Kupiłam książkę, którą i tak chciałam kupić, gdyż dr. Inż Jacka Pulikowskiego niesamowicie cenię. Jest bardzo mądrym i Bożym człowiekiem. Pomógł mi wyjść z wielkiego rodzinnego kryzysu. Mówię o tym też, jako osoba która przeżyła to, o tym te Panie mówią a nie mają pojęcia...
Pan Pulikowski pomógł wielu małżeństwom w kryzysach, uratował przed rozpadem i pomógł odnaleźć prawdziwe szczęście. Oby ta afera obróciła się w prawdziwe dobro!!! Oby trafili na jego konferencje ludzie potrzebujący pomocy. Jego słowa są mocne, ostre, dobitne, ale pełne sensu i miłości. Pulikowski pomaga dojrzewać mężczyznom do roli męża i ojca, a dziś to gigantyczny problem ludzkości!
5:27 Nie zgadzam się. "Nie mam przy sobie pieniędzy, a precyzyjniej nie mam przy sobie dużych pieniędzy" to według mnie próba sprytnego wycofania się z kłamstwa/fałszu. Słowa "a precyzyjniej" znaczą, że drugie zdanie wzmacnia tezę z pierwszego zdania, a nie jej zaprzecza jak w tym przypadku (i jak w przypadku słów p. Pulikowskiego).
Możliwe, że pan Pulikowski popełnił językowy lapsus, może myśl nie poszła w parze ze słowami, ale słowo się rzekło. Nie można tłumaczyć tego tak naiwnie, bo nieodmówienie współżycia mężowi nijak się ma do doprecyzowania, że mąż będzie się czuł odrzucony. To dwie rożne sprawy. Nie będę przytaczał tutaj definicji doprecyzowania, proszę natomiast zestawić te dwa zdania: "żona nigdy nie powinna odmówić współżycia mężowi" - "mąż nigdy nie powinien czuć się odrzucony". O żadnym doprecyzowaniu nie ma tutaj mowy, to dwa różne zdania, które mówią o dwóch różnych rzeczach. To zdanie, które narobiło tyle zamieszania powinno być jakoś inaczej sformułowane albo wręcz przeredagowane natychmiast podczas tego panelu i nie byłoby problemu. Generalnie zgadzam się z wieloma tezami jakie stawiasz Tomku, absolutnie nie podejrzewam też pana Pulikowskiego o propagowanie gwałtu czy innych rzeczy. Natomiast co do jednego mam zastrzeżenia. Żona może odmówić mężowi współżycia słowami "Nie, bo nie mam ochoty". Przecież na wiele rzeczy nie mamy ochoty, tak po prostu, bez tłumaczenia i ja, jako 20 letni małżonek nie czuję się absolutnie odrzucony, gorszy, albo że coś ze mną jest nie tak. To oczywiście kwestia wypracowania pewnych relacji w małżeństwie i nie generalizujmy tego na wszystkie małżeństwa.
świetnie powiedziane. Czytając kiedyś Pulikowskiego, trudno było mi uwierzyć, że coś takiego powiedział. Niestety - brzmi źle. Z tego co zrozumiałem z nagrania to pan Pulikowski chciał przekazać coś bardzo delikatnego czyli: "nie zmuszajcie się absolutnie do seksu ale starajcie się o to". Z seksem łatwo powiedzieć coś co zrani :(
@@pedzelipioro1308 Nie powinna kłamać. Wystarczy posłuchać tego, co mówi dalej p. Pulikowski (choćby o jeżach). W odpowiedzi "nie, bo nie mam ochoty" zawiera się wytłumaczenie, że to JA nie mam ochoty, a nie coś nie tak jest z tą drugą stroną. "Nie, bo nie mam ochoty" to nie to samo co "nie, bo nie" - to wszystko zresztą też można różnie powiedzieć - wystarczy wyobrazić sobie sytuację neutralną, kiedy kobieta po prostu nie ma ochoty i taką, kiedy się np. pokłócili i "nie ma ochoty" z wielkim fochem. P.Pulikowski cały czas tłumaczy, że chodzi o czułość i wyrozumiałość. Każdy związek jest inny. Na prawdę trudno zrozumieć to, co zawiera się w stwierdzeniu, że "mąż nie powinien się czuć odrzucony"?
@@pedzelipioro1308 Pisząc, że nie powinna kłamać chodziło mi o żonę - pytała Pani czy powinna kłamać szukając na siłę wytłumaczenia. Jeśli chodzi zaś o interpretację słów pana Pulikowskiego, to owszem, można je uznać za szkodliwe jeśli są wyrwane z kontekstu. Jeśli jednak posłuchamy całości przekazu, to widać jasno, że nie chodzi o to, że żona nie może odmówić mężowi. To jest bardzo jasno powiedziane. Czy cały jego wykład jest szkodliwy czy tylko to zdanie? Jeśli weźmiemy pod uwagę cały wykład, to nie rozumiem dlaczego tamta pani uznała to za szkodliwe. Pan Pulikowski wydał także oświadczenie, o czym zresztą Tomek mówi w kolejnym filmie - warto posłuchać.
Doprecyzowanie - określić coś bardziej szczegółowo; uściślić, uszczegółowić a nie skreślić, jak powiedziałeś. Doprecyzowanie jest DODANIEM czegoś do poprzedniego zdania, wzmacniając go, a nie skreślając. Gdyby powiedział "nie, inaczej" wtedy jasne, ale nie "jeszcze precyzyjniej", to ma inne znaczenie niż próbujesz mu nadać w filmiku.
Oooj Tomku, jak zawsze się z Tobą zgadzam tak tutaj nie do końca mogę. Rozumiem i wierzę, ze pan Pulikowski miał inne zamiary. Ale to w jaki sposób to mówi, jakich zdań używa, tez ma znaczenie. I nie można powiedzieć jednego bzdurnego zdania, a potem tłumaczyć, ze chodziło o coś zupełnie innego. Różnie mogą to ludzie odebrać, różne rzeczy mogą im zapaść w pamięć. Ja byłam na konferencji pana Pulikowskiego pół roku przed opublikowaniem przytaczanego przez Ciebie całego materiału, na której to konferencji mówił tez o tym (i która zreszta do tego momentu była naprawdę świetna), ale dla mnie ten cytowany przez media fragment nie był absolutnie wyrwany z kontekstu, identycznie on wtedy brzmiał i dla mnie i, jak się okazało później, dla reszty sali, bo jak później było zadawanie pytań (na karteczkach) to 85% ich było właśnie o to, dlaczego twierdzi ze kobieta nie może odmówić współżycia. Pan Pulikowski po przeczytaniu tych pytań się ze wszystkiego wycofał i powiedział, ze nie o to mu chodziło, ale w pierwotnej wersji brzmiało to dokładnie tak jak na tym cytowanym fragmencie. Widzę, ze z czasem pan Pulikowski doprecyzował i się nauczył na błędzie, ale wciąż nie do końca, wciąż pozostawił te kontrowersyjne zdania, które wg mnie nie powinny mieć wgl racji bytu i są po prostu niebezpieczne i mogą wyrządzić krzywdę, jeżeli ktoś sobie je zapamięta i nie zweryfikuje na podstawie następnych zdań. Super, ze pan Pulikowski miał co innego na myśli, ale mimo wszystko pewnych zdań nie powinien wcale wypowiadać, a nie rzucać kontrowersjami, a potem dopiero precyzować, ze to nie o to chodziło, jak to brzmi. W końcu ludzie naprawdę sobie biorą jego słowa do serca, powinien trochę bardziej rozważnie je dobierać.
Żona jest odpowiedzialna za swój komunikat i swoje uczucia, a mąż za swój komunikat i swoje uczucia. Najbardziej to mnie niepokoi u Pulikowskiego, że zdaje się składać odpowiedzialność za to, że jedno z małżonków ma problemy z poczuciem własnej wartości, na drugie z nich. To tak jednak nie działa.
Znam osobiście Pana Jacka Pulikowskiego,wiele Jego konferencji wysłuchaliśmy z Narzeczonym na Kursie przedmałżeńskim w Hermanicach, przeczytaliśmy kilka Jego książek,to wspaniały i mądry Człowiek, bardzo inteligentny, wierzący i mający szeroką wiedzę psychologiczną. Dziękujemy bardzo Tomaszu za PRAWDĘ i SZCZEROŚĆ. Genialne jest Twoje nagranie stające w obronie Pana Pulikowskiego,świetne argumenty!tak trzymaj,działasz z Łaską Boga! pięknie! pozdrawiamy!:-)
Nie mam nic wspólnego z katolicyzmem otwartym, ale niestety, nie zgodzę się z panem Pulikowskim. I nie chodzi tu o zmanipulowane w mediach zdanie: "Żona nie powinna odmawiać seksu mężowi", tylko o dalszą część tej wypowiedzi, w której pada dosłowne zalecenie wypowiadane ze emocjonalnym naciskiem, że aby mąż nie poczuł się odrzucony, żona ma go prosić i upraszać, by tym konkretnym razem nie uprawiał z nią seksu. Mój mąż nigdy nie żąda, ani NIE OCZEKUJE ode mnie proszenia i upraszania, wystarczy mu zwykłe czułe wyjaśnienie. Proszą i upraszają osoby, które bronią się przed przemocą i liczą na miłosierdzie oprawcy. Trudno obronić tę głupią wypowiedź pana Pulikowskiego. Tam, gdzie małżonkowie kochają się i szanują, nie ma tego, do czego zachęca pan Pulikowski.
Jest wiele głosów krytycznych wobec kościoła i ludzi jemu złużących. Niech jedno zdanie, czy paragraf nie będzie powodem aby anulować człowieka. Dzieło jest większe niż jeden paragraf. Warto zwracać uwagę na błędy, ale w obliczu rozlicznych ataków na kościół, czasami i zasłużone - żeby one nam nie przesłoniły wszystkiego.
Może za chwilę wyleje się na mnie tutaj wiadro pomyj... Tak czy siak, taka narracja i sposób w jaki pan Pulikowski przekazuje informacje, jest po częstokroć krzywdzący! Nie mówi jasno, mówi jakby mówił do osób często nie w pełni rozumnych! Tomku, naprawdę świetnie, że wytłumaczyłeś to w ten sposób... i że w ten sposób to rozumiesz, ale nie wszyscy mogą dokładnie tak do tego podejść... a ton pana Jacka naprawdę przywołuje mi na myśl patriarchalizm i gromy z ambony sprzed 70lat. Mało tego, jeżeli obcy facet musi tłumaczyć takie rzeczy, że kobieta ma błagać męża... że mąż naciska pomimo wszystko... to coś w tym małżeństwie musi być ostro nie tak! Powiem więcej, do takiego małżeństwa nie powinno dojść... Bo nie wyobrażam sobie jakiekolwiek związku, w którym nie ma zrozumienia i rozmowy... a nie wychodzi się chyba za mąż za osoby, z którymi się nie rozumie w tak podstawowych tematach! Już nie wspominając o tym, że jeżeli jakikolwiek człowiek myśli o sobie, w kategorii- 'coś ze mną nie tak, jestem niewystarczający', to już jest mocna przesłanka do rozpoczęcia psychoterapii, o której w KK mam wrażenie w ogóle się nie mówi. Przepraszam, ale jeżeli wolno mi mieć swoje zdanie... to dla mnie podejście i wypowiedzi pana Pulikowskiego są często urągające.
Dziś na deon moja noga postanęła po raz ostatni. Panu Pulikowskiemu zawdzięczam to że dorosłem jako mężczyzna. Nauczył mnie więcej o traktowaniu kobiet niż reszta świata przez całe moje życie. I mam dziś wspaniałą żonę i świetne małżeństwo. Panu Pulikowskiemu życzę jak najlepiej, a nawet milionowego odszkodowania i sprostowań w największych mediach. Deon należy wezwać do przeprosin.
Nie znałam konferencji Pana Pulikowskiego, ale od dłuższego czasu obserwuję nagonke wśród tzw "fajnokatolików" na różne tego typu treści. Sama jestem protestantka i jest mi bardzo przykro, że ludzie, których miałam za wierzacych tak bardzo oddalają się i nawet jawnie deklarują, że z Kościołem im nie po drodze (Jola Szymanska, Drużyna B). Cieszę się natomiast , ze Ty Tomku tworzysz tak dobre treści. Jesteś dużym zbudowaniem. Niech Cię Pan błogosławi 🙏
Nie jestem w stanie przyjąć tej wypowiedzi jako dobrej, jestem wręcz zażenowana, mimo zagłębienia się w temat, mimo wysłuchania wszystkich argumentów broniących pana Jacka oraz kontekstu, a także mimo przeczytania jego wytłumaczenia. Niestety w moim odczuciu ta „niefortunna” wypowiedź uprzedmiotawia kobiety i żaden kontekst ani wytłumaczenie nie usprawiedliwia tego, co powiedział. Jak słuchamy tych słów z perspektywy udanego małżeństwa to może i mają jakieś uzasadnienie, jednak z perspektywy kobiet skrzywdzonych swoim małżeństwem to te słowa są co najmniej przykre.
@@donpetronio9578 no jak te logiczne argumenty to zmienianie znaczenia słowa 'precyzować' i zmienianie znaczenia słów 'kultura gwałtu' to chyba wolę już swoje emocje ;)
Jestem kobietą i słyszałam o tej sytuacji ale nie rozumiałam o co chodzi tym wszystkim ludziom bo oglądałam cały wykład i dla mnie było to wszystko dobrze doprecyzowane
Pan Jacek Pulikowski posługuje się mocnym i barwnym językiem przykuwającym uwagę i świetnie obrazującym trudności małżeńskie oraz pokazującym rozwiązania problemów ma) żeńskich, narzeczeńskich, rodzicielskich itd
Bo rozumiesz, a inne nie chcą zrozumieć bo wolą być zmanipulowane i pokazują tylko jak bardzo są osobami pokrzywdzonymi. Szkoda mi ich (blogerek) w kontekście tego, że nie wiedzą jak używać swojego mózgu poprawnie.
Pan Jacek mówi z pozycji autorytetu, tym bardziej powinien zważać na słowa i nie dopuszczać w swoich wypowiedziach niejasności i dwojakiego ich rozumienia. Nie jest psychologiem ani psychoterapeutą z wykształcenia i jego wypowiedź jest absolutnie nieprofesjonalnie sformułowana. Tak to może mówić sobie do swojego syna, a nie jako delegat ds. rodziny podpartym autorytetem polskiego kościoła.
To samo pomyślałam! To mi od zawsze przeszkadza w katolickich treściach, ten język. Zwykłe psychologiczne profile edukacyjne na instagramie są jaśniej napisane niż niejeden katolicki autorytet się wypowiada... A szkoda, bo często mają bardzo mądre rzeczy do powiedzenia
Osobiście to nie wiem za co krytykujesz jego wypowiedzi. Nie słuchałem ich więc szczerze mnie to zastanawia. Akurat z własnego doświadczenia zarówno z normalnych spraw jak i tych bardziej "poważnych" (Sąd - dlatego cudzysłów) prawdziwy ekspert potrafi opisać kwestię dokładnie tak jakby rozmawiał z przyjacielem który absolutnie nie zna tematu - prosto i bez zbędnych frazesów. Z kolei spotkałem mnóstwo ludzi rozlewających się w dyskusji lub na papierze, ale jak ty znasz się na temacie to wiesz, że peplą (lub piszą) totalne brednie. Niejasność i dwojakie rozumowanie tematu natomiast zawsze jest problemem, który jeżeli częsty (nikt nie jest całkiem nieomyllny) to wymaga poprawy.
@@adapienkowska2605 No proszę Pani. Jak może Pani odmawiać kompetencji panu Pulikowskiemu. Toż przeca jest mężem, ojcem może nawet dziadkiem. Ale co najważniejsze: jest głeboko wierzący, a to jak powszechnie wiadomo czyni go Ekspertem w kazdej sprawie.
Jedno poważne zastrzeżenie... Zgadzam się z tym, że "doprecyzowanie" można jakoś obronić, ale to zdanie: *to nie od ochoty ma zależeć* jest po prostu nieprawdą. *Można* (z tego co wiem) odmówić współżycia z powodu braku ochoty i nie ma w tym nic zdrożnego, jeżeli tylko ma się ze współmałżonkiem zdrowe relacje. "Dzisiaj nie mam ochoty na seks". Nie musi to być "nie mogę, bo świat się wali" czy "no nie mogę za nic w świecie, wybacz mi kochanie". Nie. Zdanie "to nie od ochoty ma zależeć" sugeruje, że pan Pulikowski myśli iż Jezus oczekuje od nas, że zrobimy coś tak głębokiego jak wejście z małżonkiem we współżycie kiedy nie mamy na to ochoty. Według mnie jest to czysty absurd. Jednym z kluczowych warunków rozpoczęcia współżycia jest ochota na nie, takie jest moje zdanie. Lepiej niż pana Pulikowskiego w tym temacie jest posłuchać księdza Pawlukiewicza, który potrafi powiedzieć tak, aby wokół jego słów nie było żadnych kontrowersji tego typu, a jednocześnie dobitnie przekazuje Prawdy Ewangelii.
Dziękuję Ci za ten głos. Spośród wszystkich, którzy zajmują się związkami znam wykłady pana Jacka Pulikowskiego z największej konkretności, przenikliwości i znajomości tematu. Rozczarowała mnie Pomarańczarnia, rozczarowały mnie kazania ks. Pawlukiewicza i wiele innych autorytetów. Pulikowski okazał się na tym polu najbardziej dojrzały. Słuchaliśmy jego wykładów z żoną i dzisiaj z wielu jego wskazówek dalej korzystamy. Bez niego moje małżeństwo dzisiaj by nie istniało.
Uważam, że p. Pulikowski po prostu nie przygotował się do tego wystąpienia. Najpierw dobitnym tonem wygłaszał zdania o porażającej treści, potem tłumaczył co miał na myśli. Z tłumaczeń miało wynikać, że myślał co innego niż wcześniej mówił. Dodatkowo jeszcze musi tłumaczyć go p. Samołyk, bo w sieci cytowane są zdania, które co prawda p. Pulikowski wypowiedział, ale przecież myślał wtedy co innego. Zarzutów do tego wykładu można wymienić więcej. To nie jest dobry wykład.
No tylko, że jedna ważna kwestia została przemilczana: Co jeśli niechęć do seksu wynika nie z czegoś jednorazowego, jak np. zmęczenie, tylko partner(ka) rzeczywiście nie jest satysfakcjonujący/a w łóżku? Wtedy mąż/żona mają się zmuszać? Pan Tomasz sprytnie usprawiedliwił Jacka Pulikowskiego poprzez kompletne przemilczenie w/w. To jest poważny i niewygodny temat, którego w KK z tego co wiem się nie porusza, bo przecież rozwód to porażka. Masz zagryźć zęby i się zmuszać do seksu, bo inaczej pójdziesz do piekła. A rozwód normalna rzecz, zdarza się. Ludzie się zmieniają i po czasie mają prawo do tego, by stwierdzić, że się rozstaja i nikt nie powinien ich z tego powodu potępiać.
@@henrykwodecki5366 ma Pan rację, kościół nie podejmuje takich tematów. Robią to świeccy, np. wspólnota trudnych małżeństw Sychar. Kto wie, może nawet księża o których ani mi, ani Panu nie wiadomo. Odpowiedź na pierwsze pana pytanie jest zależna od konkretnej sytuacji małżonków i musi być podjęta z troską i uwagą.
@@henrykwodecki5366 Jak to kościół o tym nie mówi? Szukał Pan chociaz przez chwilę? Małżeństwo katolickie jest zawierane na zawsze. Wybierasz tą osobę na dobre i na złe obiecując, że będziesz się starał żeby sobie nawzajem nie sprawiać bólu i cierpienia. W takim związku o wszystkim trzeba aż do znudzenia rozmawiać. O seksie też. Coś nie działa, nie jest satysfakcjonujące? Trzeba to naprawić. Z resztą nawet w omawianej konferencji (lub jej drugiej części) jest mowa o tym , że te "uniesienia" w seksie nie są najważniejsze. Warto się o to postarać, ale nie o to chodzi w seksie. Seks ma być najgłębszym wyrazem bliskości. Czy o odczucia tu chodzi? Nie... Chodzi o prawidłową relację. Jeśli kogoś kochasz i w związku wszytsko jest ok to są małe szanse, że w seksie nie będzie ok. Jeśli jednak problemy się pojawiają to przez wzgląd na miłość nie będzie to najważniejsze. Najważniejsze będzie poczucie bliskości i jedności. Powiem więcej. W samej miłości w ujęciu katolickim nie chodzi o uczucia. Chodzi o swiadomy wybór tej osoby i chęć czynienia dla niej dobra i tylko dobra. Nie przyjemności. Dobra. Czasem czynienie dobra nie jest przyjemne - chociażby gdy trzeba porozmawiać na poważnie i jakimś problemie. Należy to jednak robić dla dobra tej osoby - żeby ten problem rozwiązać. Naprawdę mam czasem wrażenie, że gdy ktoś mówi, że katolickie podejście nie podejmuje jakichś tematów lub jest nielogiczne tak naprawdę nawet ani przez moment nie poszukał czy być może jednak kościół te tamaty podejmuje i rozwiązuje a do tego logicznie uzasadnia dlaczego tak nie inaczej. Problem polega na tym, że to nie są rozwiązania łatwe. Ale które łatwe rozwiązania są dobre?
