Czyli edukacja domowa nie przygotowuje do życia? Bo życie to zawsze w gruncie jakiś system, mniej lub bardziej zorganizowany. Jestem nauczycielką i nigdy nie traktowałam uczniów przedmiotowo, ani też nie byłam traktowana przedmiotowo jako pracownik. Co ciekawe, uczę języka i już dawno nie musi być wszystko idealnie, chodzi właśnie o komunikację.
Dziękuję Ci bardzo za podzielenie się opinią. Rozumowaniu nie można odmówić logiki na poziomie micro, czyli do momentu, w którym nie zderzymy się ze statystyką. Obawiam się, że system sobie świetnie poradzi z dzieciakami po ED ze względu na prostą liczebną przewagę. Na żadne rozsadzenie systemu i konkretną rewolucję myślę, że nie ma co liczyć w perspektywie naszego życia. Pamiętam kilku łebskich, kreatywnych ludzi na moim przebetonowym wydziale. Raczej niczego nie skruszyli; po prostu studiów nie skończyli lub poszli je kończyć tam, gdzie betonu było nieco mniej. Beton został, armia betonowych absolwentów też. Jedni i drudzy mają się świetnie. W pewnym sensie zatem potwierdziłaś moje obawy co do ED, że może ona produkować ludzi, którzy mają wielką szansę na życie "obok" systemu. Mówię "MOŻE" celowo, bo widzę, chyba podobnie jak Ty, że to korelacja, a o przyczynowości nie wiem w sumie nic. Widzę w ED ogromne szanse dla rozwoju intelektualnego dziecka (szczególnie dziecka w jedną lub drugą stronę dość mocno odbiegającego od średniej), ale też właśnie zagrożenia dla rozwoju społecznego.
Agnieszka Apenuvor wszystko zależy od definicji rozwoju społecznego. Dla mnie to umiejętność koegzystencji i współpracy z innymi, a nie umiejętność przystosowania się do betonowych warunków. Przy tej definicji niczego nie zaburza ;-). Co do uniwersytetów - ja tu w ogóle nie liczę na zmiany. Są jak Sorbona w XVI wieku. Na wskroś średniowieczne.
szkoda, ze tyle osób kończy z fobią społeczną wskutek chodzenia do normalnej szkoły (zaczyna się od fobii szkolnej), znęcanie sie jednym nad innymi, wyśmiewanie, ocenianie, upokarzanie przez nauczycieli itd, taka osoba najczęściej już nigdy nie odnajdzie się w społeczeństwie, często mimo wieloletnich psychoterapii
Ja stałem się aspołeczny po pójściu do szkoły, każdy mnie nienawidził, a ja ich jeszcze bardziej. Życia w społeczeństwie najbardziej uczy uczestniczenie w nim i obserwowanie ludzi dorosłych. Szkoła nie jest dobrym miejscem do tego.
Szybko wam to wyjasnie, Edukacja domowa to super wyjscie jak masz bogatych starych ktorzy ci dają wszystko pod nos i cie zabierają gdzie chcesz, Edukacja domowa to jedno wielkie gówno, Już lepiej sobie znaleźć dobrą prywatną szkołe gdzie cie nie będą traktowac przedmiotowo. Sam jestem na edukacji domowej od 2 lat i to tak wygląda że siedze całymi dniami w domu i nie mam dostępu do socjalizacji i tylko życie jest nudne
Natalia, nie mogę zrozumieć, dlaczego Pani ma takie nastawienie do studiowania. Przecież właśnie tam zdobywamy tą praktyczną wiedzę, która się przydaje potem w naszym zawodzie. Mimo tego studiowanie za granicą cieszy się ogromną popularnością wśród polskich absolwentów, bo owocuje to potem sporymi perspektywami w naszej branży.
Własne doświadczenia, obserwacje oraz no cóż statystyki osiągnięć polskich uczelni (czy jest choć jedna w pierwszej setce?). Tylko Politechniki bronią się na arenie międzynarodowej. Moje dzieci same zdecydują, czy chcą, czy nie chcą studiować. Będę je wspierać niezależnie od ich decyzji.
Wlasna firma to też system. Trzeba się dostosować płacić ZUS i podatki i ciężko zapierniczać. Ale ok uczmy ludzi tego że nic nie muszą mama z tatą dadzą a dzieci niech żyją jak chcą. Tylko rzadko rodziców stać żeby utrzymywać swoje dzieci a żeby one mogły żyć jak chcą. Wszyscy żyjemy w systemie nie oszukujmy się życie lekkie nie jest. A edukacja domowa MOIM zdaniem to kaleczenie dzieci bo jak taki człowiek poradzi sobie w dorosłym zyciu nie wiem.
a jak poradzi sobie dziecko po "zwyczajnej" szkole w życiu? Czy to w ogóle się różni pod tym względem? Uważam, że wszystko zależy od tego czy ktoś chce coś osiągnąć
Czyli edukacja domowa nie przygotowuje do życia? Bo życie to zawsze w gruncie jakiś system, mniej lub bardziej zorganizowany. Jestem nauczycielką i nigdy nie traktowałam uczniów przedmiotowo, ani też nie byłam traktowana przedmiotowo jako pracownik. Co ciekawe, uczę języka i już dawno nie musi być wszystko idealnie, chodzi właśnie o komunikację.
