Zasada zmiany pracy bierze się z dysproporcji pomiędzy budżetami na zatrudnienie - gdzie bardzo łatwo wynegocjować top widełek lub wyżej - a budżetami na podwyżki, które są żenujące. I rezultat jest taki, ze po 4 latach pracy wskakujemy na seniora za stawke nowozatrudnionego mida.
@@kajodatanie wiem czy to presja, czy po prostu wygrywająca strategia. 2-3 przeskoki i zarabiasz 2x więcej niż gdybyś został w pierwszej pracy, a cały proces można przeprowadzić w 2 lata.
Zależy, dostałem najwyższą podwyżkę, a z "biznesu" do IT przeszedłem3 lata z hakiem. Jak masz wiedzę, doświadczenie i know how to Cię zatrzymają. Odchodzą osoby, które się "ślizgają" i oczekują "cudów" ;)
Jak zawsze trafne przemyślenia 👍 Ja miałam do tej pory 3 prace i tak w sumie przypadkowo wyszło, że w każdej pracowałam po ok. 3 lata. Obecnie szukam i w przyszłej pracy chętnie zostałabym na dłużej, jeśli oczywiście obie strony będą zadowolone
Zawsze pewnie nie, ale niestety często tak, zwłaszcza na początku, kiedy wchodzimy na rynek pracy/zmieniamy branżę/etc. Wynika to z tego, że często osoby początkujące są wykorzystywane i nie są należycie wynagradzane. Realnie rzecz biorąc, o czymś takim jak "awans" wewnątrz firmy można zapomnieć, dużo szybciej i łatwiej jest zmienić po prostu pracę. W momencie kiedy zajdzie się już względnie wysoko i ma się dobre warunki, to wtedy można że tak powiem "odpocząć" od tych zmian, ale niestety na poziomie juniora/często też mida jest to po prostu nieopłacalne.
Miałam prestiżowe stanowisko.... nie przedłużyłam umowy bo... mam alergię na mobbing, poniżanie, podcinanie skrzydeł pracownikom. I to spółka akcyjna -rodzinna.... trauma została do końca życia +rok na chorobowego. Teraz pracuję w korpo jako kierownik i.... szukam wyzwan w obrębie stanowiska a jak ich brak to rozwijam sie ucząc nowych technologii. Zmiana nie jest zła ale musza być mocne ku temu argumenty....
zgadzam się z przekazem. Osobiście lubię pracować dłużej w 1 miejscu, ze względu na możliwość zbudowania relacji z ludźmi w pracy. W mojej branży wszystko zmienia się dynamicznie i czasem 1 rok to jak 3 lata w innych branżach. Doceniam to, że po pracy mam siłę i zasoby dla moich bliskich i trochę dla siebie. Gdy obie strony są zadowolone to zostaję w danej pracy na dłużej.
@@kajodata najśmieszniejsze że dla klienta końcowego mamy taką samą cenę jak korporacja z której wyszliśmy. My po prostu nie musimy utrzymywać szwedzkiego hr-u ani prezesa. Brak skandynawów do wykarmienia radykalnie obniżył nam koszty :p no i jest nas mniej do tych samych zadań bo skupiamy się na robocie a nie na kawusi i Facebooku. Mały zespół nerdów cholernie lubiący to co robi. O stabilność się nie boimy skalowalności nie chcemy. Mała i zwinna zajebistość to nasz cel.
Co rok to może nie, ale siedzenie w jednej pracy na początku kariery to skazywanie się na brak możliwości zakupu własnego mieszkania, bo ceny rosną szybciej niż wynagrodzenie.
Ja już niestety jestem na etapie, że więcej się nie nauczę i kasa też nie jest marzeniem. Wiem, że pozostanie w tej pracy to troche nawet cofanie się i mogę tracić na rynkowej wartości. Ale po pierwsze, nie jest mi łatwo coś znaleźć, a po drugie mam dobrego szefa, spoko ekipę i zwyczajnie się boj zmiany. Zwłaszcza, że doświadczałam naprawde kiepskich miejsc pracy.
