Jesli chodzi o realny socjalizm polski te wyroby byly i tak pod znakiem wielkiej polskiej mozliwosci i techniki. Byly dobre bo innego wyboru nie bylo,zachodni sprzet nieosiagalny a jesli nawet to w Peweksie za $. o przeliczniku nie wspomne. Wiec trzeba bylo sie cieszyc z tego co sie mialo,jesli i to bylo w zasiegu zakupu.A wiec cieszmy sie z tego dalej.Bo teraz nawet i tego sie nie produkuje w Polsce. Czyli pozostala historia PRL.
Guzik prawda. Mam z Kasprzaka/ZRK 2 radiomagnetofony RM-222 (magnet widoczny na filmie, tylko z obrotowymi potencjometrami) i 2 wzmacniacze AT9100 i wszystko działa do dziś (radia - po przestrojeniu, ale to akurat nie wina jakości wykonania sprzętu). Lata produkcji - pierwsza połowa lat 80tych. Fakt, że sprzęt w środku wygląda trochę jak sklecony chałupniczo przez pana Mietka, ale... po 25 latach dalej działa jak trzeba. Ciekawe czy sprzęt robiony 'jak dziś' u Chinoli wytrzyma tyle czasu.
Panowie każdy ma swoje zdanie na temat Polskiego sprzętu powiem krótko jak by był zły to dziś śladu po nim by nie było a on ciągle gra i ma się dobrze sam jadę do dziś na Unitrze i Radmorze jestem po piędziesiątym roku życia i nie zamienię na inny sprzęt ,dziś tylko chińczyk gówno wart więc szacuneczek dla Unitry , elektronika Polska jest na wysokim poziomie tylko rządowe głąby na górze nie myślą tylko kłody pod nogi ,co by nie zrobić ,sami sobie strzelają w kolano .
Potwierdzam nadal jest zajebisty posiadam, nagrywam muzykę z komputera na kasety, używam adaptera DIN 590 z przejściówką do wpięcia kabla jack 3,5 mm jedna wtyczka do adaptera druga do komputera. Kasprzak pracuję w trybie wzmacniacza i można dodatkowo nagrać sobie muzykę z internetu, mp3 - ki, wszystkiego z gniazdem jack. Radiomagnetofon musi pracować w trybie zapisu. Próbowałem też z inną wtyczką, kablem WM 545 na jack 3,5 mm sygnał wysłać, ale nie działało, to w ten sposób tylko ten słuchawkowy z przejściówką na jack 3,5 mm musi być.
Oceniasz sprzęt z przed 35 laty, w tamtych czasach tylko taki można było kupić w państwowych sklepach. Jakość jak na owe czasy była znakomita i do tej pory niektóre dzisiejsze urządzenia swoją trwałością i niezawodnością biją na głowę dzisiejszy sprzęt. Napisałeś że dzisiaj nie jest lepiej i z tym się zgadzam, teraz nic nie produkujemy wszystko co kupujemy to made in china. Po prostu polska produkcyjna agonia po 89r trwa do dzisiaj i umiera co raz bardziej...
jaarex. O tej kultowej "trwałości i niezawodności" to można tu i ówdzie poczytać, już najwięcej na portalu "elektroda"! Ale po co czytać, jak najlepiej dalej żyć w błogim przekonaniu, że Unitra to prawdziwy "killer wszystkiego co zachodnie"! :) Taki był trwały ten sprzęt, niezawodny i w ogóle najlepszy, jak to więc się stało, że po 1990 roku ludzie wymieniali go na inny, dużo sprzętu wylądowało w piwnicy a potem na śmietniku, i to w takiej ilości był wyrzucany, że dziś mało co go zostało! A to co zostało, to jest wyciągane z elektronicznych szrotów i piwnic, także jego stan jest taki, jaki jest, czyli nie za fajny!
Bo ludziom odpierdoliło z tego dobrobytu... kto nakradł to miał za co kupić zachodni sprzęt, bo przecież trzeba za wszelką cenę pokazać, że jest się lepszym od innych (ale tylko cwaniakiem, bo prędzej czy później i tak poszedł w pasiaki pierdzieć. Do dzisiaj zamykają za przekręty z tamtych lat.) A co do wyciągniętych z piwnic sprzętów, to sam mam na biurku Unitra Diora Elizabeth Hi-Fi nad którą pracuje i nie wstydzę się tego.
Zdecydowanie się mylisz! Ta produkcja to elektroniczne "średniowiecze". Tak się produkowało na zachodzie w latach 60'tych. Taka "linia" montażowa była do końca polskich firm spod znaku Unitra. Problem był taki, że aby wprowadzić nowe technologie, nowoczesne, tak jak produkował zachód, to trzeba by było wybudować nowe hale, bo te budynki nie nadawały się do uruchomienia w nich nowoczesnych linii montażowych. To był problem wielu polskich zakładów przemysłowych! Co do ręcznego montażu. Pamiętajmy, że w tamtych czasach, polski przemysł był bardzo energo, materiało, a przede wszystkim - osobochłonny! Wszędzie potrzeba było mnóstwa pracowników. W polskich zakładach elektronicznych, trochę kabaretowo, można powiedzieć, że kilkanaście tysięcy pracowników w takim zakładzie, produkowało rocznie kilka tysięcy jakiegoś sprzętu. Za granicą, kilkaset osób, produkowało...kilkadziesiąt tysięcy czegoś! A nawet set tysięcy!!! Tak to można porównać! Trzeba wiedzieć, że znakomita część załogi była "przechodnia". Na dłuższą metę nie dało się wytrzymać na takiej "linii" montażowej! Na wielu filmikach widzicie ludzi w wieku 45-55 lat. Wielu na halę trafiało prosto z ulicy, i po małym przeszkoleniu siadały do produkcji. Wystarczy poczytać posty na Elektrodzie, aby zorientować się co do jakości montażu. Jest wiele błędów w wartościach podzespołów, a jakość ogólnego montażu, lutów, przedstawia wiele do życzenia! Gdybyście pracowali rok na takiej "taśmie", to byłoby wam wszystko jedno, czy wkładacie kondensator 22uF, czy 47uF, a i włożenie zupełnie czegoś mocno odbiegającego, np. 100uF, było powszechne! To samo było z rezystorami! Takie błędy w parametrach podzespołów to codzienność w tamtych czasach! Pomimo, że ówczesne sprzęty były projektowane z opcją umożliwiającą zastosowanie podzespołów o rozbieżnych parametrach, to błędy montażowe, jakość montażu, były powodem ponadprzeciętnej awaryjności tego sprzętu! Taka "ręczna" robota absolutnie nie ma nic wspólnego z ręczną robotą uskutecznianą w renomowanych firmach, i w tym przypadku, raczej była powodem złaj jakości, awaryjności sprzętu. Po prostu, przypadkowa załoga montowała sobie co chciała i jak chciała! Problem złej jakości ówczesnego sprzętu był powszechnie znany. ZURT'y były zawalone sprzętem, a na naprawę czekało się 2-3 tygodnie! W wielu przypadkach ZURT'y poprawiały "fabrykę", sprzęt oddawało się do ZURT'u zaraz po kupnie, celem naprawy, bo kupowało się już wadliwy sprzęt, a te "odsłuchy i strojenie na filmiku to propagandowa ściema! Wiele sprzętów było zestrojonych z grubsza, więc też trzeba było zanieść do "serwisu" celem zestrojenia w ogóle! Tak wiec niestety, chyba masz na myśli nie taką "ręczną" robotę!
Tak tu gadacie o zachodzie a właśnie Unitra wysyłała mnóstwo sprzętu na zachód, gdzie działa do dziś, wpiszcie sobie np. Thomson PA 3511 T (Fonica WS-403) i zobaczycie co francuzi o tym sądzą.
i dlatego zagrażało to ich firmom wiedzieli ze jak będzie to się tak rozwijać może zagrozić ich gospodarce to samo ze stocznią zrobiono zniszczono, obecnie kopalnie polaka ma miliony czarnego złota to wprowadzają ograniczenia że niby zieloną energię trzeba rozwijać sami pobudowali elektrownie Atomowe rozbrajając nasze kopalnie a teraz niemcy zamykają Atomowki i wracają do węgla wszystko było zaplanowane aby zniszczyć nas biznes abyśmy byli robolami i pracowali dla zachodniej europy a PO tylko podtrzymywało ten trend
ldamian83. Tak, oczywiście, FSO tez zniszczono bo podobno zagrażało VW, Fordowi, i Francuzom. Unitra, której 3/4 konstrukcji opierało się na mało wyrafinowanych zachodnich licencjach z lat 70'tych, też podobno stanowiła zagrożenie dla "wiodących" firm zachodnich! Nasze tunery, oparte o UL1200 i UL1621, "kasowały" ówczesne zachodnie konstrukcje, wszak wiadomo, że elektronika im starsza, tym lepsza, a to była technologia z lat 70'tych, kupiona w formie licencji na początku lat 80'tych! To musiało robić wrażenie na każdej zachodniej firmie! A co na to lekarze?
