Dzięki za ten podcast, odważny bardzo ważny temat, ciekawe wątki kulturowe i z historii homo sapiens👏Jestem matką dwóch córek 10 i 9 lat, chowam je na tzw. niegrzeczne co łatwe nie jest dla mnie emocjonalnie i jeszcze budzi protest i krytykę rodziny i znajomych, ale wg mnie warto, są cudowne. Zauważyłam że wychodzi mi to tym łatwiej im bardziej akceptuję u siebie tzw ciemną stronę czyli swoją złość, gniew, manipulacje czy tzw lenistwo. Wychowanie dziecka jest najtrudniejszym zdaniem jakie miałam w życiu: monotonia, żadnych przerw, urlopów, wolnych weekendów, brak mierzalnych efektów, 0 zł za pracę, często lekceważenie tej roli przez mężczyzn a krytyka, pouczanie przez kobiety. Na szczęście nadchodzą zmiany, dzięki takim kobietom jak Ty Marto👍dzięki
No wreszcie kurwa mać ktoś to głośno powiedział !!! Dobra robota Pani Marto, podziwiam za odwagę 🤗 Wszystko o czym tu mowa cały kalejdoskop przewinął się w mniejszym lub większym stopniu w moim macierzyńskim życiu ! Jestem matką dwóch dorosłych córek, całe szczęście 10 lat przerwy jest pomiędzy nimi ...🤦♀️ Powiem tak - macierzyństwo to największa loteria, tu możesz zrobić w swoim mniemaniu całą robotę a i tak nie masz żadnych gwarancji, trzeba pamiętać , że jednak częściej popełniamy błędy do których zresztą mamy prawo, ale życie nie jest takie eleganckie i nam je wyrzyga wcześniej lub później 😂. Córki mam wspaniałe po wielu wzlotach i upadkach wypracowałyśmy bardzo uczciwe i głębokie relacje 😅 Zawsze jednak powtarzam, że gdybym miała cofnąć czas na żadne dzieci bym się nie zdecydowała mając za sobą te wszystkie doświadczenia i lęki . Wielkie dzięki za Pani obecność w przestrzeni medialnej ! 👏👏👍
wiesz, spośród wszystkich "dzieciatych" znajomych tylko dwie osoby powiedziały mi uczciwie, żebym 100 razy przemyślała, zaminim podejmę decyzję, że chcę mieć potomstwo. Tylko dwie, w tym jedna dodatkowo powiedziała, że gdyby nie jej mama to w życiu nie dałaby sobie rady. Inne osoby zachwalają, cukierkują, zachęcają. Tworzą obraz krainy wiecznej szczęśliwości. To nieuczciwe.
Wszystkie podcasty Zmierzchu są wartościowe. Ale w odcinku o matkach pani Marta prowadzi swój pług przez zupełnie porzucony albo zasnuty chwastem ugór. Mam mocne przekonanie, że z tej pracy i wiedzy płynie wielka ulga i inspiracja dla bardzo wielu rodzin - nie tylko matek. Już sam fakt, że sporo osób komentujących najpierw gratuluje odwagi wiele mówi. No i słychać też w głosie pasję! Co ja się w swoim długim życiu napatrzyłem na kłopoty wynikłe ze sfałszowanego spojrzenia na rolę matki... Z bliska (jako syn) i z daleka (jako przełożony). Wielkie dzięki! rc
Odsłuchując miałam ciarki na ciele ❤️ Już dawno odrzuciłam konstrukt matki idealnej w swoim życiu - niestety wciąż spotykam kobiety, które boją sie konfrontacji z ta mroczną stroną siebie lub spotykam ludzi, którzy usiłują mnie wcisnąć w obrazek tego jaką mamą powinnam byc. Podcast znakomity i bardzo potrzebny. Dziękuję ❤️
Oh Boże! Jakie to w Polsce potrzebne! Kiedyś na kręgu kobiecym (wielokulturowym) jedna matka odważyła się wyrazić słowami swoje mordercze myśli kierowane niekiedy do nowo narodzonego dziecka, głównie kiedy było jej bardzo trudno. Ze spuszczoną głową i widocznym wielkim poczuciem winy i przekonaniem, że coś z nią nie tak, zdawała się czekać na lincz. Stało się jednak coś niespodziewanego i zadziwiającego. Wszystkie kobiety zasiadające w tym kręgu, które są matkami (to była znaczna większość), przyznały się do podobnych myśli. Po sali rozeszła się wielka ulga, zrozumienie, współczucie, poszły łzy wzruszenia i wywiązała się piękna dojrzała dyskusja o tym, o czym się nie mówi - czyli wszystkim tym, co się traci kiedy się rodzi dzieci, żałobie po tych stratach i tym jak nie każda matka całym sercem kocha swoje dzieci. I nie musi to oznaczać, że jest patologiczna.
Brawo. Jestem bardzo wdzięczna za te słowa. W punkt. Wiele z nas tak czuje, ale wstydzi się nawet pomyśleć w ten sposób. Szkoda ze mężczyźni raczej nie mają szans tego „usłyszeć”, zrozumieć czy przyjąć. A może to i dobrze. Jestem tym bardziej szczęśliwa słysząc ten podcast, bo jestem mamą samicy. Mam poczucie jakbym siedziała w afrykańskiej, neolitycznej, plemiennej społeczności i słuchała doświadczonej nestorki. Brakuje nam tych wiosek.
Ten wykład powinien być obowiązkowym elementem lekcji wychowawczej lub biologii (może lepiej, bo potraktowany by został poważniej) w ostatnich klasach szkół podstawowych i dla powtórki w szkołach średnich. Jak to wszystkim kobietom wyprostowałoby życie. A przynajmniej większości. Może wtedy wielki kult Matki Polki wreszcie odszedłby w niebyt i kobiety mogłyby być po prostu matkami - kobietami, ludźmi. Dziękuję Pani Marto. Podałam komu mogłam.
Ciary. Ten odcinek mnie porwał jak najlepsza książka, właściwie mogłabym słuchanie go umieścić bardzo blisko doświadczenia duchowego. Totalnie się z tym zgadzam, co mówisz, dotkliwie odczuwam brak języka do opisywania doświadczeń, zwłaszcza trudnych, w byciu matką. Nawet z bliskimi matkami, często przeczuwamy się nawzajem, ale brakuje nam słów odpowiednio mieszczących doświadczenie. Jak to mieścić, tę miłość i nienawiść, i strach przed nienawiścią, i lęk przed miłością, i poczucie osamotnienia i wyjątkowości, a jednocześnie przeciętności i tonięcia w masie, wdzięcznośi sprzężonej z frustracją, wyczerpanie, do którego się kulturowo nie ma prawa, jak to pomieścić na spotkaniu w bawialni pomiędzy odpieluchowaniem a skokiem rozwojowym. Strasznie dziwne doświadczenie, nie da się na to przygotować, chyba na żaden ryt przejścia się właściwie nie da. Dzięki za ten odcinek, będę tu wracać jeszcze!
Dziękuję....od 16 lat żyłam w przeświadczeniu, że coś ze mną nie tak. że może nie powinnam mieć dzieci....i że moja dwie córki będą poszkodowane, bo nie spełniam w 100% swej roli. Marto, dziękuję Ci za ten podcast. Czuję ulgę. I to, że kocham moje dzieci, ale często ich nie lubię, to jest zdrowe i nie ma w tym nic złego. I że to, że często wolę posiedzieć i poczytać , niż "spędzać czas z dziećmi", to też jest normalne. dziękuję Ci. Po raz kolejny, BTW. Uściski.
Świetne spojrzenie na zamiatane pod dywan aspekty macierzyństwa, dziękuje za Pani materiały, bystry umysł i nie uginające sie pod naciskami spojrzenie na otaczający nas świat, to spojrzenie jest jak powiew świeżego powietrza, pozwala odetchnąć z ulgą i być kobietą kompletną. Dziękuje i wiernie słucham ☺️❤
Mocny podcast 💪 Wolno mi czuć się tak, jak czasem się czuję i wolno kiedy nie są to wcale motylki 😁😁😁😁 Jeśli mnie wolno, to i dziecku wolno, jeśli mnie i dziecku wolno, wolno każdemu. Wolno się wstydzić, ale nie trzeba 😁😁😁 Dziękuję 💪
Dziekuje za te madre i potrzebne slowa. Doswiadczylam w swoim macierzynstwie wszystkich "mitow"o ktorych mowisz. W depresji poporodowej czulam sie jak ostatnia lajza...sama z tego wyszlam ,cena wysoka. Instynkt macierzynski mysle ze powinien zostac zastapiony pojeciem instynkt przetrwania i tu postawie kropke. Wiem jak mozna bardzo kochac i nienawidzic rownoczesnie. Wiem ze skrajne zmeczenie potrafi pchac do agresji i najgorszych mysli.nie kazdy ma taka wysoka samoswiadomosc zeby to dostrzec, z tego pozniej słyszymy o nieszczesciach ktorych mozna pewnie uniknac jesli w pore pojawilaby sie pomoc. Potrzebujemy wiecej takich glosow zeby spuścić te "pompke "wokol rodzicielstwa i zebysmy mogli normalnie oddychac w tej wystarczajaco trudniej roli. Sciskam cieplo!
Mamy wokół siebie wiele dzielnych kobiet, które często mają wszystko na swojej głowie. Byłoby dobrze zbudować taki świat, w którym te wszystkie dzielne kobiety się wspierają. Spędziłam sporo czasu w różnych domach jako dzieciak, i lubiłam się przyglądać tym różnorodnościom. Wiele tych dzielnych, nieidealnych lecz cudownych w swojej istocie matek doceniam po dziś dzień, za ich nieidealność właśnie. Świetny podcast!
Pamiętam taki świat z mojego dzieciństwa. Pokolenie mojej matki i pokolenie mojej babci. Ze wspomnień, zdjęć i opowieści rodzinnych. Były to miejskie, inteligenckie rodziny - siostrzanskie i przyjacielskie relacje, sąsiadki. Ojcowie, z różnych względów, nieobecni. Te kobiety siebie wspierały, odwiedzały się , szczególnie gdy były małe dzieci. Niektóre przyjaźnie trwały dekadami. Chyba kobiety mają to "naturalnie wdrukowane", takie też były tradycyjne społeczności. Dziel i rządź, mass media, promowany konsumpcjonistyczny obraz partnerstwa damsko - męskiego i rywalizujące wzorce z mass i social media skrzywiają tą kobiecą wspólnotowość. Raczej obecnie wokół ideologii są tworzone ruchy. Ale oprócz tego i oddolnie kobieca świadomość się budzi. Mam dobre doświadczenie z kręgami kobiet. To trochę sztuczne wspólnoty, warsztatowo - rozwojowe. Jednak warto, dużo można zobaczyć, pokochać z tego dziedzictwa kulturowego, odczarować w sobie, poznać w innych i sobie.
ja moje macierzyństwo wspominam jako koszmar.... zawsze o tym głośno mówiłam, oczywiście nikt mnie nie rozumiał ale miałam to w dupie. Przeszłam to jakoś, teraz jestem po jasnej stronie mocy ....ale tez nie jest różowo.Pozdrawiam wszystkie nieperfekcyjne matki.
Wysłuchałam 3/4 i czuję zamysł, moje dziecko zaczęło spać więcej niż 5 godzin po ukończeniu 2 roku życia. Z nerwów i wykończenia dostałam nadczynności tarczycy która mi jeszcze utrudniała bo miałam do tego problemy z sercem i snem. ALE , nie miałam tych brudnych myśli dark mother nigdy, mam wrażenie że z jednego powodu. Mam zapewniony byt i nie musiałam martwić się o pieniądze. Uważam że jest to taka cegiełka którą jak jak się doda do stosiku to rozwala konstrukcję. Matka i kobieta pracująca zawodowo - to jest ten oksymoron i z góry skazana na porażkę maszyna. Tak przy okazji dnia matki polecam komedię właśnie z tym związaną "I don't know how she does it" ;)
"Bycie mamą to wyzwanie, misja, udręka, koszmar, ale i źródło przeogromnej satysfakcji. To lęk, paraliżujący strach, ale i radość, której nie da się z niczym porównać." Wszystkiego najlepszego :)
Moje pierwsze macierzyństwo było koszmarem. Dzieliłam się tym doświadczeniem z nielicznymi rozumiejącymi to zjawisko ..nie było psychologów, ani podcastów, które odkrywałyby tę ciemną zupełnie jednak naturalną rzeczywistość. Moje drugie, sporo późniejsze macierzyństwo, dało mi radość życia, siłę i jasną moc dzielenia się miłością z maleńką istotą ..tak jakby ktoś wgrał dodatkowy program na mój twardy dysk i powiedział: oto jesteś ciepłą, kochającą mamą, zrób dobrą, mądrą robotę. Do dziś tego nie rozumiem, ale jestem wdzięczna życiu za ten dar. Pozdrawiam wszystkie niewystarczające matki oraz te, które miały dużo szczęścia stać się dobrymi matkami przynajmniej dla części swych dzieci🍀🙂
Trafiłam na Pani podkast „chwilę” przedtem, zanim kupiłam w biegu na lotnisku ostatnie wydanie „Zwierciadła”. Z czego byłam niezmiernie zadowolona, bo w nim Pani!!! Kocham Panią, Pani Marto! Dziękuję za otwieranie mi oczu. Nie tylko na temat macierzyństwa. Sama byłam nieletnią matką, prawie zmuszona przez swoją do aborcji, tato (mój) zawetował. A i przyszły ojciec zapewniał, że kocha i wesprze... Dwoje dzieci w niespełna dwuletnim odstępie , przemocowy, alkoholem podlewany związek, szkoła wieczorowa, potem studia dzienne (i praca mgr. na temat nieletnich matek właśnie), na których czasem słyszałam, że nie można być dobrą matką i dobrą studentką. Potem problemy ze znalezieniem pracy. Ucieczka na emigrację i ciągły stres, za który teraz pokutuję rozsypującym się zdrowiem. Patrząc na swoje dorosłe już poTomki , Ich niełatwe życie i moją walkę o przetrwanie, nie wiem czy w „następnym wcieleniu” zdecydowałabym się na macierzyństwo. Choć jestem już szcześliwą babcią…
Logarytm mi wyświetlił wywiad z panią który mnie tak zainteresował obszarem wiedzy nieodkrytej przeze mnie i mocą przekazu że się teraz nie mogę odczepić od hurtowego słuchania pani podkastów. Jestem oczarowana nowym kątem spojrzenia, odwagą i gruntowną wiedzą. Dziękuję za pomoc w poszerzeniu moich horyzontów myślowych. Pozdrawiam serdecznie.
