Kiedyś tworzyłam sobie dla fanu historię fantasy, głównie rysowałam sobie postacie. W pewnym momencie uświadomiłam sobie że świat jest już tak skomplikowany, że sama przestałam go ogarniać
I w sumie to nie byłto powód by się poddawać. Tolkien też wszystkiego nie ogarniał. I tłumaczył możliwe błędy w światotwórstwie tym, że nie jest to historia, która rozgrywa się tu i teraz, a spisana kronika, która może zawierać przekłamania
Mój niedawny komentarz o systemach magicznych zainspirował do tej wstawki? 2:49 W systemach magicznych nie chodzi o celową komplikację, ani o zastępowanie artystycznego rzemiosła kalkulacją producenta. Ja to widzę na zasadzie tworzenia świata z innymi lub dodatkowymi "prawami (meta)fizyki", a ludzi zajmujących się tak rozumianą magią jak naukowców. "Brak wyczucia dla tego gatunku" - bo nie ma jednego gatunku fantastyki czy nawet fantasy. We Władcy Pierścieni Gandalf wykładający towarzyszom zasady mechanik stojących za magią, tłumaczący dlaczego balrog rozdupcył drzwi, które Gandalf zablokował magicznym rozkazem, odarłby ją z mistycyzmu, nie pasowałoby to do całokształtu i w zasadzie niczego nie wnosiło, bo postaci posługujących się magią jest niewiele i nie każdy może się tego nauczyć, a przynajmniej nie ma na to czasu. Co ciekawe, to co dla śmiertelników wydaje się elfią magią (np. gęstość kaloryczna lembasów xd), jest raczej elfim rzemiosłem, więc technicznie dałoby się to rozbić na czynniki pierwsze, ale zabiłoby to cel pojawienia się takich elementów - wprowadzenie tajemniczej wspaniałości elfów. W przypadku takiego "Naruto", gdzie mamy "magię" w postaci chakry i jej zastosowań, istotą fabuły jest rozwój bohatera, który ma konkretny, można rzec, zawód - shinobi. Nauka posługiwania się magią jest stałym elementem serii, więc jej wyjaśnienie ma sens, a jego brak spłycałby świat przedstawiony. To podejście występuje też w większości gier, gdzie mamy manę i określone zasady działania magii - z punktu widzenia gameplayu, im dokładniej opisany i logicznie uzasadniony system magiczny, tym lepiej, bo da się z tego wyciągać wnioski, tworzyć buildy postaci, wymyślać ulepszenia etc. To growe podejście nie jest obce Sandersonowi, który sam jest fanem soulsów, a w swoim uniwersum rozwija logiczne i oparte na stałych zasadach prawa "magii". To nie taki sam rodzaj fantastyki co tolkienowska, ale ciężko to traktować jako wadę - muszą powstawać rzeczy odmienne, żeby gatunek się rozwijał i ludzie mieli czego doświadczać. Ostatecznie każdy znajdzie swoją niszę. Spojrzenia na magię jako osobną naukę jest wzbogaceniem tworzonego świata. Zresztą fantastyka naukowa często się na tym opiera - na jakimś zmyślonym założeniu, że być może w przyszłości będzie możliwe to i tamto, dzięki czemu np. uda się przekroczyć prędkość światła, albo dokonać transferu umysłu do maszyny. Z punktu widzenia realizmu to też magia, bo nie wiemy, czy kiedykolwiek będzie to możliwe. Niemniej jako fan fantasy nie powiesz nie narażając się na śmieszność, że Sci Fi jest do dupy, bo tworzy systemy "magiczne" zbyt szczegółowo i mechanicznie opisane (są takie SF, które wgłębiają się w technikalia, jak i takie, które tego nie robią wcale). Po prostu trzeba dobrać środki do rodzaju dzieła jakie chce się ulepić. PS: Jak to nie czytałeś LotRa? Powiem tyle, że nic mnie tak nie wciągnęło jak ta książka (11 lat, czytanie po nocach pod kołdrą z latarką, żeby nie wkurwić starych włączonym światłem xd).
