Może zupełnie nie na temat, ale pamiętam jak kiedyś mówiłaś o książce W pożyczonym czasie Anny Szumacher, że Ci się podobała.. przeglądałam sobie dziś Storytela i widzę zapowiedź 29.01 W cieniu aniołów, czyli drugi tom z tej serii (dlatego piszę, bo nie wiem czy widziałaś gdzieś w zapowiedziach). Nie czytałam nawet pierwszej książki, ale skojarzyło mi się z Tobą😀 jak zobaczyłam powiadomienie o filmiku😉
czasem tak, nie ulega wątpliwości że w jakimś tam stopniu masowe czytanie znieczula nas, odbiera ten poziom ekscytacji ze słowa, który byłby wysoki gdyby to było tylko 12 książek w roku.
Ha! Potop :D No ja się nie dziwię, że od początku czytając to się może nie podobać, bo cały niemal pierwszy tom to może i potrzebne rozwinięcie intrygi/historii, ale nudne i nieprzyjemne. Raz w życiu pierwszy tom przeczytałem i nie mam zamiaru do niego nigdy wracać ;D Trzeba też dodać, że całość bardziej się może spodobać czytelnikowi zaliczanemu do płci brzydszej ;D Ta imo bardzo dobra fabuła to się właściwie zaczyna od ucieczki ludzi Kmicica, z nim samym w stanie nieprzytomnym, po tym jak dostał wciry od Księcia Bogusława, którego chciał porwać. Fabuła chyba wszystkim znana, więc trochę spoileruję. Taki jest początek drugiego tomu i tym samym rycerskiej opowieści pełnej akcji i walk, w której Kmicic pod przybranym mianem dąży do odpokutowania wszystkich win (widocznie cios w łepetynę zmienił mu charakter na praworządny dobry ;D) By finalnie jako wielki bohater zdobyć to co w eposach rycerz zdobyć powinien, czyli rękę księż... znaczy Oleńki, majątek i szacunek u bossa zwanego królem oraz wszystkich na dzielni ;D A po drodze sporo bitew, pościgów i ucieczek, poświęcenia i wszystkiego co jest fajne w przygodowo wojennej powieści. Tak, że jeśli odrzuca Cię nie styl pisania/język, a nieciekawa fabuła, to zacznij od tomu drugiego i pomijaj wszelkie niepotrzebne opisy, bo imo warto - sam do tych dwóch ostatnich tomów już od lat co jakiś czas sobie wracam i dla przyjemności czytam (chyba już z kilkanaście razy)
Seria "Mnich i Robot" dla mnie również była największym rozczarowaniem ubiegłego roku w kategorii serii. Przeczytałam oba tomy i byłam potwornie zawiedziona, głównie z powodu marketingu, który obiecywał nam, że dostaniemy sci-fi, solarpunk i w ogóle przygodę życia. Niestety książki te mogłyby się dziać w dowolnym fantastycznym świecie, również w fantasy, bo konwencja sci-fi to tylko otoczka i chwytliwe buzzwordy, a książka skupia się na filozoficznych frazesach, które tak samo (nie) działają w każdym świecie. "Mickey 7" za to nie umieściłabym na swojej liście rozczarowań - ja sama oceniłam ją na 3,7/5, ale wrażenia miałam podobne - brakowało mi w niej sporo elementów, raczej traktuję ją jako niewykorzystany potencjał, ale światotwórczą podbudówkę miało niezłą, więc pewnie sprawdzę co tam w kolejnych tomach autor nam ugotuje, bo nie postawiłabym tej książki obok wspomnianej wyżej serii "Mnich i Robot" jako kompletne rozczarowanie ;)
Jedynym powodem dla którego przebrnęłam przez pierwszy tom "Mnicha i robota" było przejście na audiobooka, którego słuchałam w trakcie suszenia włosów 😅Niestety, ale dla mnie trochę Paulo Coelho, ale z robotami.
@@szczodroscryb oj tak, w audio byłoby dużo łatwiej, ja niestety czytałam na premierę, a audiobook pojawił się duuuużo później, jak już miałam obie książki sprzedane 😂Ale niestety rozczarowanie było tym większe, że właśnie kupiłam na premierę po zapowiedziach i opisie, które totalnie wyprowadziły mnie w pole.
