Czasem (propo dołowania się) mam dni kiedy mam ochotę się rozbeczec i tak beczeć przez aż pół godziny a potem się zabiorę, posprzątam,pojadę na zakupy -łotewer. Problem w tym, że często nie pozwalam na tę wyzwolenie emocji czyli jak to nazwałeś nie pozwalam sobie doczuć tej emocji. Dlaczego? No sobie powtarzam 'badz twarda, po cholerę będziesz się mazać, to nic nie da' i właśnie sobie zdałam sprawę, że robię sobie sama krzywdę. Przez niedoczucie smutku nie potrafię cieszyć się radością na sto procent. Wszystko siedzi i kotłuje się i coraz bardziej zbiera. No kurde Andrzej! Ty mi pomagasz człowieku i po stokroć Ci za to Dziękuję!
Bardzo Ci dziękuję za ten film. Niestety szkoły uczą nas jedynie ogólnej wiedzy o świecie, ale kogo otacza ten świat? No nas, i niby jest psycholog szkolny, do którego zawsze można było pójść, ale wtedy "siara", bo nikt nie chce być uznawany za "nienormalnego". Dlatego często dorośli lub dojrzewający już niestety pokrzywieni ludzie trafiają na terapie i uczą się siebie od wewnątrz, od nowa. Żeby być wgl w kontakcie ze sobą i swoimi emocjami to jest pierwsza wielka sztuka, dać im wybrzmieć bez względu na reakcję otoczenia to druga, często w kinie zdarza mi się zbyt głośno śmiać i kilka razy zwrócona mi była przez to uwaga - głównie przez osoby starsze, ale teraz wiem, że nie muszę się tym tak przejmować, bo daję swoim emocjom upust i nikt nie ma prawa mi tego zabrać :)
Od razu pomyślałam o stresie... ale czy stres wliczamy do emocji? Czujemy go, ale nie da się go „przeżyć” przez kilka dni i odejdzie, jak na przykład smutek. 🙄 Tylko jest, i jest, i jest. Na przykład w pracy. Kiedy bardzo nam na niej zależy i stresujemy się każdego dnia, co mega źle na nas wpływa. No i wiadomo - nie warto się stresować... ale i tak to człowiek robi 🙄 Marzy mi się odcinek o radzeniu sobie ze stresem! Przydałby mi się w 100% 😄
Poruszyłeś bardzo ważny temat,dziękuję. Zauważyłam u siebie dwie bardzo skrajne postawy: albo nie czuję emocji wogóle albo odczuwam je krótkotrwale i w niekontrolowany sposób. Doświadczam w swoim życiu derealizacji i depersonalizacji,które sprawiają,że przez większość czasu jestem po prostu odcięta zarówno od swoich emocji,uczuć i myśli,jak również innych ludzi.Wszystko się zaczęło,gdy pojawiły się u mnie napady lęku.Pojawia się wtedy silna reakcja obronna w postaci totalnego odcięcia,bo mózg nie jest w stanie tego ogarnąć.Jednak ostatnio coś się zmieniło,bo coraz więcej się uśmiecham,zdarza mi się odczuwać również złość lub wstręt,czasami smutek i niepokój też się pojawia.Jednak często doświadczam tego,gdy jestem sama i nikt mnie nie widzi.Zresztą sama niechętnie je pokazuje,ale staram się nad tym pracować. Mam zaburzenie lękowo-depresyjne.Przyjmuję leki i chodzę na terapię. Mam nadzieje,że jakoś z tego wyjdę i zacznę żyć naprawdę,jak dawniej.
Ostatnie materiały są genialne! Przyszłe filmiki również się super zapowiadają. Obecny w punkt w odniesieniu do powakacyjnego lenia. Nacieranie się smutkiem i żalem tylko po to, żeby poleniuchować i pograć na konsolce zwalając to na zmęczenie i poczucie żałości 😅 dzięki wielkie jak zwykle ratujesz życie 😁
Idealnie trafiłeś w aktualne moje refleksje. Nabrałem pewnej struktury w podejściu do emocji, która działa na zasadzie świadomości i rozsądku wszystkich podejmowanych decyzji na płaszczyźnie emocjonalnej (nie pełna kontrola oczywiście),ale pojawiają się sytuacje, które nagle całkowicie ją przełamują (czyt. poznanie jakiejś mega atrakcyjnej dla mnie osoby) przez co mój "system balansu" emocji dostaje całkowitej awarii. Potrafi minąć pare dni kiedy orientuje się, że robię coś nie do końca zgodnego ze sobą. I coś co powiedziałeś pod koniec filmu może mieć ogromną wartość. Musimy sobie zadawać pytania. Kolejny raz pięknie dziękuję za inspiracje Andrzeju:))
Dla mnie pierwszym skojarzeniem jest nadmierne odczuwanie radości. W Polsce nie najlepiej odbiera się ludzi uśmiechniętych przez większość czasu. „Śmieje się jak głupi do sera”, „I z czego się tak cieszysz?”. Taką osobę nieraz odczytują jako nieszczerą. Sama miałam z tym wiele problemów, a po prostu cieszę się drobnymi rzeczami w życiu, dostrzegam każde małe dobro/piękno wokół. „O! Jaka ładna chmura!”
