Ja miałem podobnie. Kiedyś w grze "Jaguar XJ 220" na Amidze był taki motyw, że jak przyjebaleś w coś autem to potem będąc między wyścigami w serwisie, na takim rysunku jak ten na desce, pojawiała się czerwona łuna sygnalizująca że jest szkoda na karoserii. Po pierwszym siedzeniu w CC, odrazu myśl w głowie "Oooo...wprowadzili to do samochodów". PS: nie pomyślałem tylko, że po przyjebaniu w cokolwiek Cinquecientem jedyna czerwona łuna, to mogłaby się pojawić jakby pociekła krew ze złamanej nogi utkwionej gdzieś w ciasnej szparze.
Wybebeszony Young, z silnikiem od rozbitego 1.1 z elementami zawieszenia ze Sportinga i rozpórkami - samorobkami - to prawdziwy sportowy samochód ;-) Frajda z KJS w sezonach 2010-14 nieziemska. Koszty minimalne. Trochę ponad 600 kg na 60-70 KM - to była rakieta! Szkoda, że nie miałem garażu i ruda mi go zjadła- bo by dla syna został ;-)
@@janedytwony7415 Jak bym w latach 90tych próbował wyrwać zdrowy silnik ze Sportinga i wkładać coś innego to by mnie odesłali do Tworek ciupasem hahaha
Od czasów wdrożenia produkcji PF 125p nie było w polskich fabrykach samochodów tak nowoczesnego pojazdu jak CC. To był skok o lata świetlne w stosunku do wytwarzanych na początku lat 90tych aut. A silnik 900 zmienia wrażenia z jazdy o lata świetlne.
Byłem kiedyś na grzybach, kilka nawet do domu przyniosłem, i uwierzcie mi, a jak nie to też pójdźcie na grzyby... Żaden grzyb, czy to prawdziwej, czy maślak czy inny muchomor nie umie jeździć autem a tym bardziej cikataczento.
Jeździłem CC700 1992' w kawalerkę. Czasem z urwanym tłumikiem, bez świateł, bez ręcznego hamulca. Można go było naprawić drutem. Dobrze się prowadził. Miał bardzo dobre, grube blachy i nie gnił.
W 1993 w grudniu dalismy za Cinque 127 milionow.Tylko,ze to była 900 bo stary stwiedził,ze 700 ni chuja.Był piekny,bordowy na 5-ciu biegach.I naprawde jak na tamte czasy dawał rade.Do dzisiaj pamietam jego fabryczny zapach.
U mnie w 1994 dali za 700cm 115 mln nówka, na wiosce szał. Psuł się czasem, holowanie na mieście przez auto pomoc a co sie stało ni chuja nie wiadomo. Gaźnik.
@@death0707 Z naszym nie było zadnych problemow.Zadnych.Po 13 latach i 127 tys kilometrow odkupił go szwagier,ktory po trzech latach oddał go swojemu ojcu i tu niestety slad sie urwał.Chciałbym go odnalezc i wyremontowac.
Miałem, jeździłem. Zawsze rozpier**** mnie to że w zimę jechał stabilniej i pewniej niż w lato przy takiej samej prędkości... Oczywiście nikt się wtedy nie przejmował jakimiś zimowymi oponami...
Bardzo mnie ucieszyło kiedy producenci rozszerzyli ofertę opon całorocznych, zawsze mnie denerwowały te wymiany. Teraz mam komplet, nie muszę co pół roku wymieniać, składować tych opon itd.
Miałem zimówki przez cały rok w CC 900. Latem minimalnie bardziej „pływał” ale, że to miało zerową moc i masę to nie było kłopotu. Opony nie zdzierały się specjalnie bardziej. Natomiast zimą czy po deszczu jechał jak należy. To auto miałem w czasie liceum. Fajne czasy.
Haha zależy gdzie mieszkałeś, jaką zima jeździłeś i przez jakie zaspy się przebijales 😂 rekord mojego cienkiego to spalił pół baku na 30km... Filtr powietrza (i w ogóle pod maska) było 20cm ubitego sniegu😂😂 Za to latem- cienias potrafił nam wystrzelić korek od chłodnicy i wypić 3 piwa przez 15km😂
Miałem CC Younga z 98 roku. Końcówka produkcji, w salonach stały już Seicento. Tylko mój miał zapalniczkę, zegar, regulacje poziomu reflektorów z wnętrza pojazdu i tylne szyby uchylane. A, i miał antenę. Jedyną wadą tego auta był powalony gaźnik Aisan. Nikt nie potrafił tego wyregulować.
Aż mi sie przypomnaiło moje 1 auto, cienki z silnikiem 900 (tym zmodernizowanym już) z wyposażeniem lux (szyberdach). Chyba przez sentyment nie patrze na to auto obiektywnie, ale nie zmienia to faktu, że jeździło mi się nim zajebiście. Na krótkie trasy był idealny, a i na robocie nie klękał (dupą szorował po drodze, ale zachrzaniał jak głupi). I odczucie prędkości jest niespotykane. Przy 90km/h masz wrażenie, że się rozpadnie, a przy 120 (tak, udało się to cudo tak rozbujać) miałem wrażenie, że zaraz odlecę w kosmos.
U mnie to samo, 900 tyle ,że golas o nazwie happy.Caly czas do tego auta należą 2 moje personalne rekordy, 1700 km na raz,z Costa Brava do Hamburga oraz przewoz najcięższego ładunku, 400 kg ołowiu...Przy wietrze w plecy i z górki pod Hannoverem pojazd osiągnął licznikowe 160 km/h
@@szczurlesny9100 Jakoś nie,miałem nawet dołożony oryginalny wskaźnik temperatury cieczy w miejscu piktogramu z ciśnienieniem opon.Co prawda po jakimś czasie plyn uciekał z układu.
Najlepsze jest to że oni poza yt się waflują, jeżdzą po fury razem itd. Może nie best friends ale ziomble na bank. Niech cos zrobią razem dla nas, fizoli starych gratów. Na pewno byłoby śmieszno...
Świetnie wspominam ten samochód. 700cc dowiózł mnie w Bieszczady, a jechałem 7 lat temu :P . Jechałem tam 2 dni, do Tarnowa (ten blisko gór) spalił mi tylko 4litry (śr. prędkość 80km/h). Pozdrawiam z Poznania. :)
@@MrCyslav Tak. Jechaliśmy z żoną do Dwernika (granica parku w Bieszczadach) taka mała miejscowość przy granicy z Ukrainą. Autko pokonało trasę bez problemów, musiałem jedynie zatankować w Tarnowie.
10 lat temu pojechałem z żoną i dwójką dzieci cc700 (na gaźniku Webera) z Poznania nad morze i z powrotem . Autko nie zawiodło i spaliło 4,2l na setkę . Po powrocie sprzedałem ...Gość nie chciał wierzyć że pojechałem tym nad morze z rodziną ale jak zobaczył nadmorski piasek w bagażniku to uwierzył 🤣
@@bartko86 Tak samo miałem w Dwerniku. Ludziska na parkingu nie wierzyli, że 700cc dało radę w górach. Przecież ludzie Maluchami jeździli do Rumunii, więc co tam jakieś Bieszczady. xD
Mam podobne wspomnienia - miałem 700kę z gazem jako pierwsze auto. Nieco ponad dekadę temu z 2 kumplami pojechałem nim z Kujaw na Mazury i z powrotem - w weekend wyszło 1000 km :D A ze spalaniem potrafiłem schodzić do 4,5 l LPG/100 km.
Jeżdżę na daily CC young z 1997r :D. Różowy i prentki, 700 pod maską już nie ma, zastąpił ją 1,2 16v i skrzynia biegów z brava. Nie potrafie sobie wyobrazić lepszego auta.
Miałem Seicento 0.9 "bieda edyszyn". Jedyne dodatkowe wyposażenie do poduszka powietrzna dla kierowcy. Miło wspominam wozidło w przeciwieństwie do kaszlaka. Trochę zrobiłem nim kilometrów. Mówiłem na niego Tajfun. Z dobrymi oponami zimowymi lepiej szedł przez śnieg, po drogach niż Golf 3. W lesie sprawdzał się jako auto terenowe. Lekki i nie jedno błoto przejechał. No czasem w lesie brakowało rozstawu osi na dużych koleinach. Raz wracałem ze świerkiem na święta. Kupiłem dużą choinkę. Dało się zapakować, czułem się jak w dżungli. Trafił mi się egzemplarz, którego ruda nie ruszyła. Jedynie co ruda zjadła to hamulce z tyłu. Koszt naprawy był śmieszny, kupiłem gotowy zestaw. Jedyna większa awaria, to wymiana pompy wody. Auto tak banalne w naprawach, trzeba być antytechnicznym aby samem nie wymienić amortyzatorów z tyłu czy przednich klocków, tarcz. Jedynie przednie amortyzatory wymagały pomocy kolegi, bo miał ściski do sprężyn. Części do tego auta były bardzo tanie.
Apropo rajdu był ostatnio 25 września i wybrałem się swoim Cinquecento 700 dał radę z głębokiego Podkarpacia do Warszawy dojechać i wrócić bez najmniejszego problemu. Pozdrawiam
Najbiedniejsza wersja to była wersja z kratką, bez tylnych siedzeń. Bez klapki wlewu paliwa. Nie pamiętam dokładnie, ale zaryzykowałbym twierdzenie, że nie miała tapicerowanych boczków drzwi, bo w pamięci utkwiły mi blaszane odgłosy podczas zamykania drzwi i podczas jazdy (czułem się dosłownie jak w blaszanej puszce na kołach). Tego rysunku auta z konsoli licznika też jakoś nie kojarzę. Tam nie było niczego, jak u Kononowicza. Miałem okazję odbierać takie auto nowe z salonu jako służbowe, z salonu w Sanoku, i od razu w trasę powrotną do Rzeszowa. To było jakoś tak w marcu '99 ('98?), już wtedy sprzedawano seicento, a ten egzemplarz musiał być ostatnim, który sprzedano, zapewne po taniości. Miałem okazję do ciekawych porównań, bo po odstawieniu cieńkasa pod firmę do domu wracałem swoim własnym Polonezem Atu Plus 1.6 GSI, na wtrysku wielopunktowym. Też wtedy nowym, z salonu. Jednak ta wersja poldka biła na głowę fiata pod względem komfortu, przyśpieszenia, wyciszenia, w ogóle jazdy w trasie. Ale... Jak wspomniano w filmie, Cinquecento precyzyjnie się prowadziło, auto nie przechylało się w ciasnych zakrętach jak poldek, hamowało lepiej (beznadziejne były te niby ulepszone hamulce lucasa w Atu), do tego fantastycznie jeździło się tym po mieście bez żadnych trudności w parkowaniu. No i zechlało dużo mniej paliwa (chociaż to akurat nie był mój problem, tylko właścicieli firmy).
3 года назад
Mylisz wersje aut. Ten z kratką miał taki być, bo to była wersja Van dla firm
Moi starzy wygrali go w systemie tak tak ,a jak go już niby wylosowali płacąc ostatnią ratę to chcieli go potem odebrać bo starzy dwa dni spóźnili się że spłatą. Potem swą razy zajebali nam z niego radio by na końcu całkowicie go ukraść 😁 wcześniej okazało się że był bity zanim trafił jako nowy do nas.
Wspomnienia powracają. Moi również spłacali 900-kę w AutoTak, tylko że zapłacili chyba 10 rat z góry i mogliśmy odebrać bolid paza systemem losowania. Jako, że akurat było więcej kasy, to dopłaciliśmy i wzięliśmy jakże luksusowego na owe czasy Fiata UNO. No i od razu pożałowaliśmy. Komfort zawieszenia był o niebo gorszy niż w CC. Mięliśmy porównanie, bo wujek odebrał wtedy CC. Kurwa, jak tam było twardo i jak mocno trzęsło. Ojciec, mówił że to wóz drabiniasty, a nie auto. Na dodatek ta zasrana pojedyncza wycieraczka nie zbierała wcale wody. Czarę goryczy przelała rdza, która pojawiła się na drzwiach po roku eksploatacji. Auto poszło na giełdę.
Jedna uwaga do czterobiegowej skrzyni biegów. Przełożenia były dość długie. Jak nie rozpędziłem się mocno na trójce, to cz czwórce pod lekka górę nie chciał jechać. A po rozpędzeniu, na tej samej górce, zmiana na czwórkę dawała dalsze przyspieszenie. Te zdalnie bardzo brakowało piątego biegu. Na włoskich autostradach 155 km/h było bez problemu realne, w dwie osoby na pokładzie. Mieliśmy auto z początku lat produkcji, z okrągłym korkiem wlewu paliwa na zewnątrz, model 700 cm3 wersja ED. Cała Europa nim zjechana. Fajne autko, jak na tamte czasy.
