Film, który jest lepszy za każdym obejrzeniem i z każdym mijającym rokiem życia. Mnóstwo wątków się ciśnie, ale jeden mnie rozwala: zwróćmy uwagę, że parodie reklam w "Dniu Świra" nie odnosiły się do reklam a.d. 2001. Wtedy nie bylo reklam środków na nietrzymanie moczu albo wzmacnianie mięśni Kegla. Koterski to przewidzał. No - geniusz. Mój ulubieny to jednak "Dom wariatów" jest. To trzeba zobaczyć.
Bardzo mną wstrząsnął ten film. A jeszcze bardziej ,, Wszyscy jesteśmy Chrystusami ". Nie znam drugich takich filmów które tak prawdziwie odwzorowywały by Polaków i alkoholików.
Dzięki panowie za przypomnienie tych doświadczeń Adasia Miauczyńskiego ubranych w kilka filmów. Właśnie zabieram się za ponowne oglądanie całej serii. Każdy Polak znajdzie w nich cząstkę siebie oraz naszego kraju, czy to nam się podoba, czy nie.
Obok filologii romańskiej przejeżdżałem tylko windą podczas studiów, ale jako osoba od lat mieszkająca w państwie frankofonicznym i swobodnie porozumiewająca się w języku francuskim się wypowiem: "déjà vu" czyta się "deża wu" (przy czym to "u" czyta się jak takie niemieckie u umlaut) i w doslownym tłumaczeniu oznacza "już zobaczone", "już widziane". "Vu" to (w gigantycznym skrócie) forma bierna albo forma czasu przeszłego od słowa "voir", czyli widzieć. Zwrot czytany "deża wi" nie istnieje. Jeśli chcielibyśmy zbudować taki zwrot analogiczny do powyższego "déjà vu" z użyciem słowa "vivre"="żyć", to muszę Was zmartwić, ale strona bierna/forma czasu przeszłego od słowa 'vivre' to "vécu", czyli stwierdzenie dosłownie tłumaczone "już przeżyte" musiałoby brzmieć "déjà vécu" (czyt. "deża weku" - też czytane z tym takim umlautem) * Flies away *
Świetny odcinek, napracowaliście się. Miałam narzekać ze coś długi rozpęd, zanim zaczęliście mówić o samym filmie. Ale widać konkretne merytoryczne przygotowanie. Słuchało się 2,5h z przyjemnością. I się jeszcze raz posłucha. Koterski niesamowita postać.
apropo natręctw Miauczyńskiego - jedną z rzeczy które się slyszy na terapii (i przy OCD i przy innych deprach i zaburzeniach) jest to, że podobne rytuały, przywary i obsesje są wlaśnie naszymi reakcjami na traumę które pozwalają nam przetrwać trudne chwile a schody zaczynają się wtedy, kiedy nie jesteśmy już w traumatycznej sytuacji ale owe reakcje dalej kierują naszymi modelami interakcji ze światem. Więc w ten czy inny sposob ale Koterski jakoś tam podskórnie wyniuchał to nosem.
"Déjà vu": VU wymawiamy ustawiając usta do "u" ale mówimy "i". Czyli wychodzi takie "wiu" ale krótkie. Od 14stu lat mieszkam we Francji, więc myślę że to wystarczy jako kwalifikacje do wypowiedzenia się na ten temat 😉😁
Jeden kontekst, o którym nie wspomnieliście, a który mi się z Dniem Świra kojarzy to sekwencja, w której Miauczyński opisuje swój poranny rytułał wydaje mi się być jasnym odniesieniem do American Psycho, z tym że tam Patrick Bateman doprowadza swoje życie i ruchy do perfekcji, a Miauczyński cóż, robi to w stylu polskiego inteligenta przełomu wieków.