U mnie w praktyce to wygląda tak. Na początku zdaję sobie sprawę, że mam jakieś negatywne emocje w sobie. Łatwo to sobie uświadomić obserwując jakie myśli się pojawiają, jeżeli złośliwe to jest we mnie emocja złości-gniwu, strachliwe/strach, pełne smutku/smutek itd. Potem jeżeli mam na to miejsce i czas, kładę się, zamykam oczy i przenoszę uwagę do wewnątrz na ciało, tam gdzie czuję emocję. Najczęściej w jakimś miejscu brzucha lub klatki piersiowej. Potem zaczynam w pełni odczuwać energię tej emocji, nie jest to przyjemne, ale dzięki temu stopniowo emocja robi się coraz słabsza, aż w końcu ostatecznie się rozpuszcza. Nie zawsze mi się to udaje, ale wiem, że to najlepszy sposób. Co ciekawe po uwolnieniu jakiejś szkodliwej emocji czuje się nie tylko ulgę, że już jej nie ma, ale też odzyskuje się poczucie żywości, spokoju, radości, ponieważ negatywne emocje bardzo ograniczały ich przepływ (stopień różnicy zapewne zależy od tego jak mocna była emocja, czy było ich więcej niż jedna, a także rodzaju emocji). I jeszcze o jednej rzeczy chciałem napisać. Najczęściej cześć energii emocji czuje się też w głowie (zapewne dlatego tak często myśli, które się pojawiają są nią zabarwione), ale nie da się ich uwolnić tam odczuwając. Trzeba skupić swoją uwagę na emocjach w głąb ciała, poza głową. ✌️&💙
Metoda bardzo podobna do metody akceptacji emocji z książki "The Happiness Trap,, którą swoją drogą musi przeczytać każda osoba która nie radzi sobie z emocjami i myślami. Kluczem twojej metody jest zaakceptowanie tego, że nie zawsze uda Ci się zmniejszyć emocje i że celem ćwiczenia nie jest nawet pozbycie się negatywnych emocji, ale zaakceptowanie ich istnienia, to że często stają się słabsze to efekt uboczny. Zaakceptowanie negatywnych emocji pomaga nam przestać się nimi zadręczać, właśnie to daje poczucie spokoju o którym mówisz.
Ja jestem z tych ‚poblokowanych emocjonalnie’, ale wbrew temu co mówisz nie zachłystuje się emocjami. Nadal to dla mnie obszar zagrożenia, czegoś nieznanego. Wiadomo, uczę się z psycholożką, ale długa droga przede mną ;) Emocją, którą najczęściej umiem nazwać (więc obstawiam, że jest mi najbliższa) jest złość w różnym natężeniu. Trochę smutno, ale cieszę się, że mam autorefleksję wypracowaną na tyle, że mogę iść do przodu
Heja Orły! Odpowiadając na pytanie Orła Naczelnego- Andrzeja, chciałabym podzielić się moim strachem przed odczuwaniem gniewu i szczęścia. Nie tak dawno temu uświadomiłam to sobie, więc ten film trafił w punkt. Jest mi lepiej z tą wiedzą:)
Ja pierwsze co, to pomyślałam o smutku - z jednej strony właśnie, by dać sobie czas na jego odczuwanie, a nie zagłuszanie go innymi bodźcami, co jest mi bliskie, natomiast z drugiej strony, by nie przechodzić w skrajność i jak to ująłeś " nie nacierać się tą rozpaczą".Mam niestety skołonność do przechodzenia z jednej skarajności w drugą i dałeś mi do myślenia, że warto popracować nad jakimś złotym środkiem. Dzięki! :)
Dziekuje za film właśnie teraz borykać się z nadmiarem emocji. Spróbuje trochę je utemperowac . Ty też masz chyba trochę gorszy czas jakoś tak to wyczułam. Pozdrawiam. Niech moc będzie z nami.
Gniew, jestem jak Hulk ciągle na wku... Od jakiegoś czasu staram się go wykorzystać nie na utyskiwanie tylko działanie, takie moje paliwko tylko strasznie mnie to wyczerpuje. Przydałoby mi się więcej zen 🙂
To ja z innej strony. Będąc osobą hiperemocjonalną i hiperwrażliwą, która utyskuje na to przez całe swoje życie, poznałam jakiś czas temu człowieka z drugiego bieguna, dotkniętego najprawdopodobniej aleksytymią. A że to ktoś bliski memu sercu, więc sytuacja podwójnie trudna. I dopiero teraz zdałam sobie sprawę i doceniłam swoje emocje i pierwszy raz czuję wdzięczność, że mogę je odczuwać (nawet jeśli to niesie ze sobą dramy i inne takie). I że pokazują i ostrzegają, gdzie się nie iść w życiu, a gdzie lecieć na złamanie karku. Także doceniajcie, nie blokujcie :)
U mnie gniew, to emocja do pracy nad soba. Gdy sie zdenerwuje, totalnie milkne i zachowuje sie gburowato, bo boje sie, ze jak zaczne werbalizowac swoja zlosc, to pojda konie po betonie. Impulsywnosc tu tez nie pomaga. Szukam sposobu na spuszczanie cisnienia z glowy (i z glowa!), ale poki co, idzie mozolnie.
