Wróciłam do tej tragicznej sprawy i po raz drugi obejrzałam materiał. W międzyczasie poczytałam trochę na zagranicznych stronach, gdzie jest o wiele więcej informacji oraz weryfikowane są nieprawdziwe, od lat krążące w internecie. Wydaje mi się, że to, co uważamy za dziwne i osobliwe, ma swoje realne wytłumaczenie, tylko że już go nigdy dokładnie nie poznamy. Możemy tylko stawiać hipotezy. Dramatyczny koniec zawsze jest poprzedzony wieloma rzeczami, nigdy nie tworzy go jeden aspekt. Tutaj najbardziej pechowych rzeczy było trzy: 1) dziewczyny nikomu nie powiedziały, dokąd idą 2) jak zaczęto ich już szukać, uważano, że wyszły na szlak po południu i fizycznie nie mogłyby wyjść poza Mirador 3) tam, gdzie były, nie miały zasięgu (telefon, mapy). Efektem było, że po drugiej stronie góry szukano po kilku dniach dopiero i to tylko wyrywkowo. Dodatkowo wyjście na ten szlak nie było przez KL przygotowywane starannie, a raczej stało się improwizacją i pomysłem na zapełnienie dnia po odmowie rozpoczęcia pracy w szkole. Dziewczyny poszukały na szybko jakiegoś łatwego szlaku w internecie, bowiem ten szlak w większości jest uważany za łatwy, który można przejść bez przewodnika. Nawet ich strój i wyposażenie daje nam dowód, że nie wybierały się na całodzienną, trudną wyprawę, a raczej na zdobycie szczytu i powrót ( 2godz trwa wejście). Wejście odbyło się bez przeszkód, widzimy to na zdjęciach z pierwszej części szlaku i na samym El Mirador. Odzyskanie aparatu i zdjęć (po dwóch miesiącach od zaginięcia) pokazało jednak straszną prawdę- dziewczyny były na szczycie o 13.00, a nie późnym popołudniem. To daje zupełnie inne spojrzenie na dalszy bieg wydarzeń. Mogły szukać czegoś jeszcze w pobliżu do zwiedzenia, gdzie da się dojść ze szczytu albo mogły myśleć, że ścieżka, którą widzą przed sobą, po drugiej stronie góry, to zejście ze szlaku, które okrąża górę i prowadzi do miasta. Jakkolwiek było, Lisanne na szczycie zaglądała do aplikacji Mapy, więc w planach musiało być coś jeszcze poza prostym powrotem tą samą drogą i chciały to sprawdzić. Dziewczyny przekroczyły szczyt i podążały ścieżką, którą zobaczyły przed sobą. Że mogły się pomylić może świadczyć fakt, że w tamtym czasie nie było żadnego oznaczenia, że tu szlak się kończy, nie powraca, a dalej jest już tylko ścieżka tubylców. Kolejne zdjęcia pokazują już trasę po drugiej stronie. Ostatnie zdjęcie zrobione tego dnia pokazuje nam, że KL podążały ścieżką już długo (jest po około 45 minutach od szczytu), a więc nie było to na zasadzie: zobaczymy trochę co jest dalej i wracamy. W międzyczasie telefony straciły zasięg, ale one zapewne tego nie kontrolowały na bieżąco. Godzina drogi naprzód oznaczała kolejną godzinę na powrót. Kris na tym zdjęciu właśnie przekroczyła Quebradę i zobaczyła przed sobą ścieżkę, która zaczynała się piąć pod górę. I tu chyba nie mają jeszcze żadnych wątpliwości co do ścieżki, bo przecież mogły odwrócić się i wrócić po swoich śladach. Moim zdaniem poszły dalej, myśląc, że wracają do miasta. Co wydarzyło się potem? Nie da się tego jednoznacznie odtworzyć. Następuje dziwna sytuacja ze zdjęciem, które nie wyświetlało się i nie udało się go potem odzyskać. Nie wiadomo, o której godzinie ani gdzie zostało zrobione i czy w ogóle. Może to wskazywać, że w tym momencie coś się wydarzyło, być może doszły już nad drugą Qebradę, Lisanne chciała zrobić kolejne zdjęcie, potknęła się, przewróciła, spadła ze skały? I zdjęcie nigdy nie zostało zrobione. Nie mogła iść sama, Kris musiała ją podtrzymywać i dlatego nie mogły zawrócić, bo wiedziały, że ścieżka którą przyszły jest bardzo wąska, taka dla jednej osoby. Poszły więc powoli naprzód, nie mając już głowy do robienia zdjęć. Dziewczyny mogły też iść około 3-3,5 godz ścieżką bez problemów. Minęły dwie rzeki, czyli tyle samo, ile w drodze na szczyt. Po drugiej rzece są pastwiska dla bydła, to mogło je ugruntować w mniemaniu, że miasto już blisko. Miasto lub cokolwiek, gdzie są ludzie. Ale w tym przypadku robiłyby chyba zdjęcia dalej? Gdy przed 17.00 dzwoniły na numer alarmowy, dawno nie było już zasięgu i nie mogły się donikąd dodzwonić. Zaczynało się już ściemniać, czekała je noc w dżungli i to wyjątkowo ciemna noc, bo bez księżyca(nów). Czy były ranne, czy tylko jedna z nich, czy żadna, nie mogły chyba nocować wprost na ścieżce. Musiały poszukać jakiegoś miejsca, w którym mogłyby spędzić noc, bardziej zacisznego, aby nie była to otwarta na cztery strony świata przestrzeń. Były przerażone, głodne, zmęczone. Jeśli odeszły ze ścieżki, nawet niedaleko, rano mogły nie odnaleźć jej już. Gdyby pozostałyby na ścieżce i były tam następnego dnia, zostałyby odnalezione, gdyż ścieżką przemieszczają się od czasu do czasu rdzenni mieszkańcy. Telefony na numery alarmowe w ciągu kolejnych kilku dni jak i zdjęcia wykonane w nocy aparatem Lisanne dowodzą, że urządzenia były w ich rękach. Gdyby ktoś je napadł, uwięził lub zabił, nigdy nie pozwoliłby na odnalezienie kości i rzeczy dziewczyn. Wyłączanie telefonów, aby oszczędzać baterie, było też rozsądną decyzją i to kogoś, kto wie, że będzie ich używał w następnych dniach. Porwane i uwięzione, gdyby miały do tych telefonów dostęp, dzwoniłyby wielokrotnie, nie mając na względzie oszczędzania baterii, bo telefony przecież mogłyby im zostać niedługo odebrane. W następnych dniach mogły początkowo próbować szukać drogi, potem, w miarę jak opadały z sił, zatrzymać się gdzieś, spaść, utknąć....Noc, w czasie której zrobione zostały zdjęcia, to pierwsza noc, gdy ekipa poszukiwawcza nocuje w dżungli, odbywają się nawoływania i dawane są sygnały świetlne. Na pewno nie może to być przypadek. Dziewczyny, albo jedna z nich, musiały zdać sobie sprawę, że po raz pierwszy od tygodnia w ich zasięgu są jacyś ludzie. Błyskały fleszem w niebo i przed siebie w nadziei, że zostaną zauważone. Ale flesz aparatu jest słaby i niestety dżungla go pochłonęła. Ustalono, że wszystkie zdjęcia zostały zrobione z tego samego miejsca. Była tam też gałąź z zaczepionymi resztkami czerwonej reklamówki. Wyjaśnienie roli tego dziwnego przedmiotu może być takie, że reklamówka była początkowo cała. Została przywiązana do długiej gałęzi i dziewczyny unosząc ją nad sobą machały w nadziei, że zostaną dostrzeżone ( nad górami kilka lotów odbyły helikoptery), na skale rozłożyły też kawałki mapy turystycznej, papieru być może w znak SOS, położyły też odblaskowe dno puszki po przekąskach. Te wszystkie jednak rzeczy były za małe. To straszne i przerażające, nie miały ze sobą prawie niczego, wykorzystały dostępne im rzeczy tak pomysłowo, były tak odważne i starały się z całych sił o życie i ratunek, a im się nie udało. Telefon po raz ostatni zostaje uruchomiony 11 kwietnia i to jest tak naprawdę ostatni ślad po żywych dziewczynach lub też jednej z nich. Nie udało się ich odszukać żywych i uratować. Ich nieliczne szczątki oraz plecak zostają znalezione po dwóch miesiącach w okolicach wioski głęboko w dżungli po drugiej stronie szczytu El Mirador.
Używały telefonów, ale w podobnych i regularnych porach, tak jakby o tej samej porze ewentualny porywacz po prostu wychodził i wracał. Dużo mówi też sprawa śmierci taksówkarza i 2 pasażerów, z którymi dziewczyny jechały na szlak i później wysiadły same. Oficjalnie wszyscy trzej z niewiadomych przyczyn popełnili samobójstwo. Żadne zwierzę ani roślina nie były też w stanie wytworzyć takiej substancji chemicznej i wyczyścić kość, jak było w przypadku jednej z nich. Włosy dziewczyny, które widnieją na zdjęciu z 8 kwietnia, są suche i w wyjątkowo dobrym stanie jak na tydzień spędzony w wilgotnej dżungli.
@@oliviawbkbudział osób trzecich jest ardzo naciągany. Musicie sobie zdać sprawę jak łatwo idzie zgubić się w dżungli w Panamie- warunki są totalnie inne, to nie las w polsce...
To nie prawda z tym, że sprawca nie chciałby, żeby ktoś odnalazł kości. Wszystko zależy od motywów, własnego przekonania o dominacji nad władzami i satysfakcją. Czasami sprawcy chcą pokazać policji, że są nad nimi i dlatego podrzucają dowody, które do niczego nie prowadzą. Czasami też po prostu nie są już im potrzebne ciała i to co z nich zostało. W takich miejscach łatwo jest wszystko zatuszować, więc jeśli ktoś chciałby pozbyć się dowodów, to zrobiłby to właśnie w taki sposób
Według mnie nie przypadkowo plecak się tam znalazł na dole rzeki. Tylko aby ktoś go znalazł . Dziewczyny puściły go specjalnie z nurtem rzeki żeby ktoś znalazł aparat na którym są zdjęcia miejsca w którym przebywają .jest sfotografowana duża skała a na niej patyk z czerwona reklamówka żeby ktoś tej rzeczy właśnie wypatrywał kiedy będą przeczesywać las , telefony dały ponieważ były już i tak rozładowane , a staniki żeby było wiadomo ze to ich plecak i ze są tam 2 kobiety czyli one oraz psy tropiące miały by kawałek ich przepoconej garderoby do poszukiwań i również żeby ochronić aparat przed zamoknięciem . Takie moje domysły
alcixx wydaje mi się ze w takim klimacie tropikalnym nie trudno o jedzenie z drzew jak banany mango i tym podobne , tak jak mówię to tylko moje domysły , jednak musiały soe czymś żywic jeżeli tyle dni żyły , bo podejrzenia są ze około 20 dni jedna z nich żyła Wiec napewno nie na samej wodzie
dlaczego robiły zdjęcia nocą? dlaczego przez tyle dni- nie zrobiły choć jednego zdjęcia w ciągu dnia? rozumiem, że część zdjęć robiona w nocy to mogła być próba nawiązania kontaktu z ekipą ratunkową, ale dlaczego nie ma innych?
Kasia w lasach tropikalnych o pożywienie jest trudniej niż w Arktyce, banany itd. rosną na plantacjach a nie w środku dżungli, także zwierząt nadających się do zżarcia tam nie ma ( oprócz insektów i robali). Twoja teoria jest sensowna i logiczna, gdyby nie te przekąski w plecaku.
Mega mnie poruszyła ta historia ponieważ byłam w zeszłym z rodziną w Panamie, właśnie w tym miasteczku. Byliśmy tylko na jednym szlaku (i to jeszcze określanym jako jednym z prostszych) i naprawdę łatwo się zgubić. Na wejściu na szlak (akurat szlak "lost waterfalls" jest terenem prywatnym przez co ścieżki są w miarę zadbane i łatwe do przejścia) wpisywaliśmy się do książeczki i podawaliśmy numery kontaktowe do rodziny... Wszędzie osiadała się chmuro-mgła (ale to pewnie zależy od pory roku), a im wyżej tym robi się zimniej i wilgotniej. Jak dla mnie pójście na szlak w Boquete, bez przygotowania i świadomości że wchodzimy w dżungle nie jest dobrym pomysłem. Dziewczyny musiały mieć strasznego pecha...
Jasmin, jak Ty to zrobiłaś? Obejrzałam już kilka Twoich produkcji i YT mi zbrzydł do reszty. Już nic mi się nie podoba, bo tak podniosłaś poprzeczkę! Szacun i mam nadzieję, ze za polskich morderców też się zabierzesz :)
O jak mi milo :) Co do polskich mordercow.. to jest kwestia sporna. Znam pare spraw, ale wszyscy je chyba znaja. Natomiast jak sie mowi o tym,co jest w PL i mowi sie to po polsku to jest to 40x bardziej koszmarne, bo jest obok nas.
Ja jestem od niedawna i niemal codziennie do prania, sprzatania, relaksu, piwa, siedzenia, jedzenia... etc...słucham :) ..no i zaraz przyjdzie mi czekać bo kończę zaległości. Jaśmina - szacun. Jak każdy egoista oceniam swą inteligencję "wielce" a wszystko co mnie zainteresuje jeszce bardziej "wielce" :D :D :D Jesteś osobą z niespotykanym darem przyciągania :D Uwielbiam :)
Sporo osób dziwi, że dziewczyny nie zjadły przekąsek. A może było tak dlatego, że: a) Słyszałam, że w gorącym klimacie jeśli ma się niewiele wody (a one takiej "pewnej", butelkowanej wody do picia faktycznie wiele nie miały, przynajmniej w stosunku do tego, ile chciały przeżyć), nie powinno się zbyt wiele jeść - bo wtedy łatwiej się odwodnić. Może o tym wiedziały i dlatego na początku nie jadły. b) Zaczęły jeść dopiero w momencie, kiedy skończyła im się butelkowana woda. Wtedy też zaczęły pić wodę z potoku. I bardzo szybko dostały zatrucia pokarmowego. W takiej sytuacji faktycznie pewnie nie jadły wiele. Poza tym, cały czas starały się racjonować żywność; c) Potem spłynął im plecak. Straszne jest to, że jeśli - a prawdopodobnie tak było - tylko jedna z nich była ranna, to ta druga osoba właściwie poświęciła możliwość uratowania się, by nie zostawiać przyjaciółki samej.
Plecak w momencie znalezienia, był suchy. Jak miałby spłynąć, i nie uszkadzając zawartości i być suchy? Pewnie w dżungli jest reszta szczątków. Oglądałem film na kryminatorium i była mowa o nie chęci aby na prośbę rodzin pójść w miejsce gdzie była miednica i but. Nie wiem jak inni na to, ale coś w tym musiało być że nie udali się tam.
Właśnie skończyłam oglądać. I to póki co chyba jak dla mnie najstraszniejsze zaginięcie, które poruszyłaś. Mam dalej mega ciarki... Biedne dziewczyny :(
Dzisiaj moim licealistom na lekcji powiedziałam, żeby zawsze nosili ze sobą gwizdek, jeśli będą na wycieczce w jakimś niebezpiecznym miejscu lub w górach. Dzięki, Jaśmin ❤️
Od paru dni oglądam tylko Twój kanał. Coś cudownego! Uwielbiam i jeszcze raz uwielbiam. Jak tak oglądam i słucham o zaginięciach, to stwierdzam, że w swoim życiu prowokowałam wiele razy podobne sytuacje... poczynając od 40 km samotnych wycieczek rowerowych, po mało uczęszczanych drogach, na tzn zadupiu, po nocnym łażeniu po lesie, tylko w towarzystwie paru koleżanek, mając jedynie telefony ze sobą 👍🏻😑. W każdym przypadku to właśnie mama mi powiedziała, żebym więcej takich rzeczy nie robiła, bo w naszych okolicach na pewno pojawiają się przejazdem pewni ludzie, dodatkowo mamy zakład karny i nie raz ktoś zwiał, a jak się ucieka, to pewnie przez lasy i po mało uczęszczanych drogach. Dopiero po obejrzeniu kilku Twoich filmów uświadomiłam sobie jak bardzo moja mama miała racje... w czepku rodzona jestem...
To jeszcze nic :P Ja mając 15 lat wybrałam się z koleżanką w moim wieku do Sztokholmu. Promem i autobusami. Z samego serca małopolski 😁 A rok później do Rzymu. Sama. Na miesiąc ;) Zatrzymałam się u kuzynki ;) Komórki nie były wtedy aż tak popularne, ale pamiętam, że miałam jakąś starą Nokię. I tak za granicą to byśmy się nigdzie nie dodzwoniły, a za użycie neta pewnie trzeba byłoby sprzedać dom, by spłacić długi :D Nie byłam wymarzonym dzieckiem, dodatkowo chorobliwie ciekawym świata... ale na szczęście nic się nie stało. Mama dowiedziała się o Sztokholmie przypadkiem, jak już skończyłam studia. W sumie nie wiem, jakim cudem jeszcze żyję, ale kocham zwiedzać.Teraz ja i koleżanka mamy już rodziny i dzieci :P Chyba byśmy dostały zawału jakby nam któraś z latorośli taki przypał odwaliła 😁
Alicja Kowecka 15 latka do Szwecji bez rodziców? A jak poradziłaś sobie na przejściu granicznym? Bo chyba tyle lat wstecz to Polska nie była jeszcze w Unii, zwłaszcza ze piszesz o komórkach ze nie były popularne, No i Przecież nawet 16 latki musza mieć pisemne pozwolenie od rodziców lub opiekuna na podróż? 🤔
Pariseth chyba tamtą Panią poniosła fantazja. Bo jeśli idąc tym co Pani napisała to raczej te wyprawy są mało prawdziwe zważając na panujące wtedy zasady i warunki
tak, jak najbardziej popieram gwizdek. imo powinna być jakaś kampania i wszyscy turyści wychodzący na szlak, nawet z przewodnikiem, powinni mieć gwizdek. wszystko może się wydarzyć- coś może stać się przewodnikowi- i nagle takie biedne misie zostają same w środku dżungli. po drugie- gwizdek generalnie w wielu sytuacjach jest artykułem pierwszej potrzeby, który może uratować życie. choćby nad wodą- nie bez przyczyny do kamizelek ratunkowych jest przyczepiony gwizdek. ale nawet biorąc pod uwagę- że umiemy pływać, kamizelka nam nie potrzebna- skrajnie nieodpowiedzialne jest wypływanie bez gwizdka. ponownie: wszystko może się zdarzyć, a niekoniecznie musimy od razu zacząć się topić. pierdoła- może nas złapać skurcz, wiadomo, że wtedy najważniejsze jest, żeby się położyć na wodzie i odczekac. ale skąd inni mają wiedzieć, że coś się dzieje, że coś nie halo? no właśnie gwizdek.