No i właśnie ja nie uważam, że należy z tego powodu mieć wyrzuty sumienia! To jest zupełnie ok i możesz skupić na innych ważnych sprawach w Twoim życiu 🙂
Wszystko jest względne. Ja osobiście presji zmiany nie czuję, ale nie jestem np za bardzo aktywna na moim branżowym LI. Jestem w miejscu nr 4 w trakcie 5 lat. Zmieniałam pracę za każdym razem z subiektywnych, bardzo istotnych dla mnie powodów. Hossy osobistej za bardzo nie było, więc było jeszcze ciężej. Ja jestem tylko dumna z siebie, że ogarnęłam, bez względu na wszystko - bo jestem szczęśliwa i moje miejsce pracy aktualnie jest do mnie dobrze dopasowana. Żaden z aspektów, który wymieniłeś, nie miał jakiegokolwiek wpływu na chęć czy konieczność zmiany pracy. Jeśli ktoś chce w zgodzie ze sobą zmienić pracę to powinien się zastanowić nad powodami, własnymi i oszacować własne możliwości. Wbrew pozorom, zmiana dla części osób, np dla mnie, jest stresująca, ale zawsze przynosiła coś dobrego. Właśnie przez wzgląd na moją sytuację w totalu wiem, że wierzę w siebie i poradzę sobie, jak coś się odwali (np przez restrukturyzację w firmie i rychłe zwolnienie, na które nie bede gotowa).
Ostatnio zmieniłam pracę w styczniu 2022. Po ocenie rocznej pracownika i określeniu dalszych aspiracji zawodowych, mimo bardzo dużej globalnej obecności firmy, niestety nie ma innych możliwości rozwoju, a ja w swojej niszowej dziedzinie jestem specjalistą. Wiem też nieoficjalnie, że osoby wewnętrznie awansujące mogą otrzymać max pomiędzy 15-20% obecnej pensji, a przy zmianie firmy może to być pomiędzy 15-20 tys. na rok. Owszem pieniądze to nie wszystko, ale mój szef ma typowe menagerskie podejście i problemy z rozwijaniem innych pracowników. Jestem bardzo zżyta z zespołem, aczkolwiek praca i dużo kontaktów międzyludzkich jest bardzo męczące. Jest fajnie, ale nie jest idealnie. Bardziej się obawiam budowania relacji międzyludzkich znowu od przysłowiowego zera plus nie wiadomo czy i na ile może być realnie lepiej, bo praca to praca i też nie mam ochoty ciągle dowodzić, że potrafię pracować i wstrzelać się w nowy zespół.
Otóż to - zmiana to nie tylko potencjalny wzrost zarobków. To także koszty - emocjonalne i czasowe, bo nie wiemy jak będzie wyglądał workload , dopóki go realnie nie doświadczymy. Nie mówię, że zmiana zawsze jest zła, ale chcę podkreślić że nie jest zawsze najlepszym rozwiązaniem.
Moje kursy z Excela, SQLa i społeczność: kajodata.com/kursy/
Zasada zmiany pracy bierze się z dysproporcji pomiędzy budżetami na zatrudnienie - gdzie bardzo łatwo wynegocjować top widełek lub wyżej - a budżetami na podwyżki, które są żenujące. I rezultat jest taki, ze po 4 latach pracy wskakujemy na seniora za stawke nowozatrudnionego mida.
Tylko że presja jest taka, że powinieneś zmieniać co rok praktycznie, a kosztach zmiany się nie wspomina...
@@kajodatanie wiem czy to presja, czy po prostu wygrywająca strategia. 2-3 przeskoki i zarabiasz 2x więcej niż gdybyś został w pierwszej pracy, a cały proces można przeprowadzić w 2 lata.
Jeśli jesteś juniorem - tak. Potem? Depends.