Dla mnie najgorzej, gdy przeżywam jakąś emocję i mówię o tym, a ktoś do mnie "nie narzekaj", "przestań zamulać" czy cokolwiek takiego. Mało tego, że przerywa to moje przeżywanie to pojawia się we mnie nowa, jeszcze gorsza, emocja. Wtedy ta osoba ma u mnie już przekichane. :p
Od jakiegoś czasu Cię oglądam i powiem, że robisz naprawdę inspirujące filmiki. Przez jakiś czas miałam problem z doczuwaniem emocji albo puszczaniem ich zbyt mocno w ten przysłowiowy "las" i przyznam, że jest to męczące na dłuższą metę. Dzisiaj zobaczyłam tytuł Twojego filmu i coś mnie pociągnęło, aby go obejrzeć i szczerze powiem Ci, że to był najlepszy czas jaki mogłam sobie dać. Dziękuję Ci bardzo, za to, że dzielisz się tak wartościowymi przemyśleniami. Pozdrawiam ciepło.
Każda emocja będąca estetyczna oraz naturalna (niewymuszona) - na plus! -> jedno z możliwych wiązań 🤔. Intuicja, choć nie wiem czy cała naga prawda ;).
No i w punkt temat, jak zwykle. Tylko no ja nadal mam problem z tym pogodzeniem czucia emocji i stoicyzmem. Jak to tak, dać sobie odczuwać smutek, złość i rozgoryczenie i jednocześnie czuć się w zgodzie z tym nurtem? Ja wiem, że to jeszcze nie znaczy, że oddajemy całkiem stery i przechodzimy na drugą stronę, ale stolicy chyba podkreślają, że tą 'łodzią' nad którą mamy zapanować są właśnie myśli i emocje i to tu należy postawić barierę?
@@andrzejTucholski ja się tylko zastanawiam - czy powinno się w imię stoicyzmu nad tym pracować, czy tego nas uczy Marek Aureliusz, Seneka czy Epiktet? Czy to już nadinterpretacja? Wiadomo, że powinniśmy brać z każdej filozofii to co jest w zgodzie z naszymi przekonaniami, moja wątpliwość polega na tym, czy głosisz tu myśl wyżej wymienionych, czy to jakaś część w której się z nimi nie zgadzasz z powodu innych dostępnych źródeł wiedzy o świecie (chociażby własnego doświadczenia)?
Ja ze wszystkiego co widzę podbieram sobie rzeczy, które mi służą. Po prostu ze stoicyzmu wziąłem ich więcej niż normalnie. Ale jest też dużo klasycznej eudajmonii w moim podejściu do świata. Sporo egzsytencjonalizmu. No i wiesz, to wszystko to 25%. Bo 75% to zdrowy rozsądek i obserwowanie na bieżąco what's up :D
Emocje - bardzo ciekawy temat. To będzie dobry sezon, skoro tak się zaczyna :) W mądrych psychologicznych książkach, na które trafiłam, jest dużo informacji o odblokowaniu emocji, uwalnianiu ich, odczuwaniu itd, a raczej mało o kontrolowaniu. Przez to, gdy mierzę się z jakąś emocją , mam problem - czy znów blokuję emocję czy ją kontroluję?
