Niestety nie wspominam dobrze tej szkoły z jednego prostego powodu - wsparcie uczniów dotyczy jedynie przekazywania wiedzy. Zero wsparcia w zakresie prywatnym, jeśli uczeń napotyka na problemy życiowe/ w rodzinie. Ta szkoła 15-20 lat temu to była Sparta... zero szans dla osób z problemami. No cóż. Być może taką ta placówka miała misję: szkolić tylko ludzi z kamienia, takich których nic nie łamie, Spartan... ale to tylko ułuda. Na dłuższą metę w życiu każdego człowieka pojawiają się problemy. Misją pedagoga powinno być wyciąganie ręki do ucznia w obliczu jego potknięć. Tam nie było na to miejsca. Wyścig szczurów, liczy się tylko nauka i żeby być najlepszym. Życie tak nie wygląda. Chciałabym jedynie zasygnalizować, że z tych licealnych "słabiaków" często wyrastają wartościowe jednostki, które (o ile same byly w stanie podźwignąć się z młodzieńczych trudności) osiągają o wiele więcej niż ci "niezniszczalni". Z tych drugich często niewiele zostaje po latach... a to w nich pompowane były nadzieje jagiellonki.... W kwestii nadziei: mam nadzieję, że dziś sytuacja się tam zmieniła. Jeśli nie, to zyczę "słabym" uczniom tej szkoły, aby ją zmienili, bo to nie jest dla nich miejsce. Nie dlatego, że są na nią "za słabi" - wręcz przeciwnie! Jesteście za dobrzy i nie zasługujecie na podcinanie skrzydeł przez nauczycieli z klapkami na oczach. :)
Niestety nie wspominam dobrze tej szkoły z jednego prostego powodu - wsparcie uczniów dotyczy jedynie przekazywania wiedzy. Zero wsparcia w zakresie prywatnym, jeśli uczeń napotyka na problemy życiowe/ w rodzinie. Ta szkoła 15-20 lat temu to była Sparta... zero szans dla osób z problemami. No cóż. Być może taką ta placówka miała misję: szkolić tylko ludzi z kamienia, takich których nic nie łamie, Spartan... ale to tylko ułuda. Na dłuższą metę w życiu każdego człowieka pojawiają się problemy. Misją pedagoga powinno być wyciąganie ręki do ucznia w obliczu jego potknięć. Tam nie było na to miejsca. Wyścig szczurów, liczy się tylko nauka i żeby być najlepszym. Życie tak nie wygląda. Chciałabym jedynie zasygnalizować, że z tych licealnych "słabiaków" często wyrastają wartościowe jednostki, które (o ile same byly w stanie podźwignąć się z młodzieńczych trudności) osiągają o wiele więcej niż ci "niezniszczalni". Z tych drugich często niewiele zostaje po latach... a to w nich pompowane były nadzieje jagiellonki.... W kwestii nadziei: mam nadzieję, że dziś sytuacja się tam zmieniła. Jeśli nie, to zyczę "słabym" uczniom tej szkoły, aby ją zmienili, bo to nie jest dla nich miejsce. Nie dlatego, że są na nią "za słabi" - wręcz przeciwnie! Jesteście za dobrzy i nie zasługujecie na podcinanie skrzydeł przez nauczycieli z klapkami na oczach. :)