Kiedyś uważałam, ze praca nauczyciela jest lekka, jednak zdanie zmieniłam gdy zaczęłam udzielać korepetycji. Rodzice do mnie wydzwaniali WIECZORAMI, bo dziecko nie odrobiło lekcji, czy mogłabym za nie je odrobić i wysłac zdjęcie (uczyłam matematyki i fizyki). Parę razy tak zrobiłam, potem zaczęłam się buntować to poszła informacja, że jestem niemiła i nie lubię dzieci. Wydzwaniali też z innymi rzeczami, jakiś koszmar. Z kompletnymi bzdurami, osaczali mnie wręcz. Dzwonili żeby skarżyć się na nauczycieli w szkole. Na palcach jednej ręki mogę policzyć rodziców, którzy nie robili problemu i zachowywali się normalnie. Te dzieci znerwicowane, bo rodzice wywierali na nie presję. Istny koszmar. Potem po prostu blokowałam numery rodziców i kazałam jedynie kontaktować się dzieciom. Dzięki Bogu już nie muszę udzielać korepetycji, gdybym miała pracować w szkole to bym zwariowała.
jestem na specjalizacji nauczycielskiej na studiach i serio przeraża mnie to co zostało tutaj przedstawione. jak byłam na praktykach wychowawczych w szkole podstawowej (prywatnej) to codziennie wracałam z bólem głowy, coraz większym niedosłuchem i raz z płaczem. co do "hagwonów" to w Polsce to już ma miejsce. ja w szkole średniej chodziłam do mieszkania wynajmowanego tylko do udzielania korepetycji, a laska chodząca tam ze mną (z majętnego domu) była tam praktycznie codziennie. niepokoi mnie to jak bardzo Polska idzie w ślady Korei.
Tam mimo wszystko jest wciąż o wiele gorzej nawet ze względu na przemoc między dziećmi. Skrajny 'bullying', który często to dosłownie usiłowanie morderstwa zdarza się nader często i nauczyciele, czy szkoły nic z tym nie robią. Co do korepetycji to tam hagwony to dosłownie drugie szkoły gdzie nawet 7 latki siedzą do 22/23 w nocy każdego dnia.
@@koalapayslaterprawda jest taka że z dokuczaniem w szkole w Polsce i tak nikt nic nie robi. Jestem na to żywym przykładem. Do teraz to wszystko się na mnie odbija
Słuchając pani podcastów jaskrawo widzę, ile przemocy czai się w każdym aspekcie życia w Korei. To niesamowite. Strach, jako jeden z głównych bodźców rozwojowych.
Świetny odcinek, pracowałam kiedyś w takim Hagwonie w Korei i wielokrotnie powtarzam, że system edukacji w Korei jest to wymiany. Za dużo informacji na raz, dzieci super piszą testy, a nie radzą sobie np. z mówieniem bo nie było czasu na dobre utrwalenie podstaw. Przyznam, że sama stałam się ofiarą takiej "tiger mother" kiedy miałam ucznia, który był zdolny, ale notorycznie przeszkadzał. Było dla mnie widoczne jak bardzo szuka uwagi, jego rodzice wysłali go na zajęcia gorączką, a jak zadzwonił że źle się czuje spotkał się z pretensją dlaczego dopiero teraz to mówi jak już został zawieziony na zajęcia... no przyznam, że dla mnie to było okropne zachowanie. A jednak ta sama mama usłyszawszy skargi na mnie, że się dużo czepiam jej dziecka (jedynie zwróciłam mu uwagę żeby nie przeszkadzał i wyprosiłam z sali), zadzwoniła do szkoły, dyrektorka szkoły martwiąc się o reputację wśród mam podziękowała mi za współpracę. Nie miałam nawet możliwości się wytłumaczyć, ale może to i lepiej że nie miałam bezpośredniego kontaktu z rodzicami... Czekam aż koreańskie społeczeństwo dojrzeje do tego żeby pracować by żyć, a nie żyć po to by pracować. Dzięki Pyra :)
Pozdrawiam wszystkich belfrów z racji niedawno obchodzonego dnia nauczy ciela i dużo spokoju oraz normalnych uczniów 💐☕🍰dużo🌞i spokojnej pracy.🌹💃🥰🥰🥰Pedagoggów 💯lat w zdrowiu.
Byłam 7 lat nauczycielka w brytyjskim collegu. College tutaj przyjmuja uczniow od 16+. Bardzo czesto trafiaja do nich mlodzi ludzie, ktorzy w szkole bie radzili sobie najlepiej lub sprawiali problemy wychowawcze. Moje pierwsze 3 lata to byl traumatyczny okres. Bardzo wtedy jest wazne wsparcie od kolegow i kolezanek i szefa, ktory sie za taka osoba wstawi. Wyobrazam sobie przez co ta nauczycielka musiala przechodzic. Co prawda nie musielismy miec do czynienia z rodzicami, bo wg prawa 16+ jest sie uznawanym za osobe juz zdolna do podejmowania dojrzalych decyzji. Ale mielismy kilku uczniow, ktorzy starali nam sie uprzykrzyc zycie rowniez skladajac anonimowe skargi. Nie wyobrazam sobie, ze nie ma wywiadu czy sledztwa w sytuacji skarg. Przynajmniej u nas ten system dzialal na zasadzie dochodzenia do prawdy i dowodow i zawsze nas uczulano, zeby miec wszystko albo na pismie, albo byli swiadkowie przy rozmowach. Dodatkowo zwiazki oferowaly pomoc finansowa, jesli sprawy szly juz na tor prawny. Dodam, ze istnieje presja tego, zeby uczniowie rowniez mieli dobre wyniki. Najgorsze sa jednak kontrole oswiatowe w secondary schools. W zeszlym roku dyrektorka z Reading popelnila samobojstwo, bo inspektorzy oswiaty wystawili jej szkole niedostateczna ocene (szkola od dekady miala wzorowa), tylko dlatego ze jacys chlopcy sie poszarpali. Nie bede juz wnikac w system kontroli oswiaty przez ofsted, ale w UK nauczyciele tez maja swoja doze presji, stresow a do tego ciec w budzecie z roku na rok.
Jako była nauczycielka jestem wstrząśnięta i przerażona. Myślałam, że sytuacja polskich nauczycieli jest trudna, ale w Korei jest dużo gorzej. Nie widzę wyjścia z tej sytuacji, to naprawdę błędne koło. Współczuję koreańskim uczniom i nauczucielom
A ja współczuję polskim nauczycielom.. sama uciekłam.po wielu latach z zawodu, nie starczy strony żeby opisać bajzel jaki jest w obecnym systemie szkolnictwa i roszczenia rodziców. Koszmar
@@Ysmaqa co tego że różnica w dochodach jest kilkukrotnie wyższa. Mieszkania w Korei są znacznie droższe - w Seulu ceny są kosmiczne. Więc to że oni mają wyższe pensje to wcale nie jest dla nich lepiej. Zakup mieszkania jest wyczynem w Korei. I dużo osób mieszka w wynajmowanych. Jest dużo klitek kilku metrowych na wynajem. Więc nasza sytuacja finansowa względem wysokości pensji i cen nieruchomości jest lepsza niż w Korei.
23:38 tak samo w Japonii Dodatkowo, trudniej jest się dostać na jakąś uczelnie niż się w niej utrzymać Mój kolega mówił, że w Polsce doświadczył szoku, bo miał zupełnie na odwrót
Co by poprawiło? Kamery w klasie! skończyło by się znęcanie w obie strony, bo byłby to dowód w sprawie, kto ma rację. 15 lat temu pamiętam mieliśmy wspaniałą nauczycielkę od matematyki i była naszym wychowawcą, a chłopcy robili co chcieli- baa nawet krzesła przez okno leciały. Oczywiście po 3 latach nauki było widać, kto chciał się uczyć a kto nie, kto miał dobre wyniki i wszystko rozumiał a kto nie. Zawsze powtarzam, że to dzieci muszą chcieć się uczyć, a rodzić powinien ich zachęcać na tyle ile to potrzebne- ale również bez przesady.
Gdybyś miał moc decyzyjną, jedną decyzją jednego dnia wprowadził byś te kamery do klas? A może jednak zrobiłbyś próbę w jakiejś klasie, szkole lub zasięgnął informacji czy w innych krajach kamery pomogły? Co sądzisz?
jestem nauczycielką i takich historii ja sama mam chyba nawet więcej- Zawsze w grupie uczniów znajdzie się jeden - dwóch rodziców którzy mają bardzo trudną osobowość, prawdopodobnie też jakieś zaburzenia natury psychicznej. Nękanie wiadomościami na Librusie- bo to dziecko zgubiło bluzę i jest to wina nauczyciela, dziecko wróciło z zadrapanie. Nie mówiąc już jak dziecko dostanie ocenę niższą niż 5... Jednak bardzo dużym wsparciem dla takiego nauczyciela jest dyrekcja. Po takich błahych skargach na nauczyciela przeważnie staje w jego obronie, przynajmniej do wyjaśnienia całej sprawy. Jeżeli dyrekcja w Korei każe przepraszać rodzica, mimo że ten nie ma racji to ja bym wolała jednak pracę w supermarkecie niż utratę godności... :(
Jest jedno rozwiązanie. "jestem po pracy, na rozmowę zapraszam jutro w godzinach mojej pracy". Tyle. Niestety jak się da rodzicom wejść na głowę to tak będzie. A że zgubił bluzę? To jego bluza. Jak rodzicom tak zależy to niech sami pilnują 😂😂
Niestety nie zawsze dyrekcja pomaga w taki sytuacjach. Mi osobiście poprzednia dyrektor kazała przepraszać mamę dziecka, za to, że musiała ona dziecko rano wprowadzić do góry po schodach(nie było pełniącej dyżur woźnej) a ja byłam w sali z innymi dziećmi. Absurd i mobbing z jej strony był totalny.
Moim zdaniem wystarczyłoby wprowadzić zakaz ujawniania nazwy uniwersytetu który się kończyło w etapie rekrutacji. Tylko podać stopień wykształcenia a nazwę uczelni dopiero w momencie zatrudnienia, po podpisaniu umowy. Wtedy liczyłyby się umiejętności a studenci z mniej prestiżowych uczelni mieliby równe szanse. Też nie byłoby takiego nacisku że musisz się uczyć żeby dostać się na najlepszą uczelnie. Zelżałoby to do poziomu „ucz się żeby dostać się na studia i zdobyć stopień”. I też dzieciństwo byłoby lepsze bo dzieci uczyłyby się również praktycznych rzeczy a nie tylko surowych faktów.
Słuchając innych materiałów Pyry mam wrażenie, że mógłby rozwinąć się tam jakiś nielegalny proceder przekazywania nazwisk absolwentów takich szkół pracodawcom, jakiś rodzaj szpiegostwa oświatowego, a już szczególnie przez czebole, który trwałby latami i skończyłby się kolejną aferą kiedyś tam.
Słucham tego jak zachowywali się ci rodzice i przypomina mi to, co dzieje się teraz w Polsce, bo dzieje się podobnie, nauczyciele nie mogą już zwracać uczniom uwagi.
Dokładnie. Rodzice mają coraz więcej pretensji do nauczycieli za zachowanie dzieci (do siebie nawzajem również). Choroby wieku dziecięcego, które u dzieci przechodzą łagodnie, u dorosłych w stosunkach rodzic-rodzic czy rodzic-nauczyciel mają czasem bardzo destrukcyjny przebieg.
Polska na szczęście jest 100 lat za murzynami, konflikt kiedyś nadużywających władzy nauczycieli a obecnie uprzywilejowanych bananowych dzieci to stara już śpiewka z UK, US czy Japonii. Generalnie jedni i drudzy mają za uszami, potrzeba jest pokory i współpracy zamiast próby przeciągania liny "kto ma rację" bo po obu stronach są kwiatki. Ot.
Dziękuję bardzo za ten materiał. Jestem pod wrażeniem - profesjonalizm na najwyższym poziomie. Moim zdaniem edukacja w danym kraju jest odbiciem mentalności jego mieszkańców. I tak, jak powiedziałaś w materiale, to Koreańczycy powinni do zmian dojrzeć. Nie wyobrażam sobie takiej edukacji w Europie, ale ktoś, kto mieszka w Azji nie akceptowałby naszych metod nauczania. Społeczeństwo wpływa na jednostkę, czy to nam się podoba czy nie. Pozdrawiam i życzę nauczycielom dużo cierpliwości, satysfakcji i spokoju oraz empatycznych rodziców i pracowitych uczniów w przeddzień Ich święta ❤️❤️❤️
Ja studiowałam przez rok na Hanyang Univ w Seulu i źle wspominam. Przez rok też nabawiłam się ala depresji. Wyścig szczurów i nie wiadomo o co im chodzi. Wykładowcy zadawali tyle rzeczy do zrobienia na każde zajęcia jak byśmy życia poza tą uczelnią nie mieli. Ogólnie świetny filmik! Bez słodzenia, jak to niektórzy pokazują Koreę na innych kanałach. Ja się na własnej skórze przekonałam o ich chorym systemie edukacji oraz pracy. Koszmar.
@@pogromek1884 wymiana studencka. Ogólnie życie studenckie, imprezy i jedzenie wspominam dobrze. Ale system edukacji nie. Również pracowałam w 2 firmach koreanskich w Seulu i to był koszmar - nonstop zostawanie po godzinach, mobbing, agresywny szef wydzierał się na pracowników bo on ma wyższą pozycje to wszystko mu wolno.
Dramat!!! Współczuję dzieciom😢dlatego wszystkie dramy , które mają wątek chorych mam przewijam.Matki powinny chodzić na terapię, nigdy się tam nie zmieni dopóki Korea Południowa nie zmieni priorytetów, oj pogubiona
@@magorzatawaligora3797 myślę że się nic prędko nie zmieni. Mają to zakorzenione głęboko w psychice. Przekonania kulturowe i społeczne. Również normalizacja picia alkoholu codziennie. Presja w szkole i później w pracy powoduje, że jest to kraj alkoholików oraz kraj z problem samobójst.
@@magorzatawaligora3797 jeśli nie byłaś w Korei to nawet w dramach widać normalizacje picia alkoholu. W każdej dramie scena z pijanymi ludźmi, lub sceny picia alkoholu. Gwiazdy kpopu są na plakatach alkoholu. Czy w naszej polskiej telewizji jest w każdym serialu alkohol? W realnym życiu w Korei szef może zmuszać pracowników do picia alkoholu, co chwila jakieś kolacje firmowe i musisz pić. I chcąc nie chcąc większość narodu staje się uzależniona.
Świetny odcinek. Oglądałem całą k-dramę "Szybki kurs miłości" i tam tematyka edukacji była dość trafnie pokazana. Były Tiger matki, była chora rywalizacja.
Wspaniały film. Dziękuję za niego. Jestem nauczycielem i też przeszłam piekło przez rodziców. Leczę się do dziś, chodź minęło już 5 lat. Dalej pracuję w zawodzie, ale serce już nie te…
Wyobrażam sobie, znam takie sytuacje mam znajomych nauczycieli. Z drugiej strony nauczyciele potrafią być nie lepsi. Zamiatają wiele rzeczy pod dywan. Ofiara (uczeń) staje się winny a kat dalej sobie chodzi po szkole. Dziecko było gnębione, nauczycielka była powiadomiona o tej sytuacji. Nic, zero reakcji. Koleżanka w końcu się wściekła i poszła do dyrektorki, powiedział że idzie z tym na policje, że syn został pobity w szkole a one nic. Wtedy zajęli się sprawą. Moja córka została oskarżona o kradzież przez młodego "kolegę" z klasy. Podłożył jej swój telefon. Zrobiła się akcja, przeszukanie jej plecaka. Zero powiadomienia rodziców. Jeszcze gówniak napisał z fake konta do córki że ją załatwił. Córka wróciła ze szkoły i było widać, że coś jest nie tak. Zadzwoniłem do szkoły i poszedłem załatwić sprawę. Nawet nie wezwali rodziców. Sprawa się wyjaśniła, smak nie został. Gdybym chciał to bym zrobił jazdę. Ale dobrze znam jej nauczycielkę, która mnie uczyła. Pogadaliśmy na spokojnie. Jest paragraf na bezpodstawne przeszukanie plecaka. Jednego z kolegów syn był gnębiony przez dwóch starszych typów. Szkoła nic z tym nie robiła. Kolega postanowił nauczyć młodego chwytów, jak się bronić. Chłopak się obronił i jednemu złamał rękę. Ofiara stała się katem a małe skur... bezkarni. Szkoła poprosiła by przenieść chłopaka, nie tych sku.. Dobrze że mamy znajomego adwokata, napisał pismo z przed sądowym pozwem, oraz że nagłośni sprawę. To zadziałało, wójt zrobił porządek.