Zależy, dostałem najwyższą podwyżkę, a z "biznesu" do IT przeszedłem3 lata z hakiem. Jak masz wiedzę, doświadczenie i know how to Cię zatrzymają. Odchodzą osoby, które się "ślizgają" i oczekują "cudów" ;)
Jak zawsze trafne przemyślenia 👍 Ja miałam do tej pory 3 prace i tak w sumie przypadkowo wyszło, że w każdej pracowałam po ok. 3 lata. Obecnie szukam i w przyszłej pracy chętnie zostałabym na dłużej, jeśli oczywiście obie strony będą zadowolone
Dzięki za Twój komentarze Edyta :)
Zawsze pewnie nie, ale niestety często tak, zwłaszcza na początku, kiedy wchodzimy na rynek pracy/zmieniamy branżę/etc. Wynika to z tego, że często osoby początkujące są wykorzystywane i nie są należycie wynagradzane. Realnie rzecz biorąc, o czymś takim jak "awans" wewnątrz firmy można zapomnieć, dużo szybciej i łatwiej jest zmienić po prostu pracę. W momencie kiedy zajdzie się już względnie wysoko i ma się dobre warunki, to wtedy można że tak powiem "odpocząć" od tych zmian, ale niestety na poziomie juniora/często też mida jest to po prostu nieopłacalne.
Dzięki za Twój punkt widzenia 🙂
Miałam prestiżowe stanowisko.... nie przedłużyłam umowy bo... mam alergię na mobbing, poniżanie, podcinanie skrzydeł pracownikom. I to spółka akcyjna -rodzinna.... trauma została do końca życia +rok na chorobowego.
Teraz pracuję w korpo jako kierownik i.... szukam wyzwan w obrębie stanowiska a jak ich brak to rozwijam sie ucząc nowych technologii.
Zmiana nie jest zła ale musza być mocne ku temu argumenty....
Argumenty na pewno ważniejsze niż emocje i presja otoczenia 🙂
zgadzam się z przekazem. Osobiście lubię pracować dłużej w 1 miejscu, ze względu na możliwość zbudowania relacji z ludźmi w pracy. W mojej branży wszystko zmienia się dynamicznie i czasem 1 rok to jak 3 lata w innych branżach. Doceniam to, że po pracy mam siłę i zasoby dla moich bliskich i trochę dla siebie. Gdy obie strony są zadowolone to zostaję w danej pracy na dłużej.
Bardzo Ci dziękuję za Twój głos 🙂 dla mnie relacje i pewna doza stabilności też są bardzo ważne.
Dobry znajomy z korpo rozkręcił własny biznes. Zaoferował mi 3x to co miałem w korpo. To była propozycja nie do odrzucenia :D
Rozumiem, ale... Zawsze pojawi się pytanie o stabilność tak dochodowego biznesu 😉
@@kajodata najśmieszniejsze że dla klienta końcowego mamy taką samą cenę jak korporacja z której wyszliśmy. My po prostu nie musimy utrzymywać szwedzkiego hr-u ani prezesa. Brak skandynawów do wykarmienia radykalnie obniżył nam koszty :p no i jest nas mniej do tych samych zadań bo skupiamy się na robocie a nie na kawusi i Facebooku. Mały zespół nerdów cholernie lubiący to co robi. O stabilność się nie boimy skalowalności nie chcemy. Mała i zwinna zajebistość to nasz cel.
No i super 🙂 dzięki za tę historię, inspirująca 🚀
Co rok to może nie, ale siedzenie w jednej pracy na początku kariery to skazywanie się na brak możliwości zakupu własnego mieszkania, bo ceny rosną szybciej niż wynagrodzenie.
