Tego typu sytuacje zawsze będą budzić kontrowersje, skrajne emocje i także nie mniej skrajne opinie. I to zarówno w tzw. "środowisku" jak i wśród "kibiców" ekstremalnych wyczynów wysokogórskich. Z drugiej strony historia nie tylko himalaizmu uczy, że każde opóźnienie w czasie wejścia czy już w czasie zejścia realnie zwiększa ryzyko, iż uczestnik sam znajdzie się w poważnym niebezpieczeństwie utraty zdrowia a co za tym idzie bardzo szybko i własnego życia. Do tego dochodzi ogromne ryzyko gwałtownego załamania pogody, nie raz na wiele dni z rzędu, które już niejedno odebrało nawet mocne życie... Trzeba wielkiego człowieczeństwa by zrezygnować z własnego ambitnego celu i całkowicie zawrócić by próbować pomóc, ale nie da się znieść na własnych plecach człowieka pozbawionego przytomności i choć minimalnej sprawności, nie w tych warunkach. Zdarzało się szczęśliwie sprowadzić wspinacza ociemniałego wskutek śnieżnej ślepoty czy choroby wysokościowej, ale jeszcze jakoś trzymającego się na nogach. Zdarzało się uratować człowieka z początkowym obrzękiem mózgu czy płuc wspomaganego farmakologicznie i tlenowo, ale za każdym razem wiązało się to z ogromnym zagrożeniem dla samych ratujących. Nie mnie wydawać sądy i oceny, jedynie czego nie mogę ścierpieć na tej Posępnej Górze, to potwierdzone przypadki okradania ze sprzętu zwłok, które w większości przypadków są jednak pozostawiane tam na górze, póki sama natura ich nie pochłonie lub z czasem nie strąci w jakąś czeluść. W Górach Wysokich, w strefie śmierci dawno już przestało praktycznie obowiązywać "braterstwo liny" co zupełnie odarło współczesny himalaizm z resztek romantyzmu i człowieczeństwa... taka jest naga prawda. Do tego doszlusowała jeszcze komercjalizacja wypraw wysokogórskich i mamy COŚ co dawnym ludziom gór nie zmieściło by się w głowie, nie wspominając o honorze.
A co więcej mieli zrobić ci, którzy go mijali? Z materiału wynika, że nie wszyscy byli obojętni i coś tam robili. Chłopa szkoda, to jasne. Ale głównym winowajcą jego tragedii jest on sam.
Czyli to nie jest tak do końca, ze nikt nie próbował mu pomóc, jak mówią wszystkie źródła. Mimo iż historia jest tragiczna i smutna, to bardzo dobrze i ciekawie zrobiony materiał :)
Z cieplego fotela,bez zadnej wiedzy i doswiadczenia latwo oceniac.Amatorzy bez przygotowania porywaja sie na wspinanie-smutne.widzialem wielu przekonanych ze sa kims wiecej ,ale gory nie lubia glupoty.Szalenstwo i chorobliwa potrzeba imponowania-ilu jeszcze?
Już dawno oglądałem film, który relacjonuje ową scenę jak to jeden z klientów agencji zatrzymuje się przy nim i zaczyna mu pomagać, natomiast kierownik wyprawy każe mu schodzić. W górach wysokich jest dużo sytuacji ekstremalnych i nie zawsze można pomóc. Dobry materiał. Pozdrawiam
Na Everest nie po to się wspinają że jest to łatwe, ale dlatego że jest to trudne. Samemu trudno zejść, bo zejść jest trudniej niż wejść, a co dopiero jeszcze kogoś taszczyć. To nie jest egoizm. To jest walka o własne przeżycie. Nikogo nie należy potępiać. Tam każdy idzie na własne ryzyko.
Zawsze myślałam że ta pasja, ten sport jest czymś wyjątkowym. Że to co przeżywają ci ludzie to zmagania człowieka z naturą i swoimi słabościami. Po obejrzeniu kilku Pana i innych autorów materiałów już wiem że to jest to samo bagno co u nas na dole w pospolitym świecie. Rywalizacja, zawiść, korupcja, wbijanie noża w plecy. Góry to tylko piękna dekoracja, reszta jest bez zmian. To smutne.
Jednak wspinacze to dadatkowo skrzywiona grupa. Wystawiać się na takie niebezpieczeństwo a następnie wzywać pomoc na koszt podatnika to mało bohaterskie. Normalny człowiek potrafi podziwiać piękno przyrody i cieszyć się światem w sposób racjonalny a nie zatrudniać armię tragarzy i ratowników
Jestem wdzięczna za filmy⚘🎯🎆 i równocześnie zdruzgotana większością historii....😥obnażających naturę człowieka albo raczej opłakane skutki błędów jego wychowaniu ,ukształtowaniu.... Brak pokory wobec praw natury, ograniczeń naszego ciała ,brak tzw kręgosłupa moralnego....żądza sławy z przysłowiowym dążeniu do celu po trupach.....😥Po co ?....
Bardzo poruszyła mnie ta historia. Zawsze można zadać pytanie, czy napewno zrobiono wszystko. Śledzę trochę wypadki w Tatrach i pracę naszych ratowników. Wiem jak trudne i niebezpiecznie są to czasem akcje. A Tatry to nie Himalaje. Jestem pełna podziwu dla tych, którzy potrafią zrezygnować z wejścia na szczyt aby pomóc komuś, kto tego potrzebuje.
@@d-meth Wanda Rutkiewicz. Hi hi. Nie ma dobrych himalaistów. Góra zawsze cię rozliczy. Ona była wspaniała, ale nie miała pojęcia kiedy lepiej się wycofać.
Takie życie idziesz sam ,liczyć możesz tylko na siebie proste to nie Tatry czy Sudety idąc tam trzeba się liczyć że się nie wróci. Nikt by z takiej wysokości go nie ściągnął to jak dźwiganie 80 kg worka którym nie wolno rzucać , umarł robiąc to co lubi niech odpoczywa )
@Maciek Zalewski 26ciu z tej wysokości. 20-26 zaaklimatyzowanych szerpow wysokosciowych (HAPSów) którzy.....zaporeczują i na bieżąco zabezpieczą drogę. Pamiętajmy że on nie był w stanie iść. Czyli w stromym terenie i strefie śmierci 8500-7900 (człowiek + jego sprzęt i ciuchy) 100-110kg
Wydaj 300tys zł, poświęc mnóstwo czasu i zdrowia na przygotowania a później pierdolnij to wszystko żeby ratować jakiegoś randoma narażając się przy tym na śmierć
Szkoda , że łapka tylko raz .Słucham powtórki .To wyjątkowy kanał .Profesjonalny i zwyczajnie ludzki.Pozdrawiam 🌞🌞🌞🌞🌞próba minimalna uratowania życia za cenę odrobinę sławy. Chyba bym nie potrafiła przejść do porządku .Myślę , że wybrałbym życie nie tylko swoje .Życie jest najcenniejsze .Nie rozumiem tych " sportowców "???
Tak tylko podpowiem, że szlaki zimowe z reguły są łatwiejsze od tych letnich. Np. Orla Perć. Zimą jest zdecydowanie łatwiejsza. Tylko raki trzeba mieć.
Widząc samotnego wspinacza na tej wysokości, poruszającego się podejrzanie wolno nikt z pierwszej ekipy która mijała go nie podszedł i nie zapytał czy wszystko w porządku. On jeszcze wtedy poruszał się o własnych siłach. Podejrzewam że wiedzieli że trzeba będzie przerwać atak szczytowy i zejść z nim na dół chcąc mu pomóc
Tak. Wiedzieli. Tylko czy marzenia o zdobyciu najwyższej góry na Ziemi, które mieli, nie były takie same jak jego?! I czym się różni ominięcie zamarzającego wspinacza od doprowadzenia do bankructwa firmy, której właściciel utrzymuje kilkoro dzieci?! Człowiek nie jest empatycznym miłośnikiem człowieka. Jest drapieżnym walczącym o przetrwanie!
@@beatapailicchi3333 nie potrafię stwierdzić czy bym pomógł. Miałem trzy sytuacje zagrożenia życia. Dwa razy byłem w grupie i współpraca oraz adrenalina pomogły (na morzu). Raz byłem sam (na podejściu, na lodowcu), wiedziałem, że ktoś mnie mija, ale nie dawałem sygnałów żeby mi pomagać. I zostałem sam i musiałem sam dać radę (co było niezbyt mądre). Z perspektywy patrzę na to tak, że nie miałem jasnej oceny sytuacji. Nie wiem czy grupa idąca pod górę ma tylko jasny cel i wykonuje kalkulację: nie pomożemy, bo to nam przeszkodzi zdobyć szczyt.
Ale on też jest debil, bo skoro poruszał się o własnych siłach, a coś było nie tak, to mógł zawrócić i pójść w dół, a nie ciągle uparcie leźć do góry. Po co mu to było?
@@beatapailicchi3333 Jakie 8-tysięczniki pani zdobyła? Chętnie posłucham o tych mądrościach z poziomu doliny. Wyobraź sobie, że wydajesz wszystkie oszczędności i masz jedną próbę. Jakiś idiota wszedł sobie na górę, ale nie ma siły zejść więc ty nie realizujesz swojego marzenia by pomóc mu zejść z tej góry. Trzeba go nieść, w skutek wypadku związana grupa z panią osuwa się i teraz wy potrzebujecie pomocy. Ostatecznie udaje się pani dotrzeć do obozu, ale traci pani palce w wyniku odmrożenia. Ot taki scenariusz. Nie mam pretensji, że nie rzucili się na pomoc, nie umiem tego ocenić tak łatwo. Wydaje mi się, że chciałbym pomóc, ale 8-tysięczniki rządzą się swoimi prawami, strach przed własną śmiercią, mróz, zmęczenie - no jak mówiłem, na wysokości 40m.n.p.m łatwo mi dywagować
Taaaa... bardzo wuelu myśli tak jak Ty i tamci mijający. Widać i słychać o tym, gdy mowa jest o wzywających pomocy, czy wymagających pomocy. Zarówno na nizinach, jak i na ulicy, czy za ścianą.