Dzięki, dzięki i jeszcze raz dzięki za ten podcast! Nie zwariowałam, nie jestem wyrodna i nie odbiegam od normy widząc przed oczami sceny mordu podczas kłótni z moją najdroższą istotą na ziemi. Dajmy sobie wreszcie prawo do wściekłości, do zwątpienia, do nienawiści wobec własnych dzieci. Wtedy będzie w nas więcej przestrzeni na miłość !
Bardzo mi Pani pomogła tym odcinkiem. Ja nie mam jeszcze dzieci, chciałabym mieć, ale mam bardzo trudną relację z własną matką. Pomogła mi Pani spojrzeć na nią życzliwiej. Dziękuję
Hej, kto słucha w 2023 ? :) Czuję, że muszę: wiecie że mnie się co i rusz nazywa matką Polką, bo Polka to zdrobnienie mojego imienia Pola...ale pech, co ? ;) Świetny podcast, dziękuję Marto ! Przysłała mnie tu niejaka Okuniewska :0
Ale czad... Nareszcie daje sobie szansę na poczucie się dobrą matką taką jaką jestem - bardziej sobą a nie idealną w swej roli, dziękuję ❤a dzieci już prawie dorosłe 😁
Wielkie dzieki!!!! szkoda ze wczesniej nie trafilam na ten podkast ale lepiej pozno niz wcale. Zdalam sobie sprawe jak bardzo to jest o mnie o moim przezywaniu maciezynstwa, oczywiscie bo jest przeciez dziecko mialo byc pieknie i cudownie a przeszlam depresje ale sie ogarnelam jak to matka polka teraz rozumiem skad te emocje i kompletne wypalenie emocjonalne. Teraz mam duzo wspolczucia dla matek-wiem przez co przechodzicie i nie dajcie sie kochane!!!
I wreszcie ogromna role ma tutaj wsparcie spoleczne i bezpieczenstwo kobiety. Nieraz ta milosc do dziecka jest “do wyuczenia”, gdy ma sie prawidlowe wzrorce z wlasnego domu. Ale tez moze byc zupelnie spontaniczna. Pamietam literature powojenna, gdzie autor opisywal realia “zycia” w obozie koncentracyjnym. Jednak wiekszosc matek byla gotowa oddac zycie za swoje dzieci (czasami moze to jakies uwarunkowanie ewolucyjne, moze “zwykla, prosta” milosc do dziecka). Nierzadko obca kobieta ryzykowala wlasne zycie, aby uratowac cudze dziecko. Ale tez bylo “zdarzenie”, gdy dziecko bieglo za matka wolajac “mamusiu, mamusiu zaczekaj”, a kobieta uciekala wolajac, ze to nie jej dziecko, by jako bezdzietna kobieta zwiekszyc swoje szanse na przezycie. Troche zapomnialam, po co tutaj to przytaczam... Moze by wspomniec, ze sa kobiety, ktore nawet podczas niebywalego stresu pozostana matka i postawia dziecko na pierwszym miejscu. Sa kobiety, ktore pod wplywem stresu poswieca swoje dziecko. Sa kobiety, ktore potrzebuja wsparcia spolecznego i poczucia bezpieczenstwa. I sa tez kobiety (mezczyzni oczywiscie tez), ktore sa totalnymi sadystkami i lubia niszczyc wlasne dziecko. I ta ostatnia grupa kobiet nie wiem, czy powinna uslyszec, ze maja prawo nienawidziec wlasne dziecko, bo moga to odebrac jako przyzwolenia na robienie cokolwiek im sie podoba, a dziecko w tej sytuacji nie ma mozliwosci sie bronic i jest calkowicie zależne.
Pani Marto, wspaniały i niezwykle rzetelny podcast. Świetnie, że ktoś to porusza w taki sposób, bo w stu procentach się zgadzam, że na polskim podwórku ( choć oczywiście nie tylko) ten archetyp jest wyidealizowany i co gorsza, często kobiety odbierają innych kobietom prawo do czucia trudnych emocji i bycia nieidealną. To bardzo przykre. Osobiście znam kobiety, które w teorii deklarują, że kobieta powinna mieć swobodę w wyborze swojej drogi życiowej itp, jednak gdy nie zostanie w końcu mamą to nie może być spełniona szczęśliwa. Koniecznie musi wszystko Izawsze podporządkować temu dziecku, jak i partnerowi, bo w końcu jest kobietą! Osobiście bardzo się z tym nie zgadzam i uważam, że kobieta nie musi zostawiać nigdy matką jesli nie chcę i nikt nie ma prawa tego od niej oczekiwać. A jeżeli już się na to zdecyduje to będzie mogła bez obaw mówić szczerze zarówno o tych dobrych stronach macierzyńtwa, jak i tych nie koniecznie kolorowych. I gdy będzie czuła że to za dużo, będzie mogła śmiało prosić o pomoc bez społecznego ostracyzmu, co obecnie nie jest takie oczywiste. Gratulacje za ten rzeczowy podcast i obyśmy mogli poruszać częściej te społecznie niewygodne tematy. Pozdrawiam 😉
To jest to, mam na myśli fragment o dzieciach. W nich, jak we wszystkich ludziach, jest jednocześnie dobro i zło (choć część zachowań to akty nieświadome). Tylko lukrowanie lub tylko uczernianie ich to przesada i kłamstwo.
Halo, halo! Tak sie najaralam tymi opowiesciami o tym jak pradawne macierzynstwo wygladalo, ze przypomniala mi sie przezajebista ksiazka historyczna (napisana tak lekko i malowniczo, ze czyta sie jak najlepszy kryminal) Ann Baer "Medieval Woman. Village Life In The Middle Ages." W niej, opisane jest z detalami zycie prostej kobiety oraz jej rodziny w czasach wczesnego sredniowiecza w srodowisku wioski skupionej wokol siedliska moznowladcy. Nie mam pojecia, czy ksiazka ta zostala przelozona na jezyk polski, zostala wydana w Anglii w 1998 roku, wiec moze jednak. Co mnie najbardziej urzeklo, to ogrom pracy, jaki autorka musiala wlozyc w gromadzenie materialow i zrodel, z czasow, gdzie nie kazdy byl pismienny, a napewno nie chlopi, tym bardziej chlopki, czyli Marion nie prowadzila sobie pamietnika "drogi pamietniczku, dzis maz wystrugal mi drugie wiaderko, tak latwo bedzie mi teraz nosic wode ze strumienia, gdy jedyne moje wiaderko jest juz zajete mlekiem wydojonym z kozy", gdzie nikt sie nie zajmowal dokumentowaniem zycia kobiet, no chyba, ze krolowa, to zapisali daty urodzin i smierci, za kogo wyszla, kogo powila i w ktorym roku, gdzie nikt sie nie zajmowal dokumentacja zycia prostych chlopow, oprocz moze ksiag, czy dziesiecina w tym sezonie zaplacona. Tam rowniez sa opisane matczyne doswiadczenia, doznania, rozterki, bolesci, zaloba po straconych dzieciach. Mna ta ksiazka wstrzasnela, odsluchalam jej na audiobooku w ciagu jednego dnia, jednym tchem, moznaby rzec. Natychmiast pobieglam ucalowac moje krany za to, ze daja mi wode na zawolanie, i to ciepla oraz zimna, oraz kontakty, ktore daja mi adekwatne swiatlo w ciemnosci za dotknieciem pstryczka. Serdecznie polecam te pozycje!🤩😍
i co to da ? jak nauczyć ludzki organizm wstawać co 3 godziny, w niewyspaniu żyć miesiącami ? niania/ sprzataczka/ pomoc do domu na kilka godzin dziennie, by chociaż nie jeść resztek na stojąco będąc matką
Ja też wybrałabym określenie "mroczna matka". Bo jest w nim według mnie głębia, może wieloznaczność, a może też... podskórnie czuję, że nawet jakaś nadzieja! Intrygujące, do przemyślenia dla mnie.
hey, Marta, mam pytanie, na jakich zrodlach sie opeiralas? bardzo chetnie bym kontynuowala czytanie historii kobiet, ktora tutaj tez przedstawilas, bede wdzieczna za zrodla :)
Gdyby kobietom pozwolono mówić o swoich wątpliwościach, to dzieci nie miałyby, potem jako dorośli , problemów, gdyż ich matkom udzielona byłaby pomoc. A tak to matka w mniejszy czy większy spospób odreagowuje na dziecko. Nerwani, niecietpiliwością, frustracją, nadopikuńczością, itd. Zamiatamy pid dywany, jak wszystko co złe w Polsce: alkoholizm, księży pederastów, mobbing. Na zewwnątrz ma być pięknie ładnie. "Od oka" Jak mawiało się u mnie w domu. Jest jedno mocne zdanie o tym: nie byłoby dzieci w beczkach. Serio, nie mogę pojąć, jak tak oczywistego przekazu Państwo nie mogli zrozumieć. Do wychowania dzievcka potrzebna jest cała wioska, a nie zamykanie siebie z bombelmi w klatkach mieszkań na zamkniętych osiedlach. I niech nikt broń boże nie zwróci uwagi mojemu bombelkowi. Dziecko ma żyć w społeczeństwie. Społeczeństwo mogłoby ochronić te wszystkie skrzywdzone dzieci z marginesu, gdyby nie wytykano ich matek palcami za to, że nie są idealnymi matkami polkami. I jestem pewna, że gdybyśmy wiedziały, co to znaczy dziecko, to połowa z nas by tych dzieci nie miała. Natura tak stworzyła dzieci, aby one przetrwały. Są słodkie do granic możliwości, i yo jest to wysokie wyspecjalizowanie, o którym Marta wspomina. Każdy chce mieć szczeniaczka, ale psa potem sié wyrzuca.
Myślę, że co do ambicji, ma ona jeszcze jeden wymiar. Bycie dobrą, a nawet "tylko" wystarczająco dobrą matką nie jest łatwe. A zatem dążenie do tego, aby taką mamą być, też odbieram jako dążenie ambitne - bo dla mnie ambicja łączy się nie tylko że stanowiskiem czy wpływami.
Uważam, że w samym myśleniu źle o dziecku nie ma nic złego. Różne myśli nam się zdarzają i nie mamy na nie wpływu, niestety. Ważne jest, co ze świadomością tych myśli potem zrobimy. Czy nie wprowadzimy w czyn jakichś pomyślanych złych działań wobec niewinnego dziecka. Jeśli będę miała prawo w pełni takie myśli i emocje dożyć, zrozumieć - prawdopodobnie tego nie zrobię. Bo nie stracę panowania nad sobą. A jeśli wezmę pod uwagę fakt, że myśli mordercze są tak naprawdę przykrywką dla czegoś, co mnie dręczy, co potrzebuję zbadać - to tym bardziej nie potrzebuję się za nie obwiniać. Bo są tylko objawem (co prawda bardzo mocnym) czegoś zupełnie innego. Chociaż jednocześnie wydaje mi się, że nienawiść to coś zbyt mocnego. W dodatku wymierzone w istotę ode mnie zależną, która nie zrobiła mi nic złego. Ale być może nie mamy wpływu na to, czy będziemy czuć "tylko" gniew, czy właśnie nienawiść... to nie nasza wina.