Heheh, spodziewałem się w przynajmniej wiaderka g... pod adresem tego pojazdu. Ale trzeba przyznać, że Motobieda jest obiektywna :) i umie docenić włoski dizajn i myśl techniczną, która nie do końca jest zła. Szacun.
Jako na pierwszy samochód ojciec zaproponował mi właśnie Fiata Cinquecento, chociaż ja upierałem się przy Oplu Kadecie. Posłuchałem ojca i kupiłem Cinquecento w kolorze bordo metalic, data produkcji 12.1993 jeszcze ze znaczkiem FSM, jeszcze na bardzo dobrych i ocynkowanych włoskich blachach, z silnikiem 899 cm3 z gaźnikiem Webera 32TLF, elektronicznym układem zapłonowym, wnętrze - czarna deska z zegarami jak z malucha, z temperaturą silnika, szara tapicerka z czerwono-niebieskimi wstawkami, kanapa bez zagłówków i niedzielona. Na początku cały czas się psuło - było po prostu niedoinwestowane. Uczyłem się obsługi i napraw samochodu na nim. Osiągał katalogową prędkość maksymalną z wiatrem w plecy. Po moich naprawach (np jakiś mechanik nie dokręcił śrub głowicy i silnik nie miał prawidłowej kompresji) i ogólnych usprawnieniach tak prostej jednostki mój egzemplarz mógł stawać w szranki z modelami 1.1. Silnik ze swoją charakterystyką nadawał się w miarę na miasto, na trasie raczej to było piłowanie między 3, 4 i 5 biegiem. Skrzynia za długo zestopniowana - 1 i 2 bieg ok, od trzeciego wydłużone przełożenia. Piąty bieg tylko jako ogranicznik hałasu a nie do wyprzedzania. Hamulce przednie bardzo skuteczne, łatwo było zerwać przyczepność nawet na suchym asfalcie, tylne standardowe jak w maluchu. Zawieszenie proste, z przodu MacPhersony a z tyłu niezależne na wahaczach wleczonych. Amortyzacja nie istniała (rozstaw osi 2,2m a rozstaw kół to około 1,4m), fotele przednie nie zapewniały podparcia dla ud a oparcie nie trzymało tułowia na zakrętach. I tutaj ciekawostka przy moim wzroście (wtedy 1,95m) jak zasiadałem za kierownicą tego modelu to jeszcze miałem 10 cm przestrzeni między głową a podsufitką. W Seicento już podwyższyli siedziska i niestety tam dopiero była tragiczna postawa za kierownicą. Ergonomia w Cinquecento na wzorowym miejscu, na upartego otwierałem uchylną tylná szybę po prawej stronie. Widoczność genialna. Naprawy proste, ale upierdliwe - niska jakość niektórych komponentów. Dziwne usterki typu auto samo hamuje to tylko jedna z wielu ciekawych historii. Spalanie różne, najniższe w mieście w zimę wyniosło 7,2 l/100km, na trasie przy uszkodzonym termostacie 5,5 a na krótkich dystansach nawet 8 litrów. Prowadzenie w miarę poprawne, niebezpieczny przy gwałtownych manewrach powyżej 70 km/h typu omijanie - potrafił stanąć na kołach jednego boku. Niska podsterowność, ale na zimę wrzucałem worek piasku do bagażnika. Dało się tym też poszaleć, ale z racji zbyt lekkiego tyłu (moja wersja ważyła równo 700kg a tył ważył zaledwie 270kg!) było to niebezpieczne. Przed przeróbkami silnika auto na trasie służyło jak toczydełko, ale później to już można było bez obaw wyprzedzać. Z sentymentem wspominam to auto, choć co tydzień coś trzeba było naprawić. Rozrząd pancerny ohv na dwurzędowym łańcuchu z napinaczem, gaźnik z pompką przyspieszającą, elektroniczny zapłon, nawet przy -15°C odpalał bez dłuższego kręcenia. Z chęcią wróciłbym do tego modelu...
Mi się podoba Maluch, tyże że w Maluchu na tylnich siedzeniach ciężko mi było się zmieścić nawet jak miałem 10 lat ale tak poza tym jak się jeździ samemu albo w dwie osoby to Maluch spoko :p
6:40 Może i ma tylko cztery koła i kierownicę w standardzie, ale za to jaka instytucja wspiera ochronę tego cennego youngtimera. Gwarantowane +5 pkt prestiżu w Miasteczku Wilanów.
Tą półeczkę przed pasażerem spora część moich znajomych nazywała po prostu miską na rzygi... :) Genezy powstania nazwy nie muszę tłumaczyć :) Ach te szalone szkolne czasy, śmiesznie było... :D Pozdro z FSW.
W 92 na polskich drogach niepodzielnie królował maluch i wcale nie zanosiło się ze to się zmieni. Powszechne były fiaty 125p, wcale nie rzadko można było spotkac syrenke a Polonez wciąż był marzeniem niejednego. Rynek aut z zachodu dopiero raczkował a to cinquecento to był naprawę skok w nadprzestrzeń dla polskiej motoryzacji.
na początku lat 90 cienas nawet 700 to już była przepaść. Silnik z przodu chłodzony cieczą, dosyć mało awaryjny jak na tamte czasy i co najważniejsze. Ogromna przestrzeń ładunkowa czego do tej pory nie było w sedanach. Jak na małe tanie auto rewelacja
@@marcinwaloszek9316 niesmak? A jechałeś kiedyś Malakiem zimą bez ogrzewania z przedmuchami lodowatego powietrza dziurami po radiu, z zamarzającą od wewnątrz szyba, 350km przez 6 godzin, nocą z gównianymi światłami które ledwo dawała radę rozjarzyc prądnica o mocy mniejszej niż Twoja dzisiejsza ładowarka smartfona??????? CC to był skok w nadprzestrzeń. Poza tym 900 była duzo droższa i z tego co pamiętam dość trudno dostępna (przynajmniej na początku) wiec większość i tak kupowała 700.
Moja mama miała czerwoną siedemsetkę. Kupiliśmy nówkę w 95 r. Z rozkoszą go jej kradłem na studiach i po odkręceniu linki prędkościomierza robiłem zrzutę na roku i jeździliśmy po 300 km. Wspaniałe auto nie tylko do jazdy ;)))
Mam dokładnie takiego samego 700 Young z 1997 r. z przebiegiem ori 29 tys km. Z dodatków tylko wycieraczka tylnej szyby i tem piękny kolor metalic... Blachy też czarne PZN.
Rodzice w 2000 roku kupili 5 letnie cc 700 ed, z przebiegiem 40 parę tys...mialem wtedy 10 lat, ale pamiętam że bardzo dobrze święto auto sprawowalo, A nie było trzymane w garażu pod kocem. Przewiezliśmy nim lodówkę, kanape, szafę, co było trzeba. Temat wyjazdu na wakacje 4 osoby dorosłe, ja, 2 rowery ma dachu, pełny bagażnik, w środku jeszcze gitara i poszedł ma drugi koniec Polski, dawało radę, cała Polskę zjeździł. Zostały sprzedany chyba na jesieni 2004, miał coś 170-180 tyś nalatane, ale generalnie był w bdb stanie i pamiętam że sprzedał się "w try miga". Ja osobiście miałem 700 i 900, 900 całkiem przyjemne auto do jazdy, można nawet było wyprzedzać, generalnie bezawaryjne, jak to wóz dostawcy pizzy :D .
nie wiem, czy wiecie ale cq miał takie same hamulce jak punto i karoserię ocynk w 90% a pierwsze 700 na gaźnikach weber i fos były udane, spieprzyli to dopiero aisanem
9:26 ta wspaniała wnęka wśród moich znajomych miała nazwę "umywalki". Jak był wyjazd cieniasem kolegi na jakieś chlanie, to zawsze na miejscu pasażera z przodu siadał ten osobnik u którego prawdopodobieństwo obrzygania siebie i innych było największe a dzięki tej pięknej umywali mógł to zrobić w cywilizowanych warunkach nie brudząc połowy samochodu i ludzi dookoła 😁
miałem ponad 5 lat Cinquecento, najpierw było 700tką, ale 700tka to patologia, UPG to tam się wymienia co chwile, a że udało się kupić rozbitą 900tkę za 500zł to przełożyłem cały zespół napędowy wraz z całą elektryką, komputerem chłodzeniem, wybierakiem biegów do swojej budy, co zajęło mi jeden weekend samemu i potem to już było mega niezawodne i super jeżdżące autko!
Moje pierwsze spotkanie z motoryzacja po zdaniu prawka! Te CC widzę że na wypasie bo ma metalik lakier i wycieraczke tylnej szyby mój nie miał!Po kupnie mojego CC(czarnego coś) i uciszeniu się jazdą 3km musiałem go holować do mechanika! Najlepsze było to że mi zepsute radio ukradli pod oknem 🤣 Na sam koniec kółka się rozjechały w dwie strony na szczęście na parkingu! Całe 4 lata jazdy było i trochę wizyt u mechanika! Poszło za 500 zł 😉Wspomnienia zostały potem była Thalia jak pokazywana u Ciebie! To było wdzięczny i pakowany samochodzik! Pozdrawiam wszystkich co kiedyś miało takie coś😉
Moje pierwsze auto. Pół Polski zjeździłem i nie odczułem tej biedy. Uszczelkę pod głowicą i rozrząd zrobiłem na parkingu pod blokiem. Koszt takich napraw niewyobrażalnie niski. Komplet rozrządu 60zl. Spalanie mniejsze niż kosiarka do trawy, OC za grosze. No w technikum spełnienie wszystkich oczekiwań. Jeszcze ten magnesik do odblokowywania zapłonu - szpan jak nic😅
@@MrKwinto29 a czy przypadkiem nie ma wejść niedługo nowy przepis o zachowaniu czarnych blach? Tak tak napisałeś, obecnie jest to niemożliwie ale gdzieś mi się obiło o uszy że ma się to zmienić
@@MrKwinto29 A czy przypadkiem nie ma potrzeby przerejestrowywania samochodu? Z tego co czytałem to wystarczy tylko złożyć wniosek o zakupie samochodu, a w praktyce czas na przerejestrowanie jest nielimitowany.
Od 1994 do 2012 było takie 700 u mnie w rodzinie. To wozidełko robiło absolutnie wszystko, hak, woził po górach na przyczepce absolutnie wszystko, teoche się psuł ale naprawiało się go byle czym za byle co. Zginął pod prasą na złomowisku ponieważ podłoga pękła w pół. Tak więc można się z niego śmiać i szydzić ale zarobił na siebie chyba ze 100 razy. Ja szanuję
W sumie to co innego 'dla ludu' wychodziło w tamtych czasach? Cieniasa mam do dziś (dobrze, że mam gdzie trzymac) I wygrywał tym, że mialam książkę "sam naprawiam" i robiłam w nim wszystko😅 Kurdupel, ale go lubię 😊
O ile sam lubuję się w autach jak najbardziej komfortowych, sam jeżdżę Bmw 7er, tak Seicento według mnie było genialnym samochodem. Genialnym w swej prostocie. Prymitywnej wręcz, ale czystej i użytecznej formie. Choćby ta deska rozdzielcza, niby nie ma na niej nic, ale jednocześnie jest ładnie i praktycznie. Mistrzostwo. Tak potrafili chyba tylko Włosi, ewentualnie niektóre japońskie kei cary.
Cinquecento nie było wcale jeszcze takie złe. Po przesiadce moich rodziców z malucha to było jakieś. Dużo bardziej podoba mi się Cinquecento niż jego następca Seicento mimo iż nie lubię małych aut.
6:40 ryly nie ma się czym chwalić ale takie były czasy. Wjeżdżały 3 astry na warsztat, wyjeżdżała jedna... czasami dwie jak były lekko bite. Z tą szpachlą przesadziłeś, wcale taka tania nie była.
Też pamiętam te czasy. Musiałem jeździć wtedy 126el... 5 letnim. Cinquecento było sporo droższe. Po latach (dopiero w 2020) kupiłem sobie Cinquecento. Nigdy nie jest za późno na realizację marzeń :)
Jeździłem z dziadkiem na spole też wersja Young, w kolorze metalicznego różu, to autko wyrywało do przodu w porównaniu do malucha, pierwszy bieg był długi. Genialnie wychodził na auto do transportu, jak siedzenia się położyło z tyłu wychodziła idealnie płaska podłoga, wchodziła całą perkusja i mój sprzęt gitarowy , prócz tego kolega perkusista obok na siedzeniu pasażera i 120 na liczniku na drodze ekspresowej. Także Cienias nie był taki cienias, auto na codzień do zadań bojowych . Po za tym wjechał wszędzie i mieścił się wszędzie 😉
Ojciec takowego zakupił za 15tyś zł, 3letniego w salonie fiata. Byłem wtedy w podstawówce w 2 klasie. Uczylem się nim prowadzić, tnąc z ojcem polne drogi... Piękne stare czasy. Potem odkryłem że nie ma mocy ale to już było wtedy gdy dosiągałem do pedałów i ogarnąłem skrzynie biegów 😂. Może i to była motoryzacyjna porażka ale dla mnie to miła historia której nigdy nie zapomnę.