Wypowiadalem się już że na tej wysokości, każdy wchodzi na własną ryzyko, ale moje zdanie jest takie że podczas ataku na szczyt mając jeszcze zapasy tlenu powinno się zawrócić i w takim przypadku próbować na siłę ciągnąć poszkodowanego co innego jak ktoś już jest na odwrocie i sam nie ma zapasów. Mnie wzruszyła historia pakistanskiego szerpy wymiotujacego, bez tlenu ciągnącego za sobą obowiązana w line i podłączana pod tlen kobiete. Pozdrawiam.
To się nazywa mieć wielkie marzenie ;) Szkoda, że tak się to skończyło. Z jednej strony zbyt wielka chęć, z drugiek troszkę brak odpowiedzialnosci. To wielkie góry. Nie wszyscy to tez zrozumieją. Ludziom gór nie trzeba tłumaczyć po co tam szedł ;) niech zdobywa jeszcze wyższe szczyty, do których my jeszcze nie możemy dojść ;)
Wysokie góry i panujace w nich warunki powodują coraz więcej patalogi to kolejne szalenstwo ludzi. I te ogromne ilosci smieci pozostawiane przez wspinaczy wstyd i głupota ludzi.
Jeśli ktoś nie przeżył przechłodzenia II stopnia i nie doświadczył sytuacji w której nie ma nikogo do pomocy nie zrozumie tej sytuacji. Mogłem się kiedyś położyć na Islandii w śpiwór i tam zostać. Sytuacja była prawdziwym zagrożeniem życia. Miałem 15-30 minut na prawidłowe decyzje i jakieś dziwne myśli bez żadnego sensownego działania. Człowiek w trakcie spadku energii poniżej progu decyzji umiera. To nie jest fikcja! Nigdy nie byłem w wysokich górach, ale trzykrotnie byłem w sytuacji zagrożenia życia. Zawsze byłem w tych sytuacjach irracjonalny i zawsze pomogło mi doświadczenie (niekoniecznie moje, ale obserwacja ludzi w zagrożeniach!). W wysokich górach można tylko osiągnąć tyle ile nasz umysł potrafi. Wyczerpanie fizyczne oznacza, że godzimy się na śmierć!!!
Przypomniałeś mi sytuację, gdy kilkanaście lat temu doszło do sytuacji gdzie osoba po spożyciu alkoholu na niedużym jeziorze założyła się ze znajomymi że przepłynie pod wodą jakiś tam dystans, rozgrzany po opalaniu z rozbiegu po mostku skoczył na główkę do wody i już nie wypłynął, było to po przeciwnej stronie jeziora w miejscowości Mielęcin zachodniopomorskie. Usłyszałem krzyki o pomoc bo nikt z jego ekipy nie potrafił nurkowac, do przepłynięcia miałem ok 250-300 metrów, zero zastanowienia skok do wody, przepłynąłem dystans w kilka minut i odrazu zejście pod wodę na ok 4-6 metrów, miałem za szybki puls po wysiłku nie mogłem zanurkować dłużej jak na kilka-kilkanascie sekund, puki uspokoiłem puls po minucie max 2 minutach podejmowałem kolejne próby odnalezienia topiącego się pod wodą mężczyzny, po ok 10-12 próbach odnalezienia go pod wodą zrozumiałem, że minęło już ponad 10 minut i szanse na przeżycie topielca spadły do absolutnego minimum, po ok 15-20 minutach na miejsce przybyły zawiadomione przez nas służby straż pogotowie ale nie znaleźli go już tego dnia. Następny dzień płetwonurek ze straży pożarnej znalazł topielca ok 30 metrów od miejsca gdzie ja się uprzednio znajdowałem z miejsca gdzie usłyszałem wołanie o pomoc...
Nie ma zadnego powodu zeby sie tam wybierac. Wina jest tego chlopaka, ze odwalil taka glupote w pojedynke i bez odpowiedniego sprzetu a reszta tych ludzi to poprostu zwierzeta dla ktorych wejscie na gore bez sensu bylo wazniejsze niz uratowac czlowieka, ktory w sumie sam sobie to zafundowal. Moral z tego jest taki zeby nie robic takich bezsensownych rzeczy. Gdyby wyplacali za wejscie milion dolarow to jeszcze bym zrozumial jakos ale tak to dla mnie jest czysta glupota.
Wiedział i znał ryzyko, ostrzegali go. Moim zdaniem nie można obwiniać innych za jego śmierć , z filmu wynika że zrobili co mogli , trudno żeby narażali swoje życie lub swoich kompanów. Sam wybrał taka śmierć. Góry nie wybaczają błędów.
Skoro aż 40 wspinaczy przechodziło obok umierającego,to nie wierzę,że żaden z nich nie mógł pomóc!Jak widać sława robi swoje i w 4 literach ma się innych himalaistów !!!
@@urpasternak Ale ten amator (wspinał się na suchych skałach, nie oblodzonych, pokrytych śniegiem) już nie żył, kiedy wchodził. Wydać kasę na zezwolenia i takie tam, a na profesjonalny sprzęt to już mieć wywalone. W Polsce ludzie potrafią chodzić w góry w cienkich kurteczkach lub w krótkim rękawku. Ludzie bez przygotowania, są skazani na śmierć. Ja bym pomógł, typowemu wywyższającemu się brytolowi, wykopał i by się sturlał na dół.
Czytam akurat biografię Wandy Rutkiewicz i pochłonął mnie ten temat. Z jednej strony podziwiam ludzi którzy chodzą w wysokie góry - w Tatrach wymiękam i nigdy nie wejdę nawet na Rysy! - a co dopiero Himalaje, Andy, wejścia zimowe, nowymi trasami.... Abstrakcja totalna. Teraz oglądam ten dokument i się zastanawiam jaka w tym radość tak wspinać się wśród trupów... To jest chyba jednak jakiś obłęd, obsesja prowadząca do samozagłady. Bo w sumie o co chodzi? O chwałę? Sławę? Udowodnienie sobie czy światu czegoś? A gdzie w tym wszystkim sens, gdzie Bóg wreszcie? A moze właśnie zamiast relacji z Najwyższym szukają tego w górze? Coś na kształt bożka...Nie wiem. Ale smutne to.
Dziwnie rozkminiasz. Na Everescie leży dużo ciał bo zniesienie ich w dół to gigantyczne koszty. Natomiast z szacunku dla zmarłych nikt tych ciał w przepaść nie rzuca. Jednak to Everest Inne góry wysokie nie są usłane ciałami. Poza tym ja jeśli idę na górę to nie myślę o tym czy tam leży 5 czy 50 trupów. Podobnie jak nie myślę o tym jadąc drogą koło cmentarza i widząc świeże pochówki. Akurat widok kogoś kto umarł może wielu skłonić do rozkminki nad własnym życiem. Ty nie rozumiesz wspinaczy, ja wędkarzy, ktoś inny żeglarzy. I co z tego? Nie każdy musi wszystko rozumieć. I nie mieszaj w to Boga bo Bóg daje ludziom wolna wolę dzięki czemu mogą oni robić dobro lub zło. Zabić innych lub siebie. Codziennie na drogach ginie setki kierowców tylko dlatego że przekraczają dozwolone prędkości i.... No właśnie i co? I nic. Życie, a w zasadzie śmierć.
Chcialbym skrytykowac tych ludzi za nieudzielenie pomocy ale siedze w fotelu przed kompem, pije goraca herbate a w pokoju jest 23 C. Wiec sie lepiej zamkne.
Moim zdaniem Sharp miał zbyt hura-optymistyczne podejście do Everestu i za mało się przygotował. A zespół schodzący jako pierwszy. Nie chciał nadkładać kroków może, żeby się wdawać w grzecznościowe rozmowy w strefie śmierci. Drugi zespół znosił swojego kolegę. Trzeci zespół zobaczył już właściwie trupa. Bo co miał widzieć? Człowiek w agonii nie jest już najczęściej w stanie się podnieść na tyle, żeby wrócić do pełni sprawności. I tak jestem zaskoczona, że w takich warunkach i takim stanie zespół go zmobilizował do przejścia paru kroków. To jest jakiś mały cud. Który zdarzył się za późno. Gdyby pierwszy zespół go ściągał pewnie nie byłoby sprawy Niestety. A tak
Gadasz jak prawdziwy himalaista. To może napisz dokładnie od jakiej wysokości można potraktować drugiego człowieka jak gówno. Jakbyś miał problem z metrami to możesz w dolarach.
Widzę po prawej u góry książki Wojciecha Cejrowskiego. Chyba jedna z najlepszych serii podróżniczych jakie czytałem. Wiadomo że trochę podkoloryzowane bo to nie T.Halik jednak humor i styl nie do podrobienia.