Jakoś mi smutno po przesłuchaniu tego. Bardzo brakuje mi perspektywy dziecka. To ze jako kobiety dajemy życie to nie znaczy, ze mamy prawo je odbierać (wyrzucając dziecko do lasu itp), te kobiety były postawione pod ściana, obyśmy nie dożyły takich czasów, gdzie będziemy w skrajnych sytuacjach, ale mysle ze wiele mam wskoczyłoby za swoim dzieckiem w ogień (to jest wg mnie właśnie instynkt macierzyński). Dzieci to nie są rzeczy, a dojrzała osoba raczej jest w stanie pomieścić różne emocje dziecka i mimo trudności być wsparciem i źródłem miłości i bezpieczeństwa.. Oczywiście, ze czasem jest trudno (jak to w życiu), ale ten odcinek jest skrajnie jednostronny, demonizuje macierzyństwo, nie mówi nic o jego dobrych stronach pięknie, zwyczajnie smutny…
To niewiarygodne, co tu słyszę. Nigdy nie komentuje niczego w Internecie, ale tym razem nie dam rady. Krew mi cieknie z uszu, słuchając tego. Naprawdę dzieci są wstrętnymi pasożytami i to zupełnie normalne, pani zdaniem, nienawidzić ich? Jestem córką ciemnej matki, z wszystkimi jej przymiotami, z konsekwencjami czego zmagam się do teraz, (mając 31 lat), i sądzę, że zajmie to jeszcze trochę czasu. Podjęłam jako nastolatka decyzję o tym, że sama nie zostanę nigdy matką, trzymam się tego jak dotąd i nie sądzę, że zmienię zdanie. Nie sądzę również, że moja matka miała pełne prawo nienawidzić mnie i traktować jak posożyta. Sądzę natomiast, że kobieta w XXI w. powinna decyzję o macierzyństwie podejmować ŚWIADOMIE. Nikt nie ma prawa zmuszać jej do macierzyństwa, i jak dotąd na szczęście tak się nie dzieje. Powinna natomiast wiedzieć z czym wiąże się zostanie mamą, jakie może to nieść trudności i wyzwania, jeśli już na to się zdecyduje, że zawsze cukierkowo i kolorowo na pewno nie będzie, że ma pełne prawo nie zawsze czuć się super, ALE NIE MA PRAWA OKAZYWAĆ DZIECKU, ŻE JEST ONO PASOŻYTEM, ALBO ŻE GO NIENAWIDZI, BO TO ONA JAKO OSOBA DOROSŁA I ŚWIADOMA POWOŁAŁA TO DZIECKO NA ŚWIAT, ONO SAMO SIĘ NA NIEGO NIE PROSIŁO. Zawsze jest jeszcze ostateczna opcja aborcji, jeśli z jakichś przyczyn kobieta wie, że nie podoła tej roli i nie będzie dobrą matką. Jednak tłumaczenie okropnych zachowań matek wobec urodzonych już dzieci tym, że dzieci to w sumie takie pasożyty i że to normalne, bo one odbierają na długi czas kobiecie możliwość samorealizacji itp. - woła o pomstę. Adoptując psa ze schroniska, lub chcąc zdobyć prawo jazdy, trzeba wykazać się pewnymi cechami lub umiejętnościami, natomiast dziecko mieć jest bardzo łatwo, nie wymaga to żadnych predyspozycji, oprócz zdolności rozrodczej. Bardzo łatwo jest będąc matką obrócić jego psychikę w pył, a pani zdaniem dziecko jest żądającym uwagi krwiopijczym pasożytem i to ok chcieć je unicestwić i zmieść z Ziemi??? Na pani miejscu, określając się mianem "psychologa", wstydziłabym się za te słowa. Jak dla mnie - obrzydliwe słowa po prostu. Widziałam inne pani wypowiedzi i robiła pani wrażenie niezwykle kompetentnej i mądrej osoby, ale ta wypowiedź mnie wewnętrznie zabiła. To matka i jej wychowanie kształtuje Człowieka na całe życie. Osoba z pani wykształceniem i pozycją raczej powinna to wiedzieć. Podkreślanie, że absolutnie nikt idealny być nie może, jest bardzo ważne, ale mówienie, że nienawidzenie dzieci w sumie jest bardzo ok i zdrowe - naprawdę słabe, bardzo słabe...i nie życzę nikomu, kto był naprawdę nienawidzony przez matkę, żeby trafił na ten podcast.
Pani chyba niewiele zrozumiała z tego całego tekstu. Nigdzie nie jest powiedziane, że jest przyzwolenie na okazywanie dziecku, że jest niepotrzebne, zbędne, czy też znęcanie się nad nim. Natomiast mowa jest tu o tym, że kobieta- matka ma prawo tak myśleć, czy odczuwać negatywne emocje względem dziecka i jest to zupełnie naturalne i normalne. Problem pojawia się wtedy, kiedy frustracja i złość osiągają taki poziom, że zaczyna się to przejawiać w zachowaniu i słowach skierowanych do swojego dziecka. To tylko świadczy o tym, że nie powinna ich mieć. Natomiast głównym problem jest to, że od małego wtłaczane jest nam, że to zbrodnia w ogóle myśleć w taki sposób. Matka musi bezwarunkowo kochać swoje dzieci i się im poświęcać kosztem siebie. Co jest bzdurą. Samo Pani stwierdzenie, że kobiety nie są przymuszane do macierzyństwa jest taką bzdurą, że nie wierzę, że mogła Pani to w ogóle napisać. W kraju, w którym rządzi partia konserwatywna, która porwała za sobą rzeszę ludzi, samo stwierdzenie, że ktoś nie chce mieć dzieci wywołuje apopleksję. Na własnej skórze się o tym przekonałam. Ja po prostu nie lubię dzieci, nie chcę ich mieć i jak do tej pory, a to już 37 lat, ich nie mam. Ileż to ja się nasłuchałam, że zobaczysz, jak urodzisz swoje, to pokachasz, bo jak to tak nie kochać swojego dziecka, co z ciebie za kobieta, nie chcesz mieć dzieci, nie jesteś normalna. Sam fakt kiedy mówię, że ja nawet nie chcę być w ciąży i rodzić spotyka się najpierw z szokiem, potem z różnymi pobłażliwym, niejednokrotnie bzdurnymi tekstami, kończąc na agresji słownej. Wielokrotnie naciskano na mnie ze strony rodziny, znajomych, że ja muszę mieć dzieci, bo inaczej będę niespełniona, nie będę miała dla kogo żyć. I takie właśnie bzdury są wielokrotnie powielane przez społeczeństwo, również bzdury o tym, że każda matka, chciała mieć dzieci i jak już je ma to jest przeszczęśliwa, spełniona i w ogóle och i ach. Gdyby nie wpadki, a jak Pani napisała świadome decyzje o posiadaniu potomstwa, to wątpię czy 50% kobiet zdecydowałoby się kiedykolwiek na dziecko, nie wspomnę już o tym, ile z nich postanowiło je jednak mieć, bo rodzina naciskała, partner naciskał, bo co ludzie powiedzą, no i bardzo ważny aspekt, który bardzo rzadko jest brany pod uwagę, a mianowicie bardzo wierzące kobiety, które się po prostu nie zabezpieczają, bo to grzech i tak rodzą, niemal rok po roku kolejne dzieci (mam parę takich znajomych). Więc gdzie tu jakakolwiek świadomość, gdyby była, populacja na świecie byłaby co najmniej trzykrotnie mniejsza. Wspominała też Pani o ewentualnej aborcji. Wywołało to już tylko mój śmiech, w społeczeństwie, gdzie tabletki antykoncepcyjne to zło, gdzie mylnie nazywamy tabletki "po", jako tabletki wczesnoporonne, gdzie z ambony panowie w sukienkach grzmią, że kobieta powinna być powściągliwa, skromna, jako dobra żona nie powinna odmawiać mężowi seksu, bo to grzech, gdzie jej obowiązkiem jest robienie dzieci na potęgę, przy jednoczesnym nieposiadaniu własnego zdania a nawet rozumu, gdzie ksiądz, mówi, że zdrada partnera, czy nawet bicie przez niego żony, czy też alkoholizm nie są podstawą do rozwodu, a bardziej świadczą o tym, że to wina żony, skoro mężczyzna musi w taki sposób odreagowywać. Gdy kobieta zdradzi jest napiętnowana, nie może sugerować, że ma ochotę na seks bo wtedy jest rozwiązła. Kraj absurdów i skrajności. Leczenie bezpłodności wstrzymane, in vitro wstrzymane, z antykoncepcją hormonalną też jest różnie, zależy na jakiego lekarza się trafi, wielokrotnie odmawiają. Jednocześnie wystarczy włączyć którykolwiek kanał telewizyjny po 22.00, aby zbombardowały nas reklamy środków na "płonący konar". Cyrk normalnie. Nie wspomnę o opiece medycznej w trakcie ciąży, czy samym porodzie w publicznych szpitalach. A Pani pisze, że można dokonać aborcji. Gdzie? Za granicą? Jeszcze trochę to do więzienia będą za zwykłe poronienia wsadzać. Tak że tak, myślę, że niewiele Pani zrozumiała z tego naprawdę dobrego i jakże potrzebnego wykładu.
@@martakobus1924 @Marta Kobus Uważam się za osobę dość kulturalną i powściągliwą, dlatego proszę darować, ale nie będę komentować słów o tym, jak to niewiele zrozumiałam i bardzo panią rozśmieszyłam. :))) Widzi pani, nie wiem jak pani, ale ja zwolenniczką aktualnego rządu nigdy nie byłam, nie jestem i z pewnością nie będę. Wręcz mdli mnie czasem na myśl o tym, jak jest i że nie wygląda na to, by w najbliższym czasie miało być lepiej. Nie wiem jak pani, ale ja uważam się również za osobę, która posiada więcej niż 2 szare komórki mózgowe. W związku z tym, staram się pamiętać o tym, że istnieje jeszcze coś takiego jak skuteczna ANTYKONCEPCJA, by już nie musieć szukać zagranicą i nie korzystać z tak ostatecznych rozwiązań, jak aborcja. Może nie wszędzie i nie u każdego lekarza, ale zdobyć skuteczną antykoncepcję jeszcze póki co można w naszym kraju. I piszę to ja - osoba mieszkająca aktualnie w bardzo małej miejscowości, na podkarpaciu, więc wiem co mówię. Staram się postępować odpowiedzialnie, bo wiem, że nie miałam dobrych wzorców i dobrej mamy ze mnie by chyba nie było. Trochę mnie dziwi podejście: "nie każda będzie dobrą mamą i 50% kobiet, które mają dzieci, nie miałyby ich gdyby nie wpadka". Serio?? Hm..czyli podejście: "wkładanie penisa w moją waginę jest tak cholernie przyjemne, że co tam...martwić się będę potem"? To gratuluję. Ja uważam, że lepiej jest uczyć podejścia: "myśl przed, nie po fakcie". Jesteśmy chyba Homo Sapiens. Szkoda byłoby, żeby taka niefrasobliwość odbiła się potem na biednym dziecku matki, która przecież "ma prawo nienawidzić". :) Argument, że tak wszyscy na panią naciskają?? :)) I to takie straszne, że wiele kobiet się łamie? Gratuluję dojrzałości osobie, która decyduje się na dziecko, bo tak ją wszyscy namawiają... Jak wspomniałam, mieszkam w małej miejscowości, na podkarpaciu, nie w Wawce, pochodzę z katolickiej rodziny, "z chowu" tradycjonalnego i mam daleko w d.... co mówią mi o tym inni - więc jak widać, da się. :) Muszę panią rozczarować - uważnie przesłuchałam podcast i raczej zrozumiałam go bardzo dobrze. Uważam, że pewne strefy i sfery są tak delikatne, że czasem liczy się po prostu odpowiedni dobór słów. I tyle. Bo to słowa robią różnicę. Oczywiście, że każda emocja i uczucie są po coś i to normalne, że je czujemy i każdy ma do tego prawo. Ale nazywanie dzieci per "pasożyty"?? Naprawdę?? To "świetnie" świadczy o możliwościach intelektualnych mamy, która sądziła najwyraźniej, że w pierwszych latach życia dziecko nie będzie całkowicie uzależnione od niej, i zaskoczona jest nagle faktem, że potrzebuje ono jej nieustannej uwagi i opieki, nie dając nic w zamian.
@@olgagaracz3885 po przeczytaniu Pani odpowiedzi na mój komentarz w dalszym ciągu uważam, że jednak nic Pani nie zrozumiała, ani z mojego wpisu, ani z filmu. Szkoda "bić piany". Jeśli Pani jedynym argumentem jest to, że Pani jest asertywna i taka rozważna w sprawie seksu i antykoncepcji, to nie mamy o czym rozmawiać. To, że Pani jest, nie znaczy, że wszyscy tacy są. Mnie też nie interesuje co mówią inni i co mi "sugerują", opisałam tylko na swoim przykładzie, co spotyka kobiety, które jak to Pani określiła są świadome i podejmują własne decyzje. Ale niestety większa część łamie się pod presją, która potrafi być bardzo duża. Bagatelizowanie tego faktu jest ignorancją, tym bardziej patrzenie tylko ze swojej perspektywy i przez swój pryzmat. Określenie, które zostało użyte w filmie, jest tu najmniej istotne. Jak napisałam wcześniej, pomyślenie przez matkę źle o dziecku jest jak najbardziej normalne, ale nie daje przyzwolenia na jakąkolwiek przemoc wobec niego. Tak ciężko to zrozumieć i umieć rozdzielić?