Z całością się zgadzam, ale też nie czytałam LotR xD tzn przebrnęłam przez pierwszą część ale sposób narracji był dla mnie zbyt trudny, nie przemawiał do mojej wrażliwości. Lubię całą historie i w zasadzie żałuję że umiem się opierać jedynie o wydażenia zawarte w filmach które ładnie, acz jak zwykle nieidealnie oddają opowieść, ale też zwyczajnie nie potrafiłam załapać immersji w trakcie czytania :/
Ludzie niestety mylą prostotę z prostactwem. Proste historię są często uniwersalne i mają tzw. "niski próg wejścia" dla czytelników nie zaznajomionych z gatunkiem.
problem z Avatarem camerona polega nie na prostej historii, ale na bardzo naiwnym zarysowaniu konfliktu które wręcz wbija ci w głowę, że ludzi źli a natura dobra. Istnieje film o podobnej tematyce opowiedzianej w prostej historii ale konflikt jest bardziej złożony i przemyślany, bo ani nie demonizuje, ani nie faworyzuje żadnej ze stron tego konfliktu tylko uświadamia, że każdy konflikt zaowocuje niewinnymi ofiarami po obu stronach i trzeba umieć znaleźć kompromis. Ten film toKsiężniczka Mononoke.
Wyznaję zasadę że lepiej zrobić prostą opowieść ale dobrą niż na siłę komplikować wszystko przez co jest to takie bez wyrazu. Ogólnie moim zdaniem też jednym z podwalin sukcesu, podanych przez ciebie dzieł które pokazują kunszt czegoś prostszego. Po prostu że po zobaczeniu czegoś takie człowiek nabiera nazwijmy to nadziei że być może też będzie w stanie coś takiego stworzyć, no tylko że potem trafia na poradniki by robić niewiadoma co przez co wychodzi brazylijski serial. Ale mam nadzieję że tym paru osobą się uda to zrobić byśmy zyskali nazwijmy to next gen takiej popularnej fantastyki.
A moim zdaniem nie ma rzeczy które być POWINNY. Książka jest dokładnie tym, co chciał przekazać autor i właśnie to powinno sie tam znaleźć. Jeśli chcesz przekazywać idee w prostych historiach które przemawiają do każdego swoją uniwersalnością to cudownie, jest dużo osób które właśnie tego chcą i potrzebują i jestem przekonana że pisanie takich opowieści jest wartościowe. I jednocześnie jeśli wizją autora jest prowadzenie skomplikowanych i trudnych wątków które jakimiś dziwnymi ścieżkami i niespodziewanymi zwrotami łączą się w jedną całość to również droga wolna, jest masa odbiorców którzy tego właśnie oczekują i potrzebują, jako gimnastyki i jako czegoś do kontemplacji swoich życiowych prawd, które postrzegają inaczej niż np Ty. Tak naprawdę każdy może pisać. A jeśli chce pisać coś co się sprzeda, to uważam że najlepiej szukać wydawcy publikującego literature która nam odpowiada i dostosować się trochę do jego gustu w trakcie korekty, licząc na przyciągnięcie jak największej liczby odbiorców. Nie zgadzam się jednak że dobre historie są takie czy inne. Bo to by było nudne gdyby każdy z nas pisał na jedno kopyto, jak jakiś czat GPT. Bądźmy otwarci na sztukę, tak jak w obrazach. Mnie mogą ospowiadać niezwykle szczegółowe i tealistyczne obrazy zawierające w sobie inne obrazy, a ktoś inny uzna je za zbyt przekomplikowane i zwróci się chociażby do późnej twórczości Picassa zachwycając się formą i kolorem (nie rozumiem te twórczości). Bo sztuka jest nie wtedy gdy podoba się właśnie nam, ale wtedy gdy kontempluje ją wielu ludzi. I nie każdy musi rozumieć każde dzieło, możemy być różni. Bycie różnym uważam za piękne ;)