Nie bardzo rozumiem tych górskich purystów. Z jednej strony nie chcą oni korzystać z pomocy sherpów, butli tlenowych a nawet łączności ale jednocześnie kupują najnowocześniejszy sprzęt do wspinaczki oraz ubrania do ochrony przed wiatrem i zimnem. Skoro są takimi górskimi purystami to powinni się wspinać ze sprzętem i w ubraniach w jakich wspinał się sir Edmund Hilary. Uważam, że jeśli pojawiają się rzeczy, które ułatwiają wspinaczkę czy jakąkolwiek inną aktywność fizyczną a zwłaszcza zwiększają bezpieczeństwo to należy z tego korzystać.
@@harrytupek to było jakieś 15-20 lat temu kiedy Martyna Wojciechowska tam weszła i szczerze nie pamiętam czy wypowiedź Marka Kondrata dotyczyła wejścia czy tylko planów ale słowa pana Marka dobrze pamiętam gdyż mam podobny pogląd na życie: lepiej pić wino i jeść ostrygi w dobrym towarzystwie na lazurowym wybrzeżu niż ryzykować je siedząc dla odmiany w śmierdzącym namiocie gdzie tlenu jest za mało. Pan Marek pewnie chciał się zapytać: po co?
Ale ty jesteś fajny facet ! Twoje filmy są bardzo ciekawe i coraz lepsze.Brakuje takich kanałów jak twój.Widać, że robisz to z pasją i sprawia Ci to przyjemność.I przy okazji Wesołych Świąt!
Smutna historia, było kilka osób które chciały mu pomóc. Jednak ta jego nieodpowiedzialność go zgubiła,brak podstawowych rzeczy w górach to niezbyt dobry pomysł.
Coż, chcąc być taki samodzielny i wolny, sam wybrał swój los, wiedział, że nie będzie mógł na nikogo liczyć. Pewnie założył, ze wszystko dobrze pójdzie. A potem musiał umrzeć. Do nikogo, nie ma dłusznie pretensji, jego rodzina. Fakt, że sam wybrał wspinanie w pojedynkę i bez odpowiedniego ekwipunku. Jednak to nie zwalnia, mijających go, z moralnego obowiązku pomocy. Mimo tego smutnego tytułu filmu, pociesza to, że byli jednak ludzie, którzy chcieli pomóc! Tylko nie byli już w stanie. Nie rozumiem tylko, tych pierwszych, którzy minęli, bez sprawdzenia lub bez powiadomienia(skutecznego). Wspominasz o tym, pod koniec filmu, że z facetem na protezach, szedł doświadczony płatny przewodnik. Zgadzam się, że jego wina zaniechania powiadomienia o potrzebie pomocy, jest największa. Wiedząc, że tak wielu będzie za nimi szło, pewnie zakładali, ze ktoś inny to zrobi. Może należy opracować, jakiś kod postępowania na tej górze, obowiązujący wszystkich, bez wyjątku. Np.mijając człowieka, sprawdzamy, czy żyje i mamy obowiązek powiadomienia kogo trzeba, a kto idzie sam, musi mieć odpowiedni sprzęt, sprawny itp. Inaczej nie ma zezwolenia. Albo inna wersja, na wypadek straty sprzętu, czy innych kłopotów: Nie znam sie na tym, może się wspinaczom wydam dziwna, ale coś kojarzę, że w szwajcarskich Alpach, od wieków, miejscowi utrzymywali domki- kryjowki dla turystow i podróżnych, z jedzeniem i opałem, ciepłym kocem i suchymi rzeczami. Czy nie można skorzystać z tej idei? Skoro najwyższa góra jest tak oblegana przez wspinaczy i amatorów, to może kraj pobierajacy opłaty za wejście, zarabiajacy na tym, nie powinien zadbać o depozyty ratunkowe, w górnej części drogi? Odpowiednio oznaczone i monitorowane. Mogłyby to być zapasy najpotrzebniejszego sprzętu do powrotu, przeznaczone dla osób, którym coś się stało i tylko w razie najwyższej konieczności, muszą skorzystać. Zapłacić za to, mogłyby po fakcie, lub byłoby to w ramach zezwolenia na wyjście. Tego Anglika ktoś minął myśląc, że to jedno z wielu ciał. Skoro jest ich tyle, to chyba czas je zebrać, a jak sie nie da, to "pochować" na górze, np. strącając w przepaść, by nikt sie nie "mylił" i nie chodził po zwłokach. To już są czasy zbyt wielu nieboszczyków, niedługo to będzie, sądząc z opisów, ciężko ich wyminąć. Moje opinie, mogą być naiwne, ale skoro już taki tłok na Mount Evereście to, środowisko musi jakoś opracować zasady. Albo jest obowiazek pomocy, albo każda wyprawa sobie tylko pomaga i nikt nie ma pretensji. Właśnie, żeby potem nie bylo oskarżeń. Przy tak wielkim ruchu, trzeba nim jakoś pokierować.
Alpy to alpy. Everest to nie jakaś tam góra na której można było by zainstalować takie budynki. Przyczyna jest prosta. Warunki pogodowe są ogromną przeszkodą. Wiatr wiejący często w porywach 100 km na godzinę to tylko jedna z przeszkód. Ludzie nie są w stanie ściągnać swoich zmarłych bliskich z tej Góry a Ty sugerujesz, że da się na niej wybudować domek letniskowy. Niestety góry odsłaniaja co w człowieku najlepsze i najgorsze.. Idąc w góry, każdy kto wspina się długo zdaje sobie sprawę, że jak coś pójdzie nie tak, to pozostanie sam.
Co do wspomnianych przez Ciebie zwłok, to niestety jesteś mało doinformowany. Tych Ciał fizycznie nie ma jak pochować z prostej przyczyny, bo są przymarznięte do góry a nawet jeśli w jakis magiczny sposób się je odkuje, to nikt nie jest wstanie ich znieść z takiej wysokości. Wystarczy naprawde zasiegnąć literatury.
@@horangechibi1886 wyraźniei napisalam, że chodzi o depozyty, na wypadek nieszczęścia, nie o domki. Domki to tylko przykład idei, w sensie idea pomocy dla potrzebujących. Taki depozyt mógłby być ze śpiworem, czymś do rogrzania lub/i najpotrzebniejszym sprzętem do zejścia, czasem słucham, że nie mogli schodzić, bo wyczerpały się latarki czołowe. Gdyby wiedzieli, że po drodze są w konkretnych punktach baterie, lub nowe czołówki, nie musieliby nocować. Podobnych przykładów można więcej podać. Być może jestem naiwna i to niemożliwe, ale wiele niemożliwych pomysłów jest po iluś latach normą. Za 50 lat pewnie będą tam i domki, czy jakies stałe namioty dla turystów :).
@@horangechibi1886 wiem o tym z literatury. Stąd "pogrzeby" w szczelinach, jesli jest towarzysz i odpowiednie miejsce w pobliżu. Myślałam tylko że państwo, może się jakoś spróbować postarać, przynajmniej w części przypadków. W końcu Polacy jeździli w wysokie góry, by odszukać i zabrać ciała. Czyli czasem da się je oderwać od góry. Ale faktycznie jestem kompletnym laikiem i to tylko takie luzne przemyślenia.
Noor - jak sobie wyobrazasz te "domki-schowki" w Himalajach??? Na jakiej niby wysokosci ? 4000m? Acha, a moze 6000m? Sory, ale to jak, jakby slepy o kolorach mowil.....
nie znam się na wspinaczce, ale david umarł z własnej winy w mojej opinii to jego wina że nie zabrał podstawowych rzeczy które pomogą pomóc przeżyć, miał jakieś głupie zasady żeby dać sobie wyzwanie...
Dla odmiany Lincoln Hall miał wszystko, także tlen i 2 szerpów ze sobą i został przez nich pozostawiony - bo nie był w stanie nawet stać na nogach - była to decyzja kierownika wyprawy - który stwierdził, że jeśli zostawi szerpów przy nim na noc to rano będą 3 trupy. Jeśli Lincoln przeżył to tylko dlatego, że potrafił się podnieść następnego dnia i iść asekurowany ale jednak samodzielnie - Dawid nie potrafił się nawet ruszyć. Zresztą sam Lincoln krytykował domniemaną bezduszność wspinaczy mijających Dawida. Proszę ludzie nie oceniajcie zdarzeń na podstawie tego krótkiego i niespójnego filmiku.