@@henrykwodecki5366 indolencja umysłowa i ignorancja level hard. Może by tak najpierw POCZYTAĆ, czytanie rozwija. Zwłaszcza inteligencję. Polecam. Człowiek zakochany w Bogu nie dopuszcza myśli o rozwodzie z jednego prostego powodu. Co Bóg złączył, człowiek nie ma prawa rozdzielić. Można nie żyć razem, np z powodu przemocy w domu. Ale mężem i żoną jest się do śmierci.
Bardzo dobry film panie Tomaszu. Słuchałam wielu jego konferencji i w nich odnosi się zawsze z miłością do kobiet. Nie słyszałam o tej aferze, ale niestety takie mamy teraz czasy, że robi się aferę do jednego wyrwanego z kontekstu zdania 😔
Według mnie powinien przeprosić za powiedzenie głupoty, a potem powiedzieć dokładnie o co mu chodziło, ponieważ mówiąc ,,precyzując" nie zaprzecza się poprzedniej kwestii
Dokładnie słowo " precyzując" nie przekreśla poprzedniego zdania, tylko rozwija podjętą kwestię. Zaprzeczenie nastąpiło by w momencie gdyby Pulikowski powiedział coś w stylu : "przepraszam pomyliłem się.../ Źle się wyraziłem / chciałbym to sprostować bo mogę zostać źle zrozumianym" kiedy ktoś wypowiada się publicznie powinien mieć na uwadze to że należy wypowiadać się bardzo precyzyjnie szczególnie w tak delikatnych kwestiach
Jasne, też myślę że powinien się wycofać z tych słów, to zdanie o tym, że żona nie może odmówić, jest kontrowersyjne, jest szkodliwe, niczemu nie służy. W dzisiejszych czasach trzeba umieć posługiwać się językiem, który jest jednoznaczny, bez żadnych niuansów i niedopowiedzeń. Bo ktoś może każde zdanie wykorzystać potem w internecie.
Panie Tomaszu, on nie powiedział: jeszcze precyzując. Powiedział: jeszcze precyzyjniej. On nie pomyślał nawet, że powiedział coś głupiego. On niczego nie przekreślił, tylko uściślił to, co powiedział! Był przekonany o swojej racji. I tu nie chodzi o jakieś drobniaki w kieszeni, tylko o godność kobiecą. Jeśli ktoś tu powinien być przeproszony, to kobiety - katoliczki, a nie Pan Pulikowski. Ja jako katoliczka z chęcią mu wybaczę, ale obawiam się, że Pan Pulikowski nie przyzna się do błędu. Wydaje mi się, że niektórzy mężczyźni w naszym Kościele wciąż tkwią jeszcze w mentalności św. Pawła z 11. rozdziału 1. Listu do Koryntian.
No właśnie, powiedział "jeszcze precyzyjniej" - wyjaśnił o co dokładnie mu chodziło w poprzednim zdaniu, później wielokrotnie podkreśla, że kobieta powinna odmawiać gdy nie chce. Moim zdaniem to okropnie niefortunnie dobrane słowa ale cóż, nie da się cofnąć czasu i powiedzieć tego inaczej. Najważniejsze, że sens tych słów nie brzmiał tak jak mu zarzucano.
@@wertque6108 masz rację, wyjaśnił dokładnie o co mu chodziło. nie chodziło mu wcale o to że, jak Pan Tomasz twierdzi, uważa za głupotę to że kobieta n i g d y n i e p o w i n n a o d m a w i a c. (Pan Pulikowski tak dobitnie to akcentował). Jego doprecyzowanie polegało na podaniu argumentu: nie powinna odmawiać, żeby mężczyzna nie czuł się odrzucony czy urażony. Pewnie, że mleko się rozlało i czasu nie da się cofnąć. Potem wyjaśnił, że kobieta może jednak odmawiać (jak to miło z jego strony) Ale ja oczekiwałabym przynajmniej jakichś przeprosin i sprostowania od niego, a nie jeszcze przyznawania mu racji i klepania się nawzajem po męskich pleckach, że jacy to my panowie katolicy nie jesteśmy wspaniali, a te kobiety o niemoralnych poglądach manipulują naszymi wypowiedziami. I jeszcze zachecanie do przeproszenia p. Pulikowskiego i kupowania jego książek... Brak słów. O tempora, o mores. Co to za czasy i obyczaje, żeby mężczyźni zamiast chronić kobiety bronili siebie nazwajem.
@@wertque6108 doprecyzowanie czegoś wcale nie jest przekreśleniem tego, co wcześniej się powiedziało, tym bardziej, że nie ma sprzeczności w tych dwóch zdaniach. Tomasz moim zdaniem dość mocno manipuluje w tym przypadku. Patrząc teraz na całość wypowiedzi Pulikowskiego mogę jedynie stwierdzić, że po prostu gada głupoty i sam sobie zaprzecza. Tak czy inaczej świadczy to o tym, że nie nadaje się do takich wystąpień.
Jedna uwaga, nie porównujmy wykształcenie Disneya, Chanel... do wykształcenia osób które zajmują się psychologią i seksuologią. Myśle, że każdy kto się zetknął z psychologią, psychoterapią w troche głębszy sposób wie jak nieoczywiste i często zaskakujące jest funkcjonowanie człowieka, jest to szereg mechanizmów. Dlatego myślę, że dobre wykształcenie daje solidny fundament do pracy z człowiekiem. Nie wiem jaką wiedzę ma p.Pulikowski, ale to porównanie nie było trafne.
Oczywiste, że nie trafne. Tak naprawdę to pan Pulikowski nie ma prawa udzielać takich rad (zwłaszcza za pieniądze), bo zawody psychologa i psychoterapeuty są w Polsce chronione. Nie każdy może je wykonywać. Natomiast ani projektant mody ani filmowiec zawodami chronionymi nie są.
Oby więcej osób natrafiło na ten właśnie film niż na zmanipulowane i powszechne treści w mediach. Nawet gdy tylko mała część osób zobaczy całą sprawę z innej perspektywy, to będzie to i tak sukces.
Wiem, że o tym filmie było głośno już dobre kilka miesięcy temu, ale wtedy postawa Pana Pulikowskiego, zachowującego się jak nie potrafiący przyjąć krytyki dziesięciolatek, tak mnie zniesmaczyły, że nie chciałam próbować obejrzeć tego video. Oglądam teraz i jestem po prostu zażenowana. Pan Jacek jest osobą publiczną i jeśli jego wypowiedzi wymagają interpretacji i mogą być źle zrozumiałe tak łatwo, to po prostu są niewłaściwe, nawet jeśli chęci były dobre. Takie błędy mogą się zdarzyć początkującym mówcom, ale nie komuś z takim doświadczeniem i autorytetem jak on. Jest cała masa innych osób i tematów nad którymi można by się pochylić i stanąć w ich obronie, bo tutaj jest to zwyczajnie niepotrzebne i przypomina dziecięce przepychanki.
Wyrażenie "jeszcze precyzyjniej" to nie jest skreślenie poprzedniego zdania, jeśli ktoś go tak używa, to wtedy robi błąd językowy.... Sam fakt sugerowania, że kobieta sie musi jakos głęboko tłumaczyć dlaczego nie ma ochoty, jest niewłaściwy. Ten film jest takim samym manipulowaniem jak "publikacja", którą obala.
Panie Tomaszu Po obejrzeniu tego filmu pozostaje mi tylko podziękować Panu za ten film i stanie po stronie prawdy. Jest to bardzo przykra i niesprawiedliwa nagonka na człowieka, który robi tyle dobrego i porusza tematy, których ewidentnie brakuje w Kościele Katolickim, a które są tak ważne. Jestem wdzięczna za poruszenie tego tematu i wsparcie dla Pana Pulikowskiego, którego na pewno bardzo teraz potrzebuje.
Myślę, że pomijasz jedną, bardzo ważną kwestię: wyrażenie "Żona nigdy nie powinna odmówić mężowi współżycia, gdy on proponuje" jest mylące samo w sobie i jest ujęte w taki sposób, że samo sugeruje bardzo brzydkie interpretacje. Mówisz, że pan Jacek "pomylił się, zdał sobie sprawę, że palnął głupotę, po czym się poprawił". Problem w tym, że nic takiego nie miało miejsca. Nie powiedział: "Przepraszam, pomyliłem się, wyraziłem się bardzo niewłaściwie". Nigdy nie cofnął i nie odwołał tych słów. I nie ma absolutnie żadnego znaczenia, że później wymieniał szereg przykładów, w których żona ma prawo odmówić mężowi, bo wielu ludzi nie obejrzy jego całego wykładu. A ta bardzo niefortunna fraza poszła w eter. Wypowiadając się publicznie, szczególnie na tak wrażliwe tematy, powinno się zachować szczególną uwagę, by wyrażać się precyzyjnie i tak formułować swoje myśli, żeby ograniczyć możliwość wyciągania wypowiedzi z kontekstu. Tak, wyrażenie się w taki sposób, w jaki wyraził się p. Jacek Pulikowski wpisuje się w kulturę gwałtu. Jego słowa mogą być użyte zarówno przeciwko Kościołowi i zniechęcić niektórych młodych ludzi do niego, jak i mogą zostać użyte przez niektórych mężów, by wymuszać na swoich żonach współżycie. Tego typu wypowiedzi przyczyniają się do tego, że katolicka edukacja seksualna będzie przegrywać z tą lewicową.
no jak dla mnie to powinno się cofnąć do tego momentu jak "powiedziałem coś głupiego" przyznać to, wyjaśnić lepiej o co mi chodziło, a nie tak nadpisywać słowem precyzyjnie. Po pierwsze ja sam po przesłuchaniu 3 razy nadal nie mogłem dobrze zrozumieć o co mu chodziło a jestem neutralnie nastawiony nawet nie wiem kim jest ten pan i treści czytam i słucham bardzo uważnie, a jak niby osoby które jeszcze z mniejszą uwagą niż ja mają odebrać te słowa. Mówienie, precyzyjniej coś tam coś tam, po powiedzeniu czegoś po prostu głupiego jest nieprofesjonalne i brzmi niejednoznacznie.
Choćby przytoczył Pan milion zdań, w których p. Pulikowski mówi, że nie można nikogo do nieczego zmusić, nie zmienia to faktu, że w innej wypowiedzi dał na to całkowite przyzwolenie i świadczy jedynie o tym, że zaprzecza sam sobie. To czego tu słucham jest najzwyczajniej przerażające i obrzydliwe. Cieszę się że że poznałam osoby jak Natalia Białobrzeska, które głośno mówią o problemach, które inni za wszelką cenę będą tuszować.
Bardzo cenię pana Pulikowskiego. Nie miałam przyjemności uczestnictwa osobiście w konferencji, ale wysłuchałam chyba wszystkie dostępne w internecie, nawet kilka razy niektóre, tą też. W ogóle tak tego nie odebrałam, jak zobaczyłam tą burzę w internecie, to od razu pomyślałam ile złej woli w interpretacji... Jak dla mnie to chodzi o to, żeby jedna strona, np. kobieta nie "grała" współżyciem, coś typu będzie jak będziesz grzeczny. Jak ktoś tak odbiera, to może jest zraniony w tej sferze lub ma trudny związek. Mój mąż ten słuchał pana Pulikowskiego, było to dla nas bardzo przydatne w narzeczeństwie, ale i teraz w małżeństwie. Pan Pulikowski bardzo często nawołuje mężczyzn do odpowiedzialności, do ojcowania, do bycie przede wszystkim mężem, ojcem.
Jakoś mało w mediach siedzę, bo nie słyszałam o całej tej nagonce. Natomiast wykładów Pana Jacka słucham już od dawna i nigdy nie przyszłoby mi do głowy, że akurat człowieka, takiego jak Pan Jacek, który służy małżeństwom i rodzinom można posądzić o tak skrajnie odmienne poglądy. Szanuję ogromnie małżeństwo Państwa Pulikowskich i dziękuję Bogu za całą ich pracę. Dziękuję za ten materiał (niesie się, bo na niego trafiłam), i pamiętajmy, że: "... bój toczymy nie z krwią i z ciałem, lecz z nadziemskimi władzami, ze zwierzchnościami, z władcami tego świata ciemności, ze złymi duchami w okręgach niebieskich." (Ef 6:12)
Panie Tomku, od razu po obejrzeniu tamtego krążącego w sieci wycinka obejrzałam całą konferencję. Lubię tak robić, a wówczas nie było jeszcze żadnego komentarza/artykułu w tej sprawie. Nie zgodzę się jednak do końca z Pana punktem widzenia. Nie trafia do mnie język, którym Pan Pulikowski się posługuje. Znajduję w nim podejście, które odbieram jako dość "staroświeckie" (w cudzysłowie, bo właściwie sama jestem dość staroświecka, ale brakuje mi lepszego słowa) - jednak wiem, że nie każdy musi się z moją opinią zgodzić, a moje zarzuty do całości twórczości Pana Jacka Pulikowskiego to oczywiście nie temat tego komentarza. Zatem, do rzeczy: w zgodnym małżeństwie, bez przemocy, opartym na wzajemnym szacunku, z góry wiadomo, że nie ma mowy o żadnym gwałcie, a każde współżycie odbywa się za obopólną zgodą i wynika z miłości. Ale, sam Pan zauważa: "dla mnie jest to czytelne". Problem w tym, że to nagranie jest w Internecie, każdy może je obejrzeć. Nie posądzam Pana Pulikowskiego o złe intencje, wiem, że wielu osobom podobają się jego konferencje i motywują do dobra. Ale pole do nadinterpretacji takiego wykładu, który moim zdaniem miejscami sam sobie przeczy (a co określane jest jako "precyzowanie" przez prelegenta) jest ogromne. To nieprawda, że nie ma tam kontrowersyjnych zdań. Są, zwykle później wyjaśnione. Ale co, jeśli ktoś zapamięta tylko ten kontrowersyjny fragment? Czy w takim przypadku nie należy stosowniej dobierać słów? Albo po prostu nie wrzucać takich konferencji do sieci. Pozdrawiam serdecznie. Tło przepiękne, jak zwykle (nie na temat, ale piękno jest takie ważne...).
Każdy ma tylko własną perspektywę. Pulikowski jako człowiek żyjący w takim pełnym miłości, autentycznie chrześcijańskim małżeństwie, w ogóle nie pomyśli o tym, że te słowa mogłyby być odebrane w tak krzywdzący sposób. Mówi najprostszymi słowami, które przychodzą mu do głowy, w określonym kontekście. A kiedy mówi, to nie jest w głowach słuchaczy, tylko w swojej własnej i tak naprawdę nie liczy się to, czy jest mistrzem przemawiania, tylko przekaz, który trafia do określonej grupy docelowej - chrześcijańskich małżeństw. Reszta może sobie mówić co chce, a ci, których to dotyczy, doskonale rozumieją, o co chodzi. Żaden katolik nie weźmie tej wypowiedzi i nie usprawiedliwi nią swojego czy cudzego gwałtu.
Tak, tak myślę. Dlatego właśnie nie zakładam złych intencji. Tylko wydaje mi się, że przy publicznym wystąpieniu, które jest w Internecie, trzeba naprawdę bardzo, bardzo dokładnie i ostrożnie dobierać słowa. Autor wystąpienia i autorzy kanału wiedzą, że to jest delikatny temat. Niestety, nie jestem pewna, czy żaden katolik nie usprawiedliwi zła czymś zasłyszanym, może przypadkiem, od innego katolika. Katolik, który traktuje wiarę i miłość na poważnie - nie. Ale jest duża grupa ludzi, którzy, owszem, za katolików się uważają, ale tworzą relacje przemocowe. Ludzie którzy jeżdżą na te rekolekcje - to jest ta grupa docelowa i raczej rozumieją, o co chodzi. A jednak w Internecie jest masa, masa ludzi, którzy nie uznają, że jest coś takiego jak gwałt w związku. Moim zdaniem niewłaściwe jest używanie słów, które mogę pozostawić choć cień wątpliwości, że wymagana jest zgoda współmałżonka. I po słowach "jeszcze precyzyjniej" (i jeszcze, i jeszcze) to zostaje powiedziane. Tylko dlaczego nie można powiedzieć: "użyłem skrótu myślowego, oczywiście, że żona może odmówić, chodziło o..."? Nie byłoby problemu. A tak pozostaje niepokojące niedopowiedzenie.
@Anna D. Ale wiesz, każde słowa mogą pozostawić cień wątpliwości. Przemocowiec wykrzywi wszystko, co usłyszy, a nawet bez żadnych argumentów wymyśli własne. Przecież w tej samej konferencji Pulikowski wspominał kilka razy, że żona może odmówić. Ten fragment nabiera innego wydźwięku tylko wtedy, gdy oderwie się go od całości. A konferencja z założenia jest całością, a nie zbiorem sentencji, z których każda ma być kompletna i zrozumiała sama w sobie. Zresztą krytycy Pulikowskiego zamieszczają fragment, w którym wyraźnie jest mowa o tym, jakie powody odmowy są nie w porządku (a nie tylko, że odmowa jest nie w porządku). Nawet ten kontekst, bez całej konferencji, wystarczy do zrozumienia, że te pierwsze słowa kleją się z kolejnymi i razem dają jeden przekaz („bo nie” to nie powód). To tak, jakby ksiądz na początku kazania powiedział „Boga nie ma”, opowiadałby całe zło, które dzieje się w świecie, na końcu powiedział „Boga nie ma w sercach ludzi, którzy to wszystko czynią”, a ludzie cytowaliby tylko „Boga nie ma”. Ktoś mógłby nawet powiedzieć „Tym dopowiedzeniem zakrył swoją prawdziwą opinię” i przekonać sporą grupę ludzi. To nadal nie sprawia, że było to niedopatrzenie z jego strony. To była pewna figura retoryczna. I jeśli ktoś wykorzysta to w złej intencji, to nie będzie w tym żadnej winy tego mówcy.
@@windylue6206 Jasne, można zdanie "Boga nie ma" wyciągnąć i z Biblii. Masz rację, że wszystko da się pozbawić kontekstu. Być może odbieram to z większą rezerwą, bo po prostu nie lubię takiego "gawędziarskiego" stylu wypowiedzi, który jest oparty na mocnych, kontrowersyjnych zdaniach okraszonych potem anegdotami; nie podoba mi się też wiele innych wypowiedzi p. Pulikowskiego. Wiem i szanuję to, że ktoś, kto korzysta z jego porad i wiele mu zawdzięcza może mieć inny ogląd na tę sprawę. Z drugiej strony mierzi mnie podejmowanie dyskusji z tej strony - "czy można odmawiać czy nie można". Dla mnie takie pytanie mogłoby nie istnieć. Zdaję sobie sprawę, że ten wykład nie jest skierowany do mnie i że faktycznie ktoś się z podobnym dylematem może mierzyć. Ale czy odpowiedzią na to pytanie nie powinno być, zawsze i w pierwszej kolejności, "TAK"? Wydaje mi się, że wyciągnięcie z kontekstu wciąż nie usprawiedliwia tej wypowiedzi. Może dlatego, że w ogóle toczy się ta dyskusja. Dla jednych to jest logiczne, że nie chodzi o gwałt, ale ile osób musiało się upewnić? Ten wycięty fragment nie jest znów taki krótki, to kilka zdań.
@@annadarewska6200 Też nie podoba mi się do końca jego sposób wyrażania się, ale to nie neguje dużej wartości głoszonych przez niego rekolekcji. Zdaję sobie sprawę z tego, że nie każdy potrafi na wszystko uważać i wypowiadać się w 100% delikatnie. "Ten wycięty fragment nie jest znów taki krótki, to kilka zdań." Tak, właśnie, a z tych kilku zdań tylko 1-2 budzą wątpliwości. Nie wiem, czy toczy się tu jakaś dyskusja, bo zdaje się, że kwestia odmawiania pojawiła się po prostu w środku rozważań o współżyciu małżeńskim i odpowiednim zachowaniu obu stron względem siebie.
Na tyle co znałem treści głoszone od lat przez p. Pulikowskiego, te krótkie kawałki wypowiedzi kompletnie nie pasowały mi do jakiegoś całokształtu jego mysli. Byłem jednak zbyt leniwy/zajęty żeby zagłębić się w ten temat. Dziekuje Tomku (pozwalam sobie na taką formę że względu na podobny wiek), że w reakcji nie zacząłeś nikogo obrażać ani manipulować, a wszystko świetnie wyjaśniłeś.
Podane posty z Instagrama Pani Kasi też są wyjęte z kontekstu i są zaledwie ułamkiem pracy, w której skupia się na edukacji seksualnej i tłumaczeniu wielu pojęć oraz zachowań,a także jak podkreśla w przeszłości było osobą wierzącą i nie szkaluje oraz nie obraża nikogo bez względu na poglądy czy religię. Między innymi przypomina też o regularnych badaniach i dementuje plotki czy niepotwierdzone informacje.
