Nasz ostatni roast Wiedźmina w tym składzie ma 50 tys. obejrzeń (za co bardzo Wam dziękujemy). Zobaczymy jak pójdzie tym razem, bo to na pewno ostrzejszy w krytyce, ale i pełniejszy zachwytów materiał o tym, czym tak naprawdę jest i powinien być "Fan Service".
Na początku chciałbym napisać, że tworzycie świetny kwartet. Trafiłem na kanał przy okazji premiery Diuny i już zostałem. Przy wszystkim co powiedzieliście nie można pomijać faktu w jakiej kondycji psychicznej znajduje się pani Wachowska. Jej siostra okazała się bardziej rozsądna i wiedząc, że nie jest w najlepszej kondycji odeszła od projektu i (zdaje się) innych projektów w ogóle. Już w Atlasie Chmur widać było pewne skręcanie na wątki i tematy, które obie (już wtedy) siostry dotyczyły personalnie. Niestety Matrix 4 jest przykrym finałem tego, do czego może doprowadzić nagły sukces, szybkie wzbogacenie się, wejście w mainstream ze wszystkimi jego błogosławieństwami i przekleństwami, kryzys tożsamości (wyniesiony zapewne jeszcze z dzieciństwa) tą nagłą zmianą wywołany i stąd wynikająca też zmiana płci, która przyniosła (zakładam) dodatkowe pokłady niepewności i zawirowań. Matrix okazuje się być dziełem życia braci Wachowskich, bo był dopracowany co do kadru, tworzony latami. Zachłyśnięcie się sukcesem i niemożność sprostania oczekiwaniom ogromnej widowni kolejnymi częściami, a później nowymi produkcjami musiała zebrać żniwo. I właśnie czwarty Matrix to udowadnia. Nie można udawać, że fakt zmiany płci przez braci nie miał wpływu na ich kolejne produkcje.
Dyskutanci: "Krytykujemy dzieło, nie twórców." Ci sami dyskutanci: "Lauren S. Hissrich będziemy nazywać Lauren Fistech, bo trzeba się naćpać fistechu, by coś takiego stworzyć."
O, mój ulubiony temat! Usprawiedliwię siebie tak. Krytykuję u twórcy tylko ten aspekt, na który ma wpływ. Na rasę czy kolor skóry nie mamy wpływu, podobnie jak na tożsamość płciową. Ale na mózg mamy wpływ. Zawsze możemy zmądrzeć. Albo odstawić dragi, które nam źle służą. Czego serdecznie życzę naćpanej fisstechem Lauren Hissrich.
@@ileudices2038 bo widzisz kolego, gdyby pani szołranerka okazała by się być transmężczyzną to z ust panów prowadzących żartu z jej nazwiska byś nie uświadczył - patrz pani Wachowska - zero żartów czy wycieczek w jej stronę z ust prowadzących. to się nazywa hipokryzja drogie dzieci :)
Mi wystarczy wywiad z Lenką, w którym nie potrafił/a udzielić odpowiedzi, "dlaczego powstał ten film?" Swoją drogą dobrze był porobiona drinkiem opiato-hormonalnym. Do tego te wszystkie wysrywy w prasie, że miał to być środkowy palec do ludzi, którzy mają odmienne poglądy polityczne. Fajnie, że celebryty tak bardzo nienawidzą ludzi o innym światopoglądzie i zarzynają każde dzieło popkultury. Większość współczesnych twórców oraz scenarzystów ma umysły 13latków i nie potrafi napisać chociaż poprawnej historii, czy postaci. Rewizjonizm historyczny, usuwanie białego, heteronormatywnego mężczyzny, tokenizm, rasizm, cenzura etc. kosztem dobrej rozrywki. Co jest z dzisiejszym światem?? bo na pewno nie jest to żaden progres. PS. Nowy pająk nie był może najwybitniejszym filmem, ale patrząc na to co ostatnio serwuje msheu/chińsney , można No Way Home określić jednorazowym powrotem dobrego blockbustera.
Ciężko jest nie komentować Lana Wachowski jako osoby skoro ewidentnie decyzja która została podjęta kilka lat wcześniej jest tak mocno związana z jej praca jako reżysera. Tak jak zostało ŚWIETNIE z waszej strony powiedziane że po okruchach jesteś prowadzony do jedynej możliwej myśli i nie masz nawet opcji inaczej czegoś interpretować. To jest jota w jotę medialny przekaz telewizji amerykańskiej w której jeśli masz inne zdanie lub się z czymś choćby w małym stopniu nie zgadzasz to jesteś wykluczany, poniżany itd. Ja się czuje poniżony takim podejściem jako widza bo niedługo obok napisów w kinie w nawiasach będą pisać co mam myśleć o danej scenie. W dupie mam takie filmy i takich reżyserów.
Bo żeby zrobić dobrą, autorską kontynuację po latach, trzeba mieć jaja Davida Lyncha. Jak sobie słucham tego roasta, to cały czas myślę o "Twin Peaks" i jak bardzo jestem samotny w opinii, że zidiociała osoba Agenta Coopera to najlepszy comeback w kinie. I przykład tego, jak należy mieć wyrąbane na oczekiwania fanów, jeżeli jesteś niezależnym artystą.
O Boże, tak! Dlaczego na to nie wpadłem podczas recenzji! Przecież to jest wyborny punkt odniesienia i mistrzostwo grania z fanami w błyskotliwy sposób. Masz ode mnie 5 serduszek.
@@BezSchematu At Your service! Mam nadzieję na odcinek porównujący te dwa dzieła. Naprowadziłeś mnie na to, już na samym początku, mówiąc, że chciałbyś, żeby Keanu przez cały film, był twórcą gry. Przypomniały mi się wszystkie dyskusje ze znajomymi, którzy już od drugiego odcinka 3 sezonu, powtarzali tylko "Kiedy wróci agent Cooper?" i dali się temu wywieźć w pole, zupełnie nie doceniając artystycznych poczynań Lyncha i nie mogłem pozbierać szczęki, że pod takim naporem, jest tak niesamowicie konsekwentny w swojej wizji. Do samego końca. Na przekór nostalgii.
Let's hope, że nie spopularyzuje przy okazji tych wszystkich zbędnych anglicyzmów, które wpycha w co drugą sentence, a które other reviewers na tym channel zaczęli mimowolnie małpować. Lubię dyskusje tutaj, ale momentami zaczynają brzmieć jakby za recenzowanie pokultury wzięła się Joanna Krupa.
Nie mogę uwierzyć że No Way Home jest tutaj przedstawiane jako przykład dobrej nostalgii. Gdzie wprowadza się przeciwników z poprzednich filmów i nikt poza Panem Aktorem Willemem Dafoe i może Alfredem Moliną nie ma tam nic do roboty. Powracający Elektro nawet nie jest tą samą postacią bo Jamie Foxxowi nie podobała się odbiór jego postaci z TASM. Gdzie sceny z Connorsem dosłownie zostały wycięte z TASM xD Mało tego z tym całym resetem na końcu Spiderman Hollanda został potraktowany jak korporacyjny produkt gdzie Sony upewnia się aby zostawić postać w takim miejscu aby już nie musiał współpracować z MCU.
Mialem Krzysztofa za powaznego czlowieka, budowanie swiatow, nasmiewanie sie z korpoprodukcji itp, itd. Tymczasem wjezdza tutaj na pelnej z porownaniem do Endgame jako pozytyw. 'pszykro'
Mam odczucia diametrialnie odmienne.Z jednej strony Spider-Man jest celebracja "member-berries",z drugiej - w moim odczuciu - Matrix jest tychze jagodek krytyka. W Spider-Manie dopoki byl nowy material,wprowadzenie Dr.Strange'a bawilem sie dobrze,jednak jak weszly member-berries na ostro to film niestety zaczal mnie meczyc. Jesli chodzi o Matrixa natomiast,nie oczekiwalem niczego dobrego.W najlepszym razie kolejnej kalki dobrego filmu z przeszlosci,zrobionego gorzej. Moge sie w swoim odczuciu mylic oczywiscie,ale wydaje mi sie ze celem Matrixa w wydaniu Lany,byla wlasnie krytyka zerowania na nostalgi.Krytyka zarowno tworcow,studia jak i samych fanow. Najbardziej chyba meta-moment to scena gdzie Smith informuje Neo ze nowy Matrix powstanie,"z nami albo bez nas".Okazalo sie ze te slowa padly,verbatum na spotkaniu z Wachowskimi. W filmie jest sporo tego typu momentow,chociazby czerwona pigulka,czy "wybor jest iluzja".Tym razem Neo nie jest avatarem widza,tyle co tworcy i samego Keanu przy okazji.Pan ktory zagral meza Trinity to oryginalny kaskader Keanu z trylogi i o ile sie nie myle rezyser Johna Wicka,dodatkowo w filmie na imie ma Chad,czyli ten typowy "alfa". Pojawienie sie Merowinga - tak,kompletnie nie na miejscu i bez sensu...chyba ze,byl to komentarz na temat"chcecie wiecej member-berries?No to macie." Pokonanie Neo przez bullet-time,to jakby zgubienie calego znaczenia filmu,histori,przez skupienie sie tylko na calej otoczce,wirtualnej rzeczywistosci,efektach itd. Ogladajac ten film jako sequel do Matrixa,to tak,jest slaby.Natomiast patrzac na niego pod katem meta komentarzy na temat dzisiejszych nurtow,powiedzmy wprost - kreatywnej nekrozy - w przemysle filmowym,to jestem pod wrazeniem.I proponuje takie doswiadczenie aby zasiasc do filmu jeszcze raz i obejrzec go pod tym katem.
@@ryokodeivisu Nie jestem Lana ale mysle ze to drugie.Nikt,lacznie z tworca nie chcial kolejnego Matrixa,tylko studio.Mozliwe ze scena w ktorej nowy Morfeusz podaje Neo czerwona pigulke to wlasnie reakcja samych Wachowskich.Przeciez jedno z rodzenstwa w projekcia nie chcialo brac udzialu.Samemu bedac tworca rozumiem ze Lana, nie chciala dac swojego "dziecka" komus innemu.Co w takiej sytuacji zrobic?Jasne mogla przepisac scenariusz jedynki i zrobic kolejny soft reboot,mysle ze i studio i spora czesc fanow byla by zadowolona ale czy napewno do konca?Widzisz mysle ze wlasnie takie,juz niestety,tradycyjne podejscie do rebootow i sequeli,czyli robimy to samo(co zazwyczaj wychodzi gorzej)to jest wlasnie traktowanie widza jak kretyna.Tutaj fajna linijka od nowego Smitha - "opowiadamy te same historie,zmieniaja sie tylko twarze i imiona".Juz sam poczatek filmu traktuje wlasnie o tym,gdzie niebiesko-wlosa pani przyglada sie dejauvu z udzialem niby-Trinity - "to samo ale inaczej".To nie jest komentarz na temat Matrixa,tylko ogolnie przemyslu filmowego.Rozumiem ze to nie to czego fani chcieli,jednoczesnie nie moge powiedziec ze zawarty komentarz mi sie nie podoba,bo sie podoba.Moglismy dostac wiecej Matrixa - jasne.Mysle ze dostalismy cos wazniejszego co niestety gubi sie w zawodzie/rozczarowaniu.
ktoś tu nie oglądał Matrixa uważnie - tzw. swarm mode obejmował boty, które spełniały rolę uśpionych agentów -nie ludzi mówił o tym Analityk, że przejmowanie ludzi przez agentów jak to miało miejsce w poprzednim systemie było nieekonomiczne bo najczęściej kończyło się śmiercią osoby przejętej przez agenta
Nie oglądałem nowego Matrixa, ale widziałem spojlery i oglądałem recenzję Red Letter Media i z tego co wiem nowy film Wachowskiej miał być antyfanserwisowym filmem, drwiącym z sequeli, rebbotów i robiący sobie jaja z uniwersum. A w tym nie ma chyba niczego złego, chociaż pełnej ceny za bilet na film-gag chyba nie zapłacę.
Byłoby dobrze, gdyby taki był. Ale takie rzeczy robi się błyskotliwie, a to jest bolesny cringe fest. Zresztą, w dyskusji rzucam pomysł, jak mógłby wyglądać taki meta eksperyment grający na wyobraźni fanów.
