@@veen1315 a w czym piwniczka gorszy - tak sobie zwykli nazywać młodzi introwertyków, bo nie znają takiego słowa - skąd mieliby znać, skoro większość ma problem z czytaniem ze zrozumieniem :)?
Wychodzenie z domu nie oznacza imprezy. Jest wiele miejsc gdzie można wyjść. Czytam te komentarze i podczepianie wszystkiego pod 'imprezy i dzikie chlanie' jest tylko i wyłącznie wymówką żeby żyć odizolowanym. Super końcówka 👏🏻
@@edytatehrani3934 no właśnie! Można odkryć nowe zajawki, pasje. Do tego, po Polsce można podróżować za tanie pieniądze Flixbusem. Nie tylko rowerem można się poruszać ✌🏻
Gabryś robisz taki złoty środek w tych filmach. Informacje, spostrzeżenia, humor, puenta. Naprawdę subarashī. Dziękuję za każdy Twój film i za to że cząstka Twojej energii dociera do mnie. Pozdro!
Warto rozwinąć temat o tak zwane stracone pokolenie, związane z zapaścią gospodarczą w Japonii w latach 90. Oraz sposobie rekrutacji nowych pracowników przez korporacje. Przez co całe pokolenie jest praktycznie do końca życia skazane na dorywczą oraz niskopłatną pracę.
Moze rzeczywiscie warto, a skoro juz Twoj komentarz jest dosc wysoko i chyba jestes w temacie, to w sumie mozesz rozwinac :p Bo z "rozwijaniem tematu" na kanale na yt ciezka sprawa, no chyba ze by Gabriel jakiegos shorta wypuscil...
Odnoszę wrażenie, że bagatelizujesz choroby na tle psychicznym. Owszem samo "hikikomori" to nie jest choroba, jest to stan spowodowany właśnie zaburzeniami na tle psychicznym. Nie, to że wydaje ci się "że im jest tak wygodnie" nie oznacza, że tak jest i nie zostają hikikomori bo tak. Przy każdym takim przypadku jest historia i problemy, których nie należy bagatelizować, a często niestety jest to bagatelizowane
Ja byłam intensywnym hikikomori w czasach szkolnych, tak mocno bałam się zaufać innym ludzia że izolacja od społeczeństwa kiedyś była u mnie podstawą. Nie mówiłam o tym okresie, bo to tak jak by przyznać się do bycia byłym piwniczakiem 🌚. Niestety nadal mi to zostało, mam 22 lata a obecnie namówienie mnie na wyjścia wygląda tak że odmówię a dopiero za drugim razem przyjmę ale i tak się spóźnię.jednak nadal lubię wychodzić na dwór, u mnie czynników dla których jestem hikikomori jest parę. W tym większość to problemy natury psychicznej, a druga połowa to wydarzenia w moim życiu. I tak matka się mnie wstydzi, i nie bierze pod uwagę problemów psychicznych za bardzo. Oczywiście zdarzało się że mówiła mi że nie powinnam się izolować i uciekać od problemów, ale to serio trochę terapii musiało by minąć abym miała w pełni odwagę. U mnie jest też wykluczenie ze społeczeństwa, otóż choruję na wrodzoną niepełnosprawność przez co łatwiej jest mi się odizolowywać od społeczeństwa niż stawić czoła. Często w latach dziecka i nastolatki narażałam się na niebezpieczeństwa a rodzina to olewała i zajmowała się sobą, przez co nie wiem w praktyce na czym polegają rodzinne relację. Oczywiście też pogardzenie tym że boję się coś zrobić 'pochodze z rodziny dysfunkcyjnej co nie pomaga a wręcz pogorszyło u mnie aspołecznośc' i ja czuję się jak czarna owca w tej rodzinie ale nie tak że ja pracować nie chcę, wręcz nawet przeciwnie. Ale przez kwestię zdrowotne fizyczne 'serio tylko fizyczne, bo psychicznie jakkolwiek potrafię siebie wymusić' gdyby nie to, prawdopodobnie miała bym pracę po za domem. Mimo wszystko nie polecam bycie taką osobą, łatwiej jest ci się zamknąć na nowości niż otworzyć o stosowaniu kłamstw wyjaśniających dlaczego tak lub inaczej postępujesz też wspomnę.
Też mam pewną niepełnosprawność i to, co mnie najbardziej wnerwia (choć też w jakiś sposób mam to w dupie, bo już dorosłem, ale kiedy są jakieś ważne sytuacje w życiu to jednak podcina mi to skrzydła i tracę na pewności siebie, więc gdzieś głęboko to siedzi) to ludzki wzrok, napastliwy, gdzie ludzie potrafią się wpatrywać jak w obraz, a potem komentować za plecami, bo spotkali coś niecodziennego i całe życie rozumiałem afroamerykanów, co czują, kiedy wlepiano w nich gały w białym miasteczku, ale pal licho to. Niektórzy potrafią nawet bezpośrednio o to pytać, co już jest szczytem braku wychowania, bo nawet nie jesteśmy na stopie koleżeństwa. Lecz mimo tego, jakoś odnajdywałem się w społeczeństwie, ale po tej dekadzie, a jestem 30 latkiem, odseparowałem się od wszystkich na własne życzenie, bo jak prześledziłem jakieś tam znajomości, to wyszło, że ludzie się ze mną kumplowali, bo coś chcieli, do czegoś im byłem potrzebny, a jak już ja sam się nie odezwałem "co tam", tak kontakt się urywał, aż pewnego dnia powiedziałem dosyć i stanąłem prawdziwe w oczy i żyje samotnie. Nie jest to dobre, ale też wychodzę z założenia, że z poklepywaczami po plecach jest jeszcze gorzej, bo nie wiesz, kiedy ktoś cię zrobi w konia, a jak często miałem w życiu nawet nie rozumiał, bo po prostu tak jak bogaty nie zrozumie biednego, tak też zdrowy niepełnosprawnego. Pozdrawiam, trzymaj się, bądź silna na swój sposób, a że będzie lepiej - ci nie życzę, bo to chyba takie życie nadzieją na niemożliwe.
nie zawsze. ja przez kilka miesiecy mialam ten problem, ogromnie wplynelo to na moje zdrowie. ale potrafilam wyjsc do sklepu co prawda tylko w nocy, ale bylam w stanie. wszystko zalezy od toku myslenia.
Każdy kraj ma swoją ciemną stronę, Japonia nie jest wyjątkiem.Ludzie,którzy wybrali taki tryb życia nikogo z zewnątrz nie krzywdzą. Nie każdy jest osobą temperamentną,otwartą i przebojową.W introwertyku jest ogromny urok i jeśli ktoś jest taką osobą to nigdy nie powinien czuć się w jakikolwiek sposób gorszy od tych,którzy preferują bardziej zewnętrzny styl życia.
Nie no, krzywdzi swoich bliskich żerując na ich miłości i chęci pomocy;d I nie dawaj tu introwertyków do ludzi którzy najpewniej zagubionych/poturbowanych przez zycie
Oprócz tego,że sa na utrzymaniu ("garnuszku") swoich rodziców,to nic złego nie robią;) Jak tak wszscy staną się hikikomori, gospodarka danego kraju upadnie;) chyba,że ktos pracuje z domu (a praca zdalna stała się teraz popularna;),to przynajmniej może sie sam utrzymać;)
Mam55 lat . Jestem sam i myślałem że mi odbija. Z nielubiłem kontakty z ludźmi. Nie mieszkam w Polsce co ułatwia mi życie we własnym towarzystwie. Pozdrawiam 🔥 jaskiniowców!!!
Najgorsze jest to,że mówią ci że to złe...już nawet słyszałam o depresji.Slyszalam tyle negatywnych uwag,że faktycznie zaczęłam się zastanawiać czy wszystko ze mną ok.Nie pomaga tłumaczenie : najlepiej czuję się ze sobą,nie potrzebuję nikogo by dobrze się bawić i , trochę wstyd przyznać,starzy znajomi mnie drażnią.Rowniez pozdrawiam.
@@annapawowska2949 Pociągnę twój wątek, starzy znajomi mnie drażnią bo nie mam z nimi o czym rozmawiać. W czasie gdy ja zadbałam o swój rozwój, oni stanęli w miejscu lub się cofnęli. Czasami próbuję nawiązać z kimś kontakt( głównie dla tego, że jest presja społeczna) ale nie jestem wstanie go utrzymać, bo ludzie mnie nie rozumieją. Rzeczy, które dla mnie są normalne, dla nich są jakąś abstrakcją. Zresztą to, że jestem sama zatacza jakiś krąg, im dłużej jestem sama tym więcej poświęcam czas na swoje pasje i zainteresowania, im bardziej się rozwijam, tym bardziej oddalam się od ludzi(których znam). Ja również nie mieszkam w Polsce i przyznaję rację Krzysztofowi, to wpływa na taki stan rzeczy. I tak jak mówi Gabriel, to jest coś na co nie do końca mamy wpływ. Mogę decydować o wielu rzeczach, odpowiadać za swoje czyny i wybory ale nie mogę odpowiadać za innych. Pozdrowienia😘 dla wszystkich, którzy kroczą taką drogą. Trzeba mieć odwagę żeby nią kroczyć, trzeba mieć kreatywny umysł żeby samemu ze sobą się nie nudzić oraz lubić siebie na tyle żeby czuć się dobrze we własnym towarzystwie.
@@annapawowska2949 Nie przejmuj się opiniami innych. Gdybyś im krzywdę robiła to co innego. Masz swój pogląd na świat i widać nikt Ci nie jest potrzebny do dzielenia go.
@@annapawowska2949 Cześć imienniczko. Wszystko z Tobą w porządku, dopóki czujesz się dobrze w swoim własnym towarzystwie. To nie jest depresja. Ludzie bywają wkurzający, namolni i przemądrzali i można się nimi po prostu zmęczyć. Jeśli jesteś zadowolona, masz pomysły na życie i je realizujesz to jest OK. Dopiero gdy zaczynasz opadać z sił, niechętnie witasz nowy dzień, znika zapał i zadowolenie, coraz częściej odkładasz na później cos co Cię cieszyło... To może być początek depresji. Pozdrawiam :)
O film o mnie. xD Ja mam 26 lat, żyję jedynie praca-dom. Jestem aspołeczna i nie lubię wychodzić z domu. Denerwuje mnie obecność innych ludzi, nie mam znajomych, więc dzięki temu nikt mnie nie wyciąga na jakieś głupie imprezy. 😁 Od spotkania na mieście wolę 100x bardziej posprzątać sobie mieszkanie słuchając audiobooka lub podcastu. Cenię sobie ciszę i spokój.
