Kiedyś kolega zaprosił mnie na stand-up w Londynie. Denerwowałam się strasznie i podobnie jak Ty bałam się, że pomimo mój angielski jest dobry to nie zrozumiem żartów. Wszystko szło świetnie do momentu kiedy zostałam wywołana na scenę do skeczu! Miałam przeczytać coś po angielsku z buzią pełną winogron! Myślałam, że umrę ze wstydu ale wszystko dobrze się skończyło bo nie ważne czy jesteś Anglikiem czy Polakiem jak masz usta wypchane winogronami to każdy będzie brzmiał tak samo
j.polski Kasi ubożeje, a podobno maturę po polsku robiła ☹️ co do kupowania mięsa to oczami i tak nie zważę więc zawsze proszę: taki no mniejszy lub większy kawałek w porównaniu do jakiegoś, który leży obok 😃.
Dla mnie to jest niezręczne nawet po polsku. W niektórych firmach są takie zasady, że pracownicy mają zwracać się do siebie na "ty", a mi jest po prostu głupio walić po imieniu do swojego szefa, albo osoby ~20 lat starszej ode mnie.
@@sylwiarua6586 To ja mam dokładnie na odwrót. We wszystkich firmach w których pracowałem, do wszystkich aż do prezesa włącznie jesteśmy po imieniu. Do bliskich i wszystkich znajomych po imieniu. Tylko do nieznajomych per "pan / pani". Ale jak kogoś poznam spoza pracy i znajomych, no to jest ciężko.
@@MrJuhss swietne :-0)) rzeczywiscie, jezyk polski jest czasami zbyt barokowy, i w wersji oficjalnej uzywane sa jakies dziwolagi nigdy nieuzywane na coddzien.
jak mnie zapatal o godnosc to myslalem ze chodzi jemu o muj Majatek , i odpowiedzialem ze w sumie nie posiadam duzego majatku , a po co to Panu ? zapytalem , on w tedy -Nazwisko ,to ja do niego prosze muwic normalnie a nie szyfrem .
To chyba dotyczy wielu osób. Zawsze wiem, że mamy i babcie były w tym najlepsze. Czasem jak powiem 20dag szynki i widzę, że za mało powiedziałem, to jeśli poproszę o więcej to patrzą się na mnie jak na idiotę, co nie wie ile to 20dag szynki ;)
No i wtedy dostaje się konkretnie tyle, ile się chciało. 10 plastrów to 10 plastrów, a nie tak jak czasami "miało byc 20 deko, ale mi się nałożyło 30, może być?"
Popieram! Jakoś łatwiej się przelicza ile potrzeba do zjedzenia :P A z mięsem można zawsze powiedzieć "3 filety z kurczaka" "połowę tego kawałka karkówki" itd :D
Z formami grzecznościowymi typu "pan, pani" myślę sprawa jest prosta. Jeśli kogoś nie znasz i nie jest to dziecko, to bezpieczniej zwracać się per "pan/pani" niezależnie od jego wieku/pochodzenia. Wtedy nigdy nie popełnisz gafy. Przejście z "pan/pani" na "ty" zawsze inicjuje ta osoba, która jest starsza. Jeśli sytuacja dotyczy mężczyzny i kobiety, wtedy inicjatywa przejścia na "ty" leży po stronie kobiety, a w sytuacjach biznesowych po stronie klienta. Kiedy chcesz, żeby ktoś mówił ci na "ty", a nie "pan/pani" po prostu podaj mu swoje imię np. "Mów mi Kasia". Nic trudnego.
Znam człowieka, który urodził się w Szwecji, też jest dwujęzyczny i świetnie mówi po polsku. Mówi tak dobrze, że inni uznają za oczywiste to, że będzie kojarzył cytaty z polskich filmów albo piosenek. A on wtedy w ogóle nie wie, o co chodzi i czuje się niezręcznie... Fajnie, że poruszyłyście ten temat. Super filmik!
Ale Kasi się akcent i ogólnie wymowa poprawiły wow ❤😱 Swoją drogą ja jak coś zamawiam w mięsnym to mówię "dwie piersi, trzy udka, dwa schaby"😃😃😃 po prostu.
@ olala lala Dokladnie i zawsze wtedy jest: "ale ktory schab ? ten ? czy ten na prawo ?" , " ten na prawo ale ten troche mniejszy " :D tak to wyglada. Ludzie uwielbiaja gdy ktos jest bezposredni jesli nie obraza sie przy tym innych osob. Pozdro ! :D
Studiuję w Londynie od 3 lat, bilingual nie jestem, ale znam angielski w miarę dobrze. Mięso kupuję paczkowane bo nie umiałabym poprosić przy ladzie. Niedługo mam pójść do banku ogarnąć jakieś czeki, ale nawet nie wiem od czego z nimi zacząć, bo w Polsce się nie używa. Luki językowe - jak czasem znajomi pojadą za bardzo brytyjsko to nie mam pojęcia co się dzieje, szczególnie jak jesteśmy w pubie z głośną muzyką i słyszę tylko połowę tego co mówią. Urzędów tutaj jest więcej niż w Polsce, nie wiedziałam, że tak się da. Mówienie do moich profesorów "hey Toby" było mocnym szokiem kulturowym. Podsumowując, zawsze byłam przekonana, że nie miałabym tych wszystkich problemów i niezręczności, gdybym tylko była bilingual. Miło wiedzieć, jak bardzo się myliłam XD
Nie wystarczy być bilingual. Trzeba być jeszcze bicultural, ale to jest bardzo trudne do osiągnięcia, bo zawsze będzie się jedną kulturę znało lepiej - najczęściej tego kraju, w którym się pobierało edukację.
Dokładnie, studiowałam i mieszkam w Londynie od 6 lat. Duży szok kiedy do 65 letniego kolegi z pracy mówi się po imieniu, dalej nie wiem ile mam wzrostu i ile ważę w ich systemie, a kiedy leci jakiś żart mocno brytyjski tylko się usmiecham. Pewnych rzeczy nie przeskoczymy i jest to trochę uciążliwe na dłuższa metę.
Mieszkam w UK, nie rozumiem sporej ilości żartów albo gier słownych, zawsze się pytam o co chodzi a jak ktoś ma problem z tym to się pytam "jak tam Twój polski?" Albo "A Ty w ilu językach mówisz?" Dalej nie wiem ile to uncja, nie ogarniam systemu imperialnego. Szynkę kupuje w polskim sklepie :p
No i elegancko. Angole znają zazwyczaj jeden język. Dlatego ja nie mam kompleksów się mylić w drugim języku czy nawet teraz 3, którego się uczę. Język jest po to, by się porozumieć - to jest najważniejszy cel. Reszta przychodzi z czasem i praktyką.
Daggy większość Anglików zna tylko jeden język ale akurat moi znajomi nie mają problemów z tym że mój angielski nie jest idealny, bo wiedzą że to mój drugi język i generalnie podziwiają mnie za to że mówię płynnie w dwóch językach
mieszkam wKalifornii, zainstalowalam sobie w komorce apke robiaca wszelkie konwersje, w koncu wiem co to znaczy kiedy prognoza pogody mowi ze jutro bedzie 80F :-)))
@@ShaniaHalliwell z królem Elżbietem? Polecam książkę do biologii, rozdział różnice anatomicznie kobiet i mężczyzn a zobaczysz ile w tej rodzinie, wśród aktorek i piosenkarek z pierwszej światowej półki to biologiczni mężczyźni
@@szczypiorektrybulka1391 ja tobie zaś polecę wejść głębiej w tematyke budowy ciała, w tym rys twarzy - to, że jakieś sa charakterystyczne dla jednej z płci nie znaczy, że nie występuja u drugiej. To samo z budową ciała - szerokie ramiona sa typowe u mężczyzn, ale zdarzaja się i tacy, ktorzy są drbni w ramionach, a kobiety rozbudowane. Zależy to od genetyki, kobieta nie dziedziczy cech wyglądu jedynie od matki, a syn od ojca. Doucz się, bo piszesz głupoty. Podstawowa wiedza z podstawówki nie wystarczy, by podejmować dyskusje, z resztą, zaprzeczyłam ci informacjami z wcale nie wysokiego poziomu. Nie wszystko jest czarne albo białe.
Jeśli masz problem z przejściem "Na Ty", to mam radę. Gdy usłyszysz, że ktoś się zwraca do Ciebie jako "Pani", a tego nie chcesz to powiedz: "Mów mi (po prostu) Kasia" i to będzie sygnał dla tej osoby, żeby się zwracała do Ciebie komfortowo i najczęściej też wtedy powie "Mów mi ". Problem rozwiązany :)
Ale to tylko działa, jeżeli mamy silne przeczucie, że dana osoba też będzie chciała przejść na Ty. Jeśli nie mamy takiej pewności lepiej jest powiedzieć "Proszę mi mówić Kasia" lub "Będzie mi miło, jeśli będzie Pan/Pani zwracać się do mnie po imieniu.". Często druga strona się otwiera i proponuje to samo.
@@Naciowar Nawet jeśli ktoś zacznie się do niej zwracac na ty po takiej deklaracji, to nie oznacza automatycznie, że ona także może sie do tej osoby zwracać po imieniu.
@@katarzynaxx563 Właśnie dlatego użyłam zwrotu "Pan"/Pani", co z automatu oznacza, że proponuję jednostronne przejście na "Ty". Druga strona może zaproponować to samo, ale nie musi.
@@Naciowar No ale wtedy sytuacja wcale się nie uprości, tylko wręcz przeciwnie, skomplikuje, a ona napisała że ma problem w tej kwestii, więc po co jej jeszcze komplikacja?
@@katarzynaxx563 Nie wiem, nie jestem od rozpatrywania każdego problemu w relacjach międzyludzkich. Dla mnie to jest często komfortowa sytuacja jak ktoś wyższy rangą (np. profesor na uczelni, czy promotor) mówi mi po imieniu. Mój komentarz odnosił się tylko do tego, żeby nie wyskakiwać do innych "Mów mi..." tylko zastosować formę bardziej oficjalną, adekwatną do aktualnego poziomu relacji. Oglądałam ten filmik prawie rok temu, więc już nawet nie wiem o czym on jest i z tego powodu nie widzę sensu odnosić się do jego treści.
