Monolog z "Misia" o tradycji jest to jeden z najmocniejszych tekstów (przepraszam za słowo) patriotycznych. Wspaniały, mądry, głęboki, wypowiedziany w czasach w których był aktem odwagi. Ten jeden tekst Barei wart jest tysiąca filmów i wskazuje na jego geniusz. Przemycił w ciężkiej komunie słowa genialne, a całość filmu będącą pretekstem by te słowa padły, ubrał w przaśny jak tamte czasy strój. "Tradycja to dąb, który tysiąc lat rósł w górę. Niech nikt kiełka małego z dębem nie przymierza! Tradycja naszych dziejów jest warownym murem. To jest właśnie kolęda, świąteczna wieczerza, to jest ludu śpiewanie, to jest ojców mowa, to jest nasza historia, której się nie zmieni. A to co dookoła powstaje od nowa, to jest nasza codzienność, w której my żyjemy".
Świetny komentarz! Zgadzam się, a ten fragment do dziś jest aktualny. I to chyba siła tych filmów, ze się nie starzeją. Filmy wciąż są ogladane, cytowane są całe dialogi. Myślę, że śmiało można mówić: S. Bareja to reżyser kultowy.
Najważniejsze, że dzięki lekkiej, komediowej formie, znacznie więcej prostych ludzi obejrzało (i być może zrozumiało przesłanie), niż poszło do kina na filmy "poważnych i utytułowanych".
@@maciosgrey9699 To że coś jest ambitne nie musi oznaczać, że ma być ciężkostrawne. Jeśli ktoś ciężki temat potrafi przedstawić w lekki i zrozumiały sposób, jest artystą - w przeciwieństwie do rzemieślników o wątpliwych kwalifikacjach.
Bardzo miła niespodzianka ,że znalazł się tu Stanisław Bareja. Dla mnie mistrz komedii ,bardzo kreatywny twórca widać to szczególnie w Misiu .Już tyle razy oglądałem jego filmy a i tak za każdym razem znajduje nowe smaczki ,które bawią mnie do łez. Szkoda ,że za swoich czasów był tak krytykowany i wyśmiewany w kręgach ówczesnych artystów. Sam ponoć uważał ,że widzowie o jego filmach szybko zapomną. No tu się mylił .
Niestety kultura uchodząca za "wysoką" nie jest wolna od pretensjonalności. A czasami wyłącznie pretensjonalna. Pretensjonalne jest samo założenie, że "powinna być wysoka", co z reguły ja ogranicza i usztywnia. A Bareja był genialny. Jako jedyny przedstawił adekwatnie świat PRL-u. Znalazł dla niego język wyrafinowanego absurdu, wcale nie prosty ani nie dosłowny. To był polski Fellini, o ile nie ktoś więcej. Nikt inny języka dla tamtej rzeczywistości nie znalazł i nie utrwalił.
@@antekp2965 Kultowość nie ma tu nic do rzeczy. I nie z niej wynika moja opinia, wprost przeciwnie, dziełom "kultowym" z zasady nie ufam, to żaden atut. Nie wiem, czy Pan pamięta PRL, czy Pan w nim żył. Ja tak i pamiętam go jako prymitywny absurd, I pamiętam ludzi - środowiska władzy i partyjne, ale też zwykłych ludzi spłaszczonych walcem powszechnego zakłamania. Wielkość Barei polega na tym, że nie pokazał tego dosłownie tylko obrócił w pure nonsens. To jest ten język, choć oczywiście bardziej złożony i godny analiz. Dylematy z filmów Kieślowskiego czy Zanussiego są niewątpliwie uniwersalne i mogły przydarzyć się wszędzie, ale ta "inteligenckość" po pierwsze - niekiedy - ociera się o pretensjonalność, o zakładanie z góry, że coś jest adresowane do wąskiej grupy ludzi. To obnaża szwy, pokazuje intencje i, powtarzam, ogranicza. Fellini wyrafinowanym stylistą? Może go Pan myli z Viscontim albo Antonionim? Bo Fellini to wizjoner, fantasta, nie ograniczający z góry swoich ścieżek. Każdy jego film jest inny i nie wszystkie są dobre, ale wiele jest genialnych. A że materia, w której się porusza z barbarzyńską dezynwolturą jest inna, bogatsza, ma za sobą kolebkę cywilizacji. Cóż. " Gdyby nie było Rzymu, Kraków byłby Rzymem". Ale Rzym jest i nie tylko on. W innej, tragicznie ubogiej materii poruszał się Bareja, inne miał wizje, ale miał tę samą, co Fellini barbarzyńską dezynwolture i hojność wypływającą z talentu. Jeden i drugi nie stawiają sobie granic, nie ograniczają się ani stylem, ani jakimś śmiesznym z góry narzuconym "wysmakowaniem". Zresztą "wysmakowanie" wyssane z PRL- u musiałoby mieć wyjątkowo obrzydliwy smak. I miało.
