W świecie czarodziejów była straszna inflacja i antyinflacja Komnata Tajemnic- podręczniki dla 5 osób za niecałego galeona Więzień Azkabana .- wycieczka do Egiptu za 700 galeonów Czara Ognia - okulary za 20 galeonów Książe Półkrwi - lokal i wyposażenie sklepu za 1000 galeonów (50 okularów i trochę więcej niż wycieczka do Egiptu...) Więc od 2. części inflacja był ogromna, po 4 była ujemna
W dodatku to rozrzutne wydawanie pieniędzy, gdy mieli już stabilną sytuację finansową mogła być spowodowana tym, że właśnie wcześniej tak oszczędzali i w chwili zastrzyku jakiejkolwiek nadwyżki gotówki, i dorośli i dzieci, chcieli zaszaleć jak inni ludzie. To częste zjawisko, gdy przez całe życie musiałeś liczyć się z każdym groszem. A przynajmniej do czasu aż się nie przyzwyczaisz do posiadania pieniędzy.
Moim zdanie stabilną sytuację finansową Weasleyowie mieli cały czas - mieli się w co ubrać, gdzie spać, głodny nikt nie chodził i na wyprawki do szkoły mieli, a mimo wszystko został im jeszcze jeden Galeon. Weasleyowie nie mieli kredytu na dom, leasingu na auto, nie musieli kupować nowego TV, komputera, smartfonów itd. Chodzili w szatach, które można było naprawiać za pomocą magii. Większość rzeczy mogli zrobić za pomocą magii, Artur realizował się w swojej pracy, Molly w domu - więc byli na samym szczycie piramidy Masłowa.
To prawda, w dodatku zazwyczaj zwycięzców lotto którzy wygrywają miliony zazwyczaj spotyka smutny los- nie są w stanie pomozyc albo chociaż przestać wydawać pieniędzy które wygrali.
@@andrzejzajst8533To, że się jest w co ubrać i co jeść to jeszcze to nie jest "stabilna" sytuacja życiowa. Z tym jednym galeonem w komnacie to jest uproszczenie, obok tego była jeszcze nie aż tak mała kupka sykli, pewnie z kilkadziesiąt jak nie więcej sztuk. To kolejne parę galeon ów conajmniej. Po za tym to mogło być zwyczajnie przed wypłatą Artura Wesleya a nie przed. Artur Wesley miał stabilną pracę ale podrzędną w hierarchii ministerstwa i zapewnie takąż podrzędną wypłatę... Oczywiście wiele można było zrobić za pomocą czarów, ale nie wszystko. Już samo powiększanie ilości czegokolwiek było dość problematyczne a wielokrotnie np. płatnie ubrań czarami też musiało być coraz mniej skuteczne.
Niesamowite jest to jak autorka pisząc książkę pewnie nie zdawała sobie sprawy (albo jest geniuszem i to wszystko zaplanowała), że ludzie będą się zastanawiać nad takimi szczegółami, a mimo to, książka jest napisana w taki sposób, że pełno spraw można jakoś wytłumaczyć. Swoją drogą, dzięki temu właśnie kocham te uniwersum, i kocham ten kanał. Dziękuję Smoczy Smyku ❤
Ludzki mózg nie znosi niewyjaśnionych spraw, dlatego zawsze znajdzie jakieś wytłumaczenie. To czy książka jest napisana dobrze, czy źle nie ma tutaj znaczenia.
@@karolusyt836 o luju, wiesz czemu nie dostałeś dotąd odpowiedzi? "Nigdy nie kłóć się z tumanem, bo najpierw sprowadzi cię na swój poziom, a potem pokona doświadczeniem" 😊
Harry Potter to książka dla dzieci i wydaje mi się, że Rowling wątek biedy przemyciła tylko dlatego, by nauczyć czytelników, że nie pieniądze stanowią wartość człowieka, a to jaki jest. Natomiast nie przemyślała tego logicznie. Przecież Weasleyowie utrzymywali swoje dzieci dwa miesiące w roku podczas wakacji. Przez cały rok szkolny były one w Hogwarcie, gdzie właściwie mieszkały. Pieniądze były wydawane na książki (dla Ginny na pierwszym roku kupili używane, zamiast po prostu oddać jej te po Ronie a Ronowi po bliźniakach), szaty za to mieli po braciach a Ron różdżkę, rachunków za prąd czy wodę nie płacili, bo czarowali w domu, jedzenie mieli z własnego ogródka, z resztą mogli zaklęciem rozmnożyć. A skoro byli tacy biedni, to pani Weasley, po wysłaniu Ginny do Hogwartu mogła iść do pracy, przecież była bardzo dobrą czarownicą. Co ona robiła w domu cały rok? Nawet swetry na Boże Narodzenie robiły się same za pomocą zaklęć :D
Jedzenia z tego co pamiętam nie dało się rozmnożyć, ale z resztą masz właściwie rację, mogła iść do pracy, tylko wtedy też kto by robił w ogródku, myślę że dodatkowo w jakiś sposób ogarniała później zakon Feniksa, a do tego po prostu rodzina Weasleyow to była taka tradycyjna rodzina
@@loganblack9794 niby tak, ale pamiętam że to prawo Gampa było tak w książce opisane że można rozmnożyć dowolną ilość jedzenia, ale nie wyczarować z powietrza
@@loganblack9794 nie, w ksiazce jest wyraznie napisane, ze jezeli masz juz troche jakiegos jedzenia, to mozna zwiekszyc dowolnie jego ilosc. Wystarczylo, by Molly kupila w sklepie ziarenko kaszy i juz mogla ugotowac jej caly garnek. Za to gdy Ron mowi, ze jego matka wyczarowala jedzenie z niczego (tzn. nie z zadnego innego jedzenia) to Hermiona mowi mu, ze to niemozliwe. Wyjatkiem sa jadalne ciecze, np. wode czy sosy mozna wyczarowac z niczego. Tez mozna przywolac jedzenie, jesli wie sie, gdzie ono jest, wiec Dumbledore w taki sposob przywolywal jedzenie do Wielkiej Sali
O ile lubię tego typu teorie i szukanie wyjaśnień "in universe" to niestety wyjaśnienie tu jest prostsze J. K. Rowling stworzyła świetną historię a sam rdzeń i koncepcja świata przedstawionego są wspaniałe, ale no mistrzynią world buildingu to niestety nie jest i dość często dodawała jakiś pomysł, lub element "bo tak" bez głębszego przemyślenia jego rozwinięcia, lub tego jak się wpisuje t yo, co już zostało napisane.
nigdy nie zrozumiem zachwytów nad tym uniwersum, niektórzy traktują te książki jak religię, tymczasem obiektywnie, to dosyć słaba literatura, z metafizyką płytką jak kałuża... w świecie, w którym z magią wiąże się praktycznie zerowy wysiłek nie można być biednym, szczególnie jeśli posiada się kawałek ziemi na własność. Przecież mieszkać można było nawet w walizce - jak Newt Skammander, transformować można było wszystko w cokowiek i cokolwiek można było "stworzyć" praktycznie "z powietrza"... Rowling wogóle tego nie rozważała, bo jak ktoś napisał - to książka dla dzieci. Wyobraźmy sobie jednak, że czarodzieje zaczęliby produkować na masową skalę złoto... doprowadziłoby to niechybnie do załamania się systemu gospodarczego. Być może ich czarodziejskie pieniądze miały jakiś system podobny do blockchaina, dzięki któremu nie można ich było produkować na własną rękę czy coś, ale idąc dalej można się zastanawaiać, czy magia polegała na tworzeniu czegoś z niczego czy tylko na przekształcaniu jednego w drugie? Załóżmy, że czarodzieje korzystaliby faktycznie z powietrza wykorzystując je nieświadomie do magii - można się zastanawiać jak wpływałoby to na środowisko i na klimat... W tym uniwersum jednak nic nie wskazuje na to, żeby magia była ograniczona prawami fizyki. Wtedy nie da się być biednym. Można nadal mieć mało pieniędzy ale nadal nie da się być biednym... chyba, że mentalnie. I tak kiedy Ron dostawał jakąś starą szatę - mógłby bez problemu ją sobie "transmutować" w nową... ale był na to zwyczajnie za głupi. Mało tego, był za głupi nawet na to, żeby poprosić Hermionę o pomoc, a jeszcze bardziej głupi, żeby nie za pisać się na jakieś korepetycje z transmutacji u McGonagal. Możliwe, więc, że rodzice zwyczajnie nie przywiązywali większej wagi do spraw materialnych, bo niczego im tak naprawdę nie brakowało, żyli "w swoim świecie" i byli przez to słabo "zsocjalizowani", albo może mieli po prostu taki model wychowawczy. Możliwe jednak, że traktowali Rona po macoszemu, bo był zwykłym debilem. Nic nie wskazuje na to, żeby na przykład podobnie traktowali Ginni, której ewidentnie poświęcali więcej atencji. Myślę, że ostatecznie chodzi o to, że Rowling chciała pokazać, żeby nikogo nie "dyskryminować" za biedę ale reszty nie przemyślała zbyt dobrze - i stąd niespójności.
@@woczykijpustynny6674 1 gościu rospisałeś się 2muwisz o religii a to fantazy 3 jak napiszesz, książkę to będziesz wiedział jakie to trudne 3 jak ci się niepodoba książka to nieoglądaj o niej filmów i jej nieczytaj może twoje ulubione lektury to podręcznik od matmy i biblia i się tak nie wkurzaj żyjemy w wolnym kraju jak ci się coś nie podoba to nieoglądaj o tym filmów bo wychodzisz na durnia 😂😂😂😂😂😂😂😂😂 XD
A co jeśli faktycznie mieli kasę, ale po prostu pozostał im tryb myślenia z czasów, kiedy musieli oglądać każdego knuta dwa razy nim go wydali? Zdarzają się przypadki, kiedy ludzie wychodzą z biedy,ale pozostaje im nawyk oszczędzania, a wręcz skąpstwo. Taka mentalna bieda, która ostatecznie nie ma odzwierciedlenia w portfelu.
Ciekaw jestem co by się stało jakby Malfoy Draco np się dowiedział że Harry Potter ma w kurwę pieniędzy po rodzicach.A miał dużo ponieważ dziadkowie czyli rodzice Jamesa Pottera byli bogaci.
@@Pawel_Sowinski27 Draco o tym wiedzial. Przeciez nigdy nie wyzywal go od biednych jak Rona. Potterowie to stary rod czarodziejow czystej krwi, a takie w wiekszosci przypadkow maja pelno hajsu i Malfoy musial zdawac sobie z tego sprawe. Zauwaz, ze na poczatku wychodzi do Harryego z inicjatywa przyjazni. Nie podszedlby tak do biednego czlowieka. Dodatkowo Harry chcac nie chcac byl jednym z najslawniejszych czarodziejow w Wielkiej Brytani, musial dostawac jakies datki od przypadkowych ludzi, ktorzy zawdzieczali mu lepsze czasy. Draco na 100% wiedzial, ze Harry jest bogaty
@@leolotten7113 No tak to tez racja Draco sie tylko wkurzył o to ze Harry odrzucił jego przyjaźń.Ale jestem ciekaw co by było jakby Harry się zaprzyjaźnił z Malfoyem np.
