Gdybym nie wróciła o 21, to wypiłabym morze kawy po tym filmie xD A jeśli podobają Wam się moje materiały, to możecie mi postawić wirtualną kawę o właśnie tu: buycoffee.to/aleksandra.sieczka
Może jestem dziwna, ale mi ten film sie podobał. Szłam na niego bez rzadnych oczekiwań, nawet nie wiedziałam, ze to musical (a kocham musicale). Podobał mi się brak Batmana i to, że jest to historia zniszczonego, załamanego Artura, z ktorego to Harley wyciaga Jokera. Lee personifikowała caly tłum który był wpatrzony w czlowieka ktorego sobie wyobrażał. Kupilam to jak sie w niej zakochał, bo chciał poczuć miłość i według mnie te piosenki ktore przedstawialy jego stan zakochania były bardzo dobre np. ta w wiezieniu podczas ogladania telewizji. Co prawda niektóre piosenki mogli sobie darować, ale większość byla bardzo spoko. Uwielbiam moment w ktorym Artur po ucieczce przed Jokerami spotyka sie z Lee na schodach, ona zaczyna spiewac, a on prosi ją by przestała, bo odrzucił Jokera. Podobala mi sie tez piosenka gdzie Joker i Harley byli prezenterami, gdy Gaga go zabila, pokazywała jego podświadomy strach, że znów zostanie sam. Zdecydowanie zbędna byla scena seksu, ktorą wyparłam z pamięci i dopiero ogladajac recenzje sobie o niej przypomniałam. Odebrała Arturowi pewną niewinność i naiwność (jesli moge tak powiedziec o mordercy 6 osób). Może film nie posiadał niesamowitej akcji, a piosenki ją zwalniały, ale ja nie potrzebuje wybuchów na kazdym kroku, zwlaszcza, ze ta wersja Jokera nie podąża za komiksami, ani innymi filmami jak np. w mrocznym rycerzu gdzie Joker grał z batmanem w szachy i zawsze probowal byc trzy kroki przed nim. Tu nie było co na to liczyc, bo Artur przez wydarzenia z przeszłości był chory psychicznie, nie był wyksztalcony i był wręcz infantylny. Nawet jesli byla to troche retrospekcja pierwszego filmu to ciekawie było, zobaczyć wydarzenia z perspektywy innych postaci. Mistrzostwem według mnie było przesluchanie dawnego przyjaciela Artura, który wprost mu powiedział, że się go boi. Nie był to ideał, ale uwarzam, że filmy są dla rozrywki, a mi sie podobał. Myśle, że zaslużył na 7,5/10 Troche się rozpisałam
Nie twierdzę, że film się nie może podobać - też tak bardzo często mam, że ze mną coś rezonuje, chociaż większość opinii w ogóle na to nie wskazuje :) I ewidentnie widać, że wczułaś się w tę historię, a seans był naprawdę udany. Ja mam chyba największy problem z wiarygodnością przez to, że moim zdaniem zmiana Arthura, tj. odejście od świata wyobraźonego, średnio znajduje odniesienie w jego zachowaniu/czynach, a jednak mamy w to uwierzyć. Ale może to też kwestia tego, że aż tak nie kupiłam jego relacji z Harley. Dzięki za podzielenie się wrażeniami! 😊
Ta cała banda pseudo krytyków internetowych udowodniła że reżyser złapał w pułapkę płytkich, powierzchownych prymitywów którzy liczyli na to ze Jocker z Harley będą walić pałką po łbach. Film jest świetny i jest studium choroby psychicznej i jej konsekwencji molestowanego i nękanego człowieka. Opuścili Artura tak samo jak Harley i ludzie na sali sądowej kiedy się okazało że Artur nie chce już Jokera. Nawet nie rozumieją że część musikalowa dzieje się w głowie Artura. Gdyby oglądali takie filmy jak tańcząc w ciemnościach requiem dla snu, Taksówkarza to kumali by o co chodzi. To pokolenie to płytkie powierzchowne debile 😂Prawdziwy Joker prawdopodobnie pokazał się nam na końcu filmu i w połowie. Nawet tego nie byli w stanie zakumać 😂 Artur jest tylko katalizatorem i pomysłodawcą dla psychopaty. 1
@@AleksandraSieczkaNowy Joker to komentarz społeczny na temat oczekiwań opinii publicznej od osoby chorej psychicznie i tego, kim naprawdę jest... Podobnie jak Manson, wszyscy traktują go jak ikonę, kręcą o nim filmy, ale to tylko osoba chora psychicznie. Kiedy patrzysz na jego filmy z więzienia, to po prostu chory człowiek cicho przemykający wśród innych więźniów. Tak właśnie tutaj potraktowano Jokera. Jest to pstryczek w nos dla wszystkich fanatyków psychopaty, że tak naprawdę nie ma się czym jarać. Nowy Joker to poważny dramat psychologiczny w barwach nowoczesnej pop kultury. Jedyny żart, który mnie nie śmieszył to ten katolicki na początku i jak było widać Artura też to nie śmieszyło, ale każdy kolejny, który pojawił się w filmie wywoływał uśmiech na mojej twarzy. 9/10
Nawiązując do zakończenia to jest to po prostu raczej jasno powiedziane ze Arthur to nie JOKER. Zostaje zamordowany przez prawdziwego jokera który w przyszłosci będzie walczył z batmanem i wiemy to w momencie zabójstwa kiedy morderca zaczyna sobie nożem którym dokonał zbrodni robić blizny na twarzy. Sam aktor jest bardzo podobny do młodego heatha ledgera i to chyba taki statement ze strony reżysera. Poza tym prawdziwy Joker nigdy nie nazywał sie Arthur Fleck tylko Jack Napier.