Sprowadzanie filmów Barei do mało wyszukanego dowcipu jest niesprawiedliwe. On po prostu kręcił filmy w czasach "mało wyszukanych", w kraju rządzonym i zamieszkanym przez ludzi "mało wyszukanych". Przecież za tym powierzchownym humorem stoi groza, ta cała banda nierobów, nieuków, sprzedawczyków, kreatur, które mogą komuś przetrącić życie dla swojego chamskiego kaprysu. Niestety, filmy Barei są nadal aktualne, bo tego typu kreatury nadal są obecne. Nie chcę się tutaj za bardzo rozpisywać o swoich doświadczeniach, ale miałem do czynienia z takimi dwoma "konsultantami", rodem z "Misia", którzy brali przysłowiowe 20% procent kosztów od słomianych inwestycji i którzy zniszczyli porządną firmę, bo byli blisko emerytury i postanowili sobie zarobić na resztę życia wrabiając tę firmę w zupełnie niepotrzebny i mega kosztowny kontrakt. Ja wiem, że Pan Zanussi, jako twórca kina moralnego niepokoju, chce widzieć w ludziach bardziej skomplikowane motywacje, ale prawda jest po stronie Barei - prymitywizm i chamstwo dominują, bez względu na to, czy ktoś jest lumpem, czy menedżerem w korporacji.
Bareja byl geniuszem, jego filmy to najlepsza kwintesencja PRLu. Jezeli ktos chce sie dowiedziec jak sie zylo w PRL, wystarczy obejrzec filmy Bareji. Filmy nie pretensjonalne, kopalnia wiedzy o PRLy.
A na przykład Andrzej Wajda bardzo cenił kino Barei i jego znaczene. Nazwał go zresztą najważniejszym polskim komediopisarzem. Zresztą słynny termin " bareizm" dotyczył kina Barei z lat 60- tych. Natomiast od lat 70-tych to juz inna jakość. Warto też zaznaczyć, że w tych latach późniejszych scenariusze pisał wraz ze Stanisławem Tymem i Jackiem Fedorowiczem czyli jednymi z największych polskich satyryków. Pan Zanussi nie lubi może humoru absurdalnego ale to nie zmienia faktu, że te najważniejsze dzieła Barei to humor na akurat najwyższym poziomie
Problem tzw. polskich intelektualistow to samouwielbienie, koltunstwo i zawisc. Przyklad tzw literatow i jednego z najbardziej popularnych powiesciopisarzy w swoim czasie: T. Dolegi-Mostowicza.