@@yaumopai33 jest seksuologiem, promuje wiedzę na temat seksuologii. Co to ma do rzeczy, że promuje wartości niechrześcijańskie? Czy świadkowie Jehowy mają nie chodzić do lekarza, bo ten promuje transfuzję krwi?
Dziękuję za ten film, byliśmy z mężem na rekolekcjach prowadzonych przez Pana Pulikowskiego w 2017 roku w Gródku nad Dunajcem. W ciągu dwóch tygodni poprowadził jakieś kilkadziesiąt konferencji w temacie rodziny (codziennie kilka konferencji bo tam są jednocześnie spotkania RCS i RCSM). Ciężko cały czas pilnować by każde wypowiadane zdanie, było idealnie precyzyjne. Dlatego warto przesłuchać całą wypowiedź i dać szansę na doprecyzowanie, uszczegółowienie, uzasadnienie, pokazanie kontekstu. Po konferencjach Pan Pulikowski był dostępny na rozmowach i konsultacjach. Bardzo podziwiam jego zaangażowanie. Z drugiej strony wydaje mi się, że temat nadużycia patriarchatu w rodzinach katolickich jest podnoszony rzadko i mało dosadnie.
Podobnie jest teraz z aferą "brudnej szklanki". Ksiądz porównał kobiete żyjącą w czystości do szklanki bez skazy, popularna youtuberka od razu wykorzystała temat pisząć, że nazwał inne kobiety "brudnymi szklankami" i odbiera im człowieczeństwo mówiąc jak o naczyniu...
Bo jest to podle porównanie. Jest to zwykle uprzedmiotowienie kobiet. Mówienie o kimś, że jest zbrukany, nieczysty itp. bo uprawiał seks przed ślubem jest po prostu krzywdzące, również dla katolików. Można o tej sferze mówic z delikatnością i wyrozumialascia, a nie obrzucać kogoś takimi obrzydliwymi porównaniami. I co ciekawe, dlaczego ci wszyscy księża mówią tak tylko o kobietach? Mężczyzn nikt nie nazywa od brudnych, opalcowanych szkalnek. Czy ty naprawdę nie widzisz, że takie teksty są patryiarchalnym traktowaniem kobiet?
@Mruuuczek Nie, nie zgodzimy się, ale nie będę kontynuować z tobą dyskusji. Po stylu twojej wypowiedzi i języka jakiego używasz, widzę, że różnimy się na elementarnych poziomach i nie ma sensu dalej prowadzić tej dyskusji.
@@marmop8388 Popatrz na to z tej strony: powiedział, że kobiety które zachowują swoją czystość (w metaforycznym tego słowa znaczeniu) są jak szklanki, które nie mają żadnej skazy- z tej wypowiedzi można wywnioskować, że ksiądz chciał pochwalić i uznać za wręcz idealną taką postawę, on po prostu chwali takie postępowanie i taki był cel tego porównania. Wiem, że od razu można wyciągnąć wniosek "wszystkie inne kobiety są brudne" ale nie taki był sens wypowiedzi, "czystość" i "brud" to pojęcia które trzeba odczytywać przez ich metaforyczny sens (czystość od grzechu i splamienie grzechem). Nie ma więc w tej wypowiedzi obrazy jeśli spojrzy się na całość ponieważ od początku zaklada się, że człowiek jest "czysty" a więc bez grzechu natomiast zło sprawia, że tę doskonałą czystość traci. Druga sprawa jest taka, że poruszył tylko wątek kobiety- nie znaczy to że mężczyźni mają robić co chcą, po prostu taki był temat, dowodem na to jest ten film w którym wspomina się też o mężczyznach. Ksiadz nie mówi również o innych kobietach jako "nieczystych", to pojęcie jest niezwykle krzywdzace i wcale nie oznacza tej "brudnej szklanki" (o której tak naprawdę wcale nie wspomina bo mówi jedynie o idelanej bez skaz). Jeśli istniałoby pojęcie tej "brudnej szklanki" to oznaczałoby osobę, która popełniła grzech w zakresie 6 przykazania, nie osoby nieczystej, to zupełnie inne pojęcie i jeśli powiedziałby tak o kimś to kościół by zaprotestował
Znam Pana Jacka Pulikowskiego. Byłem na warsztatach prowadzonych przez Niego. To świetny, kompetentny fachowiec od spraw małżeńskich. Wystarczy trochę poczytać Jego książek lub choćby z uwagą posłuchać w całości konferencji. Panie Tomaszu, dziękuję za ten filmik. Dobrze, że wciąż nie brakuje uczciwych i autentycznie wierzących ludzi.
Panie Tomaszu, "kultura gwałtu" nie oznacza tylko usprawiedliwienia gwałtu (lub zachęcania do niego )czego nikt p. Pulikowskiemu nie zarzucał, ale wtłaczanie kobietom i mężczyznom do głów przekonania, że te są mężczyznom seks winne. Bo on się może poczuć odrzucony, bo może mu być przykro. Tymczasem kobieta nie ma obowiązku utrzymywać dobrego samopoczucia męża, zgadzając się na współżycie. I próba wywoływaniu u kobiet poczucia winy i usprawiedliwianie odmowy tylko kiedy NAPRAWDĘ nie mogą (co to znaczy?) wpisują się właśnie w kulturę gwałtu. W innym miejscu p. Pulikowski namawia żony, aby handlując seksem wyciągały mężczyzn z alkoholizmu. Naprawdę trudno taką wypowiedź obronić. A porównywanie projektowania mody przez niewykształconą Coco Chanel, do pracy na ludzkiej psychice i seksualności, jest niepoważne.
A film p. Pulikowskiego o mężczyznach jest pełen płciowych stereotypów i mówi o leczeniu homoseksualizmu, więc polecanie go przez Pana jest niedźwiedzią przysługą dla p. Pulikowskiego.
Dla mnie osoby publiczne, wypowiadające się publicznie, powinny mówić na tyle jasno i precyzyjnie by nie zostawiać pola na takie domysły i interpretacje. Bardzo ważny jest precyzyjny dobór słów i jasność jezyka. Kilka dni temu wybuchła afera z Rydzykiem, który nazwał Janiaka męczennikiem mediów i ze księdzu tez zdarza sie zgrzeszyć, a w swoim oświadczeniu tłumaczy się, ze słowa zostały wyjęte z kontekstu i opacznie zrozumiane. Dla mnie każdy publicznie wypowiadający się powinien uważnie dobierać słowa. Sprawa pulikowskiego i Rydzyka dla mnie w tym przypadku to to samo. Co do twojego argumentu o Kasiu Kuczolap, masz oczywiście prawo do swojego zdania i nie musisz korzystać z jej treści, nie rozumiem po co jednak manipulacja ze zdjęciami z wibratorami? Jaka miales intencje prezentując ja w tym filmie w taki sposób? Z tego co wiem, Kasia jest seksuologiem, wiec przedstawia naukowa stronę seksualności, tak samo jak lekarze przedstawiają naukowe sposoby leczenia a nie hohsztaplerskie czy podszyte czymkolwiek innym.
Panie Tomaszu, słuchałam Pana Pulikowskiego wielokrotnie, szanuję jego doświadczenie, wartościowe konferencje i również z przesłaniem tej przytaczanej się zgadzam. Trzeba jednak przyznać, że użyte tutaj przez Niego sformułowanie jest wybitnie niewłaściwe. Pan Pulikowski powiedział przecież, że żona nie może powiedzieć "nie mam ochoty". Ale właśnie to jest "brak ochoty", kiedy mąż od miesięcy jej nie szanuje, nie dba o jej potrzeby (emocjonalne lub chociażby te związane z seksem), to jest "brak ochoty" kiedy żona jest przewlekle zmęczona i jedyne o czym myśli to sen, a perspektywa wyspania widnieje może za kilka lat (jak dzieci urosną), a nie dnia kolejnego. To są właśnie konteksty użycia tego zdania.
Wyraźnie było to wyjaśnione, o co chodzi w tej wypowiedzi - nie można w relacji małżeńskiej powiedzieć drugiemu "nie, bo nie" w jakiejkolwiek sytuacji, np. - Pomóż mi przy dzieciach, - Nie, bo nie (albo: nie, bo ja zarabiam i po pracy muszę odpocząć, a Ty się zajmujesz dziećmi). W powyższej sytuacji współczuję żonie-matce beznadziejnej sytuacji, w której się znajdzie jak dzieci podrosną za kilka lat.
@@dominikpietras8274 Powyższa sytuacja jest hipotetyczna, chociaż wiem, że nagminnie się zdarza w małżeństwach. Mimo szczerej sympatii dla Pana Pulikowskiego, nie zgodzę się, że "wyraźnie było wyjaśnione". Właśnie nie było, co wyjaśniam w komentarzu powyżej. Nie wspominając już o tym, że właśnie sama "ochota" u kobiety może być w różnych momentach cyklu lub życia zachwiana, bez wyraźnego powodu. Czasami nawet sama kobieta może nie wiedzieć dlaczego "nie ma ochoty" (może jakaś niezdiagnozowana choroba? nieuświadomione problemy z akceptacja, czy poczuciem bezpieczeństwa? zbliżająca się miesiączka? laktacja? ). Nie zawsze jesteśmy w stanie wyjaśnić dlaczego "nie mamy ochoty". A jeśli powodem jest zaniedbanie męża? Brak higieny, ogólne "zapuszczenie" się? Mamy mu to powiedzieć? To jest trochę zbyt skomplikowane, żeby odebrać komukolwiek (czy kobiecie, czy mężczyźnie) prawo do domowy z "braku ochoty", tymbardziej, że w przypadku kobiet wiele spraw musi zagrać jednocześnie, żeby ta ochota była.
Dzięki za ten broniący pana Jacka Pulikowskiego, człowieka, który bardzo dużo ważnych odkryć o głębi relacji małżeńskiej dokonał i pomógł wielu młodym i starszym małżeństwom ❤❤
obejrzalem caly material (wczesniej nie mialem okazji zapoznac sie z zadnym aspektem calej afery) i przychodzi mi do glowy jeden wniosek- ciezko nie odniesc wrazenia ze jestes w tym temacie stronniczy i nie widzisz nic zlego w wypowiedzi pana Pulikowskiego. chocby to ze pan P wypowiada sie w sposob malo konkretny na bardzo trudny temat co prowadzi do nieporozumien- naprawde tego nie widzisz? pewnie, twoje tlumaczenie ma sens i mnie przekonuje, ale oryginalna forma jest co najmniej słaba. zdawkowe 'pewnie, pan P popelnia bledy' to troche za mało żeby Twoja wypowiedz wybrzmiala jako obiektywna. a wlasnie przez twoje trzezwe spojrzenie i umiejetnosc spojrzenia na kazdy temat 'z boku' ogladam twoj kanal (mimo ze nie mam zwiazku z zadna religia).
Przyznaję szczerze, że poruszanie tematu seksualności w formie wykładu, wymaga ogromnej odwagi. Niestety, w dzisiejszym świecie podejmując takie tematy, trzeba bardzo starannie dobierać słowa, ponieważ - jak się to często zdarza - ktoś może świadomie, lub nie, wyciągać fałszywe wnioski z wypowiedzi. Panu Tomaszowi dziękuję, że stoi na straży prawdy, sprawiedliwości i rzetelności, jaką powinien kierować się każdy katolik.
Jak bardzo to było potrzebne! Dziękuję❤️Teraz żałuję,że nie odważyłam się u Natalii Białobrzeskiej stanąć w obronie P. Pulikowskiego. W tamtej dyskusji na Insta dostało się też i O. Szustakowi, raz,że powoływał się na P. Pulikowskiego,dwa że wypowiada się na tematy na których się nie zna,czyli związki. O ironio! A to konferencje właśnie tych dwóch mężczyzn uratowały moje małżeństwo. Dzięki Bogu🙏
Ogladnelam dwa razy oryginalna wypowiedz, ogladnelam powyzsze wytlumaczenie i nadal nie rozumiem dlaczego kobieta nie moze powiedziec, ze nie ma ochoty jezeli to jest prawda. Dlaczego MUSI miec jakies akceptowalne wymowki. Zle pan broni uzycia slowa "precyzyjny". P. Pulikowski dokladnie tlumaczy, ze kobieta nie moze nie miec ochoty bo to zrani meza.(ktorego? Moj nie jest zraniony taka odpowiedzia, przed chwila pytalam,jak on nie ma ochoty to tez nie draze. Te naciagane przyklady, ze maz przeprowadza sie do innej sypialni to chyba temat na oddzielna konferencje). I nadal w powyzszym filmie nie ma wytlumaczenia dlaczego nie moze nie miec ochoty i dlaczego ten maz ma byc tym zranionym (jak ma traumy z przeszlosc, czy z poprzedniego zwiazku czy z poczuciem wlasnej wartosci czy meskosci to powinien to profesjonalnie przepracowac a nie uslyszec na prelekcji, ze zona ma miec zawsze ochote.) Straszne jest w filmie i w komentarzach to, ze przyjmuje sie zalozenie, ze kobieta jest dostepna caly czas i codziennie (no, chyba, ze poda powod, ale uwaga, powod, niekoniecznie prawdziwy ale taki, ktory spodoba sie p. Pulikowskiemu). Szok i niedowierzanie nie tylko, ze ktos podaje na jakims wykladzie, ze kobieta nie moze nie miec ochoty ale, ze sa ludzie ktorzy sa w stanie bronic tej tezy.
Bardzo celna odpowiedź! Jak mi mąż odmawia i czuję się odrzucona... To choć naprawdę tak się czuję (niestety), to przez głowę mi nie przeszło, że go i jego odmowę będę obwiniać za swoje uczucia. Moje uczucie odrzucenia informuje mnie, że coś u mnie nie gra, coś nie działa dobrze....i idę do specjalisty. Szukam, pytam sama siebie dlaczego odmowa tak mnie boli....z jakimi odrzuceniami mi się myli. Nadal jest to mój problem....i zmagam się z nim i w tych zmaganiach jest że mną mąż. Mogę z nim porozmawiać, ale to ja jestem odpowiedzialna za moje trudny, zranienia i to, że zwykła odmowa jest dla mnie druzgocącym odrzuceniem. Pan Pulikowski głosi patologiczna wizje relacji i zaprasza do zrzucania odpowiedzialności na żonę/męża.
Jest raz na jakiś czas odmówisz współżycia małżonkowi -bo źle się czujesz, bo jesteś zmęczona po pracy ,bo coś stresującego się tego dnia wydarzyło. To normalny człowiek to uszanuje. Ale gdy te sytuacje zdarzają się notorycznie a jedynym jego wytłumaczeniem ze strony małżonka jest 'nie bo nie ,albo nie bo nie mam ochoty to ta druga strona najprawdopodobniej będzie czuła się odrzucana i wpadnie w paranoję zastanawiając się czy może nie jest już wystarczająca atrakcyjna dla tej drugiej strony / czy może miłość wygasła /albo może pojawił się ktoś trzeci? I dotyka to zarówno kobiet jak i mężczyzn .... Dla mnie za to szokujące są wypowiedzi niektórych osób że małżonkowi nie trzeba się z niczego tłumaczyć ani nie trzeba podawać żadnego powodu dla którego w danym momencie nie ma się ochoty na seks a on nie ma prawa dopytywać ani drążyć tego tematu. .Można powiedzieć małżonkowi NIE BO NIE i tyle . Dla mnie to jest kompletny brak szacunku do współmałżonka który zobowiązał się wobec mnie to uczciwość i szczerość na wszystkich płaszczyznach życia. ,również intymnej Jeśli odmawiamy współżycia z jakikolwiek powodów to mamy to zrobić tak aby nie zranić współmałżonka ,uważając zarówno na dobór słów jak i ich wydźwięk.
@@kasiakredecka2451 Oczywiście , że na seks można nie mieć ochoty tak samo jak na kawę z cukrem w danym dniu czy cokolwiek innego np. na pójście do kina. Seks to jest jedna z wielu czynności w życiu i nie jest to jakieś nie wiadomo co żeby robić z tego bożka. Mało tego, jak są dzieci i problemy i brak pieniędzy na codzień to wyobraź sobie bardzo często ochota na seks znika i u męża i u żony i to na wiele miesięcy, bo seks w tym momencie zupełnie schodzi na dalszy plan, bo są ważniejsze sprawy jak np. zapewnienie bytu rodzinie i o seksie żadne z małżonków nie myśli. Życie...
"Przyjdą takie czasy, że ludzie będą szaleni i jeśli kogoś zobaczą przy zdrowych zmysłach, to powstaną przeciw niemu, mówiąc: Jesteś szalony, bo nie jesteś do nas podobny."
@@lordbaysel3135 Na szczęście? Czyje szczęście? Co do reszty zgoda, istnieje też przeciez takie stare powiedzenie że dla wariata który całe życie spędził w celi świat za kratami jego okna jest zwariowany
Dziękuję Panie Tomaszu za ten film. Proszę częściej włączać się w konflikty wśród katolików. Niestety często brakuje tam posługiwania się argumentami. Szczęść Boże.
Ileż trzeba pracy, żeby odczarować tak ordynarną manipulację... Wielkie dzięki, Tomku. Panu Pulikowskiemu życzę zdrowia. Nienawistnikom tego pana również i tym bardziej.
Dziękuję za ten filmik. Jako wychowanka Pana Jacka i patrząc na to, jak dziś łatwo zmanipulować wypowiedzi i skrzywdzić człowieka, jest we mnie ogromne zasmucenie i poczucie ogromnej niesprawiedliwości. Miałam okazję poznać Pana Jacka osobiście. Jest to człowiek, który traktuję kobiety z niebywałym szacunkiem, wrażliwością, delikatnością. Marzenie, aby większość mężczyzn postrzegała, traktowała kobiety z takim oddaniem, podziwem, zrozumieniem, uznaniem dla ich wolności.
Przeczytałem kilka książek Pana Jacka Pulikowskiego. Wysłuchałem wielu jego wykładów i konferencji. Przypisywanie mu wspierania kultury gwałtu to według mnie totalna kompromitacja tych którzy tak o Panu Pulikowskim piszą i mówią. Pan Jacek Pulikowski jest według mnie absolutnie prokobiecy. W jego tekstach znajduję apel do mężczyzn aby z szacunkiem, z życzliwością i delikatnością traktować kobiety w każdym obszarze życia, a w seksualności tym bardziej. Panie Tomaszu Dziękuję, że stanął Pan w obronie Pana Jacka. A Dla Pana Jacka Dzięki za ogrom wartościowych treści na temat małżeństwa.
Znam tę konferencję i cenię pana Pulikowskiego. Nigdy by mi do głowy nie przyszło, że można takie absurdalne zarzuty z tej konferencji wyciągnąć. Bogu dzięki za ludzi jak ty, którzy z odwagą prostują te kręte drogi. Trzymaj się bracie!
Słuchając tego nie wierzę, pan Pulikowski powiedział to co powiedział, a słowo precyzując podkreśla tylko tego, że mężczyzna nie może zostać odrzucony w tym kontekście seksualnym, bo przecież taki był temat. Osobiście uważam, że skoro Pan Jacek się pomylił, to powinny zabrzmieć słowa "Przepraszam, źle się wyraziłem".
Pan Jacek Pulikowski jest niesamowitym człowiekiem, pomógł mi i wielu osobom jeśli chodzi o życie w czystości i nawiązywanie i podtrzymywanie relacji kobieco męskich, Panie Jacku stoimy za Panem!
Bardzo cenie sobie wyklady i rady pana Jacka Pulikowskiego w sprawach relacji malzenskich. Dziekuje za stawanie w obronie prawdy i odklamywanie manipulacji panie Tomku. Pozdrawiam serdecznie !
widzę że już od lewa do prawa sypią sie takie bzdury że głowa mała, jak nie chwalenie się aborcją, to teksty o tym, że żona ma przekonywać chłopa aby jej dzisiaj nie pukał ... WTF ?