Dobrze, że o tym mówicie, bo dzięki temu łatwiej zrozumieć jest innych Polaków, którzy wychowali się poza Polską. Moja wrodzona empatia Was przytula i okazuje zrozumienie ❤ Urzędy to temat trudny dla wszystkich, myślę, że to spuścizna PRLu. Wędliny czy ser na plastry/plasterki kupuję, a mięso albo na deka/kilogramy albo "poproszę połowę tego". Do obcych/starszych zawsze zaczynam od "pan/pani". Choć wszystko rozumiem, to czasami weryfikacje zaskakują i mnie. Znam kilka kobiet o końcówce "ski". Teraz po prostu pytam "jest Pani z USA?" lub jakoś tak, żebym nabrała pewności dla siebie, że to ja dobrze zrozumiałam i nie zapiszę z błędem. I myślę że ludzie się upewniają właśnie dlatego, że sami boją się pomylić a nie że Ty źle mówisz 😉
Z tymi dziwnymi nazwami to też się mogę odnieść. Polskie nazwy urzędów, i nie tylko, brzmią tak ostro i poważnie. Zauważyłem to po przeprowadzce do UK na studia w nazwach wydziałów i przedmiotów. Przykładowo, moje "Machine design" to u moich znajomych w Polsce "Maszynoznawstwo ogólne i maszyny technologiczne" 😳 Tak samo jest z tym brakiem formy Pan/Pani. Z początku dziwne dla mnie było, że do wykładowcy mówię "Mike", zamiast "Szanowny Panie Doktorze". Teraz, kiedy już się do tego wszystkiego przyzwyczaiłem, bardzo mnie uderzają te inności w Polsce.
Myślę że zasadę ty/pan/pani można łatwo zrozumieć: Ty - kiedy znamy kogoś po imieniu - przedstawił się nam lub jest od nas o wiele młodszy Pan/Pani - kiedy kogoś nie znamy, jest od nas starszy lub jest autorytetem
No z tym "ty" do wiele młodszej osoby, to bym się nie zgodziła. Zwyczajnie denerwuje mnie, kiedy pani w sklepie, albo co gorsza np lekarz zwraca się do mnie per "ty", podczas gdy mam swoje 20 kilka lat i nawet nie wyglądam na kogoś kto miałby mniej 😂 to już jest przegięcie lekkie moim zdaniem
Niekoniecznie w Stanach. Po prostu w innym kraju. Nazwisko dziecka zazwyczaj jest po ojcu, a w innych językach forma męska i żeńska jest taka sama (wyłączając pewnie inne słowiańskie).
Śmieszne jest to, że dla osób znających angielski bardzo dobrze jest podobnie gdy próbują coś załatwić po angielsku, np. zamówić jedzenie i nagle okazuje się, że lata nauki języka okazały się niewystarczające gdy trzeba wymienić wszystkie rodzaje składników w subwayu :D
Ja miałam na odwrót z rumuńskim, słabo mówiłam, ale zamówić umiałam wszystko :D dwa razy miałam niespodziankę, gdy nie wiedziałam, że zamówiłam wątróbkę i żeberka :P
Ja teraz mieszkam na Słowacji i do mojego nazwiska ZAWSZE dodają słynne -ova :D z tego powodu kiedyś nie chcieli mi wydać kurtki z pralni, stwierdzili że jestem inną osobą (a sami dodali -ova, przecież się tak nie przedstawiłam!)
Najfajniejszy film Twój . Ubawilem się śmiesznymi sytuacjami z Waszych opowieści z doświadczeń na styku dwóch państw i kultur ( plus Wasze umiejętności językowe w zderzeniu z innymi przyzwyczajeniami polskimi ) ...i to dla mnie jest ciekawostką mocno poznawczą , . Szacun dla Ciebie i koleżanki za ciekawostki których nie znam . Trzymam kciuki za następne filmiki o podobnych kontrowersjach społecznych na styku różnych państw i kultur . Całusy
Dla mnie to nie dziwne. Faktycznie już nie jest to regułą, że trzeba powiedzieć "10 deko" ale są pewnie sklepy z dłuższą tradycją gdzie może wydawać się to dziwne. W czym problem pokazać palcem - .."to tam poproszę, nie tam wyżej za tym dużym czarnym obślizgłym..."; "Ile tego sera / kiełbasy ? A ukroi Pani trochę to powiem czy jeszcze....". Problem solved. ;D
1. Ja od urodzenia mieszkam w Polsce i raz za 3-cim razem przeszedłem weryfikacje w banku. Mój ojciec też miał problem, bo nie ogarniał wszystkich terminów bankowych. 2. Z tego co pamiętam, przez pewien czas były w Polsce czeki. Ale zwykle używało się ich żeby wypłacić sobie pieniądze ze swojego konta, nie były zwykle używane do płacenia. 3. Czasami trudno jest oszacować wagę czegoś. Niektóre sery/wędliny mogą być gęstsze od innych. Jak nie jesteście pewne ile chcecie kupić, to możecie poprosić "trochę" wtedy zwykle sprzedawca odmierzy standardową ilość i zapyta czy tyle? Możecie powiedzieć wtedy mniej lub więcej.
Oczywiście, że podziękuję Monice za ten odcinek, co do waszych stresów to dajcie dziewczyn sobie spokój! Szkoda życia na takie stresy bo przy tych poważnych dylematach to serducha Wam wybuchną. Pozdrawiam i przesyłam 20 deko swojej energii ;)
Czeki jak najbardziej były w powszechnym użyciu, choć rzeczywiście nie było mody na płacenie nimi w restauracji. Używało się ich w obrocie prywatnym. Pamiętam jak moja babcia dawała mi czek, żebym jej poszedł do banku i odebrał emeryturę :)
Nie wiem, czy w takim "powszechnym". Większość ludzi, wliczając w to przedsiębiorców, czeków nigdy nie używała. Nawet jeśli z jakiegoś powodu mieli książeczki czekowe.
Przed wyjazdem do Uk kilka lat temu pracowalam w banjo wiec I i czeki byly w codziennym obrocie zazwyczaj przez firmy ale nie da zbytnio popularne to fakt
Tak mnie naszło: To, co mogłoby pomóc w przejściu na ,,Ty", to może być próba przełożenia z angielskiego takiej sytuacji, kiedy dwie osoby na początku znajomości rozmawiają i ktoś używa wobec rozmówcy pełnego imienia, ale ta osoba wtrąca, by mówić do niej zdrobnieniem, np. - Katherine, could you please... - Kate, just call me Kate :) Analogiczna sytuacja po polsku jest raczej zupełnie naturalna, kiedy ktoś mówi do kogoś per Pan/Pani, a ta osoba preferuje nazywanie siebie po imieniu, odpowiada: Po prostu (imię) albo Mów mi (imię), albo rzucić po prostu swoim imieniem wtedy i się uśmiechnąć :) Z tego co pamiętam, to w Polsce dozwolony dla kobiet jest brak odmiany nazwiska, ale raczej tajemniczo rzadko się spotyka taką praktykę. Tak, urzędy w tym kraju to jakiś Matrix :P Tak czy siak, pięknie sobie radzicie i miło mi się Was słucha. Dziękuję Wam :)
Dzięki Kasiol, Dzięki Monika! Bardzo ciekawy filmik! Z mojej strony mogę Wam powiedzieć, że jako Polka wychowana w Polsce też nie wiem, jak wypowiadać angielskie słowa - z tym, że u mnie powodem jest to, że nie chcę być wzięta za szpanera, który szpanuje zbyt dobrym amerykańskim czy angielskim akcentem. Bo tak też bywało.
A w Polsce były czeki, moja mama pracowała w banku i pamiętam, że je księgowała jak do niej przychodziłam albo sama miała książeczkę z czekami swoją i były wybierane pieniądze, tylko one szybko poszły w cholerę, bo wiadomo karty i fakt - Polskie banki są mocno do przodu. Sama mieszkam teraz w Czechach i bank działa tutaj jak u nas było ok 10 lat temu.
Kupujemy deko i zazwyczaj ze skokiem co 5👍 5deko 10deko 15deko bo łatwiej jest policzyć do 100 niż do tysiaca. W gramach zazwyczaj kupuje się rzeczy lekkie 😊 Nigdy ne byłam w USA ale byłam w Anglii i ten ich system sprawia mi jeszcze większy problem niż wam 😊 PS. W Polsce garmażerka to nazwa z PRLu dziś się mówi sklep mięsny😊 a wędlinę kupuje się na plasterki np 10-15-20 kiełbasę na laski jedynie mięso na deka i kilogramy choć ja nigdy nie umiem zgadnąć ile chce czegoś wagowo zawsze proszę o "taki" (ruch rękami pokazujacy wielkość) albo pokazuję na ten kawałek mięsa który akurat jest ukrojony 😊😊😊 Zakupy w mięsnym i na wagę należy sobie samemu upraszczać gdyż kupienie 143g szynki właściwie jest nie wykonalne zawsze ci sprzedawca odważy 3gryzy więcej 😂😂😂 bo mniej nie wypada dać żebyś nie była głodna😂😂😂
"Sklep mięsny" ma zastosowanie wyłącznie do sklepu w którym sprzedaje się wyłącznie mięso, prawie zawsze zza lady. A to o czym mówią dziewczyny to zwykle chodzi o samodzielne stoisko w supermarkecie albo hipermarkecie (z serami, wędlinami, mięsami, sałatkami...). Takiego stanowiska nie nazwiesz "sklepem mięsnym", chyba szybciej "ladą"? Nie wiem czy to ma swoją nazwę. Kupuję zza lady, ale miejsce to... stanowisko ladowe? Lada?
Kiełbasę kupuje się "na laski"? Czy to jest jakiś regionalizm? U mnie zawsze się kupowało na pętka. Gdybym poprosiła ekspedientkę o laskę kiełbasy to by się zdrowo uśmiała...
Z jednej strony chcemy znać język obcy jak najlepiej, a z drugiej im lepiej mówimy tym ludzie mają wyższe oczekiwania i myślą, że wszystko rozumiemy. Moja codzienność :D
Sytuacja z bankiem skojarzyla mi sie z moja sytuacja w szpitalu w czasie ciazy. Jestem Polka mieszkajaca w Angli, obie ciaze przeszlam w Anglii, mialam je podwyzszonego ryzyka i mialam regularne spotkania z lekarzami w szpitalu. Ogarnialam jezyk na tyle, ze nie potrzebowalam tlumacza... do czasu. Pewnej wizyty powiedziano mi cos co ja zrozumialam, ze bede miala dodatkowe badanie za dwa tygodnie. Moja midwife na kontrolnej wizycie zauwazyla w moich dokumentacha ciazowych, ze sa pewne komplikacje i mam miec jakies badanie dwa razy w tygodniu i zapytala sie czemu ich nie robilam w ostatnim tygodniu. Przerazilam sie tego, ze takiej waznej informacji nie wylapalam i zadzwonilam do szpitala proszac na kazda nastepna wizyte tlumacza. Lekarze, pielegrniarki nie rozumialy dlaczego nagle - ja ktora z nimi sie czysto komunikowala - potrzebuje tlumacza. A ja sie przestraszylam, ze sytuacja moze sie powtorzyc.