Gabryś, ja też się chętnie z Tobą spotkam następny raz, jak będziesz organizował zloty z widzami (już wiem, które to jest wejście główne do Galerii Kazimierz). Bardzo ciekawy film, problem hikikomori jest też u nas. Bardzo dobry temat poruszyłeś. Uderzyło mnie to, że hikikomori dotyczy osób w średnim wieku, dojrzałych, którzy, cóż, muszą odczuwać poczucie porażki i dlatego nie chcą kontaktów. To musi być bardzo trudne dla rodziców zajmować się dorosłymi dziećmi. Niestety świat po pandemii, praca zdalna, w dalszym ciągu ograniczone kontakty społeczne mogą utrudnić wychodzenie z pokoju.
Naprawdę Gabriel w każdym temacie jesteś super rozeznany i świetnie to ludziom przekazujesz. Czasem martwię się o córkę 2tyg ferii prawie przesiedziala w pokoju i zabardzo nie mogę nic zrobić tzw groźbą ani prozba do szkoły średniej chodzi lecz czasem z taką niechęcią jedzie.. Chm myślę, iż to tryb szalony życia internet itp kiedyś ludzi sami musieli stawiać czoło przeciwnością losu. Dziękuję świetny przekaz
Zabierz tą dziewczynę do psychologa, a nie grozisz. Musi być jakiś powód tego czemu nie chce chodzić do szkoły. Groźbą to co najwyżej możesz uzyskać większy bunt.
Gościu to nie internet tylko dziecko może mieć stan depresyjny a skoro mówisz że niechętnie chodzi do szkoły to jest duża szansa, że to przez szkołę (i nie, bo pewnie zaraz Pani pomyśli, że to dlatego, bo jei się uczyć nie chce. Od tego nie da się mieć depresji. To mogą być nauczyciele, a najczęściej rówieśnicy, którzy są najczęściej okropni)
Bycie hikikomori to takie ogranie systemu - przecież to marzenie wielu ciężko pracujących ludzi żeby nie musieć do końca życia pracować - nawet kosztem zamknięcia w pokoju..
Niestety, ale sprowadzenie tego do "kosztem zamkniecia w pokoju" jest zwyklym egoizmem, bycie takim konkretnym hikikimori oznacza zerowanie na rodzinie, gdzieniegdzie na spoleczenstwie... Jak sie klimat polityczny obroci o 180° to piwniczaki zostana sila zutylizowane lub "do pieca" ^^'
@@zgrit22 Politycy, celebryci, milionerzy, księża, przedsiębiorcy.. żerują na pracy milionów ludzi i tutaj jakoś nikt nie widzi problemu. A jak ktoś żeruje tylko na rodzinie to do pieca?? No tak! Jak nie tyram na bogatych jak reszta mrowiska to do utylizacji... Ty chyba jakimś przedsiębiorca jesteś nie?
@@zgrit22 hikikomori możesz też nazwać jakiegoś freelancera/rzemieślnika/człowieka który może pracować zdalnie dzięki czemu zarabiają pieniądze ale przez przypadłość nie opuszczają swojego domostwa/warsztatu Więc nie zawsze będzie oznaczało to żerowanie
@@Unplazu to prawda, ale my nie o tych specyfikach, a konkretnie o marzeniu życia bez pracy ;p (Tu chyba też miała być jedna odpowiedź do mnie i jej nie widzę, moja apka yt się rypie czy jej poprostu nie ma? Usunięta?)
Hikikomori to nie jestem ale uwielbiam siedzieć w swoich 4 ścianach oraz mieć kontakt tylko z paroma osobami xD po prostu zadawanie się z drugim człowiekiem często mnie irytuje/ wymaga ogromnego zaangażowania emocjonalnego odemnie Za to wolę pójść pospacerować szczególnie wieczorem/ nad samym ranem jak dopiero słońce wstaje bo mam pewność że nie natknę się na wiele ludzi a nacieszę się spokojem
Kolejny ciekawy filmik.👍Tematyka smutna, poruszająca, ale pewnie znana także w Polsce. Wiele osób zna, bądź ma w rodzinie- osobę z cechami hikikomori. Myślę, że pewne zachowania tego typu przejawia-czasem- wiele osób. Jeśli po ,,wylizaniu ran,, wracamy do normalności to super, a jeśli nie...to tragedia😥
Jestem Hikikomori i potrafię nie wyjść z domu przez tydzień (na tyle pozwala mi praca). Większość czasu mieszkam sam, ale w mieszkaniu rodzica, którego jednak tu więcej nie ma niż jest (spędza więcej czasu za granicą niż w polsce; 6-9 miesięcy w roku). Mieszkałem sam niecałe 3 lata acz to była akurat głupota wydawania pieniędzy (a co za tym idzie potrzeby większej/dłuższej pracy). Wynajem kawalerki i opłaty wynosiły na wtedy (10-15lat temu?) około 1500zł, na teraz u Mamy opłaty są na niecałe 500zł (czynsz, prąd, gaz itp.) licząc aktualną inflację... Przy czym... nie zostałem hikikomori z wyboru.
Ale w sumie w Polsce emeryci, renciści, osoby z niepełnosprawnością czy kobiety na macierzyńskim w teorii też są hikkikomori. Ba, powiedziałabym że w teorii większość Polaków to hikkikomori, jeśli przyjmiemy że nie wychodzenie z domu w celu innym niż praca i sklep. Bo teraz, gdy mamy inflację i drożyznę, trochę nie ma za co wyjść na zewnątrz. Jeszcze inna sprawa to życie w miejscach gdzie nie ma co robić na zewnątrz z innymi. Bo w takim razie 3/4 polskich wsi, zwłaszcza małych to miejsca pełne hikkikomori. Generalnie sprawa izolacji społecznej to już na Zachodzie duży problem. Można powiedzieć że cała Polska i Europa za czasów covidu to był hikkikomori-land.
Troche nietrafione uogólnienie. Hikkikomori to bardzo specyficzny rodzaj izolacji społecznej. Nie można nazwać hikkikomori człowieka którego nie stać podróżować albo rozwijać pasji albo widującego jedynie swoja najbliższa rodzinę z powodu choroby np. Hikkikomori jest wtedy gdy ktoś lubi przebywać w bardzo ograniczonej przestrzeni i zupełnie odcina się od spontanicznego kontaktu ze światem zewnętrznym. Ważny jest świadomy wybór takiego życia. Przypominam że jeszcze przez rewolucją przemysłową 90% ludzi umierało i rodziło się w tej samej rodzinnej wsi i żyło w niej przez całe swoje życie. Z domu na pole, z pola do domu i ewentualnie do kościoła. Z hikkikomori to ma niewiele wspólnego.
Piwniczaki to po prostu osoby które nie wytrzymują presji społecznej, męczy ich krytyka i brak akceptacji tego że są inne, i w samotności szukają wytchnienia i ulgi. Zwykle po wielu latach braku akceptacji mają obniżoną pewność siebie, co im utrudnia nawiązywanie nowych znajomości. Ale chyba tylko w Japonii rodziny traktują ich jako osoby mające prawo do wycofania sie z życia, i traktują ich trochę tak jak sie traktuje mnichów pustelników którzy czują powołanie do pustelniczego życia i spędzania czasu na rozmyślaniach o prawdach absolutnych, i wypada dyskretnie by nie zakłócać im medytacji przynosić im jedzenie w ramach dobrego uczynku, i w zasadzie niczego sie od nich nie oczekuje. W innych krajach rodzina i domownicy raczej nie zostawiają takich ludzi w spokoju, tylko im przygadują i wywierają presję by coś ze swoim życiem zrobiły, skończyły szkołę, znalazły pracę itp. Tylko że takie życzenia czy nawet rozkazy są wyrażane takim tonem że zamiast motywować wywołują raczej ochotę na jeszcze głębsze schowanie sie w jakiejś norze. A zostawianie ich w spokoju to raczej patologiczne przykłady obojętności na ich los, w połączeniu z wystarczająco dobrą kondycją finansową by takich darmozjadów utrzymywać. Ale najczęściej jeśli pragną mieć trochę spokoju to muszą sami chodzić do pracy, albo się wyprowadzić i samemu robić sobie zakupy itp. Aby nie musieć znosić presji domowników. Choć wychodzą ze swojej kryjówki tylko tyle ile muszą by nie zdechnąć z głodu. I tak sobie żyją czy raczej wegetują, spędzając wolny czas na jakimś hobby, żyjąc zwykle dość skromnie, bo bez pewności siebie, bez skończonej szkoły i grona przyjaciół to o dobrze płatną pracę nie łatwo. Choć to nie znaczy że są tępe, wręcz przeciwnie, zwykle mają mnóstwo czasu na czytanie i sporą wiedzę o świecie. Marzą tylko o tym by spotkać kogoś kto ich zrozumie i zaakceptuje. A ci których takie szczęście spotkało są dowodem że każda taka osoba jest jak niepodlewane nasionko zdolne do ogarnięcia sie i osiągania rzeczy które zdumiewają otoczenie, które najczęściej niewiele sie po nich spodziewa. :)
6:10 - Myślę, że to nie jest zadziwiające, powodów może być wiele, po prostu trzeba zrozumieć że nie każdy jest szczęśliwy w życiu i w pewnym momencie, nie ważne ile masz lat coś w tobie może pęknąć...
Przyznam się do czegoś. Chodzę do pracy, pracuje około siedem godzin, czyli no nie za dużo. Oczywiście jestem singlem. Kiedyś piłem alkohol, dużo wręcz podchodziło to pod alkoholizm. Kiedy to robiłem, to nie miałem zbytnio problemu by spotykać się z ludźmi, chodzić na imprezy i ogólnie wychodzić właśnie z domu. Od roku nie pije i z początku traciłem kontakty z ludźmi głównie od chlania, no takich ma się pełno, co trochę ograniczyło moje wychodzenie z domu (wiadomo, że wszyscy są dorośli, to i życie własne), przyszedł październik, to zazwyczaj w moim mieście był okres kiedy dużo imprezowaliśmy, bo większość miało urodziny na jesień i zimę. Ja jako niepijący już nie pokazywałem raczej się zbyt często w takich miejscach z tego powodu i powoli odsunąłem się od kolejnej gruby osób. Praktycznie byłem blisko tylko z jedną osobą. Oczywiście była to osoba, z którą chciałem się związać, ale Ona mi dała kosza i nie mogłem się z Nią przyjaźnić wiedząc co czuje do niej, bo bym robił sobie tylko jeszcze większą krzywdę. Przestałem całkowicie wychodzić z domu do ludzi. Jedynie praca, dom z nikim się nie widuje. A jak napisałem, to jest to już od jesieni. Jak się z kimś widzę, to tylko dlatego, bo mnie odwiedzi, a i tak raczej jest w większości ze mną spokrewnioną osobą. Także chyba pasuje do grupy osób z dzisiejszego odcinka. Najgorsze jest to, że czym dłużej to trwa, tym trudniej jest mi cokolwiek z tym zrobić, bo wręcz wstydzę się nawet spróbować nawiązać z kimkolwiek znajomość… mam 28 lat.