@@martakobus1924 Hahahaha - proszę wybaczyć, ale teraz to ja się uśmiałam. "Szkoda bić pianę", ale jednak trochę ją będę bić, tak? :)))) Owszem - ciężko zrozumieć i rozdzielić. I co w związku z tym?? Coś mi pani zrobi? :)) Faktycznie to może zależeć od punktu widzenia, a ten od punktu siedzenia. Jeśli ktoś miał rodziców dla których całe życie był Księżniczką lub Królewiczem, a dodatkowo ma bardzo ograniczoną wyobraźnię, lub zerową empatię - nie zrozumie na pewno tego, co tu piszę. Może sobie pani nienawidzić wszystkie dzieci świata, jak pani chce, i nazywać je tak, jak pani sobie chce. Czy ja pani zabraniam? :))) Ja wypowiadam swoje zdanie, że nazywanie bezbronnej istoty, która pojawiła się na świecie nie z własnej woli i zdana jest tylko na rodziców "PASOŻYTEM", jest zwykłym ku****wem. Niezależnie czy dziecko to słyszy, czy też nie. I zdania nie zmienię. Ma pani z tym jakiś problem? :)) To proszę iść pobiegać, lub zająć się czymś innym, żeby lepiej i efektywniej spożytkować energię. Bez odbioru.
@@olgagaracz3885 poziom Pani komentarza świadczy o Pani poziomie, jak się nie ma argumentów, to zaczyna się agresja. Nie muszę Pani nic robić, mogę tylko współczuć takiego podejścia. Z księżniczką trafiła Pani jak "kulą w płot", więc kolejna skucha... Szkoda mi czasu na Pani bzdurne dygresje.
A może instynkt macierzyński to wtedy, gdy mając te mroczne uczucia wobec dziecka, czujemy, że są częścią macierzyństwa. Czucie siebie jako matki bez wpływów zewnętrznych.
@@MartaNiedzwiecka A gdy w nocy budzimy się na minutę przed tym jak dziecko zacznie płakać, to może to jest instynkt macierzyński? Oraz ogólnie to, że matka wie na przykład lepiej od mężczyzny jak ze swoim dzieckiem współpracować od samego początku.
Dzięki za madry przekaz. Dodam od siebie że w internecie bardzo często widzę komentarze czarno-białe tzn. bombelek nie. Może manipulować i wymuszać jest na to za małe i jest właśnie tym idealnym stworzeniem a to Ty matko nigdy nie powinnaś nią być skoro sobie nie radzisz a Wszelkie problemy wychowawcze jakie sprawie dziecko to twoja wina....
Współcześnie najbardziej wyparta część urodzenia dziecka to dziecko niepełnosprawne fizycznie bądź psychicznie. To jest loteria prawdziwa i głucha cisza w tym temacie. Tylko nadal komentarze urodzisz zdrowe dzieci, będzie dobrze etc. Biologia to loteria. Nadal nauka i medycyna nie wiedzą czemu tak się dzieje. A na dodatek jest mnóstwo chorób genetycznych w których nie ma praktycznie pomocy państwa. I to prawda Ewolucja ma w dupie nasze szczęście. Mamy, które mają zdrowe dzieci nie wiedzą często jak to jest ważne .
Skoro to więź z matką jest tą najważniejszą, tą najbardziej pierwotną, odgrywającą największą rolę - to być może nie ma sensu wymaganie od ojców, żeby angażowali się w opiekę nad dziećmi tak samo jak robią to matki? Może to oczekiwanie jest niezgodne z naturą, z biologią? A... co z matkami adopcyjnymi? I zastępczymi? Czy im też stawiane są tak wysokie wymagania? W ich przypadku biologia nie będzie odgrywać takiej roli.
Czasowa utrata sił - domyślam się czemu. Ale autonomii? Czy to nie od nas po części zależy to, żeby nie pozwolić jej sobie wydrzeć? Matka nie musi tkwić przy dziecku przez 24 godziny na dobę, chyba że nie ma nikogo bliskiego, kto by się dzieckiem zaopiekował. A nawet jeśli jest przy dziecku, to może czytać, myśleć, robić coś innego - jeśli dziecko na przykład śpi, to chyba nie ma przeszkód.
Mimo wszystko: żadna myśląca i czująca kobieta nie wrzuci dziecka do beczki! Nawet jeśli jest jej trudno. Istnieją okna życia i domy dziecka, cywilizowana kobieta właśnie tam zostawi dziecko niechciane. Rozumiem jednak, że nie chodzi o usprawiedliwianie takiego zachowania, tylko o zobaczenie jego kontekstu.
Po trzecie to bylabym ostrozna z mowieniem matce, ze ma prawo nienawidziec swojego dziecka. Coz, moja matka widocznie uznala, ze ma prawo mnie nienawidziec, bo potrafila na mnie wrzeszczec “nienawidze cie ty stara ....”. Gdyby ktos jeszcze przyznal, ze ma do tego prawo, to pewnie jeszcze by mnie utopila w luzce wody (z drugiej strony dla mnie moze bylaby to korzysc, gdyby mnie zabiła, gorzej, gdyby tylko nieodwracalnie okaleczyła). Cóż, istnieja tez osoby “wypaczone”, ktorych nie uzdrowi przyznanie im prawa do nienawidzenia wlasnego dziecka, a tylko da im przyzwolenie na jeszcze gorsze znecanie sie. I tu by sie przydala zwiekszona opieka socjalna dla matek, ale tez dla dzieci, ktore musza wegetowac z taka matka/w takiej rodzinie. Niestety, dopiero niejako “narzucenie” jakiejs tam odpowiedzialnosci za życie dzieci ukróciło ten preceder pozostawiania niechcianych dzieci w lesie albo nawet odrabywania wlasnym dzieciom konczyny w czasach sredniowiecza, zeby uczynic z dziecka bardziej efektywnego żebraka. I niestety, uwazam, ze orzy tej calkowitej zaleznosci dziecka od matki/rodzicow, prawa dziecka “musza” byc niejako narzucone, aby powstrzymac zwyrodnialych rodzicow od robienia z dzieckiem, co im sie zywnie podoba. I wreszcie, istnieje cos takiego jak instynkt macierzynski. Mam znajome, ktore mowily, ze po urodzeniu dziecka czuly do niego taka milosc, jakiej wiedzialy, ze wiecej nie beda czuc do nikogo, uczucie nie do opisania. I nie bylo to pod zadna presja. Moja znajoma np. mi wyznala, ze nie jest w stanie zrozumiec, jak jej matka mogla jej nie kochac, bo ona nie wyobraza sobie, ze moglaby nie kochac swoich dzieci.
Tutaj się nie rozumiemy: matka ma prawo nienawidzić swojego dziecka, to jest emocja tak ważna jak te "miłe"; nie oznacza to, ze ma prawo krzywdzić swoje dziecko. A i tak matki to robią, co wynika z twojego komentarza. I ta krzywda jest niewidoczna, bo nie można o niej mówić wprost albo się jej nie rozpoznaje. I jeszcze jedna ważna rzecz, ludzie lubią myśleć, ze jak się wobec kogoś ma wrogie uczucia, to nie można tej osoby kochać. To nie jest prawda z punktu widzenia psychologii.
@@MartaNiedzwiecka rzeczywiscie, zapomnialam o tym. Ale jednak moze warto, zebys w twoim filmie to dodała, ze o ile ma prawo nienawidziec dziecka, nie ma prawa go krzywdzic. Bo sa tez sadystyczne mamuski, ktore uslyszawszy, ze to ich prawo nienawidzic dziecka, beda tego “prawa” naduzywac na wszelkie sposoby.
@@nenan3540 Myślę, że gdybyś przesłuchała jakikolwiek mój odcinek o relacjach, emocjach, rodzicielstwie to byś wiedziała, ze ja taki przekaz realizuję w każdym odcinku. Rzeczy istnieją w kontekście, pozdrawiam ciepło :)
@@MartaNiedzwiecka Ja bym powiedziała, że lepiej pomyśleć "mam myśl, że nienawidzę swojego dziecka' i dalej 'jestem bardzo zmęczona/ przeciążona i dlatego ta myśl'. Starajmy się zwracać jednak w kierunku miłości i łagodności jeśli chodzi o człowieka - małego czy dużego. Tutaj tej miłości się nie czuje wcale
Potrzebuję do mojej pracy magisterskiej nazwiska psycholożki, która przeprowadziła badanie w latach 80 na bliźniakach (mówi o niej Pani w 27 minucie). Jedyne, co słyszę to Janet Mar/Marlow/Mann, ale nie mogę nikogo znaleźć pod takim nazwiskiem. Czy ktoś może mógłby mi pomóc? ;) Będę bardzo wdzięczna!
Straszne to było. Wiem co Pani ma na myśli, pracuję z młodzieżą i nie 'buduję pomników matkom'. Ale nie chciałabym, żeby moi podopieczni usłyszeli taki zimny przekaz na temat ewolucji i ogólnie bardzo 'zimny' ten przekaz. Zawsze staram się tak wyjaśniać relacje z dzieckiem i intencje matek, żeby nie sprawić więcej bólu dziecku, które i tak już go zaznało.
Ten argument o wyjątkowości ludzkich osesków bo przepychają się dużą głową przez wąskie drogi rodne i 7letni okres opieki też wydawał mi się kiedyś wartościowy ale można go też zastosować z powodzeniem do innych gatunków jeśli nie do wszystkich. Wyobrażam sobie jaki to nie wyjątkowy musi być poród żyrafy kiedy to po wypadnięciu z krocza matki i jebnięciu w glebę z wysokości 3metrów słodkie żyrafiątko ma 30 sekund żeby stanąć na tych patykach i zacząć biec by nie zostać pożartym przez geparda czy inną hienę. Jak dla mnie wystarczająco wyjątkowe by stworzyć zgrabną narrację o żyrafim macierzyństwie;)
Dzięki za ten podcast, odważny bardzo ważny temat, ciekawe wątki kulturowe i z historii homo sapiens👏Jestem matką dwóch córek 10 i 9 lat, chowam je na tzw. niegrzeczne co łatwe nie jest dla mnie emocjonalnie i jeszcze budzi protest i krytykę rodziny i znajomych, ale wg mnie warto, są cudowne. Zauważyłam że wychodzi mi to tym łatwiej im bardziej akceptuję u siebie tzw ciemną stronę czyli swoją złość, gniew, manipulacje czy tzw lenistwo. Wychowanie dziecka jest najtrudniejszym zdaniem jakie miałam w życiu: monotonia, żadnych przerw, urlopów, wolnych weekendów, brak mierzalnych efektów, 0 zł za pracę, często lekceważenie tej roli przez mężczyzn a krytyka, pouczanie przez kobiety. Na szczęście nadchodzą zmiany, dzięki takim kobietom jak Ty Marto👍dzięki
:) pozdrawiam całą 3
No wreszcie kurwa mać ktoś to głośno powiedział !!! Dobra robota Pani Marto, podziwiam za odwagę 🤗 Wszystko o czym tu mowa cały kalejdoskop przewinął się w mniejszym lub większym stopniu w moim macierzyńskim życiu ! Jestem matką dwóch dorosłych córek, całe szczęście 10 lat przerwy jest pomiędzy nimi ...🤦♀️ Powiem tak - macierzyństwo to największa loteria, tu możesz zrobić w swoim mniemaniu całą robotę a i tak nie masz żadnych gwarancji, trzeba pamiętać , że jednak częściej popełniamy błędy do których zresztą mamy prawo, ale życie nie jest takie eleganckie i nam je wyrzyga wcześniej lub później 😂. Córki mam wspaniałe po wielu wzlotach i upadkach wypracowałyśmy bardzo uczciwe i głębokie relacje 😅 Zawsze jednak powtarzam, że gdybym miała cofnąć czas na żadne dzieci bym się nie zdecydowała mając za sobą te wszystkie doświadczenia i lęki . Wielkie dzięki za Pani obecność w przestrzeni medialnej ! 👏👏👍
:D bardzo dziękuję za entuzjastyczny komentarz
wiesz, spośród wszystkich "dzieciatych" znajomych tylko dwie osoby powiedziały mi uczciwie, żebym 100 razy przemyślała, zaminim podejmę decyzję, że chcę mieć potomstwo. Tylko dwie, w tym jedna dodatkowo powiedziała, że gdyby nie jej mama to w życiu nie dałaby sobie rady. Inne osoby zachwalają, cukierkują, zachęcają. Tworzą obraz krainy wiecznej szczęśliwości. To nieuczciwe.
Jak Was czytam, to tracę resztkę szacunku do kobiet. Trzeba spierdalać z tego kręgu kulturowego, bo przyjdą arabowie i nas zjedzą.
@@a.g.a.t.a6326jeśli się z kolei mowi że jest ciężko, można dostać "w łeb" za to, że się straszy 😅
Boosze... jestem normalna! Cudownie usłyszeć to od kobiety. Genialny materiał, Pani Marto kawał dobrej roboty!!!
To jest tak dobre, że brak mi słów. Jedno słowo - genialne!
Wszystkie podcasty Zmierzchu są wartościowe.
Ale w odcinku o matkach pani Marta prowadzi swój pług przez zupełnie porzucony albo zasnuty chwastem ugór.
