Nie wiem czemu, ale lubię raz na jakiś czas wrócić do tego skeczu z jakimś takim dziwnym nostalgicznym spojrzeniem na własne wspomnienia związane z polską sceną kabaretową wczesnych lat 2000. Mimo wszystko te stare numery zawchowały jakiś taki swój niepowtarzalny wajb, który (zdaje mi się) jest odczuwalny tylko dla tych, którzy w tamtych latach tego doświadczyli. Wystepy kabaretów w małych salkach domów kultury czy remizach, na które schodziła się lokalna publiczność i w tychże hermetycznych warunkach przez dobre dwie godziny ludzie mieli jakby wrażenie, że dzieje się coś naprawdę fajnego. Zajebiste czasy.
Nie wiem czemu, ale lubię raz na jakiś czas wrócić do tego skeczu z jakimś takim dziwnym nostalgicznym spojrzeniem na własne wspomnienia związane z polską sceną kabaretową wczesnych lat 2000. Mimo wszystko te stare numery zawchowały jakiś taki swój niepowtarzalny wajb, który (zdaje mi się) jest odczuwalny tylko dla tych, którzy w tamtych latach tego doświadczyli. Wystepy kabaretów w małych salkach domów kultury czy remizach, na które schodziła się lokalna publiczność i w tychże hermetycznych warunkach przez dobre dwie godziny ludzie mieli jakby wrażenie, że dzieje się coś naprawdę fajnego. Zajebiste czasy.
racja
Wtedy lepiej śpiewał