Matrix nigdy nie rozjebał mi bani tak jak reszcie moich starszych znajomych dlatego że mój najstarszy brat i tata oglądali go przy mnie kiedy tylko się dało, a będąc kilkuletnim dzieckiem które niby ogląda ale zapamiętuje jedynie niektóre urywki jakiś scen, obrzydza i obdziera to trochę w jego oczach magię z tego dzieła które mimo wszystko było skierowane do osób dojrzalszych niż kilkuletnia dziewczynka. W tamtym czasie dziedzictwo matrixa i niektóre motywy roztaczały się już na inne produkcje, bardziej przyciągały mnie one wizualnie i narracyjnie, więc nawet kiedy po latach wróciłam aby obejrzeć całą serię filmową ,,na poważnie’’ to już chyba nie było dane mi przeżyć tej transcendencji jaką przeżyli inni, ale mimo wszystko wciąż byłam świadoma świętości tego dzieła, i jak bardzo wpłynęło ono na społeczeństwo. Miałam nadzieje na produkt który całkowicie będzie świadomy tego że nie podskoczy poprzednikom, i spróbuję zajrzeć w nowe oryginalne regiony które uatrakcyjnią cały film, niestety dostałam schematyczną i łatwą papkę z jakimś tam smakiem, ale po skonsumowaniu definitywnie nie mam zamiaru marnować czasu na kolejną porcję . Odmóżdżacze z stajni Marvela jakoś przestały mnie przyciągać już po Fazie I, gdzie jeszcze wtedy te filmy naprawdę mi się podobały a później traciło to na jakości aż w końcu nadszedł ,,Thor: Ragnarok'' i całkowicie przestałam traktować uniwersum Marvela na poważnie, co zmusza mnie do szufladkowania tego typu filmów do specjalnej szufladki w której mogą być one wgl brane pod uwagę. Najnowszy Spiderman jest taki sobie, nie jest ani tak zły jak ,,Niesamowity Spider-Man’’ ale do starej ,,oryginalnej’’ serii brakuje mu fiu fiu…Spider-Man: No Way Home jest na pewno najlepszy z całej najnowszej serii, trochę denerwowało mnie te przedmiotowe traktowanie tak kultowo zarysowanych postaci jak Doktor Octopus czy Goblin, ucinanie ich do minimum i dawanie zdecydowanie zbyt dużo czasu na ekranie temu elektrycznemu dudkowi i Jaszczurowi (Andrew Garfield to jedyne złoto z całej tej nieszczęsnej serii, dlatego reszta powinna być traktowana jako tło) którzy swoją bezpłciowością wybijali mnie z rytmu. Szkoda że Spider Manowie pojawili się tak późno, ich relacja i anegdoty to największy + tego filmu, a przez to że nie było wystarczająco dużo czasu na ekranie, Tobey Maguire musiał wyczuwać w nowym świecie, że Holland potrzebuję pomocy, a cała trójka poznawała się w laboratorium gdzie przez ledwo godzinę skręcali antidotum dla każdego złoczyńcy jakby to był pikuś. Przesłanie i motyw filmu był udany, jednak nostalgia zagrała tu zdecydowanie za słabo bo brakowało tu tego co miało animowane Spider-Man Uniwersum, za mocno zagrała tutaj hierarchia i nadrzędność świata Toma Hollanda kosztem całej reszty przez co złoczyńcy i Spider Manowie z innych równoległych światów odgrywali jedynie rolę pachołków do bicia i podporządkowanych pomocników których jedynym celem życia jest przeszkodzić lub pomóc temu supremus Spider Manowi, jakby nie mieli własnych osobowości, problemów i spraw w ich własnym świecie. Cała relacja między Peterami Parkerami wyglądałaby jeszcze lepiej, gdyby postawili Tobyego w roli tego najstarszego weterana i mentora, który zjadł zęby na odgrywaniu roli Spider Mena dzięki czemu służyłby całej reszcie swoja dojrzałością i doświadczeniem. Andrew Garfield byłby tym załamanym nieco depresyjnym Spider Manem, który gryzie się z swoimi porażkami i próbuje z nimi walczyć i uczy młodego wyciągania z nich lekcji, a Tom jako ten głupi i naiwnym dzieciak z o wiele większym arsenałem technologicznym, mocniejszymi przygodami od całej reszty, ale z o wiele mniejszym doświadczeniem, pakuje cały świat w niezłe kłopoty i potrzebuje pomocy mentora i starszego brata, którzy go zrozumieją i pomogą stawić mu czoła z tragicznymi skutkami swoich wyborów. No i chyba największy minus w całym filmie czyli ,,No my tu w tym świecie mamy super hiper nowoczesną technologię która naprawi was w kilka godzin przez co nie będziecie już źli’’ Jest to tak naiwny i prosty koncept poprowadzenia fabuły, że w trakcie oglądania wyobraziłam sobie że Tom Holland to taki Aang z Legend Avatara, który ma nadzieje że jak odbierze władcy Ognia moc wypuszczania z rąk wiązek ognia, to ten nagle przestanie być kompletnie groźny, bo grozę jego całej osoby definiowało to czy jest w stanie pieprznąć kulą ognia a nie to że był inteligentnym, okrutnym i sprytnym tyranem, który dla władzy rozerwałby tego avatara samymi dziąsłami. Straszne uproszczenie które można było zrobić inaczej, ale i tak cały film broni się lepiej od pozostałych.
SIMULLATE akurat było bardzo przyjemną grą słów. W dobrym filmie to byłby po prostu kolejny fajny smaczek - zwłaszcza w świecie, gdzie 3 części gry Matrix stały się bardzo popularne.
@@BezSchematu "najmocniejszy" punkt to neon z napisem "For those who love to eat shit":) Najlepsze podsumowanie Matrixa 4, które zawarto w samym filmie.
@@BezSchematu wygooglasz to bez problemu:) Ja nie zwróciłbym uwagi, gdyby nie polskie napisy. Sprawdź również "Sabor a Mierda" (na to natknąłem się dosłownie w tej chwili, nie wyłapałem w filmie). Czyli jednak jest pewna głębia w tym filmie, hahaha.
Bardzo cenie w ludziach dobre poczucie humoru i dystans do siebie. A za całokształt, należy się subskrypcja ;) Od siebie mógłbym polecić Stalkera z 1979 roku. Tak jakoś mi się przypomniał, gdy oglądałem Twoją recenzję Primal...
@@Dziku888 W sumie gdyby tak spojrzeć na nasz język, to mnóstwo słów jest pochodzenia obcego, i to wcale nie są tylko zapożyczenia z angielskiego z ostatnich lat ;)
Tak odnośnie programów pojawiających się w rzeczywistości wychodząc z Matrixa. Przecież już w oryginalnej trylogii Agent Smith wyszedł z Matrixa, przejmując ciało jakiegoś trepa, więc na co programom były cząsteczki
Co do ewentualnych kontynuacji: "Following, the film’s abysmal weekend, The Matrix Resurrections producer James McTeigue spoke to Collider informing the outlet there are no plans for any further Matrix films. He said, “Look, for us, I think, at the moment, it’s just the movie you’ve seen. We’ve got no prequel in mind. We’ve got no sequel in mind. We’ve got no further trilogy.” Ale może to i dobrze? Ciszej już nad tą trumną.
Czyżby udało mi się być tym, który zostawi NICE (69)komentarz? Anyway, zacznę od tego, że lubię nazwę kanału bo widzę BS, myślę bullshit, ale Bez Schematu ain't no bullshit. The boys (wink wink) know their shit. Co do materiału to jak sami zauważyliście i ktoś w komentarzach też, zrobił się z tego rant/krytyka na nowego Matrixa bardziej niż porównanie dwóch filmów. Próbowałem spojrzeć na niego jak mój kolega, który nie wiedzieć jak, ale Matrixa (pierwszego) nie widział, albo nie pamięta, że widział i ten film był dla niego 'mah, okay. Wolałbym za to nie zapłaci i, ale nie żałuję'. Niestety nie potrafię i chyba ten dzieciak we mnie nie pozwala mi jakkolwiek się tym cieszyć. Takie rozczarowanie na zasadzie 'mamo chce Matrixa! Mamy Matrixa w domu. Tymczasem Matrix w domu: Matrix 4'. Ten film przy paru poprawkach (wymienionych chociażby przez was) dałoby się uratować. Co do spajdiego, oh boi, uczta dla fanów, przyzwoity posiłek dla tych którzy nie oglądali poprzednich 5 filmów i to taki posiłek, który myślę, że może zrobić apetyt, żeby nadrobić. Dzięki za kolejny dobry materiał, więcej wspólnej współpracy i do kolejnego materiału!
Ooooł totalna misinterpretacja🥴 Współczuję Panowie że się wam nie podobało bo faktycznie pod względem czysto filmowym jest to bałagan ALE jednocześnie całe DOŚWIADCZENIE ma format mockumentu/wideoeseju i jest raczej metakomentarzem fenomenu i impaktu jaki matriksy wywarły w popkulturze, podejścia twórcy do dzieła oraz pompatycznej struktury poprzedników. Polecam obejrzeć jeszcze raz i przefiltrować sobie całość przez ten pryzmat💪 Bo tak na prawdę to niemal co zdanie pojawia się jakaś dwuznaczność odnośnie dziedzictwa, procesu tworzenia lub motywów tożsamych serii👍👍
Ehh z tego co mówicie to nie ma co iść na nowego matrixa. Smutne, tym bardziej że pierwszymi matriksami byłem zachwycony i pożerałem wszystko co wtedy się pojawiało, gry, animatrixsy itp. Może jednak w tym przypadku życie prywatne i wiadome zawirowania miały większy wpływ na twórczość autorów. Pierwszy Matrix był wybitny, a czy potem powstało coś na tym poziomie?
Dużo jest tych spoilerów? przestałem oglądać ja Adam zaczął mówić o fabule Spidermana. Ewentualnie na przyszłość proszę oznaczyć w tytule, że są spojlery. Tak w ogóle świetny kanał :)
nowego Matrixa jeszcze nie oglądałem, ale spotkałem się też z recenzjami go chwalącymi, że to podobno "genialny świadomy trolling fanów i ich teorii". Cóż sam się przekonam, ale nie w najbliższym czasie, bo chyba potrzebuję poczekać, aż zgiełk wokół filmu opadnie i nie będzie wpływał na moje nastawienie wobec niego. Jestem z tych nielicznych, którzy lubią sequele, choć oczywiście mam zarzuty na poziomie realizacyjnym, to za same koncepcje w nich zawarte, a zwłaszcza za pójście na przekór i zaoranie motywu "hero's journey" mają mój odwieczny szacunek.
Trolling fanów można by przeboleć (gdyby rzeczywiście był świadomym zabiegiem). Ale w tym filmie kuleje wszystko inne. Słaba choreografia walk (to Matrix!), tragiczne dialogi, brak godnej zapamiętania muzyki.
To jest trolling samego Matrixa, obawiam się. Fanom wymierzony został tylko siarczysty policzek i kop w dupę, za który fani odpłacili się jak zawsze: najgorszymi wynikami kasowymi otwarcia w historii całego uniwersum Matrixa.
@@KrzysztofMMaj smutno słyszeć, ale z drugiej strony i tak nie miałem, żadnych oczekiwań wobec tego filmu, więc jak znajdę cokolwiek pozytywnego czego można by się w nim chwycić to będę zadowolony. Ja to traktuję bardziej jak jakieś DLC. Wyszło dobre - spoko, nie wyszło - no trudno nie będę się spinał i tak tego filmu nie potrzebowałem i mogę się cieszyć samą trylogią xD edit: a i oczywiście mogę się też cieszyć świetnym Animatrixem.
Panowie, zdajecie sobie sprawę, że na końcu tego "dzieła" jakim niewątpliwie jest nowy matrix jest scena gdzie dwóch panów mówi, że trzeba stworzyć coś nowego, coś jak catrix...
@@BezSchematu Nie trzeba nikomu ubliżać. Wystarczy połączyć kropki, dodać dwa do dwóch lub jak kto woli - dwie do dwojga (?) jak to już ktoś napisał - bracia Wachowscy zrobili lepsze Matrixy ;)
@@weroandronika No to złe kropki połączyłaś. A odpowiadając na twoje pytanie: Nie, nie uważam tak, ale faktem jest, że to BRACIA - a nie siostry - zrobili pierwszego Matrixa, który traktowany jest przez znakomitą większość odbiorców za część najlepszą. Bracia, bo wówczas identyfikowali się jako mężczyźni - skoro już wchodzisz na temat identyfikacji płciowej.
Przecież nowy Matrix to jest trolling Wachowskiej. Około 4-6 minuty jest wyraźne ostrzeżenie (neon na budynku), które brzmi: FOR THOSE WHO LOVE TO EAT SHIT. Przypadek? Nie sądzę.
Ale co z tego, że trolling, jeżeli zrobiony nieprawdopodobnie prostacko i bez polotu? Żeby chociaż miał dobrą choreografię, dialogi i muzykę. Ale nie ma. Trollować też trzeba umieć.
@@BezSchematu Przecież to udany trolling. Właśnie o to chodzi, żeby wszystkie elementy były spieprzone. Na początku miał miał być tylko Matrix 1, ale ostatecznie twórcy dograli jeszcze dwie części z umiarkowanym entuzjazmem, ale z nadzieją, że to koniec. Po latach właściciel marki chciał jeszcze nakręcić kasy, więc tym razem twórca poleciał bezlitośnie i celowo nagrał słabiznę.
Fajnie znaleźć miejsce w sieci, w którym wysłucham rzeczowych argumentów, logicznej argumentacji. Ale i tak nie zgadzam się z waszą opinią o tych dwóch filmach w jakiś 95%.
Jak dla mnie analiza Matrixa bez analizy autora jest bezcelowa. Nie da sie zrozumiec Matrixa 4 bez zrozumienia zaburzen psychicznych Twórcy. Cała fabula z jej cala nieskladnoscia ,odzwierciedla zaburzenia osobowosci Wachowskiej... Zrozumienie utworu bez zrozumienia autora ,tym co nim kierowalo ,czym sie inspirowal itd. jest niemozliwe.
Ogólnie szanuję Wasze zdanie, ale się nie do końca z nim zgadzam. Jeśli chodzi o Matrixa, to moim zdaniem występuje tu dość klasyczny problem sequeli filmów, w których główny bohater na końcu zostaje bogiem. To już nastąpiło w pierwszej części, tamten film był zamkniętą całością. Wszystko co nastało po nim to, moim zdaniem, nieudane próby mierzenia się z tym faktem. Moim zdaniem, już po pierwszym filmie powinna nastąpić zmiana perspektywy, czyli Neo tam gdzieś jest i coś robi, a my wchodzimy coraz głębiej w wykreowany świat oczami innego bohatera. Sztuczne "osłabianie" Neo w kolejnych częśćiach, tylko po to by film nie skonczył się już w pierwszej sekwencji rodzi coraz to nowe problemy z konsekwencją wykreowanego świata, czego apogeum jest właśnie czwarta część. Ja mimo wszystko aż tak źle bym tetgo filmu nie oceniał. Nudziłem się na nim, ale podobały mi się w miarę niektóre koncepty - które m.in. wyśmialiście, np. główny przeciwnik. Dla mnie kulą u nogi przede wszystkim było to, że bohaterowie filmu jak dla mnie nie mieli kompletnie motywacji do robienia tego co robili. Ich postępowanie dla mnie było nielogiczne i pozbawione kompletnie podbudowy. Nie wiem dlaczego podejmowali taki a nie inne decyzje, poza może, zazanczam może, Neo - któremu zależy na uratowaniu Trinity - pozostali? Nie wiem, nie rozumiem i nie czuję. Inna bajka, nie zwróciliście uwagi jeszcze na jdeden fakt istotny moim zdaniem. W poprzednich częściach był taki istotny myk z tym przenoszeniem się przy użyciu telefonu. To pozwalało twórcom na upchnięcie znacznie większej ilości scen akcji i motywowało wiele scen. Wiedziałem dlaczego Trinity lub Neo biegną gdzieś tam, spieprzając przed agentami - bo musieli dotrzeć do telefonu. Koncept może absurdalny, ale mi jako widzowi pozwalał utrzymać uwagę i uporządkować fabułę. Wiedziałem mniej więcej co i dlaczego robią bohaterowie w danym momencie. A tutaj? Cała finałowa sekwencje, gdzie oni spiprzają przed rojem, ja zadawałem sobie jedno zasadnicze pytanie... gdzie oni właściwie się udają. Nikt w całym filmie wystarczająco jasno nie wytłumaczył zasad logowania/wylogowania z matrixa w tej nowej rzeczywistości. Padło jakieś lakoniczne zdanie, że teraz to jest nowocześniej i... zabrakło jasnych reguł. Tak abyśmy wiedzieli, czuli stawkę, że w ostatniej scenie to muszą dotrzeć do tego tam jednego punktu, bo inaczej wszystko szlag trafi. Przez całą scenę miałem wrażenie, że ich ucieczka jest bez sensu. Wrescie gdyby choć ten ich skok zakończył się śmiercią głównych bohaterów - oddając im hołd - pozwalając umrzeć z godnością, aby kolejne części powstawały już z nowymi bohaterami - może oceniłbym zakończenie wyżej. A tak? Oj, zęby mnie bolały.