Zdecydowanie najgorsze co przeczytałem w zeszłym roku to Milenium tomy 4, 5, 6 i 7… Jak zakochałem się w trzech pierwszych tomach, tak te pisane przez innych autorów… żałuję, że już tego nieodprzeczytam 😂🙈
U mnie do DNF w zeszłym roku trafiła "Mroczna wieża" Kinga i na pewno do niej nie wrócę. Najsłabszymi pozycjami były: "Żadnica" i "Zgłoba" Puzyńskiej - tak na siłę ciągnięta saga o Lipowie oraz "Płomień i kruk" Muszyńskiej.
Ojej, szkoda, że porzuciłaś Sinuhe :< Ale totalnie przemawiają do mnie Twoje argumenty, bohater tam faktycznie jest...specyficzny😅Widzę, że wspominasz o "Czarnej chmurze" i "Czerwonym Marsie. Trochę się boję, ale wciąż je mam na liście do kupienia i przeczytania. Mam nadzieję, że uda mi się w nich odnaleźć i nie odpadnę🤞
Jestem w stanie wiele autorowi wybaczyć . Dłużyzny, konstrukcję bohaterów, światotwórstwo czy błędy logiczne. Bardzo starannie wybieram autorów i niechętnie ich porzucam wychodząc z założenia że chcę zbudować sobie świadomość różnych konceptów, pomysłów, styli pisarskich itd. Nawet jeśli oznacza to kilkukrotnie "przyśnięcie" na lekturze. Jedyną rzeczą która dyskwalifikuje w moich oczach twórcę jest, mówiąc kolokwialnie, robienie z czytelnika idioty... Nie spójność opowieści. Każde akcja determinuje reakcje. Każde doświadczenie buduję osobowość. Każdy rok przyprawia nas o zmarszczki których nie można ukryć. Wszyscy jesteśmy ludźmi i sposób reakcji na dane bodźce mamy takie same, a w każdym razie ilość tych reakcji jest ograniczona. Nikt po uderzeniu się w palec nie siada przy pianinie i nie komponuje menueta... Nie można doświadczyć bohatera bagażem doznań i jednocześnie kazać mu "pląsać po łące jak rusałka i śpiewać: boli mnie noga w biodrze.. po schodach nie chodzę dobrze... ". To nielogiczne. To teatr gdzie postaci odgrywają inne postaci. Lub jak w przypadku Audie LaRue autorka zakłamuje postać. Czytelnik podskórnie czuje że postać Audie jest ubarwiona, zniekształcona by lepiej ją sprzedać. A gdzieś tam, w kącie, xe zrozumieniem w smutnych oczach siedzi nasza mała bohaterka.
Podzieleni to moja najgorsza książka zeszłego roku, pomysł absurdalny a "wyjaśnienie" dlaczego do tego doszło jeszcze głupsze 😂 na zakończeniu też się śmiałam ;)
W kwestii Podzielonych dzielimy opinię w 100% 😅Wytłumaczenie? Bujda, nikt z wymienionych by na takie rozwiązanie się nie zgodził. Zakończenie? Wszyscy wstali i zaczęli klaskać. Osobiście uważam, że ten ostatni wątek mógł być poprowadzony w zupełnie inną stronę (powiedzmy, odzysk? nie chcę spoilerować jakby ktoś chciał czytać) i byłoby to o niebo lepsze. Ogromne rozczarowanie, jedynym plusem jest to, że się szybko czytało i się szybko skończyło.
Dla mnie najwiekszym rozczarowaniem był Frankenstein :( moim zdaniem bardzo czuć młody wiek autorki i brak warsztatu, dziury fabularne mnie biły po oczach. Ciemny las, czyli drugi tom po Problemie trzech ciał również mnie rozczarował. Nie było to bardzo złe, ale nie rezonują ze mną zachwyty. Najbardziej uwierał mnie wątek "idealnej kobiety", reszta była w porządku, ale niesmak pozostał. Wichrowe wzgórza też nie za bardzo mi się podobały, ale były nieźle napisane i mam wrażenie, że pokazywały trochę realia tamtych czasów, więc oceniam tę książkę nieco lepiej. Kroniki umierającej ziemi czytałam mniej więcej w tym czasie co Ty Karmena i opowiadania mi się także nie spodobały, a do reszty mnie zniechęciłaś 😅 na razie zostawiam, może kiedyś dam szansę.