Rzeczywiście te ilości wagowe są ciężkie. Jak byłam mała i kupowałam jakieś żelki na wagę to się nauczyłam, że wystarczy powiedzieć ile chcesz zapłacić, a ekspedienci odważą dokładnie tyle, żeby Ci starczało :) Dla każdego dziecka to jest problem, szczególnie jak jeszcze w szkole nie miało na matematyce tych wartości.
Trzeba schować dumę do kieszeni i się przyznawać w niezręcznych sytuacjach, że się nie rozumie języka... Jestem Polakiem, a sam czasem nie rozumiem swoich polskich rozmówców...
Hej dziewczyny! Super materiał! Dodam tylko że ja w Polsce się urodziłam i wychowałam i nigdy nie ogarnęłam ani nazw rożnego rodzaju mięs, ani wagi (gramy, dekagramy) i też nie wiem ile potrzebuje jak kupuję, także nie jesteście same! :)
W mięsnym zamawiam na sztuki - ja zawsze mówię np: dwie piersi kurczaka, 4 udka, kawałek polędwicy wołowej na tatar dla 2 osób, dwa paski żeberek;P. Często wędlinę kupuję na plasterki, ser też. Uwielbiam gdy obcokrajowcy mówią choć trochę po polsku, bo to jest trudny język i każdy, kto mówi w miarę sprawnie w moim języku jest dla mnie geniuszem:)
Wow ...dziewczyny urodziły się w USA i tak dobrze mówią z polskim akcentem ? !!! Wasi rodzicie którzy zadbali o wasz język i wy sama powinniście dostać medal od Prezydenta Polski za tak piękne promowanie języka polskiego....
Kasia na 100% chodziła w soboty do polskiej szkoły, żeby się uczyć polskiego, a rozkwit umiejętności nastąpił dopiero w ostatnich latach, mówiła o tym.
Kasiol, nie przejmuj się, nigdy nie umiałam ogarnąć dekagramów i gramów, chociaż polski to mój języko ojczysty. Też uczę się na pamięć i zawsze 20 deko szynki i tyle :D z bankami też zawsze mam problem. I dzięki za punkt 4, bo myślałam, że to tylko mój problem, że nie znam języka obcego wystarczająco dobrze, zawsze się czuję wtedy jak za szybą, mimo że całkiem dobrze rozumiem język, to w towarzystwie często jestem "obok". Dziewczyny, dziękuję!!! :D
Bardzo ciekawe to było! Rozumiem też doskonale dlatego że mimo że znam świetnie angielski to nie jest tak że wiem jak wszystko powiedzieć. Np kompletnie nie znam jakiś bardziej zaawansowanych słów dotyczących gotowania. Mieszkałam kiedyś 6 miesiecy w Indiach gdzie powszechnie mówi sie po angielsku i wtedy zrozumiałam, że dużo mi jeszcze brakuje. Dużo podróżuje I czasem w hostelach chcą grać w jakieś gry po angielsku tylko never have I ever I to mnie tak strasznie stresuje że czegos nie zrozumiem albo że nie będę umiała się wypowiedzieć. Respekt dziewczyny bo nie jest to łatwe sobie z tym radzić.
Normalnie można powiedzieć 100 gramów i nikt nie powinien się dziwić. Jeśli się dziwią to z danym sprzedawcą jest coś nie tak. Też nie ma powodu się stresować, jeśli nie wie się ile się chce. Nic się nie staje jeśli poprosisz o kawałek, ekspedientka najpewniej nawet pokaże palcem czy tyle, czy mniej, czy więcej. Tak wiec spokojnie i jako klienci zamiast się stresować to poproście w taki sposób jaki wam wygodnie. Nie raz widziałem jak ludzie proszą nawet o ilość plasterków, jak jest za mało to można poprosić więcej. Szczerze to nie wiem skąd w ludziach tyle stresu.
Dwa lata temu przeprowadziłam się do Wielkiej Brytanii na studia i szczerze mówiąc trochę utożsamiam się z waszymi „problemami”. Ja najchętniej mówiłabym do wszystkich starszych osób czy wykładowców per pan/pani i dziwnie się czuje mówiąc do nich na „ty”. Czasem brakuje mi odpowiedniego słowa i ogólnie tworzą się jakieś niezręczne sytuacje i niby wszyscy są wyrozumiali, ale jednak ja czuję się trochę niezręcznie. Niby angielskiego w szkole się uczyłam, ale angielski w szkole a w prawdziwym życiu to dwie różne bajki - tez nie znam nazw mięs po angielsku, nazw różnych detali czy np rodzajów butów 😅 Mam typowo polskie nazwisko, z polskimi znakami i nigdy nie wiem czy mam je wymawiać po polsku czy może jakoś zangielszczyć więc odruchowo po prostu je literuję co chwilę zajmuje 😂 Ale jakoś sobie powoli radzę i wszystkiego się uczę.
ja nie mowie ile chce gramow tylko mowie na sztuki zawsze , np 15 plasterkow, 3 piersi z kurczaka a jak cos trzeba odciac to pokazuje ile cm ma byc odciete i tak mi jest najwygodniej
Wędlinę jest kupować najłatwiej. Wystarczy powiedzieć ile chcemy plasterków :) Natomiast mięso z kurczaka kupić można części. Np. 2 uda lub 2 filety, 4 skrzydełka, itp. Jeśli chcemy kupić wędlinę nie w plastrach, możemy pokazać palcami ile ma być, np. odcinek 5 cm. Nigdy nie mówię, że chcę 20 dkg.
W Polsce też używało się czeków w latach dziewięćdziesiątych, ale dość krótko. Zresztą Polacy wypłacali z banku gotówkę, bo łatwiej było się nią posługiwać. Potem wprowadzono karty i bankomaty, płacenie kartami w wielu miejscach - na stacjach benzynowych, w sklepach czy restauracjach. To okazało się wygodne.
Ja jestem Polakiem i sam wymawiam część angielskich słów z angielskim akcentem, bo dla mnie brzmi to jakoś lepiej po prostu .Jak wtrącam do rozmowy słowa jak cheeseburger, lunch, outfit, cringe to mówię to w polski sposób, ale np. jak mówię o tym że oglądałem serial black mirror i tam był jakiś tyler to mówię to z amerykańskim akcentem , także nie musicie się przejmować bo niektórzy Polacy również mają takie rozterki jak co powiedzieć :D
Jestem Polakiem. Kiedy rejestrowałem się w Szwajcarii to w jednym z kantonów (Arrau) nie było problemów, a w drugim (Zurich) nie chcieli mi uwierzyć że mój ojciec jest Badowski a mama Badowska. Uważali, że mój akt urodzenia jest podrobiony i musiałem zapłacić 200 Franków za tłumaczenie biegłego tłumacza na odpis aktu urodzenia w innym języku.
Dziewczyny, jestescie super! Swietnie sobie radzicie ...Dumna jestem z Was! Mieszkam w US i mam dokladnie te same problemy co Wy w Polsce lol lol Po 30 latach wciaz mam zahamowania nazywajac starsza osobe tu po imieniu, jest to dla mnie ...nienaturalne. Tak samo zastanawaim sie jak akcentowac angielskie imiona w rozmowie z Polakami, jednak najwieksza trudnosc mam przy odmianie imion i nazwisk, w angielskim nie odmieniamy, Polacy odmieniaja angielskie imiona, ale wedlug mnie to dziwnie brzmi wiec ja nie odmieniam. Ale przez to staram sie szybko w glowie zbudowac zdanie wokol angielskiej wersji danego imienia np zamiast powiedziec "widzialam film w Bradem Pittem" ( wedlug mnie Bradem Pittem dziwnie brzmi) mowie "widzialam film, w ktorym gral Brad Pitt" lol lol etc etc Aha, zawsze w deli (garmazerii) mozecie poprosic o 6, 8, 10 plasterkow czegos albo cwierc kilograma jakiegos miesa, pokazac palcem ktorego, "maly kawalek" np pasztetu, pokaza Wam ile i wtedy powiecie wiecej albo mniej, nie krepujcie sie , Polacy sami czesto nie wiedza takich rzeczy, improwizuja... Macie obie bardzo duzy zasob slow, dajecie sobie swietnie rade! Brawo! AWESOME!
1) Mam dokładnie ten sam problem co wy z kupowaniem- zawsze mnie to stresuje, nie wiem ile to będzie jak poproszę 10 deko (za mało, za dużo?) i jak tylko mogę to kupuję w dużych supermarketach żeby tego uniknąć. 2) Urzędy- to samo. Ilekroć mam coś załatwić, sprawdzam w internecie. I nie mam pojęcia czym się zajmuje ten urząd od norm ;) Podejrzewam że to mogą być jakieś normy jakości itd., ale nie jestem pewna. 3) Również mam problem z angielskimi nazwami w polskich zdaniach- mówienie większości po polsku brzmi głupio, jak mówię dla mnie dość naturalnie z akcentem to znajomi mnie przedrzeźniają i się śmieją że jestem snobem :D Ech...
Bardzo fajny odcinek. Myślę, że każdy obcokrajowiec w innym kraju ma takie problemy ale fajnie, że nagrałaś odcinek o tak zaskakująco uniwersalny problemie. Dzięki temu na pewno będę bardziej wyrozumiała dla moich zagranicznych znajomych :)
Jeśli chodzi o niezręczne sytuacje językowe to też mam podobną. Od miesiąca sprzedaje lody na takim wózku. W mojej okolicy jest bardzo dużo Ukraińców. I teraz nie wiem czy mówić do nich po angielsku czy po polsku czy może spróbować tłumaczyć na Google po ukraińsku 😄
Skoro sprzedajesz w Polsce, to oni, jako przyjezdni, wypadałoby by cokolwiek byli w stanie w polskim języku powiedzieć. Na wschodzie raczej nie uczą się angielskiego, so.
@@magdalena.slupianek Jeśli jechałabym gdziekolwiek za granicę to starałabym się chociaż poznać takie głupie słówka jak dzień dobry czy przepraszam. Z taką różnicą, że Ukraina to zupełnie inny świat niż UE i o ile w Unii masz większe szanse dogadać się po angielsku, a nie rodzimym językiem, tak z Ukraincem możesz tylko pomarzyć (choć są wyjątki kojarzące język angielski, z reguły znają rosyjski).