Jako osoba żyjąca z zaburzeniami obsesyjno-kompulsyjnymi myślę, że pan Marek po prostu się z tym ściera. I nie mówię tego tylko na podstawie opisywanych kompulsji, które pokazuje Miauczyński, ale też tego jego perfekcjonizmu, bezkompromisowości w tworzeniu, czy neurotyczności. Wiem, że to brzmi śmiesznie, ta cała akcja z siadaniem w określony sposób, ale to jest dla nas potężna męka. W najgorszych momentach miałem np. rytuały, które z różnych powodów zabraniały mi jeść, choć byłem bardzo głodny, ale wszystko musiałem idealnie ułożyć. Ja trafiłem wreszcie na psychiatrę i leki, które mi póki co pomogły. Ale może reżyser "Dnia świra" nigdy nie miał tego szczęścia...
Scena z mundurem Przybylskiej była wcześniej, on poleciał do niej i krzyczy: "Pani zwariowała? a pod panią pracuję!" I na drugim wdechu chciał powiedzieć: "zaraz wezwę policje!", ale spostrzega mundur policyjny, więc rezygnuje, wiadomo że do "swoich" radiowozu nie wyślą!
Znakomity, wnikliwy odcinek. Nie zgadzam się z Wami z krytyką 7 uczuć. To jest bardzo ważny rys Koterskiego (w Dniu Świra ta scena z płaczacą Przybylską i dziewczynką) : otwartość na emocje, traumy oraz ciepło. Pierwsza scena filmu z Miśkiem (matka zostawiająca płaczace dziecko w mieszkaniu) oraz obraz szkoły to jest prawda o PL, a może o pokoleniu okolic '78. Scena z Sonią Bohosiewicz-sprzątaczką rozbija i leczy. Warto może jeszcze raz kiedyś zobaczyć, Panowie.
Co do "postaci" vs "postacie": już wiemy, że obie formy uchodzą za poprawne, jednak to "postacie" brzmią lepiej, bo pozwalają na lepsze odróżnienie "nie ma tych postaci" od "widzę dwie postacie" (zamiast "widzę dwie postaci"). Oprócz tego znamy "mam gacie/nie mam gaci" i tak dalej. Dziwię się, że osoby dobrze operujące językiem skłaniają się do używania tej gorszej w mojej ocenie formy.
Mam nadzieję, że obaj panowie Koterscy już zrobili sobie divę 5 i może dzięki temu, być może, pula cierpień w ich życiu będzie mniejsza. Nie ironizuję. Empatyzuję bardzo.
Hanuszkiewicz był zbyt opanowany, by Koterskiego obedrzeć ze skóry za wpadkę w tak ważnym momencie, ale gotów jest zrugać Szapołowską w tej samej sprawie dwukrotnie, w tym raz w ramach możliwie najdłuższego dubla.
Obejrzałem to dzieło dziś pierwszy raz w życiu, żeby w ogóle ogarniać o czym mowa. I powiem tak: nie wiem jak nazywa się filmowy odpowiednik grafomaństwa, ale dla mnie ten film ma tyle wspólnego z wybitnym dziełem, co '365 dni' lub 'Start a fire' z wybitną literaturą. Nwm, może kwestia pokoleniowa, choć podobno przesłanie miało być ponadczasowe, a dla mnie głębia większości scen była plus minus na poziomie pranków Marcina Dubiela. Ale skoro tylu ludziom się podobało, to spoczko, całkowicie szanuję. PS. a książkę Podcastexowiczów kupiłem i choć czegoś mi tam zabrakło (chyba mocniejszego wejścia w temat, bo dla mnie było to wszystko mocno 'po wierzchu' potraktowane), to dziękuję za Waszą pracę i doceniam zarówno pomysł, jak i wykonanie.