Na pewno NIE porażka. Na głowę nie kapało, listopadowy wiatr nie wiał, a zimą nawet bywało ciepło w środku. Każdy narzeka na tamte samochody, bo nigdy nie jeździł rowerem w deszczu i śniegu do roboty, dzień w dzień. Poprzewracało się w tyłkach.
właśnie przejechałem nonstop około 3000 km w tym podróż do Anglii. Zużycie paliwa mniej niż 5l/100km. Bezawaryjna jazda. W miarę komfortowa. C young 0,7l, 1997, przebieg 60000km. Zapłaciłem za fiata 2400 zł. Prędkości autostradowe bez problemu. Obok mnie stał na parkingu zachodni złom z walniętym silnikiem. A ja pojechałem dalej. OC 600-700 złotych na rok. Za 2400 mam użyteczny samochód który ma jeszcze tysiące kilometrów do przejechania. Jestem po sześćdziesiątce i myslę że demony prędkosci już mnie nie gnębią
Nie bluzni, prawdę o dziwo mówi. Poza tym ze to bylo przelomowe auto dla fiata. Nic, ale to kurwa nic nie bylo przelomowe, silniki to wrecz odpady poza 1,1. Przelomowa to byla modernizacja fabryki i opanowanie nowej technologi.
Ja mam 700 Young z 1997 r. Jeśli chodzi o dodatkowe wyposażenie to były tzw. pakiety plus dodatkowe opcje poza pakietami. Ja mam 1 pakiet czyli: atermiczne szyby, uchylne z tyłu oraz zegarek. Poza pakietem dodatkowo wycieraczka ze spryskiwaczem z tyłu, listwy ozdobne na drzwiach, lakier metalik, instalacja radiowa. Fakt, radia nie było, ale już była instalacja i miejsce na antenę. Dodatkowo ze starszej wersji (700 ED) ktoś dołożył wskaźnik temperatury cieczy chłodzącej zamiast symbolu z ciśnieniem opon. Oczywiście w przypadku wskaźnika temperatury jest inny czujnik temperatury. W przypadku braku wskaźnika jest tylko kontrolka za wysokiej temperatury. Niektóre opcje wyposażenia były dostępne tylko dla 900 albo 1.1. Zmieniało się to też w zależności od rocznika. Warto też wspomnieć o wersji elektrycznej (Elettra). :-) Czy warto kupić Cinquecento? Jeśli ma zdrowa blachę to jak najbardziej (oczywiście trzeba mieć pasje do takich samochodów). Wbrew pozorom silnik 700 nie jest taki prosty w obsłudze (zwłaszcza wersja z japońskim elektronicznym gaźnikiem, jest dostępna instrukcja serwisowa w języku polskim, ale mało kto zna się na tym albo zwyczajnie mechanicy nie chcą się już tego uczyć).
Największa zaleta Cinquecento to właśnie brak schowka i przesadnych wykończeń drzwi. Było w nim więcej miejsca niż w Seicento. No i największa zaleta. Po złożeniu kanapy z tyłu bagażnik miał prosą podłogę. Nie raz woziłem nim serwery SUN E450, Sunfire 880 i podobne - bez problemów. Niestety miałem pierdzidło 700 - ale i tak zjeżdziłem nim pól Polski:)
Miałem parę lat temu CC900 jako drugi samochód. Świetnie spisywał się w Warszawie, byłem z niego bardzo zadowolony. Nawet w krótsze trasy się nadawał. Niestety, w końcu musiałem go złomować. 4 miejscowy, a niewiele dłuższy od Smarta i równie łatwo było zaparkować. Do tego bardzo wygodnie siedzi się z tyłu..... po wyjęciu przedniego fotela pasażera ;)
Ehhhh odezwały się wspomnienia😀, pierwsze auto nic nie mająca 700 setka. Jeździło się tym doskonale, król miejskich parkingów z tym ściętym tyłem i czarnymi zderzakami. Oszczędny z pewnością nie był, bo trzeba było cisnąć tego potwora żeby się w miarę sprawnie turlał. Moje wspomnienie tego auta to zimą lat 90, mrozik koło -20 i jedna z przypadłości tego auta zamarzająca linka gazu. Gdzieś tam w oplocie linki zbierała się wilgoć i po wciśnięciu gazu jechało się z pedałem w podłodze 😀. Wtedy osiągał nadswietlną do czas aż silnik nie rozgrzał się na tyle, że linka rozmarzła. To były szalone lata 90te 🥳.
Lata temu ojciec odkupił od szwagra CC 700 a dla mnie do spóły ze 126p były to początki za kółkiem. I to było to "bardziej cenione" FSM z 93 roku. Samochód dostał jeszcze instalację gazową. Trzeba było wysiąść i popchnąć żeby ruszyło, ale jeździło się za jakieś śmieszne grosze. Na trasie z prędkościami 70-80km/h dało się zejść do 5,5l lpg na 100 km. Mówią, że Cinquecento niebezpieczne. Pewnie i tak ale nasze CC przeżyło dwa wypadki, poległo dopiero na trzecim. Poza uszczelką pod głowicą (typowy problem tych silników) właściwie nie psuło się nic. Dzisiaj usta same się uśmiechają jak się myśli o komforcie w tym aucie, ale w porównaniu do 126p to był skok w przyszłość o lata świetlne. Więksi ludzie oczywiście mają problem, jak wszędzie, ale czteroosobowa rodzina, której wzrost oscylował w okolicach 170cm bez problemu się do tego samochodu mieściła. 900cm lepsze ale z 700 też dało się żyć. Jeździłbym i dziś.
Takim srebrnym youngiem uczyłem się jeździć.. i to wsm jedynie moje wspomnienie z tym truchłem. Wujek kupił dla żony za chyba 600zł, wsadził ze 2k w blacharkę i sprzedał za 1.5k. Interes życia
Dziwi mnie brak pojazdu po tym "aucie". Lepsze samochody dostają baty od Ciebie, a tu widać wręcz sympatię. Miałem Ciekaczento 700 ED w gazie jako pierwsze auto i do kliku rzeczy można się przyczepić: 1. luz na wybieraku jak w Ikarusie (praktycznie każda 700 jaką przed zakupem jeździłem tak miała); 2. Gaźnik Aisana na podciśnieniach to kompletnie niepotrzebna komplikacja tego silnika (taka jak na filmie, ale były wersje ze standardowym Weberem); 3. mało trwałe złącze elastyczne od wydechu, szczególnie w gazie nie wytrzymywało zbyt długo (jak poszło to samochód brzmiał jak rajdówka ;)); 4. zegary i kierownica dzielona z maluchem z końca produkcji; 5. model sprzed liftu lubił korodować, a i w tych z pełnym ocynkiem zdarzało się że leciały drzwi od spodu. Co do dynamiki to dało się tym lecieć 140 (wersją 30KM) w 5 osób, ale to takie trochę zbiorowe samobójstwo.
Super materiał jak zwykle , bardzo miło się oglądało w niedzielny deszczowy poranek , można było się znowu przenieść w czasie . Dzięki , pozdrawiam . A i po drodze ciekawy opelek 😉
Moje pierwsze auto '97! Wiśniowe 900. Chciałem kupić sportinga, ale Stary się nie zgodził bo, jak powiedział: z takim mocnym silnikiem to na pierwszym drzewie się rozpierdolisz. Kurrrwa... były czasy :-)) Raz go ojcu pożyczyłem to po pijanemu ropy nalał. Wziąłem rurę od zestawu bimbrowniczego i wyssaliśmy co się dało. Potem padre mówił, że dobrze zrobił, bo się silnik nasmarował i teraz ciszej chodzi. Hmm...
Ja miałem na pierwszy samochód , już po tuningu , gleba szeroką stal wnętrze od sporinga , i deska czarna , nadal mam dwa egzemplarze może i nie piękne ale mam sentyment do tego auta bo dzięki niemu odbiłem się z biedy i problemów rodzinnych , nawet jeździłem do Francji czy Hiszpanii w 4 osoby , żeby zarobić na zbiorach winogron czy rzodkiewki ;) , niemiecka policja się śmiała ale puszczali nas dalej , I kochany silnik 700 , który był rozwiercony pod ostatni szlif , glowica splanowana o 2mm, chodził dobrze i palił niewiele , zrobiłem tysiące kilometrów a naprawy kosztowały śmieszne pieniądze
Jest takie Daihatsu Charade g 100 nie wiem kto komu podjebał projekt ponieważ 3 drzwiowa Charada jest jak napompowany cienias. Żeby było śmiesznie daszek zegarów jest niemal identyczny.
@@jacktramiel1612 jeśli nie odróżniasz przejęcia fabryki za darmo przed jakiegoś janusza biznesu od wyprowadzenia psa za furtkę to w sumie się nie dziwię że bronisz Balcerowicza
Przeszedłem wszystkie polskie samochody. Miałem malucha bisa , kiedy ktoś z rodziny przyjechał cienkim. Rewalacja. Kiedy tam wsiadłem to w/g mojego bisa , to było duże auto. Nie mogłem sobie wtedy pozwolić na takie. Ale kupiłem Poloneza akwarium. Był dużo tańszy. Przyszedł czas że w 2001 dostalem służbowe seiko sporting żółte 1100. To był wariat nie auto. Zwłaszcza jak się wracało z Opola , albo Wrocławia dzisiejszą S 5. Pobijaliśmy rekordy przejazdu i jazda na trzeciego była standartem. Jednak sentyment do cienko został i los mnie nagrodził. Rozwaliłem to seiko sporting. Szef tak się wnerwił , że za karę dostałem cienko 700 po przedstawicielu. Było jakby większe, ale siedziało się fatalnie i 8 - 10 godzin w drodze 700 ? Horor. Nie wyprzedzisz nikogo. Nawet traktor strach było wyprzedzać.... A trasa Poznań - Wrocław - Opole byla raz w tygodniu. Dlatego zemściłem tę 700. Niestety los mnie jeszcze bardziej pokarał i zaliczać musiałem trasę Poznañ-Białystok i Hajnówka. To był dramat. Jak się drzemnąć na takim fotelu ? Po roku dostałem lanosa i to był najszczęśliwszy dzień pracy. Powiem tylko, że te seiko i cienko przy solidnym serwisie ACM w Poznaniu spokojnie robilo 90 tyś w rok bez awarii. Teraz inny czas. Pomykam prywatną skodziną całe 90km / h. Jestem już grzyb. I tylko ta nawi mnie ciągle wkurza , bo co chwilę woła - Przekroczyłeś wymaganą prędkość. Wtedy wspominam moje służbowe sejko sporting i szaleńczą jazdę na trasie nr 5 w 98 roku. Policja stała tylko za Rawiczem z szuszarką ,więc grzałem ile fabryka dała. To byl czas kiedy radar był rzadkością. Teraz napadło mnie i może kupię sobie cienko. Pozdrawiam.
Ja brykałem Pandą i tam też robi wodę z mózgu dając poczucie wrażeń sportowych :D Ale lepiej tak, niż relaks w mocnej limuzynie i nagle flesz po oczach.
Miałem CC900 na wtrysku przez chyba 16 lat, od nowości. Bardzo dobrze go wspominam. wszędzie się zmieścił, dobrze sobie radził w terenie, Służył często do wyjazdów na ryby- po złożeniu siedzeń można było spać we dwójkę. Niestety pod koniec przerdzewiał i dałem go koledze, pospawał go i jeździł na wsi. Gdyby teraz takie produkowano, to bym kupił. Po nim przez kilka miesięcy jeździłem otrzymanym w spadku 700 na gaźniku Asian, i to była masakra, jak jazda kosiarką i palił więcej od 900.
Za dzieciaka pamiętam ten zapach nowego wnętrza Cinquecento pomieszanego z paliwem i spalinami, każda 700tka posiada tą niepowtarzalną woń. Sprawdziłem po latach:)
W 97 bylem na pierwszym roku studiow. Kolega mial Cinquecento na wypasie - kolorowe zderzaki, lusterka, elektryczne szyby, i co najwazniejsze - silnik 899! Jak ja mu zazdroscilem wtedy. Ja w tym czasie ujezdzalem Malucha z 1993 roku.Ale w 1999 roku mialem farta i "wygralem" Seicento 900 z Autofapolem. Kto to pamieta? Taka troche piramida, gdzie byla grupa ludzi (100 czy iles osob, juz nie pamietam), ktora wplacala co miesiac okreslona kwote, i z tej wplaconej kwoty mialo wystarczyc na zakup auta. Raz w miesiacu bylo losowanie, i ktos z tej grupy wlasnie "wygrywal" auto. Ja mialem niesamowitego farta, bo juz w trzecim miesiacu mi sie trafilo :).