Chemikalia na jednej ze znalezionych kości mogły pochodzić np. ze środków komarobóczych rozpylanych nad dżunglą. Mogły to być jakieś pochodne kwasu fluorowego czy fosforowego. Co do stanu zapalnego, to przy zachowanym fragmencie choćby tkanki mięśniowej i odrobinie szpiku jak najbardziej da się ustalić. Nawet jeśli tkanka mięśniowa się nie zachowała, to sam szpik do ustalenia stanu zapalnego i jego ciężkości wystarczy, Rozkawałkowanie zwłok też nie jest niczym dziwnym, tu mogły przyczynić się zarówno zwierzęta żerujace na nich, jak i wylew rzeki. Z jednej strony w wodzie zwłoki będą rozkładały się szybciej, z drugiej woda może też ich fragmenty przenieść na znaczną nawet odległość. Mnie się zdecydowanie dziwne wydaje jedynie to, że w plecaku znaleziono przekąski i telefony. Ten niezjedzony prowiant nie pasuje do danych odczytanych z telefonów... Gratuluję ciekawego kanału :-) Słucham i oglądam z wielką przyjemnością
Też mnie zastanowił ten prowiant, ale jednak skoro dziewczyny na tyle mądrze korzystały z telefonów, by oszczędzać baterię, mogły także 'dawkować' prowiant.
Mialam to samo napisac. Wydaje mi sie, ze po ich smierci cialami zajely sie zwierzeta lub woda. Niestety, jest bardzo malo prawdopodobne, aby znaleziono cos jeszcze. Bylam w Panamie - moj szef spedzil tam pare miesiecy i to nie jest bezpieczny kraj do zwiedzania, a juz nie daj Boze, do zwiedzania bez przewodnika. Straszne.
Mrożąca krew w żyłach historia, rzeczywiście mało było na ten temat mówione w Polsce. Jasmin, nie wiem co robisz zawodowo, ale vlog to Twoje powołanie, a ta seria to strzał w dziesiątkę.
@@lisaelisa4772 przy populacji tego kraju biorac pod uwage bardzo optymistycznie ze 1% to idioci to jeszcze sporo takich jak ty sie tu nie zadubskrybowalo, brakuje ponad 200 000 slabiutko... ^^
@@marselss bez przesady, bardzo fajnie opowiada. Taki luźny klimat, bez zbędnych napięć, taka luźna rozmowa z przyjaciółmi. Historie i tak są przerażające, więc taki sposób opowiadania, pomaga przetrwać cały odcinek
Bardzo poruszająca historia. Niestety, jest tutaj dużo niewiadomych... Wydaje mi się, że plecak musiał im dość szybko odpłynąć, skoro było w nim jedzenie. Nie sądzę, że przez 11 dni nie zjadłyby przekąsek, a poza tym gdyby miały aparat dłużej, to pewnie nagrałyby jakiś filmik, czy zrobiły więcej zdjęć już później, może też próbowałyby w widocznym miejscu powiesić chociażby te staniki, żeby zasygnalizować, że są/były niedaleko, generalnie na pewno dałoby się jakoś wykorzystać zawartość plecaka i rzeczy nie leżałyby ładnie ułożone i nietknięte w środku. Moim zdaniem zdarzył się jakiś wypadek, dziewczyny się poraniły i nie mogły ruszyć z miejsca, dlatego oszczędzały baterie i dawały sygnał fleszem. Może patyk obwiązany reklamówką położony na skale miał być ewentualnym punktem orientacyjnym - dla jednej z nich lub dla ekipy poszukującej. Dziwi mnie trochę fakt, że po tylu dniach nie wpisały niczego do telefonu (jakiejś notatki), nie próbowały wysłać smsa (wiem, że by nie doszedł, ale w takich chwilach próbuje się wszystkiego, poza tym pewnie można by go było później odczytać w skrzynce nadawczej). Zastanawiam się, czy istnieje szansa, że jedna dziewczyna zginęła od razu, a druga została sama i po prostu dzwoniła z dwóch telefonów. I czy te kości należały do obu dziewczyn? Przy okazji bardzo dziękuję za radę z gwizdkiem, przy najbliższej okazji muszę sobie kupić.
Oglądając pierwszy raz przeoczyłam, że telefony jednak były w plecaku :( Tym bardziej dziwne, że miały wszystkie rzeczy przez tyle dni i nie zjadły przekąsek, nie nagrały żadnego filmiku, nie rozwieszały ciuchów gdzieś po tej dżungli, nie robiły zdjęć itp. i jeszcze wszystko było tak ładnie poukładane.... Szkoda, że pewnie nigdy się nie dowiemy, co tak naprawdę zaszło.
Zgadzam sie. Wedlug mnie mogl to byc wypadek, chodzic po dzungli bez przewodnika to raczej nie jest dobry pomysl. Zaskakujace, ze przezyly tyle dni i to ze nie jadly przekasek naprawde dziwne.
Przerażająca historia. Szkoda takich młodych dziewczyn i że ratunek był tak blisko, a ich katorgi trwały tyle dni. Słucham Twoich filmów do poduszki, ale ten materiał przeraził mnie tak, że jest teraz prawie 6 rano, a włączyłam materiał po północy i do tej pory nie mogę zasnąć i myślę o tej sprawie. Leżąc nocą w wygodnym łóżku wyobrażałam sobie mimowolnie co by było jakbym była w takiej dżungli na ich miejscu. I zamiast łóżka czuć pod sobą jakieś rośliny, słyszeć głosy małp, jakikolwiek szelest i obawy że to np. jakiś wąż czy jaguar. Rozpaczliwie wysyłać te sygnały świetlne aparatem czy próbując dodzwonić się na 112. I tak miałby dzień za dniem każdy w coraz większej beznadziei. Te zdjęcia są najbardziej straszne, mimo że ciemność to jakby się coś tam czaiło. Wyobraźnia płata figle. Ojj tym razem oglądanie tego materiału w środku nocy nie było dobrym pomysłem.
Bardzo dobrze się Ciebie słucha i wydajesz mi się super mądrą konkretną babką! filmik świetnie przygotowany, aż chce się tutaj wracać, a ta historia mnie wręcza zahipnotyzowała, nie mogę przestać o niej myśleć i na pewno bardziej niż wcześniej będę się bała zagranicznych czy górskich wypraw.
Mam za sobą jedną egzotyczną samotną wyprawę, w tym spacery po dżungli i aż ciarki mnie przechodzą jak słabo byłam przygotowana i rozeznana w temacie. Być może dlatego ta historia tak bardzo mnie dotknęła, bo bardzo łatwo mogę sobie wyobrazić siebie w podobnym położeniu. Na szczęście w większości przypadków otaczałam się tubylcami i Bóg chyba miał mnie w opiece, że trafiłam na samych dobrych ludzi i nic złego mi się nie stało.
myślę, że dopiero słuchając takich historii człowiek uświadamia sobie właśnie jak kiedyś tam zachował się bezmyślnie czy nieodpowiedzialnie, a wcześniej zwyczajnie nie zdawał sobie z tego sprawy.
W kółko oglądam Twoje wszystkie filmy, starsze i nowsze, pierwsze i ostatnie, oglądając przy tym wszystkie reklamy które się pojawią. :) Bardzo dziękuję za zawsze rzetelne, obiektywne przedstawienie faktów zachowując przy tym taką ludzką cząstkę empatii.
nie byłam w stanie oglądać tych nocnych zdjęć, przewinęłam ekran do sekcji komentarzy w tym momencie. uzależniłam się od tego kanału i boję się spać w nocy ;O.
wydaje mi się, że one też na sam koniec mogły się rozdzielić- jedna z nich, która była w stanie chodzić zabrała plecak ze sobą (zakładając, że koleżanka już dogorywała lub była martwa), stąd znalezienie plecaka w innym miejscu. rozczłonkowane szczątki to może być sprawka zwierząt.
Ogromny szacunek za wyczerpujące materiały. W ciągu dnia jak synio w przedszkolu odpalam w tle i mogłabym Cię słuchać goooodzinami! Bardzo się cieszę że tak godnie reprezentujesz polski RUclips. Brawo 😙
mam plecak do biegania z decatlonu. I tam jest wmontowany gwizdek do szelek. Wielu organizatorów biegów górskich wymaga w wyposażeniu foli nrc i właśnie gwizdka. Straszna historia, biedne dziewczyny.
Od tego filmu zaczęłam cały maraton Kryminalnie. Bardzo ciekawa sprawa, wracam po raz drugi do tego tematu. Mam nadzieję że kiedyś ta historia znajdzie ostateczne rozwiązanie, zgłosi się jakiś świadek lub odnajdą szczątki dziewczyn. Pozdrawiam Jaśmin, cieszę się że wróciłaś.
1. Opis świadka tego co miały na sobie - pewnie niespacjalnie na to zwracał uwagę. Sam rozmawiam dziennie z ludźmi i jeśli ktoś mnie nawet po kilku godzinach zapyta co ta osoba miała na sobie, to raczej nie będę kojarzyć. Bo dlaczego mam rejestrować w pamięci takie rzeczy? 2. Reklamówki moim zdaniem to raczej nie z nudów. Jeśli ktoś chce zwrócić na siebie uwagę, to szuka przedłużenia ręki. Ponieważ sama gałąź w dżungli raczej "ginie w tłumie", to przywiązanie do niej czerwonej flagi sprawia, że jest to bardziej widoczne. I może ktoś z helikoptera wypatrzy. Dobrze też być wtedy gdzieś wyżej - raz aby łatwiej złapać zasięg, dwa - jeśli słyszały helikopter, to gdy były na wzniesieniu łatwiej je było wypatrzeć, a trzy - jest to ochrona przed zwierzętami. Nawet jeśli nie wiedziały jakie tam żyją to odgłosy dżungli nocą mogą przerażać, więc nie analizowały tylko szukały bezpiecznego miejsca. Jedno ze zdjęć wygląda tak jakby było wykonane właśnie na jakiejś wyższej skale. Dodatkowo - próba zejścia z takiej skały gdy się nie ma siły, jest się rannym, może zakończyć się upadkiem. Jeśli skała wysoka, można solidnie się połamać. Później zwierzęta (jaguar, ocelot - występują w Panamie) to rozwlekają po okolicy, ale stopy z buta nie wyjmą. Stąd takie szczątki. 3. Też się dziwię, dlaczego nie zostawiły żadnej wiadomości. Nie mogły się dodzwonić, to mogły spróbować wysłać smsa - pewnie szybciej złapie, niż połączenie głosowe. 4. Skoro aparat miały sprawny to nie wiem dlaczego nie zrobiły jednak żadnego zdjęcia ZA DNIA. Jeśli się nudziły byłoby to na pewno lepszą rozrywką niż wiązanie reklamówek na gałęzi. Chociaż jedno przedstawiające sytuację. Nadzieja, że się jednak uratują? Spoko - jeśli zdjęcie mogło być drastyczne to by je skasowały. A jeśli jednak się nie uratują to wiadomo by z grubsza było co i jak. 5. Nie bardzo rozumiem, dlaczego przekąski w plecaku zostały. 6. Zdjęcie na którym widać sylwetkę. Jeśli to faktycznie sylwetka, być może wtedy podjęły decyzję, aby się jednak rozdzielić. Jeśli jedna upadła i się połamała, a druga przez pewien czas nie chciała jej zostawiać, to w końcu mogły dojść do wniosku, że to do niczego nie prowadzi. Słyszały ekipę ratunkową, próbowały zwrócić uwagę aparatem, nie udało się. Szkoda było zmarnować taką szansę, więc podjęły decyzję o tym, że jedna spróbuje do nich dotrzeć. Nocą... kiepski pomysł, ale były zdesperowane. Wiedziały, że czas się kończy. Jedna ruszyła, a nocą o wypadek nie trudno. . Szkoda dziewczyn. Niesamowity dramat, bo chyba jednak lepiej umrzeć szybko, niż tak dzień za dniem uświadamiać sobie, że ma się coraz mniejsze szanse. Jeszcze jak człowiek jest sam, to czuje, że nie jest dobrze, ale tego nie widzi... może nie dostrzega jak bardzo. We dwie... jedna patrzyła na drugą i widziała jak to życie powoli ucieka. To dobijające poczucie bezsilności.
Strasznie przygnębiająca historia, a można było tego uniknąć. Takie wycieczki do dżungli tylko z przewodnikiem. Pomijając brak zasięgu komorek, powinny mieć powerbank ze sobą, a gwizdek to super pomysł, zaopatrzę się w taki przydatny gadżet., choć raczej nie chodzę sama w takie ostępy. Jeśli chodzi o wysoki wzrost jednej z dziewczyn to normalne - Holendrzy należą do najwyższych ludzi na świecie.
Jaśmin. Jesteś tak pracowita jak mróweczka. Tak świetnie wszystko przygotowujesz i relacjonujesz,że nie można się oderwać od słuchania. Kocham,kocham,kocham spędzać z Tobą czas.
milion teorii w kwestii czerwonej siatki. bezsensownych teorii, które mogą przyjść do głowy, owszem, i wydają się logiczne - jeśli ktoś nigdy nie był w dżungli. ci, co byli, i byli na "dziko" a nie po ścieżce z przewodnikiem będą wiedzieć o czym mowię. mianowicie - wyjaśnienie czerwonej siatki jest banalnie proste. w otoczeniu tak gęstego zadrzewienia i roślinności ogólnie jeśli dziewczyny chciałyby się gdzieś ruszyć w poszukiwaniu wody czy ratunku - nie ma opcji żeby trafiły w to samo miejsce spowrotem. to nie jest polski las iglasty. odejdziesz 10metrów (dosłownie) od ścieżki i już jej nie widzisz. chodziło o oznaczenie miejsca. zawieszenie czegoś w kontrastowym kolorze ratuje tyłek. wiem, bo sama zawieszałam tak pomarańczową apteczkę gdy musiałam się oddalić od miejsca odpoczynku. tylko ta pomarańczowa plamka była w stanie mi powiedzieć gdzie byłam przed chwilą. i tyle. podejrzewam, że gdy jedna z dziewczyn chodzić już nie mogła, druga oznaczyła sobie w ten sposób miejsce gdzie znajduje się koleżanka i dopiero oddalała się w poszukiwaniu pomocy. inaczej po prostu nie byłaby w stanie wrócić do przyjaciółki. no i ktoś niżej pisał o sygnale dla poszukiwaczy z góry - to też ma sens.
Wow, Jaśmin, to jeden z Twoich najciekawszych filmów! Historia po prostu przerażająca, miałam łzy w oczach :( Być tak bardzo blisko rodziny i nie odnaleźć się... to po prostu okropne, ale też zastanawia, że ta ekipa nic nie znalazła... Wiadomo, dżungla to ni jest super łatwe miejsce do szukania, ale to w końcu profesjonaliści, widać przeszukano jednak za mały kawałek. Straszne, straszne, mam nadzieję, że dziewczyny nie cierpiały tak bardzo :( Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie, Twoje filmy mi bardzo umilają czas :)
Pozdrawiam takze. Sprawa ta zylam dobry miesiac, naprawde nie moglam przestac o tym myslec. Do dzisiaj mam bardzo osobisty stosunek do tej historii. Straszna sprawa :(
To że gwizdek przydaje się w wielu sytuacjach, to i udowodnił film titanic, gdzie jak wiadomo Rose wzięła taki gwizdek od zmarłego mężczyzny i dzięki temu sie uratowała :). Masz rację, warto mieć :). Szkoda tych dziewczyn, bo najwyraźniej miały dużego pecha i przeliczyły też swoje siły. Tak do końca nie wiadomo jak to było, ale całkiem możliwe że jakiś wypadek, któraś z nich była ranna, zgubiły się a później wpadły do wody czy coś takiego. Może kiedyś się dowiemy jak było.
Tylko,że ta scena z gwizdkiem na Titanicu była fikcyjna bo ci bohaterowie nigdy nie istnieli.Ale faktycznie,gwizdki są nawet dołączone do plecaków górskich,tych z wyższej półki.
Historia ma dosyć proste zakończenie. Dziewczyny uznały że skoro jest ładna pogada i tyle już sobie same poradziły to pójdą dalej (widzimy na zdjęciach jak szły zadowolone bardziej wgłąb) ale zapomniały o zmroku, który szybko je dopadł. Miały 3 godziny do zmroku i tyle by im zajął powrót do domu, one ten czas zmarnowały na pójście jeszcze dalej. Nagle zostały same w jungli w totalnej ciemności, nawet gdyby miały sie cofnąć to wyjście z tego zajęłoby im jakieś 5 godzin. Aktywował sie stres,panika poszły w losowym kierunku który wydawał im sie słuszny czyli wzdłuż rzeki jak je uczono. Może były przekonane że okolica jest zaludniona i skoro idą po ścieżce, mijają jakieś mosty linowe i ogrodzenia z drewna. To idąc dalej tą drogą gdzieś dojdą. Ale były w błędzie - wlazły jeszcze bardziej wgłąb jungli. Dalej już można tylko spekulować jaki był rozwój wydarzeń. Wiemy że te 80 czarnych zdjęć były robione niebu, był to pierwszy dzień w którym była akcja poszukiwawcza na duża skale z helikopterami i falarami -były oddalone o 1km od własnych rodziców i ekipy poszukiwawczej. To chyba najstraszniejszy moment tej historii ( ͡° ʖ̯ ͡°) Zdjęcia są czarne bo robiły one błyski fleszem ku niebu licząc że ktoś je zauważy jednak tak się nie stało. Oczywiście ten patyczek z folią to żadna magia, w ten sposób robiły znaczniki miejsc w których były licząc że ktoś wpadnie na ich ślad samemu idąc pewnie "w stronę ratowników". Prawdopodobnie jedna z nich uszkodziła sobie nogę o co nie jest trudno chodząc wzdłuż strumienia po mokrych kamieniach dlatego tylko jedna dziewczyna próbowała dzwonić wchodząc w jakiś wyższy punkt była to Kris która używała IPHONA. Pytanie tylko dlaczego Samsung Lissane po piątym dniu wykrywał już tylko brak pinu? Czy faktycznie było z nią aż tak źle? To by troche wyjaśniło dlaczego nie popędziły w strone ekipy skoro była tak blisko. Wiemy że żyły jeszcze 3 dni od tego momentu. Później bateria w telefonie sie wyładowała a plecak zgubiły i popłynął im wzdłuż strumienia lub same go tam zostawiły jako znacznik bo i tak nic użytecznego tam nie miały. Jak umarły? To już zagada wycięczenie? a może zjadły je drapieżniki, może sie czymś zatruły, może miały wypadek? (jest teoria że właśnie jedna spadła z mostu linowego który był w tamtej okolicy) Wystarczyłby niezbyt poważny uraz, złamanie czy głęboka rana żeby w tych warunkach po dwóch dniach dostać gorączki i w zasadzie być na granicy śmierci. Dlatego prawdopodobnie jedna umarła z powodu gorączki, druga ją zostawiła i sama padła gdzieś w jungli a ich truchło zjadły i rozniosły dzikie zwierzęta. Wszyscy przewodnicy są zgodni. W momencie kiedy zeszły z pierwotnej scieżki były skazane na tragedie. Nawet tubylcy tego nie robią. Ludzie mają złudne podejście ze jest XXI co może pójść nie tak. Mam telefon, jak coś to mnie znajdą. Niestety. Jak widać nawet nowoczesna technologia nie pomoże. To że nie udało sie odnaleźć ich zwłok nie jest chyba niczym niesamowitym. Ludzie nawet w polsce, w centrum Poznania czy Torunia potrafią zaginąć z dnia na dzień a ich zwłoki odnajdują sie po paru miesiącach albo i nigdy. Nie dorabiałbym teori spiskowej że ktoś je porwał na organy tylko dlatego że nie znaleziono trupa. To i tak cud że odnaleziono Cokolwiek.