Z całym szacunkiem Tomku - doceniam twoją merytoryczną analizę treści głoszonych przez Pana Pulikowskiego i rozumiem próbę jego bronienia. Nawet wierzę, że Pan Pulikowski nie miał złych intencji i daleki jest od szerzenia kultury gwałtu. Natomiast jako osoba publiczna, prowadząca zajęcia dla małżeństw, doradzająca im, wypowiadająca się z pozycji autorytetu w kwestiach życia i współżycia małżeńskiego, powinien bardziej dbać o klarowność i jednoznaczność swoich wypowiedzi. Uważam, że jego wypowiedzi - tak przecież szanowanego w kręgach katolickich autorytetu , nie powinny wymagać komentarza, interpretacji, a wręcz "tłumaczenia" niemalże jakby z obcego języka, dokonywanego przez jego sympatyków, którzy lekko zażenowani niezgrabnościami językowymi i skrótami myślowymi, starają się wytłumaczyć "co autor miał na myśli". Być może jest to kwestia estetyki, jednak mam wrażenie że Pan Pulikowski jest po prostu przedstawicielem innego pokolenia mężczyzn, którym trzeba było bardzo delikatnie tłumaczyć, że kobieta ma prawo odmówić współżycia, tak aby nie naruszyć ich delikatnych męskich osobowości. Oczywistym jest, że zdrowi, kochający się małżonkowie, naturalnie dążą do bliskości cielesnej - nikogo nie trzeba do tego namawiać. Odmawianie współżycia wiąże się zwykle albo z problemami osobistymi jednego z małżonków (mogą to być problemy zdrowotne, emocjonalne, stres, doświaczenia molestowania w przeszłości, lęki) albo jest wyrazem głębszego problemu w relacji między małżonkami. Też mogę powiedzieć, że "z doświadczenia" wiem, że kobiety dużo częściej chcą o tym rozmawiać, komunikować się i szukać rozwiązania, niż mężczyźni są chętni do słuchania i uzdrawiania sytuacji. Dużo bardziej podobała mi się wypowiedź Ojca Szustaka (niestety nie pamiętam w którym filmie, będę wdzięczna za link, jeśli ktoś pamięta), który absolutnie odciął się od wszelkiej narracji o współżyciu jako "obowiązku" małżeńskim, podkreślając, że mężczyzna nigdy nie powinien zbliżać się do kobiety, jeśli ona tego nie chce. I było to bardzo jasne przesłanie, nie trzeba było tłumaczyć. Kobieta zawsze i wszędzie ma prawo odmówić mężowi współżycia, nawet jeśli jej się po prostu nie chce "nie, bo nie" - inna sprawa, że zakochana/kochająca kobieta w szczęśliwym związku współżycia nie odmówi, bo pragnie tego tak samo jak mężczyzna. Więc Panowie, może po prostu warto bardziej dbać o Wasze kobiety i bliskość z nimi.
Podpisuję się pod tym komentarzem! A swoją drogą - ciekawa jestem, czy pan Pulikowski też odnosi się do sytuacji, kiedy to kobieta pragnie seksu, a mężczyzna odmawia? Czy też - niestety - być może i tu jest przedstawicielem pokolenia, wg którego seks jest ważny tylko dla mężczyzn?
Pan Tomek nie sprostowuje wypowiedzi Pana Pulikowskiego, a przedstawia manipulacje jaka miała miejsce i ukazuje ta wypowiedz w szerszym kontekście, w odniesieniu do całej konferencji.
@@joannakoska6220 polecam obejrzeć cała konfefencje Pana Pulikowskiego ;) a jeżeli nie, to obejrzeć jeszcze raz powyższy filmik ze zrozumieniem, bo Pan Tomek o tym mówi
Pulikowski mówi dosłownie że żona nie możę odmawiać z powodu braku chęci. I że to usprawiedliwienie jest niedopuszczalne. Owszem, w takim układzie nie ma mowy o gwałcie - żona ZAWSZE musi wyrażać zgodę. Chyba że jest , cytuje "śmiertelnie zmęczona" lub chora. Czyli - zdanie kobiety jest nieważne. Zwłaszcza nieważne w porównaniu z "obowiązkiem małzeńskim" - bo o to chodzi. Oczywiście jest to kultura gwałtu - z kobietą można robić wszystko na co ma się ochote.
Odniosę się do fragmentu z ok. 5:10 a konkretniej słowa "jeszcze precyzując". Niestety to nie działa tak jak tłumaczyć. Wyrażenie "jeszcze precyzując" nie skreśla tego co było wcześniej, a doprecyzowuje. To oznacza, że należy dalszą część traktować jako logiczną całość i kontynuację. Wypowiedź Jacka Pulikowskiego należy rozumieć raczej jako to, że żona nie powinna odrzucić współżycia, a precyzując powinna zachowywać się tak, żeby mąż nigdy nie poczuł się odrzucony. Przykład o pieniądzach "nie mam przy sobie pieniędzy. Precyzując. Nie mam przy sobie dużych pieniędzy, mam tylko jakieś drobniaki" to po prostu błąd. Słowo precyzując nie pasuje tutaj i jest źle użyte. Oczywiście każdy zrozumie o co chodzi, ale to dlatego że przenieśliśmy kontekst do czegoś prostego, realnego, z czym każdy ma do czynienia. To także jest błędem. Rozmowa na temat kwesiti moralnych, poglądów, filozofii, idei jest o wiele trudniejsza i nie jest prosta do zrozumienia. Dlatego też w bardziej świadomy sposób trzeba używać słów i rozumieć ich znaczenie. Weźmy jako przykład coś takiego: "mężczyzna nigdy nie powinien nagabywać kobiety. Precyzując. Kobieta nigdy nie powinna czuć się nagabywana przez mężczyznę". Przykład niemal identyczny jak wypowiedź Jacka Pulikowskiego. Czy w tej wypowiedzi chodzi o to, że w sumie to się pomyliłem i miałem na myśli to, że kobieta nie powinna czuć się nagabywana przez mężczyznę niezależnie od tego jak się on zachowa? Może, ale jej sens brzmi inaczej. Precyzując zaznaczyłem, że mężczyzna powinien zachowywać się tak, żeby kobieta nie czuła się nagabywana. A to zupełnie coś innego. Jeśli zorientujemy się że powiedzieliśmy coś głupiego, błędnego, to możemy użyć innych słów. Inaczej sformułować wypowiedź. Nie wiem o co chodziło Jackowi Pulikowskiemu w tej wypowiedzi, ale z całą pewnością nie została ona sformułowana w sposób, który przedstawiasz w swoim filmie.
Pan Jacek Pulikowski robi w swoim życiu kawał dobrej roboty. Ja również doświadczyłam dużo dobra i uzdrawiakącej zmiany myślenia przez jego słowa. Bardzo smutne jest, że ludzie potrafią drugiemu taką krzywdę wyrządzić bez mrugnięcia okiem, bez miłości, bez podmiotowego myślenia..
Jest to częściowa manipulacja, ale słowa zostały wypowiedziane i jednak nie są bez znaczenia: 1. Na insta stories Drużyny b były publikowane wiadomości obserwujących, które wskazywały na to, że czasem mężowie wykorzystywali właśnie takie wyrwane z kontekstu słowa, żeby zmuszać żony do seksu - skoro nie powinna mu odmawiać. 2. Odmowa "nie bo nie" też jest uprawniona. Seks to delikatna sprawa i trudno jest za każdym razem znajdować idealne wytłumaczenie, które "uprosi" męża, żeby seks był nie dziś, a np. jutro. 3. W kontekście punktu wyżej - odpowiedź "nie bo nie" wynika bardzo często nie z lenistwa lub braku ochoty, lecz z głęboko osadzonych problemów psychologicznych także u kobiet (np. traumy, albo choćby elementy seksu z mężem, które są nieprzyjemne, ale kobieta nie potrafi o tym głośno powiedzieć). Dlatego potrzebna jest rozmowa (chyba najważniejsza sprawa w małżeństwie! ;)), skupiająca się nie tylko na tym, żeby nie zranić mężczyzny, żeby nie czuł się np. nieatrakcyjny, ale również na kobiecie - jaki jest powód jej niechęci. A czasem się zdarza, że po prostu nie - i jeśli to nie jest za każdym razem, to też żona powinna móc odmówić w ten sposób. To jest seks, a nie zmywanie naczyń! ;) 4. Podsumowując: fragmenty dopowiadające, które Pan udostępnił, które mają obronić wypowiedź Pana Pulikowskiego, nie do końca usprawiedliwiają wypowiedź, która jednak padła. Są z nią trochę sprzeczne. I zgadzam się, że powoływanie się na wykształcenie lub podkręcanie tej wypowiedzi jest okropnym chwytem. Ale jednak znaczy ona dokladnie to, co znaczy.
Dzieki serdeczne za ten materiał. Ta ogromna niesprawiedliwość i i szczucie na Kościół bardzo boli. Co się dzieje z tym światem! Brawo dla p. Pulikowskiego i dla p. Samołyka. Pozdrawiam
Sluchalam wielu konferencji Pana Pulikowskiego. We wszystkich zacheca do czulosci, szacunku i delikatnosci w relacjach damsko-meskich... Czego nigdy nie slysze od lewicowych feministek. Pan Jacek jest tez bardzo wymagajacy wobec mezczyzn, w wielu konferencjach slyszalam jak ich gani za niedojrzale zachowania... Kupilam jego ksiazke i zlozyl mi autograf, ktorego poczatek brzmi: Edyto, wymagaj dla siebie szacunku od mezczyzn...
Slyszalam tez druga strone, zeby szanowac mezczyzn. Bylo to jak balsam dla mojej duszy, bo moje pierwsze doswiadczenia z mezczyznami byly koszmarne i traumatyczne... Dopiero milosc Pana Boga i takich ludzi jak Pan Jacek przywrocila mi nadzieje ze milosc w relacjach jest mozliwa... Mam nadzieje ze Pan Jacek bedzie bardziej slawny przez ta konferencje. Wszyscy powinni go sluchac
Nie znam aktualnej sprawy związanej z p. Jackiem Pulikowskim. Pamiętam, że pierwszy raz jego książka trafiła do mnie ok. 10 lat temu. W międzyczasie też trafiłam na jakąś jego konferencje, jakieś krótkie filmiki na YT....i powiem szczerze byłam tak bardzo zaskoczona tym, co nauczą i to negatywnie. Autentycznie nie mogłam zrozumieć (i nadal nie mogę) dlaczego ludziom podoba sie to co głosi i jak. Dla mnie pan był odpychający i autentycznie po lekturze miałam refleksje czy oby jest zdrowy emocjonalnie. Proszę mnie dobrze zrozumieć. Nie chce wkładać kija w mrowisko. Autentycznie jestem szczerze zadziwiona, że może kogoś porywać to, co ja w pierwszym i drugim odruchu odebrałam jako odpychające, niezdrowe. Może po prostu p. Pulikowski nie dla mnie..
Jednak nie zgadzam się z tym wyjaśnieniem. Żona może odmówić seksu bo nie ma ochoty. Tak po prostu, bez żadnej konkretnej przyczyny. Nie chce i już. Usprawiedliwianie nie może być obligatoryjne. "To nie od ochoty ma zależeć", a od czego?
No właśnie też się nad zastanawiałam. Myślę, że sprawa rozbija się o to, że większość ludzi, którzy mają się za katolików tak naprawdę nimi nie jest. Obstawiam, że większość z nich łączy seks z ochotą, jednak czy dla katolika faktycznie chodzi o ochotę? Czy o powołanie do życia w rodzinie? Czyli odbywanie każdego stosunku z myślą o zajściu w ciążę, bo ślub bierzesz by mieć rodzinę i powinieneś chcieć dziecka, gdy tę rodzinę zakładasz. Misja dla jednych dla drugich przymus. Ja sobie nie wyobrażam komunikatów do partnera typu: "Jestem śmiertelnie, zmęczona, naprawdę śmiertelnie..." Czyli mogę odmówić tylko jak jestem śmiertelnie zmęczona, bo jak tylko trochę zmęczona to już partner może poczuć się odrzucony. Przepraszam, ale haha :D w moim przypadku. Rozumiem, że może są na tyle wrażliwe osoby, że potrzebują takiej formy komunikacji, ale jesteśmy różni, nie każdy będzie się trząsł, bo dostał prosty komunikat. No ale różnorodność to nie jest kierunek patrzenia kościoła na ludzi i ich potrzeby, lepiej od linijki, bezpieczniej, po co indywidualne podejście. Każdy taki sam i jest rozwiązanie dla każdego. Genialne :p
Bardzo szanuję Pana Pulikowskiego. Bardzo dużo skorzystałem słuchając jego konferencji. I kolejny raz dziwi mnie jak łatwo skrytykować kogoś za jakąś wypowiedź, czysto wyrwaną z kontekstu, nie patrząc na całokształt tego co człowiek zrobił przez lata. Jak łatwo ludzie, którzy sami niewiele zrobili dla innych, dają sobie prawo do krytyki kogoś kto latami zyskiwał wdzięczność i szacunek za swoją działalność. I nawet jeśli popełnią błąd, to jest to kropla w morzu dobroci.
Michał, ja oglądałam cały filmik Pulikowskiego i nie uważam, żeby jego słowa zostały były wyrwane z kontekstu. Wręcz przeciwnie, one są w tym kontekście osadzone. Nie jestem fanką "hurr durr kultura gwałtu", ale to nie zmienia tego, co mówił Pulikowski. Co więcej, w powyższym filmiku, Samołyk nie odnosi się do najsłabszego zdania całej konferencji. Dlaczego? Bo tam nie ma się za jakie słówko złapać (jak tutaj tak się przytula do "zatem" czy tam innego, w którym Pulikowski pogłębia swoją myśli), a więc nie ma jak tej wypowiedzi uratować. Mam na myśli cały akapit myśli, który zaczyna się, że "kobieta powinna męża uprosić..."). Jasne, rozumiem, że Samołyk może bronić Pulikowskiego wobec nagonki, jednakże jeżeli już mówimy, że przedstawiamy prawdę obiektywną - przedstawmy ją do końca..
Jakoś trudno mi sobie wyobrazić, że mam się radzić panów ekspertów, jak rozmawiać z moim mężem i jak uprosić go (!) żeby odroczył 'godzinę seksu'. Absurd jakiś...
Nawet nie wiedziałam, że coś takiego się stało. Jest mi bardzo przykro.. pan Pulikowski pomógł mi dostrzec moje problemy i lepiej zrozumieć siebie. Poznałam jego wraz z żoną na rekolekcjach i są oni przemiłymi ludźmi. Bardzo przykre.. A co do Deona.. to już od dawna wiadomo, że mało co oni maja wspólnego z katolicyzmem. Porażka
Dzieje się to co szykują nam od dawna - złe staje się dobre a dobre staje się złe i świat to pięknie łyknął. Nie jestem już katoliczka ale takich ludzi jak Pan Jacek zawsze będę bronić bo to bardzo prawy człowiek
Panie Tomaszu - dzięki, sam byłem oburzony jak pierwszy raz zobaczyłem wyrywek, tę "publikację" - na szczęście zmobilizowałem się, żeby obejrzeć większą część materiału (nie całość, jednak dużą część) -> dobrze że dzięki Tobie, taka interpretacja dotrze szerzej. Pax!
To jest akademicki przykład działania mediów. Wyciąga się drastyczny fragment, który „żre” i puszcza w eter, a eter reaguje i dokłada do pieca. Równie dobrze można było wyciągnąć zupełnie odwrotny kontekst, ale to nie było by drastyczne, czyli „nie-medialne”.
Dziekuje Panie Tomku. Poznalam Panstwa Pulikowskich osobiscie gdy glosili konferencje dla rodzin w naszej parafii. Bardzo wspaniali ludzie, wielu rodzinom pomogli, swiadcza nie tylko slowem ale i zyciem chrzescijanskim o swojej wierze i szacunku do drugiego czlowieka . Pozdrawiam
Dzięki Bogu za to, że w tych "internetach" można jednak znaleźć kilka mądrych osób...są na wagę złota...dziękuję za każdy filmik. A zobaczyć państwa Pulikowskich na żywo, ich wzajemną relację, jest bezcennym doświadczeniem i unikatowym w dzisiejszych czasach.
Bardzo wartościowy film Panie Tomaszu. Często mówi się że księża nie powinni się wypowiadać na tematy związane z małżeństwem, prowadzić nauk przedmałżeńskich, ponieważ sami nie założyli rodziny. W artykule deonu zwrocono uwagę że pan Pulikowski jest inżynierem budownictwa, woec również nie powinien się wypowiadać, mimo że ma własną rodzinę i doświadczenie życiowe. Zastanawiające jest kto w takim razie może się wypowiadać w takim temacie...
Wychowałam się na konferencjach Pana Jacka i z przerażeniem obserwowałam to, co zrobiły media i "celebryci" z jego słowami... To chyba najmądrzejszy facet, jakiego słyszałam w życiu, żaden ksiądz, duchowny czy nawet świecki nie zna tak życia i nie potrafi mówić o trudnych sprawach w często humorystyczny sposób. Dzięki Tomaszu za ten filmik obronny!
Znowu pokazujesz jak wielka w dzisiejszych czasach jest moda na oczernianie katolików, odciąganie jak najwiecej ludzi od kościoła i przede wszystkim chęć niszczenia go w każdy możliwy sposób. Dziękuje -znowu- ze jesteś !!!
Dzięki za ten materiał. Ciekawe jest to, że pan Jacek powiedział to w środowisku ludzi o podobnych poglądach, co już nakreślało kontekst. Ktoś musiał wejść na stronę Ruchu Czystych Serc, ktoś musiał to wyciąć, upowszechnić w środowiskach zupełnie innych, akurat jakoś w okresie, gdy przemoc domowa była na tapecie w mediach.
Tu można wesprzeć Pana Jacka Pulikowskiego: sklep.jacekpulikowski.pl/
Kupiłam książkę, którą i tak chciałam kupić, gdyż dr. Inż Jacka Pulikowskiego niesamowicie cenię. Jest bardzo mądrym i Bożym człowiekiem. Pomógł mi wyjść z wielkiego rodzinnego kryzysu. Mówię o tym też, jako osoba która przeżyła to, o tym te Panie mówią a nie mają pojęcia...
Kupiłam właśnie taką, której teraz potrzebuję najbardziej- dziękuję! Ale znalazłam wiele wspaniałych tematów. Na pewno wrócę!
Pan Pulikowski pomógł wielu małżeństwom w kryzysach, uratował przed rozpadem i pomógł odnaleźć prawdziwe szczęście. Oby ta afera obróciła się w prawdziwe dobro!!! Oby trafili na jego konferencje ludzie potrzebujący pomocy. Jego słowa są mocne, ostre, dobitne, ale pełne sensu i miłości. Pulikowski pomaga dojrzewać mężczyznom do roli męża i ojca, a dziś to gigantyczny problem ludzkości!
Korzystałam z konferencji Pana Jacka Pulikowskiego na katechezie w LO i też ba2 go cenię
Na Pulikowskim się wychowałem i mam wspaniałe małżeństwo
5:27 Nie zgadzam się. "Nie mam przy sobie pieniędzy, a precyzyjniej nie mam przy sobie dużych pieniędzy" to według mnie próba sprytnego wycofania się z kłamstwa/fałszu. Słowa "a precyzyjniej" znaczą, że drugie zdanie wzmacnia tezę z pierwszego zdania, a nie jej zaprzecza jak w tym przypadku (i jak w przypadku słów p. Pulikowskiego).
Możliwe, że pan Pulikowski popełnił językowy lapsus, może myśl nie poszła w parze ze słowami, ale słowo się rzekło. Nie można tłumaczyć tego tak naiwnie, bo nieodmówienie współżycia mężowi nijak się ma do doprecyzowania, że mąż będzie się czuł odrzucony. To dwie rożne sprawy. Nie będę przytaczał tutaj definicji doprecyzowania, proszę natomiast zestawić te dwa zdania: "żona nigdy nie powinna odmówić współżycia mężowi" - "mąż nigdy nie powinien czuć się odrzucony". O żadnym doprecyzowaniu nie ma tutaj mowy, to dwa różne zdania, które mówią o dwóch różnych rzeczach. To zdanie, które narobiło tyle zamieszania powinno być jakoś inaczej sformułowane albo wręcz przeredagowane natychmiast podczas tego panelu i nie byłoby problemu. Generalnie zgadzam się z wieloma tezami jakie stawiasz Tomku, absolutnie nie podejrzewam też pana Pulikowskiego o propagowanie gwałtu czy innych rzeczy. Natomiast co do jednego mam zastrzeżenia. Żona może odmówić mężowi współżycia słowami "Nie, bo nie mam ochoty". Przecież na wiele rzeczy nie mamy ochoty, tak po prostu, bez tłumaczenia i ja, jako 20 letni małżonek nie czuję się absolutnie odrzucony, gorszy, albo że coś ze mną jest nie tak. To oczywiście kwestia wypracowania pewnych relacji w małżeństwie i nie generalizujmy tego na wszystkie małżeństwa.
świetnie powiedziane. Czytając kiedyś Pulikowskiego, trudno było mi uwierzyć, że coś takiego powiedział. Niestety - brzmi źle. Z tego co zrozumiałem z nagrania to pan Pulikowski chciał przekazać coś bardzo delikatnego czyli: "nie zmuszajcie się absolutnie do seksu ale starajcie się o to". Z seksem łatwo powiedzieć coś co zrani :(
@@pedzelipioro1308 Nie powinna kłamać. Wystarczy posłuchać tego, co mówi dalej p. Pulikowski (choćby o jeżach). W odpowiedzi "nie, bo nie mam ochoty" zawiera się wytłumaczenie, że to JA nie mam ochoty, a nie coś nie tak jest z tą drugą stroną. "Nie, bo nie mam ochoty" to nie to samo co "nie, bo nie" - to wszystko zresztą też można różnie powiedzieć - wystarczy wyobrazić sobie sytuację neutralną, kiedy kobieta po prostu nie ma ochoty i taką, kiedy się np. pokłócili i "nie ma ochoty" z wielkim fochem. P.Pulikowski cały czas tłumaczy, że chodzi o czułość i wyrozumiałość. Każdy związek jest inny. Na prawdę trudno zrozumieć to, co zawiera się w stwierdzeniu, że "mąż nie powinien się czuć odrzucony"?