Z wypowiedzi Pana Krzysztofa wynika, że Pan Stanisław nie miał za przeproszeniem "politycznego krycia". Propozycja przystąpienia do Studia Filmowego "Tor" 4:30 padła dopiero w roku 1986, czyli kiedy Pan Stanisław był już mocno schorowany. Jeszcze w latach 1970-1975 uwalono mu 4 scenariusze. Potem było lepiej, bo scenariusze realizował, za to pastwiono się na nim na kolaudacjach. Dalej posłużę się cytatami z kolaudacji (kolaudacja - pierwszy pokaz filmu dla wybranych ludzi kultury decydujących o dopuszczeniu filmu na ekrany, ewentualnych przemontowaniach, albo scenach do usunięcia) "Co mi zrobisz, jak mnie złapiesz" z Grudnia 1977: Bohdan Roliński, red. nacz. Życia Warszawy: "Z tej komedii wynika, że jesteśmy bandą skończonych idiotów, a oglądający ten film też mają być idiotami i mają się śmiać z idiotów. Film jest ogromnie niekulturalnie zrobiony, przypomina on mi ludzi, którzy lubią opowiadać dowcipy, a nie umieją tego robić i przez to każdy dowcip w ich wydaniu zostaje położony". Jerzy Jesionowski, autor powieści dla młodzieży, fantasy: "(...) Opowiedział nam najbardziej wyświechtane dowcipy (...)" (obecnie krytycy mówią to samo o filmach Patryka Vegi czy o serialu 1670) Filmu broni Ścibor Rylski, kierownik artystyczny zespołu filmowego "Pryzmat", dla którego Bareja robił wtedy filmy: "Wszystkie filmy Barei kolaudowane na tej sali były przyjmowane źle, wyszydzane". I na koniec autor kolaudowanego filmu: "Wszystkie kolaudacje przepłacam swoim zdrowiem, bo to nie jest dla mnie głupstwem. Ale chyba nie bez powodu tak niewielu jest reżyserów, którzy robią komedie (...) robiący komedie musi charakteryzować się żelaznym zdrowiem i nerwami".
Przeraża mnie wyniosłość "wielkich artystów". Skoro to "prościutkie żarty", to proszę nakręcić film choć w 10% tak dobry jak "Miś". Nikomu od 40 lat to się nie udało.
Bareja widział wszystko oczami prostego człowieka uwikłanego w codzienny tryb życia😊kiedy oglądałam i oglądam jego filmy wywołują za każdym razem uśmiech i rozpacz jaka nas rzeczywistość otacza😂smutne że „intelektualiści” nigdy tego nie zrozumieją bo żyje w oderwanej rzeczywistości 😂dlatego to co mamy ONI ci lepsi gardzili Bareją i nami😮 a szkoda❤
„Gdzie umieścić (Bareję)?” pyta z wyżyn wielkiej sztuki Krzysztof Zanussi. Bareja sam się umieścił, a raczej masowa widownia umieściła jego filmy w swojej pamięci i często do nich wraca.Można kręcić nosem nad jego poczuciem humoru, ale to jest artysta, który jak nikt inny, powtarzam jak nikt inny oddał klimat komuny, a przede wszystkim to wszystko ogarniające dziadostwo, powszechne pijaństwo nawet na planie filmowym (nie trzeba było być specjalnie spostrzegawczym, żeby zauważyć, że cała ekipa filmowa kręcąca film była pijana). Z mojej perspektywy (OK nizin społecznych) problemy poruszane przez pana i reżyserów gardzących Bareją były sztuczne i tak naprawdę nikogo niewiele obchodzące z punktu widzenia ich własnej egzystencji. Myślę, że to jest powód dlaczego ci wszyscy „ludzie” od „marmurowego” do „żelaznego” popadli w zapomnienie, a także te wszystkie pana filmy o efektownych tytułach itd…
Bareja kręcił również typowe komedie w rodzaju filmów "Mąż swojej żony", "Żona dla Australijczyka". Nie wydaje mi się by były to filmy populistyczne bądź przeznaczone dla plebsu. Nie jest to kino artystyczne, ale na pewno nie prezentuje jakiegoś proletariackiego poziomu i humoru spod budy z piwem.
Pewien angielski youtuber zafascynowany Polską zamieścił film ze swoją reakcją na scenę w barze mlecznym z filmu "Miś". Trzeba mu było tłumaczyć, że sztućce na łańcuchach i przyśrubowane do stołów miski to nie rzeczywistość, a alegoria; choć z drugiej strony wizja twórcy nie odbiegała daleko od prawdy. U Barei groteska i przesada to był tylko parawan, za którym czaiła się lekko tylko skrywana prawda o Polsce i o nas samych.
A ktoz to jest ten slynny, szalenie Zanussi? Cytat: "Kino i sztuka to dwie nie majace ze soba nic wspolnego dyscypliny. Dla mnie najwazniejsze sa pelne kina i kasa. Przede wszystkim kasa" - Martin Scorsese.
Jak prymitywne musiało być to towarzystwo wzajemnej adoracji filmowej, niech świadczy fakt, że Bareję ogląda się do dziś nie mając wrażenia ocierania się o prymityw.