A mnie sie skojarzylo ze zloscia, gniewem. Poniewaz mam problem z szybkim denerwowaniem sie (jestem choleryczka) i moje pytanie brzmi: kiedy gram w siatkowke I cos mi nie wychodzi, jestem na siebie bardzo zdenerwowana i na przyklad krzycze albo bluznie to automatycznie jestem zla na siebie za to ze bluznie I sie denerwuje a Jak wiadomo to nie pomaga w grze. Jak powinnam to przezywac? Bo strasznie mnie to meczy :/
Myślę, że częścią problemu są też wyrzuty sumienia. Dlatego, że w ogóle jakaś emocja się pojawiła, a teoretycznie nie powinna, że nie potrafimy jej opanować, że nie do końca rozumiemy co czujemy, że nie zawsze metody opanowania nie działają. Wiem, że u mnie jest to problem. Jestem na stażu i pracuję z dwoma paniami. Jedna z nich niesamowicie mnie irytuje. Jest takim wampirem energetycznym, który wysysa ze mnie całą radość życia. Widzę ją i mój dzień staje się gorszy. Jedyne o czym potrafi mówić to katastrofy, jaki ten świat jest zły i jak ludzie są podli. Doszłam teraz do tego momentu, że cokolwiek by nie powiedziała i tak jestem zirytowana, że się w ogóle odezwała. I na początku się za to ganiłam. Próbowałam opanować w sobie te zirytowanie i złość próbując wytłumaczyć sobie, że przecież może gadać co chce i nie ma to na moje życie żadnego wpływu. Ale to nie pomagało. Po dwóch miesiącach stażu byłam już zirytowana na siebie, że ona ciągle mnie wkurza. I to była taka mała spirala nienawiści. Odczuwałam złość, starałam się ją opanować, a gdy się nie udało miałam wyrzuty sumienia i wściekałam się na siebie. Teraz po ponad czterech miesiącach stażu wreszcie się z tym pogodziłam. Są na świecie ludzie, którzy tak na mnie działają i to jest ok. Całkowicie normalne jest odczuwanie złości i zirytowania gdy wysłuchujesz przez 7 godzin jaki to świat jest zły. I jest w porządku, że nie potrafię się nie irytować. Teraz jedyne co mogę zrobić to po prostu jej nie słuchać i ignorować przez kolejny miesiąc, aż nie skończę stażu. I pozbyć się wyrzutów sumienia i złości na siebie, bo to wszystko jest ok.
Miałam podobną sytuację, już nie pracuję z tą osobą i jestem bardzo szczesliwa z tego powodu. Wydaje mi się, ze jedną z najgorszych rzeczy która może nas spotkać w pracy to własnie negatywni ludzie (bo w życiu prywatnym wybór i kontrolę nad tym z kim sie zadajemy a z kim nie). Dwukrotnie miałam 'przyjemność' pracy z osobami które znęcały się nade mną psychicznie, na dłuższą metę ma to poważne skutki psychiczne, nielubienie siebie, stracenie szacunku do samego siebie, a nawet nerwica. Potraktowalam to jako lekcje, zeby w zyciu prywatnym ale tez zawodowym unikac takich ludzi i nie pozwalac soba manipulowac, szkoda zycia i radosci ktora mozemy z niego czerpac kazdego dnia, bo kazdy dzien jest bezcenny ! :) Toksyczni ludzie - NOPE. Mama nadzieje ze dalas rade i przetrwalas staz do konca :)
Od razu ze smutkiem mi się skojarzyło. Z drugiej strony takie katharsis się czasem przydaje, żeby potem było lepiej. Byle za długo się nie pogrążać. :D
+Andrzej Tucholski Zauważyłem po obejrzeniu tego filmu pewną, śmieszną ale i ciekawą rzeczą jest to, że każdy, ale to każdy z Nas ma takie słówko którego w rozmowach nie raz "nadużywa", prawda? Tak samo jak u mnie wpada "generalnie", a Ciebie "Jednakowoż" :D Ciekawe skąd to się bierze... Pozdrawiam
Samobiczowanie, zmaganie się z poczuciem winy - zazwyczaj związane z zaniedbaniami zawodowymi, niedotrzymywaniem terminów, niedawaniem z siebie wszystkiego. To są te najtrudniejsze emocje z którymi sobie nie radzę. Nie dają spać, ani skupić się na sprawach bierzących. Jeśli macie sprawdzone sposoby jak sobie z nimi radzić, dajciecie znać.
moik sposobem jest samodyscyplina i zmuszanie sie do robienia pewnych rzeczy, nawet kiedy mi sie nie chce, jest to bardzo trudne i nadal nad tym pracuje
Czasem (propo dołowania się) mam dni kiedy mam ochotę się rozbeczec i tak beczeć przez aż pół godziny a potem się zabiorę, posprzątam,pojadę na zakupy -łotewer. Problem w tym, że często nie pozwalam na tę wyzwolenie emocji czyli jak to nazwałeś nie pozwalam sobie doczuć tej emocji. Dlaczego? No sobie powtarzam 'badz twarda, po cholerę będziesz się mazać, to nic nie da' i właśnie sobie zdałam sprawę, że robię sobie sama krzywdę. Przez niedoczucie smutku nie potrafię cieszyć się radością na sto procent. Wszystko siedzi i kotłuje się i coraz bardziej zbiera. No kurde Andrzej! Ty mi pomagasz człowieku i po stokroć Ci za to Dziękuję!