V8 Powerr. A ta Fonica WS (PA) to w ogóle nie była to licencja Thompsona? Ciężko aby Francuzi o swoim inżynierskim opracowaniu coś źle powiedzieli! Po drugie, brzmieniowo to nie był rewelacyjny wzmacniacz. Na forach audio nie specjalnie jest polecany! Co do wysyłania "mnóstwa" sprzętu" za granicę, to bym nie przesadzał! To był sprzęt nisko brandowy, taka dzisiejsza "marketowa chińszczyzna", sprzedawana pod różnymi mało znaczącymi "markami"! Na dodatek, sprzedawana po kosztach, lub poniżej kosztów produkcji, a celem było pozyskanie cennych dewiz. Nasz sprzęt, był sprzedawany pod różnymi nazwami handlowymi, i ok.30% taniej niż podobne konstrukcje czeskiej Tesli, i NRD'owskiego Robotrona! Czesi i Niemcy z NRD sprzedawali sprzęt drożej, i pod swoją marką!!! To chyba o czymś świadczy! Część eksportowego sprzętu zawierała zachodnie podzespoły, bo krajowe, Telpodu, Cemi, czy Elwy, z powodów niskiej jakości, nie nadawały się do normalnego użycia. Z czasem, z powodu permanentnego braku dewiz, kluczowe podzespoły w wykonaniu zachodnim, zaczęto zastępować polskimi. Zamiast potencjometrów Alps, potencjometry Telpodu. Zamiast tranzystorów KD, 2N. Jakość posypała się bardzo. Trzeba dodać, że jakość montażu była typowo PRL'owska, do eksportowych sprzętów wcale nikt bardziej się nie przykładał! Dziś to dziwne, ale PRL to był w ogóle dziwny czas! Nawet auta produkowane na eksport to były buble! Eksport Poloneza wygaszano, i w sumie po kompromitacji z próbą wejścia na rynek GB, praktycznie z niego zrezygnowano! Jeżeli tak "traktowano" samochód, za 2,5 tys $, co w PRL było sumą abstrakcyjną, to jak miano traktować sprzęt audio? Jak tylko pojawiła się oryginalna "chińszczyzna", w sumie produktów nie z komunistycznych Chin, a raczej z tanich fabryk dalekowschodnich w Korei Południowej i Singapuru, to straciliśmy rynki zachodnie! Z wyrobami Tonsilu było dokładnie tak samo! Jak trafił się dalekowschodni producent produkujący głośniki, jakościowo i brzmieniowo podobne, a przy tym tańsze, to Tonsil przestał być dostarczycielem głośników do zachodnich budżetowych konstrukcji! Zastąpić było łatwo, bo trzeba pamietać, że cały czas obracamy się w kręgu sprzętu klasy popularnej, i niższej standard! To jest normalny stan rzeczy, istnieje producent ten, którego wyroby chcą ludzie kupować! Nie ma zbytu, to fabryka upada! Przypominam, że koleje losu polskich firm produkujących elektronikę były różne. Radmor sam zrezygnował z produkcji sprzętu audio, bo nie było chętnych na jego wyroby. Fonica nic nowego nie zaproponowała, a główna produkcja dotyczyła gramofonów, o konstrukcji dość archaicznej, mocno odstającej od podobnych konstrukcji zachodnich, które już masowo były dostępne. Eltra przecież istnieje do dziś. całe lata produkowała sprzęt, jednak potem uznała, że taniej zamówić w Chinach OEM'y. Tonsil to kompletna patologia. Przez wiele lat, w gospodarce kapitalistycznej, próbowali uskuteczniać produkcję socjalistyczną! Przypominam, że w pewnym momencie, wietrząc niezły interes, w Tonsil zainwestował Pionner, wykupując 40% udziałów! Stworzono ProTonsil. Pioneer nie docenił socjalistycznej tonsilowskiej załogi. Zero marketingu, żadna ochota do konstruowania nowych głośników a chęć bazowania na starych, jeszcze z lat 70'tych, pochodzących z zakupionych licencji (od Pioneera zresztą), chcieli produkować "Altusy", i z tego dobrze żyć! Po ucieczce Pioneera, sami dalej się kłócili, i wyszło jak zwykle, czyli prężnie działające związki zawodowe, rozwaliły firmę! Cóż, na archaicznych głośnikach nie da się zbudować dobrych kolumn, a na dodatek, pojawił się nowy polski producent głośników, firma STX, której konstrukcje, z czasem, zaczęły kompletnie "kasować" wyroby Tonsilu! A Kasprzak? Tu wiedzmy, że wszystkie radiomagnetofony produkowane w Polsce, to pokłosie zakupionych licencji od Thompsona (1972 rok) i Grundiga (1975 rok). Na przełomie lat 80/90 Kasprzak proponował...najzwyklejsze Grundigi z polowy lat 70'tych, tylko w innym "opakowaniu", a jedynym polskim wynalazkiem, to było dołożone radio! A magnetofony do wież? Kasprzak wszedł w nową rzeczywistość gospodarczą z magnetofonami opracowanymi jeszcze na początku lat 80'tych. Owszem, zamiast wskaźników ze wskazówką, były LED'y, zamiast "wcisków", "miękkie klawisze"! Reszta bez zmian!!! No i Kasprzak był wielce zdziwiony, że klient wybierał magnetofony Technicsa, Sony, Pioneera, Denona, itd, a unikał wyrobów Kasprzaka. A że ten nabrał na kredyt półprzewodników od CEMI, a produkcja leżała w magazynach, to zaczęły się kłopoty nie tylko Kasprzaka, a również CEMI! To CEMI wniosła do sądu o upadłość Kasprzaka a nie jakieś "tajemne" siły zachodnie! Kasprzak upadł bo myślał, że w kapitalizmie dalej będzie można produkować po socjalistycznemu, czyli tłuc całe dziesięciolecia to samo tylko zmieniając kolor obudowy, na dodatek, polscy melomani się na niego obrazili, i nie chcieli kupować tych cudownych, 10 lat dopracowywanych magnetofonów, i tych rewelacyjnych prawie 20'stoletnich konstrukcyjnie radiomagnetofonów! A Diora? Przecież istniała do lat 2'tysięcznych, nie oferując nic specjalnego! Seria wież 500 i 700 to próba zrobienia sobie jaja z ludzi. Podzespoły kluczowe, w tym scalony wzmacniacz mocy, to podzespoły klasy standard, powszechnie używane przez zachodnie firmy w sprzęcie klasy popularnej, standard, jak również w mikro i mini wieżach! To wszystko włożone w dużą obudowę i "robiło" za poważny sprzęt Hi-Fi! Na początku jakoś było. Bogatsi kupowali Technicsa, już za złotówki, ale potem sprzedaż padła, bo pojawiło się mnóstwo sprzętu zachodniego, który był ok. 30% droższy (najtańsze klocki) od Diory, a wygląd, jakość obudowy, walory brzmieniowe, były lepsze! Ludzie nie byli już skazani tylko na Unitrę jak za PRL, mieli wybór, więc wybierali, i to bynajmniej Diorę czy Radmora. Kult tego sprzętu powstał dziś, wtedy inaczej się to postrzegało. Zwykła mini wieża Aiwy była oparta na tych samych podzespołach co wieża Diory, a wielu ludzi uważało, że mini wieża Aiwy brzmi znacznie lepiej od "dużej" drogiej Diory! Jeżeli tak, to po co płacić kupę pieniędzy za Diorę, której wygląd, jakość wykonania obudowy, i tak wzbudzał wiele kontrowersji, jak można tanio kupić te same "bebechy", na dodatek taniej, a i brzmienie lepsze! Tu, z tego co pamiętam, to ten monolityczny wzmacniacz użyty w Diorze, był produkowany w dwóch wersjach. Diora, w dużej wieży, stosowała tańszą gorszą wersję, w zachodnich mini wieżach była wersja droższa, lepiej brzmiąca! Niestety (dla Diory), ludzie się "ścieli" się, i okazali się mniejszymi kretynami niż spodziewał się tego zarząd Diory, po prostu, produkcję