Trudno zrobić coś elitarnego co będzie równocześnie oglądane przez miliony. Mamy restauracje Le Posh i mamy McDonaldsa. Mamy dobre kino i mamy Netflix. Najczęściej bardzo popularne rzeczy są niskich lotów i dzięki temu są konsumowane przez miliony. Pan Krzysztof uważa się za twórcę i artystę a pan Stanisław za rzemieślnika, który chce dostarczyć rozrywki. Na szczęście lubię obu.
Bareja nie był McDonaldsem. Był raczej barem mlecznym. Może i przaśnym w wystroju, niezbyt czystym, z mało uprzejmą obsługą, ale ze smakowitymi daniami.
Pan sprawia wrażenie, jakby był bardziej człowiekirm słowa niż człowiekiem filmu. Pana mistrzostwo słowa jest niepodważalne. Nawet wówczas, gdy się z Panem zupełnie nie zgadzam. Pozdrawiam mistrza słowa!
Przerażające jak obrzydliwe potrafi być każde środowisko. W tym filmowe. Nadęte puste ego... Żałosne. Ale to co cenne ostatecznie zwycięża, dlatego dziś wciąż niemal każdy zna Stanisława Bareje i Jego twórczość, a Kutza niemal nikt nie kojarzy. I dobrze. Ponoć najtrudniejszym gatunkiem filmowym jest komedia z przesłaniem. I tę sztukę uprawiał Bareja a to że zawistni koledzy nie potrafili wtedy zrozumieć, to świadczy tylko o nich. I nie świadczy dobrze...
Pana Kuca nikt niemal nie kojarzy ?puknij się w łeb i nie mierz wszystkich swoją miarą.Obrzydliwy sam jesteś i perfidny bo środowisku filmowym zarzucasz podział a sam właśnie to robisz.Pan Bareja był ze swoimi filmami świetny ale to n obowiązek by był w jakimś środowisku filmowym,jak wielu reżyserów.Wiec swoje mądrości wsadź sobie w buty i n udawaj kogoś ważnego ze swoim przekazem
To co reżyserzy moralnego niepokoju opowiadali ze śmiertelną powagą, Bareja opowiadał żartobliwie, prześmiewczo. Na pewno nie popadał w żadne zadęcie i pretensjonalność, co jego kolegom, 'poważnym artystom od poważnej sztuki ', niejednokrotnie się zdarzało.
Monolog z "Misia" o tradycji jest to jeden z najmocniejszych tekstów (przepraszam za słowo) patriotycznych. Wspaniały, mądry, głęboki, wypowiedziany w czasach w których był aktem odwagi. Ten jeden tekst Barei wart jest tysiąca filmów i wskazuje na jego geniusz. Przemycił w ciężkiej komunie słowa genialne, a całość filmu będącą pretekstem by te słowa padły, ubrał w przaśny jak tamte czasy strój.
"Tradycja to dąb, który tysiąc lat rósł w górę. Niech nikt kiełka małego z dębem nie przymierza! Tradycja naszych dziejów jest warownym murem. To jest właśnie kolęda, świąteczna wieczerza, to jest ludu śpiewanie, to jest ojców mowa, to jest nasza historia, której się nie zmieni. A to co dookoła powstaje od nowa, to jest nasza codzienność, w której my żyjemy".
Uwielbiam tekst " wyngiel przywieźli!! Wyngiel je we wsi!!" 😂, albo, Państwo pozwolą, moja żona- Zooofia " 😆
Świetny komentarz! Zgadzam się, a ten fragment do dziś jest aktualny. I to chyba siła tych filmów, ze się nie starzeją. Filmy wciąż są ogladane, cytowane są całe dialogi. Myślę, że śmiało można mówić: S. Bareja to reżyser kultowy.
Najważniejsze, że dzięki lekkiej, komediowej formie, znacznie więcej prostych ludzi obejrzało (i być może zrozumiało przesłanie), niż poszło do kina na filmy "poważnych i utytułowanych".
@@maciekszymanski8340 nic co trudne ambitne, z wyższej półki- nigdy nie było, nie będzie i nie jest dla mas
@@maciosgrey9699 To że coś jest ambitne nie musi oznaczać, że ma być ciężkostrawne. Jeśli ktoś ciężki temat potrafi przedstawić w lekki i zrozumiały sposób, jest artystą - w przeciwieństwie do rzemieślników o wątpliwych kwalifikacjach.