Bardzo Ci dziękuję za ten film. Niestety szkoły uczą nas jedynie ogólnej wiedzy o świecie, ale kogo otacza ten świat? No nas, i niby jest psycholog szkolny, do którego zawsze można było pójść, ale wtedy "siara", bo nikt nie chce być uznawany za "nienormalnego". Dlatego często dorośli lub dojrzewający już niestety pokrzywieni ludzie trafiają na terapie i uczą się siebie od wewnątrz, od nowa. Żeby być wgl w kontakcie ze sobą i swoimi emocjami to jest pierwsza wielka sztuka, dać im wybrzmieć bez względu na reakcję otoczenia to druga, często w kinie zdarza mi się zbyt głośno śmiać i kilka razy zwrócona mi była przez to uwaga - głównie przez osoby starsze, ale teraz wiem, że nie muszę się tym tak przejmować, bo daję swoim emocjom upust i nikt nie ma prawa mi tego zabrać :)
Od razu pomyślałam o stresie... ale czy stres wliczamy do emocji? Czujemy go, ale nie da się go „przeżyć” przez kilka dni i odejdzie, jak na przykład smutek. 🙄 Tylko jest, i jest, i jest. Na przykład w pracy. Kiedy bardzo nam na niej zależy i stresujemy się każdego dnia, co mega źle na nas wpływa. No i wiadomo - nie warto się stresować... ale i tak to człowiek robi 🙄 Marzy mi się odcinek o radzeniu sobie ze stresem! Przydałby mi się w 100% 😄
Poruszyłeś bardzo ważny temat,dziękuję.
Zauważyłam u siebie dwie bardzo skrajne postawy: albo nie czuję emocji wogóle albo odczuwam je krótkotrwale i w niekontrolowany sposób. Doświadczam w swoim życiu derealizacji i depersonalizacji,które sprawiają,że przez większość czasu jestem po prostu odcięta zarówno od swoich emocji,uczuć i myśli,jak również innych ludzi.Wszystko się zaczęło,gdy pojawiły się u mnie napady lęku.Pojawia się wtedy silna reakcja obronna w postaci totalnego odcięcia,bo mózg nie jest w stanie tego ogarnąć.Jednak ostatnio coś się zmieniło,bo coraz więcej się uśmiecham,zdarza mi się odczuwać również złość lub wstręt,czasami smutek i niepokój też się pojawia.Jednak często doświadczam tego,gdy jestem sama i nikt mnie nie widzi.Zresztą sama niechętnie je pokazuje,ale staram się nad tym pracować. Mam zaburzenie lękowo-depresyjne.Przyjmuję leki i chodzę na terapię. Mam nadzieje,że jakoś z tego wyjdę i zacznę żyć naprawdę,jak dawniej.
Człowiek to jest to takie 5 sekund między bodźcem a reakcją :D moja ulubiona definicja człowieka chyba. Dzięki wielkie za ten film!
Patrz, to Ty :D
3:15 jeju, ale zrobiło mi to dzień!
Świetny filmik, trafił w punkt na temat moich ostatnich przemyśleń 😊
Dziękuję za ten film. Teraz wiem że zakochanie i miłość odczuwam znacznie przesadnie. i to dlatego tymi emocjami raniłem
Ostatnie materiały są genialne! Przyszłe filmiki również się super zapowiadają. Obecny w punkt w odniesieniu do powakacyjnego lenia. Nacieranie się smutkiem i żalem tylko po to, żeby poleniuchować i pograć na konsolce zwalając to na zmęczenie i poczucie żałości 😅 dzięki wielkie jak zwykle ratujesz życie 😁
Idealnie trafiłeś w aktualne moje refleksje. Nabrałem pewnej struktury w podejściu do emocji, która działa na zasadzie świadomości i rozsądku wszystkich podejmowanych decyzji na płaszczyźnie emocjonalnej (nie pełna kontrola oczywiście),ale pojawiają się sytuacje, które nagle całkowicie ją przełamują (czyt. poznanie jakiejś mega atrakcyjnej dla mnie osoby) przez co mój "system balansu" emocji dostaje całkowitej awarii. Potrafi minąć pare dni kiedy orientuje się, że robię coś nie do końca zgodnego ze sobą. I coś co powiedziałeś pod koniec filmu może mieć ogromną wartość. Musimy sobie zadawać pytania.
Kolejny raz pięknie dziękuję za inspiracje Andrzeju:))
Powodzenia!
Super gadanie, naturalnie, autentycznie, najlepiej.
Dla mnie pierwszym skojarzeniem jest nadmierne odczuwanie radości. W Polsce nie najlepiej odbiera się ludzi uśmiechniętych przez większość czasu. „Śmieje się jak głupi do sera”, „I z czego się tak cieszysz?”. Taką osobę nieraz odczytują jako nieszczerą. Sama miałam z tym wiele problemów, a po prostu cieszę się drobnymi rzeczami w życiu, dostrzegam każde małe dobro/piękno wokół. „O! Jaka ładna chmura!”
Teraz nadmiernie uśmiechnięta osoba jest też uważana za kogoś kto coś brał :^^
Oho coś czuję że nowy kontent jest strzałem w dziesiątkę!
Postaram się!