Mam mocne przekonanie, że z tej pracy i wiedzy płynie wielka ulga i inspiracja dla bardzo wielu rodzin - nie tylko matek.
Już sam fakt, że sporo osób komentujących najpierw gratuluje odwagi wiele mówi. No i słychać też w głosie pasję!
Co ja się w swoim długim życiu napatrzyłem na kłopoty wynikłe ze sfałszowanego spojrzenia na rolę matki...
Z bliska (jako syn) i z daleka (jako przełożony).
Wielkie dzięki!
rc
:) prowadzę pług przez kości umarłych
Marta, zbieram szczękę z podłogi. Sztos podcast! Bardzo merytoryczny i odważny!
P. Marta świetnie zorganizowała ten odcinek. Merytorycznie-perfecto.👌
Dziękuję. 💜
@@raw3063 l
Odsłuchując miałam ciarki na ciele ❤️ Już dawno odrzuciłam konstrukt matki idealnej w swoim życiu - niestety wciąż spotykam kobiety, które boją sie konfrontacji z ta mroczną stroną siebie lub spotykam ludzi, którzy usiłują mnie wcisnąć w obrazek tego jaką mamą powinnam byc. Podcast znakomity i bardzo potrzebny. Dziękuję ❤️
Oh Boże! Jakie to w Polsce potrzebne! Kiedyś na kręgu kobiecym (wielokulturowym) jedna matka odważyła się wyrazić słowami swoje mordercze myśli kierowane niekiedy do nowo narodzonego dziecka, głównie kiedy było jej bardzo trudno. Ze spuszczoną głową i widocznym wielkim poczuciem winy i przekonaniem, że coś z nią nie tak, zdawała się czekać na lincz. Stało się jednak coś niespodziewanego i zadziwiającego. Wszystkie kobiety zasiadające w tym kręgu, które są matkami (to była znaczna większość), przyznały się do podobnych myśli. Po sali rozeszła się wielka ulga, zrozumienie, współczucie, poszły łzy wzruszenia i wywiązała się piękna dojrzała dyskusja o tym, o czym się nie mówi - czyli wszystkim tym, co się traci kiedy się rodzi dzieci, żałobie po tych stratach i tym jak nie każda matka całym sercem kocha swoje dzieci. I nie musi to oznaczać, że jest patologiczna.
Witam... Dziękuję za ten podcast! Zabolało mocno!
Ja bardzo i nie tylko ja ... Bardzo bym prosiła o autoagresji. Tak mało się o tym mówi.
Brawo. Jestem bardzo wdzięczna za te słowa. W punkt. Wiele z nas tak czuje, ale wstydzi się nawet pomyśleć w ten sposób. Szkoda ze mężczyźni raczej nie mają szans tego „usłyszeć”, zrozumieć czy przyjąć. A może to i dobrze. Jestem tym bardziej szczęśliwa słysząc ten podcast, bo jestem mamą samicy. Mam poczucie jakbym siedziała w afrykańskiej, neolitycznej, plemiennej społeczności i słuchała doświadczonej nestorki. Brakuje nam tych wiosek.
A ja mam wrażenie ,że to kobiety są głuche...
Szkoda, ze nie wysluchalam takiego lodkastu w 2012, kiedy urodzilam pierwsze dziecko.. dziekuje, to chyba twoj najbardziej wartosciowy odcinek
Ten wykład powinien być obowiązkowym elementem lekcji wychowawczej lub biologii (może lepiej, bo potraktowany by został poważniej) w ostatnich klasach szkół podstawowych i dla powtórki w szkołach średnich. Jak to wszystkim kobietom wyprostowałoby życie. A przynajmniej większości. Może wtedy wielki kult Matki Polki wreszcie odszedłby w niebyt i kobiety mogłyby być po prostu matkami - kobietami, ludźmi. Dziękuję Pani Marto. Podałam komu mogłam.
Dziękuję za podawanie :) pozdrawiam
Dziękuję, że ujęła Pani w słowa to co od dawna czułam, a nie potrafiłam wyartykułować. Mistrzostwo!
Ciężko się tego słuchało, ale dziękuję, bo jestem po tym umysłowo szerszy. Kolejna warstwa kulturalna została odpakowana.
moze panu ciężko,mnie nie;lekko bo odnalazłam tam siebie,thats it
@@pipilangstrumpf8172 ciężko, bo wierzyłem w kulturowy i idylliczny obraz matki. Jeśli Pani odnalazła teraz siebie, to dobrze. To wiele ułatwi.
Zdrowo by było, gdyby ten podcast puszczać już na lekcjach w liceum. Sporo układa w głowie, dzięki.
:) zaraz po wychowaniu do życia w rodzinie :)
@@MartaNiedzwiecka
I koniecznie przed każdą religią 🤣🤣🤣
Ciary. Ten odcinek mnie porwał jak najlepsza książka, właściwie mogłabym słuchanie go umieścić bardzo blisko doświadczenia duchowego. Totalnie się z tym zgadzam, co mówisz, dotkliwie odczuwam brak języka do opisywania doświadczeń, zwłaszcza trudnych, w byciu matką. Nawet z bliskimi matkami, często przeczuwamy się nawzajem, ale brakuje nam słów odpowiednio mieszczących doświadczenie. Jak to mieścić, tę miłość i nienawiść, i strach przed nienawiścią, i lęk przed miłością, i poczucie osamotnienia i wyjątkowości, a jednocześnie przeciętności i tonięcia w masie, wdzięcznośi sprzężonej z frustracją, wyczerpanie, do którego się kulturowo nie ma prawa, jak to pomieścić na spotkaniu w bawialni pomiędzy odpieluchowaniem a skokiem rozwojowym. Strasznie dziwne doświadczenie, nie da się na to przygotować, chyba na żaden ryt przejścia się właściwie nie da.
Dzięki za ten odcinek, będę tu wracać jeszcze!
Dziękuję....od 16 lat żyłam w przeświadczeniu, że coś ze mną nie tak. że może nie powinnam mieć dzieci....i że moja dwie córki będą poszkodowane, bo nie spełniam w 100% swej roli. Marto, dziękuję Ci za ten podcast. Czuję ulgę. I to, że kocham moje dzieci, ale często ich nie lubię, to jest zdrowe i nie ma w tym nic złego. I że to, że często wolę posiedzieć i poczytać , niż "spędzać czas z dziećmi", to też jest normalne. dziękuję Ci. Po raz kolejny, BTW. Uściski.
Bardzo dziękuję. Niezwykle otwierający filmik. Dużo mam do przemyślenia.
Tak bardzo żałuję, że dopiero teraz wysłuchałam tego wykładu. Te słowa były tak bardzo potrzebne. Dziękuję!
Świetne spojrzenie na zamiatane pod dywan aspekty macierzyństwa, dziękuje za Pani materiały, bystry umysł i nie uginające sie pod naciskami spojrzenie na otaczający nas świat, to spojrzenie jest jak powiew świeżego powietrza, pozwala odetchnąć z ulgą i być kobietą kompletną. Dziękuje i wiernie słucham ☺️❤
Wow! Chapeau bas! Świetny odcinek, a wstęp zrobił na mnie wielkie wrażenie, bo nie znałam tych faktów. Gratulacje za omówienie tego tematu.
bardzo wartościowy film
No piękna ta opowieść.
Nakaz idealnego macierzyństwa jest bardzo silny. To nakaz.
Dziękuję Ci za ten podkast.
To jest bardzo bardzo dobre.
Mocny podcast 💪
Wolno mi czuć się tak, jak czasem się czuję i wolno kiedy nie są to wcale motylki 😁😁😁😁
Jeśli mnie wolno, to i dziecku wolno, jeśli mnie i dziecku wolno, wolno każdemu.
Wolno się wstydzić, ale nie trzeba 😁😁😁
Dziękuję 💪
Mega, arcy ciekawy i ważny temat !!! Dziękuję 🙏🏻 Świetny kanał 👌
Dziekuje za te madre i potrzebne slowa. Doswiadczylam w swoim macierzynstwie wszystkich "mitow"o ktorych mowisz. W depresji poporodowej czulam sie jak ostatnia lajza...sama z tego wyszlam ,cena wysoka. Instynkt macierzynski mysle ze powinien zostac zastapiony pojeciem instynkt przetrwania i tu postawie kropke. Wiem jak mozna bardzo kochac i nienawidzic rownoczesnie. Wiem ze skrajne zmeczenie potrafi pchac do agresji i najgorszych mysli.nie kazdy ma taka wysoka samoswiadomosc zeby to dostrzec, z tego pozniej słyszymy o nieszczesciach ktorych mozna pewnie uniknac jesli w pore pojawilaby sie pomoc. Potrzebujemy wiecej takich glosow zeby spuścić te "pompke "wokol rodzicielstwa i zebysmy mogli normalnie oddychac w tej wystarczajaco trudniej roli. Sciskam cieplo!
Wow, to powinno być nadawane na największych kanałach telewizyjnych!
Mamy wokół siebie wiele dzielnych kobiet, które często mają wszystko na swojej głowie. Byłoby dobrze zbudować taki świat, w którym te wszystkie dzielne kobiety się wspierają. Spędziłam sporo czasu w różnych domach jako dzieciak, i lubiłam się przyglądać tym różnorodnościom. Wiele tych dzielnych, nieidealnych lecz cudownych w swojej istocie matek doceniam po dziś dzień, za ich nieidealność właśnie. Świetny podcast!
Pamiętam taki świat z mojego dzieciństwa. Pokolenie mojej matki i pokolenie mojej babci. Ze wspomnień, zdjęć i opowieści rodzinnych. Były to miejskie, inteligenckie rodziny - siostrzanskie i przyjacielskie relacje, sąsiadki. Ojcowie, z różnych względów, nieobecni. Te kobiety siebie wspierały, odwiedzały się , szczególnie gdy były małe dzieci. Niektóre przyjaźnie trwały dekadami. Chyba kobiety mają to "naturalnie wdrukowane", takie też były tradycyjne społeczności. Dziel i rządź, mass media, promowany konsumpcjonistyczny obraz partnerstwa damsko - męskiego i rywalizujące wzorce z mass i social media skrzywiają tą kobiecą wspólnotowość. Raczej obecnie wokół ideologii są tworzone ruchy. Ale oprócz tego i oddolnie kobieca świadomość się budzi. Mam dobre doświadczenie z kręgami kobiet. To trochę sztuczne wspólnoty, warsztatowo - rozwojowe. Jednak warto, dużo można zobaczyć, pokochać z tego dziedzictwa kulturowego, odczarować w sobie, poznać w innych i sobie.
ja moje macierzyństwo wspominam jako koszmar.... zawsze o tym głośno mówiłam, oczywiście nikt mnie nie rozumiał ale miałam to w dupie. Przeszłam to jakoś, teraz jestem po jasnej stronie mocy ....ale tez nie jest różowo.Pozdrawiam wszystkie nieperfekcyjne matki.
Doskonały podcast. Dziękuję z całego serca.
Wysłuchałam 3/4 i czuję zamysł, moje dziecko zaczęło spać więcej niż 5 godzin po ukończeniu 2 roku życia. Z nerwów i wykończenia dostałam nadczynności tarczycy która mi jeszcze utrudniała bo miałam do tego problemy z sercem i snem. ALE , nie miałam tych brudnych myśli dark mother nigdy, mam wrażenie że z jednego powodu. Mam zapewniony byt i nie musiałam martwić się o pieniądze. Uważam że jest to taka cegiełka którą jak jak się doda do stosiku to rozwala konstrukcję. Matka i kobieta pracująca zawodowo - to jest ten oksymoron i z góry skazana na porażkę maszyna. Tak przy okazji dnia matki polecam komedię właśnie z tym związaną "I don't know how she does it" ;)
"Bycie mamą to wyzwanie, misja, udręka, koszmar, ale i źródło przeogromnej satysfakcji. To lęk, paraliżujący strach, ale i radość, której nie da się z niczym porównać."
Wszystkiego najlepszego :)
Moje pierwsze macierzyństwo było koszmarem. Dzieliłam się tym doświadczeniem z nielicznymi rozumiejącymi to zjawisko ..nie było psychologów, ani podcastów, które odkrywałyby tę ciemną zupełnie jednak naturalną rzeczywistość.
Moje drugie, sporo późniejsze macierzyństwo, dało mi radość życia, siłę i jasną moc dzielenia się miłością z maleńką istotą ..tak jakby ktoś wgrał dodatkowy program na mój twardy dysk i powiedział: oto jesteś ciepłą, kochającą mamą, zrób dobrą, mądrą robotę.
Do dziś tego nie rozumiem, ale jestem wdzięczna życiu za ten dar.
Pozdrawiam wszystkie niewystarczające matki oraz te, które miały dużo szczęścia stać się dobrymi matkami przynajmniej dla części swych dzieci🍀🙂
Dziękuję, za ulgę, za to że nie muszę być perfekcyjna!