Moja krotka recenzja: 1) nie kurwa bie bylo ani przełomowym ani nowoczesnym autem dla fiata, bylo logiczna kontynuacja wczwsniejszych modeli. Co tam kurwa bylo przełomem czego wczesniej inne fiaty nie mialy?? Napewno nie te skapciale silniki ohv wywalone z wloskich fabryk bo nikt ich nie chcial. DEKADE wczesniej fiat lepsze silniki FIRE pakowal do pandy. Przelomem bylo wdrożenie tego do produkcji w polsce w tych juz wtedy zacofanych fabrykach. 2) stylistyka pelna geba koniec lat 80tych, nic przelomowego, rzeklbym ze lift Una z podobnego czasu mial wiecej nowoczesności, zwlaszca deska. Tipo to samo. Suwaki w panelu ogrzewania. Litosci. Polonez caro mr 93 mial ciekawsza deske. 3) sentyment. No kurwa nic innego nie moze powodowac sympatii do tego kapcia. No przeciez nie wzor spierdolenia silnika czyli 700 tka ( 2 cylki, wdluznie, na lezaco. no kurwa kto to wymyslil, to juz 650 z malucha pakowana do 1szej pandy miala wiecej sensu, mocy tyle samo, zato brak chłodnicy i polowy problemów 700tki). Pamietam podekscytowanie gdy zamaskowane proto jezdzily po bielsku. I rozczarowanie pierwsza jazda w 93r tym dwucylindrowym bekartem. Owszem 900 tka to zgola inny samochod( tez trupiasty silnik z lat 60tych ale przynajmniej sensowny w zalozeniach), wersje typu Suite czy sporting nawet nawet. Ale kurwa 90% tego co jeździło po drogach to ten pierdziel dwucylindrowy niewarty zachowania. Robienie na sile przez sepleniacego i kumpli z muzeum czegoś wybitnego z cc zakrawa na niesmieszny zart. Na pytanie do muzeum co w tym pojezdzie jest takiego wybitnego uslyszalem ze nic nie rozumiem. Faktycznie, jest czyms głęboko niezrozumiałym robienie sensacji z auta przecietnego, ani wybitnego ani podlego. Ot bylo i nima. Ani powód do radosci czy wstydu.
Mam 700tke (na japońskim gaźniku), mierzyłem pomiar hałasu, jest zbliżony do Fiata 126p, natomiast dźwięk 700 jest bardziej irytujący i bardziej ordynarny. Natomiast przyspieszenie jest trochę lepsze niż z 126p i mega długi 4 bieg. Spalanie paliwa podobne. 650 w Pandzie z przodu podobno była całkiem ok, miała 30 KM.
@Motobieda co do deski rozdzielczej i skojarzeń z ośrodkiem wypoczynkowym, to zapewne masz na myśli Ustroń Zawodzie i piramidki panów Buszko i Franta. To całkiem unikalny projekt był. I całkiem udany ;)
11:40 - podoiłem się ze śmiechu :D Prawda li to! Rodzice przerabiali ten model... jeszcze wówczas mieściłem się na tylnej kanapie. Dzieki za ten film! :)
Fajnie auto , a znajoma miała w gazie . To jak jechaliśmy pod większą górkę (Beskid Wyspowy) to autentycznie myślałem że będę musiał wysiąść bo nie wyjedzie . Z tych 30 KM to robiło się chyba 10.🤣🤣.
Czinkacz jak na swoje czasy był świetny. Należy pamietać że w latach 90 w Polsce jeździły jeszcze glównie małe i duże fiaty, a nawet Syreny i Trabanty z poprzednich dekad. To co się sprowadzało to byly pospawane Golfy jedynki i Ople Kadetty z początku lat 80 - mocno rozbite.
Pojechałem z kolegami specjalnie w 1991 do Polmozbytu do Wrocławia.To była sensacja wtedy Premiera cinquecento! . Stał tam taki biały w wersji 700. Ale obok stał nowy civic, a jeszcze dalej PEUGEOT 205 GTI !Pamiętam do dziś - był w brązie i miał zajebiste duże felgi! I nikt z nas w drodze powrotnej nie mówił o 700 tce, tylko o 205 gti i civicu.
Jeździłem takim CC tylko że z 1.1 pod maską i lubiłem nim jeździć, aż pewnego dnia zderzyłem się z E39. Bmce prawie nic się nie stało a CC tak się złożyło że nie mogłem z niego wyjść. Tego dnia powiedziałem sobie że już nigdy nie wsiądę do tej karykatury samochodu.
Miałem jako pierwszy samochód Seicento z 1.1mpi (nie sporting) i mimo że po nim miałem już 3 inne samochody, mogę powiedzieć że Seicento dawało mega frajdę z jazdy, ceny części super, palił około 6 litrów na setkę, przyspieszenie akceptowalne. Jedynym zdaniem, idealna propozycja na pierwsze auto, zwłaszcza że większość rzeczy można zrobić samemu, np. sam wymieniłem świece, kable, cewkę zapłonową, poduszkę skrzyni biegów czy bak oraz tłumik. Szkoda że teraz nie ma takich dobrych samochodów. Pozdrawiam
aha no i cienias miał jeden feler. jak sie jechało w 4 osoby, to przy 70 na godzine a trójce juz nie, a na czwórce jeszcze nie. Pamiętam kiedyś w takich okolicznościach wyprzedzanie autosana i praktycznie zdobywanie literek po kolei ze tam P.....K.....S.....Ł.....Ę.....C......Z.......N......A i ooooookurwa z naprzeciwka koleś już długimi wali żebym spadał :D
Pamiętam jak rodzice mieli Cinquecento po świętej pamięci moim pradziadku. Jeździli nim 5 lat do 2006 roku. Pamiętam go dobrze. Szczególnie psujący się silnik z Fiata 126p Bis.
Jak byłem dzieckiem to myślałem, że ten rysunek samochodu obok prędkościomierza wyświetla uszkodzenia w czasie kolizji. Taki pasek życia samochodu :)
Ja miałem podobnie. Kiedyś w grze "Jaguar XJ 220" na Amidze był taki motyw, że jak przyjebaleś w coś autem to potem będąc między wyścigami w serwisie, na takim rysunku jak ten na desce, pojawiała się czerwona łuna sygnalizująca że jest szkoda na karoserii. Po pierwszym siedzeniu w CC, odrazu myśl w głowie "Oooo...wprowadzili to do samochodów".
PS: nie pomyślałem tylko, że po przyjebaniu w cokolwiek Cinquecientem jedyna czerwona łuna, to mogłaby się pojawić jakby pociekła krew ze złamanej nogi utkwionej gdzieś w ciasnej szparze.
Taki rysuneczek miał też Fiat 126p Elegant 😉
Haha ja myślałem że to coś pokazuje przebite opony ale w maluchu bo on pierwszy to miał
to bylo miejsce na wskazanei temperatury, w wersji beida edyszyn to usuneli
to by było ciekawe
Wybebeszony Young, z silnikiem od rozbitego 1.1 z elementami zawieszenia ze Sportinga i rozpórkami - samorobkami - to prawdziwy sportowy samochód ;-) Frajda z KJS w sezonach 2010-14 nieziemska. Koszty minimalne.
Trochę ponad 600 kg na 60-70 KM - to była rakieta!
Szkoda, że nie miałem garażu i ruda mi go zjadła- bo by dla syna został ;-)
A co Ci syn zrobił że chciałeś z niego zrobić pilota kamikadze hahah ;). Ja miałem cc z silnikiem 1.1 to wiem jak to szło. Pozdro
a jakby dac 1.2 16v z 75 kucami c:
@@janedytwony7415 Jak bym w latach 90tych próbował wyrwać zdrowy silnik ze Sportinga i wkładać coś innego to by mnie odesłali do Tworek ciupasem hahaha
W tym czasie ludzie pakujący do cienkiego 1.4 tjet i przekraczający 200 koni. 🙂
@@michastolarczyk8832 Pierwszy T-Jet to 2007 rok
Motobieda - dobry młodzieniec, dzień dobry zawsze mówi. Kolędę co roku przyjmuje. Wnuczek mój ogląda go w tych internetach i sobie go chwali.
Ale się nie przeźegna na wstępie. Moźe Diabeł w nim mieszka. Co ?
@@karolwozniak7039mamusia nie nauczyła ze nie szydzi się że starszych ?
Od czasów wdrożenia produkcji PF 125p nie było w polskich fabrykach samochodów tak nowoczesnego pojazdu jak CC. To był skok o lata świetlne w stosunku do wytwarzanych na początku lat 90tych aut. A silnik 900 zmienia wrażenia z jazdy o lata świetlne.
Ten Young i tak jest dopasiony. Kiedyś mieliśmy w rodzinie wersję Young, która zamiast tylnej wycieraczki miała zaślepkę ;)
Ale po co Ci tylnią wycieraczka w Cinquecento. Nie osiągniesz prędkości światła w tym czymś
To ten sportowy, odlżony
@@blankroomsoup666 Cinquecento Superleggera
U mnie w rodzinie wujek miał CC w wersji Young gdzie zamiast silnika była zaślepka...
A wiecie co? Ja miałem fiata cinquecento i zamiast samochodu była wielka zaślepka.
"Brawurowa jazda samochodem Cinquecento" musiała się pojawić.
Zbigniew miał taką umiejętność.
Byłem kiedyś na grzybach, kilka nawet do domu przyniosłem, i uwierzcie mi, a jak nie to też pójdźcie na grzyby... Żaden grzyb, czy to prawdziwej, czy maślak czy inny muchomor nie umie jeździć autem a tym bardziej cikataczento.
Jeździłem CC700 1992' w kawalerkę. Czasem z urwanym tłumikiem, bez świateł, bez ręcznego hamulca. Można go było naprawić drutem. Dobrze się prowadził. Miał bardzo dobre, grube blachy i nie gnił.
Ocynk czyni cuda
W CC ręcznego się nie używało bo zostawał zablokowany :D z resztą seicento odziedziczyło tą cechę :D
@@DaBuzz92 U mnie nigdy nie działał. Ile było zabawy przy wyjeżdżaniu z parkingów podziemnych. Lubił przy tym gasnąć.
@@DaBuzz92 ,jak dało się dużo towotu w rozpierak ,to działało w każdych warunkach 😉
W 1993 w grudniu dalismy za Cinque 127 milionow.Tylko,ze to była 900 bo stary stwiedził,ze 700 ni chuja.Był piekny,bordowy na 5-ciu biegach.I naprawde jak na tamte czasy dawał rade.Do dzisiaj pamietam jego fabryczny zapach.
Ale o czym rozmowa... 900 To już miał 4gary, a nie dwa jak tutaj :P
@@muriwatch I piec biegow.Moze szybki nie był ale za to duzo palił.Hahaha.
900 to już nieźle szła
U mnie w 1994 dali za 700cm 115 mln nówka, na wiosce szał. Psuł się czasem, holowanie na mieście przez auto pomoc a co sie stało ni chuja nie wiadomo. Gaźnik.
@@death0707 Z naszym nie było zadnych problemow.Zadnych.Po 13 latach i 127 tys kilometrow odkupił go szwagier,ktory po trzech latach oddał go swojemu ojcu i tu niestety slad sie urwał.Chciałbym go odnalezc i wyremontowac.
Miałem, jeździłem. Zawsze rozpier**** mnie to że w zimę jechał stabilniej i pewniej niż w lato przy takiej samej prędkości... Oczywiście nikt się wtedy nie przejmował jakimiś zimowymi oponami...
Ja z biedy miałem z przodu zimowe, a z tyłu letnie - taka kurwa bieda wieloseznowość, nie raz mnie obróciło w tym gównie
Bardzo mnie ucieszyło kiedy producenci rozszerzyli ofertę opon całorocznych, zawsze mnie denerwowały te wymiany. Teraz mam komplet, nie muszę co pół roku wymieniać, składować tych opon itd.
Miałem zimówki przez cały rok w CC 900.
Latem minimalnie bardziej „pływał” ale, że to miało zerową moc i masę to nie było kłopotu. Opony nie zdzierały się specjalnie bardziej.
Natomiast zimą czy po deszczu jechał jak należy. To auto miałem w czasie liceum. Fajne czasy.
@@Krzemieniewski1 jak coś jest do wszystkiego to jest do niczego.