Nie mogę jednak przejść równie bezkrytycznie wobec Spidermana. Niby także "wychowałem" się na pierwszej trylogii Spidermana, niby powinienem czuć sentyment, ale nie czuję. Tych Amazing Spidermanów nawet nie zauważyłem i dowiedziałem się o nich dopiero przy pierwszym Spidermanie z Tomem Hollandem - nie dałem rady obejrzeć nawet połowy pierwszej części, takie to było złe. Zatem do mnie ta nostalgia nie trafiła kompletnie. Dla mnie ten spiderman był najgorszym Spidermanem z Hollandem i lepszym tylko od tych Amazing Spidermanów. Tam poza fun serwisem nic sie nie zgadzało. Film był zbyt przewidywalny, zawierał zbyt wiele niepotrzebnych "inside jokeów" i co gorsza wyglądał bardziej jak podsumowanie wszystkich filmów ze Spidermanem, które wyprodukowało Sony niż film rpzbudowujący MCU. Wyprowadźcie mnie z błędu jeśli się mylę, ale to chyba był ostatni film ze stajni Sony z Pająkiem, licencja chyba wraca do MCU, nieprawdaż? I tak mi właśnie ten film wyglądał - jak strasznie nachalne podumowanie ekranizacji Pająkowego Sonyversum. A wyafawałoby się, że można by dość łatwo ten argument zbić. Wystarczyłoby dodać ze 2-3 vilanów z komiksów, jakiegoś innego spidermana czy dwóch (może tego z przyszłości), zostawiając oczywiście środek ciężkości na tych sentymentalnych filmowych kreacjach. Trochę tak jak zrobiono to w Spiderverse. Zresztą może nawet pokusić się o samego Milesa Moralesa... czemu nie? To by było mniej fan serwisowe a bardziej rozbudowujące MCU i może przyczynek do zmiany bohatera w kolejnym filmie? Inną sprawą jest to, że cały film to nieco odmieniona koncepcja Spiderverse, tylko, że wykonana dużo gorzej. Duplikowanie pomysłu po tak krótkim czasue? Słabe jak dla mnie. O fabule to w ogóle żal mówić, bo była tak pretekstowa, że mogłaby nie istnieć. Błędy logiczne w kreeowaniu całej tej historii są tak ciężkie, że można by godzinami o nich dyskutować, ale ok... Można to przełknąć, wszak nie pierwszy to i nie ostatni film, gdzie fabuła nie ma w zasadzie znaczenia. Nie mniej jednak bardzo mi się to źle oglądało, zwłaszcza, że juź na samym początku film zdrada jak się zakończy. Już po pierwszej próbie Strange'a, gdy tylko poznajemy efekty działania czaru, wiemy, ze czar na 100% będzie powótrzony i na 100% objęci będą nim wszyscy, włącznie z najbliższymi (typowe amerykańskie łopatologiczne uczenie się na błędach). Co prawda zaskoczyć może fakt śmierci cioci May, ale jakby wrócić do tego, że muszą wszyscy zapomnieć, to sie okazuje, że i ten fakt nie jest zaskakujący, bo przecież inaczej to j akoś trzeba by wytłumaczyć, jakim cudem ciocia zapomniała o istnieniu Petera. A tak problem z głowy. Wiem - czeprami się głupiej fabuły, ale mi film po prostu nie dostarczył. Na koniec napiszę: owszem końcówka mi się bardzo spodobała. Może nie nazwałbym jej od razu odważną. Nazwałbym jednak bardzo dobrą, czego fakt o Matrixie powiedzieć nie można. Nie jestem jednak przekonany, czy wątek w ogóle będzie kontynuowany. Czy nie było to przypadkiem włąsnie pożegnanie się Sony, ale i całego MCU ze Spidermanem, przynajmniej na kilka lat. Jesli faktycznie licencja wraca do MCU to nie wydaje mi się, żeby chcieli "powielać" pomysł Sony w kolejnych częściach. Owszem, może pojawi się jako sidekick w jakichś innych odsłonach 4 fazy. Wydaje mi się jednak, ze mogą go odłożyć na trochę na półkę, żeby móc potem zrobić kolejnego reeboota. Takie jakoś mam przeczucie.
Wychodzi na to że Lana Wachowski zepsuła wszystko to co zrobili bracia Wachowski. Ehhh, te kobiety, nie rozumieją marki i tego świata matrixa, a pchają się do robienia takich filmów, bez poszanowania dla fanów. To boli tym bardziej że matrix był pod wieloma względami przełomowy i skłaniający do przemyśleń, zresztą był zalążkiem wielu teorii spiskowych.
Uwielbiam Matrixa 4. Zrobił on to samo, co zrobił swego czasu Metal Gear Solid 2 (tylko w nieco gorszym stylu, bo Wachowska to jednak nie Kojima, a film to nie gra wideo). Wtedy wszyscy czekali na kontynuację poważnego technothrillera, z chłodnym Snake'iem ćmiącym pety, a co dostaliśmy? Jakiegoś blond twinka na głównego bohatera, grubasa jeżdżącego na wrotkach, biseksualnego wampira i godzinne dysputy o podmiotowości gracza/jednostki w grze wideo/społeczeństwie oraz fabułę będącą rekonstrukcją jeden do jeden MGS1. Gracze byli wściekli - "co to za trolling"? I po 20 latach okazało się, że jest to największe dzieło Kojimy. Prorokuję, że z tym Matrixem będzie podobnie.
Ale w MGSa 2 niezależnie od bohatera grało się miodnie tak czy owak. A oglądanie Matriksa 4 wymaga autentycznie wysiłku. Nawet trolling wypada robić z klasą. A jak się daje Neo używającego force push na każdym kroku i niedorzecznie komicznego Merowinga…
@@BezSchematu no ta gra była mistrzostwem także technicznym, ale ja nie o tym. Kiedy grałeś w MGS2, na premierę? Bo jeśli tak, to musiałeś spotkać się ze szkalowaniem narracji i konwencji, w jaką poszła gra. Np. słynna recenzja HIVa z PSX Extreme, gdzie tak samo jak Wy nabijał się z tych kiczowatych i pastiszowych elementów, sugerując że to coś z miejsca dyskwalifikującego i obraźliwego dla "tru fana".
Serwus Filipie Muszę zacząć od tego że nie widziałem ani jednego ani drogie filmu także nie mogę za dużo powiedzieć , więc będę bazował na waszych wypowiedziach. Wydaje mi się że reżyserów i show runerow ogarnęła jakaś niezrozumiała choroba która nazywa się niezrozumienie własnych wizji. Są one tak oddalone od materiału źródłowego że chyba sami się w tym gubią( myślę tu o pani Vachowski i pani Fistech) nie wiem co powoduje ich decyzjami , przecież Fistech miała dostęp do materiałów i nic z tym nie zrobiła a co się tyczy Vachowski , myślę że może chciała na nowo przedstawić ten świat ludziom którzy go nie znają . Tak tylko do jakiej publiki jest to kierowane ? Niepelnosprytnych ludzi którzy nie potrafią dodać dwóch do dwóch. Strasznie dziwna metoda. Jeżeli chodzi o wątek z maszynami i ich świadomości przywołam tutaj przykład gry Titanfall 1 , codownie to było tam zaimplementowane. Jak maszyny mogą zbudować ogromną fuzie czlowiek - maszyna. Padło też kilka słów na temat Ghosts in the shell. Absultny faworyt w mojej topce. W animacji ghost a widzimy jak maszyn przeskakują / upgraduja o parę stopni wyżej , znaczy budują swój świat w mega sieci gdzie powłoka cielesna jest tylko przeszkodą. I jak może pamiętasz ten dialog pomiędzy pani Major i Bato czym tak naprawdę jest człowieczeństwo . Czy jest to zlepek genów przekazywanych z pokolenia na pokolenie czy może zespołem powiązań neuronowych , zbytkiem wspomnienia i jaźni. By the by , ghost 2.0 chyba nawet wchodzi głębiej w te zagadnienia . Z tego co mogłem wyczytać ,Anię było tego wiele ( za krótki w karku jestem , muszę się doedukowac) sam dialog / narracja była przepełniona duchem dziadka Konfucjusza . Szalenie mnie to interesuje . Tak na dobrą sprawę przydałby się malutki esej o tym. Może masz więcej wiedzy w tej materii. ( Chciałoby się powiedzieć materia Prima ,polecam cykl książek) . Pozdrawiam Filipie i czekam na kolejne materiały.
@@KrzysztofMMaj No bo chciałeś żeby było jak dawniej, bo wtedy to było, a teraz to nie ma. Rozumiem to. Też chciałbym się poczuć jak wtedy, gdy miałem 20 lat i wyszedłem z kina w Sopocie, po pierwszym Matrix. Ale to se ne vrati. Face the reality ;)
@@michalm.859 Mam wrażenie, że właśnie tego chcieli twórcy 4 części i dlatego się nie zgadzam z NK. W filmie padają odniesienia do fejsa i social mediów - serio? W ten sposób Matrix 4 cofa się PRZED czasy Matrixa 1, opisującego symulację znacznie bardziej zaawansowaną niż będące w planach Metaversum Zuckerberga.
Wy tam sobie bądźcie poprawnie polityczni ze wszystkimi bzdetami dzisiejszych czasów. Matrixa zrobili bracia Wachowscy i nikt mi nie będzie wmawiał że białe jest czarne.
Panowie, ja mogę przeboleć krytykę Matriksa 4 ale przedstawienie No Way Home jako tej "dobrej" nostalgii to jakieś nieporozumienie. Możecie ocenić Matriksa 4 jako tanią czekoladę z marketu ale No Way Home to jest zwykłe gówno w opakowaniu Ferrero Rosher. NWU to jest film jednorazowy, wręcz nadający się tylko do oglądania z fanami Spider-Mana na konwencie. Nigdzie indziej. Cały ten produkt stoi na postaciach i aktorach z poprzedników. Bez charyzmy Defoe i innych ten film jest zwykłym gównem w złotku. Fabuła się nie klei, hollandowy Parker dostaje jakiś downgrade względem poprzedniego filmu, o Strange'u, który chyba od walki z Thanosem stracił 95% szarych komórek w mózgu nawet nie wspominam. To jest tragiczny film, który jest kpiną z inteligencji widza. Rzeczy się dzieją bo tak, wizualia są tragiczne, Nowy Jork to makieta rodem ze starych filmów o Kaiju, główny bohater dostaje taką samą naukę jak w poprzednim filmie i gdy pozostali Spider-Mani swoją traumę i związaną z nią poczucie obowiązku mają w ciągu pierwszych 30 minut swoich pierwszych solowych przygód, tak ten Iron Boy ma takie coś dopiero w szóstym filmie, gdy już był w kosmosie i walczył z zagrożeniem o zasięgu galaktyczym jakim był Thanos. Gdzie tu sens i logika? Zwłaszcza że sam hollandowy Spider-Man i jego bliscy zostali wymazani w tym samym czasie. Widać że twórcy nie mieli jaj by zostawić May czy choćby Neda, bo nie chcieli zrobić nowej dynamiki dla tych postaci. W porównaniu do NWH, Matrix 4 to arcydzieło kinematografii. Może i efekty nie są tak dopracowane ale ten flim chociaż nie bał się ryzyka i związanych z nim konsekwencji. Wskrzesili Neo? Tak. Roboty sztucznie rozdzielili go z Trinity, bo z tego miały więcej prądu? Tak. Mamy bekę z korporacji i płytkiego fanowskiego podejścia do tego cyklu? Mamy. Im więcej myślę o Matriksie tym bardziej mi się on podoba i uważam że godnie przejdzie próbę czasu. Bo szanujmy się, jest mnóstwo fanów, którzy za "prawdziwy" Matrix uznają tylko i wyłącznie pierwszy film. Kolejne albo ignorują albo ledwo co tolerują. No i mityczne robienie dzieciństwa. Ja obejrzałam całą tetralogię dopiero dwa lata temu i uważam że pierwsza część wywala całą otoczkę filozoficzną gdzieś tak po tym jak Neo kończy trening. A Potem mamy walkę, walkę i walkę
13:00 rozczarowany boomer taki smutny. Sam mam 43 i cieszę się, że pani Wachowski pokazała jacy byliśmy naiwni w tej młodzieżowej podjarce komercyjnym produktem. Pokazała, że pierwsze Matrixy były tak naprawdę nadęte i pretensjonalne. Większość nie chce przyjąć tego do wiadomości.
Zajebiscie powiedziane :) przykre ale trochę prawdziwe.. każdy z was przez chwile brzmi jak Boomer i druga sprawa każdy z was tęskni za tym ze 20 lat temu ktoś wam zryl banie ze można pokonać system gdzie każdy z was w tym systemie czuje się zajebiscie 🤝
@@ryokodeivisu no widzisz, koledzy tutaj mają tak zryta banie i tak nierealne oczekiwania ze spodziewali się kolejnego reboota i kolejnej Reaktywacji albo Rewolucji.. eh śmiać mi się chce 🤯
Poczytaj o powstawaniu pierwszego Matrixa i wróć tutaj ze swoją teorią o komercyjnym produkcie. Oczywiście, był produktem jak każdy film wypuszczany do kin, ale ani twórcy, ani producenci nie spodziewali się tego jakie zyski i szum przyniesie. Oceniasz film, który powstał 22 lata temu posiadając wiedzę i bagaż kulturowy z dzisiaj, a wtedy Matrix wnosił sporo do kina mainstreamowego (jeśli ktoś był nerdem siedzacym w mandze i anime to już nie tak dużo).
Niezła przemowa na początku. Bo my tak uważamy i oczekujemy, że wy też tak będziecie uważać a jeżeli sądzicie, ze krytykowaliśmy "naćpaną" panią Fisstech, to wam się wydawało. Hipokryzja level hard.