Dzięki za ten film ponieważ ostatnio tworzyłem projekt propozycji zmian w polskiej edukacji i Koreę przedstawiłem jako kraj o podobnej sytuacji geopolitycznej do naszej, którego system edukacji nie jest najlepszy do wzorowania się. Teraz mam kolejny materiał do adnotacji.
@@Feizenn pisząc coś takiego pokazujesz, że w ogóle nie znasz się na geopolityce. Nie znasz historii, rozwoju ekonomicznego czy położenia oraz sąsiadów Polski i Korei Południowej.
@@Feizenn I to jest jeden z istotnych czynników, również żyjemy między sąsiadami którzy w każdej chwili stanowią zagrożenie: Niemcy i Rosja oraz Chiny i Japonia
@@Feizenn ok, obecnie gospodarczo Niemcy nie są już tak silne, oraz popadli w konflikty z Francją, USA czy UK, ale historia pokazała do czego są zdolni, więc zawsze mogą to zrobić po raz drugi.
Mówiąc szczerze pierwszy raz spotykam się z tym, żeby tiger parenting określić jako "nadopiekuńczość" [czy opiekuńczość w ogóle] i żaden słownik psychologiczny, który mam [studia psychologiczne się kłaniają] czy online, który na szybko sprawdziłam nie określa tak tiger parentingu. Zastanawiam się skąd Agnieszce się wzięła ta nadopiekuńczość. Może pomylenie tiger mom z bear mom?
Bardzo wstrząsnęło mną zabojstwo tej młodej nauczycielki. Ledwo zaczęła swoją karierę, a poczatki wszędzie są trudne i tak pozostawiona przez jakiegokolwiek wsparcia. Bardzo przykre
Oglądałam :"Szybk1 kurs miłości". Myślałam, że to wymyślone. Dzieciństwo moich dzieci jest dla mnie ważniejsze niż "sukces akademicki". A i tak dostały się na prestiżowe uczelnie w Polsce
Jak tak dalej pójdzie, uczniowie zaczną chętniej przykładać się do języka angielskiego i zwyczajnie uciekać z kraju w pogoni za pracą. Szczególnie jeśli pomyśli o karierze nauczyciela
Im więcej oglądam Pani filmików, tym bardziej się cieszę, że mieszkam w Polsce. W Korei nie miałabym żadnych szans - za wysoka, za gruba, za pyskata, z wykształceniem z uniwersytetu mniej prestiżowego niż UW czy UJ... A tak całkiem poważnie- przerażające jest to, że nie ma penalizacji tego typu zachowań rodziców, że w tym pędzie po "bardziej, lepiej i więcej" już nie widzi się człowieka.
W Polsce powoli zmierzamy w tym kierunku niestety :(... Pracując przez kilka lat jako nauczycielka angielskiego (głównie w przeróżnych prywatnych szkołach językowych, z uczniami w każdym wieku) w Polsce, odnosiłam czasem wrażenie, że rodzic myśli, że sam fakt, że zapłaci za lekcję, sprawi, że pociecha magicznie zacznie recytować Szekspira w oryginale, po czym prowadzić po angielsku debatę na temat użytych środków językowych 🙄. Miałam rodziców, którzy zwracali mi uwagę, że nie powinnam zadawać pracy domowej. Miałam rodziców, którzy potrafili przy dziecku, opowiadać mi o nim, jakie to jest zacofane, tak, jakby ono tego nie rozumiało. Miałam ucznia, który potrafił rzucić moją tobą, gdy się bawiliśmy w gry językowe, gdy byłam odwrócona. Miałam ucznia, który potrafił mnie uderzyć, a na moje pytanie "co robisz?" zacząć krzyczeć, że "Pani bije". Miałam rodziców, którzy podwarzali całe moje lekcje, bo "Pan/Pani xyz to robił(a) inaczej" (to czemu zmieniliście nauczyciela?) Miałam ucznia, 15-latka, który miał mnie w nosie, dostawał w szkole "pały" bo nie odrabiał prac domowych "bo grał w Fifę", przychodził na zajęcia indywidualne żeby raz w tygodniu nadrobić ile się da z prac domowych, które mógł zrobić sam w domu. Miałam też przygotowywać go do sprawdzianów. Oczywiście zdarzało się, że mimo moich pytań "czy macie zapowiedziany sprawdzian?", chłopak mi o niczym nie mówił. Potem jego matka miała pretensje do mnie, że mogłam "wyliczyć" na podstawie tego gdzie są w książce, że powinien mieć sprawdzian... Oczywiście miałam też wielu wspaniałych uczniów, rodziców i w większości wspaniałą i wspierającą mnie dyrekcję, inaczej chyba bym zwariowała
To nareszcie może ktoś zrozumieć nauczycieli na państwowym etacie poniżanych oskarżanych o byle co np. że pani pogryzła chusteczke do nosa? (Absurd) totalny brudną zanieczyszcz oną fe Ochydztwo???Mieliśmy po 35 uczniów w1 klasie,A było 5 las w jednym poziomie od 1 do 8 ja miałam 3 takie szkoły z takimi uczniami.Byli też normami rodzice i normalne dzieci którzy realizowali program byli zainteresowani wynikami osiąganymi przez dzieci zdobywały laury wygrywały w konkursach miały wystawy prac w kraju i to była jedyna pociecha i przyczyna kontynuowania tego trudnego powołania.🌹💃🥰
Widziałam już wcześniej koreański serial przedstawiający życie w koreanskiej szkole z perspektywy dziecka z biednej rodziny, ale nie miałam świadomości jak głęboki jest to temat i jak wiele osób on dotyka. Dziękuję za ten materiał.
Jak zwykle świetny materiał. Bardzo lubię Pani filmy. Myślę, że zmiany wymusi coraz wieksza globalizacja gospodarki i starzenie się koreańskiego społeczeństwa. Oczywiście są to zmiany, które będą trwać kilka pokoleń.
aż człowiek się cieszy, że jednak urodził się w Polsce... niby kocham koreę i zachwycam się nią na każdym kroku, ale kiedy słyszę takie opowieści to zdaje sobie sprawe, że ten kraj wcale nie jest tak cudowny i idealny jak mogłoby mi się wydawać. Bardzo ciekawy odcinek, naprawdę oglądałam z wielkim zaciekawieniem i uwielbiam jak opowiadasz, więc super ogląda się też odcinki w takich tematach, a nie koniecznie jak są zazwyczaj w twojej serii ciemnej strony korei czyli o przestępstwach. Podziwiam twoją prace i przygotowanie tego wszystkiego dla nas 🩷 dziękujemy bardzo Pyra, kochamy cię!! 💖
@@Feizenn no a jednak się da, trzeba tylko patrzeć na to realistycznymi oczami, widzieć wady danego kraju, nie można też patrzeć tylko na same złe rzeczy, jakie się dzieją, jest również dużo plusów. Wiem, że w korei nie jest wcale tak kolorowo, nigdzie na świecie nie jest idealnie tak naprawdę, ale kocham np ich seriale, muzykę, mode, urodę jaką koreanczycy mają. Tak jak napisałam, korea wcale nie jest taka dobra i że zdaje sobie z tego sprawę, ale czy to znaczy, że mam nie kochać i nie marzyć o podróży tam tylko ze względu na takie rzeczy? inni kochają wielką brytanie, meksyk, no różne kraje, nie można się też zamykać na inne państwa czy różne tego typu rzeczy tylko dlatego, że posiadają duże wady, jestem głęboko np w kpopie i wiem jak ciężko oni mają, zwłaszcza przed debiutami, ale co ja mogę na to poradzić, jak nawet za bardzo koreanczycy nic z tym nie robią, aby zmienić system i to jak to wszystko działa, no nic nie mogę zrobić. Ale za ich ciężką pracę mogę wynagradzać ich kupowaniem ich płyt, słuchaniem ich muzyki, wspieraniem ich jako ich fanka. Kocham koree mimo tego co może się tam dziać i nie mam zamiaru zamykać się na inne kraje tylko dlatego, że nie wszystko jest takie jak powinno być.
W sumie sporo dram pokazuje ten problem, tak jak bullying. Straszne to i ten dosłowny wyścig szczurów. Takie powielanie schematu, na zasadzieja tak miałam to moje dziecko też musi tak mieć. Nie patrzą na to, jak oni się czuli. Brr aż mnie ciarki przechodzą.
Jako nauczycielka, ktora odeszla z polskiego systemu edukacji, niestety dostrzegam wiele wspólnego z tym o czym opowiadasz. Dzieci, ktore spia na lekcjach, bo wszystko będzie na korkach, roszczeniowi rodzice, presja rodzicow, dzieci, ktore sa agresywne w szkole, bo wyladowuja emocje blokowane w domu, nauczyciele, ktorzy sa z jednej strony pod presja rodzicow, z drugiej pod presja dyrekcji szkoly. To wszystko znamy tez z naszego podwórka.
Ale nie aż na taką skale jaka jest w Korei, ukończyłam edukację niecałe dwa lata temu i nie przypominam sobie żeby któreś z moich znajomych w klasie przesiadywał wiele godzin na korepetycjach po lekcjach, a żadne z rodziców nie było aż tak surowe...
Jestem nauczycielką matematyki i 2 lata temu zostałam oskarżona (przez telefon do wychowawcy) o mobingowanie dziecka, na które kompletnie nie zwracałam uwagi w klasie, jedynie przeniosłam na inne miejsce, ponieważ rozmawiał na lekcji. Uczeń był przeciętny i otrzymywał niskie oceny. Rodzic chciał od razu donieść na mnie do kuratorium. Kiedy zażądałam spotkania u dyrekcji, najpierw przez 3 tygodnie nie miał czasu, a później był agresywny do pani sekretarki, która chciała umówić spotkanie. W końcu przyszedł. Kiedy mu pokazałam prace ucznia oraz powiedziałam, że w każdej chwili możemy przepytać innych uczniów, czy rzeczywiście mobingowanie ma miejsce, nagle się wycofał. Do dzisiaj nie otrzymałam przeprosin. A moja sytuacja jest jedną z wielu, które się dzieją w polskich szkołach. Mam też uczniów, którzy chcieli na lekcji odrabiać zadanie na korki. Podsumowując - niestety, w koreańskich szkołach widzę naszą polską przyszłość.
Dla mnie ten odcinek jest wyjątkowo wstrząsający, naprawdę... Niby wiem z Twojego podcastu i z książki jak jest ale dzisiejszy odcinek jest dla mnie jakoś wyjątkowo silnie wybrzmiewający. To straszne, naprawdę... Jakoś wyjątkowo mnie to dotknęło...
Pyro, zrobiłaś bardzo dobry i rzetelny materiał. Smutne, że sporą część problemów znam z polskiego podwórka - mówię jako była uczennica, była studentka i aktualna pedagożka. Rzadko się zdarza, aby rodzice moich podopiecznych świadomie dzwonili na mój prywatny telefon (mylą go ze stacjonarnym w placówce) i trochę częściej mówią "przepraszam". Słowne ataki się zdarzają, ale raczej sporadycznie. Przemęczonych uczniów mamy w obydwu krajach, tak samo z brakiem czasu wolnego oraz egzaminacyjnym piekłem. Szkoły dzieli się na "lepsze" i "gorsze" w oparciu o rankingi, będące totalnym nieporozumieniem. Trzeba się zatrzymać i zastanowić, dlaczego stworzyliśmy systemy, które znęcają się nad własnymi beneficjentami.
35:52 - Mam drobną uwagę, co do tego argumentu: Na samym początku może to być prawdopodobny scenariusz, jednakże patrząc na populację w miastach (a z mojej obserwacji, to głównie o nich mówimy) odnoszę wrażenie, że szanse na wystąpienie takich sytuacji będą bardzo małe (a wraz z biegiem czasu będą jeszcze mniejsze). Dodatkowo w tym argumencie zakładamy, iż z każdej z tych szkół zwalniane jest jedno dziecko (albo więcej dzieci, mieszkających w innych miejscach). Jest to możliwe, ale patrząc na powyższe argumenty - lekko naciągane. Jeżeli się mylę, to nie ma tematu. Poza powyższą uwagą, to jak zwykle - fantastyczny film.
Jesteś cudowna, wykształcona, posiadasz wielką wiedzę i umiesz ją fachowo przekazać. Poza tym Jesteś ładna, pogodna, dowcipna. Jestem nauczycielka i z przyjemnością wysłuchałam o edukacji w Korei. Pozdrawiam z Olsztyna, krainy Warmii i Mazur.
Świetny materiał. O protestach w Korei słyszałam, temat bardzo mnie interesuje bo sama uczę. Ciężko jest chyba zmienić system edukacji bez zmiany podejścia do życia.
Horror. Matki, psychopatki. Szczerze wspolczuję koreańskim dzieciom. Po filmiku podziękowałam mojej mamie, która po pierwszej wywiadówce w szkole średniej powiedziała mi "jak se pościelesz, tak się wyśpisz". Moim mottem było wtedy "człowiek uczy się przez całe życie z wyjątkiem lat spędzonych w szkole". I może dlatego dobrze wspominam ten okres i nadal utrzymuję zawiązane wtedy przyjaźnie. I nie przeszkodziło mi to w ukończeniu studiów ze stypendium za wyniki. Pozdrawiam i dziękuję za świetny materiał.
Ludzie w Korei w ogóle powinni mieć więcej luzu. Nie samą pracą/nauką człowiek żyje. Mam wrażenie, że całe społeczeństwo koreańskie jest za bardzo zestresowane. Być nauczycielem w Korei to jakiś koszmar!!!
Życie to praca. Praca to pieniądz. Pieniądz to jedzenie i spełnianie swoich marzeń. Trzeba oczywiście znaleźć czas na rozrywkę, ale świat kapitalistyczny wymaga wielkiego wysiłku, aby się przebić i dlatego w Korei nauka ma znaczenie, bo jeśli ktoś się stara zdobywać nowe kompetencje w szkołach, to ma szansę iść na dobre uniwersytety i najlepiej opłacalne kierunki. Oczywiście, tak jak w innych krajach, np Polsce, bardzo dobry wynik na maturze oznacza to, że ktoś może się dostać na UJ albo UW. Więc nie ma jakiejś większej różnicy między Polską a Koreą. To nie jest tak, że w koreańskich szkołach ktokolwiek zmusza do uzyskiwania najlepszych stopni ze wszystkiego - jak ktoś ma to gdzieś i ma inne plany na życie i samozaparcie - może z czasem rozwijać swoje zainteresowania i biznes. Wszystko tak czy inaczej zależy od szkoły - i w Polsce są szkoły bardzo dobre i bardzo złe. Nie ma sensu generalizować, że cały system jest lepszy/gorszy, bo każdy ma wady i zalety. Na przykład szkoły skandynawskie odcinają uczniów od presji nauczania, a są to zajęcia głownie warsztatowe, jednak ich wadą jest to, że praktycznie nie ma przygotowania ogólnego do egzaminów, bo do 17-18 roku życia wszyscy się po prostu bawią i rozwijają jakieś pasje. Nie ma tam presji do nauki teorii, dopóki ktoś nie wyrazi chęci, by się wszystkiego nauczyć, a musi się do tego uczyć samodzielnie z korepetytorem. System jak to system zawsze jest wadliwy.