zestawów wieżowych trzeba było "zamknąć"! Diora dalej istniała, produkowała coś tam, nawet tunery satelitarne, a wszystko takiej sobie jakości! Potem sama siebie zamknęła, bo klientów na jej wyroby było brak! A CEMI i Telpod Kraków? CEMI produkowała bardzo złej jakości półprzewodniki, wszystko było oparte na zakupionych przed laty licencjach. To były archaiczne układy scalone, i bardzo awaryjne tranzystory. Skutek był taki, że polscy producenci elektroniki różnej, jak tylko pojawiła się możliwość kupowania półprzewodników zachodnich (raczej nie chińskich a dalekowschodnich, plus firm amerykańskich, a nawet Thompsona czy Philipsa), to firmy przestały kupować cokolwiek od CEMI! CEMI nie miała odbiorców na produkcję, na dodatek dużą kasę "wisiał" jej Kasprzak, więc się sama musiała zamknąć! Jako amator elektronik dodam, że jak się nam sprzęty Unitry psuły, to kupowaliśmy na wymianę zagraniczne półprzewodniki, nikt nie kupował wyrobów CEMI!!! Firma ELWA. Elektrolityczne kondensatory były produkowane w oparciu o licencję zakupioną na początku lat 70'tych. To prosta technologia, umożliwiająca wyprodukowanie kondensatora o utrzymującej się długi czas, w normalnych warunkach pracy, pojemności. Ale w warunkach złych, wysoka temperatura, zmieniające się warunki "elektryczne" z przebiegami o różnych składowych, itd, kondensatory te "sypały" się! Ponadto, parametrem kondensatora nie jest tylko pojemność, a w tym przypadku, inne parametry ELW, były kiepskie. Kondensatory te, nadawały się tylko do pracy w sprzęcie klasy popularnej. Do poważniejszych zastosowań nie nadawały się. W PRL, do sprzętów "profesjonalnych" kupowano za dewizy kondensatory za granicą. Po zmianach ustrojowych, już nikt nie chciał kupować kondensatorów od ELWY. Jedynym odbiorcą pozostała Diora, później i ona zrezygnowała z ELW. No i fabryczkę kondensatorów trzeba było zamknąć. A Telpod? To nieprzeciętna patologia. Jechałem pociągiem 2 godziny do firmowego sklepu Telpodu w Krakowie. 4 godziny stania w kolejce na Zwierzynieckiej, potem, po sprawdzeniu w domu, 1/4 kupionych rezystorów, potencjometrów, w tym montażowych, nadawała się do wyrzucenia. Większość nadawała się do mało poważnego zastosowania! W sumie, w sensownej jakości, tego co kupiłem było mało! Z czasem, polskie firmy produkujące elektronikę przestały cokolwiek kupować od Telpodu. Wymienione firmy kompletnie nic nie zrobiły aby sprostać wymaganiom rynku! Dalej "czuły" się jak w socjalizmie, i myślały, że tak jak w PRL, to będzie zawsze! Gdzie tu macie jakieś zachodnie spiski? Coś Wam jeszcze wyjaśnić? Jako "uczestnik" tamtych czasów mogę coś jeszcze napisać. Czekam na pytania.
PRLmen rozumiem Cię dziś tez jest sporo chińszczyzny niby to samo ale każdy woli zamienniki byle nie chińskie począwszy od elektroniki konczywszy na mechanice nas poprostu oszukano zachłyśnięcie się techniką z chin która była bublem ja dziś po 30 latach odpalam Radmora nawet nie chodzi że licencja była zachodnia bo w PRLu było jak było ale po przemianach nie dano naszemu rynkowi że tak powiem buforu bo zachodnie rynki nie były kierowane przez partię a miały wolny rynek łatwiej mogły reagować na trendy i tu mam żal do władzy bo inżynierów mieliśmy najlepszych jeżeli dać by im trochę czasu wsparcia za pomocą dotacji to sądzę wiele miejsc pracy fabryk udało by się uratować
ldamian83. Sytuacja jest dość skomplikowana. Jako uczestnik tamtych czasów, elektronik, audiofil, itd, wiem jak było, byłem naocznym świadkiem upadku polskich zakładów, więc zawsze będę protestował w przypadku mieszania do tego teorii spiskowych. To okłamywanie siebie, i innych! Jak było naprawdę, to już opisałem w jakimś komentarzu, pod tym filmikiem, więc powtarzał nie będę. Już gdzieś od roku 1987, było wiadomo, że to wszystko pierd...nie, no może nie ustrój, ale rynek elektroniczny, który powoli zaczynał się "otwierać" na zachodnie wyroby. Wiadomo było, że prędzej czy później, polskie zakłady elektroniki masowej, zderzą się z konkurencją. Bardzo polecam, dostępne jeszcze na Chomiczku, roczniki Radioelektronika i Audio Video. Te z lat 1987 wzwyż, ładnie opisują problemy polskiej elektroniki! Już w 1987-88 wiadomo było co się stanie! Żaden zakład produkcyjny nic z tym nie zrobił! No może jeden jedyny, na przełomie lat 80/90, Eltra nawiązała współpracę z Sankei, i razem stworzyli kilka ciekawych konstrukcji radiomagnetofonów. Reszta kompletnie nic nie robiła! Radmor to w ogóle wprowadzał nowe konstrukcje wtedy, kiedy już Radmorki przestawały się sprzedawać w ogóle! Serię 5100, opartą na układzie FM z toru fonii TV, bodajże UL1242, plus UL1601. Oba z końca lat 60'tych! O ile UL1242 nie był złym układem, ale wszak nie do takiego zastosowania był przeznaczony, to stereodekoder oparty na UL1601 to kompletna porażka! I "coś" takiego produkowali do...1985 roku, pomimo, że inne zakłady Unitry, produkowały już sprzęt, na "nowoczesnych" UL1200 i UL1621! I to od początku lat 80'tych! Potem był Radmor serii 5400, raczej nieudana seria, którą "męczono" aż do lat 90'tych! Seria 5500 powstała stanowczo za późno, i tradycyjnie, cena nie była adekwatna do jakości, a czasy inwestowania w taki sprzęt, celem ucieczki z nawisem inflacyjnym, minęły bezpowrotnie, a to dawało Radmorowi znaczną część klientów! Diora też nie była przygotowana ba nowe czasy, i już dopiero w nowej rzeczywistości gospodarczej próbowała "coś" tam działać. Tonsil to jeszcze w połowie lat 90'tych był w głębokim PRL'u, i w sumie do upadku, nic się nie zmieniło! Kasprzak to w ogóle nie reagował na to, co się działo na rynku! Jak to wszystko można było "rozegrać"? Zamknąć granicę na kolejne 10 lat? Po tym co widziałem, to nie zmieniło by się nic! Ucierpiał by tylko klient, który przez kolejną dekadę byłby zmuszony kupować archaiczny sprzęt, w kolejnych "kolorystycznych" wydaniach! Co do inżynierów. Ja bym z Twoją tezą polemizował. Nowoczesny silnik diesla, z Andrychowa, pomimo, że konstruowali go kilkanaście lat, nie doczekał się produkcji. PRL się skończył, a silnika nie było! Następca Nyski i Żuka, Lublin, został dokończony i wprowadzony do produkcji przez Koreańczyków z Daewoo. Polscy inżynierowie nie byli w stanie opracować dość prostego auta dostawczego przez kilkanaście lat! W przypadku elektroniki, też polscy inżynierowie nie mają się czym chwalić. Wiele konstrukcji było wielce zastanawiających, a szeregowe zasilanie w jednym z telewizorów, to prawdziwy inżynierski "majstersztyk"!!! Konstrukcje które powstały już w kapitalizmie, też absolutnie nie zachwycały! Gdyby tak jeszcze PRL pociągnąć ze 20 lat, to strach się bać jaką byśmy mieli elektronikę!
