Wróciłem właśnie z seansu w Filmówce, i fakt - podobnie jak w "Timbuktu" - tu najbardziej podobał mi się ten rozdźwięk między zdobyczami cywilizacji i chęcią podpięcia się pod nią (w jednej z bardziej absurdalnej scen "czarownice" przymierzają peruki stylizowane na włosy Rihanny czy Madonny), a z drugiej cały czas tkwienia w tej ciemnocie nakazującej wierzyć w prorocze znaczenia snów. I ciekawostka nieco bardziej przykra - aby spotkać się zjawiskiem modłów o deszcz wcale nie potrzeba dalekiej Afryki: ruclips.net/video/fCBt21orGnE/видео.html
Świetny film, inny świat... inne spojrzenie, prawdziwa egzotyka. W filmie nie czuje że jest jakaś ocena postaw czy całej tej rzeczywistości, trochę kręcone jak okiem dokumentalisty.
"Nie jestem czarownicą" to jeden z tych filmów, dzięki któremu nasze spojrzenie na świat naprawdę potrafi się rozwinąć. Jeśli uważanie się patrzy na takie kino, można po seansie wyjść mądrzejszym, chociaż też bardziej świadomym, że "wiem, że nic nie wiem" i "wiem jak niewiele rozumiem z tego świata".
Dokładnie. To zdystansowanie reżyserki do ocenianie, sytuacji, postaw, ludzi, przez cały film nie opuszczało mnie to uczucie, nie wiem jakim sposobem udało jej się umieścić tę myśl w mojej głowie ale udało się. Patrzyłem przez pryzmat kultury w której się wychowałem, poczucia zła i dobra jakie mi wszczepiono i oczywiście że oceniałem bo inaczej się nie da ale brałem pod uwagę że jest to jeden z możliwych punktów widzenia i wcale nie nadrzędny, jedyny słuszny. Wiedzę też ciekawy wątek rodzaju wykorzystywania Afryki przez tzw. zachód, kiedyś kolonialiści dokonywali masakry na rdzennej ludności za pomocą muszkietów dziś dokonuje się masakra kulturowa, niszczy się ich kulturę wszczepiając zachodnią normatywność traktującą ich własną kulturę jak "Disneyland", wydmuszkę bez treści jedynie formę w celu zarobkowym i wszystko to robione ich własnymi rękoma ... mam wrażenie że kule muszkietów odbierały życie a nie godność i kulturę.
No i mam film na wieczór ;) Wielkie dzięki!
Wróciłem właśnie z seansu w Filmówce, i fakt - podobnie jak w "Timbuktu" - tu najbardziej podobał mi się ten rozdźwięk między zdobyczami cywilizacji i chęcią podpięcia się pod nią (w jednej z bardziej absurdalnej scen "czarownice" przymierzają peruki stylizowane na włosy Rihanny czy Madonny), a z drugiej cały czas tkwienia w tej ciemnocie nakazującej wierzyć w prorocze znaczenia snów. I ciekawostka nieco bardziej przykra - aby spotkać się zjawiskiem modłów o deszcz wcale nie potrzeba dalekiej Afryki: ruclips.net/video/fCBt21orGnE/видео.html
Dziękuję, myślałam, że jest bardziej dostępny, bo ktoś pisał, ze ma film na wieczór
agatawpodrozy Niestety to dość niszowe kino i niezbyt szeroko dystrybuowane, ale warto szukać i wyczekiwać!
Ja uwielbiam kino niszowe, bedę szukać w takim razie
Gdzie można zobaczyć ten film?
agatawpodrozy Lista wszystkich kin, w których grają "Nie jestem czarownicą" jest na fanpage'u Nowych Horyzontów.
Świetny film, inny świat... inne spojrzenie, prawdziwa egzotyka. W filmie nie czuje że jest jakaś ocena postaw czy całej tej rzeczywistości, trochę kręcone jak okiem dokumentalisty.
"Nie jestem czarownicą" to jeden z tych filmów, dzięki któremu nasze spojrzenie na świat naprawdę potrafi się rozwinąć. Jeśli uważanie się patrzy na takie kino, można po seansie wyjść mądrzejszym, chociaż też bardziej świadomym, że "wiem, że nic nie wiem" i "wiem jak niewiele rozumiem z tego świata".
Dokładnie. To zdystansowanie reżyserki do ocenianie, sytuacji, postaw, ludzi, przez cały film nie opuszczało mnie to uczucie, nie wiem jakim sposobem udało jej się umieścić tę myśl w mojej głowie ale udało się. Patrzyłem przez pryzmat kultury w której się wychowałem, poczucia zła i dobra jakie mi wszczepiono i oczywiście że oceniałem bo inaczej się nie da ale brałem pod uwagę że jest to jeden z możliwych punktów widzenia i wcale nie nadrzędny, jedyny słuszny. Wiedzę też ciekawy wątek rodzaju wykorzystywania Afryki przez tzw. zachód, kiedyś kolonialiści dokonywali masakry na rdzennej ludności za pomocą muszkietów dziś dokonuje się masakra kulturowa, niszczy się ich kulturę wszczepiając zachodnią normatywność traktującą ich własną kulturę jak "Disneyland", wydmuszkę bez treści jedynie formę w celu zarobkowym i wszystko to robione ich własnymi rękoma ... mam wrażenie że kule muszkietów odbierały życie a nie godność i kulturę.