Dziękuję Ci bardzo za podzielenie się opinią. Rozumowaniu nie można odmówić logiki na poziomie micro, czyli do momentu, w którym nie zderzymy się ze statystyką. Obawiam się, że system sobie świetnie poradzi z dzieciakami po ED ze względu na prostą liczebną przewagę. Na żadne rozsadzenie systemu i konkretną rewolucję myślę, że nie ma co liczyć w perspektywie naszego życia. Pamiętam kilku łebskich, kreatywnych ludzi na moim przebetonowym wydziale. Raczej niczego nie skruszyli; po prostu studiów nie skończyli lub poszli je kończyć tam, gdzie betonu było nieco mniej. Beton został, armia betonowych absolwentów też. Jedni i drudzy mają się świetnie.
W pewnym sensie zatem potwierdziłaś moje obawy co do ED, że może ona produkować ludzi, którzy mają wielką szansę na życie "obok" systemu. Mówię "MOŻE" celowo, bo widzę, chyba podobnie jak Ty, że to korelacja, a o przyczynowości nie wiem w sumie nic. Widzę w ED ogromne szanse dla rozwoju intelektualnego dziecka (szczególnie dziecka w jedną lub drugą stronę dość mocno odbiegającego od średniej), ale też właśnie zagrożenia dla rozwoju społecznego.
Agnieszka Apenuvor wszystko zależy od definicji rozwoju społecznego. Dla mnie to umiejętność koegzystencji i współpracy z innymi, a nie umiejętność przystosowania się do betonowych warunków. Przy tej definicji niczego nie zaburza ;-). Co do uniwersytetów - ja tu w ogóle nie liczę na zmiany. Są jak Sorbona w XVI wieku. Na wskroś średniowieczne.
szkoda, ze tyle osób kończy z fobią społeczną wskutek chodzenia do normalnej szkoły (zaczyna się od fobii szkolnej), znęcanie sie jednym nad innymi, wyśmiewanie, ocenianie, upokarzanie przez nauczycieli itd, taka osoba najczęściej już nigdy nie odnajdzie się w społeczeństwie, często mimo wieloletnich psychoterapii
Brak kontaktow z rówieśnikami to wielki minus edukacji domowej. Znam wiele przykladow.
Brawo!!!!!!!
Edukacja domowa to fantastyczna alternatywa dla obecnego systemu edukacji. Wiele w tym zakresie zmieniła Ustawa Zakrzewskich.
To ustawa Wróblewskiego a nie Zakrzewskich.
Piękne słowa
Rozwazam decyzje dla corki ktora ma 5 lat utwierdzasz mnie w mojej decyzji
Ja stałem się aspołeczny po pójściu do szkoły, każdy mnie nienawidził, a ja ich jeszcze bardziej. Życia w społeczeństwie najbardziej uczy uczestniczenie w nim i obserwowanie ludzi dorosłych. Szkoła nie jest dobrym miejscem do tego.
🙋
Szybko wam to wyjasnie, Edukacja domowa to super wyjscie jak masz bogatych starych ktorzy ci dają wszystko pod nos i cie zabierają gdzie chcesz, Edukacja domowa to jedno wielkie gówno, Już lepiej sobie znaleźć dobrą prywatną szkołe gdzie cie nie będą traktowac przedmiotowo. Sam jestem na edukacji domowej od 2 lat i to tak wygląda że siedze całymi dniami w domu i nie mam dostępu do socjalizacji i tylko życie jest nudne
Natalia, nie mogę zrozumieć, dlaczego Pani ma takie nastawienie do studiowania. Przecież właśnie tam zdobywamy tą praktyczną wiedzę, która się przydaje potem w naszym zawodzie. Mimo tego studiowanie za granicą cieszy się ogromną popularnością wśród polskich absolwentów, bo owocuje to potem sporymi perspektywami w naszej branży.
Własne doświadczenia, obserwacje oraz no cóż statystyki osiągnięć polskich uczelni (czy jest choć jedna w pierwszej setce?). Tylko Politechniki bronią się na arenie międzynarodowej. Moje dzieci same zdecydują, czy chcą, czy nie chcą studiować. Będę je wspierać niezależnie od ich decyzji.
na studiach zdobywamy praktyczną wiedzę? od kiedy? tylko na politechnikach właśnie, ewentualnie (bo nie na wszystkich kierunkach)
Wlasna firma to też system. Trzeba się dostosować płacić ZUS i podatki i ciężko zapierniczać. Ale ok uczmy ludzi tego że nic nie muszą mama z tatą dadzą a dzieci niech żyją jak chcą. Tylko rzadko rodziców stać żeby utrzymywać swoje dzieci a żeby one mogły żyć jak chcą. Wszyscy żyjemy w systemie nie oszukujmy się życie lekkie nie jest. A edukacja domowa MOIM zdaniem to kaleczenie dzieci bo jak taki człowiek poradzi sobie w dorosłym zyciu nie wiem.
a jak poradzi sobie dziecko po "zwyczajnej" szkole w życiu? Czy to w ogóle się różni pod tym względem?
Uważam, że wszystko zależy od tego czy ktoś chce coś osiągnąć