Już w sumie nie mam siły powtarzać tego, co w innym komentarzu pisał Krzysztof. Krytykowaliśmy ją za jej decyzje twórcze, nie za cechy biologiczne czy charakterologiczne, na które nie ma wpływu. I tak, oczekuję pewnego poziomu dyskusji po tym kanale.
@@BezSchematu ooo właśnie, "krytykowaliśmy ją". O ten błąd logiczny mi chodziło. Można krytykować twórcę, szczególnie jeśli krytyka jest uzasadniona. Błagam, nie mówcie, ze nie krytykujecie twórców. Do inkluzywności nie będę się odnosił, bo to kwestia definicji i pojmowania tego terminu. Ogólnie materiał o Wieśku mega. Obejrzałem 2 razy, a nie jest to krótkie. Powodzenia w rozwijaniu kanału.
@@TheTotal1981 W takim razie może wyraziłem się niewystarczająco jasno (ale wierzę, że to było dość oczywiste): krytykujemy TWÓRCÓW, nie osoby. W sensie: krytykujemy za ich decyzje, nie za ich cechy i atrybuty. Nie interesuje mnie czy to kobieta czy mężczyzna, gej czy hetero, biały czy czarny. Interesuje mnie jakim jest twórcą / twórczynią.
@@BezSchematu Proszę bardzo. Gdzie się nagle podziały twoje dyrdymały o nie ocenianiu osoby a np. jej twórczości tudzież wypowiedzi. Rozumiem ,że "postępowi" tak już mają jak się z nimi niem zgadzasz to jesteś nazywany idiotą.
@@jerzykow1072 Mówiliśmy o autorach i twórcach, nie o ludziach z którymi prowadzimy dyskusję i którzy nie są w stanie uszanować apelu o elementarną empatię. Nie umiesz poprawnie pisać, tak, jak nie umiesz poprawnie myśleć.
@@BezSchematu Argumenty ad persona jakich używasz, czyli obrażanie, szydzenie są niedopuszczalne w dyspucie ludzi dojrzałych. Zastanawiające i ciekawe jest używanie przez Ciebie w.w. argumentów z równoczesnym nawiązywaniem do empatii w jednym komentarzu. Tak na marginesie, nie myl logicznego myślenia/kojarzenia faktów z brakiem empatii.
@@jerzykow1072 ahhh... Rozumiem. Czyli Wachowską obrażać można, celowo stosować misgendering i bawić się w porównania ze zwierzęciem, natomiast ja muszę traktować Cię jak drogą porcelanę? Nie, Jerzy. To mój vlog. Wyraziłem się w materiale bardzo jasno. Nie kasuję takich komentarzy po to, abym mógł się odnosić do takich osób jak Ty w sposób, w jaki Ty odnosisz się do innych przez swój brak empatii i infantylną złośliwość.
@@BezSchematu To może popracuj nad sarkazmem, bo w Twoich ustach brzmiał, jakbyś wyrażał swoją opinię. Poza tym, używałeś tutaj ironii, czyli ukrytej złośliwości, a nie sarkazmu - czyli komentowania uszczypliwie zastanego już stanu. Oczywiście nie mogłeś się powstrzymać od jazdy ad personam, niedzielny woju. Wracaj do komórki pod schodami.
@@vetulani Widzę, że pojęcie "ad personam" jest dziś używane dość liberalnie. A co do komórki pod schodami -- moje ulubione miejsce. Nie zachęcam do subskrybowania tego kanału, nie mam wrażenia, żebyś czuł się tutaj dobrze. PS. sarkazm «złośliwa ironia, drwina lub szyderstwo» . Pewną podpowiedź mogła dla Ciebie stanowić reakcja reszty rozmówców, gdy mówiłem. Nie były to poważne miny. Więc chyba -- w przeciwieństwie do Ciebie -- załapali.
@@BezSchematu 1. Wy mieliście niepoważne miny przez cały podcast. 2. Nie subskrybuję Twojego kanału. 3. Liberalnie czy nie, tak zrobiłeś. I próbujesz obrócić kota ogonem. 4. No to miłego życia w Twojej ulubionej komórce pod schodami.
@@KrzysztofMMaj za każdym razem jak tylko jest mowa o jakichkolwiek kwestiach trans czy diversity czy coś tam jeszcze to 10 minut trwa przedstawienie obowiązkowego poglądu jak to "oczywiście dla nas to jest spoko, i my jesteśmy jak najbardziej za diversity, equity and inclusion". Spoko, możecie sobie być, ale żeby na każdym kroku to powtarzać to wychodzi masakrycznie, sztucznie i przede wszystkim jakby lizanie dupy wszystkim "progressowcom" ze stanów. Wierz mi, ja mieszkam w stanach i to całe Diversity, Equity and Inclusion (swoją drogą spoko że D.I.E) jest przereklamowanym gównem żeby tylko można reprezentować właściwą opcje.. masakra.
@@paweleqs No i dobrze, że spytałem, bo podpinasz nas pod dyskurs, z którym częściowo (ale merytorycznie) sami walczymy, wyśmiewając (ostatnio: w naszym pojeździe po Wiedzminie) politykę "checklicity" Netflixa, który musi mieć checklistę, żeby w każdym kadrze produkcji zgadzała się diversity. To jest absurdalne. Ale sorry, równie absurdalne jest histeryzowanie, że Matrix 4 jest zły dlatego, że robią go już nie bracia Wachowski, a jedna z sióstr. A takie komentarze padały i padają, więc po to byl ten wstęp
@@michalm.859 Czekaj, a dyskusja jest w języku angielskim czy...? Zaraz... Chyba nie bardzo? Albo to juz Kolega Michał M. odjechał. Od kilkunastu lat pracuję za granicą i każda szanująca się (czasem na wyrost ale na tym polega tolerancja) włoska, niemiecka,francuska grupa społeczna pilnuje swojej wymowy.- zgadnij jakie nacje mają ojkofobię w tej dziedzinie. Z tym śmieszne to chciałeś mnie obrazić czy nadać poważny ton swojej marniutkiej, ojkofobicznej wypowiedzi?
@@Shemhame No i złapałeś się we własne sidła: "każda szanująca się [...] grupa społeczna pilnuje swojej wymowy". Tylko, że Wachowski NIE jest Polką, nie zna polskiego, ani się z polską "grupą społeczną" nie identyfikuje. Czuje się przedstawicielką amerykańskiej "grupy społecznej". Zatem wymowa amerykańska nazwiska jest właściwa. A wciskanie jej polskości na siłę jest bez sensu. Dżo Bajden wymawiasz "Józef Biden"? Też mu gdzieś tam polskie korzenie wyszperali :D
@@michalm.859 Ale co mnie obchodzi jak wymawia "WACHOWSKI" Amerykanin do Amerykanina? Polak może wymawiać to tak jak fonetycznie jest to dla nas poprawne. Bo W MOIM ODCZUCIU (czyli SUBIEKTYWNIE) brzmi to sztucznie. Na siłę i trochę abstrakcyjnie politycznie poprawne to jest. 20 lat słyszałem Wachowski i "noł łan kers" a masz tu nagle "Łaczoski". Bo płeć zmieniły? ;) Masz prawo do własnej opinii. Faktem jest, że mogę się mylić skoro ciebie zabolał "ogon". Ma prawo boleć :) POZDRO
@@Shemhame No chyba Ciebie zabolał, bo wyskoczyłeś z kur#@m1 w pierwszym komentarzu... Płeć nie ma nic do rzeczy, ani co, kto, jak wymawiał przez ostatnie 20 lat. Wielu od 10 lat mówi "ksiaomi", zamiast "siaomi", ale to tylko o nich świadczy, bo już mieli dość czasu ogarnąć jak jest prawidłowo.
Sami Amerykanie mają problem z tym nazwiskiem - bohater filmu Sonic nazywa się Wachowski i wymawiają to jako "Łakałski" a nie tak jak siostry "Łaczałski"
@@buzdygan3000 Amerykanie będą mieć problem z wymową, to oczywiste i naturalne. My jednak wiemy jak prawidłowo brzmi to nazwisko i jesteśmy odpowiednio biologicznie zbudowani aby je właściwie wymawiać więc z tego zkorzystajmy. Nie starajmy się być tacy na siłę amerykańscy i nie amerykanizujmy rzeczy, które z Ameryką nic wspólnego nie mają. Mieszkamy w Polsce i tu polskie nazwiska wymawia się po polsku, z polskim akcentem odmieniając je przez przypadki.
@@ukaszczacharyn9013 ogólnie się z tobą zgadzam i nie ma co robić qrwy z logiki i udawać, że to nazwisko nie ma nic wspólnego z Polską, tym bardziej w Polsce ;)
@@ukaszczacharyn9013 OK, przy tym "jesteśmy odpowiednio biologicznie zbudowani, aby je właściwie wymawiać" -- kurwa, no jebłem. Chętnie poznam więcej informacji nt. teorii wpływu biologicznej budowy na posługiwanie się określonym językiem. W sensie... mamy bardziej wysunięte żuchwy? skrzela pomagają? Czy może mamy jakieś specjalne czułki, które sprawiają, że łatwiej wymawia nam się "ą" i "ł"? Czy coś innego? PS. Wachowskie Polkami nie są i z Polski nie pochodzą. To tak odnośnie Twojego przekonania o ich polskości, którą trzeba uszanować ze wsparciem naszej "biologicznej budowy".
@@BezSchematu Jebnąć to Ty powinieneś się w swój lewacki łeb. Nacje i narody mówią w inny sposób i wpływ ma na to wiele czynników, także biologia w jakimś stopniu. Wachowskie a raczej Wachowscy nie muszą być Polakami. To polskie nazwisko i powinno się je czytać po polsku aby brzmiało to właściwie. To że mieszkamy w Polsce to nie znaczy, że mamy Francuskie, Chińskie, Niemieckie czy np. Arabskie nazwiska czytać w polski sposób bo wyjdzie z tego parodia. Nawet jeśli osoba, która je nosi nie ma nic wspólnego z tamtymi krajami. To nie kwestia przynależności tylko poprawnej wymowy. Jeśli mój przodek po którym mam nazwisko w nie zpolszczonej formie byłby Niemcem i nazywał się Schmidt to ja jako Polak miałbym czytać je dosłownie nie pomijając i nie zmieniając żadnej litery? Czysta kpina i brak szacunku do języka z którego to nazwisko pochodzi.
Nasz ostatni roast Wiedźmina w tym składzie ma 50 tys. obejrzeń (za co bardzo Wam dziękujemy). Zobaczymy jak pójdzie tym razem, bo to na pewno ostrzejszy w krytyce, ale i pełniejszy zachwytów materiał o tym, czym tak naprawdę jest i powinien być "Fan Service".
Na początku chciałbym napisać, że tworzycie świetny kwartet. Trafiłem na kanał przy okazji premiery Diuny i już zostałem.
Przy wszystkim co powiedzieliście nie można pomijać faktu w jakiej kondycji psychicznej znajduje się pani Wachowska. Jej siostra okazała się bardziej rozsądna i wiedząc, że nie jest w najlepszej kondycji odeszła od projektu i (zdaje się) innych projektów w ogóle. Już w Atlasie Chmur widać było pewne skręcanie na wątki i tematy, które obie (już wtedy) siostry dotyczyły personalnie.
Niestety Matrix 4 jest przykrym finałem tego, do czego może doprowadzić nagły sukces, szybkie wzbogacenie się, wejście w mainstream ze wszystkimi jego błogosławieństwami i przekleństwami, kryzys tożsamości (wyniesiony zapewne jeszcze z dzieciństwa) tą nagłą zmianą wywołany i stąd wynikająca też zmiana płci, która przyniosła (zakładam) dodatkowe pokłady niepewności i zawirowań.
Matrix okazuje się być dziełem życia braci Wachowskich, bo był dopracowany co do kadru, tworzony latami. Zachłyśnięcie się sukcesem i niemożność sprostania oczekiwaniom ogromnej widowni kolejnymi częściami, a później nowymi produkcjami musiała zebrać żniwo. I właśnie czwarty Matrix to udowadnia. Nie można udawać, że fakt zmiany płci przez braci nie miał wpływu na ich kolejne produkcje.
25:00 ja osobiście jestem fanem podtytułu „Matrix: Resuscytacja”
To mamy problem, bo pacjent umarł.
Dyskutanci: "Krytykujemy dzieło, nie twórców."
Ci sami dyskutanci: "Lauren S. Hissrich będziemy nazywać Lauren Fistech, bo trzeba się naćpać fistechu, by coś takiego stworzyć."
No… masz nas. Zgoda. To było trochę poniżej pasa. ALE!!! Lauren nie jest twórczynią… jest producentem 😅
O, mój ulubiony temat! Usprawiedliwię siebie tak. Krytykuję u twórcy tylko ten aspekt, na który ma wpływ. Na rasę czy kolor skóry nie mamy wpływu, podobnie jak na tożsamość płciową. Ale na mózg mamy wpływ. Zawsze możemy zmądrzeć. Albo odstawić dragi, które nam źle służą. Czego serdecznie życzę naćpanej fisstechem Lauren Hissrich.
@@KrzysztofMMaj Niezły unik, przyjmuję go.
@@ileudices2038 bo widzisz kolego, gdyby pani szołranerka okazała by się być transmężczyzną to z ust panów prowadzących żartu z jej nazwiska byś nie uświadczył - patrz pani Wachowska - zero żartów czy wycieczek w jej stronę z ust prowadzących. to się nazywa hipokryzja drogie dzieci :)
Mi wystarczy wywiad z Lenką, w którym nie potrafił/a udzielić odpowiedzi, "dlaczego powstał ten film?" Swoją drogą dobrze był porobiona drinkiem opiato-hormonalnym. Do tego te wszystkie wysrywy w prasie, że miał to być środkowy palec do ludzi, którzy mają odmienne poglądy polityczne. Fajnie, że celebryty tak bardzo nienawidzą ludzi o innym światopoglądzie i zarzynają każde dzieło popkultury. Większość współczesnych twórców oraz scenarzystów ma umysły 13latków i nie potrafi napisać chociaż poprawnej historii, czy postaci. Rewizjonizm historyczny, usuwanie białego, heteronormatywnego mężczyzny, tokenizm, rasizm, cenzura etc. kosztem dobrej rozrywki. Co jest z dzisiejszym światem?? bo na pewno nie jest to żaden progres.