Film z serii "to nie była zła książka, ALE..." :D To ja podzielę swoje rozczarowania na tylko dwie kategorie: Najgorsze: 3) Asimov przedstawia najlepsze opowiadania SF - za pulpowe dla mnie, kiepskie tłumaczenie i ogólnie 3/4 do zapomnienia a 1/4 czytałem już w innych zbiorkach 2) Algorytm Życia - nie było jeszcze takiej książki, które wylatywałaby mi z pamięci podczas czytania tak bardzo jak ta. Pamiętam początek miał dziwny "flow", zdania miały dziwny, jednostajny rytm, wszystkie tej samej długości. 1) Darwinia - zaczęło się wyśmienicie - Europa w jednej chwili znika a zastępuje ją nowy, dziki kontynent. Ale potem co tam się dzieje pod koniec to film klasy F... Rozczarowania, czyli "nie była zła książka, ale..." :P 3) Przewodnik Stada - o pracy w korpo naukowym i skad się biorą mody. Nie podobało mi się, jak ta książka została napisana. Czułem się przeładowany ciekawostkami na temat mody. 2) Anomalia - typowy przykład SF, którym zachwyca się mainstream, bo mainstream nie czyta SF. A to takie niejakie trochę było. Francuski bestseller, o katastrofie lotniczej i ludzie się "zduplikowali". 1) Czarne Słońce - tak, to Czarne Słońce. To nie była zła książka, ale uważam że w rękach lepszego pisarza byłoby arcydzieło. Boli mnie masa niewykorzystanego potencjału i taka "bezpieczna" proza dla świetnych przecież pomysłów.
Też mnie obrzydzilo to opowiadanie o salonie kosmetycznym i pedicure...Chyba uchodźcy z Laosu, ale nie dowiadujemy się praktycznie niczego o tej społeczności.
Z całym szacunkiem, ale jeśli Ty dyskwalifikujesz "Chłopów", absolutne arcydzieło literackie, powieść formatu światowego, to rzeczywiście musisz jeszcze dorosnąć do prawdziwej literatury. Tak to jest jak młodzi czytelnicy faszerują się jakąś podrzędną fantastyką czy kryminałami. Później nie potrafią rozpoznać/docenić wartościowych dzieł. A jeśli chcesz polskiego science-fiction na najwyższym poziomie, to zacznij po prostu od Lema.
Ja przepraszam ale nie każde arcydzieło musi się wszystkim podobać. Fakt, że coś uznawane jest przez grupę ludzi za arcydzieło nie czyni pozostałych niedojrzalymi czytelnikami. Moja babcia, była nauczycielka polskiego, nieczytająca fantastyki ale z pokaźnym doświadczeniem czytelniczym - na koncie ma zarówno klasyki jak i beletrystykę, na wieść, ze teraz czytam „Chłopów” skrzywiła się i stwierdziła, że nigdy nie nie lubiła tej książki. Fajnie mieć dystans do tego co czytamy i kierować się swoim sercem a nie zdaniem innych…
@Zaczytanedruty Oczywiście masz rację: podobać się nie musi, ale dojrzałość czytelnicza pozwala rozróżniać wysoką literaturę od tej masowej, typowo rozrywkowej. Są określone kryteria literaturoznawcze, które wpływają na ocenę dzieła. Potem na lubimyczytać Goethe ma średnią 5.5 za Wertera, a jakieś Mrozy czy Bondy 7.5 za swoje wypociny. Dlaczego? Bo ignoranci wystawiają klasykom DNF. Klasyk może się nie podobać, bo np. jest dla nas za trudny lub nie porusza nas jego tematyka, lecz to nie oznacza, że książka jest słaba. Problem tkwi w odbiorcy, nie w dziele. Lubienie/nielubienie nie jest miarodajnym wyznacznikiem. Mnie np. męczy Faulkner, ale widzę, jaki to dobry pisarz. Słynna powieść "Mistrz i Małgorzata" mnie wynudziła, jednak nigdy bym jej nie ocenił poniżej 7-8/10 tylko dlatego, że mi się nie spodobała. Ponieważ dostrzegam obiektywne walory tego utworu. Pozdrawiam ❤️
Może zupełnie nie na temat, ale pamiętam jak kiedyś mówiłaś o książce W pożyczonym czasie Anny Szumacher, że Ci się podobała.. przeglądałam sobie dziś Storytela i widzę zapowiedź 29.01 W cieniu aniołów, czyli drugi tom z tej serii (dlatego piszę, bo nie wiem czy widziałaś gdzieś w zapowiedziach). Nie czytałam nawet pierwszej książki, ale skojarzyło mi się z Tobą😀 jak zobaczyłam powiadomienie o filmiku😉
O nie, Wichrowe wzgórza i Chłopi - książki mojego życia ❤😢
Podobnie jak dla mnie Egipcjanin Sinuhe - najlepsza książka jaką przeczytałam w 2024 roku i jedna z książek mojego życia ❤
Zastanowiło mnie czy zbyt szybkie lub zbyt częste porzucenie książki nie jest czasem spowodowane przesytem czytania? Dzięki za film i pozdrawiam.
czasem tak, nie ulega wątpliwości że w jakimś tam stopniu masowe czytanie znieczula nas, odbiera ten poziom ekscytacji ze słowa, który byłby wysoki gdyby to było tylko 12 książek w roku.