To jest jeden z materialow Jasmin, ktory lubie sobie odswierzyc raz w roku. Dzis taki wlasnie pozny wieczor i mam znow ciarki.... kupie wreszcie ten gwizdek.
Moim zdaniem konstrukcja z siatki i patyczka jest ważna, bo jest to moim zdaniem jakaś wiadomość od dziewcząt. Powstanie takiej (dość prowizorycznej) konstrukcji nie było przypadkowe. Myśle, że dziewczyny dobrze wiedziały po co to robią i jaki to ma mieć cel. 1) Siatka była dobrze znana przez domowników. 2) Są na niej dwa skrawki. Ich także była dwójka. 3) Żadna istota poza człowiekiem nie byłaby w stanie zrobić takiej "instalacji". 4) Siatka (może przypadkowo, chodź nie sądzę) ma kolor czerwony. Co jeszcze ma kolor czerwony? Krew? Ktoś może był ranny? Sygnał SOS? Kto wie co miał symbolizować? 5) Pozostawienie go w dżungli mogło dać sygnał hipotetycznemu wędrowcowi lub ekipie że był tu człowiek. A jedyny człowiek, a raczej ludzie którzy zapuścili się w tę okolicę i zaginęli były holenderskimi dziewczynami. Mogły się zrodzić w głowie osoby, która natrafiła na taki "patyczek" pytania : One ty były? Żyły? Wciąż żyją? Czym jest ten patyczek? Czemu tak wygląda? Myślę, że dziewczyny dobrze wiedziały w jakim celu użyły dwóch części siatki i zamieściły je na patyczku. Technologia robi swoje w głowach młodocianych, więc te zadecydowały o zrobieniu zdjęcia ów instalacji aby mieć dwie kopie swojego "SOS". Kto wie może miały nadzieję, że posiadając jeszcze fotografię (która bardziej interesuje śledczych niż patyczek) zwrócą uwagę na obiekt, który został uchwycony. Bowiem kto normalny fotografowałby siatkę na patyczku w tak smutnej jak zaginięcie sytuacji. Chciały zwrócić uwagę śledczych na obiekt - dwie czerwone kokardki na chudym patyczku bez liści. Błaganie o pomoc, SOS. Według mnie ta fotografia to wołanie o pomoc informacja, że stąpają po cienkiej linii, przekazane przez przemyślne ujęcie.
Ja też pomyślałam, że może szelestem reklamówek zawieszonych na tym kijku chciały odstraszyć potencjalne zwierzęta nocą. By mogły o jakichś porach spać, a nie cały dzień się pilnować czy się coś nie dzieje. To by szuszcilo samo bez ich pomocy.
Skoro już tak spekulujemy - to są dwie osoby w czerwonych sukienkach, jedna macha uniesionymi rękami a druga leży. Problem, że to nie jest niczym przyciśnięte, pierwszy wiatr to zwieje. Nie rozumiem tylko, dlaczego nie robiły tym aparatem zdjęć drogi czy ewentualnych zranień. Ja bym zrobiła.
"Znaleźli tylko nogę więc mogła żyć" wiem że to powazne ale uśmiałam się. Myślę że z urwaną nogą raczej by też nie przeżyła. Wykrwawilaby się. Co do strumienia i w co się zmienia podczas burzy, to prawda. Wystarczy pojechać w Beskidy nad Sołę. Cudowny strumień w jeden wieczór gdy była ulewa zamienił się w dudniący potok pełen gałęzi i błota. Woda tak huczała że nie można było spać. Świetny kanał!
Polecam sobie uzupełnić o inne materiały. Jaśmin opracowała to szczegółowo i dokładnie, jednak do pewnych wątków, albo się nie dokopała, albo też nie były wtedy jeszcze znane. Wspomniane gdzieś niżej złożone i pozostawione na kamieniu spodenki, brakujące zdjęcia patrząc na numeracje, nieudane próby logowania do telefonów (niepoprawny pin), kontrowersje w kwestii pracy lokalnej policji, kontrowersje związane z ich niedoszłym przewodnikiem, doniesienia o innych zniknięciach w tym regionie. Generalnie dużo wskazuje na tuszowanie przez lokalne władze, działalności różnych nieprzyjemnych grup, które mogły być zamieszane w zniknięcia turystek, a jak wiadomo takie informacje wpłynęłyby na turystykę.
Hej, oglądam Cię od niedawna i nadrabiam zaległości! Robisz świetną robotę! Miło tu być i słuchać takich dobrych materiałów. Mnie w tej sprawie zastanawia aparat. Dlaczego nie zrobiły więcej zdjęć? Sobie, ewentualnemu "obozowi" (zakładam, że założyły coś w rodzaju obozu), okolicy. Jak to mówią: bądź przygotowany na najgorsze, dlatego zakładałabym na ich miejscu, że mogę tam zginąć i próbowałabym zostawić po sobie jak najwięcej śladów. Być może jedna z nich została ranna. Zrobiłabym zdjęcie. Miały coś do jedzenia, skoro zostawiły sobie zapasy w plecaku. Zrobiłabym zdjęcie. Spróbowałabym ułożyć jakiś napis na ziemi i go sfotografować. Wierzyłabym, że ktoś ten aparat odnajdzie, a zdjęcia pomogą wszystko zrozumieć. Może łatwo tak mówić sprzed komputera, może w ich sytuacji zachowałabym się podobnie do nich? A rozwiązanie? Obstawiam na zgubienie się, później jakiś wypadek, śmierć z wycieńczenia. Smutna historia :(
czytająca Justitia Mnie też to mocno zastanowiło. Mając tyle czasu i widząc, że powoli umieramy chciałabym cokolwiek po sobie zostawić. Chociaz może nie chciały się pogodzić ze śmiercią, a tym by było dla nich zrobienie tych zdjęć pożegnalnych? No i oczywiście istnieje możliwość taka, że straciły ten plecak zanim zdążyły o czymś takim pomyśleć.
Mi pasuje do tego zaginietego plecaka taka teoria, że on zostal zmyty przez wode razem z nimi, kiedy rzeka wezbrala. Wszystko było ładnie poukładane i schowane, bo nie chciały zgubić tych rzeczy, czy nie chcialy żeby jakieś zwierzęta to rozbeblaly, cokolwiek. Więc trzymały w bezpiecznym miejscu-w plecaku. Bez sensu byłoby komórkę rzucić tam, jedzenia obok, a kamerę jeszcze gdzieś. Ewentualnie gdy woda wezbrala porwało plecak, a je nie. Raczej odrzucałabym teorie, że same wrzuciły plecak do wody, by je znaleziono, bo wtedy dokładniej sfotografowały by okolice w której się znajdowały, czy cyknely jakieś punkt charakterystyczne. Po dacie zrobienia zdjęć może się wydawac, że trzymały aparat i baterie w nim na wypadek gdyby słyszały gdzieś poszukiwania. Co do tego czemu nie robiły więcej zdjęć to mogły też nie mieć ochoty na żadne selfie w takiej trudnej sytuacji, bądź też nie chciały się pogodzić z śmiercią, a jakieś zdjęcia pożegnalne mogły by dla nich może czymś takim byc. Być może nadzieja, że przeżyją, je trzymała przy tym życiu. Nie pasuje mi też w ogóle żeby chcąc, by je znaleziono wrzucały jedzenie z plecakiem. Po co ono by było ratownikom? Jesli nawet by się chciało rzucić taki plecak dla znalezienia to już prędzej jak nie zjeść, czy zostawić, to wywalić to jedzenie predzej, by jak torbe znajdą nie wydobył się z niej jeden wielki odór namoczonego i starego jedzenia. Ten plecak raczej na pewno porwał nurt. I albo one już nie żyły wtedy, albo stało się to jakoś przypadkiem, niechcacy.
Strasznie przygnębiająca historia... Ale przynajmniej już wiem, skąd się wziął gwizdek w komentarzach i na pewno go kupię - nigdy nie wiadomo, kiedy może się przydać... Jeśli chodzi o moją teorię, to dziewczyny, albo jedna z nich, były ranne i dlatego nie mogły iść, a nie chciały się rozdzielać. Do tego prawdopodobnie się zgubiły i nie wiedziały dokładnie gdzie są, ale musiały być w takim miejscu, gdzie miały jakikolwiek dostęp do pożywienia. Na pewno racjonalnie dysponowały swoimi zapasami, ale być może jadły nawet jakieś robale, żeby przetrwać - wiadomo źródło białka. Te 'czarne' zdjęcia, to była próba wołania o pomoc, kiedy zorientowały się, że ekipa poszukiwawcza jest niedaleko (najprawdopodobniej widziały jakieś sygnały świetlne w postaci flar), to robiły zdjęcia z fleszem w niebo, ale widocznie ta lampa przy takich egipskich ciemnościach i tak nic nie dawała i zdjęcia wyszły kompletnie czarne, a i ekipa niczego nie była w stanie zauważyć, bo flesz był za słaby... Zdesperowane ułożyły znak z patyków i czerwonej reklamówki, który był po prostu sygnałem SOS, zrobiły zdjęcie i puściły plecak z nurtem rzeki w nadziei, że ktoś go znajdzie i będzie szukał tego oznaczonego miejsca (chociaż z drugiej strony nie pasuje mi to, że nie zostawiły sobie tych przekąsek i mogły również zrobić sobie jakieś zdjęcia w jakim stanie aktualnie się znajdują, nie wiem, że jedna jest ranna, czy nie ma nogi, czy cokolwiek, żeby było jakieś info, co się z nimi dzieje, albo nagrać chociaż krótki filmik z wiadomością tym aparatem, skoro to puszczenie tego plecaka miało być intencjonalne). Jednak nie wygrały walki z czasem i dzikimi zwierzętami. Tak sobie pomyślałam jak powiedziałaś o tym, że znaleziono jedną praktycznie wytrawioną 'do białego' kość. Niekoniecznie musiały to być jakieś chemikalia. Po prostu jakieś zwierzę mogło odgryzc kawałek kończyny i cała tkanka została strawiona w trzewiach zwierzyny natomiast niestrawione resztki w postaci kości (bo chyba kości nie ulegają procesom trawiennym?? Poprawcie mnie proszę, jeśli się mylę) zostały wydalone i dlatego znajdowano te szczątki oddalone od siebie w różnych miejscach, bo zwierzęta przemieszczają się w różne miejsca i w różnych miejscach wydalają. Mógł je zaatakować jakiś wąż (na pewno oglądaliście "Anakondę"), czy cokolwiek innego, co tam żyje w tej dżungli i po prostu skonsumować, mimo że dziewczyny przetrwały naprawdę długo... Może nawet te zwierzęta je "podgryzały" przez jakiś czas, ale dziewczyny dzielnie walczyły... Wiem, że to strasznie chaotycznie napisałam, przepraszam, ale tyle myśli kłębi mi się w głowie po tym odcinku, że musiałam to z siebie wyrzucić.
Uwielbiam Cię! A najbardziej moment, w którym się przedstawiasz :) puszczam sobie Twoje nagrania wszędzie, gdzie się da. Zamiast uczyć się na jutrzejszą obronę, słucham Ciebie! Pozdrawiam :)
Hej, oglądałem to wcześniej ale ciężko cokolwiek pisać, bo ściska w serduchu. Nie potrafię sobie wyobrazić co one czuły gdy uświadomiły sobie że zostaną w tej dżungli, że ich nie uratują, mój Boże. Jeżeli one słyszały te nawoływania i nie mogły dać im znać że żyją, są niedaleko to aż serce boli. Pozdrawiam
Kolejny wieczór spędzony na słuchaniu. 😉 👍 Przerażająca historia o tym jak skończyło się życie dwóch młodych dziewczyn i aż mam ciary na myśl o tym jak kruche jest życie... jedna decyzja... 😪 💔 Gwizdek postaram się kupić jutro bo znajomych już w trakcie słuchania z troską 'uświadomiłam' że fajnie się w taki gadżet zaopatrzyć. 😉 🙌 Dziękuję za ten materiał.
Jestem w stanie zrozumieć że dziewczyna nie chciała opuścić koleżanki, ale po 4 dniach, czy tygodniu, to co, ona siedziała już przy zwłokach? Niestety dużo niejasności i rodzice nie poznają prawdy.
Mnie kiedyś uczono, że jeśli zgubisz się w lesie, to powinieneś siedziec w jednym miejscu i nie wędrowac po nim, bo tylko pogorszysz swoją sytuację. Może siedziała tam właśnie z tego powodu. Może bała się, że straci źródło pożywienia (może było tam jakieś - jakieś dzikie owoce na przykład, to byłoby też dobre źródło wody) i wolała czekac, aż ją znajdą. A później gdy już była mega osłabiona, to może zaatakowały zwierzęta. Nie wiadomo. :
Podoba mi sie Twój kanał. Jedyne co przeszkadza mi jak pomiędzy słowami mlaszczesz. Wiem czego to przyczyna i w ogole, ale rozprasza mnie to od wsłuchiwania się w Twoje historie. POzdrawiam:)
uwielbiam twój kanał, uwielbiam sposób w jaki opowiadasz historię i twoją retorykę, naprawdę chyba już jestem uzależniona od twoich filmików, bo ciągle Cię słucham haha, umilasz mi dzień gdy muszę się uczyć albo robić sobie coś i słyszę jak twój głos leci w tle ☺💕 dobra robota, keep doing it!
Odkryłam Twoje filmy dzisiaj i przez to całą noc nie spałam tylko oglądam :D Mnie dziwi czemu żadna z dziewczyn nie zrobiła zdjęcia nie tyle za dnia co samej sobie lub koleżance. Chociażby przy tej skale albo coś. Jeżeli któraś faktycznie była ranna to czemu tego nie uwieczniły. Wątpię żeby miały ochotę w tamtym czasie na selfie ale i tak jakoś mi to nie daje spokoju.
pierwsza taka seria na youtubie z którą się spotkałem oby tak dalej i oby częściej super historia może nie super ale fajnie się słuchało do granie :P najlepiej spośród mike'a atora i ciebie słuchało się tego.
tak btw to mówiłaś na filmie że gratulacje że tak długo utrzymały telefon przy życiu a może miały np. takie radio na korbke jak pokazałaś w filmiku jak się przygotować na najgorsze tylko w rzece jak plecak płynął wypadła albo coś. Moim zdaniem utrzymanie tych pierwszych 2 dni telefonu bez czegoś takiego jest praktycznie nie możliwe mam samsunga nie pierwszy raz i bateria pada w chwile czasami nawet 2 razy dziennie go ładuje więc podejżewam że taki sprzęt wchodził w gre .
Oglądam setny raz. Sprawa przykra i bardzo dołująca biorąc pod uwagę że były duże szanse żeby je odnaleźć całe 😕 myślę że ten kijek z workami służył im do machania i próby nawiązania kontaktu. Jedna z nich weszła pewnie na skałę jako najwyższy punkt, świeciła flashem i machała tym kijem z foliowkami w celu nawiązania kontaktu. Eh... Dzięki za ten materiał. Pozdrawiam wszystkich
za kazdym razem jak musze sie skupic na pracy wracam do tej serii, a ten odcinek lubie najbardziej, swietnie opowiedziany, aż m a sie ciary na plecach.............. Brawo Jaśmin :)
W tamtych rejonach najbardziej śmiercionośne są uwaga... owady i woda, które roznoszą choroby, co słusznie zauważyła Jaśmin. Człowiek bez jedzenia potrafi przeżyć ok. 3 miesięcy, otyły i pół roku. Bez wody, w parnocie, upale odwodnienie pojawia się już po mniej - więcej półtorej doby. Pomijając fakt, że zapewne szybko zostały pogryzione przez min. komary, to z pewnością napiły się wody. To co dziewczyny robiły (zdjęcia, dziwna konstrukcja), robiły najprawdopodobniej w gorączce i na skutek halucynacji, które najczęściej jej towarzyszą. Nie jadły, bo w takim stanie nie chce się jeść. Rozebrać się mogły przede wszystkim z gorąca, opuchlizny, pęcherzy. Człowiek w takich warunkach niemal gnije za życia, a robaczki mu w tym skrzętnie pomagają. W mojej praktyce zawodowej spotkałam się z podobnymi sprawami, a raczej ich pochodnymi, w postaci kawałków ciał znalezionych w rejonach potocznie określanych jako "dżungla". Czasami też osobiście takie preparaty odzyskiwałam z takiego środowiska i prawda jest taka, że chemia i fizyka mówią same za siebie. Czasami to były anonimowe szczątki, najczęściej jednak udawało się ustalić kto to był - w większości przypadków, jeśli były dość świeże, pierwsze co wychodziło, to zatrucia albo choroby, mniej lub bardziej bezpośrednio prowadzące do śmierci. Co do dziwnego braku śladów na kościach i ich czystości, pytanie kto je badał. Jeśli miejscowe lekarzyny, to wszystko jasne :) oni nawet nie wiedzą, co to jest kwas mrówkowy, a o miejscowej faunie potrafią powiedzieć, że to sępy tak czyszczą kości. Trudno w to uwierzyć, ale nie bez powodu, gdy ginie ktoś bardzo majętny i ważny, ściąga się speców ze Stanów albo i Europy. Śmieciarze potrafią lepiej ściągać preparaty niż oni. Nienawidziłam tam pracować i unikałam tego jak ognia. Co do rozwleczenia zwłok - jest to tam nagminne. Rozkawałkowanie również. Żaden z moich nauczycieli ani kolegów nie był w stanie określić jednoznacznej przyczyny. Pojawiały się w środowisku teorie, że działają tam kartele narkotykowe (ew. inni przestępcy), które dość prymitywną metodą młota i kowadła rozdrabniają ciała niewygodnych ludzi i rozwalają po lasach, by siać ponure legendy, budzić strach. Część wrzucą w mrowisko, części typu zęby i dłonie poleją kwasem, rzeczy rzucą byle gdzie - i dojdź tutaj, co właściwie zaszło. Czasem dopomogą im zwierzątka, czasem odczyn gleby w danym miejscu i pracowite żuczki. A najczęściej robią to sami "lekarze" i "funkcjonariusze".
kis czas temu rozmawialam z kolega ktory pochodzi z polodniowej ameryki. Temat oczywiscie przeszedl na dzika amazonke i Lisanne i Kris. On jest wrecz przekonany, ze padly one ofiarami tamtejszych plemion kanibali. Najpierw sie biedne zgubily, a pozniej zostaly znalezione i podane na obiad. Tak jak dla mnie brzmi to jak kompletna abstrakcja, tak on i jego rodzina sa zdania, ze jest to bardzo mozliwe.
Super odcinek, nie bylem do ciebie przekonany, ale teraz nie mam juz watpliwosci, leci subik i łapka, czekam na wiecej z serii kryminalne, i oby te odcinki byly rownie dobre co ten. :D !!!