Jesteś taki zdrowy i neutralny... Przez to bardzo lubię Cię oglądać :) Nie ma tego złego wpływu
U mnie w praktyce to wygląda tak. Na początku zdaję sobie sprawę, że mam jakieś negatywne emocje w sobie. Łatwo to sobie uświadomić obserwując jakie myśli się pojawiają, jeżeli złośliwe to jest we mnie emocja złości-gniwu, strachliwe/strach, pełne smutku/smutek itd. Potem jeżeli mam na to miejsce i czas, kładę się, zamykam oczy i przenoszę uwagę do wewnątrz na ciało, tam gdzie czuję emocję. Najczęściej w jakimś miejscu brzucha lub klatki piersiowej. Potem zaczynam w pełni odczuwać energię tej emocji, nie jest to przyjemne, ale dzięki temu stopniowo emocja robi się coraz słabsza, aż w końcu ostatecznie się rozpuszcza. Nie zawsze mi się to udaje, ale wiem, że to najlepszy sposób.
Co ciekawe po uwolnieniu jakiejś szkodliwej emocji czuje się nie tylko ulgę, że już jej nie ma, ale też odzyskuje się poczucie żywości, spokoju, radości, ponieważ negatywne emocje bardzo ograniczały ich przepływ (stopień różnicy zapewne zależy od tego jak mocna była emocja, czy było ich więcej niż jedna, a także rodzaju emocji).
I jeszcze o jednej rzeczy chciałem napisać. Najczęściej cześć energii emocji czuje się też w głowie (zapewne dlatego tak często myśli, które się pojawiają są nią zabarwione), ale nie da się ich uwolnić tam odczuwając. Trzeba skupić swoją uwagę na emocjach w głąb ciała, poza głową.
✌️&💙
Metoda bardzo podobna do metody akceptacji emocji z książki "The Happiness Trap,, którą swoją drogą musi przeczytać każda osoba która nie radzi sobie z emocjami i myślami. Kluczem twojej metody jest zaakceptowanie tego, że nie zawsze uda Ci się zmniejszyć emocje i że celem ćwiczenia nie jest nawet pozbycie się negatywnych emocji, ale zaakceptowanie ich istnienia, to że często stają się słabsze to efekt uboczny. Zaakceptowanie negatywnych emocji pomaga nam przestać się nimi zadręczać, właśnie to daje poczucie spokoju o którym mówisz.
Ja jestem z tych ‚poblokowanych emocjonalnie’, ale wbrew temu co mówisz nie zachłystuje się emocjami. Nadal to dla mnie obszar zagrożenia, czegoś nieznanego. Wiadomo, uczę się z psycholożką, ale długa droga przede mną ;)
Emocją, którą najczęściej umiem nazwać (więc obstawiam, że jest mi najbliższa) jest złość w różnym natężeniu. Trochę smutno, ale cieszę się, że mam autorefleksję wypracowaną na tyle, że mogę iść do przodu
Heja Orły! Odpowiadając na pytanie Orła Naczelnego- Andrzeja, chciałabym podzielić się moim strachem przed odczuwaniem gniewu i szczęścia. Nie tak dawno temu uświadomiłam to sobie, więc ten film trafił w punkt. Jest mi lepiej z tą wiedzą:)
Ja pierwsze co, to pomyślałam o smutku - z jednej strony właśnie, by dać sobie czas na jego odczuwanie, a nie zagłuszanie go innymi bodźcami, co jest mi bliskie, natomiast z drugiej strony, by nie przechodzić w skrajność i jak to ująłeś " nie nacierać się tą rozpaczą".Mam niestety skołonność do przechodzenia z jednej skarajności w drugą i dałeś mi do myślenia, że warto popracować nad jakimś złotym środkiem. Dzięki! :)
Posrodku najlepiej!
Z tęsknotą, z ciągłym leżeniem w łóżku i zatracaniem się we własnych myślach o tej osobie
To prawda zgadzam się z Tobą w 100% super przekaz bardzo dobrze nakreśla czym są emocje i jak w nas działają 👌👍👏😍🎈🎈🎈🎈
Dziekuje za film właśnie teraz borykać się z nadmiarem emocji. Spróbuje trochę je utemperowac . Ty też masz chyba trochę gorszy czas jakoś tak to wyczułam. Pozdrawiam. Niech moc będzie z nami.
Nieszczegolnie, ale dziekuje :)
Dziękuję❤️
Gniew, jestem jak Hulk ciągle na wku... Od jakiegoś czasu staram się go wykorzystać nie na utyskiwanie tylko działanie, takie moje paliwko tylko strasznie mnie to wyczerpuje. Przydałoby mi się więcej zen 🙂
To jest bardzo dobry filmik wg mnie. Piona!