Wiem, ze ten komentarz jest spóźniony, ale nie mogę się powstrzymać. Rozumiem o co wam chodzi. Mieszkam w Brukseli już 13 lat (mam teraz 19), ale nadal mam pewne bariery językowe w Belgii, ponieważ chodziłam tutaj do szkoły europejskiej, gdzie miałam dużo zajęć z polska klasa. A z kolei przez to, ze nie mieszkam w Polsce, tez nie rozumiem wielu rzeczy, szczególnie języka urzędowego albo słownictwa medycznego. (Nawet niektóre nazwy warzyw: mówię zawsze „kurżetka” zamiast cukinia. Gdybym poprosiła o to warzywo na rynku, na pewno by na mnie sprzedawca dziwnie spojrzał) I to z akcentem tez rozumiem 😂 We wszystkie strony. Czy mówić polskie nazwy po polsku kiedy mówię po francusku albo po angielsku i każda dowolna kombinacja w tych trzech językach.
Nie ma się co przejmować. Mówić po swojemu. Najwyżej ktoś was poprawi, albo mówić, że czegoś nie wiecie, że przyjechałyście z USA. Większość zrozumie i pomoże.
Ja oczywiście jestem Polką, ale znam bardzo dobrze hiszpański i angielski, i nazwy angielskie przeważnie wymawiam z „normalnym” polskim akcentem, ale te hiszpańskie już z hiszpańskim. I jedyne dwa powody, jakie mogę temu przypisać to 1) słów z angielskiego używa się w polskim dużo, a z hiszpańskiego zdecydowanie mniej, i trochę nie wiedziałabym, jak się za to zabrać, 2) po angielsku mówię z dość mocnym brytyjskim akcentem, więc jakieś jedno słowo wyrwane z kontekstu pewnie byłoby niezrozumiałe. Generalnie poleciłabym ci używać polskiego akcentu do angielskich nazw (żeby brzmieć bardziej naturalnie i niepretensjonalnie), ale z drugiej strony, nie umiem się przestawić z hiszpańskim, więc może nie powinnam się wypowiadać XD Ja bardzo lubię ten polski podział na pan(i) vs ty. Kiedy byłam po raz pierwszy w UK (jako dwunastoletnie dziecko) i musiałam rozmawiać z ludźmi w wieku moich dziadków, używałam wszystykich nieosobowych konstrukcji składniowe, jakie tylko istniały, byle tylko nie powiedzieć do nich na „you” XD PS. Nie słyszałam nigdy, żeby ktoś używał słowa „garmażeria” (jedyne co, to „wyroby garmażeryjne”) i musiałam zobaczyć, co to dokładnie znaczy XD Chyba po prostu się nie określa tego zbiorczo, tylko, w kontekście, w którym ty użyłaś tego słowa:„produkty na wagę” albo „wędliny i sery na wagę”, coś takiego :)
Jeśli chodzi o zwroty 'Pan/Pani' to ja zawsze używam tego gdy ktoś jest ode mnie starszy bądź na pierwszych spotkaniach (wciąż, gdy są to osoby starsze, a nie w moim wieku). No i oczywiście w sytuacjach typowo urzędowych, gdzie po prostu jest to bezpieczniejsze i kulturalniejsze (grzeczniejsze). Ja za to w Anglii miałam przeolbrzymi problem, aby przestawić się do wszystkich na 'Ty'. A co do żartów jak np ze stand-up'em - pomyślcie sobie, że większość osób, która by usłyszała dany żart i tak by go nie zrozumiała. Więc to nic złego poprosić o wyjaśnienie (chyba, że macie buców za znajomych xd)
Ale w miażdżącej większości kobiety są poszkodowane. To poniżające, nie pozwoliłabym nikomu zwracać się do mnie z końcówką -cki. Tłumaczyłabym im to miliard razy, że mnie w ten sposób obrażają, a jak trzeba, to tłumaczyłabym to dwa miliardy razy, aż zaczęliby używać jedynej, słusznej formy. Oczywiście miałabym ten problem, gdybym się urodziła w stanach, ale gdybym się przeprowadziła teraz, to raczej problemu by nie było.
Kasia obydwie jesteś super. Mówicie super po Polsku. Nie przejmujcie się tym co ludzie mówią. Poprostu mówcie tak jak wan wygodnie. Taka mała rada na przyszłość u rzeźnika można powiedzieć np. poproszę o 10 plasterków salami. A w spożywczym np. poproszę o 10 plasterków sera. I
Wydaje mi się, że kiedy czujesz że znajomość się robi bliższa i luźniejsza to po prostu możesz powiedzieć: "Jestem Kasia, mówmy sobie po imieniu" Pozdrawiam obie dziewczyny :)
Czuje się podobnie, ale będąc Polka w USA, a mój mąz (Amerykanin) w Polsce. Czasem wychodzą z tego śmieszne sytuacje. Dodałabym jeszcze, że czasem nieprzyjemne mogą być wizyty u lekarzy. Pozdrawiam!
jeśli chodzi o to czy wypowiadać angielskie słowa, to pierwszy odcinek Kasi, który widziałam (kultura picia z Davem) to miałam wrażenie, że laska pojechała do Stanów na studia i szpanuje amerykańskim akcentem:D miała tak dobry polski akcent, że myślałam, że dzieciństwo spędziła w Polsce. Myślę, że w restauracji czy ogólnie z nieznajomymi, z którymi nie planuje się nawiązać żadnych dalszych kontaktów, lepiej jest wypowiadać słowa w polski sposób - uniknie się nieporozumienia i nie wyjdzie się na snoba. Przerabiałam to we Francji i tak jest po prostu łatwiej.
Kiedyś kolega zaprosił mnie na stand-up w Londynie. Denerwowałam się strasznie i podobnie jak Ty bałam się, że pomimo mój angielski jest dobry to nie zrozumiem żartów. Wszystko szło świetnie do momentu kiedy zostałam wywołana na scenę do skeczu! Miałam przeczytać coś po angielsku z buzią pełną winogron! Myślałam, że umrę ze wstydu ale wszystko dobrze się skończyło bo nie ważne czy jesteś Anglikiem czy Polakiem jak masz usta wypchane winogronami to każdy będzie brzmiał tak samo
@@dziad5 xD
Wygrałaś 🤣
umarlabym ze strachu.
Troche przypominało to pewnie Misia Scena na Lotnisku z ziemniakami Passenger Paluch :)
Jak jestes z tego kraju nie wracaj
Nawet jeśli czasem macie jakieś luki lub problemy z językiem to trzeba przyznać, że niesamowicie dobrze i płynnie mówicie po polsku.
No właśnie! Naprawdę obie znakomicie sobie radzicie! :)
@@gaga4r No kurła wypadałoby żeby Polak mówił po Polsku...
@Mário urodzone z stanach ale majace jak rozumiem polskich rodzicow
Ja mam wrażenie, że Kasi polski się pogorszył ostatnio...
j.polski Kasi ubożeje, a podobno maturę po polsku robiła ☹️ co do kupowania mięsa to oczami i tak nie zważę więc zawsze proszę: taki no mniejszy lub większy kawałek w porównaniu do jakiegoś, który leży obok 😃.
Mi zawsze niezręcznie jest mówić do starszych osób, albo nauczycieli na "ty" po angielsku xD To działa w dwie strony!
Dla mnie to jest niezręczne nawet po polsku. W niektórych firmach są takie zasady, że pracownicy mają zwracać się do siebie na "ty", a mi jest po prostu głupio walić po imieniu do swojego szefa, albo osoby ~20 lat starszej ode mnie.
Ja jak rozmawiam z osobami starszymi to dodaje sir albo ma'am. Zwłaszcza jak ich nie znam.
@@sylwiarua6586 To ja mam dokładnie na odwrót. We wszystkich firmach w których pracowałem, do wszystkich aż do prezesa włącznie jesteśmy po imieniu. Do bliskich i wszystkich znajomych po imieniu. Tylko do nieznajomych per "pan / pani". Ale jak kogoś poznam spoza pracy i znajomych, no to jest ciężko.
Ja mimo, że urodziłam się w Polsce, czuję się bardziej naturalnie mówiąc do ludzi po imieniu i denerwują mnie te konwenanse.
@@piotrb4240 mam tak samo
Polacy też często nie wiedzą który urząd jest od czego i gdzie się co załatwia, ja zawsze sprawdzam w internecie i myślę że większość osób tak robi :)
Agata M ja tez nie wiem :)
O tym samym pomyślałam 😁
każdy tak robi teraz, zastanawiam sie jakto było bez internetu :D
@@amergol2209 zbierała się rada osiedlowa żeby ustalić gdzie, kto i po co ma iść :P
themeanmachine szli do sołtysa xD
Tak wiem data
- Pani godność?
- Nie posiadam.
-Pani Godnosc?
-Tak od 1 do 10?😏
kiedyś jeden z pacjentów na pytanie o godność odpowiedział "nie, nie jestem głodny"
@@MrJuhss swietne :-0)) rzeczywiscie, jezyk polski jest czasami zbyt barokowy, i w wersji oficjalnej uzywane sa jakies dziwolagi nigdy nieuzywane na coddzien.
jak mnie zapatal o godnosc to myslalem ze chodzi jemu o muj Majatek , i odpowiedzialem ze w sumie nie posiadam duzego majatku , a po co to Panu ? zapytalem , on w tedy -Nazwisko ,to ja do niego prosze muwic normalnie a nie szyfrem .
@@galaxystern8518 :D
jestem polką, mieszkam tu od urodzenia, a sama boje się kupować mięso czy ser XD
hahahaha dokładnie!
Lol xd
That's why I'm vegan
To chyba dotyczy wielu osób. Zawsze wiem, że mamy i babcie były w tym najlepsze. Czasem jak powiem 20dag szynki i widzę, że za mało powiedziałem, to jeśli poproszę o więcej to patrzą się na mnie jak na idiotę, co nie wie ile to 20dag szynki ;)
dlatego ja teraz mówię "poproszę 10 plasterków" albo "sześć skrzydełek";) przynajmniej nie marnuje się
Zamawiajcie wędliny i ser w plasterkach! Ja też nigdy nie wiem ile deko wziąć
No i wtedy dostaje się konkretnie tyle, ile się chciało. 10 plastrów to 10 plastrów, a nie tak jak czasami "miało byc 20 deko, ale mi się nałożyło 30, może być?"
Dokladnie hahah
2 kilo
Popieram! Jakoś łatwiej się przelicza ile potrzeba do zjedzenia :P A z mięsem można zawsze powiedzieć "3 filety z kurczaka" "połowę tego kawałka karkówki" itd :D
taaak, plastry i jeszcze zawsze chce cienkie :D a kurczaka to np. 4 skrzydełka ;)
Z formami grzecznościowymi typu "pan, pani" myślę sprawa jest prosta. Jeśli kogoś nie znasz i nie jest to dziecko, to bezpieczniej zwracać się per "pan/pani" niezależnie od jego wieku/pochodzenia. Wtedy nigdy nie popełnisz gafy. Przejście z "pan/pani" na "ty" zawsze inicjuje ta osoba, która jest starsza. Jeśli sytuacja dotyczy mężczyzny i kobiety, wtedy inicjatywa przejścia na "ty" leży po stronie kobiety, a w sytuacjach biznesowych po stronie klienta. Kiedy chcesz, żeby ktoś mówił ci na "ty", a nie "pan/pani" po prostu podaj mu swoje imię np. "Mów mi Kasia". Nic trudnego.