@@Pawel_Sowinski27 Żeby Harry zaprzyjaźnił się z Draco i był z nim współlokatorem to Malfoy musiałby : - Zrobić dobre pierwsze wrażenie - Nie zachowywać się jak magiczna wersja Dudleya ,, Moi rodzice są bogaci mogę wszystko'' - Przynieść własne jedzienie A Hagrid i Ron - Nie wspominać mu o swoich złych doświadczeniach / uprzedzeniach do ludzi z tego domu. - Nie mówić mu że z tego domu pochodził Voldemort
Ciekawe czy rzeczywiście ta wyprawa do Egiptu w 3 części rzeczywiście była tak kosztowna skoro bodajże charlie weasley pracował w tym kraju i mógł na przykład zaprosić ich do siebie do domu, a dostać się tam mogli na przykład z pomocą świstoklika lub proszku fiuu 😊
A ja dodam jeszcze jak w piątej części HP Hermioona dostała od Rona "perfumy" które jeśli nimi były to nie mogły być na Boże Narodzenie od Rona, a ten skadś musiał mieć kasę skoro były dobrej jakości....
Wiekszosc wyprawek i ksiażek była o braciach,szaty też, dużo rzeczy było używane=kosztowało mniej, jezeli juz musieli cos kupić.Ksiażki dla Ginny na pierwszym roku jej zajec też dał jej harry (te od obrony przed czarna magia) po cyrku w księgarni. Sądze,że to co było w skrytce poprostu było pozostałością po jakis oszczędnościach, a oni sami mieli więcej kasy przy sobie. Apropo omnikularów, to chyba chodziło o to,że w takich miejscach czy na wakacjach każda flaga głupota,gadżet zawsze są drogie lub jest to poprostu niedopatrzenie (albo tak szybko im inflacja zapierdzielała). To,że wyjechali do egiptu by dać swoim dzieciom piękne wspomnienia wcale nie jest takie dziwne i nierozsądne, patrzac na fakt, że radzili sobie spokojnie z ich codziennym wyżywieniem, a cena za książki co roku napewno jest mniejsza niż ich 10miesieczne wyżywienie, które musieliby zapewnic w domu jakby ich dzieci chodzili do zwykłej dziennej szkoły. W czasie kiedy ich nie było, napewno pieniadze nie szły w błoto. Wychowanie 5 czy 7 dzieci przy jednej pracujacej osobie by nie musieć chodzic glodnym jest wyzwaniem, wiec skoro polecieli na wakacje pokazuje to, że wcale nie było u nich tak źle, i nie sądze, by Artur żebrał od swoich starszych dzieciaków kase. Pomimo tego co sie mowi w ksiazce, jak zauważyłes mieli te kilka monet na wydanie na słodycze, czy piwo, co oznacza, że nie wysyłali ich do szkoły z pustym portfelem. Myśle, że ten fragment o jednym galeonie w skrytce miał pokazać nam ich biedote, że odstaja od reszty takich czystokrwistych rodów, a nie koniecznie to, że żebraja o kase u swoich starszych dzieci XD
Myślę, że sytuacja finansowa Wesleyów była dużo bardziej złożona tak samo jak postrzeganie ich w społeczeństwie czarodziejów. Artur na pewno nie zarabiał źle, ale nie sądzę, żeby to były też kokosy. Molly zajmowała się domem. Myślę, że z jedzeniem nigdy nie mieli problemów, bo o ile nie można stworzyć jedzenia z niczego to można je np. powiększyć za pomocą zaklęć czy eliksirów. Myślę, że Molly była biegła w wykorzystaniu magii do celów gospodarczych. Może i Wesley'owie nie byli najbiedniejsi, ale przez lata życia bez dużych pieniędzy wyrobili sobie pewne nawyki, które w nich trwały nawet gdy dwaj najstarsi synowie odeszli. Dla nas może być to dziwne, ale wcale nie musieli się dokładać rodzinie będąc na swoim. Może tam nie ma tego w zwyczaju?? A co do wycieczki do Egiptu, to Artur być może raz w życiu miał okazję zabrać rodzinę na zagraniczne wakacje. Dlaczego miał z tego nie skorzystać, tylko być dusigroszem? Dodatkowo sam będąc z rodziny wielodzietnej wiem, że opuszczenie domu przez najstarsze dzieci nie oznacza automatycznie poprawy finansowej reszty rodziny.
A to mnie zastanawia skoro bill i charlie już pracowali (i zakładam że musieli dobrze zarabiać) to czy nie przesyłali swojej rodzinie pieniędzy przecież wiedzieli o ich sytuacji finansowej
Z tym dobrym zarabianiem bym nie przesadzała. Bill pracował dla goblinów z Gringotta, a oni byli przedstawieni jako typowe janusze biznesu w magicznym świecie. Nie zdziwiłabym się, gdyby płacili minimalną pensję każdemu pracownikowi - niezależnie, czy to łamacz szyfrów, czy kasjer. Co do Charliego, w pierwszej części jest świeżo po skończeniu szkoły w swojej pierwszej pracy. Czyli możliwe, że jest na bezpłatnym stażu i to rodzice muszą go wspierać, żeby miał na stancję w Rumunii. Ron mógł nazwać to pracą w rozmowie z Harrym, bo jako jedenastolatek mógł jeszcze nie ogarniać różnicy. Tak czy siak obaj bracia wyglądają na takich, którzy wybrali ścieżkę zawodową ze względu na pasję a nie zarobki w danej branży.
Czytajac Harrego Pottera w ogole doszedlem do wniosku, ze Weasleyowie zostali przedstawieni w powiesci jako para kutych na cztery lapy kombinatorow. Np. trudno uwierzyc, ze posada jaka wykonywal Arthur (uzycie produktow mugoli) nie zostala wykorzystana przez niego na szereg innych roznych sposobow, ktore daly mu lewy zysk daleko bardziej przekraczajacy jego pensje z ministerstwa. To tak jakby ktos pracowal przy metalowych przedmiotach, ktore nie byly nikomu potrzebne i nie wpadl na to, ze moze czesc wywozic na zlom. Albo pracowal w branzy towarowej i nie wpadl na to, ze drewniane palety na ktorych umieszcza sie towar i ktore potem zostaja wyrzucane, moga sie przydac jako opal lub budulec. Arthur jako czarodziej mial przeciez ogromne mozliwosci wykorzystujac produkty mugoli, a w samej sadze mamy dowod na to, ze przynajmniej z niektorych z nich korzystal. Ostatecznie w taki sposob zalatwil dla swojej rodziny samochod, ktorym potem Ron i Harry dostali sie do Hogwartu.
A komu by mial oferowac swoje uslugi na lewo, skoro pracowal w ministerstwie gdzie ciagle krecil sie Malfoy ktory bardzo chetnie by go przylapal na machlojce? :D
@@dwzdwz2533 Komukolwiek, mowa jest w sadze o tym, ze Weasleyowie mieli sasiadow. Malfoy zas to taki typ, ktory byc moze ma glowe na karku, ale za bardzo lubi luksus i za bardzo sobie pochlebia, by mogl w ogole zorientowac sie w sprytnych zagrywkach Weasleya, ktory czasem zachowuje sie tak, jak gdyby zupelnie mu odpowiadala reputacja biedaka. Posiadanie takiej reputacji to idealny kamuflaz. Malfoy dzieki temu gardzil Weasleyami i nie "znizal sie" w swoim mniemaniu do sledzenia kogos takiego.
Ale Arthur nie był takim cwaniaczkiem co sprzedaje złom. Był rodzajem dobrotliwego zbieracza. Fascynowały go urządzenia mugoli, więc ani myślał je sprzedawać.
Juz patrząc pod tym kątem, to jednak warto zwrócić uwagę, jak dużą rodzinę miał do utrzymania. To nie była dwójka dzieci, nie była to też trójka, ani nawet szóstka 😆 utrzymać 9 osobową rodzinę, w tym większość chłopaków, którzy pochłaniają tony jedzenia w młodym wieku - to nie może być łatwe przy jednej pensji, nawet wysokiej i nawet w świecie czarodziejów
A może po prostu hodowali marihuanę w piwnicy i z pomocą dzieci rozprowadzali je? Ciasteczka, cukierki itd. Czemu Ron był wiecznie głodny? Do czego bliźniakom była Mapa Huncwotów? Później trzeba było gdzieś lokować zyski, więc powstał sklep z gadżetami do psikusów i biznes kręcił się już na całego.
4:48 zapomniałeś o jednej rzeczy owszem artur wygrał w loterii niestety problem był taki że wcześniej został musiał zapłacić karę za zaczarowanie samochodu oraz latanie nim (grzywna wynosiła 50 galeonów)
E tam, typowa polska rodzina. Żyli od pierwszego do pierwszego, nie mieli żadnych oszczędności i kombinowali żeby jakoś przeżyć, jednocześnie nie mając aż tak złej sytuacji żeby przymierać z głodu
I tak ta bieda została wymyślona na siłę. Jak można być biednym używając czaròw. 1. Wszystkie stare rzeczy mogłeś odnowić. 2. Zniszczone budynki naprawić w kilka sekund. 3. Rozmnożyć jedzenie. 4. Transmutować przedmioty. 5. Teleportować się. 6. Używać magicznych mioteł. 7. Walizki, namioty mogły pomieścić setki a nawet tysiące razy więcej. 8. Nie używałeś internetu, prądu więc brak opłat za media.
Najprawdopodobniej nie wiadomo, i wątpię by było to gdziekolwiek wspomniane w książce oprócz określeń "mało", "dużo", które są i tak względne, także no
W sumie to jest problem z systemem monetarnym w tym uniwersum i nie chodzi tu nawet o to, że te ceny są absurdalne. Zwyczajnie nie wiemy jak się wykonuje większość magicznych obiektów i usług. Czy stworzenie różdżki jest trudne, więc powinna być droga? Czy odwrotnie - istnieją fabryki robiące różdżki na masową skalę(albo bardziej maszyny obsługiwane przez twórców różdżek?). Czy książki są takie drogie, bo pisze się je ręcznie? A dlaczego nie można zaczarować stron tak, żeby słowa same pojawiły się według wzoru? Albo użyć tej samej czcionki, którą drukowano gazety? Czy piwo w magicznym świecie jest droższe od takiej typowej Perły Eksport, bo waży się je według tradycyjnych metod, czy tańsze bo waży się je magią i wychodzi pół litra za dwa złote? Czy czarodzieje muszą opłacać rachunki za wodę, skoro mogą ją wyczarować z niczego?