Po prostu grupa znajomych, z którymi do tej pory się spotykałeś, już ci nie odpowiada, bo się zmieniłeś. To jest chyba częsty problem, że rezygnując z alkoholu nagle się traci wiele znajomosci - szczególnie tych, co w tym zostają. Ja bym poszukała sobie jakiś zajęć sportowych, nowego hobby, może jakichś kursów - żeby wyjść do ludzi i mieć z nimi wspólne tematy, które dają radość, a nie kaca na drugi dzień.
Dzięki za dobry materiał. 🙂 Zresztą, jak zawsze. 😁 Komentarz trochę dla zasięgu, bo w sumie niczego nie dopowiem i tylko podrążę temat. Faktem jest to, że żyjemy w coraz bardziej stresującym środowisku. Sam stres jest naszą reakcją na zagrożenie. Z tą różnicą, że dzisiaj nie potrzebujemy takiej stymulacji podczas spotkania z drapieżnikiem (no chyba, że ktoś hoduje ptaszniki jak ja i czasami zbroja robi się ciężka😁). Z resztą zauważmy, że nawet jeśli jest sytuacja, kiedy na drodze w lesie spotkamy węża, dzika (ostatnio uciekałem przed lochą po osiedlu, więc niekoniecznie w lesie), czegoś się przestraszymy, to nasz układ przywspółczulny szybko reaguje obniżając to napięcie. W dżungli miejskiej tak to niestety nie działa i jesteśmy wystawieni na ciągły stres związany z codziennym życiem, a nasz organizm poddawany jest ciągłemu wyrzutowi kortyzolu. Mamy przez to problemy z koncentracją, pamięcią, odpornością na choroby, stanami zapalnymi, oddziałuje to na naszą kondycję psychiczną. Ten problem niestety jest przez naszych rodziców czy nas bagatelizowany, przez co nie jesteśmy w stanie się jakby "uodpornić" i poradzić z prozą dzisiejszego życia. Dodatkowo otoczenie nam nie pomaga, bo każdy ma masę problemów i niekoniecznie ma ochotę być uprzejmym i życzliwym dla innych, a to popycha nas do jeszcze większej alienacji. Sam czasami mam dość i na kilka dni się odcinam od świata, a komunikację z resztą ograniczam do formalnego minimum.
Świetnie przedstawiony motyw hikikomori jest w tragikomedii koreańskiej bazującej na Castaway. Kurcze, jaki to był tytuł? Poszukam i zaraz dopiszę. Chodzi o Castaway on the moon.
Twój stary mógłby się podzielić tym jak się żyło po tym jak tu przyjechał i który to był rok, ponoć byłeś w japonii za dzieciaka to pewnie mieliście kontakt dom-dom, generalnie może być szczery na ile pozwala na to youtube. Zawsze mnie fascynują takie historie, niby wiadomo że było ciężko, ale to jest jednak po prostu ciekawe, bo jest jednak jakaś ta nutka survivalu w tym wszystkim. W ogóle ciekawe jest to jakie były różnice kulturowe w praktyce i jak to się potem rozwinęło że stał się pół polakiem pół japończykiem
Coś mi mówi, że takim osobom powinno przedstawić się Audie Murphy'iego, największego bohatera US Army w czasie II wojny światowej. Który po powrocie do domu zamknął się w pokoju hotelowym i nie wychodził z niego, dopóki nie pokonał demony, które go prześladowały. W tym PTSD. I dzięki temu był w stanie prowadzić w miarę normalne życie. "He saw crosses grow on Anzio Where no soldiers sleep and where hell is six feet deep That death does wait There’s no debate He charged and attacked, He went to hell and back!"
To ja sie wypowiem,gdyby nie praca i szkoła,to bym siedział non stop w domu,czemu? chyba z wyboru,jakby,nie czuje sie komfortowo poza domem? nie czuje sie bezpiecznie podczas kontaktach miedzyludzkich? niby jestem ambiwertykiem i mam całkiem fajna gadke? ale jakby,nie lubie i nie czuje sie komfortowo i no...kolejny odcinek super
Mam 23 lata i tak żyje od 23 lat nie wiedziałem że to jakiś styl . Ja poprostu jestem leniwy nawet pracy nie mam poprostu siedzę i gram albo oglądam yt
Szczerze to jestem takim hikikomori... Na prawdę już od 3lat bez przerwy. (Wcale nie przesadzam jak niektóre osoby które mówią że mają depresję a miały zły tydzień) Wychodzę tylko kupić coś w sklepie... (zamknęłam się żeby uciec od stresu)
Год назад
... o ile to wszystko jest zrozumiałe, jednego nie rozumiem: dlaczego w takim przypadku się "zamykać w pokoju", zamiast np. udać się gdzieś na tzw. łono natury, gdzie też nie ma ludzi, nie narzucają się żadne media, reklamy, "system"... a jednak jest o wiele fajniej i ciekawiej, niż... w pokoju...
@ No tak, ale żeby przejść na to łono natury, musisz powiedzmy przejść jakąś tam drogę, ścieżkę, trasę, po której poruszają się inni ludzie. Także powiedzmy mijając taką osobę, wchodzisz z nimi w jakąś interakcję i nie mówię tu o rozmowie, tylko poprostu, ty spoglądasz przez sekundę na tę osobę, ta osoba spogląda przez sekundę na ciebie. Dla mnie osobiście już samo to wydaje się koszmarem. A to tylko samo minimum interakcji międzyludzkiej. Co więcej w jakiś 99% mijasz więcej niż jedną osobę. Już samo wyjście do pracy, interakcje w pracy, powrót z pracy męczą mnie niemiłosiernie. Muszę dodatkowo pójść do sklepu, kupić produkty, przez cały czas wchodzę w interakcje z innymi ludźmi. No dobrze, mam jakieś tam produkty w koszyku, ale teraz muszę iść do działu z produktami mięsnymi i serami itd., no i teraz muszę wejść z w interakcję z paniami, które obsługują tej dział i o zgrozo, muszę coś do nich powiedzieć, aby podały mi to i tamto co ja tam potrzebuję. Nie pomaga tutaj fakt, że ogólnie to bardzo cicho mówię i przeważnie, taka osoba mnie nie dosłyszy i wtedy zaczyna mówić głośniejszym tonem, takim bardziej stanowczym, co mnie bardzo przeraża, i prosi mnie o powtórzenie. I się wtedy zaczyna. Całe ciało zaczyna mi się trząść, w sensie z nerwów. Już mózg mi przestaje pracować, tylko mam takie dwa wyjścia: uciekaj albo walcz. To chyba był jakiś instynkt przetrwania kiedyś w ludziach. Nie jestem osobą walczącą ani konfliktową, więc przeważnie uciekam. Choć staram się to przezwyciężać i coś tam jednak wydukać. I tak jest w sumie od kiedy pamiętam. Nieważne jak często pójdę do pracy, czy do sklepu, i będę rozmawiać, zawsze następnym razem jak robię to samo, czuję to samo. Odczuwam te same nerwy, ten sam strach. Tak samo ciężko mi wejść w interakcję. Wydaje mi się, że zmuszam się mocno do pewnych rzeczy, w końcu muszę zarobić pieniądze, muszę zjeść itd. W moim wypadku może to być powiązane z tym, że jako dziecko, tak mniej więcej w wieku między 5-7 lat, przez dość długi czas wykorzystywano mnie seksualnie, albo może po prostu jest to tylko wymówka, którą stosuję, aby usprawiedliwić swoje izolowanie się od innych ludzi. (W sensie wykorzystywano mnie seksualnie w dzieciństwie, ale mówię sobie, że przez to jestem teraz taką a nie inną osobą, ale niekoniecznie musi to być jednak ten powód. Może być to spowodowane zupełnie czymś innym.) Tak ogólnie, to wydaje mi się, że dość często płaczę. Ze wzruszenia np, albo z nerwów albo coś się przestraszę albo coś i tak czuję, że trochę mi łzy lecą. Staram się to ukrywać, szczególnie jak jestem w pracy. Nie wiem, np, czy druga osoba to widzi, że gdzieś mi tam łzy pociekły, noszę okulary to może nie widać, mam przynajmniej nadzieję, że nie widać. Albo czasami mam takie momenty, że coś tam np czytam, o czymś, i nagle coś jakby mnie nagle nie wiem, jak to określić, zaczynam się trząść, płakać i wogóle jestem wtedy do niczego kompletnie. Czasami zdarzyło mi się to w pracy, na szczęście nikogo akurat wtedy nie było w pomieszczeniu oprócz mnie. Zdarzyło mi się korzystać z porad psychologicznych w przeszłości, jednak już tego, już tego nie robię. W pewnym momencie takie było we mnie wrażenie, że kręcimy się w kółko, i do niczego w końcu nie doszliśmy. No i nie ukrywam, że kwestia pieniędzy była także ważna. Jedna wizyta kosztowała mnie wtedy chyba jakieś 100 zł. A tych wizyt troszkę jednak było. Kiedyś w sumie anime mnie fascynowało, teraz w sumie to mniej, bardziej teraz to lubię czytać np. koreańskie webtoonu, albo webnovele, mogą też być japońskie albo chińskie, jeśli są dobre. Podobało mi się np. Lord of the Mysteries. Udało mi się nawet skończyć, jedną, a właściwie to dwie visual novele w Ren'py. Choć nie ukrywam, że tak ogólnie to są one bardzo infantylne i niskich lotów. Na itch.io są, w języku angielskim. Jestem w trakcie tworzenia trzeciej. Mam nadzieję, że mi się uda ją skończyć. Anyway, dla wszystkich którzy to czytają, życzę wszystkiego dobrego. ૮ ˶ᵔ ᵕ ᵔ˶ ა
Год назад
@@ransukomoon6439 no i tu Cię troszkę zszokuję. Nie, nie muszę. Od trzech lat mieszkam w lesie, nad urokliwą rzeczką. W zasadzie wychodząc "na zewnątrz" już jestem na "łonie natury", a idąc w dół nad rzekę, czy wracając idę wyłącznie przez nasz, prywatny teren, gdzie nie muszę nikogo spotkać, gdy nie chcę. :) Natomiast pracują w IT pracuję zdalnie (i to nie z ludźmi, tylko z serwerami i innymi urządzeniami sieciowymi - słowem, znowu, przez 95% bez interakcji z ludźmi). Co ciekawe.. ostatnio robiłem spory audyt bezpieczeństwa dla dużej instytucji i przyłapałem się na tym, że przez 4 dni nie wychodziłem poza bramę (a więc w kierunku na wioskę), po prostu byłem zbyt zajęty, a pracując po kilkanaście godzin na dobę (to był niezły maraton) nie miałem czasu ani potrzeby wychodzenia/wyjeżdżania na zewnątrz... dopiero w ostatni piątek musiałem być jeden dzień w Warszawie. Rety, jaki to jest kontrast, gdy na co dzień jesteś w wielkim, cichym lesie, gdzie słyszysz tylko szum drzew i szum małego wodospadu... i raptem pojawiasz się w tętniącym swoim życiem wielkim mieście... ze sznurami aut, tłumami goniących gdzieś ludzi, hukiem, smrodem spalin i całym tym neurotycznym rozgardiaszem. Ale spokojnie... już wieczorem wracałem do siebie. Co za ulga... :) Pozdrawiam.