Haha zależy gdzie mieszkałeś, jaką zima jeździłeś i przez jakie zaspy się przebijales 😂 rekord mojego cienkiego to spalił pół baku na 30km... Filtr powietrza (i w ogóle pod maska) było 20cm ubitego sniegu😂😂
Za to latem- cienias potrafił nam wystrzelić korek od chłodnicy i wypić 3 piwa przez 15km😂
Miałem CC Younga z 98 roku. Końcówka produkcji, w salonach stały już Seicento. Tylko mój miał zapalniczkę, zegar, regulacje poziomu reflektorów z wnętrza pojazdu i tylne szyby uchylane. A, i miał antenę.
Jedyną wadą tego auta był powalony gaźnik Aisan. Nikt nie potrafił tego wyregulować.
Bo tego nie dało się wyregulować - to było zepsute fabrycznie, a z czasem tylko się pogarszało ;)
98r i jeszcze na gazniku? To juz Matiz mial EFI - dwa lata wczesniej.
@@the_kombinator Matiz? Dawał lata wcześniej?
od 1996r. Przynajmniej w Koreii. A Japoni to juz Alto mial.
@@the_kombinator tylko Matiz to produkcja od 1998 roku.
Aż mi sie przypomnaiło moje 1 auto, cienki z silnikiem 900 (tym zmodernizowanym już) z wyposażeniem lux (szyberdach). Chyba przez sentyment nie patrze na to auto obiektywnie, ale nie zmienia to faktu, że jeździło mi się nim zajebiście. Na krótkie trasy był idealny, a i na robocie nie klękał (dupą szorował po drodze, ale zachrzaniał jak głupi). I odczucie prędkości jest niespotykane. Przy 90km/h masz wrażenie, że się rozpadnie, a przy 120 (tak, udało się to cudo tak rozbujać) miałem wrażenie, że zaraz odlecę w kosmos.
700cc jechałem na A6 142km/h, ale było z górki więc pewnie się nie liczy. xD
U mnie to samo, 900 tyle ,że golas o nazwie happy.Caly czas do tego auta należą 2 moje personalne rekordy, 1700 km na raz,z Costa Brava do Hamburga oraz przewoz najcięższego ładunku, 400 kg ołowiu...Przy wietrze w plecy i z górki pod Hannoverem pojazd osiągnął licznikowe 160 km/h
@@marcinkruszyna3537 No brawka! 👏
@@marcinkruszyna3537 A nie grzał się silnik na autostradzie?
@@szczurlesny9100 Jakoś nie,miałem nawet dołożony oryginalny wskaźnik temperatury cieczy w miejscu piktogramu z ciśnienieniem opon.Co prawda po jakimś czasie plyn uciekał z układu.
Mam nadzieję ze te wstawki o Złomniku wygenerują finalne starcie bossów
To starcie Tytanów musi w końcu się odbyć...:)
jeszcze jakby to tego materiału zamienili się prywatnymi furami :D oj działoby sie
Ty bardziej że ten z wielkim nosem już się chyba poddał
już było w przypadku e34 jak dobrze pamiętam i ktoś tam wtedy skończył w bagażniku xD
Najlepsze jest to że oni poza yt się waflują, jeżdzą po fury razem itd. Może nie best friends ale ziomble na bank. Niech cos zrobią razem dla nas, fizoli starych gratów. Na pewno byłoby śmieszno...
Świetnie wspominam ten samochód. 700cc dowiózł mnie w Bieszczady, a jechałem 7 lat temu :P . Jechałem tam 2 dni, do Tarnowa (ten blisko gór) spalił mi tylko 4litry (śr. prędkość 80km/h). Pozdrawiam z Poznania. :)
Chodzi ci o Tarnów w Małopolsce na wschod od Krakowa?
@@MrCyslav Tak. Jechaliśmy z żoną do Dwernika (granica parku w Bieszczadach) taka mała miejscowość przy granicy z Ukrainą. Autko pokonało trasę bez problemów, musiałem jedynie zatankować w Tarnowie.
10 lat temu pojechałem z żoną i dwójką dzieci cc700 (na gaźniku Webera) z Poznania nad morze i z powrotem . Autko nie zawiodło i spaliło 4,2l na setkę . Po powrocie sprzedałem ...Gość nie chciał wierzyć że pojechałem tym nad morze z rodziną ale jak zobaczył nadmorski piasek w bagażniku to uwierzył 🤣
@@bartko86 Tak samo miałem w Dwerniku. Ludziska na parkingu nie wierzyli, że 700cc dało radę w górach. Przecież ludzie Maluchami jeździli do Rumunii, więc co tam jakieś Bieszczady. xD
Mam podobne wspomnienia - miałem 700kę z gazem jako pierwsze auto. Nieco ponad dekadę temu z 2 kumplami pojechałem nim z Kujaw na Mazury i z powrotem - w weekend wyszło 1000 km :D A ze spalaniem potrafiłem schodzić do 4,5 l LPG/100 km.
25 tyśków przebiegu to na serio grzyb garażowo-kościółkowy jest właścicielem tego wypasa ....
Garazowo kosciolkowy 😁😂🤣🤣🤣😅
No co ty w końcu na niego wydał oszczędności całego życia w swoim czasie
Dbanie o samochód to nie grzybiarstwo.
@@mateuszkowalski9229 samochód to sprzęt AGD ma tobie służyć a nie ty jemu .
Kupił w 1998 I teraz szanuje i czeka aż będzie wart tyle samo... Jezdzilbym
Ja jestem 84r w latach 90 to był wypas, zmiana do fiacika. Super autko, budowało trzecią RP
Jeżdżę na daily CC young z 1997r :D. Różowy i prentki, 700 pod maską już nie ma, zastąpił ją 1,2 16v i skrzynia biegów z brava. Nie potrafie sobie wyobrazić lepszego auta.
Szkoda że nie oferowali tych aut z tymi silnikami, albo z 1.4, jak na Clio, ale ich to poniosło bo dali nawet 1.8, kiedyś to był polot....
Miałem Seicento 0.9 "bieda edyszyn". Jedyne dodatkowe wyposażenie do poduszka powietrzna dla kierowcy. Miło wspominam wozidło w przeciwieństwie do kaszlaka. Trochę zrobiłem nim kilometrów. Mówiłem na niego Tajfun. Z dobrymi oponami zimowymi lepiej szedł przez śnieg, po drogach niż Golf 3. W lesie sprawdzał się jako auto terenowe. Lekki i nie jedno błoto przejechał. No czasem w lesie brakowało rozstawu osi na dużych koleinach. Raz wracałem ze świerkiem na święta. Kupiłem dużą choinkę. Dało się zapakować, czułem się jak w dżungli. Trafił mi się egzemplarz, którego ruda nie ruszyła. Jedynie co ruda zjadła to hamulce z tyłu. Koszt naprawy był śmieszny, kupiłem gotowy zestaw. Jedyna większa awaria, to wymiana pompy wody. Auto tak banalne w naprawach, trzeba być antytechnicznym aby samem nie wymienić amortyzatorów z tyłu czy przednich klocków, tarcz. Jedynie przednie amortyzatory wymagały pomocy kolegi, bo miał ściski do sprężyn. Części do tego auta były bardzo tanie.
Apropo rajdu był ostatnio 25 września i wybrałem się swoim Cinquecento 700 dał radę z głębokiego Podkarpacia do Warszawy dojechać i wrócić bez najmniejszego problemu. Pozdrawiam
A na awatarze seicento
@@hansklos2016 a bo miałem seja ale nie zmieniłem awatara więc drobny szczegół
@@hansklos2016 zmieniłem
Skąd jechałeś? Ja mam pod Sanokiem sportinga i suite'a ale obydwa czekają na remont blacharki
@@RSAhokejfan Jarosław, warto ratować a jeszcze suita i sportinga to tym bardziej
Najbiedniejsza wersja to była wersja z kratką, bez tylnych siedzeń. Bez klapki wlewu paliwa. Nie pamiętam dokładnie, ale zaryzykowałbym twierdzenie, że nie miała tapicerowanych boczków drzwi, bo w pamięci utkwiły mi blaszane odgłosy podczas zamykania drzwi i podczas jazdy (czułem się dosłownie jak w blaszanej puszce na kołach). Tego rysunku auta z konsoli licznika też jakoś nie kojarzę. Tam nie było niczego, jak u Kononowicza.
Miałem okazję odbierać takie auto nowe z salonu jako służbowe, z salonu w Sanoku, i od razu w trasę powrotną do Rzeszowa. To było jakoś tak w marcu '99 ('98?), już wtedy sprzedawano seicento, a ten egzemplarz musiał być ostatnim, który sprzedano, zapewne po taniości. Miałem okazję do ciekawych porównań, bo po odstawieniu cieńkasa pod firmę do domu wracałem swoim własnym Polonezem Atu Plus 1.6 GSI, na wtrysku wielopunktowym. Też wtedy nowym, z salonu. Jednak ta wersja poldka biła na głowę fiata pod względem komfortu, przyśpieszenia, wyciszenia, w ogóle jazdy w trasie.
Ale...
Jak wspomniano w filmie, Cinquecento precyzyjnie się prowadziło, auto nie przechylało się w ciasnych zakrętach jak poldek, hamowało lepiej (beznadziejne były te niby ulepszone hamulce lucasa w Atu), do tego fantastycznie jeździło się tym po mieście bez żadnych trudności w parkowaniu. No i zechlało dużo mniej paliwa (chociaż to akurat nie był mój problem, tylko właścicieli firmy).
Mylisz wersje aut. Ten z kratką miał taki być, bo to była wersja Van dla firm
@ A czy ja napisałem że to była wersja YOUNG (jak na filmie)? Według mnie to była najbiedniejsza wersja Cinquecento ze WSZYSTKICH.
Wypraszam sobie, dobre auto cały czas jeździ. Wolę cieńkasa bo się wszędzie wciśnie i mało pali niż jakąś argentę aka karton dla bezdomnych.
Podobnie jak grzyby
Polecam obejrzeć film z crash testu jak kierownica łamie łeb kierowcy przy 50km/h :)
No i chuj z tym
A nie wolisz Seicento?
@@RetroTechnika I tak bezpieczniejsze niz wypadek na motorze
Zdążyłem Cię wczoraj oznaczyć przy moim nowym cc700 young a już jest film. Szanuję. Widać że starasz się 9/10...
Moi starzy wygrali go w systemie tak tak ,a jak go już niby wylosowali płacąc ostatnią ratę to chcieli go potem odebrać bo starzy dwa dni spóźnili się że spłatą. Potem swą razy zajebali nam z niego radio by na końcu całkowicie go ukraść 😁 wcześniej okazało się że był bity zanim trafił jako nowy do nas.
Kurwa stary dwa razy to czytałem, ale nie kumam co miałeś na myśli...
Auto tak system nazywał się "Auto tak" 🙂
Wspomnienia powracają. Moi również spłacali 900-kę w AutoTak, tylko że zapłacili chyba 10 rat z góry i mogliśmy odebrać bolid paza systemem losowania. Jako, że akurat było więcej kasy, to dopłaciliśmy i wzięliśmy jakże luksusowego na owe czasy Fiata UNO. No i od razu pożałowaliśmy. Komfort zawieszenia był o niebo gorszy niż w CC. Mięliśmy porównanie, bo wujek odebrał wtedy CC. Kurwa, jak tam było twardo i jak mocno trzęsło. Ojciec, mówił że to wóz drabiniasty, a nie auto. Na dodatek ta zasrana pojedyncza wycieraczka nie zbierała wcale wody. Czarę goryczy przelała rdza, która pojawiła się na drzwiach po roku eksploatacji. Auto poszło na giełdę.
@@redis2945 To ty nie uczyłeś się języka w szkołach gimbazjalnych?
@@redis2945 odstaw wino
Jedna uwaga do czterobiegowej skrzyni biegów. Przełożenia były dość długie. Jak nie rozpędziłem się mocno na trójce, to cz czwórce pod lekka górę nie chciał jechać. A po rozpędzeniu, na tej samej górce, zmiana na czwórkę dawała dalsze przyspieszenie. Te zdalnie bardzo brakowało piątego biegu. Na włoskich autostradach 155 km/h było bez problemu realne, w dwie osoby na pokładzie. Mieliśmy auto z początku lat produkcji, z okrągłym korkiem wlewu paliwa na zewnątrz, model 700 cm3 wersja ED. Cała Europa nim zjechana. Fajne autko, jak na tamte czasy.
Heheh, spodziewałem się w przynajmniej wiaderka g... pod adresem tego pojazdu. Ale trzeba przyznać, że Motobieda jest obiektywna :) i umie docenić włoski dizajn i myśl techniczną, która nie do końca jest zła. Szacun.
Jako na pierwszy samochód ojciec zaproponował mi właśnie Fiata Cinquecento, chociaż ja upierałem się przy Oplu Kadecie. Posłuchałem ojca i kupiłem Cinquecento w kolorze bordo metalic, data produkcji 12.1993 jeszcze ze znaczkiem FSM, jeszcze na bardzo dobrych i ocynkowanych włoskich blachach, z silnikiem 899 cm3 z gaźnikiem Webera 32TLF, elektronicznym układem zapłonowym, wnętrze - czarna deska z zegarami jak z malucha, z temperaturą silnika, szara tapicerka z czerwono-niebieskimi wstawkami, kanapa bez zagłówków i niedzielona.