To jest bardzo ciekawe spostrzeżenie. Zastanawiam się, na ile film jest faktycznie wybitny, a na ile jest po prostu kultowy. Z pewnością rola Kondrata jest wybitna, ale sam film bardzo możliwe, że nie trafia do ludzi spoza tamtych czasów :) Dzięki za ten głos - w moim otoczeniu to film jednogłośnie uwielbiany
No okey!!!To, ze używacie wulgaryzmów no to powiedzmy, ze to ekspresja chwili. Nie każdy je lubi, więc też nie każdy musi słuchać waszego podcastu, Ale jak wiadomo, wulgaryzmy użyte w odpowiednim kontekście podkreślają emocjonalność wypowiedzi. Mnie bardziej drażni, gdy cenzurujecie sł;owa niepoprawnie politycznie. O! I to jest niebezpieczne zjawisko...
Jedyne, czego mi zabrakło, to finałowe spotkanie Adasia z sąsiadem i wspomnienie cytatu z "Pana Tadeusza" o Litwinach wracających z wycieczki. O tym należało wspomnieć z uwagi na bardzo oschłą reakcję Adasia, przy dużej życzliwości sąsiada. Poza tym wszystko jest!
Czy gdyby udałoby mi się wskrzesić wirtualne Złote Kaczki ( Była nagroda nieistniejącego już "Magazynu Film", skupiająca się głównie na polskim kinie) to jakie byłyby osobiste wybory filmu czy aktorów dekady, najlepszego polskiego filmu tego sezonu, najlepszych ról, zdjęć, scenariusza, reżysera dekady i sezonu. Ciekawe kto ma prawa do Złotych Kaczek, ale ciekawie by było jak gdyby udało mi się to wskrzesić. Ostatni numer filmu pojawił się w kwietniu 2013 czyli interesowałaby mnie dekada 2013 - 2023 . Potrzebowałbym do tego 15 osób w kapitule, ciekawe by to było jakby to się udało do czerwca. Dużo ludzi ma swoje wirtualne plebiscyty: Filmawka, Pełna Sala, Złote McFlye. Polski Film sezonu: "Chleb i sól". Aktor sezonu: Robert Gulaczyk za Antoniego Borynę w filmie "Chłopi". Aktorka sezonu: ex aequo Marta Nieradkiewicz i Magdalena Cielecka za role w "Lęku". Zdjęcia sezonu: Radosław Ładczuk, Kamil Polak i Szymon Kuriata za "Chłopów". Scenariusz i reżyseria: Damian Kocur za "Chleb i sól". Zdjęcia dekady: Łukasz Żal za całokształt twórczości Film dekady: "Zimna Wojna" Pawła Pawlikowskiego Aktor dekady: Mateusz Kościukiewicz Aktorka dekady: Marta Nieradkiewicz Serial roku: " Informacja Zwrotna" Serial dekady: "Artyści". Scenariusz i reżyseria dekady : Jagoda Szelc
Film, który jest lepszy za każdym obejrzeniem i z każdym mijającym rokiem życia. Mnóstwo wątków się ciśnie, ale jeden mnie rozwala: zwróćmy uwagę, że parodie reklam w "Dniu Świra" nie odnosiły się do reklam a.d. 2001. Wtedy nie bylo reklam środków na nietrzymanie moczu albo wzmacnianie mięśni Kegla. Koterski to przewidzał. No - geniusz. Mój ulubieny to jednak "Dom wariatów" jest. To trzeba zobaczyć.
Bardzo mną wstrząsnął ten film. A jeszcze bardziej ,, Wszyscy jesteśmy Chrystusami ". Nie znam drugich takich filmów które tak prawdziwie odwzorowywały by Polaków i alkoholików.
Dzięki panowie za przypomnienie tych doświadczeń Adasia Miauczyńskiego ubranych w kilka filmów. Właśnie zabieram się za ponowne oglądanie całej serii. Każdy Polak znajdzie w nich cząstkę siebie oraz naszego kraju, czy to nam się podoba, czy nie.
Uratowaliście mi ostatnie godziny w robocie dzięki 😊😊😊
Dzień świra jak najbardziej film dokumentalny. Dziekuję za podcast, miło się słuchało i rzeczywiście dzień świra to arcydzieło.