Ja odebrałem tą scenę w taki sposób, że ta scena dzieje się w umyślę Arthura i ten "ludzki" Arthur umiera ostatecznie, a w jego miejscu rodzi się prawdziwy Joker. Arthur porzucił już wszelkie człowieczeństwo, tylko teraz będzie ten szalony Żartowniś. Nie mniej, Twoja interpretacja jest ciekawa. Ciekawa z tego punktu widzenia, że biorąc pod uwagę kontekst w jakim czasie jest osadzony ten film to np. Harvey Dent jest jeszcze młodym asystentem prokuratora, a nie prokuratorem generalnym. Czyli faktycznie mogłoby to być tak, że dopiero za kilka lat pokaże się ten prawdziwy Joker. To też by tłumaczyło sporo nielogicznych wątków pokazanych w filmie, które krytykowałem podczas oglądania. Ale teraz jak się nad tym zastanawiam, to miałyby sens. Nawet wątek główny i to dlaczego Harley w efekcie odchodzi od Arthura. To zwyczajnie nie jest ten Joker, który ją uwiedzie i sprawi, że zakocha się w nim bez pamięci. Gdyby faktycznie interpretować to tak, że nie mamy tutaj do czynienia z prawdziwym Jokerem, który później terroryzuje Gotham to miałby to sens. I fakt, scena na samym końcu gdzie ten chłopak rozcina sobie usta jest bardzo intrygująca w tym jak to interpretujesz. Chłopak po prostu przejmie tożsamość Arthura Fleka. Co jeszcze jest bardzo ciekawe to fakt z jakiej broni ginie Arthur - Nóż. To w przyszłości będzie jedna z ulubionych broni używanych przez Jokera.
Ja to zakończenie odbieram dwojako - albo tak, jak Ty, albo tak, jak Dominik napisał poniżej. No i tak właściwie to obie interpretacje jakoś szczególnie się nie wykluczają, bo efekt jest jeden - ginie Arthur, nie Joker. A czy Jokerem jest inny człowiek, czy cień, to już sprawa bardzo drugorzędna, bo też chodzi o to, co symbolizuje.
O, właśnie, ja przede wszystkim odebrałam to tak, jak Ty, dzięki czemu mamy paralele do kreskówkowego wstępu. Ale już w całym uniwersum bardzo dobrze działa interpretacja, że Arthur naprawdę Jokerem nie był, a inspiracją.
Już myślałem że nikt poza mną tego nie zauważył. Jak dla mnie ten film jest na równi z jedynką, choć tak inną jest historią, a ostatnia scena jest genialnym twistem, jakby Phillips sam zrobił nam "joke". Ja liczę że weźmie się za trójkę, bo mówił że film ma być trylogią.
@@kacperek0067 joker w tym filmie to idea, to ruch, główny bohater świadomie ma na imię Artur. Ja zaś widzę w tym paralele do kreskówki gdzie to ten drugi przejmuje władzę mordując ostatecznie resztki człowieczeństwa.
Dzieki za reckę. Co do Folie à Deux, gdy dowiedziałem się ze dwójka będzie musicalem to sądziłem że będzie to połączenie Urodzonych Morderców z West Side Story czy coś w ten deseń. Phillips nawet tego nie potrafił pociągnąć. A zakończenie to nawet nie jest nieśmieszny żart jak to mówi wielu, czy coś strasznie żałosnego... To było "nic". Pozdrawiam.
7:40 coś chyba nie uważnie oglądałaś film ;P Przecież w jednych z pierwszych scen musicalowych Harley wyszła na prowadzenie, o co Arthur miał pretensje. Poza tym mam wrażenie jednak, że byli na równi w tych scenach, które przecież działy się w głowie Arthura. Skoro działy się jego głowie tzn. że Harley nie mogła się zachowywać jako ona, bo była tylko wyobrażeniem.
Ale ja nie mam na myśli tego, jak Joker reaguje, tylko tego, jakie w ogóle są te sceny i co by było gdyby Lady Gaga dostała więcej możliwości. Skoro to zbiorowe szaleństwo, folie a deux, to powinni odczuwać to samo. Ale znowu, rozbija się o interpretację, która nie musi być taka sama.
6:36 a czemu rozpatrujesz tylko te 3 przypadki? To tylko chwila fantazji Arthura mająca na celu pokazanie jego emocji i odcięcie nas, tak jak artura, od ciężkiego klimatu więzienia. To jest jedna z tych rzeczy, które doceniasz, kiedy ich ci zabraknie, dlatego zostałem poruszony, kiedy w scenie na schodach Arthur nie miał powodu by tego robić. Scena z zostawieniem wiadomości głosowej przez telefon też była wzruszająca, bo jego śpiew był ledwo tlący się.
Bo te wybrałam i to nie jest analiza klatka po klatce, a wrażenia "na gorąco" poparte tym, co najmocniej zostało mi w głowie. I o to też się rozbija, że z niektórymi takie sceny rezonują, a ze mną w tym wydaniu i takim ujęciu fabularnym - nie.
To powinnam się cieszyć, bo najwyższy czas na takie wnioski - opinie nie są prawdą oświeconą. Właśnie o to chodzi, że to, co niektórym zupełnie się nie podoba, dla innych będzie punktem "za" pójściem do kina.
piosenki rozpraszały skupienie na treści, mimo ze po jakim czasie okazało się ze są podsumowaniem jego stanu odczuwania, to przeszkadzały. Świetna muzyka podkładowa, świetne kadrowanie.
Kupiłem bilety przed recenzjami i poszedłem dziś nie chetnie i przyznam, że nie zaskoczyło mnie pozytywnie dosłownie nic. Zero akcji, zero mindblowow , zero ceikawych plot twistów… a potencjał był spory. Szkoda, że ta część powstała.
Pamiętajmy, że Joker na końcu pierwszego filmu był ukazany jak pewny siebie psychopata za , którym ciągną się ślady krwi po zabiciu swojej psycholog, ale czy napewno? Z fabuły wynika, że tak sie nie stało, wiec śmierć Artura na końcu filmu nie oznacza śmierci Jokera. Czy jego alterego zabiło Artura w podświadomości czy poprostu Artyr byl katalizatorem dla psychopaty, który go zabił.