Weasley'owie na pewno nie trzymali wszystkich pieniędzy w banku. Wartości produktów, które musieli kupować, były za duże. Jeden Galleon z drobnymi nie wystarczy. A co do pieniędzy podarowanych od Billa i Charliego, myślę, że Molly i Artur nie chcieli przyjmować od nich pieniędzy, nieważne jak dużo i jak często by to proponowali. Jedynym słusznym wyjaśnieniem jest nieprzemyślany system pieniężny, nad którym Rowling się nie zastanawiała.
To tak: Ceny w tym swiecie, kompletnie bezsensowne. To temat znany od lat, nie da sie tego obronic, po prostu Rowling nie rozpisala sobie co ile realnie kosztuje, nie porownala, i mamy takie durnoty jak ekstremalnie drogie okulary, a w 1. tomie rozdzka Harry'ego kosztowala 7 galleonow xD Wycieczka do Egiptu - pozornie bez sensu... z drugiej strony w koncu rodzina zobaczyla kawalek swiata. No, ale dalo sie to wydac lepiej. Kwiatki jak 1 galleon Weasleyow to tez, niedopatrzenie. I teraz najciekawsze, co do kawalka ze Arthur mogl znalezc prosto duzo lepiej platna prace bo Ron tak mowil... no nie wydaje mi sie. Byl kompetentny, ale nie zapominajmy ze to nie byl sprawiedliwy i demokratyczny swiat. To typowe spoleczenstwo klasowe w wydaniu angielskim, pelne patologii jak beznadziejny system sadowy, "sila" osoby zalezna od znajomosci [proces sadowy Harry'ego, przeciez jakby nie Dumbledore raczej by go skazali] itd. Mam toerie ze Arthur zarabial tak malo bo miernota Knot byl pod butem Malfoya, a ten chcial by Weasleyowie byli biedni, no to byli. Zdziwilem sie ze w materiale nie bylo nic o ciaglym braku pracy Molly, no ale odnosnie tego tez mam swoja teorie - po prostu spoleczenstwo czarodziei na wyspach bylo ekstremalnie male [4k-10k jednostek w sumie przy sredniej zycia 100 lat, zakladajac ze pokolenie z Hogwartu nie bylo jakos szczegolnie malo lub duzo liczne, i to raczej nizsza wartosc jest poprawna], rynek pracy byl bardzo ograniczony i ciezki, szczegolnie jak kazdy wiedzial ze Malfoy jest na Weasleyow ciety, wiec pracodawca ktory by przyjal Molly mogl oczekiwac jakis represji ze strony ministerstwa, ktore robilo co Malfoy chcial. Wezcie pod uwage ze 4 mlodych Weasleyow co sie dorobili to 2 egzemplarze ekspertow w pewnej dziedzinie pracujacy poza Wielka Brytania i co z tym idzie poza mackami Malfoya, oraz dwojka prywaciarzy ktorzy doskonale trafili w potrzeby rynku i mieli ogromne wsparcie finansowe na poczatku. A, i jeszcze Percy - czlonek systemu ktory trzymal pod butem jego rodzine xD Ogolnie jak czlowiek przyjmie zalozenie ze uniwersum HP to swiat okrutnie klasowy to bardzo wiele rzeczy sie wyjasnia. Na przyklad lokum Weasleyow - przeciez oni byli czarodziejami, na logike postawienie domu bylo w zasiegu ich mozliwosci jakby sie postarali. Zreszta mogli kupic jakas duza rudere na kompletnym zadupiu i ja ulepszyc, przy powszechnym proszku Fiu mogli przeciez kupic cos bardzo tanio na kompletnym pustkowiu, z daleko od Mugoli, a jednak tego nie robili. Dlaczego? Brak pieniedzy, pomyslunku.... czy moze lokalizacje czarodziei byly scisle nadzorowane przez ministerstwo, i ktos po prostu blokowal ich potencjalna relokacje, maja siedziec w rozpadajacym sie szajsie? ;)
Pierwszą i najważniejsza kwestią jest to że autorka rozwaliła cały system pieniężny w tej sadze. Jak podręcznik do eliksirów w "Księciu Półkrwi " kosztował 9 Galonów, mając na uwadze że Pan Weasley dostał karę z latający samochód w kwocie 50 Galeonow 😂😂😂 tu wszystko jest bez sensu.
W dzisiejdzych czasach to byłoby jakieś 800 +x6 + dwoje starych robiących za minimalną 2784x2 oraz dodatki z mopsu srednio jakies 2k miesięcznie wiec razem mieli by 12368 pln. Całkiem kasiasta rodzina.
A to nie jest tak przypadkiem, że Artur i Molly Weasley, są renegatami w swych rodzinach? Bo ich rodziny to czarodzieje czystej krwi. A oni się temu sprzeciwili. I co jeśli ich starzy wydziedziczyli? Bo ja sobie nie przypominam innych członków ich rodzin, jakiś kuzynów Rona ani wujów, stryjów czy ciotek. No Syriusz Black był, ale ten to jest Renegat rodziny Black.
Rodzina Weasley od pokoleń przeciwstawiała się ideologii wyższości czarodziejów czystej krwi, nie czując dumy z bycia wpisanymi do "Skorowidzu czystości krwi". O rodzinie Prewett nie wiadomo za wiele, ale można domniemywać, że też nie wierzyli w tę ideologię, sądząc po zamordowaniu przez Śmierciożerców Gideona i Fabiana Prewett, braci Molly. Co do innych krewniaków - wujek Bilius zmarł około 1985/1990 roku, na weselu Billa i Fleur pojawił się nienazwany wujek, była źle wychowana cioteczna babka Muriel ( która jako jedyna z rodziny była dla kogoś nieprzyjemna z powodu statusu krwi), Rowling zdradziła że Arthur miał dwóch braci ( nie podała ich imion); w pierwszym tomie Ron powiedział, że jego mama ma kuzyna (prawdopodobnie charłaka), który jest księgowym i o którym nigdy nie rozmawiają.
@@BartekSychterz matka Arthura była Black, po wyjściu za mąż za Weasleya została wyrzucona z rodziny więc Arthura nir wydziedziczyli, Molly też nir, bo jej bracia umarli z rąk śmierciożercow więc nie sądzę
Warto zauważyć, że pan Weasley miał dość kosztowne hobby - magiczne udoskonalanie mugolskich sprzętów. Merlin jeden wie, przy czym jeszcze grzebał w swojej szopie, oprócz tego latającego samochodu. Może pytanie o gumową kaczuszkę nie było czysto hipoteczne? Może kupił gdzieś spory zapas, żeby na nich poeksperymentować? Bliźniacy też musieli sporo wydać na badania, zanim zaczęli zarabiać na swoich dowcipach. Choćby takie cukierki do symulowania chorób. Nie mogli ich wyczarować z niczego, bo to sprzeczne z prawami magii. Podejrzewam, że kupili tony zwykłych słodyczy, zanim udało im się stworzyć takie, które mogli bezpiecznie sprzedać z zyskiem. Co do Billa i Charliego, obaj wyglądają na takich, którzy wybrali ścieżkę zawodową ze względu na pasję a nie zarobki w danej branży. Gobliny z Gringotta są przedstawione jako niezłe sknery, więc pewnie nie płacą za dużo nawet łamaczowi szyfrów. A Charlie jest w swojej pierwszej pracy po skończeniu szkoły, czyli pewnie to jakiś niskopłatny staż.
Imo autorka po prostu nie zastanowiła się nad tym jak działają czarodziejskie pieniądze zbyt dokładnie. To wszystko co zostało poruszone w nagraniu to błędy twórcy który nie zbyt dokładnie przykładał uwagę do drobiazgów
Patrząc jakie kłopoty miał z nią Ron, można się domyślić że używanie czyjejś zużytej różdżki nie było dobrym pomysłem. W sumie nawet Voldemort w pewnym momencie pożyczył rożdzkę, więc dało się na ryzyko ich używać.
nie pamietam jak to w ksiazkach bylo, ale w filmach hermiona przedstawia lune harryemu na 5 roku i sie zastanawiam, jakim cudem on jej nie znal skoro chodzili 4lata razem do szkoly xd
Nie wiem, jak to u ciebie w szkole było, ale ja w liceum absolutnie nie znałem wszystkich ze swojego rocznika, raczej tylko ludzi ze swojej klasy - a jeśli chodzi o osoby z innych roczników, było z tym jeszcze gorzej. Ja bym się spodziewał, że Harry pewnie znał wszystkich z Gryffindoru (zapewne nie tylko ze swojego rocznika, skoro mieszkali i spędzali czas wszyscy razem w wieży Gryffindoru), ale z innych domów chyba raczej tylko osoby ze swojego rocznika, z którymi miewał razem zajęcia. A Luna była w Ravenclaw. Harry pewnie kojarzył Lunę z widzenia, ale dla mnie normalne się wydaje, że nie znał jej osobiście. Była z innego domu, a do tego z innego rocznika, więc nie mieli nawet nigdy razem zajęć.
A mi się zawsze wydawało, że po prostu może nie mają milionów, to na życie im po prostu starczy. Owszem żyją skromniej ale nie jest tak że nie mają za co żyć czy coś.
Przede wszystkim no to system finansowy w HP jest czest bardzo niespojny, wiec roztrzyganie tego opiera sie na bardzo slabych podstawach. W 1 czesci gazeta kosztuje 5 knutow, a piwo kremowe juz kilka sykli, czy wlasnie omniokulary za 10 galeonow... a akurat jedzenie to dosc nieznaczacy wydatek, bo jego ilosc mozna magicznie zwiekszyc, wiec samo wyzywienie rodziny chyba bie bylo zbyt kosztowne
Oj powiem wam że to wszystko jest bardzo grubymi nićmi szyte, przypomina mi się nawet jedna historia w programie historycznym że jeden typ sprzedawał czapki zimowe w afryce i zarabiał na tym kokosy.
Mi się wydaje że poprostu weslayowie byli częstymi gośćmi w czarodziejskim MOPSIE oraz pobierali 500 sykli + od ministerstwa magii. Innej opcji nie widzę
To raczej kwestia ekonomii w świecie czarodziejów. Może i pięniędzy nie mogli wyczarowywać ale... jedzenie i inne przedmioty codziennego urzytku czy ubrania i meble? podróże na średnim dystansie (miotła) też za darmo. No może proszek fiu był płatny a tak. czyli piwo w domu za darmo ale jak chce się w barze to trzeba płacić.