Bo to dotyczy całego regionu a nie tylko Korei. To jest pokłosie chińskiego, cesarskiego egzaminu urzędniczego na mandaryna. W teorii każdy mężczyzna mógł przystąpić ale w praktyce uczestniczyli tylko ci, których było stać na korepetycje. Sam tytuł mandaryna nie był dziedziczny ale zależny od zdania egzaminu. Jeśli po bodajże 3 próbach mandaryn zawalił, to został razem z rodziną pozbawiony całego majątku i zrównany z poziomem rynsztoka w oczach społeczeństwa. Utrata dobrego imienia do to teraz w tym rejonia najgorsza kara. Ja sama do teraz nie rozumiem czemu w Korei taki mężczyzna po trzydziestce i po służbie wojskowej nie może napisać matury? U nas nie ma innych prawnych i mentalnych ograniczeń niż skończenie szkoły średniej by maturę zdać.
Mam to samo całe życie w polsce, wiecznie siedzenie conajmniej 13 godzin nad książkami, po to aby teraz zarabiać nieco więcej niż najniższa krajowa i znowu pracuję po 13 godzin dziennie, bo muszę sama uczyć się tego co robimy w pracy. Oczywiście nadgodziny nie są płacone. Nie dziwię się że w Korei jest tyle samobójstw, ciężko mieć nadzieję w takich warunkach.
Jako nauczycielka angielskiego widzę straszną presję wywieraną na dzieciach w Polsce. Korea to dla mnie Kosmos, a nauka w niej to zestaw startowy do rozwinięcia chorób psychicznych. Wydaje mi się, że rodzice chcą by ich dzieci spełniały jakieś ich marzenia, są narzędziami do prestiżu i statusu. Masakra. Mówienie, że zmusza się dziecko do nauki, bo jest to wyraz troski i miłości, jest po prostu chore. Nawet w Polsce często to nauczyciel jest postrzegany jako czarny charakter, który jest winny temu, że dziecko nie jest "wystarczająco zdolne", a rodzice uznają, że szkoła jest "przechowalnią dzieci" na czas ich nieobecności :-(
przecież w polsce dzieci nic nie robią, przynajmniej ja się nigdy nie uczyłem i nigdy nie mialem z czymkolwiek problemów xD wciaz pamietam jak psycholog powiedzial mi kiedys, ze powinienem 2h dziennie siadac, a tyle to sie nie ucze na medycynie nawet dziennie
@@thesty1639zazdroszczę ci pamięci. Skoro na medycynie uczysz się tylko 2 h dziennie i zdajesz na 4-5 to masz niesamowitą pamięć. Ja mogę coś przeczytać 20-30 razy a za 16 h nic już nie będę pamiętał.
Ilekroć słyszę o tej presji związanej z edukacją w Korei to zawsze się zastanawiam czy pary mieszane, takie jak ty i Tae Jin albo Wiola (Pierogi z kimchi) i jej mąż, zakładają za możliwy scenariusz, że jak dzieci z takich mieszanych związków będą zbliżałyby się do wieku tych 6-7 lat, kiedy zaczyna się szkołę, to zdecydują się na wyprowadzkę z Korei do rodzimego kraju tej drugiej osoby by oszczędzić dziecku tej presji czy raczej na tyle są do tego momentu zakorzenieni w Korei, że nie wyobrażają sobie mieszkania za granicą.
Wiola o tym mówiła w jednym ze swoich filmów bo jej synek już zaczął chodzić do przedszkola. Według niej to ona i jej mąż nie będą nakładać presji na dziecko. Nie będą stosować tygrysiego rodzicielstwa wiec siła rzeczy młody nie będzie miał takiej presji w domu i przez to nie będzie brał udziału ich synek w tym wyścigu szczurów. Zawsze można iść pod prąd i żyć po swojemu.
@@natfild Tylko jak Pyra zauważyła na koniec odcinka, dzieci w takiej sytuacji mogą prosić o zapisywanie na te różne dodatkowe zajęcia by nie zostać wykluczonym po prostu z życia społecznego, bo jak wszyscy w klasie/szkole/na osiedlu chodzą na te kursy to on może czuć się wykluczony. Wiadomo to że rodzic nie krzyczy na dziecko za to że przyszedł z 5 zamiast 6 z testu z matematyki to dużo, tylko skoro społecznie jest ten wyścig szczurów to albo rodzice rówieśników będą mówić by się z nim nie zadawać bo to "nieuk", wszyscy muszą zdawać te same egzaminy na studia i dyplom z tych SKY uniwersytetów są premiowane w pracy to może to też siłą rzeczy jakieś problemy nieść dla dziecka jeśli będzie szło pod prąd.
W Polsce przemoc wobec uczniów wcale nie jest też bardzo odległym w czasie tematem. 40latki z mniejszych miejscowości pamiętają sytuacje bicia po rękach lub uderzania głową ucznia/uczennicy o tablicę. Pamiętają też bra reakcji rodziców. Wyposrodkowanie po miedzy reagowaniem a nadmiernym reagowaniem jest trudne.
Moja mama była bita w 1-3 ponieważ wierciła się na krześle i miala tiki nerwowe (Adhd), mimo że była cichym i introwertycznym dzieckiem z chorobą sieroca. Ukrywała to przed moja babcia, ponieważ uważała ze to jej wina. Babcia jak się dowiedziała to zrobiła raban w szkole. 😢
Nie wiem jak w Korei Południowej, ale w Polsce jest tak tragicznie pod względem edukacji i pracy (mówię to z perspektywy młodego pracownika i absolwenta pewnej uczelni), że mam zamiar wyjechać z Polski, bo już wiem, że będzie jeszcze gorzej. W pracy mam układziki, wiejskie ploteczki i niszczenie ambicji, kolesiostwo i pełno frustratów nie mogących zrozumień prostych czy średnich zależności, takich jak "zrób coś raz i porządnie a nie będzie nikt po tobie poprawiał" lub "Sprawdzaj efekty swojej pracy do wzoru zamiast, robić wszystko od nowa w nadgodzinach" . W liceum miałem 100% fałszach przyjaźni w mojej klasie a przez przeważającą liczbę dojeżdżających dziewczyn miałem wiejskie wojenki wygaszane przed końcem semestru .
W pewnej książce przeczytałam również że owe hagwon były przez jakiś czas sprawdzane gdyż zdarzało się że dzieci uczyły się tam i dłużej choć był wyraźny nakaz kończenia nauki o 22 😢. Smutne to jest. Cieszę się że moje dzieci mogą same wybrać czy chcą chodzić na dodatkowe zajęcia. Ale rozumiem też presję otoczenia i próbuje zrozumieć rodziców którym tak myślę zależy na dobrych stanowiskach dla swoich dzieci. Nie rozumiem tylko nadopiekuńczości która raczej krzywdzi dziecko. Choć w polskich szkołach również dochodzi do takich beznadziejnych skarg typu pani powiedziała imię tamtej dziewczynki w miły sposób a moja córka poczuła się urażona bo nazwano ją Alą a nie Alusią... na potencjał intelektualny rodziców niestety nie ma wpływu...
24:14 w wielu krajach tak jest, choćby w UK. Ale w UK brak wykształcenia nie jest niczymnadzwyczajnym i ciśnienia nie ma. Normą jest kończenie szkoły w wielku 16/18 lat (tak można skończyć w wieku 16 lat pod warunkiem pracy).
Może Pyra to potwierdzi, ale z tego co wiem, jedną z podstaw problemu jest fakt, że podstawowy (tzn. szkolny) program nauczania w Korei NIE OBEJMUJE całego materiału na egzamin końcowy, co oznacza, że jeśli chce się mieć szansę na zdanie na 100%, trzeba iść na zajęcia poza szkolne. Tak tłumaczy mi to partner, którego rodzice Koreańczycy wysłali do szkoły w Kanadzie, żeby nie musiał przechodzić przez piekło koreańskiej edukacji...
O to rzeczywiście BARDZO ISTOTNA informacja …dlaczego tak się dzieje. Swietnie, ze Pani to dodała. Bo naprawdę ciężko mi to choćby w części zaakceptować …takie zachowanie rodzica wobec swojego dziecka.
Jakie to smutne!! Za miesiąc jadę na spotkanie z liceum po 28 latach, na fejsdzbuku są wszyscy, dojedzie większość, w tym nawet wychowawczyni. Studia potem... Tyle ile radości miałam z każdego etapu nie zamieniłabym na jakiś nabzdyczony światek. Owszem, bywało też gorzej ale w ramach dopuszczalnej statystyki i za mało by przewyższyć to dobre ❤
32:00 niestety dyrekacja nie moze od tak zaatakować ucznia bo coś zmajstrował jedynie może ochrzanić nauczyciela bo nauczyciela niestety można wymienić a uczeń przynosi realny dochód nie wiesz o co chodzi chodzi o pieniądze i renomę w dodatku ci ludzie tak naprawdę to nie patrzą o dobro swojego dziecka tylko co ludzie o mnie pomyślą lub co gorsza wymuszają na swych pociechach realizowanie swojich niezrealizowanych marzeń za młodu i nie patrzą czy oni tego chcą czy nie tylko mówią że to twoja przyszłość masz się dostosować .
W UK tez nie ma powtarzania roku w szkołach. Oczywiście uniwersytety to co innego. Przypuszczam, że w wielu krajach tego nie ma. Wyjątkowo nie zgadzam się z tobą, że to złe rozwiązanie. Po prostu jest inny system. Podobny do Polskiego tylko w szkole podstawowej, która się kończy w wieku 11 lat, egzaminami SATs. Wszystkie dzieci kończą szkołę, ale mają różne wyniki egzaminów. W wieku 11 lat rozpoczynają Secondary School. Na początku, szkoła weryfikuje wiedze uczniów różnymi testami. I tu następuje najpoważniejsza różnica w systemach nauczania. Każdy przedmiot jest uczony na kilku poziomach trudności i zaawansowania, powiedzmy od A do E, gdzie A będzie dla uczniów najbardziej zaawansowanych. System ten pozwala, aby dzieci pozostały w swojej grupie wiekowej, ale rozwijały się bardziej indywidualnie, na przykład: Ania jest bardzo dobra z Angielskiego, wiec będzie chodziła na lekcje grupy A z Angielskiego, gorzej jej idzie z matematyką, wiec będzie chodziła na lekcje grupy B z matematyki, nie lubi fizyki i jakoś jej nie idzie, wiec chodzi z grupą E na fizykę. Przy czym we wszystkich grupach są te same oceny, wiec np. będąc w najniższej grupie E, można być najlepszym w swojej grupie. Te grupy są ruchome i można przechodzić do wyższej lub niższej wg wyników nauczania. W wieku 13 lub 14 lat (to się teraz zmienia) uczniowie, część przedmiotów, które będą zdawać pod koniec szkoły, mogą sobie wybrać. I tak nasza Ania wybrała Angielski, matematykę, informatykę, Niemiecki, historię i inne, ale z wiadomych powodów nie wybrała fizyki, teraz może od niej odetchnąć i skupić się na tym, co jej lepiej idzie. W wieku 16 lat są kończące szkołę egzaminy GCSE. I tak się kończy nauka obowiązkowa. Oczywiście uprościłam, ale w skrócie tak to wygląda. W Polsce, prawdopodobnie, Ania nie zdałaby z fizyki albo musiałaby siedzieć po nocach i stresować się przy każdej lekcji, w angielskiej szkole może się uczyć minimalnej potrzebnej wiedzy z fizyki a błyszczeć w innych przedmiotach. Nie ma tzw. oceny średniej. Pozdrawiam :)
Moje przemyślenia są następujące.Pamiętam jak w liceum zdarzały się przypadki, że ktoś dostawał 4,a potem pytał się nauczyciela, czy może poprawić na 5. Pozdrawiam, I gratuluje. Bardzo rzetelny materiał.
Uważnie wysłuchałam. Na razie jesteśmy na dobrej drodze do tego, co przedstawiłaś. I cześć Ci Pyro, bo całkiem możliwe, iż dotrze do rodziców, dyrektorów i nauczycieli wizja Armagedonu. Oby.
Jestem zszokowana. Jako mama 4 chłopców, zrobilabym wszystko, żeby nie wychowywać ich w Korei, jesli tam by mnie rzuciło. Pomimo jej piękna, wielu plusow i kwestii, w ktorych przewyższa Polskę. Nie zrobiłabym tego swoim dzieciom. I sobie.
Szkoda, że tak późno dotarłem do tego wartościowego odcinka. Jest tak, jak Pani mówi. Gdy 20 lat temu byłem w Liceum czytałem o karach dka najsłabiej rokujących uczniów w postaci "lekcji wyrównawczych", obejmujących też Soboty w wymiarze... Kilkunastu godzin dziennie(!). Moim zdaniem jest to spora orzesada ... 😢
Pierwsze co sobie pomyślałam, to jak koreańczycy dbają o kulturę. Przecież od małego uczą jak się zachowywać wobec starszych, a to się ukłonić, a to jak podać dłoń. Nagle znajduję się w miejscu, gdzie dzieciaki/młodzież nie traktują poważnie nauczyciela, który ma ich przygotować do życia dorosłego. A może to jest wina też prywatnych szkół popołudniowych, bo mam wrażenie, ze nauczyciele ze szkół publicznych są odbierani jak typowy plebs co nie ma nic do powiedzenia. Chyba, że ja to źle rozumiem. Nie wiem czy jasno wyraziłam mój pogląd, może za dużo seriali się naoglądałam.
Zdrowe społeczeństwo nie potrzebuje by jego 70% ludności miało wyższe wykształcenie. Najbardziej rozwinięte państwo nie potrzebuje tylu specjalistów. Nawet w państwie gdzie od 50 lat tworzyło się sztucznie stanowiska pracy by napędzić wzrost gospodarczy, musiało to doprowadzić do patologi, która będzie tylko narastać. Korea kształci ludzi którzy potem pracują w większości poniżej swoich kompetencji. Te 70% to raczej wskaźnik zepsucia systemu społecznego a nie powód do dumy.
państwo powinno cały ten grajdołek wywrócić bo kreatywność absolwentów tych uczelni poraża. a dla jasności kreatywność to nie jest kopiowanie i kradzież technologii i każdego od Tokio do Waszyngtonu.
Azjaci są słabi w wymyślaniu nowych technologii, są jednak bardzo dobrzy w optymalizacji, modernizacji istniejących. Mają potężna moc obliczeniową, ale są mało kreatywni.
Ciekawe czemu władze nie mogą się zasugerować badaniami pediatrów/dziecięcych psychiatrów, ściśle określających ile dziecko w konkretnym wieku powinno mieć odpoczynku. Ograniczyć na poziomie prawnym ilość godzin w tygodniu poświęcanych na naukę oraz skontrolować po zakazie, czy przypadkiem ktoś na czarno nie udziela korków ponad normę. No i oczywiście takie działania poprzedzić szeroko zakrojoną kampanią medialną, bazującą na tym, ile dobrego to przyniesie dla zdrowia dzieci. Innej opcji nie widzę...
Dla mnie to jest zupełnie chore. Ciężko tu mówić o "wysokim poziomie". Oni uczą się tylko jak rozwiązywać testy. Gdzie tu praktyczne umiejętności. Ostatnio w Japonii zrobiono międzynarodowe testy z angielskiego dla klas 5-6 i chyba niecałe 10% uczniów potrafiło komunikować się w języku angielskim na poziomie 5 czy 6 klasy...