@@pedzelipioro1308 Pisząc, że nie powinna kłamać chodziło mi o żonę - pytała Pani czy powinna kłamać szukając na siłę wytłumaczenia. Jeśli chodzi zaś o interpretację słów pana Pulikowskiego, to owszem, można je uznać za szkodliwe jeśli są wyrwane z kontekstu. Jeśli jednak posłuchamy całości przekazu, to widać jasno, że nie chodzi o to, że żona nie może odmówić mężowi. To jest bardzo jasno powiedziane. Czy cały jego wykład jest szkodliwy czy tylko to zdanie? Jeśli weźmiemy pod uwagę cały wykład, to nie rozumiem dlaczego tamta pani uznała to za szkodliwe. Pan Pulikowski wydał także oświadczenie, o czym zresztą Tomek mówi w kolejnym filmie - warto posłuchać.
@@pedzelipioro1308 A czy jest Pani mężatką? Jak pani odbierze odpowiedź męża czy partnera ,Nie bo nie .Albo nie mam ochoty.
@@dorotaterka2460 Tak samo żona nie powinna czuć się odrzucona.
Doprecyzowanie - określić coś bardziej szczegółowo; uściślić, uszczegółowić
a nie skreślić, jak powiedziałeś. Doprecyzowanie jest DODANIEM czegoś do poprzedniego zdania, wzmacniając go, a nie skreślając. Gdyby powiedział "nie, inaczej" wtedy jasne, ale nie "jeszcze precyzyjniej", to ma inne znaczenie niż próbujesz mu nadać w filmiku.
Oooj Tomku, jak zawsze się z Tobą zgadzam tak tutaj nie do końca mogę. Rozumiem i wierzę, ze pan Pulikowski miał inne zamiary. Ale to w jaki sposób to mówi, jakich zdań używa, tez ma znaczenie. I nie można powiedzieć jednego bzdurnego zdania, a potem tłumaczyć, ze chodziło o coś zupełnie innego. Różnie mogą to ludzie odebrać, różne rzeczy mogą im zapaść w pamięć. Ja byłam na konferencji pana Pulikowskiego pół roku przed opublikowaniem przytaczanego przez Ciebie całego materiału, na której to konferencji mówił tez o tym (i która zreszta do tego momentu była naprawdę świetna), ale dla mnie ten cytowany przez media fragment nie był absolutnie wyrwany z kontekstu, identycznie on wtedy brzmiał i dla mnie i, jak się okazało później, dla reszty sali, bo jak później było zadawanie pytań (na karteczkach) to 85% ich było właśnie o to, dlaczego twierdzi ze kobieta nie może odmówić współżycia. Pan Pulikowski po przeczytaniu tych pytań się ze wszystkiego wycofał i powiedział, ze nie o to mu chodziło, ale w pierwotnej wersji brzmiało to dokładnie tak jak na tym cytowanym fragmencie. Widzę, ze z czasem pan Pulikowski doprecyzował i się nauczył na błędzie, ale wciąż nie do końca, wciąż pozostawił te kontrowersyjne zdania, które wg mnie nie powinny mieć wgl racji bytu i są po prostu niebezpieczne i mogą wyrządzić krzywdę, jeżeli ktoś sobie je zapamięta i nie zweryfikuje na podstawie następnych zdań. Super, ze pan Pulikowski miał co innego na myśli, ale mimo wszystko pewnych zdań nie powinien wcale wypowiadać, a nie rzucać kontrowersjami, a potem dopiero precyzować, ze to nie o to chodziło, jak to brzmi. W końcu ludzie naprawdę sobie biorą jego słowa do serca, powinien trochę bardziej rozważnie je dobierać.
dokładnie
Dokładnie
Panie Tomaszu
Dziękujemy za czujność oraz chęć dotarcia do Prawdy, stając przy tym w obronie brata w wierze.
Wszystkiego dobrego! ^^
Też bardzo dziękuję za ten walczący o prawdę filmik. ❤
Żona jest odpowiedzialna za swój komunikat i swoje uczucia, a mąż za swój komunikat i swoje uczucia. Najbardziej to mnie niepokoi u Pulikowskiego, że zdaje się składać odpowiedzialność za to, że jedno z małżonków ma problemy z poczuciem własnej wartości, na drugie z nich. To tak jednak nie działa.
Mój ulubiony cytat pana Jacka:
"Jeśli miałbym (wam) powiedzieć tylko jedną rzecz, powiedziałbym: Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus"
i właśnie dlatego jest atakowany.
Na wieki wieków. Amen.
👍
@@zbuchus Niestety nie. :( Jest atakowany przez brednie, które głosi.
Znam osobiście Pana Jacka Pulikowskiego,wiele Jego konferencji wysłuchaliśmy z Narzeczonym na Kursie przedmałżeńskim w Hermanicach, przeczytaliśmy kilka Jego książek,to wspaniały i mądry Człowiek, bardzo inteligentny, wierzący i mający szeroką wiedzę psychologiczną. Dziękujemy bardzo Tomaszu za PRAWDĘ i SZCZEROŚĆ. Genialne jest Twoje nagranie stające w obronie Pana Pulikowskiego,świetne argumenty!tak trzymaj,działasz z Łaską Boga! pięknie! pozdrawiamy!:-)
Nie mam nic wspólnego z katolicyzmem otwartym, ale niestety, nie zgodzę się z panem Pulikowskim. I nie chodzi tu o zmanipulowane w mediach zdanie: "Żona nie powinna odmawiać seksu mężowi", tylko o dalszą część tej wypowiedzi, w której pada dosłowne zalecenie wypowiadane ze emocjonalnym naciskiem, że aby mąż nie poczuł się odrzucony, żona ma go prosić i upraszać, by tym konkretnym razem nie uprawiał z nią seksu. Mój mąż nigdy nie żąda, ani NIE OCZEKUJE ode mnie proszenia i upraszania, wystarczy mu zwykłe czułe wyjaśnienie. Proszą i upraszają osoby, które bronią się przed przemocą i liczą na miłosierdzie oprawcy. Trudno obronić tę głupią wypowiedź pana Pulikowskiego. Tam, gdzie małżonkowie kochają się i szanują, nie ma tego, do czego zachęca pan Pulikowski.
Jest wiele głosów krytycznych wobec kościoła i ludzi jemu złużących. Niech jedno zdanie, czy paragraf nie będzie powodem aby anulować człowieka. Dzieło jest większe niż jeden paragraf. Warto zwracać uwagę na błędy, ale w obliczu rozlicznych ataków na kościół, czasami i zasłużone - żeby one nam nie przesłoniły wszystkiego.
Może za chwilę wyleje się na mnie tutaj wiadro pomyj... Tak czy siak, taka narracja i sposób w jaki pan Pulikowski przekazuje informacje, jest po częstokroć krzywdzący! Nie mówi jasno, mówi jakby mówił do osób często nie w pełni rozumnych! Tomku, naprawdę świetnie, że wytłumaczyłeś to w ten sposób... i że w ten sposób to rozumiesz, ale nie wszyscy mogą dokładnie tak do tego podejść... a ton pana Jacka naprawdę przywołuje mi na myśl patriarchalizm i gromy z ambony sprzed 70lat. Mało tego, jeżeli obcy facet musi tłumaczyć takie rzeczy, że kobieta ma błagać męża... że mąż naciska pomimo wszystko... to coś w tym małżeństwie musi być ostro nie tak! Powiem więcej, do takiego małżeństwa nie powinno dojść... Bo nie wyobrażam sobie jakiekolwiek związku, w którym nie ma zrozumienia i rozmowy... a nie wychodzi się chyba za mąż za osoby, z którymi się nie rozumie w tak podstawowych tematach! Już nie wspominając o tym, że jeżeli jakikolwiek człowiek myśli o sobie, w kategorii- 'coś ze mną nie tak, jestem niewystarczający', to już jest mocna przesłanka do rozpoczęcia psychoterapii, o której w KK mam wrażenie w ogóle się nie mówi. Przepraszam, ale jeżeli wolno mi mieć swoje zdanie... to dla mnie podejście i wypowiedzi pana Pulikowskiego są często urągające.
Dziś na deon moja noga postanęła po raz ostatni. Panu Pulikowskiemu zawdzięczam to że dorosłem jako mężczyzna. Nauczył mnie więcej o traktowaniu kobiet niż reszta świata przez całe moje życie. I mam dziś wspaniałą żonę i świetne małżeństwo. Panu Pulikowskiemu życzę jak najlepiej, a nawet milionowego odszkodowania i sprostowań w największych mediach. Deon należy wezwać do przeprosin.
Nie znałam konferencji Pana Pulikowskiego, ale od dłuższego czasu obserwuję nagonke wśród tzw "fajnokatolików" na różne tego typu treści. Sama jestem protestantka i jest mi bardzo przykro, że ludzie, których miałam za wierzacych tak bardzo oddalają się i nawet jawnie deklarują, że z Kościołem im nie po drodze (Jola Szymanska, Drużyna B). Cieszę się natomiast , ze Ty Tomku tworzysz tak dobre treści. Jesteś dużym zbudowaniem. Niech Cię Pan błogosławi 🙏
Gdyby ludzie tak chętnie szukali prawdy, jak kontrowersji...
@ghvf bgtd Blisko, przekonania, które są dla innych kontrowersyjne.
Tak ale warto zauważyć że Pan Pawlikowski używa naprawdę mocnych stwierdzeń i dopiero późnej przygląda się im bliżej. Więc ja się nie dziwię
Zajebisty komentarz, można go podpiąć pod Samołyka albo pod krytykowane materiały
Nie jestem w stanie przyjąć tej wypowiedzi jako dobrej, jestem wręcz zażenowana, mimo zagłębienia się w temat, mimo wysłuchania wszystkich argumentów broniących pana Jacka oraz kontekstu, a także mimo przeczytania jego wytłumaczenia. Niestety w moim odczuciu ta „niefortunna” wypowiedź uprzedmiotawia kobiety i żaden kontekst ani wytłumaczenie nie usprawiedliwia tego, co powiedział. Jak słuchamy tych słów z perspektywy udanego małżeństwa to może i mają jakieś uzasadnienie, jednak z perspektywy kobiet skrzywdzonych swoim małżeństwem to te słowa są co najmniej przykre.
Niestety pani Justyno ale kieruje się pani własnymi odczuciami a nie logicznymi argumentami.
@@donpetronio9578 no jak te logiczne argumenty to zmienianie znaczenia słowa 'precyzować' i zmienianie znaczenia słów 'kultura gwałtu' to chyba wolę już swoje emocje ;)
@@donpetronio9578 ja nie widze po stronie Jacka Pulikowskiego żadnych "logicznych" argumentów
Jestem kobietą i słyszałam o tej sytuacji ale nie rozumiałam o co chodzi tym wszystkim ludziom bo oglądałam cały wykład i dla mnie było to wszystko dobrze doprecyzowane
Też jestem kobietą i bardzo cenię konferencje pana Jacka Pulikowskiego i jego żony ❤❤
Pan Jacek Pulikowski posługuje się mocnym i barwnym językiem przykuwającym uwagę i świetnie obrazującym trudności małżeńskie oraz pokazującym rozwiązania problemów ma) żeńskich, narzeczeńskich, rodzicielskich itd
Jak chce się zbić psa, to kij się zawsze znajdzie.
Bo rozumiesz, a inne nie chcą zrozumieć bo wolą być zmanipulowane i pokazują tylko jak bardzo są osobami pokrzywdzonymi. Szkoda mi ich (blogerek) w kontekście tego, że nie wiedzą jak używać swojego mózgu poprawnie.
@@kasi_ek4973
No. I pięknie się im to wpisuje w "piekło kobiet"
🤦♀️
Tomaszu, ratujesz tyle kwestii! Bogu dzięki za Ciebie!
To prawda, ale Mikołaj też dajesz radę. Pzdr od ks od ⚡️⚡️⚡️ ( nie mylić z pewnym ruchem z pewnymi strajkami )
💪
Pan Jacek mówi z pozycji autorytetu, tym bardziej powinien zważać na słowa i nie dopuszczać w swoich wypowiedziach niejasności i dwojakiego ich rozumienia. Nie jest psychologiem ani psychoterapeutą z wykształcenia i jego wypowiedź jest absolutnie nieprofesjonalnie sformułowana. Tak to może mówić sobie do swojego syna, a nie jako delegat ds. rodziny podpartym autorytetem polskiego kościoła.
To samo pomyślałam! To mi od zawsze przeszkadza w katolickich treściach, ten język. Zwykłe psychologiczne profile edukacyjne na instagramie są jaśniej napisane niż niejeden katolicki autorytet się wypowiada... A szkoda, bo często mają bardzo mądre rzeczy do powiedzenia
Osobiście to nie wiem za co krytykujesz jego wypowiedzi. Nie słuchałem ich więc szczerze mnie to zastanawia. Akurat z własnego doświadczenia zarówno z normalnych spraw jak i tych bardziej "poważnych" (Sąd - dlatego cudzysłów) prawdziwy ekspert potrafi opisać kwestię dokładnie tak jakby rozmawiał z przyjacielem który absolutnie nie zna tematu - prosto i bez zbędnych frazesów. Z kolei spotkałem mnóstwo ludzi rozlewających się w dyskusji lub na papierze, ale jak ty znasz się na temacie to wiesz, że peplą (lub piszą) totalne brednie.
Niejasność i dwojakie rozumowanie tematu natomiast zawsze jest problemem, który jeżeli częsty (nikt nie jest całkiem nieomyllny) to wymaga poprawy.
@@HontounoShiramizu Pulikowski nie zna się na tym, o czym mówi. Te jego niezręczne sformułowania właśnie z tego wychodzą.
@@adapienkowska2605 No proszę Pani. Jak może Pani odmawiać kompetencji panu Pulikowskiemu. Toż przeca jest mężem, ojcem może nawet dziadkiem. Ale co najważniejsze: jest głeboko wierzący, a to jak powszechnie wiadomo czyni go Ekspertem w kazdej sprawie.
Jedno poważne zastrzeżenie... Zgadzam się z tym, że "doprecyzowanie" można jakoś obronić, ale to zdanie: *to nie od ochoty ma zależeć* jest po prostu nieprawdą. *Można* (z tego co wiem) odmówić współżycia z powodu braku ochoty i nie ma w tym nic zdrożnego, jeżeli tylko ma się ze współmałżonkiem zdrowe relacje. "Dzisiaj nie mam ochoty na seks". Nie musi to być "nie mogę, bo świat się wali" czy "no nie mogę za nic w świecie, wybacz mi kochanie". Nie.
Zdanie "to nie od ochoty ma zależeć" sugeruje, że pan Pulikowski myśli iż Jezus oczekuje od nas, że zrobimy coś tak głębokiego jak wejście z małżonkiem we współżycie kiedy nie mamy na to ochoty. Według mnie jest to czysty absurd. Jednym z kluczowych warunków rozpoczęcia współżycia jest ochota na nie, takie jest moje zdanie.
Lepiej niż pana Pulikowskiego w tym temacie jest posłuchać księdza Pawlukiewicza, który potrafi powiedzieć tak, aby wokół jego słów nie było żadnych kontrowersji tego typu, a jednocześnie dobitnie przekazuje Prawdy Ewangelii.
Jestem pełna podziwu i szacunku dla pana pracy, panie Tomaszu!
Dziękuję. Niech Bóg pana blogosławi!
Dziękuję Ci za ten głos. Spośród wszystkich, którzy zajmują się związkami znam wykłady pana Jacka Pulikowskiego z największej konkretności, przenikliwości i znajomości tematu. Rozczarowała mnie Pomarańczarnia, rozczarowały mnie kazania ks. Pawlukiewicza i wiele innych autorytetów. Pulikowski okazał się na tym polu najbardziej dojrzały. Słuchaliśmy jego wykładów z żoną i dzisiaj z wielu jego wskazówek dalej korzystamy. Bez niego moje małżeństwo dzisiaj by nie istniało.
Uważam, że p. Pulikowski po prostu nie przygotował się do tego wystąpienia. Najpierw dobitnym tonem wygłaszał zdania o porażającej treści, potem tłumaczył co miał na myśli. Z tłumaczeń miało wynikać, że myślał co innego niż wcześniej mówił. Dodatkowo jeszcze musi tłumaczyć go p. Samołyk, bo w sieci cytowane są zdania, które co prawda p. Pulikowski wypowiedział, ale przecież myślał wtedy co innego. Zarzutów do tego wykładu można wymienić więcej. To nie jest dobry wykład.
Wielki szacunek dla Ciebie, że masz odwagę mówić o takich rzeczach.
No tylko, że jedna ważna kwestia została przemilczana: Co jeśli niechęć do seksu wynika nie z czegoś jednorazowego, jak np. zmęczenie, tylko partner(ka) rzeczywiście nie jest satysfakcjonujący/a w łóżku? Wtedy mąż/żona mają się zmuszać?
Pan Tomasz sprytnie usprawiedliwił Jacka Pulikowskiego poprzez kompletne przemilczenie w/w.
To jest poważny i niewygodny temat, którego w KK z tego co wiem się nie porusza, bo przecież rozwód to porażka. Masz zagryźć zęby i się zmuszać do seksu, bo inaczej pójdziesz do piekła. A rozwód normalna rzecz, zdarza się. Ludzie się zmieniają i po czasie mają prawo do tego, by stwierdzić, że się rozstaja i nikt nie powinien ich z tego powodu potępiać.
@@henrykwodecki5366 ma Pan rację, kościół nie podejmuje takich tematów. Robią to świeccy, np. wspólnota trudnych małżeństw Sychar. Kto wie, może nawet księża o których ani mi, ani Panu nie wiadomo.
Odpowiedź na pierwsze pana pytanie jest zależna od konkretnej sytuacji małżonków i musi być podjęta z troską i uwagą.
@@henrykwodecki5366 Jak to kościół o tym nie mówi? Szukał Pan chociaz przez chwilę? Małżeństwo katolickie jest zawierane na zawsze. Wybierasz tą osobę na dobre i na złe obiecując, że będziesz się starał żeby sobie nawzajem nie sprawiać bólu i cierpienia. W takim związku o wszystkim trzeba aż do znudzenia rozmawiać. O seksie też. Coś nie działa, nie jest satysfakcjonujące? Trzeba to naprawić. Z resztą nawet w omawianej konferencji (lub jej drugiej części) jest mowa o tym , że te "uniesienia" w seksie nie są najważniejsze. Warto się o to postarać, ale nie o to chodzi w seksie. Seks ma być najgłębszym wyrazem bliskości. Czy o odczucia tu chodzi? Nie... Chodzi o prawidłową relację. Jeśli kogoś kochasz i w związku wszytsko jest ok to są małe szanse, że w seksie nie będzie ok. Jeśli jednak problemy się pojawiają to przez wzgląd na miłość nie będzie to najważniejsze. Najważniejsze będzie poczucie bliskości i jedności. Powiem więcej. W samej miłości w ujęciu katolickim nie chodzi o uczucia. Chodzi o swiadomy wybór tej osoby i chęć czynienia dla niej dobra i tylko dobra. Nie przyjemności. Dobra. Czasem czynienie dobra nie jest przyjemne - chociażby gdy trzeba porozmawiać na poważnie i jakimś problemie. Należy to jednak robić dla dobra tej osoby - żeby ten problem rozwiązać. Naprawdę mam czasem wrażenie, że gdy ktoś mówi, że katolickie podejście nie podejmuje jakichś tematów lub jest nielogiczne tak naprawdę nawet ani przez moment nie poszukał czy być może jednak kościół te tamaty podejmuje i rozwiązuje a do tego logicznie uzasadnia dlaczego tak nie inaczej. Problem polega na tym, że to nie są rozwiązania łatwe. Ale które łatwe rozwiązania są dobre?
@@henrykwodecki5366 właśnie o tym jest ta konferencja i wiele innych. Proszę znaleźć na yt i obejrzeć :)
@@henrykwodecki5366 indolencja umysłowa i ignorancja level hard. Może by tak najpierw POCZYTAĆ, czytanie rozwija. Zwłaszcza inteligencję. Polecam. Człowiek zakochany w Bogu nie dopuszcza myśli o rozwodzie z jednego prostego powodu. Co Bóg złączył, człowiek nie ma prawa rozdzielić. Można nie żyć razem, np z powodu przemocy w domu. Ale mężem i żoną jest się do śmierci.
Bardzo dobry film panie Tomaszu. Słuchałam wielu jego konferencji i w nich odnosi się zawsze z miłością do kobiet. Nie słyszałam o tej aferze, ale niestety takie mamy teraz czasy, że robi się aferę do jednego wyrwanego z kontekstu zdania 😔
Takie czasy. Dziadek z Wehrmachtu i inne rzeczy bez związku ciągną się za ludźmi latami.