Percy też już nie był na utrzymaniu ponieważ pracował w ministerstwie :) .Co więcej ekonomia w Harrym leży i kwiczy :) ponieważ jeżeli zabrać na warsztat ekonomie w świecie Pottera , to ich rodzina powinna dawno zemrzeć z głodu i nędzy ,a na rzeczy do szkoły nie powinno ich wcale stać.
Dziwi mnie, że świat czarodziejów był tak niezdarny, jeśli chodziło o wiedzę o Mugolach - właściwie najwięcej mogły wiedzieć osoby pochodzące z takich rodzin. W Hogwarcie powinien być przedmiot uzupełniający dla czarodziejów czystej krwi. Zgadnijcie, kto byłby najlepszym kandydatem do takiej posady :)
@@user-wp1ix1uq6g I nawet Hermiona na to chodziła, choć wiedziała o mugolach na pewno więcej, niż w ogóle nauczano na tym przedmiocie... I chyba też z tego powodu z niego zrezygnowała po roku.
Mnie dziwi inna sprawa Dlaczego nie ma alternatywy dla mugoloznactwa dla mugolaków lub osób którym nie chce się chodzić na ten ,,antyczny'' przedmiot. Np. Etykieta czy Czarodziejoznactwo. Wtedy nie byłoby tyle spin jeśli chodzi o mugolaków i elitę czystej krwi. I utwierdzeń dzieciaków czystej krwi że mugolaki to niewychowane bachory które zniszczę naszą kulturę. A wszyscy wiem co wszyscy z wyjątkiem Hermiony robią na HM.
A ja się zastanawiam nad kwestią szaty wyjsciowej Rona w Czarze Ognia. Było napisane, że pani Weasley musiała mu kupić używaną szatę i dostał jakaś "sukienkę" z falbankami, bo tylko na to było Weasleyów stać. A co z Fredem i Georgem? Oni mieli już normalne szaty wyjściowe? Na to już było Weasleyów stać i tylko na Ronie oszczędzali? Fred i George na pewno nie kupili sobie sami szat wyjściowych, bo zakupy do Hogwartu robiła pani Weasley, kiedy reszta była na Mistrzostwach Świata w Quidditchu. A bliźniacy tez nie mieli oszczędności żeby sami sobie kupić szaty, bo wszystko obstawili w zakładzie z Ludo Bagmanem.
Może byli zwyczajnie ascetyczni i samowystarczalni? Te podręczniki które kupili pochodziły dosłownie z trzeciej ręki, ale przez to tanie. Domek na wsi daje ci własne jedzenie i wodę, więc nie głodowali by nawet bez kasy. Wydaje mi się że oni byli "biedni" z wyboru, i niekiedy zwyczajnie głupio "januszowali" jak to było z różdżką Rona.
Hmmm, sama gospodarka pieniężna w HP jest bez sensu. Newt Scamander zarabiał podobno 2 sykle TYGODNIOWO (czyli 8 miesięcznie!) pracując w ministerstwie. Ale bieda rudzielców jest jak najbardziej do obronienia. Każdy chyba zna typ ludzi, który wydaje wszystko co ma i żyje od 1 do 1. W dodatku matka Rona nie pobrudziła sobie rąk pracą (czym u licha zajmowała się ta baba przez 10 miesięcy w roku, jak wszystkie dzieci były w szkole/na swoim?!) przez całą serię, co ślicznie przekłada się na mentalność biedaków. A tak w ogóle - przez całą serię HP jesteśmy świadkami ślicznej inflacji w świecie czarodziejów :) Edyta: A poza tym jeszcze jedno. W świecie czarodziejów nie można było sobie wyczarować żarełka, ale rozmnożyć je jak najbardziej. Naprawdę nie wiem dlaczego często pojawiającym się argumentem przeciwko biedzie Wasleyów jest właśnie goszczenie przyjaciół suto zastawionym stołem? Co za problem kupić raz w tygodniu po jednym warzywie, jedną bułkę, jeden plasterek sera/szynki, 5gram mięsa etc. i rzucać zaklęcie rozmnażające aż do usłanej śmierci xD?
pieniądze w Harrym Potterze to jest jakiś stan umysłu. Na przykład Fred i George otwierają sklep z pełnym asortymentem i mają swój lokal za tylko 1000 geleonów? Przecież gadżety w tym sklepie kosztowały około 5 galeonów. to tak jakby dać komuś 200 długopisów i powiedzieć żeby założył za nie sklep. Myśle że rowling nie zastanawiała się specjalnie nad wartością tych pieniędzy. tylko tak z dupy ustalała że to będzie kosztować 2 galeony a to 50
Myślę ze Artur miał pieniądze na boku które wyciągał w ekstremalnych sytuacjach no jakiś kryzys albo jakieś osiągnięcia a ten jeden galeon nie byl wszystkim co mieli prawie na pewno nie było nich stać na nowe rzeczy co roku ale Ginny dostała nową ródżkę tak jak ron rok pożniej tak Dodatkowo myślę że mieli oni podejście typu do póki sie nie rozwali nie wymienimy tego
Może mieli 2 konto które dobrze kryli przed dziećmi i całą resztą, mnie też nazywają ''Biedaka" itp. i tylko rodzice i 2 najbliższych przyjaciół zna prawdę i mój faktyczny stan finansowy. Sama znajomość tego rekompensuje mi te obelgi + jak to mówi mój brat "Nie podoba ci się to nie gap". Ja osobiście lubię żyć nisko jak kiedyś upadnie to ten upadek mniej mnie zaboli.
Weasleyowie poprostu stosowali kreatywną księgowość. Mieli oficjalnie parę groszy w banku. A normalnie kręcili pieniądze i lokowali je tam, gdzie nikt nie widzi. Fiskus i inne urzędy również pewnie tam działały. Najprostsze i najlogiczniejsze wytłumaczenie.
Ja tam nie wiem jakim cudem wartość w tym uniwersum ma cokolwiek poza eliksirami, zwierzętami i artefaktami. Przecież wszystko można sobie wyczarować. Po co jeździć na wycieczkę jak umiesz się teleportować i masz kominkowe teleporty, świstokliki i kto wie czy nie coś jeszcze. Na jedzenie i ubranie pieniędzy nie potrzeba, podobnie jak na kociołki, belki czy cegły, chyba... Chyba, że te wszystkie rzeczy produkują mugole i tylko po to potrzebna czarodziejom praca - na handel z mugolami 😂
Zawsze uważałam, że skrytka w banku pełniła raczej funkcję konta oszczędnościowego, co nie oznaczałoby, że na życie zostawał im 1 galeon, a że tylko tyle mieli odłożone na tzw. czarną godzinę. Jeśli chodzi o jedzenie, to można było zwiększyć jego ilość, więc teoretycznie wystarczyło, że mogli kupić trochę i już nie musieli się martwić jego ilością.
Takie analizy są totalnie bez sensu. Cały film opierasz na tym że w pierwszej części mieli 1 galeona. Lepiej przeanalizuj jak zasuwała inflacja w magicznym świecie, bo na pierwszy rzut oka wygląda że była przynajmniej na poziomie Turcji lub Libanu
W świecie czarodziejów była straszna inflacja i antyinflacja
Komnata Tajemnic- podręczniki dla 5 osób za niecałego galeona
Więzień Azkabana .- wycieczka do Egiptu za 700 galeonów
Czara Ognia - okulary za 20 galeonów
Książe Półkrwi - lokal i wyposażenie sklepu za 1000 galeonów (50 okularów i trochę więcej niż wycieczka do Egiptu...)
Więc od 2. części inflacja był ogromna, po 4 była ujemna
W dodatku to rozrzutne wydawanie pieniędzy, gdy mieli już stabilną sytuację finansową mogła być spowodowana tym, że właśnie wcześniej tak oszczędzali i w chwili zastrzyku jakiejkolwiek nadwyżki gotówki, i dorośli i dzieci, chcieli zaszaleć jak inni ludzie. To częste zjawisko, gdy przez całe życie musiałeś liczyć się z każdym groszem. A przynajmniej do czasu aż się nie przyzwyczaisz do posiadania pieniędzy.
Moim zdanie stabilną sytuację finansową Weasleyowie mieli cały czas - mieli się w co ubrać, gdzie spać, głodny nikt nie chodził i na wyprawki do szkoły mieli, a mimo wszystko został im jeszcze jeden Galeon. Weasleyowie nie mieli kredytu na dom, leasingu na auto, nie musieli kupować nowego TV, komputera, smartfonów itd. Chodzili w szatach, które można było naprawiać za pomocą magii. Większość rzeczy mogli zrobić za pomocą magii, Artur realizował się w swojej pracy, Molly w domu - więc byli na samym szczycie piramidy Masłowa.
To prawda, w dodatku zazwyczaj zwycięzców lotto którzy wygrywają miliony zazwyczaj spotyka smutny los- nie są w stanie pomozyc albo chociaż przestać wydawać pieniędzy które wygrali.
@@andrzejzajst8533To, że się jest w co ubrać i co jeść to jeszcze to nie jest "stabilna" sytuacja życiowa. Z tym jednym galeonem w komnacie to jest uproszczenie, obok tego była jeszcze nie aż tak mała kupka sykli, pewnie z kilkadziesiąt jak nie więcej sztuk. To kolejne parę galeon ów conajmniej. Po za tym to mogło być zwyczajnie przed wypłatą Artura Wesleya a nie przed.
Artur Wesley miał stabilną pracę ale podrzędną w hierarchii ministerstwa i zapewnie takąż podrzędną wypłatę...
Oczywiście wiele można było zrobić za pomocą czarów, ale nie wszystko. Już samo powiększanie ilości czegokolwiek było dość problematyczne a wielokrotnie np. płatnie ubrań czarami też musiało być coraz mniej skuteczne.
Tak, to akurat jest częsty mechanizm psychologiczny który wpędza ludzi w biedę
Niesamowite jest to jak autorka pisząc książkę pewnie nie zdawała sobie sprawy (albo jest geniuszem i to wszystko zaplanowała), że ludzie będą się zastanawiać nad takimi szczegółami, a mimo to, książka jest napisana w taki sposób, że pełno spraw można jakoś wytłumaczyć. Swoją drogą, dzięki temu właśnie kocham te uniwersum, i kocham ten kanał. Dziękuję Smoczy Smyku ❤
Ludzki mózg nie znosi niewyjaśnionych spraw, dlatego zawsze znajdzie jakieś wytłumaczenie. To czy książka jest napisana dobrze, czy źle nie ma tutaj znaczenia.