Co do tego, że nie powtarza się klasy to nie tylko koreański koncept. Z tego co wiem w Wielkiej Brytanii go nie. No i w krajach w których edukacja jest najlepsza np. Finlandia praktycznie nie ma czegoś takiego. We Francji, nie ma np. czegoś takiego jak w Polsce, że z powodu jednego przedmiotu można powtarzac, gdy jest problem z jednym- dwóm przedmiotami- rozwiązuje się to indywidualnie. Dodatkowo badania pokazują, że powtarzanie klasy częściej krzywdzi, niż pomaga. Ja sama mam traumę, nie powtarzałam. Miałam straszny problem z chemia, byłam w klasie humanistycznej i bałam sie, ze przez te chemię będę rok do tyłu, choć z innych przedmiotów miałam dobre oceny. I skończyło się na 2 z listosci.
Niestety w Polsce też zaczyna panować błędne myślenie rodziców, , a także ich dzieci, że należy uczęszczać na korepetycje. Za moich szkolnych czasów na korepetycje uczęszczały osoby nie dające sobie rady z nauką, zwykle opóźnione w rozwoju, oraz wtedy był to wstyd i dlatego raczej nikt się nie chwalił, że bierze korepetycje. Obecnie branie korepetycji staje się modą wśród snobistycznych dzieci, które naśmiewają się z tych, którzy korepetycji nie biorą, zarzucając im, że są biedni. Jak widać sytuacja uległa odwróceniu. Do tego panuje przekonanie, że aby dostać się np: na studia medyczne, to trzeba brać korepetycje. Nic bardziej mylnego :) Wystarczy uczyć się samodzielnie z podręczników - tam jest wszystko przystępnie napisane. Podsumowując, korepetycje, czy to w Polsce czy w Korei Południowej są przykładem snobizmu bogatych dzieci i rodziców.
To nie jest tak... Udzielam korepetycji uczniom, którzy przez okres pandemii mają braki. Nie każdy jest się z stanie sam nauczyć. Staram się im wyjaśnić każdy temat, z którym mają problemy jak najprościej. Nie każda pomoc dziecku to snobistyczne wymysły rodziców.
@@AkiyaShinikami Nauczyciel, współcześnie to nie to co dawniej (np: w starożytnej Grecji). Teraz to uczniowie nie są uczeni przez nauczycieli, ale przez to, co napisane w podręcznikach.. Nauczyciel to po prostu pracownik szkoły, mający w nauczaniu pomagać i sprawdzać wiedzę.
@@ukaszkaminski627 dlatego jestem za tym, żeby postawić na naukę samodzielną i sprawdzanie tej wiedzy. Przeciętny obywatel do pracy w korpo nie musi wiedzieć jak oblicza się granicę ciągu, więc tych słabszych nie trzeba ciągnąć do góry, a już tylko na tym polega współczesna szkoła. Uczniom chętnym na podwyższenie oceny z 4 na 5 mówi się, że trzeba było się uczyć, a uczniów jedynkowych ciągnie się za uszy do góry, żeby nie musieć układać testów poprawkowych. Tacy to z nauczycieli ludzie z misją..
U mnie w liceum korepetycje były wymuszane, bo "my nie mamy obowiązku was uczyć do matury" i inne zrzucanie odpowiedzialności, by zrobić nam piekło z życia - oczywiście kartkówek i sprawdzianów nie szczędzili mimo marudzenia, że czasu na nie nie mają...
Miałam wielu fajnych nauczycieli w szkołach ale byli też tacy którzy przekraczali swoje prawa. Mój brat jest teraz w klasie 7 i jego nauczyciele to jakaś porażka, nauczycielka powiedziała mojej mamie ze mój brat ja denerwuje bo ma taki wyraz twarzy który jej nie odpowiada, lub dostał uwagę bo się uwaga UŚMIECHA, lub złożył kartkę ze swoją praca nie w taki sposób jak życzyłby sobie nauczyciel i według niego jest to brak szacunku do nauczyciela. To jest jakiś dramat, niedługo dzieci będą dostawać uwagi bo oddychają. Syn koleżanki miał na śniadanie kanapki z białym chlebem i Pani nie pozwoliła mu zjeść bo według niej ten chleb jest nie zdrowy i dzieciak siedział w szkole głodny, to jest chore co się dzieje w szkołach
@@asiakubicka4777 ja bym na te babe jage zaczekala po lekcjach, i porozmawiala , ale na ulicy- dwa razy po mordzie, tyle w temacie. A jak sie nie podoba chleb ktory daje dziecku, to ma, k..wa, za kare, zaplacic mu obiad w restauracji! Niestety, jak mam do czynienia z wariatkami , to reaguje tak jak one- pozniej spokoj😂
A jak jest z uczelniami artystycznymi? Takimi jak np ASP w Polsce? Sama wybieram się na taką uczelnie w tym roku i jestem ciekawa jak wygląda to w Korei ❤
@@pi7204 scenografię we Wrocławiu, bardzo się jaram kustiumami i tematami z nimi związanymi, a są one częścią scenografii ❤️ właśnie rozważałam łódź, czyli nie watro według ciebie tam zdawać?
@@anni.ii. akurat skończyłam ten kierunek w Łodzi. Zależy co później chcesz robić. Teatr marne zarobki z kolei branża filmowa to praca po minumum 14 godzin dziennie i częste delegacje. Praca dobrze płatna ale wg mnie brak miejsca na życie prywatne i tzw” normalne”. Ja zrezygnowałam po 3 latach pracy.
@@anni.ii. dziękuje ❤️ Tobie tez. Z perspektywy czasu trochę żałuje, że nie wiedziałam jak w praktyce wyglada ta praca bo mocno się rozczarowałam, że będę musiała rezygnować albo z pieniędzy albo z życia prywatnego. Mimo, że prace samą w sobie uwielbiałam i nawet teraz tęsknie czasami.
No horror jak dla mnie ,ale w Polsce też to się zdaża tylko o tym się nie mówi bo znam osoby które naciskają na dzieci bo oni sami nie dali rady być naj
imo moim zdaniem tutaj korea powinna częściowo wziąć przykład z chin i zakazać zajęć pozalekcyjnych albo przynajmniej wprowadzić jakiś limit tego ile dzieciaki na tych korkach czasu mogą spędzać w ciągu tygodnia, bo szkodzi to zarówno uczniom, którzy są wyczerpani nadmiarem nauki i nauczycielom dla których w pewnym momencie prowadzenie lekcji mija się z celem skoro i tak ci co chodzą na prywatne lekcje dodatkowo (a zakłam iż to większość dzieciaków w każdej klasie) są z materiałem do przodu i albo nie skupiają się na lekcjach albo śpią. No i sam pomysł z wprowadzeniem ograniczonej liczby miejsc dla absolwentów sky w firmach też nie jest zły. Może to jakoś przemówi do ludzi i uświadomi im że, jak powiedział jeden mędrzec, "studia są dla wszystkich, ale nie każdy powinien studiować"
Jeśli chodzi o 70%$ z wyższym to jak w Polsce. Jak wszyscy mają wyższe to nikt nie ma, tylko 2 czy 3 uniwerki mają sens, a resztę o kont d roztrzaskać.
Trochę przy temacie: Wczoraj na Wrocław Korean Film Festiwal obejrzałam film "Next Sohee" (2022) reż. July Jung. Film nie przedstawiał problemu nękanych nauczycieli (czego głównie dotyczy Twój materiał), ale skupił się na młodej stażystce świeżo zatrudnionej w call center. Zostały przedstawione koreańskie realia "ciągłej presji", o której mówisz. Najogólniej mówiąc - reżyserka zawarła w swoim dziele krytykę kapitalizmu oraz krytykę koreańskiego systemu edukacji (szczególnie systemu wyzyskiwania stażystów). Trigger warning: motyw samobójstwa. Film bardzo mi się podobał, więc go Tobie polecam! W filmie zagrała również utalentowana i sławna Bae Doona.
Dodatkowy tytuł, o którym warto wspomnieć przy okazji tego filmiku to "Monster" (2023) reż. Hirokazu Koreeda. Chociaż fim dzieje się w Japonii, to widać bardzo podobne zjawisko dot. systemu edukacji. A mianowicie: film jest podzielony na trzy części, najpierw poznajemy perspektywę matki, potem nauczyciela, a na końcu syna. Film pokazuje paradoksy - matka udaje się do szkoły, bo jest zaniepokojona stanem syna, obrywa nauczyciel, który z kolei jest przekonany, że to syn mobbingował innych... A perspektywy syna nie będę zdradzać, bo bym już zdradziła za dużo :)
Ja w podstawówce i gimnazjum miałam tz spadochroniarzy. Niby, ok. Mieli możliwość nadrobienia materiału, ponownego jego przerobienia, ale... Zwykle kończyło się to tym, że strasznie nudziło sie im, bo już to mieli. Absorbowali soba innych co rozwalało lekcję i ani oni się nie poprawiali, ani innym uczyć się nie dawali. Czy w takim razie przechodzenie z klasy do klasy mimo wszystko jest lepsze? Też nie. Bo skoro nie ma dobrze opanowanych podstaw tj pole trójkąta czy prostokąta, to nie policzy pola prostopadłościanu. Skoro nie ma podstaw ortografi to nie będzie pisać dobrze wypracowań. Nie rozumie różnic czasów z angielskiego, nie umie podstaw ich użycia to nie nauczy się angielskiego. Bo znajomość słówek to jedno, a potrafić sklecić zdanie i umieć się dogadać to inna sprawa. Trzeba tu znaleźć złoty środek, tylko nikt jeszcze tego nie potrafił zrobić 😢 Mam dwie ciocie, które są/były nauczycielami. Jedna uczy języka polskiego w podstawówce. Całym sercem kocha uczyć, ale jeśli nawet ona mówi, że nie pozostało jej nic innego jak dotrwać do emerytury to jest to strasznie przykre. Druga uczyła języka niemieckiego w gimnazjum. Gdy wycofali gimnazja to uczyła trochę w liceum, a trochę w podstawówce, bo całego etatu nigdzie nie mogła dostać. Dzieci zrobiły się tak okropne, a ona w sumie nie miała żadnych narzędzi, żeby ich "ustawić do pionu" to zrezygnowała. Rodzice dzieci w naszych szkołach też nie są bez winy. Nie raz słyszałam stojąc w kolejce do kasy w sklepie - ja się uczyłam, a ta wredna baba wstawiła mi 2 - nie przejmuj się, ona głupia jest. Choć moi rodzice różne rzeczy myśleli sobie to w życiu nie usłyszałam od nich złego słowa o nauczycielu. Czy to było dobre, do końca też nie, ale jednak nauczyciel miał jakiś autorytet, szacunek, posłuch. A teraz? Co prawda moje dzieci zaczynają przedszkole, ale ja już się martwię co to będzie w szkole 😟
Ja mam 44 lata i w przedszkolu musiałam nie raz klęczeć na grochu, stac w kącie z podniesionymi rękami a w podstawowce nauczyciele brak pracy domowej karali biciem linijką po rękach. Teraz to nie wyobrażalne a nawet samo zadawanir pracy domowej jest nielegalne. Mam nadzieję że w korei też się opamietają.
Tymczasem Norwegia - dzieci nie muszą umieć wszystkiego najlepiej jak się da, ale nie oceniajmy ich i stwórzmy im równe szanse, tak żeby dbać o ich zdrowie psychiczne i dzieciństwo, wspierajmy je w ich pasjach i mocnych stronach. I aż mi się Sex Education przypomina 😅 Nie no, Polska nie jest taka zła, a szkoła jaka by nie była, bo zawsze była trochę opresyjna i pojawiała się tam patologia, to mam wrażenie, że wcześniej jak rodzice nie mieli aż tyle do powiedzenia, to wszystko było trochę spokojniejsze. A obecnie dla odmiany jest coraz lepszy trend zdobywania elstycznego zawodu, który można zacząć już po szkole albo i w trakcie, coraz więcej docenia się posiadanie umiejętności, a nie wiedzy i młodzież chętniej rezygnuje ze studiów na rzecz pracy. Ale rodzice w Polsce są opresyjni w inny sposób, mniej wymagają wyników, a więcej po prostu wyżywają się na dzieciach ze wszelkich powodów. A Koreańczycy mogliby po prostu sobie zrobić prywatny system nauczania, bo widać, że taki dla nich działa lepiej. Po co katować publicznych nauczycieli, skoro prywatni i tak uczą lepiej i zarabiają lepiej? Na każdym uniwersytetecie znajdą się debile, że oni tego nie wiedzą, to podziwiam.
Koreanski system edukacji musiałby przejść gruntowne zmiany. Nie wystarczy zmienić jednej rzeczy żeby się poprawiło.... zacząć trzeba tak naprawdę od przedszkola lecz największy problem stanowią "azjatyckie głowy" bo przyzwyczajenia jest zmienić najtrudniej.
Kiedyś uważałam, ze praca nauczyciela jest lekka, jednak zdanie zmieniłam gdy zaczęłam udzielać korepetycji. Rodzice do mnie wydzwaniali WIECZORAMI, bo dziecko nie odrobiło lekcji, czy mogłabym za nie je odrobić i wysłac zdjęcie (uczyłam matematyki i fizyki). Parę razy tak zrobiłam, potem zaczęłam się buntować to poszła informacja, że jestem niemiła i nie lubię dzieci. Wydzwaniali też z innymi rzeczami, jakiś koszmar. Z kompletnymi bzdurami, osaczali mnie wręcz. Dzwonili żeby skarżyć się na nauczycieli w szkole. Na palcach jednej ręki mogę policzyć rodziców, którzy nie robili problemu i zachowywali się normalnie. Te dzieci znerwicowane, bo rodzice wywierali na nie presję. Istny koszmar. Potem po prostu blokowałam numery rodziców i kazałam jedynie kontaktować się dzieciom.
Dzięki Bogu już nie muszę udzielać korepetycji, gdybym miała pracować w szkole to bym zwariowała.
Wg mnie - materialiści i egocentrycy. Kariera, pieniądze, prestiż... Marność i tyle.
Dziękuję za wartościowy program.
Wlasnie tacy sa. Na takich wyrastaja w tym spoleczenstwie
@@alicjabednarska6590 to,co tam się dzieje przechodzi wszelkie granice/limity. Japonia jest następnym takim krajem. Polska dorówna im za 10 lat.
Mierność to ty
@@diva5998 mądrość przez Ciebie przemówiła.
Ale naucz się pisać po polsku, dobrze? I treść i forma - obraźliwa.
jestem na specjalizacji nauczycielskiej na studiach i serio przeraża mnie to co zostało tutaj przedstawione. jak byłam na praktykach wychowawczych w szkole podstawowej (prywatnej) to codziennie wracałam z bólem głowy, coraz większym niedosłuchem i raz z płaczem. co do "hagwonów" to w Polsce to już ma miejsce. ja w szkole średniej chodziłam do mieszkania wynajmowanego tylko do udzielania korepetycji, a laska chodząca tam ze mną (z majętnego domu) była tam praktycznie codziennie. niepokoi mnie to jak bardzo Polska idzie w ślady Korei.
Tam mimo wszystko jest wciąż o wiele gorzej nawet ze względu na przemoc między dziećmi. Skrajny 'bullying', który często to dosłownie usiłowanie morderstwa zdarza się nader często i nauczyciele, czy szkoły nic z tym nie robią. Co do korepetycji to tam hagwony to dosłownie drugie szkoły gdzie nawet 7 latki siedzą do 22/23 w nocy każdego dnia.