W komiksach joker zawsze opowiadał inną historię kim niby był w przeszłości co fajnie łączy się z interpretacją, że jego alter pozbył się swojego ludzkiego JA, ale to jedyne co moge powiedziec o tym filmie ekscytujacego bo poza moją z dzieciństwa wzietą obsesyjną radością z bycia w Gotham city (tak tak nawet gdy arnold gra mr frezza 😅) to niestety film do zapomnienia w 24 h po seansie😢.
No właśnie mi też "siadło" przede wszystkim zakończenie, gdy tak świetnie splotło się z otwierającą kreskówką. Nawet już odchodząc od jokerowego-lore, to po prostu było zaskakujące i nieźle wykonane.
Aleksandro! ;) co do musicalu - to nie musical tylko śpiewanie miało pokazać po prostu co się dzieje w umyśle Arthura/Jokera. Nie miało być żadnego "show" bo tak jak mówisz "wystarczyło oddać pałeczkę Gadze i ona by zrobiła to show". Miało być śpiewanie zrobione przez amatorów głównie (albo i wyłącznie niemal poza końcową sceną) dla wymyślonej publiki. Końcówka sprawy sądowej i więzienia, oraz sama końcówka filmu mają pokazać (możliwe, że wbrew zamysłowi reżysera choć wątpię), że system jest w stanie najpierw odrzucić, zgnoić człowieka, przyprowadzić go na skraj załamania psychicznego w konsekwencji czego mózg włącza samoobronę w postaci powstania szaleńca, a potem jest w stanie go poprzez pobicie i poniżenie fizyczne oraz psychiczne przez strażników wyleczyć owego szaleńca... wyleczyć oczywiście jest "żartem" typowo Jokerowym. Arthur uwierzył w to, że to nie jest choroba psychiczna tylko "fantazje" - złamali go i wtedy został kompletnie już sam. Czy ginie na końcu czy nie - tak czy siak na pewno film pokazuje jak wielką porażką jest system pomocy osobom na granicy swojej wytrzymałości psychicznej.
Dziękuję Ci bardzo za tę interpretację, która brzmi naprawdę solidnie. Chciałabym wobec tego więcej na temat samego systemu, mniej chaosu w strukturze filmu. Cały szkopuł polega na tym, że ja nie czuję, że nie zrozumiałam, a po prostu "nie kliknęło". Może zły czas, może złe miejsce, a może po prostu kino nie dla mnie :)
@@AleksandraSieczka No nie był to film dokumentalny i niestety zabrakło tam rozbudowanych przykładów innych osób lub szczegółowych analiz procedur w USA. Zastanawia mnie co masz na myśli mówiąc i pisząc o chaosie w strukturze filmu? Wszystko działo się po kolei, w powiązaniu z dotychczasowymi wydarzeniami. Mogłabyś powiedzieć coś więcej na ten temat?
Ale mi totalnie nie chodzi o to, że to ma być film dokumentalny, nie popadajmy w skrajności :) Sama w recenzji podkreślam, że brakowało mi szaleństwa w sekwencjach musicalowych. W związku z tym, że nie czułam, że musicalowe wstawki popychają fabułę do przodu, były dla mnie sztuką dla sztuki - nie mówiły nic o bohaterze poza tym, co dało się wywnioskować z głównej linii fabuły, ba, powtarzały to, co już jasno wynikało z pierwszej części. Dodatkowo, jak wspominałam w recenzji, brakowało im energii, a choreografia była bardzo płaska.
Dlaczego ludzie uparli się że to jest Joker rodem z komisku? Już pierwszy film pokazuje że on jest poza komiksem. Dwójka tylko to potwierdza. Uważam że najwięszą krzywdą tym filmom zrobiło powiązanie ich z komiksami. Gdyby nie Gotham i inni to w życiu nie powstałby oryginał. Bo to znaczek DC podbił ten miliard dolarów. Nic więcej. Gdy Joker 2 Arthur (bo to tak powinno się nazywać) odcina się od oczekiwań, społeczeństwo i sami widzowie odwracają się od Arthura. Bo nikt nie chce Flecka. Wszyscy chcą Jokera. I to jest tragedia dla głównego bohatera. I jest to bardzo meta. Mamy trzeci film (po Ostatnim Jedi i Matrix Odrodzenie) gdzie widownia jest obrażona że dostała coś innego niż się spodziewała. Ja jestem przekonana że gdyby dzisiaj nakręcono Shreka czy jakąkolwiek inną meta parodię to byłaby tak samo zjechana. Ludzie tak zakopali się w swoich pozycjach że nie przyjmują do wiadomości tego że twórca robi twór tak jak on chce. Bo jak sztuka ma być robiona pod dyktando widowni czy wytwórni to jest zwykłym wyrobnictwem. Ludzie chcieli symbol a dostali człowieka. Z rozczarowania zabili człowieka ale symbol został. A wiemy że symbol jest wieloznaczny i każdy może sobie wyobrażać Jokera jak chce. Szkoda że Harley Quinn jest tak zmarnowana. Lady Gaga spokojnie by to dowiozła. Wręcz powinna mieć swój spin off. Sama trochę czekałam na to że ten film będzie miał coś z romansu złoczyńców. Byłam naiwna bo Arthur jest tak napisany by zawsze dostawał od świata po głowie. Prędzej James Gunn pozwoli u siebie na wojnę par czyli Batmana i Kobiety Kot versus Jokera i Harley Quinn
To chyba nie do mnie zarzut, bo ja nie czuję absolutnie żadnego komiksowego przywiązania. Nie podobało mi się nie przez zmiany lore, a przez techniczne wykonanie musicalu/thrillera psychologicznego i to, że scenariusz moim zdaniem kuleje. I to wszystko, co piszesz, jest jak najbardziej prawdziwe, tylko ja po prostu nie czuję tego na ekranie :) W pełni się też zgadzam, co do tego, jak (nie)wykorzystana jest Lady Gaga - pięknie by to poprowadziła, aż się prosiło o jej szaleństwo.