PRL zostawił takie skanseny, brak rozwoju i zacofanie. Ręczne składanie jest dobre dla najwyższej klasy sprzętu dla audiofilów. Każda normalna firma inwestuje i rozwija swoje produkty, co roku jakiś nowy model a u nas nawet samochody produkowali te same przez 20 lat
@Paweł. Firmy elektroniczne pozostawiły po sobie mnóstwo dobrego sprzętu elektronicznego, który bez problemu mógł konkurować z zachodnim ale w 89 roku nastąpiła zmiana ustroju w 90 roku Solidarność z naczelnym przywódcą Wałęsą w roli pseudo prezydenta uniemożliwił dalszy rozwój wraz z Balcerowiczem wszechobecna prywatyzacja spółki akcyjne wszytko sprzedane. Przecież to już nie jest Polska tylko POLSKA made in UE. Aktualnie Polska jest wytworem UE, Solidarność sprzedała nasz ukochany kraj UE. Co roku? nowy model samochodu bzdura! co roku facelifting to samo podwozie, blacha, dobrym przykładem jest VW gdyby nie VW nie byłoby AUDI
Tak się dzieje jak gospodarzem jest państwo które w 89 roku przestało istnieć, w każdej firmie był ten sam scenariusz - ceny rosnące z dnia na dzień, brak pieniędzy na produkcję, czy zapłacenie podwykonawcom i ogromny spadek sprzedaży wyrobów bo w tamtych czasach ogólnie była bieda
@Paweł. Ten stereotyp o biedzie i głodzie i że nic nie było na półkach, owszem tak było przez 8 miesięcy gdy Solidarność próbowała na swój sposób uzdrowić polską gospodarkę, ciemny naród kupił slogany o dobrobycie i napływającej fali pseudo nowoczesnej technologi, również dotyczy to przemysłu spożywczego, drobiarskiego typowa masówka, szpryca. Produkty seropodobne, masłopodobne z całą zawartością chemii, kiełbasy z mielonki z dodatkiem dymu wędzarniczego a tak naprawdę kiełbasa w której jest zmielony koń z dyszlem i kości z kurczaków i czy to jest ten dobrobyt?
Paweł. To właśnie ręczne składanie sprzętu przyczyniło się do złej sytuacji ekonomicznej zakładów. Technologia produkcji wymagała bardzo dużej ilości pracowników. W zakładach elektronicznych pomoc, całkowicie darmową, świadczyli uczniowie szkół elektronicznych zewnętrznych, jak i również uczniowie szkół przyzakładowych. Jak polikwidowano szkoły, zabrakło mnóstwa darmowych pracowników, to ręczna produkcja nie bardzo się już opłacała! W tym samym czasie, kiedy ten film kręcono, to na zachodzie, w zdecydowanej większości, elementy w płytkę wsadzały już roboty a nie ludzie! Ręczna mozolna praca ma sens, ale na pewno nie w przypadku produkcji masowej!
RM221. Miałem, może właśnie ten od mamy Mariusza :). To stanowczo nie był zły sprzęt, nie był to też tak całkiem socjalistyczny sprzęt. Mój miał jeszcze napis GRUNDIG. Sporo konstrukcji z tamtego czasu ma korzenie we wrogim kapitalizmie. Płyta RM221 faktycznie wygląda niechlujnie i jest fatalnie opisana, ale jak na swoją klasę, sprzęt brzmiał dobrze, a jeśli padał, to często wskutek katowania przez właściciela. Jaarex robi świetną robotę. Ta stara UNITRA ma duszę!
HerrGrasso. Co do "korzeni". Tak, masz rację. W 1975 roku, we wrogim kapitalizmie kupiono licencję na magnetofon przenośny od Grundiga. W 1976 roku pojawił się MK225. Na jego podstawie, Kasprzak aż do początku lat 90'tych produkował swoje radiomagnetofony przenośne! Dziwić się, że na początku lat 90'tych nikt od Kasprzaka, będąc przy zdrowych zmysłach, jego radiomagnetofonów nie kupował? Druga licencja z wrogiego kapitalizmu to magnetofon Thompson, z 1972-3 roku. Znany jako MK125. Na bazie tego magnetofonu klasy całkiem popularnej, ot taki magnetofon na plażę, budowano później całkiem poważne magnetofony, np. Finezja, M531/M532, a pośrednio nawet MSD 1402.Problem w tym, że były to tanie licencje sprzętu klasy popularnej, na których bazowano aż do początku lat 90'tych, tworząc w oparciu o te licencje, magnetofony nawet Hi-Fi, sprzedawane za ogromne pieniądze!
...oceniam bo akurat bylo mi dane ''grac'' na tej mysli technicznej sprzed jak napisałes 35ciu laty.Z ta trwałoscią, a zwłaszcza niezawodnoscia to zdziebko przesadzasz kolego,no ale każdy ma swoje zdanie.Co do jakosci ...no coz czlowiek byl zachwycony i wybaczał niedoróbki i niedoskonalosci dopoki nie posluchał, nie dotknął, czy chocby nie zobaczył jak może wyglądac sprzęt za ''wielkiej wody'' dostepny wyłącznie za dolary ja miałem to szczescie - jedyne co pozostaje po tym relikcie to sentyment
...równie dobrze można było montowac te "topowe sprzęty" za pomocą młotka i łopaty , bo i tak efekt koncowy był rozpaczliwie mizerny.Porównując diore czy kasprzaka do zachodnich marek , nie wspominajac o Technic'sie nasówa sie prosty wniosek - w jakiej ciemnej dupie bylismy.Zresztą dzis jest nie lepiej.
Nie jest lepiej bo dziś nic nie produkujemy, a jak już to zachodnich firm. Niestety estetyka wykonania, nie stala na wysokim poziomie, nie dbano tu o detaliki, milimetr do milimetra, niestety, ręczna robota, a dzisiaj nie ma już prawie nic polskiego i jak jest lepiej, mieć coś, ale mieć, czy nie mieć nic? Co prawda było to wszystko już przestarzałe, kiedy w Japonii stosowali już najnowocześniejsze technologie, tutaj wciąż wszystko było ręcznie, w dodatku napchane elektroniki w środku aż po brzegi, bo nie było za bardzo pieniędzy na unowoczdśnianie konstrukcji. Jednak jeśli byłby to jakiś bubel typu dzisiejsze chińszczyzny, to jakim cudem, no pytam się jakim, te sprzęty wytrzymują 20,30,40 lat bez jakichś większych usterek. A konstrukcja jest tak prosta, części zamienne w miarę dostępne, że można bez problemu naprawić w razie usterki. A dzisiejsza chińszczyzna, coś się zepsuje i już do kosza, bo jednorazówka, nic się nie da z tym zrobić. Ciekawe czy za 40,50 ktokolwiek będzie w stanie zrobić muzeum elektroniki z XXI wieku. Oj będzie ciężko, bo wszyscy już wszystko dawno powyrzucają. Niejeden tak mial w Polsce, że robi porządki na strychu, a tu nagle widzi jakieś radio, wyciera z kurzu, przestaja, jeśli zna się na elektronice i radio może dalej służyć. Nic nie trzeba naprawiać, wymieniać, mam radyjko Unitta które stało że 20,30 lat w piwnicy, znalazłem go, przestroiło się i gotowe. Nawet potencjometr nie trzeszczal, nic. Radyjko jak nowe. Polska elektronika nie była zdecydowanie na poziomie Chińczyków, jednak gdzieś pomiędzy dobrym, a złym. Jakość była dobra, wytrzymałość tak samo, tylko technologia produkcji, archaiczność, przestarzałe rozwiązania, brak gruntowych zmian w designie, zacofanie, tu tkwił problem nie w jakości, jeszcze Polacy w latach 90 zapatrzeni w zagraniczne wyroby, wredni politycy, z każdej strony kłody pod nogi, Polska elektronika tak jak polska motoryzacja nie miała żadnych szans.
Świetny film. Lubię oglądać te stare filmy. Pozdrawiam serdecznie. Pozdrawiamy mamę Mariusza :) (w filmie).