21 części absurdów w HP od Strefy Czytacza
Bo to książka dla dzieci nie napisana zbyt dokładnie
@@karolusyt836 Mówimy to o serii książek, a uważam że jest ona przeznaczona dla każdego
@@karolusyt836 o luju, wiesz czemu nie dostałeś dotąd odpowiedzi? "Nigdy nie kłóć się z tumanem, bo najpierw sprowadzi cię na swój poziom, a potem pokona doświadczeniem" 😊
Nie przejmowali się finansami bo wiedzieli że na starość będą mieć siódemkę dzieci z którymi przez całe ich zycie tworzyli zajebistą relacje :)
Oni byli biedni, bo cała kasa szła na naprawę tego co zniszczyli Fred I George XD
A przy takim duecie szkoda inwestować w ładny dom 😅
"Muszę oszczędzać, bo moje dzieci są rozrzutne" - łódzki fabrykant Izrael Poznański.
Harry Potter to książka dla dzieci i wydaje mi się, że Rowling wątek biedy przemyciła tylko dlatego, by nauczyć czytelników, że nie pieniądze stanowią wartość człowieka, a to jaki jest. Natomiast nie przemyślała tego logicznie. Przecież Weasleyowie utrzymywali swoje dzieci dwa miesiące w roku podczas wakacji. Przez cały rok szkolny były one w Hogwarcie, gdzie właściwie mieszkały. Pieniądze były wydawane na książki (dla Ginny na pierwszym roku kupili używane, zamiast po prostu oddać jej te po Ronie a Ronowi po bliźniakach), szaty za to mieli po braciach a Ron różdżkę, rachunków za prąd czy wodę nie płacili, bo czarowali w domu, jedzenie mieli z własnego ogródka, z resztą mogli zaklęciem rozmnożyć. A skoro byli tacy biedni, to pani Weasley, po wysłaniu Ginny do Hogwartu mogła iść do pracy, przecież była bardzo dobrą czarownicą. Co ona robiła w domu cały rok? Nawet swetry na Boże Narodzenie robiły się same za pomocą zaklęć :D
Jedzenia z tego co pamiętam nie dało się rozmnożyć, ale z resztą masz właściwie rację, mogła iść do pracy, tylko wtedy też kto by robił w ogródku, myślę że dodatkowo w jakiś sposób ogarniała później zakon Feniksa, a do tego po prostu rodzina Weasleyow to była taka tradycyjna rodzina
@@klaudiauramowska4220z tego co pamiętam jedzenie można rozmnożyć, nie można go wyczarować z niczego
@@bhaavinidasi3117mnożenie jedzenia też jest czarowaniem z niczego, co najwyżej możesz przemienić mąkę i wodę w chleb przykładowo
@@loganblack9794 niby tak, ale pamiętam że to prawo Gampa było tak w książce opisane że można rozmnożyć dowolną ilość jedzenia, ale nie wyczarować z powietrza
@@loganblack9794 nie, w ksiazce jest wyraznie napisane, ze jezeli masz juz troche jakiegos jedzenia, to mozna zwiekszyc dowolnie jego ilosc. Wystarczylo, by Molly kupila w sklepie ziarenko kaszy i juz mogla ugotowac jej caly garnek. Za to gdy Ron mowi, ze jego matka wyczarowala jedzenie z niczego (tzn. nie z zadnego innego jedzenia) to Hermiona mowi mu, ze to niemozliwe. Wyjatkiem sa jadalne ciecze, np. wode czy sosy mozna wyczarowac z niczego. Tez mozna przywolac jedzenie, jesli wie sie, gdzie ono jest, wiec Dumbledore w taki sposob przywolywal jedzenie do Wielkiej Sali
O ile lubię tego typu teorie i szukanie wyjaśnień "in universe" to niestety wyjaśnienie tu jest prostsze J. K. Rowling stworzyła świetną historię a sam rdzeń i koncepcja świata przedstawionego są wspaniałe, ale no mistrzynią world buildingu to niestety nie jest i dość często dodawała jakiś pomysł, lub element "bo tak" bez głębszego przemyślenia jego rozwinięcia, lub tego jak się wpisuje t yo, co już zostało napisane.
Myślę dokładnie tak samo :)
nigdy nie zrozumiem zachwytów nad tym uniwersum, niektórzy traktują te książki jak religię, tymczasem obiektywnie, to dosyć słaba literatura, z metafizyką płytką jak kałuża... w świecie, w którym z magią wiąże się praktycznie zerowy wysiłek nie można być biednym, szczególnie jeśli posiada się kawałek ziemi na własność. Przecież mieszkać można było nawet w walizce - jak Newt Skammander, transformować można było wszystko w cokowiek i cokolwiek można było "stworzyć" praktycznie "z powietrza"... Rowling wogóle tego nie rozważała, bo jak ktoś napisał - to książka dla dzieci. Wyobraźmy sobie jednak, że czarodzieje zaczęliby produkować na masową skalę złoto... doprowadziłoby to niechybnie do załamania się systemu gospodarczego. Być może ich czarodziejskie pieniądze miały jakiś system podobny do blockchaina, dzięki któremu nie można ich było produkować na własną rękę czy coś, ale idąc dalej można się zastanawaiać, czy magia polegała na tworzeniu czegoś z niczego czy tylko na przekształcaniu jednego w drugie? Załóżmy, że czarodzieje korzystaliby faktycznie z powietrza wykorzystując je nieświadomie do magii - można się zastanawiać jak wpływałoby to na środowisko i na klimat... W tym uniwersum jednak nic nie wskazuje na to, żeby magia była ograniczona prawami fizyki. Wtedy nie da się być biednym. Można nadal mieć mało pieniędzy ale nadal nie da się być biednym... chyba, że mentalnie. I tak kiedy Ron dostawał jakąś starą szatę - mógłby bez problemu ją sobie "transmutować" w nową... ale był na to zwyczajnie za głupi. Mało tego, był za głupi nawet na to, żeby poprosić Hermionę o pomoc, a jeszcze bardziej głupi, żeby nie za pisać się na jakieś korepetycje z transmutacji u McGonagal. Możliwe, więc, że rodzice zwyczajnie nie przywiązywali większej wagi do spraw materialnych, bo niczego im tak naprawdę nie brakowało, żyli "w swoim świecie" i byli przez to słabo "zsocjalizowani", albo może mieli po prostu taki model wychowawczy. Możliwe jednak, że traktowali Rona po macoszemu, bo był zwykłym debilem. Nic nie wskazuje na to, żeby na przykład podobnie traktowali Ginni, której ewidentnie poświęcali więcej atencji. Myślę, że ostatecznie chodzi o to, że Rowling chciała pokazać, żeby nikogo nie "dyskryminować" za biedę ale reszty nie przemyślała zbyt dobrze - i stąd niespójności.
Otóż to, z mojego komentarza wyjęte. Światotworstwo to już nie jest tylko pisanie historyjki walki dobra ze złem
@@woczykijpustynny6674 1 gościu rospisałeś się
2muwisz o religii a to fantazy
3 jak napiszesz, książkę to będziesz wiedział jakie to trudne
3 jak ci się niepodoba książka to nieoglądaj o niej filmów i jej nieczytaj może twoje ulubione lektury to podręcznik od matmy i biblia i się tak nie wkurzaj żyjemy w wolnym kraju jak ci się coś nie podoba to nieoglądaj o tym filmów bo wychodzisz na durnia 😂😂😂😂😂😂😂😂😂 XD
@@woczykijpustynny6674 poza tym to to jest ✨️książka ✨️a nie prawdziwy świat jak nielubisz fantazy to go nieczytaj
A co jeśli faktycznie mieli kasę, ale po prostu pozostał im tryb myślenia z czasów, kiedy musieli oglądać każdego knuta dwa razy nim go wydali? Zdarzają się przypadki, kiedy ludzie wychodzą z biedy,ale pozostaje im nawyk oszczędzania, a wręcz skąpstwo. Taka mentalna bieda, która ostatecznie nie ma odzwierciedlenia w portfelu.
Ciekaw jestem co by się stało jakby Malfoy Draco np się dowiedział że Harry Potter ma w kurwę pieniędzy po rodzicach.A miał dużo ponieważ dziadkowie czyli rodzice Jamesa Pottera byli bogaci.
@@Pawel_Sowinski27 Draco o tym wiedzial. Przeciez nigdy nie wyzywal go od biednych jak Rona. Potterowie to stary rod czarodziejow czystej krwi, a takie w wiekszosci przypadkow maja pelno hajsu i Malfoy musial zdawac sobie z tego sprawe. Zauwaz, ze na poczatku wychodzi do Harryego z inicjatywa przyjazni. Nie podszedlby tak do biednego czlowieka. Dodatkowo Harry chcac nie chcac byl jednym z najslawniejszych czarodziejow w Wielkiej Brytani, musial dostawac jakies datki od przypadkowych ludzi, ktorzy zawdzieczali mu lepsze czasy. Draco na 100% wiedzial, ze Harry jest bogaty
@@leolotten7113 No tak to tez racja Draco sie tylko wkurzył o to ze Harry odrzucił jego przyjaźń.Ale jestem ciekaw co by było jakby Harry się zaprzyjaźnił z Malfoyem np.
@@Pawel_Sowinski27
Żeby Harry zaprzyjaźnił się z Draco i był z nim współlokatorem to Malfoy musiałby :
- Zrobić dobre pierwsze wrażenie
- Nie zachowywać się jak magiczna wersja Dudleya ,, Moi rodzice są bogaci mogę wszystko''
- Przynieść własne jedzienie
A Hagrid i Ron
- Nie wspominać mu o swoich złych doświadczeniach / uprzedzeniach do ludzi z tego domu.
- Nie mówić mu że z tego domu pochodził Voldemort
Ciekawe czy rzeczywiście ta wyprawa do Egiptu w 3 części rzeczywiście była tak kosztowna skoro bodajże charlie weasley pracował w tym kraju i mógł na przykład zaprosić ich do siebie do domu, a dostać się tam mogli na przykład z pomocą świstoklika lub proszku fiuu 😊
A jakie smoki występowały w Egipcie?
No i czy była to legalna praca, bowiem region arabski słynie z nieludzkiego znęcana się nad zwierzętami.
A ja dodam jeszcze jak w piątej części HP Hermioona dostała od Rona "perfumy" które jeśli nimi były to nie mogły być na Boże Narodzenie od Rona, a ten skadś musiał mieć kasę skoro były dobrej jakości....