Siema Asieczka (dobra ksywa 🤣 ) . Generalnie zgadzam się z Tobą w większym procencie , może jakby chociaż te piosenki były dobre , ale nie są . No ja do kina wchodziłem z dobrym humorem ,a wyszedłem rozdrażniony , chyba nie polecam ,są momenty ,ale to za mało . Stracony potencjał 😔
Ja nie przeżyłem takiego rozczarowania, co gorsza bardzo się ucieszyłem że to w gruncie rzeczy musical, czego nie mogę powiedzieć o tłumie wychodzącym z sali kinowej o 4tej nad ranem. Z jednym się zgadam że to kompletnie niepotrzebna kontynuacja, że kompletnie niepotrzebnie pojawia się sytuacja w tle z finału. Bardzo doceniałem te bawienie się kolorami jak pojawiał się Joker, choć dokładnie tak jak Artur był on mocno przytłumiony lekami jak i więzieniem. Lady Gaga jak już się pojawiała tak absolutnie błyszczała i chyba lepiej by było gdyby film był zrobiony z Harley jako główna bohaterka. Podobie na ekranie błyszczał strażnik zagrany przez Brendan Gleesona, gdzie moim zdaniem to zwykły psychopatyczny dupek a Artur zrobił sobie z niego przyjaciela i często widzimy go z tej perspektywy. Pewnie dużo sobie dopowiedziałem na podstawie interpretacji pierwszego filmu. Podobały mi się sceny w sądzie gdzie Jocker bronił sam siebie i żałuję że trochę to zostało zmarnowane. Bardzo byłem ciekaw co zrobią w sumie kompletnym i zamkniętym filmie i chyba dobrze że kontynuacja nie niszczy pierwowzoru a próbuje zrobić co innego.
Już od razu "co gorsza", ja doskonale rozumiem, że ten film może się podobać i cieszę się, że ma swoje grono odbiorców :) A co do Lady Gagi to pełna zgoda, zupełnie nie zgadzam się z zarzutami, że gra tutaj bez duszy. Ba, też bym chciała jej więcej, żeby pociągnęła to szaleństwo.
@@AleksandraSieczka i tak i nie, ale jestem bardzo ciekawa twojej recenzji i analizy, myślę że recenzja miałaby wiele wyświetleń, na pewno to ciekawy film :))
Mi też się podobało w pewnym stopniu i naprawdę ma dobre sceny oraz doskonałe aktorstwo. Sceny musicalowe są wcale nie tak częste, a dodają szaleństwa i rozdwojenia osobowości bohaterów, wspomniany animowany początek też top. Warto zapoznać się samemu
@@OlaOla-ct4nu z takim nastawieniem poszedłem do kina by się samemu przekonać i byłem zawiedziony. 2,5 godziny szumu bez sensu i składu prowadzące do niczego. I te ciągłe komentowanie pierwszego filmu męczyło mnie bardzo. Wątki błądzą gdzieś i są mega nieciekawe.
No właśnie mi tego szaleństwa trochę brakowało - chciałabym go znacznie więcej. Ale też często tak mam, że jak większości film nie leży, to mi jak najbardziej, więc zdecydowanie rozumiem :)
Ehhh ludzie nie rozumieją tego filmu. Widziałem chyba tylko jedną recenzję która trafia w punkt i rozumie o czym Joker 2 jest. A jest to bardzo samo świadomy obraz i ogromny meta komentarz.
Moim zdaniem zdecydowanie nie. Przemoc, tematyka, raczej poczekałabym chwilę na seans, ewentualnie obejrzała sama i dopiero wtedy zadecydowała, wyjaśniła itd.
@@AleksandraSieczka Dzięki. Pytam, bo klasa syna idzie na ten film i przypuszczam, że wychowawca nie zna fabuły. Idą dzisiaj, więc za późno na "słowo wstepu".
Gdybym nie wróciła o 21, to wypiłabym morze kawy po tym filmie xD A jeśli podobają Wam się moje materiały, to możecie mi postawić wirtualną kawę o właśnie tu: buycoffee.to/aleksandra.sieczka
Może jestem dziwna, ale mi ten film sie podobał. Szłam na niego bez rzadnych oczekiwań, nawet nie wiedziałam, ze to musical (a kocham musicale). Podobał mi się brak Batmana i to, że jest to historia zniszczonego, załamanego Artura, z ktorego to Harley wyciaga Jokera. Lee personifikowała caly tłum który był wpatrzony w czlowieka ktorego sobie wyobrażał. Kupilam to jak sie w niej zakochał, bo chciał poczuć miłość i według mnie te piosenki ktore przedstawialy jego stan zakochania były bardzo dobre np. ta w wiezieniu podczas ogladania telewizji. Co prawda niektóre piosenki mogli sobie darować, ale większość byla bardzo spoko. Uwielbiam moment w ktorym Artur po ucieczce przed Jokerami spotyka sie z Lee na schodach, ona zaczyna spiewac, a on prosi ją by przestała, bo odrzucił Jokera. Podobala mi sie tez piosenka gdzie Joker i Harley byli prezenterami, gdy Gaga go zabila, pokazywała jego podświadomy strach, że znów zostanie sam. Zdecydowanie zbędna byla scena seksu, ktorą wyparłam z pamięci i dopiero ogladajac recenzje sobie o niej przypomniałam. Odebrała Arturowi pewną niewinność i naiwność (jesli moge tak powiedziec o mordercy 6 osób). Może film nie posiadał niesamowitej akcji, a piosenki ją zwalniały, ale ja nie potrzebuje wybuchów na kazdym kroku, zwlaszcza, ze ta wersja Jokera nie podąża za komiksami, ani innymi filmami jak np. w mrocznym rycerzu gdzie Joker grał z batmanem w szachy i zawsze probowal byc trzy kroki przed nim. Tu nie było co na to liczyc, bo Artur przez wydarzenia z przeszłości był chory psychicznie, nie był wyksztalcony i był wręcz infantylny. Nawet jesli byla to troche retrospekcja pierwszego filmu to ciekawie było, zobaczyć wydarzenia z perspektywy innych postaci. Mistrzostwem według mnie było przesluchanie dawnego przyjaciela Artura, który wprost mu powiedział, że się go boi.