Jesli chodzi o realny socjalizm polski te wyroby byly i tak pod znakiem wielkiej polskiej mozliwosci i techniki. Byly dobre bo innego wyboru nie bylo,zachodni sprzet nieosiagalny a jesli nawet to w Peweksie za $. o przeliczniku nie wspomne. Wiec trzeba bylo sie cieszyc z tego co sie mialo,jesli i to bylo w zasiegu zakupu.A wiec cieszmy sie z tego dalej.Bo teraz nawet i tego sie nie produkuje w Polsce. Czyli pozostala historia PRL.
Guzik prawda. Mam z Kasprzaka/ZRK 2 radiomagnetofony RM-222 (magnet widoczny na filmie, tylko z obrotowymi potencjometrami) i 2 wzmacniacze AT9100 i wszystko działa do dziś (radia - po przestrojeniu, ale to akurat nie wina jakości wykonania sprzętu).
Lata produkcji - pierwsza połowa lat 80tych.
Fakt, że sprzęt w środku wygląda trochę jak sklecony chałupniczo przez pana Mietka,
ale... po 25 latach dalej działa jak trzeba.
Ciekawe czy sprzęt robiony 'jak dziś' u Chinoli wytrzyma tyle czasu.
Eh szkoda że nie ma już tego zaklasu
Panowie każdy ma swoje zdanie na temat Polskiego sprzętu powiem krótko jak by był zły to dziś śladu po nim by nie było a on ciągle gra i ma się dobrze sam jadę do dziś na Unitrze i Radmorze jestem po piędziesiątym roku życia i nie zamienię na inny sprzęt ,dziś tylko chińczyk gówno wart więc szacuneczek dla Unitry , elektronika Polska jest na wysokim poziomie tylko rządowe głąby na górze nie myślą tylko kłody pod nogi ,co by nie zrobić ,sami sobie strzelają w kolano .
Może któryś z Kasprzaków z tego filmu stoi właśnie u mnie, ciekawe
Składają i dzięki temu mam u siebie kasprzaka w kuchni
ten sprzęt był zajebisty
I jest nadal.
Potwierdzam nadal jest zajebisty posiadam, nagrywam muzykę z komputera na kasety, używam adaptera DIN 590 z przejściówką do wpięcia kabla jack 3,5 mm jedna wtyczka do adaptera druga do komputera.
Kasprzak pracuję w trybie wzmacniacza i można dodatkowo nagrać sobie muzykę z internetu, mp3 - ki, wszystkiego z gniazdem jack.
Radiomagnetofon musi pracować w trybie zapisu.
Próbowałem też z inną wtyczką, kablem WM 545 na jack 3,5 mm sygnał wysłać, ale nie działało, to w ten sposób tylko ten słuchawkowy z przejściówką na jack 3,5 mm musi być.
Oceniasz sprzęt z przed 35 laty, w tamtych czasach tylko taki można było kupić w państwowych sklepach. Jakość jak na owe czasy była znakomita i do tej pory niektóre dzisiejsze urządzenia swoją trwałością i niezawodnością biją na głowę dzisiejszy sprzęt. Napisałeś że dzisiaj nie jest lepiej i z tym się zgadzam, teraz nic nie produkujemy wszystko co kupujemy to made in china. Po prostu polska produkcyjna agonia po 89r trwa do dzisiaj i umiera co raz bardziej...
jaarex. O tej kultowej "trwałości i niezawodności" to można tu i ówdzie poczytać, już najwięcej na portalu "elektroda"! Ale po co czytać, jak najlepiej dalej żyć w błogim przekonaniu, że Unitra to prawdziwy "killer wszystkiego co zachodnie"! :) Taki był trwały ten sprzęt, niezawodny i w ogóle najlepszy, jak to więc się stało, że po 1990 roku ludzie wymieniali go na inny, dużo sprzętu wylądowało w piwnicy a potem na śmietniku, i to w takiej ilości był wyrzucany, że dziś mało co go zostało! A to co zostało, to jest wyciągane z elektronicznych szrotów i piwnic, także jego stan jest taki, jaki jest, czyli nie za fajny!
Bo ludziom odpierdoliło z tego dobrobytu... kto nakradł to miał za co kupić zachodni sprzęt, bo przecież trzeba za wszelką cenę pokazać, że jest się lepszym od innych (ale tylko cwaniakiem, bo prędzej czy później i tak poszedł w pasiaki pierdzieć. Do dzisiaj zamykają za przekręty z tamtych lat.) A co do wyciągniętych z piwnic sprzętów, to sam mam na biurku Unitra Diora Elizabeth Hi-Fi nad którą pracuje i nie wstydzę się tego.
I dlatego taki sprzęt grał latami - bo był robiony ręcznie. A nie jak dziś!
Zdecydowanie się mylisz! Ta produkcja to elektroniczne "średniowiecze". Tak się produkowało na zachodzie w latach 60'tych. Taka "linia" montażowa była do końca polskich firm spod znaku Unitra. Problem był taki, że aby wprowadzić nowe technologie, nowoczesne, tak jak produkował zachód, to trzeba by było wybudować nowe hale, bo te budynki nie nadawały się do uruchomienia w nich nowoczesnych linii montażowych. To był problem wielu polskich zakładów przemysłowych! Co do ręcznego montażu. Pamiętajmy, że w tamtych czasach, polski przemysł był bardzo energo, materiało, a przede wszystkim - osobochłonny! Wszędzie potrzeba było mnóstwa pracowników. W polskich zakładach elektronicznych, trochę kabaretowo, można powiedzieć, że kilkanaście tysięcy pracowników w takim zakładzie, produkowało rocznie kilka tysięcy jakiegoś sprzętu. Za granicą, kilkaset osób, produkowało...kilkadziesiąt tysięcy czegoś! A nawet set tysięcy!!! Tak to można porównać! Trzeba wiedzieć, że znakomita część załogi była "przechodnia". Na dłuższą metę nie dało się wytrzymać na takiej "linii" montażowej! Na wielu filmikach widzicie ludzi w wieku 45-55 lat. Wielu na halę trafiało prosto z ulicy, i po małym przeszkoleniu siadały do produkcji. Wystarczy poczytać posty na Elektrodzie, aby zorientować się co do jakości montażu. Jest wiele błędów w wartościach podzespołów, a jakość ogólnego montażu, lutów, przedstawia wiele do życzenia! Gdybyście pracowali rok na takiej "taśmie", to byłoby wam wszystko jedno, czy wkładacie kondensator 22uF, czy 47uF, a i włożenie zupełnie czegoś mocno odbiegającego, np. 100uF, było powszechne! To samo było z rezystorami! Takie błędy w parametrach podzespołów to codzienność w tamtych czasach! Pomimo, że ówczesne sprzęty były projektowane z opcją umożliwiającą zastosowanie podzespołów o rozbieżnych parametrach, to błędy montażowe, jakość montażu, były powodem ponadprzeciętnej awaryjności tego sprzętu! Taka "ręczna" robota absolutnie nie ma nic wspólnego z ręczną robotą uskutecznianą w renomowanych firmach, i w tym przypadku, raczej była powodem złaj jakości, awaryjności sprzętu. Po prostu, przypadkowa załoga montowała sobie co chciała i jak chciała! Problem złej jakości ówczesnego sprzętu był powszechnie znany. ZURT'y były zawalone sprzętem, a na naprawę czekało się 2-3 tygodnie! W wielu przypadkach ZURT'y poprawiały "fabrykę", sprzęt oddawało się do ZURT'u zaraz po kupnie, celem naprawy, bo kupowało się już wadliwy sprzęt, a te "odsłuchy i strojenie na filmiku to propagandowa ściema! Wiele sprzętów było zestrojonych z grubsza, więc też trzeba było zanieść do "serwisu" celem zestrojenia w ogóle! Tak wiec niestety, chyba masz na myśli nie taką "ręczną" robotę!