Wiekszosc wyprawek i ksiażek była o braciach,szaty też, dużo rzeczy było używane=kosztowało mniej, jezeli juz musieli cos kupić.Ksiażki dla Ginny na pierwszym roku jej zajec też dał jej harry (te od obrony przed czarna magia) po cyrku w księgarni. Sądze,że to co było w skrytce poprostu było pozostałością po jakis oszczędnościach, a oni sami mieli więcej kasy przy sobie. Apropo omnikularów, to chyba chodziło o to,że w takich miejscach czy na wakacjach każda flaga głupota,gadżet zawsze są drogie lub jest to poprostu niedopatrzenie (albo tak szybko im inflacja zapierdzielała). To,że wyjechali do egiptu by dać swoim dzieciom piękne wspomnienia wcale nie jest takie dziwne i nierozsądne, patrzac na fakt, że radzili sobie spokojnie z ich codziennym wyżywieniem, a cena za książki co roku napewno jest mniejsza niż ich 10miesieczne wyżywienie, które musieliby zapewnic w domu jakby ich dzieci chodzili do zwykłej dziennej szkoły. W czasie kiedy ich nie było, napewno pieniadze nie szły w błoto. Wychowanie 5 czy 7 dzieci przy jednej pracujacej osobie by nie musieć chodzic glodnym jest wyzwaniem, wiec skoro polecieli na wakacje pokazuje to, że wcale nie było u nich tak źle, i nie sądze, by Artur żebrał od swoich starszych dzieciaków kase. Pomimo tego co sie mowi w ksiazce, jak zauważyłes mieli te kilka monet na wydanie na słodycze, czy piwo, co oznacza, że nie wysyłali ich do szkoły z pustym portfelem. Myśle, że ten fragment o jednym galeonie w skrytce miał pokazać nam ich biedote, że odstaja od reszty takich czystokrwistych rodów, a nie koniecznie to, że żebraja o kase u swoich starszych dzieci XD
Myślę, że sytuacja finansowa Wesleyów była dużo bardziej złożona tak samo jak postrzeganie ich w społeczeństwie czarodziejów. Artur na pewno nie zarabiał źle, ale nie sądzę, żeby to były też kokosy. Molly zajmowała się domem. Myślę, że z jedzeniem nigdy nie mieli problemów, bo o ile nie można stworzyć jedzenia z niczego to można je np. powiększyć za pomocą zaklęć czy eliksirów. Myślę, że Molly była biegła w wykorzystaniu magii do celów gospodarczych. Może i Wesley'owie nie byli najbiedniejsi, ale przez lata życia bez dużych pieniędzy wyrobili sobie pewne nawyki, które w nich trwały nawet gdy dwaj najstarsi synowie odeszli. Dla nas może być to dziwne, ale wcale nie musieli się dokładać rodzinie będąc na swoim. Może tam nie ma tego w zwyczaju?? A co do wycieczki do Egiptu, to Artur być może raz w życiu miał okazję zabrać rodzinę na zagraniczne wakacje. Dlaczego miał z tego nie skorzystać, tylko być dusigroszem? Dodatkowo sam będąc z rodziny wielodzietnej wiem, że opuszczenie domu przez najstarsze dzieci nie oznacza automatycznie poprawy finansowej reszty rodziny.
A to mnie zastanawia
skoro bill i charlie już pracowali (i zakładam że musieli dobrze zarabiać)
to czy nie przesyłali swojej rodzinie pieniędzy
przecież wiedzieli o ich sytuacji finansowej
Z tym dobrym zarabianiem bym nie przesadzała. Bill pracował dla goblinów z Gringotta, a oni byli przedstawieni jako typowe janusze biznesu w magicznym świecie. Nie zdziwiłabym się, gdyby płacili minimalną pensję każdemu pracownikowi - niezależnie, czy to łamacz szyfrów, czy kasjer.
Co do Charliego, w pierwszej części jest świeżo po skończeniu szkoły w swojej pierwszej pracy. Czyli możliwe, że jest na bezpłatnym stażu i to rodzice muszą go wspierać, żeby miał na stancję w Rumunii. Ron mógł nazwać to pracą w rozmowie z Harrym, bo jako jedenastolatek mógł jeszcze nie ogarniać różnicy.
Tak czy siak obaj bracia wyglądają na takich, którzy wybrali ścieżkę zawodową ze względu na pasję a nie zarobki w danej branży.
Kolejna sprawa
weasleyowie byli biedni i nosili do szkoły stare, używane zniszczone książki
rozumiem że nie istnieje zaklęcie reparo?
Czytajac Harrego Pottera w ogole doszedlem do wniosku, ze Weasleyowie zostali przedstawieni w powiesci jako para kutych na cztery lapy kombinatorow. Np. trudno uwierzyc, ze posada jaka wykonywal Arthur (uzycie produktow mugoli) nie zostala wykorzystana przez niego na szereg innych roznych sposobow, ktore daly mu lewy zysk daleko bardziej przekraczajacy jego pensje z ministerstwa. To tak jakby ktos pracowal przy metalowych przedmiotach, ktore nie byly nikomu potrzebne i nie wpadl na to, ze moze czesc wywozic na zlom. Albo pracowal w branzy towarowej i nie wpadl na to, ze drewniane palety na ktorych umieszcza sie towar i ktore potem zostaja wyrzucane, moga sie przydac jako opal lub budulec. Arthur jako czarodziej mial przeciez ogromne mozliwosci wykorzystujac produkty mugoli, a w samej sadze mamy dowod na to, ze przynajmniej z niektorych z nich korzystal. Ostatecznie w taki sposob zalatwil dla swojej rodziny samochod, ktorym potem Ron i Harry dostali sie do Hogwartu.
Może część codziennych potrzeb łatali właśnie produktami mugolskimi?
A komu by mial oferowac swoje uslugi na lewo, skoro pracowal w ministerstwie gdzie ciagle krecil sie Malfoy ktory bardzo chetnie by go przylapal na machlojce? :D
@@dwzdwz2533 Komukolwiek, mowa jest w sadze o tym, ze Weasleyowie mieli sasiadow. Malfoy zas to taki typ, ktory byc moze ma glowe na karku, ale za bardzo lubi luksus i za bardzo sobie pochlebia, by mogl w ogole zorientowac sie w sprytnych zagrywkach Weasleya, ktory czasem zachowuje sie tak, jak gdyby zupelnie mu odpowiadala reputacja biedaka. Posiadanie takiej reputacji to idealny kamuflaz. Malfoy dzieki temu gardzil Weasleyami i nie "znizal sie" w swoim mniemaniu do sledzenia kogos takiego.
Ale Arthur nie był takim cwaniaczkiem co sprzedaje złom. Był rodzajem dobrotliwego zbieracza. Fascynowały go urządzenia mugoli, więc ani myślał je sprzedawać.
Juz patrząc pod tym kątem, to jednak warto zwrócić uwagę, jak dużą rodzinę miał do utrzymania. To nie była dwójka dzieci, nie była to też trójka, ani nawet szóstka 😆 utrzymać 9 osobową rodzinę, w tym większość chłopaków, którzy pochłaniają tony jedzenia w młodym wieku - to nie może być łatwe przy jednej pensji, nawet wysokiej i nawet w świecie czarodziejów
Jeśli chodzi o jedzenie to w insygniach śmierci Hermiona powiedziała że jedzenia nie można tworzyć ale można je mnożyć
A może po prostu hodowali marihuanę w piwnicy i z pomocą dzieci rozprowadzali je? Ciasteczka, cukierki itd. Czemu Ron był wiecznie głodny? Do czego bliźniakom była Mapa Huncwotów? Później trzeba było gdzieś lokować zyski, więc powstał sklep z gadżetami do psikusów i biznes kręcił się już na całego.
Oj tam oni po prostu pobierali dobre świadczenia socjalne dzięki swoim berbeciom.
4:48 zapomniałeś o jednej rzeczy
owszem artur wygrał w loterii
niestety problem był taki że wcześniej został musiał zapłacić karę za zaczarowanie samochodu oraz latanie nim (grzywna wynosiła 50 galeonów)
co i tak znaczy, ze wydal 650 galeonow na ponad miesieczny wypad z rodzina zamiast sie ustatkowac XDDD
Możliwe też że mogli korzystać z programu rządu Galeon + XD
Artur Weasley to taka sama sierota jak Rysiek z Klanu - zwykły gamoń.
E tam, typowa polska rodzina. Żyli od pierwszego do pierwszego, nie mieli żadnych oszczędności i kombinowali żeby jakoś przeżyć, jednocześnie nie mając aż tak złej sytuacji żeby przymierać z głodu
I tak ta bieda została wymyślona na siłę. Jak można być biednym używając czaròw.
1. Wszystkie stare rzeczy mogłeś odnowić.
2. Zniszczone budynki naprawić w kilka sekund.
3. Rozmnożyć jedzenie.
4. Transmutować przedmioty.
5. Teleportować się.
6. Używać magicznych mioteł.
7. Walizki, namioty mogły pomieścić setki a nawet tysiące razy więcej.
8. Nie używałeś internetu, prądu więc brak opłat za media.
Propo finansów: ile zarabiało się w magicznym świecie zależnie od profesji i stanowiska?
Najprawdopodobniej nie wiadomo, i wątpię by było to gdziekolwiek wspomniane w książce oprócz określeń "mało", "dużo", które są i tak względne, także no
W sumie to jest problem z systemem monetarnym w tym uniwersum i nie chodzi tu nawet o to, że te ceny są absurdalne. Zwyczajnie nie wiemy jak się wykonuje większość magicznych obiektów i usług. Czy stworzenie różdżki jest trudne, więc powinna być droga? Czy odwrotnie - istnieją fabryki robiące różdżki na masową skalę(albo bardziej maszyny obsługiwane przez twórców różdżek?). Czy książki są takie drogie, bo pisze się je ręcznie? A dlaczego nie można zaczarować stron tak, żeby słowa same pojawiły się według wzoru? Albo użyć tej samej czcionki, którą drukowano gazety? Czy piwo w magicznym świecie jest droższe od takiej typowej Perły Eksport, bo waży się je według tradycyjnych metod, czy tańsze bo waży się je magią i wychodzi pół litra za dwa złote? Czy czarodzieje muszą opłacać rachunki za wodę, skoro mogą ją wyczarować z niczego?
Weasley'owie na pewno nie trzymali wszystkich pieniędzy w banku. Wartości produktów, które musieli kupować, były za duże. Jeden Galleon z drobnymi nie wystarczy. A co do pieniędzy podarowanych od Billa i Charliego, myślę, że Molly i Artur nie chcieli przyjmować od nich pieniędzy, nieważne jak dużo i jak często by to proponowali.
Jedynym słusznym wyjaśnieniem jest nieprzemyślany system pieniężny, nad którym Rowling się nie zastanawiała.
To tak:
Ceny w tym swiecie, kompletnie bezsensowne. To temat znany od lat, nie da sie tego obronic, po prostu Rowling nie rozpisala sobie co ile realnie kosztuje, nie porownala, i mamy takie durnoty jak ekstremalnie drogie okulary, a w 1. tomie rozdzka Harry'ego kosztowala 7 galleonow xD
Wycieczka do Egiptu - pozornie bez sensu... z drugiej strony w koncu rodzina zobaczyla kawalek swiata. No, ale dalo sie to wydac lepiej.
Kwiatki jak 1 galleon Weasleyow to tez, niedopatrzenie.