Bardzo miła niespodzianka ,że znalazł się tu Stanisław Bareja. Dla mnie mistrz komedii ,bardzo kreatywny twórca widać to szczególnie w Misiu .Już tyle razy oglądałem jego filmy a i tak za każdym razem znajduje nowe smaczki ,które bawią mnie do łez. Szkoda ,że za swoich czasów był tak krytykowany i wyśmiewany w kręgach ówczesnych artystów. Sam ponoć uważał ,że widzowie o jego filmach szybko zapomną. No tu się mylił .
Niestety kultura uchodząca za "wysoką" nie jest wolna od pretensjonalności. A czasami wyłącznie pretensjonalna. Pretensjonalne jest samo założenie, że "powinna być wysoka", co z reguły ja ogranicza i usztywnia. A Bareja był genialny. Jako jedyny przedstawił adekwatnie świat PRL-u. Znalazł dla niego język wyrafinowanego absurdu, wcale nie prosty ani nie dosłowny. To był polski Fellini, o ile nie ktoś więcej. Nikt inny języka dla tamtej rzeczywistości nie znalazł i nie utrwalił.
@@antekp2965 Kultowość nie ma tu nic do rzeczy. I nie z niej wynika moja opinia, wprost przeciwnie, dziełom "kultowym" z zasady nie ufam, to żaden atut. Nie wiem, czy Pan pamięta PRL, czy Pan w nim żył. Ja tak i pamiętam go jako prymitywny absurd, I pamiętam ludzi - środowiska władzy i partyjne, ale też zwykłych ludzi spłaszczonych walcem powszechnego zakłamania. Wielkość Barei polega na tym, że nie pokazał tego dosłownie tylko obrócił w pure nonsens. To jest ten język, choć oczywiście bardziej złożony i godny analiz. Dylematy z filmów Kieślowskiego czy Zanussiego są niewątpliwie uniwersalne i mogły przydarzyć się wszędzie, ale ta "inteligenckość" po pierwsze - niekiedy - ociera się o pretensjonalność, o zakładanie z góry, że coś jest adresowane do wąskiej grupy ludzi. To obnaża szwy, pokazuje intencje i, powtarzam, ogranicza. Fellini wyrafinowanym stylistą? Może go Pan myli z Viscontim albo Antonionim? Bo Fellini to wizjoner, fantasta, nie ograniczający z góry swoich ścieżek. Każdy jego film jest inny i nie wszystkie są dobre, ale wiele jest genialnych. A że materia, w której się porusza z barbarzyńską dezynwolturą jest inna, bogatsza, ma za sobą kolebkę cywilizacji. Cóż. " Gdyby nie było Rzymu, Kraków byłby Rzymem". Ale Rzym jest i nie tylko on. W innej, tragicznie ubogiej materii poruszał się Bareja, inne miał wizje, ale miał tę samą, co Fellini barbarzyńską dezynwolture i hojność wypływającą z talentu. Jeden i drugi nie stawiają sobie granic, nie ograniczają się ani stylem, ani jakimś śmiesznym z góry narzuconym "wysmakowaniem". Zresztą "wysmakowanie" wyssane z PRL- u musiałoby mieć wyjątkowo obrzydliwy smak. I miało.
@@antekp2965Chopie sciagnij gumiaki, na liscie 300 najlepszych uczelni na swiecie daremnie szukac jakiejs z Polski. 360
@@antekp2965 Poważnie? Algorytm czy żywy admin? 😉
Sprowadzanie filmów Barei do mało wyszukanego dowcipu jest niesprawiedliwe. On po prostu kręcił filmy w czasach "mało wyszukanych", w kraju rządzonym i zamieszkanym przez ludzi "mało wyszukanych". Przecież za tym powierzchownym humorem stoi groza, ta cała banda nierobów, nieuków, sprzedawczyków, kreatur, które mogą komuś przetrącić życie dla swojego chamskiego kaprysu.