To tragiczny przykład zjawiska psychologicznego zwanego rozproszeniem odpowiedzialności. Jest to "zjawisko związane z konformizmem. Polega na obniżaniu się prawdopodobieństwa zareagowania świadków kryzysowego zdarzenia wraz ze zwiększaniem się liczby świadków tego zdarzenia. Rachunek arytmetyczny sugeruje, że im więcej jest świadków kryzysowego zdarzenia (np. wypadku samochodowego), tym większe jest prawdopodobieństwo, że któraś z tych osób podejmie jakieś działanie. Badania eksperymentalne i obserwacje pokazują jednak, że wraz ze zwiększaniem się ilości świadków prawdopodobieństwo reakcji spada. Zjawisko to nazwano rozproszeniem odpowiedzialności. Przykład: Na zatłoczonym peronie nagle pewien człowiek traci przytomność. Jest bardzo prawdopodobne, że przechodnie będą „obojętnie” przechodzić obok leżącego i nie udzielą mu pomocy. Prawdopodobieństwo udzielenia pomocy i wezwania np. pogotowia czy policji jest znacznie większe (niemal trzykrotnie), jeśli utratę przytomności widział tylko jeden obserwator. Jeśli pojawia się zdarzenie, które oceniane jest przez świadków jako wymagające jakiegoś działania, to przy większej ilości świadków owa odczuwana konieczność rozkłada się na wiele osób, co jest przyjmowane przez konkretne osoby jako mniejsza osobista odpowiedzialność za podjęcie działania (właśnie: rozproszenie odpowiedzialności). Przebywanie konkretnego człowieka w grupie osób sprawia, że czuje się on bardziej anonimowy, w związku z czym jego działania są dostosowane raczej do wymogów grupy i sterowane zewnętrznie (zobacz też: zewnątrzsterowność Waltera Recklessa) niż do osobistych standardów i norm, które uważa się za słuszne (zobacz: Teoria spostrzegania siebie). Sytuacja kryzysowa jest często sytuacją niejasną, to znaczy taką, w której nie wiadomo do końca, co się dzieje i co należy zrobić (w powyższym przykładzie: dlaczego ktoś leży, może jest pijany, może to ukryta kamera, może już ktoś zadzwonił po pogotowie itp.) Zaś w warunkach niedostatecznej ilości obiektywnych (fizycznych) danych człowiek zaczyna obserwować działania innych ludzi i traktować je jako rzetelne wskazówki, informujące o tym jak należy się zachować. Dlatego, gdy wielu obserwatorów przygląda się nieoczekiwanemu i niejasnemu zdarzeniu, zadają sobie pytanie: „Co się u licha dzieje?”, a ponieważ nie wiedzą, to nie reagują, tylko obserwują „kątem oka” działania innych. Inni jednak również nie wiedzą jak zareagować, w związku z czym wszyscy dochodzą do wniosku: „skoro nikt nic nie robi, to znaczy, że nie należy nic robić”. Jest to klasyczny objaw konformizmu. W sytuacji rozproszenia odpowiedzialności pojawia się często uczucie i przekonanie o tym, że jest się osobą anonimową pośród innych ludzi, co sprzyja niemoralnemu postępowaniu. Jednym z warunków na to czy osoba zareaguje jest to, czy przyjmie osobistą odpowiedzialność za to działanie. Obecność drugiego (i kolejnego) świadka znacznie zmniejsza szanse, że zostanie podjęta taka odpowiedzialność, lecz wyjątkiem jest tu pełnienie przez daną osobę odpowiedniej roli społecznej - np. bycie liderem grupy, która obserwuje zdarzenie lub np. lekarzem. Podjęcie działania przez takie osoby jest bardzo prawdopodobne." Według badań jeśli osoba wygląda na lepiej ubraną (garnitur versus koszulka i spodnie) prawdopodobieństwo pomocy rośnie. Tak samo rośnie jeśli sytuacja wydarza się na wsi, a nie w mieście. No i oczywiście rośnie im mniej jest osób wokół.
Aż wstyd sie przyznać ale nigdy nie byłem w Karpaczu :D Kiedyś na pewno odwiedzę, ale na Sylwestra jednak troszkę bliżej sie gdzieś wybiorę żeby dłużej nie być w drodze niż na miejscu ^^ Ale Tobie życzę dobrej pogody na Śnieżce i Szczęśliwego Nowego Roku ;) Pozdrawiam
@@Szczytomaniak pogoda byla ekstremalna ale udalo sie 31grudnia😎 mam super ujecia, w tym roku cel rysy ale koniecznie zima bo latem nasze gory zbyt oblegane😉 ale to co dzis dzialo sie w karpaczu to jakas tragedia wyjechalismy o 11 w domu bylem o 18....a to raptem 375km.. istny armagedon,naszczescie cali zdrowi i wypoczeci,, pzdr duzo zdrowka😉
@@FanVolvo2803 Gratuluję super, że się udało ;) Ja żałuję, że teraz w Tatrach ciężkie warunki i duże zagrożenie lawinowe bo akurat będe miał niedługo wolne ;)Pozdrawiam
Może coś o George Mallory, bardzo jestem ciekawa jego historii i o Andrewie Irvinie. Nie wiem czy dobrze napisałam. Barrrrdzo proszę. (czy ich historia już była?, może przegapiłam 😮)
Osobiście podejrzana jest dla mnie firma : Asian Trekking ........bo cokolwiek bym nie usłyszała o tej firmie to wynik jest taki , że alpiniści korzystający z jej ( firmy ) usług to giną ......dziwne i zastanawiające to jest .' Jak brać pieniądze to wiedzą jak to zrobić ale żeby pomóc ,uratować to jakoś nie śpieszno im .
Czy to ten program w ktorym ktos mowil ze zdobyl szczyt i bylo to najgorsze przezycie jakie go spotkalo w zyciu przez to ze po drodze do gory jest cala masa ciał
Tego typu sytuacje zawsze będą budzić kontrowersje, skrajne emocje i także nie mniej skrajne opinie. I to zarówno w tzw. "środowisku" jak i wśród "kibiców" ekstremalnych wyczynów wysokogórskich. Z drugiej strony historia nie tylko himalaizmu uczy, że każde opóźnienie w czasie wejścia czy już w czasie zejścia realnie zwiększa ryzyko, iż uczestnik sam znajdzie się w poważnym niebezpieczeństwie utraty zdrowia a co za tym idzie bardzo szybko i własnego życia. Do tego dochodzi ogromne ryzyko gwałtownego załamania pogody, nie raz na wiele dni z rzędu, które już niejedno odebrało nawet mocne życie... Trzeba wielkiego człowieczeństwa by zrezygnować z własnego ambitnego celu i całkowicie zawrócić by próbować pomóc, ale nie da się znieść na własnych plecach człowieka pozbawionego przytomności i choć minimalnej sprawności, nie w tych warunkach. Zdarzało się szczęśliwie sprowadzić wspinacza ociemniałego wskutek śnieżnej ślepoty czy choroby wysokościowej, ale jeszcze jakoś trzymającego się na nogach. Zdarzało się uratować człowieka z początkowym obrzękiem mózgu czy płuc wspomaganego farmakologicznie i tlenowo, ale za każdym razem wiązało się to z ogromnym zagrożeniem dla samych ratujących. Nie mnie wydawać sądy i oceny, jedynie czego nie mogę ścierpieć na tej Posępnej Górze, to potwierdzone przypadki okradania ze sprzętu zwłok, które w większości przypadków są jednak pozostawiane tam na górze, póki sama natura ich nie pochłonie lub z czasem nie strąci w jakąś czeluść. W Górach Wysokich, w strefie śmierci dawno już przestało praktycznie obowiązywać "braterstwo liny" co zupełnie odarło współczesny himalaizm z resztek romantyzmu i człowieczeństwa... taka jest naga prawda. Do tego doszlusowała jeszcze komercjalizacja wypraw wysokogórskich i mamy COŚ co dawnym ludziom gór nie zmieściło by się w głowie, nie wspominając o honorze.
Racja 👍🐺🐾🐾🌲🌳🌲🌳
A co więcej mieli zrobić ci, którzy go mijali? Z materiału wynika, że nie wszyscy byli obojętni i coś tam robili.
Chłopa szkoda, to jasne. Ale głównym winowajcą jego tragedii jest on sam.
Czyli to nie jest tak do końca, ze nikt nie próbował mu pomóc, jak mówią wszystkie źródła.
Mimo iż historia jest tragiczna i smutna, to bardzo dobrze i ciekawie zrobiony materiał :)
To jedyne, co mnie pociesza w tej tragedii, że ktoś chociaż próbował...
Jak nie może chodzić a pogoda jest zła to itak niema szans go sprowadzić =/
Z cieplego fotela,bez zadnej wiedzy i doswiadczenia latwo oceniac.Amatorzy bez przygotowania porywaja sie na wspinanie-smutne.widzialem wielu przekonanych ze sa kims wiecej ,ale gory nie lubia glupoty.Szalenstwo i chorobliwa potrzeba imponowania-ilu jeszcze?
@@andyan6344 tak, bo ty z namiotu z wysokości 7000 tys piszesz. I tak, na pewno widziałeś...😂
@@annael9488 7000 tysięcy na pewno nie, bo to 7mln :P
Chciał bym kiedyś stanąć pod tą górą bo na wchodzenie bym się nie odważył.
Dokładnie
Też o tym myślałem :) jedziemy? :)
@@Ratte1988 Jak placisz to jedziemy. Z Chinskiej strony jest troche taniej, max 25k z tlenem i samolotami - koszt door to door.
@@tomk3732 rowerami jedźcie
@@tomk3732 25k dolarow masz na myśli tak?
Już dawno oglądałem film, który relacjonuje ową scenę jak to jeden z klientów agencji zatrzymuje się przy nim i zaczyna mu pomagać, natomiast kierownik wyprawy każe mu schodzić. W górach wysokich jest dużo sytuacji ekstremalnych i nie zawsze można pomóc. Dobry materiał. Pozdrawiam
Nie to ze nie zawsze, nigdy sie to nie udaje. Czy ktos kogos sprowadził z 8000 metrów??
Fascynujące te Himalaje,nie dziwne że ludzi tam ciągnie.Lubie słuchać i oglądać historii z najwyższych gór świata.👍
Podobają mi się bardzo twoje filmy, zarąbiście opowiadasz.
Na Everest nie po to się wspinają że jest to łatwe, ale dlatego że jest to trudne. Samemu trudno zejść, bo zejść jest trudniej niż wejść, a co dopiero jeszcze kogoś taszczyć. To nie jest egoizm. To jest walka o własne przeżycie. Nikogo nie należy potępiać. Tam każdy idzie na własne ryzyko.