Milo mi bardzo :) Kryminalnie pojawiac sie bedzie co tydzien (moze co dwa, jakby byl poslizg) - w weekendy, poniewaz musze zrobic bardzo duzy research :)
Dziewczyny byc może robily zdjecia w nocy, aby sprawdzić najblizsze otoczenie. Tam bylo ciemno. Może blysk z lampy trochę mógł oświetlić teren lub odstraszyć jakies zwierzęta.
'Bokete" się wymawia :) straszna historia, miejscowi twierdzą że zostały zabite przez zwierzęta, choć niektóre osoby mówią że ludzie którzy ostatni widzieli te dziewczyny w dziwny sposób zginęli- konkretniej, taksówkarz który je zawoził na szlak kilka miesięcy później spadł z jakiejś góry/wysokości. Mieszkałam w tej miejscowości 1,5 miesiąca, interesowałam się tą sprawą, przez to nie wchodziłam na szlak El Pianista, popularne są też wycieczki w środku nocy, ponoć szlak jest prosty do przejścia, więc nie wiem, czy to możliwe ażeby się zgubiły. Mówiono też, że jakiś facet robił im zdjęcie jak stały we dwie na szczycie, no i znów - mówi się, że wiele osób ginie tam, niedaleko od Boquete znajduje się "groźny" region, w którym zabija się ludzi do handlu organami.
Bardzo dziekuje za uzupelnienie! Slyszalam jakies plotki,ze ktos tam w tym maczal palce, ale podobno wykluczono to calkowicie ostatnio. Zgubic sie mogly jak wpadly na genialny pomyslzejscia z tego szlaku. Historia straszna, niestey :(
Nie wiem, czy mogę być tutaj osobą obiektywną w tej sprawie, ponieważ lubuję się w teoriach spiskowych i lubię szukać różnych opcji w takich historiach. Miejscowi niechętnie mówią o tym, może dlatego by nie odstraszyć turystów. Przewodnicy mówią, że zostały zjedzone przez zwierzęta najpewniej, tak jak pisałam powyżej, ale znając temperament latynoamerykański, myślę że opcja zabicia dziewczyn dla organów jest również prawdopodobna, ten "rynek" jest dość rozwinięty. To by tłumaczyło też, dlaczego nie znaleziono innych części ciała - z drugiej strony, pozostałe części zwłok mogły zostać zjedzone przez zwierzęta. Czytałam również, że jest możliwość iż któraś z dziewczyn została zraniona przez jakieś zwierzę - węża/pająka i szukały pomocy, jedna z nich nie mogła dalej pójść. Ponoć ktoś/taksówkarz zawoził dziewczyny na ten szlak, wyszły z hostelu z psem - pies wrócił do właścicieli, to był pierwszy sygnał który zaniepokoił. Wydaje mi się, że gdyby wszystko było ok, pies by szedł z nimi, albo one pobiegłyby za psem, gdyby ten nagle zaczął uciekać - ciężko stwierdzić. Widziałam gdzieś zdjęcie ich, jak już stały na szczycie tego szlaku we dwie, ale znów pojawia się zagadka - mogły przecież ustawić samowyzwalacz i zrobić zdjęcie. Co do regionu - jest tam ogólnie bezpiecznie, lecz rejon na północ od miasta jest dość niebezpieczny z racji wenezuelskich gangów oraz tych z prowincji Darien, jak i z południowej Kostaryki. Mnóstwo domysłów, lecz zaufana znajoma mówiła - co dziwne od niechcenia, że taksówkarz który je zawoził został znaleziony martwy - może za dużo wiedział. Dużo spekulacji, wdaje się tutaj też bezmyślność dziewczyn, ponieważ na szlak wyszły o godzinie 16/17, czyli pod wieczór... Najpewniej nigdy się nie dowiemy prawdy, jeszcze raz dzięki za polskojęzyczne info w temacie, czytałam chyba wszystkie możliwe strony na ten temat i nawet po roku od dowiedzenia się o tej historii szukam nowych info. P.S. super kanał :)
Justyna Dykas Tez zatsanawiam sie, czemy nie ma zadnych materialow po polsku a w USA o tym pisali. Wiem, ze byla teoria o handlu organami, ale to sie nie zgadza z tymi rozpaczliwymi telefonami, z tymi zdjeciami z aparatu... One poprostu mialy starsznego pecha i musialy byc troche bezmyslne po prostu. Obawiam sie, ze niewiele sie dowiemy, chyba ze rodzice cos znajda i oglosza. PS: Dzieki,ciesze sie,ze sie podoba :)
A ten przewodnik był umówiony na następny dzień, tak? To może poszły same tak tylko chwilę się przejść, a dłuższą wycieczkę planowały dopiero z przewodnikiem. Myślę, że to nie jest kwestia jakiejś wielkiej głupoty i braku rozsądku (że np. dochodziła 21.00, a one jak gdyby nigdy nic sobie spacerowały w dżungli), tylko coś im się musiało stać nagle. Być może jedna zginęła już pierwszego wieczora, druga mogła być ranna itp. Jeśli to było ugryzienie jadowitego zwierzęcia lub upadek z wysokości, to mogło zdarzyć się praktycznie każdemu.
@@justynadykas6218 "ale znając temperament latynoamerykański, myślę że opcja zabicia dziewczyn dla organów jest również prawdopodobna" co ma piernik do wiatraka?
Moim zdaniem dziewczyny po prostu poślizgnęły się i spadły z większej wysokości na skały czego następstwem było uszkodzenie kręgosłupa i brak możliwości poruszania się. Być może w odruchu jedna pociagnęła drugą i poleciały obydwie. Na tych zdjęciach widać, że wokół było dużo skał, na które mogły upaść. Ogólnie historia bardzo poruszająca, oglądam ten odcinek już któryś raz i zawsze wywołuje we mnie dużo emocji.
1-. Ekipa poszukiwawcza puszcała flary a foto było wykonane zaraz po nich. Mozna to interpretować jako ich odpowiedź na flary. Po drugie wielce zagadkowe jest jak przetrwały tyle czasu skoro nawet pani prokurator na miejscu (kila dni) badajaca sprawę odwodniła się i trafiła do szpitala. Kolejna sprawa - aparat został znaleziony w plecaku co wyklucza najbardziej prawdopodobną dla mnie dotychczas wersję ataku dzikich zwierząt. Moim zdaniem seria nieszczęśliwych zbiegów okolicznośći i mimo wszystko zwierzęta wchodza w grę wraz z początkowym zgubieniem się. Straszne!
Jeśli został wprowadzony błędny pin to mogłoby znaczyć, że Lisanne już nie żyła, a Kris próbowała zadzwonić z jej telefonu, ale nie znała pinu. Telefon Kris był już w końcu rozładowany od bodajże 4 dni.
Dopiero zaczęłam cię oglądać, i muszę powiedzieć, że masz świetną siłę przekazu, znalazłam twój kanał kiedy oglądałam morderstwo czarnej dalii u PaulaRodak, ktoś cię polecił, że super komentujesz... I faktycznie sprawdzilam, jesteś genialna, od razu poleciał sub, teraz muszę nadrobić wszystkie twoje filmiki pozdrawiam 🤭
Nie wiem czy mialabys sile jest goraco jak jest okropnie goraco zaczynasz sie dusic nie mozesz za duzo jest jestes zmeczona piecze cie skora wiec to dobry pomysl ale mialy tez oderwane czesci ciala nie wiemy czy za zyciq czy nie jak za zycia to goraco+tak ogromny bol mogly mdlec wiec chyba nie miala nawet sily nic napisac
Ale przynajmniej prubowaly robic zdjecia. Tylko ze skoro jedna z nich tam lezy to moze wlasnie chcialy im pokazac ze cos sie z nimi stalo albo jak umra zeby wiedzieli jak i dlaczego ? ale jakim cudem oderwala jej sie stopa zebro i ta kosc
Ja prawie mdlalam jak w 28 stopniach mialam bluze i nie mialam sily stac na nogach i ledwo moglam oddychac i nie mialam sily na nic bo nie moglam myslec i oddychac bylo zbyt goraco a mialam naprawde cienka bluze wiec troche je rozumiem ale nie potrawie sobie wyobrazic tego bolu fizycznego i psychicznego
bardzo interesująco chodzi się po górach w nocy..., nawet mając pełne wyposażenie (oczywiście w rozsądnej masie), będąc przygotowanym na każdą ewentualność, to po zmroku człowiek orientuje się (albo nie - niektórzy tego nie czują ale na nich też działa), że warunki pogodowe zmieniają się znacznie szybciej niż na równinach i zmienia się albo wilgotność, szybkość kondensacji czy cokolwiek w tym stylu: wtedy się głupieje; trzeba usiąść i przeczekać lekki szok z tym związany; głośna sprawa, słyszałem wcześniej, ale oglądam bo oglądam całą serię i nie żałuję; bardzo mnie cieszy tak rzetelne przygotowanie materiału i zdroworozsądkowe podejście do niejasności
Zawsze lubię takie historie, oczywiście jest to tragedia dla tych dziewczyn i dla ich rodzin, natomiast, musimy zrozumieć, że coś się z nimi tam stało. One nie padły ofiarą jakichś nadprzyrodzonych sił, tylko zginęły w bardziej przyziemny sposób. Kluczem do tej zagadki są dla mnie te kości, które pokazałaś. Na jednym masz stopę która jest w bucie, a wiesz, nie jest łatwo tak po prostu przeciąć ludzką kość. Dla mnie najbardziej prawdopodobną wersją jest to, że padły ofiarą jakiegoś drapieżnego zwierzęcia, które po prostu rozszarpało je na śmierć. W trakcie wykonywania tych telefonów, one musiały być jeszcze w dobrym stanie zdrowia. Ostatnie połączenie miało miejsce 11 kwietnia, więc one jeszcze mogły być bardzo długo żywe i w niezłym stanie zdrowia.
Morderstwo jako takie bym w ogole wykluczyla. Jakim cudem przetrwaly w dzunglii tyle czasu do dzis pozostaje zagadka. A co ich stanu zdrowia - jedna napewno byloa w dobrym stanie. A druga - no coz. tego nie wiaodmo.
Rozumiem, że wszystkie kości, które odnaleziono należały do tej samej dziewczyny. Jeżeli tak, to znaczy, że ciało drugiej dziewczyny jest nadal w całości (wiem, nie zabrzmiało to zbyt dobrze.) Wątek z tym, że zostały porwane przez rzeke podczas ulewy też bym wykluczył.
Doszukałam się informacji, że znaleziono nie tylko te kości przedstawione tutaj na zdjęciu, ale więcej kości należących zarówno do Lisanne jak i do Kris. Łącznie 28 kości Lisanne (w tym dwie długie kości złączone ze skórą) i tylko dwie Kris. Stopa Lisanne została odłamana przy kostce i pozostawiona w bucie. Niektóre odnalezione kości Lisanne wciąż pokryte były tkanką, natomiast kości Kris nie. Kości Kris były wybielone fosforem. Jedna z hipotez stanowiła, iż ktoś mógł użyć chemikaliów czy użyźniaczy na szczątkach.
Szkoda dziewczyn, ja nie mam odwagi isc sama do lasu obok mnie, po prostu się boję, a jak pomyślę o dzungli to ciary mnie przechodzą. Współczuję rodzinom dziewczyn, chciały zrobić coś dobrego a spotkała je straszna śmierć tak daleko od domu.
Materiał genialny, zresztą jak wszystkie uwu Co do zdjęcia na którym podobno można zobaczyć ciało jednej z dziewczyn, wydaję mi się to nie możliwe- widać po liściach że aparat skierowany był ku górze a nie w dół co całkowicie temu wyklucza (chyba że ciało tajemniczo wisiało lub unosiło się w powietrzu co jest oczywiście bzdurą).
gdy zasieg jest ograniczony mozna wyslac sms, jak sie zlapie zasieg to sms pojdzie a dodzwonic sie nie zawsze mozna, plus sms to informacja co sie stalo itd
70 czarnych zdj to raczej używanie lampy błyskowej jako stroboskopu - sygnalizatora pozycji . Jeśli obiektyw jest skierowany w niebo to błysk lampy zaćmi ewentualne gwiazdy i wyjdzie właśnie całkowicie czarne zdjęcie . Myślę po prostu że w tym momencie musiał przelatywać śmigłowiec gdzieś w zasięgu ich słuchu i starały się zwrócić jego uwagę serią błysków z flesza
Ale pech! Tyle dni im się udało przeżyć! To chyba normalnie było im pisane, i co komu jest przeznaczone to go nie ominie. Najpierw nie idą na lekcje do pracy, tylko przestój cały tydzień, potem nie czekają na przewodnika tylko sama ryzykownie się wybierają i biedne dalej się gubią. Szkoda że ta jedna nie poszła szybko po pomoc. Może wtedy i obie by się uratowały. Być może im się coś stało podczas tego trzęsienia ziemi. Albo im więcej tej wody piły tym miału mniej sił, cały czas się męczyły, leżały i dosłownie przez ten czas konały już po 8 kwietnia oczywiście. Trochę bezmyślnie to wygląda jak się popatrzy na te dziewczyny z boku, ich zachowanie i niefrasobliwość sporo przyczyniły się do tej tragedii. W takim miejscu w nocy to można się skichać ze strachu , aż ciarki przechodzą. Koszmarne zdarzenie. I nie trwające dobę , tylko tak długi czas..
Ta historia to same sprzeczności. Co wymyślę lub przeczytam jakieś wyjaśnienie, to zaraz znajdę informację która mu zaprzecza. Okropna historia, mam nadzieję, że kiedyś uda się choć trochę bardziej ją wyjaśnić
Dla mnie najbardziej zagadkowa jest sprawa tych oczyszczonych kości, i ciekawi mnie cz ta stopa a dokładnie kość była odłamana? Odcięta? Ciekawi mnie to bo to ważne w jaki sposób została oddzielona przecież to można stwierdzić
Dopiero teraz natrafiłem bo najpierw oglądałem u "Strasznie Ciekawe", dlatego zostawiam komentarz dla statystyk. Jeśli chodzi o takie chodzenie po terenie to zawsze trzeba być przygotowanym na różne scenariusze, a podstawą jest dobre rozpoznanie miejsca do którego się udajemy. Umiejętność nawigowania adekwatnie do terenu też jest czymś o czym warto pamiętać. Co do sprawy to jeśli chce się coś zatuszować to było to miejsce idealne...
:( ide kupić gwizdek, zdecydowanie. Straszna jest ta historia. A te zdjęcia, myśle tez, ze robiły zdjęcia (te z włosami, czy kompletnie czarne) by rozświetlać sobie droge. W dżungli są zwierzęta, usłyszały coś i błyskały lampa by zobaczyć co to lub by odgonić zwierzęta. Smutna historia bardzo.
Wróciłam do tej tragicznej sprawy i po raz drugi obejrzałam materiał. W międzyczasie poczytałam trochę na zagranicznych stronach, gdzie jest o wiele więcej informacji oraz weryfikowane są nieprawdziwe, od lat krążące w internecie. Wydaje mi się, że to, co uważamy za dziwne i osobliwe, ma swoje realne wytłumaczenie, tylko że już go nigdy dokładnie nie poznamy. Możemy tylko stawiać hipotezy. Dramatyczny koniec zawsze jest poprzedzony wieloma rzeczami, nigdy nie tworzy go jeden aspekt. Tutaj najbardziej pechowych rzeczy było trzy: 1) dziewczyny nikomu nie powiedziały, dokąd idą 2) jak zaczęto ich już szukać, uważano, że wyszły na szlak po południu i fizycznie nie mogłyby wyjść poza Mirador 3) tam, gdzie były, nie miały zasięgu (telefon, mapy).