Według mnie powinien przeprosić za powiedzenie głupoty, a potem powiedzieć dokładnie o co mu chodziło, ponieważ mówiąc ,,precyzując" nie zaprzecza się poprzedniej kwestii
Dokładnie słowo " precyzując" nie przekreśla poprzedniego zdania, tylko rozwija podjętą kwestię. Zaprzeczenie nastąpiło by w momencie gdyby Pulikowski powiedział coś w stylu : "przepraszam pomyliłem się.../ Źle się wyraziłem / chciałbym to sprostować bo mogę zostać źle zrozumianym" kiedy ktoś wypowiada się publicznie powinien mieć na uwadze to że należy wypowiadać się bardzo precyzyjnie szczególnie w tak delikatnych kwestiach
Jasne, też myślę że powinien się wycofać z tych słów, to zdanie o tym, że żona nie może odmówić, jest kontrowersyjne, jest szkodliwe, niczemu nie służy. W dzisiejszych czasach trzeba umieć posługiwać się językiem, który jest jednoznaczny, bez żadnych niuansów i niedopowiedzeń. Bo ktoś może każde zdanie wykorzystać potem w internecie.
Panie Tomaszu, on nie powiedział: jeszcze precyzując. Powiedział: jeszcze precyzyjniej. On nie pomyślał nawet, że powiedział coś głupiego. On niczego nie przekreślił, tylko uściślił to, co powiedział! Był przekonany o swojej racji. I tu nie chodzi o jakieś drobniaki w kieszeni, tylko o godność kobiecą.
Jeśli ktoś tu powinien być przeproszony, to kobiety - katoliczki, a nie Pan Pulikowski. Ja jako katoliczka z chęcią mu wybaczę, ale obawiam się, że Pan Pulikowski nie przyzna się do błędu.
Wydaje mi się, że niektórzy mężczyźni w naszym Kościele wciąż tkwią jeszcze w mentalności św. Pawła z 11. rozdziału 1. Listu do Koryntian.
No właśnie, powiedział "jeszcze precyzyjniej" - wyjaśnił o co dokładnie mu chodziło w poprzednim zdaniu, później wielokrotnie podkreśla, że kobieta powinna odmawiać gdy nie chce. Moim zdaniem to okropnie niefortunnie dobrane słowa ale cóż, nie da się cofnąć czasu i powiedzieć tego inaczej. Najważniejsze, że sens tych słów nie brzmiał tak jak mu zarzucano.
@@wertque6108 masz rację, wyjaśnił dokładnie o co mu chodziło. nie chodziło mu wcale o to że, jak Pan Tomasz twierdzi, uważa za głupotę to że kobieta n i g d y n i e p o w i n n a o d m a w i a c. (Pan Pulikowski tak dobitnie to akcentował). Jego doprecyzowanie polegało na podaniu argumentu: nie powinna odmawiać, żeby mężczyzna nie czuł się odrzucony czy urażony.
Pewnie, że mleko się rozlało i czasu nie da się cofnąć. Potem wyjaśnił, że kobieta może jednak odmawiać (jak to miło z jego strony) Ale ja oczekiwałabym przynajmniej jakichś przeprosin i sprostowania od niego, a nie jeszcze przyznawania mu racji i klepania się nawzajem po męskich pleckach, że jacy to my panowie katolicy nie jesteśmy wspaniali, a te kobiety o niemoralnych poglądach manipulują naszymi wypowiedziami.
I jeszcze zachecanie do przeproszenia p. Pulikowskiego i kupowania jego książek... Brak słów.
O tempora, o mores. Co to za czasy i obyczaje, żeby mężczyźni zamiast chronić kobiety bronili siebie nazwajem.
@@wertque6108 doprecyzowanie czegoś wcale nie jest przekreśleniem tego, co wcześniej się powiedziało, tym bardziej, że nie ma sprzeczności w tych dwóch zdaniach. Tomasz moim zdaniem dość mocno manipuluje w tym przypadku. Patrząc teraz na całość wypowiedzi Pulikowskiego mogę jedynie stwierdzić, że po prostu gada głupoty i sam sobie zaprzecza. Tak czy inaczej świadczy to o tym, że nie nadaje się do takich wystąpień.
Jedna uwaga, nie porównujmy wykształcenie Disneya, Chanel... do wykształcenia osób które zajmują się psychologią i seksuologią. Myśle, że każdy kto się zetknął z psychologią, psychoterapią w troche głębszy sposób wie jak nieoczywiste i często zaskakujące jest funkcjonowanie człowieka, jest to szereg mechanizmów. Dlatego myślę, że dobre wykształcenie daje solidny fundament do pracy z człowiekiem. Nie wiem jaką wiedzę ma p.Pulikowski, ale to porównanie nie było trafne.
Oczywiste, że nie trafne. Tak naprawdę to pan Pulikowski nie ma prawa udzielać takich rad (zwłaszcza za pieniądze), bo zawody psychologa i psychoterapeuty są w Polsce chronione. Nie każdy może je wykonywać. Natomiast ani projektant mody ani filmowiec zawodami chronionymi nie są.
Oby więcej osób natrafiło na ten właśnie film niż na zmanipulowane i powszechne treści w mediach. Nawet gdy tylko mała część osób zobaczy całą sprawę z innej perspektywy, to będzie to i tak sukces.
Wiem, że o tym filmie było głośno już dobre kilka miesięcy temu, ale wtedy postawa Pana Pulikowskiego, zachowującego się jak nie potrafiący przyjąć krytyki dziesięciolatek, tak mnie zniesmaczyły, że nie chciałam próbować obejrzeć tego video. Oglądam teraz i jestem po prostu zażenowana. Pan Jacek jest osobą publiczną i jeśli jego wypowiedzi wymagają interpretacji i mogą być źle zrozumiałe tak łatwo, to po prostu są niewłaściwe, nawet jeśli chęci były dobre. Takie błędy mogą się zdarzyć początkującym mówcom, ale nie komuś z takim doświadczeniem i autorytetem jak on.
Jest cała masa innych osób i tematów nad którymi można by się pochylić i stanąć w ich obronie, bo tutaj jest to zwyczajnie niepotrzebne i przypomina dziecięce przepychanki.
Wyrażenie "jeszcze precyzyjniej" to nie jest skreślenie poprzedniego zdania, jeśli ktoś go tak używa, to wtedy robi błąd językowy.... Sam fakt sugerowania, że kobieta sie musi jakos głęboko tłumaczyć dlaczego nie ma ochoty, jest niewłaściwy. Ten film jest takim samym manipulowaniem jak "publikacja", którą obala.
Panie Tomaszu
Po obejrzeniu tego filmu pozostaje mi tylko podziękować Panu za ten film i stanie po stronie prawdy. Jest to bardzo przykra i niesprawiedliwa nagonka na człowieka, który robi tyle dobrego i porusza tematy, których ewidentnie brakuje w Kościele Katolickim, a które są tak ważne. Jestem wdzięczna za poruszenie tego tematu i wsparcie dla Pana Pulikowskiego, którego na pewno bardzo teraz potrzebuje.
Myślę, że pomijasz jedną, bardzo ważną kwestię: wyrażenie "Żona nigdy nie powinna odmówić mężowi współżycia, gdy on proponuje" jest mylące samo w sobie i jest ujęte w taki sposób, że samo sugeruje bardzo brzydkie interpretacje. Mówisz, że pan Jacek "pomylił się, zdał sobie sprawę, że palnął głupotę, po czym się poprawił". Problem w tym, że nic takiego nie miało miejsca. Nie powiedział: "Przepraszam, pomyliłem się, wyraziłem się bardzo niewłaściwie". Nigdy nie cofnął i nie odwołał tych słów. I nie ma absolutnie żadnego znaczenia, że później wymieniał szereg przykładów, w których żona ma prawo odmówić mężowi, bo wielu ludzi nie obejrzy jego całego wykładu. A ta bardzo niefortunna fraza poszła w eter. Wypowiadając się publicznie, szczególnie na tak wrażliwe tematy, powinno się zachować szczególną uwagę, by wyrażać się precyzyjnie i tak formułować swoje myśli, żeby ograniczyć możliwość wyciągania wypowiedzi z kontekstu.
Tak, wyrażenie się w taki sposób, w jaki wyraził się p. Jacek Pulikowski wpisuje się w kulturę gwałtu. Jego słowa mogą być użyte zarówno przeciwko Kościołowi i zniechęcić niektórych młodych ludzi do niego, jak i mogą zostać użyte przez niektórych mężów, by wymuszać na swoich żonach współżycie. Tego typu wypowiedzi przyczyniają się do tego, że katolicka edukacja seksualna będzie przegrywać z tą lewicową.
+1
W punkt
Bardzo dziękuję za obronę p. Pulikowskiego i za rzetelne czytanie źródeł, pokazywanie ich w szerokim kontekście. Bóg zapłać! +
no jak dla mnie to powinno się cofnąć do tego momentu jak "powiedziałem coś głupiego" przyznać to, wyjaśnić lepiej o co mi chodziło, a nie tak nadpisywać słowem precyzyjnie. Po pierwsze ja sam po przesłuchaniu 3 razy nadal nie mogłem dobrze zrozumieć o co mu chodziło a jestem neutralnie nastawiony nawet nie wiem kim jest ten pan i treści czytam i słucham bardzo uważnie, a jak niby osoby które jeszcze z mniejszą uwagą niż ja mają odebrać te słowa. Mówienie, precyzyjniej coś tam coś tam, po powiedzeniu czegoś po prostu głupiego jest nieprofesjonalne i brzmi niejednoznacznie.
o to to
Dokładnie. Nie mi oceniać sumienie p. Pulikowskiego, ale wypowiadanie się w ten sposób jest szkodliwe.
Choćby przytoczył Pan milion zdań, w których p. Pulikowski mówi, że nie można nikogo do nieczego zmusić, nie zmienia to faktu, że w innej wypowiedzi dał na to całkowite przyzwolenie i świadczy jedynie o tym, że zaprzecza sam sobie. To czego tu słucham jest najzwyczajniej przerażające i obrzydliwe. Cieszę się że że poznałam osoby jak Natalia Białobrzeska, które głośno mówią o problemach, które inni za wszelką cenę będą tuszować.
Bardzo cenię pana Pulikowskiego. Nie miałam przyjemności uczestnictwa osobiście w konferencji, ale wysłuchałam chyba wszystkie dostępne w internecie, nawet kilka razy niektóre, tą też. W ogóle tak tego nie odebrałam, jak zobaczyłam tą burzę w internecie, to od razu pomyślałam ile złej woli w interpretacji... Jak dla mnie to chodzi o to, żeby jedna strona, np. kobieta nie "grała" współżyciem, coś typu będzie jak będziesz grzeczny. Jak ktoś tak odbiera, to może jest zraniony w tej sferze lub ma trudny związek. Mój mąż ten słuchał pana Pulikowskiego, było to dla nas bardzo przydatne w narzeczeństwie, ale i teraz w małżeństwie. Pan Pulikowski bardzo często nawołuje mężczyzn do odpowiedzialności, do ojcowania, do bycie przede wszystkim mężem, ojcem.
Jakoś mało w mediach siedzę, bo nie słyszałam o całej tej nagonce. Natomiast wykładów Pana Jacka słucham już od dawna i nigdy nie przyszłoby mi do głowy, że akurat człowieka, takiego jak Pan Jacek, który służy małżeństwom i rodzinom można posądzić o tak skrajnie odmienne poglądy. Szanuję ogromnie małżeństwo Państwa Pulikowskich i dziękuję Bogu za całą ich pracę. Dziękuję za ten materiał (niesie się, bo na niego trafiłam), i pamiętajmy, że:
"... bój toczymy nie z krwią i z ciałem, lecz z nadziemskimi władzami, ze zwierzchnościami, z władcami tego świata ciemności, ze złymi duchami w okręgach niebieskich." (Ef 6:12)
Panie Tomku, od razu po obejrzeniu tamtego krążącego w sieci wycinka obejrzałam całą konferencję. Lubię tak robić, a wówczas nie było jeszcze żadnego komentarza/artykułu w tej sprawie. Nie zgodzę się jednak do końca z Pana punktem widzenia. Nie trafia do mnie język, którym Pan Pulikowski się posługuje. Znajduję w nim podejście, które odbieram jako dość "staroświeckie" (w cudzysłowie, bo właściwie sama jestem dość staroświecka, ale brakuje mi lepszego słowa) - jednak wiem, że nie każdy musi się z moją opinią zgodzić, a moje zarzuty do całości twórczości Pana Jacka Pulikowskiego to oczywiście nie temat tego komentarza. Zatem, do rzeczy: w zgodnym małżeństwie, bez przemocy, opartym na wzajemnym szacunku, z góry wiadomo, że nie ma mowy o żadnym gwałcie, a każde współżycie odbywa się za obopólną zgodą i wynika z miłości. Ale, sam Pan zauważa: "dla mnie jest to czytelne". Problem w tym, że to nagranie jest w Internecie, każdy może je obejrzeć. Nie posądzam Pana Pulikowskiego o złe intencje, wiem, że wielu osobom podobają się jego konferencje i motywują do dobra. Ale pole do nadinterpretacji takiego wykładu, który moim zdaniem miejscami sam sobie przeczy (a co określane jest jako "precyzowanie" przez prelegenta) jest ogromne. To nieprawda, że nie ma tam kontrowersyjnych zdań. Są, zwykle później wyjaśnione. Ale co, jeśli ktoś zapamięta tylko ten kontrowersyjny fragment? Czy w takim przypadku nie należy stosowniej dobierać słów? Albo po prostu nie wrzucać takich konferencji do sieci. Pozdrawiam serdecznie. Tło przepiękne, jak zwykle (nie na temat, ale piękno jest takie ważne...).
Każdy ma tylko własną perspektywę. Pulikowski jako człowiek żyjący w takim pełnym miłości, autentycznie chrześcijańskim małżeństwie, w ogóle nie pomyśli o tym, że te słowa mogłyby być odebrane w tak krzywdzący sposób. Mówi najprostszymi słowami, które przychodzą mu do głowy, w określonym kontekście. A kiedy mówi, to nie jest w głowach słuchaczy, tylko w swojej własnej i tak naprawdę nie liczy się to, czy jest mistrzem przemawiania, tylko przekaz, który trafia do określonej grupy docelowej - chrześcijańskich małżeństw. Reszta może sobie mówić co chce, a ci, których to dotyczy, doskonale rozumieją, o co chodzi. Żaden katolik nie weźmie tej wypowiedzi i nie usprawiedliwi nią swojego czy cudzego gwałtu.
Tak, tak myślę. Dlatego właśnie nie zakładam złych intencji. Tylko wydaje mi się, że przy publicznym wystąpieniu, które jest w Internecie, trzeba naprawdę bardzo, bardzo dokładnie i ostrożnie dobierać słowa. Autor wystąpienia i autorzy kanału wiedzą, że to jest delikatny temat. Niestety, nie jestem pewna, czy żaden katolik nie usprawiedliwi zła czymś zasłyszanym, może przypadkiem, od innego katolika. Katolik, który traktuje wiarę i miłość na poważnie - nie. Ale jest duża grupa ludzi, którzy, owszem, za katolików się uważają, ale tworzą relacje przemocowe. Ludzie którzy jeżdżą na te rekolekcje - to jest ta grupa docelowa i raczej rozumieją, o co chodzi. A jednak w Internecie jest masa, masa ludzi, którzy nie uznają, że jest coś takiego jak gwałt w związku. Moim zdaniem niewłaściwe jest używanie słów, które mogę pozostawić choć cień wątpliwości, że wymagana jest zgoda współmałżonka. I po słowach "jeszcze precyzyjniej" (i jeszcze, i jeszcze) to zostaje powiedziane. Tylko dlaczego nie można powiedzieć: "użyłem skrótu myślowego, oczywiście, że żona może odmówić, chodziło o..."? Nie byłoby problemu. A tak pozostaje niepokojące niedopowiedzenie.
@Anna D. Ale wiesz, każde słowa mogą pozostawić cień wątpliwości. Przemocowiec wykrzywi wszystko, co usłyszy, a nawet bez żadnych argumentów wymyśli własne. Przecież w tej samej konferencji Pulikowski wspominał kilka razy, że żona może odmówić. Ten fragment nabiera innego wydźwięku tylko wtedy, gdy oderwie się go od całości. A konferencja z założenia jest całością, a nie zbiorem sentencji, z których każda ma być kompletna i zrozumiała sama w sobie. Zresztą krytycy Pulikowskiego zamieszczają fragment, w którym wyraźnie jest mowa o tym, jakie powody odmowy są nie w porządku (a nie tylko, że odmowa jest nie w porządku). Nawet ten kontekst, bez całej konferencji, wystarczy do zrozumienia, że te pierwsze słowa kleją się z kolejnymi i razem dają jeden przekaz („bo nie” to nie powód).
To tak, jakby ksiądz na początku kazania powiedział „Boga nie ma”, opowiadałby całe zło, które dzieje się w świecie, na końcu powiedział „Boga nie ma w sercach ludzi, którzy to wszystko czynią”, a ludzie cytowaliby tylko „Boga nie ma”. Ktoś mógłby nawet powiedzieć „Tym dopowiedzeniem zakrył swoją prawdziwą opinię” i przekonać sporą grupę ludzi. To nadal nie sprawia, że było to niedopatrzenie z jego strony. To była pewna figura retoryczna. I jeśli ktoś wykorzysta to w złej intencji, to nie będzie w tym żadnej winy tego mówcy.
@@windylue6206 Jasne, można zdanie "Boga nie ma" wyciągnąć i z Biblii. Masz rację, że wszystko da się pozbawić kontekstu. Być może odbieram to z większą rezerwą, bo po prostu nie lubię takiego "gawędziarskiego" stylu wypowiedzi, który jest oparty na mocnych, kontrowersyjnych zdaniach okraszonych potem anegdotami; nie podoba mi się też wiele innych wypowiedzi p. Pulikowskiego. Wiem i szanuję to, że ktoś, kto korzysta z jego porad i wiele mu zawdzięcza może mieć inny ogląd na tę sprawę. Z drugiej strony mierzi mnie podejmowanie dyskusji z tej strony - "czy można odmawiać czy nie można". Dla mnie takie pytanie mogłoby nie istnieć. Zdaję sobie sprawę, że ten wykład nie jest skierowany do mnie i że faktycznie ktoś się z podobnym dylematem może mierzyć. Ale czy odpowiedzią na to pytanie nie powinno być, zawsze i w pierwszej kolejności, "TAK"? Wydaje mi się, że wyciągnięcie z kontekstu wciąż nie usprawiedliwia tej wypowiedzi. Może dlatego, że w ogóle toczy się ta dyskusja. Dla jednych to jest logiczne, że nie chodzi o gwałt, ale ile osób musiało się upewnić? Ten wycięty fragment nie jest znów taki krótki, to kilka zdań.
@@annadarewska6200 Też nie podoba mi się do końca jego sposób wyrażania się, ale to nie neguje dużej wartości głoszonych przez niego rekolekcji. Zdaję sobie sprawę z tego, że nie każdy potrafi na wszystko uważać i wypowiadać się w 100% delikatnie.
"Ten wycięty fragment nie jest znów taki krótki, to kilka zdań."
Tak, właśnie, a z tych kilku zdań tylko 1-2 budzą wątpliwości. Nie wiem, czy toczy się tu jakaś dyskusja, bo zdaje się, że kwestia odmawiania pojawiła się po prostu w środku rozważań o współżyciu małżeńskim i odpowiednim zachowaniu obu stron względem siebie.
Na tyle co znałem treści głoszone od lat przez p. Pulikowskiego, te krótkie kawałki wypowiedzi kompletnie nie pasowały mi do jakiegoś całokształtu jego mysli. Byłem jednak zbyt leniwy/zajęty żeby zagłębić się w ten temat.
Dziekuje Tomku (pozwalam sobie na taką formę że względu na podobny wiek), że w reakcji nie zacząłeś nikogo obrażać ani manipulować, a wszystko świetnie wyjaśniłeś.
Podane posty z Instagrama Pani Kasi też są wyjęte z kontekstu i są zaledwie ułamkiem pracy, w której skupia się na edukacji seksualnej i tłumaczeniu wielu pojęć oraz zachowań,a także jak podkreśla w przeszłości było osobą wierzącą i nie szkaluje oraz nie obraża nikogo bez względu na poglądy czy religię. Między innymi przypomina też o regularnych badaniach i dementuje plotki czy niepotwierdzone informacje.
Otóż to! Jest to dokładnie taka sama manipulacja, jak ta wytknięta w filmie na temat "wyciętego z kontekstu fragmentu publikacji"...
Nie edukacja a chyba raczej deprawacja ;p
jednak w dalszym ciągu promuje niechrześcijańskie treści
@@yaumopai33 jest seksuologiem, promuje wiedzę na temat seksuologii. Co to ma do rzeczy, że promuje wartości niechrześcijańskie? Czy świadkowie Jehowy mają nie chodzić do lekarza, bo ten promuje transfuzję krwi?