Tym odcinkiem i żartami o sraniu i "masie kałowej" osiągnęliście Podcastowy Absolut. Szacun.
"Wszyscy jesteśmy Chrystusami" najlepszy film o chlaniu, "Dzień Świra" najlepszy film o piekle codzienności
Obok filologii romańskiej przejeżdżałem tylko windą podczas studiów, ale jako osoba od lat mieszkająca w państwie frankofonicznym i swobodnie porozumiewająca się w języku francuskim się wypowiem:
"déjà vu" czyta się "deża wu" (przy czym to "u" czyta się jak takie niemieckie u umlaut) i w doslownym tłumaczeniu
oznacza "już zobaczone", "już widziane". "Vu" to (w gigantycznym skrócie) forma bierna albo forma czasu przeszłego od słowa "voir", czyli widzieć.
Zwrot czytany "deża wi" nie istnieje. Jeśli chcielibyśmy zbudować taki zwrot analogiczny do powyższego "déjà vu" z użyciem słowa "vivre"="żyć", to muszę Was zmartwić, ale strona bierna/forma czasu przeszłego od słowa 'vivre' to "vécu", czyli stwierdzenie dosłownie tłumaczone "już przeżyte" musiałoby brzmieć "déjà vécu" (czyt. "deża weku" - też czytane z tym takim umlautem)
* Flies away *
Dzięki za opinię eksperta! :)
W Polsce jesteśmy i tu się po polsku mówi 😡😡😡 a po polsku to jest deża wi
@@misiekkkPL wow, w kontekście niedawnych wypowiedzi Czarnka Twój komentarz się nieźle zestarzał :O
Czyli bardziej "deża wi" niż deża wu", bo u umlaut to bardziej "i" niż "u".
Baaaardzo chciałbym docenić Waszą pracę! Jesteście super i świetnie się Was słucha!
“Na całą epę” 😂😂 -ale zwrot przypomnieliscie
Świetny odcinek, napracowaliście się. Miałam narzekać ze coś długi rozpęd, zanim zaczęliście mówić o samym filmie. Ale widać konkretne merytoryczne przygotowanie. Słuchało się 2,5h z przyjemnością. I się jeszcze raz posłucha. Koterski niesamowita postać.
Znakomicie słuchało się tego odcinka, bardzo dziękuję!
apropo natręctw Miauczyńskiego - jedną z rzeczy które się slyszy na terapii (i przy OCD i przy innych deprach i zaburzeniach) jest to, że podobne rytuały, przywary i obsesje są wlaśnie naszymi reakcjami na traumę które pozwalają nam przetrwać trudne chwile a schody zaczynają się wtedy, kiedy nie jesteśmy już w traumatycznej sytuacji ale owe reakcje dalej kierują naszymi modelami interakcji ze światem. Więc w ten czy inny sposob ale Koterski jakoś tam podskórnie wyniuchał to nosem.
On to raczej po prostu wie. Tak mi się zdaje. Tak sądzę. Tak uważam. Tak podejrzewam. Tak coś czuję.
Czy moglibyście zrobić odcinek o Rodzinie Zastępczej?
Fantazje o aktach przemocy czy niezgody na rzeczywistość
Świetny podcast!
Kiedyś włączyłem sobie w pracy "dom wariatów" jako podcast. Tak mnie to zaorało że po lunchu poszedłem do domu z powodu złego samopoczucia.
"Déjà vu": VU wymawiamy ustawiając usta do "u" ale mówimy "i". Czyli wychodzi takie "wiu" ale krótkie.
Od 14stu lat mieszkam we Francji, więc myślę że to wystarczy jako kwalifikacje do wypowiedzenia się na ten temat 😉😁
Fanowie Joba, łączmy się!