Efektem było, że po drugiej stronie góry szukano po kilku dniach dopiero i to tylko wyrywkowo. Dodatkowo wyjście na ten szlak nie było przez KL przygotowywane starannie, a raczej stało się improwizacją i pomysłem na zapełnienie dnia po odmowie rozpoczęcia pracy w szkole. Dziewczyny poszukały na szybko jakiegoś łatwego szlaku w internecie, bowiem ten szlak w większości jest uważany za łatwy, który można przejść bez przewodnika. Nawet ich strój i wyposażenie daje nam dowód, że nie wybierały się na całodzienną, trudną wyprawę, a raczej na zdobycie szczytu i powrót ( 2godz trwa wejście). Wejście odbyło się bez przeszkód, widzimy to na zdjęciach z pierwszej części szlaku i na samym El Mirador. Odzyskanie aparatu i zdjęć (po dwóch miesiącach od zaginięcia) pokazało jednak straszną prawdę- dziewczyny były na szczycie o 13.00, a nie późnym popołudniem. To daje zupełnie inne spojrzenie na dalszy bieg wydarzeń. Mogły szukać czegoś jeszcze w pobliżu do zwiedzenia, gdzie da się dojść ze szczytu albo mogły myśleć, że ścieżka, którą widzą przed sobą, po drugiej stronie góry, to zejście ze szlaku, które okrąża górę i prowadzi do miasta. Jakkolwiek było, Lisanne na szczycie zaglądała do aplikacji Mapy, więc w planach musiało być coś jeszcze poza prostym powrotem tą samą drogą i chciały to sprawdzić. Dziewczyny przekroczyły szczyt i podążały ścieżką, którą zobaczyły przed sobą. Że mogły się pomylić może świadczyć fakt, że w tamtym czasie nie było żadnego oznaczenia, że tu szlak się kończy, nie powraca, a dalej jest już tylko ścieżka tubylców. Kolejne zdjęcia pokazują już trasę po drugiej stronie. Ostatnie zdjęcie zrobione tego dnia pokazuje nam, że KL podążały ścieżką już długo (jest po około 45 minutach od szczytu), a więc nie było to na zasadzie: zobaczymy trochę co jest dalej i wracamy. W międzyczasie telefony straciły zasięg, ale one zapewne tego nie kontrolowały na bieżąco. Godzina drogi naprzód oznaczała kolejną godzinę na powrót. Kris na tym zdjęciu właśnie przekroczyła Quebradę i zobaczyła przed sobą ścieżkę, która zaczynała się piąć pod górę. I tu chyba nie mają jeszcze żadnych wątpliwości co do ścieżki, bo przecież mogły odwrócić się i wrócić po swoich śladach. Moim zdaniem poszły dalej, myśląc, że wracają do miasta. Co wydarzyło się potem? Nie da się tego jednoznacznie odtworzyć. Następuje dziwna sytuacja ze zdjęciem, które nie wyświetlało się i nie udało się go potem odzyskać. Nie wiadomo, o której godzinie ani gdzie zostało zrobione i czy w ogóle. Może to wskazywać, że w tym momencie coś się wydarzyło, być może doszły już nad drugą Qebradę, Lisanne chciała zrobić kolejne zdjęcie, potknęła się, przewróciła, spadła ze skały? I zdjęcie nigdy nie zostało zrobione. Nie mogła iść sama, Kris musiała ją podtrzymywać i dlatego nie mogły zawrócić, bo wiedziały, że ścieżka którą przyszły jest bardzo wąska, taka dla jednej osoby. Poszły więc powoli naprzód, nie mając już głowy do robienia zdjęć. Dziewczyny mogły też iść około 3-3,5 godz ścieżką bez problemów. Minęły dwie rzeki, czyli tyle samo, ile w drodze na szczyt. Po drugiej rzece są pastwiska dla bydła, to mogło je ugruntować w mniemaniu, że miasto już blisko. Miasto lub cokolwiek, gdzie są ludzie. Ale w tym przypadku robiłyby chyba zdjęcia dalej? Gdy przed 17.00 dzwoniły na numer alarmowy, dawno nie było już zasięgu i nie mogły się donikąd dodzwonić. Zaczynało się już ściemniać, czekała je noc w dżungli i to wyjątkowo ciemna noc, bo bez księżyca(nów). Czy były ranne, czy tylko jedna z nich, czy żadna, nie mogły chyba nocować wprost na ścieżce. Musiały poszukać jakiegoś miejsca, w którym mogłyby spędzić noc, bardziej zacisznego, aby nie była to otwarta na cztery strony świata przestrzeń. Były przerażone, głodne, zmęczone. Jeśli odeszły ze ścieżki, nawet niedaleko, rano mogły nie odnaleźć jej już. Gdyby pozostałyby na ścieżce i były tam następnego dnia, zostałyby odnalezione, gdyż ścieżką przemieszczają się od czasu do czasu rdzenni mieszkańcy. Telefony na numery alarmowe w ciągu kolejnych kilku dni jak i zdjęcia wykonane w nocy aparatem Lisanne dowodzą, że urządzenia były w ich rękach. Gdyby ktoś je napadł, uwięził lub zabił, nigdy nie pozwoliłby na odnalezienie kości i rzeczy dziewczyn. Wyłączanie telefonów, aby oszczędzać baterie, było też rozsądną decyzją i to kogoś, kto wie, że będzie ich używał w następnych dniach. Porwane i uwięzione, gdyby miały do tych telefonów dostęp, dzwoniłyby wielokrotnie, nie mając na względzie oszczędzania baterii, bo telefony przecież mogłyby im zostać niedługo odebrane. W następnych dniach mogły początkowo próbować szukać drogi, potem, w miarę jak opadały z sił, zatrzymać się gdzieś, spaść, utknąć....Noc, w czasie której zrobione zostały zdjęcia, to pierwsza noc, gdy ekipa poszukiwawcza nocuje w dżungli, odbywają się nawoływania i dawane są sygnały świetlne. Na pewno nie może to być przypadek. Dziewczyny, albo jedna z nich, musiały zdać sobie sprawę, że po raz pierwszy od tygodnia w ich zasięgu są jacyś ludzie. Błyskały fleszem w niebo i przed siebie w nadziei, że zostaną zauważone. Ale flesz aparatu jest słaby i niestety dżungla go pochłonęła. Ustalono, że wszystkie zdjęcia zostały zrobione z tego samego miejsca. Była tam też gałąź z zaczepionymi resztkami czerwonej reklamówki. Wyjaśnienie roli tego dziwnego przedmiotu może być takie, że reklamówka była początkowo cała. Została przywiązana do długiej gałęzi i dziewczyny unosząc ją nad sobą machały w nadziei, że zostaną dostrzeżone ( nad górami kilka lotów odbyły helikoptery), na skale rozłożyły też kawałki mapy turystycznej, papieru być może w znak SOS, położyły też odblaskowe dno puszki po przekąskach. Te wszystkie jednak rzeczy były za małe. To straszne i przerażające, nie miały ze sobą prawie niczego, wykorzystały dostępne im rzeczy tak pomysłowo, były tak odważne i starały się z całych sił o życie i ratunek, a im się nie udało. Telefon po raz ostatni zostaje uruchomiony 11 kwietnia i to jest tak naprawdę ostatni ślad po żywych dziewczynach lub też jednej z nich. Nie udało się ich odszukać żywych i uratować. Ich nieliczne szczątki oraz plecak zostają znalezione po dwóch miesiącach w okolicach wioski głęboko w dżungli po drugiej stronie szczytu El Mirador.
Używały telefonów, ale w podobnych i regularnych porach, tak jakby o tej samej porze ewentualny porywacz po prostu wychodził i wracał.
Dużo mówi też sprawa śmierci taksówkarza i 2 pasażerów, z którymi dziewczyny jechały na szlak i później wysiadły same. Oficjalnie wszyscy trzej z niewiadomych przyczyn popełnili samobójstwo.
Żadne zwierzę ani roślina nie były też w stanie wytworzyć takiej substancji chemicznej i wyczyścić kość, jak było w przypadku jednej z nich.
Włosy dziewczyny, które widnieją na zdjęciu z 8 kwietnia, są suche i w wyjątkowo dobrym stanie jak na tydzień spędzony w wilgotnej dżungli.
a może właśnie były w to zamieszane osoby trzecie i wszsytko zostało zrobione tak, by sprawiało wrażenie że był to nieszczęśliwy wypadek?
@@oliviawbkbudział osób trzecich jest ardzo naciągany. Musicie sobie zdać sprawę jak łatwo idzie zgubić się w dżungli w Panamie- warunki są totalnie inne, to nie las w polsce...
To nie prawda z tym, że sprawca nie chciałby, żeby ktoś odnalazł kości. Wszystko zależy od motywów, własnego przekonania o dominacji nad władzami i satysfakcją. Czasami sprawcy chcą pokazać policji, że są nad nimi i dlatego podrzucają dowody, które do niczego nie prowadzą. Czasami też po prostu nie są już im potrzebne ciała i to co z nich zostało. W takich miejscach łatwo jest wszystko zatuszować, więc jeśli ktoś chciałby pozbyć się dowodów, to zrobiłby to właśnie w taki sposób
Dzięki za te informacje👍
Dodam jeszcze, że gwizdek ma tę niebagatelną zaletę, że nie wyczerpie się w nim bateria.
Według mnie nie przypadkowo plecak się tam znalazł na dole rzeki. Tylko aby ktoś go znalazł . Dziewczyny puściły go specjalnie z nurtem rzeki żeby ktoś znalazł aparat na którym są zdjęcia miejsca w którym przebywają .jest sfotografowana duża skała a na niej patyk z czerwona reklamówka żeby ktoś tej rzeczy właśnie wypatrywał kiedy będą przeczesywać las , telefony dały ponieważ były już i tak rozładowane , a staniki żeby było wiadomo ze to ich plecak i ze są tam 2 kobiety czyli one oraz psy tropiące miały by kawałek ich przepoconej garderoby do poszukiwań i również żeby ochronić aparat przed zamoknięciem . Takie moje domysły
Ale co z przekąskami?
alcixx wydaje mi się ze w takim klimacie tropikalnym nie trudno o jedzenie z drzew jak banany mango i tym podobne , tak jak mówię to tylko moje domysły , jednak musiały soe czymś żywic jeżeli tyle dni żyły , bo podejrzenia są ze około 20 dni jedna z nich żyła Wiec napewno nie na samej wodzie
dlaczego robiły zdjęcia nocą? dlaczego przez tyle dni- nie zrobiły choć jednego zdjęcia w ciągu dnia? rozumiem, że część zdjęć robiona w nocy to mogła być próba nawiązania kontaktu z ekipą ratunkową, ale dlaczego nie ma innych?
Magdalena Studnia może chciały zachować baterię do sygnalizacji?
Kasia w lasach tropikalnych o pożywienie jest trudniej niż w Arktyce, banany itd. rosną na plantacjach a nie w środku dżungli, także zwierząt nadających się do zżarcia tam nie ma ( oprócz insektów i robali). Twoja teoria jest sensowna i logiczna, gdyby nie te przekąski w plecaku.
Mega mnie poruszyła ta historia ponieważ byłam w zeszłym z rodziną w Panamie, właśnie w tym miasteczku. Byliśmy tylko na jednym szlaku (i to jeszcze określanym jako jednym z prostszych) i naprawdę łatwo się zgubić. Na wejściu na szlak (akurat szlak "lost waterfalls" jest terenem prywatnym przez co ścieżki są w miarę zadbane i łatwe do przejścia) wpisywaliśmy się do książeczki i podawaliśmy numery kontaktowe do rodziny... Wszędzie osiadała się chmuro-mgła (ale to pewnie zależy od pory roku), a im wyżej tym robi się zimniej i wilgotniej. Jak dla mnie pójście na szlak w Boquete, bez przygotowania i świadomości że wchodzimy w dżungle nie jest dobrym pomysłem. Dziewczyny musiały mieć strasznego pecha...
Jasmin, jak Ty to zrobiłaś? Obejrzałam już kilka Twoich produkcji i YT mi zbrzydł do reszty. Już nic mi się nie podoba, bo tak podniosłaś poprzeczkę! Szacun i mam nadzieję, ze za polskich morderców też się zabierzesz :)
O jak mi milo :) Co do polskich mordercow.. to jest kwestia sporna. Znam pare spraw, ale wszyscy je chyba znaja. Natomiast jak sie mowi o tym,co jest w PL i mowi sie to po polsku to jest to 40x bardziej koszmarne, bo jest obok nas.
Opowiedz koniecznie o polskich sprawach :)
dominikamordarska6
Wszystko w swoim czasie mili panstwo :)
Haha ja mam tak samo :) Od paru dni nadrabiam filmy Stanowo.com :)
Ja jestem od niedawna i niemal codziennie do prania, sprzatania, relaksu, piwa, siedzenia, jedzenia... etc...słucham :) ..no i zaraz przyjdzie mi czekać bo kończę zaległości. Jaśmina - szacun. Jak każdy egoista oceniam swą inteligencję "wielce" a wszystko co mnie zainteresuje jeszce bardziej "wielce" :D :D :D Jesteś osobą z niespotykanym darem przyciągania :D Uwielbiam :)
Nie wiem jak to się stało ale to już czwarty film pod rząd który oglądam 😀 super kanał, super z Ciebie kobieta i super seria kryminalna!
Dziekuje!
Pvi to masz w chuj czasu.. ponad 4h oglądać 4 filmy 🙄
Ja też jak mam wolne lubię przy piwku czy jedzeniu czy tak po prostu odpoczywając obejrzeć parę historii
@@emkakafe801 jak coś robię w domu, to też lubię słuchać Jaśmin. Nawet kilka godzin non stop.
Wstrząsające.. Były (najprawdopodobniej) tak blisko rodziny i ekipy ratunkowej.. To straszne :(
Sporo osób dziwi, że dziewczyny nie zjadły przekąsek. A może było tak dlatego, że:
a) Słyszałam, że w gorącym klimacie jeśli ma się niewiele wody (a one takiej "pewnej", butelkowanej wody do picia faktycznie wiele nie miały, przynajmniej w stosunku do tego, ile chciały przeżyć), nie powinno się zbyt wiele jeść - bo wtedy łatwiej się odwodnić. Może o tym wiedziały i dlatego na początku nie jadły.
b) Zaczęły jeść dopiero w momencie, kiedy skończyła im się butelkowana woda. Wtedy też zaczęły pić wodę z potoku. I bardzo szybko dostały zatrucia pokarmowego. W takiej sytuacji faktycznie pewnie nie jadły wiele. Poza tym, cały czas starały się racjonować żywność;
c) Potem spłynął im plecak.
Straszne jest to, że jeśli - a prawdopodobnie tak było - tylko jedna z nich była ranna, to ta druga osoba właściwie poświęciła możliwość uratowania się, by nie zostawiać przyjaciółki samej.
Niby straszne,ale jednocześnie piękne na swój sposób
@@gryficowa głupie, a nie piękne
@@lelisbet Hmn...
Plecak w momencie znalezienia, był suchy. Jak miałby spłynąć, i nie uszkadzając zawartości i być suchy? Pewnie w dżungli jest reszta szczątków. Oglądałem film na kryminatorium i była mowa o nie chęci aby na prośbę rodzin pójść w miejsce gdzie była miednica i but. Nie wiem jak inni na to, ale coś w tym musiało być że nie udali się tam.
@@WedkarzPrzyrody może jakieś zwierzę drapieżnik tam grasował, no a z plecakami no to już jakaś motanina
Właśnie skończyłam oglądać. I to póki co chyba jak dla mnie najstraszniejsze zaginięcie, które poruszyłaś. Mam dalej mega ciarki... Biedne dziewczyny :(
Ciekawy podcast, dziękuję.
Dzisiaj moim licealistom na lekcji powiedziałam, żeby zawsze nosili ze sobą gwizdek, jeśli będą na wycieczce w jakimś niebezpiecznym miejscu lub w górach. Dzięki, Jaśmin ❤️
Od paru dni oglądam tylko Twój kanał. Coś cudownego! Uwielbiam i jeszcze raz uwielbiam.
Jak tak oglądam i słucham o zaginięciach, to stwierdzam, że w swoim życiu prowokowałam wiele razy podobne sytuacje... poczynając od 40 km samotnych wycieczek rowerowych, po mało uczęszczanych drogach, na tzn zadupiu, po nocnym łażeniu po lesie, tylko w towarzystwie paru koleżanek, mając jedynie telefony ze sobą 👍🏻😑. W każdym przypadku to właśnie mama mi powiedziała, żebym więcej takich rzeczy nie robiła, bo w naszych okolicach na pewno pojawiają się przejazdem pewni ludzie, dodatkowo mamy zakład karny i nie raz ktoś zwiał, a jak się ucieka, to pewnie przez lasy i po mało uczęszczanych drogach. Dopiero po obejrzeniu kilku Twoich filmów uświadomiłam sobie jak bardzo moja mama miała racje... w czepku rodzona jestem...
Dziekuje! Niestety, czasem to tylko jeden glupi i dosc powszechny blad.. i zdarza sie tragedia :(
To jeszcze nic :P Ja mając 15 lat wybrałam się z koleżanką w moim wieku do Sztokholmu. Promem i autobusami. Z samego serca małopolski 😁 A rok później do Rzymu. Sama. Na miesiąc ;) Zatrzymałam się u kuzynki ;) Komórki nie były wtedy aż tak popularne, ale pamiętam, że miałam jakąś starą Nokię. I tak za granicą to byśmy się nigdzie nie dodzwoniły, a za użycie neta pewnie trzeba byłoby sprzedać dom, by spłacić długi :D
Nie byłam wymarzonym dzieckiem, dodatkowo chorobliwie ciekawym świata... ale na szczęście nic się nie stało. Mama dowiedziała się o Sztokholmie przypadkiem, jak już skończyłam studia. W sumie nie wiem, jakim cudem jeszcze żyję, ale kocham zwiedzać.Teraz ja i koleżanka mamy już rodziny i dzieci :P Chyba byśmy dostały zawału jakby nam któraś z latorośli taki przypał odwaliła 😁
@@Vialleynie z punktu widzenia rodzica współczuję Twojej mamie.
Alicja Kowecka 15 latka do Szwecji bez rodziców? A jak poradziłaś sobie na przejściu granicznym? Bo chyba tyle lat wstecz to Polska nie była jeszcze w Unii, zwłaszcza ze piszesz o komórkach ze nie były popularne, No i Przecież nawet 16 latki musza mieć pisemne pozwolenie od rodziców lub opiekuna na podróż? 🤔
Pariseth chyba tamtą Panią poniosła fantazja. Bo jeśli idąc tym co Pani napisała to raczej te wyprawy są mało prawdziwe zważając na panujące wtedy zasady i warunki
tak, jak najbardziej popieram gwizdek.
imo powinna być jakaś kampania i wszyscy turyści wychodzący na szlak, nawet z przewodnikiem, powinni mieć gwizdek.
wszystko może się wydarzyć- coś może stać się przewodnikowi- i nagle takie biedne misie zostają same w środku dżungli.
po drugie- gwizdek generalnie w wielu sytuacjach jest artykułem pierwszej potrzeby, który może uratować życie.
choćby nad wodą- nie bez przyczyny do kamizelek ratunkowych jest przyczepiony gwizdek.
ale nawet biorąc pod uwagę- że umiemy pływać, kamizelka nam nie potrzebna- skrajnie nieodpowiedzialne jest wypływanie bez gwizdka.
ponownie: wszystko może się zdarzyć, a niekoniecznie musimy od razu zacząć się topić.
pierdoła- może nas złapać skurcz, wiadomo, że wtedy najważniejsze jest, żeby się położyć na wodzie i odczekac.
ale skąd inni mają wiedzieć, że coś się dzieje, że coś nie halo? no właśnie gwizdek.
Chemikalia na jednej ze znalezionych kości mogły pochodzić np. ze środków komarobóczych rozpylanych nad dżunglą. Mogły to być jakieś pochodne kwasu fluorowego czy fosforowego. Co do stanu zapalnego, to przy zachowanym fragmencie choćby tkanki mięśniowej i odrobinie szpiku jak najbardziej da się ustalić. Nawet jeśli tkanka mięśniowa się nie zachowała, to sam szpik do ustalenia stanu zapalnego i jego ciężkości wystarczy, Rozkawałkowanie zwłok też nie jest niczym dziwnym, tu mogły przyczynić się zarówno zwierzęta żerujace na nich, jak i wylew rzeki. Z jednej strony w wodzie zwłoki będą rozkładały się szybciej, z drugiej woda może też ich fragmenty przenieść na znaczną nawet odległość.
Mnie się zdecydowanie dziwne wydaje jedynie to, że w plecaku znaleziono przekąski i telefony. Ten niezjedzony prowiant nie pasuje do danych odczytanych z telefonów...
Gratuluję ciekawego kanału :-) Słucham i oglądam z wielką przyjemnością
Dziekuje slicznie! Komentarz trafny i wiele wnoszacy, dzieki!
Też mnie zastanowił ten prowiant, ale jednak skoro dziewczyny na tyle mądrze korzystały z telefonów, by oszczędzać baterię, mogły także 'dawkować' prowiant.
Mialam to samo napisac. Wydaje mi sie, ze po ich smierci cialami zajely sie zwierzeta lub woda. Niestety, jest bardzo malo prawdopodobne, aby znaleziono cos jeszcze. Bylam w Panamie - moj szef spedzil tam pare miesiecy i to nie jest bezpieczny kraj do zwiedzania, a juz nie daj Boze, do zwiedzania bez przewodnika. Straszne.
wszystko dobrze ale nie w tak krótkim czasie durna teoria
Dziewczyny mogły też najpierw zjadać jakieś owoce czy cokolwiek znalezione w dzungli a prowiant zostawić na czarną godzinę
Przeraźliwa historia. Oglądam to juz drugi raz i wciąż tak samo czuję wielki niepokój.
Mrożąca krew w żyłach historia, rzeczywiście mało było na ten temat mówione w Polsce. Jasmin, nie wiem co robisz zawodowo, ale vlog to Twoje powołanie, a ta seria to strzał w dziesiątkę.