Ha! Potop :D No ja się nie dziwię, że od początku czytając to się może nie podobać, bo cały niemal pierwszy tom to może i potrzebne rozwinięcie intrygi/historii, ale nudne i nieprzyjemne. Raz w życiu pierwszy tom przeczytałem i nie mam zamiaru do niego nigdy wracać ;D Trzeba też dodać, że całość bardziej się może spodobać czytelnikowi zaliczanemu do płci brzydszej ;D Ta imo bardzo dobra fabuła to się właściwie zaczyna od ucieczki ludzi Kmicica, z nim samym w stanie nieprzytomnym, po tym jak dostał wciry od Księcia Bogusława, którego chciał porwać. Fabuła chyba wszystkim znana, więc trochę spoileruję. Taki jest początek drugiego tomu i tym samym rycerskiej opowieści pełnej akcji i walk, w której Kmicic pod przybranym mianem dąży do odpokutowania wszystkich win (widocznie cios w łepetynę zmienił mu charakter na praworządny dobry ;D) By finalnie jako wielki bohater zdobyć to co w eposach rycerz zdobyć powinien, czyli rękę księż... znaczy Oleńki, majątek i szacunek u bossa zwanego królem oraz wszystkich na dzielni ;D A po drodze sporo bitew, pościgów i ucieczek, poświęcenia i wszystkiego co jest fajne w przygodowo wojennej powieści. Tak, że jeśli odrzuca Cię nie styl pisania/język, a nieciekawa fabuła, to zacznij od tomu drugiego i pomijaj wszelkie niepotrzebne opisy, bo imo warto - sam do tych dwóch ostatnich tomów już od lat co jakiś czas sobie wracam i dla przyjemności czytam (chyba już z kilkanaście razy)
Seria "Mnich i Robot" dla mnie również była największym rozczarowaniem ubiegłego roku w kategorii serii. Przeczytałam oba tomy i byłam potwornie zawiedziona, głównie z powodu marketingu, który obiecywał nam, że dostaniemy sci-fi, solarpunk i w ogóle przygodę życia. Niestety książki te mogłyby się dziać w dowolnym fantastycznym świecie, również w fantasy, bo konwencja sci-fi to tylko otoczka i chwytliwe buzzwordy, a książka skupia się na filozoficznych frazesach, które tak samo (nie) działają w każdym świecie.
"Mickey 7" za to nie umieściłabym na swojej liście rozczarowań - ja sama oceniłam ją na 3,7/5, ale wrażenia miałam podobne - brakowało mi w niej sporo elementów, raczej traktuję ją jako niewykorzystany potencjał, ale światotwórczą podbudówkę miało niezłą, więc pewnie sprawdzę co tam w kolejnych tomach autor nam ugotuje, bo nie postawiłabym tej książki obok wspomnianej wyżej serii "Mnich i Robot" jako kompletne rozczarowanie ;)
Jedynym powodem dla którego przebrnęłam przez pierwszy tom "Mnicha i robota" było przejście na audiobooka, którego słuchałam w trakcie suszenia włosów 😅Niestety, ale dla mnie trochę Paulo Coelho, ale z robotami.
@@szczodroscryb oj tak, w audio byłoby dużo łatwiej, ja niestety czytałam na premierę, a audiobook pojawił się duuuużo później, jak już miałam obie książki sprzedane 😂Ale niestety rozczarowanie było tym większe, że właśnie kupiłam na premierę po zapowiedziach i opisie, które totalnie wyprowadziły mnie w pole.
Zdecydowanie najgorsze co przeczytałem w zeszłym roku to Milenium tomy 4, 5, 6 i 7… Jak zakochałem się w trzech pierwszych tomach, tak te pisane przez innych autorów… żałuję, że już tego nieodprzeczytam 😂🙈
U mnie do DNF w zeszłym roku trafiła "Mroczna wieża" Kinga i na pewno do niej nie wrócę. Najsłabszymi pozycjami były: "Żadnica" i "Zgłoba" Puzyńskiej - tak na siłę ciągnięta saga o Lipowie oraz "Płomień i kruk" Muszyńskiej.