@@koalapayslaterprawda jest taka że z dokuczaniem w szkole w Polsce i tak nikt nic nie robi. Jestem na to żywym przykładem. Do teraz to wszystko się na mnie odbija
Słuchając pani podcastów jaskrawo widzę, ile przemocy czai się w każdym aspekcie życia w Korei. To niesamowite. Strach, jako jeden z głównych bodźców rozwojowych.
strach zawsze był głównym bodźcem rozwojowym 🤨
Świetny odcinek, pracowałam kiedyś w takim Hagwonie w Korei i wielokrotnie powtarzam, że system edukacji w Korei jest to wymiany. Za dużo informacji na raz, dzieci super piszą testy, a nie radzą sobie np. z mówieniem bo nie było czasu na dobre utrwalenie podstaw. Przyznam, że sama stałam się ofiarą takiej "tiger mother" kiedy miałam ucznia, który był zdolny, ale notorycznie przeszkadzał. Było dla mnie widoczne jak bardzo szuka uwagi, jego rodzice wysłali go na zajęcia gorączką, a jak zadzwonił że źle się czuje spotkał się z pretensją dlaczego dopiero teraz to mówi jak już został zawieziony na zajęcia... no przyznam, że dla mnie to było okropne zachowanie. A jednak ta sama mama usłyszawszy skargi na mnie, że się dużo czepiam jej dziecka (jedynie zwróciłam mu uwagę żeby nie przeszkadzał i wyprosiłam z sali), zadzwoniła do szkoły, dyrektorka szkoły martwiąc się o reputację wśród mam podziękowała mi za współpracę. Nie miałam nawet możliwości się wytłumaczyć, ale może to i lepiej że nie miałam bezpośredniego kontaktu z rodzicami... Czekam aż koreańskie społeczeństwo dojrzeje do tego żeby pracować by żyć, a nie żyć po to by pracować. Dzięki Pyra :)
Chciałabym dowiedzieć się więcej o Twojej historii :)
Pozdrawiam wszystkich belfrów z racji niedawno obchodzonego dnia nauczy ciela i dużo spokoju oraz normalnych uczniów 💐☕🍰dużo🌞i spokojnej pracy.🌹💃🥰🥰🥰Pedagoggów 💯lat w zdrowiu.
Byłam 7 lat nauczycielka w brytyjskim collegu. College tutaj przyjmuja uczniow od 16+. Bardzo czesto trafiaja do nich mlodzi ludzie, ktorzy w szkole bie radzili sobie najlepiej lub sprawiali problemy wychowawcze. Moje pierwsze 3 lata to byl traumatyczny okres. Bardzo wtedy jest wazne wsparcie od kolegow i kolezanek i szefa, ktory sie za taka osoba wstawi. Wyobrazam sobie przez co ta nauczycielka musiala przechodzic. Co prawda nie musielismy miec do czynienia z rodzicami, bo wg prawa 16+ jest sie uznawanym za osobe juz zdolna do podejmowania dojrzalych decyzji. Ale mielismy kilku uczniow, ktorzy starali nam sie uprzykrzyc zycie rowniez skladajac anonimowe skargi. Nie wyobrazam sobie, ze nie ma wywiadu czy sledztwa w sytuacji skarg. Przynajmniej u nas ten system dzialal na zasadzie dochodzenia do prawdy i dowodow i zawsze nas uczulano, zeby miec wszystko albo na pismie, albo byli swiadkowie przy rozmowach. Dodatkowo zwiazki oferowaly pomoc finansowa, jesli sprawy szly juz na tor prawny. Dodam, ze istnieje presja tego, zeby uczniowie rowniez mieli dobre wyniki. Najgorsze sa jednak kontrole oswiatowe w secondary schools. W zeszlym roku dyrektorka z Reading popelnila samobojstwo, bo inspektorzy oswiaty wystawili jej szkole niedostateczna ocene (szkola od dekady miala wzorowa), tylko dlatego ze jacys chlopcy sie poszarpali. Nie bede juz wnikac w system kontroli oswiaty przez ofsted, ale w UK nauczyciele tez maja swoja doze presji, stresow a do tego ciec w budzecie z roku na rok.
Jako była nauczycielka jestem wstrząśnięta i przerażona. Myślałam, że sytuacja polskich nauczycieli jest trudna, ale w Korei jest dużo gorzej. Nie widzę wyjścia z tej sytuacji, to naprawdę błędne koło. Współczuję koreańskim uczniom i nauczucielom
Jeszcze gorzej.
A ja współczuję polskim nauczycielom.. sama uciekłam.po wielu latach z zawodu, nie starczy strony żeby opisać bajzel jaki jest w obecnym systemie szkolnictwa i roszczenia rodziców. Koszmar
@@Ysmaqa Nie wiem, jak to zostało policzone, ale trzeba też wziąć po uwagę realia ekonomiczne obu krajów, koszty życia i warunki, w jakich się żyje.
@@Ysmaqa nie prawda. Koszty żywności są tańsze w Korei. Znaczna różnica jest w cenach nieruchomości. W Korei nieruchomości są znacznie droższe.
@@Ysmaqa co tego że różnica w dochodach jest kilkukrotnie wyższa. Mieszkania w Korei są znacznie droższe - w Seulu ceny są kosmiczne. Więc to że oni mają wyższe pensje to wcale nie jest dla nich lepiej. Zakup mieszkania jest wyczynem w Korei. I dużo osób mieszka w wynajmowanych. Jest dużo klitek kilku metrowych na wynajem. Więc nasza sytuacja finansowa względem wysokości pensji i cen nieruchomości jest lepsza niż w Korei.
23:38 tak samo w Japonii
Dodatkowo, trudniej jest się dostać na jakąś uczelnie niż się w niej utrzymać
Mój kolega mówił, że w Polsce doświadczył szoku, bo miał zupełnie na odwrót
Co by poprawiło? Kamery w klasie! skończyło by się znęcanie w obie strony, bo byłby to dowód w sprawie, kto ma rację. 15 lat temu pamiętam mieliśmy wspaniałą nauczycielkę od matematyki i była naszym wychowawcą, a chłopcy robili co chcieli- baa nawet krzesła przez okno leciały. Oczywiście po 3 latach nauki było widać, kto chciał się uczyć a kto nie, kto miał dobre wyniki i wszystko rozumiał a kto nie. Zawsze powtarzam, że to dzieci muszą chcieć się uczyć, a rodzić powinien ich zachęcać na tyle ile to potrzebne- ale również bez przesady.
Gdybyś miał moc decyzyjną, jedną decyzją jednego dnia wprowadził byś te kamery do klas? A może jednak zrobiłbyś próbę w jakiejś klasie, szkole lub zasięgnął informacji czy w innych krajach kamery pomogły? Co sądzisz?
Dla mnie też ten temat jest wyjątkowo wstrząsający i niepokojący.
jestem nauczycielką i takich historii ja sama mam chyba nawet więcej- Zawsze w grupie uczniów znajdzie się jeden - dwóch rodziców którzy mają bardzo trudną osobowość, prawdopodobnie też jakieś zaburzenia natury psychicznej. Nękanie wiadomościami na Librusie- bo to dziecko zgubiło bluzę i jest to wina nauczyciela, dziecko wróciło z zadrapanie. Nie mówiąc już jak dziecko dostanie ocenę niższą niż 5... Jednak bardzo dużym wsparciem dla takiego nauczyciela jest dyrekcja. Po takich błahych skargach na nauczyciela przeważnie staje w jego obronie, przynajmniej do wyjaśnienia całej sprawy. Jeżeli dyrekcja w Korei każe przepraszać rodzica, mimo że ten nie ma racji to ja bym wolała jednak pracę w supermarkecie niż utratę godności... :(
Jest jedno rozwiązanie. "jestem po pracy, na rozmowę zapraszam jutro w godzinach mojej pracy". Tyle. Niestety jak się da rodzicom wejść na głowę to tak będzie. A że zgubił bluzę? To jego bluza. Jak rodzicom tak zależy to niech sami pilnują 😂😂
Niestety nie zawsze dyrekcja pomaga w taki sytuacjach. Mi osobiście poprzednia dyrektor kazała przepraszać mamę dziecka, za to, że musiała ona dziecko rano wprowadzić do góry po schodach(nie było pełniącej dyżur woźnej) a ja byłam w sali z innymi dziećmi. Absurd i mobbing z jej strony był totalny.
Znam dyrektórów, którzy natychmiast udzielali reprymendy ... nauczycielowi.
Moim zdaniem wystarczyłoby wprowadzić zakaz ujawniania nazwy uniwersytetu który się kończyło w etapie rekrutacji. Tylko podać stopień wykształcenia a nazwę uczelni dopiero w momencie zatrudnienia, po podpisaniu umowy. Wtedy liczyłyby się umiejętności a studenci z mniej prestiżowych uczelni mieliby równe szanse. Też nie byłoby takiego nacisku że musisz się uczyć żeby dostać się na najlepszą uczelnie. Zelżałoby to do poziomu „ucz się żeby dostać się na studia i zdobyć stopień”. I też dzieciństwo byłoby lepsze bo dzieci uczyłyby się również praktycznych rzeczy a nie tylko surowych faktów.
Słuchając innych materiałów Pyry mam wrażenie, że mógłby rozwinąć się tam jakiś nielegalny proceder przekazywania nazwisk absolwentów takich szkół pracodawcom, jakiś rodzaj szpiegostwa oświatowego, a już szczególnie przez czebole, który trwałby latami i skończyłby się kolejną aferą kiedyś tam.
Słucham tego jak zachowywali się ci rodzice i przypomina mi to, co dzieje się teraz w Polsce, bo dzieje się podobnie, nauczyciele nie mogą już zwracać uczniom uwagi.
Dokładnie. Rodzice mają coraz więcej pretensji do nauczycieli za zachowanie dzieci (do siebie nawzajem również). Choroby wieku dziecięcego, które u dzieci przechodzą łagodnie, u dorosłych w stosunkach rodzic-rodzic czy rodzic-nauczyciel mają czasem bardzo destrukcyjny przebieg.
Polska na szczęście jest 100 lat za murzynami, konflikt kiedyś nadużywających władzy nauczycieli a obecnie uprzywilejowanych bananowych dzieci to stara już śpiewka z UK, US czy Japonii. Generalnie jedni i drudzy mają za uszami, potrzeba jest pokory i współpracy zamiast próby przeciągania liny "kto ma rację" bo po obu stronach są kwiatki. Ot.
Dziękuję bardzo za ten materiał. Jestem pod wrażeniem - profesjonalizm na najwyższym poziomie. Moim zdaniem edukacja w danym kraju jest odbiciem mentalności jego mieszkańców. I tak, jak powiedziałaś w materiale, to Koreańczycy powinni do zmian dojrzeć. Nie wyobrażam sobie takiej edukacji w Europie, ale ktoś, kto mieszka w Azji nie akceptowałby naszych metod nauczania. Społeczeństwo wpływa na jednostkę, czy to nam się podoba czy nie. Pozdrawiam i życzę nauczycielom dużo cierpliwości, satysfakcji i spokoju oraz empatycznych rodziców i pracowitych uczniów w przeddzień Ich święta ❤️❤️❤️
Ja studiowałam przez rok na Hanyang Univ w Seulu i źle wspominam. Przez rok też nabawiłam się ala depresji. Wyścig szczurów i nie wiadomo o co im chodzi. Wykładowcy zadawali tyle rzeczy do zrobienia na każde zajęcia jak byśmy życia poza tą uczelnią nie mieli. Ogólnie świetny filmik! Bez słodzenia, jak to niektórzy pokazują Koreę na innych kanałach. Ja się na własnej skórze przekonałam o ich chorym systemie edukacji oraz pracy. Koszmar.
Z ciekawości jak ci się udało tam dostać?
@@pogromek1884 wymiana studencka. Ogólnie życie studenckie, imprezy i jedzenie wspominam dobrze. Ale system edukacji nie. Również pracowałam w 2 firmach koreanskich w Seulu i to był koszmar - nonstop zostawanie po godzinach, mobbing, agresywny szef wydzierał się na pracowników bo on ma wyższą pozycje to wszystko mu wolno.
Dramat!!! Współczuję dzieciom😢dlatego wszystkie dramy , które mają wątek chorych mam przewijam.Matki powinny chodzić na terapię, nigdy się tam nie zmieni dopóki Korea Południowa nie zmieni priorytetów, oj pogubiona
@@magorzatawaligora3797 myślę że się nic prędko nie zmieni. Mają to zakorzenione głęboko w psychice. Przekonania kulturowe i społeczne. Również normalizacja picia alkoholu codziennie. Presja w szkole i później w pracy powoduje, że jest to kraj alkoholików oraz kraj z problem samobójst.
@@magorzatawaligora3797 jeśli nie byłaś w Korei to nawet w dramach widać normalizacje picia alkoholu. W każdej dramie scena z pijanymi ludźmi, lub sceny picia alkoholu. Gwiazdy kpopu są na plakatach alkoholu. Czy w naszej polskiej telewizji jest w każdym serialu alkohol? W realnym życiu w Korei szef może zmuszać pracowników do picia alkoholu, co chwila jakieś kolacje firmowe i musisz pić. I chcąc nie chcąc większość narodu staje się uzależniona.
Świetny odcinek.
Oglądałem całą k-dramę "Szybki kurs miłości" i tam tematyka edukacji była dość trafnie pokazana. Były Tiger matki, była chora rywalizacja.
Wspaniały film. Dziękuję za niego. Jestem nauczycielem i też przeszłam piekło przez rodziców. Leczę się do dziś, chodź minęło już 5 lat. Dalej pracuję w zawodzie, ale serce już nie te…
Wyobrażam sobie, znam takie sytuacje mam znajomych nauczycieli. Z drugiej strony nauczyciele potrafią być nie lepsi. Zamiatają wiele rzeczy pod dywan. Ofiara (uczeń) staje się winny a kat dalej sobie chodzi po szkole. Dziecko było gnębione, nauczycielka była powiadomiona o tej sytuacji. Nic, zero reakcji. Koleżanka w końcu się wściekła i poszła do dyrektorki, powiedział że idzie z tym na policje, że syn został pobity w szkole a one nic. Wtedy zajęli się sprawą. Moja córka została oskarżona o kradzież przez młodego "kolegę" z klasy. Podłożył jej swój telefon. Zrobiła się akcja, przeszukanie jej plecaka. Zero powiadomienia rodziców. Jeszcze gówniak napisał z fake konta do córki że ją załatwił. Córka wróciła ze szkoły i było widać, że coś jest nie tak. Zadzwoniłem do szkoły i poszedłem załatwić sprawę. Nawet nie wezwali rodziców. Sprawa się wyjaśniła, smak nie został. Gdybym chciał to bym zrobił jazdę. Ale dobrze znam jej nauczycielkę, która mnie uczyła. Pogadaliśmy na spokojnie. Jest paragraf na bezpodstawne przeszukanie plecaka. Jednego z kolegów syn był gnębiony przez dwóch starszych typów. Szkoła nic z tym nie robiła. Kolega postanowił nauczyć młodego chwytów, jak się bronić. Chłopak się obronił i jednemu złamał rękę. Ofiara stała się katem a małe skur... bezkarni. Szkoła poprosiła by przenieść chłopaka, nie tych sku.. Dobrze że mamy znajomego adwokata, napisał pismo z przed sądowym pozwem, oraz że nagłośni sprawę. To zadziałało, wójt zrobił porządek.
Posiadanie potomstwa w Korei Południowej jest przerażające 😢
Nic dziwnego, że mają taki niski wskaźnik urodzeń..
W Korei jest więcej wózków dla psów niż dla dzieci , teraz już wiadomo dlaczego .
@@kocham_zurawieNajniższy na świecie.
Dzięki za ten film ponieważ ostatnio tworzyłem projekt propozycji zmian w polskiej edukacji i Koreę przedstawiłem jako kraj o podobnej sytuacji geopolitycznej do naszej, którego system edukacji nie jest najlepszy do wzorowania się. Teraz mam kolejny materiał do adnotacji.
@@Feizenn pisząc coś takiego pokazujesz, że w ogóle nie znasz się na geopolityce. Nie znasz historii, rozwoju ekonomicznego czy położenia oraz sąsiadów Polski i Korei Południowej.
@@Feizenn I to jest jeden z istotnych czynników, również żyjemy między sąsiadami którzy w każdej chwili stanowią zagrożenie: Niemcy i Rosja oraz Chiny i Japonia
@@Feizenn ok, obecnie gospodarczo Niemcy nie są już tak silne, oraz popadli w konflikty z Francją, USA czy UK, ale historia pokazała do czego są zdolni, więc zawsze mogą to zrobić po raz drugi.