Beznadziejnie przedstawia twgo typu tematyke.. jak plotkara u psiapsiuly. U ten jaszkiet no kurła.. haha
@@marselss 120 tysięcy subskrybentów mówi co innego ¯\_(ツ)_/¯
@@marselss a jak ma mówić? Patetycznie? Nie dałoby się tego słuchać 🙄
@@lisaelisa4772 przy populacji tego kraju biorac pod uwage bardzo optymistycznie ze 1% to idioci to jeszcze sporo takich jak ty sie tu nie zadubskrybowalo, brakuje ponad 200 000 slabiutko... ^^
@@marselss bez przesady, bardzo fajnie opowiada. Taki luźny klimat, bez zbędnych napięć, taka luźna rozmowa z przyjaciółmi. Historie i tak są przerażające, więc taki sposób opowiadania, pomaga przetrwać cały odcinek
Bardzo poruszająca historia. Niestety, jest tutaj dużo niewiadomych... Wydaje mi się, że plecak musiał im dość szybko odpłynąć, skoro było w nim jedzenie. Nie sądzę, że przez 11 dni nie zjadłyby przekąsek, a poza tym gdyby miały aparat dłużej, to pewnie nagrałyby jakiś filmik, czy zrobiły więcej zdjęć już później, może też próbowałyby w widocznym miejscu powiesić chociażby te staniki, żeby zasygnalizować, że są/były niedaleko, generalnie na pewno dałoby się jakoś wykorzystać zawartość plecaka i rzeczy nie leżałyby ładnie ułożone i nietknięte w środku. Moim zdaniem zdarzył się jakiś wypadek, dziewczyny się poraniły i nie mogły ruszyć z miejsca, dlatego oszczędzały baterie i dawały sygnał fleszem. Może patyk obwiązany reklamówką położony na skale miał być ewentualnym punktem orientacyjnym - dla jednej z nich lub dla ekipy poszukującej. Dziwi mnie trochę fakt, że po tylu dniach nie wpisały niczego do telefonu (jakiejś notatki), nie próbowały wysłać smsa (wiem, że by nie doszedł, ale w takich chwilach próbuje się wszystkiego, poza tym pewnie można by go było później odczytać w skrzynce nadawczej). Zastanawiam się, czy istnieje szansa, że jedna dziewczyna zginęła od razu, a druga została sama i po prostu dzwoniła z dwóch telefonów. I czy te kości należały do obu dziewczyn?
Przy okazji bardzo dziękuję za radę z gwizdkiem, przy najbliższej okazji muszę sobie kupić.
Oglądając pierwszy raz przeoczyłam, że telefony jednak były w plecaku :( Tym bardziej dziwne, że miały wszystkie rzeczy przez tyle dni i nie zjadły przekąsek, nie nagrały żadnego filmiku, nie rozwieszały ciuchów gdzieś po tej dżungli, nie robiły zdjęć itp. i jeszcze wszystko było tak ładnie poukładane.... Szkoda, że pewnie nigdy się nie dowiemy, co tak naprawdę zaszło.
Zgadzam sie. Wedlug mnie mogl to byc wypadek, chodzic po dzungli bez przewodnika to raczej nie jest dobry pomysl. Zaskakujace, ze przezyly tyle dni i to ze nie jadly przekasek naprawde dziwne.
Pewnie dawkowały sobie to jedzenie jak baterie w telefonie
Przy założeniu że to one odpalały komórki...
@@vivia.6224 Na pewno one, bo kto inny dzwoniłby na numer alarmowy.
Rok czasu minęło od tego odcinka, a ja żałuję, że dopiero niedawno Cię odkryłam ♥
Przerażająca historia. Szkoda takich młodych dziewczyn i że ratunek był tak blisko, a ich katorgi trwały tyle dni. Słucham Twoich filmów do poduszki, ale ten materiał przeraził mnie tak, że jest teraz prawie 6 rano, a włączyłam materiał po północy i do tej pory nie mogę zasnąć i myślę o tej sprawie. Leżąc nocą w wygodnym łóżku wyobrażałam sobie mimowolnie co by było jakbym była w takiej dżungli na ich miejscu. I zamiast łóżka czuć pod sobą jakieś rośliny, słyszeć głosy małp, jakikolwiek szelest i obawy że to np. jakiś wąż czy jaguar. Rozpaczliwie wysyłać te sygnały świetlne aparatem czy próbując dodzwonić się na 112. I tak miałby dzień za dniem każdy w coraz większej beznadziei. Te zdjęcia są najbardziej straszne, mimo że ciemność to jakby się coś tam czaiło. Wyobraźnia płata figle. Ojj tym razem oglądanie tego materiału w środku nocy nie było dobrym pomysłem.
Bardzo dobrze się Ciebie słucha i wydajesz mi się super mądrą konkretną babką! filmik świetnie przygotowany, aż chce się tutaj wracać, a ta historia mnie wręcza zahipnotyzowała, nie mogę przestać o niej myśleć i na pewno bardziej niż wcześniej będę się bała zagranicznych czy górskich wypraw.
Milo mi bardzo :) To ma nie straszyc, a nauczyc :) Tzreba sie przygotowac na wszystko!
Mam za sobą jedną egzotyczną samotną wyprawę, w tym spacery po dżungli i aż ciarki mnie przechodzą jak słabo byłam przygotowana i rozeznana w temacie. Być może dlatego ta historia tak bardzo mnie dotknęła, bo bardzo łatwo mogę sobie wyobrazić siebie w podobnym położeniu. Na szczęście w większości przypadków otaczałam się tubylcami i Bóg chyba miał mnie w opiece, że trafiłam na samych dobrych ludzi i nic złego mi się nie stało.
myślę, że dopiero słuchając takich historii człowiek uświadamia sobie właśnie jak kiedyś tam zachował się bezmyślnie czy nieodpowiedzialnie, a wcześniej zwyczajnie nie zdawał sobie z tego sprawy.
i jeszcze jedno,ten plecak to ostrzezenie zeby sie tam nie pchac za bardzo, aone przekroczyly,granice kogo? czego? niewiadomo
W kółko oglądam Twoje wszystkie filmy, starsze i nowsze, pierwsze i ostatnie, oglądając przy tym wszystkie reklamy które się pojawią. :)
Bardzo dziękuję za zawsze rzetelne, obiektywne przedstawienie faktów zachowując przy tym taką ludzką cząstkę empatii.
nie byłam w stanie oglądać tych nocnych zdjęć, przewinęłam ekran do sekcji komentarzy w tym momencie. uzależniłam się od tego kanału i boję się spać w nocy ;O.
wydaje mi się, że one też na sam koniec mogły się rozdzielić- jedna z nich, która była w stanie chodzić zabrała plecak ze sobą (zakładając, że koleżanka już dogorywała lub była martwa), stąd znalezienie plecaka w innym miejscu. rozczłonkowane szczątki to może być sprawka zwierząt.
Mozliwe.
Ogromny szacunek za wyczerpujące materiały. W ciągu dnia jak synio w przedszkolu odpalam w tle i mogłabym Cię słuchać goooodzinami! Bardzo się cieszę że tak godnie reprezentujesz polski RUclips. Brawo 😙
mam plecak do biegania z decatlonu. I tam jest wmontowany gwizdek do szelek. Wielu organizatorów biegów górskich wymaga w wyposażeniu foli nrc i właśnie gwizdka. Straszna historia, biedne dziewczyny.
Posiadam również plecak z gwizdkiem. Powinny być we wszystkich!
filmik sprzed pół roku, ale musiałem do niego wrócić - moje ulubione kryminalne
Wzjamnie i milej nocy :) A co do historii - bardzo sie naprzejelam, do dzisiaj wspominam ja z wielkimi emocjami :(
IKayab a
Jak słuchałem panią 1 raz to nie bardzo mi wchodziło ale jak obejrzałem 2-3 to powiem pani że bardzo fajnie się pani słucha :)
Od tego filmu zaczęłam cały maraton Kryminalnie. Bardzo ciekawa sprawa, wracam po raz drugi do tego tematu. Mam nadzieję że kiedyś ta historia znajdzie ostateczne rozwiązanie, zgłosi się jakiś świadek lub odnajdą szczątki dziewczyn. Pozdrawiam Jaśmin, cieszę się że wróciłaś.
1. Opis świadka tego co miały na sobie - pewnie niespacjalnie na to zwracał uwagę. Sam rozmawiam dziennie z ludźmi i jeśli ktoś mnie nawet po kilku godzinach zapyta co ta osoba miała na sobie, to raczej nie będę kojarzyć. Bo dlaczego mam rejestrować w pamięci takie rzeczy?
2. Reklamówki moim zdaniem to raczej nie z nudów. Jeśli ktoś chce zwrócić na siebie uwagę, to szuka przedłużenia ręki. Ponieważ sama gałąź w dżungli raczej "ginie w tłumie", to przywiązanie do niej czerwonej flagi sprawia, że jest to bardziej widoczne. I może ktoś z helikoptera wypatrzy. Dobrze też być wtedy gdzieś wyżej - raz aby łatwiej złapać zasięg, dwa - jeśli słyszały helikopter, to gdy były na wzniesieniu łatwiej je było wypatrzeć, a trzy - jest to ochrona przed zwierzętami. Nawet jeśli nie wiedziały jakie tam żyją to odgłosy dżungli nocą mogą przerażać, więc nie analizowały tylko szukały bezpiecznego miejsca. Jedno ze zdjęć wygląda tak jakby było wykonane właśnie na jakiejś wyższej skale. Dodatkowo - próba zejścia z takiej skały gdy się nie ma siły, jest się rannym, może zakończyć się upadkiem. Jeśli skała wysoka, można solidnie się połamać. Później zwierzęta (jaguar, ocelot - występują w Panamie) to rozwlekają po okolicy, ale stopy z buta nie wyjmą. Stąd takie szczątki.
3. Też się dziwię, dlaczego nie zostawiły żadnej wiadomości. Nie mogły się dodzwonić, to mogły spróbować wysłać smsa - pewnie szybciej złapie, niż połączenie głosowe.
4. Skoro aparat miały sprawny to nie wiem dlaczego nie zrobiły jednak żadnego zdjęcia ZA DNIA. Jeśli się nudziły byłoby to na pewno lepszą rozrywką niż wiązanie reklamówek na gałęzi. Chociaż jedno przedstawiające sytuację. Nadzieja, że się jednak uratują? Spoko - jeśli zdjęcie mogło być drastyczne to by je skasowały. A jeśli jednak się nie uratują to wiadomo by z grubsza było co i jak.
5. Nie bardzo rozumiem, dlaczego przekąski w plecaku zostały.
6. Zdjęcie na którym widać sylwetkę. Jeśli to faktycznie sylwetka, być może wtedy podjęły decyzję, aby się jednak rozdzielić. Jeśli jedna upadła i się połamała, a druga przez pewien czas nie chciała jej zostawiać, to w końcu mogły dojść do wniosku, że to do niczego nie prowadzi. Słyszały ekipę ratunkową, próbowały zwrócić uwagę aparatem, nie udało się. Szkoda było zmarnować taką szansę, więc podjęły decyzję o tym, że jedna spróbuje do nich dotrzeć. Nocą... kiepski pomysł, ale były zdesperowane. Wiedziały, że czas się kończy. Jedna ruszyła, a nocą o wypadek nie trudno.
.
Szkoda dziewczyn. Niesamowity dramat, bo chyba jednak lepiej umrzeć szybko, niż tak dzień za dniem uświadamiać sobie, że ma się coraz mniejsze szanse. Jeszcze jak człowiek jest sam, to czuje, że nie jest dobrze, ale tego nie widzi... może nie dostrzega jak bardzo. We dwie... jedna patrzyła na drugą i widziała jak to życie powoli ucieka. To dobijające poczucie bezsilności.
Strasznie przygnębiająca historia, a można było tego uniknąć. Takie wycieczki do dżungli tylko z przewodnikiem. Pomijając brak zasięgu komorek, powinny mieć powerbank ze sobą, a gwizdek to super pomysł, zaopatrzę się w taki przydatny gadżet., choć raczej nie chodzę sama w takie ostępy. Jeśli chodzi o wysoki wzrost jednej z dziewczyn to normalne - Holendrzy należą do najwyższych ludzi na świecie.
Jaśmin. Jesteś tak pracowita jak mróweczka. Tak świetnie wszystko przygotowujesz i relacjonujesz,że nie można się oderwać od słuchania. Kocham,kocham,kocham spędzać z Tobą czas.
milion teorii w kwestii czerwonej siatki. bezsensownych teorii, które mogą przyjść do głowy, owszem, i wydają się logiczne - jeśli ktoś nigdy nie był w dżungli.
ci, co byli, i byli na "dziko" a nie po ścieżce z przewodnikiem będą wiedzieć o czym mowię. mianowicie - wyjaśnienie czerwonej siatki jest banalnie proste. w otoczeniu tak gęstego zadrzewienia i roślinności ogólnie jeśli dziewczyny chciałyby się gdzieś ruszyć w poszukiwaniu wody czy ratunku - nie ma opcji żeby trafiły w to samo miejsce spowrotem. to nie jest polski las iglasty. odejdziesz 10metrów (dosłownie) od ścieżki i już jej nie widzisz. chodziło o oznaczenie miejsca. zawieszenie czegoś w kontrastowym kolorze ratuje tyłek. wiem, bo sama zawieszałam tak pomarańczową apteczkę gdy musiałam się oddalić od miejsca odpoczynku. tylko ta pomarańczowa plamka była w stanie mi powiedzieć gdzie byłam przed chwilą. i tyle. podejrzewam, że gdy jedna z dziewczyn chodzić już nie mogła, druga oznaczyła sobie w ten sposób miejsce gdzie znajduje się koleżanka i dopiero oddalała się w poszukiwaniu pomocy. inaczej po prostu nie byłaby w stanie wrócić do przyjaciółki. no i ktoś niżej pisał o sygnale dla poszukiwaczy z góry - to też ma sens.
Wow, Jaśmin, to jeden z Twoich najciekawszych filmów! Historia po prostu przerażająca, miałam łzy w oczach :( Być tak bardzo blisko rodziny i nie odnaleźć się... to po prostu okropne, ale też zastanawia, że ta ekipa nic nie znalazła... Wiadomo, dżungla to ni jest super łatwe miejsce do szukania, ale to w końcu profesjonaliści, widać przeszukano jednak za mały kawałek. Straszne, straszne, mam nadzieję, że dziewczyny nie cierpiały tak bardzo :( Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie, Twoje filmy mi bardzo umilają czas :)
Pozdrawiam takze. Sprawa ta zylam dobry miesiac, naprawde nie moglam przestac o tym myslec. Do dzisiaj mam bardzo osobisty stosunek do tej historii. Straszna sprawa :(
To że gwizdek przydaje się w wielu sytuacjach, to i udowodnił film titanic, gdzie jak wiadomo Rose wzięła taki gwizdek od zmarłego mężczyzny i dzięki temu sie uratowała :). Masz rację, warto mieć :). Szkoda tych dziewczyn, bo najwyraźniej miały dużego pecha i przeliczyły też swoje siły. Tak do końca nie wiadomo jak to było, ale całkiem możliwe że jakiś wypadek, któraś z nich była ranna, zgubiły się a później wpadły do wody czy coś takiego. Może kiedyś się dowiemy jak było.
Tylko,że ta scena z gwizdkiem na Titanicu była fikcyjna bo ci bohaterowie nigdy nie istnieli.Ale faktycznie,gwizdki są nawet dołączone do plecaków górskich,tych z wyższej półki.
Historia ma dosyć proste zakończenie. Dziewczyny uznały że skoro jest ładna pogada i tyle już sobie same poradziły to pójdą dalej (widzimy na zdjęciach jak szły zadowolone bardziej wgłąb) ale zapomniały o zmroku, który szybko je dopadł. Miały 3 godziny do zmroku i tyle by im zajął powrót do domu, one ten czas zmarnowały na pójście jeszcze dalej.
Nagle zostały same w jungli w totalnej ciemności, nawet gdyby miały sie cofnąć to wyjście z tego zajęłoby im jakieś 5 godzin. Aktywował sie stres,panika poszły w losowym kierunku który wydawał im sie słuszny czyli wzdłuż rzeki jak je uczono. Może były przekonane że okolica jest zaludniona i skoro idą po ścieżce, mijają jakieś mosty linowe i ogrodzenia z drewna. To idąc dalej tą drogą gdzieś dojdą. Ale były w błędzie - wlazły jeszcze bardziej wgłąb jungli. Dalej już można tylko spekulować jaki był rozwój wydarzeń.
Wiemy że te 80 czarnych zdjęć były robione niebu, był to pierwszy dzień w którym była akcja poszukiwawcza na duża skale z helikopterami i falarami -były oddalone o 1km od własnych rodziców i ekipy poszukiwawczej. To chyba najstraszniejszy moment tej historii ( ͡° ʖ̯ ͡°) Zdjęcia są czarne bo robiły one błyski fleszem ku niebu licząc że ktoś je zauważy jednak tak się nie stało. Oczywiście ten patyczek z folią to żadna magia, w ten sposób robiły znaczniki miejsc w których były licząc że ktoś wpadnie na ich ślad samemu idąc pewnie "w stronę ratowników".
Prawdopodobnie jedna z nich uszkodziła sobie nogę o co nie jest trudno chodząc wzdłuż strumienia po mokrych kamieniach dlatego tylko jedna dziewczyna próbowała dzwonić wchodząc w jakiś wyższy punkt była to Kris która używała IPHONA. Pytanie tylko dlaczego Samsung Lissane po piątym dniu wykrywał już tylko brak pinu? Czy faktycznie było z nią aż tak źle? To by troche wyjaśniło dlaczego nie popędziły w strone ekipy skoro była tak blisko.
Wiemy że żyły jeszcze 3 dni od tego momentu. Później bateria w telefonie sie wyładowała a plecak zgubiły i popłynął im wzdłuż strumienia lub same go tam zostawiły jako znacznik bo i tak nic użytecznego tam nie miały. Jak umarły? To już zagada wycięczenie? a może zjadły je drapieżniki, może sie czymś zatruły, może miały wypadek? (jest teoria że właśnie jedna spadła z mostu linowego który był w tamtej okolicy) Wystarczyłby niezbyt poważny uraz, złamanie czy głęboka rana żeby w tych warunkach po dwóch dniach dostać gorączki i w zasadzie być na granicy śmierci. Dlatego prawdopodobnie jedna umarła z powodu gorączki, druga ją zostawiła i sama padła gdzieś w jungli a ich truchło zjadły i rozniosły dzikie zwierzęta.
Wszyscy przewodnicy są zgodni. W momencie kiedy zeszły z pierwotnej scieżki były skazane na tragedie. Nawet tubylcy tego nie robią. Ludzie mają złudne podejście ze jest XXI co może pójść nie tak. Mam telefon, jak coś to mnie znajdą. Niestety. Jak widać nawet nowoczesna technologia nie pomoże. To że nie udało sie odnaleźć ich zwłok nie jest chyba niczym niesamowitym. Ludzie nawet w polsce, w centrum Poznania czy Torunia potrafią zaginąć z dnia na dzień a ich zwłoki odnajdują sie po paru miesiącach albo i nigdy. Nie dorabiałbym teori spiskowej że ktoś je porwał na organy tylko dlatego że nie znaleziono trupa. To i tak cud że odnaleziono Cokolwiek.
juz mi nikt nie odda tych kilku minut, ktore zmarnowalem na przeczytanie tego komentarza
Kocham Pani podcasty i sposób opowiadania 😄 Wiernie czekam na nowe podcasty.
To jest jeden z materialow Jasmin, ktory lubie sobie odswierzyc raz w roku. Dzis taki wlasnie pozny wieczor i mam znow ciarki.... kupie wreszcie ten gwizdek.