To ja z innej strony. Będąc osobą hiperemocjonalną i hiperwrażliwą, która utyskuje na to przez całe swoje życie, poznałam jakiś czas temu człowieka z drugiego bieguna, dotkniętego najprawdopodobniej aleksytymią. A że to ktoś bliski memu sercu, więc sytuacja podwójnie trudna. I dopiero teraz zdałam sobie sprawę i doceniłam swoje emocje i pierwszy raz czuję wdzięczność, że mogę je odczuwać (nawet jeśli to niesie ze sobą dramy i inne takie). I że pokazują i ostrzegają, gdzie się nie iść w życiu, a gdzie lecieć na złamanie karku. Także doceniajcie, nie blokujcie :)
Bardzo przydatny filmik 💙
Dzięki za ten filmik 😉👍🏻
U mnie gniew, to emocja do pracy nad soba. Gdy sie zdenerwuje, totalnie milkne i zachowuje sie gburowato, bo boje sie, ze jak zaczne werbalizowac swoja zlosc, to pojda konie po betonie. Impulsywnosc tu tez nie pomaga. Szukam sposobu na spuszczanie cisnienia z glowy (i z glowa!), ale poki co, idzie mozolnie.
Ja przekuwam gniew w twórczość, prawie zawze.
@@andrzejTucholski Mógłbyś napisać dokładniej w jaki sposób i jak Ci się to udaje?
Dla mnie najgorzej, gdy przeżywam jakąś emocję i mówię o tym, a ktoś do mnie "nie narzekaj", "przestań zamulać" czy cokolwiek takiego. Mało tego, że przerywa to moje przeżywanie to pojawia się we mnie nowa, jeszcze gorsza, emocja. Wtedy ta osoba ma u mnie już przekichane. :p
E tam, ludzie zawsze będą tak mówić :P
Od jakiegoś czasu Cię oglądam i powiem, że robisz naprawdę inspirujące filmiki. Przez jakiś czas miałam problem z doczuwaniem emocji albo puszczaniem ich zbyt mocno w ten przysłowiowy "las" i przyznam, że jest to męczące na dłuższą metę. Dzisiaj zobaczyłam tytuł Twojego filmu i coś mnie pociągnęło, aby go obejrzeć i szczerze powiem Ci, że to był najlepszy czas jaki mogłam sobie dać. Dziękuję Ci bardzo, za to, że dzielisz się tak wartościowymi przemyśleniami. Pozdrawiam ciepło.
Dlaczego nie ma takich lekcji w szkołach ...
Każda emocja będąca estetyczna oraz naturalna (niewymuszona) - na plus! -> jedno z możliwych wiązań 🤔. Intuicja, choć nie wiem czy cała naga prawda ;).
No i w punkt temat, jak zwykle. Tylko no ja nadal mam problem z tym pogodzeniem czucia emocji i stoicyzmem. Jak to tak, dać sobie odczuwać smutek, złość i rozgoryczenie i jednocześnie czuć się w zgodzie z tym nurtem? Ja wiem, że to jeszcze nie znaczy, że oddajemy całkiem stery i przechodzimy na drugą stronę, ale stolicy chyba podkreślają, że tą 'łodzią' nad którą mamy zapanować są właśnie myśli i emocje i to tu należy postawić barierę?
Ja czuję smutek. Ja sobie na niego pozwalam. Ja po prostu nic z nim nie robię :)
@@andrzejTucholski ja się tylko zastanawiam - czy powinno się w imię stoicyzmu nad tym pracować, czy tego nas uczy Marek Aureliusz, Seneka czy Epiktet? Czy to już nadinterpretacja?
Wiadomo, że powinniśmy brać z każdej filozofii to co jest w zgodzie z naszymi przekonaniami, moja wątpliwość polega na tym, czy głosisz tu myśl wyżej wymienionych, czy to jakaś część w której się z nimi nie zgadzasz z powodu innych dostępnych źródeł wiedzy o świecie (chociażby własnego doświadczenia)?
Ja ze wszystkiego co widzę podbieram sobie rzeczy, które mi służą. Po prostu ze stoicyzmu wziąłem ich więcej niż normalnie. Ale jest też dużo klasycznej eudajmonii w moim podejściu do świata. Sporo egzsytencjonalizmu. No i wiesz, to wszystko to 25%. Bo 75% to zdrowy rozsądek i obserwowanie na bieżąco what's up :D
Emocje - bardzo ciekawy temat. To będzie dobry sezon, skoro tak się zaczyna :) W mądrych psychologicznych książkach, na które trafiłam, jest dużo informacji o odblokowaniu emocji, uwalnianiu ich, odczuwaniu itd, a raczej mało o kontrolowaniu. Przez to, gdy mierzę się z jakąś emocją , mam problem - czy znów blokuję emocję czy ją kontroluję?
Chłopie jak Ty fajnie masz poukładane książki. Kolorystycznie. Tematycznie też masz jakoś poukładane?
A mnie sie skojarzylo ze zloscia, gniewem. Poniewaz mam problem z szybkim denerwowaniem sie (jestem choleryczka) i moje pytanie brzmi: kiedy gram w siatkowke I cos mi nie wychodzi, jestem na siebie bardzo zdenerwowana i na przyklad krzycze albo bluznie to automatycznie jestem zla na siebie za to ze bluznie I sie denerwuje a Jak wiadomo to nie pomaga w grze. Jak powinnam to przezywac? Bo strasznie mnie to meczy :/
Koszulka pod kolor oczu :D
'Nie mam nad wami żadnej kontroli' i już mi się włącza iluminati
Trujkont patrzy ☆
Pozdrawiamy przyjaciół z FBI
Myślę, że częścią problemu są też wyrzuty sumienia. Dlatego, że w ogóle jakaś emocja się pojawiła, a teoretycznie nie powinna, że nie potrafimy jej opanować, że nie do końca rozumiemy co czujemy, że nie zawsze metody opanowania nie działają.