Nie wiem... Niby racja, ale coś mi jakby nie pasuje. Może to wina wczesnej godziny, ale nie jestem w stanie określić o co właściwie mi chodzi. Więc powiedzmy po wiedzmy, że ja już gdzieś podobną narracje słyszałem i tak trochę określiłbym ją jako "stawanie okoniem dla stawania okoniem". Jak z tą magią. Uderzenie pod hasłem "systemy magiczne be" jest bez sensu. Jako ludzie mamy naturalną skłonność do wyjaśniania i opisywania otaczającego nas świata, więc normalnym jest, że próbujemy scharakteryzować i opisać nawet byty abstrakcyjne jak magia. No i tak czysto "wewnętrznie", dobrze jest, żeby takie elementy jak magia były usystematyzowane, chociaż pobieżnie, bo jeśli nie są... To jak ich logicznie użyć? W sensie, że jeśli magia ma działać na zasadzie "przychodzi czarodziej i robi czary mary", albo i nie robi, bo mu się nie chce, chociaż jakby je zrobił to by masę problemów bohaterom oszczędził. No żeby był jakaś procedura kiedy magii można użyć, kiedy nie, jak jej w danym świecie używają itp. Łapiesz? Mam nadzieje, że rano będę w stanie lepiej wyjaśnić o co mi chodzi.
Raczej chodzi o to żeby bohater dostawał moce za stawanie się mądrzejszym i to proporcjonalnie do rozwoju charakteru, a nie jak w Harrym Potterze, który promuje konsumpcjonizm
Kiedyś tworzyłam sobie dla fanu historię fantasy, głównie rysowałam sobie postacie. W pewnym momencie uświadomiłam sobie że świat jest już tak skomplikowany, że sama przestałam go ogarniać
I w sumie to nie byłto powód by się poddawać. Tolkien też wszystkiego nie ogarniał. I tłumaczył możliwe błędy w światotwórstwie tym, że nie jest to historia, która rozgrywa się tu i teraz, a spisana kronika, która może zawierać przekłamania
W prostocie tkwi piękno.
Wydaje mi się że coś takiege jak jak system magiczny na przykład w anime służy opowiadanej histori
Tyle nowych filmów, nic tylko oglądać.
Mój niedawny komentarz o systemach magicznych zainspirował do tej wstawki? 2:49
W systemach magicznych nie chodzi o celową komplikację, ani o zastępowanie artystycznego rzemiosła kalkulacją producenta. Ja to widzę na zasadzie tworzenia świata z innymi lub dodatkowymi "prawami (meta)fizyki", a ludzi zajmujących się tak rozumianą magią jak naukowców.
"Brak wyczucia dla tego gatunku" - bo nie ma jednego gatunku fantastyki czy nawet fantasy. We Władcy Pierścieni Gandalf wykładający towarzyszom zasady mechanik stojących za magią, tłumaczący dlaczego balrog rozdupcył drzwi, które Gandalf zablokował magicznym rozkazem, odarłby ją z mistycyzmu, nie pasowałoby to do całokształtu i w zasadzie niczego nie wnosiło, bo postaci posługujących się magią jest niewiele i nie każdy może się tego nauczyć, a przynajmniej nie ma na to czasu. Co ciekawe, to co dla śmiertelników wydaje się elfią magią (np. gęstość kaloryczna lembasów xd), jest raczej elfim rzemiosłem, więc technicznie dałoby się to rozbić na czynniki pierwsze, ale zabiłoby to cel pojawienia się takich elementów - wprowadzenie tajemniczej wspaniałości elfów.