Jeden kontekst, o którym nie wspomnieliście, a który mi się z Dniem Świra kojarzy to sekwencja, w której Miauczyński opisuje swój poranny rytułał wydaje mi się być jasnym odniesieniem do American Psycho, z tym że tam Patrick Bateman doprowadza swoje życie i ruchy do perfekcji, a Miauczyński cóż, robi to w stylu polskiego inteligenta przełomu wieków.
Jako osoba żyjąca z zaburzeniami obsesyjno-kompulsyjnymi myślę, że pan Marek po prostu się z tym ściera. I nie mówię tego tylko na podstawie opisywanych kompulsji, które pokazuje Miauczyński, ale też tego jego perfekcjonizmu, bezkompromisowości w tworzeniu, czy neurotyczności.
Wiem, że to brzmi śmiesznie, ta cała akcja z siadaniem w określony sposób, ale to jest dla nas potężna męka. W najgorszych momentach miałem np. rytuały, które z różnych powodów zabraniały mi jeść, choć byłem bardzo głodny, ale wszystko musiałem idealnie ułożyć.
Ja trafiłem wreszcie na psychiatrę i leki, które mi póki co pomogły. Ale może reżyser "Dnia świra" nigdy nie miał tego szczęścia...
Scena z mundurem Przybylskiej była wcześniej, on poleciał do niej i krzyczy: "Pani zwariowała? a pod panią pracuję!" I na drugim wdechu chciał powiedzieć: "zaraz wezwę policje!", ale spostrzega mundur policyjny, więc rezygnuje, wiadomo że do "swoich" radiowozu nie wyślą!
❤
Znakomity, wnikliwy odcinek.
Nie zgadzam się z Wami z krytyką 7 uczuć. To jest bardzo ważny rys Koterskiego (w Dniu Świra ta scena z płaczacą Przybylską i dziewczynką) : otwartość na emocje, traumy oraz ciepło. Pierwsza scena filmu z Miśkiem (matka zostawiająca płaczace dziecko w mieszkaniu) oraz obraz szkoły to jest prawda o PL, a może o pokoleniu okolic '78.
Scena z Sonią Bohosiewicz-sprzątaczką rozbija i leczy.
Warto może jeszcze raz kiedyś zobaczyć, Panowie.
1:37:20 Kolonko się naprawdę stara żeby go zamknęli 😅
Co do "postaci" vs "postacie": już wiemy, że obie formy uchodzą za poprawne, jednak to "postacie" brzmią lepiej, bo pozwalają na lepsze odróżnienie "nie ma tych postaci" od "widzę dwie postacie" (zamiast "widzę dwie postaci"). Oprócz tego znamy "mam gacie/nie mam gaci" i tak dalej. Dziwię się, że osoby dobrze operujące językiem skłaniają się do używania tej gorszej w mojej ocenie formy.
Mam nadzieję, że obaj panowie Koterscy już zrobili sobie divę 5 i może dzięki temu, być może, pula cierpień w ich życiu będzie mniejsza. Nie ironizuję. Empatyzuję bardzo.
z tym deja vu chyba jednak nadinterpretacja
Hanuszkiewicz był zbyt opanowany, by Koterskiego obedrzeć ze skóry za wpadkę w tak ważnym momencie, ale gotów jest zrugać Szapołowską w tej samej sprawie dwukrotnie, w tym raz w ramach możliwie najdłuższego dubla.
Ja czytalem kiedys zagraniczna recenzje ktora porownala film do Evangeliona i tworczosci live action Anno, ma sens
Byla taka ksiazka kiedys, Masy kalowe.
Brioszki?! Na kolację?!
Ty chyba masz coś z głową
1:46 zaczyna się
Nope. O dniu świra zaczyna się gdzieś w 1:08:00 😁
A może "Egoiści" Trelińskiego?
Długi jak sam film postaranie :)
Obejrzałem to dzieło dziś pierwszy raz w życiu, żeby w ogóle ogarniać o czym mowa.