Fajnie im to wyjasnilas :)
jezusku już sie zgubiłam, dobrze ze mam to wbudowane w mozg bo w zyciu bym tego nie ogarneła "sztucznie"
@@joannadudziak4816 to mieszkajac w PL nie wiedzialas tego? smutne troche
@@letmesay2035 ja wiedzialam, napisalam wyzej ze fajnie dziewczynom to wyjasniono ;)
@@letmesay2035 sa smutniejsze rzeczy na swiecie swoja droga ;)
last time in Warsaw I went to the supermarket deli and say in Polish porosze dwie rurki kabanosow and lady starts laughing and we have fun.
I know a 25-year guy who couldn't remember the difference between "laska" i "pętko".
hahahaha
To Monica nie jest z Polski?!?! W ogóle nie ma akcentu angielskiego...... nie podejrzewałbym, że nie jest z Polski :).
Ale ma lekki akcent
mówiła że 3 lata
rodzice ja widac dobrze nauczyli od dziecinstwa :)
@@a.k.8463 Nie ma.
Widać że rodzice się postarali.
Znam człowieka, który urodził się w Szwecji, też jest dwujęzyczny i świetnie mówi po polsku. Mówi tak dobrze, że inni uznają za oczywiste to, że będzie kojarzył cytaty z polskich filmów albo piosenek. A on wtedy w ogóle nie wie, o co chodzi i czuje się niezręcznie... Fajnie, że poruszyłyście ten temat. Super filmik!
Ale Kasi się akcent i ogólnie wymowa poprawiły wow ❤😱
Swoją drogą ja jak coś zamawiam w mięsnym to mówię "dwie piersi, trzy udka, dwa schaby"😃😃😃 po prostu.
@
olala lala Dokladnie i zawsze wtedy jest: "ale ktory schab ? ten ? czy ten na prawo ?" , " ten na prawo ale ten troche mniejszy " :D tak to wyglada. Ludzie uwielbiaja gdy ktos jest bezposredni jesli nie obraza sie przy tym innych osob. Pozdro ! :D
dokladnie. produkty sypkie okreslam na garscie: "tak ze dwie duze garscie"
i 15 plasterków 😅
olala lala Hahah ja ostatnio w mięsnym poprosiłam o dwie piersi i dostałam dwie ale podwójne XDDDD czyli cztery😂
@@anna33376 dwie podwójne piersi proszę. Dwie piersi proszę - ale podwójne, czy pojedynczo? - no, tak na dwa obiady dla pięciu ludzia XD
Ale zęby widać, że amerykańskie
I to jest piękne :)
Na starość i tak wypadną ;)
@@ataksnajpera wcale niekoniecznie
Sztuczne również wypadają.
Hollywoodzkie 😁
Studiuję w Londynie od 3 lat, bilingual nie jestem, ale znam angielski w miarę dobrze. Mięso kupuję paczkowane bo nie umiałabym poprosić przy ladzie. Niedługo mam pójść do banku ogarnąć jakieś czeki, ale nawet nie wiem od czego z nimi zacząć, bo w Polsce się nie używa. Luki językowe - jak czasem znajomi pojadą za bardzo brytyjsko to nie mam pojęcia co się dzieje, szczególnie jak jesteśmy w pubie z głośną muzyką i słyszę tylko połowę tego co mówią. Urzędów tutaj jest więcej niż w Polsce, nie wiedziałam, że tak się da. Mówienie do moich profesorów "hey Toby" było mocnym szokiem kulturowym.
Podsumowując, zawsze byłam przekonana, że nie miałabym tych wszystkich problemów i niezręczności, gdybym tylko była bilingual. Miło wiedzieć, jak bardzo się myliłam XD
Nie wystarczy być bilingual. Trzeba być jeszcze bicultural, ale to jest bardzo trudne do osiągnięcia, bo zawsze będzie się jedną kulturę znało lepiej - najczęściej tego kraju, w którym się pobierało edukację.
Dokładnie, studiowałam i mieszkam w Londynie od 6 lat. Duży szok kiedy do 65 letniego kolegi z pracy mówi się po imieniu, dalej nie wiem ile mam wzrostu i ile ważę w ich systemie, a kiedy leci jakiś żart mocno brytyjski tylko się usmiecham. Pewnych rzeczy nie przeskoczymy i jest to trochę uciążliwe na dłuższa metę.
Polski akcent Moniki jest perfekcyjny.
Jaki polski akcent? W polskim akcent pojawia się tylko w kontekście akcentowania na przedostanią sylabę. I tyle.
Mieszkam w UK, nie rozumiem sporej ilości żartów albo gier słownych, zawsze się pytam o co chodzi a jak ktoś ma problem z tym to się pytam "jak tam Twój polski?" Albo "A Ty w ilu językach mówisz?"
Dalej nie wiem ile to uncja, nie ogarniam systemu imperialnego. Szynkę kupuje w polskim sklepie :p
No i elegancko. Angole znają zazwyczaj jeden język. Dlatego ja nie mam kompleksów się mylić w drugim języku czy nawet teraz 3, którego się uczę. Język jest po to, by się porozumieć - to jest najważniejszy cel. Reszta przychodzi z czasem i praktyką.
Daggy większość Anglików zna tylko jeden język ale akurat moi znajomi nie mają problemów z tym że mój angielski nie jest idealny, bo wiedzą że to mój drugi język i generalnie podziwiają mnie za to że mówię płynnie w dwóch językach
mieszkam wKalifornii, zainstalowalam sobie w komorce apke robiaca wszelkie konwersje, w koncu wiem co to znaczy kiedy prognoza pogody mowi ze jutro bedzie 80F :-)))
@@mirka xd, ja tylko wiem, że 70 to temp. pokojowa, a jak jest 3 cyfrowa to znaczy Arizona-mode i trzeba rozbijać obóz w lodówce.
" "jak tam Twój polski?"" idiotyzm takie pytanie, to Ty do nich wyjechałaś a nie oni do Polski
Jestem Polką i ostatnio różnież nie przeszłam tej weryfikacji, do dziś nie mam pojęcia, co podałam źle😅
Pewnie rypnełaś się na numerze z dowodu osobistego.
Miałam tak samo 😂 najdziwniejsza rozmowa ever...
To uczucie gdy nie możesz udowodnić,że ty to ty xD
Laura ja tez się rypłam, podałam zły adres, bo nie pamiętałam już jaki był pierwotny, na który konto było przypisane😂😂😂
Ja jeszcze nigdy nie odpadłam przy weryfikacji telefonicznej. Musicie się bardziej skupić podczas rozmowy.
Monika mówi prawie idealnie po Polsku i wygląda bardzo Polsko, zwyczajna młoda ładna Polka.
Zgadza się, w ogóle nie ma angielskiego akcentu.
Monika ma włosy jak Kate Middleton - śliczne
tez to zauwazylem .
Nie porównuj tej pięknej dziewczyny do transwestyty.
@@szczypiorektrybulka1391 nie pomyliła Ci się Kate z kimś innym? xD
@@ShaniaHalliwell z królem Elżbietem? Polecam książkę do biologii, rozdział różnice anatomicznie kobiet i mężczyzn a zobaczysz ile w tej rodzinie, wśród aktorek i piosenkarek z pierwszej światowej półki to biologiczni mężczyźni
@@szczypiorektrybulka1391 ja tobie zaś polecę wejść głębiej w tematyke budowy ciała, w tym rys twarzy - to, że jakieś sa charakterystyczne dla jednej z płci nie znaczy, że nie występuja u drugiej. To samo z budową ciała - szerokie ramiona sa typowe u mężczyzn, ale zdarzaja się i tacy, ktorzy są drbni w ramionach, a kobiety rozbudowane. Zależy to od genetyki, kobieta nie dziedziczy cech wyglądu jedynie od matki, a syn od ojca. Doucz się, bo piszesz głupoty. Podstawowa wiedza z podstawówki nie wystarczy, by podejmować dyskusje, z resztą, zaprzeczyłam ci informacjami z wcale nie wysokiego poziomu. Nie wszystko jest czarne albo białe.
Jeśli masz problem z przejściem "Na Ty", to mam radę. Gdy usłyszysz, że ktoś się zwraca do Ciebie jako "Pani", a tego nie chcesz to powiedz: "Mów mi (po prostu) Kasia" i to będzie sygnał dla tej osoby, żeby się zwracała do Ciebie komfortowo i najczęściej też wtedy powie "Mów mi ". Problem rozwiązany :)
Ale to tylko działa, jeżeli mamy silne przeczucie, że dana osoba też będzie chciała przejść na Ty. Jeśli nie mamy takiej pewności lepiej jest powiedzieć "Proszę mi mówić Kasia" lub "Będzie mi miło, jeśli będzie Pan/Pani zwracać się do mnie po imieniu.". Często druga strona się otwiera i proponuje to samo.
@@Naciowar Nawet jeśli ktoś zacznie się do niej zwracac na ty po takiej deklaracji, to nie oznacza automatycznie, że ona także może sie do tej osoby zwracać po imieniu.
@@katarzynaxx563 Właśnie dlatego użyłam zwrotu "Pan"/Pani", co z automatu oznacza, że proponuję jednostronne przejście na "Ty". Druga strona może zaproponować to samo, ale nie musi.
@@Naciowar No ale wtedy sytuacja wcale się nie uprości, tylko wręcz przeciwnie, skomplikuje, a ona napisała że ma problem w tej kwestii, więc po co jej jeszcze komplikacja?
@@katarzynaxx563 Nie wiem, nie jestem od rozpatrywania każdego problemu w relacjach międzyludzkich. Dla mnie to jest często komfortowa sytuacja jak ktoś wyższy rangą (np. profesor na uczelni, czy promotor) mówi mi po imieniu. Mój komentarz odnosił się tylko do tego, żeby nie wyskakiwać do innych "Mów mi..." tylko zastosować formę bardziej oficjalną, adekwatną do aktualnego poziomu relacji. Oglądałam ten filmik prawie rok temu, więc już nawet nie wiem o czym on jest i z tego powodu nie widzę sensu odnosić się do jego treści.
Brawo, że starasz się nie używać angielskich słów tylko szukasz polskich.
Dobrze, że o tym mówicie, bo dzięki temu łatwiej zrozumieć jest innych Polaków, którzy wychowali się poza Polską. Moja wrodzona empatia Was przytula i okazuje zrozumienie ❤
Urzędy to temat trudny dla wszystkich, myślę, że to spuścizna PRLu.