@@adapienkowska2605 problemem jest bardziej fakt, że osoba ta została polecona na chrześcijańskiej platformie, moim zdaniem trochę niewypada
Dziękuję za ten film, byliśmy z mężem na rekolekcjach prowadzonych przez Pana Pulikowskiego w 2017 roku w Gródku nad Dunajcem. W ciągu dwóch tygodni poprowadził jakieś kilkadziesiąt konferencji w temacie rodziny (codziennie kilka konferencji bo tam są jednocześnie spotkania RCS i RCSM). Ciężko cały czas pilnować by każde wypowiadane zdanie, było idealnie precyzyjne. Dlatego warto przesłuchać całą wypowiedź i dać szansę na doprecyzowanie, uszczegółowienie, uzasadnienie, pokazanie kontekstu. Po konferencjach Pan Pulikowski był dostępny na rozmowach i konsultacjach. Bardzo podziwiam jego zaangażowanie.
Z drugiej strony wydaje mi się, że temat nadużycia patriarchatu w rodzinach katolickich jest podnoszony rzadko i mało dosadnie.
Podobnie jest teraz z aferą "brudnej szklanki". Ksiądz porównał kobiete żyjącą w czystości do szklanki bez skazy, popularna youtuberka od razu wykorzystała temat pisząć, że nazwał inne kobiety "brudnymi szklankami" i odbiera im człowieczeństwo mówiąc jak o naczyniu...
@Mruuuczekhmm w zasadzie odbierają świętość. Człowieczeństwo że swoją upadłą naturą może to zachowuje
Bo jest to podle porównanie. Jest to zwykle uprzedmiotowienie kobiet. Mówienie o kimś, że jest zbrukany, nieczysty itp. bo uprawiał seks przed ślubem jest po prostu krzywdzące, również dla katolików. Można o tej sferze mówic z delikatnością i wyrozumialascia, a nie obrzucać kogoś takimi obrzydliwymi porównaniami. I co ciekawe, dlaczego ci wszyscy księża mówią tak tylko o kobietach? Mężczyzn nikt nie nazywa od brudnych, opalcowanych szkalnek. Czy ty naprawdę nie widzisz, że takie teksty są patryiarchalnym traktowaniem kobiet?
@@marmop8388 eee ty kiedyś czytałaś Biblię. Jakoś mi się nie wydaje żeby tam pisało że tylko kobieta ma do ślubu się nie rozdawać na lewo i prawo.
@Mruuuczek Nie, nie zgodzimy się, ale nie będę kontynuować z tobą dyskusji. Po stylu twojej wypowiedzi i języka jakiego używasz, widzę, że różnimy się na elementarnych poziomach i nie ma sensu dalej prowadzić tej dyskusji.
@@marmop8388 Popatrz na to z tej strony: powiedział, że kobiety które zachowują swoją czystość (w metaforycznym tego słowa znaczeniu) są jak szklanki, które nie mają żadnej skazy- z tej wypowiedzi można wywnioskować, że ksiądz chciał pochwalić i uznać za wręcz idealną taką postawę, on po prostu chwali takie postępowanie i taki był cel tego porównania. Wiem, że od razu można wyciągnąć wniosek "wszystkie inne kobiety są brudne" ale nie taki był sens wypowiedzi, "czystość" i "brud" to pojęcia które trzeba odczytywać przez ich metaforyczny sens (czystość od grzechu i splamienie grzechem). Nie ma więc w tej wypowiedzi obrazy jeśli spojrzy się na całość ponieważ od początku zaklada się, że człowiek jest "czysty" a więc bez grzechu natomiast zło sprawia, że tę doskonałą czystość traci. Druga sprawa jest taka, że poruszył tylko wątek kobiety- nie znaczy to że mężczyźni mają robić co chcą, po prostu taki był temat, dowodem na to jest ten film w którym wspomina się też o mężczyznach. Ksiadz nie mówi również o innych kobietach jako "nieczystych", to pojęcie jest niezwykle krzywdzace i wcale nie oznacza tej "brudnej szklanki" (o której tak naprawdę wcale nie wspomina bo mówi jedynie o idelanej bez skaz). Jeśli istniałoby pojęcie tej "brudnej szklanki" to oznaczałoby osobę, która popełniła grzech w zakresie 6 przykazania, nie osoby nieczystej, to zupełnie inne pojęcie i jeśli powiedziałby tak o kimś to kościół by zaprotestował
Znam Pana Jacka Pulikowskiego. Byłem na warsztatach prowadzonych przez Niego. To świetny, kompetentny fachowiec od spraw małżeńskich. Wystarczy trochę poczytać Jego książek lub choćby z uwagą posłuchać w całości konferencji.
Panie Tomaszu, dziękuję za ten filmik.
Dobrze, że wciąż nie brakuje uczciwych i autentycznie wierzących ludzi.
Panie Tomaszu, "kultura gwałtu" nie oznacza tylko usprawiedliwienia gwałtu (lub zachęcania do niego )czego nikt p. Pulikowskiemu nie zarzucał, ale wtłaczanie kobietom i mężczyznom do głów przekonania, że te są mężczyznom seks winne. Bo on się może poczuć odrzucony, bo może mu być przykro. Tymczasem kobieta nie ma obowiązku utrzymywać dobrego samopoczucia męża, zgadzając się na współżycie. I próba wywoływaniu u kobiet poczucia winy i usprawiedliwianie odmowy tylko kiedy NAPRAWDĘ nie mogą (co to znaczy?) wpisują się właśnie w kulturę gwałtu. W innym miejscu p. Pulikowski namawia żony, aby handlując seksem wyciągały mężczyzn z alkoholizmu. Naprawdę trudno taką wypowiedź obronić. A porównywanie projektowania mody przez niewykształconą Coco Chanel, do pracy na ludzkiej psychice i seksualności, jest niepoważne.
A film p. Pulikowskiego o mężczyznach jest pełen płciowych stereotypów i mówi o leczeniu homoseksualizmu, więc polecanie go przez Pana jest niedźwiedzią przysługą dla p. Pulikowskiego.
Dla mnie osoby publiczne, wypowiadające się publicznie, powinny mówić na tyle jasno i precyzyjnie by nie zostawiać pola na takie domysły i interpretacje. Bardzo ważny jest precyzyjny dobór słów i jasność jezyka. Kilka dni temu wybuchła afera z Rydzykiem, który nazwał Janiaka męczennikiem mediów i ze księdzu tez zdarza sie zgrzeszyć, a w swoim oświadczeniu tłumaczy się, ze słowa zostały wyjęte z kontekstu i opacznie zrozumiane. Dla mnie każdy publicznie wypowiadający się powinien uważnie dobierać słowa. Sprawa pulikowskiego i Rydzyka dla mnie w tym przypadku to to samo. Co do twojego argumentu o Kasiu Kuczolap, masz oczywiście prawo do swojego zdania i nie musisz korzystać z jej treści, nie rozumiem po co jednak manipulacja ze zdjęciami z wibratorami? Jaka miales intencje prezentując ja w tym filmie w taki sposób? Z tego co wiem, Kasia jest seksuologiem, wiec przedstawia naukowa stronę seksualności, tak samo jak lekarze przedstawiają naukowe sposoby leczenia a nie hohsztaplerskie czy podszyte czymkolwiek innym.
Panie Tomaszu, słuchałam Pana Pulikowskiego wielokrotnie, szanuję jego doświadczenie, wartościowe konferencje i również z przesłaniem tej przytaczanej się zgadzam. Trzeba jednak przyznać, że użyte tutaj przez Niego sformułowanie jest wybitnie niewłaściwe. Pan Pulikowski powiedział przecież, że żona nie może powiedzieć "nie mam ochoty". Ale właśnie to jest "brak ochoty", kiedy mąż od miesięcy jej nie szanuje, nie dba o jej potrzeby (emocjonalne lub chociażby te związane z seksem), to jest "brak ochoty" kiedy żona jest przewlekle zmęczona i jedyne o czym myśli to sen, a perspektywa wyspania widnieje może za kilka lat (jak dzieci urosną), a nie dnia kolejnego. To są właśnie konteksty użycia tego zdania.
Wyraźnie było to wyjaśnione, o co chodzi w tej wypowiedzi - nie można w relacji małżeńskiej powiedzieć drugiemu "nie, bo nie" w jakiejkolwiek sytuacji, np. - Pomóż mi przy dzieciach, - Nie, bo nie (albo: nie, bo ja zarabiam i po pracy muszę odpocząć, a Ty się zajmujesz dziećmi).
W powyższej sytuacji współczuję żonie-matce beznadziejnej sytuacji, w której się znajdzie jak dzieci podrosną za kilka lat.
@@dominikpietras8274 Powyższa sytuacja jest hipotetyczna, chociaż wiem, że nagminnie się zdarza w małżeństwach. Mimo szczerej sympatii dla Pana Pulikowskiego, nie zgodzę się, że "wyraźnie było wyjaśnione". Właśnie nie było, co wyjaśniam w komentarzu powyżej. Nie wspominając już o tym, że właśnie sama "ochota" u kobiety może być w różnych momentach cyklu lub życia zachwiana, bez wyraźnego powodu. Czasami nawet sama kobieta może nie wiedzieć dlaczego "nie ma ochoty" (może jakaś niezdiagnozowana choroba? nieuświadomione problemy z akceptacja, czy poczuciem bezpieczeństwa? zbliżająca się miesiączka? laktacja? ). Nie zawsze jesteśmy w stanie wyjaśnić dlaczego "nie mamy ochoty". A jeśli powodem jest zaniedbanie męża? Brak higieny, ogólne "zapuszczenie" się? Mamy mu to powiedzieć? To jest trochę zbyt skomplikowane, żeby odebrać komukolwiek (czy kobiecie, czy mężczyźnie) prawo do domowy z "braku ochoty", tymbardziej, że w przypadku kobiet wiele spraw musi zagrać jednocześnie, żeby ta ochota była.
To niesamowite jak łatwo ludzie "łykają" kłamstwa i oszczerstwa 🤦♀️
A to, jak dobre rzeczy, są obracane jako złe mnie zadziwia.
very poor choice of words 15:47
XD
@@angelikaapinska1874 Co xd?
I ta determinacja w dążeniu do obalenia dobra...
Diabeł działa nieustannie. Ludziom łatwo przychodzi słuchanie zła
Niesamowite słowa i prawdziwe. Na jego doświadczeniach często opierał się ksiądz Pawlukiewicz i przekazywał dalej. Bóg zapłać za te słowa Tomku.
Dzięki, Tomasz, za ten film. Pan Pulikowski zasługuje na wszelkie wsparcie, wiec dołączam do tego grona. Trzymaj się, Panie Jacku!
Dzięki za ten broniący pana Jacka Pulikowskiego, człowieka, który bardzo dużo ważnych odkryć o głębi relacji małżeńskiej dokonał i pomógł wielu młodym i starszym małżeństwom ❤❤
obejrzalem caly material (wczesniej nie mialem okazji zapoznac sie z zadnym aspektem calej afery) i przychodzi mi do glowy jeden wniosek- ciezko nie odniesc wrazenia ze jestes w tym temacie stronniczy i nie widzisz nic zlego w wypowiedzi pana Pulikowskiego. chocby to ze pan P wypowiada sie w sposob malo konkretny na bardzo trudny temat co prowadzi do nieporozumien- naprawde tego nie widzisz? pewnie, twoje tlumaczenie ma sens i mnie przekonuje, ale oryginalna forma jest co najmniej słaba. zdawkowe 'pewnie, pan P popelnia bledy' to troche za mało żeby Twoja wypowiedz wybrzmiala jako obiektywna. a wlasnie przez twoje trzezwe spojrzenie i umiejetnosc spojrzenia na kazdy temat 'z boku' ogladam twoj kanal (mimo ze nie mam zwiazku z zadna religia).
Przyznaję szczerze, że poruszanie tematu seksualności w formie wykładu, wymaga ogromnej odwagi. Niestety, w dzisiejszym świecie podejmując takie tematy, trzeba bardzo starannie dobierać słowa, ponieważ - jak się to często zdarza - ktoś może świadomie, lub nie, wyciągać fałszywe wnioski z wypowiedzi.
Panu Tomaszowi dziękuję, że stoi na straży prawdy, sprawiedliwości i rzetelności, jaką powinien kierować się każdy katolik.
Dziękuję bardzo za materiał. Udostępniam dalej :)
Jak bardzo to było potrzebne! Dziękuję❤️Teraz żałuję,że nie odważyłam się u Natalii Białobrzeskiej stanąć w obronie P. Pulikowskiego. W tamtej dyskusji na Insta dostało się też i O. Szustakowi, raz,że powoływał się na P. Pulikowskiego,dwa że wypowiada się na tematy na których się nie zna,czyli związki. O ironio! A to konferencje właśnie tych dwóch mężczyzn uratowały moje małżeństwo. Dzięki Bogu🙏
Ogladnelam dwa razy oryginalna wypowiedz, ogladnelam powyzsze wytlumaczenie i nadal nie rozumiem dlaczego kobieta nie moze powiedziec, ze nie ma ochoty jezeli to jest prawda. Dlaczego MUSI miec jakies akceptowalne wymowki.
Zle pan broni uzycia slowa "precyzyjny". P. Pulikowski dokladnie tlumaczy, ze kobieta nie moze nie miec ochoty bo to zrani meza.(ktorego? Moj nie jest zraniony taka odpowiedzia, przed chwila pytalam,jak on nie ma ochoty to tez nie draze. Te naciagane przyklady, ze maz przeprowadza sie do innej sypialni to chyba temat na oddzielna konferencje). I nadal w powyzszym filmie nie ma wytlumaczenia dlaczego nie moze nie miec ochoty i dlaczego ten maz ma byc tym zranionym (jak ma traumy z przeszlosc, czy z poprzedniego zwiazku czy z poczuciem wlasnej wartosci czy meskosci to powinien to profesjonalnie przepracowac a nie uslyszec na prelekcji, ze zona ma miec zawsze ochote.)
Straszne jest w filmie i w komentarzach to, ze przyjmuje sie zalozenie, ze kobieta jest dostepna caly czas i codziennie (no, chyba, ze poda powod, ale uwaga, powod, niekoniecznie prawdziwy ale taki, ktory spodoba sie p. Pulikowskiemu).
Szok i niedowierzanie nie tylko, ze ktos podaje na jakims wykladzie, ze kobieta nie moze nie miec ochoty ale, ze sa ludzie ktorzy sa w stanie bronic tej tezy.
Bardzo celna odpowiedź!
Jak mi mąż odmawia i czuję się odrzucona... To choć naprawdę tak się czuję (niestety), to przez głowę mi nie przeszło, że go i jego odmowę będę obwiniać za swoje uczucia. Moje uczucie odrzucenia informuje mnie, że coś u mnie nie gra, coś nie działa dobrze....i idę do specjalisty. Szukam, pytam sama siebie dlaczego odmowa tak mnie boli....z jakimi odrzuceniami mi się myli. Nadal jest to mój problem....i zmagam się z nim i w tych zmaganiach jest że mną mąż. Mogę z nim porozmawiać, ale to ja jestem odpowiedzialna za moje trudny, zranienia i to, że zwykła odmowa jest dla mnie druzgocącym odrzuceniem. Pan Pulikowski głosi patologiczna wizje relacji i zaprasza do zrzucania odpowiedzialności na żonę/męża.
Jest raz na jakiś czas odmówisz współżycia małżonkowi -bo źle się czujesz, bo jesteś zmęczona po pracy ,bo coś stresującego się tego dnia wydarzyło. To normalny człowiek to uszanuje. Ale gdy te sytuacje zdarzają się notorycznie a jedynym jego wytłumaczeniem ze strony małżonka jest 'nie bo nie ,albo nie bo nie mam ochoty to ta druga strona najprawdopodobniej będzie czuła się odrzucana i wpadnie w paranoję zastanawiając się czy może nie jest już wystarczająca atrakcyjna dla tej drugiej strony / czy może miłość wygasła /albo może pojawił się ktoś trzeci? I dotyka to zarówno kobiet jak i mężczyzn .... Dla mnie za to szokujące są wypowiedzi niektórych osób że małżonkowi nie trzeba się z niczego tłumaczyć ani nie trzeba podawać żadnego powodu dla którego w danym momencie nie ma się ochoty na seks a on nie ma prawa dopytywać ani drążyć tego tematu. .Można powiedzieć małżonkowi NIE BO NIE i tyle . Dla mnie to jest kompletny brak szacunku do współmałżonka który zobowiązał się wobec mnie to uczciwość i szczerość na wszystkich płaszczyznach życia. ,również intymnej Jeśli odmawiamy współżycia z jakikolwiek powodów to mamy to zrobić tak aby nie zranić współmałżonka ,uważając zarówno na dobór słów jak i ich wydźwięk.
@@kasiakredecka2451 Oczywiście , że na seks można nie mieć ochoty tak samo jak na kawę z cukrem w danym dniu czy cokolwiek innego np. na pójście do kina. Seks to jest jedna z wielu czynności w życiu i nie jest to jakieś nie wiadomo co żeby robić z tego bożka. Mało tego, jak są dzieci i problemy i brak pieniędzy na codzień to wyobraź sobie bardzo często ochota na seks znika i u męża i u żony i to na wiele miesięcy, bo seks w tym momencie zupełnie schodzi na dalszy plan, bo są ważniejsze sprawy jak np. zapewnienie bytu rodzinie i o seksie żadne z małżonków nie myśli. Życie...
"Przyjdą takie czasy, że ludzie będą szaleni i jeśli kogoś zobaczą przy zdrowych zmysłach, to powstaną przeciw niemu, mówiąc: Jesteś szalony, bo nie jesteś do nas podobny."
tekst idealny do usprawiedliwiania własnego szaleństwa. normy społeczne na szczęście cały czas się zmieniają
@@lordbaysel3135 Na szczęście? Czyje szczęście? Co do reszty zgoda, istnieje też przeciez takie stare powiedzenie że dla wariata który całe życie spędził w celi świat za kratami jego okna jest zwariowany
Dziękuję Panie Tomaszu za ten film. Proszę częściej włączać się w konflikty wśród katolików. Niestety często brakuje tam posługiwania się argumentami. Szczęść Boże.
Ileż trzeba pracy, żeby odczarować tak ordynarną manipulację... Wielkie dzięki, Tomku. Panu Pulikowskiemu życzę zdrowia. Nienawistnikom tego pana również i tym bardziej.
O ile się da odkłamać ;( Bo chyba prawda i pełna informacja nie bardzo owych nienawistników interesuje...
Dziękuję za ten filmik. Jako wychowanka Pana Jacka i patrząc na to, jak dziś łatwo zmanipulować wypowiedzi i skrzywdzić człowieka, jest we mnie ogromne zasmucenie i poczucie ogromnej niesprawiedliwości. Miałam okazję poznać Pana Jacka osobiście. Jest to człowiek, który traktuję kobiety z niebywałym szacunkiem, wrażliwością, delikatnością. Marzenie, aby większość mężczyzn postrzegała, traktowała kobiety z takim oddaniem, podziwem, zrozumieniem, uznaniem dla ich wolności.
Jak miło posłuchać mądrego człowieka w tym zakłamanym świecie. Pan Tomasz to pod tym względem pewniak.
Tomku, dzięki! Kościół potrzebuje takich ludzi, jak Ty. Jak ja lubię Ciebie słuchać!
Panie Tomku tacy ludzie jak Pan pokazują ze jest wielu dobrych i uczciwych ludzi , a DOBRO zwycięża ...💚 Dziękuje za to co Pan robi 😊
Przeczytałem kilka książek Pana Jacka Pulikowskiego. Wysłuchałem wielu jego wykładów i konferencji. Przypisywanie mu wspierania kultury gwałtu to według mnie totalna kompromitacja tych którzy tak o Panu Pulikowskim piszą i mówią. Pan Jacek Pulikowski jest według mnie absolutnie prokobiecy. W jego tekstach znajduję apel do mężczyzn aby z szacunkiem, z życzliwością i delikatnością traktować kobiety w każdym obszarze życia, a w seksualności tym bardziej. Panie Tomaszu Dziękuję, że stanął Pan w obronie Pana Jacka. A Dla Pana Jacka Dzięki za ogrom wartościowych treści na temat małżeństwa.
KOBIETA MA PRAWO NIE CHCIEĆ, "BO NIE" I W TAKIEJ SYTUACJI MĘŻCZYZNA NIE MA PRAWA JEJ DOTKNAC
Znam tę konferencję i cenię pana Pulikowskiego. Nigdy by mi do głowy nie przyszło, że można takie absurdalne zarzuty z tej konferencji wyciągnąć. Bogu dzięki za ludzi jak ty, którzy z odwagą prostują te kręte drogi. Trzymaj się bracie!
Słuchając tego nie wierzę, pan Pulikowski powiedział to co powiedział, a słowo precyzując podkreśla tylko tego, że mężczyzna nie może zostać odrzucony w tym kontekście seksualnym, bo przecież taki był temat. Osobiście uważam, że skoro Pan Jacek się pomylił, to powinny zabrzmieć słowa "Przepraszam, źle się wyraziłem".
