstawił ☺️. Są różne sytuacje i każdy ma prawo do własnego zdania, a i dziecko da nam znać czego potrzebuje. Pierwszego syna karmiłam mieszanie przez sporo czasu, a przed rokiem przeszedł na mm i było ok. Także, trzeba robić zgodnie z własnym przekonaniem, bo najważniejszy jest spokój matki i dziecka ☺️
Lo matko! To mnie by chyba zlinczowali bo urodzilam przez cesarke i karmie mlekiem modyfikowanym! W obu przypadkach nie byl to moj wybor ale nie zaluje, ze tak sie stalo a moj syn to wesoly, zdrowy chlopczyk, rozwijajacy sie w tempie blyskawicy :)
Pozdrawiam, sciskam i zycze wytrwalosci i sily - tez jestem swieza mama mieszkajaca za granica :)
Karmiłam pierwsze dziecko piersią 16 miesięcy (cały czas z nakładka!), drugie karmię rownież (już bez). To moja decyzja, moja bardzo, bardzo ciężka praca, bo karmienie piersią wcale nie jest takie proste, ale walczyłam o to bardzo zaciekle, bo pomimo, że absolutnie nie mam nic przeciwko karmieniu mm, wiem, że mleko mamy jest najlepsze i najtańsze 😂 natomiast.. wydaje mi się, że ta bańka, że kobiety karmiące mm są gorsze nakręcają one same, bo same gdzieś poniekąd muszą udowadniać, że to nic takiego. Czasem też myślę, że przez połóg i takie poczucie winy, że nie podołały... Absolutnie niepotrzebne. Ja w Polsce, będąc dwukrotnie po porodzie nie spotkałam się z tym, żeby ktoś wychwalał karmienie piersią, a negował karmienie sztuczne. Wręcz przeciwnie. Jak tylko u mojego syna zaczęły się pojawiać problemy brzuszkowe lekarze od razu chcieli mi wcisnąć mieszankę z apteki nie szukając przyczyny. Nie neguje żadnego karmienia, każda mama daje swojemu dziecku to co uważa za najlepsze. Oczywiście, jakiekolwiek uwagi, które pojawią się gdzieś w przestrzeni najczęściej są z..internetu. Twarzą w twarz nikt Ci nie powie, że jesteś beznadziejna matka, bo dajesz bebiko, albo matka wariatką, bo w przychodni wyciągasz cyca na wierzch (chociaz akurat to mogłoby się zdarzyć...).. takze komentarze na temat karmienia dziecka miałabym daleko i głęboko.. natomiast poziom edukacji dot.karmienia dzieci to już zupełnie inna bajka...
Jaki potrzebny filmik, jak dobrze wytłumaczone. Brawo! Ja mam wczesniaka, mała była dwa tygodnie sama w szpitalu. Kiedy wróciłam z nią do domu nie było mowy o karmieniu piersią, sama pani od laktacji mówiła że mamy dostawaic butelkę zeby małej wyrobić odruch ssania. Ale rozumieli to tylko moi rodzice,a ciocie, kuzynki, wujowie.. Oj nasłuchałam się co to za matka że nie karmi piersią 🤦♀️
Karmię piersią synka już rok i wydaje mi się, że w zależności od metody karmienia, bardziej skupiamy się/wychwytujemy te nieprzychylne komentarze odnośnie naszej metody.
Bo szczerze, nie pamiętam, żebym do tej pory usłyszała jakiś przychylny komentarz, na temat mojego karmienia piersią. Wręcz czuje się traktowana jak jakiś oszołom, który już "tak długo karmi dziecko cyckiem, a moje mleko przecież już jest bezwartościowe". Karmienie piersią ok, ale do pół roku życia, wszystko co potem to już dziwactwo.
Jest mi przykro, tymbardziej, że karmienie piersią to piękna, ale naprawdę trudna przygoda i zrozumie to tylko ta osoba, która tego doświadczyła...
Podpisuje się pod tym co powiedzialas w 100 %. Ja podałam się po 2 miesiącach, miałam ogromne poczucie winy , presja otoczenia.
a co jak matka nie ma pokarmu to co ma zrobić,to jak karmi to tylko jej sprawa,nie jest inna i tyle,urodziłam 2 dzieci karmiłam minimalnie piersią ale były głodne starczyło niewiele,karmiłam sztucznie ,ważne było dla mnie by było najedzone nie darło się z głodu,starszy wypłakała sobie pępek dopiero jak dostał butlę spał i budził się na jedzenie ,albo nawet nie budził się ,dlatego ważne było mu by miał pełny brzuszek,dzieci jadły i przybierały fajnie na wadze i to najważniejsze,nie napiszę więcej bo nie lubię tego tematu,młodszy ma 32 lata ,widzę,że przez lata nic się w świadomości ludzi nie zmienia ,,przykro to mówić ale nie oceniajmy drugiego człowieka bo nie jesteśmy w stanie określić jego odporności psychicznej
Walczyłam o karmienie piersią 2 miesiące. Niby wiedziałam, że mm to nic złego, ale presja otoczenia i mojej głowy sprawiły, że pierwsze 2 miesiące po porodzie to był dramat. Przepłaciłam to równowagą psychiczną. Nienawidziłam karmienia a mimo to dociągnęłam do końca 16 mięsiąca życia szefowej. Odetchnęłam z ulgą jak prawie miesiąc temu odstawiłam :)
Btw, mi się udało ostatecznie dzięki systemowi sns bo szefowa też już wolała butle miast cyca 😂
Hej!
Ja po dwóch cesarzach.
Po pierwszym porodzie nikt mi nie powiedział ze mleka w cycku może nie być z powodu cesarki. Dwa dni w szpitalu męczarni. Ja płakałam i mała. Jak mała zbyt dużo straciła na wadze to butelkę mi dali.
Położne głowę mi psuły, tylko jedna tak od serca ze mną pogadała i tak jak u ciebie na maxa pocieszyła ze wcale cyckiem nie trzeba karmić.
Pierwsze co w domu zrobiłam to butelkę dałam i ani myślałam o cycku.
Głowa tak mi się zablokowała ze po drugiej cesarce odrazu krzykami w szpitalu ze butelkę chce. Wisialo mi co kto myśli o mnie. Trzeba żyć po swojemu! Dodam tyko ze mieszkam w Szwecji.
Pozdrawiam i gratuluje bobaska!