Na początku cały czas się psuło - było po prostu niedoinwestowane. Uczyłem się obsługi i napraw samochodu na nim. Osiągał katalogową prędkość maksymalną z wiatrem w plecy. Po moich naprawach (np jakiś mechanik nie dokręcił śrub głowicy i silnik nie miał prawidłowej kompresji) i ogólnych usprawnieniach tak prostej jednostki mój egzemplarz mógł stawać w szranki z modelami 1.1. Silnik ze swoją charakterystyką nadawał się w miarę na miasto, na trasie raczej to było piłowanie między 3, 4 i 5 biegiem. Skrzynia za długo zestopniowana - 1 i 2 bieg ok, od trzeciego wydłużone przełożenia. Piąty bieg tylko jako ogranicznik hałasu a nie do wyprzedzania.
Hamulce przednie bardzo skuteczne, łatwo było zerwać przyczepność nawet na suchym asfalcie, tylne standardowe jak w maluchu. Zawieszenie proste, z przodu MacPhersony a z tyłu niezależne na wahaczach wleczonych. Amortyzacja nie istniała (rozstaw osi 2,2m a rozstaw kół to około 1,4m), fotele przednie nie zapewniały podparcia dla ud a oparcie nie trzymało tułowia na zakrętach.
I tutaj ciekawostka przy moim wzroście (wtedy 1,95m) jak zasiadałem za kierownicą tego modelu to jeszcze miałem 10 cm przestrzeni między głową a podsufitką. W Seicento już podwyższyli siedziska i niestety tam dopiero była tragiczna postawa za kierownicą.
Ergonomia w Cinquecento na wzorowym miejscu, na upartego otwierałem uchylną tylná szybę po prawej stronie. Widoczność genialna. Naprawy proste, ale upierdliwe - niska jakość niektórych komponentów. Dziwne usterki typu auto samo hamuje to tylko jedna z wielu ciekawych historii.
Spalanie różne, najniższe w mieście w zimę wyniosło 7,2 l/100km, na trasie przy uszkodzonym termostacie 5,5 a na krótkich dystansach nawet 8 litrów.
Prowadzenie w miarę poprawne, niebezpieczny przy gwałtownych manewrach powyżej 70 km/h typu omijanie - potrafił stanąć na kołach jednego boku. Niska podsterowność, ale na zimę wrzucałem worek piasku do bagażnika. Dało się tym też poszaleć, ale z racji zbyt lekkiego tyłu (moja wersja ważyła równo 700kg a tył ważył zaledwie 270kg!) było to niebezpieczne. Przed przeróbkami silnika auto na trasie służyło jak toczydełko, ale później to już można było bez obaw wyprzedzać.
Z sentymentem wspominam to auto, choć co tydzień coś trzeba było naprawić. Rozrząd pancerny ohv na dwurzędowym łańcuchu z napinaczem, gaźnik z pompką przyspieszającą, elektroniczny zapłon, nawet przy -15°C odpalał bez dłuższego kręcenia. Z chęcią wróciłbym do tego modelu...
Co jak co ale Cinqueczento jest zajebiste! Podoba mi się mega
A Seicento?
Pełna zgoda. Moim zdaniem jest prosty i elegancki. Ładniejszy niż seicento.
Moje pierwsze auto
Mi się podoba Maluch, tyże że w Maluchu na tylnich siedzeniach ciężko mi było się zmieścić nawet jak miałem 10 lat ale tak poza tym jak się jeździ samemu albo w dwie osoby to Maluch spoko :p
Mnie sie zawsze podobal.Male miejskie auto
6:40 Może i ma tylko cztery koła i kierownicę w standardzie, ale za to jaka instytucja wspiera ochronę tego cennego youngtimera. Gwarantowane +5 pkt prestiżu w Miasteczku Wilanów.
ładne auto to jest trzeba przyznać ma coś w sobie
Tą półeczkę przed pasażerem spora część moich znajomych nazywała po prostu miską na rzygi... :) Genezy powstania nazwy nie muszę tłumaczyć :) Ach te szalone szkolne czasy, śmiesznie było... :D Pozdro z FSW.
W 92 na polskich drogach niepodzielnie królował maluch i wcale nie zanosiło się ze to się zmieni. Powszechne były fiaty 125p, wcale nie rzadko można było spotkac syrenke a Polonez wciąż był marzeniem niejednego. Rynek aut z zachodu dopiero raczkował a to cinquecento to był naprawę skok w nadprzestrzeń dla polskiej motoryzacji.
Jaką kurwa nadprzestrzeń... Jeszcze 900 tka jako tako, ale 700 od początku budzila niesmak.
na początku lat 90 cienas nawet 700 to już była przepaść. Silnik z przodu chłodzony cieczą, dosyć mało awaryjny jak na tamte czasy i co najważniejsze. Ogromna przestrzeń ładunkowa czego do tej pory nie było w sedanach. Jak na małe tanie auto rewelacja
@@marcinwaloszek9316 niesmak? A jechałeś kiedyś Malakiem zimą bez ogrzewania z przedmuchami lodowatego powietrza dziurami po radiu, z zamarzającą od wewnątrz szyba, 350km przez 6 godzin, nocą z gównianymi światłami które ledwo dawała radę rozjarzyc prądnica o mocy mniejszej niż Twoja dzisiejsza ładowarka smartfona???????
CC to był skok w nadprzestrzeń.
Poza tym 900 była duzo droższa i z tego co pamiętam dość trudno dostępna (przynajmniej na początku) wiec większość i tak kupowała 700.
jakbym miał jakiegoś klasyka to bym was we 2 ze zlomnikiem na jeden dzień i godzinę umówił na nagrywanie.
Wes... jakby Zlomnik pluc zaczął, to Motobieda wyglądałby jak po deszczu...🤪🤪
Moja mama miała czerwoną siedemsetkę. Kupiliśmy nówkę w 95 r. Z rozkoszą go jej kradłem na studiach i po odkręceniu linki prędkościomierza robiłem zrzutę na roku i jeździliśmy po 300 km. Wspaniałe auto nie tylko do jazdy ;)))
Van w firmie to samo koła w prawo reka
do srodka i do przodu na koszt firmy 😁
Mam dokładnie takiego samego 700 Young z 1997 r. z przebiegiem ori 29 tys km. Z dodatków tylko wycieraczka tylnej szyby i tem piękny kolor metalic... Blachy też czarne PZN.
O widzę filmik z włoch, miło widzieć że Rekord wciąż stoi na swoim miejscu. W okolicznych podwórkach jest kilka podobnych skarbów ;>
No jak Fiat , to muszą być Włochy...
ten rekord to tam chyba padł.
No ale jest tak zajebiscie utrzymany, że sam bym go brał
Rodzice w 2000 roku kupili 5 letnie cc 700 ed, z przebiegiem 40 parę tys...mialem wtedy 10 lat, ale pamiętam że bardzo dobrze święto auto sprawowalo, A nie było trzymane w garażu pod kocem. Przewiezliśmy nim lodówkę, kanape, szafę, co było trzeba. Temat wyjazdu na wakacje 4 osoby dorosłe, ja, 2 rowery ma dachu, pełny bagażnik, w środku jeszcze gitara i poszedł ma drugi koniec Polski, dawało radę, cała Polskę zjeździł. Zostały sprzedany chyba na jesieni 2004, miał coś 170-180 tyś nalatane, ale generalnie był w bdb stanie i pamiętam że sprzedał się "w try miga". Ja osobiście miałem 700 i 900, 900 całkiem przyjemne auto do jazdy, można nawet było wyprzedzać, generalnie bezawaryjne, jak to wóz dostawcy pizzy :D .
nie wiem, czy wiecie ale cq miał takie same hamulce jak punto i karoserię ocynk w 90% a pierwsze 700 na gaźnikach weber i fos były udane, spieprzyli to dopiero aisanem
Dokładnie. Jebany japoński makaron pod maską...
9:26 ta wspaniała wnęka wśród moich znajomych miała nazwę "umywalki". Jak był wyjazd cieniasem kolegi na jakieś chlanie, to zawsze na miejscu pasażera z przodu siadał ten osobnik u którego prawdopodobieństwo obrzygania siebie i innych było największe a dzięki tej pięknej umywali mógł to zrobić w cywilizowanych warunkach nie brudząc połowy samochodu i ludzi dookoła 😁
Finalne starcie bossów... Czekam :-)
miałem ponad 5 lat Cinquecento, najpierw było 700tką, ale 700tka to patologia, UPG to tam się wymienia co chwile, a że udało się kupić rozbitą 900tkę za 500zł to przełożyłem cały zespół napędowy wraz z całą elektryką, komputerem chłodzeniem, wybierakiem biegów do swojej budy, co zajęło mi jeden weekend samemu i potem to już było mega niezawodne i super jeżdżące autko!
Otwieram nitkę na najlepsze dowcipy o Blogomotive/Złomniku/Motobiedzie, ja zacznę:
BLOGOMOTIVE MYŚLI ŻE ALERT RCB TO TAKI RAPER
BLOGOMOTIVE NIE MYŚLI
Blogo już nie nagrywa nic
Moje pierwsze spotkanie z motoryzacja po zdaniu prawka! Te CC widzę że na wypasie bo ma metalik lakier i wycieraczke tylnej szyby mój nie miał!Po kupnie mojego CC(czarnego coś) i uciszeniu się jazdą 3km musiałem go holować do mechanika! Najlepsze było to że mi zepsute radio ukradli pod oknem 🤣 Na sam koniec kółka się rozjechały w dwie strony na szczęście na parkingu! Całe 4 lata jazdy było i trochę wizyt u mechanika! Poszło za 500 zł 😉Wspomnienia zostały potem była Thalia jak pokazywana u Ciebie! To było wdzięczny i pakowany samochodzik! Pozdrawiam wszystkich co kiedyś miało takie coś😉
Jak w moim biedoUno. Brak zapalniczki, kieszeń zamiast schowka, full korbotronic i rysunek autka zamiast zegara... w 2002 roku 😆
poka foto
@@rybak666 ruclips.net/video/FByphfzYcrA/видео.html
14 minuta 😊
Moje pierwsze auto. Pół Polski zjeździłem i nie odczułem tej biedy. Uszczelkę pod głowicą i rozrząd zrobiłem na parkingu pod blokiem. Koszt takich napraw niewyobrażalnie niski. Komplet rozrządu 60zl. Spalanie mniejsze niż kosiarka do trawy, OC za grosze. No w technikum spełnienie wszystkich oczekiwań. Jeszcze ten magnesik do odblokowywania zapłonu - szpan jak nic😅
No i trzeba oddać że ten egzemplarz jest naprawdę w pięknym stanie, no i jeszcze na czarnych ❤️
Specjalnie przeglądałem komentarze, żeby zobaczyć, czy ktoś zwrócił na to uwagę.
niestety te czarne blachy tylko dla obecnego właściciela , przy sprzedaży, zmianie miejsca zamieszkania czarne blachy przepadają. Też tak miałem.
@@MrKwinto29 a czy przypadkiem nie ma wejść niedługo nowy przepis o zachowaniu czarnych blach? Tak tak napisałeś, obecnie jest to niemożliwie ale gdzieś mi się obiło o uszy że ma się to zmienić
@@MrKwinto29 A czy przypadkiem nie ma potrzeby przerejestrowywania samochodu? Z tego co czytałem to wystarczy tylko złożyć wniosek o zakupie samochodu, a w praktyce czas na przerejestrowanie jest nielimitowany.
Od 1994 do 2012 było takie 700 u mnie w rodzinie. To wozidełko robiło absolutnie wszystko, hak, woził po górach na przyczepce absolutnie wszystko, teoche się psuł ale naprawiało się go byle czym za byle co. Zginął pod prasą na złomowisku ponieważ podłoga pękła w pół. Tak więc można się z niego śmiać i szydzić ale zarobił na siebie chyba ze 100 razy. Ja szanuję
W skrócie parodia samochodu, ale dobrze wykonana i potrzebna w swoich czasach.
W sumie to co innego 'dla ludu' wychodziło w tamtych czasach? Cieniasa mam do dziś (dobrze, że mam gdzie trzymac) I wygrywał tym, że mialam książkę "sam naprawiam" i robiłam w nim wszystko😅 Kurdupel, ale go lubię 😊
O ile sam lubuję się w autach jak najbardziej komfortowych, sam jeżdżę Bmw 7er, tak Seicento według mnie było genialnym samochodem. Genialnym w swej prostocie. Prymitywnej wręcz, ale czystej i użytecznej formie. Choćby ta deska rozdzielcza, niby nie ma na niej nic, ale jednocześnie jest ładnie i praktycznie. Mistrzostwo. Tak potrafili chyba tylko Włosi, ewentualnie niektóre japońskie kei cary.