Zawsze myślałam że ta pasja, ten sport jest czymś wyjątkowym. Że to co przeżywają ci ludzie to zmagania człowieka z naturą i swoimi słabościami.
Po obejrzeniu kilku Pana i innych autorów materiałów już wiem że to jest to samo bagno co u nas na dole w pospolitym świecie.
Rywalizacja, zawiść, korupcja, wbijanie noża w plecy.
Góry to tylko piękna dekoracja, reszta jest bez zmian.
To smutne.
Dokładnie ale i tak zaraz ktoś ci powie żebyś się nie wypowiadała, bo nie zaliczyłaś żadnego 8- tysięcznika. Bo ktokolwoek tu zdobył 😂
Jednak wspinacze to dadatkowo skrzywiona grupa. Wystawiać się na takie niebezpieczeństwo a następnie wzywać pomoc na koszt podatnika to mało bohaterskie. Normalny człowiek potrafi podziwiać piękno przyrody i cieszyć się światem w sposób racjonalny a nie zatrudniać armię tragarzy i ratowników
Jestem wdzięczna za filmy⚘🎯🎆 i równocześnie zdruzgotana większością historii....😥obnażających naturę człowieka albo raczej opłakane skutki błędów jego wychowaniu ,ukształtowaniu.... Brak pokory wobec praw natury, ograniczeń naszego ciała ,brak tzw kręgosłupa moralnego....żądza sławy z przysłowiowym dążeniu do celu po trupach.....😥Po co ?....
Bardzo poruszyła mnie ta historia. Zawsze można zadać pytanie, czy napewno zrobiono wszystko. Śledzę trochę wypadki w Tatrach i pracę naszych ratowników. Wiem jak trudne i niebezpiecznie są to czasem akcje. A Tatry to nie Himalaje. Jestem pełna podziwu dla tych, którzy potrafią zrezygnować z wejścia na szczyt aby pomóc komuś, kto tego potrzebuje.
Ciekawy obraz upadku człowieka - wejść na szczt kosztem zdrowia czy nawet życia słabszych
@@ewelinasz1923 też tego nie rozumiem
Jak wynika z doświadczenia, ratowanie kogoś na wys. 8,000m równa się świadomemu samobójstwu. Jego nie uratujesz a sam zginiesz.
Doświadczenia innych.
Dzięki i wszystkiego najlepszego.
Super materiał, dzięki 💪
Super dzięki za ten świetny program.
Dziękuję świetny film🎉
Góry trupów. Śmierć himalaisty jest tylko kwestią czasu.
FungeezTV albo zapal świeczkę Kukuczce.
Śmierć kazdego jest tylko kwestią czasu...
Już jest powiedzenie że "dobry himalaista to stary himalaista" 😉
Jak nas wszystkich
@@d-meth Wanda Rutkiewicz. Hi hi. Nie ma dobrych himalaistów. Góra zawsze cię rozliczy. Ona była wspaniała, ale nie miała pojęcia kiedy lepiej się wycofać.
Uwielbiam Twoje materiały
No i jakoś smutno się zrobiło. :( Spokojnych Świąt Ci życzę.
Wszystkiego najlepszego,dużo zdrowia,Szczytomaniaku!
Nigdy tego nie zrozumiem, zostawić wszystko, rodzinę, dzieci i iść po śmierć za marzeniami.
Takie życie idziesz sam ,liczyć możesz tylko na siebie proste to nie Tatry czy Sudety idąc tam trzeba się liczyć że się nie wróci. Nikt by z takiej wysokości go nie ściągnął to jak dźwiganie 80 kg worka którym nie wolno rzucać , umarł robiąc to co lubi niech odpoczywa )
@Maciek Zalewski 26ciu z tej wysokości. 20-26 zaaklimatyzowanych szerpow wysokosciowych (HAPSów) którzy.....zaporeczują i na bieżąco zabezpieczą drogę. Pamiętajmy że on nie był w stanie iść. Czyli w stromym terenie i strefie śmierci 8500-7900 (człowiek + jego sprzęt i ciuchy) 100-110kg
Piotr Nowak - otoz to !
Szkoda tych wszytskich ludzi..Everest to nie przelewki.
Z tego co słyszałem jego ciało przez parę lat siedziało w tej pozycji...🙏
Nareszcie, ile można czekać na te twoje filmy,😉☺️👍
Świetny materiał. Spokojnych Świąt Bożego Narodzenia.
Wielkie dzięki, super odcinki ! Mimo, że o większości czytałem to świetnie to opowiadasz.Szkoda, że nie mogę dać drugi raz suba ;)
Niech spoczywają w pokoju..,
Czy zdobycie szczytu jest większym osiągnięciem niż uratowanie ludzkiego życia?
Tak
@@damiankubiak8531 Nie sądzę
Szczyt zdobyc można, a uratowac osłabionego i umierajacego sie nie da.
Jak widać - tak
Wydaj 300tys zł, poświęc mnóstwo czasu i zdrowia na przygotowania a później pierdolnij to wszystko żeby ratować jakiegoś randoma narażając się przy tym na śmierć
Dobrze facet mówi takie są realia, radź sobie sam i nie licz na nikogo
Jak zwykle świetny odcinek (: wesołych świąt!
Samotne wejście bez tlenu i komunikacji - szaleństwo, to że wejście na szczyt i kasa ważniejsze niż pomoc umierającemu też.
Jak mogłoby się nie spodobać, słucham z zapartym tchem, dziękuję i pozdrawiam 👍👍👍👍👍👍👍👍👍👍👍👍
Wesołych Świąt Szczytomaniacy !
Szkoda , że łapka tylko raz .Słucham powtórki .To wyjątkowy kanał .Profesjonalny i zwyczajnie ludzki.Pozdrawiam 🌞🌞🌞🌞🌞próba minimalna uratowania życia za cenę odrobinę sławy. Chyba bym nie potrafiła przejść do porządku .Myślę , że wybrałbym życie nie tylko swoje .Życie jest najcenniejsze .Nie rozumiem tych " sportowców "???
Bardzo fajnie opowiedziana choć tragiczna historia. Pozdrawiam!
Ja chce choć połowę tych książek 🥰🥰🥰
Profesjonalne podejście do sprawy 👍🇵🇱
Uwielbiam góry... Ale wspinać się... W śniegu, mrozie.?? Nigdy i za żadną kasę. Ale bardzo lubię tę tematykę, robisz dobrą robotę...
Tak tylko podpowiem, że szlaki zimowe z reguły są łatwiejsze od tych letnich. Np. Orla Perć. Zimą jest zdecydowanie łatwiejsza. Tylko raki trzeba mieć.
Widząc samotnego wspinacza na tej wysokości, poruszającego się podejrzanie wolno nikt z pierwszej ekipy która mijała go nie podszedł i nie zapytał czy wszystko w porządku. On jeszcze wtedy poruszał się o własnych siłach. Podejrzewam że wiedzieli że trzeba będzie przerwać atak szczytowy i zejść z nim na dół chcąc mu pomóc
Tak. Wiedzieli. Tylko czy marzenia o zdobyciu najwyższej góry na Ziemi, które mieli, nie były takie same jak jego?! I czym się różni ominięcie zamarzającego wspinacza od doprowadzenia do bankructwa firmy, której właściciel utrzymuje kilkoro dzieci?! Człowiek nie jest empatycznym miłośnikiem człowieka. Jest drapieżnym walczącym o przetrwanie!
PlayWithStaś YT
Z szacunkiem ale sie nie zgadzam.Taka pasja jest ryzykowna I powonni sobie pomagac. Pomogla bym, najwyzej pozniej bym podjela probe.
@@beatapailicchi3333 nie potrafię stwierdzić czy bym pomógł. Miałem trzy sytuacje zagrożenia życia. Dwa razy byłem w grupie i współpraca oraz adrenalina pomogły (na morzu). Raz byłem sam (na podejściu, na lodowcu), wiedziałem, że ktoś mnie mija, ale nie dawałem sygnałów żeby mi pomagać. I zostałem sam i musiałem sam dać radę (co było niezbyt mądre). Z perspektywy patrzę na to tak, że nie miałem jasnej oceny sytuacji. Nie wiem czy grupa idąca pod górę ma tylko jasny cel i wykonuje kalkulację: nie pomożemy, bo to nam przeszkodzi zdobyć szczyt.
Ale on też jest debil, bo skoro poruszał się o własnych siłach, a coś było nie tak, to mógł zawrócić i pójść w dół, a nie ciągle uparcie leźć do góry. Po co mu to było?
@@beatapailicchi3333 Jakie 8-tysięczniki pani zdobyła? Chętnie posłucham o tych mądrościach z poziomu doliny. Wyobraź sobie, że wydajesz wszystkie oszczędności i masz jedną próbę. Jakiś idiota wszedł sobie na górę, ale nie ma siły zejść więc ty nie realizujesz swojego marzenia by pomóc mu zejść z tej góry. Trzeba go nieść, w skutek wypadku związana grupa z panią osuwa się i teraz wy potrzebujecie pomocy. Ostatecznie udaje się pani dotrzeć do obozu, ale traci pani palce w wyniku odmrożenia. Ot taki scenariusz. Nie mam pretensji, że nie rzucili się na pomoc, nie umiem tego ocenić tak łatwo. Wydaje mi się, że chciałbym pomóc, ale 8-tysięczniki rządzą się swoimi prawami, strach przed własną śmiercią, mróz, zmęczenie - no jak mówiłem, na wysokości 40m.n.p.m łatwo mi dywagować
Świetnie opowiadasz! ☺️
Dobry materiał, pozdro.