@ Znaczy, nie chodziło mi tutaj konkretnie o ciebie, bardziej tak ogólnie. Może, może w swoim wypowiedziach nie wyrażam się odpowiednio jasno. Jeśli tak to przepraszam. Ja np. osobiście nie lubię natury. W sensie np. w lesie. Przeraża mnie. Tak samo przerażają mnie psy. Kiedyś w rodzinie, będąc jeszcze dzieckiem, mieliśmy psa, takiego dużego. Jednak zaczął się starzeć. I gryźć nas. Od tego momentu już nie mieliśmy psa. Na samo warknięcie jakiegokolwiek psa, czuję jak paraliżuje moje ciało, nawet takiego małego. Krzyczę wtedy, tak bez ładu i składu. Ogólnie nie lubię psów. Wolę koty. Chodź podobno koty są zdradliwe, tak ktoś mi kiedyś powiedział. Jednak moim zdaniem, koty to po prostu koty. Zwierzęta, a nie ludzie, więc przypisywanie im cech ludzkich jest bezsensu.
Witam, nie wiem czy na tym kanale był taki film, bo od niedawna śledzę kanał, ale może opowiedzial byś o tym jak dziś żyje się w Hiroszimie i Nagasaki? Czy jest jeszcze jakieś promieniowanie itd?
Trochę temat został spłycony, hikikomori może nie jest chorobą, ale jest spowodowany zaburzeniami. Po komentarzach dużo osób uważa że oni też są nagle hikikomori, ale bycie introwertykiem lub chęć spędzania czasu w domu to co innego. Ci ludzie nie wyjdą poza próg domu, chyba że to zagraża ich egzystencji jak wyjście do pracy - potrzeba pieniędzy na rachunki, czy wyjście do sklepu - każdy musi coś jeść. Dużo osób nie wychodzi do domu czy sklepu, bo mogą pracować zdalnie i zamawiać zakupy do drzwi lub rodzice ich utrzymują i tak sobie egzystują. Były na świecie przypadki, że ludzie zamykali się we własnych łazienkach i nie chcieli wychodzić z nich co było spowodowane chorobą psychiczną.
Jako naczelny swojej jaskini potwierdzam, że to w Polsce istnieje pod nazwą "Introwertyzm". A tak serio? Chodzę do pracy, wracam i już mi się nie chce wychodzić xD
średnia w Polsce to 25/30 lat gdy dzieci wyprowadzają się od rodziców. Ale jest to spowodowane cenami mieszkań i ich wynajmu niż brakiem samodzielności. 1000zł za stancję to patologia.
Właśnie, te ceny rosną coraz bardziej. O mieszkaniu mogłabym jedynie pomarzyć, gdybym nie była w związku, nie mówiąc już o tym, że nie mam pojęcia, gdzie bym miała mieszkać w innym przypadku. A niestety może być jeszcze gorzej. Także ci, co zarabiają więcej, mają lepiej
Cześć Gabryś, lecę w tym roku do Japonii, zastanawiałem się na ile prawdopodobne jest spotkanie wielkich pająków, karaluchów czy innej skolopendry. Może byłby to niezły pomysł na odcinek?
Ja siedzisz w domu to nikt cie nie obgada za plecami,albo cie nie wyśmieje,ani nie dowiesz sie jakiś bzdetów na swój temat jak to mnie często spotykało za młodu.Ja już w podstawówce nie wychodziłem bo grałem na famicomie,jak koledzy grali w piłke za blokiem.Poprzez to byłem wyśmiewany w szkole.Jak pojechałem do pracy za granicą to było podobnie,przez to przestałem wychodzić z domu .
A ja też lubię swój domek - mi ludzie nie są potrzebni (troszkę się to zmieniło od kiedy mam własną rodzinę). Ludzie inteligentni ponoć lubią się izolować od głupców - nie twierdzę, że jestem inteligentny - ja tylko rozumiem tych inteligentnych, że czasem nie chcą widzieć na oczy tych głupców, którzy widzą najdalej swój koniec nosa i nie widzą ogółu. Ciekawe czy w wiedźminie kikimora nie ma z tym nic wspólnego ;)?
Kurczę, właśnie się dowiedziałam, że jestem Hikikonori😂😂 chociaż spowodowane jest to nieciekawą sytuacja w domu, który wysysa ze mnie energię. Wystarczy, że wyrwę się z domu na kilka dni już czuję, że mogę góry przenosić.
To bardzo ciekawy temat. Ja sie zastanawiam czy moj maz nie jest na pograniczu czegos takiego. Chodzi do pracy, ale poza praca nie chce sie spotykac z nikim oprocz domownikow, i jedej pary znajomych, ale tylko ze dwa razy w roku. Mowi, ze spedza z ludzmi czas w pracy 40 godzin tygodniowo, i ze to mu wystarczy. Jak jest w domu to gotuje, sprzata, organizuje cos, czyta, oglada jakies ciekawe filmy dokumentalne, i ostatnio zrobil sie aktywny na Twitter, zeby wesprzec Iranczykow walczacych o wolnosc od Islamskiej Republiki wiec nie jest tak, ze nic nie robi, ale nie lubi wychodzic z domu. Tylko do pracy i na zakupy. Mam nadzieje, ze mu to przejdzie jak bedzie na emeryturze...
Dokładnie. Bo mam wrażenie że tu jest pewne nieporozumienie. Czy ktoś kto chodzi do pracy i sklepu/urzędu ale nigdzie więcej jest już hikkikomori? A co z osobami chorymi, emerytami, ludźmi na rehabilitacji czy tymi mieszkającymi w małych miejscowościach, gdzie dla kogoś powyżej 15 lat nie ma co robić?
Fajny filmik i tematyka pokazuje jak różni jesteśmy ( każdy jest inny) . Rozumiem stanowisko samotników ale ja osobiście zamiast siedzieć w pokoju wolę udać się na łono natury w towarzystwie psa.
Jako polski piwniczak jestem w stanie zrozumieć ten fenomen kulturowy.
widac zes piwniczak
@@mauysur ja też bruh
@@veen1315 a w czym piwniczka gorszy - tak sobie zwykli nazywać młodzi introwertyków, bo nie znają takiego słowa - skąd mieliby znać, skoro większość ma problem z czytaniem ze zrozumieniem :)?
@@FaraonAtryda a czy ja twierdze ze piwniczak jest gorszy? gdzie cos takiego napisalem? to wlasnie ty chyba musisz pocwiczyc czytanie ze zrozumieniem.
ale mamy tez wady :D
Wychodzenie z domu nie oznacza imprezy. Jest wiele miejsc gdzie można wyjść. Czytam te komentarze i podczepianie wszystkiego pod 'imprezy i dzikie chlanie' jest tylko i wyłącznie wymówką żeby żyć odizolowanym. Super końcówka 👏🏻
No wlasnie, nie? A co z wychodzeniem na spacer, do parku ze znajomymi, na kawe, do galerii, do kina, na koncert itd.?
@@edytatehrani3934 no właśnie! Można odkryć nowe zajawki, pasje. Do tego, po Polsce można podróżować za tanie pieniądze Flixbusem. Nie tylko rowerem można się poruszać ✌🏻
Ja Wychodze z domu na gogle maps przynajmniej się nie zgubię
Gabryś robisz taki złoty środek w tych filmach. Informacje, spostrzeżenia, humor, puenta. Naprawdę subarashī. Dziękuję za każdy Twój film i za to że cząstka Twojej energii dociera do mnie. Pozdro!
Warto rozwinąć temat o tak zwane stracone pokolenie, związane z zapaścią gospodarczą w Japonii w latach 90. Oraz sposobie rekrutacji nowych pracowników przez korporacje. Przez co całe pokolenie jest praktycznie do końca życia skazane na dorywczą oraz niskopłatną pracę.
Moze rzeczywiscie warto, a skoro juz Twoj komentarz jest dosc wysoko i chyba jestes w temacie, to w sumie mozesz rozwinac :p
Bo z "rozwijaniem tematu" na kanale na yt ciezka sprawa, no chyba ze by Gabriel jakiegos shorta wypuscil...
Odnoszę wrażenie, że bagatelizujesz choroby na tle psychicznym. Owszem samo "hikikomori" to nie jest choroba, jest to stan spowodowany właśnie zaburzeniami na tle psychicznym.
Nie, to że wydaje ci się "że im jest tak wygodnie" nie oznacza, że tak jest i nie zostają hikikomori bo tak. Przy każdym takim przypadku jest historia i problemy, których nie należy bagatelizować, a często niestety jest to bagatelizowane
Myśle,że te osoby ("hikikomori") mogą mieć depresję lub fobię społeczną...
Tak czytam sobie komentarze i widzę że dużo nas. I dobrze, niech każdy żyje tak jak mu wygodnie.
Ja byłam intensywnym hikikomori w czasach szkolnych, tak mocno bałam się zaufać innym ludzia że izolacja od społeczeństwa kiedyś była u mnie podstawą. Nie mówiłam o tym okresie, bo to tak jak by przyznać się do bycia byłym piwniczakiem 🌚. Niestety nadal mi to zostało, mam 22 lata a obecnie namówienie mnie na wyjścia wygląda tak że odmówię a dopiero za drugim razem przyjmę ale i tak się spóźnię.jednak nadal lubię wychodzić na dwór, u mnie czynników dla których jestem hikikomori jest parę. W tym większość to problemy natury psychicznej, a druga połowa to wydarzenia w moim życiu. I tak matka się mnie wstydzi, i nie bierze pod uwagę problemów psychicznych za bardzo. Oczywiście zdarzało się że mówiła mi że nie powinnam się izolować i uciekać od problemów, ale to serio trochę terapii musiało by minąć abym miała w pełni odwagę. U mnie jest też wykluczenie ze społeczeństwa, otóż choruję na wrodzoną niepełnosprawność przez co łatwiej jest mi się odizolowywać od społeczeństwa niż stawić czoła. Często w latach dziecka i nastolatki narażałam się na niebezpieczeństwa a rodzina to olewała i zajmowała się sobą, przez co nie wiem w praktyce na czym polegają rodzinne relację. Oczywiście też pogardzenie tym że boję się coś zrobić 'pochodze z rodziny dysfunkcyjnej co nie pomaga a wręcz pogorszyło u mnie aspołecznośc' i ja czuję się jak czarna owca w tej rodzinie ale nie tak że ja pracować nie chcę, wręcz nawet przeciwnie. Ale przez kwestię zdrowotne fizyczne 'serio tylko fizyczne, bo psychicznie jakkolwiek potrafię siebie wymusić' gdyby nie to, prawdopodobnie miała bym pracę po za domem. Mimo wszystko nie polecam bycie taką osobą, łatwiej jest ci się zamknąć na nowości niż otworzyć o stosowaniu kłamstw wyjaśniających dlaczego tak lub inaczej postępujesz też wspomnę.