Cinquecento nie było wcale jeszcze takie złe. Po przesiadce moich rodziców z malucha to było jakieś. Dużo bardziej podoba mi się Cinquecento niż jego następca Seicento mimo iż nie lubię małych aut.
6:40 ryly nie ma się czym chwalić ale takie były czasy. Wjeżdżały 3 astry na warsztat, wyjeżdżała jedna... czasami dwie jak były lekko bite. Z tą szpachlą przesadziłeś, wcale taka tania nie była.
W 2003 marzyłem o takim. Najtańsze używki chodziły wtedy od 8000zł wzwyż.
Też pamiętam te czasy. Musiałem jeździć wtedy 126el... 5 letnim. Cinquecento było sporo droższe. Po latach (dopiero w 2020) kupiłem sobie Cinquecento. Nigdy nie jest za późno na realizację marzeń :)
Jeździłem z dziadkiem na spole też wersja Young, w kolorze metalicznego różu, to autko wyrywało do przodu w porównaniu do malucha, pierwszy bieg był długi. Genialnie wychodził na auto do transportu, jak siedzenia się położyło z tyłu wychodziła idealnie płaska podłoga, wchodziła całą perkusja i mój sprzęt gitarowy , prócz tego kolega perkusista obok na siedzeniu pasażera i 120 na liczniku na drodze ekspresowej. Także Cienias nie był taki cienias, auto na codzień do zadań bojowych . Po za tym wjechał wszędzie i mieścił się wszędzie 😉
Ojciec takowego zakupił za 15tyś zł, 3letniego w salonie fiata. Byłem wtedy w podstawówce w 2 klasie. Uczylem się nim prowadzić, tnąc z ojcem polne drogi... Piękne stare czasy. Potem odkryłem że nie ma mocy ale to już było wtedy gdy dosiągałem do pedałów i ogarnąłem skrzynie biegów 😂. Może i to była motoryzacyjna porażka ale dla mnie to miła historia której nigdy nie zapomnę.
Na pewno NIE porażka. Na głowę nie kapało, listopadowy wiatr nie wiał, a zimą nawet bywało ciepło w środku. Każdy narzeka na tamte samochody, bo nigdy nie jeździł rowerem w deszczu i śniegu do roboty, dzień w dzień. Poprzewracało się w tyłkach.
A czemu niby porażka? W porównaniu do kaszlaka to była kurna Luxtorpeda
właśnie przejechałem nonstop około 3000 km w tym podróż do Anglii. Zużycie paliwa mniej niż 5l/100km. Bezawaryjna jazda. W miarę komfortowa. C young 0,7l, 1997, przebieg 60000km. Zapłaciłem za fiata 2400 zł. Prędkości autostradowe bez problemu. Obok mnie stał na parkingu zachodni złom z walniętym silnikiem. A ja pojechałem dalej. OC 600-700 złotych na rok. Za 2400 mam użyteczny samochód który ma jeszcze tysiące kilometrów do przejechania. Jestem po sześćdziesiątce i myslę że demony prędkosci już mnie nie gnębią
Wspaniałe autko! Bluźnisz Jezusie!
Bluzni ale z pozytywnym sarkazmem, a to juz sztuka, a jak sztuka to nie dla laików. Taka sytuacja 🤷🏻♂️
Nie bluzni, prawdę o dziwo mówi. Poza tym ze to bylo przelomowe auto dla fiata. Nic, ale to kurwa nic nie bylo przelomowe, silniki to wrecz odpady poza 1,1. Przelomowa to byla modernizacja fabryki i opanowanie nowej technologi.
@@marcinwaloszek9316 Chwali wnętrze. Trochę marudzi jak to Bieda-Jezus.
@@ryszardadamski bo wnetrze nie bylo zle, bylo ergonomiczne. I tyle.
po przesiadce ze starego malucha do nowego Cinquecento to naprawdę było fajne autko... trzeba patrzeć na kontekst :)
Ja mam 700 Young z 1997 r. Jeśli chodzi o dodatkowe wyposażenie to były tzw. pakiety plus dodatkowe opcje poza pakietami. Ja mam 1 pakiet czyli: atermiczne szyby, uchylne z tyłu oraz zegarek. Poza pakietem dodatkowo wycieraczka ze spryskiwaczem z tyłu, listwy ozdobne na drzwiach, lakier metalik, instalacja radiowa. Fakt, radia nie było, ale już była instalacja i miejsce na antenę. Dodatkowo ze starszej wersji (700 ED) ktoś dołożył wskaźnik temperatury cieczy chłodzącej zamiast symbolu z ciśnieniem opon. Oczywiście w przypadku wskaźnika temperatury jest inny czujnik temperatury. W przypadku braku wskaźnika jest tylko kontrolka za wysokiej temperatury.
Niektóre opcje wyposażenia były dostępne tylko dla 900 albo 1.1. Zmieniało się to też w zależności od rocznika.
Warto też wspomnieć o wersji elektrycznej (Elettra). :-)
Czy warto kupić Cinquecento? Jeśli ma zdrowa blachę to jak najbardziej (oczywiście trzeba mieć pasje do takich samochodów). Wbrew pozorom silnik 700 nie jest taki prosty w obsłudze (zwłaszcza wersja z japońskim elektronicznym gaźnikiem, jest dostępna instrukcja serwisowa w języku polskim, ale mało kto zna się na tym albo zwyczajnie mechanicy nie chcą się już tego uczyć).
Jechaliśmy z Bydgoszczy nad morze taczką 700cc we 4 na 7 dni, i dostaliśmy mandat za prędkość za wyprzedzanie traktora :D
Największa zaleta Cinquecento to właśnie brak schowka i przesadnych wykończeń drzwi. Było w nim więcej miejsca niż w Seicento. No i największa zaleta. Po złożeniu kanapy z tyłu bagażnik miał prosą podłogę. Nie raz woziłem nim serwery SUN E450, Sunfire 880 i podobne - bez problemów. Niestety miałem pierdzidło 700 - ale i tak zjeżdziłem nim pól Polski:)
Żółty Sporting był zajebisty. I te czerwone pasy bezpieczeństwa. Wtedy każdy chciał.
Oj tak, a top of the top to był Schumacher.
Miałem parę lat temu CC900 jako drugi samochód. Świetnie spisywał się w Warszawie, byłem z niego bardzo zadowolony. Nawet w krótsze trasy się nadawał. Niestety, w końcu musiałem go złomować. 4 miejscowy, a niewiele dłuższy od Smarta i równie łatwo było zaparkować. Do tego bardzo wygodnie siedzi się z tyłu..... po wyjęciu przedniego fotela pasażera ;)
12:03 piękny błąd gimbala, standard 30% zachowany
Ehhhh odezwały się wspomnienia😀, pierwsze auto nic nie mająca 700 setka. Jeździło się tym doskonale, król miejskich parkingów z tym ściętym tyłem i czarnymi zderzakami. Oszczędny z pewnością nie był, bo trzeba było cisnąć tego potwora żeby się w miarę sprawnie turlał. Moje wspomnienie tego auta to zimą lat 90, mrozik koło -20 i jedna z przypadłości tego auta zamarzająca linka gazu. Gdzieś tam w oplocie linki zbierała się wilgoć i po wciśnięciu gazu jechało się z pedałem w podłodze 😀. Wtedy osiągał nadswietlną do czas aż silnik nie rozgrzał się na tyle, że linka rozmarzła. To były szalone lata 90te 🥳.
Gadałem kiedyś z ziomkiem, który na CC się w taki kredyt wjebał pod koniec lat 90, że do tej pory lata za nim komornik i firmy windykacyjne.
Lata temu ojciec odkupił od szwagra CC 700 a dla mnie do spóły ze 126p były to początki za kółkiem. I to było to "bardziej cenione" FSM z 93 roku. Samochód dostał jeszcze instalację gazową. Trzeba było wysiąść i popchnąć żeby ruszyło, ale jeździło się za jakieś śmieszne grosze. Na trasie z prędkościami 70-80km/h dało się zejść do 5,5l lpg na 100 km. Mówią, że Cinquecento niebezpieczne. Pewnie i tak ale nasze CC przeżyło dwa wypadki, poległo dopiero na trzecim. Poza uszczelką pod głowicą (typowy problem tych silników) właściwie nie psuło się nic. Dzisiaj usta same się uśmiechają jak się myśli o komforcie w tym aucie, ale w porównaniu do 126p to był skok w przyszłość o lata świetlne. Więksi ludzie oczywiście mają problem, jak wszędzie, ale czteroosobowa rodzina, której wzrost oscylował w okolicach 170cm bez problemu się do tego samochodu mieściła. 900cm lepsze ale z 700 też dało się żyć. Jeździłbym i dziś.
'Pofiągi'...🤣🤣🤣
Mistrz💪
Aż się przypomniało, że Łada Niwa ma FTAŁY napęd na cztery koła! ,😂
@@em_ha6775 o kogo chodzi?
@@marcin.99 Złomnik oczywiście.
Takim srebrnym youngiem uczyłem się jeździć.. i to wsm jedynie moje wspomnienie z tym truchłem. Wujek kupił dla żony za chyba 600zł, wsadził ze 2k w blacharkę i sprzedał za 1.5k. Interes życia
Jak tak patrzę na klapkę wlewu paliwa to mam wrażenie ,że przy tankowaniu to trzeba klęczeć.
Dziwi mnie brak pojazdu po tym "aucie". Lepsze samochody dostają baty od Ciebie, a tu widać wręcz sympatię. Miałem Ciekaczento 700 ED w gazie jako pierwsze auto i do kliku rzeczy można się przyczepić: 1. luz na wybieraku jak w Ikarusie (praktycznie każda 700 jaką przed zakupem jeździłem tak miała); 2. Gaźnik Aisana na podciśnieniach to kompletnie niepotrzebna komplikacja tego silnika (taka jak na filmie, ale były wersje ze standardowym Weberem); 3. mało trwałe złącze elastyczne od wydechu, szczególnie w gazie nie wytrzymywało zbyt długo (jak poszło to samochód brzmiał jak rajdówka ;)); 4. zegary i kierownica dzielona z maluchem z końca produkcji; 5. model sprzed liftu lubił korodować, a i w tych z pełnym ocynkiem zdarzało się że leciały drzwi od spodu. Co do dynamiki to dało się tym lecieć 140 (wersją 30KM) w 5 osób, ale to takie trochę zbiorowe samobójstwo.
Miałem CC siedemsetkę. Bardzo miło wspominam ten samochodzik. Tani w eksploatacji, tani w naprawach, mało się psuł. Wszędzie można było się wcisnąć.
I ze względu na osiągi uczył przewidywania syrmtuacji na drodze. Nawet w "swoich czasch" siedemsetka to był muł.
@@jerryl6634 ale 900 już dawał kopa nawet 150 leciał w 3 osoby :D
@@civic12 900 to inna bajka a 1100 to już wogóle
Super materiał jak zwykle , bardzo miło się oglądało w niedzielny deszczowy poranek , można było się znowu przenieść w czasie .
Dzięki , pozdrawiam . A i po drodze ciekawy opelek 😉
Dlaczego to wygląda lepiej niż inne filmy? Nowa kamera? To chyba już jest 40% wysiłku
Moje pierwsze auto '97! Wiśniowe 900. Chciałem kupić sportinga, ale Stary się nie zgodził bo, jak powiedział: z takim mocnym silnikiem to na pierwszym drzewie się rozpierdolisz. Kurrrwa... były czasy :-)) Raz go ojcu pożyczyłem to po pijanemu ropy nalał. Wziąłem rurę od zestawu bimbrowniczego i wyssaliśmy co się dało. Potem padre mówił, że dobrze zrobił, bo się silnik nasmarował i teraz ciszej chodzi. Hmm...
Uprawiałem miłość w tym samochodzie.
Złapałeś jakiegoś grzyba?
Nie tylko ty
@@rozdupcewas Z dzisiejszymi przetytłymi młodymi dziewczynami-hipopotamami rzeczywiście trudno by było.
Nikogo nie obchodzi ,jak wolny czas spedzałeś z wujkiem
Po ile?