PS. Nowy pająk nie był może najwybitniejszym filmem, ale patrząc na to co ostatnio serwuje msheu/chińsney , można No Way Home określić jednorazowym powrotem dobrego blockbustera.
Świat osiąga powoli chyba masę krytyczną jak w tym eksperymencie ze szczurami. Wypisz wymaluj zachodnia cywilizacja
Genialny podcast, który fantastycznie się również ogląda, a to dzięki dobrze przemyślanemu formatowi, poproszę o więcej!
Potraficie tak świetnie zwokalizować moje odczucia i myśli !
Stanowicie głos rozsądku i krytyki na który naprawdę warto czekać :)
Świetna dyskusja, cieszę się, że odnalazłem ten kanał
Ciężko jest nie komentować Lana Wachowski jako osoby skoro ewidentnie decyzja która została podjęta kilka lat wcześniej jest tak mocno związana z jej praca jako reżysera. Tak jak zostało ŚWIETNIE z waszej strony powiedziane że po okruchach jesteś prowadzony do jedynej możliwej myśli i nie masz nawet opcji inaczej czegoś interpretować. To jest jota w jotę medialny przekaz telewizji amerykańskiej w której jeśli masz inne zdanie lub się z czymś choćby w małym stopniu nie zgadzasz to jesteś wykluczany, poniżany itd. Ja się czuje poniżony takim podejściem jako widza bo niedługo obok napisów w kinie w nawiasach będą pisać co mam myśleć o danej scenie. W dupie mam takie filmy i takich reżyserów.
Bo żeby zrobić dobrą, autorską kontynuację po latach, trzeba mieć jaja Davida Lyncha. Jak sobie słucham tego roasta, to cały czas myślę o "Twin Peaks" i jak bardzo jestem samotny w opinii, że zidiociała osoba Agenta Coopera to najlepszy comeback w kinie. I przykład tego, jak należy mieć wyrąbane na oczekiwania fanów, jeżeli jesteś niezależnym artystą.
O Boże, tak! Dlaczego na to nie wpadłem podczas recenzji! Przecież to jest wyborny punkt odniesienia i mistrzostwo grania z fanami w błyskotliwy sposób.
Masz ode mnie 5 serduszek.
@@BezSchematu At Your service! Mam nadzieję na odcinek porównujący te dwa dzieła. Naprowadziłeś mnie na to, już na samym początku, mówiąc, że chciałbyś, żeby Keanu przez cały film, był twórcą gry. Przypomniały mi się wszystkie dyskusje ze znajomymi, którzy już od drugiego odcinka 3 sezonu, powtarzali tylko "Kiedy wróci agent Cooper?" i dali się temu wywieźć w pole, zupełnie nie doceniając artystycznych poczynań Lyncha i nie mogłem pozbierać szczęki, że pod takim naporem, jest tak niesamowicie konsekwentny w swojej wizji. Do samego końca. Na przekór nostalgii.
Tak trochę out of context, patrząc na zasięgi i wzrosty Krzysztofa nie zdziwię się jeśli w tym roku będzie miał 100 tyś. na kanale.
Nie przesadzajmy, jak mawiają ogrodnicy. Ale to niemniej miłe, dziękuję! Jamnik dla Ciebie!
Let's hope, że nie spopularyzuje przy okazji tych wszystkich zbędnych anglicyzmów, które wpycha w co drugą sentence, a które other reviewers na tym channel zaczęli mimowolnie małpować.
Lubię dyskusje tutaj, ale momentami zaczynają brzmieć jakby za recenzowanie pokultury wzięła się Joanna Krupa.
Panowie na końcu materiału prosili tylko o rzetelne i związane z tematem komentarze. A zatem:
Jebać Bydgoszcz
Wierzę że odcinek jest solidny ale wrócę do niego po seansie Spider-man.
Nie mogę uwierzyć że No Way Home jest tutaj przedstawiane jako przykład dobrej nostalgii. Gdzie wprowadza się przeciwników z poprzednich filmów i nikt poza Panem Aktorem Willemem Dafoe i może Alfredem Moliną nie ma tam nic do roboty. Powracający Elektro nawet nie jest tą samą postacią bo Jamie Foxxowi nie podobała się odbiór jego postaci z TASM. Gdzie sceny z Connorsem dosłownie zostały wycięte z TASM xD Mało tego z tym całym resetem na końcu Spiderman Hollanda został potraktowany jak korporacyjny produkt gdzie Sony upewnia się aby zostawić postać w takim miejscu aby już nie musiał współpracować z MCU.
Mialem Krzysztofa za powaznego czlowieka, budowanie swiatow, nasmiewanie sie z korpoprodukcji itp, itd. Tymczasem wjezdza tutaj na pelnej z porownaniem do Endgame jako pozytyw. 'pszykro'
Mam odczucia diametrialnie odmienne.Z jednej strony Spider-Man jest celebracja "member-berries",z drugiej - w moim odczuciu - Matrix jest tychze jagodek krytyka.
W Spider-Manie dopoki byl nowy material,wprowadzenie Dr.Strange'a bawilem sie dobrze,jednak jak weszly member-berries na ostro to film niestety zaczal mnie meczyc.
Jesli chodzi o Matrixa natomiast,nie oczekiwalem niczego dobrego.W najlepszym razie kolejnej kalki dobrego filmu z przeszlosci,zrobionego gorzej.
Moge sie w swoim odczuciu mylic oczywiscie,ale wydaje mi sie ze celem Matrixa w wydaniu Lany,byla wlasnie krytyka zerowania na nostalgi.Krytyka zarowno tworcow,studia jak i samych fanow.
Najbardziej chyba meta-moment to scena gdzie Smith informuje Neo ze nowy Matrix powstanie,"z nami albo bez nas".Okazalo sie ze te slowa padly,verbatum na spotkaniu z Wachowskimi.
W filmie jest sporo tego typu momentow,chociazby czerwona pigulka,czy "wybor jest iluzja".Tym razem Neo nie jest avatarem widza,tyle co tworcy i samego Keanu przy okazji.Pan ktory zagral meza Trinity to oryginalny kaskader Keanu z trylogi i o ile sie nie myle rezyser Johna Wicka,dodatkowo w filmie na imie ma Chad,czyli ten typowy "alfa".
Pojawienie sie Merowinga - tak,kompletnie nie na miejscu i bez sensu...chyba ze,byl to komentarz na temat"chcecie wiecej member-berries?No to macie."
Pokonanie Neo przez bullet-time,to jakby zgubienie calego znaczenia filmu,histori,przez skupienie sie tylko na calej otoczce,wirtualnej rzeczywistosci,efektach itd.
Ogladajac ten film jako sequel do Matrixa,to tak,jest slaby.Natomiast patrzac na niego pod katem meta komentarzy na temat dzisiejszych nurtow,powiedzmy wprost - kreatywnej nekrozy - w przemysle filmowym,to jestem pod wrazeniem.I proponuje takie doswiadczenie aby zasiasc do filmu jeszcze raz i obejrzec go pod tym katem.
@@ryokodeivisu Nie jestem Lana ale mysle ze to drugie.Nikt,lacznie z tworca nie chcial kolejnego Matrixa,tylko studio.Mozliwe ze scena w ktorej nowy Morfeusz podaje Neo czerwona pigulke to wlasnie reakcja samych Wachowskich.Przeciez jedno z rodzenstwa w projekcia nie chcialo brac udzialu.Samemu bedac tworca rozumiem ze Lana, nie chciala dac swojego "dziecka" komus innemu.Co w takiej sytuacji zrobic?Jasne mogla przepisac scenariusz jedynki i zrobic kolejny soft reboot,mysle ze i studio i spora czesc fanow byla by zadowolona ale czy napewno do konca?Widzisz mysle ze wlasnie takie,juz niestety,tradycyjne podejscie do rebootow i sequeli,czyli robimy to samo(co zazwyczaj wychodzi gorzej)to jest wlasnie traktowanie widza jak kretyna.Tutaj fajna linijka od nowego Smitha - "opowiadamy te same historie,zmieniaja sie tylko twarze i imiona".Juz sam poczatek filmu traktuje wlasnie o tym,gdzie niebiesko-wlosa pani przyglada sie dejauvu z udzialem niby-Trinity - "to samo ale inaczej".To nie jest komentarz na temat Matrixa,tylko ogolnie przemyslu filmowego.Rozumiem ze to nie to czego fani chcieli,jednoczesnie nie moge powiedziec ze zawarty komentarz mi sie nie podoba,bo sie podoba.Moglismy dostac wiecej Matrixa - jasne.Mysle ze dostalismy cos wazniejszego co niestety gubi sie w zawodzie/rozczarowaniu.
ktoś tu nie oglądał Matrixa uważnie - tzw. swarm mode obejmował boty, które spełniały rolę uśpionych agentów -nie ludzi mówił o tym Analityk, że przejmowanie ludzi przez agentów jak to miało miejsce w poprzednim systemie było nieekonomiczne bo najczęściej kończyło się śmiercią osoby przejętej przez agenta
OK, ciekawie wychwycone. Dzięki.
@@BezSchematu po prostu wychwycone - nie ma sprawy ;]
Nie oglądałem nowego Matrixa, ale widziałem spojlery i oglądałem recenzję Red Letter Media i z tego co wiem nowy film Wachowskiej miał być antyfanserwisowym filmem, drwiącym z sequeli, rebbotów i robiący sobie jaja z uniwersum. A w tym nie ma chyba niczego złego, chociaż pełnej ceny za bilet na film-gag chyba nie zapłacę.
Byłoby dobrze, gdyby taki był. Ale takie rzeczy robi się błyskotliwie, a to jest bolesny cringe fest. Zresztą, w dyskusji rzucam pomysł, jak mógłby wyglądać taki meta eksperyment grający na wyobraźni fanów.
Dzięki Panowie, po tym materiale wiem, że nie warto sięgać po ten film + piękne uzasadnienie dlaczego, dzięki.
Ojej. To prawda ten spiderman był taim dużym ładunkiem emocjonalnym z przeszłości...super analiza/pogadanka tak bliska mojego odbioru wow dzięki!
Przyjemność jest nasza.
Matrix nigdy nie rozjebał mi bani tak jak reszcie moich starszych znajomych dlatego że mój najstarszy brat i tata oglądali go przy mnie kiedy tylko się dało, a będąc kilkuletnim dzieckiem które niby ogląda ale zapamiętuje jedynie niektóre urywki jakiś scen, obrzydza i obdziera to trochę w jego oczach magię z tego dzieła które mimo wszystko było skierowane do osób dojrzalszych niż kilkuletnia dziewczynka. W tamtym czasie dziedzictwo matrixa i niektóre motywy roztaczały się już na inne produkcje, bardziej przyciągały mnie one wizualnie i narracyjnie, więc nawet kiedy po latach wróciłam aby obejrzeć całą serię filmową ,,na poważnie’’ to już chyba nie było dane mi przeżyć tej transcendencji jaką przeżyli inni, ale mimo wszystko wciąż byłam świadoma świętości tego dzieła, i jak bardzo wpłynęło ono na społeczeństwo. Miałam nadzieje na produkt który całkowicie będzie świadomy tego że nie podskoczy poprzednikom, i spróbuję zajrzeć w nowe oryginalne regiony które uatrakcyjnią cały film, niestety dostałam schematyczną i łatwą papkę z jakimś tam smakiem, ale po skonsumowaniu definitywnie nie mam zamiaru marnować czasu na kolejną porcję .
Odmóżdżacze z stajni Marvela jakoś przestały mnie przyciągać już po Fazie I, gdzie jeszcze wtedy te filmy naprawdę mi się podobały a później traciło to na jakości aż w końcu nadszedł ,,Thor: Ragnarok'' i całkowicie przestałam traktować uniwersum Marvela na poważnie, co zmusza mnie do szufladkowania tego typu filmów do specjalnej szufladki w której mogą być one wgl brane pod uwagę. Najnowszy Spiderman jest taki sobie, nie jest ani tak zły jak ,,Niesamowity Spider-Man’’ ale do starej ,,oryginalnej’’ serii brakuje mu fiu fiu…Spider-Man: No Way Home jest na pewno najlepszy z całej najnowszej serii, trochę denerwowało mnie te przedmiotowe traktowanie tak kultowo zarysowanych postaci jak Doktor Octopus czy Goblin, ucinanie ich do minimum i dawanie zdecydowanie zbyt dużo czasu na ekranie temu elektrycznemu dudkowi i Jaszczurowi (Andrew Garfield to jedyne złoto z całej tej nieszczęsnej serii, dlatego reszta powinna być traktowana jako tło) którzy swoją bezpłciowością wybijali mnie z rytmu. Szkoda że Spider Manowie pojawili się tak późno, ich relacja i anegdoty to największy + tego filmu, a przez to że nie było wystarczająco dużo czasu na ekranie, Tobey Maguire musiał wyczuwać w nowym świecie, że Holland potrzebuję pomocy, a cała trójka poznawała się w laboratorium gdzie przez ledwo godzinę skręcali antidotum dla każdego złoczyńcy jakby to był pikuś. Przesłanie i motyw filmu był udany, jednak nostalgia zagrała tu zdecydowanie za słabo bo brakowało tu tego co miało animowane Spider-Man Uniwersum, za mocno zagrała tutaj hierarchia i nadrzędność świata Toma Hollanda kosztem całej reszty przez co złoczyńcy i Spider Manowie z innych równoległych światów odgrywali jedynie rolę pachołków do bicia i podporządkowanych pomocników których jedynym celem życia jest przeszkodzić lub pomóc temu supremus Spider Manowi, jakby nie mieli własnych osobowości, problemów i spraw w ich własnym świecie. Cała relacja między Peterami Parkerami wyglądałaby jeszcze lepiej, gdyby postawili Tobyego w roli tego najstarszego weterana i mentora, który zjadł zęby na odgrywaniu roli Spider Mena dzięki czemu służyłby całej reszcie swoja dojrzałością i doświadczeniem. Andrew Garfield byłby tym załamanym nieco depresyjnym Spider Manem, który gryzie się z swoimi porażkami i próbuje z nimi walczyć i uczy młodego wyciągania z nich lekcji, a Tom jako ten głupi i naiwnym dzieciak z o wiele większym arsenałem technologicznym, mocniejszymi przygodami od całej reszty, ale z o wiele mniejszym doświadczeniem, pakuje cały świat w niezłe kłopoty i potrzebuje pomocy mentora i starszego brata, którzy go zrozumieją i pomogą stawić mu czoła z tragicznymi skutkami swoich wyborów. No i chyba największy minus w całym filmie czyli ,,No my tu w tym świecie mamy super hiper nowoczesną technologię która naprawi was w kilka godzin przez co nie będziecie już źli’’ Jest to tak naiwny i prosty koncept poprowadzenia fabuły, że w trakcie oglądania wyobraziłam sobie że Tom Holland to taki Aang z Legend Avatara, który ma nadzieje że jak odbierze władcy Ognia moc wypuszczania z rąk wiązek ognia, to ten nagle przestanie być kompletnie groźny, bo grozę jego całej osoby definiowało to czy jest w stanie pieprznąć kulą ognia a nie to że był inteligentnym, okrutnym i sprytnym tyranem, który dla władzy rozerwałby tego avatara samymi dziąsłami. Straszne uproszczenie które można było zrobić inaczej, ale i tak cały film broni się lepiej od pozostałych.