Zdecydowanie odradzam :)
Trafiłam na Pani podkast „chwilę” przedtem, zanim kupiłam w biegu na lotnisku ostatnie wydanie „Zwierciadła”. Z czego byłam niezmiernie zadowolona, bo w nim Pani!!! Kocham Panią, Pani Marto! Dziękuję za otwieranie mi oczu. Nie tylko na temat macierzyństwa. Sama byłam nieletnią matką, prawie zmuszona przez swoją do aborcji, tato (mój) zawetował. A i przyszły ojciec zapewniał, że kocha i wesprze... Dwoje dzieci w niespełna dwuletnim odstępie , przemocowy, alkoholem podlewany związek, szkoła wieczorowa, potem studia dzienne (i praca mgr. na temat nieletnich matek właśnie), na których czasem słyszałam, że nie można być dobrą matką i dobrą studentką. Potem problemy ze znalezieniem pracy. Ucieczka na emigrację i ciągły stres, za który teraz pokutuję rozsypującym się zdrowiem. Patrząc na swoje dorosłe już poTomki , Ich niełatwe życie i moją walkę o przetrwanie, nie wiem czy w „następnym wcieleniu” zdecydowałabym się na macierzyństwo. Choć jestem już szcześliwą babcią…
Logarytm mi wyświetlił wywiad z panią który mnie tak zainteresował obszarem wiedzy nieodkrytej przeze mnie i mocą przekazu że się teraz nie mogę odczepić od hurtowego słuchania pani podkastów. Jestem oczarowana nowym kątem spojrzenia, odwagą i gruntowną wiedzą. Dziękuję za pomoc w poszerzeniu moich horyzontów myślowych. Pozdrawiam serdecznie.
Bardzo się cieszę z działania algorytmu, w takim razie :) A jeszcze bardziej z tego, ze postanowiła Pani słuchać od masowo. Pozdrawiam ciepło
Mam to samo. Hurtem jadę, wiedzę chlone oraz umieram ze śmiechu przy soczystej, jakże ukochanej przeze mnie, łacinie 🤘
Dziś na przykład "srają żarem" powaliło mnie na kolana i nie pozwala głupiemu bananowi zejść z twarzy.
Super podkast, dziękuję!
Dzięki, dzięki i jeszcze raz dzięki za ten podcast! Nie zwariowałam, nie jestem wyrodna i nie odbiegam od normy widząc przed oczami sceny mordu podczas kłótni z moją najdroższą istotą na ziemi. Dajmy sobie wreszcie prawo do wściekłości, do zwątpienia, do nienawiści wobec własnych dzieci. Wtedy będzie w nas więcej przestrzeni na miłość !
Bardzo mi Pani pomogła tym odcinkiem. Ja nie mam jeszcze dzieci, chciałabym mieć, ale mam bardzo trudną relację z własną matką. Pomogła mi Pani spojrzeć na nią życzliwiej. Dziękuję
Hej, kto słucha w 2023 ? :) Czuję, że muszę: wiecie że mnie się co i rusz nazywa matką Polką, bo Polka to zdrobnienie mojego imienia Pola...ale pech, co ? ;) Świetny podcast, dziękuję Marto ! Przysłała mnie tu niejaka Okuniewska :0
Ale czad... Nareszcie daje sobie szansę na poczucie się dobrą matką taką jaką jestem - bardziej sobą a nie idealną w swej roli, dziękuję ❤a dzieci już prawie dorosłe 😁
Dziekuje za tà audycje !!
👍🏻mistrzostwo świata🤗
Dobrze, że już był odcinek o oddychaniu ..
Czuję żart i doceniam :)
G-E-N-I-A-L-N-Y odcinek! Brawo Pani Marto
Serdecznie pozdrawiam😊wszelkich cudowności :)
Dziękuję za ten uspokajający i "rozgrzeszający" mnie matkę podcast. :)
Dziękuję.
Wielkie dzieki!!!! szkoda ze wczesniej nie trafilam na ten podkast ale lepiej pozno niz wcale. Zdalam sobie sprawe jak bardzo to jest o mnie o moim przezywaniu maciezynstwa, oczywiscie bo jest przeciez dziecko mialo byc pieknie i cudownie a przeszlam depresje ale sie ogarnelam jak to matka polka teraz rozumiem skad te emocje i kompletne wypalenie emocjonalne. Teraz mam duzo wspolczucia dla matek-wiem przez co przechodzicie i nie dajcie sie kochane!!!
Rewelacja. Gratuluję Marto
I wreszcie ogromna role ma tutaj wsparcie spoleczne i bezpieczenstwo kobiety. Nieraz ta milosc do dziecka jest “do wyuczenia”, gdy ma sie prawidlowe wzrorce z wlasnego domu. Ale tez moze byc zupelnie spontaniczna. Pamietam literature powojenna, gdzie autor opisywal realia “zycia” w obozie koncentracyjnym. Jednak wiekszosc matek byla gotowa oddac zycie za swoje dzieci (czasami moze to jakies uwarunkowanie ewolucyjne, moze “zwykla, prosta” milosc do dziecka). Nierzadko obca kobieta ryzykowala wlasne zycie, aby uratowac cudze dziecko. Ale tez bylo “zdarzenie”, gdy dziecko bieglo za matka wolajac “mamusiu, mamusiu zaczekaj”, a kobieta uciekala wolajac, ze to nie jej dziecko, by jako bezdzietna kobieta zwiekszyc swoje szanse na przezycie. Troche zapomnialam, po co tutaj to przytaczam... Moze by wspomniec, ze sa kobiety, ktore nawet podczas niebywalego stresu pozostana matka i postawia dziecko na pierwszym miejscu. Sa kobiety, ktore pod wplywem stresu poswieca swoje dziecko. Sa kobiety, ktore potrzebuja wsparcia spolecznego i poczucia bezpieczenstwa. I sa tez kobiety (mezczyzni oczywiscie tez), ktore sa totalnymi sadystkami i lubia niszczyc wlasne dziecko. I ta ostatnia grupa kobiet nie wiem, czy powinna uslyszec, ze maja prawo nienawidziec wlasne dziecko, bo moga to odebrac jako przyzwolenia na robienie cokolwiek im sie podoba, a dziecko w tej sytuacji nie ma mozliwosci sie bronic i jest calkowicie zależne.
Bardzo ciekawy podcast. Bardzo ważne kwestie. Pozdrawiam
Pani Marto, wspaniały i niezwykle rzetelny podcast. Świetnie, że ktoś to porusza w taki sposób, bo w stu procentach się zgadzam, że na polskim podwórku ( choć oczywiście nie tylko) ten archetyp jest wyidealizowany i co gorsza, często kobiety odbierają innych kobietom prawo do czucia trudnych emocji i bycia nieidealną. To bardzo przykre. Osobiście znam kobiety, które w teorii deklarują, że kobieta powinna mieć swobodę w wyborze swojej drogi życiowej itp, jednak gdy nie zostanie w końcu mamą to nie może być spełniona szczęśliwa. Koniecznie musi wszystko Izawsze podporządkować temu dziecku, jak i partnerowi, bo w końcu jest kobietą! Osobiście bardzo się z tym nie zgadzam i uważam, że kobieta nie musi zostawiać nigdy matką jesli nie chcę i nikt nie ma prawa tego od niej oczekiwać. A jeżeli już się na to zdecyduje to będzie mogła bez obaw mówić szczerze zarówno o tych dobrych stronach macierzyńtwa, jak i tych nie koniecznie kolorowych. I gdy będzie czuła że to za dużo, będzie mogła śmiało prosić o pomoc bez społecznego ostracyzmu, co obecnie nie jest takie oczywiste.
Gratulacje za ten rzeczowy podcast i obyśmy mogli poruszać częściej te społecznie niewygodne tematy.
Pozdrawiam 😉
Pozdrawiam :)
Mistrzostwo!:-)
Jest moc! Dziękuję. Sama szczera prawda bez brokatu.
To jest naprawdę bardzo dobry odcinek! Dzięki za to spojrzenie
Dziękuję ❤
Dobre👏
Jak ja potrzebowałam to usłyszeć. Mogę czasem nienawidzić własne Dzieciory!!! Ależ frajda;)
Dziękuje
Dziękuję wiele się dowiedziałam i poukładałam.
To jest to, mam na myśli fragment o dzieciach. W nich, jak we wszystkich ludziach, jest jednocześnie dobro i zło (choć część zachowań to akty nieświadome). Tylko lukrowanie lub tylko uczernianie ich to przesada i kłamstwo.
Halo, halo!
Tak sie najaralam tymi opowiesciami o tym jak pradawne macierzynstwo wygladalo, ze przypomniala mi sie przezajebista ksiazka historyczna (napisana tak lekko i malowniczo, ze czyta sie jak najlepszy kryminal) Ann Baer "Medieval Woman. Village Life In The Middle Ages." W niej, opisane jest z detalami zycie prostej kobiety oraz jej rodziny w czasach wczesnego sredniowiecza w srodowisku wioski skupionej wokol siedliska moznowladcy. Nie mam pojecia, czy ksiazka ta zostala przelozona na jezyk polski, zostala wydana w Anglii w 1998 roku, wiec moze jednak. Co mnie najbardziej urzeklo, to ogrom pracy, jaki autorka musiala wlozyc w gromadzenie materialow i zrodel, z czasow, gdzie nie kazdy byl pismienny, a napewno nie chlopi, tym bardziej chlopki, czyli Marion nie prowadzila sobie pamietnika "drogi pamietniczku, dzis maz wystrugal mi drugie wiaderko, tak latwo bedzie mi teraz nosic wode ze strumienia, gdy jedyne moje wiaderko jest juz zajete mlekiem wydojonym z kozy", gdzie nikt sie nie zajmowal dokumentowaniem zycia kobiet, no chyba, ze krolowa, to zapisali daty urodzin i smierci, za kogo wyszla, kogo powila i w ktorym roku, gdzie nikt sie nie zajmowal dokumentacja zycia prostych chlopow, oprocz moze ksiag, czy dziesiecina w tym sezonie zaplacona. Tam rowniez sa opisane matczyne doswiadczenia, doznania, rozterki, bolesci, zaloba po straconych dzieciach.
Mna ta ksiazka wstrzasnela, odsluchalam jej na audiobooku w ciagu jednego dnia, jednym tchem, moznaby rzec. Natychmiast pobieglam ucalowac moje krany za to, ze daja mi wode na zawolanie, i to ciepla oraz zimna, oraz kontakty, ktore daja mi adekwatne swiatlo w ciemnosci za dotknieciem pstryczka.
Serdecznie polecam te pozycje!🤩😍
W szkole rodzenia powinny być zajęcia z opiekowania się dziećmi
i co to da ? jak nauczyć ludzki organizm wstawać co 3 godziny, w niewyspaniu żyć miesiącami ?
niania/ sprzataczka/ pomoc do domu na kilka godzin dziennie,
by chociaż nie jeść resztek na stojąco będąc matką
jakie to prawdziwe i zyciowe!
Ja też wybrałabym określenie "mroczna matka". Bo jest w nim według mnie głębia, może wieloznaczność, a może też... podskórnie czuję, że nawet jakaś nadzieja! Intrygujące, do przemyślenia dla mnie.
Genialny podcast....👍zresztą jak zwykle....Ma Pani rację po całości .. Głęboko dziękuję 🌹....za ten podcast i za kolejne...
:)
hey, Marta, mam pytanie, na jakich zrodlach sie opeiralas? bardzo chetnie bym kontynuowala czytanie historii kobiet, ktora tutaj tez przedstawilas, bede wdzieczna za zrodla :)
Ciekawe… ale czuję niezgodę na pojęcie „małe paskudztwa” 😕
No to masz problem.
Prawda - bez niepotrzebnej otoczki i mydlenia oczu
Gdyby kobietom pozwolono mówić o swoich wątpliwościach, to dzieci nie miałyby, potem jako dorośli , problemów, gdyż ich matkom udzielona byłaby pomoc. A tak to matka w mniejszy czy większy spospób odreagowuje na dziecko. Nerwani, niecietpiliwością, frustracją, nadopikuńczością, itd. Zamiatamy pid dywany, jak wszystko co złe w Polsce: alkoholizm, księży pederastów, mobbing. Na zewwnątrz ma być pięknie ładnie. "Od oka" Jak mawiało się u mnie w domu. Jest jedno mocne zdanie o tym: nie byłoby dzieci w beczkach. Serio, nie mogę pojąć, jak tak oczywistego przekazu Państwo nie mogli zrozumieć. Do wychowania dzievcka potrzebna jest cała wioska, a nie zamykanie siebie z bombelmi w klatkach mieszkań na zamkniętych osiedlach. I niech nikt broń boże nie zwróci uwagi mojemu bombelkowi. Dziecko ma żyć w społeczeństwie. Społeczeństwo mogłoby ochronić te wszystkie skrzywdzone dzieci z marginesu, gdyby nie wytykano ich matek palcami za to, że nie są idealnymi matkami polkami.
I jestem pewna, że gdybyśmy wiedziały, co to znaczy dziecko, to połowa z nas by tych dzieci nie miała. Natura tak stworzyła dzieci, aby one przetrwały. Są słodkie do granic możliwości, i yo jest to wysokie wyspecjalizowanie, o którym Marta wspomina. Każdy chce mieć szczeniaczka, ale psa potem sié wyrzuca.