Po tym w jaki sposób napisałaś, wnoszę, że za jakiś czas ogarniesz te trudności...Masz świadomość, A to trampolina do zmian...powodzenia 🙂
Też mam pewną niepełnosprawność i to, co mnie najbardziej wnerwia (choć też w jakiś sposób mam to w dupie, bo już dorosłem, ale kiedy są jakieś ważne sytuacje w życiu to jednak podcina mi to skrzydła i tracę na pewności siebie, więc gdzieś głęboko to siedzi) to ludzki wzrok, napastliwy, gdzie ludzie potrafią się wpatrywać jak w obraz, a potem komentować za plecami, bo spotkali coś niecodziennego i całe życie rozumiałem afroamerykanów, co czują, kiedy wlepiano w nich gały w białym miasteczku, ale pal licho to. Niektórzy potrafią nawet bezpośrednio o to pytać, co już jest szczytem braku wychowania, bo nawet nie jesteśmy na stopie koleżeństwa. Lecz mimo tego, jakoś odnajdywałem się w społeczeństwie, ale po tej dekadzie, a jestem 30 latkiem, odseparowałem się od wszystkich na własne życzenie, bo jak prześledziłem jakieś tam znajomości, to wyszło, że ludzie się ze mną kumplowali, bo coś chcieli, do czegoś im byłem potrzebny, a jak już ja sam się nie odezwałem "co tam", tak kontakt się urywał, aż pewnego dnia powiedziałem dosyć i stanąłem prawdziwe w oczy i żyje samotnie. Nie jest to dobre, ale też wychodzę z założenia, że z poklepywaczami po plecach jest jeszcze gorzej, bo nie wiesz, kiedy ktoś cię zrobi w konia, a jak często miałem w życiu nawet nie rozumiał, bo po prostu tak jak bogaty nie zrozumie biednego, tak też zdrowy niepełnosprawnego. Pozdrawiam, trzymaj się, bądź silna na swój sposób, a że będzie lepiej - ci nie życzę, bo to chyba takie życie nadzieją na niemożliwe.
Jeśli ktoś normalnie wychodzi do pracy, sklepu, a poza tym siedzi w domu, to nie jest hikikomori, tylko domatorem xd
nie zawsze. ja przez kilka miesiecy mialam ten problem, ogromnie wplynelo to na moje zdrowie. ale potrafilam wyjsc do sklepu co prawda tylko w nocy, ale bylam w stanie. wszystko zalezy od toku myslenia.
Gdyby nie praca to bym się niczym nie różnił od hikkiomori
;(
Bardzo dobry odcinek aż do końca warto było obejrzeć i posłuchać.
Łapa w górę leci i tu nie zmieniam zdania.
Pozdrawiam i czekam na następny odcinek
Im jestem starszy, tym bardziej jestem zmęczony tym całym gównem. Mam 40 lat, żyję samotnie i trzymam szczyptę KCN na najgorszy dzień.
💀
Co to kcn?
@@ludwigxvi7914 cyjanek potasu
@@ludwigxvi7914 cyjanek 😶
Każdy kraj ma swoją ciemną stronę, Japonia nie jest wyjątkiem.Ludzie,którzy wybrali taki tryb życia nikogo z zewnątrz nie krzywdzą. Nie każdy jest osobą temperamentną,otwartą i przebojową.W introwertyku jest ogromny urok i jeśli ktoś jest taką osobą to nigdy nie powinien czuć się w jakikolwiek sposób gorszy od tych,którzy preferują bardziej zewnętrzny styl życia.
Taka aspołeczność jest chora.
Nie no, krzywdzi swoich bliskich żerując na ich miłości i chęci pomocy;d
I nie dawaj tu introwertyków do ludzi którzy najpewniej zagubionych/poturbowanych przez zycie
@@maghnib2806 Napisane jest "nikogo z zewnątrz" a dalsza treść jest o introwertykach aby nie czuli się gorsi.
Oprócz tego,że sa na utrzymaniu ("garnuszku") swoich rodziców,to nic złego nie robią;) Jak tak wszscy staną się hikikomori, gospodarka danego kraju upadnie;) chyba,że ktos pracuje z domu (a praca zdalna stała się teraz popularna;),to przynajmniej może sie sam utrzymać;)
Mam55 lat . Jestem sam i myślałem że mi odbija. Z nielubiłem kontakty z ludźmi. Nie mieszkam w Polsce co ułatwia mi życie we własnym towarzystwie. Pozdrawiam 🔥 jaskiniowców!!!
Najgorsze jest to,że mówią ci że to złe...już nawet słyszałam o depresji.Slyszalam tyle negatywnych uwag,że faktycznie zaczęłam się zastanawiać czy wszystko ze mną ok.Nie pomaga tłumaczenie : najlepiej czuję się ze sobą,nie potrzebuję nikogo by dobrze się bawić i , trochę wstyd przyznać,starzy znajomi mnie drażnią.Rowniez pozdrawiam.
@@annapawowska2949 Pociągnę twój wątek, starzy znajomi mnie drażnią bo nie mam z nimi o czym rozmawiać. W czasie gdy ja zadbałam o swój rozwój, oni stanęli w miejscu lub się cofnęli. Czasami próbuję nawiązać z kimś kontakt( głównie dla tego, że jest presja społeczna) ale nie jestem wstanie go utrzymać, bo ludzie mnie nie rozumieją. Rzeczy, które dla mnie są normalne, dla nich są jakąś abstrakcją. Zresztą to, że jestem sama zatacza jakiś krąg, im dłużej jestem sama tym więcej poświęcam czas na swoje pasje i zainteresowania, im bardziej się rozwijam, tym bardziej oddalam się od ludzi(których znam).
Ja również nie mieszkam w Polsce i przyznaję rację Krzysztofowi, to wpływa na taki stan rzeczy.
I tak jak mówi Gabriel, to jest coś na co nie do końca mamy wpływ. Mogę decydować o wielu rzeczach, odpowiadać za swoje czyny i wybory ale nie mogę odpowiadać za innych. Pozdrowienia😘 dla wszystkich, którzy kroczą taką drogą. Trzeba mieć odwagę żeby nią kroczyć, trzeba mieć kreatywny umysł żeby samemu ze sobą się nie nudzić oraz lubić siebie na tyle żeby czuć się dobrze we własnym towarzystwie.
@@Zosia.B w samo sedno, mogę tak myśleć ale wstydzę się mówić głośno
@@annapawowska2949 Nie przejmuj się opiniami innych. Gdybyś im krzywdę robiła to co innego. Masz swój pogląd na świat i widać nikt Ci nie jest potrzebny do dzielenia go.
@@annapawowska2949 Cześć imienniczko. Wszystko z Tobą w porządku, dopóki czujesz się dobrze w swoim własnym towarzystwie. To nie jest depresja. Ludzie bywają wkurzający, namolni i przemądrzali i można się nimi po prostu zmęczyć. Jeśli jesteś zadowolona, masz pomysły na życie i je realizujesz to jest OK.
Dopiero gdy zaczynasz opadać z sił, niechętnie witasz nowy dzień, znika zapał i zadowolenie, coraz częściej odkładasz na później cos co Cię cieszyło... To może być początek depresji. Pozdrawiam :)
O film o mnie. xD Ja mam 26 lat, żyję jedynie praca-dom. Jestem aspołeczna i nie lubię wychodzić z domu. Denerwuje mnie obecność innych ludzi, nie mam znajomych, więc dzięki temu nikt mnie nie wyciąga na jakieś głupie imprezy. 😁 Od spotkania na mieście wolę 100x bardziej posprzątać sobie mieszkanie słuchając audiobooka lub podcastu. Cenię sobie ciszę i spokój.
Twój awatar mów sam za siebie haha :D
@@AdamTkocz Taki był zamysł 🤡
Rusz czasem tyłek bo dostaniesz żylaków
Jakaś bratnia dusza👍. Nie jestem aspołeczna ale przestaję rozumieć zachowania ludzi i też wolę ich omijać.
Mam podobnie 👋
Gabryś, ja też się chętnie z Tobą spotkam następny raz, jak będziesz organizował zloty z widzami (już wiem, które to jest wejście główne do Galerii Kazimierz). Bardzo ciekawy film, problem hikikomori jest też u nas. Bardzo dobry temat poruszyłeś. Uderzyło mnie to, że hikikomori dotyczy osób w średnim wieku, dojrzałych, którzy, cóż, muszą odczuwać poczucie porażki i dlatego nie chcą kontaktów. To musi być bardzo trudne dla rodziców zajmować się dorosłymi dziećmi. Niestety świat po pandemii, praca zdalna, w dalszym ciągu ograniczone kontakty społeczne mogą utrudnić wychodzenie z pokoju.
Masz świetną fryzurę, film też świetny tzn poruszający bardzo poważny problem 👍
Odcinek przygotowany z japońską perfekcją. Bardzo ciekawy
W Polsce pewnie też wzrasta ta przypadłość, szczególnie po pandemii.
Tak było w planie: żeby jeden obawiał się drugiego. Zatomizowanym społeczeństwem łatwo manipulować.
Naprawdę Gabriel w każdym temacie jesteś super rozeznany i świetnie to ludziom przekazujesz. Czasem martwię się o córkę 2tyg ferii prawie przesiedziala w pokoju i zabardzo nie mogę nic zrobić tzw groźbą ani prozba do szkoły średniej chodzi lecz czasem z taką niechęcią jedzie.. Chm myślę, iż to tryb szalony życia internet itp kiedyś ludzi sami musieli stawiać czoło przeciwnością losu. Dziękuję świetny przekaz
Zabierz tą dziewczynę do psychologa, a nie grozisz. Musi być jakiś powód tego czemu nie chce chodzić do szkoły. Groźbą to co najwyżej możesz uzyskać większy bunt.
Gościu to nie internet tylko dziecko może mieć stan depresyjny a skoro mówisz że niechętnie chodzi do szkoły to jest duża szansa, że to przez szkołę (i nie, bo pewnie zaraz Pani pomyśli, że to dlatego, bo jei się uczyć nie chce. Od tego nie da się mieć depresji. To mogą być nauczyciele, a najczęściej rówieśnicy, którzy są najczęściej okropni)
Gabriel: Przyznaj się, brzmi znajomo.
Ja:
Bycie hikikomori to takie ogranie systemu - przecież to marzenie wielu ciężko pracujących ludzi żeby nie musieć do końca życia pracować - nawet kosztem zamknięcia w pokoju..
Niestety, ale sprowadzenie tego do "kosztem zamkniecia w pokoju" jest zwyklym egoizmem, bycie takim konkretnym hikikimori oznacza zerowanie na rodzinie, gdzieniegdzie na spoleczenstwie...