Niestety, filmy Barei są nadal aktualne, bo tego typu kreatury nadal są obecne. Nie chcę się tutaj za bardzo rozpisywać o swoich doświadczeniach, ale miałem do czynienia z takimi dwoma "konsultantami", rodem z "Misia", którzy brali przysłowiowe 20% procent kosztów od słomianych inwestycji i którzy zniszczyli porządną firmę, bo byli blisko emerytury i postanowili sobie zarobić na resztę życia wrabiając tę firmę w zupełnie niepotrzebny i mega kosztowny kontrakt.
Ja wiem, że Pan Zanussi, jako twórca kina moralnego niepokoju, chce widzieć w ludziach bardziej skomplikowane motywacje, ale prawda jest po stronie Barei - prymitywizm i chamstwo dominują, bez względu na to, czy ktoś jest lumpem, czy menedżerem w korporacji.
Bareja byl geniuszem, jego filmy to najlepsza kwintesencja PRLu.
Jezeli ktos chce sie dowiedziec jak sie zylo w PRL, wystarczy obejrzec filmy Bareji.
Filmy nie pretensjonalne, kopalnia wiedzy o PRLy.
Czy na pewno, może pomyśli, że to bzdury
A na przykład Andrzej Wajda bardzo cenił kino Barei i jego znaczene. Nazwał go zresztą najważniejszym polskim komediopisarzem. Zresztą słynny termin " bareizm" dotyczył kina Barei z lat 60- tych. Natomiast od lat 70-tych to juz inna jakość. Warto też zaznaczyć, że w tych latach późniejszych scenariusze pisał wraz ze Stanisławem Tymem i Jackiem Fedorowiczem czyli jednymi z największych polskich satyryków. Pan Zanussi nie lubi może humoru absurdalnego ale to nie zmienia faktu, że te najważniejsze dzieła Barei to humor na akurat najwyższym poziomie
Problem tzw. polskich intelektualistow to samouwielbienie, koltunstwo i zawisc. Przyklad tzw literatow i jednego z najbardziej popularnych powiesciopisarzy w swoim czasie: T. Dolegi-Mostowicza.
Z wypowiedzi Pana Krzysztofa wynika, że Pan Stanisław nie miał za przeproszeniem "politycznego krycia". Propozycja przystąpienia do Studia Filmowego "Tor" 4:30 padła dopiero w roku 1986, czyli kiedy Pan Stanisław był już mocno schorowany. Jeszcze w latach 1970-1975 uwalono mu 4 scenariusze. Potem było lepiej, bo scenariusze realizował, za to pastwiono się na nim na kolaudacjach. Dalej posłużę się cytatami z kolaudacji (kolaudacja - pierwszy pokaz filmu dla wybranych ludzi kultury decydujących o dopuszczeniu filmu na ekrany, ewentualnych przemontowaniach, albo scenach do usunięcia) "Co mi zrobisz, jak mnie złapiesz" z Grudnia 1977:
Bohdan Roliński, red. nacz. Życia Warszawy:
"Z tej komedii wynika, że jesteśmy bandą skończonych idiotów, a oglądający ten film też mają być idiotami i mają się śmiać z idiotów. Film jest ogromnie niekulturalnie zrobiony, przypomina on mi ludzi, którzy lubią opowiadać dowcipy, a nie umieją tego robić i przez to każdy dowcip w ich wydaniu zostaje położony".
Jerzy Jesionowski, autor powieści dla młodzieży, fantasy:
"(...) Opowiedział nam najbardziej wyświechtane dowcipy (...)" (obecnie krytycy mówią to samo o filmach Patryka Vegi czy o serialu 1670)
Filmu broni Ścibor Rylski, kierownik artystyczny zespołu filmowego "Pryzmat", dla którego Bareja robił wtedy filmy: "Wszystkie filmy Barei kolaudowane na tej sali były przyjmowane źle, wyszydzane".
I na koniec autor kolaudowanego filmu:
"Wszystkie kolaudacje przepłacam swoim zdrowiem, bo to nie jest dla mnie głupstwem. Ale chyba nie bez powodu tak niewielu jest reżyserów, którzy robią komedie (...) robiący komedie musi charakteryzować się żelaznym zdrowiem i nerwami".
Przeraża mnie wyniosłość "wielkich artystów".
Skoro to "prościutkie żarty", to proszę nakręcić film choć w 10% tak dobry jak "Miś". Nikomu od 40 lat to się nie udało.
'Miś' jest słaby
@@jusp6253 genialny.