Wędliny czy ser na plastry/plasterki kupuję, a mięso albo na deka/kilogramy albo "poproszę połowę tego".
Do obcych/starszych zawsze zaczynam od "pan/pani".
Choć wszystko rozumiem, to czasami weryfikacje zaskakują i mnie.
Znam kilka kobiet o końcówce "ski". Teraz po prostu pytam "jest Pani z USA?" lub jakoś tak, żebym nabrała pewności dla siebie, że to ja dobrze zrozumiałam i nie zapiszę z błędem. I myślę że ludzie się upewniają właśnie dlatego, że sami boją się pomylić a nie że Ty źle mówisz 😉
Z tymi dziwnymi nazwami to też się mogę odnieść. Polskie nazwy urzędów, i nie tylko, brzmią tak ostro i poważnie. Zauważyłem to po przeprowadzce do UK na studia w nazwach wydziałów i przedmiotów. Przykładowo, moje "Machine design" to u moich znajomych w Polsce "Maszynoznawstwo ogólne i maszyny technologiczne" 😳
Tak samo jest z tym brakiem formy Pan/Pani. Z początku dziwne dla mnie było, że do wykładowcy mówię "Mike", zamiast "Szanowny Panie Doktorze". Teraz, kiedy już się do tego wszystkiego przyzwyczaiłem, bardzo mnie uderzają te inności w Polsce.
Myślę że zasadę ty/pan/pani można łatwo zrozumieć:
Ty - kiedy znamy kogoś po imieniu - przedstawił się nam lub jest od nas o wiele młodszy
Pan/Pani - kiedy kogoś nie znamy, jest od nas starszy lub jest autorytetem
No z tym "ty" do wiele młodszej osoby, to bym się nie zgodziła. Zwyczajnie denerwuje mnie, kiedy pani w sklepie, albo co gorsza np lekarz zwraca się do mnie per "ty", podczas gdy mam swoje 20 kilka lat i nawet nie wyglądam na kogoś kto miałby mniej 😂 to już jest przegięcie lekkie moim zdaniem
Dziwi mnie fakt, że ludzie tak reagują na ski. Przecież od razu można się zorientować, że Polak urodzony w Stanach :)
Niekoniecznie w Stanach. Po prostu w innym kraju. Nazwisko dziecka zazwyczaj jest po ojcu, a w innych językach forma męska i żeńska jest taka sama (wyłączając pewnie inne słowiańskie).
@@user-ij2mn5qf1h Nie tylko. Litwini nie są Słowianami, a również odmieniaja.
Ja sama będąc Polką od urodzenia pewnych rzeczy nie rozumiem. Świetny filmik i Monika świetnie sobie poradziła. Pozdrawiam :)
Kasia ale wypiękniałaś, opalenizna,kolor włosów, figura....wow!
Dzięki Monika
Śmieszne jest to, że dla osób znających angielski bardzo dobrze jest podobnie gdy próbują coś załatwić po angielsku, np. zamówić jedzenie i nagle okazuje się, że lata nauki języka okazały się niewystarczające gdy trzeba wymienić wszystkie rodzaje składników w subwayu :D
W sensie, że osoby bardzo dobrze znające angielski nie znają nazw warzyw?
Uma Thurman i Ariana Grande ?
Ja miałam na odwrót z rumuńskim, słabo mówiłam, ale zamówić umiałam wszystko :D dwa razy miałam niespodziankę, gdy nie wiedziałam, że zamówiłam wątróbkę i żeberka :P
Ja teraz mieszkam na Słowacji i do mojego nazwiska ZAWSZE dodają słynne -ova :D z tego powodu kiedyś nie chcieli mi wydać kurtki z pralni, stwierdzili że jestem inną osobą (a sami dodali -ova, przecież się tak nie przedstawiłam!)
Mój ojciec też dzisiaj nie zdał tej weryfikacji xD musiał iść do banku i mu odblokowali
Najfajniejszy film Twój . Ubawilem się śmiesznymi sytuacjami z Waszych opowieści z doświadczeń na styku dwóch państw i kultur ( plus Wasze umiejętności językowe w zderzeniu z innymi przyzwyczajeniami polskimi ) ...i to dla mnie jest ciekawostką mocno poznawczą , . Szacun dla Ciebie i koleżanki za ciekawostki których nie znam . Trzymam kciuki za następne filmiki o podobnych kontrowersjach społecznych na styku różnych państw i kultur . Całusy
Pierwszy raz słyszę żeby w sklepie się dziwili jak ktoś prosi 100 gramów czegoś tam.
dokładnie..... można zamówić "100 gram i zagrychę" a kelner doskonale już będzie wiedział co podać
Dla mnie to nie dziwne. Faktycznie już nie jest to regułą, że trzeba powiedzieć "10 deko" ale są pewnie sklepy z dłuższą tradycją gdzie może wydawać się to dziwne.
W czym problem pokazać palcem - .."to tam poproszę, nie tam wyżej za tym dużym czarnym obślizgłym..."; "Ile tego sera / kiełbasy ? A ukroi Pani trochę to powiem czy jeszcze....".
Problem solved. ;D
A mi się wielokrotnie przydarzyła taka sytuacji jak Kasi. ;)
Monika świetnie mówisz po polsku. Well done! 😊 W ogóle super że szlifujecie swój polski. Brawa dla Was 😘
Kasia jesteś wspaniała, do zobaczenia jutro we Wrocławiu ❤
O rany! Super odcinek
Super, dwie urocze gadułki, można słuchać bez końca
1. Ja od urodzenia mieszkam w Polsce i raz za 3-cim razem przeszedłem weryfikacje w banku. Mój ojciec też miał problem, bo nie ogarniał wszystkich terminów bankowych.
2. Z tego co pamiętam, przez pewien czas były w Polsce czeki. Ale zwykle używało się ich żeby wypłacić sobie pieniądze ze swojego konta, nie były zwykle używane do płacenia.
3. Czasami trudno jest oszacować wagę czegoś. Niektóre sery/wędliny mogą być gęstsze od innych. Jak nie jesteście pewne ile chcecie kupić, to możecie poprosić "trochę" wtedy zwykle sprzedawca odmierzy standardową ilość i zapyta czy tyle? Możecie powiedzieć wtedy mniej lub więcej.
Zawżdy nadobne z was niewiasty :)
Oczywiście, że podziękuję Monice za ten odcinek, co do waszych stresów to dajcie dziewczyn sobie spokój! Szkoda życia na takie stresy bo przy tych poważnych dylematach to serducha Wam wybuchną. Pozdrawiam i przesyłam 20 deko swojej energii ;)
To może z akcentem brytyjskim :-D
Wtedy wszyscy poczują się niezręcznie ;-)
ciekawy film Pani Kasiu. :D
Czeki jak najbardziej były w powszechnym użyciu, choć rzeczywiście nie było mody na płacenie nimi w restauracji. Używało się ich w obrocie prywatnym. Pamiętam jak moja babcia dawała mi czek, żebym jej poszedł do banku i odebrał emeryturę :)
Nie wiem, czy w takim "powszechnym". Większość ludzi, wliczając w to przedsiębiorców, czeków nigdy nie używała. Nawet jeśli z jakiegoś powodu mieli książeczki czekowe.
Przed wyjazdem do Uk kilka lat temu pracowalam w banjo wiec I i czeki byly w codziennym obrocie zazwyczaj przez firmy ale nie da zbytnio popularne to fakt
ja bez czeków w roku 1995 już bym wypłaty nie odebrał.... nie płaciłem ale używać musiałem.... nie były powszechne bo pensje pracodawcy wypłacali
Tak mnie naszło:
To, co mogłoby pomóc w przejściu na ,,Ty", to może być próba przełożenia z angielskiego takiej sytuacji, kiedy dwie osoby na początku znajomości rozmawiają i ktoś używa wobec rozmówcy pełnego imienia, ale ta osoba wtrąca, by mówić do niej zdrobnieniem, np.
- Katherine, could you please...
- Kate, just call me Kate :)
Analogiczna sytuacja po polsku jest raczej zupełnie naturalna, kiedy ktoś mówi do kogoś per Pan/Pani, a ta osoba preferuje nazywanie siebie po imieniu, odpowiada:
Po prostu (imię) albo Mów mi (imię), albo rzucić po prostu swoim imieniem wtedy i się uśmiechnąć :)
Z tego co pamiętam, to w Polsce dozwolony dla kobiet jest brak odmiany nazwiska, ale raczej tajemniczo rzadko się spotyka taką praktykę.
Tak, urzędy w tym kraju to jakiś Matrix :P
Tak czy siak, pięknie sobie radzicie i miło mi się Was słucha. Dziękuję Wam :)
"Tutaj jest taka barierka"
Dzięki Kasiol, Dzięki Monika! Bardzo ciekawy filmik! Z mojej strony mogę Wam powiedzieć, że jako Polka wychowana w Polsce też nie wiem, jak wypowiadać angielskie słowa - z tym, że u mnie powodem jest to, że nie chcę być wzięta za szpanera, który szpanuje zbyt dobrym amerykańskim czy angielskim akcentem. Bo tak też bywało.
Jak kupuje się w garmażerce niewielką ilość można podać nawet ilość plasterków zamiast dekagramów ;)
A w Polsce były czeki, moja mama pracowała w banku i pamiętam, że je księgowała jak do niej przychodziłam albo sama miała książeczkę z czekami swoją i były wybierane pieniądze, tylko one szybko poszły w cholerę, bo wiadomo karty i fakt - Polskie banki są mocno do przodu. Sama mieszkam teraz w Czechach i bank działa tutaj jak u nas było ok 10 lat temu.
Kupujemy deko i zazwyczaj ze skokiem co 5👍 5deko 10deko 15deko bo łatwiej jest policzyć do 100 niż do tysiaca. W gramach zazwyczaj kupuje się rzeczy lekkie 😊
Nigdy ne byłam w USA ale byłam w Anglii i ten ich system sprawia mi jeszcze większy problem niż wam 😊
PS. W Polsce garmażerka to nazwa z PRLu dziś się mówi sklep mięsny😊 a wędlinę kupuje się na plasterki np 10-15-20 kiełbasę na laski jedynie mięso na deka i kilogramy choć ja nigdy nie umiem zgadnąć ile chce czegoś wagowo zawsze proszę o "taki" (ruch rękami pokazujacy wielkość) albo pokazuję na ten kawałek mięsa który akurat jest ukrojony 😊😊😊
Zakupy w mięsnym i na wagę należy sobie samemu upraszczać gdyż kupienie 143g szynki właściwie jest nie wykonalne zawsze ci sprzedawca odważy 3gryzy więcej 😂😂😂 bo mniej nie wypada dać żebyś nie była głodna😂😂😂
"Sklep mięsny" ma zastosowanie wyłącznie do sklepu w którym sprzedaje się wyłącznie mięso, prawie zawsze zza lady. A to o czym mówią dziewczyny to zwykle chodzi o samodzielne stoisko w supermarkecie albo hipermarkecie (z serami, wędlinami, mięsami, sałatkami...). Takiego stanowiska nie nazwiesz "sklepem mięsnym", chyba szybciej "ladą"? Nie wiem czy to ma swoją nazwę. Kupuję zza lady, ale miejsce to... stanowisko ladowe? Lada?