Jak sie klimat polityczny obroci o 180° to piwniczaki zostana sila zutylizowane lub "do pieca" ^^'
@@zgrit22 Politycy, celebryci, milionerzy, księża, przedsiębiorcy.. żerują na pracy milionów ludzi i tutaj jakoś nikt nie widzi problemu. A jak ktoś żeruje tylko na rodzinie to do pieca?? No tak! Jak nie tyram na bogatych jak reszta mrowiska to do utylizacji... Ty chyba jakimś przedsiębiorca jesteś nie?
@@zgrit22 hikikomori możesz też nazwać jakiegoś freelancera/rzemieślnika/człowieka który może pracować zdalnie dzięki czemu zarabiają pieniądze ale przez przypadłość nie opuszczają swojego domostwa/warsztatu
Więc nie zawsze będzie oznaczało to żerowanie
@@Unplazu to prawda, ale my nie o tych specyfikach, a konkretnie o marzeniu życia bez pracy ;p
(Tu chyba też miała być jedna odpowiedź do mnie i jej nie widzę, moja apka yt się rypie czy jej poprostu nie ma? Usunięta?)
@@zgrit22 Nie róbmy z ludzi, którzy nie potrafią inaczej osób, które są wyrachowane i celowo żerują na innych.
Gabryś to co tydzień metamorfozę ma, zmienia częściej włosy oraz styl niż nie jedna baba 😅
Hikikomori to nie jestem ale uwielbiam siedzieć w swoich 4 ścianach oraz mieć kontakt tylko z paroma osobami xD po prostu zadawanie się z drugim człowiekiem często mnie irytuje/ wymaga ogromnego zaangażowania emocjonalnego odemnie
Za to wolę pójść pospacerować szczególnie wieczorem/ nad samym ranem jak dopiero słońce wstaje bo mam pewność że nie natknę się na wiele ludzi a nacieszę się spokojem
jestem hikikomori i bardzo mnie zaskoczyl ten film
Kolejny ciekawy filmik.👍Tematyka smutna, poruszająca, ale pewnie znana także w Polsce. Wiele osób zna, bądź ma w rodzinie- osobę z cechami hikikomori. Myślę, że pewne zachowania tego typu przejawia-czasem- wiele osób. Jeśli po ,,wylizaniu ran,, wracamy do normalności to super, a jeśli nie...to tragedia😥
Miłego oglondania
Myślę że to przez system który miesza się w każdy aspekt życia.
Fajnie odcinek jak zawsze 🥳😎🤗
Ps dzieci za 10 like
Bardzo wartościowy materiał mordo, w sumie jak każdy z Twojej strony. Szacuneczek!
Jestem Hikikomori i potrafię nie wyjść z domu przez tydzień (na tyle pozwala mi praca). Większość czasu mieszkam sam, ale w mieszkaniu rodzica, którego jednak tu więcej nie ma niż jest (spędza więcej czasu za granicą niż w polsce; 6-9 miesięcy w roku). Mieszkałem sam niecałe 3 lata acz to była akurat głupota wydawania pieniędzy (a co za tym idzie potrzeby większej/dłuższej pracy). Wynajem kawalerki i opłaty wynosiły na wtedy (10-15lat temu?) około 1500zł, na teraz u Mamy opłaty są na niecałe 500zł (czynsz, prąd, gaz itp.) licząc aktualną inflację...
Przy czym... nie zostałem hikikomori z wyboru.
Fajny film Gabriela 😁😁 pozdrawiam wszystkich serdecznie 🇵🇱🇵🇱
Może hikikomori to rodzaj jakiejś depresji. Moja znajoma kiedy chorowała na depresje też funkcjonowała na zasadzie praca i siedzenie w domu
Raczej tak. To może być, jak sądzę, efekt depresji, fobii społecznej i/lub uogólnionych zaburzeń lękowych. To na pewno nie są zdrowe osoby.
Końcowe słowa bardzo motywujące!😂 Już Idę się wziąć do roboty( zrobić zadanie z jap.),chociaż mi się nie chce.....😂😂😂
Dzięki za przydatny odcinek!👍🌼
Ale w sumie w Polsce emeryci, renciści, osoby z niepełnosprawnością czy kobiety na macierzyńskim w teorii też są hikkikomori. Ba, powiedziałabym że w teorii większość Polaków to hikkikomori, jeśli przyjmiemy że nie wychodzenie z domu w celu innym niż praca i sklep. Bo teraz, gdy mamy inflację i drożyznę, trochę nie ma za co wyjść na zewnątrz. Jeszcze inna sprawa to życie w miejscach gdzie nie ma co robić na zewnątrz z innymi. Bo w takim razie 3/4 polskich wsi, zwłaszcza małych to miejsca pełne hikkikomori. Generalnie sprawa izolacji społecznej to już na Zachodzie duży problem. Można powiedzieć że cała Polska i Europa za czasów covidu to był hikkikomori-land.
Troche nietrafione uogólnienie. Hikkikomori to bardzo specyficzny rodzaj izolacji społecznej. Nie można nazwać hikkikomori człowieka którego nie stać podróżować albo rozwijać pasji albo widującego jedynie swoja najbliższa rodzinę z powodu choroby np.
Hikkikomori jest wtedy gdy ktoś lubi przebywać w bardzo ograniczonej przestrzeni i zupełnie odcina się od spontanicznego kontaktu ze światem zewnętrznym. Ważny jest świadomy wybór takiego życia.
Przypominam że jeszcze przez rewolucją przemysłową 90% ludzi umierało i rodziło się w tej samej rodzinnej wsi i żyło w niej przez całe swoje życie. Z domu na pole, z pola do domu i ewentualnie do kościoła. Z hikkikomori to ma niewiele wspólnego.
@@Ferytowa Dalej dużo osób tak żyje (zwłaszcza w małych miejscowościach;)
Gabriel! Super wyglądasz, Super fryzura! Ciekawy filmik.
Piwniczaki to po prostu osoby które nie wytrzymują presji społecznej, męczy ich krytyka i brak akceptacji tego że są inne, i w samotności szukają wytchnienia i ulgi. Zwykle po wielu latach braku akceptacji mają obniżoną pewność siebie, co im utrudnia nawiązywanie nowych znajomości. Ale chyba tylko w Japonii rodziny traktują ich jako osoby mające prawo do wycofania sie z życia, i traktują ich trochę tak jak sie traktuje mnichów pustelników którzy czują powołanie do pustelniczego życia i spędzania czasu na rozmyślaniach o prawdach absolutnych, i wypada dyskretnie by nie zakłócać im medytacji przynosić im jedzenie w ramach dobrego uczynku, i w zasadzie niczego sie od nich nie oczekuje.
W innych krajach rodzina i domownicy raczej nie zostawiają takich ludzi w spokoju, tylko im przygadują i wywierają presję by coś ze swoim życiem zrobiły, skończyły szkołę, znalazły pracę itp. Tylko że takie życzenia czy nawet rozkazy są wyrażane takim tonem że zamiast motywować wywołują raczej ochotę na jeszcze głębsze schowanie sie w jakiejś norze. A zostawianie ich w spokoju to raczej patologiczne przykłady obojętności na ich los, w połączeniu z wystarczająco dobrą kondycją finansową by takich darmozjadów utrzymywać. Ale najczęściej jeśli pragną mieć trochę spokoju to muszą sami chodzić do pracy, albo się wyprowadzić i samemu robić sobie zakupy itp. Aby nie musieć znosić presji domowników. Choć wychodzą ze swojej kryjówki tylko tyle ile muszą by nie zdechnąć z głodu.
I tak sobie żyją czy raczej wegetują, spędzając wolny czas na jakimś hobby, żyjąc zwykle dość skromnie, bo bez pewności siebie, bez skończonej szkoły i grona przyjaciół to o dobrze płatną pracę nie łatwo. Choć to nie znaczy że są tępe, wręcz przeciwnie, zwykle mają mnóstwo czasu na czytanie i sporą wiedzę o świecie. Marzą tylko o tym by spotkać kogoś kto ich zrozumie i zaakceptuje. A ci których takie szczęście spotkało są dowodem że każda taka osoba jest jak niepodlewane nasionko zdolne do ogarnięcia sie i osiągania rzeczy które zdumiewają otoczenie, które najczęściej niewiele sie po nich spodziewa. :)
Kocham cię, panie Gabrielu Hyodo.
6:10 - Myślę, że to nie jest zadziwiające, powodów może być wiele, po prostu trzeba zrozumieć że nie każdy jest szczęśliwy w życiu i w pewnym momencie, nie ważne ile masz lat coś w tobie może pęknąć...
Dziękuję za kolejny bardzo ciekawy film :)
Ooo dzięki bardzo za filmik na ten temat
halo kochanie dawno ciebie nie oglądałam zmieniłaś się bardzo ładnie wyglądasz włoskach jak zwykle ciekawy dzięki i pozdro Ania Niemcy Frankfurt
Przyznam się do czegoś. Chodzę do pracy, pracuje około siedem godzin, czyli no nie za dużo. Oczywiście jestem singlem. Kiedyś piłem alkohol, dużo wręcz podchodziło to pod alkoholizm. Kiedy to robiłem, to nie miałem zbytnio problemu by spotykać się z ludźmi, chodzić na imprezy i ogólnie wychodzić właśnie z domu. Od roku nie pije i z początku traciłem kontakty z ludźmi głównie od chlania, no takich ma się pełno, co trochę ograniczyło moje wychodzenie z domu (wiadomo, że wszyscy są dorośli, to i życie własne), przyszedł październik, to zazwyczaj w moim mieście był okres kiedy dużo imprezowaliśmy, bo większość miało urodziny na jesień i zimę. Ja jako niepijący już nie pokazywałem raczej się zbyt często w takich miejscach z tego powodu i powoli odsunąłem się od kolejnej gruby osób. Praktycznie byłem blisko tylko z jedną osobą. Oczywiście była to osoba, z którą chciałem się związać, ale Ona mi dała kosza i nie mogłem się z Nią przyjaźnić wiedząc co czuje do niej, bo bym robił sobie tylko jeszcze większą krzywdę. Przestałem całkowicie wychodzić z domu do ludzi. Jedynie praca, dom z nikim się nie widuje. A jak napisałem, to jest to już od jesieni. Jak się z kimś widzę, to tylko dlatego, bo mnie odwiedzi, a i tak raczej jest w większości ze mną spokrewnioną osobą. Także chyba pasuje do grupy osób z dzisiejszego odcinka. Najgorsze jest to, że czym dłużej to trwa, tym trudniej jest mi cokolwiek z tym zrobić, bo wręcz wstydzę się nawet spróbować nawiązać z kimkolwiek znajomość… mam 28 lat.
Trzymam kciuki za spróbowanie, życie w Twoim wieku dopiero się zaczyna. Na wszystko przyjdzie czas, na spokojnie.
Po prostu grupa znajomych, z którymi do tej pory się spotykałeś, już ci nie odpowiada, bo się zmieniłeś. To jest chyba częsty problem, że rezygnując z alkoholu nagle się traci wiele znajomosci - szczególnie tych, co w tym zostają. Ja bym poszukała sobie jakiś zajęć sportowych, nowego hobby, może jakichś kursów - żeby wyjść do ludzi i mieć z nimi wspólne tematy, które dają radość, a nie kaca na drugi dzień.