Ojej, szkoda, że porzuciłaś Sinuhe :< Ale totalnie przemawiają do mnie Twoje argumenty, bohater tam faktycznie jest...specyficzny😅Widzę, że wspominasz o "Czarnej chmurze" i "Czerwonym Marsie. Trochę się boję, ale wciąż je mam na liście do kupienia i przeczytania. Mam nadzieję, że uda mi się w nich odnaleźć i nie odpadnę🤞
Jestem w stanie wiele autorowi wybaczyć . Dłużyzny, konstrukcję bohaterów, światotwórstwo czy błędy logiczne. Bardzo starannie wybieram autorów i niechętnie ich porzucam wychodząc z założenia że chcę zbudować sobie świadomość różnych konceptów, pomysłów, styli pisarskich itd. Nawet jeśli oznacza to kilkukrotnie "przyśnięcie" na lekturze.
Jedyną rzeczą która dyskwalifikuje w moich oczach twórcę jest, mówiąc kolokwialnie, robienie z czytelnika idioty... Nie spójność opowieści. Każde akcja determinuje reakcje. Każde doświadczenie buduję osobowość. Każdy rok przyprawia nas o zmarszczki których nie można ukryć. Wszyscy jesteśmy ludźmi i sposób reakcji na dane bodźce mamy takie same, a w każdym razie ilość tych reakcji jest ograniczona. Nikt po uderzeniu się w palec nie siada przy pianinie i nie komponuje menueta...
Nie można doświadczyć bohatera bagażem doznań i jednocześnie kazać mu "pląsać po łące jak rusałka i śpiewać:
boli mnie noga w biodrze..
po schodach nie chodzę dobrze... ". To nielogiczne. To teatr gdzie postaci odgrywają inne postaci. Lub jak w przypadku Audie LaRue autorka zakłamuje postać. Czytelnik podskórnie czuje że postać Audie jest ubarwiona, zniekształcona by lepiej ją sprzedać. A gdzieś tam, w kącie, xe zrozumieniem w smutnych oczach siedzi nasza mała bohaterka.
Ale genialny komentarz! :-)
Podzieleni to moja najgorsza książka zeszłego roku, pomysł absurdalny a "wyjaśnienie" dlaczego do tego doszło jeszcze głupsze 😂 na zakończeniu też się śmiałam ;)
Czytałam w ubiegłym roku Dallas 63. Zakończenie mnie strasznie rozczarowało.
W kwestii Podzielonych dzielimy opinię w 100% 😅Wytłumaczenie? Bujda, nikt z wymienionych by na takie rozwiązanie się nie zgodził. Zakończenie? Wszyscy wstali i zaczęli klaskać. Osobiście uważam, że ten ostatni wątek mógł być poprowadzony w zupełnie inną stronę (powiedzmy, odzysk? nie chcę spoilerować jakby ktoś chciał czytać) i byłoby to o niebo lepsze. Ogromne rozczarowanie, jedynym plusem jest to, że się szybko czytało i się szybko skończyło.
Dla mnie najwiekszym rozczarowaniem był Frankenstein :( moim zdaniem bardzo czuć młody wiek autorki i brak warsztatu, dziury fabularne mnie biły po oczach.
Ciemny las, czyli drugi tom po Problemie trzech ciał również mnie rozczarował. Nie było to bardzo złe, ale nie rezonują ze mną zachwyty. Najbardziej uwierał mnie wątek "idealnej kobiety", reszta była w porządku, ale niesmak pozostał.
Wichrowe wzgórza też nie za bardzo mi się podobały, ale były nieźle napisane i mam wrażenie, że pokazywały trochę realia tamtych czasów, więc oceniam tę książkę nieco lepiej.
Kroniki umierającej ziemi czytałam mniej więcej w tym czasie co Ty Karmena i opowiadania mi się także nie spodobały, a do reszty mnie zniechęciłaś 😅 na razie zostawiam, może kiedyś dam szansę.