To prawda, natomiast warto zawsze pamiętać, że zmiana niesie za sobą koszt. Ale jasne, aspekt finansowy jest 🙂
Ja już niestety jestem na etapie, że więcej się nie nauczę i kasa też nie jest marzeniem. Wiem, że pozostanie w tej pracy to troche nawet cofanie się i mogę tracić na rynkowej wartości. Ale po pierwsze, nie jest mi łatwo coś znaleźć, a po drugie mam dobrego szefa, spoko ekipę i zwyczajnie się boj zmiany. Zwłaszcza, że doświadczałam naprawde kiepskich miejsc pracy.
No i właśnie ja nie uważam, że należy z tego powodu mieć wyrzuty sumienia! To jest zupełnie ok i możesz skupić na innych ważnych sprawach w Twoim życiu 🙂
Wszystko jest względne. Ja osobiście presji zmiany nie czuję, ale nie jestem np za bardzo aktywna na moim branżowym LI.
Jestem w miejscu nr 4 w trakcie 5 lat. Zmieniałam pracę za każdym razem z subiektywnych, bardzo istotnych dla mnie powodów. Hossy osobistej za bardzo nie było, więc było jeszcze ciężej. Ja jestem tylko dumna z siebie, że ogarnęłam, bez względu na wszystko - bo jestem szczęśliwa i moje miejsce pracy aktualnie jest do mnie dobrze dopasowana.
Żaden z aspektów, który wymieniłeś, nie miał jakiegokolwiek wpływu na chęć czy konieczność zmiany pracy. Jeśli ktoś chce w zgodzie ze sobą zmienić pracę to powinien się zastanowić nad powodami, własnymi i oszacować własne możliwości. Wbrew pozorom, zmiana dla części osób, np dla mnie, jest stresująca, ale zawsze przynosiła coś dobrego. Właśnie przez wzgląd na moją sytuację w totalu wiem, że wierzę w siebie i poradzę sobie, jak coś się odwali (np przez restrukturyzację w firmie i rychłe zwolnienie, na które nie bede gotowa).
Bardzo Ci dziękuję za Twój punkt widzenia 🙂 cieszę się że znowu Cię widzę w komentarzach ♥️
Wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma 😉
Taka prawda :)
Ostatnio zmieniłam pracę w styczniu 2022. Po ocenie rocznej pracownika i określeniu dalszych aspiracji zawodowych, mimo bardzo dużej globalnej obecności firmy, niestety nie ma innych możliwości rozwoju, a ja w swojej niszowej dziedzinie jestem specjalistą. Wiem też nieoficjalnie, że osoby wewnętrznie awansujące mogą otrzymać max pomiędzy 15-20% obecnej pensji, a przy zmianie firmy może to być pomiędzy 15-20 tys. na rok. Owszem pieniądze to nie wszystko, ale mój szef ma typowe menagerskie podejście i problemy z rozwijaniem innych pracowników. Jestem bardzo zżyta z zespołem, aczkolwiek praca i dużo kontaktów międzyludzkich jest bardzo męczące. Jest fajnie, ale nie jest idealnie. Bardziej się obawiam budowania relacji międzyludzkich znowu od przysłowiowego zera plus nie wiadomo czy i na ile może być realnie lepiej, bo praca to praca i też nie mam ochoty ciągle dowodzić, że potrafię pracować i wstrzelać się w nowy zespół.
Otóż to - zmiana to nie tylko potencjalny wzrost zarobków. To także koszty - emocjonalne i czasowe, bo nie wiemy jak będzie wyglądał workload , dopóki go realnie nie doświadczymy. Nie mówię, że zmiana zawsze jest zła, ale chcę podkreślić że nie jest zawsze najlepszym rozwiązaniem.
Maleńka uwaga. Półtorej może być godziny :-) bo to rodzaj żeński. Półtora roku bo to rodzaj męski. Półtorej bułki, półtora chleba itd. Pozdrawiam 🙂
Dziękuję 🙂 postaram się pamiętać!
Aj tam nie idealnie... to znaczy że to człowiek a nie idealna maszyna. Mi forma pasuje
A niby polonista z wykształcenia 😅