Ja miałem na pierwszy samochód , już po tuningu , gleba szeroką stal wnętrze od sporinga , i deska czarna , nadal mam dwa egzemplarze może i nie piękne ale mam sentyment do tego auta bo dzięki niemu odbiłem się z biedy i problemów rodzinnych , nawet jeździłem do Francji czy Hiszpanii w 4 osoby , żeby zarobić na zbiorach winogron czy rzodkiewki ;) , niemiecka policja się śmiała ale puszczali nas dalej , I kochany silnik 700 , który był rozwiercony pod ostatni szlif , glowica splanowana o 2mm, chodził dobrze i palił niewiele , zrobiłem tysiące kilometrów a naprawy kosztowały śmieszne pieniądze
Jest takie Daihatsu Charade g 100 nie wiem kto komu podjebał projekt ponieważ 3 drzwiowa Charada jest jak napompowany cienias. Żeby było śmiesznie daszek zegarów jest niemal identyczny.
Jest jeszcze żelazko czyli daewoo tico :)
Fajnie w tym filmiku pokazałeś moje rodzinne strony Warszawa Włochy i okolice stawu . Dzięki :)
Kocham lata 90' wtedy to się robiło biznesy ;)
Na rozkradaniu majątku państwowego
@@ziomekzmiasta9292 Patologia robi pod siebie do dziś, np. wyprowadzając psa przed furtkę.
@@jacktramiel1612 jeśli nie odróżniasz przejęcia fabryki za darmo przed jakiegoś janusza biznesu od wyprowadzenia psa za furtkę to w sumie się nie dziwię że bronisz Balcerowicza
@@ziomekzmiasta9292 Odwaga, z Odważnikiem zaszła?
Przeszedłem wszystkie polskie samochody. Miałem malucha bisa , kiedy ktoś z rodziny przyjechał cienkim. Rewalacja. Kiedy tam wsiadłem to w/g mojego bisa , to było duże auto. Nie mogłem sobie wtedy pozwolić na takie. Ale kupiłem Poloneza akwarium. Był dużo tańszy.
Przyszedł czas że w 2001 dostalem służbowe seiko sporting żółte 1100.
To był wariat nie auto. Zwłaszcza jak się wracało z Opola , albo Wrocławia dzisiejszą S 5. Pobijaliśmy rekordy przejazdu i jazda na trzeciego była standartem. Jednak sentyment do cienko został i los mnie nagrodził.
Rozwaliłem to seiko sporting. Szef tak się wnerwił , że za karę dostałem cienko 700 po przedstawicielu.
Było jakby większe, ale siedziało się fatalnie i 8 - 10 godzin w drodze 700 ? Horor. Nie wyprzedzisz nikogo.
Nawet traktor strach było wyprzedzać.... A trasa Poznań - Wrocław - Opole byla raz w tygodniu.
Dlatego zemściłem tę 700. Niestety los mnie jeszcze bardziej pokarał i zaliczać musiałem trasę Poznañ-Białystok i Hajnówka.
To był dramat. Jak się drzemnąć na takim fotelu ?
Po roku dostałem lanosa i to był najszczęśliwszy dzień pracy.
Powiem tylko, że te seiko i cienko przy solidnym serwisie ACM w Poznaniu spokojnie robilo 90 tyś w rok bez awarii.
Teraz inny czas. Pomykam prywatną
skodziną całe 90km / h. Jestem już grzyb. I tylko ta nawi mnie ciągle wkurza , bo co chwilę woła - Przekroczyłeś wymaganą prędkość.
Wtedy wspominam moje służbowe sejko sporting i szaleńczą jazdę na
trasie nr 5 w 98 roku. Policja stała tylko za Rawiczem z szuszarką ,więc grzałem ile fabryka dała. To byl czas kiedy radar był rzadkością.
Teraz napadło mnie i może kupię sobie cienko. Pozdrawiam.
Ja brykałem Pandą i tam też robi wodę z mózgu dając poczucie wrażeń sportowych :D
Ale lepiej tak, niż relaks w mocnej limuzynie i nagle flesz po oczach.
Pruję po mieście Corsą 1.0 i też czuję się jak kierowca rajdowy. Przy 90 mam wrażenie że walę 200 !
Miałem CC900 na wtrysku przez chyba 16 lat, od nowości. Bardzo dobrze go wspominam. wszędzie się zmieścił, dobrze sobie radził w terenie, Służył często do wyjazdów na ryby- po złożeniu siedzeń można było spać we dwójkę. Niestety pod koniec przerdzewiał i dałem go koledze, pospawał go i jeździł na wsi. Gdyby teraz takie produkowano, to bym kupił. Po nim przez kilka miesięcy jeździłem otrzymanym w spadku 700 na gaźniku Asian, i to była masakra, jak jazda kosiarką i palił więcej od 900.
Coś czuję, że twój bebech wpływa na ocenę wszystkich małych aut :P
Za dzieciaka pamiętam ten zapach nowego wnętrza Cinquecento pomieszanego z paliwem i spalinami, każda 700tka posiada tą niepowtarzalną woń. Sprawdziłem po latach:)
Kolejne CC na YT. I zaś ceny na OLX pójdą w górę o jakieś 9%😉
ceny już od ponad roku popierdzieliło i to zdrowo
@@Pi3tt3r przecież to auto za dniówkę xD
@@adas2777 to dawaj znajdź mi zdrowy nie zgniły egzemplarz. Kolor i silnik obojętny biorę w ciemno
@@Pi3tt3r to jest fiat 😣, będzie trudno ale i tak nie jest to drogie auto
@@adas2777 no fajne zadbane sztuki chodzą po 4-5k :D jak to jest Twoja dniówka to trochę zazdroszczę
W 97 bylem na pierwszym roku studiow. Kolega mial Cinquecento na wypasie - kolorowe zderzaki, lusterka, elektryczne szyby, i co najwazniejsze - silnik 899! Jak ja mu zazdroscilem wtedy. Ja w tym czasie ujezdzalem Malucha z 1993 roku.Ale w 1999 roku mialem farta i "wygralem" Seicento 900 z Autofapolem. Kto to pamieta? Taka troche piramida, gdzie byla grupa ludzi (100 czy iles osob, juz nie pamietam), ktora wplacala co miesiac okreslona kwote, i z tej wplaconej kwoty mialo wystarczyc na zakup auta. Raz w miesiacu bylo losowanie, i ktos z tej grupy wlasnie "wygrywal" auto. Ja mialem niesamowitego farta, bo juz w trzecim miesiacu mi sie trafilo :).
Moja krotka recenzja:
1) nie kurwa bie bylo ani przełomowym ani nowoczesnym autem dla fiata, bylo logiczna kontynuacja wczwsniejszych modeli. Co tam kurwa bylo przełomem czego wczesniej inne fiaty nie mialy?? Napewno nie te skapciale silniki ohv wywalone z wloskich fabryk bo nikt ich nie chcial. DEKADE wczesniej fiat lepsze silniki FIRE pakowal do pandy.
Przelomem bylo wdrożenie tego do produkcji w polsce w tych juz wtedy zacofanych fabrykach.
2) stylistyka pelna geba koniec lat 80tych, nic przelomowego, rzeklbym ze lift Una z podobnego czasu mial wiecej nowoczesności, zwlaszca deska. Tipo to samo. Suwaki w panelu ogrzewania. Litosci. Polonez caro mr 93 mial ciekawsza deske.
3) sentyment. No kurwa nic innego nie moze powodowac sympatii do tego kapcia. No przeciez nie wzor spierdolenia silnika czyli 700 tka ( 2 cylki, wdluznie, na lezaco. no kurwa kto to wymyslil, to juz 650 z malucha pakowana do 1szej pandy miala wiecej sensu, mocy tyle samo, zato brak chłodnicy i polowy problemów 700tki). Pamietam podekscytowanie gdy zamaskowane proto jezdzily po bielsku. I rozczarowanie pierwsza jazda w 93r tym dwucylindrowym bekartem. Owszem 900 tka to zgola inny samochod( tez trupiasty silnik z lat 60tych ale przynajmniej sensowny w zalozeniach), wersje typu Suite czy sporting nawet nawet. Ale kurwa 90% tego co jeździło po drogach to ten pierdziel dwucylindrowy niewarty zachowania. Robienie na sile przez sepleniacego i kumpli z muzeum czegoś wybitnego z cc zakrawa na niesmieszny zart. Na pytanie do muzeum co w tym pojezdzie jest takiego wybitnego uslyszalem ze nic nie rozumiem. Faktycznie, jest czyms głęboko niezrozumiałym robienie sensacji z auta przecietnego, ani wybitnego ani podlego. Ot bylo i nima. Ani powód do radosci czy wstydu.
Mam 700tke (na japońskim gaźniku), mierzyłem pomiar hałasu, jest zbliżony do Fiata 126p, natomiast dźwięk 700 jest bardziej irytujący i bardziej ordynarny. Natomiast przyspieszenie jest trochę lepsze niż z 126p i mega długi 4 bieg. Spalanie paliwa podobne. 650 w Pandzie z przodu podobno była całkiem ok, miała 30 KM.
@Motobieda co do deski rozdzielczej i skojarzeń z ośrodkiem wypoczynkowym, to zapewne masz na myśli Ustroń Zawodzie i piramidki panów Buszko i Franta. To całkiem unikalny projekt był. I całkiem udany ;)
To nie taka bieda edyszyn, jak dobrze widzę to tam jest nawet imobilajzer :)
11:40 - podoiłem się ze śmiechu :D
Prawda li to!
Rodzice przerabiali ten model... jeszcze wówczas mieściłem się na tylnej kanapie.
Dzieki za ten film! :)
Fajnie auto , a znajoma miała w gazie . To jak jechaliśmy pod większą górkę (Beskid Wyspowy) to autentycznie myślałem że będę musiał wysiąść bo nie wyjedzie . Z tych 30 KM to robiło się chyba 10.🤣🤣.
Teoretycznie na gazie moc silnika spadała o ok 30%. Czyli 30 KM minus 30 daje 0 xD
@@gustawowo 30%≠30
@@yoooo4730 ziom to był żart, kpina z tego gównianego silnika jakim jest 700 ;)
Czinkacz jak na swoje czasy był świetny. Należy pamietać że w latach 90 w Polsce jeździły jeszcze glównie małe i duże fiaty, a nawet Syreny i Trabanty z poprzednich dekad. To co się sprowadzało to byly pospawane Golfy jedynki i Ople Kadetty z początku lat 80 - mocno rozbite.
Pojechałem z kolegami specjalnie w 1991 do Polmozbytu do Wrocławia.To była sensacja wtedy Premiera cinquecento! . Stał tam taki biały w wersji 700. Ale obok stał nowy civic, a jeszcze dalej PEUGEOT 205 GTI !Pamiętam do dziś - był w brązie i miał zajebiste duże felgi! I nikt z nas w drodze powrotnej nie mówił o 700 tce, tylko o 205 gti i civicu.
Jeździłem takim CC tylko że z 1.1 pod maską i lubiłem nim jeździć, aż pewnego dnia zderzyłem się z E39. Bmce prawie nic się nie stało a CC tak się złożyło że nie mogłem z niego wyjść. Tego dnia powiedziałem sobie że już nigdy nie wsiądę do tej karykatury samochodu.
w latach 90 jak się przesiadłem z kaszla ma sporting to myślałem, że odfrunę;) Stare czasy, ale jest co wspominać...
Mój pierwszy samochód wersja 900, 10 lat temu ;) miło wspominam, fajny gokart
Terminator 2 pożyczył ci skórę? ☺
Miałem jako pierwszy samochód Seicento z 1.1mpi (nie sporting) i mimo że po nim miałem już 3 inne samochody, mogę powiedzieć że Seicento dawało mega frajdę z jazdy, ceny części super, palił około 6 litrów na setkę, przyspieszenie akceptowalne. Jedynym zdaniem, idealna propozycja na pierwsze auto, zwłaszcza że większość rzeczy można zrobić samemu, np. sam wymieniłem świece, kable, cewkę zapłonową, poduszkę skrzyni biegów czy bak oraz tłumik. Szkoda że teraz nie ma takich dobrych samochodów. Pozdrawiam
aha no i cienias miał jeden feler. jak sie jechało w 4 osoby, to przy 70 na godzine a trójce juz nie, a na czwórce jeszcze nie. Pamiętam kiedyś w takich okolicznościach wyprzedzanie autosana i praktycznie zdobywanie literek po kolei ze tam P.....K.....S.....Ł.....Ę.....C......Z.......N......A i ooooookurwa z naprzeciwka koleś już długimi wali żebym spadał :D
700 czy 900?
@@ryszardadamski 700 te nowsze na tym chujowym gaźniku aisan. W tej starszej na weberze nie było to aż tak odczuwalne. No a 900 To już inna liga
Uwielbiam tę przeglądarkę ubezpieczeń ^^ Probsuję ulubioną serię na YT ^^
To jest samochód który od razu po wyjechaniu z fabryki powinien się skierować na najbliższy złomowiec xD
Pamiętam jak rodzice mieli Cinquecento po świętej pamięci moim pradziadku. Jeździli nim 5 lat do 2006 roku. Pamiętam go dobrze. Szczególnie psujący się silnik z Fiata 126p Bis.