SIMULLATE akurat było bardzo przyjemną grą słów. W dobrym filmie to byłby po prostu kolejny fajny smaczek - zwłaszcza w świecie, gdzie 3 części gry Matrix stały się bardzo popularne.
Simulatte to moim zdaniem chyba najmocniejszy punkt tego filmu :) Obok samego kadrowania i gry kolorów, gdy zawsze pokazana jest ta kawiarnia.
@@BezSchematu "najmocniejszy" punkt to neon z napisem "For those who love to eat shit":)
Najlepsze podsumowanie Matrixa 4, które zawarto w samym filmie.
@@Pec3t Przeoczyłem to całkowicie, ale jeśli to co piszesz to prawda (a nie mam powodu zakładać, że nie) to.... WOW. Damn. To dopiero jest meta.
@@BezSchematu wygooglasz to bez problemu:)
Ja nie zwróciłbym uwagi, gdyby nie polskie napisy. Sprawdź również "Sabor a Mierda" (na to natknąłem się dosłownie w tej chwili, nie wyłapałem w filmie).
Czyli jednak jest pewna głębia w tym filmie, hahaha.
Naprawdę muszę pochwalić prowadzącego ten kanał. Nie wiem skąd przyjechał, ale mówi już prawie z polskim akcentem
Udane, przyznaję 😏
Oj tak. W sumie to jedyne co mnie drażni w tym kanale to takie pierdolenie pół polisz, pół inglisz. Jakby w naszej ojczystej mowie słów brakowało.
@@Dziku888 no trochę brakuje. Np. taki "fanserwis" to przełożone 1:1 "fan service" bo nie ma alternatywy.
Bardzo cenie w ludziach dobre poczucie humoru i dystans do siebie. A za całokształt, należy się subskrypcja ;) Od siebie mógłbym polecić Stalkera z 1979 roku. Tak jakoś mi się przypomniał, gdy oglądałem Twoją recenzję Primal...
@@Dziku888 W sumie gdyby tak spojrzeć na nasz język, to mnóstwo słów jest pochodzenia obcego, i to wcale nie są tylko zapożyczenia z angielskiego z ostatnich lat ;)
Tak odnośnie programów pojawiających się w rzeczywistości wychodząc z Matrixa. Przecież już w oryginalnej trylogii Agent Smith wyszedł z Matrixa, przejmując ciało jakiegoś trepa, więc na co programom były cząsteczki
Pełna zgoda, ale Agent Smith był… inny ;) wyewoluował jako wirus.
Prawda, aczkolwiek było to pokazane, że jest to dla programów możliwe ^^
Co do ewentualnych kontynuacji: "Following, the film’s abysmal weekend, The Matrix Resurrections producer James McTeigue spoke to Collider informing the outlet there are no plans for any further Matrix films.
He said, “Look, for us, I think, at the moment, it’s just the movie you’ve seen. We’ve got no prequel in mind. We’ve got no sequel in mind. We’ve got no further trilogy.” Ale może to i dobrze? Ciszej już nad tą trumną.
Alleluja
Jeszcze nie zdążyłem się wykurować po Netflixowym Wiedźminie a tu Matrix dokłada kolejny cios...
Matrix był fajny do momentu wzięcia przez Neo czerwonej pigułki.
Agreed. I jakże wymowne to słowa w kontekście Matriksa.
Merowing był odpowiedzialny za jedyną scenę w całym filmie, przy której śmiechłam, kiedy zaczął w bardzo kreatywny sposób przeklinać po francusku :D
Morfeusz powinien powiedzieć do lustra i am Dr. Manhattan
Czyżby udało mi się być tym, który zostawi NICE (69)komentarz? Anyway, zacznę od tego, że lubię nazwę kanału bo widzę BS, myślę bullshit, ale Bez Schematu ain't no bullshit. The boys (wink wink) know their shit. Co do materiału to jak sami zauważyliście i ktoś w komentarzach też, zrobił się z tego rant/krytyka na nowego Matrixa bardziej niż porównanie dwóch filmów. Próbowałem spojrzeć na niego jak mój kolega, który nie wiedzieć jak, ale Matrixa (pierwszego) nie widział, albo nie pamięta, że widział i ten film był dla niego 'mah, okay. Wolałbym za to nie zapłaci i, ale nie żałuję'. Niestety nie potrafię i chyba ten dzieciak we mnie nie pozwala mi jakkolwiek się tym cieszyć. Takie rozczarowanie na zasadzie 'mamo chce Matrixa! Mamy Matrixa w domu. Tymczasem Matrix w domu: Matrix 4'. Ten film przy paru poprawkach (wymienionych chociażby przez was) dałoby się uratować. Co do spajdiego, oh boi, uczta dla fanów, przyzwoity posiłek dla tych którzy nie oglądali poprzednich 5 filmów i to taki posiłek, który myślę, że może zrobić apetyt, żeby nadrobić.
Dzięki za kolejny dobry materiał, więcej wspólnej współpracy i do kolejnego materiału!
Ooooł totalna misinterpretacja🥴
Współczuję Panowie że się wam nie podobało bo faktycznie pod względem czysto filmowym jest to bałagan ALE jednocześnie całe DOŚWIADCZENIE ma format mockumentu/wideoeseju i jest raczej metakomentarzem fenomenu i impaktu jaki matriksy wywarły w popkulturze, podejścia twórcy do dzieła oraz pompatycznej struktury poprzedników.
Polecam obejrzeć jeszcze raz i przefiltrować sobie całość przez ten pryzmat💪
Bo tak na prawdę to niemal co zdanie pojawia się jakaś dwuznaczność odnośnie dziedzictwa, procesu tworzenia lub motywów tożsamych serii👍👍
Stary, co ja bym dla za to, żeby to był mockument.
Ten film powstał po to, aby ośmieszyć ideę Matrixa. Maszyny sprytnie nas rozgrywają
😏 huh… poziom meta do sześcianu.
„Zróbmy bekę z Matrixa. Jak poczują smród to może przestaną węszyć”.
ten Brass Against na końcu to jak puścić "bad flute titanic" na końcu Titanica zamiast Celine Dion
Ok, leżę 😅
Ehh z tego co mówicie to nie ma co iść na nowego matrixa. Smutne, tym bardziej że pierwszymi matriksami byłem zachwycony i pożerałem wszystko co wtedy się pojawiało, gry, animatrixsy itp. Może jednak w tym przypadku życie prywatne i wiadome zawirowania miały większy wpływ na twórczość autorów. Pierwszy Matrix był wybitny, a czy potem powstało coś na tym poziomie?
Dużo jest tych spoilerów? przestałem oglądać ja Adam zaczął mówić o fabule Spidermana. Ewentualnie na przyszłość proszę oznaczyć w tytule, że są spojlery. Tak w ogóle świetny kanał :)
nowego Matrixa jeszcze nie oglądałem, ale spotkałem się też z recenzjami go chwalącymi, że to podobno "genialny świadomy trolling fanów i ich teorii". Cóż sam się przekonam, ale nie w najbliższym czasie, bo chyba potrzebuję poczekać, aż zgiełk wokół filmu opadnie i nie będzie wpływał na moje nastawienie wobec niego. Jestem z tych nielicznych, którzy lubią sequele, choć oczywiście mam zarzuty na poziomie realizacyjnym, to za same koncepcje w nich zawarte, a zwłaszcza za pójście na przekór i zaoranie motywu "hero's journey" mają mój odwieczny szacunek.
Trolling fanów można by przeboleć (gdyby rzeczywiście był świadomym zabiegiem). Ale w tym filmie kuleje wszystko inne. Słaba choreografia walk (to Matrix!), tragiczne dialogi, brak godnej zapamiętania muzyki.
To jest trolling samego Matrixa, obawiam się. Fanom wymierzony został tylko siarczysty policzek i kop w dupę, za który fani odpłacili się jak zawsze: najgorszymi wynikami kasowymi otwarcia w historii całego uniwersum Matrixa.
@@KrzysztofMMaj smutno słyszeć, ale z drugiej strony i tak nie miałem, żadnych oczekiwań wobec tego filmu, więc jak znajdę cokolwiek pozytywnego czego można by się w nim chwycić to będę zadowolony. Ja to traktuję bardziej jak jakieś DLC. Wyszło dobre - spoko, nie wyszło - no trudno nie będę się spinał i tak tego filmu nie potrzebowałem i mogę się cieszyć samą trylogią xD
edit: a i oczywiście mogę się też cieszyć świetnym Animatrixem.
Ktoś się orientuje o której scenie mowa w 07:15, do jakiej sceny jest to nawiązanie w daredevilu z 2003r.? Z góry dziękuję. :)
Panowie, zdajecie sobie sprawę, że na końcu tego "dzieła" jakim niewątpliwie jest nowy matrix jest scena gdzie dwóch panów mówi, że trzeba stworzyć coś nowego, coś jak catrix...
Tak. To wciąż mnie prześladuje.
Jakie to wszystko poprawne politycznie😄
bo...? Bo nie ubliżamy autorce?
@@BezSchematu Nie trzeba nikomu ubliżać. Wystarczy połączyć kropki, dodać dwa do dwóch lub jak kto woli - dwie do dwojga (?)
jak to już ktoś napisał - bracia Wachowscy zrobili lepsze Matrixy ;)
Ok, połączyłam kropki: czyli uważasz, że kobiety robią lepsze filmy, kiedy używają męskich imion?
@@weroandronika No to złe kropki połączyłaś.
A odpowiadając na twoje pytanie:
Nie, nie uważam tak, ale faktem jest, że to BRACIA - a nie siostry - zrobili pierwszego Matrixa, który traktowany jest przez znakomitą większość odbiorców za część najlepszą. Bracia, bo wówczas identyfikowali się jako mężczyźni - skoro już wchodzisz na temat identyfikacji płciowej.
Przecież nowy Matrix to jest trolling Wachowskiej. Około 4-6 minuty jest wyraźne ostrzeżenie (neon na budynku), które brzmi: FOR THOSE WHO LOVE TO EAT SHIT. Przypadek? Nie sądzę.
Ale co z tego, że trolling, jeżeli zrobiony nieprawdopodobnie prostacko i bez polotu?
Żeby chociaż miał dobrą choreografię, dialogi i muzykę. Ale nie ma.
Trollować też trzeba umieć.
@@BezSchematu Celowo jest taki fatalny.
@@BezSchematu
Przecież to udany trolling. Właśnie o to chodzi, żeby wszystkie elementy były spieprzone.
Na początku miał miał być tylko Matrix 1, ale ostatecznie twórcy dograli jeszcze dwie części z umiarkowanym entuzjazmem, ale z nadzieją, że to koniec. Po latach właściciel marki chciał jeszcze nakręcić kasy, więc tym razem twórca poleciał bezlitośnie i celowo nagrał słabiznę.
@@alojzyrosenberg5769 Bzdura, bo nawet spieprzyć trzeba z klasą, a to jest po prostu rzemieślniczo zły film.
Fajnie znaleźć miejsce w sieci, w którym wysłucham rzeczowych argumentów, logicznej argumentacji. Ale i tak nie zgadzam się z waszą opinią o tych dwóch filmach w jakiś 95%.
Rantujący Krzysztof
Jak dla mnie analiza Matrixa bez analizy autora jest bezcelowa. Nie da sie zrozumiec Matrixa 4 bez zrozumienia zaburzen psychicznych Twórcy. Cała fabula z jej cala nieskladnoscia ,odzwierciedla zaburzenia osobowosci Wachowskiej... Zrozumienie utworu bez zrozumienia autora ,tym co nim kierowalo ,czym sie inspirowal itd. jest niemozliwe.
Dla mnie niestety oba filmy są na tym samym poziomie. Straszne średniaki które powstały nie bardzo wiadomo po co (jeśli chodzi o fabułę)
Ogólnie szanuję Wasze zdanie, ale się nie do końca z nim zgadzam. Jeśli chodzi o Matrixa, to moim zdaniem występuje tu dość klasyczny problem sequeli filmów, w których główny bohater na końcu zostaje bogiem. To już nastąpiło w pierwszej części, tamten film był zamkniętą całością. Wszystko co nastało po nim to, moim zdaniem, nieudane próby mierzenia się z tym faktem.
Moim zdaniem, już po pierwszym filmie powinna nastąpić zmiana perspektywy, czyli Neo tam gdzieś jest i coś robi, a my wchodzimy coraz głębiej w wykreowany świat oczami innego bohatera. Sztuczne "osłabianie" Neo w kolejnych częśćiach, tylko po to by film nie skonczył się już w pierwszej sekwencji rodzi coraz to nowe problemy z konsekwencją wykreowanego świata, czego apogeum jest właśnie czwarta część.
Ja mimo wszystko aż tak źle bym tetgo filmu nie oceniał. Nudziłem się na nim, ale podobały mi się w miarę niektóre koncepty - które m.in. wyśmialiście, np. główny przeciwnik. Dla mnie kulą u nogi przede wszystkim było to, że bohaterowie filmu jak dla mnie nie mieli kompletnie motywacji do robienia tego co robili. Ich postępowanie dla mnie było nielogiczne i pozbawione kompletnie podbudowy. Nie wiem dlaczego podejmowali taki a nie inne decyzje, poza może, zazanczam może, Neo - któremu zależy na uratowaniu Trinity - pozostali? Nie wiem, nie rozumiem i nie czuję.