I teraz najciekawsze, co do kawalka ze Arthur mogl znalezc prosto duzo lepiej platna prace bo Ron tak mowil... no nie wydaje mi sie.
Byl kompetentny, ale nie zapominajmy ze to nie byl sprawiedliwy i demokratyczny swiat. To typowe spoleczenstwo klasowe w wydaniu angielskim, pelne patologii jak beznadziejny system sadowy, "sila" osoby zalezna od znajomosci [proces sadowy Harry'ego, przeciez jakby nie Dumbledore raczej by go skazali] itd. Mam toerie ze Arthur zarabial tak malo bo miernota Knot byl pod butem Malfoya, a ten chcial by Weasleyowie byli biedni, no to byli.
Zdziwilem sie ze w materiale nie bylo nic o ciaglym braku pracy Molly, no ale odnosnie tego tez mam swoja teorie - po prostu spoleczenstwo czarodziei na wyspach bylo ekstremalnie male [4k-10k jednostek w sumie przy sredniej zycia 100 lat, zakladajac ze pokolenie z Hogwartu nie bylo jakos szczegolnie malo lub duzo liczne, i to raczej nizsza wartosc jest poprawna], rynek pracy byl bardzo ograniczony i ciezki, szczegolnie jak kazdy wiedzial ze Malfoy jest na Weasleyow ciety, wiec pracodawca ktory by przyjal Molly mogl oczekiwac jakis represji ze strony ministerstwa, ktore robilo co Malfoy chcial.
Wezcie pod uwage ze 4 mlodych Weasleyow co sie dorobili to 2 egzemplarze ekspertow w pewnej dziedzinie pracujacy poza Wielka Brytania i co z tym idzie poza mackami Malfoya, oraz dwojka prywaciarzy ktorzy doskonale trafili w potrzeby rynku i mieli ogromne wsparcie finansowe na poczatku.
A, i jeszcze Percy - czlonek systemu ktory trzymal pod butem jego rodzine xD
Ogolnie jak czlowiek przyjmie zalozenie ze uniwersum HP to swiat okrutnie klasowy to bardzo wiele rzeczy sie wyjasnia.
Na przyklad lokum Weasleyow - przeciez oni byli czarodziejami, na logike postawienie domu bylo w zasiegu ich mozliwosci jakby sie postarali. Zreszta mogli kupic jakas duza rudere na kompletnym zadupiu i ja ulepszyc, przy powszechnym proszku Fiu mogli przeciez kupic cos bardzo tanio na kompletnym pustkowiu, z daleko od Mugoli, a jednak tego nie robili. Dlaczego? Brak pieniedzy, pomyslunku.... czy moze lokalizacje czarodziei byly scisle nadzorowane przez ministerstwo, i ktos po prostu blokowal ich potencjalna relokacje, maja siedziec w rozpadajacym sie szajsie? ;)
Mogli transmutować parszywka w ferrari i już nie byliby tacy biedni
tak samo w 1 części kiedy Ron tłumaczył Harremu o kartach i mówił że ma ich sporo
Pierwszą i najważniejsza kwestią jest to że autorka rozwaliła cały system pieniężny w tej sadze. Jak podręcznik do eliksirów w "Księciu Półkrwi " kosztował 9 Galonów, mając na uwadze że Pan Weasley dostał karę z latający samochód w kwocie 50 Galeonow 😂😂😂 tu wszystko jest bez sensu.
W dzisiejdzych czasach to byłoby jakieś 800 +x6 + dwoje starych robiących za minimalną 2784x2 oraz dodatki z mopsu srednio jakies 2k miesięcznie wiec razem mieli by 12368 pln. Całkiem kasiasta rodzina.
12k na 8 osób to jest nic ;)
A to nie jest tak przypadkiem, że Artur i Molly Weasley, są renegatami w swych rodzinach?
Bo ich rodziny to czarodzieje czystej krwi.
A oni się temu sprzeciwili.
I co jeśli ich starzy wydziedziczyli?
Bo ja sobie nie przypominam innych członków ich rodzin, jakiś kuzynów Rona ani wujów, stryjów czy ciotek.
No Syriusz Black był, ale ten to jest Renegat rodziny Black.
Była ciotka Muriel z która mieli kontakt
@@deathpl8717 No właśnie, coś mi się tak wydawało, że jakaś baba z rodziny była.
Tylko czemu tylko jedna?
Rodzina Weasley od pokoleń przeciwstawiała się ideologii wyższości czarodziejów czystej krwi, nie czując dumy z bycia wpisanymi do "Skorowidzu czystości krwi". O rodzinie Prewett nie wiadomo za wiele, ale można domniemywać, że też nie wierzyli w tę ideologię, sądząc po zamordowaniu przez Śmierciożerców Gideona i Fabiana Prewett, braci Molly.
Co do innych krewniaków - wujek Bilius zmarł około 1985/1990 roku, na weselu Billa i Fleur pojawił się nienazwany wujek, była źle wychowana cioteczna babka Muriel ( która jako jedyna z rodziny była dla kogoś nieprzyjemna z powodu statusu krwi), Rowling zdradziła że Arthur miał dwóch braci ( nie podała ich imion); w pierwszym tomie Ron powiedział, że jego mama ma kuzyna (prawdopodobnie charłaka), który jest księgowym i o którym nigdy nie rozmawiają.
@@BartekSychterz matka Arthura była Black, po wyjściu za mąż za Weasleya została wyrzucona z rodziny więc Arthura nir wydziedziczyli, Molly też nir, bo jej bracia umarli z rąk śmierciożercow więc nie sądzę
Warto zauważyć, że pan Weasley miał dość kosztowne hobby - magiczne udoskonalanie mugolskich sprzętów. Merlin jeden wie, przy czym jeszcze grzebał w swojej szopie, oprócz tego latającego samochodu. Może pytanie o gumową kaczuszkę nie było czysto hipoteczne? Może kupił gdzieś spory zapas, żeby na nich poeksperymentować?
Bliźniacy też musieli sporo wydać na badania, zanim zaczęli zarabiać na swoich dowcipach. Choćby takie cukierki do symulowania chorób. Nie mogli ich wyczarować z niczego, bo to sprzeczne z prawami magii. Podejrzewam, że kupili tony zwykłych słodyczy, zanim udało im się stworzyć takie, które mogli bezpiecznie sprzedać z zyskiem.
Co do Billa i Charliego, obaj wyglądają na takich, którzy wybrali ścieżkę zawodową ze względu na pasję a nie zarobki w danej branży. Gobliny z Gringotta są przedstawione jako niezłe sknery, więc pewnie nie płacą za dużo nawet łamaczowi szyfrów. A Charlie jest w swojej pierwszej pracy po skończeniu szkoły, czyli pewnie to jakiś niskopłatny staż.
czegoś takiego się nie spodziewałam
Hej, zostały może do zrobienia jakieś teorie z Gravity Falls???
super odcinek ale trochę szkoda, że nie można już obejrzeć tamtego filmu
Imo autorka po prostu nie zastanowiła się nad tym jak działają czarodziejskie pieniądze zbyt dokładnie. To wszystko co zostało poruszone w nagraniu to błędy twórcy który nie zbyt dokładnie przykładał uwagę do drobiazgów
IMO ustawianie dawnych, dobrych filmów na tamtym kanale na prywatny jest bez sensu :/ Może wstaw do jakiejś playlisty na tym kanale?
0:31 zaraz zaraz a to nie było tak, że to różdżka wybierała właściciela? 🤨
Było, ale Ron miał różdżkę po Charliem
Patrząc jakie kłopoty miał z nią Ron, można się domyślić że używanie czyjejś zużytej różdżki nie było dobrym pomysłem.
W sumie nawet Voldemort w pewnym momencie pożyczył rożdzkę, więc dało się na ryzyko ich używać.
nie pamietam jak to w ksiazkach bylo, ale w filmach hermiona przedstawia lune harryemu na 5 roku i sie zastanawiam, jakim cudem on jej nie znal skoro chodzili 4lata razem do szkoly xd
Nie wiem, jak to u ciebie w szkole było, ale ja w liceum absolutnie nie znałem wszystkich ze swojego rocznika, raczej tylko ludzi ze swojej klasy - a jeśli chodzi o osoby z innych roczników, było z tym jeszcze gorzej. Ja bym się spodziewał, że Harry pewnie znał wszystkich z Gryffindoru (zapewne nie tylko ze swojego rocznika, skoro mieszkali i spędzali czas wszyscy razem w wieży Gryffindoru), ale z innych domów chyba raczej tylko osoby ze swojego rocznika, z którymi miewał razem zajęcia. A Luna była w Ravenclaw.
Harry pewnie kojarzył Lunę z widzenia, ale dla mnie normalne się wydaje, że nie znał jej osobiście. Była z innego domu, a do tego z innego rocznika, więc nie mieli nawet nigdy razem zajęć.
A mi się zawsze wydawało, że po prostu może nie mają milionów, to na życie im po prostu starczy. Owszem żyją skromniej ale nie jest tak że nie mają za co żyć czy coś.
Przede wszystkim no to system finansowy w HP jest czest bardzo niespojny, wiec roztrzyganie tego opiera sie na bardzo slabych podstawach. W 1 czesci gazeta kosztuje 5 knutow, a piwo kremowe juz kilka sykli, czy wlasnie omniokulary za 10 galeonow... a akurat jedzenie to dosc nieznaczacy wydatek, bo jego ilosc mozna magicznie zwiekszyc, wiec samo wyzywienie rodziny chyba bie bylo zbyt kosztowne
W komnacie tajemnic był to dzień przed wypłatą
Jakim cudem Rowling zdała z matmy?
Oj powiem wam że to wszystko jest bardzo grubymi nićmi szyte, przypomina mi się nawet jedna historia w programie historycznym że jeden typ sprzedawał czapki zimowe w afryce i zarabiał na tym kokosy.
Po prostu Rowling pisała uniwersum na kolanie
Mi się wydaje że poprostu weslayowie byli częstymi gośćmi w czarodziejskim MOPSIE oraz pobierali 500 sykli + od ministerstwa magii. Innej opcji nie widzę
W norze jest ogród co było mówionone w 2 więc jedzenie pod dostatkiem do tego na pewno miEli coś na później
Kurcze miałem wlaśnie podobną rozkminę kiedy czytałem ten fragment w Komnacie Tajemnic.
To raczej kwestia ekonomii w świecie czarodziejów. Może i pięniędzy nie mogli wyczarowywać ale... jedzenie i inne przedmioty codziennego urzytku czy ubrania i meble? podróże na średnim dystansie (miotła) też za darmo. No może proszek fiu był płatny a tak.
czyli piwo w domu za darmo ale jak chce się w barze to trzeba płacić.