@@piotrb4240 stoisko mięsne lub nabiałowe😊 moze tak to nazwać ?
Kiełbasę kupuje się "na laski"? Czy to jest jakiś regionalizm? U mnie zawsze się kupowało na pętka. Gdybym poprosiła ekspedientkę o laskę kiełbasy to by się zdrowo uśmiała...
@@anulkaaw 1 laska pół pętka 🙂 ja zawsze kupuje na laski nikt mnie jeszcze nie wyśmiał😊
@@jstr1954 Spoko. A z której części Polski jesteś? Człowiek się uczy całe życie. ;)
Z jednej strony chcemy znać język obcy jak najlepiej, a z drugiej im lepiej mówimy tym ludzie mają wyższe oczekiwania i myślą, że wszystko rozumiemy. Moja codzienność :D
Może teraz filmik o niezręcznych sytuacjach w Stanach z perspektywy polaka (;
Sytuacja z bankiem skojarzyla mi sie z moja sytuacja w szpitalu w czasie ciazy. Jestem Polka mieszkajaca w Angli, obie ciaze przeszlam w Anglii, mialam je podwyzszonego ryzyka i mialam regularne spotkania z lekarzami w szpitalu. Ogarnialam jezyk na tyle, ze nie potrzebowalam tlumacza... do czasu. Pewnej wizyty powiedziano mi cos co ja zrozumialam, ze bede miala dodatkowe badanie za dwa tygodnie. Moja midwife na kontrolnej wizycie zauwazyla w moich dokumentacha ciazowych, ze sa pewne komplikacje i mam miec jakies badanie dwa razy w tygodniu i zapytala sie czemu ich nie robilam w ostatnim tygodniu. Przerazilam sie tego, ze takiej waznej informacji nie wylapalam i zadzwonilam do szpitala proszac na kazda nastepna wizyte tlumacza. Lekarze, pielegrniarki nie rozumialy dlaczego nagle - ja ktora z nimi sie czysto komunikowala - potrzebuje tlumacza. A ja sie przestraszylam, ze sytuacja moze sie powtorzyc.
hehe w USA jest rzeczywiście prościej mniejszy wybór :) , wasze funty i uncje z kolei są dal nas niezrozumiałe ,
Rzeczywiście te ilości wagowe są ciężkie. Jak byłam mała i kupowałam jakieś żelki na wagę to się nauczyłam, że wystarczy powiedzieć ile chcesz zapłacić, a ekspedienci odważą dokładnie tyle, żeby Ci starczało :) Dla każdego dziecka to jest problem, szczególnie jak jeszcze w szkole nie miało na matematyce tych wartości.
Trzeba schować dumę do kieszeni i się przyznawać w niezręcznych sytuacjach, że się nie rozumie języka... Jestem Polakiem, a sam czasem nie rozumiem swoich polskich rozmówców...
Super jesteście! Ja jestem z Warszawy ale mieszkam w Massachusetts już ponad 10 lat. Miałam podobne sytuacje tylko ze na odwrót!
Hej dziewczyny! Super materiał! Dodam tylko że ja w Polsce się urodziłam i wychowałam i nigdy nie ogarnęłam ani nazw rożnego rodzaju mięs, ani wagi (gramy, dekagramy) i też nie wiem ile potrzebuje jak kupuję, także nie jesteście same! :)
Może czas się nauczyć?
W mięsnym
zamawiam na sztuki - ja zawsze mówię np: dwie piersi kurczaka, 4 udka, kawałek polędwicy wołowej na tatar dla 2 osób, dwa paski żeberek;P. Często wędlinę kupuję na plasterki, ser też. Uwielbiam gdy obcokrajowcy mówią choć trochę po polsku, bo to jest trudny język i każdy, kto mówi w miarę sprawnie w moim języku jest dla mnie geniuszem:)
Wow ...dziewczyny urodziły się w USA i tak dobrze mówią z polskim akcentem ? !!! Wasi rodzicie którzy zadbali o wasz język i wy sama powinniście dostać medal od Prezydenta Polski za tak piękne promowanie języka polskiego....
Kasia na 100% chodziła w soboty do polskiej szkoły, żeby się uczyć polskiego, a rozkwit umiejętności nastąpił dopiero w ostatnich latach, mówiła o tym.
Kasiol, nie przejmuj się, nigdy nie umiałam ogarnąć dekagramów i gramów, chociaż polski to mój języko ojczysty. Też uczę się na pamięć i zawsze 20 deko szynki i tyle :D z bankami też zawsze mam problem. I dzięki za punkt 4, bo myślałam, że to tylko mój problem, że nie znam języka obcego wystarczająco dobrze, zawsze się czuję wtedy jak za szybą, mimo że całkiem dobrze rozumiem język, to w towarzystwie często jestem "obok". Dziewczyny, dziękuję!!! :D
Ale wy macie świetne akcenty! 😍
Bardzo ciekawe to było! Rozumiem też doskonale dlatego że mimo że znam świetnie angielski to nie jest tak że wiem jak wszystko powiedzieć. Np kompletnie nie znam jakiś bardziej zaawansowanych słów dotyczących gotowania. Mieszkałam kiedyś 6 miesiecy w Indiach gdzie powszechnie mówi sie po angielsku i wtedy zrozumiałam, że dużo mi jeszcze brakuje. Dużo podróżuje I czasem w hostelach chcą grać w jakieś gry po angielsku tylko never have I ever I to mnie tak strasznie stresuje że czegos nie zrozumiem albo że nie będę umiała się wypowiedzieć. Respekt dziewczyny bo nie jest to łatwe sobie z tym radzić.
Polecam kupowanie wędliny na plasterki zamiast zastanawiać się ile to deko :P
Normalnie można powiedzieć 100 gramów i nikt nie powinien się dziwić. Jeśli się dziwią to z danym sprzedawcą jest coś nie tak.
Też nie ma powodu się stresować, jeśli nie wie się ile się chce. Nic się nie staje jeśli poprosisz o kawałek, ekspedientka najpewniej nawet pokaże palcem czy tyle, czy mniej, czy więcej. Tak wiec spokojnie i jako klienci zamiast się stresować to poproście w taki sposób jaki wam wygodnie. Nie raz widziałem jak ludzie proszą nawet o ilość plasterków, jak jest za mało to można poprosić więcej. Szczerze to nie wiem skąd w ludziach tyle stresu.
Czeki były... przez krótki moment na przełomie XX i XXI wieku... miałem :)
Oh Hi from Connecticut! It's a tiny state with many Polish residents. I find that it tends to be overlooked New York, Chicago, or Massachusetts.
Świetny odcinek 🤗 fajnie było to zobaczyć od waszej strony. A Monica jest najlepsza ❤️💐🌹
Dwa lata temu przeprowadziłam się do Wielkiej Brytanii na studia i szczerze mówiąc trochę utożsamiam się z waszymi „problemami”. Ja najchętniej mówiłabym do wszystkich starszych osób czy wykładowców per pan/pani i dziwnie się czuje mówiąc do nich na „ty”. Czasem brakuje mi odpowiedniego słowa i ogólnie tworzą się jakieś niezręczne sytuacje i niby wszyscy są wyrozumiali, ale jednak ja czuję się trochę niezręcznie. Niby angielskiego w szkole się uczyłam, ale angielski w szkole a w prawdziwym życiu to dwie różne bajki - tez nie znam nazw mięs po angielsku, nazw różnych detali czy np rodzajów butów 😅 Mam typowo polskie nazwisko, z polskimi znakami i nigdy nie wiem czy mam je wymawiać po polsku czy może jakoś zangielszczyć więc odruchowo po prostu je literuję co chwilę zajmuje 😂 Ale jakoś sobie powoli radzę i wszystkiego się uczę.
ja nie mowie ile chce gramow tylko mowie na sztuki zawsze , np 15 plasterkow, 3 piersi z kurczaka a jak cos trzeba odciac to pokazuje ile cm ma byc odciete i tak mi jest najwygodniej
Wędlinę jest kupować najłatwiej. Wystarczy powiedzieć ile chcemy plasterków :) Natomiast mięso z kurczaka kupić można części. Np. 2 uda lub 2 filety, 4 skrzydełka, itp. Jeśli chcemy kupić wędlinę nie w plastrach, możemy pokazać palcami ile ma być, np. odcinek 5 cm. Nigdy nie mówię, że chcę 20 dkg.
Mieszkam w Polsce od urodzenia, sama mam problem z 90% przytoczonych sytuacji:d i z germażeryjnych sklepów na wszelki wypadek nie korzystam:p
W takm razie współczuję
W Polsce też używało się czeków w latach dziewięćdziesiątych, ale dość krótko. Zresztą Polacy wypłacali z banku gotówkę, bo łatwiej było się nią posługiwać. Potem wprowadzono karty i bankomaty, płacenie kartami w wielu miejscach - na stacjach benzynowych, w sklepach czy restauracjach. To okazało się wygodne.
W sumie jak kupuję wędlinę to mówię "Poproszę 15 plasterków tego" i działa XDD
Ja jestem Polakiem i sam wymawiam część angielskich słów z angielskim akcentem, bo dla mnie brzmi to jakoś lepiej po prostu .Jak wtrącam do rozmowy słowa jak cheeseburger, lunch, outfit, cringe to mówię to w polski sposób, ale np. jak mówię o tym że oglądałem serial black mirror i tam był jakiś tyler to mówię to z amerykańskim akcentem , także nie musicie się przejmować bo niektórzy Polacy również mają takie rozterki jak co powiedzieć :D
ja kupuje na plasterki np szynkę albo ser
Jestem Polakiem. Kiedy rejestrowałem się w Szwajcarii to w jednym z kantonów (Arrau) nie było problemów, a w drugim (Zurich) nie chcieli mi uwierzyć że mój ojciec jest Badowski a mama Badowska. Uważali, że mój akt urodzenia jest podrobiony i musiałem zapłacić 200 Franków za tłumaczenie biegłego tłumacza na odpis aktu urodzenia w innym języku.