Inna bajka, nie zwróciliście uwagi jeszcze na jdeden fakt istotny moim zdaniem. W poprzednich częściach był taki istotny myk z tym przenoszeniem się przy użyciu telefonu. To pozwalało twórcom na upchnięcie znacznie większej ilości scen akcji i motywowało wiele scen. Wiedziałem dlaczego Trinity lub Neo biegną gdzieś tam, spieprzając przed agentami - bo musieli dotrzeć do telefonu. Koncept może absurdalny, ale mi jako widzowi pozwalał utrzymać uwagę i uporządkować fabułę. Wiedziałem mniej więcej co i dlaczego robią bohaterowie w danym momencie. A tutaj? Cała finałowa sekwencje, gdzie oni spiprzają przed rojem, ja zadawałem sobie jedno zasadnicze pytanie... gdzie oni właściwie się udają. Nikt w całym filmie wystarczająco jasno nie wytłumaczył zasad logowania/wylogowania z matrixa w tej nowej rzeczywistości. Padło jakieś lakoniczne zdanie, że teraz to jest nowocześniej i... zabrakło jasnych reguł. Tak abyśmy wiedzieli, czuli stawkę, że w ostatniej scenie to muszą dotrzeć do tego tam jednego punktu, bo inaczej wszystko szlag trafi. Przez całą scenę miałem wrażenie, że ich ucieczka jest bez sensu.
Wrescie gdyby choć ten ich skok zakończył się śmiercią głównych bohaterów - oddając im hołd - pozwalając umrzeć z godnością, aby kolejne części powstawały już z nowymi bohaterami - może oceniłbym zakończenie wyżej. A tak? Oj, zęby mnie bolały.
Nie mogę jednak przejść równie bezkrytycznie wobec Spidermana. Niby także "wychowałem" się na pierwszej trylogii Spidermana, niby powinienem czuć sentyment, ale nie czuję. Tych Amazing Spidermanów nawet nie zauważyłem i dowiedziałem się o nich dopiero przy pierwszym Spidermanie z Tomem Hollandem - nie dałem rady obejrzeć nawet połowy pierwszej części, takie to było złe. Zatem do mnie ta nostalgia nie trafiła kompletnie. Dla mnie ten spiderman był najgorszym Spidermanem z Hollandem i lepszym tylko od tych Amazing Spidermanów. Tam poza fun serwisem nic sie nie zgadzało. Film był zbyt przewidywalny, zawierał zbyt wiele niepotrzebnych "inside jokeów" i co gorsza wyglądał bardziej jak podsumowanie wszystkich filmów ze Spidermanem, które wyprodukowało Sony niż film rpzbudowujący MCU. Wyprowadźcie mnie z błędu jeśli się mylę, ale to chyba był ostatni film ze stajni Sony z Pająkiem, licencja chyba wraca do MCU, nieprawdaż? I tak mi właśnie ten film wyglądał - jak strasznie nachalne podumowanie ekranizacji Pająkowego Sonyversum. A wyafawałoby się, że można by dość łatwo ten argument zbić. Wystarczyłoby dodać ze 2-3 vilanów z komiksów, jakiegoś innego spidermana czy dwóch (może tego z przyszłości), zostawiając oczywiście środek ciężkości na tych sentymentalnych filmowych kreacjach. Trochę tak jak zrobiono to w Spiderverse. Zresztą może nawet pokusić się o samego Milesa Moralesa... czemu nie? To by było mniej fan serwisowe a bardziej rozbudowujące MCU i może przyczynek do zmiany bohatera w kolejnym filmie?
Inną sprawą jest to, że cały film to nieco odmieniona koncepcja Spiderverse, tylko, że wykonana dużo gorzej. Duplikowanie pomysłu po tak krótkim czasue? Słabe jak dla mnie.
O fabule to w ogóle żal mówić, bo była tak pretekstowa, że mogłaby nie istnieć. Błędy logiczne w kreeowaniu całej tej historii są tak ciężkie, że można by godzinami o nich dyskutować, ale ok... Można to przełknąć, wszak nie pierwszy to i nie ostatni film, gdzie fabuła nie ma w zasadzie znaczenia. Nie mniej jednak bardzo mi się to źle oglądało, zwłaszcza, że juź na samym początku film zdrada jak się zakończy. Już po pierwszej próbie Strange'a, gdy tylko poznajemy efekty działania czaru, wiemy, ze czar na 100% będzie powótrzony i na 100% objęci będą nim wszyscy, włącznie z najbliższymi (typowe amerykańskie łopatologiczne uczenie się na błędach). Co prawda zaskoczyć może fakt śmierci cioci May, ale jakby wrócić do tego, że muszą wszyscy zapomnieć, to sie okazuje, że i ten fakt nie jest zaskakujący, bo przecież inaczej to j akoś trzeba by wytłumaczyć, jakim cudem ciocia zapomniała o istnieniu Petera. A tak problem z głowy.
Wiem - czeprami się głupiej fabuły, ale mi film po prostu nie dostarczył. Na koniec napiszę: owszem końcówka mi się bardzo spodobała. Może nie nazwałbym jej od razu odważną. Nazwałbym jednak bardzo dobrą, czego fakt o Matrixie powiedzieć nie można. Nie jestem jednak przekonany, czy wątek w ogóle będzie kontynuowany. Czy nie było to przypadkiem włąsnie pożegnanie się Sony, ale i całego MCU ze Spidermanem, przynajmniej na kilka lat. Jesli faktycznie licencja wraca do MCU to nie wydaje mi się, żeby chcieli "powielać" pomysł Sony w kolejnych częściach. Owszem, może pojawi się jako sidekick w jakichś innych odsłonach 4 fazy. Wydaje mi się jednak, ze mogą go odłożyć na trochę na półkę, żeby móc potem zrobić kolejnego reeboota. Takie jakoś mam przeczucie.
Wychodzi na to że Lana Wachowski zepsuła wszystko to co zrobili bracia Wachowski. Ehhh, te kobiety, nie rozumieją marki i tego świata matrixa, a pchają się do robienia takich filmów, bez poszanowania dla fanów.
To boli tym bardziej że matrix był pod wieloma względami przełomowy i skłaniający do przemyśleń, zresztą był zalążkiem wielu teorii spiskowych.
Prawda jest prosta i brutalna. Matrix 4 nie powinien był powstać.
W skrocie: to byl taki Matrix, jakby go nakrecili Polacy.
Uwielbiam Matrixa 4. Zrobił on to samo, co zrobił swego czasu Metal Gear Solid 2 (tylko w nieco gorszym stylu, bo Wachowska to jednak nie Kojima, a film to nie gra wideo). Wtedy wszyscy czekali na kontynuację poważnego technothrillera, z chłodnym Snake'iem ćmiącym pety, a co dostaliśmy? Jakiegoś blond twinka na głównego bohatera, grubasa jeżdżącego na wrotkach, biseksualnego wampira i godzinne dysputy o podmiotowości gracza/jednostki w grze wideo/społeczeństwie oraz fabułę będącą rekonstrukcją jeden do jeden MGS1. Gracze byli wściekli - "co to za trolling"? I po 20 latach okazało się, że jest to największe dzieło Kojimy. Prorokuję, że z tym Matrixem będzie podobnie.
Ale w MGSa 2 niezależnie od bohatera grało się miodnie tak czy owak. A oglądanie Matriksa 4 wymaga autentycznie wysiłku. Nawet trolling wypada robić z klasą. A jak się daje Neo używającego force push na każdym kroku i niedorzecznie komicznego Merowinga…
@@BezSchematu no ta gra była mistrzostwem także technicznym, ale ja nie o tym. Kiedy grałeś w MGS2, na premierę? Bo jeśli tak, to musiałeś spotkać się ze szkalowaniem narracji i konwencji, w jaką poszła gra. Np. słynna recenzja HIVa z PSX Extreme, gdzie tak samo jak Wy nabijał się z tych kiczowatych i pastiszowych elementów, sugerując że to coś z miejsca dyskwalifikującego i obraźliwego dla "tru fana".
Ciekawe czy lepsza była akademia co nie?
👍
Serwus Filipie
Muszę zacząć od tego że nie widziałem ani jednego ani drogie filmu także nie mogę za dużo powiedzieć , więc będę bazował na waszych wypowiedziach. Wydaje mi się że reżyserów i show runerow ogarnęła jakaś niezrozumiała choroba która nazywa się niezrozumienie własnych wizji. Są one tak oddalone od materiału źródłowego że chyba sami się w tym gubią( myślę tu o pani Vachowski i pani Fistech) nie wiem co powoduje ich decyzjami , przecież Fistech miała dostęp do materiałów i nic z tym nie zrobiła a co się tyczy Vachowski , myślę że może chciała na nowo przedstawić ten świat ludziom którzy go nie znają . Tak tylko do jakiej publiki jest to kierowane ? Niepelnosprytnych ludzi którzy nie potrafią dodać dwóch do dwóch. Strasznie dziwna metoda. Jeżeli chodzi o wątek z maszynami i ich świadomości przywołam tutaj przykład gry Titanfall 1 , codownie to było tam zaimplementowane. Jak maszyny mogą zbudować ogromną fuzie czlowiek - maszyna. Padło też kilka słów na temat Ghosts in the shell. Absultny faworyt w mojej topce. W animacji ghost a widzimy jak maszyn przeskakują / upgraduja o parę stopni wyżej , znaczy budują swój świat w mega sieci gdzie powłoka cielesna jest tylko przeszkodą. I jak może pamiętasz ten dialog pomiędzy pani Major i Bato czym tak naprawdę jest człowieczeństwo . Czy jest to zlepek genów przekazywanych z pokolenia na pokolenie czy może zespołem powiązań neuronowych , zbytkiem wspomnienia i jaźni. By the by , ghost 2.0 chyba nawet wchodzi głębiej w te zagadnienia . Z tego co mogłem wyczytać ,Anię było tego wiele ( za krótki w karku jestem , muszę się doedukowac) sam dialog / narracja była przepełniona duchem dziadka Konfucjusza . Szalenie mnie to interesuje . Tak na dobrą sprawę przydałby się malutki esej o tym. Może masz więcej wiedzy w tej materii. ( Chciałoby się powiedzieć materia Prima ,polecam cykl książek) . Pozdrawiam Filipie i czekam na kolejne materiały.
Napisy Końcowe fajnie omówili, dlaczego nowy Matrix TOP
Z którą to opinią pozostaje mi się radośnie i całkowicie nie zgodzić.
@@KrzysztofMMaj No bo chciałeś żeby było jak dawniej, bo wtedy to było, a teraz to nie ma. Rozumiem to. Też chciałbym się poczuć jak wtedy, gdy miałem 20 lat i wyszedłem z kina w Sopocie, po pierwszym Matrix. Ale to se ne vrati. Face the reality ;)
@@michalm.859 Mam wrażenie, że właśnie tego chcieli twórcy 4 części i dlatego się nie zgadzam z NK. W filmie padają odniesienia do fejsa i social mediów - serio? W ten sposób Matrix 4 cofa się PRZED czasy Matrixa 1, opisującego symulację znacznie bardziej zaawansowaną niż będące w planach Metaversum Zuckerberga.
Ps nie zrozumiemy nowego matrixa chyba do końca no bo nie da się za mądry dla nas jest 🤣
Wy tam sobie bądźcie poprawnie polityczni ze wszystkimi bzdetami dzisiejszych czasów. Matrixa zrobili bracia Wachowscy i nikt mi nie będzie wmawiał że białe jest czarne.
Brawo, broń swojej fortecy, dzielny woju. Nie popuszczaj ani o milimetr.
Kobiety w tej fortecy palicie na stosie za dodawanie czy tylko za mnożenie?
@@niedoanimowanyrosomak9990 Do kobiet nic nie mamy, do debili tak. Więc wstępu nie masz.
Do prowadzącego: strasznie dużo przerywasz i praktycznie nigdy nie wnosisz tym przerwaniem nic wartościowego. Po prostu tego nie rób, please.
Panowie, ja mogę przeboleć krytykę Matriksa 4 ale przedstawienie No Way Home jako tej "dobrej" nostalgii to jakieś nieporozumienie. Możecie ocenić Matriksa 4 jako tanią czekoladę z marketu ale No Way Home to jest zwykłe gówno w opakowaniu Ferrero Rosher.
NWU to jest film jednorazowy, wręcz nadający się tylko do oglądania z fanami Spider-Mana na konwencie. Nigdzie indziej. Cały ten produkt stoi na postaciach i aktorach z poprzedników. Bez charyzmy Defoe i innych ten film jest zwykłym gównem w złotku. Fabuła się nie klei, hollandowy Parker dostaje jakiś downgrade względem poprzedniego filmu, o Strange'u, który chyba od walki z Thanosem stracił 95% szarych komórek w mózgu nawet nie wspominam.
To jest tragiczny film, który jest kpiną z inteligencji widza. Rzeczy się dzieją bo tak, wizualia są tragiczne, Nowy Jork to makieta rodem ze starych filmów o Kaiju, główny bohater dostaje taką samą naukę jak w poprzednim filmie i gdy pozostali Spider-Mani swoją traumę i związaną z nią poczucie obowiązku mają w ciągu pierwszych 30 minut swoich pierwszych solowych przygód, tak ten Iron Boy ma takie coś dopiero w szóstym filmie, gdy już był w kosmosie i walczył z zagrożeniem o zasięgu galaktyczym jakim był Thanos. Gdzie tu sens i logika? Zwłaszcza że sam hollandowy Spider-Man i jego bliscy zostali wymazani w tym samym czasie. Widać że twórcy nie mieli jaj by zostawić May czy choćby Neda, bo nie chcieli zrobić nowej dynamiki dla tych postaci.
W porównaniu do NWH, Matrix 4 to arcydzieło kinematografii. Może i efekty nie są tak dopracowane ale ten flim chociaż nie bał się ryzyka i związanych z nim konsekwencji. Wskrzesili Neo? Tak. Roboty sztucznie rozdzielili go z Trinity, bo z tego miały więcej prądu? Tak. Mamy bekę z korporacji i płytkiego fanowskiego podejścia do tego cyklu? Mamy. Im więcej myślę o Matriksie tym bardziej mi się on podoba i uważam że godnie przejdzie próbę czasu. Bo szanujmy się, jest mnóstwo fanów, którzy za "prawdziwy" Matrix uznają tylko i wyłącznie pierwszy film. Kolejne albo ignorują albo ledwo co tolerują. No i mityczne robienie dzieciństwa. Ja obejrzałam całą tetralogię dopiero dwa lata temu i uważam że pierwsza część wywala całą otoczkę filozoficzną gdzieś tak po tym jak Neo kończy trening. A Potem mamy walkę, walkę i walkę
o co chodzi z tymi wstawkami po angielsku?