Z opisu odcinka który omówiłaś przedstawiajacego tiger parenting nie nazwałabym tego nadopiekuńczością a tyranizmem.
Mówiąc szczerze pierwszy raz spotykam się z tym, żeby tiger parenting określić jako "nadopiekuńczość" [czy opiekuńczość w ogóle] i żaden słownik psychologiczny, który mam [studia psychologiczne się kłaniają] czy online, który na szybko sprawdziłam nie określa tak tiger parentingu. Zastanawiam się skąd Agnieszce się wzięła ta nadopiekuńczość. Może pomylenie tiger mom z bear mom?
Bardzo wstrząsnęło mną zabojstwo tej młodej nauczycielki. Ledwo zaczęła swoją karierę, a poczatki wszędzie są trudne i tak pozostawiona przez jakiegokolwiek wsparcia. Bardzo przykre
* samobójstwo. Chociaż zważywszy na powód, może i pośrednie zabójstwo...
Oglądałam :"Szybk1 kurs miłości". Myślałam, że to wymyślone. Dzieciństwo moich dzieci jest dla mnie ważniejsze niż "sukces akademicki".
A i tak dostały się na prestiżowe uczelnie w Polsce
Jak tak dalej pójdzie, uczniowie zaczną chętniej przykładać się do języka angielskiego i zwyczajnie uciekać z kraju w pogoni za pracą. Szczególnie jeśli pomyśli o karierze nauczyciela
Im więcej oglądam Pani filmików, tym bardziej się cieszę, że mieszkam w Polsce. W Korei nie miałabym żadnych szans - za wysoka, za gruba, za pyskata, z wykształceniem z uniwersytetu mniej prestiżowego niż UW czy UJ... A tak całkiem poważnie- przerażające jest to, że nie ma penalizacji tego typu zachowań rodziców, że w tym pędzie po "bardziej, lepiej i więcej" już nie widzi się człowieka.
W Polsce powoli zmierzamy w tym kierunku niestety :(... Pracując przez kilka lat jako nauczycielka angielskiego (głównie w przeróżnych prywatnych szkołach językowych, z uczniami w każdym wieku) w Polsce, odnosiłam czasem wrażenie, że rodzic myśli, że sam fakt, że zapłaci za lekcję, sprawi, że pociecha magicznie zacznie recytować Szekspira w oryginale, po czym prowadzić po angielsku debatę na temat użytych środków językowych 🙄.
Miałam rodziców, którzy zwracali mi uwagę, że nie powinnam zadawać pracy domowej. Miałam rodziców, którzy potrafili przy dziecku, opowiadać mi o nim, jakie to jest zacofane, tak, jakby ono tego nie rozumiało. Miałam ucznia, który potrafił rzucić moją tobą, gdy się bawiliśmy w gry językowe, gdy byłam odwrócona. Miałam ucznia, który potrafił mnie uderzyć, a na moje pytanie "co robisz?" zacząć krzyczeć, że "Pani bije". Miałam rodziców, którzy podwarzali całe moje lekcje, bo "Pan/Pani xyz to robił(a) inaczej" (to czemu zmieniliście nauczyciela?)
Miałam ucznia, 15-latka, który miał mnie w nosie, dostawał w szkole "pały" bo nie odrabiał prac domowych "bo grał w Fifę", przychodził na zajęcia indywidualne żeby raz w tygodniu nadrobić ile się da z prac domowych, które mógł zrobić sam w domu. Miałam też przygotowywać go do sprawdzianów. Oczywiście zdarzało się, że mimo moich pytań "czy macie zapowiedziany sprawdzian?", chłopak mi o niczym nie mówił. Potem jego matka miała pretensje do mnie, że mogłam "wyliczyć" na podstawie tego gdzie są w książce, że powinien mieć sprawdzian...
Oczywiście miałam też wielu wspaniałych uczniów, rodziców i w większości wspaniałą i wspierającą mnie dyrekcję, inaczej chyba bym zwariowała
To nareszcie może ktoś zrozumieć nauczycieli na państwowym etacie poniżanych oskarżanych o byle co np. że pani pogryzła chusteczke do nosa? (Absurd) totalny brudną zanieczyszcz oną fe Ochydztwo???Mieliśmy po 35 uczniów w1 klasie,A było 5 las w jednym poziomie od 1 do 8 ja miałam 3 takie szkoły z takimi uczniami.Byli też normami rodzice i normalne dzieci którzy realizowali program byli zainteresowani wynikami osiąganymi przez dzieci zdobywały laury wygrywały w konkursach miały wystawy prac w kraju i to była jedyna pociecha i przyczyna kontynuowania tego trudnego powołania.🌹💃🥰
Widziałam już wcześniej koreański serial przedstawiający życie w koreanskiej szkole z perspektywy dziecka z biednej rodziny, ale nie miałam świadomości jak głęboki jest to temat i jak wiele osób on dotyka. Dziękuję za ten materiał.
Znamy Agnieszkę z filmików ale tu jej głos mnie zmroził. Ewidentny talent aktorski, tak jak męża do tańca i śpiewu. Genialne małżeństwo.
Jak zwykle świetny materiał. Bardzo lubię Pani filmy.
Myślę, że zmiany wymusi coraz wieksza globalizacja gospodarki i starzenie się koreańskiego społeczeństwa. Oczywiście są to zmiany, które będą trwać kilka pokoleń.
aż człowiek się cieszy, że jednak urodził się w Polsce... niby kocham koreę i zachwycam się nią na każdym kroku, ale kiedy słyszę takie opowieści to zdaje sobie sprawe, że ten kraj wcale nie jest tak cudowny i idealny jak mogłoby mi się wydawać. Bardzo ciekawy odcinek, naprawdę oglądałam z wielkim zaciekawieniem i uwielbiam jak opowiadasz, więc super ogląda się też odcinki w takich tematach, a nie koniecznie jak są zazwyczaj w twojej serii ciemnej strony korei czyli o przestępstwach. Podziwiam twoją prace i przygotowanie tego wszystkiego dla nas 🩷 dziękujemy bardzo Pyra, kochamy cię!! 💖
@@Feizenn no a jednak się da, trzeba tylko patrzeć na to realistycznymi oczami, widzieć wady danego kraju, nie można też patrzeć tylko na same złe rzeczy, jakie się dzieją, jest również dużo plusów. Wiem, że w korei nie jest wcale tak kolorowo, nigdzie na świecie nie jest idealnie tak naprawdę, ale kocham np ich seriale, muzykę, mode, urodę jaką koreanczycy mają. Tak jak napisałam, korea wcale nie jest taka dobra i że zdaje sobie z tego sprawę, ale czy to znaczy, że mam nie kochać i nie marzyć o podróży tam tylko ze względu na takie rzeczy? inni kochają wielką brytanie, meksyk, no różne kraje, nie można się też zamykać na inne państwa czy różne tego typu rzeczy tylko dlatego, że posiadają duże wady, jestem głęboko np w kpopie i wiem jak ciężko oni mają, zwłaszcza przed debiutami, ale co ja mogę na to poradzić, jak nawet za bardzo koreanczycy nic z tym nie robią, aby zmienić system i to jak to wszystko działa, no nic nie mogę zrobić. Ale za ich ciężką pracę mogę wynagradzać ich kupowaniem ich płyt, słuchaniem ich muzyki, wspieraniem ich jako ich fanka. Kocham koree mimo tego co może się tam dziać i nie mam zamiaru zamykać się na inne kraje tylko dlatego, że nie wszystko jest takie jak powinno być.
W sumie sporo dram pokazuje ten problem, tak jak bullying. Straszne to i ten dosłowny wyścig szczurów. Takie powielanie schematu, na zasadzieja tak miałam to moje dziecko też musi tak mieć. Nie patrzą na to, jak oni się czuli. Brr aż mnie ciarki przechodzą.
Jako nauczycielka, ktora odeszla z polskiego systemu edukacji, niestety dostrzegam wiele wspólnego z tym o czym opowiadasz. Dzieci, ktore spia na lekcjach, bo wszystko będzie na korkach, roszczeniowi rodzice, presja rodzicow, dzieci, ktore sa agresywne w szkole, bo wyladowuja emocje blokowane w domu, nauczyciele, ktorzy sa z jednej strony pod presja rodzicow, z drugiej pod presja dyrekcji szkoly. To wszystko znamy tez z naszego podwórka.
Ale nie aż na taką skale jaka jest w Korei, ukończyłam edukację niecałe dwa lata temu i nie przypominam sobie żeby któreś z moich znajomych w klasie przesiadywał wiele godzin na korepetycjach po lekcjach, a żadne z rodziców nie było aż tak surowe...
@@Feizenn rel
w Batorym nie był*ś 💀
Jestem nauczycielką matematyki i 2 lata temu zostałam oskarżona (przez telefon do wychowawcy) o mobingowanie dziecka, na które kompletnie nie zwracałam uwagi w klasie, jedynie przeniosłam na inne miejsce, ponieważ rozmawiał na lekcji. Uczeń był przeciętny i otrzymywał niskie oceny. Rodzic chciał od razu donieść na mnie do kuratorium. Kiedy zażądałam spotkania u dyrekcji, najpierw przez 3 tygodnie nie miał czasu, a później był agresywny do pani sekretarki, która chciała umówić spotkanie. W końcu przyszedł. Kiedy mu pokazałam prace ucznia oraz powiedziałam, że w każdej chwili możemy przepytać innych uczniów, czy rzeczywiście mobingowanie ma miejsce, nagle się wycofał. Do dzisiaj nie otrzymałam przeprosin. A moja sytuacja jest jedną z wielu, które się dzieją w polskich szkołach. Mam też uczniów, którzy chcieli na lekcji odrabiać zadanie na korki. Podsumowując - niestety, w koreańskich szkołach widzę naszą polską przyszłość.
Dla mnie ten odcinek jest wyjątkowo wstrząsający, naprawdę... Niby wiem z Twojego podcastu i z książki jak jest ale dzisiejszy odcinek jest dla mnie jakoś wyjątkowo silnie wybrzmiewający. To straszne, naprawdę... Jakoś wyjątkowo mnie to dotknęło...
Bardzo dobry material, wykonujesz solidna pracę. Szacun❤
Pyro, zrobiłaś bardzo dobry i rzetelny materiał. Smutne, że sporą część problemów znam z polskiego podwórka - mówię jako była uczennica, była studentka i aktualna pedagożka. Rzadko się zdarza, aby rodzice moich podopiecznych świadomie dzwonili na mój prywatny telefon (mylą go ze stacjonarnym w placówce) i trochę częściej mówią "przepraszam". Słowne ataki się zdarzają, ale raczej sporadycznie. Przemęczonych uczniów mamy w obydwu krajach, tak samo z brakiem czasu wolnego oraz egzaminacyjnym piekłem. Szkoły dzieli się na "lepsze" i "gorsze" w oparciu o rankingi, będące totalnym nieporozumieniem. Trzeba się zatrzymać i zastanowić, dlaczego stworzyliśmy systemy, które znęcają się nad własnymi beneficjentami.
jak zawsze podziwiam Twoje podejście do tematu - taki głęboki research, bardzo dużo się dowiedziałam!
35:52 - Mam drobną uwagę, co do tego argumentu:
Na samym początku może to być prawdopodobny scenariusz, jednakże patrząc na populację w miastach (a z mojej obserwacji, to głównie o nich mówimy) odnoszę wrażenie, że szanse na wystąpienie takich sytuacji będą bardzo małe (a wraz z biegiem czasu będą jeszcze mniejsze). Dodatkowo w tym argumencie zakładamy, iż z każdej z tych szkół zwalniane jest jedno dziecko (albo więcej dzieci, mieszkających w innych miejscach). Jest to możliwe, ale patrząc na powyższe argumenty - lekko naciągane.
Jeżeli się mylę, to nie ma tematu.
Poza powyższą uwagą, to jak zwykle - fantastyczny film.
Jesteś cudowna, wykształcona, posiadasz wielką wiedzę i umiesz ją fachowo przekazać. Poza tym Jesteś ładna, pogodna, dowcipna. Jestem nauczycielka i z przyjemnością wysłuchałam o edukacji w Korei. Pozdrawiam z Olsztyna, krainy Warmii i Mazur.
Świetny materiał. O protestach w Korei słyszałam, temat bardzo mnie interesuje bo sama uczę. Ciężko jest chyba zmienić system edukacji bez zmiany podejścia do życia.
W ocenach szkolnych: sześć plus za ten odcinek :) Kompetentnie i z klasą. Rewelacyjnie się ogląda.
Fantastyczna analiza problemu.
Horror. Matki, psychopatki. Szczerze wspolczuję koreańskim dzieciom. Po filmiku podziękowałam mojej mamie, która po pierwszej wywiadówce w szkole średniej powiedziała mi "jak se pościelesz, tak się wyśpisz". Moim mottem było wtedy "człowiek uczy się przez całe życie z wyjątkiem lat spędzonych w szkole". I może dlatego dobrze wspominam ten okres i nadal utrzymuję zawiązane wtedy przyjaźnie. I nie przeszkodziło mi to w ukończeniu studiów ze stypendium za wyniki.
Pozdrawiam i dziękuję za świetny materiał.
Ludzie w Korei w ogóle powinni mieć więcej luzu. Nie samą pracą/nauką człowiek żyje. Mam wrażenie, że całe społeczeństwo koreańskie jest za bardzo zestresowane. Być nauczycielem w Korei to jakiś koszmar!!!
Życie to praca. Praca to pieniądz. Pieniądz to jedzenie i spełnianie swoich marzeń. Trzeba oczywiście znaleźć czas na rozrywkę, ale świat kapitalistyczny wymaga wielkiego wysiłku, aby się przebić i dlatego w Korei nauka ma znaczenie, bo jeśli ktoś się stara zdobywać nowe kompetencje w szkołach, to ma szansę iść na dobre uniwersytety i najlepiej opłacalne kierunki.
Oczywiście, tak jak w innych krajach, np Polsce, bardzo dobry wynik na maturze oznacza to, że ktoś może się dostać na UJ albo UW. Więc nie ma jakiejś większej różnicy między Polską a Koreą.
To nie jest tak, że w koreańskich szkołach ktokolwiek zmusza do uzyskiwania najlepszych stopni ze wszystkiego - jak ktoś ma to gdzieś i ma inne plany na życie i samozaparcie - może z czasem rozwijać swoje zainteresowania i biznes.
Wszystko tak czy inaczej zależy od szkoły - i w Polsce są szkoły bardzo dobre i bardzo złe. Nie ma sensu generalizować, że cały system jest lepszy/gorszy, bo każdy ma wady i zalety.
Na przykład szkoły skandynawskie odcinają uczniów od presji nauczania, a są to zajęcia głownie warsztatowe, jednak ich wadą jest to, że praktycznie nie ma przygotowania ogólnego do egzaminów, bo do 17-18 roku życia wszyscy się po prostu bawią i rozwijają jakieś pasje. Nie ma tam presji do nauki teorii, dopóki ktoś nie wyrazi chęci, by się wszystkiego nauczyć, a musi się do tego uczyć samodzielnie z korepetytorem.
System jak to system zawsze jest wadliwy.
Bo to dotyczy całego regionu a nie tylko Korei. To jest pokłosie chińskiego, cesarskiego egzaminu urzędniczego na mandaryna. W teorii każdy mężczyzna mógł przystąpić ale w praktyce uczestniczyli tylko ci, których było stać na korepetycje. Sam tytuł mandaryna nie był dziedziczny ale zależny od zdania egzaminu. Jeśli po bodajże 3 próbach mandaryn zawalił, to został razem z rodziną pozbawiony całego majątku i zrównany z poziomem rynsztoka w oczach społeczeństwa. Utrata dobrego imienia do to teraz w tym rejonia najgorsza kara. Ja sama do teraz nie rozumiem czemu w Korei taki mężczyzna po trzydziestce i po służbie wojskowej nie może napisać matury? U nas nie ma innych prawnych i mentalnych ograniczeń niż skończenie szkoły średniej by maturę zdać.