Percy też już nie był na utrzymaniu ponieważ pracował w ministerstwie :) .Co więcej ekonomia w Harrym leży i kwiczy :) ponieważ jeżeli zabrać na warsztat ekonomie w świecie Pottera , to ich rodzina powinna dawno zemrzeć z głodu i nędzy ,a na rzeczy do szkoły nie powinno ich wcale stać.
Dziwi mnie, że świat czarodziejów był tak niezdarny, jeśli chodziło o wiedzę o Mugolach - właściwie najwięcej mogły wiedzieć osoby pochodzące z takich rodzin. W Hogwarcie powinien być przedmiot uzupełniający dla czarodziejów czystej krwi. Zgadnijcie, kto byłby najlepszym kandydatem do takiej posady :)
Ale był taki przedmiot, w 7 części jak ta nauczycielka wisi do góry nogami, to woldemort mówił że uczyła mogoloznastwa
@@Dzimitrivettak było ale można było sobie wybrać
@@user-wp1ix1uq6g I nawet Hermiona na to chodziła, choć wiedziała o mugolach na pewno więcej, niż w ogóle nauczano na tym przedmiocie... I chyba też z tego powodu z niego zrezygnowała po roku.
Po prostu byli ignorantami w tych kwestiach, najwyraźniej rzadko w ogóle "zanurzali" się w świat mugolski...
Mnie dziwi inna sprawa
Dlaczego nie ma alternatywy dla mugoloznactwa dla mugolaków lub osób którym nie chce się chodzić na ten ,,antyczny'' przedmiot.
Np. Etykieta czy Czarodziejoznactwo.
Wtedy nie byłoby tyle spin jeśli chodzi o mugolaków i elitę czystej krwi. I utwierdzeń dzieciaków czystej krwi że mugolaki to niewychowane bachory które zniszczę naszą kulturę.
A wszyscy wiem co wszyscy z wyjątkiem Hermiony robią na HM.
Niestety Harry Potter z całym swoim potencjałem jest napisany dla przedszkolaków i wchodzenie głębiej w cokolwiek, ujawnia dziury fabularne.
A ja się zastanawiam nad kwestią szaty wyjsciowej Rona w Czarze Ognia. Było napisane, że pani Weasley musiała mu kupić używaną szatę i dostał jakaś "sukienkę" z falbankami, bo tylko na to było Weasleyów stać. A co z Fredem i Georgem? Oni mieli już normalne szaty wyjściowe? Na to już było Weasleyów stać i tylko na Ronie oszczędzali?
Fred i George na pewno nie kupili sobie sami szat wyjściowych, bo zakupy do Hogwartu robiła pani Weasley, kiedy reszta była na Mistrzostwach Świata w Quidditchu. A bliźniacy tez nie mieli oszczędności żeby sami sobie kupić szaty, bo wszystko obstawili w zakładzie z Ludo Bagmanem.
Tak działa bieda. To żadna nowość, że biedni tak dysponują pieniędzmi.
Strach pomyslec co by bylo gdyby mieszkali w Polsce 😅
wg mnie nie mieli wszystkiegoo ale pytanie czy sie sprzedali komuś wcześniej lub mieli coś obiecane od kogoś ?
Pamiętam też że w księciu półkrwi, bo niedawno czytałam, że podręcznik do eliksirów kosztował 10 galeonów
o właśnie
Może byli zwyczajnie ascetyczni i samowystarczalni?
Te podręczniki które kupili pochodziły dosłownie z trzeciej ręki, ale przez to tanie.
Domek na wsi daje ci własne jedzenie i wodę, więc nie głodowali by nawet bez kasy.
Wydaje mi się że oni byli "biedni" z wyboru, i niekiedy zwyczajnie głupio "januszowali" jak to było z różdżką Rona.
Zrobisz coś z lucky Luke 'a?
Pamiętajmy że w książce jest napisane że bliźniacy na sklep dostali pieniądze od Harrego które wygrał w turnieju trójmagicznych
Przecies jego bray pracowal w migisterstwie czy tam ktos byla aurorem a to dobrze platna praca
Bieda Weasleyów to jeden z największych absurdów w tych książkach.
Hmmm, sama gospodarka pieniężna w HP jest bez sensu. Newt Scamander zarabiał podobno 2 sykle TYGODNIOWO (czyli 8 miesięcznie!) pracując w ministerstwie.
Ale bieda rudzielców jest jak najbardziej do obronienia. Każdy chyba zna typ ludzi, który wydaje wszystko co ma i żyje od 1 do 1.
W dodatku matka Rona nie pobrudziła sobie rąk pracą (czym u licha zajmowała się ta baba przez 10 miesięcy w roku, jak wszystkie dzieci były w szkole/na swoim?!) przez całą serię, co ślicznie przekłada się na mentalność biedaków.
A tak w ogóle - przez całą serię HP jesteśmy świadkami ślicznej inflacji w świecie czarodziejów :)
Edyta:
A poza tym jeszcze jedno. W świecie czarodziejów nie można było sobie wyczarować żarełka, ale rozmnożyć je jak najbardziej. Naprawdę nie wiem dlaczego często pojawiającym się argumentem przeciwko biedzie Wasleyów jest właśnie goszczenie przyjaciół suto zastawionym stołem?
Co za problem kupić raz w tygodniu po jednym warzywie, jedną bułkę, jeden plasterek sera/szynki, 5gram mięsa etc. i rzucać zaklęcie rozmnażające aż do usłanej śmierci xD?
Opierasz się na jednym ujęciu złotej monety? Nie wiesz co trzymali pod podłogą.
Kupiłem książkę Quidditch przez wieki za 10 zł, czyli patrząc z okładki 7 sykli i 9 knutów, to macie przelicznik na złotówki
Jak zobaczyłem tytuł myślałem że na koniec powie że brali 500+
Ciekawe dlaczego nikt nie poszedl za Harrym na "przekontna" w komnacie tajemnic skoro i tak slyszeli co powedzial ;p
Mowie o sytuacji w filmie
pieniądze w Harrym Potterze to jest jakiś stan umysłu. Na przykład Fred i George otwierają sklep z pełnym asortymentem i mają swój lokal za tylko 1000 geleonów? Przecież gadżety w tym sklepie kosztowały około 5 galeonów. to tak jakby dać komuś 200 długopisów i powiedzieć żeby założył za nie sklep. Myśle że rowling nie zastanawiała się specjalnie nad wartością tych pieniędzy. tylko tak z dupy ustalała że to będzie kosztować 2 galeony a to 50
Myślę ze Artur miał pieniądze na boku które wyciągał w ekstremalnych sytuacjach no jakiś kryzys albo jakieś osiągnięcia a ten jeden galeon nie byl wszystkim co mieli prawie na pewno nie było nich stać na nowe rzeczy co roku ale Ginny dostała nową ródżkę tak jak ron rok pożniej tak
Dodatkowo myślę że mieli oni podejście typu do póki sie nie rozwali nie wymienimy tego
Po prostu jeśli byli biedni o przez swoje nieumiejętne zarządzanie budżetem domowym.
Może mieli 2 konto które dobrze kryli przed dziećmi i całą resztą, mnie też nazywają ''Biedaka" itp. i tylko rodzice i 2 najbliższych przyjaciół zna prawdę i mój faktyczny stan finansowy. Sama znajomość tego rekompensuje mi te obelgi + jak to mówi mój brat "Nie podoba ci się to nie gap". Ja osobiście lubię żyć nisko jak kiedyś upadnie to ten upadek mniej mnie zaboli.
Nie wiem czemu tak mnie wciągnęło w słuchanie o Harrym Potterze xd
Odpowiedź jest tylko jedna, Kradli ale tylko frajer by nie skorzystał trzeba było pilnować
Pewnie że mieli czego mieliby nie mieć
Żyli biednie ale za to skromnie
A co jeśli ktoś łamał to prawo Gumpa?
Pomysł na odcinek: Kto by wygrał? Skipper czy Pepe Pan Dziobak?
dobra robota imaginarium prosze rob wiecej filmow z harrego pottera
Weasleyowie poprostu stosowali kreatywną księgowość. Mieli oficjalnie parę groszy w banku. A normalnie kręcili pieniądze i lokowali je tam, gdzie nikt nie widzi. Fiskus i inne urzędy również pewnie tam działały. Najprostsze i najlogiczniejsze wytłumaczenie.
Może rodzice Artura Weasleya im pomagali finansowo
Ehh, kiedyś to robili adaptacje, nie to co teraz (patrz Wiedźmin).....
Ja tam nie wiem jakim cudem wartość w tym uniwersum ma cokolwiek poza eliksirami, zwierzętami i artefaktami. Przecież wszystko można sobie wyczarować. Po co jeździć na wycieczkę jak umiesz się teleportować i masz kominkowe teleporty, świstokliki i kto wie czy nie coś jeszcze. Na jedzenie i ubranie pieniędzy nie potrzeba, podobnie jak na kociołki, belki czy cegły, chyba... Chyba, że te wszystkie rzeczy produkują mugole i tylko po to potrzebna czarodziejom praca - na handel z mugolami 😂
Cóż za marnowanie czasu zarówno na zrobienie filmu, który nic nie wnosi jak i oglądanie go… pierdzielenie o niczym
Inflacja dojechała magiczny świat i 2 części gelon to było dużo więcej niż potem xD.
czemu myślałem cały czas że to tylko wstęp XD?
Albo pożyczki
Na pewno to co robi w warsztacie jest tanie
Byli dziani i albo skąpi albo oszczędni
harry im pomagał xD
Zawsze uważałam, że skrytka w banku pełniła raczej funkcję konta oszczędnościowego, co nie oznaczałoby, że na życie zostawał im 1 galeon, a że tylko tyle mieli odłożone na tzw. czarną godzinę. Jeśli chodzi o jedzenie, to można było zwiększyć jego ilość, więc teoretycznie wystarczyło, że mogli kupić trochę i już nie musieli się martwić jego ilością.
ciekawe ile poszło na latającego Forda Anglia :)
To było auto służbowe
Ta analiza nie ma sensu, bo Rowling miała w dupie logikę. W jednej książce galeon to dużo a w drugiej mało.
Takie analizy są totalnie bez sensu.
Cały film opierasz na tym że w pierwszej części mieli 1 galeona.
Lepiej przeanalizuj jak zasuwała inflacja w magicznym świecie, bo na pierwszy rzut oka wygląda że była przynajmniej na poziomie Turcji lub Libanu
Weasley’owie jakby byli biedni toby utrzymać nie mogli Nory 😊
Bardzo w skrócie Rowling nie umie w matematykę i nie potrafiła dobrze ustawić cen i wartości pieniędzy
Dumbledore ich wspierał finansowo ze względu na Harry'ego?
😢
Gdyby wyczarowali pieniędzy doszłoby do inflacji XD
500+ robi swoje