O to, że rozmawiamy o anglojęzycznych produkcjach z USA.
@@BezSchematu Pogadajcie kiedyś o filmach japońskich :)
@@WistKal9Zero Daijoubu.
No sie temu panu w lewym górnym rogu pomyliło. Tamte wcześniejsze filmy robili bracia Wachowski a ten ostatni jakaś inna kobieta Lana Waczowski.
A, no jak tak, to tak. To rzeczywiście.
13:00 rozczarowany boomer taki smutny. Sam mam 43 i cieszę się, że pani Wachowski pokazała jacy byliśmy naiwni w tej młodzieżowej podjarce komercyjnym produktem. Pokazała, że pierwsze Matrixy były tak naprawdę nadęte i pretensjonalne. Większość nie chce przyjąć tego do wiadomości.
Zajebiscie powiedziane :) przykre ale trochę prawdziwe.. każdy z was przez chwile brzmi jak Boomer i druga sprawa każdy z was tęskni za tym ze 20 lat temu ktoś wam zryl banie ze można pokonać system gdzie każdy z was w tym systemie czuje się zajebiscie 🤝
@@ryokodeivisu no widzisz, koledzy tutaj mają tak zryta banie i tak nierealne oczekiwania ze spodziewali się kolejnego reboota i kolejnej Reaktywacji albo Rewolucji.. eh śmiać mi się chce 🤯
Poczytaj o powstawaniu pierwszego Matrixa i wróć tutaj ze swoją teorią o komercyjnym produkcie. Oczywiście, był produktem jak każdy film wypuszczany do kin, ale ani twórcy, ani producenci nie spodziewali się tego jakie zyski i szum przyniesie. Oceniasz film, który powstał 22 lata temu posiadając wiedzę i bagaż kulturowy z dzisiaj, a wtedy Matrix wnosił sporo do kina mainstreamowego (jeśli ktoś był nerdem siedzacym w mandze i anime to już nie tak dużo).
Myślę że kanał wystrzeli :) ps. dzięki za materiał o algorytmach yt :)
Niezła przemowa na początku. Bo my tak uważamy i oczekujemy, że wy też tak będziecie uważać a jeżeli sądzicie, ze krytykowaliśmy "naćpaną" panią Fisstech, to wam się wydawało. Hipokryzja level hard.
Już w sumie nie mam siły powtarzać tego, co w innym komentarzu pisał Krzysztof.
Krytykowaliśmy ją za jej decyzje twórcze, nie za cechy biologiczne czy charakterologiczne, na które nie ma wpływu. I tak, oczekuję pewnego poziomu dyskusji po tym kanale.
@@BezSchematu ooo właśnie, "krytykowaliśmy ją". O ten błąd logiczny mi chodziło. Można krytykować twórcę, szczególnie jeśli krytyka jest uzasadniona. Błagam, nie mówcie, ze nie krytykujecie twórców. Do inkluzywności nie będę się odnosił, bo to kwestia definicji i pojmowania tego terminu. Ogólnie materiał o Wieśku mega. Obejrzałem 2 razy, a nie jest to krótkie. Powodzenia w rozwijaniu kanału.
@@BezSchematu a co do samej "Fisstech", to absolutnie zrozumiałem meritum tej krytyki i nie mam nic do tego
@@TheTotal1981 W takim razie może wyraziłem się niewystarczająco jasno (ale wierzę, że to było dość oczywiste): krytykujemy TWÓRCÓW, nie osoby. W sensie: krytykujemy za ich decyzje, nie za ich cechy i atrybuty. Nie interesuje mnie czy to kobieta czy mężczyzna, gej czy hetero, biały czy czarny. Interesuje mnie jakim jest twórcą / twórczynią.
@@BezSchematu no i zgoda. Pozdrawiam.
Ps Okruchy Ogarnietosci był taki serlal na necie,!
Wachowski jakby przebrał się za zasłonia i trąbe se dorobił, to mam go uważać za słonia?
Zostawię ten komentarz po to, aby każdy mógł uważać Cię za idiotę.
@@BezSchematu Proszę bardzo. Gdzie się nagle podziały twoje dyrdymały o nie ocenianiu osoby a np. jej twórczości tudzież wypowiedzi. Rozumiem ,że "postępowi" tak już mają jak się z nimi niem zgadzasz to jesteś nazywany idiotą.
@@jerzykow1072 Mówiliśmy o autorach i twórcach, nie o ludziach z którymi prowadzimy dyskusję i którzy nie są w stanie uszanować apelu o elementarną empatię. Nie umiesz poprawnie pisać, tak, jak nie umiesz poprawnie myśleć.
@@BezSchematu Argumenty ad persona jakich używasz, czyli obrażanie, szydzenie są niedopuszczalne w dyspucie ludzi dojrzałych. Zastanawiające i ciekawe jest używanie przez Ciebie w.w. argumentów z równoczesnym nawiązywaniem do empatii w jednym komentarzu. Tak na marginesie, nie myl logicznego myślenia/kojarzenia faktów z brakiem empatii.
@@jerzykow1072 ahhh... Rozumiem. Czyli Wachowską obrażać można, celowo stosować misgendering i bawić się w porównania ze zwierzęciem, natomiast ja muszę traktować Cię jak drogą porcelanę?
Nie, Jerzy. To mój vlog. Wyraziłem się w materiale bardzo jasno. Nie kasuję takich komentarzy po to, abym mógł się odnosić do takich osób jak Ty w sposób, w jaki Ty odnosisz się do innych przez swój brak empatii i infantylną złośliwość.
Matrix4< John Wick 4
Podstawowym błędem popełnianym wobec czwartej części matrixa jest jej obejrzenie.
Bez przesady.
Matrix z morałem o sile cosplayu... O boże 😑 To już chyba wolę ten szajs od Lany Łaczałski.
Och nie, kolejny dzielny woj musiał stawić czoła potędze sarkazmu i nie podołał.
@@BezSchematu To może popracuj nad sarkazmem, bo w Twoich ustach brzmiał, jakbyś wyrażał swoją opinię. Poza tym, używałeś tutaj ironii, czyli ukrytej złośliwości, a nie sarkazmu - czyli komentowania uszczypliwie zastanego już stanu. Oczywiście nie mogłeś się powstrzymać od jazdy ad personam, niedzielny woju. Wracaj do komórki pod schodami.
@@vetulani Widzę, że pojęcie "ad personam" jest dziś używane dość liberalnie. A co do komórki pod schodami -- moje ulubione miejsce.
Nie zachęcam do subskrybowania tego kanału, nie mam wrażenia, żebyś czuł się tutaj dobrze.
PS. sarkazm «złośliwa ironia, drwina lub szyderstwo» . Pewną podpowiedź mogła dla Ciebie stanowić reakcja reszty rozmówców, gdy mówiłem. Nie były to poważne miny. Więc chyba -- w przeciwieństwie do Ciebie -- załapali.
@@BezSchematu 1. Wy mieliście niepoważne miny przez cały podcast.
2. Nie subskrybuję Twojego kanału.
3. Liberalnie czy nie, tak zrobiłeś. I próbujesz obrócić kota ogonem.
4. No to miłego życia w Twojej ulubionej komórce pod schodami.
Panowie za dużo wtrąceń po angielsku... Nawet jeśli są polskie wyrazy. Przecież to śmieszne....
Dobrze że na każdym kroku podkreślacie jacy to wy nie jesteście WOKE. Żenada.
Aha.
A wyjaśnisz, co oznacza ten zwrot? Bo obawiam się, że mijasz się tu z jego znaczeniem i to o zieloną milę.
@@KrzysztofMMaj za każdym razem jak tylko jest mowa o jakichkolwiek kwestiach trans czy diversity czy coś tam jeszcze to 10 minut trwa przedstawienie obowiązkowego poglądu jak to "oczywiście dla nas to jest spoko, i my jesteśmy jak najbardziej za diversity, equity and inclusion". Spoko, możecie sobie być, ale żeby na każdym kroku to powtarzać to wychodzi masakrycznie, sztucznie i przede wszystkim jakby lizanie dupy wszystkim "progressowcom" ze stanów. Wierz mi, ja mieszkam w stanach i to całe Diversity, Equity and Inclusion (swoją drogą spoko że D.I.E) jest przereklamowanym gównem żeby tylko można reprezentować właściwą opcje.. masakra.
@@paweleqs No i dobrze, że spytałem, bo podpinasz nas pod dyskurs, z którym częściowo (ale merytorycznie) sami walczymy, wyśmiewając (ostatnio: w naszym pojeździe po Wiedzminie) politykę "checklicity" Netflixa, który musi mieć checklistę, żeby w każdym kadrze produkcji zgadzała się diversity. To jest absurdalne. Ale sorry, równie absurdalne jest histeryzowanie, że Matrix 4 jest zły dlatego, że robią go już nie bracia Wachowski, a jedna z sióstr. A takie komentarze padały i padają, więc po to byl ten wstęp
@@KrzysztofMMaj takie komentarze trzeba oczywiście ignorować :)
No ale szanowni?? WACZOWSKI??? Co to kurw... jest? To nazwisko jest słowiańskie co byśmy nie kombinowali. To brzmi ta sztucznie.
To nazwisko Amerykanki. Amerykanie nie odróżniają Słowacji od Słowenii, więc wyskakiwanie ze słowiańszczyzną śmieszne.
@@michalm.859 Czekaj, a dyskusja jest w języku angielskim czy...? Zaraz... Chyba nie bardzo? Albo to juz Kolega Michał M. odjechał. Od kilkunastu lat pracuję za granicą i każda szanująca się (czasem na wyrost ale na tym polega tolerancja) włoska, niemiecka,francuska grupa społeczna pilnuje swojej wymowy.- zgadnij jakie nacje mają ojkofobię w tej dziedzinie. Z tym śmieszne to chciałeś mnie obrazić czy nadać poważny ton swojej marniutkiej, ojkofobicznej wypowiedzi?
@@Shemhame No i złapałeś się we własne sidła: "każda szanująca się [...] grupa społeczna pilnuje swojej wymowy". Tylko, że Wachowski NIE jest Polką, nie zna polskiego, ani się z polską "grupą społeczną" nie identyfikuje. Czuje się przedstawicielką amerykańskiej "grupy społecznej". Zatem wymowa amerykańska nazwiska jest właściwa. A wciskanie jej polskości na siłę jest bez sensu.
Dżo Bajden wymawiasz "Józef Biden"? Też mu gdzieś tam polskie korzenie wyszperali :D
@@michalm.859 Ale co mnie obchodzi jak wymawia "WACHOWSKI" Amerykanin do Amerykanina? Polak może wymawiać to tak jak fonetycznie jest to dla nas poprawne. Bo W MOIM ODCZUCIU (czyli SUBIEKTYWNIE) brzmi to sztucznie. Na siłę i trochę abstrakcyjnie politycznie poprawne to jest. 20 lat słyszałem Wachowski i "noł łan kers" a masz tu nagle "Łaczoski". Bo płeć zmieniły? ;) Masz prawo do własnej opinii. Faktem jest, że mogę się mylić skoro ciebie zabolał "ogon". Ma prawo boleć :) POZDRO
@@Shemhame No chyba Ciebie zabolał, bo wyskoczyłeś z kur#@m1 w pierwszym komentarzu... Płeć nie ma nic do rzeczy, ani co, kto, jak wymawiał przez ostatnie 20 lat. Wielu od 10 lat mówi "ksiaomi", zamiast "siaomi", ale to tylko o nich świadczy, bo już mieli dość czasu ogarnąć jak jest prawidłowo.
Nie Łacząski tylko Wachowski. To polskie nazwisko, które w dodatku się odmienia. Ogólnie audycja na plus.
Sami Amerykanie mają problem z tym nazwiskiem - bohater filmu Sonic nazywa się Wachowski i wymawiają to jako "Łakałski" a nie tak jak siostry "Łaczałski"
@@buzdygan3000 Amerykanie będą mieć problem z wymową, to oczywiste i naturalne. My jednak wiemy jak prawidłowo brzmi to nazwisko i jesteśmy odpowiednio biologicznie zbudowani aby je właściwie wymawiać więc z tego zkorzystajmy. Nie starajmy się być tacy na siłę amerykańscy i nie amerykanizujmy rzeczy, które z Ameryką nic wspólnego nie mają. Mieszkamy w Polsce i tu polskie nazwiska wymawia się po polsku, z polskim akcentem odmieniając je przez przypadki.
@@ukaszczacharyn9013 ogólnie się z tobą zgadzam i nie ma co robić qrwy z logiki i udawać, że to nazwisko nie ma nic wspólnego z Polską, tym bardziej w Polsce ;)
@@ukaszczacharyn9013 OK, przy tym "jesteśmy odpowiednio biologicznie zbudowani, aby je właściwie wymawiać" -- kurwa, no jebłem. Chętnie poznam więcej informacji nt. teorii wpływu biologicznej budowy na posługiwanie się określonym językiem.
W sensie... mamy bardziej wysunięte żuchwy? skrzela pomagają? Czy może mamy jakieś specjalne czułki, które sprawiają, że łatwiej wymawia nam się "ą" i "ł"? Czy coś innego?
PS. Wachowskie Polkami nie są i z Polski nie pochodzą. To tak odnośnie Twojego przekonania o ich polskości, którą trzeba uszanować ze wsparciem naszej "biologicznej budowy".
@@BezSchematu Jebnąć to Ty powinieneś się w swój lewacki łeb. Nacje i narody mówią w inny sposób i wpływ ma na to wiele czynników, także biologia w jakimś stopniu. Wachowskie a raczej Wachowscy nie muszą być Polakami. To polskie nazwisko i powinno się je czytać po polsku aby brzmiało to właściwie. To że mieszkamy w Polsce to nie znaczy, że mamy Francuskie, Chińskie, Niemieckie czy np. Arabskie nazwiska czytać w polski sposób bo wyjdzie z tego parodia. Nawet jeśli osoba, która je nosi nie ma nic wspólnego z tamtymi krajami. To nie kwestia przynależności tylko poprawnej wymowy. Jeśli mój przodek po którym mam nazwisko w nie zpolszczonej formie byłby Niemcem i nazywał się Schmidt to ja jako Polak miałbym czytać je dosłownie nie pomijając i nie zmieniając żadnej litery? Czysta kpina i brak szacunku do języka z którego to nazwisko pochodzi.