Tak tu gadacie o zachodzie a właśnie Unitra wysyłała mnóstwo sprzętu na zachód, gdzie działa do dziś, wpiszcie sobie np. Thomson PA 3511 T (Fonica WS-403) i zobaczycie co francuzi o tym sądzą.
i dlatego zagrażało to ich firmom wiedzieli ze jak będzie to się tak rozwijać może zagrozić ich gospodarce to samo ze stocznią zrobiono zniszczono, obecnie kopalnie polaka ma miliony czarnego złota to wprowadzają ograniczenia że niby zieloną energię trzeba rozwijać sami pobudowali elektrownie Atomowe rozbrajając nasze kopalnie a teraz niemcy zamykają Atomowki i wracają do węgla wszystko było zaplanowane aby zniszczyć nas biznes abyśmy byli robolami i pracowali dla zachodniej europy a PO tylko podtrzymywało ten trend
ldamian83. Tak, oczywiście, FSO tez zniszczono bo podobno zagrażało VW, Fordowi, i Francuzom. Unitra, której 3/4 konstrukcji opierało się na mało wyrafinowanych zachodnich licencjach z lat 70'tych, też podobno stanowiła zagrożenie dla "wiodących" firm zachodnich! Nasze tunery, oparte o UL1200 i UL1621, "kasowały" ówczesne zachodnie konstrukcje, wszak wiadomo, że elektronika im starsza, tym lepsza, a to była technologia z lat 70'tych, kupiona w formie licencji na początku lat 80'tych! To musiało robić wrażenie na każdej zachodniej firmie! A co na to lekarze?
V8 Powerr. A ta Fonica WS (PA) to w ogóle nie była to licencja Thompsona? Ciężko aby Francuzi o swoim inżynierskim opracowaniu coś źle powiedzieli! Po drugie, brzmieniowo to nie był rewelacyjny wzmacniacz. Na forach audio nie specjalnie jest polecany! Co do wysyłania "mnóstwa" sprzętu" za granicę, to bym nie przesadzał! To był sprzęt nisko brandowy, taka dzisiejsza "marketowa chińszczyzna", sprzedawana pod różnymi mało znaczącymi "markami"! Na dodatek, sprzedawana po kosztach, lub poniżej kosztów produkcji, a celem było pozyskanie cennych dewiz. Nasz sprzęt, był sprzedawany pod różnymi nazwami handlowymi, i ok.30% taniej niż podobne konstrukcje czeskiej Tesli, i NRD'owskiego Robotrona! Czesi i Niemcy z NRD sprzedawali sprzęt drożej, i pod swoją marką!!! To chyba o czymś świadczy! Część eksportowego sprzętu zawierała zachodnie podzespoły, bo krajowe, Telpodu, Cemi, czy Elwy, z powodów niskiej jakości, nie nadawały się do normalnego użycia. Z czasem, z powodu permanentnego braku dewiz, kluczowe podzespoły w wykonaniu zachodnim, zaczęto zastępować polskimi. Zamiast potencjometrów Alps, potencjometry Telpodu. Zamiast tranzystorów KD, 2N. Jakość posypała się bardzo. Trzeba dodać, że jakość montażu była typowo PRL'owska, do eksportowych sprzętów wcale nikt bardziej się nie przykładał! Dziś to dziwne, ale PRL to był w ogóle dziwny czas! Nawet auta produkowane na eksport to były buble! Eksport Poloneza wygaszano, i w sumie po kompromitacji z próbą wejścia na rynek GB, praktycznie z niego zrezygnowano! Jeżeli tak "traktowano" samochód, za 2,5 tys $, co w PRL było sumą abstrakcyjną, to jak miano traktować sprzęt audio? Jak tylko pojawiła się oryginalna "chińszczyzna", w sumie produktów nie z komunistycznych Chin, a raczej z tanich fabryk dalekowschodnich w Korei Południowej i Singapuru, to straciliśmy rynki zachodnie! Z wyrobami Tonsilu było dokładnie tak samo! Jak trafił się dalekowschodni producent produkujący głośniki, jakościowo i brzmieniowo podobne, a przy tym tańsze, to Tonsil przestał być dostarczycielem głośników do zachodnich budżetowych konstrukcji! Zastąpić było łatwo, bo trzeba pamietać, że cały czas obracamy się w kręgu sprzętu klasy popularnej, i niższej standard! To jest normalny stan rzeczy, istnieje producent ten, którego wyroby chcą ludzie kupować! Nie ma zbytu, to fabryka upada! Przypominam, że koleje losu polskich firm produkujących elektronikę były różne. Radmor sam zrezygnował z produkcji sprzętu audio, bo nie było chętnych na jego wyroby. Fonica nic nowego nie zaproponowała, a główna produkcja dotyczyła gramofonów, o konstrukcji dość archaicznej, mocno odstającej od podobnych konstrukcji zachodnich, które już masowo były dostępne. Eltra przecież istnieje do dziś. całe lata produkowała sprzęt, jednak potem uznała, że taniej zamówić w Chinach OEM'y. Tonsil to kompletna patologia. Przez wiele lat, w gospodarce kapitalistycznej, próbowali uskuteczniać produkcję socjalistyczną! Przypominam, że w pewnym momencie, wietrząc niezły interes, w Tonsil zainwestował Pionner, wykupując 40% udziałów! Stworzono ProTonsil. Pioneer nie docenił socjalistycznej tonsilowskiej załogi. Zero marketingu, żadna ochota do konstruowania nowych głośników a chęć bazowania na starych, jeszcze z lat 70'tych, pochodzących z zakupionych licencji (od Pioneera zresztą), chcieli produkować "Altusy", i z tego dobrze żyć! Po ucieczce Pioneera, sami dalej się kłócili, i wyszło jak zwykle, czyli prężnie działające związki zawodowe, rozwaliły firmę! Cóż, na archaicznych głośnikach nie da się zbudować dobrych kolumn, a na dodatek, pojawił się nowy polski producent głośników, firma STX, której konstrukcje, z czasem, zaczęły kompletnie "kasować" wyroby Tonsilu! A Kasprzak? Tu wiedzmy, że wszystkie radiomagnetofony produkowane w Polsce, to pokłosie zakupionych licencji od Thompsona (1972 rok) i Grundiga (1975 rok). Na przełomie lat 80/90 Kasprzak proponował...najzwyklejsze Grundigi z polowy lat 70'tych, tylko w innym "opakowaniu", a jedynym polskim wynalazkiem, to było dołożone radio! A magnetofony do wież? Kasprzak wszedł w nową rzeczywistość gospodarczą z magnetofonami opracowanymi jeszcze na początku lat 80'tych. Owszem, zamiast wskaźników ze wskazówką, były LED'y, zamiast "wcisków", "miękkie klawisze"! Reszta bez zmian!!! No i Kasprzak był wielce zdziwiony, że klient wybierał magnetofony Technicsa, Sony, Pioneera, Denona, itd, a unikał wyrobów Kasprzaka. A że ten nabrał na kredyt półprzewodników od CEMI, a produkcja leżała w magazynach, to zaczęły się kłopoty nie tylko Kasprzaka, a również CEMI! To CEMI wniosła do sądu o upadłość Kasprzaka a nie jakieś "tajemne" siły zachodnie! Kasprzak upadł bo myślał, że w kapitalizmie dalej będzie można produkować po socjalistycznemu, czyli tłuc całe dziesięciolecia to samo tylko zmieniając kolor obudowy, na dodatek, polscy melomani się na niego obrazili, i nie chcieli kupować tych cudownych, 10 lat dopracowywanych magnetofonów, i tych rewelacyjnych prawie 20'stoletnich konstrukcyjnie radiomagnetofonów! A Diora? Przecież istniała do lat 2'tysięcznych, nie oferując nic specjalnego! Seria wież 500 i 700 to próba zrobienia sobie jaja z ludzi. Podzespoły kluczowe, w tym scalony wzmacniacz mocy, to podzespoły klasy standard, powszechnie używane przez zachodnie firmy w sprzęcie klasy popularnej, standard, jak również w mikro i mini wieżach! To wszystko włożone w dużą obudowę i "robiło" za poważny sprzęt Hi-Fi! Na początku jakoś było. Bogatsi kupowali Technicsa, już za złotówki, ale potem sprzedaż padła, bo pojawiło się mnóstwo sprzętu zachodniego, który był ok. 30% droższy (najtańsze klocki) od Diory, a wygląd, jakość obudowy, walory brzmieniowe, były lepsze! Ludzie nie byli już skazani tylko na Unitrę jak za PRL, mieli wybór, więc wybierali, i to bynajmniej Diorę czy Radmora. Kult tego sprzętu powstał dziś, wtedy inaczej się to postrzegało. Zwykła mini wieża Aiwy była oparta na tych samych podzespołach co wieża Diory, a wielu ludzi