Podja ryzyko. Czego was ucza na pierwszej pomocy?? Zapewnij bezpieczenstwo sobie zanim podejmiesz probe ratunku i nie mow nikomu o fight clubie.
Bardzo fajny kanał. Obejrzałem kilka materiałów i jestem pod wrażeniem szczegółowości. Sub poleciał 👍
Na 8,5 tysiąca metrów , nie "nie pomaga się innym" , tylko rezygnujesz z ratowania siebie , żeby pomóc innym ...
Taaaa... bardzo wuelu myśli tak jak Ty i tamci mijający. Widać i słychać o tym, gdy mowa jest o wzywających pomocy, czy wymagających pomocy. Zarówno na nizinach, jak i na ulicy, czy za ścianą.
Wypowiadalem się już że na tej wysokości, każdy wchodzi na własną ryzyko, ale moje zdanie jest takie że podczas ataku na szczyt mając jeszcze zapasy tlenu powinno się zawrócić i w takim przypadku próbować na siłę ciągnąć poszkodowanego co innego jak ktoś już jest na odwrocie i sam nie ma zapasów. Mnie wzruszyła historia pakistanskiego szerpy wymiotujacego, bez tlenu ciągnącego za sobą obowiązana w line i podłączana pod tlen kobiete. Pozdrawiam.
Najważniejsze zdobyć szczyt .....nikt wchodzący na górę nie był zainteresowany ...wstrzymaniem wspinaczki
To coś dziwnego?
Korposzczury z kasą mają już taką naturę...
Super! Wesołych świąt :)
dobrze ze kazdy chcial mu pomoc, ale nikt mu nie pomogl...
straszna historia, zmusza do zastanowienia sie nad istota himalaizmu i humanizmu w gorach...
Maciej Szewczyk - no wlasnie, otoz to. Za wszelka cene, nie liczac strat....
To się nazywa mieć wielkie marzenie ;) Szkoda, że tak się to skończyło. Z jednej strony zbyt wielka chęć, z drugiek troszkę brak odpowiedzialnosci. To wielkie góry. Nie wszyscy to tez zrozumieją. Ludziom gór nie trzeba tłumaczyć po co tam szedł ;) niech zdobywa jeszcze wyższe szczyty, do których my jeszcze nie możemy dojść ;)
Sam był sobie winny. Nie wziął radia, nie używał butli, nie chciał towarzyszy.
Z butlą jego wejście by się nie liczyło.
Wysokie góry i panujace w nich warunki powodują coraz więcej patalogi to kolejne szalenstwo ludzi. I te ogromne ilosci smieci pozostawiane przez wspinaczy wstyd i głupota ludzi.
Dziękuję i pozdrawiam
Jeśli ktoś nie przeżył przechłodzenia II stopnia i nie doświadczył sytuacji w której nie ma nikogo do pomocy nie zrozumie tej sytuacji. Mogłem się kiedyś położyć na Islandii w śpiwór i tam zostać. Sytuacja była prawdziwym zagrożeniem życia. Miałem 15-30 minut na prawidłowe decyzje i jakieś dziwne myśli bez żadnego sensownego działania. Człowiek w trakcie spadku energii poniżej progu decyzji umiera. To nie jest fikcja! Nigdy nie byłem w wysokich górach, ale trzykrotnie byłem w sytuacji zagrożenia życia. Zawsze byłem w tych sytuacjach irracjonalny i zawsze pomogło mi doświadczenie (niekoniecznie moje, ale obserwacja ludzi w zagrożeniach!). W wysokich górach można tylko osiągnąć tyle ile nasz umysł potrafi. Wyczerpanie fizyczne oznacza, że godzimy się na śmierć!!!
Islandia nie jest dla idiotow ,nie wiem czy ci sie nudzilo czy jestes niepelnosprawny
@@magdalenamaqbool1326 jestem znudzonym, niepełnosprawnym idiotą.
Są okoliczności, w których tonący, topi ratownika... Ten człowiek nawet umierając, miał tego świadomość. Smutna historia, i taka prawdziwa.
Przypomniałeś mi sytuację, gdy kilkanaście lat temu doszło do sytuacji gdzie osoba po spożyciu alkoholu na niedużym jeziorze założyła się ze znajomymi że przepłynie pod wodą jakiś tam dystans, rozgrzany po opalaniu z rozbiegu po mostku skoczył na główkę do wody i już nie wypłynął, było to po przeciwnej stronie jeziora w miejscowości Mielęcin zachodniopomorskie. Usłyszałem krzyki o pomoc bo nikt z jego ekipy nie potrafił nurkowac, do przepłynięcia miałem ok 250-300 metrów, zero zastanowienia skok do wody, przepłynąłem dystans w kilka minut i odrazu zejście pod wodę na ok 4-6 metrów, miałem za szybki puls po wysiłku nie mogłem zanurkować dłużej jak na kilka-kilkanascie sekund, puki uspokoiłem puls po minucie max 2 minutach podejmowałem kolejne próby odnalezienia topiącego się pod wodą mężczyzny, po ok 10-12 próbach odnalezienia go pod wodą zrozumiałem, że minęło już ponad 10 minut i szanse na przeżycie topielca spadły do absolutnego minimum, po ok 15-20 minutach na miejsce przybyły zawiadomione przez nas służby straż pogotowie ale nie znaleźli go już tego dnia. Następny dzień płetwonurek ze straży pożarnej znalazł topielca ok 30 metrów od miejsca gdzie ja się uprzednio znajdowałem z miejsca gdzie usłyszałem wołanie o pomoc...
Podziwiam cię że zdecydowałeś się ratować życie komoletnego głupca. Szkoda by to było, Gdybys to ty stracił przy tym życie. 👍
za mało się mówi o ratownikach, którzy są prawdziwymi bohaterami. to dlatego ludziom się pomieszało w głowach, co jest sukcesem.
❤
Nie ma zadnego powodu zeby sie tam wybierac. Wina jest tego chlopaka, ze odwalil taka glupote w pojedynke i bez odpowiedniego sprzetu a reszta tych ludzi to poprostu zwierzeta dla ktorych wejscie na gore bez sensu bylo wazniejsze niz uratowac czlowieka, ktory w sumie sam sobie to zafundowal. Moral z tego jest taki zeby nie robic takich bezsensownych rzeczy. Gdyby wyplacali za wejscie milion dolarow to jeszcze bym zrozumial jakos ale tak to dla mnie jest czysta glupota.
Wiedział i znał ryzyko, ostrzegali go. Moim zdaniem nie można obwiniać innych za jego śmierć , z filmu wynika że zrobili co mogli , trudno żeby narażali swoje życie lub swoich kompanów. Sam wybrał taka śmierć. Góry nie wybaczają błędów.
Skoro aż 40 wspinaczy przechodziło obok umierającego,to nie wierzę,że żaden z nich nie mógł pomóc!Jak widać sława robi swoje i w 4 literach ma się innych himalaistów !!!
@@urpasternak ty byś tam cały świat uratował
@@urpasternak Ale ten amator (wspinał się na suchych skałach, nie oblodzonych, pokrytych śniegiem) już nie żył, kiedy wchodził. Wydać kasę na zezwolenia i takie tam, a na profesjonalny sprzęt to już mieć wywalone. W Polsce ludzie potrafią chodzić w góry w cienkich kurteczkach lub w krótkim rękawku. Ludzie bez przygotowania, są skazani na śmierć. Ja bym pomógł, typowemu wywyższającemu się brytolowi, wykopał i by się sturlał na dół.
Czytam akurat biografię Wandy Rutkiewicz i pochłonął mnie ten temat. Z jednej strony podziwiam ludzi którzy chodzą w wysokie góry - w Tatrach wymiękam i nigdy nie wejdę nawet na Rysy! - a co dopiero Himalaje, Andy, wejścia zimowe, nowymi trasami.... Abstrakcja totalna.
Teraz oglądam ten dokument i się zastanawiam jaka w tym radość tak wspinać się wśród trupów...
To jest chyba jednak jakiś obłęd, obsesja prowadząca do samozagłady. Bo w sumie o co chodzi? O chwałę? Sławę? Udowodnienie sobie czy światu czegoś? A gdzie w tym wszystkim sens, gdzie Bóg wreszcie? A moze właśnie zamiast relacji z Najwyższym szukają tego w górze? Coś na kształt bożka...Nie wiem. Ale smutne to.
Dziwnie rozkminiasz. Na Everescie leży dużo ciał bo zniesienie ich w dół to gigantyczne koszty.
Natomiast z szacunku dla zmarłych nikt tych ciał w przepaść nie rzuca.
Jednak to Everest Inne góry wysokie nie są usłane ciałami. Poza tym ja jeśli idę na górę to nie myślę o tym czy tam leży 5 czy 50 trupów. Podobnie jak nie myślę o tym jadąc drogą koło cmentarza i widząc świeże pochówki.
Akurat widok kogoś kto umarł może wielu skłonić do rozkminki nad własnym życiem.
Ty nie rozumiesz wspinaczy, ja wędkarzy, ktoś inny żeglarzy. I co z tego?
Nie każdy musi wszystko rozumieć.
I nie mieszaj w to Boga bo Bóg daje ludziom wolna wolę dzięki czemu mogą oni robić dobro lub zło. Zabić innych lub siebie.
Codziennie na drogach ginie setki kierowców tylko dlatego że przekraczają dozwolone prędkości i.... No właśnie i co? I nic. Życie, a w zasadzie śmierć.
jak to powiedział George Mallory na pytanie dlaczego chce sie wspiąć na Everest "because it's there"
Dziękuję za kolejna ciekawą opowieść i czekam może kiedyś będzie odcinek o Danie Mazurze.