U nas to nie problem tylko rozwiązanie i styl życia.
Cześć Gabriel! Fajny film zresztą jak i inne na wysokim poziomie! Jakiego mikrofonu używasz ? Jakieś wygłuszenie?
4 lata juz korzystam z tych uslug i zachwalam sobie
Dzięki za dobry materiał. 🙂 Zresztą, jak zawsze. 😁 Komentarz trochę dla zasięgu, bo w sumie niczego nie dopowiem i tylko podrążę temat. Faktem jest to, że żyjemy w coraz bardziej stresującym środowisku. Sam stres jest naszą reakcją na zagrożenie. Z tą różnicą, że dzisiaj nie potrzebujemy takiej stymulacji podczas spotkania z drapieżnikiem (no chyba, że ktoś hoduje ptaszniki jak ja i czasami zbroja robi się ciężka😁). Z resztą zauważmy, że nawet jeśli jest sytuacja, kiedy na drodze w lesie spotkamy węża, dzika (ostatnio uciekałem przed lochą po osiedlu, więc niekoniecznie w lesie), czegoś się przestraszymy, to nasz układ przywspółczulny szybko reaguje obniżając to napięcie. W dżungli miejskiej tak to niestety nie działa i jesteśmy wystawieni na ciągły stres związany z codziennym życiem, a nasz organizm poddawany jest ciągłemu wyrzutowi kortyzolu. Mamy przez to problemy z koncentracją, pamięcią, odpornością na choroby, stanami zapalnymi, oddziałuje to na naszą kondycję psychiczną. Ten problem niestety jest przez naszych rodziców czy nas bagatelizowany, przez co nie jesteśmy w stanie się jakby "uodpornić" i poradzić z prozą dzisiejszego życia. Dodatkowo otoczenie nam nie pomaga, bo każdy ma masę problemów i niekoniecznie ma ochotę być uprzejmym i życzliwym dla innych, a to popycha nas do jeszcze większej alienacji. Sam czasami mam dość i na kilka dni się odcinam od świata, a komunikację z resztą ograniczam do formalnego minimum.
Robisz naprawdę ciekawe filmy 🙂😊
Polecam obejrzeć anime pt. Welcome To N.H.K, zajebiste o hikkimiori
Jest świetne!
Cześć zrobiłbyś odcinek na temat potencjalnej pracy jaka Polak mógłby się zająć w japonii? Jeśli chciałby się tam ustatkowac
Świetnie przedstawiony motyw hikikomori jest w tragikomedii koreańskiej bazującej na Castaway. Kurcze, jaki to był tytuł? Poszukam i zaraz dopiszę.
Chodzi o Castaway on the moon.
Twój stary mógłby się podzielić tym jak się żyło po tym jak tu przyjechał i który to był rok, ponoć byłeś w japonii za dzieciaka to pewnie mieliście kontakt dom-dom, generalnie może być szczery na ile pozwala na to youtube. Zawsze mnie fascynują takie historie, niby wiadomo że było ciężko, ale to jest jednak po prostu ciekawe, bo jest jednak jakaś ta nutka survivalu w tym wszystkim. W ogóle ciekawe jest to jakie były różnice kulturowe w praktyce i jak to się potem rozwinęło że stał się pół polakiem pół japończykiem
Coś mi mówi, że takim osobom powinno przedstawić się Audie Murphy'iego, największego bohatera US Army w czasie II wojny światowej. Który po powrocie do domu zamknął się w pokoju hotelowym i nie wychodził z niego, dopóki nie pokonał demony, które go prześladowały. W tym PTSD.
I dzięki temu był w stanie prowadzić w miarę normalne życie.
"He saw crosses grow on Anzio
Where no soldiers sleep
and where hell is six feet deep
That death does wait
There’s no debate
He charged and attacked,
He went to hell and back!"
Fajnie odcinek jak zawsze
Witam i do zobaczenia. 😀
Piękna końcówka ❤
Zgadzam się w 100% co mówiłeś, tylko ile z twoich osób które obejrzało ten filmik rozumiem ten problem
👍🤔🤭Super informacje pozdro
ja taki jestem ja tylko wychodze z domu do pracy i do sklepu ale wole calymi dniami spedzac czas w domu
Dzisiaj dowiedziałam się, że jestem hikikomori 🙃🥲
Gabryś, nagraj film o tej japońskiej grupie podglądaczy ^^
To ja sie wypowiem,gdyby nie praca i szkoła,to bym siedział non stop w domu,czemu? chyba z wyboru,jakby,nie czuje sie komfortowo poza domem? nie czuje sie bezpiecznie podczas kontaktach miedzyludzkich? niby jestem ambiwertykiem i mam całkiem fajna gadke? ale jakby,nie lubie i nie czuje sie komfortowo i no...kolejny odcinek super
Mam 23 lata i tak żyje od 23 lat nie wiedziałem że to jakiś styl . Ja poprostu jestem leniwy nawet pracy nie mam poprostu siedzę i gram albo oglądam yt
rodzice cię nie chcą wypierdolić z domu?
@@zaye93 nie bo im sprzątam i gotuję
@@chudy12320 rozumiem. tak z ciekawości spytałem, bo pewnie skończę tak samo.
@@zaye93 spoko nie jest tak źle jak co to przepisami się powymieniamy
@@chudy12320 akurat gotować nie potrafię, ale staram się pomagać w domu
Gabrys, jak dobrze rozumiem mieszkasz w Krakowie? organizujesz czasami spotkania ze swoimi słuchaczami?:)
Bardzo dobry film.
Szczerze to jestem takim hikikomori... Na prawdę już od 3lat bez przerwy. (Wcale nie przesadzam jak niektóre osoby które mówią że mają depresję a miały zły tydzień) Wychodzę tylko kupić coś w sklepie... (zamknęłam się żeby uciec od stresu)
... o ile to wszystko jest zrozumiałe, jednego nie rozumiem: dlaczego w takim przypadku się "zamykać w pokoju", zamiast np. udać się gdzieś na tzw. łono natury, gdzie też nie ma ludzi, nie narzucają się żadne media, reklamy, "system"... a jednak jest o wiele fajniej i ciekawiej, niż... w pokoju...
@ No tak, ale żeby przejść na to łono natury, musisz powiedzmy przejść jakąś tam drogę, ścieżkę, trasę, po której poruszają się inni ludzie. Także powiedzmy mijając taką osobę, wchodzisz z nimi w jakąś interakcję i nie mówię tu o rozmowie, tylko poprostu, ty spoglądasz przez sekundę na tę osobę, ta osoba spogląda przez sekundę na ciebie. Dla mnie osobiście już samo to wydaje się koszmarem. A to tylko samo minimum interakcji międzyludzkiej. Co więcej w jakiś 99% mijasz więcej niż jedną osobę. Już samo wyjście do pracy, interakcje w pracy, powrót z pracy męczą mnie niemiłosiernie. Muszę dodatkowo pójść do sklepu, kupić produkty, przez cały czas wchodzę w interakcje z innymi ludźmi. No dobrze, mam jakieś tam produkty w koszyku, ale teraz muszę iść do działu z produktami mięsnymi i serami itd., no i teraz muszę wejść z w interakcję z paniami, które obsługują tej dział i o zgrozo, muszę coś do nich powiedzieć, aby podały mi to i tamto co ja tam potrzebuję. Nie pomaga tutaj fakt, że ogólnie to bardzo cicho mówię i przeważnie, taka osoba mnie nie dosłyszy i wtedy zaczyna mówić głośniejszym tonem, takim bardziej stanowczym, co mnie bardzo przeraża, i prosi mnie o powtórzenie. I się wtedy zaczyna. Całe ciało zaczyna mi się trząść, w sensie z nerwów. Już mózg mi przestaje pracować, tylko mam takie dwa wyjścia: uciekaj albo walcz. To chyba był jakiś instynkt przetrwania kiedyś w ludziach. Nie jestem osobą walczącą ani konfliktową, więc przeważnie uciekam. Choć staram się to przezwyciężać i coś tam jednak wydukać. I tak jest w sumie od kiedy pamiętam. Nieważne jak często pójdę do pracy, czy do sklepu, i będę rozmawiać, zawsze następnym razem jak robię to samo, czuję to samo. Odczuwam te same nerwy, ten sam strach. Tak samo ciężko mi wejść w interakcję. Wydaje mi się, że zmuszam się mocno do pewnych rzeczy, w końcu muszę zarobić pieniądze, muszę zjeść itd. W moim wypadku może to być powiązane z tym, że jako dziecko, tak mniej więcej w wieku między 5-7 lat, przez dość długi czas wykorzystywano mnie seksualnie, albo może po prostu jest to tylko wymówka, którą stosuję, aby usprawiedliwić swoje izolowanie się od innych ludzi. (W sensie wykorzystywano mnie seksualnie w dzieciństwie, ale mówię sobie, że przez to jestem teraz taką a nie inną osobą, ale niekoniecznie musi to być jednak ten powód. Może być to spowodowane zupełnie czymś innym.)
Tak ogólnie, to wydaje mi się, że dość często płaczę. Ze wzruszenia np, albo z nerwów albo coś się przestraszę albo coś i tak czuję, że trochę mi łzy lecą. Staram się to ukrywać, szczególnie jak jestem w pracy. Nie wiem, np, czy druga osoba to widzi, że gdzieś mi tam łzy pociekły, noszę okulary to może nie widać, mam przynajmniej nadzieję, że nie widać. Albo czasami mam takie momenty, że coś tam np czytam, o czymś, i nagle coś jakby mnie nagle nie wiem, jak to określić, zaczynam się trząść, płakać i wogóle jestem wtedy do niczego kompletnie. Czasami zdarzyło mi się to w pracy, na szczęście nikogo akurat wtedy nie było w pomieszczeniu oprócz mnie. Zdarzyło mi się korzystać z porad psychologicznych w przeszłości, jednak już tego, już tego nie robię. W pewnym momencie takie było we mnie wrażenie, że kręcimy się w kółko, i do niczego w końcu nie doszliśmy. No i nie ukrywam, że kwestia pieniędzy była także ważna. Jedna wizyta kosztowała mnie wtedy chyba jakieś 100 zł. A tych wizyt troszkę jednak było.
Kiedyś w sumie anime mnie fascynowało, teraz w sumie to mniej, bardziej teraz to lubię czytać np. koreańskie webtoonu, albo webnovele, mogą też być japońskie albo chińskie, jeśli są dobre. Podobało mi się np. Lord of the Mysteries.
Udało mi się nawet skończyć, jedną, a właściwie to dwie visual novele w Ren'py. Choć nie ukrywam, że tak ogólnie to są one bardzo infantylne i niskich lotów. Na itch.io są, w języku angielskim. Jestem w trakcie tworzenia trzeciej. Mam nadzieję, że mi się uda ją skończyć.