uważało, że mini wieża Aiwy brzmi znacznie lepiej od "dużej" drogiej Diory! Jeżeli tak, to po co płacić kupę pieniędzy za Diorę, której wygląd, jakość wykonania obudowy, i tak wzbudzał wiele kontrowersji, jak można tanio kupić te same "bebechy", na dodatek taniej, a i brzmienie lepsze! Tu, z tego co pamiętam, to ten monolityczny wzmacniacz użyty w Diorze, był produkowany w dwóch wersjach. Diora, w dużej wieży, stosowała tańszą gorszą wersję, w zachodnich mini wieżach była wersja droższa, lepiej brzmiąca! Niestety (dla Diory), ludzie się "ścieli" się, i okazali się mniejszymi kretynami niż spodziewał się tego zarząd Diory, po prostu, produkcję zestawów wieżowych trzeba było "zamknąć"! Diora dalej istniała, produkowała coś tam, nawet tunery satelitarne, a wszystko takiej sobie jakości! Potem sama siebie zamknęła, bo klientów na jej wyroby było brak! A CEMI i Telpod Kraków? CEMI produkowała bardzo złej jakości półprzewodniki, wszystko było oparte na zakupionych przed laty licencjach. To były archaiczne układy scalone, i bardzo awaryjne tranzystory. Skutek był taki, że polscy producenci elektroniki różnej, jak tylko pojawiła się możliwość kupowania półprzewodników zachodnich (raczej nie chińskich a dalekowschodnich, plus firm amerykańskich, a nawet Thompsona czy Philipsa), to firmy przestały kupować cokolwiek od CEMI! CEMI nie miała odbiorców na produkcję, na dodatek dużą kasę "wisiał" jej Kasprzak, więc się sama musiała zamknąć! Jako amator elektronik dodam, że jak się nam sprzęty Unitry psuły, to kupowaliśmy na wymianę zagraniczne półprzewodniki, nikt nie kupował wyrobów CEMI!!! Firma ELWA. Elektrolityczne kondensatory były produkowane w oparciu o licencję zakupioną na początku lat 70'tych. To prosta technologia, umożliwiająca wyprodukowanie kondensatora o utrzymującej się długi czas, w normalnych warunkach pracy, pojemności. Ale w warunkach złych, wysoka temperatura, zmieniające się warunki "elektryczne" z przebiegami o różnych składowych, itd, kondensatory te "sypały" się! Ponadto, parametrem kondensatora nie jest tylko pojemność, a w tym przypadku, inne parametry ELW, były kiepskie. Kondensatory te, nadawały się tylko do pracy w sprzęcie klasy popularnej. Do poważniejszych zastosowań nie nadawały się. W PRL, do sprzętów "profesjonalnych" kupowano za dewizy kondensatory za granicą. Po zmianach ustrojowych, już nikt nie chciał kupować kondensatorów od ELWY. Jedynym odbiorcą pozostała Diora, później i ona zrezygnowała z ELW. No i fabryczkę kondensatorów trzeba było zamknąć. A Telpod? To nieprzeciętna patologia. Jechałem pociągiem 2 godziny do firmowego sklepu Telpodu w Krakowie. 4 godziny stania w kolejce na Zwierzynieckiej, potem, po sprawdzeniu w domu, 1/4 kupionych rezystorów, potencjometrów, w tym montażowych, nadawała się do wyrzucenia. Większość nadawała się do mało poważnego zastosowania! W sumie, w sensownej jakości, tego co kupiłem było mało! Z czasem, polskie firmy produkujące elektronikę przestały cokolwiek kupować od Telpodu. Wymienione firmy kompletnie nic nie zrobiły aby sprostać wymaganiom rynku! Dalej "czuły" się jak w socjalizmie, i myślały, że tak jak w PRL, to będzie zawsze! Gdzie tu macie jakieś zachodnie spiski? Coś Wam jeszcze wyjaśnić? Jako "uczestnik" tamtych czasów mogę coś jeszcze napisać. Czekam na pytania.
PRLmen rozumiem Cię dziś tez jest sporo chińszczyzny niby to samo ale każdy woli zamienniki byle nie chińskie począwszy od elektroniki konczywszy na mechanice nas poprostu oszukano zachłyśnięcie się techniką z chin która była bublem ja dziś po 30 latach odpalam Radmora nawet nie chodzi że licencja była zachodnia bo w PRLu było jak było ale po przemianach nie dano naszemu rynkowi że tak powiem buforu bo zachodnie rynki nie były kierowane przez partię a miały wolny rynek łatwiej mogły reagować na trendy i tu mam żal do władzy bo inżynierów mieliśmy najlepszych jeżeli dać by im trochę czasu wsparcia za pomocą dotacji to sądzę wiele miejsc pracy fabryk udało by się uratować
ldamian83. Sytuacja jest dość skomplikowana. Jako uczestnik tamtych czasów, elektronik, audiofil, itd, wiem jak było, byłem naocznym świadkiem upadku polskich zakładów, więc zawsze będę protestował w przypadku mieszania do tego teorii spiskowych. To okłamywanie siebie, i innych! Jak było naprawdę, to już opisałem w jakimś komentarzu, pod tym filmikiem, więc powtarzał nie będę. Już gdzieś od roku 1987, było wiadomo, że to wszystko pierd...nie, no może nie ustrój, ale rynek elektroniczny, który powoli zaczynał się "otwierać" na zachodnie wyroby. Wiadomo było, że prędzej czy później, polskie zakłady elektroniki masowej, zderzą się z konkurencją. Bardzo polecam, dostępne jeszcze na Chomiczku, roczniki Radioelektronika i Audio Video. Te z lat 1987 wzwyż, ładnie opisują problemy polskiej elektroniki! Już w 1987-88 wiadomo było co się stanie! Żaden zakład produkcyjny nic z tym nie zrobił! No może jeden jedyny, na przełomie lat 80/90, Eltra nawiązała współpracę z Sankei, i razem stworzyli kilka ciekawych konstrukcji radiomagnetofonów. Reszta kompletnie nic nie robiła! Radmor to w ogóle wprowadzał nowe konstrukcje wtedy, kiedy już Radmorki przestawały się sprzedawać w ogóle! Serię 5100, opartą na układzie FM z toru fonii TV, bodajże UL1242, plus UL1601. Oba z końca lat 60'tych! O ile UL1242 nie był złym układem, ale wszak nie do takiego zastosowania był przeznaczony, to stereodekoder oparty na UL1601 to kompletna porażka! I "coś" takiego produkowali do...1985 roku, pomimo, że inne zakłady Unitry, produkowały już sprzęt, na "nowoczesnych" UL1200 i UL1621! I to od początku lat 80'tych! Potem był Radmor serii 5400, raczej nieudana seria, którą "męczono" aż do lat 90'tych! Seria 5500 powstała stanowczo za późno, i tradycyjnie, cena nie była adekwatna do jakości, a czasy inwestowania w taki sprzęt, celem ucieczki z nawisem inflacyjnym, minęły bezpowrotnie, a to dawało Radmorowi znaczną część klientów! Diora też nie była przygotowana ba nowe czasy, i już dopiero w nowej rzeczywistości gospodarczej próbowała "coś" tam działać. Tonsil to jeszcze w połowie lat 90'tych był w głębokim PRL'u, i w sumie do upadku, nic się nie zmieniło! Kasprzak to w ogóle nie reagował na to, co się działo na rynku! Jak to wszystko można było "rozegrać"? Zamknąć granicę na kolejne 10 lat? Po tym co widziałem, to nie zmieniło by się nic! Ucierpiał by tylko klient, który przez kolejną dekadę byłby zmuszony kupować archaiczny sprzęt, w kolejnych "kolorystycznych" wydaniach! Co do inżynierów. Ja bym z Twoją tezą polemizował. Nowoczesny silnik diesla, z Andrychowa, pomimo, że konstruowali go kilkanaście lat, nie doczekał się produkcji. PRL się skończył, a silnika nie było! Następca Nyski i Żuka, Lublin, został dokończony i wprowadzony do produkcji przez Koreańczyków z Daewoo. Polscy inżynierowie nie byli w stanie opracować dość prostego auta dostawczego przez kilkanaście lat! W przypadku elektroniki, też polscy inżynierowie nie mają się czym chwalić. Wiele konstrukcji było wielce zastanawiających, a szeregowe zasilanie w jednym z telewizorów, to prawdziwy inżynierski "majstersztyk"!!! Konstrukcje które powstały już w kapitalizmie, też absolutnie nie zachwycały! Gdyby tak jeszcze PRL pociągnąć ze 20 lat, to strach się bać jaką byśmy mieli elektronikę!