Nie był to ideał, ale uwarzam, że filmy są dla rozrywki, a mi sie podobał. Myśle, że zaslużył na 7,5/10
Troche się rozpisałam
Nie twierdzę, że film się nie może podobać - też tak bardzo często mam, że ze mną coś rezonuje, chociaż większość opinii w ogóle na to nie wskazuje :) I ewidentnie widać, że wczułaś się w tę historię, a seans był naprawdę udany. Ja mam chyba największy problem z wiarygodnością przez to, że moim zdaniem zmiana Arthura, tj. odejście od świata wyobraźonego, średnio znajduje odniesienie w jego zachowaniu/czynach, a jednak mamy w to uwierzyć. Ale może to też kwestia tego, że aż tak nie kupiłam jego relacji z Harley.
Dzięki za podzielenie się wrażeniami! 😊
Ta cała banda pseudo krytyków internetowych udowodniła że reżyser złapał w pułapkę płytkich, powierzchownych prymitywów którzy liczyli na to ze Jocker z Harley będą walić pałką po łbach. Film jest świetny i jest studium choroby psychicznej i jej konsekwencji molestowanego i nękanego człowieka. Opuścili Artura tak samo jak Harley i ludzie na sali sądowej kiedy się okazało że Artur nie chce już Jokera. Nawet nie rozumieją że część musikalowa dzieje się w głowie Artura. Gdyby oglądali takie filmy jak tańcząc w ciemnościach requiem dla snu, Taksówkarza to kumali by o co chodzi. To pokolenie to płytkie powierzchowne debile 😂Prawdziwy Joker prawdopodobnie pokazał się nam na końcu filmu i w połowie. Nawet tego nie byli w stanie zakumać 😂 Artur jest tylko katalizatorem i pomysłodawcą dla psychopaty.
1
@@AleksandraSieczkaNowy Joker to komentarz społeczny na temat oczekiwań opinii publicznej od osoby chorej psychicznie i tego, kim naprawdę jest... Podobnie jak Manson, wszyscy traktują go jak ikonę, kręcą o nim filmy, ale to tylko osoba chora psychicznie. Kiedy patrzysz na jego filmy z więzienia, to po prostu chory człowiek cicho przemykający wśród innych więźniów. Tak właśnie tutaj potraktowano Jokera. Jest to pstryczek w nos dla wszystkich fanatyków psychopaty, że tak naprawdę nie ma się czym jarać. Nowy Joker to poważny dramat psychologiczny w barwach nowoczesnej pop kultury. Jedyny żart, który mnie nie śmieszył to ten katolicki na początku i jak było widać Artura też to nie śmieszyło, ale każdy kolejny, który pojawił się w filmie wywoływał uśmiech na mojej twarzy. 9/10
pod wzgledem dykcji i sposobu ogolnie wypowiedzi bardzo przypominasz mi Marcina z "Na Galezi" co uwazam za ogromny pozytyw. Zostawiam sub
Bardzo mi miło! 😊
Nawiązując do zakończenia to jest to po prostu raczej jasno powiedziane ze Arthur to nie JOKER. Zostaje zamordowany przez prawdziwego jokera który w przyszłosci będzie walczył z batmanem i wiemy to w momencie zabójstwa kiedy morderca zaczyna sobie nożem którym dokonał zbrodni robić blizny na twarzy. Sam aktor jest bardzo podobny do młodego heatha ledgera i to chyba taki statement ze strony reżysera. Poza tym prawdziwy Joker nigdy nie nazywał sie Arthur Fleck tylko Jack Napier.
Ja odebrałem tą scenę w taki sposób, że ta scena dzieje się w umyślę Arthura i ten "ludzki" Arthur umiera ostatecznie, a w jego miejscu rodzi się prawdziwy Joker. Arthur porzucił już wszelkie człowieczeństwo, tylko teraz będzie ten szalony Żartowniś.
Nie mniej, Twoja interpretacja jest ciekawa. Ciekawa z tego punktu widzenia, że biorąc pod uwagę kontekst w jakim czasie jest osadzony ten film to np. Harvey Dent jest jeszcze młodym asystentem prokuratora, a nie prokuratorem generalnym. Czyli faktycznie mogłoby to być tak, że dopiero za kilka lat pokaże się ten prawdziwy Joker. To też by tłumaczyło sporo nielogicznych wątków pokazanych w filmie, które krytykowałem podczas oglądania. Ale teraz jak się nad tym zastanawiam, to miałyby sens. Nawet wątek główny i to dlaczego Harley w efekcie odchodzi od Arthura. To zwyczajnie nie jest ten Joker, który ją uwiedzie i sprawi, że zakocha się w nim bez pamięci. Gdyby faktycznie interpretować to tak, że nie mamy tutaj do czynienia z prawdziwym Jokerem, który później terroryzuje Gotham to miałby to sens. I fakt, scena na samym końcu gdzie ten chłopak rozcina sobie usta jest bardzo intrygująca w tym jak to interpretujesz. Chłopak po prostu przejmie tożsamość Arthura Fleka.
Co jeszcze jest bardzo ciekawe to fakt z jakiej broni ginie Arthur - Nóż. To w przyszłości będzie jedna z ulubionych broni używanych przez Jokera.
Ja to zakończenie odbieram dwojako - albo tak, jak Ty, albo tak, jak Dominik napisał poniżej. No i tak właściwie to obie interpretacje jakoś szczególnie się nie wykluczają, bo efekt jest jeden - ginie Arthur, nie Joker. A czy Jokerem jest inny człowiek, czy cień, to już sprawa bardzo drugorzędna, bo też chodzi o to, co symbolizuje.
O, właśnie, ja przede wszystkim odebrałam to tak, jak Ty, dzięki czemu mamy paralele do kreskówkowego wstępu. Ale już w całym uniwersum bardzo dobrze działa interpretacja, że Arthur naprawdę Jokerem nie był, a inspiracją.