I powiem tak: nie wiem jak nazywa się filmowy odpowiednik grafomaństwa, ale dla mnie ten film ma tyle wspólnego z wybitnym dziełem, co '365 dni' lub 'Start a fire' z wybitną literaturą.
Nwm, może kwestia pokoleniowa, choć podobno przesłanie miało być ponadczasowe, a dla mnie głębia większości scen była plus minus na poziomie pranków Marcina Dubiela.
Ale skoro tylu ludziom się podobało, to spoczko, całkowicie szanuję.
PS. a książkę Podcastexowiczów kupiłem i choć czegoś mi tam zabrakło (chyba mocniejszego wejścia w temat, bo dla mnie było to wszystko mocno 'po wierzchu' potraktowane), to dziękuję za Waszą pracę i doceniam zarówno pomysł, jak i wykonanie.
To jest bardzo ciekawe spostrzeżenie. Zastanawiam się, na ile film jest faktycznie wybitny, a na ile jest po prostu kultowy. Z pewnością rola Kondrata jest wybitna, ale sam film bardzo możliwe, że nie trafia do ludzi spoza tamtych czasów :) Dzięki za ten głos - w moim otoczeniu to film jednogłośnie uwielbiany
No okey!!!To, ze używacie wulgaryzmów no to powiedzmy, ze to ekspresja chwili. Nie każdy je lubi, więc też nie każdy musi słuchać waszego podcastu, Ale jak wiadomo, wulgaryzmy użyte w odpowiednim kontekście podkreślają emocjonalność wypowiedzi. Mnie bardziej drażni, gdy cenzurujecie sł;owa niepoprawnie politycznie. O! I to jest niebezpieczne zjawisko...
A to nie tak, że RUclips zdemonetyzuje albo i zdejmie video z takimi strasznymi słowami, jak Panowie wypipowują?
Czy muszą państwo tak wyp*powywać?
Jedyne, czego mi zabrakło, to finałowe spotkanie Adasia z sąsiadem i wspomnienie cytatu z "Pana Tadeusza" o Litwinach wracających z wycieczki. O tym należało wspomnieć z uwagi na bardzo oschłą reakcję Adasia, przy dużej życzliwości sąsiada. Poza tym wszystko jest!
Czy gdyby udałoby mi się wskrzesić wirtualne Złote Kaczki ( Była nagroda nieistniejącego już "Magazynu Film", skupiająca się głównie na polskim kinie) to jakie byłyby osobiste wybory filmu czy aktorów dekady, najlepszego polskiego filmu tego sezonu, najlepszych ról, zdjęć, scenariusza, reżysera dekady i sezonu. Ciekawe kto ma prawa do Złotych Kaczek, ale ciekawie by było jak gdyby udało mi się to wskrzesić. Ostatni numer filmu pojawił się w kwietniu 2013 czyli interesowałaby mnie dekada 2013 - 2023 . Potrzebowałbym do tego 15 osób w kapitule, ciekawe by to było jakby to się udało do czerwca. Dużo ludzi ma swoje wirtualne plebiscyty: Filmawka, Pełna Sala, Złote McFlye.
Polski Film sezonu: "Chleb i sól".
Aktor sezonu: Robert Gulaczyk za Antoniego Borynę w filmie "Chłopi".
Aktorka sezonu: ex aequo Marta Nieradkiewicz i Magdalena Cielecka za role w "Lęku".
Zdjęcia sezonu: Radosław Ładczuk, Kamil Polak i Szymon Kuriata za "Chłopów".
Scenariusz i reżyseria: Damian Kocur za "Chleb i sól".
Zdjęcia dekady: Łukasz Żal za całokształt twórczości
Film dekady: "Zimna Wojna" Pawła Pawlikowskiego
Aktor dekady: Mateusz Kościukiewicz
Aktorka dekady: Marta Nieradkiewicz
Serial roku: " Informacja Zwrotna"
Serial dekady: "Artyści".
Scenariusz i reżyseria dekady : Jagoda Szelc