Ładna ta Monica
Dziewczyny, jestescie super! Swietnie sobie radzicie ...Dumna jestem z Was! Mieszkam w US i mam dokladnie te same problemy co Wy w Polsce lol lol Po 30 latach wciaz mam zahamowania nazywajac starsza osobe tu po imieniu, jest to dla mnie ...nienaturalne. Tak samo zastanawaim sie jak akcentowac angielskie imiona w rozmowie z Polakami, jednak najwieksza trudnosc mam przy odmianie imion i nazwisk, w angielskim nie odmieniamy, Polacy odmieniaja angielskie imiona, ale wedlug mnie to dziwnie brzmi wiec ja nie odmieniam. Ale przez to staram sie szybko w glowie zbudowac zdanie wokol angielskiej wersji danego imienia np zamiast powiedziec "widzialam film w Bradem Pittem" ( wedlug mnie Bradem Pittem dziwnie brzmi) mowie "widzialam film, w ktorym gral Brad Pitt" lol lol etc etc Aha, zawsze w deli (garmazerii) mozecie poprosic o 6, 8, 10 plasterkow czegos albo cwierc kilograma jakiegos miesa, pokazac palcem ktorego, "maly kawalek" np pasztetu, pokaza Wam ile i wtedy powiecie wiecej albo mniej, nie krepujcie sie , Polacy sami czesto nie wiedza takich rzeczy, improwizuja... Macie obie bardzo duzy zasob slow, dajecie sobie swietnie rade! Brawo! AWESOME!
Ja zawsze mówię w gramach i nie spotkałam się, żeby ktoś miał z tym problem :)
1) Mam dokładnie ten sam problem co wy z kupowaniem- zawsze mnie to stresuje, nie wiem ile to będzie jak poproszę 10 deko (za mało, za dużo?) i jak tylko mogę to kupuję w dużych supermarketach żeby tego uniknąć.
2) Urzędy- to samo. Ilekroć mam coś załatwić, sprawdzam w internecie. I nie mam pojęcia czym się zajmuje ten urząd od norm ;) Podejrzewam że to mogą być jakieś normy jakości itd., ale nie jestem pewna.
3) Również mam problem z angielskimi nazwami w polskich zdaniach- mówienie większości po polsku brzmi głupio, jak mówię dla mnie dość naturalnie z akcentem to znajomi mnie przedrzeźniają i się śmieją że jestem snobem :D Ech...
Hej! Wedliny, sery itp mozna kupowac na plastry, mowisz poprosze 10plastrow tej wedliny i wszystko jasne. pozdro
Bardzo fajny odcinek. Myślę, że każdy obcokrajowiec w innym kraju ma takie problemy ale fajnie, że nagrałaś odcinek o tak zaskakująco uniwersalny problemie. Dzięki temu na pewno będę bardziej wyrozumiała dla moich zagranicznych znajomych :)
Jeśli chodzi o niezręczne sytuacje językowe to też mam podobną. Od miesiąca sprzedaje lody na takim wózku. W mojej okolicy jest bardzo dużo Ukraińców. I teraz nie wiem czy mówić do nich po angielsku czy po polsku czy może spróbować tłumaczyć na Google po ukraińsku 😄
Skoro sprzedajesz w Polsce, to oni, jako przyjezdni, wypadałoby by cokolwiek byli w stanie w polskim języku powiedzieć. Na wschodzie raczej nie uczą się angielskiego, so.
@@pestka5056 Jak jedziesz za granicę, na wakacje np. do Włoch to uczysz się włoskiego? To tak nie działa :/
@@magdalena.slupianek Jeśli jechałabym gdziekolwiek za granicę to starałabym się chociaż poznać takie głupie słówka jak dzień dobry czy przepraszam. Z taką różnicą, że Ukraina to zupełnie inny świat niż UE i o ile w Unii masz większe szanse dogadać się po angielsku, a nie rodzimym językiem, tak z Ukraincem możesz tylko pomarzyć (choć są wyjątki kojarzące język angielski, z reguły znają rosyjski).
@@magdalena.slupianek Ukrainiec co do Polski na wakacje przyjechał? Ja bym się do nich w ogóle nie odzywał, dopóki za Wołyń nie przeproszą.
Fajnie się was ogląda. Pozdrawiam i głowy do góry.
W Polsce były czeki, sam je kiedyś używałem. Były przez długi czas. Ale rzeczywiście ludzie w wieku ok. 30 lat tego już nie pamiętają.
Prawie całe lata 90.
@@piotrfelix czy ten nick jest po Esperanto?
Wiem, ze ten komentarz jest spóźniony, ale nie mogę się powstrzymać. Rozumiem o co wam chodzi.
Mieszkam w Brukseli już 13 lat (mam teraz 19), ale nadal mam pewne bariery językowe w Belgii, ponieważ chodziłam tutaj do szkoły europejskiej, gdzie miałam dużo zajęć z polska klasa.
A z kolei przez to, ze nie mieszkam w Polsce, tez nie rozumiem wielu rzeczy, szczególnie języka urzędowego albo słownictwa medycznego. (Nawet niektóre nazwy warzyw: mówię zawsze „kurżetka” zamiast cukinia. Gdybym poprosiła o to warzywo na rynku, na pewno by na mnie sprzedawca dziwnie spojrzał) I to z akcentem tez rozumiem 😂 We wszystkie strony. Czy mówić polskie nazwy po polsku kiedy mówię po francusku albo po angielsku i każda dowolna kombinacja w tych trzech językach.
Nie ma się co przejmować. Mówić po swojemu. Najwyżej ktoś was poprawi, albo mówić, że czegoś nie wiecie, że przyjechałyście z USA. Większość zrozumie i pomoże.
Ja oczywiście jestem Polką, ale znam bardzo dobrze hiszpański i angielski, i nazwy angielskie przeważnie wymawiam z „normalnym” polskim akcentem, ale te hiszpańskie już z hiszpańskim. I jedyne dwa powody, jakie mogę temu przypisać to 1) słów z angielskiego używa się w polskim dużo, a z hiszpańskiego zdecydowanie mniej, i trochę nie wiedziałabym, jak się za to zabrać, 2) po angielsku mówię z dość mocnym brytyjskim akcentem, więc jakieś jedno słowo wyrwane z kontekstu pewnie byłoby niezrozumiałe. Generalnie poleciłabym ci używać polskiego akcentu do angielskich nazw (żeby brzmieć bardziej naturalnie i niepretensjonalnie), ale z drugiej strony, nie umiem się przestawić z hiszpańskim, więc może nie powinnam się wypowiadać XD
Ja bardzo lubię ten polski podział na pan(i) vs ty. Kiedy byłam po raz pierwszy w UK (jako dwunastoletnie dziecko) i musiałam rozmawiać z ludźmi w wieku moich dziadków, używałam wszystykich nieosobowych konstrukcji składniowe, jakie tylko istniały, byle tylko nie powiedzieć do nich na „you” XD
PS. Nie słyszałam nigdy, żeby ktoś używał słowa „garmażeria” (jedyne co, to „wyroby garmażeryjne”) i musiałam zobaczyć, co to dokładnie znaczy XD Chyba po prostu się nie określa tego zbiorczo, tylko, w kontekście, w którym ty użyłaś tego słowa:„produkty na wagę” albo „wędliny i sery na wagę”, coś takiego :)
Jesteście pięknymi polkami .I tego się trzmajcie .🍉🍎🍅🌹🌹😍
Jeśli chodzi o zwroty 'Pan/Pani' to ja zawsze używam tego gdy ktoś jest ode mnie starszy bądź na pierwszych spotkaniach (wciąż, gdy są to osoby starsze, a nie w moim wieku). No i oczywiście w sytuacjach typowo urzędowych, gdzie po prostu jest to bezpieczniejsze i kulturalniejsze (grzeczniejsze). Ja za to w Anglii miałam przeolbrzymi problem, aby przestawić się do wszystkich na 'Ty'. A co do żartów jak np ze stand-up'em - pomyślcie sobie, że większość osób, która by usłyszała dany żart i tak by go nie zrozumiała. Więc to nic złego poprosić o wyjaśnienie (chyba, że macie buców za znajomych xd)
Ja w moim orginalnym akcie urodzenia mam koncowke -ska. Wiec dziala to w dwie stronu nie tylko kobiety sa poszkodowana.
Ale w miażdżącej większości kobiety są poszkodowane. To poniżające, nie pozwoliłabym nikomu zwracać się do mnie z końcówką -cki. Tłumaczyłabym im to miliard razy, że mnie w ten sposób obrażają, a jak trzeba, to tłumaczyłabym to dwa miliardy razy, aż zaczęliby używać jedynej, słusznej formy. Oczywiście miałabym ten problem, gdybym się urodziła w stanach, ale gdybym się przeprowadziła teraz, to raczej problemu by nie było.
Kasia obydwie jesteś super. Mówicie super po Polsku. Nie przejmujcie się tym co ludzie mówią. Poprostu mówcie tak jak wan wygodnie. Taka mała rada na przyszłość u rzeźnika można powiedzieć np. poproszę o 10 plasterków salami. A w spożywczym np. poproszę o 10 plasterków sera.
I
To trzeba wytłumaczyć, że pochodzę z USA i tam mamy nazwiska na ski... i po problemie.
Wydaje mi się, że kiedy czujesz że znajomość się robi bliższa i luźniejsza to po prostu możesz powiedzieć: "Jestem Kasia, mówmy sobie po imieniu"
Pozdrawiam obie dziewczyny :)
jako zwykły polak też mam problemy z żargonem urzędniczo-prawnym
Czuje się podobnie, ale będąc Polka w USA, a mój mąz (Amerykanin) w Polsce. Czasem wychodzą z tego śmieszne sytuacje. Dodałabym jeszcze, że czasem nieprzyjemne mogą być wizyty u lekarzy. Pozdrawiam!
Nie ma znaczenia czy powiesz w sklepie, że chcesz 100 gramów czy 10 deko.
jeśli chodzi o to czy wypowiadać angielskie słowa, to pierwszy odcinek Kasi, który widziałam (kultura picia z Davem) to miałam wrażenie, że laska pojechała do Stanów na studia i szpanuje amerykańskim akcentem:D miała tak dobry polski akcent, że myślałam, że dzieciństwo spędziła w Polsce. Myślę, że w restauracji czy ogólnie z nieznajomymi, z którymi nie planuje się nawiązać żadnych dalszych kontaktów, lepiej jest wypowiadać słowa w polski sposób - uniknie się nieporozumienia i nie wyjdzie się na snoba. Przerabiałam to we Francji i tak jest po prostu łatwiej.
U kogo dziś tak gorąco?🌞
u wszystkich 😢😢😢
U mnie 37 😔
Było 38°C 😐
Polski Moniki jest fantastyczny😃 jestem pod wrażeniem👍