Już myślałem że nikt poza mną tego nie zauważył. Jak dla mnie ten film jest na równi z jedynką, choć tak inną jest historią, a ostatnia scena jest genialnym twistem, jakby Phillips sam zrobił nam "joke". Ja liczę że weźmie się za trójkę, bo mówił że film ma być trylogią.
@@kacperek0067 joker w tym filmie to idea, to ruch, główny bohater świadomie ma na imię Artur. Ja zaś widzę w tym paralele do kreskówki gdzie to ten drugi przejmuje władzę mordując ostatecznie resztki człowieczeństwa.
Ja dałem 3/10 :P
Właśnie dziś byłem w kinie
Czyli jednak podobnie "nie siadło".
@@AleksandraSieczka Dokładnie i moim największym problemem nie był musical a inne aspekty odziwo @_ @
Dzięki za recke. Czyli film obejrzeć za pół roku w jakiś piątek na TV. Jakiś 6pak i może się spodoba. Pozdrawiam!
Myślę, że tak, nie miałabym parcia akurat na kino, ale na pewno fajnie sprawdzić samemu :)
@@AleksandraSieczka Sprawdzę.
Bo tak na to czekałem ...
I wychodzi, że mogę jeszcze poczekać xD
Dzieki za reckę. Co do Folie à Deux, gdy dowiedziałem się ze dwójka będzie musicalem to sądziłem że będzie to połączenie Urodzonych Morderców z West Side Story czy coś w ten deseń. Phillips nawet tego nie potrafił pociągnąć. A zakończenie to nawet nie jest nieśmieszny żart jak to mówi wielu, czy coś strasznie żałosnego... To było "nic". Pozdrawiam.
Dzięki!
7:40 coś chyba nie uważnie oglądałaś film ;P Przecież w jednych z pierwszych scen musicalowych Harley wyszła na prowadzenie, o co Arthur miał pretensje.
Poza tym mam wrażenie jednak, że byli na równi w tych scenach, które przecież działy się w głowie Arthura. Skoro działy się jego głowie tzn. że Harley nie mogła się zachowywać jako ona, bo była tylko wyobrażeniem.
Ale ja nie mam na myśli tego, jak Joker reaguje, tylko tego, jakie w ogóle są te sceny i co by było gdyby Lady Gaga dostała więcej możliwości.
Skoro to zbiorowe szaleństwo, folie a deux, to powinni odczuwać to samo. Ale znowu, rozbija się o interpretację, która nie musi być taka sama.
Dzięki za filmik!
Kocham Pani Aniu Pani Recenzje :)
Przestałam się przedstawiać w nagraniach i już mylą xD
@@AleksandraSieczka Pani Olu! To autokorekta! Ależ wstyd...
Nie ma problemu! :D
@@AleksandraSieczka ❤
6:36 a czemu rozpatrujesz tylko te 3 przypadki? To tylko chwila fantazji Arthura mająca na celu pokazanie jego emocji i odcięcie nas, tak jak artura, od ciężkiego klimatu więzienia. To jest jedna z tych rzeczy, które doceniasz, kiedy ich ci zabraknie, dlatego zostałem poruszony, kiedy w scenie na schodach Arthur nie miał powodu by tego robić. Scena z zostawieniem wiadomości głosowej przez telefon też była wzruszająca, bo jego śpiew był ledwo tlący się.
Bo te wybrałam i to nie jest analiza klatka po klatce, a wrażenia "na gorąco" poparte tym, co najmocniej zostało mi w głowie. I o to też się rozbija, że z niektórymi takie sceny rezonują, a ze mną w tym wydaniu i takim ujęciu fabularnym - nie.
dostajemy znudzenie? Ty dostałaś znudzenie 😛, ja się bardzo dobrze bawiłem i ostatni raz polegam na opinii ludzi xD
To powinnam się cieszyć, bo najwyższy czas na takie wnioski - opinie nie są prawdą oświeconą. Właśnie o to chodzi, że to, co niektórym zupełnie się nie podoba, dla innych będzie punktem "za" pójściem do kina.
piosenki rozpraszały skupienie na treści, mimo ze po jakim czasie okazało się ze są podsumowaniem jego stanu odczuwania, to przeszkadzały. Świetna muzyka podkładowa, świetne kadrowanie.
Były podsumowaniem, ale przez to, jak zostały wplecione w historię, to ja nie byłam w stanie ich "odczuć".
Kupiłem bilety przed recenzjami i poszedłem dziś nie chetnie i przyznam, że nie zaskoczyło mnie pozytywnie dosłownie nic.
Zero akcji, zero mindblowow , zero ceikawych plot twistów… a potencjał był spory. Szkoda, że ta część powstała.
Niestety się zgadzam - a szkoda, bo nie to, że żałuję seansu, ale nie wniósł zbyt wiele do mojego życia.
Pamiętajmy, że Joker na końcu pierwszego filmu był ukazany jak pewny siebie psychopata za , którym ciągną się ślady krwi po zabiciu swojej psycholog, ale czy napewno? Z fabuły wynika, że tak sie nie stało, wiec śmierć Artura na końcu filmu nie oznacza śmierci Jokera. Czy jego alterego zabiło Artura w podświadomości czy poprostu Artyr byl katalizatorem dla psychopaty, który go zabił.
Mi się film całkiem podobał 7/10
Ooo, no to się cieszę, że udany seans! Może kiedyś zrobię rewatch w domowych warunkach.
Pierwszy był jaki był, obejrzałem i zapomniałem. Drugiego nie mam zamiaru wcale oglądać, nigdy.
Pozdrawiam!
I ja doskonale rozumiem, nie jest to film, który zbyt wiele zmienia, a i rozrywka może być wątpliwa.
Jestem pozytywnie zaskoczona, a morze kawy oczywiście się w moim przypadku nie przyda bo nie można zebrać myśli i po tej premierze zasnąć , ❤
Mam podobnie choć seans był o 10 rano, ale to co czuję to przede wszystkim nalot dywanowy na mojej psychice...
