Panie Wojciechu - nie mogłam się w tym odnaleźć. Zmęczyła mnie ta rozmowa. Odczułam dyskomfort z powodu chaosu, bezładnego pośpiechu i nerwowego zamieszania w następstwie ciągłego przeskakiwania z jednej opowieści w drugą, a chwilę później - nagłego powrotu do poprzedniego wątku i skoku do następnej kwestii - i tak na okrągło, przez półtorej godziny. Chyba złapałam chandrę ;) A miało być tak fajnie! W każdym razie na to liczyłam i cieszyłam się, że będę miała okazję zobaczyć i usłyszeć pana Mariusza Bonaszewskiego, choćby dlatego, że bardzo lubię słuchowiska z jego udziałem. Tym niemniej dziękuję panu za aranżowanie spotkań z ludźmi teatru i oczywiście czekam na kolejne. Pozdrawiam serdecznie, A. Ż. :)
Oczywiście nie mogę polemizować z Pani wrażeniami. Proszę może jedynie uznać, że pewna skłonność do dygresji wynika prawdopodobnie z naturalnej ekspresji naszego gościa i trudno byłoby ją temperować. Dziękuję jednak za poświęcony czas i zapraszam na kolejne spotkania.
Pani Agnieszko, ja myślę że Mariusz Bonaszewski po prostu mógłby usiąść i... mówić o wszystkim, i nie potrzebny mu byłby prowadzący.. stąd ten chaos;) ps.. ale treść jego monologu z anegdotami dramatycznymi.. wysmienita..
przed Hamletem grał MOSKWĘ-PIETUSZKI, gdzie przychodziły damskie "załogi" po 11 razy "na Bonasa", choć nie jako pierwszego skrzypka ("bufetowi artyści..." - to usłyszał w bufecie od Jarockiego). Byłem przy tym
Co za wspaniała rozmowa... Słuchałam z otwartymi ustami.
Dziękujemy za kolejne bardzo ciekawe spotkanie. Nam się podobała dynamika tej rozmowy. Pozdrowienia i czekamy na następne.
Dziękuję bardzo! Pozdrawiam!
Bardzo imponuje mi stoicki spokój, z jakim pan Majcherek prowadzi rozmowę. Tę i wszystkie inne z tego cyklu.
Może to wynika z faktu, że lubię słuchać naszych gości. Dziękuję Pani za tę opinię.
Ale super facet !
Panie Wojciechu - nie mogłam się w tym odnaleźć. Zmęczyła mnie ta rozmowa. Odczułam dyskomfort z powodu chaosu, bezładnego pośpiechu i nerwowego zamieszania w następstwie ciągłego przeskakiwania z jednej opowieści w drugą, a chwilę później - nagłego powrotu do poprzedniego wątku i skoku do następnej kwestii - i tak na okrągło, przez półtorej godziny. Chyba złapałam chandrę ;) A miało być tak fajnie! W każdym razie na to liczyłam i cieszyłam się, że będę miała okazję zobaczyć i usłyszeć pana Mariusza Bonaszewskiego, choćby dlatego, że bardzo lubię słuchowiska z jego udziałem. Tym niemniej dziękuję panu za aranżowanie spotkań z ludźmi teatru i oczywiście czekam na kolejne. Pozdrawiam serdecznie, A. Ż. :)
Oczywiście nie mogę polemizować z Pani wrażeniami. Proszę może jedynie uznać, że pewna skłonność do dygresji wynika prawdopodobnie z naturalnej ekspresji naszego gościa i trudno byłoby ją temperować. Dziękuję jednak za poświęcony czas i zapraszam na kolejne spotkania.
Nikt nie zmieni swojej osobowości tylko dlatego że ma pani kłopoty z percepcją.
Pani Agnieszko, ja myślę że Mariusz Bonaszewski po prostu mógłby usiąść i... mówić o wszystkim, i nie potrzebny mu byłby prowadzący.. stąd ten chaos;) ps.. ale treść jego monologu z anegdotami dramatycznymi.. wysmienita..
Pan Mariusz Bonaszewski - najpiękniejszy głos w polskiej kinematografii.
Zachwycałabym się nawet gdyby czytał książkę telefoniczną :)
najlepszy glos w audiobookach
Pan Mariusz mógłby zagrać Harrego Hole
Pleciuga. Bardzo nieładnie. M. Rudzka
przed Hamletem grał MOSKWĘ-PIETUSZKI, gdzie przychodziły damskie "załogi" po 11 razy "na Bonasa", choć nie jako pierwszego skrzypka ("bufetowi artyści..." - to usłyszał w bufecie od Jarockiego). Byłem przy tym
sorry, to powiedział Tadeusz Łomnicki (całej naszej grupce)