Film z serii "to nie była zła książka, ALE..." :D
To ja podzielę swoje rozczarowania na tylko dwie kategorie:
Najgorsze:
3) Asimov przedstawia najlepsze opowiadania SF - za pulpowe dla mnie, kiepskie tłumaczenie i ogólnie 3/4 do zapomnienia a 1/4 czytałem już w innych zbiorkach
2) Algorytm Życia - nie było jeszcze takiej książki, które wylatywałaby mi z pamięci podczas czytania tak bardzo jak ta. Pamiętam początek miał dziwny "flow", zdania miały dziwny, jednostajny rytm, wszystkie tej samej długości.
1) Darwinia - zaczęło się wyśmienicie - Europa w jednej chwili znika a zastępuje ją nowy, dziki kontynent. Ale potem co tam się dzieje pod koniec to film klasy F...
Rozczarowania, czyli "nie była zła książka, ale..." :P
3) Przewodnik Stada - o pracy w korpo naukowym i skad się biorą mody. Nie podobało mi się, jak ta książka została napisana. Czułem się przeładowany ciekawostkami na temat mody.
2) Anomalia - typowy przykład SF, którym zachwyca się mainstream, bo mainstream nie czyta SF. A to takie niejakie trochę było. Francuski bestseller, o katastrofie lotniczej i ludzie się "zduplikowali".
1) Czarne Słońce - tak, to Czarne Słońce. To nie była zła książka, ale uważam że w rękach lepszego pisarza byłoby arcydzieło. Boli mnie masa niewykorzystanego potencjału i taka "bezpieczna" proza dla świetnych przecież pomysłów.
"Algorytm życia" świetnie wchodził w audio, ja się bardzo dobrze bawiłam ;)
Też mnie obrzydzilo to opowiadanie o salonie kosmetycznym i pedicure...Chyba uchodźcy z Laosu, ale nie dowiadujemy się praktycznie niczego o tej społeczności.
Zgadzam się, trylogia The inheritance games powinna być. Tom 4 dno..
Szukasz polskich książek SF to polecam panią Adriannę Biełowiec.
Dzięki za polecajke. Ściągnęłam " Gen 56" na półkę Legimi, będzie w sam raz na Bingo lutowe z liczbami 😊
@AnetaZ. Czytałem, krótkie i całkiem niezłe.
@@wissquek to w sam raz dla mnie:)
Z całym szacunkiem, ale jeśli Ty dyskwalifikujesz "Chłopów", absolutne arcydzieło literackie, powieść formatu światowego, to rzeczywiście musisz jeszcze dorosnąć do prawdziwej literatury. Tak to jest jak młodzi czytelnicy faszerują się jakąś podrzędną fantastyką czy kryminałami. Później nie potrafią rozpoznać/docenić wartościowych dzieł. A jeśli chcesz polskiego science-fiction na najwyższym poziomie, to zacznij po prostu od Lema.
Ja przepraszam ale nie każde arcydzieło musi się wszystkim podobać. Fakt, że coś uznawane jest przez grupę ludzi za arcydzieło nie czyni pozostałych niedojrzalymi czytelnikami. Moja babcia, była nauczycielka polskiego, nieczytająca fantastyki ale z pokaźnym doświadczeniem czytelniczym - na koncie ma zarówno klasyki jak i beletrystykę, na wieść, ze teraz czytam „Chłopów” skrzywiła się i stwierdziła, że nigdy nie nie lubiła tej książki. Fajnie mieć dystans do tego co czytamy i kierować się swoim sercem a nie zdaniem innych…
@Zaczytanedruty Oczywiście masz rację: podobać się nie musi, ale dojrzałość czytelnicza pozwala rozróżniać wysoką literaturę od tej masowej, typowo rozrywkowej. Są określone kryteria literaturoznawcze, które wpływają na ocenę dzieła. Potem na lubimyczytać Goethe ma średnią 5.5 za Wertera, a jakieś Mrozy czy Bondy 7.5 za swoje wypociny. Dlaczego? Bo ignoranci wystawiają klasykom DNF. Klasyk może się nie podobać, bo np. jest dla nas za trudny lub nie porusza nas jego tematyka, lecz to nie oznacza, że książka jest słaba. Problem tkwi w odbiorcy, nie w dziele. Lubienie/nielubienie nie jest miarodajnym wyznacznikiem. Mnie np. męczy Faulkner, ale widzę, jaki to dobry pisarz. Słynna powieść "Mistrz i Małgorzata" mnie wynudziła, jednak nigdy bym jej nie ocenił poniżej 7-8/10 tylko dlatego, że mi się nie spodobała. Ponieważ dostrzegam obiektywne walory tego utworu. Pozdrawiam ❤️