"z czego się śmiejecie? z samych siebie się śmiejecie"😂
U pana Stanisła, w czasie stanu wojennego, w piwnicy przez pewien czas była drukarnia.
Bareja widział wszystko oczami prostego człowieka uwikłanego w codzienny tryb życia😊kiedy oglądałam i oglądam jego filmy wywołują za każdym razem uśmiech i rozpacz jaka nas rzeczywistość otacza😂smutne że „intelektualiści” nigdy tego nie zrozumieją bo żyje w oderwanej rzeczywistości 😂dlatego to co mamy ONI ci lepsi gardzili Bareją i nami😮 a szkoda❤
Dziękuję za wszystko co Pan zrobił i jeszcze zrobi.
Dziękuję
Elity typu Kutz, " nie poznały się" na Barei! Czy nam to nie przypomina obecnych , równie "pewniackich" elit? 😉
Mówił prawdę.
„Gdzie umieścić (Bareję)?” pyta z wyżyn wielkiej sztuki Krzysztof Zanussi. Bareja sam się umieścił, a raczej masowa widownia umieściła jego filmy w swojej pamięci i często do nich wraca.Można kręcić nosem nad jego poczuciem humoru, ale to jest artysta, który jak nikt inny, powtarzam jak nikt inny oddał klimat komuny, a przede wszystkim to wszystko ogarniające dziadostwo, powszechne pijaństwo nawet na planie filmowym (nie trzeba było być specjalnie spostrzegawczym, żeby zauważyć, że cała ekipa filmowa kręcąca film była pijana).
Z mojej perspektywy (OK nizin społecznych) problemy poruszane przez pana i reżyserów gardzących Bareją były sztuczne i tak naprawdę nikogo niewiele obchodzące z punktu widzenia ich własnej egzystencji. Myślę, że to jest powód dlaczego ci wszyscy „ludzie” od „marmurowego” do „żelaznego” popadli w zapomnienie, a także te wszystkie pana filmy o efektownych tytułach itd…
Bareja kręcił również typowe komedie w rodzaju filmów "Mąż swojej żony", "Żona dla Australijczyka". Nie wydaje mi się by były to filmy populistyczne bądź przeznaczone dla plebsu. Nie jest to kino artystyczne, ale na pewno nie prezentuje jakiegoś proletariackiego poziomu i humoru spod budy z piwem.
Kino Berei jest ważne, kino Zanussiego także. Dla każdego co innego. W końcu podobno jest demokracja...😢😮😊
Ja cenię filmy obu Panów
3:25 to tłumaczy motywy z kiełbasą w Misiu:)
Sam Bareja zagrał właściciela sklepu z wędlinami w Londynie.
Pewien angielski youtuber zafascynowany Polską zamieścił film ze swoją reakcją na scenę w barze mlecznym z filmu "Miś". Trzeba mu było tłumaczyć, że sztućce na łańcuchach i przyśrubowane do stołów miski to nie rzeczywistość, a alegoria; choć z drugiej strony wizja twórcy nie odbiegała daleko od prawdy.
U Barei groteska i przesada to był tylko parawan, za którym czaiła się lekko tylko skrywana prawda o Polsce i o nas samych.
Jak Kuba Bogu,
to i Pan Bóg - Kubie :
społeczne zwrotności
osadza w rozumie .
Kino wyrosło z rozrywki jarmarcznej i takim powinno pozostać. Jeśli wnosi też walory sztuki tym lepiej dla niego.
A ktoz to jest ten slynny, szalenie Zanussi? Cytat: "Kino i sztuka to dwie nie majace ze soba nic wspolnego dyscypliny. Dla mnie najwazniejsze sa pelne kina i kasa. Przede wszystkim kasa" - Martin Scorsese.
Jak prymitywne musiało być to towarzystwo wzajemnej adoracji filmowej, niech świadczy fakt, że Bareję ogląda się do dziś nie mając wrażenia ocierania się o prymityw.
Trudno zrobić coś elitarnego co będzie równocześnie oglądane przez miliony. Mamy restauracje Le Posh i mamy McDonaldsa. Mamy dobre kino i mamy Netflix. Najczęściej bardzo popularne rzeczy są niskich lotów i dzięki temu są konsumowane przez miliony. Pan Krzysztof uważa się za twórcę i artystę a pan Stanisław za rzemieślnika, który chce dostarczyć rozrywki. Na szczęście lubię obu.