Moim zdaniem konstrukcja z siatki i patyczka jest ważna, bo jest to moim zdaniem jakaś wiadomość od dziewcząt. Powstanie takiej (dość prowizorycznej) konstrukcji nie było przypadkowe. Myśle, że dziewczyny dobrze wiedziały po co to robią i jaki to ma mieć cel.
1) Siatka była dobrze znana przez domowników.
2) Są na niej dwa skrawki. Ich także była dwójka.
3) Żadna istota poza człowiekiem nie byłaby w stanie zrobić takiej "instalacji".
4) Siatka (może przypadkowo, chodź nie sądzę) ma kolor czerwony. Co jeszcze ma kolor czerwony? Krew? Ktoś może był ranny? Sygnał SOS? Kto wie co miał symbolizować?
5) Pozostawienie go w dżungli mogło dać sygnał hipotetycznemu wędrowcowi lub ekipie że był tu człowiek. A jedyny człowiek, a raczej ludzie którzy zapuścili się w tę okolicę i zaginęli były holenderskimi dziewczynami. Mogły się zrodzić w głowie osoby, która natrafiła na taki "patyczek" pytania : One ty były? Żyły? Wciąż żyją? Czym jest ten patyczek? Czemu tak wygląda?
Myślę, że dziewczyny dobrze wiedziały w jakim celu użyły dwóch części siatki i zamieściły je na patyczku. Technologia robi swoje w głowach młodocianych, więc te zadecydowały o zrobieniu zdjęcia ów instalacji aby mieć dwie kopie swojego "SOS". Kto wie może miały nadzieję, że posiadając jeszcze fotografię (która bardziej interesuje śledczych niż patyczek) zwrócą uwagę na obiekt, który został uchwycony. Bowiem kto normalny fotografowałby siatkę na patyczku w tak smutnej jak zaginięcie sytuacji. Chciały zwrócić uwagę śledczych na obiekt - dwie czerwone kokardki na chudym patyczku bez liści. Błaganie o pomoc, SOS. Według mnie ta fotografia to wołanie o pomoc informacja, że stąpają po cienkiej linii, przekazane przez przemyślne ujęcie.
Ja jeszcze pomyślałam, że to zdjęcie mogło być dla nich wskazówką: "Tu już byłyśmy". Aby nie kręcić się w kółko, po tych samych miejscach.
Ja też pomyślałam, że może szelestem reklamówek zawieszonych na tym kijku chciały odstraszyć potencjalne zwierzęta nocą. By mogły o jakichś porach spać, a nie cały dzień się pilnować czy się coś nie dzieje. To by szuszcilo samo bez ich pomocy.
Skoro już tak spekulujemy - to są dwie osoby w czerwonych sukienkach, jedna macha uniesionymi rękami a druga leży. Problem, że to nie jest niczym przyciśnięte, pierwszy wiatr to zwieje.
Nie rozumiem tylko, dlaczego nie robiły tym aparatem zdjęć drogi czy ewentualnych zranień. Ja bym zrobiła.
"Znaleźli tylko nogę więc mogła żyć" wiem że to powazne ale uśmiałam się. Myślę że z urwaną nogą raczej by też nie przeżyła. Wykrwawilaby się.
Co do strumienia i w co się zmienia podczas burzy, to prawda. Wystarczy pojechać w Beskidy nad Sołę. Cudowny strumień w jeden wieczór gdy była ulewa zamienił się w dudniący potok pełen gałęzi i błota. Woda tak huczała że nie można było spać. Świetny kanał!
Polecam sobie uzupełnić o inne materiały. Jaśmin opracowała to szczegółowo i dokładnie, jednak do pewnych wątków, albo się nie dokopała, albo też nie były wtedy jeszcze znane. Wspomniane gdzieś niżej złożone i pozostawione na kamieniu spodenki, brakujące zdjęcia patrząc na numeracje, nieudane próby logowania do telefonów (niepoprawny pin), kontrowersje w kwestii pracy lokalnej policji, kontrowersje związane z ich niedoszłym przewodnikiem, doniesienia o innych zniknięciach w tym regionie. Generalnie dużo wskazuje na tuszowanie przez lokalne władze, działalności różnych nieprzyjemnych grup, które mogły być zamieszane w zniknięcia turystek, a jak wiadomo takie informacje wpłynęłyby na turystykę.
historia mrożąca krew w żyłach ale i pouczająca
Super się Ciebie słucha ,w ciekawy i nowatorski sposób opowiadasz historie , będę stałą bywalczynią i pliss nie zmieniaj tego. :)
Hej, oglądam Cię od niedawna i nadrabiam zaległości! Robisz świetną robotę! Miło tu być i słuchać takich dobrych materiałów.
Mnie w tej sprawie zastanawia aparat. Dlaczego nie zrobiły więcej zdjęć? Sobie, ewentualnemu "obozowi" (zakładam, że założyły coś w rodzaju obozu), okolicy. Jak to mówią: bądź przygotowany na najgorsze, dlatego zakładałabym na ich miejscu, że mogę tam zginąć i próbowałabym zostawić po sobie jak najwięcej śladów. Być może jedna z nich została ranna. Zrobiłabym zdjęcie. Miały coś do jedzenia, skoro zostawiły sobie zapasy w plecaku. Zrobiłabym zdjęcie. Spróbowałabym ułożyć jakiś napis na ziemi i go sfotografować. Wierzyłabym, że ktoś ten aparat odnajdzie, a zdjęcia pomogą wszystko zrozumieć. Może łatwo tak mówić sprzed komputera, może w ich sytuacji zachowałabym się podobnie do nich? A rozwiązanie? Obstawiam na zgubienie się, później jakiś wypadek, śmierć z wycieńczenia. Smutna historia :(
Istnieje szansa, ze zapomnialy o aparacie.. moze uwazaly ze jeszcze sie przyda?
czytająca Justitia Mnie też to mocno zastanowiło. Mając tyle czasu i widząc, że powoli umieramy chciałabym cokolwiek po sobie zostawić. Chociaz może nie chciały się pogodzić ze śmiercią, a tym by było dla nich zrobienie tych zdjęć pożegnalnych?
No i oczywiście istnieje możliwość taka, że straciły ten plecak zanim zdążyły o czymś takim pomyśleć.
Mi pasuje do tego zaginietego plecaka taka teoria, że on zostal zmyty przez wode razem z nimi, kiedy rzeka wezbrala. Wszystko było ładnie poukładane i schowane, bo nie chciały zgubić tych rzeczy, czy nie chcialy żeby jakieś zwierzęta to rozbeblaly, cokolwiek. Więc trzymały w bezpiecznym miejscu-w plecaku. Bez sensu byłoby komórkę rzucić tam, jedzenia obok, a kamerę jeszcze gdzieś. Ewentualnie gdy woda wezbrala porwało plecak, a je nie. Raczej odrzucałabym teorie, że same wrzuciły plecak do wody, by je znaleziono, bo wtedy dokładniej sfotografowały by okolice w której się znajdowały, czy cyknely jakieś punkt charakterystyczne. Po dacie zrobienia zdjęć może się wydawac, że trzymały aparat i baterie w nim na wypadek gdyby słyszały gdzieś poszukiwania. Co do tego czemu nie robiły więcej zdjęć to mogły też nie mieć ochoty na żadne selfie w takiej trudnej sytuacji, bądź też nie chciały się pogodzić z śmiercią, a jakieś zdjęcia pożegnalne mogły by dla nich może czymś takim byc. Być może nadzieja, że przeżyją, je trzymała przy tym życiu. Nie pasuje mi też w ogóle żeby chcąc, by je znaleziono wrzucały jedzenie z plecakiem. Po co ono by było ratownikom? Jesli nawet by się chciało rzucić taki plecak dla znalezienia to już prędzej jak nie zjeść, czy zostawić, to wywalić to jedzenie predzej, by jak torbe znajdą nie wydobył się z niej jeden wielki odór namoczonego i starego jedzenia. Ten plecak raczej na pewno porwał nurt. I albo one już nie żyły wtedy, albo stało się to jakoś przypadkiem, niechcacy.
Strasznie przygnębiająca historia... Ale przynajmniej już wiem, skąd się wziął gwizdek w komentarzach i na pewno go kupię - nigdy nie wiadomo, kiedy może się przydać... Jeśli chodzi o moją teorię, to dziewczyny, albo jedna z nich, były ranne i dlatego nie mogły iść, a nie chciały się rozdzielać. Do tego prawdopodobnie się zgubiły i nie wiedziały dokładnie gdzie są, ale musiały być w takim miejscu, gdzie miały jakikolwiek dostęp do pożywienia. Na pewno racjonalnie dysponowały swoimi zapasami, ale być może jadły nawet jakieś robale, żeby przetrwać - wiadomo źródło białka. Te 'czarne' zdjęcia, to była próba wołania o pomoc, kiedy zorientowały się, że ekipa poszukiwawcza jest niedaleko (najprawdopodobniej widziały jakieś sygnały świetlne w postaci flar), to robiły zdjęcia z fleszem w niebo, ale widocznie ta lampa przy takich egipskich ciemnościach i tak nic nie dawała i zdjęcia wyszły kompletnie czarne, a i ekipa niczego nie była w stanie zauważyć, bo flesz był za słaby... Zdesperowane ułożyły znak z patyków i czerwonej reklamówki, który był po prostu sygnałem SOS, zrobiły zdjęcie i puściły plecak z nurtem rzeki w nadziei, że ktoś go znajdzie i będzie szukał tego oznaczonego miejsca (chociaż z drugiej strony nie pasuje mi to, że nie zostawiły sobie tych przekąsek i mogły również zrobić sobie jakieś zdjęcia w jakim stanie aktualnie się znajdują, nie wiem, że jedna jest ranna, czy nie ma nogi, czy cokolwiek, żeby było jakieś info, co się z nimi dzieje, albo nagrać chociaż krótki filmik z wiadomością tym aparatem, skoro to puszczenie tego plecaka miało być intencjonalne). Jednak nie wygrały walki z czasem i dzikimi zwierzętami. Tak sobie pomyślałam jak powiedziałaś o tym, że znaleziono jedną praktycznie wytrawioną 'do białego' kość. Niekoniecznie musiały to być jakieś chemikalia. Po prostu jakieś zwierzę mogło odgryzc kawałek kończyny i cała tkanka została strawiona w trzewiach zwierzyny natomiast niestrawione resztki w postaci kości (bo chyba kości nie ulegają procesom trawiennym?? Poprawcie mnie proszę, jeśli się mylę) zostały wydalone i dlatego znajdowano te szczątki oddalone od siebie w różnych miejscach, bo zwierzęta przemieszczają się w różne miejsca i w różnych miejscach wydalają. Mógł je zaatakować jakiś wąż (na pewno oglądaliście "Anakondę"), czy cokolwiek innego, co tam żyje w tej dżungli i po prostu skonsumować, mimo że dziewczyny przetrwały naprawdę długo... Może nawet te zwierzęta je "podgryzały" przez jakiś czas, ale dziewczyny dzielnie walczyły... Wiem, że to strasznie chaotycznie napisałam, przepraszam, ale tyle myśli kłębi mi się w głowie po tym odcinku, że musiałam to z siebie wyrzucić.
to miednica miala slady wybielenia, wiec raczej nie mogla zostac polknieta przez zwierze
Tylko że stopa była równiutko odcięta a nie oderwana...
Uwielbiam Cię! A najbardziej moment, w którym się przedstawiasz :) puszczam sobie Twoje nagrania wszędzie, gdzie się da. Zamiast uczyć się na jutrzejszą obronę, słucham Ciebie! Pozdrawiam :)
Można Cię słuchać i słuchać! :)
Hej, oglądałem to wcześniej ale ciężko cokolwiek pisać, bo ściska w serduchu. Nie potrafię sobie wyobrazić co one czuły
gdy uświadomiły sobie że zostaną w tej dżungli, że ich nie uratują, mój Boże. Jeżeli one słyszały te nawoływania i nie mogły
dać im znać że żyją, są niedaleko to aż serce boli. Pozdrawiam
I w dodatku stracily czesci ciala musialy okropnie cierpiec
Kolejny wieczór spędzony na słuchaniu. 😉 👍 Przerażająca historia o tym jak skończyło się życie dwóch młodych dziewczyn i aż mam ciary na myśl o tym jak kruche jest życie... jedna decyzja... 😪 💔 Gwizdek postaram się kupić jutro bo znajomych już w trakcie słuchania z troską 'uświadomiłam' że fajnie się w taki gadżet zaopatrzyć. 😉 🙌 Dziękuję za ten materiał.
Wspaniale się ciebie słucha. Masz niesamowity talent do opowiadania😊
Dobra, wystarczy na dzisiaj. Juz ktory dzien z rzedu ogladam Twoje filmiki, ale dzisiaj boje sie isc spac... (((((
Jestem w stanie zrozumieć że dziewczyna nie chciała opuścić koleżanki, ale po 4 dniach, czy tygodniu, to co, ona siedziała już przy zwłokach?
Niestety dużo niejasności i rodzice nie poznają prawdy.
Mnie kiedyś uczono, że jeśli zgubisz się w lesie, to powinieneś siedziec w jednym miejscu i nie wędrowac po nim, bo tylko pogorszysz swoją sytuację. Może siedziała tam właśnie z tego powodu. Może bała się, że straci źródło pożywienia (może było tam jakieś - jakieś dzikie owoce na przykład, to byłoby też dobre źródło wody) i wolała czekac, aż ją znajdą. A później gdy już była mega osłabiona, to może zaatakowały zwierzęta. Nie wiadomo. :
Podoba mi sie Twój kanał. Jedyne co przeszkadza mi jak pomiędzy słowami mlaszczesz. Wiem czego to przyczyna i w ogole, ale rozprasza mnie to od wsłuchiwania się w Twoje historie. POzdrawiam:)
Staram sie porpawiac juz :) To bylo takie smetne mlaszczace poczatki :) Chyba juz mniej :)
pewne!:D
Cała historia jest przerażająca popostu po ludzku, masz rację, jak próbuję sobie wyobrazić taki horror, to porostu przechodzą mnie dreszcze.
uwielbiam twój kanał, uwielbiam sposób w jaki opowiadasz historię i twoją retorykę, naprawdę chyba już jestem uzależniona od twoich filmików, bo ciągle Cię słucham haha, umilasz mi dzień gdy muszę się uczyć albo robić sobie coś i słyszę jak twój głos leci w tle ☺💕
dobra robota, keep doing it!
Mega kanał. Cudownie, że na niego trafiłam !
Odkryłam Twoje filmy dzisiaj i przez to całą noc nie spałam tylko oglądam :D
Mnie dziwi czemu żadna z dziewczyn nie zrobiła zdjęcia nie tyle za dnia co samej sobie lub koleżance. Chociażby przy tej skale albo coś. Jeżeli któraś faktycznie była ranna to czemu tego nie uwieczniły. Wątpię żeby miały ochotę w tamtym czasie na selfie ale i tak jakoś mi to nie daje spokoju.
Nadrabiam starsze materiały, "te żebra trochę zepsuły nastrój" no nie wypadało, ale nie mogłem się nie śmiać.
Dooku8 potwierdzam 😂
Jakie zebra?
Tak teraz po takim czasie to oglądam... I zastanawiam się, czy są może jakieś nowe info w tej sprawie? Ktoś coś może wie?
Ale zajebista seria :D Wróżę przyrost subów =DDD
mam nadzieję, ze nikomu nie psuje zabawy, ale to coś na ostatnim zdjęciu wygląda jak zwykły mokry krzor
Przerażająca historia. Nigdy w życiu nie wybiorę się do dżungli.
pierwsza taka seria na youtubie z którą się spotkałem oby tak dalej i oby częściej super historia może nie super ale fajnie się słuchało do granie :P najlepiej spośród mike'a atora i ciebie słuchało się tego.
To olbrzymi komplement, dziekuje:)
tak btw to mówiłaś na filmie że gratulacje że tak długo utrzymały telefon przy życiu a może miały np. takie radio na korbke jak pokazałaś w filmiku jak się przygotować na najgorsze tylko w rzece jak plecak płynął wypadła albo coś. Moim zdaniem utrzymanie tych pierwszych 2 dni telefonu bez czegoś takiego jest praktycznie nie możliwe mam samsunga nie pierwszy raz i bateria pada w chwile czasami nawet 2 razy dziennie go ładuje więc podejżewam że taki sprzęt wchodził w gre .
Moze cos mialy, nie wiem. Ale z tgo co mi wiadomo to poszly zupelnie nie przygotowane
Oglądam setny raz. Sprawa przykra i bardzo dołująca biorąc pod uwagę że były duże szanse żeby je odnaleźć całe 😕 myślę że ten kijek z workami służył im do machania i próby nawiązania kontaktu. Jedna z nich weszła pewnie na skałę jako najwyższy punkt, świeciła flashem i machała tym kijem z foliowkami w celu nawiązania kontaktu. Eh... Dzięki za ten materiał. Pozdrawiam wszystkich
Świetny odcinek , świetny kanał na pewno się na nim rozgoszczę . Pozdrawiam :)
Dziekuje, witam nowego widza!:)
Jesli zatruły sie wodą mogly nie mieć ochoty na jedzenie,wymioty ,biegunka I brak apetytu,z tad ten nie zjedzony prowiant
Ale super posłuchać Jaśmin z przeszłości ❤❤❤❤❤❤
za kazdym razem jak musze sie skupic na pracy wracam do tej serii, a ten odcinek lubie najbardziej, swietnie opowiedziany, aż m a sie ciary na plecach.............. Brawo Jaśmin :)
W tamtych rejonach najbardziej śmiercionośne są uwaga... owady i woda, które roznoszą choroby, co słusznie zauważyła Jaśmin. Człowiek bez jedzenia potrafi przeżyć ok. 3 miesięcy, otyły i pół roku. Bez wody, w parnocie, upale odwodnienie pojawia się już po mniej - więcej półtorej doby. Pomijając fakt, że zapewne szybko zostały pogryzione przez min. komary, to z pewnością napiły się wody. To co dziewczyny robiły (zdjęcia, dziwna konstrukcja), robiły najprawdopodobniej w gorączce i na skutek halucynacji, które najczęściej jej towarzyszą. Nie jadły, bo w takim stanie nie chce się jeść. Rozebrać się mogły przede wszystkim z gorąca, opuchlizny, pęcherzy. Człowiek w takich warunkach niemal gnije za życia, a robaczki mu w tym skrzętnie pomagają.
W mojej praktyce zawodowej spotkałam się z podobnymi sprawami, a raczej ich pochodnymi, w postaci kawałków ciał znalezionych w rejonach potocznie określanych jako "dżungla". Czasami też osobiście takie preparaty odzyskiwałam z takiego środowiska i prawda jest taka, że chemia i fizyka mówią same za siebie. Czasami to były anonimowe szczątki, najczęściej jednak udawało się ustalić kto to był - w większości przypadków, jeśli były dość świeże, pierwsze co wychodziło, to zatrucia albo choroby, mniej lub bardziej bezpośrednio prowadzące do śmierci.