.-) díky za video.
Zajebiste!
PRL zostawił takie skanseny, brak rozwoju i zacofanie. Ręczne składanie jest dobre dla najwyższej klasy sprzętu dla audiofilów. Każda normalna firma inwestuje i rozwija swoje produkty, co roku jakiś nowy model a u nas nawet samochody produkowali te same przez 20 lat
@Paweł. Firmy elektroniczne pozostawiły po sobie mnóstwo dobrego sprzętu elektronicznego, który bez problemu mógł konkurować z zachodnim ale w 89 roku nastąpiła zmiana ustroju w 90 roku Solidarność z naczelnym przywódcą Wałęsą w roli pseudo prezydenta uniemożliwił dalszy rozwój wraz z Balcerowiczem wszechobecna prywatyzacja spółki akcyjne wszytko sprzedane. Przecież to już nie jest Polska tylko POLSKA made in UE. Aktualnie Polska jest wytworem UE, Solidarność sprzedała nasz ukochany kraj UE. Co roku? nowy model samochodu bzdura! co roku facelifting to samo podwozie, blacha, dobrym przykładem jest VW gdyby nie VW nie byłoby AUDI
Tak się dzieje jak gospodarzem jest państwo które w 89 roku przestało istnieć, w każdej firmie był ten sam scenariusz - ceny rosnące z dnia na dzień, brak pieniędzy na produkcję, czy zapłacenie podwykonawcom i ogromny spadek sprzedaży wyrobów bo w tamtych czasach ogólnie była bieda
@Paweł. Ten stereotyp o biedzie i głodzie i że nic nie było na półkach, owszem tak było przez 8 miesięcy gdy Solidarność próbowała na swój sposób uzdrowić polską gospodarkę, ciemny naród kupił slogany o dobrobycie i napływającej fali pseudo nowoczesnej technologi, również dotyczy to przemysłu spożywczego, drobiarskiego typowa masówka, szpryca. Produkty seropodobne, masłopodobne z całą zawartością chemii, kiełbasy z mielonki z dodatkiem dymu wędzarniczego a tak naprawdę kiełbasa w której jest zmielony koń z dyszlem i kości z kurczaków i czy to jest ten dobrobyt?
Paweł. To właśnie ręczne składanie sprzętu przyczyniło się do złej sytuacji ekonomicznej zakładów. Technologia produkcji wymagała bardzo dużej ilości pracowników. W zakładach elektronicznych pomoc, całkowicie darmową, świadczyli uczniowie szkół elektronicznych zewnętrznych, jak i również uczniowie szkół przyzakładowych. Jak polikwidowano szkoły, zabrakło mnóstwa darmowych pracowników, to ręczna produkcja nie bardzo się już opłacała! W tym samym czasie, kiedy ten film kręcono, to na zachodzie, w zdecydowanej większości, elementy w płytkę wsadzały już roboty a nie ludzie! Ręczna mozolna praca ma sens, ale na pewno nie w przypadku produkcji masowej!
Hhmm a może mama Mariusza zmontowała mojego Kasprzaka Ciekawe :)
a może moją rm-222
RM221. Miałem, może właśnie ten od mamy Mariusza :). To stanowczo nie był zły sprzęt, nie był to też tak całkiem socjalistyczny sprzęt. Mój miał jeszcze napis GRUNDIG. Sporo konstrukcji z tamtego czasu ma korzenie we wrogim kapitalizmie. Płyta RM221 faktycznie wygląda niechlujnie i jest fatalnie opisana, ale jak na swoją klasę, sprzęt brzmiał dobrze, a jeśli padał, to często wskutek katowania przez właściciela. Jaarex robi świetną robotę. Ta stara UNITRA ma duszę!
HerrGrasso. Co do "korzeni". Tak, masz rację. W 1975 roku, we wrogim kapitalizmie kupiono licencję na magnetofon przenośny od Grundiga. W 1976 roku pojawił się MK225. Na jego podstawie, Kasprzak aż do początku lat 90'tych produkował swoje radiomagnetofony przenośne! Dziwić się, że na początku lat 90'tych nikt od Kasprzaka, będąc przy zdrowych zmysłach, jego radiomagnetofonów nie kupował? Druga licencja z wrogiego kapitalizmu to magnetofon Thompson, z 1972-3 roku. Znany jako MK125. Na bazie tego magnetofonu klasy całkiem popularnej, ot taki magnetofon na plażę, budowano później całkiem poważne magnetofony, np. Finezja, M531/M532, a pośrednio nawet MSD 1402.Problem w tym, że były to tanie licencje sprzętu klasy popularnej, na których bazowano aż do początku lat 90'tych, tworząc w oparciu o te licencje, magnetofony nawet Hi-Fi, sprzedawane za ogromne pieniądze!
wielka szkoda zmikroprocesorową oślą łączkę untra jusz nieistnieje
To tylko lepsze było niż nic
...oceniam bo akurat bylo mi dane ''grac'' na tej mysli technicznej sprzed jak napisałes 35ciu laty.Z ta trwałoscią, a zwłaszcza niezawodnoscia to zdziebko przesadzasz kolego,no ale każdy ma swoje zdanie.Co do jakosci ...no coz czlowiek byl zachwycony i wybaczał niedoróbki i niedoskonalosci dopoki nie posluchał, nie dotknął, czy chocby nie zobaczył jak może wyglądac sprzęt za ''wielkiej wody'' dostepny wyłącznie za dolary ja miałem to szczescie - jedyne co pozostaje po tym relikcie to sentyment
...równie dobrze można było montowac te "topowe sprzęty" za pomocą młotka i łopaty , bo i tak efekt koncowy był rozpaczliwie mizerny.Porównując diore czy kasprzaka do zachodnich marek , nie wspominajac o Technic'sie nasówa sie prosty wniosek - w jakiej ciemnej dupie bylismy.Zresztą dzis jest nie lepiej.
Nie jest lepiej bo dziś nic nie produkujemy, a jak już to zachodnich firm. Niestety estetyka wykonania, nie stala na wysokim poziomie, nie dbano tu o detaliki, milimetr do milimetra, niestety, ręczna robota, a dzisiaj nie ma już prawie nic polskiego i jak jest lepiej, mieć coś, ale mieć, czy nie mieć nic? Co prawda było to wszystko już przestarzałe, kiedy w Japonii stosowali już najnowocześniejsze technologie, tutaj wciąż wszystko było ręcznie, w dodatku napchane elektroniki w środku aż po brzegi, bo nie było za bardzo pieniędzy na unowoczdśnianie konstrukcji. Jednak jeśli byłby to jakiś bubel typu dzisiejsze chińszczyzny, to jakim cudem, no pytam się jakim, te sprzęty wytrzymują 20,30,40 lat bez jakichś większych usterek. A konstrukcja jest tak prosta, części zamienne w miarę dostępne, że można bez problemu naprawić w razie usterki. A dzisiejsza chińszczyzna, coś się zepsuje i już do kosza, bo jednorazówka, nic się nie da z tym zrobić. Ciekawe czy za 40,50 ktokolwiek będzie w stanie zrobić muzeum elektroniki z XXI wieku. Oj będzie ciężko, bo wszyscy już wszystko dawno powyrzucają. Niejeden tak mial w Polsce, że robi porządki na strychu, a tu nagle widzi jakieś radio, wyciera z kurzu, przestaja, jeśli zna się na elektronice i radio może dalej służyć. Nic nie trzeba naprawiać, wymieniać, mam radyjko Unitta które stało że 20,30 lat w piwnicy, znalazłem go, przestroiło się i gotowe. Nawet potencjometr nie trzeszczal, nic. Radyjko jak nowe. Polska elektronika nie była zdecydowanie na poziomie Chińczyków, jednak gdzieś pomiędzy dobrym, a złym. Jakość była dobra, wytrzymałość tak samo, tylko technologia produkcji, archaiczność, przestarzałe rozwiązania, brak gruntowych zmian w designie, zacofanie, tu tkwił problem nie w jakości, jeszcze Polacy w latach 90 zapatrzeni w zagraniczne wyroby, wredni politycy, z każdej strony kłody pod nogi, Polska elektronika tak jak polska motoryzacja nie miała żadnych szans.