W przypadku takiego "Naruto", gdzie mamy "magię" w postaci chakry i jej zastosowań, istotą fabuły jest rozwój bohatera, który ma konkretny, można rzec, zawód - shinobi. Nauka posługiwania się magią jest stałym elementem serii, więc jej wyjaśnienie ma sens, a jego brak spłycałby świat przedstawiony. To podejście występuje też w większości gier, gdzie mamy manę i określone zasady działania magii - z punktu widzenia gameplayu, im dokładniej opisany i logicznie uzasadniony system magiczny, tym lepiej, bo da się z tego wyciągać wnioski, tworzyć buildy postaci, wymyślać ulepszenia etc. To growe podejście nie jest obce Sandersonowi, który sam jest fanem soulsów, a w swoim uniwersum rozwija logiczne i oparte na stałych zasadach prawa "magii". To nie taki sam rodzaj fantastyki co tolkienowska, ale ciężko to traktować jako wadę - muszą powstawać rzeczy odmienne, żeby gatunek się rozwijał i ludzie mieli czego doświadczać. Ostatecznie każdy znajdzie swoją niszę.
Spojrzenia na magię jako osobną naukę jest wzbogaceniem tworzonego świata. Zresztą fantastyka naukowa często się na tym opiera - na jakimś zmyślonym założeniu, że być może w przyszłości będzie możliwe to i tamto, dzięki czemu np. uda się przekroczyć prędkość światła, albo dokonać transferu umysłu do maszyny. Z punktu widzenia realizmu to też magia, bo nie wiemy, czy kiedykolwiek będzie to możliwe. Niemniej jako fan fantasy nie powiesz nie narażając się na śmieszność, że Sci Fi jest do dupy, bo tworzy systemy "magiczne" zbyt szczegółowo i mechanicznie opisane (są takie SF, które wgłębiają się w technikalia, jak i takie, które tego nie robią wcale). Po prostu trzeba dobrać środki do rodzaju dzieła jakie chce się ulepić.
PS: Jak to nie czytałeś LotRa? Powiem tyle, że nic mnie tak nie wciągnęło jak ta książka (11 lat, czytanie po nocach pod kołdrą z latarką, żeby nie wkurwić starych włączonym światłem xd).
Z całością się zgadzam, ale też nie czytałam LotR xD tzn przebrnęłam przez pierwszą część ale sposób narracji był dla mnie zbyt trudny, nie przemawiał do mojej wrażliwości. Lubię całą historie i w zasadzie żałuję że umiem się opierać jedynie o wydażenia zawarte w filmach które ładnie, acz jak zwykle nieidealnie oddają opowieść, ale też zwyczajnie nie potrafiłam załapać immersji w trakcie czytania :/
Ludzie niestety mylą prostotę z prostactwem. Proste historię są często uniwersalne i mają tzw. "niski próg wejścia" dla czytelników nie zaznajomionych z gatunkiem.
problem z Avatarem camerona polega nie na prostej historii, ale na bardzo naiwnym zarysowaniu konfliktu które wręcz wbija ci w głowę, że ludzi źli a natura dobra. Istnieje film o podobnej tematyce opowiedzianej w prostej historii ale konflikt jest bardziej złożony i przemyślany, bo ani nie demonizuje, ani nie faworyzuje żadnej ze stron tego konfliktu tylko uświadamia, że każdy konflikt zaowocuje niewinnymi ofiarami po obu stronach i trzeba umieć znaleźć kompromis. Ten film toKsiężniczka Mononoke.
oj jak to tak nie przeczytać LOTR? Tak nie można
Wyznaję zasadę że lepiej zrobić prostą opowieść ale dobrą niż na siłę komplikować wszystko przez co jest to takie bez wyrazu. Ogólnie moim zdaniem też jednym z podwalin sukcesu, podanych przez ciebie dzieł które pokazują kunszt czegoś prostszego. Po prostu że po zobaczeniu czegoś takie człowiek nabiera nazwijmy to nadziei że być może też będzie w stanie coś takiego stworzyć, no tylko że potem trafia na poradniki by robić niewiadoma co przez co wychodzi brazylijski serial. Ale mam nadzieję że tym paru osobą się uda to zrobić byśmy zyskali nazwijmy to next gen takiej popularnej fantastyki.