A podobno naszym chłopakom brakuje luzu
Duzo ogladam seriali Koreanskich i Pani vlogi uswiadomily mi ze duzo prawdy obyczajowej i stylu zycia one pokazuja .Pozdrawiam i zycze powodzenia
Zapowiada się bardzo ciekawie...
Mam to samo całe życie w polsce, wiecznie siedzenie conajmniej 13 godzin nad książkami, po to aby teraz zarabiać nieco więcej niż najniższa krajowa i znowu pracuję po 13 godzin dziennie, bo muszę sama uczyć się tego co robimy w pracy. Oczywiście nadgodziny nie są płacone. Nie dziwię się że w Korei jest tyle samobójstw, ciężko mieć nadzieję w takich warunkach.
Polecam zmienić pracę bo to nie jest normalne w Polsce
@@koalapayslater próbuję w dwóch miastach ale nie ma ofert, tylko po znajomości.
Jako nauczycielka angielskiego widzę straszną presję wywieraną na dzieciach w Polsce. Korea to dla mnie Kosmos, a nauka w niej to zestaw startowy do rozwinięcia chorób psychicznych. Wydaje mi się, że rodzice chcą by ich dzieci spełniały jakieś ich marzenia, są narzędziami do prestiżu i statusu. Masakra. Mówienie, że zmusza się dziecko do nauki, bo jest to wyraz troski i miłości, jest po prostu chore. Nawet w Polsce często to nauczyciel jest postrzegany jako czarny charakter, który jest winny temu, że dziecko nie jest "wystarczająco zdolne", a rodzice uznają, że szkoła jest "przechowalnią dzieci" na czas ich nieobecności :-(
Miło widzieć, że ktoś zwraca uwagę na zdrowie psychiczne dzieci. Wspierający nauczyciel robi różnicę
tyle, że w Polsce problemem głównie jest podstawa programowa oraz styl nauczania narzucony przez władze.
przecież w polsce dzieci nic nie robią, przynajmniej ja się nigdy nie uczyłem i nigdy nie mialem z czymkolwiek problemów xD
wciaz pamietam jak psycholog powiedzial mi kiedys, ze powinienem 2h dziennie siadac, a tyle to sie nie ucze na medycynie nawet dziennie
@@thesty1639 więc jesteś wyjątkiem i to dobrze
@@thesty1639zazdroszczę ci pamięci. Skoro na medycynie uczysz się tylko 2 h dziennie i zdajesz na 4-5 to masz niesamowitą pamięć. Ja mogę coś przeczytać 20-30 razy a za 16 h nic już nie będę pamiętał.
Ilekroć słyszę o tej presji związanej z edukacją w Korei to zawsze się zastanawiam czy pary mieszane, takie jak ty i Tae Jin albo Wiola (Pierogi z kimchi) i jej mąż, zakładają za możliwy scenariusz, że jak dzieci z takich mieszanych związków będą zbliżałyby się do wieku tych 6-7 lat, kiedy zaczyna się szkołę, to zdecydują się na wyprowadzkę z Korei do rodzimego kraju tej drugiej osoby by oszczędzić dziecku tej presji czy raczej na tyle są do tego momentu zakorzenieni w Korei, że nie wyobrażają sobie mieszkania za granicą.
Są tez szkoły międzynarodowe, nie trzeba się wyprowadzać.
@@mimaishawesome pewnie te szkoły międzynarodowe nie są dużo lepsze skoro są w Korei.
Wiola o tym mówiła w jednym ze swoich filmów bo jej synek już zaczął chodzić do przedszkola. Według niej to ona i jej mąż nie będą nakładać presji na dziecko. Nie będą stosować tygrysiego rodzicielstwa wiec siła rzeczy młody nie będzie miał takiej presji w domu i przez to nie będzie brał udziału ich synek w tym wyścigu szczurów. Zawsze można iść pod prąd i żyć po swojemu.
@@natfild Tylko jak Pyra zauważyła na koniec odcinka, dzieci w takiej sytuacji mogą prosić o zapisywanie na te różne dodatkowe zajęcia by nie zostać wykluczonym po prostu z życia społecznego, bo jak wszyscy w klasie/szkole/na osiedlu chodzą na te kursy to on może czuć się wykluczony. Wiadomo to że rodzic nie krzyczy na dziecko za to że przyszedł z 5 zamiast 6 z testu z matematyki to dużo, tylko skoro społecznie jest ten wyścig szczurów to albo rodzice rówieśników będą mówić by się z nim nie zadawać bo to "nieuk", wszyscy muszą zdawać te same egzaminy na studia i dyplom z tych SKY uniwersytetów są premiowane w pracy to może to też siłą rzeczy jakieś problemy nieść dla dziecka jeśli będzie szło pod prąd.
@@Yoahnnadokładnie. Wiola może wspierać syna, ale przez presję rówieśników czy społeczeństwa i tak może być ciężko
W Polsce przemoc wobec uczniów wcale nie jest też bardzo odległym w czasie tematem. 40latki z mniejszych miejscowości pamiętają sytuacje bicia po rękach lub uderzania głową ucznia/uczennicy o tablicę. Pamiętają też bra reakcji rodziców. Wyposrodkowanie po miedzy reagowaniem a nadmiernym reagowaniem jest trudne.
Fizyczna może się skończyła, psychiczna trwa w najlepsze i się tylko rozkręca.
Moja mama była bita w 1-3 ponieważ wierciła się na krześle i miala tiki nerwowe (Adhd), mimo że była cichym i introwertycznym dzieckiem z chorobą sieroca. Ukrywała to przed moja babcia, ponieważ uważała ze to jej wina. Babcia jak się dowiedziała to zrobiła raban w szkole. 😢
Wiem,wiem,nie na temat😜- ale muszę się pochwalić - mam i ja🙂 Polkę w Korei - bardzo dziękuję, gratuluję talentu...i proszę o więcej 👍🍀💐
Nie wiem jak w Korei Południowej, ale w Polsce jest tak tragicznie pod względem edukacji i pracy (mówię to z perspektywy młodego pracownika i absolwenta pewnej uczelni), że mam zamiar wyjechać z Polski, bo już wiem, że będzie jeszcze gorzej. W pracy mam układziki, wiejskie ploteczki i niszczenie ambicji, kolesiostwo i pełno frustratów nie mogących zrozumień prostych czy średnich zależności, takich jak "zrób coś raz i porządnie a nie będzie nikt po tobie poprawiał" lub "Sprawdzaj efekty swojej pracy do wzoru zamiast, robić wszystko od nowa w nadgodzinach" . W liceum miałem 100% fałszach przyjaźni w mojej klasie a przez przeważającą liczbę dojeżdżających dziewczyn miałem wiejskie wojenki wygaszane przed końcem semestru .
W pewnej książce przeczytałam również że owe hagwon były przez jakiś czas sprawdzane gdyż zdarzało się że dzieci uczyły się tam i dłużej choć był wyraźny nakaz kończenia nauki o 22 😢. Smutne to jest. Cieszę się że moje dzieci mogą same wybrać czy chcą chodzić na dodatkowe zajęcia. Ale rozumiem też presję otoczenia i próbuje zrozumieć rodziców którym tak myślę zależy na dobrych stanowiskach dla swoich dzieci. Nie rozumiem tylko nadopiekuńczości która raczej krzywdzi dziecko. Choć w polskich szkołach również dochodzi do takich beznadziejnych skarg typu pani powiedziała imię tamtej dziewczynki w miły sposób a moja córka poczuła się urażona bo nazwano ją Alą a nie Alusią... na potencjał intelektualny rodziców niestety nie ma wpływu...
24:14 w wielu krajach tak jest, choćby w UK. Ale w UK brak wykształcenia nie jest niczymnadzwyczajnym i ciśnienia nie ma. Normą jest kończenie szkoły w wielku 16/18 lat (tak można skończyć w wieku 16 lat pod warunkiem pracy).
Bardzo milo sie Ciebie słucha, super dykcja i research do przygotowania materiału. ❤️
Może Pyra to potwierdzi, ale z tego co wiem, jedną z podstaw problemu jest fakt, że podstawowy (tzn. szkolny) program nauczania w Korei NIE OBEJMUJE całego materiału na egzamin końcowy, co oznacza, że jeśli chce się mieć szansę na zdanie na 100%, trzeba iść na zajęcia poza szkolne. Tak tłumaczy mi to partner, którego rodzice Koreańczycy wysłali do szkoły w Kanadzie, żeby nie musiał przechodzić przez piekło koreańskiej edukacji...
O to rzeczywiście BARDZO ISTOTNA informacja …dlaczego tak się dzieje. Swietnie, ze Pani to dodała. Bo naprawdę ciężko mi to choćby w części zaakceptować …takie zachowanie rodzica wobec swojego dziecka.
Jakie to smutne!! Za miesiąc jadę na spotkanie z liceum po 28 latach, na fejsdzbuku są wszyscy, dojedzie większość, w tym nawet wychowawczyni. Studia potem... Tyle ile radości miałam z każdego etapu nie zamieniłabym na jakiś nabzdyczony światek. Owszem, bywało też gorzej ale w ramach dopuszczalnej statystyki i za mało by przewyższyć to dobre ❤
depresyjne życie od najmłodszych lat, to jest po prostu smutne i jeszcze rodzice znęcający się nad swoim dzieckiem japierdole czuję obrzydzenie
Dokładnie... zupełnie jak w Japonii. Bardzo ciekawy odcinek. Bardzo dobrze przygotowany. Z przyjemnością wysłuchałam.
32:00 niestety dyrekacja nie moze od tak zaatakować ucznia bo coś zmajstrował jedynie może ochrzanić nauczyciela bo nauczyciela niestety można wymienić a uczeń przynosi realny dochód nie wiesz o co chodzi chodzi o pieniądze i renomę
w dodatku ci ludzie tak naprawdę to nie patrzą o dobro swojego dziecka tylko co ludzie o mnie pomyślą lub co gorsza wymuszają na swych pociechach realizowanie swojich niezrealizowanych marzeń za młodu i nie patrzą czy oni tego chcą czy nie tylko mówią że to twoja przyszłość masz się dostosować .
W UK tez nie ma powtarzania roku w szkołach. Oczywiście uniwersytety to co innego. Przypuszczam, że w wielu krajach tego nie ma. Wyjątkowo nie zgadzam się z tobą, że to złe rozwiązanie. Po prostu jest inny system. Podobny do Polskiego tylko w szkole podstawowej, która się kończy w wieku 11 lat, egzaminami SATs. Wszystkie dzieci kończą szkołę, ale mają różne wyniki egzaminów. W wieku 11 lat rozpoczynają Secondary School. Na początku, szkoła weryfikuje wiedze uczniów różnymi testami. I tu następuje najpoważniejsza różnica w systemach nauczania. Każdy przedmiot jest uczony na kilku poziomach trudności i zaawansowania, powiedzmy od A do E, gdzie A będzie dla uczniów najbardziej zaawansowanych. System ten pozwala, aby dzieci pozostały w swojej grupie wiekowej, ale rozwijały się bardziej indywidualnie, na przykład: Ania jest bardzo dobra z Angielskiego, wiec będzie chodziła na lekcje grupy A z Angielskiego, gorzej jej idzie z matematyką, wiec będzie chodziła na lekcje grupy B z matematyki, nie lubi fizyki i jakoś jej nie idzie, wiec chodzi z grupą E na fizykę. Przy czym we wszystkich grupach są te same oceny, wiec np. będąc w najniższej grupie E, można być najlepszym w swojej grupie. Te grupy są ruchome i można przechodzić do wyższej lub niższej wg wyników nauczania. W wieku 13 lub 14 lat (to się teraz zmienia) uczniowie, część przedmiotów, które będą zdawać pod koniec szkoły, mogą sobie wybrać. I tak nasza Ania wybrała Angielski, matematykę, informatykę, Niemiecki, historię i inne, ale z wiadomych powodów nie wybrała fizyki, teraz może od niej odetchnąć i skupić się na tym, co jej lepiej idzie. W wieku 16 lat są kończące szkołę egzaminy GCSE. I tak się kończy nauka obowiązkowa. Oczywiście uprościłam, ale w skrócie tak to wygląda. W Polsce, prawdopodobnie, Ania nie zdałaby z fizyki albo musiałaby siedzieć po nocach i stresować się przy każdej lekcji, w angielskiej szkole może się uczyć minimalnej potrzebnej wiedzy z fizyki a błyszczeć w innych przedmiotach. Nie ma tzw. oceny średniej.
Pozdrawiam :)
Moje przemyślenia są następujące.Pamiętam jak w liceum zdarzały się przypadki, że ktoś dostawał 4,a potem pytał się nauczyciela, czy może poprawić na 5. Pozdrawiam, I gratuluje. Bardzo rzetelny materiał.
Straszne, po prostu straszne. Wiele jest jeszcze do zrobienia...
Jak zawsze interesujący odcinek. Dziękujemy
Wspaniale zaprezentowane zagadnienie, dziękuję
Dziekuje Agnieszko ! Jak zwykle szefowa pelna profeska ❤
Uważnie wysłuchałam. Na razie jesteśmy na dobrej drodze do tego, co przedstawiłaś. I cześć Ci Pyro, bo całkiem możliwe, iż dotrze do rodziców, dyrektorów i nauczycieli wizja Armagedonu. Oby.
Jestem zszokowana. Jako mama 4 chłopców, zrobilabym wszystko, żeby nie wychowywać ich w Korei, jesli tam by mnie rzuciło. Pomimo jej piękna, wielu plusow i kwestii, w ktorych przewyższa Polskę. Nie zrobiłabym tego swoim dzieciom. I sobie.
Ostatni fragment, ten o nauczycielach, o tym jak są nękani, to się odbywa w Polsce, na porządku dziennym i nikogo to nie wzrusza.
Szkoda, że tak późno dotarłem do tego wartościowego odcinka. Jest tak, jak Pani mówi. Gdy 20 lat temu byłem w Liceum czytałem o karach dka najsłabiej rokujących uczniów w postaci "lekcji wyrównawczych", obejmujących też Soboty w wymiarze... Kilkunastu godzin dziennie(!). Moim zdaniem jest to spora orzesada
... 😢
Bardzo ciekawy i naprawdę dobrze ujęty temat , super się oglądało ! 😊
Bardzo ciekawy materiał. Pozdrawiam cieplutko ❤
Pierwsze co sobie pomyślałam, to jak koreańczycy dbają o kulturę. Przecież od małego uczą jak się zachowywać wobec starszych, a to się ukłonić, a to jak podać dłoń. Nagle znajduję się w miejscu, gdzie dzieciaki/młodzież nie traktują poważnie nauczyciela, który ma ich przygotować do życia dorosłego. A może to jest wina też prywatnych szkół popołudniowych, bo mam wrażenie, ze nauczyciele ze szkół publicznych są odbierani jak typowy plebs co nie ma nic do powiedzenia. Chyba, że ja to źle rozumiem. Nie wiem czy jasno wyraziłam mój pogląd, może za dużo seriali się naoglądałam.
Ja Cię kręcę... A gdzie w tym wszystkim jest człowiek i jego emocje ? Praca w więzieniu jest już lżejsza.
Bardzo interesujacy material. Dziekuje i pozdrawiam.
Zdrowe społeczeństwo nie potrzebuje by jego 70% ludności miało wyższe wykształcenie. Najbardziej rozwinięte państwo nie potrzebuje tylu specjalistów. Nawet w państwie gdzie od 50 lat tworzyło się sztucznie stanowiska pracy by napędzić wzrost gospodarczy, musiało to doprowadzić do patologi, która będzie tylko narastać. Korea kształci ludzi którzy potem pracują w większości poniżej swoich kompetencji. Te 70% to raczej wskaźnik zepsucia systemu społecznego a nie powód do dumy.