A to się bardzo cieszę, że pozytywne wrażenia - bezsenność już gorzej, ale od czasu do czasu na pewno nie zaszkodzi :)
W komiksach joker zawsze opowiadał inną historię kim niby był w przeszłości co fajnie łączy się z interpretacją, że jego alter pozbył się swojego ludzkiego JA, ale to jedyne co moge powiedziec o tym filmie ekscytujacego bo poza moją z dzieciństwa wzietą obsesyjną radością z bycia w Gotham city (tak tak nawet gdy arnold gra mr frezza 😅) to niestety film do zapomnienia w 24 h po seansie😢.
No właśnie mi też "siadło" przede wszystkim zakończenie, gdy tak świetnie splotło się z otwierającą kreskówką. Nawet już odchodząc od jokerowego-lore, to po prostu było zaskakujące i nieźle wykonane.
Ale sieczka (mówię o filmie :))
Aleksandro! ;) co do musicalu - to nie musical tylko śpiewanie miało pokazać po prostu co się dzieje w umyśle Arthura/Jokera. Nie miało być żadnego "show" bo tak jak mówisz "wystarczyło oddać pałeczkę Gadze i ona by zrobiła to show". Miało być śpiewanie zrobione przez amatorów głównie (albo i wyłącznie niemal poza końcową sceną) dla wymyślonej publiki. Końcówka sprawy sądowej i więzienia, oraz sama końcówka filmu mają pokazać (możliwe, że wbrew zamysłowi reżysera choć wątpię), że system jest w stanie najpierw odrzucić, zgnoić człowieka, przyprowadzić go na skraj załamania psychicznego w konsekwencji czego mózg włącza samoobronę w postaci powstania szaleńca, a potem jest w stanie go poprzez pobicie i poniżenie fizyczne oraz psychiczne przez strażników wyleczyć owego szaleńca... wyleczyć oczywiście jest "żartem" typowo Jokerowym. Arthur uwierzył w to, że to nie jest choroba psychiczna tylko "fantazje" - złamali go i wtedy został kompletnie już sam. Czy ginie na końcu czy nie - tak czy siak na pewno film pokazuje jak wielką porażką jest system pomocy osobom na granicy swojej wytrzymałości psychicznej.
Dziękuję Ci bardzo za tę interpretację, która brzmi naprawdę solidnie. Chciałabym wobec tego więcej na temat samego systemu, mniej chaosu w strukturze filmu.
Cały szkopuł polega na tym, że ja nie czuję, że nie zrozumiałam, a po prostu "nie kliknęło". Może zły czas, może złe miejsce, a może po prostu kino nie dla mnie :)
@@AleksandraSieczka No nie był to film dokumentalny i niestety zabrakło tam rozbudowanych przykładów innych osób lub szczegółowych analiz procedur w USA. Zastanawia mnie co masz na myśli mówiąc i pisząc o chaosie w strukturze filmu? Wszystko działo się po kolei, w powiązaniu z dotychczasowymi wydarzeniami. Mogłabyś powiedzieć coś więcej na ten temat?
Ale mi totalnie nie chodzi o to, że to ma być film dokumentalny, nie popadajmy w skrajności :) Sama w recenzji podkreślam, że brakowało mi szaleństwa w sekwencjach musicalowych.
W związku z tym, że nie czułam, że musicalowe wstawki popychają fabułę do przodu, były dla mnie sztuką dla sztuki - nie mówiły nic o bohaterze poza tym, co dało się wywnioskować z głównej linii fabuły, ba, powtarzały to, co już jasno wynikało z pierwszej części. Dodatkowo, jak wspominałam w recenzji, brakowało im energii, a choreografia była bardzo płaska.
@@AleksandraSieczka Okay Aleksandro - najwyraźniej rzeczywiście nie jest to kino dla Ciebie i chyba najtrafniej to oddaje powody Twoich ocen i wrażeń.
Dlaczego ludzie uparli się że to jest Joker rodem z komisku? Już pierwszy film pokazuje że on jest poza komiksem. Dwójka tylko to potwierdza.
Uważam że najwięszą krzywdą tym filmom zrobiło powiązanie ich z komiksami. Gdyby nie Gotham i inni to w życiu nie powstałby oryginał. Bo to znaczek DC podbił ten miliard dolarów. Nic więcej.
Gdy Joker 2 Arthur (bo to tak powinno się nazywać) odcina się od oczekiwań, społeczeństwo i sami widzowie odwracają się od Arthura. Bo nikt nie chce Flecka. Wszyscy chcą Jokera. I to jest tragedia dla głównego bohatera. I jest to bardzo meta.
Mamy trzeci film (po Ostatnim Jedi i Matrix Odrodzenie) gdzie widownia jest obrażona że dostała coś innego niż się spodziewała. Ja jestem przekonana że gdyby dzisiaj nakręcono Shreka czy jakąkolwiek inną meta parodię to byłaby tak samo zjechana. Ludzie tak zakopali się w swoich pozycjach że nie przyjmują do wiadomości tego że twórca robi twór tak jak on chce. Bo jak sztuka ma być robiona pod dyktando widowni czy wytwórni to jest zwykłym wyrobnictwem.
Ludzie chcieli symbol a dostali człowieka. Z rozczarowania zabili człowieka ale symbol został. A wiemy że symbol jest wieloznaczny i każdy może sobie wyobrażać Jokera jak chce.
Szkoda że Harley Quinn jest tak zmarnowana. Lady Gaga spokojnie by to dowiozła. Wręcz powinna mieć swój spin off.
Sama trochę czekałam na to że ten film będzie miał coś z romansu złoczyńców. Byłam naiwna bo Arthur jest tak napisany by zawsze dostawał od świata po głowie. Prędzej James Gunn pozwoli u siebie na wojnę par czyli Batmana i Kobiety Kot versus Jokera i Harley Quinn
To chyba nie do mnie zarzut, bo ja nie czuję absolutnie żadnego komiksowego przywiązania. Nie podobało mi się nie przez zmiany lore, a przez techniczne wykonanie musicalu/thrillera psychologicznego i to, że scenariusz moim zdaniem kuleje.