Wiem, że u mnie jest to problem.
Jestem na stażu i pracuję z dwoma paniami. Jedna z nich niesamowicie mnie irytuje. Jest takim wampirem energetycznym, który wysysa ze mnie całą radość życia. Widzę ją i mój dzień staje się gorszy. Jedyne o czym potrafi mówić to katastrofy, jaki ten świat jest zły i jak ludzie są podli. Doszłam teraz do tego momentu, że cokolwiek by nie powiedziała i tak jestem zirytowana, że się w ogóle odezwała.
I na początku się za to ganiłam. Próbowałam opanować w sobie te zirytowanie i złość próbując wytłumaczyć sobie, że przecież może gadać co chce i nie ma to na moje życie żadnego wpływu. Ale to nie pomagało. Po dwóch miesiącach stażu byłam już zirytowana na siebie, że ona ciągle mnie wkurza. I to była taka mała spirala nienawiści. Odczuwałam złość, starałam się ją opanować, a gdy się nie udało miałam wyrzuty sumienia i wściekałam się na siebie.
Teraz po ponad czterech miesiącach stażu wreszcie się z tym pogodziłam. Są na świecie ludzie, którzy tak na mnie działają i to jest ok. Całkowicie normalne jest odczuwanie złości i zirytowania gdy wysłuchujesz przez 7 godzin jaki to świat jest zły. I jest w porządku, że nie potrafię się nie irytować. Teraz jedyne co mogę zrobić to po prostu jej nie słuchać i ignorować przez kolejny miesiąc, aż nie skończę stażu.
I pozbyć się wyrzutów sumienia i złości na siebie, bo to wszystko jest ok.
Miałam podobną sytuację, już nie pracuję z tą osobą i jestem bardzo szczesliwa z tego powodu. Wydaje mi się, ze jedną z najgorszych rzeczy która może nas spotkać w pracy to własnie negatywni ludzie (bo w życiu prywatnym wybór i kontrolę nad tym z kim sie zadajemy a z kim nie). Dwukrotnie miałam 'przyjemność' pracy z osobami które znęcały się nade mną psychicznie, na dłuższą metę ma to poważne skutki psychiczne, nielubienie siebie, stracenie szacunku do samego siebie, a nawet nerwica. Potraktowalam to jako lekcje, zeby w zyciu prywatnym ale tez zawodowym unikac takich ludzi i nie pozwalac soba manipulowac, szkoda zycia i radosci ktora mozemy z niego czerpac kazdego dnia, bo kazdy dzien jest bezcenny ! :) Toksyczni ludzie - NOPE. Mama nadzieje ze dalas rade i przetrwalas staz do konca :)
z żałobą po rozstaniu - trzeba przeżyć i potem o dziwo naprawdę jest lepiej. ^^
Od razu ze smutkiem mi się skojarzyło. Z drugiej strony takie katharsis się czasem przydaje, żeby potem było lepiej. Byle za długo się nie pogrążać. :D
Najtrudniejsza dla mnie emocja to lęk. W ogóle nie rozumiem tej emocji, nie rozumiem jej funkcji, nie wiem jaką korzyść daje...
Odczuwać w sam raz 👌
Ten rodzaj muzyki trochę odwraca moją uwagę od słuchania tego co mówisz, mój mózg chce wyłączyć opcję myślenia. :P
OK, pomyślę :)
+Andrzej Tucholski Zauważyłem po obejrzeniu tego filmu pewną, śmieszną ale i ciekawą rzeczą jest to, że każdy, ale to każdy z Nas ma takie słówko którego w rozmowach nie raz "nadużywa", prawda?
Tak samo jak u mnie wpada "generalnie", a Ciebie "Jednakowoż" :D
Ciekawe skąd to się bierze... Pozdrawiam
Samobiczowanie, zmaganie się z poczuciem winy - zazwyczaj związane z zaniedbaniami zawodowymi, niedotrzymywaniem terminów, niedawaniem z siebie wszystkiego. To są te najtrudniejsze emocje z którymi sobie nie radzę. Nie dają spać, ani skupić się na sprawach bierzących. Jeśli macie sprawdzone sposoby jak sobie z nimi radzić, dajciecie znać.
mam podobnie :/
moik sposobem jest samodyscyplina i zmuszanie sie do robienia pewnych rzeczy, nawet kiedy mi sie nie chce, jest to bardzo trudne i nadal nad tym pracuje
Świat byłby lepszy bez emocji. Logika górą!