Przerażające
Strasznie długo tam siedział. Straszna historia....
Super materiał
Chcialbym skrytykowac tych ludzi za nieudzielenie pomocy ale siedze w fotelu przed kompem, pije goraca herbate a w pokoju jest 23 C. Wiec sie lepiej zamkne.
Proszę o odcinek na temat udanych akcji ratunkowych
Serdecznie pozdrawiam ♡
Moim zdaniem Sharp miał zbyt hura-optymistyczne podejście do Everestu i za mało się przygotował. A zespół schodzący jako pierwszy. Nie chciał nadkładać kroków może, żeby się wdawać w grzecznościowe rozmowy w strefie śmierci. Drugi zespół znosił swojego kolegę. Trzeci zespół zobaczył już właściwie trupa. Bo co miał widzieć? Człowiek w agonii nie jest już najczęściej w stanie się podnieść na tyle, żeby wrócić do pełni sprawności. I tak jestem zaskoczona, że w takich warunkach i takim stanie zespół go zmobilizował do przejścia paru kroków. To jest jakiś mały cud. Który zdarzył się za późno. Gdyby pierwszy zespół go ściągał pewnie nie byłoby sprawy Niestety. A tak
Ośmiotysięczniki rządzą się swoimi prawami. Każdy kto chodzi wie o tym. Liczyć można tylko na siebie. To jest ryzyko o którym wie każdy himalaista.
Gadasz jak prawdziwy himalaista. To może napisz dokładnie od jakiej wysokości można potraktować drugiego człowieka jak gówno. Jakbyś miał problem z metrami to możesz w dolarach.
Widzę po prawej u góry książki Wojciecha Cejrowskiego. Chyba jedna z najlepszych serii podróżniczych jakie czytałem. Wiadomo że trochę podkoloryzowane bo to nie T.Halik jednak humor i styl nie do podrobienia.
cudny regał!
wesołych świąt :)
Nie bardzo rozumiem tych górskich purystów. Z jednej strony nie chcą oni korzystać z pomocy sherpów, butli tlenowych a nawet łączności ale jednocześnie kupują najnowocześniejszy sprzęt do wspinaczki oraz ubrania do ochrony przed wiatrem i zimnem. Skoro są takimi górskimi purystami to powinni się wspinać ze sprzętem i w ubraniach w jakich wspinał się sir Edmund Hilary.
Uważam, że jeśli pojawiają się rzeczy, które ułatwiają wspinaczkę czy jakąkolwiek inną aktywność fizyczną a zwłaszcza zwiększają bezpieczeństwo to należy z tego korzystać.
Wspinał się z dwoma butlami tlenu ale po tym jak przeszła turecka wyprawa miał już tylko jedną.
Czyli , ze zabrali my jedna ?
@@anaignatowicz2779 nie, dolozyli.
bo kazdy wie ze turek godny zaufania to taki bez rak
Ferdas Marvin jak to dlozyli 1’
Nie rozumiem!
@@beatapailicchi3333 hahaha ;)
jak dla mnie to on sam się o to prosił, bo złamał zasady i porady, których należy się trzymać, a jak był doświadczonym wpisnaczem to powinien je znać
Pamiętam jak Marek Kondrat skomentował wejście na Everest Bogusława Lindy: "ciekawe co teraz Bogus zrobi nastepnie: wejdzie na Everest tylem?"🙃🙃😂
a na prawde wszedł ?
@@harrytupek to było jakieś 15-20 lat temu kiedy Martyna Wojciechowska tam weszła i szczerze nie pamiętam czy wypowiedź Marka Kondrata dotyczyła wejścia czy tylko planów ale słowa pana Marka dobrze pamiętam gdyż mam podobny pogląd na życie: lepiej pić wino i jeść ostrygi w dobrym towarzystwie na lazurowym wybrzeżu niż ryzykować je siedząc dla odmiany w śmierdzącym namiocie gdzie tlenu jest za mało.
Pan Marek pewnie chciał się zapytać: po co?
Nie oceniajmy to są ludzie gór, robią,to,co, kochają,iż,ryzyka, zdają,sobie, sprawę, Rutkiewicz,kukuczkaitp,nie,nam,laikom,ich, oceniać
Kto pierwszy zaatakuje Everest bez głowy ? Bo bez mózgu już niejeden był.
pod koniec roku bedziesz mial pokaz bezmozgow na Nanga z polski
@@pgornicki z Polski!!!!
Wesołych Świat 🙂
Prawda jest jedna: jak nie mozesz iść, nie mozna ci pomoc. Niestety.
Genialny💙
Ale ty jesteś fajny facet ! Twoje filmy są bardzo ciekawe i coraz lepsze.Brakuje takich kanałów jak twój.Widać, że robisz to z pasją i sprawia Ci to przyjemność.I przy okazji Wesołych Świąt!
Bardzo dziękuje za miłe słowa :D Tobie również życzę Radosnych Świąt :)
Smutna historia, było kilka osób które chciały mu pomóc.
Jednak ta jego nieodpowiedzialność go zgubiła,brak podstawowych rzeczy w górach to niezbyt dobry pomysł.
To nie niezbyt dobry pomysł a zwyczajna głupota .
Coż, chcąc być taki samodzielny i wolny, sam wybrał swój los, wiedział, że nie będzie mógł na nikogo liczyć. Pewnie założył, ze wszystko dobrze pójdzie. A potem musiał umrzeć. Do nikogo, nie ma dłusznie pretensji, jego rodzina. Fakt, że sam wybrał wspinanie w pojedynkę i bez odpowiedniego ekwipunku. Jednak to nie zwalnia, mijających go, z moralnego obowiązku pomocy. Mimo tego smutnego tytułu filmu, pociesza to, że byli jednak ludzie, którzy chcieli pomóc! Tylko nie byli już w stanie. Nie rozumiem tylko, tych pierwszych, którzy minęli, bez sprawdzenia lub bez powiadomienia(skutecznego). Wspominasz o tym, pod koniec filmu, że z facetem na protezach, szedł doświadczony płatny przewodnik. Zgadzam się, że jego wina zaniechania powiadomienia o potrzebie pomocy, jest największa. Wiedząc, że tak wielu będzie za nimi szło, pewnie zakładali, ze ktoś inny to zrobi. Może należy opracować, jakiś kod postępowania na tej górze, obowiązujący wszystkich, bez wyjątku. Np.mijając człowieka, sprawdzamy, czy żyje i mamy obowiązek powiadomienia kogo trzeba, a kto idzie sam, musi mieć odpowiedni sprzęt, sprawny itp. Inaczej nie ma zezwolenia. Albo inna wersja, na wypadek straty sprzętu, czy innych kłopotów: Nie znam sie na tym, może się wspinaczom wydam dziwna, ale coś kojarzę, że w szwajcarskich Alpach, od wieków, miejscowi utrzymywali domki- kryjowki dla turystow i podróżnych, z jedzeniem i opałem, ciepłym kocem i suchymi rzeczami. Czy nie można skorzystać z tej idei? Skoro najwyższa góra jest tak oblegana przez wspinaczy i amatorów, to może kraj pobierajacy opłaty za wejście, zarabiajacy na tym, nie powinien zadbać o depozyty ratunkowe, w górnej części drogi? Odpowiednio oznaczone i monitorowane. Mogłyby to być zapasy najpotrzebniejszego sprzętu do powrotu, przeznaczone dla osób, którym coś się stało i tylko w razie najwyższej konieczności, muszą skorzystać. Zapłacić za to, mogłyby po fakcie, lub byłoby to w ramach zezwolenia na wyjście. Tego Anglika ktoś minął myśląc, że to jedno z wielu ciał. Skoro jest ich tyle, to chyba czas je zebrać, a jak sie nie da, to "pochować" na górze, np. strącając w przepaść, by nikt sie nie "mylił" i nie chodził po zwłokach. To już są czasy zbyt wielu nieboszczyków, niedługo to będzie, sądząc z opisów, ciężko ich wyminąć. Moje opinie, mogą być naiwne, ale skoro już taki tłok na Mount Evereście to, środowisko musi jakoś opracować zasady. Albo jest obowiazek pomocy, albo każda wyprawa sobie tylko pomaga i nikt nie ma pretensji. Właśnie, żeby potem nie bylo oskarżeń. Przy tak wielkim ruchu, trzeba nim jakoś pokierować.
Alpy to alpy. Everest to nie jakaś tam góra na której można było by zainstalować takie budynki. Przyczyna jest prosta. Warunki pogodowe są ogromną przeszkodą. Wiatr wiejący często w porywach 100 km na godzinę to tylko jedna z przeszkód. Ludzie nie są w stanie ściągnać swoich zmarłych bliskich z tej Góry a Ty sugerujesz, że da się na niej wybudować domek letniskowy. Niestety góry odsłaniaja co w człowieku najlepsze i najgorsze.. Idąc w góry, każdy kto wspina się długo zdaje sobie sprawę, że jak coś pójdzie nie tak, to pozostanie sam.
Co do wspomnianych przez Ciebie zwłok, to niestety jesteś mało doinformowany. Tych Ciał fizycznie nie ma jak pochować z prostej przyczyny, bo są przymarznięte do góry a nawet jeśli w jakis magiczny sposób się je odkuje, to nikt nie jest wstanie ich znieść z takiej wysokości. Wystarczy naprawde zasiegnąć literatury.