Myślę, że co do ambicji, ma ona jeszcze jeden wymiar. Bycie dobrą, a nawet "tylko" wystarczająco dobrą matką nie jest łatwe. A zatem dążenie do tego, aby taką mamą być, też odbieram jako dążenie ambitne - bo dla mnie ambicja łączy się nie tylko że stanowiskiem czy wpływami.
Kurwa, to było genialne!
Uważam, że w samym myśleniu źle o dziecku nie ma nic złego. Różne myśli nam się zdarzają i nie mamy na nie wpływu, niestety. Ważne jest, co ze świadomością tych myśli potem zrobimy. Czy nie wprowadzimy w czyn jakichś pomyślanych złych działań wobec niewinnego dziecka. Jeśli będę miała prawo w pełni takie myśli i emocje dożyć, zrozumieć - prawdopodobnie tego nie zrobię. Bo nie stracę panowania nad sobą. A jeśli wezmę pod uwagę fakt, że myśli mordercze są tak naprawdę przykrywką dla czegoś, co mnie dręczy, co potrzebuję zbadać - to tym bardziej nie potrzebuję się za nie obwiniać. Bo są tylko objawem (co prawda bardzo mocnym) czegoś zupełnie innego.
Chociaż jednocześnie wydaje mi się, że nienawiść to coś zbyt mocnego. W dodatku wymierzone w istotę ode mnie zależną, która nie zrobiła mi nic złego. Ale być może nie mamy wpływu na to, czy będziemy czuć "tylko" gniew, czy właśnie nienawiść... to nie nasza wina.
A ja bardz czekam na odcinek o bezdzietności w twoim wykonaniu. Może wywiad z Edyta Broda?
Bezdzietność nadejdzie :)
Czekamy z niecierpliwością 😊
Jakoś mi smutno po przesłuchaniu tego. Bardzo brakuje mi perspektywy dziecka. To ze jako kobiety dajemy życie to nie znaczy, ze mamy prawo je odbierać (wyrzucając dziecko do lasu itp), te kobiety były postawione pod ściana, obyśmy nie dożyły takich czasów, gdzie będziemy w skrajnych sytuacjach, ale mysle ze wiele mam wskoczyłoby za swoim dzieckiem w ogień (to jest wg mnie właśnie instynkt macierzyński). Dzieci to nie są rzeczy, a dojrzała osoba raczej jest w stanie pomieścić różne emocje dziecka i mimo trudności być wsparciem i źródłem miłości i bezpieczeństwa.. Oczywiście, ze czasem jest trudno (jak to w życiu), ale ten odcinek jest skrajnie jednostronny, demonizuje macierzyństwo, nie mówi nic o jego dobrych stronach pięknie, zwyczajnie smutny…
To niewiarygodne, co tu słyszę. Nigdy nie komentuje niczego w Internecie, ale tym razem nie dam rady. Krew mi cieknie z uszu, słuchając tego. Naprawdę dzieci są wstrętnymi pasożytami i to zupełnie normalne, pani zdaniem, nienawidzić ich? Jestem córką ciemnej matki, z wszystkimi jej przymiotami, z konsekwencjami czego zmagam się do teraz, (mając 31 lat), i sądzę, że zajmie to jeszcze trochę czasu. Podjęłam jako nastolatka decyzję o tym, że sama nie zostanę nigdy matką, trzymam się tego jak dotąd i nie sądzę, że zmienię zdanie. Nie sądzę również, że moja matka miała pełne prawo nienawidzić mnie i traktować jak posożyta. Sądzę natomiast, że kobieta w XXI w. powinna decyzję o macierzyństwie podejmować ŚWIADOMIE. Nikt nie ma prawa zmuszać jej do macierzyństwa, i jak dotąd na szczęście tak się nie dzieje. Powinna natomiast wiedzieć z czym wiąże się zostanie mamą, jakie może to nieść trudności i wyzwania, jeśli już na to się zdecyduje, że zawsze cukierkowo i kolorowo na pewno nie będzie, że ma pełne prawo nie zawsze czuć się super, ALE NIE MA PRAWA OKAZYWAĆ DZIECKU, ŻE JEST ONO PASOŻYTEM, ALBO ŻE GO NIENAWIDZI, BO TO ONA JAKO OSOBA DOROSŁA I ŚWIADOMA POWOŁAŁA TO DZIECKO NA ŚWIAT, ONO SAMO SIĘ NA NIEGO NIE PROSIŁO. Zawsze jest jeszcze ostateczna opcja aborcji, jeśli z jakichś przyczyn kobieta wie, że nie podoła tej roli i nie będzie dobrą matką. Jednak tłumaczenie okropnych zachowań matek wobec urodzonych już dzieci tym, że dzieci to w sumie takie pasożyty i że to normalne, bo one odbierają na długi czas kobiecie możliwość samorealizacji itp. - woła o pomstę. Adoptując psa ze schroniska, lub chcąc zdobyć prawo jazdy, trzeba wykazać się pewnymi cechami lub umiejętnościami, natomiast dziecko mieć jest bardzo łatwo, nie wymaga to żadnych predyspozycji, oprócz zdolności rozrodczej. Bardzo łatwo jest będąc matką obrócić jego psychikę w pył, a pani zdaniem dziecko jest żądającym uwagi krwiopijczym pasożytem i to ok chcieć je unicestwić i zmieść z Ziemi??? Na pani miejscu, określając się mianem "psychologa", wstydziłabym się za te słowa. Jak dla mnie - obrzydliwe słowa po prostu. Widziałam inne pani wypowiedzi i robiła pani wrażenie niezwykle kompetentnej i mądrej osoby, ale ta wypowiedź mnie wewnętrznie zabiła. To matka i jej wychowanie kształtuje Człowieka na całe życie. Osoba z pani wykształceniem i pozycją raczej powinna to wiedzieć. Podkreślanie, że absolutnie nikt idealny być nie może, jest bardzo ważne, ale mówienie, że nienawidzenie dzieci w sumie jest bardzo ok i zdrowe - naprawdę słabe, bardzo słabe...i nie życzę nikomu, kto był naprawdę nienawidzony przez matkę, żeby trafił na ten podcast.
Pani chyba niewiele zrozumiała z tego całego tekstu. Nigdzie nie jest powiedziane, że jest przyzwolenie na okazywanie dziecku, że jest niepotrzebne, zbędne, czy też znęcanie się nad nim. Natomiast mowa jest tu o tym, że kobieta- matka ma prawo tak myśleć, czy odczuwać negatywne emocje względem dziecka i jest to zupełnie naturalne i normalne. Problem pojawia się wtedy, kiedy frustracja i złość osiągają taki poziom, że zaczyna się to przejawiać w zachowaniu i słowach skierowanych do swojego dziecka. To tylko świadczy o tym, że nie powinna ich mieć. Natomiast głównym problem jest to, że od małego wtłaczane jest nam, że to zbrodnia w ogóle myśleć w taki sposób. Matka musi bezwarunkowo kochać swoje dzieci i się im poświęcać kosztem siebie. Co jest bzdurą. Samo Pani stwierdzenie, że kobiety nie są przymuszane do macierzyństwa jest taką bzdurą, że nie wierzę, że mogła Pani to w ogóle napisać. W kraju, w którym rządzi partia konserwatywna, która porwała za sobą rzeszę ludzi, samo stwierdzenie, że ktoś nie chce mieć dzieci wywołuje apopleksję. Na własnej skórze się o tym przekonałam. Ja po prostu nie lubię dzieci, nie chcę ich mieć i jak do tej pory, a to już 37 lat, ich nie mam. Ileż to ja się nasłuchałam, że zobaczysz, jak urodzisz swoje, to pokachasz, bo jak to tak nie kochać swojego dziecka, co z ciebie za kobieta, nie chcesz mieć dzieci, nie jesteś normalna. Sam fakt kiedy mówię, że ja nawet nie chcę być w ciąży i rodzić spotyka się najpierw z szokiem, potem z różnymi pobłażliwym, niejednokrotnie bzdurnymi tekstami, kończąc na agresji słownej. Wielokrotnie naciskano na mnie ze strony rodziny, znajomych, że ja muszę mieć dzieci, bo inaczej będę niespełniona, nie będę miała dla kogo żyć. I takie właśnie bzdury są wielokrotnie powielane przez społeczeństwo, również bzdury o tym, że każda matka, chciała mieć dzieci i jak już je ma to jest przeszczęśliwa, spełniona i w ogóle och i ach. Gdyby nie wpadki, a jak Pani napisała świadome decyzje o posiadaniu potomstwa, to wątpię czy 50% kobiet zdecydowałoby się kiedykolwiek na dziecko, nie wspomnę już o tym, ile z nich postanowiło je jednak mieć, bo rodzina naciskała, partner naciskał, bo co ludzie powiedzą, no i bardzo ważny aspekt, który bardzo rzadko jest brany pod uwagę, a mianowicie bardzo wierzące kobiety, które się po prostu nie zabezpieczają, bo to grzech i tak rodzą, niemal rok po roku kolejne dzieci (mam parę takich znajomych). Więc gdzie tu jakakolwiek świadomość, gdyby była, populacja na świecie byłaby co najmniej trzykrotnie mniejsza. Wspominała też Pani o ewentualnej aborcji. Wywołało to już tylko mój śmiech, w społeczeństwie, gdzie tabletki antykoncepcyjne to zło, gdzie mylnie nazywamy tabletki "po", jako tabletki wczesnoporonne, gdzie z ambony panowie w sukienkach grzmią, że kobieta powinna być powściągliwa, skromna, jako dobra żona nie powinna odmawiać mężowi seksu, bo to grzech, gdzie jej obowiązkiem jest robienie dzieci na potęgę, przy jednoczesnym nieposiadaniu własnego zdania a nawet rozumu, gdzie ksiądz, mówi, że zdrada partnera, czy nawet bicie przez niego żony, czy też alkoholizm nie są podstawą do rozwodu, a bardziej świadczą o tym, że to wina żony, skoro mężczyzna musi w taki sposób odreagowywać. Gdy kobieta zdradzi jest napiętnowana, nie może sugerować, że ma ochotę na seks bo wtedy jest rozwiązła. Kraj absurdów i skrajności. Leczenie bezpłodności wstrzymane, in vitro wstrzymane, z antykoncepcją hormonalną też jest różnie, zależy na jakiego lekarza się trafi, wielokrotnie odmawiają. Jednocześnie wystarczy włączyć którykolwiek kanał telewizyjny po 22.00, aby zbombardowały nas reklamy środków na "płonący konar". Cyrk normalnie. Nie wspomnę o opiece medycznej w trakcie ciąży, czy samym porodzie w publicznych szpitalach. A Pani pisze, że można dokonać aborcji. Gdzie? Za granicą? Jeszcze trochę to do więzienia będą za zwykłe poronienia wsadzać. Tak że tak, myślę, że niewiele Pani zrozumiała z tego naprawdę dobrego i jakże potrzebnego wykładu.
@@martakobus1924 @Marta Kobus Uważam się za osobę dość kulturalną i powściągliwą, dlatego proszę darować, ale nie będę komentować słów o tym, jak to niewiele zrozumiałam i bardzo panią rozśmieszyłam. :))) Widzi pani, nie wiem jak pani, ale ja zwolenniczką aktualnego rządu nigdy nie byłam, nie jestem i z pewnością nie będę. Wręcz mdli mnie czasem na myśl o tym, jak jest i że nie wygląda na to, by w najbliższym czasie miało być lepiej. Nie wiem jak pani, ale ja uważam się również za osobę, która posiada więcej niż 2 szare komórki mózgowe. W związku z tym, staram się pamiętać o tym, że istnieje jeszcze coś takiego jak skuteczna ANTYKONCEPCJA, by już nie musieć szukać zagranicą i nie korzystać z tak ostatecznych rozwiązań, jak aborcja. Może nie wszędzie i nie u każdego lekarza, ale zdobyć skuteczną antykoncepcję jeszcze póki co można w naszym kraju. I piszę to ja - osoba mieszkająca aktualnie w bardzo małej miejscowości, na podkarpaciu, więc wiem co mówię. Staram się postępować odpowiedzialnie, bo wiem, że nie miałam dobrych wzorców i dobrej mamy ze mnie by chyba nie było. Trochę mnie dziwi podejście: "nie każda będzie dobrą mamą i 50% kobiet, które mają dzieci, nie miałyby ich gdyby nie wpadka". Serio?? Hm..czyli podejście: "wkładanie penisa w moją waginę jest tak cholernie przyjemne, że co tam...martwić się będę potem"? To gratuluję. Ja uważam, że lepiej jest uczyć podejścia: "myśl przed, nie po fakcie". Jesteśmy chyba Homo Sapiens. Szkoda byłoby, żeby taka niefrasobliwość odbiła się potem na biednym dziecku matki, która przecież "ma prawo nienawidzić". :)
Argument, że tak wszyscy na panią naciskają?? :)) I to takie straszne, że wiele kobiet się łamie? Gratuluję dojrzałości osobie, która decyduje się na dziecko, bo tak ją wszyscy namawiają... Jak wspomniałam, mieszkam w małej miejscowości, na podkarpaciu, nie w Wawce, pochodzę z katolickiej rodziny, "z chowu" tradycjonalnego i mam daleko w d.... co mówią mi o tym inni - więc jak widać, da się. :)
Muszę panią rozczarować - uważnie przesłuchałam podcast i raczej zrozumiałam go bardzo dobrze. Uważam, że pewne strefy i sfery są tak delikatne, że czasem liczy się po prostu odpowiedni dobór słów. I tyle. Bo to słowa robią różnicę. Oczywiście, że każda emocja i uczucie są po coś i to normalne, że je czujemy i każdy ma do tego prawo. Ale nazywanie dzieci per "pasożyty"?? Naprawdę?? To "świetnie" świadczy o możliwościach intelektualnych mamy, która sądziła najwyraźniej, że w pierwszych latach życia dziecko nie będzie całkowicie uzależnione od niej, i zaskoczona jest nagle faktem, że potrzebuje ono jej nieustannej uwagi i opieki, nie dając nic w zamian.