I to wszystko, co piszesz, jest jak najbardziej prawdziwe, tylko ja po prostu nie czuję tego na ekranie :) W pełni się też zgadzam, co do tego, jak (nie)wykorzystana jest Lady Gaga - pięknie by to poprowadziła, aż się prosiło o jej szaleństwo.
Siema Asieczka (dobra ksywa 🤣 ) .
Generalnie zgadzam się z Tobą w większym procencie , może jakby chociaż te piosenki były dobre , ale nie są .
No ja do kina wchodziłem z dobrym humorem ,a wyszedłem rozdrażniony , chyba nie polecam ,są momenty ,ale to za mało .
Stracony potencjał 😔
No właśnie ja z nastrojem miałam podobnie, nie to, że jakoś żałuję tego seansu, ale nie wiem, czy go potrzebowałam akurat teraz.
@@AleksandraSieczka no właśnie u mnie często filmy oddziaływują na nastrój ☺️
A to nie jest tak, że ludzie przyczepili się mocno do Jokera, że romantyzuje przemoc więc zrobiono Joker 2?
Coś jak Mesjasz Diuny?
Możliwe, ale średnio wybrzmiewa z tego, co autor faktycznie miał na myśli.
@@AleksandraSieczka Joker jest białym mężczyzną i to się woke wariatom nie podoba.
Czy cieniem Oli jest... Yoshi???
Ale to taki dobry cień!
Ja nie przeżyłem takiego rozczarowania, co gorsza bardzo się ucieszyłem że to w gruncie rzeczy musical, czego nie mogę powiedzieć o tłumie wychodzącym z sali kinowej o 4tej nad ranem. Z jednym się zgadam że to kompletnie niepotrzebna kontynuacja, że kompletnie niepotrzebnie pojawia się sytuacja w tle z finału. Bardzo doceniałem te bawienie się kolorami jak pojawiał się Joker, choć dokładnie tak jak Artur był on mocno przytłumiony lekami jak i więzieniem. Lady Gaga jak już się pojawiała tak absolutnie błyszczała i chyba lepiej by było gdyby film był zrobiony z Harley jako główna bohaterka. Podobie na ekranie błyszczał strażnik zagrany przez Brendan Gleesona, gdzie moim zdaniem to zwykły psychopatyczny dupek a Artur zrobił sobie z niego przyjaciela i często widzimy go z tej perspektywy. Pewnie dużo sobie dopowiedziałem na podstawie interpretacji pierwszego filmu. Podobały mi się sceny w sądzie gdzie Jocker bronił sam siebie i żałuję że trochę to zostało zmarnowane. Bardzo byłem ciekaw co zrobią w sumie kompletnym i zamkniętym filmie i chyba dobrze że kontynuacja nie niszczy pierwowzoru a próbuje zrobić co innego.
Już od razu "co gorsza", ja doskonale rozumiem, że ten film może się podobać i cieszę się, że ma swoje grono odbiorców :) A co do Lady Gagi to pełna zgoda, zupełnie nie zgadzam się z zarzutami, że gra tutaj bez duszy. Ba, też bym chciała jej więcej, żeby pociągnęła to szaleństwo.
Tłum w kinie o 4tej nad ranem ??
@@damandelorean no tak ;) byłem na „maratonie” o ile dwa filmy to maraton
Wyglądasz jak siostra arturo castro 😳
poproszę recenzję platforma 2
Tylko że ja pierwszej części nie oglądałam. Warto nadrabiać? :)
@@AleksandraSieczka i tak i nie, ale jestem bardzo ciekawa twojej recenzji i analizy, myślę że recenzja miałaby wiele wyświetleń, na pewno to ciekawy film :))
@@AleksandraSieczka myślę że warto! (Jedynkę, dwójki nie widziałam)
@@AleksandraSieczka recenzje są różne, ja oglądałam dwie części z zapartym tchem
@@AleksandraSieczka recenzje są różne, ja obydwie części oglądałam z zapartym tchem
Nieudany film dużo gorszy od jedynki
Wszyscy twierdzą ze ten film to szit. Szkoda. Ja odpuszczam kino
Nie wszyscy mi się podobało ;) choć to inny film niż wszyscy oczekiwali
Mi też się podobało w pewnym stopniu i naprawdę ma dobre sceny oraz doskonałe aktorstwo. Sceny musicalowe są wcale nie tak częste, a dodają szaleństwa i rozdwojenia osobowości bohaterów, wspomniany animowany początek też top. Warto zapoznać się samemu
@@OlaOla-ct4nu z takim nastawieniem poszedłem do kina by się samemu przekonać i byłem zawiedziony. 2,5 godziny szumu bez sensu i składu prowadzące do niczego. I te ciągłe komentowanie pierwszego filmu męczyło mnie bardzo. Wątki błądzą gdzieś i są mega nieciekawe.
Musisz sam wyrobić sobie zdanie
No właśnie mi tego szaleństwa trochę brakowało - chciałabym go znacznie więcej. Ale też często tak mam, że jak większości film nie leży, to mi jak najbardziej, więc zdecydowanie rozumiem :)
Ehhh ludzie nie rozumieją tego filmu. Widziałem chyba tylko jedną recenzję która trafia w punkt i rozumie o czym Joker 2 jest. A jest to bardzo samo świadomy obraz i ogromny meta komentarz.
Nie wiem, czy opinie można sprowadzać do niezrozumienia tematu. Czasami albo coś czujesz, albo nie :)
Czy jest to film dla dzieciakow 14-15 letnich?
Moim zdaniem zdecydowanie nie. Przemoc, tematyka, raczej poczekałabym chwilę na seans, ewentualnie obejrzała sama i dopiero wtedy zadecydowała, wyjaśniła itd.
@@AleksandraSieczka Dzięki. Pytam, bo klasa syna idzie na ten film i przypuszczam, że wychowawca nie zna fabuły. Idą dzisiaj, więc za późno na "słowo wstepu".
No to pogratulować wychowawcy xD Mam złudną nadzieję, że chociaż porozmawiają o tym filmie na lekcji.