Co do dziwnego braku śladów na kościach i ich czystości, pytanie kto je badał. Jeśli miejscowe lekarzyny, to wszystko jasne :) oni nawet nie wiedzą, co to jest kwas mrówkowy, a o miejscowej faunie potrafią powiedzieć, że to sępy tak czyszczą kości. Trudno w to uwierzyć, ale nie bez powodu, gdy ginie ktoś bardzo majętny i ważny, ściąga się speców ze Stanów albo i Europy. Śmieciarze potrafią lepiej ściągać preparaty niż oni. Nienawidziłam tam pracować i unikałam tego jak ognia.
Co do rozwleczenia zwłok - jest to tam nagminne. Rozkawałkowanie również. Żaden z moich nauczycieli ani kolegów nie był w stanie określić jednoznacznej przyczyny. Pojawiały się w środowisku teorie, że działają tam kartele narkotykowe (ew. inni przestępcy), które dość prymitywną metodą młota i kowadła rozdrabniają ciała niewygodnych ludzi i rozwalają po lasach, by siać ponure legendy, budzić strach. Część wrzucą w mrowisko, części typu zęby i dłonie poleją kwasem, rzeczy rzucą byle gdzie - i dojdź tutaj, co właściwie zaszło. Czasem dopomogą im zwierzątka, czasem odczyn gleby w danym miejscu i pracowite żuczki. A najczęściej robią to sami "lekarze" i "funkcjonariusze".
Jesteś najlepsza, dzięki za Kryminalnie!!!!
lubie te twoje dluuugie podcasty. Pozdrawiam
Wstrząsająca historia ale bardzo pouczająca.. dziewczyny miały ogromnego pecha. Dziwią mnie te przekąski w plecaku.
Pecha? Poszly bez przewodnika do dzungli.
świetny odcinek, uwielbiam tą serię
kis czas temu rozmawialam z kolega ktory pochodzi z polodniowej ameryki. Temat oczywiscie przeszedl na dzika amazonke i Lisanne i Kris. On jest wrecz przekonany, ze padly one ofiarami tamtejszych plemion kanibali. Najpierw sie biedne zgubily, a pozniej zostaly znalezione i podane na obiad. Tak jak dla mnie brzmi to jak kompletna abstrakcja, tak on i jego rodzina sa zdania, ze jest to bardzo mozliwe.
Ciekawe. SPotkalam sie z ta opcja, ale wkladalam miedzy ciarowklejki ..
Cytrynowo Mietowa jezu :(
W takiej sytuacji na kościach powinny być ślady noża/zębów.
Cytrynowo Mietowa
Uważam tak samo.
Amazonka to nie Panama ;)
Wracam to tej sprawy w Twoim wykonaniu bardzo często. Okropna, tragiczna i dobrze opowiedziana.
Dziękuję , że pamiętasz o polskich widzach
Super odcinek, nie bylem do ciebie przekonany, ale teraz nie mam juz watpliwosci, leci subik i łapka, czekam na wiecej z serii kryminalne, i oby te odcinki byly rownie dobre co ten. :D !!!
Milo mi bardzo :) Kryminalnie pojawiac sie bedzie co tydzien (moze co dwa, jakby byl poslizg) - w weekendy, poniewaz musze zrobic bardzo duzy research :)
+Stanowo.com fajnie ci to wychodzi, brawo.
Gdyby nie ator to bym się otobie nie dowiedział, i chwała mu bo jestes super i twoje materialy są zaje***ste
Dziewczyny byc może robily zdjecia w nocy, aby sprawdzić najblizsze otoczenie. Tam bylo ciemno. Może blysk z lampy trochę mógł oświetlić teren lub odstraszyć jakies zwierzęta.
'Bokete" się wymawia :) straszna historia, miejscowi twierdzą że zostały zabite przez zwierzęta, choć niektóre osoby mówią że ludzie którzy ostatni widzieli te dziewczyny w dziwny sposób zginęli- konkretniej, taksówkarz który je zawoził na szlak kilka miesięcy później spadł z jakiejś góry/wysokości. Mieszkałam w tej miejscowości 1,5 miesiąca, interesowałam się tą sprawą, przez to nie wchodziłam na szlak El Pianista, popularne są też wycieczki w środku nocy, ponoć szlak jest prosty do przejścia, więc nie wiem, czy to możliwe ażeby się zgubiły. Mówiono też, że jakiś facet robił im zdjęcie jak stały we dwie na szczycie, no i znów - mówi się, że wiele osób ginie tam, niedaleko od Boquete znajduje się "groźny" region, w którym zabija się ludzi do handlu organami.
Bardzo dziekuje za uzupelnienie! Slyszalam jakies plotki,ze ktos tam w tym maczal palce, ale podobno wykluczono to calkowicie ostatnio. Zgubic sie mogly jak wpadly na genialny pomyslzejscia z tego szlaku. Historia straszna, niestey :(
Nie wiem, czy mogę być tutaj osobą obiektywną w tej sprawie, ponieważ lubuję się w teoriach spiskowych i lubię szukać różnych opcji w takich historiach. Miejscowi niechętnie mówią o tym, może dlatego by nie odstraszyć turystów. Przewodnicy mówią, że zostały zjedzone przez zwierzęta najpewniej, tak jak pisałam powyżej, ale znając temperament latynoamerykański, myślę że opcja zabicia dziewczyn dla organów jest również prawdopodobna, ten "rynek" jest dość rozwinięty. To by tłumaczyło też, dlaczego nie znaleziono innych części ciała - z drugiej strony, pozostałe części zwłok mogły zostać zjedzone przez zwierzęta. Czytałam również, że jest możliwość iż któraś z dziewczyn została zraniona przez jakieś zwierzę - węża/pająka i szukały pomocy, jedna z nich nie mogła dalej pójść. Ponoć ktoś/taksówkarz zawoził dziewczyny na ten szlak, wyszły z hostelu z psem - pies wrócił do właścicieli, to był pierwszy sygnał który zaniepokoił. Wydaje mi się, że gdyby wszystko było ok, pies by szedł z nimi, albo one pobiegłyby za psem, gdyby ten nagle zaczął uciekać - ciężko stwierdzić. Widziałam gdzieś zdjęcie ich, jak już stały na szczycie tego szlaku we dwie, ale znów pojawia się zagadka - mogły przecież ustawić samowyzwalacz i zrobić zdjęcie. Co do regionu - jest tam ogólnie bezpiecznie, lecz rejon na północ od miasta jest dość niebezpieczny z racji wenezuelskich gangów oraz tych z prowincji Darien, jak i z południowej Kostaryki. Mnóstwo domysłów, lecz zaufana znajoma mówiła - co dziwne od niechcenia, że taksówkarz który je zawoził został znaleziony martwy - może za dużo wiedział. Dużo spekulacji, wdaje się tutaj też bezmyślność dziewczyn, ponieważ na szlak wyszły o godzinie 16/17, czyli pod wieczór... Najpewniej nigdy się nie dowiemy prawdy, jeszcze raz dzięki za polskojęzyczne info w temacie, czytałam chyba wszystkie możliwe strony na ten temat i nawet po roku od dowiedzenia się o tej historii szukam nowych info.
P.S. super kanał :)
Justyna Dykas
Tez zatsanawiam sie, czemy nie ma zadnych materialow po polsku a w USA o tym pisali. Wiem, ze byla teoria o handlu organami, ale to sie nie zgadza z tymi rozpaczliwymi telefonami, z tymi zdjeciami z aparatu... One poprostu mialy starsznego pecha i musialy byc troche bezmyslne po prostu. Obawiam sie, ze niewiele sie dowiemy, chyba ze rodzice cos znajda i oglosza. PS: Dzieki,ciesze sie,ze sie podoba :)
A ten przewodnik był umówiony na następny dzień, tak? To może poszły same tak tylko chwilę się przejść, a dłuższą wycieczkę planowały dopiero z przewodnikiem. Myślę, że to nie jest kwestia jakiejś wielkiej głupoty i braku rozsądku (że np. dochodziła 21.00, a one jak gdyby nigdy nic sobie spacerowały w dżungli), tylko coś im się musiało stać nagle. Być może jedna zginęła już pierwszego wieczora, druga mogła być ranna itp. Jeśli to było ugryzienie jadowitego zwierzęcia lub upadek z wysokości, to mogło zdarzyć się praktycznie każdemu.
@@justynadykas6218 "ale znając temperament latynoamerykański, myślę że opcja zabicia dziewczyn dla organów jest również prawdopodobna" co ma piernik do wiatraka?
Moim zdaniem dziewczyny po prostu poślizgnęły się i spadły z większej wysokości na skały czego następstwem było uszkodzenie kręgosłupa i brak możliwości poruszania się. Być może w odruchu jedna pociagnęła drugą i poleciały obydwie. Na tych zdjęciach widać, że wokół było dużo skał, na które mogły upaść. Ogólnie historia bardzo poruszająca, oglądam ten odcinek już któryś raz i zawsze wywołuje we mnie dużo emocji.
1-. Ekipa poszukiwawcza puszcała flary a foto było wykonane zaraz po nich. Mozna to interpretować jako ich odpowiedź na flary. Po drugie wielce zagadkowe jest jak przetrwały tyle czasu skoro nawet pani prokurator na miejscu (kila dni) badajaca sprawę odwodniła się i trafiła do szpitala. Kolejna sprawa - aparat został znaleziony w plecaku co wyklucza najbardziej prawdopodobną dla mnie dotychczas wersję ataku dzikich zwierząt. Moim zdaniem seria nieszczęśliwych zbiegów okolicznośći i mimo wszystko zwierzęta wchodza w grę wraz z początkowym zgubieniem się. Straszne!
Jak one tam przetrwaly to wielka zagadka..
Przed śmiercią mogły włożyć aparat do plecaka. To nie żadna filozofia
Jeśli został wprowadzony błędny pin to mogłoby znaczyć, że Lisanne już nie żyła, a Kris próbowała zadzwonić z jej telefonu, ale nie znała pinu. Telefon Kris był już w końcu rozładowany od bodajże 4 dni.
odwrotnie, Kris bylaby juz martwa, bo to jej telefon byl dluzej uzywany, rowniez jej glowa zostala sfotografowana 08.04.
Dopiero zaczęłam cię oglądać, i muszę powiedzieć, że masz świetną siłę przekazu, znalazłam twój kanał kiedy oglądałam morderstwo czarnej dalii u PaulaRodak, ktoś cię polecił, że super komentujesz... I faktycznie sprawdzilam, jesteś genialna, od razu poleciał sub, teraz muszę nadrobić wszystkie twoje filmiki pozdrawiam 🤭
Będąc w ich sytuacji, napisałabym notatkę w telefonie co się z nimi wydarzyło,cokolwiek...
Nie wiem czy mialabys sile jest goraco jak jest okropnie goraco zaczynasz sie dusic nie mozesz za duzo jest jestes zmeczona piecze cie skora wiec to dobry pomysl ale mialy tez oderwane czesci ciala nie wiemy czy za zyciq czy nie jak za zycia to goraco+tak ogromny bol mogly mdlec wiec chyba nie miala nawet sily nic napisac
Ale przynajmniej prubowaly robic zdjecia. Tylko ze skoro jedna z nich tam lezy to moze wlasnie chcialy im pokazac ze cos sie z nimi stalo albo jak umra zeby wiedzieli jak i dlaczego ? ale jakim cudem oderwala jej sie stopa zebro i ta kosc
Ja prawie mdlalam jak w 28 stopniach mialam bluze i nie mialam sily stac na nogach i ledwo moglam oddychac i nie mialam sily na nic bo nie moglam myslec i oddychac bylo zbyt goraco a mialam naprawde cienka bluze wiec troche je rozumiem ale nie potrawie sobie wyobrazic tego bolu fizycznego i psychicznego
@@majciak860 😥
bardzo interesująco chodzi się po górach w nocy..., nawet mając pełne wyposażenie (oczywiście w rozsądnej masie), będąc przygotowanym na każdą ewentualność, to po zmroku człowiek orientuje się (albo nie - niektórzy tego nie czują ale na nich też działa), że warunki pogodowe zmieniają się znacznie szybciej niż na równinach i zmienia się albo wilgotność, szybkość kondensacji czy cokolwiek w tym stylu: wtedy się głupieje; trzeba usiąść i przeczekać lekki szok z tym związany;
głośna sprawa, słyszałem wcześniej, ale oglądam bo oglądam całą serię i nie żałuję;
bardzo mnie cieszy tak rzetelne przygotowanie materiału i zdroworozsądkowe podejście do niejasności
Myślę, że kiedy nie ma zasięgu dobrze by było wysłać SMS. Wygląda na to że gdzieś chwilowo złapały zasięg. Może SMS miałby szansę dojść.
Wybieram sie w tamte rejony. Na pewno kupie gwizdek.
Zawsze lubię takie historie, oczywiście jest to tragedia dla tych dziewczyn i dla ich rodzin, natomiast, musimy zrozumieć, że coś się z nimi tam stało. One nie padły ofiarą jakichś nadprzyrodzonych sił, tylko zginęły w bardziej przyziemny sposób. Kluczem do tej zagadki są dla mnie te kości, które pokazałaś. Na jednym masz stopę która jest w bucie, a wiesz, nie jest łatwo tak po prostu przeciąć ludzką kość. Dla mnie najbardziej prawdopodobną wersją jest to, że padły ofiarą jakiegoś drapieżnego zwierzęcia, które po prostu rozszarpało je na śmierć. W trakcie wykonywania tych telefonów, one musiały być jeszcze w dobrym stanie zdrowia. Ostatnie połączenie miało miejsce 11 kwietnia, więc one jeszcze mogły być bardzo długo żywe i w niezłym stanie zdrowia.
Morderstwo jako takie bym w ogole wykluczyla. Jakim cudem przetrwaly w dzunglii tyle czasu do dzis pozostaje zagadka. A co ich stanu zdrowia - jedna napewno byloa w dobrym stanie. A druga - no coz. tego nie wiaodmo.
Rozumiem, że wszystkie kości, które odnaleziono należały do tej samej dziewczyny. Jeżeli tak, to znaczy, że ciało drugiej dziewczyny jest nadal w całości (wiem, nie zabrzmiało to zbyt dobrze.) Wątek z tym, że zostały porwane przez rzeke podczas ulewy też bym wykluczył.
Doszukałam się informacji, że znaleziono nie tylko te kości przedstawione tutaj na zdjęciu, ale więcej kości należących zarówno do Lisanne jak i do Kris. Łącznie 28 kości Lisanne (w tym dwie długie kości złączone ze skórą) i tylko dwie Kris. Stopa Lisanne została odłamana przy kostce i pozostawiona w bucie. Niektóre odnalezione kości Lisanne wciąż pokryte były tkanką, natomiast kości Kris nie. Kości Kris były wybielone fosforem. Jedna z hipotez stanowiła, iż ktoś mógł użyć chemikaliów czy użyźniaczy na szczątkach.
Szkoda dziewczyn, ja nie mam odwagi isc sama do lasu obok mnie, po prostu się boję, a jak pomyślę o dzungli to ciary mnie przechodzą. Współczuję rodzinom dziewczyn, chciały zrobić coś dobrego a spotkała je straszna śmierć tak daleko od domu.
Kupiłam sobie gwizdek po tej historii. Sobie i najbliższym. Dzięki 🧡
Materiał genialny, zresztą jak wszystkie uwu
Co do zdjęcia na którym podobno można zobaczyć ciało jednej z dziewczyn, wydaję mi się to nie możliwe- widać po liściach że aparat skierowany był ku górze a nie w dół co całkowicie temu wyklucza (chyba że ciało tajemniczo wisiało lub unosiło się w powietrzu co jest oczywiście bzdurą).
gdy zasieg jest ograniczony mozna wyslac sms, jak sie zlapie zasieg to sms pojdzie a dodzwonic sie nie zawsze mozna, plus sms to informacja co sie stalo itd
Właśnie. Dlaczego nie napisały SMSów do rodziny ? ....
ta historia zryła mi psychikę.... ;( biedne dziewczyny.....
To powinnas zacząć oglądać Kubusia Puchatka... 🤣🤣🤣
@@MrWojadzer dla psychiki to zdecydowanie lepsze
70 czarnych zdj to raczej używanie lampy błyskowej jako stroboskopu - sygnalizatora pozycji . Jeśli obiektyw jest skierowany w niebo to błysk lampy zaćmi ewentualne gwiazdy i wyjdzie właśnie całkowicie czarne zdjęcie . Myślę po prostu że w tym momencie musiał przelatywać śmigłowiec gdzieś w zasięgu ich słuchu i starały się zwrócić jego uwagę serią błysków z flesza
Oglądam chyba 20sty raz...🙃
obejrzałam to wieczorem i tak mi ta sprawa wjechała na głowę, że nie mogłam się pozbierać...
Ale pech! Tyle dni im się udało przeżyć! To chyba normalnie było im pisane, i co komu jest przeznaczone to go nie ominie. Najpierw nie idą na lekcje do pracy, tylko przestój cały tydzień, potem nie czekają na przewodnika tylko sama ryzykownie się wybierają i biedne dalej się gubią. Szkoda że ta jedna nie poszła szybko po pomoc. Może wtedy i obie by się uratowały. Być może im się coś stało podczas tego trzęsienia ziemi. Albo im więcej tej wody piły tym miału mniej sił, cały czas się męczyły, leżały i dosłownie przez ten czas konały już po 8 kwietnia oczywiście. Trochę bezmyślnie to wygląda jak się popatrzy na te dziewczyny z boku, ich zachowanie i niefrasobliwość sporo przyczyniły się do tej tragedii. W takim miejscu w nocy to można się skichać ze strachu , aż ciarki przechodzą. Koszmarne zdarzenie. I nie trwające dobę , tylko tak długi czas..
Możliwe, że jedna nie chciała iść po pomoc, bo bała się, że się zgubi. To by tłumaczyło dlaczego nie chciały się rozdzielić.
Ta historia to same sprzeczności. Co wymyślę lub przeczytam jakieś wyjaśnienie, to zaraz znajdę informację która mu zaprzecza. Okropna historia, mam nadzieję, że kiedyś uda się choć trochę bardziej ją wyjaśnić
Dla mnie najbardziej zagadkowa jest sprawa tych oczyszczonych kości, i ciekawi mnie cz ta stopa a dokładnie kość była odłamana? Odcięta? Ciekawi mnie to bo to ważne w jaki sposób została oddzielona przecież to można stwierdzić
Dopiero teraz natrafiłem bo najpierw oglądałem u "Strasznie Ciekawe", dlatego zostawiam komentarz dla statystyk. Jeśli chodzi o takie chodzenie po terenie to zawsze trzeba być przygotowanym na różne scenariusze, a podstawą jest dobre rozpoznanie miejsca do którego się udajemy. Umiejętność nawigowania adekwatnie do terenu też jest czymś o czym warto pamiętać. Co do sprawy to jeśli chce się coś zatuszować to było to miejsce idealne...
:( ide kupić gwizdek, zdecydowanie. Straszna jest ta historia. A te zdjęcia, myśle tez, ze robiły zdjęcia (te z włosami, czy kompletnie czarne) by rozświetlać sobie droge.
W dżungli są zwierzęta, usłyszały coś i błyskały lampa by zobaczyć co to lub by odgonić zwierzęta.
Smutna historia bardzo.