@@olgagaracz3885 po przeczytaniu Pani odpowiedzi na mój komentarz w dalszym ciągu uważam, że jednak nic Pani nie zrozumiała, ani z mojego wpisu, ani z filmu. Szkoda "bić piany". Jeśli Pani jedynym argumentem jest to, że Pani jest asertywna i taka rozważna w sprawie seksu i antykoncepcji, to nie mamy o czym rozmawiać. To, że Pani jest, nie znaczy, że wszyscy tacy są. Mnie też nie interesuje co mówią inni i co mi "sugerują", opisałam tylko na swoim przykładzie, co spotyka kobiety, które jak to Pani określiła są świadome i podejmują własne decyzje. Ale niestety większa część łamie się pod presją, która potrafi być bardzo duża. Bagatelizowanie tego faktu jest ignorancją, tym bardziej patrzenie tylko ze swojej perspektywy i przez swój pryzmat. Określenie, które zostało użyte w filmie, jest tu najmniej istotne. Jak napisałam wcześniej, pomyślenie przez matkę źle o dziecku jest jak najbardziej normalne, ale nie daje przyzwolenia na jakąkolwiek przemoc wobec niego. Tak ciężko to zrozumieć i umieć rozdzielić?
@@martakobus1924 Hahahaha - proszę wybaczyć, ale teraz to ja się uśmiałam. "Szkoda bić pianę", ale jednak trochę ją będę bić, tak? :)))) Owszem - ciężko zrozumieć i rozdzielić. I co w związku z tym?? Coś mi pani zrobi? :)) Faktycznie to może zależeć od punktu widzenia, a ten od punktu siedzenia. Jeśli ktoś miał rodziców dla których całe życie był Księżniczką lub Królewiczem, a dodatkowo ma bardzo ograniczoną wyobraźnię, lub zerową empatię - nie zrozumie na pewno tego, co tu piszę. Może sobie pani nienawidzić wszystkie dzieci świata, jak pani chce, i nazywać je tak, jak pani sobie chce. Czy ja pani zabraniam? :))) Ja wypowiadam swoje zdanie, że nazywanie bezbronnej istoty, która pojawiła się na świecie nie z własnej woli i zdana jest tylko na rodziców "PASOŻYTEM", jest zwykłym ku****wem. Niezależnie czy dziecko to słyszy, czy też nie. I zdania nie zmienię. Ma pani z tym jakiś problem? :)) To proszę iść pobiegać, lub zająć się czymś innym, żeby lepiej i efektywniej spożytkować energię. Bez odbioru.
@@olgagaracz3885 poziom Pani komentarza świadczy o Pani poziomie, jak się nie ma argumentów, to zaczyna się agresja. Nie muszę Pani nic robić, mogę tylko współczuć takiego podejścia. Z księżniczką trafiła Pani jak "kulą w płot", więc kolejna skucha... Szkoda mi czasu na Pani bzdurne dygresje.
Kocham Panią pani Marto!
A może instynkt macierzyński to wtedy, gdy mając te mroczne uczucia wobec dziecka, czujemy, że są częścią macierzyństwa. Czucie siebie jako matki bez wpływów zewnętrznych.
Raczej bym to nazwała dojrzałością i pomieszczaniem,ale cenię bardzo wysoko
@@MartaNiedzwiecka A gdy w nocy budzimy się na minutę przed tym jak dziecko zacznie płakać, to może to jest instynkt macierzyński? Oraz ogólnie to, że matka wie na przykład lepiej od mężczyzny jak ze swoim dzieckiem współpracować od samego początku.
Jak się nazywa ten artykuł Winnicotta o 18 powodach dlaczego matka może nienawidzić dziecka i gdzie go mogę przeczytać?
Dzięki za madry przekaz. Dodam od siebie że w internecie bardzo często widzę komentarze czarno-białe tzn. bombelek nie. Może manipulować i wymuszać jest na to za małe i jest właśnie tym idealnym stworzeniem a to Ty matko nigdy nie powinnaś nią być skoro sobie nie radzisz a Wszelkie problemy wychowawcze jakie sprawie dziecko to twoja wina....
Współcześnie najbardziej wyparta część urodzenia dziecka to dziecko niepełnosprawne fizycznie bądź psychicznie. To jest loteria prawdziwa i głucha cisza w tym temacie. Tylko nadal komentarze urodzisz zdrowe dzieci, będzie dobrze etc. Biologia to loteria. Nadal nauka i medycyna nie wiedzą czemu tak się dzieje. A na dodatek jest mnóstwo chorób genetycznych w których nie ma praktycznie pomocy państwa. I to prawda Ewolucja ma w dupie nasze szczęście. Mamy, które mają zdrowe dzieci nie wiedzą często jak to jest ważne .
MLM - multi level motherhood ;)
Skoro to więź z matką jest tą najważniejszą, tą najbardziej pierwotną, odgrywającą największą rolę - to być może nie ma sensu wymaganie od ojców, żeby angażowali się w opiekę nad dziećmi tak samo jak robią to matki? Może to oczekiwanie jest niezgodne z naturą, z biologią?
A... co z matkami adopcyjnymi? I zastępczymi? Czy im też stawiane są tak wysokie wymagania? W ich przypadku biologia nie będzie odgrywać takiej roli.
Czasowa utrata sił - domyślam się czemu. Ale autonomii? Czy to nie od nas po części zależy to, żeby nie pozwolić jej sobie wydrzeć? Matka nie musi tkwić przy dziecku przez 24 godziny na dobę, chyba że nie ma nikogo bliskiego, kto by się dzieckiem zaopiekował. A nawet jeśli jest przy dziecku, to może czytać, myśleć, robić coś innego - jeśli dziecko na przykład śpi, to chyba nie ma przeszkód.
Co się później działo z tymi dziećmi, które pozostawione w lesie jednak przetrwały? Społeczność przyjmowała je do siebie czy zabijała?
Just indeed 👌
Mimo wszystko: żadna myśląca i czująca kobieta nie wrzuci dziecka do beczki! Nawet jeśli jest jej trudno. Istnieją okna życia i domy dziecka, cywilizowana kobieta właśnie tam zostawi dziecko niechciane.
Rozumiem jednak, że nie chodzi o usprawiedliwianie takiego zachowania, tylko o zobaczenie jego kontekstu.
Wyjaśni Pani „minus Jordan Peterson”?
Po trzecie to bylabym ostrozna z mowieniem matce, ze ma prawo nienawidziec swojego dziecka. Coz, moja matka widocznie uznala, ze ma prawo mnie nienawidziec, bo potrafila na mnie wrzeszczec “nienawidze cie ty stara ....”. Gdyby ktos jeszcze przyznal, ze ma do tego prawo, to pewnie jeszcze by mnie utopila w luzce wody (z drugiej strony dla mnie moze bylaby to korzysc, gdyby mnie zabiła, gorzej, gdyby tylko nieodwracalnie okaleczyła). Cóż, istnieja tez osoby “wypaczone”, ktorych nie uzdrowi przyznanie im prawa do nienawidzenia wlasnego dziecka, a tylko da im przyzwolenie na jeszcze gorsze znecanie sie. I tu by sie przydala zwiekszona opieka socjalna dla matek, ale tez dla dzieci, ktore musza wegetowac z taka matka/w takiej rodzinie. Niestety, dopiero niejako “narzucenie” jakiejs tam odpowiedzialnosci za życie dzieci ukróciło ten preceder pozostawiania niechcianych dzieci w lesie albo nawet odrabywania wlasnym dzieciom konczyny w czasach sredniowiecza, zeby uczynic z dziecka bardziej efektywnego żebraka. I niestety, uwazam, ze orzy tej calkowitej zaleznosci dziecka od matki/rodzicow, prawa dziecka “musza” byc niejako narzucone, aby powstrzymac zwyrodnialych rodzicow od robienia z dzieckiem, co im sie zywnie podoba. I wreszcie, istnieje cos takiego jak instynkt macierzynski. Mam znajome, ktore mowily, ze po urodzeniu dziecka czuly do niego taka milosc, jakiej wiedzialy, ze wiecej nie beda czuc do nikogo, uczucie nie do opisania. I nie bylo to pod zadna presja. Moja znajoma np. mi wyznala, ze nie jest w stanie zrozumiec, jak jej matka mogla jej nie kochac, bo ona nie wyobraza sobie, ze moglaby nie kochac swoich dzieci.
Tutaj się nie rozumiemy: matka ma prawo nienawidzić swojego dziecka, to jest emocja tak ważna jak te "miłe"; nie oznacza to, ze ma prawo krzywdzić swoje dziecko. A i tak matki to robią, co wynika z twojego komentarza. I ta krzywda jest niewidoczna, bo nie można o niej mówić wprost albo się jej nie rozpoznaje. I jeszcze jedna ważna rzecz, ludzie lubią myśleć, ze jak się wobec kogoś ma wrogie uczucia, to nie można tej osoby kochać. To nie jest prawda z punktu widzenia psychologii.
@@MartaNiedzwiecka rzeczywiscie, zapomnialam o tym. Ale jednak moze warto, zebys w twoim filmie to dodała, ze o ile ma prawo nienawidziec dziecka, nie ma prawa go krzywdzic. Bo sa tez sadystyczne mamuski, ktore uslyszawszy, ze to ich prawo nienawidzic dziecka, beda tego “prawa” naduzywac na wszelkie sposoby.
@@nenan3540 Myślę, że gdybyś przesłuchała jakikolwiek mój odcinek o relacjach, emocjach, rodzicielstwie to byś wiedziała, ze ja taki przekaz realizuję w każdym odcinku. Rzeczy istnieją w kontekście, pozdrawiam ciepło :)
@@MartaNiedzwiecka przesluchalam tylko jeden twój film i wypowiedzialam sie tylko na temat jednego twojego filmu. Również pozdrawiam.
@@MartaNiedzwiecka Ja bym powiedziała, że lepiej pomyśleć "mam myśl, że nienawidzę swojego dziecka' i dalej 'jestem bardzo zmęczona/ przeciążona i dlatego ta myśl'. Starajmy się zwracać jednak w kierunku miłości i łagodności jeśli chodzi o człowieka - małego czy dużego. Tutaj tej miłości się nie czuje wcale
Potrzebuję do mojej pracy magisterskiej nazwiska psycholożki, która przeprowadziła badanie w latach 80 na bliźniakach (mówi o niej Pani w 27 minucie). Jedyne, co słyszę to Janet Mar/Marlow/Mann, ale nie mogę nikogo znaleźć pod takim nazwiskiem. Czy ktoś może mógłby mi pomóc? ;) Będę bardzo wdzięczna!
WOW
A w komentarzach bez zmian. Kobiety wyrażają swoje doświadczenie, a mężczyźni uprawiają mansplaining...
da się to zauważyć, prawda? :)))
Nie wytrzymam. Złoto!!!!!!
Brylant
Czarna perła!
Grudka Ziemi z Marsa :D :D :D
Muza jak od tego pana co czarował butelki z woda na Polsacie….
Jak w dawnych czasach kobiety mogly przerywać ciążę?
Straszne to było. Wiem co Pani ma na myśli, pracuję z młodzieżą i nie 'buduję pomników matkom'. Ale nie chciałabym, żeby moi podopieczni usłyszeli taki zimny przekaz na temat ewolucji i ogólnie bardzo 'zimny' ten przekaz. Zawsze staram się tak wyjaśniać relacje z dzieckiem i intencje matek, żeby nie sprawić więcej bólu dziecku, które i tak już go zaznało.
ale grube, dziękuję
Ten argument o wyjątkowości ludzkich osesków bo przepychają się dużą głową przez wąskie drogi rodne i 7letni okres opieki też wydawał mi się kiedyś wartościowy ale można go też zastosować z powodzeniem do innych gatunków jeśli nie do wszystkich. Wyobrażam sobie jaki to nie wyjątkowy musi być poród żyrafy kiedy to po wypadnięciu z krocza matki i jebnięciu w glebę z wysokości 3metrów słodkie żyrafiątko ma 30 sekund żeby stanąć na tych patykach i zacząć biec by nie zostać pożartym przez geparda czy inną hienę. Jak dla mnie wystarczająco wyjątkowe by stworzyć zgrabną narrację o żyrafim macierzyństwie;)
Gromkie brawa, samozaoranie zawsze w cenie. Warto czytać komentarz, nim się go powiesi :D