@@horangechibi1886 wyraźniei napisalam, że chodzi o depozyty, na wypadek nieszczęścia, nie o domki. Domki to tylko przykład idei, w sensie idea pomocy dla potrzebujących. Taki depozyt mógłby być ze śpiworem, czymś do rogrzania lub/i najpotrzebniejszym sprzętem do zejścia, czasem słucham, że nie mogli schodzić, bo wyczerpały się latarki czołowe. Gdyby wiedzieli, że po drodze są w konkretnych punktach baterie, lub nowe czołówki, nie musieliby nocować. Podobnych przykładów można więcej podać. Być może jestem naiwna i to niemożliwe, ale wiele niemożliwych pomysłów jest po iluś latach normą. Za 50 lat pewnie będą tam i domki, czy jakies stałe namioty dla turystów :).
@@horangechibi1886 wiem o tym z literatury. Stąd "pogrzeby" w szczelinach, jesli jest towarzysz i odpowiednie miejsce w pobliżu. Myślałam tylko że państwo, może się jakoś spróbować postarać, przynajmniej w części przypadków. W końcu Polacy jeździli w wysokie góry, by odszukać i zabrać ciała. Czyli czasem da się je oderwać od góry. Ale faktycznie jestem kompletnym laikiem i to tylko takie luzne przemyślenia.
Noor - jak sobie wyobrazasz te "domki-schowki" w Himalajach??? Na jakiej niby wysokosci ? 4000m? Acha, a moze 6000m? Sory, ale to jak, jakby slepy o kolorach mowil.....
nie znam się na wspinaczce, ale david umarł z własnej winy w mojej opinii
to jego wina że nie zabrał podstawowych rzeczy które pomogą pomóc przeżyć, miał jakieś głupie zasady żeby dać sobie wyzwanie...
no mógł wlecieć helikopterem :)
Dla odmiany Lincoln Hall miał wszystko, także tlen i 2 szerpów ze sobą i został przez nich pozostawiony - bo nie był w stanie nawet stać na nogach - była to decyzja kierownika wyprawy - który stwierdził, że jeśli zostawi szerpów przy nim na noc to rano będą 3 trupy. Jeśli Lincoln przeżył to tylko dlatego, że potrafił się podnieść następnego dnia i iść asekurowany ale jednak samodzielnie - Dawid nie potrafił się nawet ruszyć. Zresztą sam Lincoln krytykował domniemaną bezduszność wspinaczy mijających Dawida.
Proszę ludzie nie oceniajcie zdarzeń na podstawie tego krótkiego i niespójnego filmiku.
wszędzie i zawsze trzeba być człowiekiem
Jak zwykle fajny film.
Ja czekam na historię o pierwszym wejściu na Annapurnę w Twoim wykonaniu:)
Znów zrobiło mi się smutno.
Jestem zdziwiony Ta sytłacja
To tragiczny przykład zjawiska psychologicznego zwanego rozproszeniem odpowiedzialności. Jest to "zjawisko związane z konformizmem. Polega na obniżaniu się prawdopodobieństwa zareagowania świadków kryzysowego zdarzenia wraz ze zwiększaniem się liczby świadków tego zdarzenia.
Rachunek arytmetyczny sugeruje, że im więcej jest świadków kryzysowego zdarzenia (np. wypadku samochodowego), tym większe jest prawdopodobieństwo, że któraś z tych osób podejmie jakieś działanie. Badania eksperymentalne i obserwacje pokazują jednak, że wraz ze zwiększaniem się ilości świadków prawdopodobieństwo reakcji spada. Zjawisko to nazwano rozproszeniem odpowiedzialności.
Przykład: Na zatłoczonym peronie nagle pewien człowiek traci przytomność. Jest bardzo prawdopodobne, że przechodnie będą „obojętnie” przechodzić obok leżącego i nie udzielą mu pomocy. Prawdopodobieństwo udzielenia pomocy i wezwania np. pogotowia czy policji jest znacznie większe (niemal trzykrotnie), jeśli utratę przytomności widział tylko jeden obserwator.
Jeśli pojawia się zdarzenie, które oceniane jest przez świadków jako wymagające jakiegoś działania, to przy większej ilości świadków owa odczuwana konieczność rozkłada się na wiele osób, co jest przyjmowane przez konkretne osoby jako mniejsza osobista odpowiedzialność za podjęcie działania (właśnie: rozproszenie odpowiedzialności).
Przebywanie konkretnego człowieka w grupie osób sprawia, że czuje się on bardziej anonimowy, w związku z czym jego działania są dostosowane raczej do wymogów grupy i sterowane zewnętrznie (zobacz też: zewnątrzsterowność Waltera Recklessa) niż do osobistych standardów i norm, które uważa się za słuszne (zobacz: Teoria spostrzegania siebie).
Sytuacja kryzysowa jest często sytuacją niejasną, to znaczy taką, w której nie wiadomo do końca, co się dzieje i co należy zrobić (w powyższym przykładzie: dlaczego ktoś leży, może jest pijany, może to ukryta kamera, może już ktoś zadzwonił po pogotowie itp.) Zaś w warunkach niedostatecznej ilości obiektywnych (fizycznych) danych człowiek zaczyna obserwować działania innych ludzi i traktować je jako rzetelne wskazówki, informujące o tym jak należy się zachować. Dlatego, gdy wielu obserwatorów przygląda się nieoczekiwanemu i niejasnemu zdarzeniu, zadają sobie pytanie: „Co się u licha dzieje?”, a ponieważ nie wiedzą, to nie reagują, tylko obserwują „kątem oka” działania innych. Inni jednak również nie wiedzą jak zareagować, w związku z czym wszyscy dochodzą do wniosku: „skoro nikt nic nie robi, to znaczy, że nie należy nic robić”. Jest to klasyczny objaw konformizmu.
W sytuacji rozproszenia odpowiedzialności pojawia się często uczucie i przekonanie o tym, że jest się osobą anonimową pośród innych ludzi, co sprzyja niemoralnemu postępowaniu.
Jednym z warunków na to czy osoba zareaguje jest to, czy przyjmie osobistą odpowiedzialność za to działanie. Obecność drugiego (i kolejnego) świadka znacznie zmniejsza szanse, że zostanie podjęta taka odpowiedzialność, lecz wyjątkiem jest tu pełnienie przez daną osobę odpowiedniej roli społecznej - np. bycie liderem grupy, która obserwuje zdarzenie lub np. lekarzem. Podjęcie działania przez takie osoby jest bardzo prawdopodobne."
Według badań jeśli osoba wygląda na lepiej ubraną (garnitur versus koszulka i spodnie) prawdopodobieństwo pomocy rośnie. Tak samo rośnie jeśli sytuacja wydarza się na wsi, a nie w mieście. No i oczywiście rośnie im mniej jest osób wokół.
Dzieki.👍
Kto sam popierdala pod taka gore?
Deivid Sharp
Dawaj w sylwka do Karpacza😉moze gdzies sie miniemy w drodze na Sniezke😉pzdr jak zwykle swietny materiał😉
Aż wstyd sie przyznać ale nigdy nie byłem w Karpaczu :D Kiedyś na pewno odwiedzę, ale na Sylwestra jednak troszkę bliżej sie gdzieś wybiorę żeby dłużej nie być w drodze niż na miejscu ^^ Ale Tobie życzę dobrej pogody na Śnieżce i Szczęśliwego Nowego Roku ;) Pozdrawiam
@@Szczytomaniak pogoda byla ekstremalna ale udalo sie 31grudnia😎 mam super ujecia, w tym roku cel rysy ale koniecznie zima bo latem nasze gory zbyt oblegane😉 ale to co dzis dzialo sie w karpaczu to jakas tragedia wyjechalismy o 11 w domu bylem o 18....a to raptem 375km.. istny armagedon,naszczescie cali zdrowi i wypoczeci,, pzdr duzo zdrowka😉
@@FanVolvo2803 Gratuluję super, że się udało ;) Ja żałuję, że teraz w Tatrach ciężkie warunki i duże zagrożenie lawinowe bo akurat będe miał niedługo wolne ;)Pozdrawiam
Urocze było to przejęzyczenie na końcu :)
Może coś o George Mallory, bardzo jestem ciekawa jego historii i o Andrewie Irvinie.
Nie wiem czy dobrze napisałam.
Barrrrdzo proszę.
(czy ich historia już była?, może przegapiłam 😮)
Jest o nich kilka filmów na RUclips po polsku. Polecam
Można gdzieś obejrzeć Everest: Przekraczając granice PL?
Te ciała będą kopalnią wiedzy dla archeologów za 10 000 lat
Osobiście podejrzana jest dla mnie firma
: Asian Trekking ........bo cokolwiek bym nie usłyszała o tej firmie to wynik jest taki , że alpiniści korzystający z jej ( firmy ) usług to giną ......dziwne i zastanawiające to jest .' Jak brać pieniądze to wiedzą jak to zrobić ale żeby pomóc ,uratować to jakoś nie śpieszno im .
Czy są jakieś zdjęcia Davida? Gdzie jest jego ciało ?
Ciało jest na everescie
Czy to ten program w ktorym ktos mowil ze zdobyl szczyt i bylo to najgorsze przezycie jakie go spotkalo w zyciu przez to ze po drodze do gory jest cala masa ciał
Wesołych świat👌
Mount Everest ... to już jest komercha komercha i jeszcze raz komercha 😏
Bardzo podoba mi się treść twoich podcastów, ale czytasz za szybko :(
moglbys podac nazwe utworu w tle na samym poczatku ?