Niezwykle ciekawe! Dziękuję❤
Mam takie wrażenie, ze Koreja jest dobra tylko w serialach.
i muzyce
Jak każdy kraj na świecie 😅
Bardzo ciekawy filmik, szczególnie kontekst historyczny
państwo powinno cały ten grajdołek wywrócić bo kreatywność absolwentów tych uczelni poraża. a dla jasności kreatywność to nie jest kopiowanie i kradzież technologii i każdego od Tokio do Waszyngtonu.
Azjaci są słabi w wymyślaniu nowych technologii, są jednak bardzo dobrzy w optymalizacji, modernizacji istniejących. Mają potężna moc obliczeniową, ale są mało kreatywni.
To nie są nadopiekuńcze matki tylko matki przemocowe...
Ten termin w psychologii ma nazwę "tygrysie matki".
Agnieszko, jesteś piękną i mądrą kobietą!
Ciekawe czemu władze nie mogą się zasugerować badaniami pediatrów/dziecięcych psychiatrów, ściśle określających ile dziecko w konkretnym wieku powinno mieć odpoczynku. Ograniczyć na poziomie prawnym ilość godzin w tygodniu poświęcanych na naukę oraz skontrolować po zakazie, czy przypadkiem ktoś na czarno nie udziela korków ponad normę. No i oczywiście takie działania poprzedzić szeroko zakrojoną kampanią medialną, bazującą na tym, ile dobrego to przyniesie dla zdrowia dzieci. Innej opcji nie widzę...
dziękuję za bardzo ciekawy materiał. Będę oglądał
Tata mi kiedyś opowiadał że jak w szkole się dostało reprymende to nawet nie mówiło się o tym rodzicom ze strachu, że dostaną lanie...
Dla mnie to jest zupełnie chore. Ciężko tu mówić o "wysokim poziomie". Oni uczą się tylko jak rozwiązywać testy. Gdzie tu praktyczne umiejętności. Ostatnio w Japonii zrobiono międzynarodowe testy z angielskiego dla klas 5-6 i chyba niecałe 10% uczniów potrafiło komunikować się w języku angielskim na poziomie 5 czy 6 klasy...
Pyro, świetny materiał! Dzięki! ❤
Co do tego, że nie powtarza się klasy to nie tylko koreański koncept. Z tego co wiem w Wielkiej Brytanii go nie. No i w krajach w których edukacja jest najlepsza np. Finlandia praktycznie nie ma czegoś takiego. We Francji, nie ma np. czegoś takiego jak w Polsce, że z powodu jednego przedmiotu można powtarzac, gdy jest problem z jednym- dwóm przedmiotami- rozwiązuje się to indywidualnie.
Dodatkowo badania pokazują, że powtarzanie klasy częściej krzywdzi, niż pomaga.
Ja sama mam traumę, nie powtarzałam. Miałam straszny problem z chemia, byłam w klasie humanistycznej i bałam sie, ze przez te chemię będę rok do tyłu, choć z innych przedmiotów miałam dobre oceny. I skończyło się na 2 z listosci.
Dzięki ❤🌷🌻🍀
Kocham słuchać twoich odcinków jako podcastów... super robota ♥️
Niestety w Polsce też zaczyna panować błędne myślenie rodziców, , a także ich dzieci, że należy uczęszczać na korepetycje. Za moich szkolnych czasów na korepetycje uczęszczały osoby nie dające sobie rady z nauką, zwykle opóźnione w rozwoju, oraz wtedy był to wstyd i dlatego raczej nikt się nie chwalił, że bierze korepetycje. Obecnie branie korepetycji staje się modą wśród snobistycznych dzieci, które naśmiewają się z tych, którzy korepetycji nie biorą, zarzucając im, że są biedni. Jak widać sytuacja uległa odwróceniu. Do tego panuje przekonanie, że aby dostać się np: na studia medyczne, to trzeba brać korepetycje. Nic bardziej mylnego :) Wystarczy uczyć się samodzielnie z podręczników - tam jest wszystko przystępnie napisane. Podsumowując, korepetycje, czy to w Polsce czy w Korei Południowej są przykładem snobizmu bogatych dzieci i rodziców.
To nie jest tak... Udzielam korepetycji uczniom, którzy przez okres pandemii mają braki. Nie każdy jest się z stanie sam nauczyć. Staram się im wyjaśnić każdy temat, z którym mają problemy jak najprościej. Nie każda pomoc dziecku to snobistyczne wymysły rodziców.
Nie ważne, czy wystarczy uczyć się samemu, czy potrzebne są korepetycje. Wniosek jest taki, że nauczyciele w szkołach są zbędni. ;)
@@AkiyaShinikami Nauczyciel, współcześnie to nie to co dawniej (np: w starożytnej Grecji). Teraz to uczniowie nie są uczeni przez nauczycieli, ale przez to, co napisane w podręcznikach.. Nauczyciel to po prostu pracownik szkoły, mający w nauczaniu pomagać i sprawdzać wiedzę.
@@ukaszkaminski627 dlatego jestem za tym, żeby postawić na naukę samodzielną i sprawdzanie tej wiedzy. Przeciętny obywatel do pracy w korpo nie musi wiedzieć jak oblicza się granicę ciągu, więc tych słabszych nie trzeba ciągnąć do góry, a już tylko na tym polega współczesna szkoła. Uczniom chętnym na podwyższenie oceny z 4 na 5 mówi się, że trzeba było się uczyć, a uczniów jedynkowych ciągnie się za uszy do góry, żeby nie musieć układać testów poprawkowych. Tacy to z nauczycieli ludzie z misją..
U mnie w liceum korepetycje były wymuszane, bo "my nie mamy obowiązku was uczyć do matury" i inne zrzucanie odpowiedzialności, by zrobić nam piekło z życia - oczywiście kartkówek i sprawdzianów nie szczędzili mimo marudzenia, że czasu na nie nie mają...
Biedni nauczyciele! Ale te tendencje rodziców atakujących nauczycieli niestety pojawiają się już w Polsce w niektórych szkołach! Straszne!
Miałam wielu fajnych nauczycieli w szkołach ale byli też tacy którzy przekraczali swoje prawa. Mój brat jest teraz w klasie 7 i jego nauczyciele to jakaś porażka, nauczycielka powiedziała mojej mamie ze mój brat ja denerwuje bo ma taki wyraz twarzy który jej nie odpowiada, lub dostał uwagę bo się uwaga UŚMIECHA, lub złożył kartkę ze swoją praca nie w taki sposób jak życzyłby sobie nauczyciel i według niego jest to brak szacunku do nauczyciela. To jest jakiś dramat, niedługo dzieci będą dostawać uwagi bo oddychają. Syn koleżanki miał na śniadanie kanapki z białym chlebem i Pani nie pozwoliła mu zjeść bo według niej ten chleb jest nie zdrowy i dzieciak siedział w szkole głodny, to jest chore co się dzieje w szkołach
nikt uwagi za nic nie wstawia, rodzic zawsze może przyjść na lekcje i obserwować swoje dziecko@@asiakubicka4777
@@asiakubicka4777 ja bym na te babe jage zaczekala po lekcjach, i porozmawiala , ale na ulicy- dwa razy po mordzie, tyle w temacie. A jak sie nie podoba chleb ktory daje dziecku, to ma, k..wa, za kare, zaplacic mu obiad w restauracji! Niestety, jak mam do czynienia z wariatkami , to reaguje tak jak one- pozniej spokoj😂
A jak jest z uczelniami artystycznymi? Takimi jak np ASP w Polsce? Sama wybieram się na taką uczelnie w tym roku i jestem ciekawa jak wygląda to w Korei ❤
A co będziesz studiować ? Ja sama jestem po asp w Polsce w Łodzi i nie polecam studiów.
@@pi7204 scenografię we Wrocławiu, bardzo się jaram kustiumami i tematami z nimi związanymi, a są one częścią scenografii ❤️ właśnie rozważałam łódź, czyli nie watro według ciebie tam zdawać?
@@anni.ii. akurat skończyłam ten kierunek w Łodzi. Zależy co później chcesz robić. Teatr marne zarobki z kolei branża filmowa to praca po minumum 14 godzin dziennie i częste delegacje. Praca dobrze płatna ale wg mnie brak miejsca na życie prywatne i tzw” normalne”. Ja zrezygnowałam po 3 latach pracy.
Hmm rozumiem, rozważę to! Dziękuję za cenną wiedzę i życzę Ci jak najlepiej!
@@anni.ii. dziękuje ❤️ Tobie tez.
Z perspektywy czasu trochę żałuje, że nie wiedziałam jak w praktyce wyglada ta praca bo mocno się rozczarowałam, że będę musiała rezygnować albo z pieniędzy albo z życia prywatnego. Mimo, że prace samą w sobie uwielbiałam i nawet teraz tęsknie czasami.
No horror jak dla mnie ,ale w Polsce też to się zdaża tylko o tym się nie mówi bo znam osoby które naciskają na dzieci bo oni sami nie dali rady być naj
Mega ciekawy temat! 😮
Dzięki ❤❤❤
imo moim zdaniem tutaj korea powinna częściowo wziąć przykład z chin i zakazać zajęć pozalekcyjnych albo przynajmniej wprowadzić jakiś limit tego ile dzieciaki na tych korkach czasu mogą spędzać w ciągu tygodnia, bo szkodzi to zarówno uczniom, którzy są wyczerpani nadmiarem nauki i nauczycielom dla których w pewnym momencie prowadzenie lekcji mija się z celem skoro i tak ci co chodzą na prywatne lekcje dodatkowo (a zakłam iż to większość dzieciaków w każdej klasie) są z materiałem do przodu i albo nie skupiają się na lekcjach albo śpią. No i sam pomysł z wprowadzeniem ograniczonej liczby miejsc dla absolwentów sky w firmach też nie jest zły. Może to jakoś przemówi do ludzi i uświadomi im że, jak powiedział jeden mędrzec, "studia są dla wszystkich, ale nie każdy powinien studiować"
Jeśli chodzi o 70%$ z wyższym to jak w Polsce. Jak wszyscy mają wyższe to nikt nie ma, tylko 2 czy 3 uniwerki mają sens, a resztę o kont d roztrzaskać.
Trochę przy temacie:
Wczoraj na Wrocław Korean Film Festiwal obejrzałam film "Next Sohee" (2022) reż. July Jung. Film nie przedstawiał problemu nękanych nauczycieli (czego głównie dotyczy Twój materiał), ale skupił się na młodej stażystce świeżo zatrudnionej w call center. Zostały przedstawione koreańskie realia "ciągłej presji", o której mówisz. Najogólniej mówiąc - reżyserka zawarła w swoim dziele krytykę kapitalizmu oraz krytykę koreańskiego systemu edukacji (szczególnie systemu wyzyskiwania stażystów). Trigger warning: motyw samobójstwa.
Film bardzo mi się podobał, więc go Tobie polecam! W filmie zagrała również utalentowana i sławna Bae Doona.
Dodatkowy tytuł, o którym warto wspomnieć przy okazji tego filmiku to "Monster" (2023) reż. Hirokazu Koreeda. Chociaż fim dzieje się w Japonii, to widać bardzo podobne zjawisko dot. systemu edukacji. A mianowicie: film jest podzielony na trzy części, najpierw poznajemy perspektywę matki, potem nauczyciela, a na końcu syna. Film pokazuje paradoksy - matka udaje się do szkoły, bo jest zaniepokojona stanem syna, obrywa nauczyciel, który z kolei jest przekonany, że to syn mobbingował innych... A perspektywy syna nie będę zdradzać, bo bym już zdradziła za dużo :)
Ja w podstawówce i gimnazjum miałam tz spadochroniarzy. Niby, ok. Mieli możliwość nadrobienia materiału, ponownego jego przerobienia, ale... Zwykle kończyło się to tym, że strasznie nudziło sie im, bo już to mieli. Absorbowali soba innych co rozwalało lekcję i ani oni się nie poprawiali, ani innym uczyć się nie dawali.
Czy w takim razie przechodzenie z klasy do klasy mimo wszystko jest lepsze? Też nie. Bo skoro nie ma dobrze opanowanych podstaw tj pole trójkąta czy prostokąta, to nie policzy pola prostopadłościanu. Skoro nie ma podstaw ortografi to nie będzie pisać dobrze wypracowań. Nie rozumie różnic czasów z angielskiego, nie umie podstaw ich użycia to nie nauczy się angielskiego. Bo znajomość słówek to jedno, a potrafić sklecić zdanie i umieć się dogadać to inna sprawa. Trzeba tu znaleźć złoty środek, tylko nikt jeszcze tego nie potrafił zrobić 😢
Mam dwie ciocie, które są/były nauczycielami.
Jedna uczy języka polskiego w podstawówce. Całym sercem kocha uczyć, ale jeśli nawet ona mówi, że nie pozostało jej nic innego jak dotrwać do emerytury to jest to strasznie przykre.
Druga uczyła języka niemieckiego w gimnazjum. Gdy wycofali gimnazja to uczyła trochę w liceum, a trochę w podstawówce, bo całego etatu nigdzie nie mogła dostać. Dzieci zrobiły się tak okropne, a ona w sumie nie miała żadnych narzędzi, żeby ich "ustawić do pionu" to zrezygnowała.
Rodzice dzieci w naszych szkołach też nie są bez winy. Nie raz słyszałam stojąc w kolejce do kasy w sklepie
- ja się uczyłam, a ta wredna baba wstawiła mi 2
- nie przejmuj się, ona głupia jest.
Choć moi rodzice różne rzeczy myśleli sobie to w życiu nie usłyszałam od nich złego słowa o nauczycielu. Czy to było dobre, do końca też nie, ale jednak nauczyciel miał jakiś autorytet, szacunek, posłuch. A teraz? Co prawda moje dzieci zaczynają przedszkole, ale ja już się martwię co to będzie w szkole 😟
Ja mam 44 lata i w przedszkolu musiałam nie raz klęczeć na grochu, stac w kącie z podniesionymi rękami a w podstawowce nauczyciele brak pracy domowej karali biciem linijką po rękach. Teraz to nie wyobrażalne a nawet samo zadawanir pracy domowej jest nielegalne. Mam nadzieję że w korei też się opamietają.
Tymczasem Norwegia - dzieci nie muszą umieć wszystkiego najlepiej jak się da, ale nie oceniajmy ich i stwórzmy im równe szanse, tak żeby dbać o ich zdrowie psychiczne i dzieciństwo, wspierajmy je w ich pasjach i mocnych stronach. I aż mi się Sex Education przypomina 😅 Nie no, Polska nie jest taka zła, a szkoła jaka by nie była, bo zawsze była trochę opresyjna i pojawiała się tam patologia, to mam wrażenie, że wcześniej jak rodzice nie mieli aż tyle do powiedzenia, to wszystko było trochę spokojniejsze. A obecnie dla odmiany jest coraz lepszy trend zdobywania elstycznego zawodu, który można zacząć już po szkole albo i w trakcie, coraz więcej docenia się posiadanie umiejętności, a nie wiedzy i młodzież chętniej rezygnuje ze studiów na rzecz pracy. Ale rodzice w Polsce są opresyjni w inny sposób, mniej wymagają wyników, a więcej po prostu wyżywają się na dzieciach ze wszelkich powodów.
A Koreańczycy mogliby po prostu sobie zrobić prywatny system nauczania, bo widać, że taki dla nich działa lepiej. Po co katować publicznych nauczycieli, skoro prywatni i tak uczą lepiej i zarabiają lepiej?
Na każdym uniwersytetecie znajdą się debile, że oni tego nie wiedzą, to podziwiam.
Koreanski system edukacji musiałby przejść gruntowne zmiany. Nie wystarczy zmienić jednej rzeczy żeby się poprawiło.... zacząć trzeba tak naprawdę od przedszkola lecz największy problem stanowią "azjatyckie głowy" bo przyzwyczajenia jest zmienić najtrudniej.