A moim zdaniem nie ma rzeczy które być POWINNY. Książka jest dokładnie tym, co chciał przekazać autor i właśnie to powinno sie tam znaleźć. Jeśli chcesz przekazywać idee w prostych historiach które przemawiają do każdego swoją uniwersalnością to cudownie, jest dużo osób które właśnie tego chcą i potrzebują i jestem przekonana że pisanie takich opowieści jest wartościowe. I jednocześnie jeśli wizją autora jest prowadzenie skomplikowanych i trudnych wątków które jakimiś dziwnymi ścieżkami i niespodziewanymi zwrotami łączą się w jedną całość to również droga wolna, jest masa odbiorców którzy tego właśnie oczekują i potrzebują, jako gimnastyki i jako czegoś do kontemplacji swoich życiowych prawd, które postrzegają inaczej niż np Ty. Tak naprawdę każdy może pisać. A jeśli chce pisać coś co się sprzeda, to uważam że najlepiej szukać wydawcy publikującego literature która nam odpowiada i dostosować się trochę do jego gustu w trakcie korekty, licząc na przyciągnięcie jak największej liczby odbiorców. Nie zgadzam się jednak że dobre historie są takie czy inne. Bo to by było nudne gdyby każdy z nas pisał na jedno kopyto, jak jakiś czat GPT. Bądźmy otwarci na sztukę, tak jak w obrazach. Mnie mogą ospowiadać niezwykle szczegółowe i tealistyczne obrazy zawierające w sobie inne obrazy, a ktoś inny uzna je za zbyt przekomplikowane i zwróci się chociażby do późnej twórczości Picassa zachwycając się formą i kolorem (nie rozumiem te twórczości). Bo sztuka jest nie wtedy gdy podoba się właśnie nam, ale wtedy gdy kontempluje ją wielu ludzi. I nie każdy musi rozumieć każde dzieło, możemy być różni. Bycie różnym uważam za piękne ;)
Nie wiem... Niby racja, ale coś mi jakby nie pasuje. Może to wina wczesnej godziny, ale nie jestem w stanie określić o co właściwie mi chodzi. Więc powiedzmy po wiedzmy, że ja już gdzieś podobną narracje słyszałem i tak trochę określiłbym ją jako "stawanie okoniem dla stawania okoniem". Jak z tą magią. Uderzenie pod hasłem "systemy magiczne be" jest bez sensu. Jako ludzie mamy naturalną skłonność do wyjaśniania i opisywania otaczającego nas świata, więc normalnym jest, że próbujemy scharakteryzować i opisać nawet byty abstrakcyjne jak magia. No i tak czysto "wewnętrznie", dobrze jest, żeby takie elementy jak magia były usystematyzowane, chociaż pobieżnie, bo jeśli nie są... To jak ich logicznie użyć? W sensie, że jeśli magia ma działać na zasadzie "przychodzi czarodziej i robi czary mary", albo i nie robi, bo mu się nie chce, chociaż jakby je zrobił to by masę problemów bohaterom oszczędził.
No żeby był jakaś procedura kiedy magii można użyć, kiedy nie, jak jej w danym świecie używają itp. Łapiesz?
Mam nadzieje, że rano będę w stanie lepiej wyjaśnić o co mi chodzi.
Raczej chodzi o to żeby bohater dostawał moce za stawanie się mądrzejszym i to proporcjonalnie do rozwoju charakteru, a nie jak w Harrym Potterze, który promuje konsumpcjonizm
Trudno mi znaleźć tytuły kture ostatnio oglądałem które są proste ale zgadzam się proste nie znaczy prostackie
Pierwszy
Kurde, znowu ktoś mnie ubiegł