Anyway, dla wszystkich którzy to czytają, życzę wszystkiego dobrego. ૮ ˶ᵔ ᵕ ᵔ˶ ა
@@ransukomoon6439 no i tu Cię troszkę zszokuję. Nie, nie muszę. Od trzech lat mieszkam w lesie, nad urokliwą rzeczką. W zasadzie wychodząc "na zewnątrz" już jestem na "łonie natury", a idąc w dół nad rzekę, czy wracając idę wyłącznie przez nasz, prywatny teren, gdzie nie muszę nikogo spotkać, gdy nie chcę. :) Natomiast pracują w IT pracuję zdalnie (i to nie z ludźmi, tylko z serwerami i innymi urządzeniami sieciowymi - słowem, znowu, przez 95% bez interakcji z ludźmi). Co ciekawe.. ostatnio robiłem spory audyt bezpieczeństwa dla dużej instytucji i przyłapałem się na tym, że przez 4 dni nie wychodziłem poza bramę (a więc w kierunku na wioskę), po prostu byłem zbyt zajęty, a pracując po kilkanaście godzin na dobę (to był niezły maraton) nie miałem czasu ani potrzeby wychodzenia/wyjeżdżania na zewnątrz... dopiero w ostatni piątek musiałem być jeden dzień w Warszawie. Rety, jaki to jest kontrast, gdy na co dzień jesteś w wielkim, cichym lesie, gdzie słyszysz tylko szum drzew i szum małego wodospadu... i raptem pojawiasz się w tętniącym swoim życiem wielkim mieście... ze sznurami aut, tłumami goniących gdzieś ludzi, hukiem, smrodem spalin i całym tym neurotycznym rozgardiaszem. Ale spokojnie... już wieczorem wracałem do siebie. Co za ulga... :) Pozdrawiam.
@ Znaczy, nie chodziło mi tutaj konkretnie o ciebie, bardziej tak ogólnie. Może, może w swoim wypowiedziach nie wyrażam się odpowiednio jasno. Jeśli tak to przepraszam.
Ja np. osobiście nie lubię natury. W sensie np. w lesie. Przeraża mnie. Tak samo przerażają mnie psy. Kiedyś w rodzinie, będąc jeszcze dzieckiem, mieliśmy psa, takiego dużego. Jednak zaczął się starzeć. I gryźć nas. Od tego momentu już nie mieliśmy psa.
Na samo warknięcie jakiegokolwiek psa, czuję jak paraliżuje moje ciało, nawet takiego małego. Krzyczę wtedy, tak bez ładu i składu. Ogólnie nie lubię psów. Wolę koty. Chodź podobno koty są zdradliwe, tak ktoś mi kiedyś powiedział. Jednak moim zdaniem, koty to po prostu koty. Zwierzęta, a nie ludzie, więc przypisywanie im cech ludzkich jest bezsensu.
Witam, nie wiem czy na tym kanale był taki film, bo od niedawna śledzę kanał, ale może opowiedzial byś o tym jak dziś żyje się w Hiroszimie i Nagasaki? Czy jest jeszcze jakieś promieniowanie itd?
Po pandemii każdy mógł się przekonać jak to jest mniej więcej. Czasami nawet gorzej, bo razem z rodziną na kilkudziesięciu metrach.
Trochę temat został spłycony, hikikomori może nie jest chorobą, ale jest spowodowany zaburzeniami. Po komentarzach dużo osób uważa że oni też są nagle hikikomori, ale bycie introwertykiem lub chęć spędzania czasu w domu to co innego. Ci ludzie nie wyjdą poza próg domu, chyba że to zagraża ich egzystencji jak wyjście do pracy - potrzeba pieniędzy na rachunki, czy wyjście do sklepu - każdy musi coś jeść. Dużo osób nie wychodzi do domu czy sklepu, bo mogą pracować zdalnie i zamawiać zakupy do drzwi lub rodzice ich utrzymują i tak sobie egzystują. Były na świecie przypadki, że ludzie zamykali się we własnych łazienkach i nie chcieli wychodzić z nich co było spowodowane chorobą psychiczną.
Miałem tak przez cztery lata ale jakoś mi się udało. Trochę szkoda straconych lat ale generalnie nie widzę w tym nic złego.
Jako naczelny swojej jaskini potwierdzam, że to w Polsce istnieje pod nazwą "Introwertyzm". A tak serio? Chodzę do pracy, wracam i już mi się nie chce wychodzić xD
Ja bym się chętnie z Tobą spotkał i pogadal o Japonii i Polsce ale nie tylko.
Czuje jak by to było o mnie :D
I pozdrawiam
W jednym serialu sweet home było przedstawione że główny aktor był higikomori polecam serial genialny (chyba był higikomori) taki nastolatek
Tak grałem w grę 😅 Pozdrowienia z Legolandu w Nagoya leżę w wannie i sobie oglądam 😅
Jestem ciekaw ile hikikomori wytrzymałby w domu bez internetu. :)
Dobre pytanie.
Może zamiast leczyć skutki, warto poznać przyczynę. Taka kontrowersyjna myśl.
P.S. Niezła stylówka Gabriel.
średnia w Polsce to 25/30 lat gdy dzieci wyprowadzają się od rodziców. Ale jest to spowodowane cenami mieszkań i ich wynajmu niż brakiem samodzielności. 1000zł za stancję to patologia.
1000zl za sam pokoj xD.
ja tak place
@@sreggopdd1426 burżuj, trzeba było wynająć schowek na miotły za 300zł
W Gdańsku ostatnio widziałem ogłoszenie 1700 + 1700 kaucji za pokój. :)
Właśnie, te ceny rosną coraz bardziej. O mieszkaniu mogłabym jedynie pomarzyć, gdybym nie była w związku, nie mówiąc już o tym, że nie mam pojęcia, gdzie bym miała mieszkać w innym przypadku.
A niestety może być jeszcze gorzej. Także ci, co zarabiają więcej, mają lepiej
@@_Wolfie_ zawszę mieli, lub osoby które miały duże domy rodzinne.
aaaa teraz oglądam materiał z jedzeniem sushi i może tam będzie to o co pytam, ale jak nie to może być fajny materiał
Cześć Gabryś, lecę w tym roku do Japonii, zastanawiałem się na ile prawdopodobne jest spotkanie wielkich pająków, karaluchów czy innej skolopendry. Może byłby to niezły pomysł na odcinek?
Ja też spędziłem za młodych lat ponad 7 lat w jednym pokoju przed pc i co w tym strasznego?
A co z higieną i potrzebami fizjologicznymi?
Wie ktoś może jaka jest faktycznie zamieszkana powierzchnia Japonii? Bo wiele japońskich wysp jest bezludnych?
Ja siedzisz w domu to nikt cie nie obgada za plecami,albo cie nie wyśmieje,ani nie dowiesz sie jakiś bzdetów na swój temat jak to mnie często spotykało za młodu.Ja już w podstawówce nie wychodziłem bo grałem na famicomie,jak koledzy grali w piłke za blokiem.Poprzez to byłem wyśmiewany w szkole.Jak pojechałem do pracy za granicą to było podobnie,przez to przestałem wychodzić z domu .
znowu mam hikikomori biznes liczę te kwity powoli
Polecam obejrzeć Welcome to the N.H.K. tam jest fajnie przedstawiona historia takiej osoby.
Tak mialem ale pokoje sie zmienialy .. Czasy studiów piłyśmy graliśmy w hirosow :)
A ja też lubię swój domek - mi ludzie nie są potrzebni (troszkę się to zmieniło od kiedy mam własną rodzinę). Ludzie inteligentni ponoć lubią się izolować od głupców - nie twierdzę, że jestem inteligentny - ja tylko rozumiem tych inteligentnych, że czasem nie chcą widzieć na oczy tych głupców, którzy widzą najdalej swój koniec nosa i nie widzą ogółu.
Ciekawe czy w wiedźminie kikimora nie ma z tym nic wspólnego ;)?
Mmm mam tak od kiedy skończyłam szkołę, nie narzekam XD
Kurczę, właśnie się dowiedziałam, że jestem Hikikonori😂😂 chociaż spowodowane jest to nieciekawą sytuacja w domu, który wysysa ze mnie energię. Wystarczy, że wyrwę się z domu na kilka dni już czuję, że mogę góry przenosić.
no to wychodz z tego domu jak najczesciej, nie czekaj! mozesz tam tylko nocowac i normalnie zyc
Znaczy spędzasz cały czas w miejscu które kompletnie cię niszczy? Lepiej albo rozwiązać ten problem albo wyprowadzić się:d
@@maghnib2806 jedynym rozwiązaniem jest wyprowadzka a do tego dążę
Gabriel, kiedy zrobisz jakiegoś live na tych gitarkach które ci tam wiszą? Z kształtu gitar domniemam że w twoich żyłach płynie metal/rock? :D
4:57 chłop wie, co dobre
ja tam tak żyję od dziecka, ale pracuje, piszę czasem z ludźmi i wgl...
zastanawiam się czy powrócisz do serii z gotowaniem
🧑🍳
o, to ja. u mnie już 5 lat
Fajne gitarki Gabriel 🥺
Może opisanie pewnego zjawiska pomogłoby w alternatywnym leczeniu tego zjawiska.
To bardzo ciekawy temat. Ja sie zastanawiam czy moj maz nie jest na pograniczu czegos takiego. Chodzi do pracy, ale poza praca nie chce sie spotykac z nikim oprocz domownikow, i jedej pary znajomych, ale tylko ze dwa razy w roku. Mowi, ze spedza z ludzmi czas w pracy 40 godzin tygodniowo, i ze to mu wystarczy. Jak jest w domu to gotuje, sprzata, organizuje cos, czyta, oglada jakies ciekawe filmy dokumentalne, i ostatnio zrobil sie aktywny na Twitter, zeby wesprzec Iranczykow walczacych o wolnosc od Islamskiej Republiki wiec nie jest tak, ze nic nie robi, ale nie lubi wychodzic z domu. Tylko do pracy i na zakupy. Mam nadzieje, ze mu to przejdzie jak bedzie na emeryturze...
Fajny odcinek ciekawi mnie czy do hikokomori zaliczają się osoby które pracują oraz podejmują działania mające na celu dbanie o środowisko domowe.
Dokładnie. Bo mam wrażenie że tu jest pewne nieporozumienie. Czy ktoś kto chodzi do pracy i sklepu/urzędu ale nigdzie więcej jest już hikkikomori? A co z osobami chorymi, emerytami, ludźmi na rehabilitacji czy tymi mieszkającymi w małych miejscowościach, gdzie dla kogoś powyżej 15 lat nie ma co robić?
chyba tez jestem hikikomori od kiedy nastala pandemia i praca zdalna. no dobra, robie wychodze z domu na zakupy :D
Fajny filmik i tematyka pokazuje jak różni jesteśmy ( każdy jest inny) . Rozumiem stanowisko samotników ale ja osobiście zamiast siedzieć w pokoju wolę udać się na łono natury w towarzystwie psa.