Bareja nie był McDonaldsem. Był raczej barem mlecznym. Może i przaśnym w wystroju, niezbyt czystym, z mało uprzejmą obsługą, ale ze smakowitymi daniami.
@@maciekszymanski8340 Słusznie:)
@@maciekszymanski8340 Swietne porównanie :)
Pan sprawia wrażenie, jakby był bardziej człowiekirm słowa niż człowiekiem filmu. Pana mistrzostwo słowa jest niepodważalne. Nawet wówczas, gdy się z Panem zupełnie nie zgadzam. Pozdrawiam mistrza słowa!
Przerażające jak obrzydliwe potrafi być każde środowisko. W tym filmowe. Nadęte puste ego... Żałosne. Ale to co cenne ostatecznie zwycięża, dlatego dziś wciąż niemal każdy zna Stanisława Bareje i Jego twórczość, a Kutza niemal nikt nie kojarzy. I dobrze. Ponoć najtrudniejszym gatunkiem filmowym jest komedia z przesłaniem. I tę sztukę uprawiał Bareja a to że zawistni koledzy nie potrafili wtedy zrozumieć, to świadczy tylko o nich. I nie świadczy dobrze...
Kutz także jest wybitnym twórcą, niezależnie od tego że Miś jest ponadczasowy.
Nie rozśmieszaj mnie
Pana Kuca nikt niemal nie kojarzy ?puknij się w łeb i nie mierz wszystkich swoją miarą.Obrzydliwy sam jesteś i perfidny bo środowisku filmowym zarzucasz podział a sam właśnie to robisz.Pan Bareja był ze swoimi filmami świetny ale to n obowiązek by był w jakimś środowisku filmowym,jak wielu reżyserów.Wiec swoje mądrości wsadź sobie w buty i n udawaj kogoś ważnego ze swoim przekazem
Kutz na starość zwariował @@vicomtedemousson5324
@@edytakochan4134??
To co reżyserzy moralnego niepokoju opowiadali ze śmiertelną powagą, Bareja opowiadał żartobliwie, prześmiewczo. Na pewno nie popadał w żadne zadęcie i pretensjonalność, co jego kolegom, 'poważnym artystom od poważnej sztuki ', niejednokrotnie się zdarzało.
Bareja walczył z komunizmem, a co robił wtedy zannusi? Podobnie Jerzy Gruza.
Bareja jest tu i teraz, kino moralnego niepokoju jest tam i dalej, a Zanussi jest najdalej...:)!
rechot jego unosi się ponad grobami
Bareja był geniuszem a Kutz pozostał kutzem
Jacy aktorzy grali u Barei..? Wybitni.
To wystarczy za komentarz.
Pan Bareja był wizjonerem.
Antycypował mizerię obecnych czasów, a w "Zmiennikach" to nawet trans...
W symbolu, co wieszczy
po płacz Hioba w tłumie
cechy społeczeństwa
przesiewał rozumnie.
W
tedy
Wtedy myśl na granicy piękna ,choć pojętna
zawierała pęta ,tej estetyki
co nie była w domu .
Dziś , znakomitym
dokumentem promu
Przyzwoitość powiedziałaby - zamilcz Krzysztofie
Proszę to rozwinąć
Dlaczego?
Hochwander to był wiybitny artysta, a nie jakiś tam Bareja.
Albo Barewicz!
@@cieslakdavid Albo równie wybitny reżyser od zająca na prasłowiańskiej gruszy. Gdzie oni by Bareję do zespołu przyjęli.
Kilka gniotów na zamówienie ,laurkujących JPII to przykład szczególnie wyrafinowanej sztuki filmowej
Bareja w swoich filmach kpił z takich mdłych Kuców.
Pamiętam odcinek Zmienników o poszukiwaniu egzemplarza książki zmarłego pisarza... Idealnie się odgryzł wszystkim inteligentom. 😂
Synonimem tandety i propagandowego kiczu jest niestety Agnieszka Holland i jej "Granica".
Ale tylko wg tych którym polityka mózg przysłoniła.
@@maximax3624 nie