Świetne podsumowanie. Dziękuję Panu oraz Panu Pulikowskiemu za wyjaśnianie tak intymnych spraw w tak ciepły i delikatny sposób.
Pan Jacek Pulikowski jest niesamowitym człowiekiem, pomógł mi i wielu osobom jeśli chodzi o życie w czystości i nawiązywanie i podtrzymywanie relacji kobieco męskich, Panie Jacku stoimy za Panem!
Bardzo cenie sobie wyklady i rady pana Jacka Pulikowskiego w sprawach relacji malzenskich. Dziekuje za stawanie w obronie prawdy i odklamywanie manipulacji panie Tomku. Pozdrawiam serdecznie !
widzę że już od lewa do prawa sypią sie takie bzdury że głowa mała, jak nie chwalenie się aborcją, to teksty o tym, że żona ma przekonywać chłopa aby jej dzisiaj nie pukał ... WTF ?
Z całym szacunkiem Tomku - doceniam twoją merytoryczną analizę treści głoszonych przez Pana Pulikowskiego i rozumiem próbę jego bronienia. Nawet wierzę, że Pan Pulikowski nie miał złych intencji i daleki jest od szerzenia kultury gwałtu. Natomiast jako osoba publiczna, prowadząca zajęcia dla małżeństw, doradzająca im, wypowiadająca się z pozycji autorytetu w kwestiach życia i współżycia małżeńskiego, powinien bardziej dbać o klarowność i jednoznaczność swoich wypowiedzi. Uważam, że jego wypowiedzi - tak przecież szanowanego w kręgach katolickich autorytetu , nie powinny wymagać komentarza, interpretacji, a wręcz "tłumaczenia" niemalże jakby z obcego języka, dokonywanego przez jego sympatyków, którzy lekko zażenowani niezgrabnościami językowymi i skrótami myślowymi, starają się wytłumaczyć "co autor miał na myśli". Być może jest to kwestia estetyki, jednak mam wrażenie że Pan Pulikowski jest po prostu przedstawicielem innego pokolenia mężczyzn, którym trzeba było bardzo delikatnie tłumaczyć, że kobieta ma prawo odmówić współżycia, tak aby nie naruszyć ich delikatnych męskich osobowości. Oczywistym jest, że zdrowi, kochający się małżonkowie, naturalnie dążą do bliskości cielesnej - nikogo nie trzeba do tego namawiać. Odmawianie współżycia wiąże się zwykle albo z problemami osobistymi jednego z małżonków (mogą to być problemy zdrowotne, emocjonalne, stres, doświaczenia molestowania w przeszłości, lęki) albo jest wyrazem głębszego problemu w relacji między małżonkami. Też mogę powiedzieć, że "z doświadczenia" wiem, że kobiety dużo częściej chcą o tym rozmawiać, komunikować się i szukać rozwiązania, niż mężczyźni są chętni do słuchania i uzdrawiania sytuacji. Dużo bardziej podobała mi się wypowiedź Ojca Szustaka (niestety nie pamiętam w którym filmie, będę wdzięczna za link, jeśli ktoś pamięta), który absolutnie odciął się od wszelkiej narracji o współżyciu jako "obowiązku" małżeńskim, podkreślając, że mężczyzna nigdy nie powinien zbliżać się do kobiety, jeśli ona tego nie chce. I było to bardzo jasne przesłanie, nie trzeba było tłumaczyć. Kobieta zawsze i wszędzie ma prawo odmówić mężowi współżycia, nawet jeśli jej się po prostu nie chce "nie, bo nie" - inna sprawa, że zakochana/kochająca kobieta w szczęśliwym związku współżycia nie odmówi, bo pragnie tego tak samo jak mężczyzna. Więc Panowie, może po prostu warto bardziej dbać o Wasze kobiety i bliskość z nimi.
Podpisuję się pod tym komentarzem! A swoją drogą - ciekawa jestem, czy pan Pulikowski też odnosi się do sytuacji, kiedy to kobieta pragnie seksu, a mężczyzna odmawia? Czy też - niestety - być może i tu jest przedstawicielem pokolenia, wg którego seks jest ważny tylko dla mężczyzn?
Pan Tomek nie sprostowuje wypowiedzi Pana Pulikowskiego, a przedstawia manipulacje jaka miała miejsce i ukazuje ta wypowiedz w szerszym kontekście, w odniesieniu do całej konferencji.
@@joannakoska6220 polecam obejrzeć cała konfefencje Pana Pulikowskiego ;) a jeżeli nie, to obejrzeć jeszcze raz powyższy filmik ze zrozumieniem, bo Pan Tomek o tym mówi
@@MrPiwowar18 Nie ma to jak zarzucić innemu dyskutantowi brak zrozumienia ;-)
Pulikowski mówi dosłownie że żona nie możę odmawiać z powodu braku chęci. I że to usprawiedliwienie jest niedopuszczalne. Owszem, w takim układzie nie ma mowy o gwałcie - żona ZAWSZE musi wyrażać zgodę. Chyba że jest , cytuje "śmiertelnie zmęczona" lub chora. Czyli - zdanie kobiety jest nieważne. Zwłaszcza nieważne w porównaniu z "obowiązkiem małzeńskim" - bo o to chodzi.
Oczywiście jest to kultura gwałtu - z kobietą można robić wszystko na co ma się ochote.
Dziękuję, że Pan się tym zajął. Pozdrawiam!
Odniosę się do fragmentu z ok. 5:10 a konkretniej słowa "jeszcze precyzując". Niestety to nie działa tak jak tłumaczyć. Wyrażenie "jeszcze precyzując" nie skreśla tego co było wcześniej, a doprecyzowuje. To oznacza, że należy dalszą część traktować jako logiczną całość i kontynuację.
Wypowiedź Jacka Pulikowskiego należy rozumieć raczej jako to, że żona nie powinna odrzucić współżycia, a precyzując powinna zachowywać się tak, żeby mąż nigdy nie poczuł się odrzucony.
Przykład o pieniądzach "nie mam przy sobie pieniędzy. Precyzując. Nie mam przy sobie dużych pieniędzy, mam tylko jakieś drobniaki" to po prostu błąd. Słowo precyzując nie pasuje tutaj i jest źle użyte. Oczywiście każdy zrozumie o co chodzi, ale to dlatego że przenieśliśmy kontekst do czegoś prostego, realnego, z czym każdy ma do czynienia. To także jest błędem. Rozmowa na temat kwesiti moralnych, poglądów, filozofii, idei jest o wiele trudniejsza i nie jest prosta do zrozumienia. Dlatego też w bardziej świadomy sposób trzeba używać słów i rozumieć ich znaczenie.
Weźmy jako przykład coś takiego:
"mężczyzna nigdy nie powinien nagabywać kobiety. Precyzując. Kobieta nigdy nie powinna czuć się nagabywana przez mężczyznę". Przykład niemal identyczny jak wypowiedź Jacka Pulikowskiego.
Czy w tej wypowiedzi chodzi o to, że w sumie to się pomyliłem i miałem na myśli to, że kobieta nie powinna czuć się nagabywana przez mężczyznę niezależnie od tego jak się on zachowa? Może, ale jej sens brzmi inaczej. Precyzując zaznaczyłem, że mężczyzna powinien zachowywać się tak, żeby kobieta nie czuła się nagabywana. A to zupełnie coś innego.
Jeśli zorientujemy się że powiedzieliśmy coś głupiego, błędnego, to możemy użyć innych słów. Inaczej sformułować wypowiedź.
Nie wiem o co chodziło Jackowi Pulikowskiemu w tej wypowiedzi, ale z całą pewnością nie została ona sformułowana w sposób, który przedstawiasz w swoim filmie.
Panie Tomku, dzięki. Słucham P. Pulikowskiego od dawna i jest mega. Deon, zawiodłem się. Oddajmy to Jezusowi.🙏🙏🙏
mądrego to aż przyjemnie posłuchać, dzięki za ten i każdy inny filmik, dobrego wieczoru dla wszystkich ❤
Dziękuję i pozdrawi serdecznie 🙂
Pan Jacek Pulikowski robi w swoim życiu kawał dobrej roboty. Ja również doświadczyłam dużo dobra i uzdrawiakącej zmiany myślenia przez jego słowa. Bardzo smutne jest, że ludzie potrafią drugiemu taką krzywdę wyrządzić bez mrugnięcia okiem, bez miłości, bez podmiotowego myślenia..
Deona nie czytam, Natalii nie obserwuję od dawna, A tu takie rzeczy... Panie Tomku, dobry materiał. Komentarz w głównej mierze dla zasięgu.
Cóż, Demon to niezbyt chrześcijańska strona. Wystarczy przeczytać dwa lub trzy artykuły żeby wyłączyć to coś i nigdy tam nie wrócić.
@@deuterokatechumenizator8158 w sedno.
Właśnie dowiedziałem się, że jest coś takiego jak Deon. A instagrama czy innego facebooka nigdy nie miałem i mieć nie zamierzam
Mam wrażenie, że Natalia teraz walczy o zasięgi bardziej, hmmm, mainstreamowe
Dziękuję, jak zawsze dobry materiał :)
Jest to częściowa manipulacja, ale słowa zostały wypowiedziane i jednak nie są bez znaczenia:
1. Na insta stories Drużyny b były publikowane wiadomości obserwujących, które wskazywały na to, że czasem mężowie wykorzystywali właśnie takie wyrwane z kontekstu słowa, żeby zmuszać żony do seksu - skoro nie powinna mu odmawiać.
2. Odmowa "nie bo nie" też jest uprawniona. Seks to delikatna sprawa i trudno jest za każdym razem znajdować idealne wytłumaczenie, które "uprosi" męża, żeby seks był nie dziś, a np. jutro.
3. W kontekście punktu wyżej - odpowiedź "nie bo nie" wynika bardzo często nie z lenistwa lub braku ochoty, lecz z głęboko osadzonych problemów psychologicznych także u kobiet (np. traumy, albo choćby elementy seksu z mężem, które są nieprzyjemne, ale kobieta nie potrafi o tym głośno powiedzieć). Dlatego potrzebna jest rozmowa (chyba najważniejsza sprawa w małżeństwie! ;)), skupiająca się nie tylko na tym, żeby nie zranić mężczyzny, żeby nie czuł się np. nieatrakcyjny, ale również na kobiecie - jaki jest powód jej niechęci. A czasem się zdarza, że po prostu nie - i jeśli to nie jest za każdym razem, to też żona powinna móc odmówić w ten sposób. To jest seks, a nie zmywanie naczyń! ;)
4. Podsumowując: fragmenty dopowiadające, które Pan udostępnił, które mają obronić wypowiedź Pana Pulikowskiego, nie do końca usprawiedliwiają wypowiedź, która jednak padła. Są z nią trochę sprzeczne. I zgadzam się, że powoływanie się na wykształcenie lub podkręcanie tej wypowiedzi jest okropnym chwytem. Ale jednak znaczy ona dokladnie to, co znaczy.
Dzieki serdeczne za ten materiał. Ta ogromna niesprawiedliwość i i szczucie na Kościół bardzo boli. Co się dzieje z tym światem! Brawo dla p. Pulikowskiego i dla p. Samołyka. Pozdrawiam
Sluchalam wielu konferencji Pana Pulikowskiego. We wszystkich zacheca do czulosci, szacunku i delikatnosci w relacjach damsko-meskich... Czego nigdy nie slysze od lewicowych feministek. Pan Jacek jest tez bardzo wymagajacy wobec mezczyzn, w wielu konferencjach slyszalam jak ich gani za niedojrzale zachowania... Kupilam jego ksiazke i zlozyl mi autograf, ktorego poczatek brzmi: Edyto, wymagaj dla siebie szacunku od mezczyzn...
Slyszalam tez druga strone, zeby szanowac mezczyzn. Bylo to jak balsam dla mojej duszy, bo moje pierwsze doswiadczenia z mezczyznami byly koszmarne i traumatyczne... Dopiero milosc Pana Boga i takich ludzi jak Pan Jacek przywrocila mi nadzieje ze milosc w relacjach jest mozliwa... Mam nadzieje ze Pan Jacek bedzie bardziej slawny przez ta konferencje. Wszyscy powinni go sluchac
Nie znam aktualnej sprawy związanej z p. Jackiem Pulikowskim. Pamiętam, że pierwszy raz jego książka trafiła do mnie ok. 10 lat temu. W międzyczasie też trafiłam na jakąś jego konferencje, jakieś krótkie filmiki na YT....i powiem szczerze byłam tak bardzo zaskoczona tym, co nauczą i to negatywnie. Autentycznie nie mogłam zrozumieć (i nadal nie mogę) dlaczego ludziom podoba sie to co głosi i jak. Dla mnie pan był odpychający i autentycznie po lekturze miałam refleksje czy oby jest zdrowy emocjonalnie. Proszę mnie dobrze zrozumieć. Nie chce wkładać kija w mrowisko. Autentycznie jestem szczerze zadziwiona, że może kogoś porywać to, co ja w pierwszym i drugim odruchu odebrałam jako odpychające, niezdrowe. Może po prostu p. Pulikowski nie dla mnie..
Jednak nie zgadzam się z tym wyjaśnieniem. Żona może odmówić seksu bo nie ma ochoty. Tak po prostu, bez żadnej konkretnej przyczyny. Nie chce i już. Usprawiedliwianie nie może być obligatoryjne. "To nie od ochoty ma zależeć", a od czego?
No właśnie też się nad zastanawiałam. Myślę, że sprawa rozbija się o to, że większość ludzi, którzy mają się za katolików tak naprawdę nimi nie jest. Obstawiam, że większość z nich łączy seks z ochotą, jednak czy dla katolika faktycznie chodzi o ochotę? Czy o powołanie do życia w rodzinie? Czyli odbywanie każdego stosunku z myślą o zajściu w ciążę, bo ślub bierzesz by mieć rodzinę i powinieneś chcieć dziecka, gdy tę rodzinę zakładasz. Misja dla jednych dla drugich przymus. Ja sobie nie wyobrażam komunikatów do partnera typu: "Jestem śmiertelnie, zmęczona, naprawdę śmiertelnie..." Czyli mogę odmówić tylko jak jestem śmiertelnie zmęczona, bo jak tylko trochę zmęczona to już partner może poczuć się odrzucony. Przepraszam, ale haha :D w moim przypadku. Rozumiem, że może są na tyle wrażliwe osoby, że potrzebują takiej formy komunikacji, ale jesteśmy różni, nie każdy będzie się trząsł, bo dostał prosty komunikat. No ale różnorodność to nie jest kierunek patrzenia kościoła na ludzi i ich potrzeby, lepiej od linijki, bezpieczniej, po co indywidualne podejście. Każdy taki sam i jest rozwiązanie dla każdego. Genialne :p
Bardzo szanuję Pana Pulikowskiego. Bardzo dużo skorzystałem słuchając jego konferencji. I kolejny raz dziwi mnie jak łatwo skrytykować kogoś za jakąś wypowiedź, czysto wyrwaną z kontekstu, nie patrząc na całokształt tego co człowiek zrobił przez lata. Jak łatwo ludzie, którzy sami niewiele zrobili dla innych, dają sobie prawo do krytyki kogoś kto latami zyskiwał wdzięczność i szacunek za swoją działalność. I nawet jeśli popełnią błąd, to jest to kropla w morzu dobroci.
Dzięki za ten film! W końcu jakiś konkret w temacie a nie tylko przerzucanie się tezami bez poparcia albo inwektywami
Michał, ja oglądałam cały filmik Pulikowskiego i nie uważam, żeby jego słowa zostały były wyrwane z kontekstu. Wręcz przeciwnie, one są w tym kontekście osadzone. Nie jestem fanką "hurr durr kultura gwałtu", ale to nie zmienia tego, co mówił Pulikowski. Co więcej, w powyższym filmiku, Samołyk nie odnosi się do najsłabszego zdania całej konferencji. Dlaczego? Bo tam nie ma się za jakie słówko złapać (jak tutaj tak się przytula do "zatem" czy tam innego, w którym Pulikowski pogłębia swoją myśli), a więc nie ma jak tej wypowiedzi uratować.
Mam na myśli cały akapit myśli, który zaczyna się, że "kobieta powinna męża uprosić...").
Jasne, rozumiem, że Samołyk może bronić Pulikowskiego wobec nagonki, jednakże jeżeli już mówimy, że przedstawiamy prawdę obiektywną - przedstawmy ją do końca..
@@magorzataforys3697 patrząc na całość wypowiedzi nie mam panu Pulikowskiemu nic do zarzucenia.
Dopowiem tylko że odbieram to zdanie jako zaproszenie do empatii. W miłości i relacji. W całości konferencji nie mogę odebrać tego inaczej
Jakoś trudno mi sobie wyobrazić, że mam się radzić panów ekspertów, jak rozmawiać z moim mężem i jak uprosić go (!) żeby odroczył 'godzinę seksu'. Absurd jakiś...
@@BratMichalSJ mógł powiedzieć, że mąż ma uprosić żonę o seks tak żeby się nie poczuła przymuszona i zmanipulowania.
Panie Tomku,
KLASA, UCZCIWOŚĆ, ODWAGA!
Precyzja słów i argumentów.
Dzięki!
Przekażę, tam, gdzie Pana trud i głos będzie uszanowany. 🙏
.
Nawet nie wiedziałam, że coś takiego się stało. Jest mi bardzo przykro.. pan Pulikowski pomógł mi dostrzec moje problemy i lepiej zrozumieć siebie. Poznałam jego wraz z żoną na rekolekcjach i są oni przemiłymi ludźmi. Bardzo przykre.. A co do Deona.. to już od dawna wiadomo, że mało co oni maja wspólnego z katolicyzmem. Porażka
Dzieje się to co szykują nam od dawna - złe staje się dobre a dobre staje się złe i świat to pięknie łyknął. Nie jestem już katoliczka ale takich ludzi jak Pan Jacek zawsze będę bronić bo to bardzo prawy człowiek
Panie Tomaszu - dzięki, sam byłem oburzony jak pierwszy raz zobaczyłem wyrywek, tę "publikację" - na szczęście zmobilizowałem się, żeby obejrzeć większą część materiału (nie całość, jednak dużą część) -> dobrze że dzięki Tobie, taka interpretacja dotrze szerzej. Pax!
To jest akademicki przykład działania mediów. Wyciąga się drastyczny fragment, który „żre” i puszcza w eter, a eter reaguje i dokłada do pieca. Równie dobrze można było wyciągnąć zupełnie odwrotny kontekst, ale to nie było by drastyczne, czyli „nie-medialne”.
Dziękuję za ten i za wszystkie filmy na kanale. Fantastycznie się Ciebie słucha, potrafisz dotrzeć do sedna.
Dziekuje Panie Tomku. Poznalam Panstwa Pulikowskich osobiscie gdy glosili konferencje dla rodzin w naszej parafii. Bardzo wspaniali ludzie, wielu rodzinom pomogli, swiadcza nie tylko slowem ale i zyciem chrzescijanskim o swojej wierze i szacunku do drugiego czlowieka . Pozdrawiam
Dzięki Bogu za to, że w tych "internetach" można jednak znaleźć kilka mądrych osób...są na wagę złota...dziękuję za każdy filmik.
A zobaczyć państwa Pulikowskich na żywo, ich wzajemną relację, jest bezcennym doświadczeniem i unikatowym w dzisiejszych czasach.
Dobrze, że pokazujesz jak jest naprawdę. Nie pozwólmy na tak wielką manipulację, choć niestety i tak nie da się wszystkich przekonać...
Dzięki, Tomaszu, za ten film!
Bardzo wartościowy film Panie Tomaszu. Często mówi się że księża nie powinni się wypowiadać na tematy związane z małżeństwem, prowadzić nauk przedmałżeńskich, ponieważ sami nie założyli rodziny. W artykule deonu zwrocono uwagę że pan Pulikowski jest inżynierem budownictwa, woec również nie powinien się wypowiadać, mimo że ma własną rodzinę i doświadczenie życiowe. Zastanawiające jest kto w takim razie może się wypowiadać w takim temacie...
Wychowałam się na konferencjach Pana Jacka i z przerażeniem obserwowałam to, co zrobiły media i "celebryci" z jego słowami... To chyba najmądrzejszy facet, jakiego słyszałam w życiu, żaden ksiądz, duchowny czy nawet świecki nie zna tak życia i nie potrafi mówić o trudnych sprawach w często humorystyczny sposób. Dzięki Tomaszu za ten filmik obronny!
Znowu pokazujesz jak wielka w dzisiejszych czasach jest moda na oczernianie katolików, odciąganie jak najwiecej ludzi od kościoła i przede wszystkim chęć niszczenia go w każdy możliwy sposób.
Dziękuje -znowu- ze jesteś !!!
Dzięki za ten materiał.
Ciekawe jest to, że pan Jacek powiedział to w środowisku ludzi o podobnych poglądach, co już nakreślało kontekst. Ktoś musiał wejść na stronę Ruchu Czystych Serc, ktoś musiał to wyciąć, upowszechnić w środowiskach zupełnie innych, akurat jakoś w okresie, gdy przemoc domowa była na tapecie w mediach.